• Nie Znaleziono Wyników

Na święty dzień Zmartwychwstania

W dokumencie Kazania wielkanocne (Stron 55-69)

Mikołaj z Błonia

Na święty dzień Zmartwychwstania

Wstał, nie ma go tu. (Ewangelia św. Marka w ostatnim rozdziale)

[1] Wśród różnych godnych podziwu dzieł Bożej mądrości, dzięki którym ona rządzi i kieruje wszystkim na tym świecie, to wydaje się na swój sposób cudow-ne, że nigdy radość nie poprzedza smutku, lecz zawsze smutek następuje przed radością; jak powiedziano: „Po płaczu i żałobie pocieszenie wlewasz”. To prawo nie tylko Bożej mądrości, lecz także sprawiedliwości, przeciwne jest prawu nie-sprawiedliwości i niegodziwości tego świata. Według prawa światowego bowiem hańbę zawsze poprzedzają przychylność ludzka i zaszczyty, tak jak przed grzmo-tem następuje błyskawica – mówi Eklezjastyk. Stąd Księga Przysłów: „Koniec wesela smutek posiada”. Zaprawdę przeciwne jest prawo Boskie, według którego radość następuje po smutku, a śmiech po bólu.

[2] To okazało się dziś w Panu naszym Zbawicielu, który przedwczoraj był udręczony wielkim smutkiem – według słów Mateusza: „Smętna jest dusza moja aż do śmierci” – a teraz, powstając z martwych, otoczony jest radością całego stworzenia. Wszyscy bowiem, którzy wówczas z nim się smucili i z nim współ-cierpieli, teraz rozweselili się niezmierną radością.

[3] Podczas męki Chrystusa smuciły się trzy rodzaje stworzeń, a mianowi-cie proste byty a mianowi-cielesne, jak ziemia, która się trzęsła, i słońce, które straciło blask; po drugie – proste byty duchowe, jak aniołowie, o których mówi Izajasz: „Aniołowie pokoju gorzko płakać będą”; po trzecie – byty złożone, czyli ludzie, jak apostołowie i niewiasty. Wszystkie więc te stworzenia odzyskały radość po powstaniu Chrystusa z martwych.

[4] Ziemia bowiem z radości zadrżała i zamilkła, jak mówi psalm. Słońce ukazało się jaśniejszym niż kiedykolwiek wcześniej, jak mówi św. Augustyn w kazaniu na dzisiejsze święto. Po drugie, aniołowie rozradowali się wielkim weselem z naszego odkupienia, a jeszcze bardziej ze swego odnowienia,

Tob 3, 22

54

Mikołaj z Błonia

najbardziej zaś ze zmartwychwstania swego Pana. Dlatego mówi się o nich: „będą kropić góry słodkość, a pagórki popłyną mlekiem”. Góry to aniołowie

więksi, pagórki – mniejsi; dziś słodko się ucieszyli.

[5] Po trzecie, uradowali się apostołowie, ujrzawszy Pana. Uradowały się ko-biety, a zwłaszcza Matka Chrystusa, która była pełna goryczy. Uradowała się Magdalena, ponieważ odzyskała ukochanego, gdy przeszedł ze śmierci do życia. Uradowały się też inne pobożne niewiasty idące za Chrystusem, nie czuły się już przezeń opuszczone. Uradowali się wreszcie i święci ojcowie w otchłani, i to z trzech powodów: ponieważ wyrwani zostali z głębokości na miejsce wysokie; po drugie dlatego, że z ciemności wyniesieni zostali do jasnego widzenia Boga; po trzecie – bo z grona i towarzystwa demonów przeniesieni zostali do grona aniołów.

[6] Nie tylko zaś owe wymienione tu stworzenia, ale także my grzesznicy powinniśmy się dziś bardzo cieszyć, i to z trzech przyczyn. Po pierwsze, ze względu na naszego przewodnika Chrystusa, który dziś został wyniesiony i wy-wyższony z poniżenia. Jeśli bowiem czujemy radość, gdy nasz przyjaciel podnosi się z choroby do życia śmiertelnego, to o ileż bardziej, gdy powstaje ze śmierci do życia wiecznego. Powstał nie do życia jakiegokolwiek, lecz do życia godnego czci, życia rozkosznego, życia najdoskonalszego; ponieważ „wywyższył go i da-rował mu imię, które jest nad wszelakie imię”. Po drugie, powinniśmy się cieszyć z powodu naszego przeciwnika. Jeśli bowiem rodzi się radość ze zwycięstwa w wojnie, po którym jednak trzeba się obawiać przyszłego buntu, to o ileż więk-szą radość powinniśmy mieć ze zwycięstwa nad obalonym w taki sposób nie-przyjacielem, który tak upadł, że nie może powstać, a co więcej – nie tylko został poniżony, lecz także cały łup, który z sobą miał, i wszelką jego broń mu zabrano. Po trzecie, powinniśmy się cieszyć ze względu na naszą własną osobę, ponieważ dzisiaj obiecano nam nadzieję wiecznej nieśmiertelności; wynika ona z tego mianowicie, że podobnie jak Chrystus zmartwychwstał, tak i my powstaniemy z martwych, jak powiedziano: „Błogosławiony Bóg i Ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który wedle wielkiego miłosierdzia swego odrodził nas ku nadziei żywej, przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa”.

[7] Dla wszystkich bowiem stworzeń, dla ludzi wszystkich stanów i porząd-ków, dla piastujących urzędy i godności zmartwychwstanie Chrystusowe powinno być radością, bo zmartwychwstał dla dobra wszystkich. To właśnie o powstają-cym z martwych Chrystusie powiedział anioł, zwracając się do świętych niewiast, smutnych z powodu śmierci Chrystusa, gdy zachęcał je do nowego zapału w prze-żywaniu radości: „Wstał, nie ma go tu”. Te słowa czytamy w dzisiejszej ewangelii. O trzech rzeczach będzie się tu mówić: po pierwsze, że anioł ogłasza zmartwych-wstanie Pańskie, mówiąc: „Wstał”; po drugie, dodaje prawdziwy dowód tego stwierdzenia, gdy mówi: „Nie ma go tu”; po trzecie, z obu tych stwierdzeń wy-nika stan zmartwychwstałego Chrystusa: „Wstał, nie ma go tu”.

Jl 3, 18

J 20, 20

Potrójna radość świę-tych ojców w otchłani

Nasza radość również potrójna Flp 2, 9 Łk 11, 22 1 P 1, 3 Temat

55

Na święty dzień Zmartwychwstania

I

[8] „Wstał”. Należy wiedzieć, że o zmartwychwstaniu Pańskim nie powiedziano jakimkolwiek kobietom, nie zrobił tego ktokolwiek ani w jakikolwiek sposób. Toteż pojawiają się tu trzy sprawy do rozważenia: po pierwsze, co to były za kobiety, którym oznajmiono zmartwychwstanie Pana; po drugie, kim był ten, kto oznajmiał; po trzecie, w jaki sposób to zrobił. O pierwszej sprawie powie-dziano na początku tej ewangelii, że owe kobiety w pierwszy dzień tygodnia, czyli pierwszy po szabacie, rankiem, gdy wzeszło słońce, przyszły do grobu Chrystusowego z wonnymi olejami, by namaścić Jezusa. Niewiasty te były bo-wiem pobożne, a swe oddanie okazały kupując kosztowne olejki. Wolno przy-puszczać, że wiedziały, iż Józef z Arymatei i Nikodem, którzy pochowali ciało Chrystusa, namaścili je, jak mówi Jan w rozdziale dziewiętnastym: Józef i Ni-kodem przynieśli około sto funtów mieszaniny mirry i aloesu i pogrzebali ciało Pana. Te kobiety jednak, jakby za nic mając owo namaszczenie, chciały same go dokonać. Jak bowiem powiada Aleksandryjczyk, jest zwyczajem prawdziwie miłującego, że bardzo chce sam okazać uległość względem przedmiotu miłości, choć ktoś inny już to uczynił. Tak więc siła miłości kierowała tymi kobietami, gdy chciały dotknąć i namaścić ciało Chrystusa, bo uznały za mniej wartościo-we to, co inni ofiarowali bez ich udziału.

[9] Po drugie, owe niewiasty były gorliwe, żarliwe i zatroskane, ponieważ nie czekały dnia, ale wyszły bardzo wcześnie. Miłość tych kobiet była na-prawdę wielka i gorliwa: choć bowiem nie jest przyjęte, by niewiasta wycho-dziła z domu wczesnym rankiem, to jednak zapał miłości lekceważy wszelką możliwą obawę.

[10] Po trzecie, owe niewiasty były odważne i śmiałe, ponieważ żadna prze-szkoda ani jakiekolwiek niebezpieczeństwo nie mogło ich powstrzymać przed oddaniem posługi Chrystusowi. Było zaś pięć przeszkód. Pierwszą stanowił wielki głaz, o którym mówiły: „Kto nam odwali kamień?”. Drugą przeszkodą byli strażnicy, których postawiono, by ktoś nie wyniósł ciała Chrystusowego. Trzecią – pieczęć nałożona przez starszego kapłanów i faryzeuszów. Po czwarte, nie śmiały poprosić o pomoc żadnego z uczniów Chrystusa, aby nie powiedzia-no, że uczniowie go wykradli. Po piąte, wielki strach budzi oglądanie martwego ciała w grobie i dotykanie go, zwłaszcza w nocy, tak że nawet matka boi się własnego syna umarłego. Lecz u tych kobiet miłość przezwyciężyła słabość natury, ponieważ nie tylko nie bały się, lecz także gorąco pragnęły go zobaczyć i namaścić. Tak bardzo bowiem kochały go żywego, że nie obawiały się, iż mogą się go bać martwego. Nie odpychał ich więc smród grobu, ponieważ taką od-czuwały przyjemność z miłowania żyjącego, że wiedziały, iż zmarły nie może ich napełnić wstrętem. Za coś ważnego uznały namaszczenie ciała Chrystusa, ponieważ tak bardzo umiłowały żywego, że nie mogłyby znieść, by ciało zgniło

Zwyczaj kochającego

Przeszkody, które mogły powstrzymać niewiasty

56

Mikołaj z Błonia

lub rozpadło się w proch, lecz chciały je za pomocą odpowiednich środków za-chować od zgnilizny, nieskalane i nieuszkodzone.

[11] Z powyższych słów wywodzę, że ten, kto chce uczestniczyć w radości obecnego święta, powinien mieć trzy wymienione cechy. Po pierwsze, winien być pobożny i wyrażać swą miłość własnym postępowaniem. Wielu ludzi wpraw-dzie wiele czyni dla czci Boga, on jednak nie ociąga się z tego powodu, lecz robi co może; nie rozważa też, co inni uczynili dla Boga, jeśli sam tego nie uczynił. Taką była wdowa z 21 rozdziału Ewangelii św. Łukasza: choć wiedziała, że wiele zrobiono i wiele pieniędzy złożono na rzecz świątyni, sama jednak, uwa-żając to wszystko za nic, wrzuciła do skarbony dwa pieniążki, czyli ćwierć asa. Kto chce zatem dziś zmartwychwstać z Chrystusem przez łaskę wspólnoty Eu-charystii, niech uczyni podobnie, ofiarując dwa pieniążki ciału Jezusa, to jest dwa przykazania miłości, mianowicie miłości Boga i bliźniego. Niech nie roz-myśla o nich jak o postępkach cudzych jako zasługach, na których by miał po-legać, lecz niech sam je czyni. Mówi bowiem Apostoł w Liście do Galatów, że „każdy własne brzemię poniesie. … Abowiem co będzie siał człowiek, to też będzie żął”. Dlatego mówi Salomon: „Cokolwiek czynić może ręka twoja, usta-wicznie czyń”. Rzecze: „twoja ręka”, nie „cudza”. To wymierzone jest w tych, którzy widząc bogatych duchownych lub zasobne kościoły, mówią: „Dostali wiele od innych, nie ma powodu im dawać”. Cóż doprawdy możesz mówić o cu-dzych zasługach, jeśli sam nic nie dałeś? Każdy bowiem sam zbiera zasługi dla siebie. Przecież Chrystus nie zganił wdowy, lecz pochwalił, że dała mało, pod-czas gdy inni składali szczodre ofiary.

[12] Po drugie, twierdzę, że ten, kto chce dziś być współuczestnikiem du-chowego zmartwychwstania Chrystusa w swej duszy przez łaskę wspólnoty Eucharystii, powinien być gorliwy, żarliwy i zatroskany o swe przygotowanie. Podobnie bowiem jak owe kobiety wstały bardzo wcześnie, także i ten, kto przygotowuje się do Komunii, powinien wstać bardzo wcześnie. Wstaje rano i wychodzi ten, kto przez parę dni przed Komunią powstrzymuje się od rzeczy niedozwolonych. Lecz wstaje bardzo wcześnie, to jest gorliwie i żarliwie, ten kto od początku Wielkiego Postu powstrzymuje się nie tylko od rzeczy niedo-zwolonych, ale też i od doniedo-zwolonych, jak to robił Apostoł, który mówi o sobie: „Wszytko mi się godzi, ale nie wszytko pożyteczno”.

[13] Po trzecie, twierdzę, że ten, kto chce być współuczestnikiem duchowego zmartwychwstania Chrystusa w swej duszy przez łaskę Komunii, powinien być mężny i śmiały wobec pokusy. Podobnie bowiem jak te kobiety były odważne w obliczu niebezpieczeństw, tak ten, kto dziś przyjmuje Komunię, powinien być stały w intencji i odważny w swym zamiarze wystawienia się na wszystkie niedogodności pokuty. Gdy bowiem nałożą nań post, niech nie uznaje go za rzecz trudną, bo to potrafią znieść staruszki i delikatne panienki, a cóż dopiero mężczyzna. Gdy nakażą jałmużnę, niech nie uznaje jej za trudną, bo przez to

Trzy rzeczy potrzebne do uczestnictwa w tej radości

Gal 6, 5. 8

57

Na święty dzień Zmartwychwstania

nie schudnie jego trzos, stosownie do tego co mówią: „Jedni udzielają własnych, a bogatszymi się stawają”. Gdy zobowiążą do modlitw, niech nie uznaje ich za rzecz trudną, ponieważ dla modlących się nic nie jest niemożliwe, jak napisano: „Wszytko, o cokolwiek modląc się prosicie, wierzcie, że otrzymacie”. Kto mo-dlitwę uznaje za trudną, niech wie, że Pan wysłuchał samo pragnienie ubogich, jak mówi Psalmista. Dla kochającego więc wszystko jest możliwe. Z tego wy-ciągam w końcu wniosek, że nic tak nie ożywia i umacnia człowieka na drodze pokuty jak nadzieja złożona w Bogu, jak powiedziano: „Miej nadzieję w Nim, a on uczyni”. Toż Augustyn: „Kto miał nadzieję w Bogu i został przez niego opuszczony?”; jakby udzielił odpowiedzi: nikt.

[14] W drugiej kolejności należy rozważyć, jaki był zwiastun tej radości. Wy-nika z Ewangelii, że był to dobry anioł Pański, z wyglądu świetlisty. Tu powie się o owym zwiastunie pięć rzeczy. Po pierwsze, że pojawił się jako młodzieniec, w wieku kwitnącym, co ma oznaczać, że w tym wieku Chrystus wstał z grobu, a także my jako tacy zmartwychwstaniemy: „ażbyśmy się wszyscy zeszli w jed-ność wiary i poznania Syna Bożego, w męża doskonałego, w miarę wieku zu-pełności Chrystusowej”. Po drugie, powiedziano o nim, że siedział na kamieniu, co oznacza, że Chrystus został wyniesiony ponad wszelką siłę ciążenia dzięki przymiotowi subtelności ciała, którą to właściwość będą mieć wybrani po zmar-twychwstaniu; ponieważ wtedy ciało nie będzie przygniecione żadnym obcią-żeniem, i owszem, będzie mogło swobodnie bytować ponad wszelkim ciężarem. Po trzecie, powiedziano, że siedział po prawej stronie, co oznacza, że Chrystus zmartwychwstał do życia wiecznego i przez to ma dar nieśmiertelności: „śmierć mu więcej panować nie będzie”. Dlatego nie może podlegać żadnemu cierpieniu z powodu gorąca lub uderzenia zimna, ani żadnej innej odmianie swego ciała; podobni będą wybrani po zmartwychwstaniu. Po czwarte, mówi się o owym zwiastunie, że postać jego była jak błyskawica, która szybko przebiega ze wscho-du na zachód, co oznacza dar chyżości, dzięki któremu ciało Chrystusa, nie-opóźniane żadną siłą ciążenia, swobodnie może się znaleźć wszędzie, gdzie chce; podobnie będzie z wybranymi po zmartwychwstaniu, jak mówi Augustyn: „Ciało znajdzie się natychmiast tam, gdzie zechce duch”. Po piąte, powiedziano o nim, że był odziany w białą szatę, co oznacza, że Chrystus ma cechę świetli-stości. O tym mówi Psalmista: „odziany światłością jako szatą”. Z tego powodu jego ciało nie potrzebuje żadnego okrycia: czy to z powodu niepogody, ponieważ nie odczuwa cierpienia, czy z powodu wstydu, ponieważ jest niewinny; także nie dla ozdoby, ponieważ odziany jest w światło. Dlatego zbyteczne jest pytanie o to, jaką szatę miał Chrystus po zmartwychwstaniu albo jaką będą mieć wy-brani, to bowiem pytanie unieważnia cecha świetlistości. Podobnie bowiem jak słońce nie potrzebuje innej sukni do okrycia się niż własne światło, tak wtedy wybrani nie będą potrzebować, według tego co mówi Mateusz: „Sprawiedliwi świecić będą jako słońce w Królestwie Ojca ich”.

Pięć stwierdzeń na temat anioła

Ef 4, 13

Rz 6, 9

58

Mikołaj z Błonia

[15] W trzeciej kolejności rozważyć trzeba sposób obwieszczenia, czyli ogłoszenia, że uwielbione jest ciało Chrystusa, o którym anioł mówi: „abo-wiem powstał”. Tak jakby mówił: ten, który był w grobie położony za wła-snym przyzwoleniem, ten sam po zniesieniu hańby zmartwychwstał do chwały swoją własną potęgą i mocą. Przez to anioł pokazuje, że uwielbienie Chry-stusa przez powstanie z martwych wynikało z mocy, bo zmartwychwstał dzięki własnej sile. Nie powiedział bowiem: „został wskrzeszony przez kogoś innego”, lecz: „powstał sam z siebie jako potężny Pan”. To właśnie oznaczały jego słowa do Żydów: „Rozwalcie ten kościół, a we trzech dniach wystawię ji”. Mówi: „wystawię”, to znaczy ja sam, nie ktoś inny, ponieważ – jak powie-dziano u Jana – „mam moc położyć ją [moją duszę] a mam moc zasię wziąć ją”. Z tego wynika, że zmartwychwstanie Chrystusa było wielce chwalebne, a to dlatego, że nastąpiło dzięki własnej mocy, nie cudzej. Większy jest za-szczyt dla wodza wojsk, jeśli bez wsparcia lekarzy wychodzi z ran, niż gdy czyni to z ich pomocą. A ponieważ dla Żydów nie było w ogóle możliwe, by Chrystus powstał nie tylko własną mocą, ale nawet Boską, jako że mówili, iż nie ma on nic wspólnego z Bogiem (według Jana: „ty, będąc człowiekiem, czynisz się sam Bogiem”) – dlatego tym większa była chwała Chrystusa, że zmartwychwstał własną, nie cudzą mocą. Stąd słowa w Pierwszym Liście Piotra: „Bóg go wzbudził z martwych i dał mu chwałę”. I gdzie indziej: „da-rował mu imię, które jest nad wszelakie imię”, to znaczy imię, które brzmi „prawdziwy Bóg”.

To tyle w pierwszej części.

II

[16] Nie ma go tu. I naprawdę nie było go w grobie w sensie obecności ludzkiej, gdy już powstał do chwały majestatu. Kiedy anioł uzasadnia, że mówi prawdę, ucieka się do konkretnego dowodu i powiada: „Oto miejsce, gdzie go położono”. Tak jakby chciał rzec: „Jeśli nie wierzycie moim słowom, uwierzcie przynajmniej pustemu grobowi”. Na ten temat należy wiedzieć, że Chrystus dowiódł swego zmartwychwstania na wiele sposobów. Pierwszym dowodem było odsunięcie kamienia. Mówi się tutaj: „Kto nam odsunie kamień” itd. Po czym następuje: „Zauważyły, że kamień został już odsunięty”. Drugim potwierdzeniem było pozostawienie płócien i chusty. Stąd mówi się u Jana, że Piotr i Jan zobaczyli płótna i chustę złożone w jednym miejscu. Trzeci dowód to dotknięcie Mag-daleny. Czwarty – łamanie chleba w ostatnim rozdziale Łukasza. Piąty dowód to świadectwo anioła, który powiedział niewiastom: „Zmartwychwstał”. W ostat-nim rozdziale Jana mowa o tym, że było dwóch aniołów; anioł jest zaś dobrym, przekonującym świadkiem, ponieważ nie może kłamać.

J 2, 19 1 P 1, 21 Flp 2, 9 Liczne dowody zmartwychwstania Chrystusa

59

Na święty dzień Zmartwychwstania

[17] I choć także później to samo poświadczył Chrystus wieloma dowoda-mi i widzialnydowoda-mi znakadowoda-mi, te jednak powstały w sam dzień zmartwychwsta-nia, co oznacza, że są niezbędne wszystkim przystępującym do Komunii. Po pierwsze bowiem, prawdziwy uczestnik Eucharystii powinien dokonać od-sunięcia kamienia, to znaczy uod-sunięcia zatwardziałości serca i jego uporu. W serce zatwardziałe nie wstąpi bowiem łaska, „nie będzie mieszkać w ciele

grzechom poddanym”. Dlatego mówi się o wybranych u Ezechiela: „Dam im serce jedno i ducha nowego dam do wnętrzności ich; i odejmę serce kamienne z ciała ich”. Nie inaczej wskrzeszony został Łazarz; najpierw usunięto ka-mień. Kamiennego serca, według Bernarda, nie zmiękczy skrucha, nie zetrą groźby, nie pozyskają dobrodziejstwa; jest gotowe go haniebnych czynów, niemile przyjmuje dobrodziejstwa. Po drugie, niezbędne jest, by przystępu-jący do Komunii, dla udowodnienia czystości swego sumienia i prawdziwości duchowego zmartwychwstania, odrzucił płótna i chustę. Podobnie bowiem jak anioł wtedy usunął płótna i chustę, w które ciało Chrystusa było owinięte, by grób wyglądał jak nagi i pusty, tak konieczne jest, by każdy uczestnik Ko-munii odrzucił osłony okoliczności zewnętrznych i ukazał nagość grzechu. Jest bowiem napisane w Księdze Przysłów: „Kto pokrywa złości swe, po-szczęścion nie będzie”. Po trzecie, taki człowiek koniecznie powinien być doświadczony przez dotyk, to znaczy skarcony przez duchownego, oskarżony przez bliźniego, smagany przez Boga. W ten sposób bowiem Bóg dowodzi, że wybrani są jego synami. Czytamy w Księdze Rodzaju: „I rzekł Izaak: Przystąp sam, żebym się ciebie dotknął, synu mój, a doznał, jeśliś ty jest syn mój”. A w Apokalipsie: „Które miłuję, strofuję i karzę”. A o odrzuconych mówi się wprost przeciwnie: „Nie karz naśmiewcę, aby cię nie miał w niena-wiści” i „Człowiek grzeszny będzie się chronił karania”. Po czwarte, koniecz-nie taki człowiek powikoniecz-nien wypróbować się przez łamakoniecz-nie chleba, to jest przez udzielanie jałmużny, według tego, co powiedziano: „Ułam łaknącemu chleba swego”. Piątym dowodem jest świadectwo dane przez ludzi z zewnątrz, a zwłaszcza mężów duchownych, czyli kaznodziejów, prałatów, doktorów, zaufanych spowiedników; kogo oni uznają za godnego Komunii, ten jest do-puszczony: „Cokolwiek zwiążecie…” itd. Te argumenty służą do zbadania, kto naprawdę zmartwychwstał duchowo.

[18] Ale skoro anioł powiada o Chrystusie: „Nie ma go tu”, to słusznie pytamy: gdzie był wtedy po zmartwychwstaniu? Odpowiadam za Aleksandryjczykiem: ponieważ ciału uwielbionemu nie mogło być przeznaczone to niskie miejsce, jest oczywiste, że Chrystus był wówczas tam, gdzie chciał; być może ze świętymi, którzy razem z nim powstali z martwych, przebywał na najwyższych krańcach świata i w głębinach morza, a może mieszkał w raju ziemskim. Tak mówią Ja-kub z Aleksandrii i Albert z Padwy.

Co jest potrzebne przy-stępującym do Komunii

W dokumencie Kazania wielkanocne (Stron 55-69)