• Nie Znaleziono Wyników

Jak wynika z powyższego, argumenty przytaczane w literaturze przedmiotu od-wołują się do różnych racji. Znamienne jest, że poszczególni autorzy najczęściej kładą nacisk na kilka wybranych ratio legis instytucji przedawnienia. Wskazuje się np. na

125 Z. Klafkowski, Przedawnienie w prawie…, s. 15.

126 A. Brzozowski, Nowa regulacja przedawnienia…, s. 27.

127 J. Gwiazdomorski, Podstawowe problemy…, s. 6; Z. Klafkowski, Nieuwzględnianie upływu terminu

przedawnienia, PUG 1970, nr 2, s. 29.

128 Z. Klafkowski, Przedawnienie w prawie…, s. 17-18.

dostarczenie bodźca wierzycielowi, by realizował swe roszczenie w odpowiednim ter-minie, legalizację utrzymującego się stanu bezprawnego i likwidację problemów

dowo-dowych narastających z biegiem czasu130. Innym razem podkreśla się decydującą rolę

przedawnienia jako swoistej sankcji dla wierzyciela, a także funkcję motywowania

wie-rzyciela do terminowego dochodzenia przysługującego mu roszczenia131 oraz potrzebę

stabilizacji długotrwałych stanów faktycznych132.

Niekiedy podkreśla się przy tym, że jeden z czynników ma według danego autora odgrywać najważniejszą (główną, podstawową, determinującą) rolę wśród motywów legislacyjnych, jakimi miał się kierować ustawodawca, wprowadzając instytucję przedawnienia. Raz takie znaczenie przypisuje się motywowaniu wierzyciela do

czyn-nego dochodzenia przysługującego mu roszczenia133, względnie skłanianiu wierzyciela

do dochodzenia roszczeń w czasie na tyle krótkim, by dłużnik nie borykał się z

trudno-ściami dowodowymi134, innym razem po prostu ułatwieniu sytuacji procesowej

pozwa-nego135, czy stabilizowaniu długotrwałych stanów faktycznych136.

Rzadko spotykane jest ujęcie holistyczne, a jeśli już ono następuje, to brak jest zgodności pomiędzy poszczególnymi autorami. Przykładowo wskazać można, że Z. Klafkowski wymienia dość obszernie wiele racji mających w jego ocenie stać za in-stytucją przedawnienia, nie dokonując żadnej ich gradacji ani próby określenia

wzajem-nego stosunku względem siebie137. Z kolei B. Kordasiewicz dostrzega tu zrównoważony

balans pomiędzy poszczególnymi „podstawowymi względami wspierającymi teleolo-gicznie instytucję przedawnienia”, nie przyznając decydującego znaczenia żadnemu

z nich138. Inaczej natomiast na kwestię tę zapatruje się T. Pałdyna, który z jednej strony

neguje w ogóle istnienie ratio legis instytucji przedawnienia, a tę część argumentów powoływanych na rzecz przedawnienia których nie podważa, traktuje jako zbiór racji uzasadniających różne terminy przedawnienia, podnosząc brak jednolitości aksjologicz-nej przedawnienia jako instytucji. Akceptuje jednak rozważanie ratio legis

poszczegól-nych terminów przedawnienia139. Z drugiej strony jednak ogólnego celu przedawnienia

130 U. Ernst, A. Rachwał, F. Zoll, Prawo cywilne..., s. 259-260.

131 M. Wilejczyk, Zagadnienia etyczne…, s. 435.

132 Ibidem, s. 437.

133 P. Sobolewski [w:] P. Sobolewski, M. Warciński, Przedawnienie…, s. 30.

134 M. Balwicka-Szczyrba, Przedawnienie roszczeń…, s. 70.

135 J. Gwiazdomorski, Podstawowe problemy…, s. 5.

136 M. Wilejczyk, Zagadnienia etyczne…, s. 437.

137 Z. Klafkowski, Przedawnienie w prawie…, s. 15-18.

138 B. Kordasiewicz [w:] System Prawa Prywatnego, t. 2, Prawo cywilne-część ogólna, red. Z.

Ra-dwański, Warszawa 2008, s. 579.

upatruje w zwiększeniu pewności i bezpieczeństwa prawnego osiąganym dzięki ucięciu

stanu niepewności i napięcia w stosunkach cywilnoprawnych140.

Aby móc się odnieść do poglądów doktryny, należy w pierwszym rzędzie przyj-rzeć się dokładnie poszczególnym okolicznościom wskazywanym jako motywy wpro-wadzenia instytucji przedawnienia roszczeń.

Niektóre z nich już na pierwszy rzut oka można zdyskredytować jako nieprzysta-jące w ogóle do materii, o jakiej mowa. Taka ocena powinna być przede wszystkim do-konana w odniesieniu do poglądów, które danie dłużnikowi możliwości podniesienia zarzutu przedawnienia, ubezskuteczniające dochodzenie przez wierzyciela przysługują-cych mu roszczeń, traktują jako „karę” dla wierzyciela za jego „winy”. Przede wszyst-kim bowiem zauważyć należy, że zupełnie nieadekwatne wydaje się być mówienie w rozważanym kontekście o winie wierzyciela. Wszak brak podstaw do czynienia mu zarzutu z tego, że nie dochodził zaspokojenia przysługującego mu roszczenia od razu, jak tylko stało się ono wymagalne. Możliwość dochodzenia roszczenia jest bowiem jego uprawnieniem, a nie obowiązkiem, i to jeszcze limitowanym w czasie. To, czy będzie chciał spełniania należnego mu od innego podmiotu świadczenia, czy też nie, a jeśli tak to kiedy, zależy od jego decyzji (najwyżej – w świetle obowiązujących uregulowań ko-deksu cywilnego – narazi się na podniesienie przez dłużnika zarzutu przedawnienia). Trzeba też zważyć na to, że przyczyny, dla których nie domagał się spełnienia świadcze-nia na swoją rzecz niezwłocznie po tym, jak tylko stało się ono wymagalne, mogą być różne np. wiedział, że jego dłużnik znalazł się w kłopotach finansowych, a ponieważ był to jego wieloletni rzetelny partner biznesowy, to postanowił go nie obciążać w trudnym dla niego momencie koniecznością spłaty kolejnego zobowiązania, lecz zdecydował się poczekać, aż dłużnik znajdzie się w lepszej kondycji finansowej. W każdym razie trudno uznawać, że takie zachowanie jest podmiotowo zarzucalne. Tym bardziej nie przystaje tu koncepcja karania wierzyciela. Nie sposób wyobrazić sobie rzeczywistości społecz-nej, w której dochodziłoby do notorycznego karania każdego, kto niezwłocznie i nie-ustannie nie korzysta z wszelkich przysługujących mu uprawnień; byłoby to absurdalne. Ponadto koncepcja „kary” przynależy do instrumentarium właściwego raczej prawu kar-nemu, aniżeli cywilnemu. Wiąże się z sankcją za podjęcie zachowania nagannego ze społecznego punktu widzenia, zabronionego przez ustawę, z tytułu którego można ko-muś zasadnie postawić zarzut. O sytuacji takiej w rozważanym przypadku nie może być mowy. Niedochodząc przysługującego mu roszczenia wierzyciel nie postępuje wbrew jakiemuś zakazowi czy nakazowi płynącemu z normy prawnej, jego zachowanie nie jest

140 Ibidem, s. 13-14. Warto zauważyć, że autor ten dokonuje też szczegółowej klasyfikacji jakościowej,

ilościowej, funkcjonalnej i systemowej motywów legislacyjnych mających stać za przedawnieniem, poda-wanych w literaturze przedmiotu (T. Pałdyna, Przedawnienie w polskim prawie…, s. 39-66).

piętnowane społecznie i z jego tytułu trudno czynić mu jakiś zarzut. Notabene warto też podnieść, że w poglądach autorów upatrujących w przedawnieniu kary dla wierzyciela, pojawia się ujęcie kary jako braku możliwości dochodzenia roszczeń. Nie jest to do końca poprawne, jeśli zważyć, że de lege lata sama okoliczność, iż roszczenie jest przedawnione, nie wyłącza możliwości jego dochodzenia na drodze sądowej; jedynie gdyby pozwany dłużnik podniósł zarzut przedawnienia, akcja przedsięwzięta przez rzyciela może okazać się nieskuteczna – powództwo zostanie oddalone (chyba że wie-rzycielowi uda się z kolei skutecznie podnieść zarzut nadużycia prawa przez zobowiąza-nego podnoszącego zarzut przedawnienia). Przy tym okoliczność, że przedawnienie nie jest uwzględniane z urzędu, lecz na zarzut podniesiony przez pozwanego dłużnika, nie przystaje do idei kary, którą wymierza sąd i realizuje aparat przymusu państwowego w razie spełnienia przesłanek odpowiedzialności karnej, działając – w przypadku prze-stępstw ściganych z urzędu − niezależnie od tego, czy w jakiś sposób ustosunkuje się do tego osoba, której dóbr lub interesów w jakiś sposób może to dotykać (oczywiście stwierdzenie to ma na celu pokazanie generalnej zasady, z zastrzeżeniem, że zachodzą od niej odstępstwa, np. inaczej sytuacja przedstawia się w odniesieniu do przestępstw ściganych na wniosek; zachowanie się pokrzywdzonego ma też znaczenie dla wymiaru kary – zob. art. 53 § 2 i § 3 k.k.).

Notabene należy też zauważyć, że nie wydaje się adekwatne już samo powoływa-nie się przez powoływa-niektórych autorów na to, iż motywowapowoływa-nie wierzycieli przez zagrożepowoływa-nie przedawnieniem do jak najszybszego dochodzenia roszczeń stanowi mechanizm sprzy-jający praworządności poprzez „zwalczanie bezprawia”. Taki typ narracji i dobór termi-nologiczny znów wydaje się bowiem również bardziej właściwy prawu karnemu. W przypadku więzi obligacyjnej na gruncie prawa cywilnego można co najwyżej mówić o bezprawności względnej, niewypełnieniu poprzez niespełnienie świadczenia obowiąz-ku ciążącego tylko na określonym dłużniobowiąz-ku, a nie na wszystkich członkach danego spo-łeczeństwa bądź określonej ich grupie (np. wykonujących dany zawód, pełniących pew-ną funkcję, znajdujących się w specyficznym układzie sytuacyjnym). W przypadku niewykonania lub nienależytego wykonania zobowiązania ewentualna bezprawność po-jawia się bowiem w ramach stosunku inter partes. Co najwyżej w przypadku niektórych czynów niedozwolonych można upatrywać przesłanki bezprawności jako niezbędnej do

przypisania odpowiedzialności141 (gdzie odpowiedzialność zależy od bezprawności lub

141 Ostatnio pojawił się też nurt, w którego ramach autorzy operują pojęciem bezprawności względnej

w odniesieniu do cywilnoprawnej odpowiedzialności deliktowej, już jednak w zupełnie innym znaczeniu, niż czyni się to na gruncie odpowiedzialności kontraktowej (szerzej na ten temat zob.: J. Kuźmicka-Suli-kowska, Zasady odpowiedzialności deliktowej w świetle nowych tendencji w ustawodawstwie polskim, War-szawa 2011, s. 90-98 i powołana tam literatura przedmiotu).

winy, ale już nie tam, gdzie jest oparta na zasadzie słuszności i w wielu przypadkach − ryzyka142).

Ponadto nie wydaje się również zasadny, powoływany często w ramach narracji dotyczącej wspomnianego „zwalczania bezprawia” argument, że konieczne jest zwal-czanie każdego niewykonania zobowiązania i każdego naruszenia czyichś praw, po to, by w rezultacie utrwalić w społeczeństwie przekonanie, że wszyscy powinni wykony-wać wszelkie ciążące na nich zgodnie z prawem obowiązki, gdyż w przeciwnym razie uprawniony zawsze podejmie kroki celem doprowadzenia do zaspokojenia przysługują-cego mu roszczenia, korzystając też ze środków przymusu państwowego. Jak bowiem słusznie zauważono w literaturze przedmiotu, nie ma podstaw do upatrywania celu przedawnienia w wychowywaniu uczestników obrotu, przede wszystkim z uwagi na to, że trudno uznać, by instytucja budząca tak daleko idące zastrzeżenia natury moralnej jak przedawnienie miała zarazem służyć kształtowaniu postaw społecznych. Zwraca się też uwagę, że to raczej nie normy prawa prywatnego, lecz publicznego, zwłaszcza

stanowią-ce zakazy, odgrywają rolę wychowawczą143.

Co więcej, nie tylko narracja o „karaniu” wierzyciela i „zwalczaniu bezprawia” wydaje się nieadekwatna w odniesieniu do przedawnienia roszczeń. Wątpliwości budzi, choć częściowo z innych przyczyn, także odwoływanie się do względu na motywowanie wierzyciela do szybkiego dochodzenia przysługujących mu roszczeń. Skoro bowiem wierzycielowi przysługuje tu prawo podmiotowe, to od jego swobodnej decyzji zależy, czy zechce je realizować, czy też nie; a jeśli zechce, to kiedy. Co za tym idzie nie ma żadnej normy nakazującej mu skorzystanie z przysługującego mu prawa, a tym bardziej zakreślającej termin wykonania tego obowiązku. Niepodjęcia przez niego działań celem dochodzenia przysługujących mu roszczeń nie można więc kwalifikować nie tylko jako zachowania, za które należałoby go karać, ale też jako działania, do którego trzeba go motywować. Wywieranie presji na skorzystanie przez kogoś z przysługującego mu pra-wa podmiotowego kłóci się bowiem z istotą tego prapra-wa.

Z analogicznych przyczyn zresztą nie wydaje się właściwe odwoływanie się w kontekście uzasadnień instytucji przedawnienia do względu na ochronę oczekiwań dłużnika. W tym układzie to nie dłużnikowi, a wierzycielowi przysługuje prawo pod-miotowe (jak zostanie jeszcze wskazane pod koniec niniejszej książki, także w ocenie Trybunału Konstytucyjnego nie istnieje coś takiego jak prawo podmiotowe do przedaw-nienia, na które mógłby powołać się dłużnik). Co za tym idzie to sytuacja wierzyciela

142 Ustawodawca wiąże przecież odpowiedzialność na zasadzie ryzyka ze zdarzeniami, które nie są

bezprawne, co więcej, z takimi, które w ogóle kwalifikacji w kontekście zgodności lub sprzeczności z pra-wem się nie poddają z uwagi na to, że nie są zachowaniami ludzkimi (szerzej zob. J. Kuźmicka-Sulikowska,

Zasady…, s. 193-217).

powinna być chroniona i jego oczekiwanie, że przysługujące mu roszczenie zostanie zaspokojone, a nie spekulacje dłużnika, iż może uda mu się uniknąć wykonania ciążące-go na nim obowiązku świadczenia, który, działając uczciwie, powinien był spełnić. Po-woływanie względu na ochronę takich oczekiwań dłużnika wydaje się także wysoce wątpliwe z moralnego punktu widzenia. Sugeruje bowiem zasadność objęcia ochroną osoby niewywiązującej się ze swoich zobowiązań i przyznanie jej z tego tytułu ochrony prawnej. Nie wydaje się, żeby realizacja celu tak wątpliwego z etycznego punktu widze-nia mogła stanowić podwalinę instytucji prawnej, w tym przypadku przedawniewidze-nia.

Wątpliwości budzi też podawany dla uzasadnienia instytucji przedawnienia argu-ment, w myśl którego z faktem niedochodzenia przez uprawnionego przysługującego mu roszczenia – od razu jak tylko stało się wymagalne lub w ciągu określonego czasu – wiąże się silne domniemanie faktyczne, iż widocznie nie jest on zainteresowany w do-chodzeniu określonego roszczenia, zrezygnował z niego lub wręcz się go zrzekł. Traci on rację bytu wobec faktu, że jednak, choć po pewnym czasie, wierzyciel próbuje uzy-skać zaspokojenie tego roszczenia. Co za tym idzie, powoływanie się na wspomniany tok rozumowania, w tym domniemanie zrzeczenia się przez wierzyciela roszczenia, jawi się jako oparte na wątłych podstawach, niepewnych przypuszczeniach i założeniach

o niewielkiej sile przekonywania144, choć należy zauważyć, że znajduje pewne

uzasad-nienie teoretyczne, zwłaszcza na gruncie realistycznych teorii prawa, w szczególności w nurcie psychologizmu. Upatrywanie uzasadnienia dla przedawnienia roszczenia w braku realizacji przez kogoś przysługujących mu uprawnień przez dłuższy czas, mimo istnienia możliwości ku temu, i odczytywanie takiego biernego zachowania w po-dany powyżej sposób, jawi się bowiem jako próba prawnego usankcjonowaniem fak-tycznych procesów psychicznych zachodzących po stronie wierzyciela.

Warto także zauważyć, że w literaturze przedmiotu słusznie podniesiono, iż w istocie próba teleologicznego podbudowywania instytucji przedawnienia roszczeń po-przez wywodzenie, że uprawnionemu, który po-przez długi okres nie dochodził przysługu-jącego mu roszczenia, widoczne na tym nie zależy, jest rozumowaniem opartym o argu-menty natury defensywnej, mające umniejszyć wymiar krzywdy doznanej przez wierzyciela w wyniku działania przedawnienia, a nie uzasadniających w sposób

pozy-tywny racji mających przemawiać za przedawnieniem145.

Przeciwko argumentowaniu na rzecz instytucji przedawnienia poprzez wspomnia-ne powyżej domniemanie faktyczwspomnia-ne oparte na doświadczeniu życiowym podniesiono też, że nie można zasadnie przyjmować, iż jeżeli przez dłuższy czas dłużnik nie dopominał się

144 S. Wójcik, Zagadnienia etyczne przedawnienia roszczeń [w:] Z zagadnień cywilnego prawa

mate-rialnego i procesowego, red. M. Sawczuk, Lublin 1988, s. 143-144.

o zaspokojenie roszczenia, to zapewne nie jest już zainteresowany jego uzyskaniem, sko-ro argument ten powołuje się wówczas, gdy jednak wierzyciel postanowił dochodzić

spełnienia świadczenia po tym czasie, a dłużnik usiłuje się przed tym bronić146.

Wracając do głównego wątku rozważań, oczywiście nie sposób nie zauważyć, że powołany wcześniej wzgląd na relacje interpersonalne pomiędzy wierzycielem a dłuż-nikiem (w tym niedochodzenie roszczenia przez wierzyciela motywowane dobrem dłużnika) może być podważany poprzez powołanie się na to, że w obecnie obowiązują-cym stanie prawnym przedawnienie roszczenia nie jest uwzględniane z urzędu, lecz na zarzut. Uczciwy dłużnik zatem, mając świadomość, że wcześniejsze niedochodzenie w stosunku do niego roszczenia przez wierzyciela było np. wyrazem życzliwości, chęci dania szansy na odbudowanie pozycji biznesowej itp., może po prostu zarzutu takiego nie podnieść. Trzeba jednak zauważyć, że jest to tylko możliwość, a nie pewny przebieg wydarzeń i dłużnik wcale nie musi zważać na motywy wierzyciela czy jego sytuację finansową, i zarzut przedawnienia roszczenia we własnym interesie podnieść. Ta ostat-nia okoliczność wydaje się też być kontrargumentem wobec – jak już wskazywano po-wyżej – podnoszonej w literaturze przedmiotu (jak przytaczano, np. przez J. Gwiazdo-morskiego) racji, w myśl której celem przedawnienia jest przede wszystkim pomoc dla pozwanego, jeśli powód dochodzi od niego nieistniejącego roszczenia, a już nie powo-ływanie się na nie (tj. przedawnienie) wówczas, gdy roszczenie, jakiego domaga się powód, istnieje, ponieważ ma jakoby nie chodzić o sprzyjanie uchyleniu się przez dłuż-nika od konieczności wykonania obowiązku, który realnie na nim spoczywa. Trzeba bowiem zauważyć, że myśl ta, mimo że niewątpliwie miała stanowić wyraz realizacji idei słuszności w prawie, nie znajduje odzwierciedlenia w obowiązującym kształcie tej instytucji. Pozwany może się bronić zarzutem przedawnienia także wtedy, gdy roszcze-nie wierzycielowi przysługuje, dłużnik roszcze-nie spełnił świadczenia i jako pozwany broni się właśnie przed koniecznością zaspokojenia roszczenia wierzyciela poprzez powołanie się na zarzut przedawnienia. Wszak przepisy prawne regulujące przedawnienie nie róż-nicują sytuacji dłużnika pod tym kątem; może on uchylić się od zaspokojenia przedaw-nionego roszczenia po upływie terminu przedawnienia nie tylko wtedy, gdy roszczenie zaspokoił, ale i wówczas, kiedy tego nie uczynił. Przy tym można chyba bez ryzyka omyłki stwierdzić, że raczej częściej występuje ta ostatnia sytuacja. Dłużnik nie musi zatem wówczas kwestionować istnienia roszczenia i jego wymagalności, co więcej, może je nawet przyznawać (oczywiście nie dokonując jego uznania), jednak uniknąć konieczności zaspokojenia tegoż roszczenia poprzez podniesienie zarzutu, że przedmio-towe roszczenie uległo już przedawnieniu. Jest to zarzut opierający się na okoliczności

o charakterze obiektywnym; nie podlega wówczas badaniu, czy dłużnik realnie zaspo-koił wierzyciela czy też nie, czy działał w dobrej czy złej wierze (pewne aspekty tego typu mogą mieć co najwyżej znaczenie, jeśli z kolei druga strona podniesie, że zgłosze-nie zarzutu przedawzgłosze-nienia jest w danym przypadku przejawem nadużycia prawa, co będzie jeszcze przedmiotem rozważań).

Możliwość unikania przez dłużnika konieczności zaspokojenia roszczenia dzięki temu, że powoła się on na zarzut przedawnienia, może być też postrzegana – jak już sygnalizowano − jako postawa naganna moralnie. Nie wydaje się, aby równowagę dla niej mógł stanowić podnoszony niekiedy w literaturze przedmiotu argument (o którym szerzej mowa w Rozdziale VIII, podrozdziale 8.2.2.1), że uczciwemu dłużnikowi będzie zależało na wykazaniu, iż roszczenie spełnił, lub że wygasło ono w inny sposób, oraz uniknięciu uzyskania opinii osoby niesolidnej, która nie spłaca swoich długów, co może mieć szczególne znaczenie wśród osób wykonujących zawody lub pełniących funkcje, dla których znaczenie ma postawa moralna oraz sposób postrzegania danej osoby w społeczeństwie. Jak się wydaje w dzisiejszych czasach, kiedy tempo życia jest ogrom-ne, i konieczne jest racjonalne gospodarowanie posiadanymi zasobami finansowymi, raczej przeważa tendencja do oszczędzania własnego czasu i środków, wobec czego w sytuacji, gdy dzięki instytucji przedawnienia uda się uniknąć angażowania tych dwóch czynników, co byłoby nieuniknione przy wdaniu się w spór w warstwie meryto-rycznej, większość ludzi będzie skłonna do skorzystania z tańszej i szybszej opcji, to jest z możliwości podniesienia zarzutu przedawnienia. Jeśli chodzi o potencjalne odium społeczne, również nie wydaje się to być czynnik o charakterze przeważającym. Wszak oddalenie powództwa skutkuje tym, że to pozwany jest postrzegany jako ten, który wygrał sprawę; mało kto docieka podstaw prawnych rozstrzygnięcia – z reguły zresztą niewielkiemu kręgowi osób są one w ogóle znane (może poza sprawami nagłaśnianymi medialnie). Co więcej, nawet jeśli i przyczyna ta zostanie poznana (oddalenie powódz-twa jako efekt podniesienia przez pozwanego zarzutu przedawnienia), to i tak ogólne odczucie społeczne będzie takie, że racja była po stronie pozwanego, ponieważ powód odszedł z niczym. Nie wydaje się już bowiem aktualne w dzisiejszych realiach spostrze-żenie, jakoby: „możliwości nadużywania instytucji przedawnienia – w pewnej przynaj-mniej mierze – zapobiega istniejące w społeczeństwie przekonanie, że uchylanie się od wypełnienia swych obowiązków za pomocą powołania się na przedawnienie jest co najmniej niewłaściwe”147.

Celna i przekonująca wydaje się być też poczyniona przez P. Sobolewskiego krytyka mających rzekomo przemawiać za instytucją przedawnienia argumentów odwołujących się

do osiągania dzięki niej stabilizacji w stosunkach społeczno-gospodarczych przez uni-kanie podważania długotrwałych stanów faktycznych w imię realizacji interesu uczest-ników obrotu czy wręcz interesu publicznego. Powołany autor podnosi bowiem, że na-stępujące wskutek zadziałania mechanizmu przedawnienia nieuzyskanie świadczenia odszkodowawczego nie tylko nie pozwala uzyskać stanu stabilizacji, lecz wręcz desta-bilizuje stosunki prawne. Wynika to z tego, że następuje wówczas cały szereg nieko-rzystnych zarówno jednostkowo, jak i społecznie, następstw tego stanu rzeczy.