O uobecnieniu
Każdy ukochany przedm iot jest ośrodkiem ja k ie
goś raju.
N ova lis: K w ietn y p y l 51167
Czy żarliw ie oddający się jakiejś linijce Szekspi
ra nie są, dosłownie, Szekspirem?
J.L. Borges: N ow a refutacja czasu168
Jeśli zapytałby mnie ktoś, czy Śląsk jest rzeczywiście śmiet
nikiem, to odpowiedziałbym, że jest. Wystarczy wyjść na ze
wnątrz i rozejrzeć się dookoła. N ie tylko w Zabrzu, Chorzo
wie, Czerwionce. Podobnie smutny widok roztoczyłyby przed nami niektóre dzielnice Katow ic. K ied y p ięk n ieją polskie miasta, Górny Śląsk jest dość szary, brzydki wciąż, niepięk- niejący. „Jeśli nie będziecie mieli kopalń, nie będziecie mieli nic” - rzekł mi ktoś złośliwy. „Nieprawda - odparłem - bę
dziemy mieli jeszcze hałdy, te monstrualne śmietniki, jakich się już praw ie nie widuje w Europie” . Z mojej odpowiedzi, w której i coś z ironii było, i coś z rozpaczy, nie byłem zadowolo
ny. Po chwili więc dodałem jeszcze: „I będziemy mieli poezję” .
167 N o v a 1 i s: Uczniowie z Sais. Proza filozoficzna - studia - fragmenty. W y
brał, przełożył, wstępem i przypisam i opatrzył J. P r o k o p i u k . W arszawa 1984, s. 102.
168 J.L. B o r g e s : Nowa refutacja czasu. W: I d e m : Dalsze dociekania. Przeł.
A. S o b o l - J u r c z y k o w s k i . W arszawa 1999, s. 262.
Kiedy ten człowiek odszedł, przypomniały mi się słowa van jako kraj materii, czynu, daleki od metafizyki, w obliczu zmian postindustrialnych znowu będzie ziem ią poetów? Tu się za
czyna moja krótka medytacja o uobecnieniu.
„I będziemy mieli poezję” — rzekłem wtedy temu człowieko
wi. Mówiąc te słowa - pomyśli ktoś - nie wiedziałem, co ro
bię. Wiedziałem jednak. Mówiąc bowiem, myślałem o dawnej poezji i dawnych poetach, o których nikt nie pamięta, których łacińskie wiersze czyta garstka fachowców, których siedem
nastowieczne albo wcześniejsze, szesnastowieczne tomiki po
kryte kurzem niezauważalnie zjadają mikroby. Dlatego chcę przywołać z dalekiej przeszłości obecność zmarłych przed w ie
lu laty śląskich poetów. Chcę ich przywołać po imieniu. dzieło sztuki słowa, jest uobecnieniem i aktem uobecniającym tego, który je stworzył, i tego, do kogo jest adresowane, tego, kto podziwia, czyta, słucha. Jest czymś w rodzaju essentia agens, czynnej i sprawczej siły istnienia, tym, co nasze bycie powięk
Uobecnienie, które jest silnym węzłem łączącym świat du
cha i świat dusz już nieżyjących poetów z egzystencją człowie
ka na ziemi, tych dusz z Pól Elizejskich - manes ex Elysio, bo nie zapominajmy, że Śląsk przez całe wieki nazywano „Elysium” — jest praktycznym przejawem dążeń estetycznych mających na celu przypominanie dawnej literatury. W śląskość — nie da się zaprzeczyć — wpisany jest w yraźny w ym iar praktyczności wszelkich poczynań. N ie wiadomo, czy jest to przekleństwo, czy błogosławieństwo dla Ślązaków. Zapewne po trosze i to, i to. Dlatego uobecnienie to niemal nam acalny pożytek płynący z przypom inania starych śląskich poetów.
Ważne jest nie to, że w jakiejś bibliotece znajduje się ręko
pis lub stary druk, którego autorem jest któryś z dawno zmar
łych pisarzy, i my - po wielu latach zapomnienia - przywraca
my jego dzieło światu. Sprawą wielkiej wagi - w moim prze
konaniu — jest sposób, w jaki ów rękopis, starodruk, tekst zwiększa świadomość naszego istnienia; naszego trwania, po
większonego o dziedzictwo dawnych wieków. Uobecnienie, uła
twiając samopoznanie człowieka jako jednostki wybranej do dzielnego, odważnego bycia pośród świata, przyczynia się do spokojniejszego traktowania własnej egzystencji narażonej na zw ątpienie wobec przeciwności losu. Owo greckie wołanie z D elf rozchodzące się na cały świat i aż po schyłek czasów aktualne: „gnothi seaton” - „poznaj samego siebie” , realizuje się doskonale właśnie w fakcie uobecnienia, który do naszego poznania nas samych dokłada doświadczenia przodków, w tym naszym przypadku przodków-poetów, związanych z ziemią, po której chodzimy. Bycie człowieka, nasze bycie, staje się woła
niem od przeszłości ku przyszłości, jest ustami Zapomniane
go. Jednak - pamiętajmy - Zapom niane nie oznacza nieist
niejącego. Uobecnienie dzieje się zawsze, gdy tekst uobecnia osobę autora we współczesności, uobecniając jednocześnie nas w przeszłości. Te wiersze łacińskie, niemieckie i polskie daw
nych śląskich poetów, ten śmietnik, o którym pisano, że jest li tylko kupą zapisanego papieru, nic niewartą z punktu widze
nia literaturoznawcy, uobecniają tych dawnych poetów w dniu
dzisiejszym, jednocześnie uobecniając nas na przykład w w ie
ku X VII. Oni, poeci dawni, są z nami przez fakt uobecnienia, starzy śląscy poeci są tutaj. I oto okazuje się, że dzięki owym
„nędznym wierszom” , bo pisanym w niezrozumiałym łacińskim języku, zyskujemy na czasie i na byciu. Zatem mamy coś z tego, że przypominamy dawnych autorów, że ich uobecniamy: zy
skujemy na powrót czas dawno miniony; i o ten czas jesteśmy bogatsi.
Zwolennicy subiektywizmu estetycznego głoszą iż wartość estetyczna zależy od podmiotu poznającego. Uobecnienie jest taką formą poznania, w której spotykają się dwa podmioty (my i dawni poeci) wspólnie i nawzajem poznający siebie, a także wypowiadający ocenę przedmiotu (np. łacińskiego w iersza) niejako jednym głosem. Jest to być może zbieżne z koncepcją subiektywizmu publiczno-aktualnego, który „traktuje ocenę jako w yraz przeżyć członków określonej grupy społecznej, doznawanych w momencie wypowiadania oceny” 171. Przy czym trzeba dodać, że tę grupę społeczną ze wspomnianej definicji stanowią osoby żyjące realnie, czyli obecne, i żyjące w tekstach, czyli uobecnione.
Tajemnicę spotkania, naszego spotkania z nimi i ich z nami, tę tajemnicę wspólnoty, trudno przeniknąć. Istnieje atoli de
finicja uobecnienia. Jej autorem jest M artin Buber. Pisał on tak: „W sferze międzyludzkiej urzeczywistnienie zasady osią
ga swój punkt szczytowy w procesie, który nazywam uobec
nieniem. Jego cząstkowy moment można znaleźć wszędzie tam, gdzie ludzie obcują ze sobą ale w swej pełnej, esencjalnej po
staci pojawia się on rzadko. Opiera się na zdolności, którą w jakiś sposób posiada każdy, i którą można nazwać realną fan
ta zją mam tu na myśli zdolność o glądan ia oczyma duszy istniejącej w danym momencie, chociaż niedoświadczonej zmy
słowo rzeczywistości. W odniesieniu do obcowania międzyludz
kiego realna fantazja oznacza, że wyobrażam sobie to, co my
śli, przeżywa czy czuje inny człowiek, i to nie jako oderwaną
171 T. P a w ł o w s k i : Wartości estetyczne. W arszawa 1987, s. 16.
treść, lecz właśnie w rzeczywistości drugiego człowieka, to znaczy jako jego proces życiowy” 172.
Pisarz francuski André Malraux wpadł kiedyś na pomysł, aby kilku współczesnych mu pisarzy wypowiedziało się na temat klasyków literatury, dawnych i coraz rzadziej czytanych autorów. „Prosiłem — zanotował Malraux - współautorów O b
razu, aby mówili o tym, co im jest najbliższe. Dzięki temu O b
raz różnił się radykalnie od wszystkiego, co było przedtem.
Zakładając, że sztuki nie obchodzi nic poza talentem i nico
ścią autorzy tej książki mieli jeden tylko cel: ożywić, pogłębić lub odmienić uczucia do dawnych pisarzy, a tym samym - tych pisarzy uobecnić” 173.
Inny pisarz i myśliciel francuski, Albert Camus, zanotował w swoim dzienniku (bodajże pod datą: luty 1939 r.), że „podob
nie jak śmierć pisarza podnosi znaczenie jego dzieła, tak śmierć jednostki przydaje ceny jej obecności wśród nas. Tak oto prze
szłość jest całkowicie stworzona przez śmierć, która zaludnia ją iluzjami” 174.
Śmierć stwarza przeszłość, przemijanie stwarza dzieje. Jed
nak uobecnienie kogoś, kto odszedł, i stał się prochem, jest chwalebnym i zwycięskim sztandarem. Estetyka uobecnienia, o której tu mówię, zakłada przypomnienie i ponowną obec
ność dzieła sztuki słowa. P on ow n a obecność oznacza pa- ruzję, jak gdyby ponowne zstąpienie dawnych wartości i wpro
wadzenie ich w obieg naszego czasu. Paruzja, od czasownika greckiego „pareimi” , w zgodzie ze swoim źródłosłowem ozna
cza „bycie przy kimś”, po grecku „para” i „eimi”. W naszym w y
padku zaś paruzja oznaczałaby bycie przy nas daw no zmar
łych i zapom nianych autorów. Bycie przy nas poetów. By
nej materialnej podstawy kontaktu z przeszłością. U obecn ie
nie jest przeciw staw ieniem się temu, co byłe. Czas prze
staje być nieprzezwyciężonym wrogiem, staje się sojusznikiem naszego spotkania z pisarzami dawnych wieków. Więcej: czas użycza nam gościny, my i oni - spotykamy się razem w nim - w czasie.
Uobecnienie opiera się także na takiej kategorii bycia, któ
rą jest gościnność. Albowiem uobecnienie jest rozgoszczeniem się tych dawnych pisarzy w dniu dzisiejszym za naszą sprawą.
I odwrotnie, jest naszym sposobem rozgoszczenia się w prze
szłości, na przykład w wieku XVII.
Niemiecki filozof antypozytywistycznego przełomu, Wilhelm Dilthey, mówił, nie pamiętam już gdzie, o uobecnieniu w sen
sie „całej przeszłości ludzkiej” . N ie chcemy uobecniać „całej przeszłości ludzkiej” , lecz tę jej część, która związana jest z dawnym Śląskiem. Chcemy, żeby dawne, zapoznane teksty po
etów, które ktoś mógłby uważać ze zbędny śmietnik nic nie- znaczących słów, były dzisiaj światłem i potwierdzeniem na
szej tożsamości i wierności. Pisarka przeciwna zakorzenieniu, Marguerite Yourcenar, w wywiadzie z Matthieu Galeyem po
wiedziała: „[...] kiedy mówimy o umiłowaniu przeszłości, trzeba zawsze pamiętać, że jest to umiłowanie życia; życie tkwi za
wsze o wiele bardziej w przeszłości niż w teraźniejszo
ści”175. Są to trudne słowa, ale jak nie wierzyć autorce P a m ię t
ników H a d rian a i K a m ien ia filozoficznego. W uobecnieniu więc życie doznaje afirmacji i wzmocnienia, i uwznioślenia.
I jeszcze jeden Francuz, Maurice Barrés (1862—1923), pocho
dzący z Lotaryngii, z małego miasteczka Charmes-sur-Moselle w Wogezach. Jego właśnie zdecydowaną przeciwniczką była przed chwilą wspomniana Yourcenar. Mógłbym się spotkać z za
rzutem, że Barrés głosił podobne hasła, dotyczące wspólnoty z przodkami, na przykład w książce pt. Pow ieść energii n a ro
dowej {Le Rom as de l ’énergie nationale). W książce tej bowiem
175 M. G a 1 e y: Rozmowy z M arguerite Yourcenar. Przeł. K. D o l a t o w s k a . Gdańsk 1996, s, 31.