• Nie Znaleziono Wyników

Wprowadzenie do zagadnienia migracji i nierówności Europy Środkowej i Wschodniej

W marcu 2010 roku ukazał się kolejny z wielu artykułów, który wskazywał na migrację z Polski jako specy�iczny rozwojowy problem. Przywołajmy fragment wypowiedzi:

(…) mówimy o 2 mln emigrantów [z Polski], głównie młodych ludziach, z czego 700 tys.

jest na Wyspach Brytyjskich. Aż 70 proc. z tych 2 mln przebywa za granicą więcej niż rok.

Według wszelkich de�inicji są oni już rezydentami krajów, w których mieszkają. Wróciło 60 tys. ludzi, z czego z Wielkiej Brytanii – 40 tys. Nie ma więc masowych powrotów, są tylko misje eksploracyjne. Przyjeżdżają na chwilę do Polski, sprawdzają, jak tu się żyje, i wracają za granicę. Polacy wciąż próbują znaleźć swoje miejsce gdzieś w Europie. (…) Emigracja po 2004 r. była do pewnego stopnia eksportem bezrobocia. Spowodowało ją kilka czynników strukturalnych. Jeśli je zrozumiemy, to przekonamy się, że oni nie mają do czego wracać (Iglicka, GW, 12 marca 2010).

Nieco niższy poziom emigracji (ok. 1,1 mln emigrantów) opisuje ostatnio wydana monogra�ia Izabeli Grabowskiej-Lusińskiej i Marka Sokólskiego, istotna jest jednak sama diagnoza. Według przywołanych autorów zjawisko „emigra-cji niepełnej” lat 90.oraz wyraźny odpływ siły roboczej, jakie obserwowaliśmy po wstąpieniu Polski do UE, były z jednej strony konsekwencją zredukowania

„nawisu siły roboczej” (stałego wysokiego poziomu bezrobocia tzw. bezrobocia strukturalnego), którego źródeł wypada poszukiwać w złożonej sytuacji na ryn-ku pracy w pierwszej dekadzie transformacji i na początryn-ku 2000 roryn-ku. (Grabow-ska-Lusińska, Sokólski, 2009: 37), a z drugiej strony, wynikały z sytuacji „ssania”

ze strony gospodarek Europy Północno-Zachodniej, będącej następstwem nara-stającej od późnego okresu powojennego niekorzystnej sytuacji demogra�icznej (Funk, Klos, Scheafer: 32). W moim przekonaniu w istocie chodziło tu o czynniki strukturalne, problem jednak można traktować jako szersze zjawisko

społecz-no-kulturowe i próbować go zrozumieć na podstawie danych z badań dotyczą-cych całej Europy postkomunistycznej1.

Na podstawie o�icjalnych danych statystycznych Eurostatu zjawisko migra-cji w skali tzw. starej Unii w porównywalnym okresie było relatywnie niewiel-kie w relacji do zjawisk mobilności, których źródłem były istotne zróżnicowania rozwojowe (Hadler, 2006: 11 i n.), a charakter, w jakimś przynajmniej zakresie, był klasowy (dotyczył niższych segmentów siły roboczej, pracowników �izycz-nych) (Verwiebe, Eder, 2006: 144-159). Kraje Europy Środkowej lub raczej ich znaczna cześć wyraźnie pozostawały i pozostają, jak choćby Polska (już od wie-lu lat), w obszarze negatywnego bilansu migracyjnego. W ostatnich latach jest tak również w przypadku Litwy i Łotwy, co ciekawe od pewnego czasu (w la-tach 2008–2009) także Niemiec (por. Eurostat 2010, Crude rate of net migration plus adjustment). Zapewne obraz byłby nieco inny, a zjawisko migracji zyskałoby bardziej wyraziste kontury, gdyby uwzględniać także przepływy nieo�icjalne, na krótki kres (kilku tygodni do 3 miesięcy) lub przepływy ściśle nieformalne, nie będące następstwem porozumienia z Schengen. Ich pomiar pozwoliłby w więk-szym stopniu uchwycić przepływy siły roboczej np. z Bułgarii i Rumunii (kra-jów, które również charakteryzuje długotrwały negatywny bilans migracyjny, a szanse na legalne wyjazdy zarobkowe są znacznie mniejsze). W samym cen-trum zagadnienia, w moim przekonaniu, pozostaje problem społecznych nie-równości i to zarówno tych interpretowanych jako konsekwencja dystrybucji (alokacji) zasobów w ramach poszczególnych społeczeństw, jak i tych ujmowa-nych w perspektywie porównawczej społeczeństw europejskich. Problem jest społecznie nośny, odwołując się choćby, z jednej strony, do niedawnych przecież masowych rewolt emigrantów na obrzeżach francuskich miast oraz kwestii so-cjalnych uruchamiających np. w Holandii konserwatywno-prawicową dyskusję na temat ograniczenia emigracji do tego (do pewnego czasu bardzo otwartego) kraju. Z drugiej strony, czyli krajów rodzimych dla emigrantów, do konsekwen-cji ekonomicznych i społecznych (przede wszystkim na poziomie społeczności lokalnych i grup pierwotnych), rosnącego de�icytu siły roboczej, absencji płat-ników lokalnych podatków, wyborców, rodziców itd. Postulowane zmniejszenie nasilenia podobnych negatywnych zjawisk musi wiązać się z dyskusją na temat statusu samych nierówności, które wydają się mieć bezpośrednie przełożenie na (być może nawet bardziej fundamentalny) problem kształtu ładu społecznego, który z kolei syntetycznie ujmuje w ramy warunki życia jednostek i touraine’ow-ską, kon�liktową „historyczność” poszczególnych społeczeństw. Z tego punktu widzenia, z jednej strony, nierówności społeczne mogą być rozpatrywane jako

1 Warto też wskazać, że potencjalna presja migracyjna co najmniej od początku lat 90. była trak-towana jako realne zagrożenie, tak dla stabilności politycznej zachodniej Europy (w tym szczególnie Niemiec), jak i zagrożenie dla demokratycznych przemian, jakie zapoczątkował rozpad Związku So-wieckiego (por. Raport OECD 1992, p. 241).

kluczowy czynnik konkurencyjności jednostek (czy zbiorowości), conditio sine qua non rynkowej maksymalizacji (w literaturze odwołuje się tutaj do pojęcia merytokracji, por. Domański, 2008: 153-181). Z innego zaś punktu widzenia, te same nierówności mogą tworzyć obraz społeczeństwa, w którym dominującym składnikiem krajobrazu są mury i płoty skłaniające oddzielonych nimi ludzi bądź to do ich nieco fatalistycznej internalizacji, mniej fatalistycznego „nadwyrężania”

(za pomocą legalnych i nielegalnych narzędzi politycznych i społecznych), bądź to do opuszczenia zamkniętych przestrzeni. Używając języka współczesnych so-cjologów, nierówności są tu następstwem historycznie fundowanych wertykal-nych zróżnicowań, istnienia merytokratyczwertykal-nych, ale także nieformalwertykal-nych granic awansu, asymetrii dostępu do zasobów, asymetrii władzy, wąskiego gardła mo-bilności horyzontalnej itd.

Opozycja, którą naszkicowałem powyżej, bardziej pasuje do teorii zmiany społecznej i jest świadomie partykularnie ideologiczna (w manheimowskim sensie), może być również przedstawiana na podstawie klasycznego podziału na orientacje konserwatywno-liberalne i lewicowo-komunitarystyczne i w tej formie służyć do interpretacji odrębnych typów ładu społecznego. Zastosowa-na interpretacja nierówności zZastosowa-najduje się również gdzieś pomiędzy neomark-sizmem a teoriami straty�ikacji z ich zorientowaniem na specy�ikę struktury pozycji i funkcjonalnością zróżnicowań społecznych. W tekście świadomie nie rozstrzygam, którą drogą teoretyczną podążam. Podobnie jak Juliusz Gardawski w ostatniej pracy poświeconej kryzysowi fordyzmu (Gardawski, 2009) traktu-ję obecne tu odmienności perspektyw jako hipotezy podlegające wery�ikacji. To zatem np., czy kon�likt wywoływany nierównościami jest „nieusuwalny” (tak jak nieusuwalne dla zwolenników Marksa są antagonizmy wywołane różnicami in-teresów) pozostaje kwestią empirycznie wery�ikowalną na podstawie danych dotyczących dynamiki społecznej. Precyzyjniej zaś, dla autora tego tekstu, chodzi np. o dostrzeżenie przekładania się pewnych wymiarów nierówności na wzmo-żone zjawiska migracyjne lub brak takiego przekładania.

***

Transformacja systemowa, jaką mieszkańcy Europy Środkowej i Wschodniej przeżywają już od ponad 20 lat, wprowadzając różnice, raczej nie zrównała szans (jak tego powszechnie oczekiwano u progu zmiany systemowej). W konsekwencji widać, że przyjmowanie rozwiązań, dodajmy, w zdecydowanej większości o po-dobnym, egzogennym rodowodzie, może różnicować jakość życia obywateli oraz szanse rozwojowe całych społeczeństw w stopniu większym, niż skłonni byliśmy tego oczekiwać jeszcze na początku neoliberalnej rewolucji lat 80. Konsekwen-cje zresztą podobnych zmian na zachodzie i dziesięć lat później na wschodzie Starego Kontynentu (lata 90.), mogły być i w wielu przypadkach były różne. Na podstawie istniejących badań można naszkicować w miarę wyraźnie intuicje

do-tyczące źródeł odmienności, o których tu mowa, tyle że ich wydźwięk każe w ja-kimś przynajmniej sensie odrzucić regionalną wizję odrębności. Kluczowe dla artykułu zagadnienie można przedstawić, opierając się na niezwykle klasycznej tuennisowskiej opozycji: Gemeinschaft vs. Gesellschaft. Mniej tu jednak chodzi o przeciwstawienie: wspólnotowy i stowarzyszeniowy, a raczej o określenie sta-tusu i znaczenia tradycyjnych instytucji w relacji do struktur zapośredniczają-cych formy wymiany rynkowej i umowy oraz regulacje oparte na etatystycznych mechanizmach powojennego Welfare State. Co więcej, nie chodzi tu także o pro-blem zaawansowania procesów modernizacyjnych, a raczej o typ modernizacji, który staje się w danym regionie kontynentu obowiązujący; zwróćmy w tym kontekście uwagę, że kształt sfery socjalnej państw postkomunistycznych nadal rozpatrywany bywa en bloc jako typ odrębny (por. Kaariainen, Lehtonen: 42).

Stosunek do państwa i oczekiwania wobec władzy wydają się tutaj zajmować miejsce bardzo szczególne, a kształt struktury społecznej, uwarunkowania ryn-ku pracy, specy�ika własności i poziom życia (choćby w odniesieniu do tytułowe-go problemu migracji) pozwala wnioskować na temat dynamiki poszczególnych społeczeństw w perspektywie przynajmniej kilku lat. Oczywiście zakładając, że zmiany te będą miały charakter liniowy.

Na podstawie już dosyć dawno przeprowadzonych badań widać np., że Euro-pę można naukowo dzielić ze względu na dominujące systemy wartości2, poziom społecznego zaangażowania, ale także np. pojawiają się próby typologii dokona-ne według kryteriów nawiązujących do konsekwencji procesu „subsydiaryzacji”

w relacji do obowiązujących modeli Welfare State3.

Główny dla niniejszego opracowania problem nierówności może, w moim przekonaniu, stać się źródłem opisu kolejnych różnic pomiędzy społeczeństwa-mi także w Europie Środkowej i Wschodniej. Można ów problem przedstawić w formie schematu oddziaływań, w ramach którego kluczowym pytaniem po-zostaje, czy istnieje relacja pomiędzy tytułowym zjawiskiem nierówności a

za-2 Gdzie po jednej stronie mamy zasobne społeczeństwa zorientowane na samorealizację, po drugiej zaś stronie zorientowane merkantylnie, znacznie biedniejsze społeczeństwa Europy Środ-kowej i Wschodniej.

3 Według tego kryterium można np. zaproponować schemat zróżnicowań, gdzie przeciwstawio-na zostanie orientacja przeciwstawio-na rodzinę oraz orientacja przeciwstawio-na organizację państwową. Z tego punktu widze-nia Europa Centralna i Wschodwidze-nia, w tym szczególnie Polska, jawi się jako obszar funkcjonowawidze-nia ładu wyraźnie zorientowanego na rodzinę (Kazepov 2008, s. 261), podobnie zresztą jak Włochy, Grecja, czy Portugalia. Opozycyjne pozycje z tego punktu widzenia zajmowałyby Dania i Wielka Bry-tania. Co ciekawe, Węgry i Czechy znalazłyby się „w pasie ziemi niczyjej”, gdzie wskaźniki typu ładu społecznego nie byłyby tak jednoznaczne, jak można by tego oczekiwać. Podziały, przynajmniej jeśli idzie o wyniki tego badania, przebiegałyby zatem nie do końca czytelnie (według osi wschód – cen-trum – zachód) i w pewien sposób intrygująco. Z tego syntetycznego opisu wynika wiele kolejnych pytań dotyczących naszego regionu. Jakie zatem cechy mają poszczególne społeczeństwa Europy Środkowej i Wschodniej i jak owa specy�ika może wpływać na kształt świadomości społecznej oraz kształt i prawidłowości masowych zachowań?

gadnieniem dynamiki społecznej (w tym przypadku szczegółowo zjawiskiem migracji). Intuicja zawarta w artykule wskazuje na dwa aspekty-czynniki oddzia-łujące w zakresie dynamiki transformacji systemowej pierwszego dziesięciole-cia nowego milenium: (1) znaczenie nierówności i związany z nimi kształt ładu społecznego oraz (2) kondycję sfery socjalnej. Obydwa aspekty-czynniki poten-cjalnie istotne dla dynamiki mobilności, które jednak w analizowanym materiale empirycznym, z racji jego specy�iki, wprost nie są analizowane.

Wykres 1. Nierówności a migracje

Źródło: opracowanie własne.

***

Warto w tym miejscu przywołać nieco danych na temat regionu ilustrujących dwa wybrane aspekty sytuacji rozwojowej Europy Środkowej i Wschodniej na podstawie publicznych danych Eurostatu (por. wykres 1).

Jak się wydaje głównym wnioskiem płynącym z interpretacji wskaźników makroekonomicznych tej części Europy pozostaje „słodko-kwaśny” obraz syste-matycznej, choć w istocie niewielkiej poprawy wskaźnika produktu krajowego brutto na podstawie siły nabywczej. Zmiana ta jest, powtórzmy, na przestrze-ni ostatprzestrze-nich 10 lat relatywprzestrze-nie przestrze-niewielka. W każdym razie trudno wprzestrze-nioskować (choćby na podstawie prostego przedłużania krzywych) o istnieniu wyraźnej tendencji do znacznej poprawy pozycji ekonomicznej przywoływanych krajów Europy Środkowej i Wschodniej, a wizja osiągnięcia średniej europejskiej mu-siałaby odnosić się po (20 latach transformacji) do perspektywy czasowej (nie mniej niż) kilkudziesięciu lat (por. wykres 1 z dodatku). Można jednak zapropo-nować kilka uwag nieco bardziej szczegółowych. Dotyczą one krajów, które jako pierwsze weszły na drogę neoliberalnych reform. Interesujący jest przykład Czech (ich specy�ika będzie jeszcze kilkakrotnie przewijała się w mojej anali-zie), gdzie na przestrzeni owych dziesięciu lat nie mamy do czynienia z rady-kalnym wzrostem produktu krajowego w stosunku do siły nabywczej, a raczej z utrzymywaniem się stałego poziomu wskaźnika (i niewielkiego wzrostu na przestrzeni ostatnich dwu lat), równocześnie Czechy są krajem, który charakte-ryzuje dodatni bilans migracyjny. Podobny wniosek w zakresie analiz czynników makroekonomicznych wyciągnąć można z analizy pozycji Węgier (borykających

się ostatnio z problemami makroekonomicznymi) i w jakimś zakresie Polski, tutaj zjawisko migracji jest jednak większe i przybiera formy mniej lub bardziej masowe. Tak w przedostatnim, jak i ostatnim przypadku zmiany parametrów ekonomicznych nie są szczególnie znaczące i jednocześnie niesymetryczne, co też daje do myślenia.

Z inną sytuacją, jak się wydaje, mamy do czynienia w przypadku krajów, któ-re wstąpiły do UE na przestrzeni ostatnich 2 lat. Tam wzrost wskaźnika jest zde-cydowanie bardziej dynamiczny i w kilku przypadkach wyraźnie dorównał do pozycji Polski i Węgier (przykład Litwy, Łotwy i Estonii), podobnie większy jest (w przypadku niektórych spośród tych krajów) poziom migracji. Zapewne warto na tym tle zastanowić się nad uwarunkowaniami wzrostu, a także jego barierami w dłuższej perspektywie czasowej, w której wypada analizować przykłady cze-ski, polski i węgierski.

Kluczowy dla niniejszego opracowania problem nierówności w sposób syn-tetyczny może być przedstawiony na podstawie wykresu zmian poziomu współ-czynnika Giniego na przestrzeni ostatnich kilku lat. Do analizy wybrałem pięć krajów, opierając się na nieco podobnych kryteriach związanych z zaawansowa-niem procesów integracyjnych.

Wykres 2. Współczynniki Giniego w latach 2005–2008 dla wybranych krajów Europy postko-munistycznej na podstawie danych Eurostatu

28 30 32 34 36 38 40

Współczynnik nierówności społecznych GINI

Czechy Łotwa Litwa Polska Rumunia

20 22 24 26 28 30 32 34 36 38 40

2005 2006 2007 2008

Współczynnik nierówności społecznych GINI

Czechy Łotwa Litwa Polska Rumunia

Wyraźnie da się zaobserwować, że poziom nierówności dla wybranych krajów (z jednym wyjątkiem Czech) jest stabilny i przekracza średnie dla 15

„starych” członków UE. Najwyższe wskaźniki osiągają Łotwa i Rumunia, choć tę ostatnią charakteryzują duże wahania (co może budzić pewien niepokój me-todologiczny). Interesujące jest, że wykres współczynnika nierówności dla Pol-ski nieco przypomina wahania współczynnika dla Wielkiej Brytanii w ostatnich latach. Co najważniejsze jednak zdecydowana większość analizowanych krajów notuje poziom nierówności typowy dla najbardziej otwartych gospodarek euro-pejskich, co w jakimś przynajmniej zakresie wskazuje na głębokość transforma-cji, ale w istocie również na charakter reorientatransforma-cji, jaka się tutaj dokonuje bądź już się dokonała.

Wybrane wskaźniki zróżnicowań i nierówności