• Nie Znaleziono Wyników

Na niedzielę wielkonocną drugie kazanie

W dokumencie Kazania wielkanocne (Stron 181-191)

Ewangelia u ś[więtego] Jana w rozdz[ieleniu] 20, [1–18]

[1] Czasu onego, pirwszego dnia tegodniowego, Maria Magdalena przyszła rano, gdy

jeszcze było ciemno, ku grobowi, i ujrzała kamień odwalony od grobu. Tedy odbieżaw-szy, przyszła do Szymona Piotra i do onego drugiego zwolenika, którego miłował Jezus, a rzekła im: „Wzięto Pana z grobu a nie wiem, gdzie go położono”. A przetoż wyszedł Piotr i on drugi zwolenik, a przyszli do grobu; i bieżeli oba społu, ale on drugi zwole-nik wprzód przybiegł prędzej niżli Piotr, i pirwszy przyszedł do grobu. A nachyliwszy się ujrzał, ano leżą prześcieradła i chusta, która była na głowie jego, nie z prześcieradły położona, ale na innym mieścu z osobna zwiniona. Tedy też wszedł i on drugi zwolenik, który był pirwszy przyszedł do grobu, a ujrzawszy uwierzył. Abowiem jeszcze nie ro-zumieli Pisma, iż mu było potrzeba wstać z martwych. Zatym się zwolenicy wrócili do swoich. Ale Maria stała zewnątrz u grobu płacząc; a gdy płakała, nachyleła się w grób i ujrzała dwu aniołów w bieli siedzących, u głowy jednego, a drugiego u nóg, kędy le-żało ciało Jezusowe. Którzy jej rzekli: „Niewiasto, czemu płaczesz?”. A ona im rzekła: „Wzięto Pana mego a nie wiem, gdzie go położono”. A gdy to mówiła, obróciła się nazad

i ujrzała Jezusa stojącego, ale nie wiedziała, iż Jezus był. Rzekł jej Jezus: „Niewiasto, czemu płaczesz i kogo szukasz?”. A ona, mnimając, żeby był ogrodnik, rzekła mu: „Pa-nie, jeżeliś go ty wziął, powiedz mi, gdzieś go położył, a ja go wezmę”. I rzekł jej Jezus: „Maria!”. A ona, obróciwszy się, rzekła mu: „Rabboni!”, to jest: „Mistrzu!”. Powiedział jej Jezus: „Nie tykaj się mnie, abowiemem jeszcze nie wstąpił do Ojca mego. Ale idź do braciej mojej a powiedz im: wstępuję do Ojca mojego i Ojca waszego, Boga mego i Boga waszego”. Przyszła tedy Maria Magdalena, oznajmując zwolenikom, że widziała Pana, i to, co jej powiedział.

[2] Nie dziwuję się, namilszy chrześcijanie, że Maria Magdal[ena] z taką pilno-ścią do grobu Pańskiego idzie i z takim płaczem ciała jego naświętszego szuka.

180

Samuel Dambrowski

Abowiem kto się raz w tym Panu statecznie zakocha, i w żywocie, i w śmierci puścić się go nie może. A kto go szczyrze miłuje i zachowuje przykazania jego, do tego sam Pan Jezus przychodzi i mieszkanie w sercu jego czyni. Przetoż i Ma-ria Magdalena, wiedząc grób, gdzie Pan leżał, kosztu na maści nie żałuje, aby namazała ciało Pana swojego wedle zwyczaju żydowskiego. Nie czeka też, aż by był dzień, ale przede dniem, póki jeszcze ciemno było, idzie i ujrzawszy kamień odwalony ode drzwi grobowych, który był anioł Pański odwaleł, bieżała i po-wiedziała o tym Piotrowi z Janem, że Pana w grobie nie było. Oni przyszedszy, nie naleźli nic, jedno prześcieradła i chustę, która była na głowie jego. A Maria, stojąc nad grobem, płacze. Ali w onym płaczu ujrzała anioły, ujrzała i samego Pana, który odesłał ją z ucieszną nowiną do zwoleników swoich. Mówmy o tym na ten czas, rozdzieliwszy wszytkę tę historyją na trzy części.

W pirwszej oglądamy Marią Magdalenę. W drugiej anioły siedzące w grobie.

W trzeciej Pana Jezusa z martwych wzbudzonego.

Proszę o powolne ucho. Macie czego słuchać. Pan Jezus niech nam oka-że twarz łaskawą w użyczeniu darów swoich ś[więtych] tak w mówieniu, jako i w słuchaniu. Amen.

Pirwsza część

[3] Naprzód słyszemy tu, że nazajutrz po szabacie, to jest w niedzielę, gdy jeszcze ciemno było, przyszła Maria Magdalena do grobu, aby namazała ciało Pańskie. I to wielkie nabożeństwo i miłość ku Panu Jezusowi w tej niewieście ś[więtej], którą nie słowy tylko, ale wielkimi i znacznemi uczynkami okazuje. Bo miło-wała Pana za żywota, nie odstąpiła go przy śmierci i po śmierci oto miłować go nie przestała. Za żywota naśladowała go z Galilei, a opuściwszy ojczyznę i przy-jacioły swoje, bawiła się przy nim, słuchając zawsze słowa i nauki jego. Przy śmierci zasię jego wielką miłość swoję w tym okazała, że gdy uczniowie jego wszyscy zuciekali, a niektórzy się go i zaprzeli, ona go przecię z towarzyszkami swemi nie odstąpiła. A na ostatek i po śmierci go miłować nie przestała, gdy mu oto ostatnią posługę wyrzędzić i ciało jego ś[więte] maściami kosztownemi namazać usiłowała.

[4] O zaiste, jest co chwalić i z podziwieniem przejmować w tej niewieście ś[więtej]. Izali to nie wielka? W przedsięwzięciu swoim nie odstraszyła się nic, ani bojaźnią książąt i przełożonych swoich, ani żołnierzów zbrojnych, ani gro-bem pilnie opatrzonym, ani kamieniem wielkim, ani nocnymi ciemnościami, ani pracą i nakładem na one drogie maści. A choć dobrze wiedziała i widziała, że już naświętsze ciało jego od ludzi zacnych według potrzeby namazane było, wszakże chciała i ona być uczesniczką posługi tej ś[więtej].

Miłość Maryjej Magdaleny ku Panu Za żywota Przy śmierci

181

Na niedzielę wielkonocną drugie kazanie

[5] Cóż rzekę i o tym, że nie zastawszy ciała jego w grobie, biegła i powie-działa o tym Piotrowi i Janowi, mówiąc: „Wzięto Pana z grobu a nie wiemy, gdzie go położono”. I wróciwszy się nazad do grobu, stoi nad grobem a płacze. Ach, cóż w niej to dziwne nabożeństwo, tę usilną pracą, ten serdeczny płacz

poruszyło? Nic inszego zaprawdę, tylko te trzy rzeczy.

[6] Pirwsza: wielka a nieodmienna miłość przeciwko Panu Jezusowi, od której jej żadna rzecz odłączyć nie mogła. Nie dba nic ani na niebezpieczeństwo, ani na koszty, ani na prace, byle jedno Panu miłemu posłużyć mogła. Mówi jakoby z Pawłem ś[więtym]: „Któż mię odłączy od miłości Chrystusowej? Izali utra-pienie? Izali ucisk? Izali prześladowanie? Izali głód? Izali nagość? Izali niebez-pieczeństwo? Izali miecz? Żadna rzecz nie odłączy mię od miłości jego”. O prze-dziwna miłości! Rozmiłujże się go i ty, każda duszo wierna, rozgorywaj się w miłości jego, szukaj go z Marią już nie w grobie, ale w słowie i sakramenciech ś[więtych], tam w czyste prześcieradła uwiniony leży. A miłuj go nad rodzice, nad powinne swoje. Boć rodzicy tego dać nie mogą, coć on dał i sprawił. Od rodziców nie masz nic, jedno to, co jest cielesnego. Ale Pan Jezus opatruje duszę twoję słowem i świątościami swoimi. Przez zmartwychwstanie swoje chcesz wiedzieć, coć przyniósł? Otoć przyniósł sprawiedliwość, zmartwychwstanie ciała i żywot wieczny. Czegóż więcej po nim potrzebujesz? Resurrexit Christus,

ut nos resurgere posse crederemus – mówi Gregorius – to jest: „Zmartwychwstał

Pan Chrystus, abyśmy wierzyli, że i my zmartwychwstać możemy”. Więc to nie wielka? Jakoż tu Pana tak dobrego nie mamy?

[7] Druga: sprawowała też to w niej stateczność, która się jej żadną miarą chwiać nie dopuściła. Napatrzyła się w Wielgi Piątek onej żałosnej tragedyjej, którą z nim strojono, zadawając mu rozmaite męki, nasłuchała się onych przy-mówek uszczypliwych. I wszakże namniej się z tego nie gorszy. Tej ci by sta-teczności i nam potrzeba, chcemy-li Pana Jezusa znaleźć, gdyż nie ten, co po-cznie, ale ten, co dokona, zbawion będzie. Człowiek stateczny wszytko znosi, niczym się nie gorszy i podobien kamieniowi kwadratowemu, jako Anzelmus mówi. Bo ten na którąkolwiek stronę rzucisz, zawsze nieporuszony leży. Czło-wiek stateczny zawsze także stały. A tak, jeśli o co, tedy o stateczność potrzeba Pana Boga prosić i o wytrwanie ś[więte].

[8] Trzecia: sprawowała to w niej prawdziwa pokuta. Bo wyrzekszy się raz uczynków cielesnych, więcej się do nich nie wracała i przystawszy raz do Pana Jezusa, więcej go nie odstępowała. Ach, kto by to był rzekł, aby białagłowa miała mieć w sobie tak piękne przymioty! Ona na pomazanie ciała Pańskiego kosztu nie żałuje, a my, mogąc go pomazować w członkach jego, nie dbamy. Ona, nie nalazszy Pana, płacze, a my go zgoła nie szukamy, nierzkąc byśmy płakać mieli.

[9] Przyłącz się tedy, każda duszo wierna, do Maryjej Magdaleny. Szukaj Pana, póki znalezion być może. Płacz na grzechy swoje, nędzny a mizerny człowiecze,

Przyczyny tak wielkiej gorliwości I. Miłość wielka Rom 8, [35–39] Greg[orius] M[agnus] II. Stateczność Matth 10, [22] Ansel[mus]

III. Prawdziwa pokuta

182

Samuel Dambrowski

prze któreś go utracił. A czyń to wczas, pokuty nie odkładając, by klamka nie zapadła. Potym późna by i próżna była pokuta twoja.

To z strony Maryjej Magdaleny.

Wtóra część

[10] Pódźmy do wtórej cząstki a przypatrzmy się aniołom. O tych trzy okolicz-ności ewangelista ś[więty] przypomina. Pirwsza: w czym byli? Druga: gdzie siedzieli? Trzecia: co mówili?

[11] Habit ich opisując, Jan ś[więty] powieda, że byli w bieli. Nie bez przyczyny, wierzcież mi, w bieli się ci duchowie niebiescy ukazali, ale naprzód na oświad-czenie czystości swej anielskiej, której hieroglifikiem jest odzienie białe. Potym na oświadczenie czystości i sprawiedliwości Pana Jezusowej, którą nam zmar-twychwstaniem swym zasłużyć raczył. O czym u Ezajasza proroka tak powie-dział: „Jeśli będą grzechy wasze jako czerwony jedwab, jako śnieg zbieleją, a bę-dąli czerwone jako czerwiec, jako bawełna białemi się staną”. Na ostatek, na oświadczenie chwały i jasności przyszłego żywota, którą poniekąd przy przemie-nieniu swoim Pan Jezus wyraził, gdzie szaty jego stały się łśniące barzo, białe jako śnieg, jakich nie może blecharz na świecie wybielić. W tym świetnym aniel-skim habicie widział Jan ś[więty] zgromadzenie wielkie, którego nie mógł nikt zliczyć, ze wszech narodów i pokolenia, i ludzi, i języków, którzy stali przed tronem Bożym i przed oblicznością baranka, przyobleczeni w szaty białe. Ten habit biały przyniósł i zasłużeł nam Pan Jezus zmartwychwstaniem swoim. Prze-to i aniołowie ś[więci], świadcząc o zmartwychwstaniu jego, w bieli się ukazali.

[12] Obaczcież po wtóre, gdzie siedzieli. Siedzieli w grobie. Jeden u głowy, drugi u nóg, gdzie leżało ciało Pana Jezusowe. Notate verba, signate mysteria – ma-wiali więc przodkowie naszy, kiedy co poważnego powiedali, „Notujcie – pra-wi – słowa, znaczcie tajemnice”. Czyńcież to i wy. Bo i słowa piękne, i tajemnice barzo osobliwe tu się zamykają. W grobie usiedli dając znać, że oni grobów ludzi wiernych i pobożnych strzegą, tak jako Dawid mówi: „Strzeże Pan wszytkich kości ich”. Jeśli kości, tedyć i grobów. Jakoż się tu tedy śmierci lękać, mając straż tak potężną? A iż z tych aniołów jeden u głowy, drugi w nogach, gdzie ciało Pańskie leżało, siedzą, ukazują nam, że ten, który w grobie leżał i wielmożnie zmartwychwstał, Bogiem jest i człowiekiem w jednej personie. Głowa znaczy bóstwo, nogi człowieczeństwo Pańskie. Poglądając tedy na te świetne anioły, z pilnością u siebie siedzenie ich w grobie rozbierajcie. O, daj, Chryste Synu Boży, aby w grobiech naszych siedzieli i strzegli ciał naszych, póki nie przyj-dziesz, abyś sądził żywe i umarłe.

[13] Po trzecie, obaczmy, co mówili. Stojąc nad grobem, Maria Magdalena płacze. Aniołowie mówią do niej: „Niewiasto, czemu płaczesz?”. O, piękne

Okoliczności I. W czym byli? W bieli 1 2 Es 1, [18] 3 Apoc [7, 9]

II. Gdzie siedzieli? W grobie

Jeden u głowy, drugi w nogach

183

Na niedzielę wielkonocną drugie kazanie

a prawie wielkonocne słowa! Zmartwychwstaniem swoim odpędził Pan Jezus płacz i smętek wszelki a zasłużył nam radość i wesele. Przeto nie jest rzecz słuszna płakać, ale się weselić. Dzisia się dokonały prace Zbawiciela a sprawy zbawienia naszego. A tak weselmy się dziś, śpiewajmy a radujmy się wszyscy. Dziś bowiem, powstawszy od umarłych, Pan Jezus ukazał nam pewną a bez-pieczną nadzieję, że i my pospołu z niem z śmierci ku żywotowi powstaniemy. Słusznie tedy aniołowie mówią do Magdaleny: „Czemu płaczesz?”.

[14] Lecz słuchajmy, co ona na to odpowieda. Ukazuje płaczu swego przyczynę dwojaką. Jedna, że jej Pana wzięto. Druga, że nie wie, gdzie go położono. Ach, jako nie miała Magdalena płakać, utraciwszy tego, którego z dusze miłowała? W ten czas mogła była mówić one słowa: „Szukałam tego, którego serdecznie miłuję, szukałam go, alem go nie znalazła. A przetoż teraz wstanę a obejdę miasto, będę szukać po ulicach i po mieścach przestronnych tego, którego z du-sze miłuję”. Daj Boże, aby i w nas była chuć i miłość takowa ku Panu temu, żebyśmy go z płaczem szukali, gdy go prze grzech jaki utracamy.

Dosyć wtórej części.

Trzecia część

[15] Trzecia ukazuje nam Pana Jezusa, który ucieszną rozmowę z Marią tak upła-kaną zaczyna. Stoi nad grobem a płacze Maria. Obróciwszy się, ujrzy Pana stojącego, a wszakże nie wiedziała, żeby to Pan był. Patrzcież, namilszy moi, jako bliski jest Pan Jezus tym, którzy są sfrasowanego serca. Maria Magdalena płacze i żalem ciężkim serce swoje trapi, a Pan Jezus się jej ukazuje. Przeto i ty, człowiecze wierny, w utrapieniu nie rozpaczaj, ale wiedz, że masz przytomnego Boga, który wszytkie niedostatki twoje wie i widzi, i czasu cię słusznego pocie-szy. Nie mówże tedy: „Aboć mię Pan mój zapomniał?”. Z tobą jest w utrapieniu, z tobą na wszelkim mieścu, z tobą w drodze, z tobą w domu, z tobą wszędzie, i już on wie, kiedy cię ma pocieszyć. Oto się i Maryjej Magdalenie nad wszelkie spodziewanie ukazał.

[16] Cóż wżdy z nią mówił? Siedm słów barzo pociesznych i osobliwych wy-rzekł, które słusznie pamiętać i pókiśmy żywi, rozbierać i uważać mamy.

[17] Pirwsze słowo było: „Niewiasto”. Doktorowie kościelni są tego rozu-mienia, że to było napierwsze słowo, które Pan Jezus, wstawszy z martwych, przemówił i z grobu na świat przyniósł. Tym słowem ukazuje, że on upadek, który się stał przez niewiastę, przezeń jest naprawiony, wedle onej obietnice: „Plemię niewieście zetrze głowę wężowę”. O, jak wdzięczną a wesołą wielko-nocną nowinę tym słowem Pan Jezus do uszu naszych podaje! Narodzie Ada-mów, nie trwóż sobą: co niewiasta zgrzeszyła, już z łaski Bożej plemię niewieś-cie naprawiło. Odpowiedź Magdaleny Cant 3, [1–2] Pociecha Siedm słów do Magdaleny I słowo

184

Samuel Dambrowski

[18] Drugie słowo było: „Cóż płaczesz?”. O, wszytkie słodkości przewyższa-jące słowo! Słuchaj, narodzie Adamów: Zbawiciel twój zmartwychwstał, już ci właśnie one słowa służą: „Nie płacz, zwyciężył lew z pokolenia Juda, śmierć poraził, dyjabła zwyciężył, piekło zburzył, brany piekielne połamał, zbawienie nasze naprawił, nas grzeszne usprawiedliwił”. O, zaiste słusznie mówi: „Quid

ploras? – Cóż płaczesz?”. Wielmożnie bowiem dziś ukazał majestat chwały

swo-jej ś[więtej].

[19] Trzecie słowo było: „Kogo szukasz?” Ach, nasłodszy Jezu, ciebie szuka, ciebie ukrzyżowanego, po tobie się pyta, dla ciebie tak rzewnie płacze. Przeczże tedy mówisz: „Kogo szukasz?”. Dla twojej to ochłody Pan twój, człowiecze wierny, czyni, żebyś zbawienia nie szukał nigdziej tylko przy onym samym. Jemu bowiem wszyscy prorocy to świadectwo dawają, iż każdy weźmie grze-chów odpuszczenie przez imię jego, ktożkolwiek weń uwierzy.

[20] Czwarte słowo było: „Maria!”. O, przedziwny Jezu, Magdalena, widząc i słysząc cię, Pana swojego, miała cię za ogrodnika i rzekła: „Panie, jeżeliś go ty wziął, powiedz mi, gdzieś go położył”. A ty do niej mówisz: „Maria!”. Nie trwóż sobą, człowiecze wierny. Imienia twego Pan i Zbawiciel twój zapomnieć nie chce, ale owszem, dlatego zmartwychwstał, aby i w grobie imieniem wła-snym na cię, jako i na Łazarza, zawołał.

[21] Piąte słowo było: „Nie dotykaj się mnie. Abowiemem jeszcze nie wstąpił do Ojca mojego”. O, jaka gorliwość tej niewiasty ś[więtej]! Ja wierzę – jakoż słowa to same ukazują – że ona od radości chciała się Pana uchwycić, jako to więc bywa, kiedy kto kogo miełego obaczy. Zaczym jej rzekł: „Nie dotykaj się mnie”, jakoby rzekł: „Maluczko się zatrzymaj, wkrótce wstąpię do Ojca mojego. Tam zawsze mię możesz mieć, w słowie i w świątościach moich, nie rękoma tylko, ale i wszytkimi zmysłami dotykać się mnie będziesz mogła”. O, jako że-śmy tedy szczęśliwi, którzyże-śmy już tego doczekali i dotykamy się prawdziwego ciała jego! Już nam to wolno, mamy na to przywilej, ponieważ wstąpił do Ojca swojego.

[22] Szóste słowo było: „Idź do braciej mojej a powiedz im”. Bądźże-ć chwała, o nasłodszy Jezu, że ludzie śmiertelne, upadkom podległe, bracią swoją zowiesz. A my jako do tego braterstwa przynależemy? Dwojakie prawo mamy, chrześci-janie namilsi. Jedno względem wcielenia. Słowo stało się ciałem, przyjął na się naturę naszę Pan Jezus i tak się z nami spowinowacił. Słusznie się tedy bratem naszym ozywa. Drugie względem wszytkich dóbr dziedzicznych udzielenia. Co jego, to też nasze,wszytkiego nam udziela. A nawet dał nam to prawo, abyśmy się stali syny Bożemi, którzykolwiek weń wierzymy. Przyłączcież się tedy do tego braterstwa ś[więtego], chcecie-li, abyście z nim społuzmartwychwstali i do żywota wiecznego zachowani byli.

[23] Siódme a ostatnie słowo było: „Wstępuję do Ojca mojego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego” Otóż masz, człowiecze wierny, dlaczego Pan

II słowo Apoc 5, [5] III słowo Act 10 IV słowo Joh 11, 43] V słowo VI słowo Joh. 1 VII słowo

Na niedzielę wielkonocną drugie kazanie

twój zmartwychwstał. Zmartwychwstał dlatego, aby do nieba wstąpił i tam miasto nas Ojca swego ubłagał, aby był łaskaw na nas, nie inaczej jedno jako ociec na własne dziatki swoje, i aby nas miał jako Bóg wszechmogący w opiece swojej ś[więtej].

[24] A iż tak jest, bądźmyż tedy wdzięczni tego daru i upominku jego, który nam z sobą z grobu przynieść raczył.

A ty, o wszechmogący Panie Jezu, nie upośledzaj nas łaską swoją ś[więtą], ukazuj się nam zawsze, jakoś się Maryjej Magdalenie ukazać i objawić raczył, oświeć oczy serc naszych, abyśmy cię poznali, a po śmierci wiecznie z tobą kró-lowali. Amen.

Zamknienie

%

186

Samuel Dambrowski

Podstawa wydania

Samuel Dambrowski, Postylla chrześcijańska to jest Kazania abo wykłady porządne świętych

ewangelij na każdą niedzielę i na każde święto przez cały rok, Agustyn Ferber, Toruń 1620,

s. 281–286 (pierwszej paginacji).

Nota biograficzna

Samuel Dambrowski (1577–1625), luterański kaznodzieja, autor Postylli chrześcijańskiej (Toruń 1620–1621) oraz kilku drobnych dzieł religijnych. Wykształcenie zdobył w gimna-zjum toruńskim i na uniwersytetach zagranicznych (Wittenberga?). Miał opinię człowieka uczonego i pobożnego, toteż już w wieku 23 lat został pastorem w Poznaniu, a 6 lat później superintendentem zborów wielkopolskich. W 1615 przeniósł się do Wilna jako proboszcz zboru w tym mieście i superintendent Litwy i Żmudzi. Zaliczany jest do „wileńskiej szko-ły kaznodziejskiej”. Postylla, przeznaczona dla prostych odbiorców, zdobyła niezwykłą po-pularność: w XVIII i XIX wieku była wydawana kilkanaście razy. Nazywana „Dąbrówką”, służyła zarówno do lektury indywidualnej, jak i zbiorowej podczas nabożeństw domowych. Uznanie przyniosły jej prostota ujęcia zagadnień teologicznych, praktyczne nauki moralne, liczne obserwacje z życia i jasny sposób wyrażania myśli.

Wybrana bibliografia: Polski słownik biograficzny, t. 4, s. 397–398 (E. Bursche); K. Kol-buszewski, Postyllografia polska XVI i XVII wieku, Kraków 1921, s. 212–230; J. T. Maciusz-ko, Ewangelicka postyllografia polska XVI–XVIII wieku. Charakterystyka – analiza

porównaw-cza – recepcja, Warszawa 1987, s. 189–210; L. Przymuszała, Struktura i pragmatyka „Postylli” Samuela Dambrowskiego, Opole 2003 (Uniwersytet Opolski. Studia i Monografie, 327).

Objaśnienia

[1] pierwszego dnia tegodniowego – w pierwszy dzień tygodnia, czyli pierwszy dzień po

szabacie.

zwolenika – ucznia.

bieżeli oba pospołu… on drugi zwolennik wprzód przybiegł prędzej niżli Piotr… nachy-liwszy się ujrzał, ano leżą prześcieradła i chusta… – tłumaczenie niedokładne:

pominię-to informację, że św. Jan wprawdzie pierwszy przybiegł do grobu, ale nie wszedł do środka, a tym, który się nachylił i ujrzał całun oraz chustę, był św. Piotr, a nie Jan, jak by wynikało z tekstu perykopy przytoczonego przez Dambrowskiego.

[2] ucieszną – radosną.

[3] naśladowała go – podążała za nim.

[4] Izali – czyż.

Na niedzielę wielkonocną drugie kazanie

[6] mówi Gregorius – cytat z dzieła św. Grzegorza I Wielkiego (około 540–604), papieża

i jednego z czterech wielkich ojców Kościoła zachodniego, Moralia in Job [Komentarz

do Księgi Hioba], ks. XIII, 55, 68.

[7] z nim strojono – czyniono mu, przeciw niemu odgrywano.

jako Anzelmus mówi – Anzelm z Canterbury (1033–1105), benedyktyn, arcybiskup

Can-terbury, jeden z twórców scholastyki, znany głównie jako twórca formuły fides quaerens

intellectum (wiara szukająca zrozumienia). Tu mowa o jego wywodzie na temat

kwadra-towego kamienia (lapis quadratus), czyli sześcianu, który jest znakiem stałości w wie-rze, ponieważ na każdym ze swych boków leży stabilnie. Myśl tę przekazano w Dicta

Anselmi, zbiorze sporządzonym przez jednego z uczniów filozofa.

[8] nierzkąc byśmy – a cóż mówić o tym, byśmy.

[11] habit – ubiór.

hieroglifikiem – oznaką, symbolem.

czerwiec – tkanina lub szata intensywnie czerwona. blecharz – rzemieślnik trudniący się wybielaniem płótna.

[marg.] Apoc. 7, 9 – poprawiono mylny odsyłacz oryginału: Apoc. 3.

W dokumencie Kazania wielkanocne (Stron 181-191)