• Nie Znaleziono Wyników

Szatańska globalizacja i horror konsumpcyjny

Problemy współczesności stanowią w opowieściach grozy i horrorze jeden najchętniej przywoływanych motywów. Pamiętać przy tym należy, że w estetyce tej

„granica dzieląca to, co racjonalne i to, co szalone i niewytłumaczalne, jest bardzo cienka. W każdej chwili świat bohaterów, jaki znali, i w którym czuli się bezpiecznie, może się rozpaść w kawałeczki i znajdą się oni w centrum niezrozumiałego i przerażającego chaosu” (Kruszelnicki 2003: 98-99). Podobne ujęcie realizuje się też jako zasada, wedle której przestrzeń najbliższa stać się może źródłem zagrożenia, a zjawiska uznawane za powszechne przeobrazić się mogą w opresyjne. Kontrola, którą jednostka sprawuje nad własnym życiem i światem okazuje się zatem iluzoryczna i niemożliwa do utrzymania. Rzeczywistość jest w istocie mistyfikacją, ukrywającą pod pozorem normalności sfery niebezpieczne, a nawet wynaturzone.

Jednocześnie dawne lęki są konwertowane czy rewitalizowane przez literaturę grozy, ujawniając się jako pewne stałe tendencje lękotwórcze.

Zdaniem Łukasza Orbitowskiego „niesamowitość zniknęła z naszego życia.

[…] Sto lat temu lasy zamieszkiwały złowrogie duchy, na rozstajach czyhał diabeł […], słowem, człowiek miał pewność, że w jego otoczeniu tkwi pewna demoniczność.

[…] Dziś diabła z czarownicą wygnano, nasze domy są bezpieczne, na skrzyżowaniu

jest co najwyżej czerwone światło” (Orbitowski 2008: 4). Literatura grozy musi zatem poszukiwać takich rozwiązań fabularnych, które zaspokoją nowe potrzeby odbiorców.

Wiele dawnych motywów reaktywuje się zgodnie ze współczesnymi wyobrażeniami, nawiązując do dzisiejszych zjawisk cywilizacyjnych lub społecznych. Jednym z najpowszechniejszych tematów fantastycznych jest kontakt z diabłem i podpisanie cyrografu, czyli „pisemnego zobowiązania wobec czarta, [które] oddawało mu duszę w zamian za dobra doczesne, tak materialne, jak duchowe” (Rożek 1993: 211).

Współcześnie występuje on w fantastyce raczej w ujęciu humorystycznym30, rzadziej natomiast jako element lękotwórczy. Tym bardziej interesująca wydaje się taka właśnie interpretacja tego wątku dokonana przez Jakuba Małeckiego w opowiadaniu Opowieść oszusta, gdzie źródłem grozy staje się wyobrażenie współczesnego piekła.

Wizje dzisiejszego inferna dalekie są bowiem od tradycyjnego sposobu ukazywania cierpień grzeszników, ponieważ kara spotyka niekiedy niewinnych, a co gorsza, żyjących. Tym, co najbardziej przeraża, jest monotonna, czasochłonna praca, powtarzalność czynności i powtarzalność dni. Dla bohatera opowiadania, Rafała Wrzesińskiego, każdy dzień jest identyczny, podporządkowany określonym, następującym po sobie czynnościom. Bohater pracuje w banku i przez większość dnia stara się sprostać wyzwaniom związanym z obsługą klientów i wypełnianiem dokumentów czy umów kredytowych.

Dla protagonisty istnieje wyłącznie teraźniejszość. Przyszłość jawi się jako sfera odległa, sfera marzeń – i to takich, które nigdy się nie spełniają. Dotyczy to zwłaszcza kontaktów z dziewczyną, Anką, o której bohater mówi, że jej jedyną wadą jest to, że „mało była, a kiedy już była, to była bardzo umiarkowanie” (Małecki 2007:

121). Podobnie jak Rafał, także i ona zajmuje się finansami, spędzając w pracy niemal całą dobę. W odczuciu kobiety jest to jednak stan przejściowy, ponieważ „tak nie będzie zawsze. Teraz musimy ciężko pracować, żeby mieć jakąś przyszłość, ale przecież kiedyś zmienimy pracę i będziemy widzieć się całe popołudnia” (Małecki 2007: 122). Związek Anki i Rafała jest jednak relacją dość ograniczoną przez brak czasu, zmęczenie i przepracowanie. Istnieje jedynie w postaci codziennego rytuału odwożenia dziewczyny do domu z firmy. Bohaterowie tworzą związek iluzoryczny, w którym zażyłość zredukowana zostaje przede wszystkim do powrotu z pracy do domu („z problemami mojej własnej dziewczyny obcowałem podczas krótkiej drogi z autobusu” [Małecki 2007: 122]; „byliśmy ze sobą już od roku, ale wiedziałem o Ance mniej niż o […] Joasi z pracy” [Małecki 2007: 122]). Tematem rozmów tej pary jest tylko firma i kolejny dzień tam spędzony. Wszystkie ich marzenia ogniskują się w zasadzie wokół czekania na „prawdziwe” życie, na moment, w którym uniezależnią się od zwierzchników czy powinności korporacyjnych. Nie zauważają, że budując wzajemne relacje posługują się schematem, modelem masowym, co dokumentuje zarówno warstwa werbalna (niezbyt oryginalne określenia „Misiu”,

„Słonko”), jak i nieodmienność wykonywanych gestów („odpowiadałem, dawałem buzi i wracałem na autobus, żeby wpaść do domu o bandyckiej porze, umyć się […]

i wstać kolejnego dnia” [Małecki 2007: 122-123]). Tym, co wyznacza rytm trwania, są zatem powtarzane do znudzenia czynności, dokumentujące „regres człowieczeństwa, wskazując[e] na zanik indywidualności człowieka, który staje się trybikiem maszyny,

30 Np. w opowiadaniu Andrzeja Pilipiuka pt. Cyrograf (Pilipiuk 2007: 553-596).

systemu, a jego praca pozbawiona zostaje pierwotnego elementu twórczego” (Kędra 2008: 1). Bohater jest bezsilny wobec systemu korporacyjnego, którego jest integralną częścią.

Jak dowodzi Jolanta Truszkowska, „jednostka przyjmując selektywnie uzyskiwane informacje kreuje własną rzeczywistość. Napływające z zewnątrz mody, standardy wymuszają […] określone postawy, typy zachowań. Jednostka może poprzez to zatracać autonomię, podlegać unifikacji […]. Procesy globalizacyjne mogą sprzyjać uniformizacji. Zapobiec temu będą mogły przede wszystkim jednostki o wysoko zinternalizowanych wartościach naczelnych, które stanowią dorobek naszej cywilizacji oraz tożsamości, indywidualności i autonomii” (Truszkowska 2008: 3).

Podjęta przez bohatera walka z systemem jest zatem swego rodzaju próbą zapobieżenia uniformizacji, zachowania własnej niezależności, uratowania autentyczności czy niepowtarzalności jednostki. Zwycięstwo jest wszakże niemożliwe, ponieważ Rafał nie posiada właściwości predestynujących go do walki o wyższe ideały społeczne czy ogólnoludzkie. Wykroczenie poza przyjęte normy obyczajowe i psychologiczne stanowi tu bunt o zaledwie jednostkowym charakterze, jest w zasadzie tylko przejawem postawy egoistycznej. Rafał nie czyni żadnego gestu w obronie zagrożonego modelem korporacyjnym człowieczeństwa. Jego działanie jest rezultatem osobistej frustracji, poczucia krzywdy i pragnienia zemsty na dokuczliwych klientach. Ponieważ pobudki bohatera są partykularne, przeto i zwycięstwo nad systemem jest pozorne i nieefektywne, dokonuje się bowiem na niewielką skalę. Rafał zyskuje poczucie władzy nad klientami, wobec których musiał prezentować służbową uprzejmość i odpowiadać na szereg nużących pytań. Dodatkowy akapit umowy, zawierający klauzulę o sprzedaży duszy oraz inne zobowiązania jest dla bohatera formą obrony, aktem zemsty na nieuprzejmych, irytujących czy po prostu nielubianych petentach („Czekajcie, […] teraz wam pokażę!” [Małecki 2007: 120]).

Bunt Wrzesińskiego uzasadniony jest jednak jako naturalna reakcja przeciwko

„dehumanizacji i depersonalizacji życia społecznego […]. Jednostki w celu ochrony własnej osobowości, indywidualności i intymności buntują się przeciwko społecznemu systemowi poprzez różne formy kontestacji, [która] stanowi rodzaj reakcji na istniejący kształt rzeczywistości, sposób zakwestionowania i oprotestowania konkretnej organizacji i kultury” (Paleczny 2008: 14). Dojmująco odczuwany dyskomfort w relacji z klientami oraz poczucie niespełnienia stają się przyczyną uwikłania w kontakty z szatanem. Działanie bohatera jest początkowo niczym innym, jak pragnieniem ucieczki od frustrującego go świata, chęcią oswojenia tego, co dlań uciążliwe czy dręczące. Sam mówi o tym jako o zabawie, która dopiero potem przeobraża się w niebezpieczną i tragicznie zakończoną rozgrywkę: „nareszcie znalazłem sposób, żeby choć trochę zemścić się na tych wszystkich palantach, którzy tak często traktowali mnie jak gówno” (Małecki 2007: 119).

Współczesne piekło zyskuje zatem zupełnie nowy wymiar, jest bowiem ściśle związane z problemami globalizacji czy utraty tożsamości. Opowiadanie Małeckiego pokazuje wprawdzie człowieka uwikłanego w starcie z siłami ciemności, jednak od samego początku jest to jednostka walcząca z globalizacją i w związku z tym skazana na przegraną. Sprzeciw wobec dezindywidualizacji przekłada się tutaj na wizję człowieka bezwzględnie skazanego na piekło – tak za życia, jak i po śmierci. Ludzka

dusza została sprzedana, a wszelkie przejawy swoistości są brutalnie tłumione bądź to przez system (kapitalizm, konsumpcję, kulturę masową), bądź przez działalność mocy nadprzyrodzonych (szatana). Obydwie te siły są porównywalnie destrukcyjne wobec jednostki. Dzieje się tak dlatego, że „globalizacja zrodziła pośrednio nowy gatunek człowieka: Homo financiarus, który jest «potomkiem i udoskonaleniem Homo Economicus»” (Sarnat 2008: 10). Ów „Homo Financiarus zachowuje się jak swoisty portfel papierów wartościowych. […] Ma jedyny cel – maksymalizowanie wartości tego portfela przy równoczesnej kontroli poziomu ryzyka. […] Homo Financiarus widzi świat jako płaską, dwuwymiarową przestrzeń. Jednym wymiarem opisującym ją jest stopień ryzyka, a drugim poziom rentowności. […] Homo Financiarus żyje w stadach, wokół nielicznych w skali świata powiązanych ze sobą ośrodków” (Sarnat 2008: 10). Z takiego układu wywodzi się nowa struktura, jednostka o zupełnie odmiennych parametrach moralnych, osobowościowych, charakterologicznych.

„Zglobalizowanego człowieka cechuje […] to, że wychowuje się obecnie w społeczeństwie, w którym «wygrywający zabiera wszystko». Cenna jakość, jakość w świecie bez skrupułów, w którym obowiązuje człowiecze prawo dżungli” (Sarnat 2008: 10). W podobnej perspektywie bohater Opowieści oszusta po prostu nie ma szans. Jako jednostka dążąca do indywidualizacji nie jest w stanie pokonać systemu, ponieważ jest weń na stałe i od początku wpisana. Życie bohatera przypomina jałową egzystencję korporacyjnych, szeregowych urzędników, którzy – wplątani w ogłupiającą i monotonną pracę – zapominają o prawdziwym istnieniu, o człowieczeństwie. W korporacjach, jakimi są banki, swoistość nie jest akceptowana, ponieważ podstawą pracy w korporacji czy wielkiej firmie jest zespołowość. Zalecane i egzekwowane przez korporacje działanie grupowe wyklucza tutaj możliwość indywidualizmu, ponieważ odrębność nie przynosi korzyści ekonomicznych. Umysł twórczy może zaistnieć, o ile będzie wpisywał się w ogólną (większościową) tendencję czy trend koncepcyjny, natomiast jakiekolwiek wyróżnianie się potraktowane zostaje jako zagrożenie dla integralności zespołu (czyli całości).

Noam Chomsky zauważa, że „mamy do czynienia z quasi kapitalizmem, a więc z siłami rynkowymi i konkurencją. Taki system nakierowany jest na cele krótkoterminowe. Konsekwencją jego istnienia jest to, że nie da się patrzeć zbyt daleko w przyszłość. Trzeba osiągnąć zyski jutro. Jeżeli nie pokażesz dobrych wyników jutro, jest po tobie i ktoś inny zajmuje twoje miejsce. W rezultacie uczestnicy systemu sami się niszczą” (Chomsky 2008: 2). Taka destrukcja dotycząca uczestników systemu odbywa się na wszystkich jego szczeblach, determinując także jakość egzystencji jednostek. W przypadku bohatera opowiadania jest to poczucie

„nieistnienia”, trwania, na które nie ma się wpływu. Piekło jest tu i teraz, choć Rafał stara się manifestować swoją niezależność od systemu, odmienność w sposobie myślenia, postrzegania i odczuwania. Ta forma buntu doprowadzi wprawdzie do tragedii i spowoduje, że bohater zostanie zauważony przez diabła, ale sprawi też, że w jakimś stopniu będzie się on różnił czy uniezależniał od pozbawionego woli tłumu.

Wrzesiński czuje się wśród innych jak odmieniec, osoba niezrozumiana, wyalienowana. Rzeczywistość postrzegana przez bohatera, także odniesieniu do ludzi, jest karykaturalna. Wyobcowanie deformuje otaczający Rafała świat i ta deformacja staje się wyrazem niezgody na panujący wokół porządek. Brak akceptacji to rezultat

negacji pewnego modelu współczesnego społeczeństwa – konsumpcyjnego, korporacyjnego, asymilującego bezkrytycznie wszelkie przejawy kultury masowej, regulującego rytm trwania nie ideałami, lecz materializmem w czystej postaci.

Sprzeciw wobec masowości ujawnia się również na poziomie werbalnym jako krytyka popularnego serialu M jak miłość, który w opinii bohatera jest „tak ciekawy jak baba jedząca w domu mielone. […] Swoją drogą, tego jednego [bohatera] z fryzurą w kształcie dupy to […] bym chętnie dopadł i dusił aż zdechnie” (Małecki 2007: 140).

Symbolem kultury masowej staje się również – co dość znamienne – restauracja McDonald’s, obok której Rafał spotyka się z szatanem i gdzie wreszcie podpisuje cesję oraz cyrograf.

Ucieczka od masowości i typowości staje się celem, do którego dąży bohater i jednocześnie pułapką, w którą wpada. „Masowy styl życia ma charakter globalny i powszechny, obejmuje wszystkie kręgi, grupy społeczne i oparty jest na globalnych wzorach konsumpcji. Niestety niesie on za sobą negatywne skutki spustoszenia i prowadzi […] do regresu społeczeństwa, gdzie człowiek coraz rzadziej używa rozumu i jawi się jako jednostka indywidualna i myśląca. […] Człowiekowi trudno jest się odnaleźć w społeczeństwie konsumpcyjnym – bo musi samodzielnie wybierać – to czego pragnie, kim chce być i co sobą prezentować – a przecież umiejętność wyboru zanika” (Kędra 2008: 1). Bunt bohatera jest jednak chybiony. Wprawdzie Rafał reprezentuje odmienny od większości styl myślenia, jednak nie potrafi wyzwolić się od typowości, od wzorca dominującego w społeczeństwie. Jego sprzeciw jest tedy iluzoryczny w tym sensie, że określa się jako dążenie identyczne z dążeniami ogółu.

Rafał dokonuje cesji sporządzonych przez siebie umów kredytowych/cyrografów nie w geście protestu (a zatem nie jest to postawa ideologiczna), lecz za cenę trzech milionów złotych. Zarobione pieniądze wydaje potem na niezbyt wyszukane rozrywki:

narkotyki, alkohol, prostytutki. Jest również stałym gościem galerii handlowych. Jego postawa dobrze sytuowanego człowieka sprowadza się w gruncie rzeczy do poszukiwania przyjemności materialnych, powolnej degradacji duchowej.

Człowiek jest bezradny zarówno wobec unifikującego systemu, jak i wobec szatana. Jedno i drugie ukonkretnia się jako zło wszechobecne, choć w jakimś stopniu ukryte. „W różnych epokach co innego uważano za zło. […] Historialność oznacza zmienność przejawów zła, jakby ukazywało coraz to inne oblicze, wdając się w dziwną grę z naszą ludzką wrażliwością. Choć więc pozostaje zawsze tym samym, dramat spotkania z nim różne przybierał formy. Jakie by one nie były, dramat ten zawsze wymagał współudziału wielu, a przynajmniej kilku bohaterów” (Skarga 2005:

115). W opowiadaniu Małeckiego zło jest bezkrwawe, lecz tym bardziej przerażające, że pozbawione indywidualizmu. Pokazane zostaje jako „kobieta sprzed McDonalda”, kloszardka i pijaczka o nijakiej, niemożliwej do zapamiętania twarzy. Na umowie cesji widnieje zaś nazwisko Anny Nowak, a więc zestawienie najbardziej popularnego imienia z najpowszechniejszym nazwiskiem. Zło wszakże potrafi się multiplikować, toteż wahający się bohater zaczyna wszędzie widzieć twarze Anny Nowak. Kiedy wszedł do sali kinowej, zauważył, że „na wygodnych, czerwonych fotelach siedziało około czterdziestu osób. Wszystkie płci żeńskiej i wszystkie – mimo różnicy strojów i fryzur – takie same. Każda twarz […] była twarzą dziewczyny, która chciała kupić […] umowy z banku” (Małecki 2007: 137). Również kasa biletowa obsługiwana jest

przez sobowtóra kobiety. Identycznie wyglądają też przechodnie, „kierowcy uwięzieni w paszczy miejskiego korka, tramwajarze, dresy stojący pod wiatą, nawet małpa z reklamy telefonu komórkowego – wszyscy wyglądali jak Anna Nowak” (Małecki 2007: 139). Odczucie osaczenia pogłębia się zatem w konfrontacji z dezindywidualizującą się rzeczywistością, zaburzając prawidłowe odczytanie przestrzeni. Bohater nie potrafi już postrzegać świata w sposób obiektywny; czuje się zagrożony, a w konsekwencji narastają w nim gniew, agresja i frustracja, które doprowadzają do zabójstwa dziewczyny.

Zło, które skłania do podjęcia działań, jest upostaciowaniem obaw samego bohatera, który nie chce być everymanem. Konterfekt szatana konkretyzuje się w postaci powtarzalności, masowości, unifikacji, która przeraża, bo czyni anonimowym i pozbawia człowieka tego, co najważniejsze, swoistości właśnie.

„Każda epoka tworzy własne obrazy lęku. Dzisiaj – kiedy zlaicyzowaną wyobraźnię ogółu kształtują bardziej nauki ścisłe niż tradycje humanistyczne – metafizyczne i psychologiczne symbole strachu stały się rzadsze i uległy dehumanizacji. Obiegowe pojęcia określające obawy nurtujące obecnie ludzkość są konkretne i zmaterializowane, zagrażają anonimowej masie: zagłada atomowa, przeludnienie i głód, zanieczyszczenie środowiska i zakłócenia homeostazy ekologicznej, dominacja maszyny nad człowiekiem, jego narastająca uniformizacja i dezindywidualizacja”

(Mitarski 2007: 316-317). Lękom tym sprzyja dynamika rozwoju ekonomicznego, gwałtowny rozrost instytucji o charakterze korporacyjnym, których polityka pracownicza ma na celu nie tylko pozbawienie indywidualności, lecz także przejęcie kontroli nad niemal wszystkimi dziedzinami życia pracownika. Unifikacja na poziomie życia codziennego (w pracy spędza się większość tygodnia i to ona dominuje nad pozostałymi aspektami egzystencji) prowadzi do zatracenia poczucia jednostkowości. Celem wielkich firm jest wytworzenie więzi między pracownikami, by wydajniej wykonywali obowiązki, ich stopniowa deizindywidualizacja poprzez wprowadzenie pojęć odnoszących się przede wszystkim do zbiorowości i działalności grupowej. Postulaty realizowane przez anonimowych – i tym samym pozbawionych jednostkowego wymiaru – urzędników zwiększają efektywność w wymiarze całościowym, pozwalając na osiągnięcie lepszych wyników. Wyznacznikiem staje się uczestnictwo w tłumie, dostosowanie się do ogółu i w konsekwencji identyczny sposób wyrażania myśli, styl ubierania się czy styl bycia. Zaburzenie poczucia wyjątkowości prowadzi do utraty poczucia wartości, ponieważ outsider, otwarcie manifestujący swoją odmienność w poglądach czy zachowaniu, jest w korporacji skazany na porażkę. Korporacyjny mit zwycięzcy ma na celu ubezwłasnowolnienie, pozbawienie człowieka możliwości samodecydowania, wywieranie presji, żeby zawsze i w każdej dziedzinie był liderem. To budowanie przekonania, że jeśli nie jest się zwycięzcą, jest się tylko przegranym, a zatem zbędnym. Podobny mechanizm stwarza w człowieku poczucie frustracji i lęk przed odrzuceniem. Człowiek postrzegany w kategoriach zwycięzców/przegranych zatraca świadomość indywidualizmu, przestaje pojmować, że różnorodność (i wolność jednostek) polega na prawie do bycia innym, do reprezentowania odmiennych poglądów, wartości, celów i dążeń. „Teoretycy egzystencjalni [w psychologii] podkreślają znaczenie wolności i wyboru. Uważają, że ludzie muszą wykorzystywać swoją wolność do podejmowania prawdziwych wyborów na podstawie własnych, a nie cudzych pragnień

i celów” (Mitarski 2007: 113). Utrata możliwości decydowania o sobie i kształtowania życia według własnych wyborów prowadzi do zachwiania poczucia odpowiedzialności, frustracji, a w konsekwencji do działań szkodliwych nie tylko dla jednostki, lecz również dla otoczenia. Tak dzieje się w przypadku bohatera opowiadania, który manifestuje wyzwolenie od korporacji bankowej właśnie poprzez nieodpowiedzialne i szkodliwe (dla niego i kontrahentów) zachowanie. Kiedy wreszcie ponosi konsekwencje swoich czynów, podsumowuje swoją klęskę w znamienny sposób. Mówi bowiem: „czułem, jak wraz ze łzami wylewam z siebie resztkę tego, co w każdym człowieku wyjątkowe” (Małecki 2007: 142). Tracąc ostatecznie zdolność do samodecydowania (jednoznacznie identyfikowaną z duszą), nieuchronnie musi pogodzić się z utratą indywidualizmu, pozbawia się tego, co do tej pory pomagało mu przetrwać w zunifikowanym świecie: poczucia wyjątkowości, zdolności do obiektywnego oglądu rzeczywistości, do ironicznej i niekiedy dość kontrowersyjnej metody radzenia sobie z otoczeniem.

Warto tutaj zwrócić uwagę na fakt, że tym, co decyduje o przyjęciu przez jednostki strategii „uwspólniania” jest z reguły „strach przed izolacją” (Seligman, Walker, Rosenhan 2003: 115). Dlatego choć teoretycznie związek z innymi „chroni przed samotnością, przed oddzieleniem od strumienia życia” (Seligman, Walker, Rosenhan 2003: 115), to w praktyce jednak oznacza, iż „stopniowo można przestać dostrzegać własne pragnienia, a w zgodności z opinią i zachowaniem innych znajdować niewielką przyjemność. Za mizerną ochronę przed strachem można zapłacić poświęceniem swojej autentyczności” (Seligman, Walker, Rosenhan 2003:

115). Przed takim właśnie poświęceniem autentyczności próbuje się bronić bohater, ale metoda, którą wybiera okazuje się niefortunna i doprowadza do tragedii. Utrata kontroli nad własnym „ja” okazuje się polegać na przyjęciu identycznego z klientami banku modelu zachowania. Otóż bohater podpisuje umowę cesji w sposób automatyczny, o czym decydują okoliczności, a zatem sytuacja osaczenia, psychicznej presji, po odkryciu rzekomej zdrady i ukaraniu dziewczyny śmiercią. „Szybko – zanim deszcz zdążył wszystko rozmyć – [zaparafował] każdą ze stron, a na ostatniej [złożył]

zamaszysty podpis. To samo z drugim egzemplarzem” (Małecki 2007: 141). Pośpiech Rafała odpowiada tutaj schematowi zachowań przeciętnego klienta podpisującego umowę kredytową. Podobny wzorzec postępowania jest na początku opowieści wyszydzany czy piętnowany przez pewnego siebie bohatera. „Jako że umowa […] jest paskudnie długa, niemożliwe jest, żeby klienci przeczytali ją całą. W banku nie ma na to czasu […]. Większość klientów obiecuje mi, a raczej sobie, że po powrocie do domu dokładnie przeczyta całą umowę. […] Jeszcze nie trafił mi się taki, co by przeczytał. […] Większość nie czyta” (Małecki 2007: 119). Krytycyzm Rafała i jego skłonność do manifestowania odmienności zanikają w konfrontacji z niesprzyjającymi okolicznościami. Jak konstatuje bohater: „wpadłem w tę samą pułapkę, którą zastawiałem na swoich klientów […]. Mimo że obiecywałem sobie, zawsze – ale to zawsze – czytać wszystko dokładnie, zanim cokolwiek podpiszę, zachowałem się jak idiota” (Małecki 2007: 145). Tracąc indywidualizm oraz dotychczasowy dystans do otaczającego go świata, mężczyzna traci również duszę, a wraz z nią możliwość dalszego decydowania o własnym losie. Gdy pierwszy z klientów objętych umową cesji popełnia samobójstwo, ciało Rafała zaczyna znikać, w pewnym sensie roztapia się on w dezindywidualizmie. Wreszcie zostaje skazany na istnienie w wymiarze

odczłowieczenia, w miejscu, którego nienawidził. „Moja dusza zostanie zamknięta wewnątrz drukarki HP LaserJet 1100 XC Doublenet version, która obsługiwała sześć stanowisk znajdujących się na Sali Operacyjnej w moim banku” (Małecki 2007: 146).

W tym kontekście warto zresztą zauważyć, że w tekstach i filmach grozy (horrorach)

„komputery […] istnieją […] jako naturalni rywale człowieka: intelektualnie, fizycznie, biologicznie, psychicznie i społecznie” (Kozlovic 1992: 113). W wypadku opowiadania Małeckiego komputer/drukarka są przedmiotami diabelskiej manipulacji,

„komputery […] istnieją […] jako naturalni rywale człowieka: intelektualnie, fizycznie, biologicznie, psychicznie i społecznie” (Kozlovic 1992: 113). W wypadku opowiadania Małeckiego komputer/drukarka są przedmiotami diabelskiej manipulacji,