• Nie Znaleziono Wyników

Podjęcie nowych ról — czy konflikt?

i jego wpływ na rozwój naukowy

5.1.3. Adolescencja i stabilizacja — faza zajęcia pozycji

5.1.3.1. Podjęcie nowych ról — czy konflikt?

W literaturze dotyczącej funkcjonowania kobiet wiele miejsca poświęca się trudnym wyborom rodzinno-zawodowym, które to niezwykle często prowadzą do wewnętrznego poczucia dysharmonii i frustracji, do kon-fliktu ról. Bogusława Budrowska podkreśla, że decyzje kobiet dotyczące pracy i rodziny zawsze były i są ze sobą ściśle związane i wręcz nieroz-dzielne. Kobiety pracujące zawodowo znajdują się pomiędzy przysłowio-wym młotem i kowadłem20. Rozmówczynie wskazywały na liczne sytu-acje, momenty życiowe, które były dla nich źródłem konfliktu ról:

MARTA: Ja miałam tak poważny kryzys ról dwa lata temu, kiedy był bardzo poważny problem zdrowotny z moją córką.

SONIA: […] był moment, kiedy syn miał parę miesięcy, mąż był dosyć po-ważnie chory i zastanawiałam się, czy sobie ze wszystkim poradzę. Nie było wiadomo, czy mąż wróci do pracy czy nie, jak potoczą się nasze losy.

W tym momencie zastanawiałam się, czy jest to ta droga, którą powin-nam wybrać.

Wybory kobiet związane z ich funkcjonowaniem w przestrzeni prywat-nej, osobistej i zawodowej są — jak widać — bardzo frustrujące i

niezwy-19 E. Gurba: Wczesna dorosłość. W: Psychologia rozwoju człowieka. T. 2: Charakte-rystyka okresów życia człowieka. Red. B. Har was-Napierała, J. Trempała. Warszawa 2002.

20 B. Bud rowska: Znikoma reprezentacja kobiet w elitach —próby wyjaśnień. W:

Szklany sufit. Bariery i ograniczenia kobiet. Monografia zjawiska. Red. A. Titkow. Warsza-wa 2003, s. 61.

kle skomplikowane. Sonia, mówiąc o trudnych dla niej momentach zwią-zanych z konfliktem ról,nadaje osobiste znaczenia tym sytuacjom:

SONIA: Jest takie ciągłe poczucie, że z jednej strony ma się to poczu-cie spełnienia, kiedy się coś robi, ale z drugiej strony taka obawa czy nie zaniedbuje się rodziny i czy w którymś momencie nie będę żałowa-ła, że np. w którymś tam roku ważny był dla mnie jakiś tam artykuł jeden, drugi trzeci, jakiś udział w konferencji a nie np. częstszy kontakt taki na co dzień z synem — to takie czynniki hamujące.

Słowa Soni znajdują potwierdzenie w tym, co zauważa o wewnętrznych dylematach kobiecych Linda Brannon: „Współczesna kobieta jest szcze-gólnie podatna na frustrację: jeżeli zaangażuje się w pełni jako fachowiec, bierze na siebie ryzyko bycia nietypową i niekobiecą. Jeśli nie osiąga powo-dzenia w tradycyjnej roli, czuje się niespełniona jako osoba i kobieta. Jeśli podejmie obie role, nie ma pewności, czy wykonuje obie zadowalająco”21.

Zdaniem wielu badanych, ich uczestnictwo w nauce oraz naukowy rozwój jest ściśle uzależniony od fazy życia rodzinnego, w którym w danym momencie się znajdują. Zwykle związane to było z odroczeniem rozwoju lub rozwojem, który nie był źródłem satysfakcji, o czym wspomi-nają w swych relacjach Alicja i Julia:

ALICJA: […] wycofałam tą naukę jako coś ważnego w życiu, aż do ma-cierzyństwa, do odchowania dziecka.

JULIA: Po urodzeniu dziecka to było tak, że tak ciągnęłam ten mój doktorat bardziej z przymusu niż z przyjemności, bo byłam naprawdę…

Uważam, że rozwój naukowy może następować wtedy, gdy kobieta ma uporządkowane sprawy osobiste. A ten brak uporządkowania bardzo, bardzo destruktywnie działał właśnie na mój rozwój naukowy. Bar-dzo…,no po prostu nie da się… większość ludzi rodzaju żeńskiego myśli sercem.

Na ścisły związek życia naukowego z sytuacją osobistą, rodzinną wska-zują również słowa Małgorzaty i Anety:

MAłGORZATA: […] rozwój naukowy jest bardzo silnie związany z ży-ciem osobistym i w moim przypadku to bardzo mocno mi to determi-nowało mój rozwój zawodowy, dlatego że ten doktorat i jeszcze pierw-sze kilka lat po nim, to właściwie miałam swobodę w sensie takim, że

21 L. Brannon: Psychologia rodzaju. Kobiety i mężczyźni: podobni czy różni. Przekł.

M. Kacmajor. Gdańsk 2002, s. 386.

nie byłam w rodzinę zaangażowana i to w sumie szło mi gładko, na-tomiast później zaczęły się schody, w sensie dzieci, którym trzeba było poświęcić czas. Mój przypadek jeszcze był taki,że jeszcze mąż bardzo mi chorował i to się w sumie źle skończyło, tak że to są takie etapy, że po prostu potem długo nic, potem jak człowiek się pozbierał i jakoś dzieci odchował, to można się było znów bardziej nauką zająć, a nie tylko dy-daktyką.

ANETA: Wychowanie dziecka miało również kolosalny wpływ na roz-wój mojej pracy naukowej, ja o wielu rzeczach nie wiedziałam, nie zda-wałam sobie sprawy, że to jest tak trudny i skomplikowany proces, co rów-nież potem wyjaśniam w swoich publikacjach, no bo tą pedagogiką się zajmuję. I wydaje mi się, że dzięki temu też moje życie stało się bogatsze, dzięki temu że wychowuję dziecko.

Rozmówczynie bardzo często wskazywały na to, że godzenie roli matki i naukowczyni jest bardzo trudne:

ANETA: Potem rodzice pomogli mi wychowywać dziecko, a ja zajęłam się nauką, bo ja bym nie mogła tego i tego pogodzić. To były wyjazdy, wy-jazdy na wywiady, potem otwarcie przewodu doktorskiego w Opolu, bo aż w Opolu otwierałam… i małe dziecko — więc kto by się nim zajął?

Trudne i niejednokrotnie niemożliwe do pogodzenia. Zdarza się bowiem tak, że kobieta nie chce rezygnować ze swego rozwoju, o czym mówi w swej narracji Urszula:

[…] a ja generalnie nie chcę rodziny, w żadnym rozumieniu rodziny, bo ta rodzina by musiała być na moich usługach, żeby była taka jak chcę, żeby byli, ale nie przeszkadzali, taka rodzinność, ale nierodzinna — ja jestem z nimi, ale osobno. Ja uświadomiłam sobie, że ja właściwie nie chcę rezy-gnować z tej pracy, ani z takiego samorozwoju.

Z kolei dla innej mojej rozmówczyni — Marii, podjęcie nowej roli — roli związanej z zawarciem małżeństwa, okazało się bardzo sprzyjające jej naukowemu rozwojowi:

MARIA: […] kiedy zaczęliśmy już z mężem chodzić najpierw jako narzecze-ni, a później jako małżeństwo — więc jak mąż pisał swoją pracę magister-ską, to oboje pracowaliśmy nad męża pracą i nad moją pracą i tutaj roz-szerzyłam swoją wiedzę w taki sposób — powiedziałabym — okazjonal-nego, rodzinnego uczenia się.

Ale jak się okazuje, podobne doświadczenia ma Kinga, Krystyna i Marta. Dla kobiet tych wykonywana praca, ze względu na nienormo-wany czas pracy i na to, że pozwala na dużą samodzielność, jest czynni-kiem dla nich sprzyjającym:

KINGA: Nasza praca pozwala nam na to, że nie co dzień jesteśmy w pracy, więc więcej czasu mogę poświęcać mojemu dziecku, no i ro-dzinie.

KRYSTYNA: Kolejny powód, dla którego zdecydowałam się na pracę naukową, jest związany z tym, że w takiej pracy człowiek nie jest taki uszeregowany i nie musi tak od 7.00 do 15.00, od 7.00 do 15.00. Oczy-wiście to wcale nie oznacza, że tej pracy jest mniej, ale w każdym razie człowiek sam sobie ustala, co będzie robił, jak będzie robił i w jakich okresach. Czasami jest to bardzo trudne, dlatego że człowiek musi sobie narzucić samodyscyplinę.

Zdaniem Marty, praca dydaktyczna może sprzyjać życiu rodzinnemu, ale nie można tego powiedzieć o pracy naukowej. W narracji tej naukow-czyni widzimy szereg związanych z tym wątpliwości:

MARTA: Dydaktyka jest zupełnie do pogodzenia… jest nawet sprzy-jająca, przychylna życiu rodzinnemu […], ale nauka… Jak teraz wyrzu-cić te myśli z głowy, jak się skupić zupełnie na czymś innym, trzeba się oderwać od świata rzeczywistego i w tym jest problem… żeby na-pisać to jedno zdanie, to trzeba naprawdę porządnego namysłu, sku-pienia uwagi na problemie, przeprowadzenia pewnych badań nawet, je-śli czytasz literaturę naukową — nie każda jest pisana łatwym językiem…

Dla mnie było to zupełnie nie do przejścia, głowa była pełna zmar- twień… to jest takie rozdarcie.

Problematyka związana z konfliktem ról, jakiego bardzo często doświad-czają kobiety nauki, znalazła wiele odniesień w refleksjach respondentek, dotyczących rozwoju naukowego kobiet, przekazanych w badaniach ankie-towych. Warto przytoczyć kilka z nich:

W rozwoju naukowym kobiet najtrudniejsze jest pogodzenie roli matki z obowiązkami zawodowymi.

Kobieta ze stopniem doktora, 61 lat, reprezentantka chemii fizycznej

Podstawowym uwarunkowaniem rozwoju naukowego jest umiejętność łączenia obowiązków rodzinnych z zawodowymi. To niełatwe zadanie, być może dlatego sporo kobiet w nauce to osoby samotne. Trudno jest

bowiem łączyć rolę matki, żony, gospodyni domowej z rolą naukowca.

Wymaga to często wielu poświęceń i dodatkowych obciążeń fizycznych i psychicznych. Towarzyszy też temu często wewnętrzne rozdarcie i ko-nieczność pójścia na pewne kompromisy, bądź też ciągle towarzyszą-cy niepokój (myśl), że jedną ze sfer (zawodową lub rodzinną) zaniedbu-je się ze względu na notoryczny brak czasu lub brak owych sił psychicz-nych i fizyczpsychicz-nych. Sytuacja komplikuje się, szczególnie gdy w rodzinie pojawiają się kłopoty typu choroba, problemy z dziećmi itd. Niemniej jednak jest to podobna sytuacja, którą przeżywają kobiety robiące ka-rierę w innych zawodach (szczególnie zawodach twórczych). W tym sen-sie praca kobiety naukowca jest pracą jak każda inna, która wymaga dyspozycyjności, pracy w domu, ciągłego rozwoju, doskonalenia się, edukowania, umiejętnego godzenia obowiązków rodzinnych i zawodo-wych itd.

Kobieta ze stopniem doktora, 40 lat, reprezentantka pedagogiki

Ja zrezygnowałam z życia osobistego i rodzinnego. Podziwiam i trochę za-zdroszczę tym kobietom, którym udało się połączyć wszystkie funkcje i role przypisane kobiecie w społeczeństwie. Jest to jednak bardzo trudne.

Kobieta z tytułem profesora zwyczajnego, 67 lat, reprezentantka sztuk muzycznych

Bardzo trudne było dla mnie łączenie pracy zawodowej z obowiązka-mi żony i matki, zwłaszcza w okresie kiedy dzieci były małe. Bez wielkie-go wsparcia ze strony męża i ciotki, która opiekowała się moimi mały-mi dziećmały-mi, pewnie nie udałoby mały-mi się osiągnięcie tego, co osiągnęłam.

Doktorat zrobiłam szybko — przed urodzeniem pierwszego dziecka, na-tomiast habilitację — dopiero po 20 latach. Podwójne obciążenie kobiet obowiązkami zawodowymi i rodzinnymi jest, moim zdaniem, bardzo wy-raźnym hamulcem w karierze naukowej.

Kobieta z tytułem profesora zwyczajnego, 64 lata, reprezentantka socjologii

[…] jedynym problemem dla mnie pozostaje umiejętność kompromi-su między rodzinnością i pracą. Nauka to dziedzina bardzo wymagają-ca i pochłaniająwymagają-ca uwagę oraz energię. Rodzina potrzebuje stałej obec-ności, pomocy, opieki i troski. Tymczasem badania naukowe oznaczają wyjazdy, konferencje, stypendia zagraniczne i długie pobyty w bibliote-kach, co dezorganizuje życie rodzinne. Młodość kobiety to czas najwyż-szej sprawności intelektualnej, ale i rozrodczej. Bardzo trudno jest jed-nocześnie robić doktorat i habilitację, rodząc dzieci i opiekując się nimi, gdy są małe. Kobieta żyje wtedy w napięciu, niepokoju i pośpiechu, co nie sprzyja żadnej roli. Teoretycznie łatwiej mogłyby sobie radzić kobie-ty samotne, ale za samotność płacą one bardzo często poczuciem nie-spełnienia w sferze małżeńskiej i macierzyńskiej, a to negatywnie wpły-wa na ich energię życiową i radość rozwoju. Tym samym nauka też nie

daje im spodziewanej satysfakcji. Zasada — „coś za coś” bywa gorzka w realizacji […].

Kobieta z tytułem profesora zwyczajnego, 55 lat, reprezentantka filologii romańskiej