• Nie Znaleziono Wyników

Panorama Ziemi Gogolińskiej 1996, nr 11 (24).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Panorama Ziemi Gogolińskiej 1996, nr 11 (24)."

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

Nr 11 (24) 96 LISTOPAD Cena 70 gr

(2)

11 \\

Straż Miejska w Gogolinie powołana została uchwałą Zarządu Gminy z dnia 11 maja 1991, na podstawie ustawy o Policji z dnia 4 kwietnia 1990 roku. Zadania i uprawnienia Straży

reguluje statut zatwierdzony przez Ministra Spraw Wewnętrznych.

W zakresie wykonawczym nadzór nad działalnością Straży Miejskiej sprawuje burmistrz, zaś w zakresie fachowym - Komendant Główny Policji.

Przedstawiamy na$zq Straż Miejskg ZADANIA

SIRAŻy MIEJSKIEJ

» zapobieganie popełnianiu wykroczeń i wy­

krywanie wykroczeń;

* ochrona porządku w miejscach publicznych;

«- fizyczne zabiezpieczenie, do czasu przyby­

cia właściwych służb, miejsca popełnienia przestępstwa lub wykroczenia w celu utrzy­

mania miejsca zdarzenia w takim stanie, w jakim pozostawił je sprawca, a także zabez­

pieczenia miejsca wypadku lub awarii;

«■ współdziałanie z właściwymi organami, służ­

bami lub instytucjami w zakresie informo­

wania o:

- przestępstwach,

-wykroczeniach, których ściganie nie na­

leży do straży,

- innych nieprawidłowościach i zagrożeniach dla życia i zdrowia ludzi albo mienia, - awariach w sieci ciepłowniczej, teleko­

munikacyjnej, wodno-kanalizacyjnej, energetycznej i gazowniczej,

- uszkodzeniach i stanie nawierzchni ulic i ciągów pieszych, stanie oznakowania i oświetlenia ulic oraz oznakowania ro­

bót porowadzonych w pasie drogowym;

dowożenie lub doprowadzanie osób nietrze­

źwych do izby wytrzeźwień lub ich miejsca zamieszkania;

«■ kontrola utrzymania ładu i czystości na te­

renie gminy.

Apel Komendanta Straży Miejskiej

* * *

pilnujmy naszychpsów: wałęsającesię ipozbawione opieki i nadzoru stwarzają

poważne zagrożenie;

»■ legitymowania osób przy zachowaniu prze­

pisów ustawy o Policji oraz wydanych na jej podstawie przepisów wykonawczych;

«■ nakładania grzywien w postępowaniu man­

datowym;

-■ kierownia wniosków o ukaranie do kolegium do spraw wykroczeń;

*• oskarżania przed kolegium do spraw wy­

kroczeń;

*■ ujęcia i bezzwłocznego doprowadzenia do najbliższej jednostki Policji osób stwarza­

jących bezpośrednie zagrożenie dla życia lub zdrowia ludzi albo mienia;

» blokowania kół pojazdów.

FUNKCJONARIUSZ! STRAŻY MIEJSKIEJ MAJĄ PRAWO

stosować następujące środki przymusu bezpośredniego:

»fizyczne, techniczne i chemiczne środki słu­

żące do obezwładnienia bądź konwojowa­

nia osób;

•• pałki służbowe,

«- psy służbowe obronne.

FunkcjonariuszStraży Miejskiejprzystępując do czynności służbowych jest obowiązany podać imię i nazwisko, a ponadto,na żądanie osoby,której czynnościdotyczą, okazać legitymację służbowąw sposób umożliwiający odczytanie nazwiska funkcjo­

nariusza orazorganuwydającego legitymację.

Straż nie może być wszędziei o każdej porzednia i nocy.

0niepokojących zdarzeniach informuj!

Liczymyna czynną współpracę wszystkich mieszkańców gminy.

nie wywoźmyśmiecii nieczystości płynnych do lasówi przydrożnychrowów;

* * *

wszyscy dbajmy o czystośći porządekw mieście,na wsiiwokół naszych domów.

Jacek Błaszkowicz -

komendant,

który Strażą kieruje

i

rerezentuje ją

na

zewnątrz;

» Roman Ogorzałek -

strażnik;

Krzysztof Wicher -

strażnik.

Stan

posiadania:

»samochódm-ki Polonez, motocyklJawa

350

telefonkomórkowy:

nr 090-351-393

❖❖❖

Jacek Błaszkowicz

(lat38, znak

Zodia­

ku - Lew), w Straży

od

maja 1994 roku.

Ko

­ mendantem

został

z dniem 1

sierpnia

1995 roku. Z

wykształcenia technik-mechanik.

Żonaty (Lucyna),

dwie

córki

(Aneta

- lat

10

i Małgosia - lat 7).

W

Gogolinie mieszka

od roku

1987. Aktualnie cały

wolny czas

(jeżeli

taki

w ogóle

jest)

poświęca

na prace

wykoń­

czeniowe

przy

budowie własnego

domu.

Lubi

majsterkować wdrewnie,

więc hobby

panaJackaokazało siębardzo

przydatne.

Kie

­ dyś

uwielbiał wędkować

-

teraz na to nie ma jużczasu.

W

pracy zawodowej

nie jest zwolennikiem

bezwględnego karania

zaprzewinienia

i

wy

­ kroczenia;

na

pierwszym

miejscu

stawia

pers

­ wazję

i normalne „dogadanie

się

” z ludźmi.

Nie

zawsze

jednakto wystarcza:trzeba

wte­

dy

sięgnąć

po

bloczek z mandatami

lub

skie­

rowaćwniosek

do

Kolegium.

Najczęstsze wykroczenia, w których interweniowała Straż Miejska w Gogolinie:

parkowaniew miejscach niedozwolonych wykroczenia przeciwko obyczajności publicz­

nej (w tym spożywaniealkoholuwmiejscach publicznych)

» naruszenieładu I czystości wmieścieiw gminie dewastacjamieszkań I ichotoczenia (interwen­

cje wspólniez SanepidemiPolicją)

«rir-w

Straż Miejska każdorazowo zabezpiecza wszyst­

kie imprezy na tereniemiasta igminy. Dzięki niej możemy kulturalnie i bezpieczniebawić sięi wy­

poczywać!!!

Łącznie(do mieś,październikabr)Straż Miejska wystawiła ok. 100 mandatówkarnych. Interwe­

niowała w około 880 przypadkach. Do Kolegium ds. Wykroczeń skierowano 2 sprawy.

(3)

NR 11/24/96 ISSN 1233-6823

11 listopada

ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI

W listopadzie 1918 roku Józef Piłsudski

w specjalnej depeszy notyfikacyjnej ogłosił istnienie

niepodległej Polski

„Jako naczelny

wódz armii polskiej, pragnę notyfikować rządom i narodom wojującym i neutralnym istnienie niepodległego

państwa

polskiego,

obejmującego

wszystkie

ziemie

zjednoczonej Polski.

Sytuacja

polityczna w Polsce i

jarzmo

okupacji

nie

pozwoliły

dotychczas

narodowi polskiemu

wypowiedzieć

się

swobodnie o

swym losie.

Dzięki

zmianom,

którenastąpiły wskutek świetnych

zwycięstw armii sprzymierzonych

-wznowienie

niepodległości i suwerenności

Polski staje

się odtąd

faktem

dokonanym.

Państwo

polskie

powstaje

z woli całego narodu i

opiera

się na

podstawach

demokratycznych. Rząd

Polskizastąpi

panowanie

przemocy,

która przez sto czterdzieści

lat ciążyła

nad

losami Polski,ustrojem

zbudowanym na

porządkui

sprawiedliwości.

Opierając

się na armii

polskiej pod

moją komendą,

mam

nadzieję,

że

odtąd

żadna armia

obca

nie

wkroczy do Polski,

nim nie wyrazimy

w

tej

sprawie formalnie

woli

naszej.

Jestem

przekonany, że

potężne

demokracje

Zachodu udzielą swej

pomocy

i

braterskiego poparcia Polskiej

Rzeczypospolitej

odrodzoneji niepodległej

.

Wódz naczelny Józef

Piłsudski

W numerze:

str. 5 - Stary młyn w Obrowcu (2) str. 6 - Wojewoda dziękuje str. 7 - „Grzebanie basa”

str. 8 - „Karolinka” ukończyła 19 lat str. 9 - Prawo na co dzień str. 10 -11 - Życiorys...

str. 12 - Jubilaci

str. 13 - Rezerwat „Kamień Śl.”

str. 14 - Mamy tylko jedno zdrowie str. 15 - Szkoła Podstawowa Nr 2 str. 16 - Szukamy imienników Gogolina str. 17 - Trener naszych piłkarzy

❖ 100lattemu- pierwszy raz z Gogolina do Prudnika koleją żelazną przejechała lokomotywa z wagonami.Dziś matokto pamięta o tym wydarzeniu; tak zwaną„kozą”niedojeżdżają już pracownicy do zakładów wOtmęcie, a tory zaczyna porastać trawa.

Zapomniana Szpica - najwyższymwzniesieniemnaterenienaszej gminyjestpołożona wśród lasów Zakrzowska Góra (256 m n.p.m.),zwana Szpicą. 0 każdej porze roku miejsce toma swój urok. Być może w przyszłości, w porozumieniu z nadleśnictwem, zostanie wytyczona ioznakowana specjalnatrasa, którą wramach sobotnio-niedzielnego wypoczynku będzie­ mywędrowali (pieszo lub na rowerach). A wszystko todla zdrowia...

❖ Z misją do Peru - ksiądzNorbertHerman zGogolinaswoją posługęduszpasterską pełnić będzie w dalekim Peru. Po drodze na krótkorazem zinnym ojcami-misjonarzamizatrzyma sięwHiszpanii. Z ks. Norbertem łączyć nas będzie modlitwa, jak również nasza gazeta Szczęść Bożena nową drogę!

Z myślą o dzieciachi młodzieży w Zakrzowie rozpoczęto budowę skweru rekreacyjnego.

Znajdzie się tam piaskownicaiurządzeniazabawowe dla najmłodszych, jak również planuje się ustawienie tam kosza do koszykówki a także stołu pingpongowego. Całyteren przy PlacuStawowymplanuje sięzadrzewić. Zakończenie prac - na wiosnęprzyszłegoroku.

Zadowoleni strażacy -w siedzibie OSPw Kamieniu Śl. zostaływykonane prace remontowe, polegające na zmianie pokrycia dachu nad klatką schodowąorazpomalowaniu sali i pozo­

stałychpomieszczeń w remizie.Strażacyzadeklarowali,że garażepomalująsami. Dla po­

prawy bezpieczeństwa wydzielono pomieszczenia magazynowe napaliwo oraz środki che­

miczne. Dotychczasowy zabytkowy „kanonekzastąpiono gazowymipiecamipromienni­ kowymi.

„Poczta jak się patrzy”-urząd pocztowy w Kamieniu Śl. przeszedłgruntowną modernizację.

Pomieszczenie obsługi klientówjestfunkcjonalne iestetyczne. Niezapomniano równieżo turystach, którzy przybywająna Zamek OdrowążówdoświętegoJacka:staraniem Poczty Polskiej wydano piękne widokówki. Wart odnotowania jest również fakt, iż obecnie prowa­ dzonesą prace remontowe w gogolińskim Urzędzie Pocztowym. Należy wierzyć,że przy­ czynią się one dosprawnej obsługi klientów,a niedogodności z tym związaneszybko zapo­

mnimy. Brawo Poczta!

X Ekspresem w przez gminę...

Konkurs na najlepszeopowiadanie,wspomnienie, najlepsze prace fotograficzneoraz naj­ piękniejszą piosenkęo Górażdżach - ogłosił górażdżański Dom Kultury.Rozstrzygnięcie w maju, a wręczenie cennych nagród podczas obchodów 700-lecia Górażdźy wczerwcu 1997 roku. Bliższe informacjepod numeremtel. 67-10-45 wewn. 21-91.

„Nici ze starań posłów UniiWolności! -jak poinformował pan poseł Kazimierz Szczygielski planowane zwiększenie z 15%na 17% dochodów własnych gmin ztytułu podatkówod osób fizycznychnie nastąpi, mimousilnych działańUW.No cóż,znowu mniej pieniędzydla gmin -a kampania wyborcza corazbliżej...

Prezentna gwiazdkę - szykuje SpołecznyKomitet Telefonizacyjnynaszej gminy W każdej miejscowościustawiona zostanie budkatelefoniczna,zaśz myślą o posiadaczach i użyt­

kownikach telefonówzostanie wydana książka telefoniczna, zawierająca spis wszystkich numerów naszej gminyoraz ważniejsze numery instytucji i urzędów.

Ulica Sportowa w Gogolinie -do tej pory nosiła tylko taką nazwę. Była utrapieniem dla mieszkańcówi zmotoryzowanych.Dzięki staraniom p.burmistrzai stosownych służb teraz wygląda jakodcinek trasywyścigowej.

Święta za pasem -Boże Narodzenie tuż, tuż... Zwracamy sięz apelemdo instytucji i prywat­ nych handlowców oefektowneprzystrojenie swoichwystaw (nietylko sklepowych). Na­ strój świąteczny powoduje, że stajemysię radośniejsi iwzajemnieżyczliwsi dla siebie...

❖ Drzewkona święta - każdegoroku ustawiane jest w centrum przypomniku Karolinki.Jeżeli dysponujecie Państwo drzewkiem świerkowymodużych rozmiarach,a które sprawia Wam kłopot, zgłoście ten fakt u Komendanta Straży Miejskiej. Chętnie pomożemy i choinę prze­ transportujemy we własnym zakresie, kuuciesze dzieci i św. Mikołaja.

❖ Zima tuż, tuż... - Można to zauważyćchociażbypo przygotowaniachdo niepsłużbZGKiM.

Starannie zabezpiecza się przed mrozami rabaty zróżami i krzewami ozdobnymi. Warto też dodać, że utrzymanie wnależytym stanie„terenów zielonych”w naszym mieściejest wła­ śniezasługą ZGKiM w Gogolinie.

Dzięki inicjatywiei staraniom burmistrza do dawnego stanu powróciła zabytkowa kaplica przy cmentarzuw Choruli.Patrz:zdjęcie na okładcenaszej„Panoramy.

JW

MAGAZYN REGIONALNY URZĘDU MIASTA I GMINY GOGOLIN _______________ REDAGUJE ZESPÓL________

Redaktor naczelny: Krystian Szafarczyk Redaktor techniczny: Henryk Kobiela

Adres redakcji: UMiG 47-320 Gogolin, ul. Krapkowicka 6, tel. 666-240, 666-319, 666-247

Skład komputerowy: Pracownia Komputerowa "Virtual” s.c.

45-075 Opole, ul. Krakowska 24, tel. 543-371,542-171 w. 218 Druk: NOT Opole, ul. Katowicka 50, tel. 53-74-91

Zdjęcia na okładce: „Foto-Studio” Kałuża

Redakcja zastrzega sobie prawo dokonywania skrótów.

(4)

Lisiopaa iwo r.

Uchwała nr XXIII/174/96

Rady Miejskiej Gminy Gogolin z dnia 14 października 1996 r.

w sprawie przystąpienia do sporządzenia zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego Gminy Gogolin.

Na podstawie art. 18 ust. 2 pkt 5 ustawy z dnia 8 marca 1996 r.

o samorządzie terytorialnym /Dz.U. z 1996 r. nr 13 poz. 74, nr 58 poz. 261 art 12 ust. 1 i 4 ustawy z dnia 7 lipca 1994 r. o zagospoda­

rowaniu przestrzennym /Dz.U. nr 89 poz. 415/ Rada Miejska Gminy Gogolin uchwala, co następuje:

§ 1 Przystępuje się do sporządzenia zmiany w części planu zagospodarowania przestrzennego gminy Gogolin.

§ 2 Przedmiotem zmiany jest zmiana przeznaczenia działek na tere- -nie miejscowości Kamień Śląski nr nr 1712, 62/2, 15/2, 14/2, 13/2, 12/2, 11/2,2,3, 10/12, 9/12, 12,8, 7/4, 7/3, 6/2, 5/2, 4/2, 743, 744, 828/2, 828/1, 745, 746/2, 745/1, 750, 747/2, 748/2, 749/2, 152/2, 153/2, 754/2, 751, 257/2, 759/2, 756, 726, 725, 724, 723, 759/2, 761/2, 719/3, 719/4, 720, 721, 235/2, 236/2 oraz działek na terenie miejscowości Kamionek nr nr 29/2, 29/3, 31/2,36/2, 36/3, 38, 39, 40, 41/1, 43, 44, 45/1, 45/2, 46, 47, 48, 49, 50, 51,52, 53, 54, 57, 59/1,58/1,59, 60, 61,222/7, 214, 213, 212, 226/1, 291, 235, 237, 238, 239, 243/1, 243/2, 247/3, 262/3, 264, 265, 266, 267, 287, 286, 285/2, 284, 283, 282, 281,280, 279, 278, 277, 276, 276/1, 276/2, na poszerze­

nie - zmiana granic terenu górniczego złoża wapieni „Górażdże”.

§ 3 Wykonanie uchwały powierza się Zarządowi Gminy Gogolin.

§ 4 Uchwała podlega ogłoszeniu na tablicy ogłoszeń w Urzędzie Miejskim w Gogolinie.

§ 5 Uchwała wchodzi w życie z dniem ogłoszenia.

Przewodniczący Rady Miejskiej w Gogolinie Eryk Borończyk

Zainteresowanimogą zgłaszać wnioskido powyższej zmianyplanu, na piśmie wpokoju nr29wterminie 21 dniod daty opublikowania ogłoszenia.

ZAWIADOMIENIE

Zarządu Gminy Gogolin

Stosownie do art. 18 ust. 2 pkt 5 ustawy z dnia 7 lipca 1994 r.

o zagospodarowaniu przestrzennym (Dz.U. nr 89 poz.415)

zawiadamiam

że projekty zmian miejscowych planów zagospodarowania prze­

strzennego miasta i gminy Gogolin będą wyłożone do publicznego wglądu w dniach od 27 listopada do 18 grudnia 1996 r. w siedzibie Urzędu Miasta w Gogolinie w pok. nr. 29 w godz. od 10.00 do 13.00.

Zgodnie z art. 23 ustawy każdy, kto kwestionuje ustalenia przyjęte w projektach zmian planów może wnieść protest.

Zgodnie z art. 24 ustawy każdy, którego interes prawny lub upraw­

nienia zostały naruszone przez ustalenia przyjęte w projektach zmian planów może wnieść zarzut.

Zainteresowani mogą zgłaszać protesty i zarzuty na piśmie do Za­

rządu Gminy z podaniem oznaczenia nieruchomości, w terminie nie dłuższym niż 14 dni po upływie okresu wyłożenia.

Burmistrz Miasta i Gminy Norbert Urbaniec

Sklep

„CERDOM”

Gogolin ul. Krapkowicka 83

tel 666-268

PRAKTYKA LEKARSKA

lek. med. Zbigniew Pokrzywnicki specjalista chorób wewnętrznych Krapkowice, ul. Konopnickiej 1

(wejście od ul. Prudnickiej) USG - jamy brzusznej, tarczycy, sutków;

EKG;

Rektoskopia

wtorki, czwartki, piątkigodz. 15“-18 WIZYTYDOMOWE Rejestracja: tel. 66-12-87

GABINET LEKARSKI

Mirosław Długosz

LEKARZCHORÓBWEWNĘTRZNYCH

poniedziałeki piątek,godz. 1600-18

KRAPKOWICE,

ul.Plebiscytowa 1 biurowiec PSS „Społem” - II piętro

(obok kościoła) WIZYTY DOMOWE tel. 666 111

Podziękowanie

Uczniowie, Rada Pedagogiczna i dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Gogolinie składają podziękowa­

nie Towarzystwu Społeczno-Kultu­

ralnemu Niemców na Śląsku Opol­

skim za bezpłatnie przekazane szko­

le pomoce dydaktyczne i sprzęt au­

diowizualny, które uatrakcyjniają prowadzenie lekcji a szczególnie z języka niemieckiego.

OFERUJE:

w miesiącu listopadzie 5% rabat na listwy plasti­

kowe, aluminiowe, mosiężne, baterie umywalko- we, zlewozmywakowe, wannowe.

POLECA:

płytki ścienne, podłogowe krajowe oraz włoskie, hiszpańskie o IV i V klasie ścieralności - realizacja do 2 dni, dowóz bezpłatny na terenie miasta, kleje, fugi,

atestowane parapety okienne wewnętrzne i zewnętrz­

ne, wykończenia boków aluminium, ocynk, syntetycz­

ne włókno szklane, PCV, PCVpianka, parapety, nakładki wykonane z żywic epoksydowych zbrojone włóknem szklanym, nadające się na stare parapety lastrikowe - wymiar wg zamówienia,

<•“ blaty kuchenne do 4 mb oraz wg zamówienia

Pilnie sprzedam

Skodę 105 LS (1984)

przebieg 74 tys. km

Wiadomość:

Redakcja „Panoramy Ziemi Gogolińskiej”

lub. tel.57-95-48 (po godz. 16.00)

I r

I I I I I I I I I I I I

Z okazji

„BARBÓRKI”

najserdeczniejsze

życzenia

Dyrekcji

iwszystkim pracownikom ZC-W

„Górażdże

SA

składa

Rada i Zarząd Miasta i Gminy Gogolin.

„ Wam się będzie żyło dobrze - to nam, mieszkańcom Zie­

mi Gogolińskiej, jeszcze le­

piej! Szczęść Boże wszystkim

„ białym górnikom

I I I I I I I I I I I I I

Wszystkim, którzy okazali współczucie i brali udział w pogrzebie ś p

PAWŁA MATUSZKA

serdeczne podziękowania składa:

żona z synami

Podziękowanie

Księdzu Proboszczowi

Rudolfowi Hoffmanowi

wyrazy głębokiego współczucia z powodu śmierci siostry

składają:

Rada Duszpasterska oraz parafianiez Obrowca

Wszystkim, którzy okazali pomoc iwspółczucie zpowodu śmierci

śp

JOACHIMA WOJTALI

a szczególnie księżom, lekarzom, krewnym, sąsiadom, znajomym,

byłym współpracownikom z ZC-W „Górażdże”SAiZOZ-u,

nauczycielomi uczniom SzkołyPodstawowej nr 1

w Gogolinie oraz tymwszystkim, którzy uczestniczyliwostatniej drodze ukochanegomęża,ojca idziadka

serdeczne podziękowanie składa

zona orazdzieci z rodzinami

(5)

150 lat temu w Lipsku ukazała się powieść, której akcja oparta jest na wydarzeniach z terenu Obrowi

Po śmierci w 1751 roku baronowej Engelbur- gi von Larisch również nowy dziedzic Otmętu baron Karl Josef von Larisch był do młynarza Koziołka bardzo życzliwie i przychylnie nasta­

wiony. W 1764 roku baron wystawił dokument, iż za 100 guldenów sprzedał swojemu otmęc- kiemu młynarzowi Johannowi Koziołkowi tzw.

starą Odrę, inaczej zwaną Przerwą wraz ze sto­

jącą tam wodą nazywaną „Jezioro” i prawem łowienia w niej ryb. Teren ten został sprzedany wraz z rosnącymi tam krzakami i drzewami, za

Z PRZESZŁOŚCI 2 STAREGO MŁYNA

wyjątkiem dębów, odnośnie których dokument stwierdzał, że nadal pozostaną własnością do­

minium. Przy przekazywaniu własności każdo­

razowo Koziołek był zobowiązany świadczyć na rzecz dworu 4 talary czynszu gruntowego, 2 dania rybne oraz 10 procent podatku spadko­

wego. Warto w tym miejscu dodać, że nazwę miejscową „Przerwa” spotykamy również w in­

nych położonych nad Odrą miejscowościach np.

w Odrowążu i Krępnej. Odnotowują ją nawet nie­

które współczesne mapy. Jako ciekawostkę można podać, że w 1851 roku w Obrowcu od­

notowano też nazwisko Przerwok.

Ostatnim wolnym młynarzem otmęckim był od roku 1791 Mikołaj (Nikolaus) Koziołek. Jego młodsza córka Franciszka uchodziła w całej okolicy za najbardziej powabną i miała najwię­

cej adoratorów. Mikołaj Koziołek chętnie widział­

by ją jako przyszłą żonę miejscowego nauczy­

ciela. Był nim bardzo poważany i łubiany przez mieszkańców Otmętu Andreas Gotschalk. Uro­

dzony w 1786 roku w Fałkowicach w powiecie namysłowskim, od 1804 roku był zatrudniony w Otmęcie jako nauczyciel i organista. Nie odpo­

wiadał on jednak córce młynarza, która raczej myślała o młodym żołnierzu pochodzącym z Wysokiej, którego poznała gdy był zakwatero­

wany w ojcowskim młynie. Zdjął on w między­

czasie mundur żołnierski i potajemnie spotykał się z Franciszką. Rodzice dziewczyny, dumni młynarze, postanowili jednak, że ma ona wyjść za otmęckiego nauczyciela. Gdy nadszedł dzień, w którym miał odbyć się ślub, przed domem zatrzymał się powóz ślubny. Pan młody i liczni goście trwali w oczekiwaniu na pannę młodą.

Ta jednak zniknęła i próżne okazały się poszu­

kiwania. W konsekwencji Andreas Gotschalk ożenił się z inną córką młynarza Koziołka Bea­

tą. Ich ślub odbył się w dniu 7 sierpnia 1810 roku.

Nauczyciel Gotschalk i jego małżonka żyli dłu­

go i szczęśliwie. Otoczeni gromadką dzieci do­

czekali się sędziwego wieku. Gotschalk zmarł w 1853 roku w Otmęcie jako kawaler odznaki honorowej.

Natomiast Franciszka nie znalazła swojego szczęścia. W dniu 11 sierpnia 1815 roku wyszła

za mąż za swego wybranego z Wysokiej. Zwią­

zek małżeński jednak zakończył się tragicznie.

Była bowiem maltretowana przez męża i od zgry­

zoty i przykrego zawodu wcześnie zmarła.

Mikołaj Koziołek w 1820 roku sprzedał stary młyn Antoniemu Goldmannowi z Obrowca. Do­

dać w tym miejscu trzeba, że ród Goldmannów należy do najstarszych obrowieckich rodzin.

Zgodnie z ustnym przekazem są oni w tej miej­

scowości już od 1664 roku. Goldmannowie po­

siadali w Obrowcu młyn oraz tartak.

Młyn Koziołków należał do parafii w Otmę­

cie. W starej księdze ślubów tej parafii można przeczytać, że 6 października 1807 roku odbył się ślub Antona Goldmanna z Obrowca z Jo- hanną, córką młynarza Mikołaja Koziołka z Otmętu. Prawdopodobnie więc to ten sam An­

ton Goldmann został właścicielem młyna w roku 1820. Według zapisów w księdze wieczystej władał on młynem do 1831 roku. Później miał on stanowić własność rodzin Piechaczek i Ha- lenka. W roku 1867 młynarzem został Joseph Goldmann, a po nim w 1883 roku Wilhelm Gold­

mann. W trakcie I wojny światowej gospodar­

stwo wraz z młynem nabyła rodzina Gabor z Odrowąża.

Młyn Koziołków na początku XIX wieku nie był jedynym gospodarstwem i młynem w tej oko­

licy. W odległości zaledwie 200-300 metrów od niego, lecz już na terenie Gogolina, znajdował się młyn należący do Franza Klose. W 1822 roku właścicielem jego był Leopold Gaszyna z Żyro- wej. Na podstawie umów z lat 1843 i 1844 młyn przeszedł na własność rodziny Niemiec.

Dzisiejsze gospodarstwo rodziny Cebula wy­

odrębniło się z dóbr Gaszynów w 1766 roku. Od tego czasu aż do lat trzydziestych ubiegłego stu­

lecia należało ono do rodziny Piechaczków.

Bliżej Otmętu znajduje się gospodarstwo ro­

dziny Ruda, które nazywane jest Filownią. Ta nazwa występuje też na mapach. Pochodzi ona sprzed dwustu lat od nazwiska ówczesnych wła­

ścicieli. W roku 1803 jako właściciel został tutaj wymieniony Franz Filia.

Natomiast nad Odrą na terenie Obrowca na początku XIX wieku istniały już gospodarstwa rodzin Hytrek (obecnie Kroll) i Schneider (obe­

cnie Woszczyna). Zapewne funkcjonował już wtedy przewóz na Odrze, który później należał do rodziny Lipka.

Wśród ówczesnych obrowieckich młynarzy wymienić trzeba rodzinę Cura. W1800 roku wła­

ścicielem młyna był Sebastian Cura, a po nim w 1815 roku Joseph Cura. Obecnie to gospodar­

stwo należy do rodziny Donath.

W 1828 roku dotychczasowy właściciel ob­

szaru dworskiego w Otmęcie Joachim Christów Demso przekazał te dobra Wilhelmowi Tesche w zamian za Hotel „de Pologne” we Wrocławiu.

Urodzony w 1795 roku Wilhelm Tesche był ro­

mantykiem, szukał więc w Otmęcie sielskości i natchnienia. Jako właściciel majątku Tesche za­

poznał się z nauczycielem Gotschalkiem, z którego usług jako pisarza wiejskiego często korzystał. Gotschalk i jego małżonka opowie­

dzieli mu historię swojego małżeństwa, a także zapoznali go z ich wszystkimi krewnymi w wio­

sce. W ten sposób Tesche miał możliwość do­

głębnego zapoznania się z życiem tutejszej lud­

ności. Poznał też miejscowy folklor. Później, gdy nie był już właścicielem Otmętu, pod nazwiskiem Walter Tesche napisał powieść z życia tutejszej górnośląskiej ludności. Jako materiał do tej po­

wieści posłużyło mu opowiadanie o pięknej cór­

ce młynarza Koziołka. Powieści dat tytuł „Die Rosę von der Pzerwa”. Ukazała się ona w 1846 roku w wydawnictwie Brockkausa w Lipsku.

Józef Szulc

(6)

Listopad "1996 r.

WIZYTA PREMIERA RZĄDU TURYNGII W GOGOLINIE

Jest

już

tradycją, że

do

Gogolina przyjeż­

dżają

przedstwiciele

zarówno

najwyższych

władz

niemieckich,

jak i lokalnych

(landów).

Na ogół

dzieje

się to

przy okazji

oficjalnych

wizyt

na Opolszczyźnie.

Tak

było

i

tym

ra­

zem.Na

zaproszenie wojewody

opolskiego

gościł na

naszym

terenie premier rządu

Tu

­ ryngii Bernard

Vogel.

Spotkanie

w

Gogolinie,

w

którymuczest

­ niczyli m.in. wojewoda Ryszard

Zembaczyń

­ ski, rektor

Uniwersytetu Opolskiego

profe­

sor Stanisław Nicieja, burmistrz

Norbert Urbaniec

a także działacze

mniejszości nie

­

mieckiej

z Henrykiem Krollem i Gerhardem

Bartodziejem, zdominowała

prolematyka

oświaty

mniejszościowej na

Śląsku

Opol­

skim.

Podczas

tejwizytynie

zapadły

żadne

kon­

kretne decyzje,

choć

premier

Vogel wspo

­

mniał, że

szczególnie

zależałoby

mu

na

współpracy uniwersytetu w

Erfurcie

z

Uni

­ wersytetem

Opolskim. Zdaniem

zaś działa­

czy mniejszości, szansą na podniesienie rangi

opolskiej

uczelni

­ dzie wzmocnienie grona germanistów przez

wykładowców

z

Nie

­ miec.

Premier Turyngii

stwierdził,

że proponowana

przez

stronę

polską współpraca pomiędzy uniwersytetami

jest

możliwa i może

liczyćna poparcie

władz landu. -

„Uważam,

że

obecneproblemy

z

naucza

­ niem

języka niemieckiego naŚląsku

znikną,

kiedy

mury

tutejszej uczelni

opuści

odpowiednia

liczba

germanistów.

Jesteśmy

gotowi wspomóc

merytorycznie

opolską

uczelnię w tych

staraniach”- po

­

wiedział

premier

Vogelw

Gogolinie.

Z

kolei

onadziei

na

współpracę napoziomie

gmin

mówił

dyrek­

tor generalny Związku Miast i Gmin

Turyngii

Jurgen

Gnauck.

Na

zakończenie

swojego

pobytu w

Gogolinie

premier Bernard

Vo- gel

dokonał wpisu do księgi

pamiątkowej

Urzędu

Miasta

i

Gminy.

Wojewoda dziękuje...

Jakjuż informowaliśmy

w gminie Gogolin do

wyborówdelega

­

tów do Walnego

Zgromadzenia Izby

Rolniczejprzystąpiło 43,1%

uprawnionych

do głosowania

rolników. Tak

liczny

udział w tych

wyborach sprawił,

pod

względem

frekwencji

nasza gmina

okazała się

jedną z

najlepszych

w województwie.

Zauważył to

wojewoda

opolski, który

na

ręce

burmistrza wysto­

sował

następujące pismo:

DRAMATYCZNY APEL ORDYNATORA SZPITALA

Na ręce Przewodniczącego Rady Miasta i Gminy Gogolin pana Eryka Borończyka wpłynęło pismo doktora Witolda Jasińskiego - Ordynatora Od­

działu Wewnętrznego w Gogolinie - informujące o dramatycznej sytuacji w tutejszym szpitalu:

„Z dniem 16 października 1996 roku nastąpiła blokada dostaw żywno 'ci dla chorych w Szpitalu Gogolińskim.

W związku z faktem, że nie możemy chorym w Szpitalu tutejszym zapew­

nić pożywienia i Szpitalowi grozi głód a w konsekwencji zamknięcie - Kie­

rownictwo Szpitala zwraca się z uprzejmą pro ’bą o pomoc - w tym inicja­

tywy zmierzjącej do zorganizowania dla Szpitala w Gogolinie dostaw w naturze.

Z poważaniem

Ordynator lek. med. Witold Jasiński”

Zarząd Gminy Gogolin zareagował natychmiast. Na wniosek Komisji Zdro­

wia, Opieki Społecznej i Ochrony Środowiska Naturalnego ze środków budżetowych przeznaczonych na ochronę zdrowia przekazano na rzecz gogolińskiego szpitala 5.000 zł.

Jest to jednak kropla w morzu potrzeb...

Pan

Norbert Urbaniec Burmistrz Miasta i Gminy Gogolin

Pomimo ciężkiej sytuacji w zakresie zbioru tegorocznych plonów 29 września 1996 r. głosami wyborców rolników została utworzona Izba Rolnicza w województwie opolskim.

Przeprowadzenie pierwszych wyborów delegatów do Wal­

nego Zgromadzenia Izby Rolniczej w województwie opol­

skim było w aktualnych warunkach bardzo trudnym przed­

sięwzięciem.

Frekwencja wyborcza w Waszej gminie należała do jed­

nych z najwyższych, dlatego też dziękuję Panu za osobisty wkładpracy, a także za Pana pośrednictwem dziękuję wszy­

stkim osobom zaangażowanym w przygotowanie i przepro­

wadzenie wyborów.

Wynik wyborczy w Pana gminie miał niewątpliwy wpływ na końcowy pozytywny efekt wyborów w naszym województwie.

Z wyrazami uznania i poważania

Wojewoda Opolski

I-I Ryszard Zembaczyński

(7)

Ul TU o naszych zwyczajach

KLECHDY 3 POLSKIE

W ostatnią sobotę października Telewizja Pol­

ska wyemitowała w programie ogólnopolskim re­

portaż o „grzebaniu basa” w gminie Gogolin.

Obrzęd ten, będący symbolicznym pożegnaniem karnawału i przejściem w czas postu, jest kulty-

- guzikami : basa

wowany m.in. przez członków Orkiestry Dętej ZC-W „Górażdże”. Oni też wystąpili w roli „akto­

rów" tego barwnego widowiska.

O tradycji „grzebiania basa” na ziemi gogo­

lińskiej, a zwłaszcza w Obrowcu, opowiadał Je­

rzy Lipka. O rodowodach zaś tego obrzędu i jego symbolice mówiły panie prof. Dortota Simonides i prof. Teresa Smolińska z Uniwersytetu Opol­

skiego.

Obrzęd ten, wywodzący się prawdopodobnie ze Słowacji, znany jest dzisiaj jedynie w nielicz­

nych rejonach Śląska Opolskiego; tym większe słowa uznania należą się pielęgnującym ten zwyczaj gogolinianom.

Polega on na tym, że w środku ostatniej za­

bawy karnawałowej, w nocy z wtorku na środę Popielcową, muzykanci kładą wszystkie instru­

menty na ziemię, po czym kropią go gorzałką, kładą na mary i niosą w uroczystym „pogrzebie do grobu”. Od tego momentu aż do rezurekcji instrumenty muszą milczeć, nie wolno urządzać żadnej zabawy.

swej strony dodamy tylko, że wszyscy jej uczestnicy, z panem Manfredem Ma- kiolą na czele, ze swoich

„aktorskich” zadań wywią­

zali się znakomicie.

Tylko raz w audycji tele­

wizyjnej pojawiło się nazwi­

sko pana Bernarda Grzesi- sty. Wymieniono go jako bo­

dajże najlepszego „farorza” w powojennej historii „grzebania basa” w gminie Gogolin.

A przecież to staraniem m.in. pana Bernarda obrzęd ten „odrodził się" na na­

szym terenie. W roku 1963 pierwszą taką imprezę z

udziałem członków Orkiestry Dętej Zakładów Ce­

mentowo - Wapienniczych (przy aktywnym udziale pana Grzesisty) zorganizowano w Choru- li. Wcześniej, bo w roku 1954, za sprawą pana Wi­

lhelma Górka pierwszy

„pogrzeb basa” odbył się w Krapkowicach.

Mało też kto pamięta, że obrzęd ten na nasze te­

reny już w latach dwudzie­

stych przywieźli ze sobą mieszkańcy Ziemi Raci­

borskiej, pracujący wtedy przy budowie Zakładów Papierniczych.

Był pan Bernard Grze- sista niezrównanym „faro- rzem” przez wiele lat. Te-

raz zdrowie już nie takie, ale pilnie baczy, aby tradycję tę kontynuowali młodsi.

Dziś wspomina liczne zabawne epzody i ku­

plety pisane na „okoliczność” pogrzebu:” Każ­

demu podczas „kazania” przypinało się łatkę.

Była to przecież okazja na podsumowanie na przykład całorocznej działalności orkiestry, stąd pojawić się mogła taka przyśpiewka o kapelmi­

strzu: „Borok się dwoi i troi a sam na nogach ledwo stoi.”

Była też przygoda z milicją, (lata były wcze­

sne siedemdziesiąte) która zatrzymała do kon­

troli „wskazującego na spożycie” kierującego

„moplikiem” p. Bernarda. Sięgając po dokumenty odsłonił swój „żałobny” strój (ornat), co sprawi­

ło, że biorąc go za księdza spieszącego na praw­

dziwy pogrzeb, panowie milicjanci z powagą należną takiej sytuacji odstąpili od nakazu „dmu­

chania w balonik”.

(szaf)

Cały obrzęd jest przeprowadzony na wzór ślą­

skich pogrzebów. Jest więc i organista, i ksiądz, i ministranci, jest orszak żałobników i płacząca wdowa.

Pni profesor Simonides w audycji telewizyj- neh przytoczyła taki opis tego obrzędu:

„Kiedy wyrzekania i szlochy nieutulonej w żalu wdowy stają się coraz bardziej rozpaczliwe, zbli­

ża się do niej gospodarz i tłumaczy, że nie ma o co właściwie płakać, gdyż zmarły mąż-bas był nicponiem, który tylko po knajpach siedział, nic nie robił, a tylko ją oszukiwał. Wdowa rozwście­

czona na nieboszczyka, rzuca się ku niemu, szarpie go i wyzywa, a wreszcie powiada, że jeśli się jeszcze na drugim świecie spotkają, będzie go karmiła samymi śledziami. To mówiąc, wyciąga spod zapaski zawczasu przygotowane­

go śledzia i zwracając się do obecnych mówi:

„Tego śledzia za pokuta łostowcie w pamięci I niech wom se cały post przy łobiedzie kręci."

Pokazana przez Telewizję Polską uroczy­

stość nakręcona została w Górażdach, a my ze

NAS ELFRO

Zainspirowani plebiscytem

„Mój

belfer

, zorganizowanym

przez Radio

Opole

i

„Ga

­ zetę Wyborczą”,

postanowiliśmy

i

my

w na­

szej szkole, w Zakrzowie, wybrać

trzech wspaniałych

belfrów: „Kumpla”

, „Mistrza”

i

„Kosę”

.

Wyborom

towarzyszyły

duże

emocje,

ale

prawie jednogłośnie

„Kumplem

okrzyknię­

to pana

Ireneusza

Sikorskiego, „Kosą”- pa

­ nią

Alicję Soszyńską,

a „Mistrzem

” - panią Romanę Kubień.

Zgłoszenia

naszych kandydatów wzboga­

cone ciekawącharakterystyką,

zdjęciami

i

za

­ bawnymi

portretami wysłaliśmy na adres

„Gazety

.

Już

po

kilku

dniach

otrzymaliśmy

wspaniałąwiadomość.

Oto

nasza

„Kosa”

,

pani Alicja Soszyńska,

znalazła

się wśród

pięciu

nominowanych do

tegotytułu

nauczy­

cieli

Opolszczyzny.

11 października wopolskim

kinie „Odra

” odbyłasię uroczystość

wręczenia

nagródno

­ minowanym

belfrom.

Znaleźliśmy się tam i my wraz z

nasząpanią.

Naszych

trzech wspaniałych nauczycieli uhonorowaliśmy

naakademii

z okazji

Dnia Nauczyciela.

Wszyscy

zgodnie orzekli,

że przyznane tytuły

sprawiły

im

ogromną radość.

Koło Polonistyczne Szkoła Podstawowa w Zakrzowie

(8)

Pisali o nas

„Znad Wilii” * Wilno, 16-31 października 1996

W

październiku

br. gościliśmy w Kamie­

niu

Śląskim

i

Gogolinie kilkudziesięciu poe

­

tów

z

Estonii, Litwy, Słowacji,

Czech, No­

wej Jugosławii, Grecji,

Niemiec,

Włoch, Ira

­ ku i

USA.

Wśród nich

byli również poeci z

całej

niemal

Polski. Najpierw spotkali

sięz

miłośnikami

poezji

na Zamku w Kamieniu

Śląskim,

a

później odwiedzili

Gogolin.

Wspólnie

z

zespołem„Kresowianka”

z

Bia

­ łorusi

podgogolińskim pomnikiem

odśpie­

wali wszystkim znaną „Karolinkę

...

Zprzyjemnością

informujemy,

że

w dale­

kim Wilnie,

na

łamach dwutygodnika „Znad Wilii

”, znany poeta

litewskipolskiegopocho

­ dzenia

Romuald

Mieczkowski

podzielił

się swoimi

wspomnianiami

z

pobytu

m.in.

Go

­

golinie:

„Z nadejściem jesieni w Polsce odbywają się spotkania literackie. Tradycyjnie od lat uczestniczą w nich polscy poeci Wilna. (...)

Piękne spotkanie odbyło się na Zamku w Kamieniu Śląskim, ojczyźnie św. Jacka Odro­

wąża. Dzięki uprzejmości władz Gogolina na czele z burmistrzem Norbertem Urbańcem była możliwość poznania tego miejsca, do­

kąd „poszła Karolinka wraz z Karliczkiem ", co też upamiętnia pomnik w centrum mia­

steczka, bardzo schludnego, świetnie prospe­

rującego gospodarczego oraz przychylnego dla sztuki. (...) Było to wspaniałe święto poe­

zji. Ta atmosfera życzliwości uroczego i spo­

kojnego miasteczka, leżącego w pobliżu Odry, i szacunek do poezji zapewne sprawią że powstaną nowe strofy

RomualdMieczkowski (Wilno)

CO UCZYNIŁBY WIESZCZ

Z Adamem witam się wszędzie tak z przyzwyczajenia gdziekolwiek zobaczę jego kamienne oblicze - wiem że spotykam swojego człowieka Co uczyniłby wieszcz - zastanawiam się obsesyjnie gdyby zszedł z piedestału

w Krakowskie Przedmieście Warszawy ile by dał jałmużny żebrzącym Rumunom i Cyganom jak współczuł ofiarom HIV i słuchał poloneza As-dur w wykonaniu ruskich artystów w adidasach i sportowych dresach a może udałby się do kasyna albo koszernej restauracji Mickiewicz milczy oczywiście a rodak co zostawił kresy gęsto mówi o tym jak ma być na tej ziemi pyta

za ile da się sprzedać wspomnienia z lat młodości i ziemniaczane chipsy Na pożegnanie ofiaruje dobre rady

książki o zatartych tytułach i kilka numerów starej gazety

„Karolinka” ukończyła 19 lat...

Z wielką przyjemnością przyjęliśmy wiado­

mość, że „Karolinka”, nasza licealna „konku­

rentka”, ma się całkiem dobrze i nie zamierza zamilknąć. Z okazji Dnia Nauczyciela ukazał się kolejny numer tego szkolnego pisemka, które właśnie w październiku obchodziło swoje dzie­

więtnaste urodziny.

Redakcja „Panoramy", składając swojej „ko­

leżance” serdeczne życzenia urodzinowe, do druku wybrała zamieszczone w „Karolince" cie­

kawostki z przeszłości szkoły:

❖ Pierwsza klasa ucząca się w naszym li­

ceum liczyła 26 uczniów, a było to w 1948 roku.

❖ Do pierwszego egzaminu dojrzałości przy­

stąpiło 12 uczniów.

❖ 13. 01. 1973 grono pedagogiczne podjęło uchwałę: „Grono i młodzież Liceum Ogól­

nokształcącego w Gogolinie zgłaszając projekt imienia Szkoły, postanowiło nadać Szkole imię Komisji Edukacji Narodowej”.

❖ W roku 1973, czyli w 25-lecie naszej szko­

ły, został przeprowadzony 21 egzamin doj­

rzałości.

❖ Nasz kort tenisowy ma już 17 lat; w roku 1979 zakończono jego budowę.

❖ W szkole działały: Kabaret „Brak piątej kiep­

ski”, Teatr Form Przymałych i Teatr „18”.

❖ Czy wiecie, że w naszej szkole uczono ję­

zyka francuskiego?

❖ W roku 1984 zakupiono pierwszy kompu­

ter a dziś mamy ich 12.

❖ Obecnie w szkole uczy się 365 uczniów, w tym 114 chłopców.

❖ W tym roku szkolnym uczniowie będą zda­

wali 45 egzamin dojrzałości.

❖❖❖

Redakcji „Karolinki”: Iwonie Kopton, Mag­

dzie Rams i Michałowi Wichrowi oraz sprawują­

cej życzliwy nadzór pani profesor Beacie Dur­

skiej życzymy wytrwałości i sukcesów w dzien­

nikarskiej robocie. Przypominamy też, że nasze łamy są zawsze otwarte na Wasze teksty.

(9)

replika Na rozum chłopski

Do artykułu pana Jerzego Lipki z cyklu „Na chłopski rozum”, dotyczącego prywatyzacji obrowieckiego PGR-u, („PZG" nr 10/96) wkradła się pewna zasadniczej wagi nieścisłość. A dotyczy ona podatków, które (tak twierdzi autor) nie zostały umorzone przez władze gminy Gogolin, mimo iż o to zwracano się do burmistrza.

Faktem jest, że gospodarstwo rolne w Obrowcu, jako wła­

sność Agencji Rolnej Skarbu Państwa, od roku 1992 borykało się z poważnymi kłopotami finansowymi i występowało o pro­

longatę spłaty należnego Gminie podatku. W tym miejscu przy­

pomnimy: podatek od podmiotów gospodarczych jest obliga­

toryjny (czyli obowiązkowy) i zgodnie z ustawą nie podlega żadnym umorzeniom. To nie od dobrej lub złej woli władz gmin­

nych zależy jego ściągalność. Zarząd Gminy Gogolin, idąc na rękę kierownictwu gospodarstwa w Obrowcu od roku 1992 przy­

stawał na prośbę o odtożednie terminów płatności. Tak było do roku 1995, kiedy to dalsza zwłoka stawała się już naruszeniem obowiązującego w Polsce prawa, na które uwagę zwróciła Rejonowa Izba Obrachunkowa. W tej sytuacji Zarząd Gminy zmuszony został do wszczęcia postępowania egzekucyjnego, w wyniku którego odzyskano od Agencji Rolnej Skarbu Pań­

stwa zaległe płatności. Nie był to więc akt złej woli wobec go­

spodarstwa rolnego w Obrowcu (jak próbuje sugerować pan Lipka), ale nakazane ustawą działanie na rzecz dobra całej społeczności gminy, jako iż właśnie z podatków tworzy się bu­

dżet gminny.

Tyle gwoli wyjaśnienia.

Prawo na co dzień

Lokatorzy interweniują i proszą o pomoc

Do

redakcji

„Panoramy

” zwrócili się

lokatorzy

budynku

nr

7 przy ulicy

Krapkowickiej

w

Gogolinie.

Uznali, że być

może

to ostatnia

szansa,

abywłaściciel

posesji

- SpółkaMieszkaniowa

ZC-W

„Góraż

­

dże”

SA -

zainteresował się

warunkami, w

jakich

w

budynku

zakła­

dowym ZC-W mieszka sześć

rodzin. Chodzi głównieo podwórko,

gdzie

mieszcząsię

sanitariaty i

zlokalizowane

są szamba.

Po

pierw­

sze:szambasą

nieprawidłowo

zabezpieczone

i

stwarzająrealne

za­

grożenia dla lokatorów; podrugie:

w dni

deszczowe nieutwardzone podwórko

i brama wjazdowa

zamieniają

się w wielkie

błotnisteba

­ jora; po trzecie: od pięciu

lat

nie można

się

doprosić zainstalowania

oświetlenia zewnętrznego na

podwórzu, co

wieczorami utrudnia

np.

korzystanie z

sanitariatów.

.

Lokatorzywielokrotnie zwracalisię

do

właściciela posesji

o

wy

­

wiązywaniesię

z ciążących na

nimobowiązków.

Interweniowali w

StrażyMiejskiej,

która kilkakrotnie zobowiązywała Spółkę do

usu

­ nięcia

ewidentnych

zaniedbań

porządkowych.

Sami lokatorzy dbają

o swoje

podwórko

jakmogą:

sprzątają

wyrównują sadzą

kwiatki, ale nie są

wstanie

usunąć wieloletnioch

zaniedbań.Terazmartwią się,

że

jesienią

i

zimą

będzie

jeszczegorzej...

Przypominamy,

budynek

nr 7 przy ulicy Krapkowickiej

mieści się

w

samym

centrum

Gogolina.

(szaf)

PRACOWNICY ZAMIEJSCOWI

PODWYŻSZONE KOSZTY UZYSKANIA PRZYCHODÓW

Wmyśl art. 22

ust. 2a ustawy z 26.07.1991

rokuo

podatku

docho

­ dowym od

osób fizycznych(Dz.U.

z 1993 r., nr 90,

poz.

416 z później­

szymi zmianami) miesięczne

koszty uzyskania

przychodów z

tytułu stosunku

pracy oraz pracy

nakładczej(wynoszące

w 1996

roku

40 zł 95 gr)

podwyższa

się

o25%.

Muszą być

spełnione

łącznie następujące

warunki:

-miejsce stałego

lub

czasowego

miejsca

zamieszkania podatni

­

ka

jest

położone poza miejscowością

w

której znajduje się

zakład

pracy,

-

podatnik

nieotrzymuje

dodatku za

rozłąkę.

W roku 1996 podwyższone koszty

uzyskaniaprzychodów

pracow­

ników

zamiejscowych

wynoszą miesięcznie

51

19

gr, a w skali

całego

roku

614 zł

28 gr.

Należy podkreślić,

iżw

rozumieniu

art.22 ust. 2a za miejsco

­ wość, w

której

znajduje

się

zakład,

uznaje się

miejscowość, w

której

podatnik

świadczy

pracę

(miejscestałej

pracy

podatnika).

Jeżeli

pracownik spełnia warunki,

o którychmowa

w

art. 22

ust.

2a

ustawy,

podwyższone koszty

uzyskania

przychodów

przysługują mu

bez

względuna

to, jakim środkiem

lokomocji

dojeżdża z

innej miejscowości dopracy,

jaka

jest to odległość,

w

jakim

jest zatru­

dniony

wymiarze

czasu

pracy,iledni

pracował

w danym miesiącu.

Zakład

pracymożepodwyższyć

miesięczne koszty

uzyskania przy

­

chodów tylko

temu pracownikowi, który złożył oświadczenie, że jego miejsce

stałego

lub czasowego zamieszkania znajduje

siępoza

miej­

scowością w

której mieścisię zakład

pracy i

nie otrzymuje on

do­

datku zarozłąkę.

Przepisy zobowiązująpracownika do

zawiadomieniazakładu pracy

o zmianach stanu

faktycznego

wynikającego ze złożonego oświad­

czenia

- przed wypłatą wynagrodzenia

za

miesiąc, w

którym

zaszła

zmiana.

Natomiast nie

ma

obowiązku składania kolejnych oświad­

czeń,

jeżelistan

faktyczny wynikający z oświadczenia złożonego w latach

poprzednichnie

uległ zmianie.

Jakwspomniano, zakład

pracy

uwzględniapodwyższone o

25%

koszty

uzyskania przychodów

tylko

temu pracownikowi, który

zło­

żył stosowne

oświadczenie.

Pracownik

zamiejscowy,

który -

pomimo iżspełnił

warunki

wyni

­

kające

z

art.

22 ust. 2a ustawy

-

nie

złożył

takiego oświadczenia w ciągu

roku,

nie traci

korzyści

płynących z

tego

przepisu,

nie

ma bo­

wiem przeszkód,

aby:

-

złożył stosowne oświadczenie

razem

z

oświadczeniem zobo

­

wiązującym płatnika

do dokonania rocznego obliczenia

po

­

datku

bądź

-

uwzględnił podwyższone

o25%koszty uzyskania

przychodu w

samodzielnieskładanym

zeznaniu

podatkowym.

Przedstawione

zasady

podwyższania

o 25% kosztówuzyskania przychodów

odnoszą się

również do

pracowników zamiejscowych

zatrudnionychu

więcej

niż

jednego

pracodawcy.

Koszty

uzyskania

przychodów

ze

stosunku pracy

w

rocznym

ze

­ znaniu

podatkowymza

rok 1996

nie

mogą

przekroczyćkwoty

921

38 gr.

Mecenas

(10)

Dom dziecka dla każdego z wychowanków stanowi swoistą szko­

łę życia, która zostawia swoje piętno na wiele, wiele lat. Prawie zawsze wychodzi się z niego z owym „syndromem sierocińca”, który jeżeli nawet nie stanowi skazy na życiorysie, to na pewno pozostawia głęboki ślad w psychice. Dobrze, gdy ów ślad spo­

woduje konieczność szlachetnej rekompensaty za nieudane dzie­

ciństwo, za brak matczynej opieki. Wtedy pojawia się (choć nie są to częste przypadki) wewnętrzna potrzeba stworzenia rodzi­

ny otwartej na niedole innych.

Julia Tomaszek mówi,

ŻYCIORYS Z

Potrzebowała

dwudziestu lat, by

mogła po

­ wrócić

do„swojego

domu

,

jedynego

jaki

miała,

gdzie na

panią

Helenkę

mówiła,podobnie

jak i

innedzieci,„mama

”.

Przyjechała tamz

trójką

wła

­

snych

już dzieci,

dlaktórych była

to pierwsza

tak daleka wyprawa. Do

Szczecina

z Gogolina to

szmat drogi. Dzieciaki po raz

pierwszy

zobaczyły morze.

Wspólne

wakacje

to był

jedynie

pretekst: mia­

ła tę

wewnętrzną

potrzebę pokazania dorastają­

cym dzieciom domu,

w

którym

wszystko

było

„za

­ stępcze”:

„mama” nie była prawdziwą

mamą,

za

­

bawkiniebyły

„własne

-

wszystkobyło

wspólne,

państwowe.

Tylko

tęsknotazaprawdziwą

rodzi­

ną,

z mamąi tatą,była

własna,

autentyczna i...

bardzo bolesna.

Do

domu

dziecka wSzczecinie-Zdroju trafiła, gdy

miała

dwaipół

roku. I

tak

na

dobrą

sprawę ze

swoją matką

nigdy już

nie miała

kontaktu.

Gdy była nieco

starsza

próbowała rozpaczliwie przy

­

pomnieć

jej o

swoimistnieniu, aletryb

życia

i śro

­

dowisko,z

którym

matka

się związała wyklucza­

ły nąjmniejsżą nawet możliwość nawiązania

ja

­ kichkolwiek

rodzinnychkontaktów.

Po

latach

próbowała

też odszukać

swojegoojcaigdy w koń

­

cu

jej się

toudało

wyparł się on

wogóle

znajomo­

ści

z jej matką.Miał

własną

rodzinę iepizod mi

­ łosny sprzed wielu lat

starał

się

zatrzećze

swojej

pamięci.

W

domu

dziecka

przebywała

do

pełnoletności.

Ukończyła

Zasadniczą Szkołę Zawodową

i uzy

­

skała specjalność

masarza.

Próbowałateż swoich

sił w

Technikum

Gastronomicznym.

„Dziewczy

­

nomz

domu

dziecka nie

było

łatwo

- mówi

dzi

­

siaj.

-

Na palcach jednej

ręki

można

wyliczyć te,

które

w ogóle

zdobyły jakieś

wykształcenie.

Pra­

wie

wszystkie były

skażone

swoim

pochodzeniem i

środowiskiem

rodziców. Ztego tak

łatwo się

nie

wychodzi...

.

Wejście

w normalność

nie

było proste.

Skrom

­ na wyprawka i

opłacony na trzy miesiące pokój

sublokatorski -

to

było wszystko,

zczympani Ju

­ lia rozpoczęła

start

życiowy. „Nikt

nienauczył mnie

samodzielności.

Do

tej pory wszystko

zała

­ twiał

wychowawca, kierownik.

Teraz

zostałam samai nie

umiałam

ani

znaleźć

pracy, ani (a

może przede

wszystkim)

poradzić sobie

zeswojąsamot- nością.

Teraz dopiero brak jakiejkolwiek rodziny

doskwierał mi najbardziej.

Na

pierwszą

wigilię

„wprosiłam

się

” do

swojego domu

dziecka

w Szczecinie-Zdroju

”.

Wiedziała, że nie

może się

poddać.

Dzisiaj mówi,

żewykształconyw domu

dziecka

„instynkt

samozachowawczy

kazał

jej zwrócić

się o po­

moc

do redakcji

„Kuriera Szczecińskiego”.

Życz

­ liwy redaktor pomógł znaleźć pracę

w

pobliskim

Świnoujściu.Tam też poznała

swojego przyszłe­

go

męża. Pochodził

zBodzanowa

koło

Głucho

­ łaz. Nim

to

jednak nastąpiło doświadczyła różnych

kolei losu. Były tam

epi

­ zody zarówno

drama

­

tyczne, jak i

optymi­

styczne.Dodziś wspo

­

mina

np. panią

Bogusię ze

Świnoujścia,

która

nieznaną

sobie dziew

­

czynę przygarnęła do

swojego

domu i

finan­

sowowsparławnajgor

­

szychchwilach.

„Wie

pan, wtedy

zrozumia­

łam, że są na

tym świę­

cie również dobrzy

lu­

dzie”

.

Ślub

wzięła

wdniu

8

marca

1975 roku. Bar­

dzo

chciała, aby uczest­

niczyławnimjej

mat­

ka. Odnalazła ją zaprosiła,

ale

ona

zjawiła

się kil­

ka dni później. Wtedy

też matkę

widziała

po raz

ostatni.

Potemwrazzmężemprzyjechałado Bodzano

­ wa. Stosunki

rodzinne

się

nie układały, więc ra

­

zemmężem

upatrzyli

swoją

szansę

wChoruli.

Trwała

budowa

Zakładów Cementowo-Wapien

­

niczych,tam

istniała

nadzieja nazatrudnienie

i

mieszkanie.

„Nie

były

to

łatwe

dla

nas lata,

ciężko praco

­ wałam, przy koksie, poroniłam nawet

dziecko.

Ale

znowu wspominam

życzliwość

obcych ludzi.

Pań

­

stwo Józef iMartaJaroszowie wiele

wtedy nam pomogli.

Ajak urodziła

się

mojacórka to

dałam

jej naimię

właśnie Marta, w dowód

wdzięczności

dla pani

Jarosz

”.

Kiedy rodzinapowiększyła

się na tyle, że w wy­

najmowanym pokoiku przysłowiowej

szpilkijuż nie można

było

upchnąć,

rozpoczęła

strania o mie

­ szkanie w

Gogolinie. Po

kolejnych

odmowachów

­ czesnych władz gogolińskich

zdeterminowana...

rozbiłanamiot pod Kamitetem

Wojewódzkim

PZPR

w Opolu. W efekcie otrzymała

zagrzybione mieszkanie przejściowe w Gogolinie.

W tym czasie

zachorowała na padaczkę i... de­

cyzja

o kolejnej

ciąży; zdaniemlekarzy

mógł to

być

przełom

w

leczeniu. I

tak

też było rzeczywiście.

Rodzina liczy już jednak troje

dzieci,

co skła­

nia

panią

Juliędo

kolejnego

desperackiegokroku.

Samowolniewprowadza

się

do

opuszczonego

mie

­

szkania

przy

ulicyKonopnickiej. Kiedy

wręczo­

no jej

nakaz eksmisji

dopuściła

się,

jak

to

okre­

ślono w urzędowych

protokołach, „czynnej

napa­

ści

na

funkcjonariuszy

państwowych

”.

Była

w

kolejnej

ciąży

więc sprawaw końcu

przycichła.

Państwo

Tomaszkowie mieszkalitam9

lat (uzy­

skali

większe na tym samym

piętrze), a

opuszczo­

ne przez

nich

mieszkanie

otrzymała

p. Alina

Skwarczyńska

z czterema

swoimi córkami,

których losy

od tej właśnie pory związały się

z sąsiadami z jednego

piętra. Wpierw

byłatoznajo

­ mość, jaka zwykle

nawiązuje

się

z

sąsiadami,

bez zażyłościi

bliższych kontaktów.

Może

tylko dzieci

bardziej do

siebie

przylgnęły,ale

to jest

wśród

dzie­

ci dość powszechne.

DzisiajpaniJulia mówi:

„Być

może nie

był to idealny dom

dlatych

dzieci, ale był, własny,

zkochającą i oddaną

im

mamą.

Mat­

cebyłociężko,

małżeństwo się

nie udało. Ojciec w

dość

częstych

konflitach

zprawem.

Konkubent,

który

wprowadził się

do

Aliny,

z

różnym

skutkiem zastępował

im

prawdziwego

ojca.

A

potem doszła

choroba

matki. Właściwie

tokontaktów

bliższych

pomiędzynami nie

było. Aż do

26majaubiegłego

roku”.

Dzień Matki dzieci z domu przy ul.

Konopnic

­

kiej

postanowiły

świętować

wspólnie. Urządziły na podwórku „prawdziwe przyjęcie” z poczęstn- kiem.

Był

ustrojony stół,

ciastka,

słodycze.

I

wspól­

na zabawa dla

wszyskich dzieci i

mam.

-

„Byćmoże

atmosfera

tego dniasprawiła,

że

lostych

dzieci, córek Aliny, stał

mi

się

bliższy

-

mówi

p.

Lidia.

I być

może

właśnie

wtedy uświa

­

domiłam

sobie,

że niedługo

mogą pozostać

same.

Choroba

ich matkikazałaprzecież

mieć to na

uwa

­

dze

”.

(11)

że ma do spłacenia dług wdzięczności...

OPTYMISTYCZNYM

Pani Alina

zmarła

w październiku.Dzieci zo

­

stały same,

praktycznie bez środków do

życia.

Zpomocąprzyszedł

Ośrodek Pomocy Społecz­

nejw

Gogolinie. Na utrzymanie

dostają 75 zło

­ tych alimentów

z

Banku

Alimentacyjnego. Kilka

­

set

złotych

dlasierot

przeznacza Stowarzyszenie

Pomocy

Dzieciom Miasta

iGminy Gogolin.

Potem

Ośrodek

Pomocy

Społecznej

czyni sta­

rania o przyznanie

opieki

prawnej nad

dziećmi.

Z najbliższej rodziny

dziewczęta mają

dziad

­ ka,

któryniekwapi

się jednak do opieki

nad

nimi.

Ma

trzecią

z kolei żonę

i związki uczuciowe

z

wnuczkami dawno

wygasły.Ośrodek

Pomocy czy­

ni

więcusilne

starania znalezienia rodziny zastęp­

czej

dla czterech

dziewcząt, aby niedopuścićdo oddania ich dodomu

dziecka.

Ktoś

tam deklarował

jakąś pomoc, ktoś się

za

­ stanawiał...

Narada

rodzinna

w domu pani Julii

sprawiła, że

zapadła

„kolektywna

”decyzja

o

roztoczeniu opieki nad

dziećmi sąsiadki.

Być może

w

jej pod

­

jęciupomogła obietnica męża,

pana Zdzisława,

złożonana

łożu

śmierci pani

Aliny, że

o

jej dzie­

ciach

nie

zapomną...

-"Pamiętałam aż za dobrze

swoje

własne

dzie­

ciństwo

w

domu

dziecka.

A

przecież

one

tylko

tam mogły trafić...”

.

W

marcu 1996 roku

Sąd dla

Nieletnich

wydał postanowienie

o

ustanowieniu

rodziny

zastępczej.

TymsamymJulia

Tomaszek sta­

ła się

prawnym

opiekunem

Agnie

­

szki (16

lat), Beaty

(14

lat), Julii (11 lat) i

Joanny

(10

lat). Wcześniej była już

wspólna

wigilia.

Z

chwilą

ustanowienia

rodziny

zastępczej

dziewczętom przyznano

około 1000

złotych miesięcznie

zOśrodka

Adopcyjnego

przy

Kurato­

riumOświaty. Otrzymałyteż

jednorazowąpomoc

w

wys. ok. 6000 złotych

z

przeznaczeniem

naza

­

kup

najniezbędniejszych rzeczy

(w domunie

było praktycznie

nic).

Utrzymały

jednak

mieszkaniei

(co

najważniej

­

sze) poczucie

więzi

rodzinnej z

dotychczasowy­

mi

sasiadami.

Dzisiajpani

Julii

ma

­ rzy

sięstworzenie praw

­ dziwego

domu

rodzin­

nego. -

„Prowadzimyw zasadzie

dwa domy,

a

więc i opłaty sąpodwój- ne. Oba mieszkania

wy

­ magają wielu nakładów finansowych, niespraw­

ne są urządzenia

i

insta­

lacje, w

mieszkaniach

jest wilgoć. Koszty przekraczają

nasze

możliwości,

zalegamy też

z

czynszem. Jest

jed

­

nak

wielu

ludzi

dobrej woli, którzy przychodzą

naszej,

podwójnej

teraz,

rodzirtie

z dużą niekiedy

pomocą.

Życzliwie

odnosi się

do

nas

burmistrz, który pomysłstworzenia domu rodzinnego

uznał

za

interesujący. Na razie

jednak niema takiej moż

­ liwości.”

Opinia w tej sprawie

Ośrodka

Opieki

Społecz

­

nej jest

jednak

nieco

inna: „U

podstawstarania

się

o

opiekę

prawnąnad

dziewczętami było utrzy­

manie

właśnie

dlanichobecnegomieszkania.Idzie teżo

to,

żez chwilą uzyskania

pełnoletności przez najstarszą

zsióstr, Agnieszkę,

ona właśnie prze­

jąć

ma prawne

obowiązki

opieki

nad rodzeń­

stwem”

.

Na

razie jednak

dziewczęta pozostająpod opie-

kąpani Julii:

- „Na swojej

drodze

spotkałam bar-

FINAŁEM

dzo

wielużyczliwych ludzi, którzy

bezinteresow­

nie

starli się mi pomóc. Teraz

spłacam im

dług

wdzięczności,a

dziewczętom

chcęstworzyć

choć­

by

namiastkę prawdziwego

domu. I traktuję

je

na równi

z czwórką

moich własnych

dzieci

”.

Krystian Szafarczyk PS (z ostatniej chwili)

W dniu 30 października br. prawie doszczęt­

nie spłonął Dom Dziecka w Szczecinie. Zwła­

szcza jego stara część, w której pani Julia spę­

dziła całe swoje dzieciństwo. Wszystkie dzieci zdołano ewakuować.

Od redakcji:

10-cio osobowa rodzina pani Julii Tomaszek nie opływa w dostatki. Zbliża się zima, potrzebna jest ciepła odzież,

węgiel... Liczymy, że znajdą sie w naszej gminie osoby, które zechcą pomóc.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Język, którym teraz posługuje się młodzież, nie jest już tym językiem, którym posługiwano się..

W dniu 29 października 1999 roku w Publicznej Szkole Podstawowej Nr 3 w Gogolinie odbyła się uroczystość ślubowania i pasowania na uczniów dzieci z klas la i Ib.. Zła

Z gminy Gogolin wywodzi się bowiem bardzo wielu twórców ludowych, nie mających sobie równych w misternej sztuce wyczarowy­.. wania z kruchego materiału, jakim są skorupki

Unia Tułowice - MKS Gogolin Włókniarz li Kietrz - Sparta Paczków Metal Kluczbork - Skalnik Tarnów Opolski TOR Dobrzeń Wielki - Skalnik Gracze Willich Fortuna Głogówek -

jaciół Nauk &#34;Kwartalniku Opolskim&#34; ukazał się w ubiegłym roku liczący 15 stron artykuł poświęcony wywodzącemu się z Gogolina Antonowi Jelitto.. Artykuł nosi

z Baranem: szczęśliwy tylko w chwili zakochania się, z Bykiem: układ dość trudny; z Bliźniętami: dosko ­ nały związek; z Rakiem: istnieje szansa na przetrwanie

większa, staje się bolesny, skóra w tej okolicy może być zaczerwieniona. W przebiegu zapalenia torbieli mogą się na szyi tworzyć

ściach, głównie przy przesyceniu żółci cholesterolem, cholesterol może być wytrącony z żółci i może stać się przyczyną powstawania