• Nie Znaleziono Wyników

Przedawnienie a realistyczne pojmowanie prawa1.3

Realistyczne podejście do prawa zasadniczo różni się od dwóch opisywanych wy-żej typów ujęć. Prawo lokowane jest przez realistów ewidentnie w sferze bytu. Koncep-cje realistyczne w większości w ogóle negują istnienie sfery powinności (to co identyfi-kowane jest jako mniej lub bardziej zobiektywizowana powinność, to rodzaj społecznego faktu, wrażenia, poczucia itp.). Prawo dla realistów jest definiowalne w ka-tegoriach faktów. Często wiąże się to z tzw. behawioralną koncepcją obowiązywania, która zakłada, że prawo obowiązuje tylko wtedy, gdy realnie bądź potencjalnie może

wpłynąć na funkcjonowanie jednostek49. Dla realisty sytuacje, w której prawo np.

pozy-tywne nadaje określonemu podmiotowi jakieś kompetencje, lecz podmiot ten nie jest tego świadomy, oznaczają po prostu realny i obiektywny brak kompetencji. Podobnie nie można mówić o realnych uprawnieniach, jeżeli określony podmiot wprawdzie jest świadomy posiadania kompetencji, ale nie może tej kompetencji realizować, gdyż pod-mioty de iure zobowiązane nie czują się zobowiązane de facto (są nieświadome istnienia danego stosunku prawnego, bądź są przekonane, że mogą bądź powinny istnienie tego stosunku ignorować).

Realizm prawniczy to kierunek związany z prawniczą nowoczesnością. Dopiero w wieku dwudziestym rozwinięto dojrzałe teorie realistyczne. Nie oznacza to jednak, że nie można na wątki realistyczne w pojmowaniu prawa spoglądać diachronicznie. Moty-wy takie da się łatwo odnaleźć już w myślach antycznych sofistów (przede wszystkim

Trazymacha czy Kalliklesa50). Sofiści, często pogardzani przez filozoficzną elitę swoich

czasów, byli płatnymi nauczycielami sztuki życia i myślenia. Ich sytuacja zawodowa sprzyjała pragmatycznemu podejściu do funkcjonowania państwa, gospodarki czy w końcu prawa. Sofiści traktowali prawo jako realną rzeczywistość, skupiając się na tym, co jest, a nie co być powinno. Mówiąc inaczej, sofiści uczyli często swoich klien-tów jak omijać prawo i że normy są inne dla bogatych i biednych, a prawo w księgach

49 M. Małecka, O behawioralnym podejściu do badania prawa, paradoksie, do którego prowadzi

i sposobie jego przezwyciężenia, NSzW 2013, nr 1 (41), s. 30 i n.

50 Kallikles, jak pisał Platon, twierdził, że silni nie powinni przejmować się prawnymi powinnościami,

bo są oni w stanie skutecznie pozbyć się ciążących na nich obowiązków. Ważne jest to, co ich naprawdę ogranicza i to trzeba badać oraz wykorzystywać płynącą z tych badań praktyczną wiedzę. Trazymach także podkreślał różnice między tym, co prawo zrobić chce a tym, co zrobić może. Por. Powszechna Encyklopedia

Filozofii, wydanie internetowe, hasło sofiści, http://www.ptta.pl/pef/pdf/s/sofisci.pdf (dostęp z dnia 28

i prawo w działaniu to dwie zupełnie różne sfery, przy czym ta druga jest zdecydowanie bardziej prawdziwa i warta zainteresowania.

Również w średniowieczu, jak zauważa J. Baszkiewicz, wątki realistyczne były mocno obecne w prawniczych dyskursach, trzeba je tylko wydobyć spod moralizatorskiej

ornamentyki51. Dużo bardziej jawnie pobrzmiewa realizm w renesansowych

„cynicz-nych” teoriach władzy i prawa, za których prekursora uchodzi florencki myśliciel N. Ma-chiavelli. Oczywiście nie zmienia to faktu, że samoświadome teorie realistyczne są zde-cydowanie owocami myśli nowoczesnej.

W myśli realistycznej zwykle wyróżnia się trzy nurty, zbieżne co do sposobu pa-trzenia na prawo, choć mocno różniące się w zakresie metody i podstaw budowy teorii, a mianowicie funkcjonalizm, psychologizm i socjologizm.

Funkcjonalizm 1.3.1.

Pierwszy z tych nurtów to szeroko pojęty funkcjonalizm (decyzjonizm), który zakłada, że prawem jest to, co czyni praktyka prawnicza. Funkcjonalizm, jak zauważa G.L. Seidler, oznacza pewne podejście metodologiczne, które przenosi punkt ciężkości naukowego poznania określonych zjawisk z tradycyjnie ontologicznego pytania „co to

jest?” na pytanie „jak to działa?”52. Poznanie funkcjonalistyczne jest nastawione przede

wszystkim na praktyczne wykorzystanie określonych wiadomości. W kontekście pra-woznawstwa funkcjonalizm postuluje uprawianie go w duchu pragmatycznym i techno-logicznym, nastawienie na praktyczne wykorzystanie naukowych dociekań. Mianowi-cie prawnik - naukowiec powinien dążyć do zrozumienia jak prawo działa, jak przy pomocy tej wiedzy osiągać określone zamierzone skutki, prawnik – edukator powinien kształcić skutecznych prawników, a prawnik - praktyk korzystać z wiedzy prawniczej tylko o tyle, o ile może być ona użyteczna w jego praktyce. Takie przeformatowanie poszukiwań prawniczych trafiło na podatny grunt zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, będąc fundamentem tzw. realizmu amerykańskiego, nurtu w myśli prawniczej nasta-wionego zdecydowanie przeciw formalizmowi, rozróżnieniom na kantowskie Sein

i Sollen czy bardziej znanym za oceanem hume’owskim dystynkcjom między is i ought53.

Realiści amerykańscy zdecydowanie uznawali jedynie istnienie sfery bytu i przyjmo-wali w konsekwencji, że prawo jest zespołem pewnych faktów społecznych, które moż-na i moż-należy badać przede wszystkim metodami empirycznymi. Fakty społeczne moż- najbar-dziej relewantne dla prawa to przede wszystkim orzeczenia sądów, a szerzej rzecz

51 J. Baszkiewicz, Problemy techniki rządzenia w średniowiecznej doktrynie politycznej [w:] Księga

pamiątkowa ku czci Konstantego Grzybowskiego, Kraków 1971, s. 31.

52 G.L. Seidler, Doktryny prawne imperializmu, Lublin 1979, s. 140.

ujmując, praktyka prawnicza. Prawem jest to, co sądy naprawdę czynią, ewentualnie wszystkie te czynniki, które determinują ich rozstrzygnięcia. Celem funkcjonalistyczne-go prawoznawstwa jest poszukiwanie i ustalanie z pomocą metod empirycznych takich czynników, które realnie wpływają na praktykę i orzecznictwo. Prekursor realizmu ame-rykańskiego – O.W.Holmes postulował „przewrót kopernikański” w prawoznawstwie, który miałby polegać na zaprzestaniu oglądu prawa z punktu widzenia uczonego jurysty ustalającego znaczenie tekstów prawnych, czyli tracącego czas na szukanie prawa tam, gdzie go nie ma, i przyjęciu punktu widzenia złego człowieka (Bad Man, Bad Guy), czy-li potencjalnego kczy-lienta prawnika. Dla takiego kczy-lienta zdania „długi trzeba spłacać”, czy „za przestępstwo czeka kara” nie są prawdziwe. Gdyby były prawdziwe, zły człowiek nie wydawałby swoich pieniędzy na pomoc prawników. Skoro jednak pieniądze wydaje, to wie, że może przy ich pomocy spowodować korzystne dla siebie (oczywiście w pewnym realnie możliwym zakresie) orzeczenie sądu. Zatem prawnik, korzystając z użytecznej wiedzy dostarczanej przez prawoznawstwo, powinien dążyć do rozstrzygnięcia

korzyst-nego dla swojego klienta54. Nie ma przy tym znaczenia, czy swoją strategię oprze na

do-głębnej analizie precedensów, czy też na umiejętnościach retorycznych i aktorskich, wy-korzystaniu psychologicznym słabych punktów sędziego i ławy przysięgłych, czy na destrukcji analityczno-logicznej zeznań świadków. To cel określa środki. Podobnie do sprawy podchodzili inni realiści: Ch. Langdell, dziekan Harvard Law School i wielki propagator zastąpienia analitycznej jurysprudencji opartej na językowo-logicznych ba-daniach aktów prawnych i precedensów studiami praktycznymi (case studies), a także J. Frank, J. Gray czy K.N. Llewellyn. Ten ostatni oraz zwolennicy jego koncepcji zakła-dali sceptycyzm wobec faktów oraz sceptycyzm wobec norm. Wskazywali, że sądy w znacznej mierze nie kierują się prawem pozytywnym w orzekaniu, a obiektywne fakty są przez nie zamieniane w konstrukcje, które nijak się mają do rzeczywistości (Ala Ca-pone’a skazano za nieprawidłowości w płaceniu podatków, choć wszyscy wiedzieli, że gra toczy się o to, by go skazać za liczne zbrodnie, które popełnił jako szef mafii). Prawo jest wytworem sądów i należy je rozpatrywać jako takie, badając czynniki, które wpły-wają na sędziów, tak by móc te czynniki odpowiednio wykorzystywać. Z tego punktu widzenia przedawnienie będzie potencjalnym instrumentem umożliwiającym wygranie

sprawy55. Nie ma tutaj znaczenia, jakie funkcje miało pełnić przedawnienie w zamyśle

prawodawcy, chyba że wiedza ta, odpowiednio zastosowana przez pragmatycznie zo-rientowanego prawnika może się do czegoś przydać w prawniczej pracy (Law Job). Je-żeli z kolei przedawnienie nie jest korzystne dla prawnika, to odpowiednio podana wie-dza z zakresu genezy czy funkcji przedawnienia może doprowadzić do zignorowania

54 J. Oniszczuk, Filozofia…, s. 535.

przez sąd tej instytucji. Sądy amerykańskie stosują bowiem często mechanizm zwany

test of totality of circumstances (test totalności okoliczności), zastanawiając się czy waga

różnic między rozstrzyganą sprawą a paradygmatycznym przypadkiem zaklętym w

re-gule nie uzasadnia porzucenia reguły56. W opinii funkcjonalistów amerykańskich dużą

rolę w orzekaniu odgrywa sędziowski hunch, wewnętrzne poczucie, czy też intuicja, której ważnym składnikiem jest zdolność do rozstrzygania zagadnienia, czy i dlaczego zastosować taką, a nie inną regułę w odniesieniu do konkretnego przypadku. Przedaw-nienie z perspektywy funkcjonalistycznej może być jednak postrzegane nie tylko jako instrument dla prawnika, lecz także jako realna cecha określonego zobowiązania. Dla realisty zobowiązanie dłużnika trwale niewypłacalnego, czy dłużnika, którego np. nie można znaleźć (co nie jest rzadkie w warunkach amerykańskich, gdzie reżim dokumen-tacyjny jest dużo mniej rozbudowany niż w Europie) faktycznie nie jest żadnym zobo-wiązaniem. Podobnie jak nie jest zobowiązaniem takie, co do którego z dużą dozą praw-dopodobieństwa sąd oddali powództwo na przykład ze względu na upływ czasu.

Przedawnienie może być zatem pojmowane jako rzeczywisty bądź potencjalny czynnik wpływający na to, czy roszczenie ma charakter realny czy też takiego charak-teru nie posiada. Oczywiście roszczenie, co do którego można z pewnością stwierdzić, iż sąd odmówi jego ochrony i oddali ewentualne powództwo nie będzie realnym rosz-czeniem.

Psychologizm 1.3.2.

Drugi ze wspomnianych na wstępie nurtów realizmu prawniczego to psycholo-gizm. Postrzega on prawo w kategoriach zjawisk psychicznych, czyli faktów funkcjonu-jących w świadomości jednostek i grup ludzkich. Z psychologicznego punktu widzenia roszczenie będzie roszczeniem wtedy, kiedy będzie obejmowane przez świadomość, przede wszystkim przez świadomość wierzyciela. Jednostka nie ma roszczenia, jeśli o nim nie wie i nie może się dowiedzieć. Jeżeli np. zapomni o roszczeniu, to ostatnie z psychologicznego punktu widzenia nie istnieje. Za klasyka psychologizmu prawnicze-go uchodzi polski filozof prawa, wykładowca uczelni w carskiej Rosji, a potem Uniwer-sytetu Warszawskiego L. Petrażycki. Autor ten, kierując się założeniami empiryzmu, sformułował koncepcję prawa jako przeżycia psychicznego. Prawo podobnie jak moral-ność jest według L. Petrażyckiego rodzajem emocji, wewnętrznego przekonania, które zwykle rodzi imperatyw określonego działania (np. własność jest pewnym psychicznym stosunkiem do rzeczy, który rodzi także emocje u innych podmiotów, w wyniku czego

56 C. Massey, The Constitution in a Postmodern Age, „Washington & Lee Law Review” 2007, No 167,

respektują one cudzą własność). W psychologizmie L. Petrażyckiego ważnym moty-wem jest odróżnienie prawa intuicyjnego od prawa pozytywnego. To drugie jest w opi-nii tego filozofa względne i towarzyszy mu poczucie jego zewnętrznego, sztucznego charakteru. Prawo intuicyjne jest natomiast traktowane przez jednostki jako

prawdziw-sze i autonomiczne57. Oczywiście prawo pozytywne może wpływać na prawo intuicyjne

i na odwrót. Jak się wydaje, sformalizowana instytucja przedawnienia będzie związana z akceptacją przez prawodawcę faktu, że przeżycie psychiczne posiadania roszczenia jest ograniczone w czasie, zaciera się wraz z jego upływem. Roszczenie przestaje być emocją, przekonaniem o potrzebie i możliwości określonego działania, traci także swój intuicyjny status – intuicja nie podpowiada wierzycielowi, że powinien zrealizować roszczenie, a być może mówi mu nawet, iż wskutek upływu czasu nie powinien tego robić. Przez pozytywizację przedawnienia prawodawca sankcjonuje zatem realną intu-icję, a jednocześnie (ponieważ prawo pozytywne ma przede wszystkim funkcje wycho-wawcze) poucza, że roszczenia trzeba realizować w określonym czasie, a upływ tego czasu oznacza domniemane zniknięcie roszczenia ze świadomości i utratę przez nie re-alnego statusu.

Psychologizm (w dużo bardziej zmodernizowanej formie) był rozwijany także przez przedstawicieli tzw. realizmu skandynawskiego. Prekursor tego ruchu A. Häger-ström, kierując się radykalnym empiryzmem, a tym samym wykluczając sensowność wszystkiego tego, czego nie da się stwierdzić doświadczalnie, uznawał takie terminy jak „uprawnienie” czy „obowiązek” za realne tylko o tyle, o ile towarzyszyło im prawdziwe przekonanie jednostek i grup o istnieniu uprawnień lub obowiązków. Traktowanie uprawnień przez uczestników obrotu prawnego jako w pewnym sensie obiektywnie ist-niejących wynika, zdaniem wspomnianego szwedzkiego teoretyka, z kształtowanych przez wieki nawyków, wywodzących się z myślenia magicznego opartego na schemacie, że słowa wywierają psychiczny wpływ w postaci wiary w istnienie ich realnych korela-tów. A. Hägerström poświęcił jedną ze swoich ważniejszych prac zobowiązaniu w pra-wie rzymskim58. W pracy tej doszedł do wniosku, że realne istnienie zobowiązania, a więc jedyne sensowne jego istnienie to sytuacja, w której zainteresowane osoby, w tym funkcjonariusze aparatu państwowego, wiedzą o tym zobowiązaniu i są gotowe wycią-gnąć z niego konsekwencje. Uprawnienie jest elementem stosunku władzy (uprzywile-jowania), a o uprzywilejowaniu można sensownie mówić tylko wtedy, kiedy jest ono respektowane, gdy rodzi realne skutki. Upływ czasu zdecydowanie wpływa na stany psychiczne jednostek i grup. Z jednej strony zaciera pamięć o zobowiązaniu w umysłach

57 L. Petrażycki, Teoria państwa i prawa w związku z teorią moralności, t. 2, Warszawa 1960, s. 649;

zob. też: G.L. Seidler, Doktryny prawne imperializmu, Lublin 1979, s. 90.

stron tego stosunku, z drugiej zaś rodzi po stronie funkcjonariuszy wymiaru sprawiedli-wości i organów ochrony prawa przekonanie, że po latach „magia już nie działa” i zobo-wiązanie straciło swój realny wymiar, a bez owego realnego wymiaru przestało być zo-bowiązaniem. W konsekwencji przedawnienie jako instytucja prawna będzie z jednej strony formalizacją przez prawodawców realnych tendencji do zapominania (formaliza-cja jest jednak podporządkowana rzeczywistości, stąd „przypomnienie o roszczeniu” za sprawą określonej czynności, która rodzi po stronie funkcjonariuszy nawyk zajęcia się daną kwestią i usankcjonowania roszczenia, przerywa bieg przedawnienia). Z drugiej strony określenie przez władzę terminów przedawnienia ma na celu wykształcenie (ze względów pragmatycznych) psychicznego nawyku ignorowania przez funkcjonariuszy

określonych zobowiązań po upływie określonego czasu59.

Jeszcze bardziej radykalne stanowisko zajmuje w tej kwestii inny szwedzki reali-sta V. Lundstedt, postulując eliminację z nauki prawa takich zwrotów jak „roszczenie” czy „obowiązek”, gdyż stanowią one jedynie skróty pojęciowe, którymi z nawyku po-sługują się prawnicy. Według niego są one sensowne tylko o tyle, o ile pełnią funkcję opisową bądź prognostyczną. Innymi słowy „obowiązek” jest werbalnym korelatem zin-ternalizowanego i realnie odczuwanego stosunku polegającego na uprzywilejowaniu jednej osoby wobec drugiej, bądź też jest prognozą, że sąd zachowa się w określony sposób, bo posiada zinternalizowany nawyk reagowania na określone zachowania

stron60. Odnosząc to do przedawnienia można stwierdzić, że jest ono w pewnym sensie

usankcjonowaniem faktycznych procesów psychicznych (skoro ktoś przez lata nie reali-zował swoich uprawnień, choć mógł, to estymuje się, że utracił przekonanie o realnym istnieniu roszczenia, przez co straciło ono swój realny wymiar); ponadto pełni też

funk-cję prognostyczną – pozwala prawnikowi przewidzieć, że sąd oddali powództwo oparte

na przedawnionym roszczeniu.

Podobnie do zagadnienia tego podchodził znany realista skandynawski, duński teoretyk A. Ross. Twierdził on, że prawo jest przede wszystkim kwestią relacji pomię-dzy realnymi prawodawcami a profesjonalnymi funkcjonariuszami odpowiedzialnymi za ochronę prawa. Prawo działa, czyli jest realne, tylko wtedy, kiedy wywołuje określo-ne skutki społeczokreślo-ne. Skutki te są wywoływaokreślo-ne przede wszystkim w psychice funkcjona-riuszy, bo tylko oni są wciąż „tresowani” do tego, by prawo traktować jako realny byt.

59 W przypadku zastosowania przez ustawodawcę rozwiązania, w którego ramach przedawnienie

uwzględniane jest na zarzut, to ignorowanie obejmuje dłużnika (który może wówczas uchylić się od zaspo-kojenia roszczenia poprzez podniesienie zarzutu jego przedawnienia) i w powiązaniu z tym też sędziów (oddalających wówczas powództwo). Z kolei w przypadku obowiązywania unormowań przewidujących uwzględnianie przedawnienia z urzędu ten nawyk ignorowania roszczenia po upływie terminu przedawnie-nia jest wykształcany lub sankcjonowany już bezpośrednio u sędziów.

Respektowanie prawa przez pozostałe jednostki jest pochodną działań

funkcjonariu-szy61. W tym kontekście przedawnienie jest (w sensie realnym) wykształconym z

inicja-tywy prawodawcy nawykiem funkcjonariuszy, by ignorować żądania realizacji roszcze-nia po upływie określonego czasu. Oczywiście prawodawca dąży do sformowaroszcze-nia takiego nawyku w określonym celu, który związany jest z realistycznym przekonaniem, że uprawnienie niezrealizowane przez długi czas traci swój pragmatyczny sens, a sytu-acją lepszą, bardziej pożądaną z punktu widzenia realnych potrzeb postrzeganych przez prawodawcę, jest zniknięcie roszczenia jako psychicznego przekonania zdolnego do wywołania w funkcjonariuszach skutku w postaci działania na rzecz realizacji określo-nych zobowiązań.

Socjologizm 1.3.3.

Trzeci ze wspomnianych na początku niniejszego podrozdziału nurt realistyczny to szeroko pojmowany socjologizm. Definiuje on prawo jako przedmiot bądź efekt real-nych więzi społeczreal-nych. Za klasyka myślenia socjologicznego o prawie uchodzi bez-sprzecznie E. Durkheim. Ten francuski filozof i socjolog zakładał, że prawoznawstwo powinno być przede wszystkim nauką społeczną, czyli badać fakty społeczne. Prawo w ujęciu E. Durkheima było wdzięcznym obiektem takich badań, gdyż jest ono mocno wyrazistym faktem społecznym, którego badanie może wiele powiedzieć nie tylko o nim samym, lecz także o jego tle społecznym, ekonomicznym i filozoficznym. W opinii E. Durkheima prawo jest wytworem społecznym, a nie zespołem powinności, chociaż za taki uchodzi w subiektywnych odczuciach. Prawo stanowi dla badacza swoisty papierek lakmusowy, pozwalający badać poziom rozwoju społeczeństwa. Jak wiadomo, E. Dur-kheim przedstawiał rozwój społeczny jako korelat postępu w zakresie podziału pracy, który funduje typ faktycznej sprawiedliwości. W społeczeństwach mniej rozwiniętych sprawiedliwość to przede wszystkim kwestia rywalizacji i represji – prawo jest pojmo-wane przede wszystkim w kategoriach zemsty i produkcji cierpienia w konsekwencji naruszenia społecznie kreowanych kanonów zachowań (sprawiedliwość mechaniczna). W takich warunkach przedawnienie nie ma uzasadnienia w społecznej aksjologii, zakłó-ca bowiem istotę funkcjonowania prawa, którego stosowanie jest mechaniczne, czyli

oparte na konstrukcji: czyn − reakcja oraz na podobieństwie przypadków62. W

społe-czeństwach bardziej rozwiniętych, podział pracy doprowadza do przeniesienia

akcen-tów z rywalizacji na kooperację i z represji na restytucję (sprawiedliwość organiczna)63.

61 Ibidem, s. 116-117.

62 E. Durkheim, O podziale pracy społecznej, Warszawa 2012, s. 93 i n.

Stan społecznego rozwoju można badać przez porównanie represyjnych elementów pra-wa z elementami restytucyjnymi, które dominują w prawie cywilnym. Innymi słowy, im bardziej prawo jest społecznie postrzegane w kategoriach związanych z prawem cywil-nym, tym wyższy jest stopień rozwoju społecznego. W społeczeństwach rozwiniętych, opartych na solidarności organicznej, akceptacja przedawnienia jawi się jako społecznie uzasadniona. Celem prawa jest przede wszystkim zapewnienie społecznej homeostazy za pośrednictwem mechanizmów restytucyjnych. Te mechanizmy nie mogą być jednak sztuczne, czyli uzależnione od konstrukcji charakterystycznych dla sprawiedliwości

mechanicznej: fakt A rodzi konsekwencję B, bo tak być musi64. Wykorzystując

durkhe-imowskie analizy, przedawnienie można uzasadnić następująco: w wyniku upływu czasu restytucyjny sens społecznego obowiązku spełnienia świadczenia zostaje ograni-czony (zanika realne zobowiązanie jako pewien stosunek społeczny, uświadamiany so-bie przez strony), a prawo instytucjonalne jedynie sankcjonuje ten stan rzeczy, odma-wiając sankcjonowania roszczeń przedawnionych. Prawo instytucjonalne jest przecież zawsze produktem stosunków społecznych, a kiedy się z nimi rozmija, przestaje być prawem realnym.

Podobnie istotę i funkcje przedawnienia można rekonstruować z myśli socjologi-stów z kręgu kultury niemieckiej R. Jheringa czy E. Ehrlicha. Pierwszy kojarzony jest także z pozytywizmem prawniczym (stworzył popularną dziś w prawniczych naukach szczegółowych koncepcję metody formalno-dogmatycznej), choć krytykował prawni-czy formalizm i definiował prawo raczej w kategoriach socjologicznych, odwołując się do pojęć realnych interesów indywidualnych i społecznych. R. Ihering w swojej słynnej pracy Law as a Means to an End definiował prawo jako ogół uwarunkowań życia spo-łecznego w najszerszym sensie tego terminu zabezpieczanych przez prawo za pomocą

środków przymusu zewnętrznego65. O wpływie czasu na prawo wspominał R. Ihering

w kontekście zasiedzenia w swoich rozważaniach krytykujących prawno-naturalne i in-dywidualistyczne podejście do własności. W opinii tego niemieckiego filozofa prawa koncepcje własności jako prawa absolutnego i świętego są nie tylko kontrfaktyczne (nie-prawdziwe), ale także niebezpieczne – negują bowiem oczywisty społeczny aspekt wła-sności. Własność tak jak każde prawo jest kompromisem realnych interesów jednostki z realnymi interesami społecznymi. Oczywistą przewagę w konstrukcji własności ma egoizm, jest on zazwyczaj dobrą gwarancją prawidłowego wykorzystania rzeczy, gdyż generowanie pożytków indywidualnych jest na ogół także generowaniem pożytków społecznych. Niemniej jednak są sytuacje, w których egoizm musi być ograniczony