• Nie Znaleziono Wyników

i jego wpływ na rozwój naukowy

5.1.2 Dorastanie i pierwsze życiowe wybory — faza poszukiwań

5.1.2.2. Wpływ kultury i tradycji

Nasze życiowe decyzje niezwykle często są zdeterminowane czynni-kami zewnętrznymi, których znaczenia nie jesteśmy do końca świadomi.

16 M. Tyszkowa: Jednostka a rodzina: interakcje, stosunki, rozwój. W: Psychologia roz-woju człowieka. T. 1: Zagadnienia ogólne. Red. M. Przetacznik- Gierowska, M. Tysz-kowa. Warszawa 2002, s. 125.

Tkwiące głęboko w podświadomości wpływy kultury, tradycji, sprawiają, że dokonujemy takich a nie innych wyborów, modyfikują je, mają wpływ na nasze marzenia i pragnienia. Moje rozmówczynie w swych opowie-ściach nawiązywały przede wszystkim do tradycji wyniesionych z domu rodzinnego (co było już wspomniane podczas omawiania wpływu środo-wiska rodzinnego) oraz o wpływach kulturowych. Jak się okazuje, plany dotyczące poszukiwań, a wreszcie i wyboru zawodu, bardzo często zde-terminowane są właśnie tradycjami rodzinnymi:

ANETA: Ja pochodzę z rodziny nauczycielskiej, rodzice byli nauczycie-lami i myślę, że to, że zajęłam się tą nauką, to też bierze się i stąd.

Joanna: Skończyłam studia medyczne i byłam przekonana, że będę le-karzem praktykiem, po to szłam na te studia. Moja mama jest lele-karzem praktykiem i tak sobie wyobrażałam swoją przyszłość. Do końca stu-diów, nawet jeszcze po studiach szukałam usilnie pracy w klinice, chcia-łam być kardiologiem i sytuacja była patowa, bo nie było miejsc pracy, nie było etatów.

Oprócz tego, że losy Joanny są doskonałym przykładem silnych wpły-wów związanych z tradycjami rodzinnymi, są również egzemplifikacją tego, jak ogromne znaczenie mogą mieć wpływy kulturowe. Bowiem — jak się okazuje — przekazywane w naszym społeczeństwie wzory kultu-rowe nie znajdują miejsca dla kobiet, które chcą zrealizować się w zawo-dzie, dotychczas przede wszystkim wykonywanym przez mężczyzn. W dal-szej części swych relacji Joanna mówi:

JOANNA: […] uzyskałam etat przydzielony mi przez akademię medycz-ną jako najlepszej studentce na roku i wtedy okazało się, że tam profesor kardiologii mnie nie chce, bo jestem kobietą właśnie.

Podobne doświadczenia miała Jadwiga, która przekonała się o silnym znaczeniu wpływów kulturowych, chcąc spełniać się w zawodzie architekta:

JADWIGA: Ja skończyłam wydział architektury w Krakowie […] i przyznam szczerze, że cały czas marzyłam o tym, żeby się wyrwać do jakiegoś biu-ra projektów. Te moje podchody wyglądały w ten sposób, że próbowa-łam znaleźć pracę gdzieś w jakimś biurze projektów […]. I oczywiście sytuacja była taka, jak była… i tu byśmy weszły właśnie w tą damską spra-wę. Mianowicie wszędzie jak przychodziłam, to mówiono: potrzebuje-my architekta, owszem, ale proszę poczekać, zadzwonię do kierownika.

I po chwili: no tak, ale kobiet to nie potrzebujemy.

9*

Zaprezentowane wyżej fragmenty narracji zdają się niezwykle suge-stywne i nie wymagają dodatkowego komentarza. Płeć jest naszym bio-logicznym wyposażeniem, które ma wpływ na funkcjonowanie nasze we wszystkich obszarach działalności. Z czynnikiem tym, tzn. z płciowo-ścią, wiąże się również wiele dwuznacznych sytuacji, czego przykładem jest wypowiedź jednej z respondentek biorących udział w badaniu ankie-towym:

Sprawa jest bardzo ciekawa i inspiruje do rozważań. Myślę, że w trak-cie prawdziwej „burzy mózgów”, podczas wspólnej (tj. damsko-męskiej) realizacji jakiegoś projektu uczestnicy niekiedy „tracą płeć” i pozostaje jedynie intelektualna wymiana. Ale, jak wiadomo, od płci trudno jest uciec. Oto dość świeży przykład: na bardzo ciekawej konferencji na-ukowej odbywają się rozmowy kuluarowe. Rozmawiam z pewnym wy-kształconym panem o usłyszanych wystąpieniach pań i panów. I oto słyszę: „Czy wie pani, co Tuwim mówił o kobietach piszących? Że po-większają grono piszących, ale zmniejszają grono kobiet (cha, cha). Pani oczywiście jest zaprzeczeniem tego twierdzenia (cmok w rękę)”. Wów-czas pomyślałam równocześnie: 1. Chyba mamy tu do czynienia z bra-kiem kultury; 2. Ten pan ma wyraźnie problem z niezaspokojonymi am-bicjami; 3. Nie mogę odpowiedzieć grubiańsko, bo jestem kultural-na (grzeczkultural-na) i kultural-na dodatek służbowo, choć powinien dostać za swoje.

4. Jednak wybieram wariant trzepotu rzęs i nisko brzmiącego śmiechu (takiego z podtekstem intelektualno-wabiącym), żeby się dobrze poczuł jako mężczyzna, gdyż muszę załatwić z tym panem parę zawodowych spraw, a bezpośredni atak by mi w tym przeszkodził. Przechodzimy do meritum. Omawiamy sprawy zawodowe, uzyskując oczekiwane rezulta-ty. Zatem manipulacja płcią urządza obie strony. To przykład wyrazisty, ale sytuacje podobne w środowisku są codziennością. Odgrywamy role związane z płcią, więc trudno się dziwić, że jesteśmy postrzegani także przez pryzmat płci.

Kobieta ze stopniem doktora, reprezentantka filologii rosyjskiej

W wypowiedziach badanych kobiet bardzo często pojawiły się również nawiązania do przekazów społecznokulturowych związanych z wizerun-kiem kobiety nauki. Warto przyjrzeć się bliżej refleksjom moich rozmów-czyń na temat społeczno-kulturowego wizerunku kobiety nauki:

ALICJA: To jest taki społeczny wizerunek kulturowy i z tych staty-stycznych takich norm, które można by tutaj przytoczyć, to wynika, że nawet na naszym wydziale, tutaj patrząc, to dużo takich pań jest, ta-kich właśnie, którym po drodze gdzieś się nie udaje i rodzina, i

pra-ca razem […]. Społeczno-kulturowy wizerunek tej kobiety naukowpra-ca jest właśnie taki, że to jest często baba-chłop, osoba drapieżna, niekobieca, czasami zaniedbana wręcz nawet, to jest taki przykry stereotyp.

KINGA: Są stereotypy takiej starszej, bardzo tradycyjnej pani, niewy-chodzącej z pokoju, zapominającej o rodzinie, ale to wizje bardzo groź-ne, które uderzają w autorytet naukowca. Naukowiec humanista — pierwsze skojarzenie to pan profesor — mężczyzna, a dopiero potem pani profesor. To chyba prawdziwe skojarzenia. A może kobiety są bar-dziej delikatnej struktury i mają problem z dominacją?

Warto również zwrócić uwagę na to, że wzory kulturowe przekazy-wane w społeczeństwie niejednokrotnie niezwykle silnie oddziałują na nasze zachowania i wybory, a gdy staniemy do nich w opozycji, musimy liczyć się z brakiem społecznej akceptacji. Urszula opowiada o sytuacji, gdzie widać to niezwykle wyraźnie:

URSZULA: Syn miał parę miesięcy, jak się zdecydowałam wyjechać na taki kurs około tygodniowy — bo to było poza domem. Oczywiście pani doktor powiedziała, że to nie jest dobry okres na rzucanie karmienia, bo za wcześnie i jesień i coś tam jeszcze […]. Ja się chciałam wyrwać z domu […]. Pojechałam na ten kurs, teściowa była wzburzona, zbulwersowa-na: „Jak ty mogłaś dziecko samo zostawić! Co z ciebie za matka!”. Ja mówię: „Ja go nie zostawiam samego, ja go zostawiam z ojcem swoim i niech się sprawdzi”.

Poddając refleksji znaczenie czynników związanych z kulturą i trady-cją, chciałabym w tym kontekście nawiązać po raz kolejny do znaczenia środowiska rodzinnego. Fragmenty narracji Marty i Soni są przykładem na to, że tradycje oraz wartości wyniesione z domu rodzinnego bardzo często determinują to, jaki model kobiecości realizują badane kobiety:

MARTA: […] ja się wywodzę z bardzo tradycyjnej rodziny, gdzie mama nie pracowała albo pracowała od czasu do czasu i była zawsze. I to był taki dom, do którego wszyscy do dzisiaj zwykli przyjeżdżać. Ja lubię dom, jestem matką domatorką. Ja lubię spędzać czas w domu, nie lubię od-dawać swoich dzieci, jestem bardzo zorientowana na dom.

SONIA: Mój świat wartości, które wypracowałam sobie i który no jakkol-wiek jest moim uwewnętrznionym światem wartości, to wynika z tego, w czym wzrastałam, czyli te oddziaływania kulturowe, tradycje prze-kazywane w rodzinie.

Z kolei dla Urszuli obserwacja domu rodzinnego, swego rodzaju tra-dycje rodzinne były jasnym przekazem kulturowym, który wzbudził w niej bunt i był pierwszą przyczyną podjęcia naukowej tematyki związa-nej z refleksją feministyczną:

URSZULA: Obserwacja tej zagonionej matki i tego ojca, który jest zwol-niony ze wszystkich obowiązków, oglądanie tego domu wyzwoliło we mnie taki bunt, że ja nie chcę być tą na usługi, która w przyszłości będzie musiała latać wokół kogoś.

Jedna z respondentek, biorąca udział w badaniu sondażowym, prze-kazała niezwykle interesującą refleksję związaną z rozwojem naukowym kobiet w kontekście wpływów kulturowych. Myślę, że refleksja ta jest nie-zwykletrafna:

Oprócz tego, co można znaleźć w pierwszym lepszym opracowaniu so-cjologicznym, nie ma żadnych osobistych refleksji. No może z wyjątkiem tej, że kobieta, nigdy, ale to nigdy nie powinna się zrywać, gdy pada pytanie: „Czy ktoś mógłby nastawić wodę na herbatę?”

Kobieta z tytułem profesora doktora habilitowanego, 58 lat, reprezentantka socjologii

Powyższa refleksja wydaje się mieć szczególnie znaczenie w odniesieniu do kobiet, które choć bardzo często nie są zadowolone z tego, jakie miej-sce w społeczeństwie wyznaczyła im kultura, same bardzo szybko stają się przekaźniczkami określonych wzorów i schematów. Tym samym kobiety zdają się same decydować na to, byich podmiotowość była w pewien sposób niedokończona17.

5.1.3. Adolescencja i stabilizacja —