• Nie Znaleziono Wyników

of Roman Bratny, a Representative of the Generation of “the Spotty

W dokumencie MIÊDZY LITERATUR¥ POLSK¥ (Stron 179-200)

S³owa kluczowe: Roman Bratny, realizm socjalistyczny, poezja socrealistyczna, samokrytyka, „pryszczaci”

Key words: Roman Bratny, socialist realism, socialist realist poetry, self--criticism, “the spotty”

W czasach panowania realizmu socjalistycznego literat „zrozumia³”, ¿e nasta³ czas na rozprawienie siê z samym sob¹ i ze swoj¹ twórczoœci¹. Kryty-kowa³ w³asne b³êdy (innych tak¿e), deklarowa³ poprawê i przyjêcie jedynie

„s³usznej” postawy poety–piewcy socrealizmu. Stawa³ siê literatem „no-wym”2. Wówczas nie tylko poeta stary móg³ staæ siê „nowy”, dotyczyæ to mog³o tak¿e tych stawiaj¹cych dopiero pierwsze swoje kroki w szeregach ludzi pióra, poniewa¿ m³odzi te¿ mieli szansê na ponowne narodziny. Najbardziej

1 R. Bratny, Prosta jak kij, w: tego¿, S³owo miliarda, Warszawa 1949, s. 71.

2 Epitet „nowy” zrobi³ w latach realizmu socjalistycznego niebywa³¹ karierê. Zaj¹³ siê tym problemem m.in. Wojciech Tomasik (W. Tomasik, In¿ynieria dusz. Literatura realizmu socjalistycznego w planie „propagandy monumentalnej”, Wroc³aw 1999, s. 14), a tak¿e Do-rota Tubielewicz Mattsson (D. Tubielewicz Mattsson, Recepta na u³omnoœæ œwiata. Krytyka literacka a socrealizm w Polsce, Katowice 2002, s. 159–162).

funkcjonaln¹ k³adk¹, prowadz¹c¹ ku nowemu, by³a samokrytyka. Zwracano przy tym uwagê na osobliwy „dwug³os”, gdy¿ samokrytyka i krytyka, niczym z¿yte siostry bliŸniaczki, nie tylko by³y do siebie podobne (mia³y du¿o cech wspólnych), ale te¿ nie mog³y siê bez siebie obejœæ i straciæ z oczu. Jak s³usznie zauwa¿y³a Joanna Pyszny, wystêpowa³y one „zawsze w takiej zbitce s³ownej traktowanej jako jeden wyraz”3.

Rola samokrytyki by³a ogromna. Sta³a siê zjawiskiem wszechobec-nym, spotykanym w³aœciwie na ka¿dym kroku. Zwi¹zana nie tylko z ¿yciem literatów, ale i ca³ego spo³eczeñstwa, mia³a niepodwa¿alne uzasadnienie w doktrynie marksizmu4. Doskonale wpisa³a siê w system totalitarnego pañ-stwa.

Aktu samokrytyki dokonywa³o wielu ludzi pióra, niektórzy nawet kilka-krotnie, gdy¿ okaza³o siê, ¿e nie³atwo oczyœciæ siê ze stawianych zarzutów5. Wyznania swe musieli sk³adaæ publicznie, tak wiêc najlepiej nadawa³y siê do tego ró¿ne zjazdy, konferencje i narady, a uwieñczeniem owych aktów by³o przedrukowywanie ich w prasie. Wymagano bowiem, by krytycznie oceniæ nie tylko swoj¹ postawê spo³eczn¹, ale tak¿e swój warsztat twórczy. Podsu-mowa³ to Mariusz Zawodniak: „Wszelka twórczoœæ »nie-nasza«, nieodpowia-daj¹ca duchem nowym, podlega³a odwo³aniu, wykreœleniu z dorobku. By³a w tym zgoda na dotychczasowe nieistnienie, na umiejscowienie biografii literackiej w punkcie zerowym”6.

Samokrytyka to „dar” otrzymany przez pisarzy z r¹k polityków. Sta³a siê rytualnym zachowaniem zwi¹zanym z komunistyczn¹ obyczajowoœci¹. Jerzy Putrament wypowiedzia³ siê na ten temat nastêpuj¹co: „ceremonia³ samo-krytyki by³ wa¿nym elementem obyczajowoœci owej epoki. By³o w nim coœ

z publicznej spowiedzi wczesnego chrzeœcijañstwa i coœ z freudowskiej psy-choanalizy, i coœ z egzorcyzmów œredniowiecza”7. Sam Stalin wy³o¿y³ ogólne zasady tej nowej „wychowawczej” metody8. Przywo³ywanie najwy¿szego au-torytetu umacnia³o nowe zjawisko. Ludzie pióra (i nie tylko) lubili

powo³y-3 J. Pyszny, Boje na ³amach. Pisarze i literatura w prasie polskiej lat piêædziesi¹tych XX wieku. Szkice, Wroc³aw 2002, s. 24. W swojej pracy bêdê korzysta³a m.in. z pozycji:

J. Pyszny, dz. cyt.; J. Smulski, Od Szczecina do... PaŸdziernika. Studia o literaturze pol-skiej lat piêædziesi¹tych, Toruñ 2002, s. 43–62; G. Wo³owiec, Dwuznaczny urok samokryty-ki, „Teksty Drugie” 2000, nr 1–2, s. 43–59; M. Zawodniak, Literatura w stanie oskar¿enia.

Rola krytyki w ¿yciu literackim socrealizmu, Warszawa 1998; ten¿e, Samokrytyka, w: S³ow-nik realizmu socjalistycznego, red. Z. £apiñski, W. Tomasik, Kraków 2004, s. 302–306.

4 Zob. has³o Krytyka i samokrytyka, w: Krótki s³ownik filozoficzny, red. M. Rozental i P. Judin, Warszawa 1955, s. 305–308.

5 Potwierdzi³ to w swym artykule Stanis³aw Burkot, orzekaj¹c, ¿e twórca socreali-styczny nie by³ w stanie oczyœciæ siê raz na zawsze (S. Burkot, Realizm socjalisocreali-styczny

– doktryna czy wielkie wmówienie? Dokoñczenie, „Zdanie” 1988, nr 12, s. 54).

6 M. Zawodniak, w: tego¿, dz. cyt., s. 48.

7 J. Putrament, Pó³ wieku. Literaci, Warszawa 1970, s. 62.

8 J. Stalin, Dzie³a, t. XI, Warszawa 1951, s. 136–147 (przedrukowane w „Twórczoœci”:

J. Stalin, Przeciw wulgaryzacji has³a samokrytyki, „Twórczoœæ” 1953, z. 6, s. 3–13).

waæ siê w swych wypowiedziach na s³owa innych przedstawicieli w³adzy, które wypowiedzi owe uprawomocnia³y9.

Poniewa¿ samokrytyka by³a sta³ym elementem ¿ycia literackiego, sk³a-daæ j¹ musieli wszyscy, tak¿e ci, którzy dopiero zaczynali pisaæ. Wychodzili bowiem z popularnego w tamtych czasach za³o¿enia, ¿e nie ma w zasadzie dzie³ doskona³ych i w ka¿dym mo¿na wykryæ jakieœ uchybienia10. Tak jak nie ma te¿ doskona³ych ludzi (poza oczywistymi wyj¹tkami)11.

Uprawiali j¹ przede wszystkim poeci starszego pokolenia. To nawet zro-zumia³e, gdy¿ mieli za sob¹ d³ug¹ drogê literackiej twórczoœci, wiêc wiêksze by³o prawdopodobieñstwo pope³nienia jakichœ b³êdów. Ale i m³odsi te¿ mieli niejeden „grzech” na swoim sumieniu, a nie zawsze usprawiedliwiæ go mogli swoim wiekiem i niedojrza³oœci¹ (ideologiczn¹ oczywiœcie przede wszyst-kim), tak jak próbowa³ to uczyniæ Wiktor Woroszylski: „powinniœmy zdawaæ sobie sprawê, i¿ mamy wiêksze obowi¹zki ni¿ starsi, bo jesteœmy czêsto niedouczeni. Musimy siê wiêcej uczyæ, musimy wiêcej pracowaæ i to jest jedynym naszym przywilejem”12.

Co ³¹czy³o m³odych, podejmuj¹cych trud pisania utworów jednoznacz-nie samokrytycznych lub takich, w których pojawi³y siê choæby napomkniê-cia œwiadcz¹ce o tym, ¿e maj¹ poczucie swego zapóŸnienia czy zab³¹ka-nia? Podstawowa by³a chyba kwestia zwi¹zana ze znajomoœci¹ socrea-listycznych rytua³ów. Przy³¹czali siê bowiem w ten sposób do wyznawców Nowej Wiary. Okreœlenie to, u¿yte przez Czes³awa Mi³osza w Zniewolonym umyœle, wielokrotnie stosowa³ te¿ Bohdan Urbankowski, który przy okazji wykorzystywa³ takie sformu³owania, jak np.: Œwiête Ksiêgi, najwy¿szy ka-p³an, czerwona msza, ersatzreligia13. O „wierze komunistycznej” pisa³ te¿

Jacek £ukasiewicz. Pos³ugiwa³ siê takimi okreœleniami, jak np.: bóstwa, ob-rzêd, liturgia, œwiêty wizerunek, œwiêta Ksi¹¿ka14. Tak¿e Dorota Tubielewicz

9 Wspomina³ o tym choæby Micha³ G³owiñski (M. G³owiñski, W³adza ludowa przema-wia do pisarzy, w: Literatura i w³adza, red. B. Wojnowska, Warszawa 1996, s. 115–116).

10 St¹d te¿ czêsta wariantywnoœæ utworów. Kwestia ta poruszana by³a m.in. w: M. Fik, Cenzor jako wspó³autor, w: Literatura i w³adza..., s. 131–146; Z. Jarosiñski, Nadwiœlañski socrealizm, Warszawa 1999, s. 225–246; J. Smulski, Tekstu warianty, w: S³ownik realizmu socjalistycznego, s. 353–356; ten¿e, Trzy redakcje „W³adzy” Tadeusza Konwickiego. Przyczy-nek do dziejów realizmu socjalistycznego w Polsce, „Pamiêtnik Literacki” 1997, z. 4; ten¿e, Wariantywnoœæ socrealistycznego tekstu literackiego jako problem badawczy (w refleksji ru-sycystycznej i polonistycznej), w: Realizm socjalistyczny w Polsce z perspektywy 50 lat, red.

S. Zabierowski, Katowice 2001, s. 188–199); M. Zawodniak, w: tego¿, dz. cyt., s. 63–81.

11 O zasadzie niedoskona³oœci ludzi pióra napisa³ m.in. Mariusz Zawodniak, zajmuj¹c siê socrealistyczn¹ echolali¹ (M. Zawodniak, w: tego¿, dz. cyt., s. 26). Jerzy Smulski w przypadku niektórych twórców zjawisko to okreœli³ jako mechanizm „kryptoecholaliczny”, gdy¿ nie informowali oni czytelników wprost o tym, i¿ w swych wypowiedziach samokry-tycznych powtarzali po prostu wypowiedzi krytyczne recenzentów (J. Smulski, O polskiej socrealistycznej krytyce (i samokrytyce) literackiej, „Teksty Drugie” 2000, nr 1–2, s. 36–37).

12 W. Woroszylski, [Dyskusja podczas pierwszego dnia obrad], „Twórczoœæ” 1950, z. 8, s. 147.

13 B. Urbankowski, Czerwona msza czyli uœmiech Stalina, t. 2, Warszawa 1998.

14 J. £ukasiewicz, Jeden dzieñ w socrealizmie i inne szkice, Katowice 2006, s. 11–68.

Mattsson zauwa¿y³a, ¿e jednym z typów sytuacji komunikacyjnej, wystêpu-j¹cych w przekazach krytycznych (zwi¹zanych z odpowiedziami samokry-tycznymi), jest „sytuacja sakralna”. Wykorzystywano tu bowiem choæby takie pojêcia jak wina, grzech czy sumienie. Podsumowuj¹c, badaczka stworzy³a obrazowe równanie: „wódz = nauczyciel = Bóg = Partia”15. SpowiedŸ – wy-znanie grzechów, proœba o przebaczenie i postanowienie poprawy – wszystko to by³o oczywiste i naturalne w œwiecie zdominowanym przez doktrynê. Aby prawdziwie przynale¿eæ, trzeba byæ praktykuj¹cym i na ka¿dym kroku pre-zentowaæ sw¹ czujnoœæ. Nie bez znaczenia by³ tak¿e przyk³ad p³yn¹cy z góry

– to samo robi³y autorytety (politycy, krytycy, artyœci). Szczególnie starsi i czêsto podziwiani mistrzowie pióra przyci¹gali naœladowców.

Wielu z nich przynale¿a³o do ró¿nie ocenianego wówczas pokolenia

„pryszczatych” – czêsto fanatycznych i bezkompromisowych „wyznawców”

realizmu socrealistycznego. Alicja Lisiecka zaprezentowa³a portrety tej gru-py w ksi¹¿ce wydanej w 1964 roku. Zaliczy³a w ich poczet kilku poetów:

Wiktora Woroszylskiego, Andrzeja Brauna, Romana Bratnego i Tadeusza Kubiaka16. Ci butni, czasem agresywni i nieokrzesani poeci i pisarze17 rzuca-li siê w oczy – nie tylko przez sw¹ twórczoœæ, ale tak¿e zachowanie i sposób bycia. „Pryszczaci” z zapa³em chwytali wszystko, co by³o „s³uszne”, a – negu-j¹c wiêkszoœæ przedwojennych wzorów – odkrywali nowe autorytety; np.

z dzie³ W³odzimierza Majakowskiego czerpali nieograniczenie. Ale i oni do-stali reprymendê (przede wszystkim od starszych) za manifestacyjne naœla-dowanie „antyklasycznego straszaka i herolda partyjnej poezji”18. Oskar¿eni zostali m.in. za nies³uszne traktowanie jego twórczoœci jako wyj¹tkowego i uniwersalnego wzorca socjalistycznej poezji, a tak¿e za propagowanie kon-cepcji „grupowoœci” i „pokoleniowoœci”.

Wiêkszoœæ po³¹czy³y tak¿e wspólne doœwiadczenia wojenne, jakimi by³y:

konspiracja, Armia Krajowa, powstanie warszawskie czy partyzantka.

Przedstawiciele pokolenia Kolumbów nie mieli naj³atwiejszego startu, choæ w³adza ludowa próbowa³a otworzyæ przed nimi swe „przyjazne” ramiona.

Pozosta³y jednak nieufnoœæ i dystans. Wielu, mimo chêci przy³¹czenia siê, mia³o trudnoœci choæby ze wst¹pieniem do partii. Przeszkod¹ by³y ich

„nieod-15 Tubielewicz Mattsson, dz. cyt., s. 115–120.

16 A. Lisiecka, Pokolenie „pryszczatych”, Warszawa 1964. Grzegorz Wo³owiec doda³ kil-ka nazwisk, m.in. K. Gruszczyñskiego, A. Mandaliana, A. S³uckiego, W. Wirpszê (ten¿e, Pryszczaci, w: S³ownik realizmu socjalistycznego..., s. 224). Piotr Kuncewicz okreœli³ tym mianem te¿ H. Gaworskiego (P. Kuncewicz, Agonia i nadzieja. Literatura polska, t. II, Warszawa 1994, s. 221). Niektórzy z twórców sami u¿ywali tej nazwy – Braun w ten sposób podpisa³ siê pod artyku³em (A. Braun, Naiwny g³os „pryszczatego”, „Nowa Kultura”

1954, nr 24, s. 8).

17 Charakterystyczne by³o to, ¿e debiutowali oni w powojennej prasie przede wszyst-kim w³aœnie jako poeci.

18 Okreœlenie Teresy Wilkoñ (T. Wilkoñ, Polska poezja socrealistyczna w latach 1949–1955, Gliwice 1992, s. 89).

powiednie” ¿yciorysy. Tym widoczniejsze musia³y byæ ich gesty, tym g³oœniej musieli krzyczeæ. I staæ siê oficjalnymi wrogami swojej przesz³oœci19.

Uczêszczali do szkó³ jeszcze przedwojennych, a tam przekazywano im

„b³êdn¹” poetykê. Zainspirowani ni¹ pisali czêsto swe pierwsze utwory ju¿

w czasie okupacji. Teraz musieli edukowaæ siê na nowo i odkryæ piêkno innej, jedynie „s³usznej” sztuki poetyckiej. Powinni przecie¿ wzorowaæ siê na przoduj¹cej literaturze Zwi¹zku Radzieckiego20 i wyrzuciæ ze swojej bibliote-ki prze¿ytbibliote-ki literatury np. bur¿uazyjnej. Nale¿a³o oczyœciæ siê z nalecia³oœci z³ej tradycji i odci¹æ od wczeœniejszych praktyk. St¹d czêsto w ich samo-oskar¿ycielskich tekstach motywy metapoetyckie. Musieli siê bowiem zaj¹æ swoim warsztatem, by wyeliminowaæ artystyczne b³êdy.

Poniewa¿ program socrealizmu nie by³ klarownie sformu³owany, w przy-padku poezji bardzo trudno by³o rozeznaæ siê w tym, jak najlepiej pisaæ.

Przede wszystkim walczono z „b³êdn¹” poetyk¹, gubi¹c siê w morzu fraze-sów, hase³, oskar¿eñ i deklaracji. Najtrudniej chyba by³o rozeznaæ siê w tym

„pryszczatym”, którym tak zale¿a³o na poprawnoœci. Ci, czêsto ortodoksyjni w ideologicznych manifestacjach, m³odzieñcy traktuj¹cy swe pisarstwo ni-czym misjê, mieli wiêc utrudniony start. Winiono za to wielokrotnie kryty-ków literackich i poetów starszego pokolenia, poniewa¿ nie wskazali m³odym odpowiedniej drogi. Zauwa¿y³a to m.in. Janina Preger, recenzuj¹c wówczas tomik czo³owego przedstawiciela grupy: „By³a to atmosfera kompletnego cha-osu pojêæ artystycznych zw³aszcza na odcinku poezji, wywo³ana formalistycz-nymi, nieodpowiedzialnymi koncepcjami krytyki literackiej. Ambicje poetyc-kie wielu m³odych poetów w tej atmosferze skrêca³y w niew³aœciwym kierunku – jaskrawych, czêsto dziwacznych obrazów i figur poetyckich”21. Wysnu³a wobec tego wniosek, i¿ debiutanci pope³niali b³êdy w³aœnie dlatego, i¿ widoczne by³o „niew³aœciwe ustosunkowanie siê starszych, wyrobionych pisarzy do m³odych. Pozostawieni swemu losowi szli, jak Woroszylski, cha-otycznymi drogami »¿ywio³owego rozwoju talentu«”22. Witold Wirpsza za b³ê-dy w³asne i innych m³ob³ê-dych poetów (m.in. Romana Bratnego) obarczy³ przede wszystkim redaktorów „KuŸnicy” i „Odrodzenia”, którzy w okre-sie b³êdnej poetyki redakcji narzucali obce ideologicznie rygory poetyckie23.

19 O dylematach twórców z tego pokolenia pisali m.in. Marian Stêpieñ (M. Stêpieñ, Poszukiwania i obserwacje, Kraków 1982, s. 94–121) i Dorota Tubielewicz Mattsson (D. Tubielewicz Mattsson, dz. cyt., s. 37–72).

20 Mieli do wyboru ca³y kanon „postêpowych” twórców rosyjskich i radzieckich. Ale i to nie ustrzeg³o ich przed pope³nianiem b³êdów i z³ym wykorzystywaniem wzorców. Typowym przyk³adem by³a burzliwa dyskusja, która mia³a miejsce po og³oszeniu przez Wiktora Wo-roszylskiego Batalii o Majakowskiego („Odrodzenie” 1950, nr 5).

21 J. Preger, Wiktor Woroszylski: Œmierci nie ma!, Noc komunarda, Weekend mister Smitha [rec.], „Twórczoœæ” 1950, z. 7, s. 150.

22 Tam¿e, s.151.

23 Samokrytykê wyg³osi³ Wirpsza podczas zebrania sekcji ZLP w 1950 roku. Jej frag-menty przytoczy³ Bohdan Drozdowski (B. Drozdowski, Sekcja 1950, „Poezja” 1986, nr 1–2, s. 35). W tym samym roku Ryszard Matuszewski na ³amach „KuŸnicy” próbowa³ odeprzeæ

Najtrudniej by³o po roku 1951, gdy podjêto kampaniê na rzecz podniesienia jakoœci literatury i to na najm³odszych w³aœnie przypuszczono frontalny atak24.

Celem niniejszego artyku³u jest ukazanie mechanizmu samokrytyki w twórczoœci Romana Bratnego25, jednego z czo³owych przedstawicieli poko-lenia „pryszczatych”. NajwyraŸniejsze jej œlady odnaleŸæ mo¿na w wierszach, gdy¿ w latach powojennych (do roku 1953) zajmowa³ siê przede wszystkim poezj¹. Na jego przyk³adzie mo¿na przeœledziæ to, jak zachowywa³ siê m³ody cz³owiek ¿yj¹cy w czasach dominowania realizmu socjalistycznego, by – ko-rzystaj¹c ze schematów samokrytyki wypracowanych ju¿ przez innych

– potwierdziæ sw¹ chêæ przynale¿noœci do nowych „in¿ynierów dusz”. Funk-cjonuj¹c w ówczesnej Polsce, musia³ przede wszystkim zdawaæ sobie sprawê z tego, ¿e powinien odpowiednio „oczyœciæ siê” z b³êdów przesz³oœci (najlepiej wielokrotnie), gdy¿ tylko nowo „narodzony” zaistnieje w œwiecie literackim socrealizmu. Wobec tego warto przyjrzeæ siê przede wszystkim temu, co sk³oni³o Bratnego do sformu³owania samokrytycznych wypowiedzi i do ja-kich b³êdów przyznawa³ siê, podejmuj¹c kolejne próby poetyckie; z czego by³ niezadowolony, gdy wczytywa³ siê w swoje wczeœniejsze i aktualne wypowie-dzi literackie; za co przeprasza³ swoich czytelników, a przede wszystkim krytyków i przedstawicieli w³adz.

Twórca by³ czêsto „przywo³ywany jako egzemplifikacja pewnych b³êdów”

i potêpiany „jako esencja tendencji drobnomieszczañsko-anarchistycznych”26. Przede wszystkim trudno mu by³o oczyœciæ siê raz na zawsze z wojennej przesz³oœci, mimo ¿e by³ jednym z pierwszych przedstawicieli pokolenia Ko-lumbów, który otwarcie namawia³ swoich kolegów z podziemia, by ujawnili siê i przy³¹czyli do budowniczych odzyskanej Polski. W 1946 roku na ³amach

„Pokolenia” wystêpowa³ w imieniu czêœci akowców, wyra¿aj¹cych chêæ uznania

stawiany przez Grzegorza Lasotê zarzut, ¿e czasopismo to „bojkotowa³o” przez jakiœ czas twórczoœæ m³odych poetów, w tym przede wszystkim krytycznie odnosi³o siê do wierszy Romana Bratnego. Krytyk przyzna³, ¿e „przyczyn¹ tych omy³ek by³y b³êdy polityczne pi-sma, jego zespo³u redakcyjnego” (R. Matuszewski, Sprawa poezji wspó³czesnej, „KuŸnica”

1950, nr 6, s. 4).

24 Ci, którzy chcieli byæ najbardziej przyk³adni i najbardziej siê starali, zostali najgo-rzej potraktowani przez krytykê. Podsumowa³ to Grzegorz Wo³owiec: „W³adze niespodzie-wanie obarczy³y ich wspó³odpowiedzialnoœci¹ za kryzysowy stan partyjnej literatury […].

Niedawni przodownicy partyjnej literatury, niemal¿e z dnia na dzieñ, stali siê poœmiewi-skiem du¿ej czêœci œrodowiska pisarskiego, a ich twórczoœæ – przedmiotem licznych kpin i parodii” (G. Wo³owiec, dz. cyt., s. 229).

25 Prawdziwe nazwisko twórcy to Roman Mularczyk (Bratny to pseudonim nadany mu w konspiracji). Informacje biograficzne zaczerpniête zosta³y m.in. z opracowañ: Z.

Macu-¿anka, Roman Bratny, Warszawa 1982; W. Nawrocki, Bratny, Warszawa 1972; Literatura polska XX wieku. Przewodnik encyklopedyczny, t. 1, red. A. Hutnikiewicz, A. Lam, Warsza-wa 2000; P. Kuncewicz, dz. cyt.; ten¿e, Leksykon polskich pisarzy wspó³czesnych, t. 1, War-szawa 1995; Wspó³czeœni polscy pisarze i badacze literatury. S³ownik bibliograficzny, t. 1, red. J. Czachowska i A. Sza³agan, Warszawa 1994.

26 R. Bratny, Pamiêtnik moich ksi¹¿ek, Warszawa 1978, s. 87.

nowej rzeczywistoœci, wspó³pracy w imiê odbudowy ojczyzny i odciêcia siê od b³êdnej polityki przesz³oœci27. Pragn¹³ wype³niæ „misjê”, któr¹ okreœla³ jako

„reorientacjê m³odzie¿y akowskiej »na porozumienie«”28, by uratowaæ j¹, jak mu siê wówczas wydawa³o, przed ca³kowitym zniszczeniem. Ale i w tej

dzia-³alnoœci dostrzega³ po latach swe niedoci¹gniêcia, gdy¿ pragn¹c m³odej po-akowskiej inteligencji utorowaæ drogê ku nowemu socjalistycznemu spo³e-czeñstwu, stosowa³ w poezji solidarystyczne frazesy i „formalistyczn¹ paradoksomaniê”29. Chc¹c przy³¹czyæ siê do piewców nowej Polski, postano-wi³ te¿ odci¹æ siê od swoich korzeni, przede wszystkim zanegowaæ wartoœci, którymi kierowa³ siê w ¿yciu jego ojciec – legionista walcz¹cy u boku Pi³sud-skiego30.

Pe³nej samokrytyki na ³amach prasy dokona³ w roku 1950 w „Nowej Kulturze”. Stwierdza³, ¿e ze wstydem wraca³ do czasów, gdy jako wychowa-nek „akowskiej wojskówki” tworzy³ wiersze, w których „pobrzmiewa³y ca³¹ gêb¹ nuty katastrofizmu”, a o ich formie i treœci decydowa³ „ufryzowany metafizycznie strach mieszczañstwa”31. Rozlicza³ siê wówczas ze swojego udzia³u w konspiracyjnym ¿yciu literackim – w latach 1943–1944 redagowa³ czasopismo „DŸwigary” i debiutowa³ w roku 1944 tomem poezji Pogarda. Ale kaja³ siê tak¿e za zbytnie skomplikowanie utworów wydanych w roku 1948

27 Ten¿e, Próba rachunku, „Pokolenie” 1946, nr 1, s. 1. Po latach wspomina³ sw¹ pracê jako redaktora w tym czasopiœmie: „Ale jestem oto »g³upi dwudziestoletni«, nieœwiadomy mechanizmów polityki, mocny dziêki naiwnoœci, nieprzenikniony dziêki szczeroœci

– w ogniu akcji. Aby »przyspieszyæ przemiany ideologiczne« pokolenia” (R. Bratny, Pamiêt-nik moich ksi¹¿ek..., s. 38). Z perspektywy lat ocenia³ zaanga¿owanie siê m³odych pisarzy i poetów jeszcze przed rokiem 1949: „¯arliwoœæ, z jak¹ przyjêliœmy socjalizm, by³a prawd¹ niewiarygodn¹ lub ma³o dziœ wiarygodn¹. […] By³y to ca³e gromady ludzi, tabuny osób sk³onnych do wyrzeczenia siê najró¿niejszych tradycji kulturalnych, filozofii ¿ycia, technik pisarskich. Bywa³o, ¿e i Pana Boga” (tam¿e, s. 50).

28 E. Sabelanka, Nie by³o mnie wiêcej, ni¿ siê da przeczytaæ, „Tu i Teraz” 1983, nr 46, s. 1. W wywiadzie tym Bratny podsumowa³ swoj¹ ówczesn¹ decyzjê: „Wybra³em stronê, która pozosta³a na placu boju. Nale¿a³o podnieœæ Polskê z ruin, chcia³em braæ w tym udzia³. Uwa¿am, ¿e by³a to decyzja s³uszna i ¿e, z wyroków historii, pozostaje w jakiejœ

mierze s³uszna nadal” (tam¿e, s. 1). W innej rozmowie umieszczonej w prasie skomentowa³ swoje „zach³yœniêcie siê marksizmem”: „Nie by³o alternatywy dla cz³owieka myœl¹cego. Dla mnie motywacje porozumienia nie by³y motywacjami filozofii spo³ecznej, dla mnie tê moty-wacjê stanowi³ byt narodu. Po prostu uwa¿a³em, ¿e nasz naród znalaz³ siê w sytuacji, w której ta w³aœnie forma ¿ycia spo³ecznego jest mu »przeznaczona«. […] Wychodz¹c z takich przes³anek próbowa³em poprzez akceptacjê filozofii spo³ecznej i politycznej znaleŸæ zgodê i z systemem, i z w³asnym sumieniem” (I. Sewastianowicz, Ci¹g dalszy nast¹pi…,

„Przegl¹d Tygodniowy” 1984, nr 21, s. 4).

29 R. Bratny, Jaka poezja?, „Nowa Kultura” 1950, nr 21, s. 4.

30 Po latach wspomina³ ze wstydem pracê magistersk¹ obronion¹ na ANP: „Wybra³em temat »Treœci klasowe pi³sudczyzny«. Mia³em ojca legionistê »beliniaka«, pisa³em wiêc nie-jako o »sobie«, ca³¹ formacjê ocenia³em krytycznie. Wulgaryzuj¹c problemy, popuszczaj¹c wodze publicystycznej wenie. […] By³o regu³¹ czasu, ¿e przeczyliœmy wszystkiemu, sk¹d siê wziêliœmy” (ten¿e, Pamiêtnik moich ksi¹¿ek..., s. 71).

31 Ten¿e, Jaka poezja?..., s. 4.

(tomiki Losy, 15 batalionów i W karty z histori¹32), którym daleko by³o do sformu³owanych w roku nastêpnym dyrektyw piœmiennictwa socrealistycz-nego. Zauwa¿a³ wówczas „og³upiaj¹c¹ ja³owoœæ programu” i „maskê prymi-tywnego frazesu patriotycznego”33 œrodowiska, z którego siê wywodzi³. Kry-tykowa³ siebie przede wszystkim za apolitycznoœæ, bêd¹c œwiadomym, ¿e w nowym systemie nie mo¿na byæ neutralnym – nale¿y kierowaæ siê wska-zówk¹, i¿ „kto nie jest z nami, jest przeciwko nam”. Oskar¿a³ siê wobec tego i sk³ada³ deklaracjê:

[...] przez brak tej w³aœnie artystyczno-politycznej czujnoœci ja sam, walcz¹c o politycznoœæ poezji od pierwszych swoich kroków na tym polu, by³em faktycz-nie, w sensie funkcji spo³ecznej, „apolityczny” – to jest ¿aden, bo tylko nieistnie-nie nieistnie-nie podlega polityce. By³em ¿aden, nieistnie-nie by³o mnieistnie-nie, z tej prostej przyczyny, ¿e zwê¿a³em kr¹g spo³ecznego oddzia³ywania poezji przez komplikowanie jej œrod-ków wyrazu. [...] za d³ugo siê uczy³em. [...] Treœæ mojej roboty literackiej nie sz³a wprost za has³em Partii. Po tym wszystkim, co napisa³em, jest chyba jasne, ¿e chcia³bym byæ wrogiem mojej przesz³oœci34.

Nie dziwi wiêc, ¿e krytykowa³ swoj¹ twórczoœæ m.in. w utworze Prosta jak kij, wydrukowanym w 1949 roku w zbiorze S³owo miliarda35. By³a to próba potwierdzenia zaanga¿owania w sprawy aktualne (w tym konkretnym wy-padku wci¹gniêcie poezji do walki po stronie pokoju i wolnoœci uciskanych narodów). Podkreœla³ wiêc, ¿e ¿yj¹c w ówczesnych burzliwych czasach, nie mo¿na staæ bezczynnie z boku, marz¹c wy³¹cznie o piêknej przysz³oœci. Doty-czy³o to tak¿e poetów – ich utwory powinny byæ w tej walce broni¹ s³u¿¹c¹ armiom ludowym. Zdobywaj¹c œwiadomoœæ tego, ¿e jego w³asne debiutanckie wiersze grzeszy³y zbytnim skomplikowaniem i by³y dla niektórych trudne w odbiorze, postanowi³ odejœæ od tego typu twórczoœci ku prostocie i przystêpnoœci,

32 W roku 1957 Arnold S³ucki okreœli³ te tomiki jako najbardziej autentyczne liryczne dokumenty tragizmu i heroizmu m³odzie¿y, w których mo¿na odkryæ „literack¹ prawdo-mównoœæ” i autentycznoœæ (A. S³ucki, Bratnego tornister z wierszami, „Nowa Kultura”

1957, nr 39, s. 3–4).

33 R. Bratny, Jaka poezja?..., s. 4.

34 Tam¿e, s. 4. Do tego artyku³u wróci³ Bratny tak¿e w swojej ksi¹¿ce, wspominaj¹c moment, gdy rozlicza³ siê z b³êdów na ³amach socrealistycznej prasy: „W Szczecinie

w³a-œnie »wypracowa³em swój prze³om« – artyku³ o poezji, rozliczaj¹cy mnie samokrytycznie (co to s³owo znaczy, ju¿ naszym dzieciom wyt³umaczyæ na szczêœcie nie zdo³amy) z dotych-czasowych b³êdów” (ten¿e, Pamiêtnik moich ksi¹¿ek..., s. 90).

35 Rok 1949 wspomina³ Bratny jako nieprzychylny dla jego wierszy, pisanych w zbyt jeszcze skomplikowanej i niepopularnej wówczas poetyce: „zosta³em obarczony odpowie-dzialnoœci¹ za demoralizowanie m³odej generacji poetów przez swoje wyuzdanie formalne, anarchizm i w gruncie rzeczy skazany na zamilkniêcie” (ten¿e, Nadzieja po raz pierwszy, w: tego¿, Rozmowa z Anonimem, Warszawa 1988, s. 221). W wywiadzie telewizyjnym prze-prowadzonym przez Tadeusza Kraœko w 1987 roku skwitowa³: „to jest chyba ciekawy pro-blem, dlaczego uwierzy³em w te wszystkie zarzuty, uwierzy³em, ¿e pope³niam estetyczne

35 Rok 1949 wspomina³ Bratny jako nieprzychylny dla jego wierszy, pisanych w zbyt jeszcze skomplikowanej i niepopularnej wówczas poetyce: „zosta³em obarczony odpowie-dzialnoœci¹ za demoralizowanie m³odej generacji poetów przez swoje wyuzdanie formalne, anarchizm i w gruncie rzeczy skazany na zamilkniêcie” (ten¿e, Nadzieja po raz pierwszy, w: tego¿, Rozmowa z Anonimem, Warszawa 1988, s. 221). W wywiadzie telewizyjnym prze-prowadzonym przez Tadeusza Kraœko w 1987 roku skwitowa³: „to jest chyba ciekawy pro-blem, dlaczego uwierzy³em w te wszystkie zarzuty, uwierzy³em, ¿e pope³niam estetyczne

W dokumencie MIÊDZY LITERATUR¥ POLSK¥ (Stron 179-200)