• Nie Znaleziono Wyników

Wplyw zuzytego powietrza na sil§ swiatla plomieni gazowych

W dokumencie Czasopismo Techniczne. 1881 [całość] (Stron 96-105)

W przestrzeniach zamkni ^tych , niedostatecznie pr z e wi e t rz anyc h a zaj^tych przez wi el e osöb, spostrze- g a m v bardzo czesto, ze pl omi e ni e g a z o w e daja znaczni e mniej swiatla, anizeli takiezsame plomienie w latarniach oswietla jycych ulice lub w koryt arzach o silnem prze- p i y w i e powi et rza. U d e r z y nas to jeszcze s i l n i e j , gdy podczas zapalania s w i e c z n i k ö w b^dzie mal o osob obec- n y c h , i w ö w c z a s plomi en b^dzie j as nym i s i l n y m, a nast^pnie pl omi eni e te s t anas i ^ slabszemi i mniej swiatla w y d a j yc e mi , lub tez jezeli w e j dz i e m y do przestrzeni zamkni^tej ni eprzewi et rzanej , w ktörej przez dl uz s z y przeci ag czasu g a z si^ pali; z l at wosci a w t e nc z a s zau- w a z y m y röznice sily swi at l a pl omi e ni a pal ycego sie na swi eczniku ul i cz nym, a pl omi eni a pal ycego sie w takiej ubi kacyi . Z w l a s z c z a w ma l y c h pokojach, zaj^tych przez j wiele o s ö b , pl omi eni e po p e w n y m czasie staja si§

ciemne, brudne i g d y b y s m y w ö w c z a s sil^ takiego p l o ­ mienia zmi erzvl i , i w y p a d e k ztyd o t r z v m a n y wzi^li za podstaw^ do orzeczeni a o dobroci gazu, to w v r o k taki nie m ö g l b y w y p a s c korzystnie.

P o w o d e m tych o b j a w ö w jest zepsucie po wi e t r z a, j uzto przez oddy ch ani e juzto przez proces palenia. B y te niedogodnosci usunac, nal ezy podac i obl i czyc taka ilosc powi etrza, k t ö r ab y byl a wystarczaj^c^ niet yl ko do od- dychania dla ludzi i spalania si$ g a z u , ale nadto i t£

ilosc, jaka musi byc w p r o w a dz o n a , by po wi e t r z e vv p e ­ wnej przestrzeni z u z y t e przez spalanie si^ i oddychani e posiadalo taki stopien c z y s t o s c i , izby n i e wywi er a l o s z k o d l i we go w p l v w u ani na oddychani e ani na spalanie si^ gazu. O potrzebi e tej z a p o m i n a m y bar dz o czcjsto, i nie z d a j e my sobie s p r a wy , jak wielk^ ta ilosc po wi e t r z a byc mus i , a tyl ko w bardzo nielicznych w v p a d k a c h do przest rzeni os wi e canych wielk^ l iczba s wi ec z n i k ö w g a z o w y c h , a z a j m o w a n y c h przez wiele osöb d o p l y w a bez p o m o c v urzadzen w e n t y l a c y j n y c h dost ateczna ilosc powi et rza.

A b y jednak odpowi edzi ec w y m o g o m d o b r e go i od- po wi edni ego pr zewi et rzani a, po t rz e ba znac ilosc p o w i e ­ trza jaka nal ezy na kazdq, osob^ w p e w n y m o z n a c z o n y m przeci^gu czasu n. p. godzinie wp r o w a d z i c, jak r öwni e z i ilosc po wi e t r z a potrzebn^ dla k az d e g o swi eczni ka g a ­ z o w e g o , by wszyst e k gaz d o p l y wa j ^c y spalal si^ w taki sposöb, by w y d a l jak najwi^cej s w i a t l a ; dalej potrzeba zbadac w p l y w , jakie z m i a n y w y w i e r a oddychani e i p r o ­ ces palenia si<j g a z u na po wi et r ze w zamkni ^t ych p r ze ­ strzeniach

P o w i et r z e at mos f e ry c z ne jest jak w i ad o mo mi(j- szanin^ 23' 3^ tlenu i a zot u na wag£ , zas na obj^tosc i \ % tlenu a 7 9 ^ a z o t u , ktöry to stosunek jest z a ws z e n i e z mi e nny m. O p r ö c z tego p o wi e t r z e z a ­

wiera w sobie cz^sci zmi enne i tak: b e z w o d n i k w ^ g l o w y ijo,ooo3 — 0,00t cz^sci na objfjtosc), wod^, w^glati a- m o n o w v . Z tych czesci s k l ad o w y c h tlen z u z y w a n y b y w a tak do oddych ani a jak i do procesu palenia.

P o k a r mv jak i paliwa z awie raj a w sobie w^giel i wodör, ktöre przez proces oddych ani a i palenia t wor z q z tlenem no we zwitjzki. Proces o d d y c h a n i a jest po prostu spalaniem, ktöre w y w i q z u j e t(jz samq. ilosc ciepla, jaka by sii; w y w i a z a l a przez spalenie tej samej ilosci w^gla w piecu.

Przez oddy ch ani e i spalanie si^ ma t e r y a l öw palnych wy wi ^z u j e sie woda i bez wodni k w ^ g l o w y , k t ö r y w y ­ wi era s z k o d l i wy w p l y w na o r g a n i zm ludzi r ö wni e jak i na sile swi at l a pl omieni.

W i a d o m a jest rzecza, jak s z k o d l i w y m jest w p l y w tlenku vv^gla, jezeli tenze wywia/.uje sie p r z y paleniu w^gli w zamkniijtej przestrzeni i bardzo czesto wy d a- rzaj^ sie w y pa dk i smierci przez tlenek w^gla, znane pod n az wa zaczadzeni a. O t ö z podobni e s z k o d l i wy w p l y w w y wi e r a b e z wo dni k w ^ g l o w y ; 4 — t ego g a z u w po- wi e t r z u sp r o wa d z a na t y c h mi as t o w y smierc w r ö b l a ; p r z y obecnosci \% ptak zami e ra w przeci ygu 2 minut . Smi er c przez tlenek w<jgla i b e z w o d n i k w e g l o w y rözni si§ bardzo od siebie w s wy c h obj awach , ostatni dziala wol no, s p r o ­ w a d z a k o nwul s y e , p i e r w s z y zabija natychmi ast.

P r z y spalaniu sie ga z u swi et l anego m a m y do czy- nienia z be z wo d n i k i em w ^ g l o w y m ; by po z na c ilosc tegoä gazu, jaky jeden pl omi e n, spalajacv o z n ac z o n y obj^tosc g a z u s wi e t l a ne go w y t w a r z a , m u s i my znac ilosc t l e n u , jaky pal acy si? gaz s wi e t l a ny absorbuje, z c ze g o o b l i ­ c z yc mo z n a ilosc po wi e t r z a, jaky do swi eczni ka dopro- w a dz i c nalezy. Za l ez n e m to jest pr z e d e ws z vs t k i e m od s k l ad n i kö w g a z u i dla tego m o z e m y siij tvlko posl ugi - wa c l i czbami przeci^tnemi.

Przeci et ny sklad g a z u s wi et l nego jest nast ^pujycy:

W 100 m. sz. g a z u swi et l nego znaj duj e si§

Gi^zkich w ^ g l o w o d o r o d k ö w . . 10 m. sz.

G a z u b a g n i s t e g o ... 5o » » W o d o r u ... 3 a » » T l e n k u w ^ g l a ... 8 » « 100 m. sz.

Ci^zar g a t u n k o w y tych ciat jest nast qpujycy:

Citjzkie w e g l ow o d o r od k i . . . . °'974 G a z b a g n i s t y ... o-55q W o d ö r ...0 0 6 9 2 7 T l e n e k w ^ g l a ... o -g674 ze 1 m. sz. powi et rza w a z v t'3 klg., to w a z y:

10 m. sz. ci^zkich w ^ g l o w o d o r o d k ö w i 2 -6Ö2 klg.

5o » » ga z u bagni st ego . . . 36‘335 » 32 » » w o d o r u ... 2-8 8i6 »

8 » » tlenku w^gla . . . . i p' o ö o g » 100 m. sz. g a z u s wi et l nego . . . 6 i ' 9 3 g 5 k l g . zt yd jeden metr szescienny g a z u swi et l anego w a z v

93

0’ 6 19395 Idg., a jego ci^zar g a t u n k o w y jest 0-476.

Ci^zkie \\ eglovv odorodki zawie raj a 8 6 ^ w^gla i 1 4 ^ w o d o r u czyli na 1 czesc na wag^ w o d o r u , pr z y ch o d z i 6-142 cz. w^gla , a wedle pr oporcyi 1 0 0 : 8 6 = 1 2-662 : x o t r z y m a m y cz^sci w^gla, czyli

86 12-662 10-88932 vv^gla

l o o 1-77268 wodor u

G a z bagni st y zawi e ra 7 5 % w^gla i 25% wodoru, a z pr oporcyi

l o o : 75 = 36-335 : x o t r z y m a m y cz^sci na w a g e w^gla czyli

75 36 335 27-25125 wqgla

100 9-08375 wodor u.

T l e n e k w^gla z awi e ra 4 3 - 3 3 % w^gla i 5 6 - 6 7 % tlenu, a ztad jak popr zedni o

100 : 43-33 ~ 10-0609 • x 43-33 10 0609 _ 4-3594 wegl a

100 5 -7 01 56 tl :nu.

A wi§c vv 100 met rach szesci ennvch g a z u swietla- nego m a m y na wagij

w^gl a wod o r u tlenu

10-088932 1-77268 —

2 7 ‘2 5 i2 5

9-08375

— 2-881

4-3594 — 5 - 7 0 156

R a z e m 42-49997 13-73743 5 ' 7 0 i 5 6 ijD. c. n.) (Q4. m a l l e r , W. T. B lä tter ).

LITERATURA TECHNICZNA.

N r VI. D\n>igni z a w i e r a :

«O oö wietle niu sali pos elskiöj w n o w y m g m a c h u s e j m o w y m w e L w o w i e » (c. d.) prze z R . G o slk o w sk ieg o . — «O n o w s z y c h poglij- dac h na te or ya sklepien» (z ry s .) pr ze z M . T h u tlie ’g o . — «O kana- lizacyi miasta L w o w a » prof. J ä g e r m a n n a . — Ro zm aito sci .

Nr V II. D \ w ig n i z a w i e r a :

«O ka nal iza cy i miasta L w o w a » (c. d.) pr ofe sora Jä g e r m a n n a . —

«O k anal izacy i miasta L w o w a « (dok. nast.) W . Ib ja h sk ie g o . — Roz maitosc i.

Z e s z y t c z e r w c o w y V I. P r q e g lq d u tech n. z a w i e r a :

«O sz tucz n em oc z y s z c za n iu w o d y ; » J. S lo w ik o w ski. — « Sys tem d y f u z y j n y w o b e c n o w o spodziew a n y c h p r ze p is ö w op od a tk o w a nia p r ze m y s lu c u k r o w n i c z e g o ;» T . O sih ski. — « Pro je kt d o m u m ies zk al - n e g o w e W t o c t a w k u ; » B . Z o ch o tv sk i. — «O p r e c y z y j n y c h m ec ha- n izma ch rozd ziatu p a r y » (dok onczenie) A . G r a ff. — K r y t y k a i B ib lio g r a fia : S p ra w o z d a n i e z c zas op is m c u k r o w n i c z y c h za dru gi e’

p ö tro cz e 1880 r. S ta n isl. R o s^ ko w sk ieg o . — «M etody i t e o r y e roz- w i^ zy w a n ia zadan g e o m e t r y c z n y c h k o n s t r u k c y j n y c h Dra Juliana Pe- te rs e n ’a» prze z M . R ^ y sq c^ etv skieg o . — P r ^ eg lq d w ynala^ koiv, uleps^en i celn iejs^ y c h ro b o t: O d f o s f o r y z o w a n i e s u r o w i z n y , Masa oc h ro n n a B e r k e f e l d ’a. — K r o n ik a b ie q q c a : R u c h p r z e m y s t o w y . K o n k u r s na dziet o o w y r o b i e naf ty. W y s t a w a m i^ d z y na ro d o w a e le k tr y c zn o s c i w P a ry z u (5 tablic rys.)

Z e s z y t V II . P r^ eg lq d u techn. z a w i e r a :

R . G o s tk o w s k i: «O pa li w ie p a r o w o z ö w .» — K . B r a u n : «Dianem o- metr,» przyrz ^d D e p r e z ’a i G a r n i e r ’a do badania rozdziatu pa ry w m a s z y n a c h . — K o m u n i k a c y e te le fo now e. — Z . K is la h s k i: «Ma- g a zy n b a n k o w y w Lo dzi.» — W . R u d n ic k i: «K il k a s lö w o b ru ka c h w a r s z a w s k i c h i p r o jek t o w a n e j kanalizacyi.» — K r y t y k a . — B i b li o ­ grafia. — Przegl^d w y n a l a z k ö w . — K r on ik a. — N ekro lo g ia .

R O Z M A I T O S C I .

Wydziat krajowy we Lwowie nadaf stypendyum w k w o c i e 1.000 ztr., p r ze z n ac z o n e dla c h e m ik a , k t ö r y b y s t u d y o w a l spec yalni e w y r ö b na fty i z u z y t k o w a n i e o t r z y m a n y c h p r z y t y m w y r o b i e po- b o c z n y c h p r o d u k t ö w , w s p ö l p r a c o w n i k o w i nasz ego «Cz asop ism a»

p. A rn u lf o w i N aw ra til o w i.

Budowy nowych drög zelaznych w Galicyi i Krölestwie. Po d tug im sporze jeneralnej inspekcy i d rö g z e l a z n y c h austr. z d y r e k c y a b u d o w y d r ö g z e la z n y c h austr. o to, ktöra z t y c h wtad z ma si£ zajqc tras^ p r zy sz te j kol ei p o d k ar p ac k ie j — d y r e k c y a b u d o w y z u p o w a z - nienia ministra h an d ln rozpocz^ la tras§ tej drogi. Gala d ro g a po- dzielon^ zostala na t rz y cz§sci, a m i a n o w i c i e : Z y w i e c — N o w y S^cz, G r y b ö w — Z a g ö r z , S t a n i s l a w ö w — Husiatyn. K a zd a z tych cz§sci dzieli si£ na t r z y s e k c y e a kaz da s e k c y a 11a t r z y lo sy . Mi^d zy za- m ia n o w a n y m i in zy nie ram i s p o s t r z eg a m y z p rzy krosci ^ wi^kszosc n i e k r a j o w c ö w — t o z -s a m o miijdzy p ers on ale m p o m o c n ic z y m znaj - d uje si^ d o s y c ludzi, k tö r z y nieroz umie j^ j^zyka k r a j o w e g o , Jezeli dalej ro b o ty, jakto jest zam ia rem D y r e k c y i , b^d^ o d d a w a n e catemi se k c y am i, obejm uj^ ce m i w przeciijciu o k o lo 40 km., co w y m a g a znacz - n e g o kapitalu n a k l a d o w e g o u p rze dsi^ bio rcö w, a jak w i a d o m o takich p r ze d si ^ bio rc ö w w kra ju b ra ku je — to m u s i m y zapytac, co si^ stalo z o w e m i pi^knemi obietnicam i i w jaki spo sö b uw zg l^dniane bywaj^

zy cz en ia k r a j u , w y r a z a n e vv li cz n ych m em o r y a t ac h i p e t y c y a c h ? K t a d z ie m y s z cz eg öl nie j nacis k 11a ttj ok o li cz n o sc , iz b y ro b o ty b y t y ile moznos ci r o z d a w a n e mate mi p art yam i, g d y z ty lk o w tak im razie prze dsi ^bio rc y k r a j o w i bijd^ m o gl i w y s t a p i c do w a l k i z kapitalami p o z a k r a j o w e m i . W i e r z y m y mocn o , ze zarz^ do wi b u d o w y w y g o d n ie j miec do czynienia z mniejsz^ liczbij prze dsi ^bio rc öw —- ale przede- w s z y s t k ie m interes k r aju a pot em w y g o d a z a r z | d u b u d o w y .

W K r ö le s t w ie P o l s k i e m r o z p o c z y n a si^ b u d o w a drogi zelazn ej I w a n g r o d z k o - D i jb r o w s k ie j w r a z z o d n o g am i od K o l u s z e k do Bzina i od Bzina do B o d z e c h o w a , w d lu g o sc i 421 wiorst. Dr og a ta pö jd zie na K o l u s z k i , O p o c z n o , R a d o m , K ie lc e, W o l b r o m i D:jbro\ve. Na- c z e l n y m in zynie r em jest p. Hipolit C i e s z k o w s k i — po d ktö re go k ie ru nk ie m pracovvac b^dzie 27 i n z y n i e r ö w , s a m y c h P o l a k ö w . Sa- pienti sat.

Trypolit. W N r z e I. nasz e g o »Czasopisma« p o d a li s m y wia- d o m o sc o trypoli cie , n o w y m m ate ry al e b u d o w l a n y m , o p is ali s m y niektöre o g ö l ne w la sn os ci , jakie w y n a la z c a mu p r zy p i s y w a t , niema jqc sp o so bno s ci w tas n e g o s^du w y d a c , z p o w o d u ze muterya lu tego n ie daw n o w y r o b i o n e g o pocz^to z ale d w ie u z y w a c . O b ec n ie majqc w ia d o m o s c d o kta dn ie jsz | o sktad zie i z ac h o w a n i u si(j tego z, w y p o - w i a d a m y zdanie, iz m atery at ten w b u d o w n i c t w i e n ie z a w o d n i e od egra vvazn^ roI§.

T r y p o l i t zawd zii jcza s w g nazw^ trzem ciatom w jego sktad w c h o d z ^ c y m ; gtö wn^ cz^sc sktado w^ s ta no w i n ie czy s ty gips, jaki si§ z w y k l e w spo dn ic h w a r s t w a c h p o k la du g i p s o w e g o znajd uje, z an ie c z y s z c ze n ie to s tanow i kr z em ia n g l i n o w y , k tö ry z y l k a m i w li c z ­ n y c h k ie r u n k a c h gips p r z e r z y n a i do z w y k t e g o u zy tk u cz yn i nie- u i y t e c z n y m . T a k i e g o gip su bior^ 3 cz^sci, mieszaj^ t a k o w y z jedn^

cz^sci^ k rz em ia nu g l i n o w e g o , miel^ i do 9 cz^sci zmejtöj mies zan in y

dodaj^ jedng czq.sc. ko ks u do p ie c ö w w y s o k i c h u z y w a n e g o . K o k s

R o k II. K r a k o w i W rzesn ia 1881. N e r 9.

C z a s o p is m o T e c h n ic z n e

P ren u m erata w m iejscu . Sklart K e d a lic j ä. l>la A u stro -W ^gicr.

R o c z n i e ...4 zlr. J a n M a tu la , st arszy inz. r z a d o w y . — ~Walerv K o to d ^ iejsk i, R o c z n i e ... 4 zlr.

P ö l r o c z m e ... 2 » in z y n. m ec h a n ik — W 'la d y sla w R o zw a d o iv sk i, b. prof. inst. C w i e r c r o c z n i e . . . . 1 » C w i e r c r o c z n i e t . . . 1 » tech. — J a n W d oivis^ ew ski A rc hit . — S ^ c ^ s n y Z a rem b a , P ren u m era ta w K o s y i: W’y c h o d z i i - g o k az d e g o miesi<jca. b u d o w n czy. — L e o n Z ie le n ie w s k i, inz. m ec hanik. R o c z n i e ... 4 ru ble . K w a r t a l n i e . . . . 1 »

N u m e r p o j e d y n c z y 40 c. o<>

W ÜTIemczeeli:

Bi dro R e d a k c y i i A d m in is tr a c y i C z l o n k o w i e T o w . T e c h n . Krak. ot rz ym uj^ « Czas op is m o R o c z n i e ... 8 m ar e k .

w tMuzeum T e c h n . - P r ze m . K r ak . l e c h n i c z n e » bezplatnie. K w a r t a ln ie . . . . 2 »

T 11. E S C": Ja n W d o w is^ ew sk i, M alars tw o d e k o r a t y w n e . — J a n M a tu la , O u s p la w n ie niu d r o g w o d n y c h . — - S p o s o b y badania w i l g o c i s w i e z y c h m u r u w . — W p l y w z u z y t e g o p o w ie t r z a na sil§ sw ia tla plo mieni g a z o w y c h . — M ianow an ia . — R oz m aitos ci .

M ALARSTW O DEKO RATYW NE

ze sze ze g ö lu e u i uvvzgl^dnieniein m ie jsco w y ch sto su n k ö w

na p i s a Z

3 a n ‘Wdorvwzen’slci, architeJet.

II.

W pi erwszej cz^sci roz wi n^l i s mv po kröt ce g l ö w n e u w a g i , jakie nam si§ nastr^czaly z ogöl nej nat ur y przed- miotu. W p r a w d z i e ni ejednokrot ni e z o s t aw i l i s m y sobie tarn o t w a r t e pole do s z c z e g o l owe j dys ku s yi lub bliz- sze go rozjasnienia o k o l i c z n o s c i , ktöre na razie s l uz y l y t y l ko niejako za sprz^t d o w o d o w y ; ale niechcac prze- r y w a c t oku raz o b r a n e g o pl anu, w o l i m y cofn^c odnosne s z c z e g ö l y do stosowniejszej p o r y w tej pracy. Dl a jasnor sei zas samej rzeczy, p r a g n i e m y p o r o z u mi e c si$ z Szan.

Cz y t e l ni ki em w sprawi e r o z kl a du, w jakirn nasz przed- mi ot z a mi e r z a my przedst awi c. G l ö w n e m i jego cz^sciami b^dq,: okreslenie st osunku arc hi t ekt ur y i a r t y s t yc z ne go p r z e m y s l u , w k t ör e go zakres w e b o d z i wl as ni e d e k o r a ­ t y w ne m a l a r s t w o ; osnucie zasad malarski ej dekoracyi na podst awie p o w y z s z e g o s t o s u n k u ; s e h ar ak t e ry z o wa ni e g l ö w n y c h m o m e n t o w w r o z w o j u tej dekor acyi na tle historyi naszej sztuki, mi anowi ci e archi tektury, po cz qw- szy od X V wi eku az do ostatniej c h w i l i ; w y p r o w a d z e - nie w n i o s k ö w z takiej historyi nas z e go d e k o r a t y w n e g o mal ar s t wa, ze wzgl ^du na jego obecne znaczeni e w sztuce b u d o w a n i a ; ocenienie j ego o b e c ne g o stanu w biezqcych s t o s u n k a c h ; w y k r y c i e pr zeszköd, jakie tamuj^ jego po- st^p i ws kaz a ni e s r o d k ö w, k t ö r e mi by te pr z es z kody najl at wi ej i najkorzyst niej m o z n a byl o usunac.

Z t e go r o z k l a d u bar dz o l a t w o poznac, do czego wl as ci wi e dazyr ny. Nas za praca nie chce b y c czysto hi storycznq, ale nie chce tez b y c such^ recept^

artys-t y c z no - r z e mi e s l ni cz e go wy bi e r a ni a m o artys-t y w ö w , pr z vk r a- wani a k a r t o n ö w , s or t owani a tapetöw’ lub r oz rö z ni a ni a r o d z a j ow d e k o r a t y w n e g o mal ar s t wa. C h c e m y , a b y rze- mi esi ni k- mal ar z z n al a z l w niej w s k a z ö w k i , kt ör e mu p o z w o l a unikn^c p o w s z e c h n y c h dzis u nas a r t y s t yc z n y c h blfjdöw, pr z e z nabyci e dokl adnej wi ado mos c i o z nacze- niu i z wi ^z ku j ego p r a c y z cal% sztukq. krajow^. Jezeli o pot rzebi e post^pu j ego sztuki nie zdolajq. g o przeko- nac cz ys t o zasadni cze t e orye a r t y z m u , to m o z e sila t r adyc yi i oc z y wi s ci e w y k a z a n e p r a k t yc z n e niewl asci - wosci w j ego post^powani u, potrafi^ go sklonic do sta- rania si^ o wej sci e na odpowiedniejszq. drog^. C h c e m y a b y a rt y s t a- ko mp o z y t or wgl ^dai gl^biej i prakt yczni ej w we wn ^t r z ne stosunki nasze go zyci a i nie w y m a g a l z jednej s t r ony n ie m o z e b n o s c i , kt or ych r z e c z ywi s t e n i e p o do bi e ns t wo nieraz go zniech^ca, a cz^stokroc pro- wadz i n a w e t do narazeni a drugi ch na s t r a t y ; z drugiej zas strony, aby si$ energiczniej st aral w p l y w a c na artys- t yczno- r zemi es l ni cze kola, w k t or yc h si<g j ego dzialalnosc obraca. Jezeli rzetelne przedst awi eni e charakt eru naszych do t v c h c z a s o w y c h sil r zemi es l ni e zych, i s mu t n e g o stanu p r z e my s l ow e j edukacyi p u b l i c z n e j , nie b^dzie mo g l o w p l y n q c na a rt ys t öw, a b y odst ^pi wszy od z b y t w y g ö - r o w a n y c h z^dah, sami si§ starali p o l e p s z y c grünt , na k t ö r y m im pr z y ch o d z i r oz wi j a c swoj^ dzialalnosc, to mo z e mniej w e s o l y obraz przeszl osci kraj owej sztuki z ostatnich w i e k ö w i wz gl ^d na wszel ki brak i ni cyat ywy*)

*) Z przyjemnosct'3 p r z y c h o d z i nam z a n o t o w a c , ze w W a r ­ s z a w i e zajijto si$ skrz^tnie s p r a w y za lo ze n ia M u z e u m dla sz tuki zast ö s o w a n e j w p r ze m y s le . Z n a c ze n ie t ak ic h t nuz eow , u zn a n e za gr a n ic q , rozei^ga si§ nie tylk o na po dniesie nie umiejijtnej te or yi rz em ios ta, ale r ö w n o c z e s n ie tak z e na r o z p o w s z e c h n i e n ie a r t y s t y c z ­ n y c h pojige w sp o ie c z e n st w ie . Jeszcze bardz iej jedn ak c ie s z y nas ta o k o lic zn os c, z e w e d t u g n ie d a w n eg o donies ienia d zi e n n i k ö w k r a j o w y c h {G a^eta K r a k o w sk a , N r . 34 r . 1881), z n a k o m i t y nasz a rt y s t a- m a la r z

do z mi an w edukacyi i st osunkach sp ol e c z nyc h, b^dzie w stanie po bu d z i c ich do wi^kszej czujnosci i energii w dzialaniu. C h c e m y nareszcie, a b y nasza praca nie p r z e s z l a i u publ i cznosci bez echa. Przedstawi aj ^c jej z wi qz e k dekor ac yi z architektur^, zasady dekorat y w n e g o ma l a r s t wa, rachujq.c si^ z jej mo r al ne mi i mat eryal ne rai w a r u n k a m i w codz i ennem pub l i c z n e m i pryvvatnem z y ci u , w y ka z u j ^c jej ost atecznie wi el ki e g r z e c h y w dot ychcza- s o w e m zdobi eni u mi eszkan i b u d y n k ö w bar wa, a przede- w s z y s t k i e m , zwracaj ^c u wa g^ na o c z y w i s t e spos oby zaradzeni a s l a b y m st ronom naszej d e kor at ywne j sztuki, w i d z i m y w tem w s z y s t k i e m nad e r w y m o w n e m o m e n t a

i nie w^t p i my , ze one zdolajtj po pr z ec nasze d^zenia w tak waz ne j instancyi , jakq. jest publ i cz nos c, pr z y z na - jt^ca sobie z a m i l ow a n i e w pi^knie i w sztuce.

P u b l i c z n o s c , artyst a i r z e mi es l ni k , — to sa trzy z as adni cze filary wszelkiej szt uki ; jei el i siij jeden z nich osunie, p o ry s uj e lub runie, w t akim razie rozsprz^gni e si^ koni eczni e cz^sciowo lub zupe l ni e b u d o w a sztuki k r a j ow e j ; a l b o w i em archi t ekt ura pi^kna, jest t yl ko w^tedy ws pani al ^ i niespozyt^, ki edy jej kons t rukc ya po l e g a na zupe i ne j h a r mo ni i zas adni cz yc h podst aw. Sf us z nos c tego zdani a nie wyst ^puj e nigdzi e tak W'ybitnie, jak w la sn ie w e \v\a jem n ym stosu n ku a rc h ite k tu r y i w s z y s tk ic h gal^ \i a rty s ty cz n e g o p r z e m y s lu .

A r c h i t e k t u r a , a wi^c d a j m y na to: kosciöl, palac, dom o b y wat e l s ki jest t y l ko w t e dy wi as ci wi e s k oncz o ne m dzi el em sztuki, ki edy cala, jako b u d o w a , jako mi es zkani e c zl o w i ek a lub miejsce m o d l i t w y , jako w i d o w n i a c z y n ö w ; mysl i i p r a g n i e n , w s z y s t k i ch w o g ö l e z n a m i on zycia, wy n i kn i e z jednej pr z e wo dn i ej mysl i pi^kna w stylu.

W taki e m dziele sztuki ni e t yl ko linie b u d o w y , ale i linie n a c z y n ; nietyl ko b a r w y scian, ale i b a r w y m e b l i ; n i e ­ t y l ko naströj p o w a g i l ub lekkosci w a r c h i t e k t u r z e , ale z a r a z e m Charakter m i es z ka n c öw i czasu zostaj^. w zgod- n y m ze sob^ stosunku, w harmonii, p r z e z ktör^ pl yni e jedna my s l pi^knego s t y l u , jak przez c z y n y i mysli rozwi ni i j t ego r egul arni e c z l o wi ek a, jedna si$ snuje archi- tekt oni ka przekonan. Z a mi l o w a n i e i pr agni e ni e t akiego dziela sztuki, z n aj o mo s c praw, na po ds t awi e kt örych takie dzielo d okonac m o z na i umiej^tnosc przelania tych p r a w w m a r t w e rodzaj e m a t e r y a l ö w ; te wszyst ki e t rzy zasadni cze m o m e n t a ktöre pr z e ds t awi a publ i cznosc, artyst a i r z e mi es l ni k , stanowiq. z a w s z e i wsz^dzie o istocie i kwitni^ciu sztuki. Jedyny. st ar oz y t ny naröd grecki, w z n i ö s l si^ d o t y c hc z as w historyi do ur z e c z ywi - stnienia takich poj^c a rt y s t yc z ne g o zycia ; inne stan^ly w wi^kszej p o l o w i e drogi do t a ki e go celu.

L a t w o b y l o z a u w a z y c , ze gl ö wn ^ podst aw^ okre-sl onego dzi el a sztuki, jest jedna mysl , biegnaca przez

.

p. H. S i e m i r a d z k i , p r z e m ö w i t tak p e ln e m i z ro z u m ie n ia i go r ^c e m . s t o w y , za w y w o l ’aniem do z y c ia tak do nos ncj dla k raju i n s t y t u c y i Zn a c , ze z n a k o m i t y artysta p o jm u je praw dzivvi e n i e r o z e r w a n y z w i g - z e k w s z y s t k i c h gal^zi a rt yzm u .

calosc, i jeden System form Czucia, kt ör y j^ uzewn^trznia.

S t o s une k tych o b o j ga s t anowi harm onie. Jezeli wi^c chodzi o roz s t r z ygni ^ci e, c z y sztuka tak poj^ta, ma koni eczne w a r u n k i istnienia w z y ci u c z l o wi eka, w t a ­ kim razie n al e z a l o by z a d e c y d o w a c jedynie, c z y czucie owe j harmoni i lezy z nat ury w dus z y c z l o w i e k a ; bo, jezli lezy, to jako w p a j a n e p r z e z swi at zewn^t rzny, st anowi jeden z b e z w a r u n k o w y c h o b j a w ö w jego istoty i musi si^ pr z e j awi ac tak samo, jak milosc, nienawi sc, wi ara i t. d. O t ö z historya sztuki, ktora jak kazda historya jest mi st rzyni a a r t y s t yc z n e g o zyci a i skarbnicq. najm^dr- szych d o w o d ö w , uczy, ze czucie takiej harmoni i l ez y w istocie czlowi eka. Im w'iijcej n a r od ö w n ap o t y ka m y w swiecie, ktöre niezaleznie od siebie i na w l as c i wy c h sobie w y o b r a z e n i ac h ws z e l ki e g o zakresu, u wi d o c z ni l y w r öz n y c h syst emach form s t y l ow y c h , jedne i t<j sama mysl, jedno i to s amo czucie harmoni i , tem silniejszem staje si§ zaczerpni^te z historyi sztuki, p o w y z s z e swia- dect wo. O n o b y p o w i nn o w y s t a r c z y c na d o w ö d , ze wr jednostce t kwi to s amo p r a w o ducha, ktöre si<g uja- wi a w mi l ionach jednostek. G d y b y jednak po t rz e ba byl o d o w o d u z i nd y w i du a l ne g o zyci a c z l o wi eka, to go dost arcza nieznana ni komu, ni gdy i nigdzie postac ludo- w e g o artyst v, bez naz wi s k a i bez narodow o s c i ; dose bo w i em o d w o l a c si^ na najnizsze w a r s t w y ludzkosci, na swi at prost ego, wi e s ni ac z e g o ludu, a by w jego rodzi- mej sztuce znal ezc uj awi o na harmoni^ form i kol or öw;

harmoni^, ktora tarn nadto nie polega na swdadomych, namacal nyc h, bo zkodyf i kovvanych i wb i j anv e h w pami ec zasadach, t y l ko na z y w e m , nat ur al ne m po c z u c i u z g o d y miijdzy myslq. fant azyi a foriruj. S m u t n a z a u w a z y c , ze zaczerpni^cie nasze go d ow o d u , posröd i n d y w i d u ö w wy- ks z t al conych w a r s t w o b e c ny c h s p öl ecz ens t w, b y l o b y rzeezg. stokroc trudniejsz^. Glöwmq. zas p r z y c z y n ^ takiej trudnosci, b y l b y ni e z awo dni e c h a o t y c z n y stan ducha, w k t ö r ym wy ks z t al c e ni e w y r o b i l o z g ubn^ c lir o m a ty z a cy g p i e r wo t ny c h w y o b r a z e n o t e m , co pi^kne i z g o d ne ze soba.

O t ö z uczuci e harmoni i , z l oz o n e a raczej skl adane w nat urze c z l o wi e k a p r z e z swiat z e wmj tr z ny , jest pod- st awa dziet sztuki, z k t ö r y c h archi tektura jest dla nas obecnie najwazniejsztp W i e m y , ze do wy r a z e n i a tej harmoni i u z y w a archi tektura r ö z ny c h galijzi a r t y s t y c z ­ nego p r z e m y s l u, z k t ör yc h kazda wyst ^puj e z n ö w w po- staci te chni cz nego o p r a c o wa n i a r ö z n e g o r odz aj u mate- r y a l ö w j a k : k a m i e n , d r z e w o , met al i zast ösowani a r ö z ne g o rodzaj u ef e kt ö w j a k : eien , sw ia tlo i b a n v a ± T e dwoj aki ej nat ur y czynni ki , przedst awi aj^ vv s ztuce jak najscislejszy z w i q z e k ; uzyci e w archi t ekt urze j edne go supponuj e zaraz drugi. Jezeli j ednak z as t ös o wani e s a me g o m a t e r y a l u , jest w y n i k i e m p r a k t yc z ny c h w z g l ^d ö w na rt wal os c dziela sztuki, jego cel p r ze z nac z e ni a i wygod^, to o vvspomnianych c z ynni kach efektu, nie mo z n a tego albo weal e powi edzi ec, albo tez ze z n ac z ne m

ograni-97

c z e n i e m ; g d y z wszel ki efekt w y s i u g u j e si^ t yl ko wzglij- dom koni ecznej harmoni i albo i nd y wi du al ni e poj^tym w y m o g o m pi^kna. C h o d z i wiijc g l ö wn i e o okreslenie s t o s u n k u , jaki zachodzi po mi ^dz y a r o h i f e k t u r q , jako dz i el em sztuki, a ef e kt o we mi c z yn ni k a mi swiatla, cienia i b a r wy . F o r mu l u j q c kwest y^ tego st osunku jeszcze ina- czej, m u s i my spvtac, czy swiatlo, eien i b a r w a nalezy int egralni e do istoty a r c h i t e k t u r y ? O t ö z , co do swi at l a i cienia, m o z n a odp owi edz i ec k a t e g o r y c z n e m t wi erdze- niem i o d w o l a c si^ na istotne p o d s t a w y archi tektury, jako s z t u k i ; a co do b a r w y z a d e c y d o w a c r öwni e twier- dzaco, z od wo l a ni e m si^ na hi s t o ryczne p r a wa s z t uki , k t ör yc h kodeks em jest art yst yczna historya czl owi eka.

M u s i m v b o w i e m z a u w a z y c nawi a s o wo , ze p r z e z b ar w§

r o z u mi emy , nie z a m i l ow a n i e w o g ö l e w kol orach, ktöre l ezy z n at u r y w skl onnosci ach c z l o w i e k a , lecz System ro^ leglego j e j \a stösow an ia w d \iela ch a rch ite k tu r y .

Gr a swiatla i cienia jest w dziele archi t ekt ur y w y ni k i e m f o r m pl as t yc z nyc h, ktöre sluzq z jednej strony do nadania w'yrazu k o n s t r u k t y wn o - t e c hn i c z ny m cz^sciom b u d o w y , z drugiej zas s t r ony do r oz kl adu i podzial u

Gr a swiatla i cienia jest w dziele archi t ekt ur y w y ni k i e m f o r m pl as t yc z nyc h, ktöre sluzq z jednej strony do nadania w'yrazu k o n s t r u k t y wn o - t e c hn i c z ny m cz^sciom b u d o w y , z drugiej zas s t r ony do r oz kl adu i podzial u

W dokumencie Czasopismo Techniczne. 1881 [całość] (Stron 96-105)