• Nie Znaleziono Wyników

Rodzina wobec choroby i cierpienia dziecka

W dokumencie Ból i cierpienie (Stron 76-81)

Rodzina jest pierwszym i podstawowym środowiskiem człowieka; z nią związane jest całe jego życie. Każdy z nas wywodzi się z rodziny generacyj­ nej, zwanej też rodziną pochodzenia. Większość z nas zakłada rodzinę własną, zwaną rodziną prokreacyjną. Nazwa ta odnosi się do jednej z podstaw owych funkcji rodziny, jaką jest prokreacja. Funkcja prokreacyjna rodziny realizowa­ na była różnie, w zależności od wielu czynników społecznych i kulturowych. We współczesnym świecie prawidłowe wypełnianie tej funkcji wiąże się nie z liczbą potomstwa, lecz z jakością opieki nad nim. Wiele funkcji, jakie pełni rodzina, związanych jest z wychowywaniem dzieci, zapew nieniem im d o bro­ bytu, poczucia bezpieczeństwa i akceptacji. Wszyscy członkowie rodziny p eł­ nią wynikające z uczestnictwa w niej funkcje społeczne: role m atki, ojca, dzieci, dziadków i innych bliskich członków rodziny. Role te są również uw arunkow a­ ne kulturowo. W zależności od zanurzenia w danej kulturze, a także o d czasu h i­ storycznego role te są mniej lub bardziej wyraziste. Kultura europejska wyraźnie różnicowała role m atki i ojca. Ojciec sprawował władzę, ale również w prow a­ dzał w świat wartości, m atka dawała poczucie bezpieczeństwa i akceptacji. Po- rot, opisując relacje m iędzy rodzicam i i dziećmi, w ym ieniał ze strony rodziców miłość i władzę, a ze strony dzieci miłość i posłuszeństwo.

W spółcześnie role rodzicielskie coraz bardziej upodobniają się do siebie, a zjawisko to m a swoje dobre i złe strony. Zrozum ienie interakcji i wzajem nych wpływów członków rodziny na siebie ułatwia przyjęcie paradygm atu system o­ wego - rodzinę m ożna traktować jako system. Systemowe rozum ienie zjawisk otaczającego nas świata zawdzięczamy L. von Bertalanffemu, który jako pierw ­ szy stwierdził, zgodnie z w ykładnią Arystotelesa, iż system jest całością złożoną i jest czymś więcej niż tylko sum ą części. System tworzą nie tylko osoby i zja­ wiska, ale także relacje m iędzy nimi. Przyczynowość różnorodnych zjawisk w y­ stępujących w rodzinie nie jest rozpatryw ana w kategoriach linearnych, lecz w cyrkularnych. Przyczynowość cyrkularna pozwala na zrozum ienie w zajem ­ nego oddziaływania na członków rodziny wszystkich zjawisk i interakcji, które w niej zachodzą. To, co dotyka jednego z członków rodziny, w zasadniczy spo­

80 Grażyna Makiełlo-Jarża sób wpływa na charakter jej funkcjonowania. C horoba i przeżycia z nią zwią­ zane dotykają nie tylko chorego, ale wszystkich członków rodziny, co, zgodnie z praw em przyczynowości cyrkularnej, zakłóca norm alnie dotąd funkcjonujący system. Należy również założyć, iż sam ą chorobę dziecka m ożna potraktować jako stan, którego się nie spodziewamy. Dzieciństwo opisywane jest, nie tylko przez psychologa zajmującego się rozw ojem człowieka, jako sekwencja zmian o charakterze progresywnym. Dzieciństwo kojarzy się ze zdrowiem , a wiek średni czy podeszły jest okresem zm ian o charakterze inwolucyjnym, okresem, w którym trapią nas różne choroby. Zatem choroba dziecka to dysonans, to stan, którego się nie spodziewamy, z którym się nie godzimy. N orm alne i w m ia­ rę przewidywalne są jedynie tak zwane choroby wieku dziecięcego. Nie po tra­ fimy jed n ak zrozum ieć, dlaczego dziecko, a tym bardziej n a s z e dziecko ule­ ga różnego rodzaju ciężkim, niekiedy term inalnym chorobom , rodzi się z wadą rozwojową, ulega wypadkom . Dziecko, zwłaszcza to całkiem małe, nie rozumie, co się z n im dzieje, nie potrafi powiedzieć, co m u dolega, cierpi niezrozum ia­ ne. Nieco starsze czasem więcej wie o swojej chorobie niż wydaje się to najbliż­ szym, często jednak boi się swoją wiedzę przekazać dorosłym . Reakcja rodziców na chorobę dziecka zależy od wielu czynników, takich jak: wiek dziecka, stan za­ grożenia, jakie niesie ze sobą choroba, rodzaj choroby czy wady rozwojowej.

C. C unn ing ham opisuje kilka etapów obserw ow anych u rodziców, związa­ nych z przystosow aniem się do niepełnospraw ności umysłowej dziecka. Sądzę, że etapy te m ożna zaobserwow ać rów nież u rodziców dziecka chorego. Piszą o nich tacy autorzy, jak J. C. Ewert, M. M. G reek i L. Rosen. Pierwszy etap to okres szoku, zwany także okresem krytycznym lub okresem w strząsu em ocjo­ nalnego - występuje on p o usłyszeniu diagnozy o wadzie czy chorobie. Kom ­ ponentam i w strząsu są rozpacz, lęk, poczucie krzywdy, bezradność i bezna­ dzieja. W ystępuje też znaczne obniżenie nastroju, przejawiające się płaczem, zaburzeniam i snu i łaknienia oraz stanam i lękowymi. N iektórzy ludzie reagu­ ją w tym okresie agresją, często kierow aną przeciw Bogu, lekarzom czy człon­ kom rodziny.

Okres w strząsu przechodzi w okres kryzysu em ocjonalnego. Przebiega on inaczej u rodziców dziecka niepełnospraw nego, u których dom inuje wtedy p o ­ czucie winy, klęski życiowej i beznadziei. U rodziców dzieci chorych przebieg kryzysu zależy od rodzaj choroby, nasilenia jej objawów, a zwłaszcza od roko­ wania. Im jest ono gorsze, tym poczucie rozpaczy i beznadziei większe. Śpiącz­ ka cukrzycowa, atak padaczki czy astm y w pierw szym etapie choroby wywo­ łuje paniczny lęk, który niejednokrotnie udziela się dziecku. Rodzina może sądzić, że każde zaostrzenie choroby to sygnał zbliżającej się śmierci.

Po tym pełnym rozpaczy, lęku, a także braku wiedzy o chorobie okresie ro ­ dzina w chodzi w następny, zwany przystosow aniem się pozornym . Jest to okres

intensywnego poszukiw ania sposobów leczenia. U rodziców dzieci niepełn o­ sprawnych jest okresem wiary, że in n y lekarz czy nawet znachor sprawi, iż dzie­ cko będzie się rozwijać tak, jak wszystkie dzieci w jego wieku. Rodzice dzie­ cka chorego w tym okresie oswajają się z diagnozą i z przebiegiem choroby, ale jednocześnie odwiedzają wciąż now ych specjalistów w oczekiwaniu, że zm ie­ nią oni diagnozę i zastosują jakieś leczenie błyskawicznie popraw iające stan zdrowia dziecka. W tym okresie obserw uje się również rozwój m echanizm ów obronnych w postaci „szukania w innego” wystąpienia samej choroby (skłon­ ności dziedziczne, za które odpow iedzialna jest rodzina partnera) oraz braku poprawy, m im o leczenia (winą są obarczani przeważnie lekarze). Niekiedy ro ­ dzice uważają, iż choroba dziecka jest karą bożą za ich postępow anie. Z astana­ wiają się, dlaczego obiektem „kary” są nie oni sami, ale ich dziecko. Przysto­ sowanie pozorne niesie ze sobą jeszcze jedno niebezpieczeństwo - rezygnację. Polega ona na utracie w iary w pow odzenie leczenia, niekiedy przerw aniu wizyt u lekarza, nieprzestrzeganiu zażywania leków. M ożna zaobserwować zjawisko oddalania się od dziecka (co m oże być uznane za m echanizm obronny). Rodzi­ ce chętnie umieszczają dziecko w szpitalu bądź w sanatorium .

O statni etap przystosow ania się rodziców do choroby dziecka to okres przystosowania się właściwego, zwanego także konstruktyw nym . Rodzice, jak pisze I. Obuchowska, już nie p róbują nadarem nie odpowiedzieć sobie na py­ tanie: „Dlaczego to m y i nasze dziecko?”, ale stawiają pytanie konstruktyw ne: „Jak m ożem y w najlepszy sposób pom oc naszem u dziecku?”

W każdym z opisanych powyżej etapów zachowanie rodziców i sposób przeżywania przez nich choroby wpływają zarów no na zachowanie chorego dziecka, jak i zdrowego rodzeństw a. Rodzice lub też jedno z nich nie zwracają uwagi na to, że ich rozpacz czy gniew są zauważane zarówno przez chore, jak i zdrowe dzieci. Dziecko chore, obserw ując rozpacz rodziców, intuicyjnie są­ dzi, że jego choroba stanowi ogrom ne zagrożenie i na pewno nie da się jej wyleczyć. Staje się sm utne, zam knięte w sobie, oddalone od rodziców. Z d ro ­ we rodzeństw o m a przed sobą obraz chorego brata czy siostry, a jednocześnie obserw uje sm utek rodziców, w efekcie i ono zaczyna bać się choroby. Dzieci zdrowe niekiedy obarczają się poczuciem winy. Uważają, że to ich zachow a­ nie czy „złe myśli” dotyczące chorego sprowadziły n a niego obecny stan. Re­ akcje zarów no chorego, jak i zdrow ych są uzależnione także od wzajem nych relacji m iędzy członkam i rodziny, n a które choroba m a niew ątpliw y wpływ. Relacje te zależą od bardzo wielu czynników. M ożna obserwować zróżnicow a­ ne postaw y - o d altruistycznych, pełnych poświęcenia, do skrajnie egoistycz­ nych. Zdarza się, że jed n o z rodziców (z badań wynika, że częściej jest to ojciec) opuszcza dom . Niekiedy p o d pretekstem konieczności zdobywania dodatko­ wych funduszy na leczenie podejm uje dodatkow e zajęcia, stając się „rodzicem

82 Grażyna Makiełto-Jarża nieobecnym ”. Zdrow e dzieci m ogą być przeciążane obowiązkam i wynikający­ m i z koncentracji rodziców na chorym dziecku. O no zaś m oże niekiedy czer­ pać specyficzne gratyfikacje, wypływające z faktu choroby. Staje się wtedy coraz bardziej roszczeniow e i egoistyczne. Należy dodać, że takie kapryśne zacho­ w anie m oże być swego rodzaju testem: „Jeśli m i niczego nie odmawiają i robią wszystko, czego chcę, to znaczy, że jestem poważnie chory”.

Jeśli leczenie tego wymaga, dziecko jest kierowane do szpitala. Zostaje w te­ dy oddzielone o d swych bliskich, a czasem, dla dobra leczenia, pozbawione kontaktów z nim i. Czuje się zdradzone, osam otnione i przerażone. Znane jest, opisane przez angielskiego psychiatrę J. Bowlbyego, zjawisko choroby szpital­ nej. Bowlby w yodrębnił trzy jej stadia. Są to: stadium protestu - dziecko rea­ guje n a pobyt w szpitalu złością, płaczem, dom aga się obecności rodziców. Po­ niew aż najczęściej zachowanie to niczego nie zm ienia w sytuacji dziecka, po pew nym czasie obserw uje się drugie stadium - rozpaczy. Dziecko zamyka się w sobie, płacze, odm aw ia przyjm ow ania pokarm ów, broni się przed badania­ m i lekarskim i. G roźne dla zdrow a jest przejście do trzeciego stadium choro­ by - zobojętnienia (wyparcia). Dziecko pozornie przystosowuje się, odzyskuje apetyt, podporządkow uje się rygorom szpitalnym , ale jednocześnie unika bliż­ szych kontaktów, ignoruje rodziców podczas odw iedzin i dem onstruje obojęt­ ność wobec nich p o pow rocie do dom u. Psychologowie sądzą, iż wejście dzie­ cka w trzecie stadium choroby szpitalnej m oże w przyszłości prowadzić do pow ażnych zaburzeń emocjonalnych.

M ożna zauważyć znaczący paradoks: lecząc dziecko pogłębiam y niekiedy jego cierpienie. Nie w sensie fizycznego bólu spowodow anego samą chorobą czy zabiegiem operacyjnym , ale cierpienie spow odow ane osam otnieniem , lę­ kiem przed nieznanym , oczekiwaniem na bolesne zabiegi, brakiem kontaktu z bliskim i, od erw aniem się od dotychczasowych zajęć, niem ożnością kontaktu z rów ieśnikam i. Lęk dziecka, zwłaszcza kilkunastoletniego, m oże być pogłębio­ ny przez całą rzeczywistość szpitalną. Dziecko kontaktuje się z innym i pacjen­ tam i, obserw uje pogorszenie stanu zdrow ia u niejednego z nich.

W iedząc, że cierpi n a tę sam ą chorobę, co kolega, przewiduje, że i jego stan ulegnie pogorszeniu. C hore dzieci uzyskują znaczącą świadomość swego sta­ nu, co oczywiście przyczynia się do pogłębienia lęku. Z badań Trzęsowskiej- Greszty, przeprow adzonych na dzieciach chorujących na białaczkę (w czasie przeprow adzania bad ań dzieci były w okresie rem isji), m ożna wnioskować, że pow staje swoisty m echanizm „błędnego koła” w relacjach rodzice-chore dzie­ cko. Rodzice znają diagnozę, wiedzą, że jest ona bardzo niepom yślna, ale nie chcą, aby dziecko dow iedziało się o rozm iarze zagrożenia. Boją się, że w bli­ skim kontakcie z dzieckiem nie zdołają opanować rozpaczy. Dlatego rozm a­ wiają z nim o spraw ach obojętnych, ograniczają kontakty bezpośrednie, nie

przytulają, nie całują, boją się okazać ból, nie okazują emocji. Dziecko, jak w y­ nika z badań, odczytuje ich zachowanie jako wyraz obojętności: „Rodzice nie całują, nie obejm ują, zawiodłem ich, przestali m nie kochać, bo jestem chory, jestem powodem ich zm artw ień”.

E. Wielgosz uważa, że porozum ienie z rodzicam i u tru d n ia to, iż dzieci, w ie­ dząc o swej chorobie, zachowują milczenie. Badaczka przytacza także opinię M. Bringer, która twierdzi, że dziecko w ten sposób ochrania rodziców przed kłopotliwą dla nich sytuacją.

Problemy, jakie stają przed rodziną zm agającą się z chorobą, kalectw em czy też niepełnosprawnością dziecka, są olbrzym ie i powyżej zostały zaledwie za­ rysowane. Każda taka rodzina wymaga nie tylko oddziaływ ań m edycznych, ale wsparcia ze strony wszystkich profesjonalistów, którzy z nią się stykają. Tak jak istnieje przyczynowość cyrkularna w relacjach m iędzy członkam i rodziny, tak istnieje ona także w relacjach m iędzy rodziną a personelem m edycznym . W ar­ to o tym pam iętać i zdawać sobie sprawę z tego, że duże znaczenie zarów no dla chorych dzieci, jak i ich rodzin m a taki sposób zachow ania, k tó ry świadczy o zainteresowaniu pacjentem , jego lękiem, niepew nością, buntem , a nie wy­ łącznie jego chorobą.

Bibliografia

Porot M., Lenfant de relations familiales, Paris 1979.

Bertalanffy von L., Ogólna teoria systemów, W arszawa 1984. Cunningham C., Dzieci z zespołem D ow na, W arszawa 1994.

Twardowski A., Rodzina a dziecko niepełnosprawne, w: Dziecko niepełno­

sprawne w rodzinie, Obuchow ska I. (red.), W arszawa 1991.

Obuchowska I., Krawczyński M., Chore dziecko, W arszawa 1991. Bowlby J., Separation-Anxiety and Anger, New York 1973.

Trzęsowska-Greszta E., Poczucie więzi emocjonalnej z rodzicami u dzieci

chorujących na białaczkę, niepublikow ana praca doktorska, Kraków 1995.

Wielgosz E., Wychowanie dzieci niesprawnych somatycznie, w: Dziecko nie­

Agnieszka Starzykiewicz, Michał Stolarek

W dokumencie Ból i cierpienie (Stron 76-81)