• Nie Znaleziono Wyników

Panorama Ziemi Gogolińskiej 2000, nr 11 (72).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Panorama Ziemi Gogolińskiej 2000, nr 11 (72)."

Copied!
20
0
0

Pełen tekst

(1)

r -

GOGOLIN

LISTOPAD

(2)

Z prac Rady Miejskiej w Gogolinie

Uchwała Nr XXIII/165/2000

I Rady Miejskiej w Gogolinie z dnia 24 października 2000 r.

w sprawie ustalenia najniższego wynagrodzenia zasadniczego Na podstawie art. 18 ust. 2 pkt. 15 ustawy z dnia 8 marca 1999 roku o samorządzie gminnym oraz § 2 pkt. 2 Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 26 lipca 2000 r. w sprawie zasad wynagradzania i wymagań kwali­

fikacyjnych pracowników samorządowych zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych jednostek samorządu terytorialnego, Rada Miejska w Gogolinie uchwala, co następuje:

§1

Ustala się najniższe wynagrodzenie zasadnicze w pierwszej kategorii zaszeregowania w tabeli miesięcznych stawek wynagrodzenia dla pra­

cowników zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych Gminy Gogo­

lin w wysokości 700,00 zł (siedemset złotych).

§2

Wykonanie uchwały powierza się Zarządowi Miejskiemu w Gogolinie

§3 Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.

Uchwała Nr XXIII/166/2000

Rady Miejskiej w Gogolinie z dnia 24 października 2000 r.

w sprawie ustalenia jednego punktu w złotych

Na podstawie art. 18 ust. 2 pkt. 15 ustawy z dnia 8 marca 1999 roku o samorządzie gminnym oraz § 3 ust. 3 Rozporządzenia Rady Ministrów z dnia 26 lipca 2000 r. w sprawie zasad i wymagań kwalifikacyjnych pra­

cowników samorządowych zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych jednostek samorządu terytorialnego, Rada Miejska w Gogolinie uchwa­

la, co następuje:

§1

Ustala się wartość jednego punktu w złotych w celu sporządzenia tabeli miesięcznych stawek wynagrodzenia zasadniczego dla pracowników zatrudnionych w jednostkach organizacyjnych Gminy Gogolin w wyso­

kości:

1. w zakładzie budżetowym - Zakład Gospodarki

Komunalnej i Mieszkaniowej w Gogolinie 4,50 zł 2. w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Gogolinie 4,50 zł 3. w Gminnym Zarządzie Oświaty w Gogolinie 4,50 zł 4. w jednostkach budżetowych działających w zakresie

oświaty 2,00 zł

§2

Wykonanie uchwały powierza się Zarządowi Miejskiemu w Gogolinie.

§3 Uchwała wchodzi w życie z dniem podjęcia.

BRZESKIE CENTRUM KULTURY DZIĘKUJE

Brzeskie Centrum Kultury dziękuje za zaangażowanie i pomoc przy organizacji XI Międzynarodowego Najazdu Poetów na Zamek Piastów Śląskich w Brzegu.

Dzięki współpracy z Urzędem Miasta i Gminy Gogolin mogliśmy zre­

alizować ideę imprezy, która łączy środowiska literackie z różnych miast Polski i sąsiednich krajów.

Z wyrazami szacunku

/-/ Maria Dorota Herman

Podziękowanie za sprawne przeprowadzenie wyborów Prezydenta RP

Opole, dnia 23.iÓ. 2000 r.

Okręgowa Komisja Wyborcza Nr 38 w Opolu

Pan Burmistrz

Norbert Urbaniec

Gogolin

W związku z zakończeniem prac związanych z przygotowaniem i prze­

prowadzeniem w dniu 8 października 2000 r. wyborów Prezydenta Rze­

czypospolitej Polskiej, proszę przyjąć podziękowanie za trud pracy orga­

nizatorskiej, a w szczególności za wysiłek pracy przy powoływaniu skła­

dów obwodowych komisji wyborczych oraz sprawne i terminowe wyko­

nanie czynności wynikających z kalendarza wyborczego.

Dziękując za harmonijne współdziałanie z Okręgową Komisją Wybor- cząNr 38 i Delegaturą Wojewódzką Krajowego Biura Wyborczego w Opolu, proszę o przekazanie podziękowania urzędnikom wyborczym oraz pozo­

stałym pracownikom Urzędu Miasta, uczestniczącym w pracy na rzecz wyborów.

Dyrektor Przewodniczący

Delegatury Wojewódzkiej KBW Okręgowej Komisji Wyborczej Nr 38 /-/ Stanisław Kunstler I-I Tadeusz Dominczyk

A ^BURMISTRZ -

SIŁY ZBROJNE RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

aa ...

Z okazji Święta Niepodległości w Woje­

wódzkim Sztabie Wojskowym miała miej­

sce niecodzienna uroczystość: kilkunastu samorządowców otrzymało nominacje na stopnie podoficerskie. Wśród awansowa­

nych wójtów, burmi­

strzów i starostów znalazł się Norbert Urbaniec, który jako jedyny z nich zasadni­

czą służbę wojskową odbył w Marynarce Wojennej. W dniu 9 listopada Szef Woje­

wódzkiego Sztabu Wojskowego w Opo­

lu pułkownik Antoni Tkacz wręczył burmi­

strzowi Norbertowi Urbańcowi nominację na stopień bosmana sztabowego rezerwy.

Przyjmując pozy­

cję "baczność" skła­

damy naszemu burmi­

strzowi serdeczne gra­

tulacje!

(3)

Ziemi Gogolińskiej

NR 11/72/2000 ISSN 1233-6823

BAL DOBROCZYNNY NA RZECZ GOGOLIŃSKICH DZIECI

Już po raz siódmy Stowarzyszenie Pomocy Dzieciom Miasta i Gminy Gogolin zorganizowało wielki bal dobroczynny na rzecz najmłodszych mie­

szkańców gminy. Zabawa na 101 (!) par odbyła się w dniu 11 listopada br. w Centrum Konferencyjnym w Górażdżach. Całkowity dochód ze sprzedaży zaproszeń oraz licytacji, który w tym roku zamknął się rekordową kwotą 14.480,46 złotych, w całości zasilił konto Stowarzyszenia. Organizatorzy na największy dochód liczyli z tradycyjnie już organizowanej podczas balu licytacji. I faktycznie: o wystawione na aukcję prace plastyczne, ręcznie malowaną porcelanę, tort, pieczonego prosiaka a także ...bukiet czerwonych róż trwała prawdziwa batalia, podgrzewana przez prowadzącego licytację pana Zbigniewa Pawlaka. Najwyższą cenę uzyskał bukiet róż, który za 2500 zł wylicytował pan Jacek Morawiec z Kamienia Śląskiego. Pieczony pro­

siak stał się własnością panów Eryka i Herberta Borończyków, którzy podbili jego cenę do 450 złotych, zaś tort przekazany przez p. Lutza Zimmermanna przelicytował za 500 złotych p. Hans Ulrich Hujer - główny budowniczy autostrady. W licytacji uczestniczyli ponadto: Dyrektor Generalny Góraż­

dże Cement S.A. pan Andrzej Balcerek, dyrektorzy Górażdże Cement S.A.

pan Jacek Kwaśniak i pan Ernest Jelito, dyrektorzy OPOLWAP pan Kry­

stian Strzałek i pan Rudolf Okoń, wójt gminy Tarnów Opolski pani Broni­

sława Pietruszka, państwo doktorostwo Kazimiera i Werner Pigullowie, pan Rudolf Blaut, pan Marian Spychała. - trener opolskich żużlowców - i bur­

mistrz Gogolina pan Norbert Urbaniec. Łącznie dochód z licytacji wyniósł niebagatelną kwotę 10.820 złotych. Sympatycznym akordem licytacji było przekazanie przez pana Jacka Morawca wy licytowanego wcześniej bukietu róż pani doktor Marii Urbaniec - przewodniczącej Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom - w podziękowaniu i w dowód uznania za jej niestrudzoną działal­

ność charytatywną na rzecz gogolińskich dzieci.

Bal w Górażdżach trwał do białego rana: o przednią atmosferę postarały się zespoły taneczne "Iskierki" z Odrowąża i "Sierra" z Krapkowic oraz zespół muzyczny "Metrum" a także firma "Wagest " z Krapkowic, która zajęła się stroną konsumpcyjną imprezy. Salę do zabawy bezpłatnie użyczy­

ły Zakłady Górażdże Cement S.A. Stroną organizacyjną balu sprawnie zaję­

ły się panie: Iwona Cimek, Sabina Kocot, Irena Kocot, Dominika Obigło, Karolina Siedlecka, Karolina Pawliszyn oraz pan Wojciech Olender.

Za naszym pośrednictwem pani doktor Maria Urbaniec wszystkim, którzy poprzez swój udział w licytacji i organizacji balu przyczynili się do wzbo­

gacenia konta Stowarzyszenia Pomocy Dzieciom Miasta i Gminy Gogolin, składa gorące i serdeczne słowa podziękowania.

(szaf)

W numerze:

str. 4 - Początki parafii w Obrowcu str. 5 - Nasi na olimpiadzie

str. 6 - Życiorys ze współczesnym finałem str. 7 - Jesień życia w świetlicy

str. 8 - Pasowania na uczniów str. 9 - Prawo na co dzień str. 10 - Gogolińska orkiestra str. 11 - Grób powstańców śląskich str. 12 - Narkotyki - biała śmierć str. 14 - Mamy tylko jedno zdrowie str. 15 - Religie świata

str. 17 - Wieści z USA str. 18 - Sport

❖ Zaprzyjaźnione z Gogolinem Opolskie Towarzystwo Kulturalno-Oświatowe we­

szło w wiek męski, obchodziło bowiem niedawno trzydziestolecie swojej dzia­

łalności. Przypomnijmy: OTKO wspólnie z nami jest współorganizatorem ta­

kich imprez jak Opolskie Święto Pieśni Ludowej czy Wojewódzki Przegląd Orkiestr Dętych. Na uroczystej gali z okazji jubileuszu burmistrz Norbert Urbaniec odzna­

czony został honorową odznaką "Zasłużony dla ruchu regionalnego".

❖ Niedawno ukazał się "Rocznik Ziemi Krapkowickiej - 2000", a już rozpoczęło działalność kolegium redakcyjne kolejnej jego edycji. Celem “Rocznika" poświę­

conego całemu powiatowi krapkowickiemu (w tym ziemi gogolińskiej) jest upo­

wszechnienie zarówno historii jak i teraźniejszości tego regonu. Celem "Roczni­

ka" jest również promowanie sylwetek ludzi, tworzących krajobrazy Ziemi Krap­

kowickiej. Nasz apel: zwracamy się z prośbą o pomoc we współredagowaniu

"Rocznika - 2001“ i przesyłanie artykułów lub propozycji tematycznych na adres Starostwa Powiatowego w Krapkowicach. Termin: do końca grudnia 2000 r.

Strażnicy naszej Straży Miejskiej Maciej Bartkowiak, Janusz Bojarek, Krzy­

sztof Rogoża i Michał Rossol zostali nagrodzeni przez Policję za czynną pomoc w ujęciu sprawców napadu rabunkowego i odzyskaniu skradzionego samo­

chodu. Z tej okazji w gabinecie burmistrza odbyła się w dniu 16 listopada br.

miła uroczystość z udziałem szefostwa Komendy Powiatowej Policji.

❖ Niedawno wydrukowaliśmy tekst o Antonie Jelitto - nauczycielu i redaktorze z Gogolina. Autor teksu p. J. Szulc przyznał, że nigdy wcześniej nie słyszał o tej postaci. Okazało się, że są osoby, w rodzinie których żywa jest pamięć o tej osobie. Do redakcji "Panoramy" zgłosiła się pani Johhanna Grytz mieszkająca w Niemczech i oświadczyła, że Anton Jelitto to przyrodni brat jej mamy Albiny Pluska (z d. Jelitto). Niestety, wszystkie rodzinne pamiątki związane z Antonem Jelitto do dnia dzisiejszego w jej rodzinie się nie zachowały.

❖ Życzenia dla kolejnych par obchodzących Złote Gody: państwo Hildegarda i Gerhard Łukaszczykowie z Kamienia Śląskiego, państwo Maria i Hubert Buk z Kamienia Śląskiego i państwo Elżbieta i Józef Rusin z Obrowca.świętowali w li­

stopadzie 50-lecie zgodnego pożycia małżeńskiego. W imieniu Prezydenta Rze­

czypospolitej Polskiej burmistrz wręczył Jubilatom medale "Za długoletnie poży­

cie małżeńskie" oraz piękne kosze kwiatów ze słodyczami. «

❖ Zbliża się "Barbórka" - z tej okazji najserdeczniejsze życzenia Dyrekcji i wszyst­

kim pracownikom Górażdże Cement S.A. w Choruli: "Wam się będzie żyło do­

brze - to nam, mieszkańcom Ziemi Gogolińskiej równie dobrze! Szczęść Boże wszystkim “białym górnikom".

Nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, że w dniu 5 grudnia br. w Kamieniu Śląskim odbędzie się niecodzienna uroczystość odsłonięcia specjalnego obelisku, upa­

miętniającego sukces w europejskim konkursie za odnowę wsi. Teraz trwają ostatnie prace montażowe...

❖ Być może nie wszyscy wiedzą, że w Gogolinie zbudowano ...tor żużlowy. Tor od "prawdziwego" różni się jedynie wymiarami: jest nieco mniejszy ale dosko­

nale nadaje się na jazdy treningowe. Wybudował go pan Rudolf Blaut na swojej posesji przy ul. Strzeleckiej.

❖ W dniu 28 listopada br. (wtorek) odbędzie się spotkanie autorskie poety z cze­

skiego Zaolzia Jana Pyszki. Zapraszamy więc wszystkich miłośników poetyckie­

go słowa do Biblioteki Miejskiej w Gogolinie. Początek spotkania: godz. 17.00

❖ Dobiegają końca prace związane z budową kanalizacji na ulicy Strzeleckiej.

Wszystkich mieszkańców, a także zmotoryzowanych, przejeżdżających ulicą Strzelecką, przepraszamy za niedogodności związane z budową kanalizacji. Jed­

nak cel uświęca środki - nie będzie kłopotów z odprowadzaniem ścieków.

Mocnym akordem zakończyli rundę jesienną piłkarze MKS Gogolin. W ostat­

nim spotkaniu rozgromili drużyną Motoru Praszka aż 5:0. Bramki strzelili: Go- zdek 2, Matysek, Nowogórski i Zakrawacz po 1. Rundę jesienną piłkarze MKS- u zakończyli na 10 miejscu.

❖ Biblioteka Miejska w Gogolinie organizuje w dniu 19 grudnia br. o godz. 18.00 wieczór kolęd w wykonaniu uczniów Szkoły Muzycznej w Krapkowicach. Na imprezę serdecznie zaprasza

TREBR0N

MAGAZYN REGIONALNY

URZĘDU MIASTA I GMINY GOGOLIN

_________________REDAGUJE ZESPÓŁ________

Redaktor naczelny: Krystian Szafarczyk Redaktor techniczny: Henryk Kobiela

Adres redakcji: UMiG 47-320 Gogolin, ul. Krapkowicka 6, tel. 466-62-40, 466-63-19, 466-62-47 Skład komputerowy: Pracownia Komputerowa "Virtual" sc.

45-075 Opole, ul. Krakowska 24, tel. 454-21-71, 0602 109 712 Druk: Drukarnia „ZG” w Krapkowicach, tel. 466 70 24

Zdjęcia na okładce - archiwum

(4)

Przez kilka stuleci mieszkańcy Obrowca uczęszczali do kościoła w Jasione]

POCZĄTKI PARAFII W OBROWCU (oz. i)

ostatniego księcia opolskiego Jana II Dobrego, wystawionego w Nysie w dniu 10 listopada 1531 roku w obecności biskupa wrocławskiego Jakuba Salczy. Z dokumentu tego wynika, że mieszkańcy Obrowca byli zobowiązani świadczyć dziesięci­

ny polne na rzecz kościoła św. Krzyża w Opolu ("na rzecz czwartej prebendy z prawej strony chóru"). Dokument potwierdzał istnienie takiego zobowiązania, lecz nie wskazywał od kiedy ono trwało i przez kogo zostało ustanowione. Upraw­

nionym był w 1531 roku ksiądz "Laurentius Czy- merman". W łacińskim tekście nasza wioska zo­

stała wówczas wymieniona jako "Obrowicz".

Świadkiem sporządzenia dokumentu z dnia 10 li- Przez kilkaset lat Obrowiec należał do parafii

w Jasionej. Wioska Jasiona została wzmiankowa­

na w średniowiecznym dokumencie już w 1285 roku. Kościół został tutaj zbudowany prawdopo­

dobnie pod koniec XIV wieku, a pierwsza zacho­

wana o nim informacja pochodzi z 1432 roku.

Pozostałością po dawnym wczesnogotyckim nie­

wielkim kościele jest aktualnie w Jasionej boczna kaplica, stanowiąca kiedyś prezbiterium starego kościoła. W tej kaplicy można podziwiać unikal­

ne malowidła z lat 1370- 1380. Z pewnością oglą­

dali je przed sześcioma wiekami ówcześni mie­

szkańcy Obrowca, którzy swoje powinności reli­

gijne w tamtym kościele spełniali. Mieli oni do przebycia do swego kościoła parafialnego drogę około 5-6 kilometrów. Dodać należy, że w naj­

bliższej okolicy najwcześniej kościoły zostały po raz pierwszy wzmiankowane w Otmęcie (1223 r.), Kamieniu Śląskim (1250 r.), Żyrowej (1302 r.), Brożcu (1319 r.) i Krapkowicach (1330 r.). Wska­

zany wyżej rok zazwyczaj nie stanowił momentu zbudowania świątyni, lecz jedynie zachowany dokument z danego roku potwierdzał istnienie zbudowanego już wcześniej kościoła. Faktycznej daty powstania najstarszych parafii na tutejszym terenie nie jesteśmy w stanie dzisiaj określić. Być może, iż zanim powstał kościół w Jasionej, to mieszkańcy Obrowca przez dwa stulecia uczę­

szczali do najbliższego im kościoła w Otmęcie.

Dokumentów na temat powyższej kwestii jednak brak.

Wokół kościoła w Jasionej znajdował się cmen­

tarz, na którym przez stulecia chowano zmarłych z kilku miejscowości. Tam też spoczywają pro­

chy dawnych mieszkańców Obrowca. Dopiero w 1896 założono w Jasionej nowy cmentarz.

Bardzo interesującą informację dotyczącą Obrowca uzyskujemy z łacińskiego dokumentu

Jasiona. W głębi widoczny kościół parafialny św. Marii Magdaleny.

stopada 1531 roku był m.in. Łukasz Buchta z Otmętu ("Luca Buchta in Ottmut"). Pełny tekst książęcego dokumentu z 1531 roku przytoczył w wydanej w 1999 roku książce ks. Stefan Baldy.

Pierwsze opisy kościoła w Jasionej pochodzą z II połowy XVII wieku. Informacje te zawdzię­

czamy biskupim wizytatorom, którzy odwiedzali poszczególne parafie. Zachowane protokoły po­

wizytacyjne zostały wydane w formie książkowej przez historyka Jungnitza w 1904 roku we Wro­

cławiu. Nadmienić należy, że protokoły z XVII wieku były pisane w języku łacińskim. Przetłu­

maczoną ich treść zamieścił w swej książce ba­

dacz dziejów Żyrowej i okolicy Ewald Pollok.

Poniżej przedstawiam fragment protokołu z 1679 roku dotyczący parafii Jasiona:

"Kościół parafialny pod wezwaniem świętej Marii Magdaleny, wzniesiony z cegieł, jasny i konsekrowany, zdolny objąć tłum a którego część od ołtarza głównego ma sklepienie, druga część w kierunku zachodnim ma sufit z desek. Dach kryty jest gontami, wewnątrz nabielony, niezbyt ozdo­

biony i niezbyt czysty. Zakrystia także murowana ze sklepieniem, podobnie dzwonnica zbudowana z cegieł. Hełm wieży po­

kryty drzewem, dzwoni się dwoma dzwonami.

Cmentarz otoczony mu- rem (...)". W dalszej czę­

ści wizytator napisał m.in.: "Proboszczem był Georgius Chmielius, któ­

ry 4 sierpnia 1679 roku życie zamienił na śmierć.

Po śmierci tegoż, Najjaś­

niejszy Hrabia (chodzi o hrabiego de Gaschin) udzielił władzy admini­

strowania dobrami para­

fialnymi czcigodnym oj­

com zakonu Braci Mniejszych Reformatów św.

Franciszka, których jednak na miejscu nie znala­

złem. Ordynariusz miejsca będzie musiał zbadać jakim prawem wolno było panu Hrabiemu wtrą­

cać się w rzeczy kościelne, ponieważ podjego nie­

obecność nie mogłem z nim rozmawiać Skarbnikami kościoła w Jasionej byli w 1679 roku Michael Scholtyss i Matthias Kuba, a kierowni­

kiem szkoły parafialnej (do której zapewne uczę­

szczały też dzieci z Obrowca) był wtedy Adam Podlisko.

Kolejna wizytacja w Jasionej została przepro­

wadzona w 1687 roku. W sporządzonym proto­

kole wizytator wtedy zapisał (tekst przytaczam za E. Pollokiem): "Wparafii Jasiona przystąpiło do spowiedzi wielkanocnej 500 osób. W czasie Mszy Świętej miało miejsce kazanie w języku polskim.

Nauka katechizmu odbywała się w zimie po kaza­

niu, a w porze letniej po południu. Kościół filial­

ny jest w Żyrowej. Parafianie są katolikami z wy­

jątkiem trzech osób. W jednej z przynależnych do parafii wsi Obrowiec (w łacińskim tekście naszą wioskę dwukrotnie wymieniono wtedy jako

"Obrowitz") parafianie bez zgody i wiedzy księ­

dza grzebali zmarłych w lesie. IF ten sposób po­

chowano tam siedem osób (...)". Proboszczem w Jasionej był wtedy 32-letni "Henricus Wenceslaus Suchowski de Suchowitz", który został wyświę­

cony w Nysie w 1681 roku. Znał zarówno język polski, jak i niemiecki. W dalszej części protoko­

łu z 1687 roku wizytator polecił proboszczowi, żeby ten podjął starania w celu usunięcia opisanej wyżej samowoli mieszkańców Obrowca. Kazał mu zwrócić się w tej sprawie do barona Piicklera ("baronem Pikler de Schedlau"), który był wów­

czas właścicielem Obrowca. Z braku innych do­

kumentów nie znamy przyczyn opisanego przez wizytatora nieporozumienia, ani też nie wiemy w którym miejscu w lesie mieszkańcy Obrowca po­

chowali w 1687 roku swych zmarłych, (cdn) Józef Szulc

(5)

W dniu 23 września br. w Zdzieszowicach odbyła się I Powiatowa Olimpiada Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnej. Udział w niej wzię­

ły również osoby z naszej gminy.

Po oficjalnym otwarciu nasi sportowcy zdenerwowani i bardzo przejęci próbowali swoich sił we wszystkich konkurencjach spraw­

nościowych i zręcznościowych. Z wielkim zaangażowaniem i ambi­

cją pokonywali każdą z 21 dyscyplin sportowych: slalom z piłką pomiędzy chorągiewkami, podciąganie się na skośnej ławeczce, rzut piłką siatkową do kosza, odbijanie piłeczki ping-pongowej, jazda na rowerze rehabilitacyjnym, skakanie na skakance i wiele, wiele in­

nych dyscyplin. Wszystkie konkurencje były punktowane, lecz nie liczyła się suma punktów, tylko dobra zabawa. Doping ze strony publiczności, miła i przyjazna atmosfera panująca na Olimpiadzie wywoływała ogólną radość uczestników.

Wszyscy uczestnicy otrzymali pamiątkowe medale, dyplomy ucze­

stnictwa i drobne upominki ze słodyczami.

W trakcie Olimpiady trwał również konkurs plastyczny o tematy­

ce sportowej. Rysunki wykonane były różnymi technikami. I miej­

sce w tek konkurencji zdobył Norbert Koch za rysunek wykonany techniką wyklejanki pt. "Tenisista".

Dziękujemy za udział w Olimpiadzie grupie, która spotyka się i działa w Ośrodku Pomocy Społecznej, a szczególnie: Magdalenie Koniecznej, Norbertowi Kochowi, Marii Adamiec, Izabeli Kałabuń, Sebastianowi Wichrowi oraz miłej Pani Bożence.

Kierownik Ośrodka Pomocy Społecznej Marzenna Gazurek

SPOTKANIE CZŁONKÓW ZWIĄZKU NAUCZYCIELSTWA

POLSKIEGO

Obchody 95 rocznicy powstania Związku Nauczycielstwa Polskiego w naszym mieście i gminie zainaugurowało spotkanie członków ZNP, które odbyło się 10 października br. w restauracji "Polonia".

W uroczystości uczestniczyli zaproszeni goście: burmistrz Norbert Urba­

niec, wice burmistrz Julian Kuklewski oraz dyrektor Gminnego Zarządu Oświaty Teresa Pawliszyn.

Spotkanie rozpoczęło się występem uczniów klasy Va Publicznej Szkoły Podstawowej nr 2 w Gogolinie. Program przygotowany przez wychowaw­

czynię klasy panią Elżbietę Kowalską wprowadził zebranych w miły na­

strój, a piosenki wykonane przez zespół muzyczny PSP nr 3 w Gogolinie pod kierunkiem pani Elżbiety Klimas zachęciły' zebranych do wspólnego śpiewu i wesołej zabawy.

W trakcie spotkania okolicznościowe przemówienie wygłosił pan bur­

mistrz, który złożył wszystkim nauczycielom i pracownikom oświaty ser­

deczne życzenia. Na ręce pani Danieli Briill - prezesa Oddziału ZNP prze­

kazał bukiet kwiatów i laurkę z przesłaniem ks. Kardynała Stefana Wyszyń­

skiego, które skłania do głębokiej refleksji: "Człowiek ujawnia swoją oso­

bowość w sposobie traktowania bliźnich".

Kawa, herbata, ciasto oraz smaczne danie obiadowe sprawiły, że spotka­

nie trwało kilka godzin i przebiegało w miłej, serdecznej atmosferze.

Zarząd Oddziału ZNP dziękuje kierownictwu "Polonii" za przygotowa­

nie spotkania, a panu prezesowi Spółdzielni Handlowej "Gogolin" Stanisła­

wowi Janiszewskiemu za finansowe wsparcie.

D. B

ZŁOTE ODZNAKI

ZNP

29 października br. w Zespole Szkół Zawodowych nr 4 w Opolu odbyła się wojewódzka uroczystość z okazji 95-lecia Związku Nauczycielstwa Pol­

skiego.

W uroczystości tej z naszego Oddziału ZNP wzięły udział panie Daniela Briill - prezes Oddziału oraz Agata Pasieka - wicedyrektor Liceum Ogól­

nokształcącego w Gogolinie. Obie panie za swoją wieloletnią działalność związkową zostały uhonorowane Złotymi Odznakami ZNP. Odznaczenia wręczyła pani Janina Jura - prezes Zarządu Głównego ZNP.

Serdecznie gratulujemy!

DB

(6)

Pani Zofia dziś ma ponad osiemdziesiąt lat.

Jeszcze widać ślady niepospolitej urody. Szczu­

pła, zadbana tą dyskretną wytwomością, która kiedyś zniewalała mężczyzn i nie dziwota, że i zbirom z NKWD na jej widok gały wychodziły z orbit.

W roku 1945, na podstawie jakiegoś donosu, trafiła do gdyńskiego więzienia, w którym prze­

słuchiwano ją wyłącznie w języku rosyjskim. Je­

szcze nie ukształtowała się polska kadra Urzędu Bezpieczeństwa, jeszcze mówiono: - "Polszy nie budiet". Młoda, ładna dziewczyna z AK-owską przeszłością była nie lada gratką dla pijanych ofi­

cerów sowieckich: gwałcona, bita i lżona przeży­

ła to piekło.

Późną wiosną 1945 roku, po trzymiesięcznym pobycie w więzieniu, na lewych papierach ucieka do Hamburga. W domu były jeszcze jakieś ko­

sztowności i przekupiony kapitan przemycił ją w zakamarkach statku pływającego na trasie Gdy­

nia - Lubeka.

Od rozpoczęcia wojny nie miała wiadomości od męża, za którego wyszła w lipcu 1939 roku.

Po trzech tygodniach małżeństwa młody porucz­

nik II Pułku Lotnictwa zameldował się na lotni­

sku w Przemyślu. Dopiero w roku 1946 dowie­

działa się, że zginął zestrzelony nad Francją.

W Niemczech pracowała w Związku Polaków i organizowała transporty powracających do kra­

ju. Po kilku latach sama wraca do Polski i ponow­

nie wychodzi za mąż. Tym razem do ołtarza za­

prowadził ją hrabia D., co w tamtych czasach zna­

czenia nie miało, a spowodować mogło tylko do­

datkowe kłopoty. Do dziś zresztą jej "hrabiow­

ska" przeszłość niejednego kłuje w oczy.

Jako iż bezpieka deptała im po piętach (przez trzy lata praktycznie siedzieli na walizkach i prze­

nosili się z miasta do miasta) sprowadzili się na Opolszczyznę i zamieszkali w mieście Z. w bu­

dynku, który przed wojną był hotelem, a w jadło­

dajni serwowano wyłącznie koszerne potrawy. Nie był to żaden luksus: trzy pokoje w amfiladzie (jak to w hotelu). Niemniej dawne i późniejsze zasoby finansowe pozwoliły na urządzenie gustownego lokum, w którym chętnie gromadziła się śmietan­

ka towarzyska nie tylko miasta Z.

Małżeństwo nie trwało długo; hrabia umarł, a jedyny syn po kilkunastu latach "poszedł w Pol­

skę" i zaliczył kilka wcale nie małych wyroków.

Był to kolejny krzyż, który pani Zofia wziąć mu- siała na siebie.

Mężów pani Zofia miała jeszcze dwóch, a ostat­

niego przywiozła z Francji, w której na paszpor­

cie konsularnym przebywała do roku 1975. Z przy- jaciółkąprowadziła w Lille Polskie Biuro Podróży, co spowodowało, że dorobiła się francuskiej ren­

ty, która (jakby nie liczyć) co nieco przekracza krajowe świadczenia.

Kiedy po raz czwarty została wdową miała już dobrze ponad siedemdziesiąt lat, na wychowaniu wnuka, który do niedużego w końcu mieszkania sprowadził żonę i dwójkę własnych dzieci.

■ Do napisania poniższego tekstu skłoniła mnie wizyta w redakcji starszej pani, która co prawda nie mieszka w Gogolinie, ale w mieście blisko od niego położonym. Prosiła o zainteresowanie się jej obecnym losem, a że w miejscu swojego zamieszkania czuje się zastraszona i upatruje wokół siebie ludzi jej nieprzyjaznych, prosiła o zachowanie zrozumiałej animowości.

Transformacja ustrojowa i zasady wolnego rynku są najtrudniejsze dla ludzi starych i nie mających tzw. siły przebicia

MHi

Gehenna zaczęła się w roku 1992. Właścicie­

lem budynku, gdzie mieszkała pani Zofia, został Adam F., który wcześniej handlował walutą i sprzedawał pietruszkę na miejscowym bazarze.

Stary dom miał lokatorów starych jak on sam, a nowemu właścicielowi zamarzyła się jego restau­

racja na hotel o przedwojennej co najmniej reno­

mie. Lokatorów trzeba się więc pozbyć. Zaczął od pani Zofii, jako że jej mieszkanie upatrzył so­

bie na pierwsze swoje apartamenty. Kłuła go też w oczy zarówno jej "hrabiowska" przeszłość, jak i fama o frankach płynących z Paryża.

Zażądał czynszu zgoła astronomicznego, a usta­

lonych wcześniej należności nie przyjmował, co zmusiło panią Zofię do przekazywania tej kwoty do depozytu sądowego.

Pod pozorem prac remontowych zakręcił wodę, wkul się do kuchni, zdemolował ubikację, zało­

żył własną kłódkę w piwnicy (za jej wynajem za­

żądał dodatkowo kwoty równej czynszowi za całe mieszkanie: płaciła, jako iż miała zgromadzone tam dość cenne antyki), gruzem i cegłami zabary­

kadował drzwi do jej mieszkania, pozatykał prze­

wody kominowe... Wezwana policja nie interwe­

niowała - własność prywatna!

Pani Zofia zawiadamia sąd i prokuraturę. To samo czyni Adam F., występując z wnioskiem o eksmisję, przedkładając jako argumentację całko­

witą dewastację zajmowanych przez nią pomie­

szczeń. W tych sprawach odbyło się kilka rozpraw.

Swojego adwokata miał Adam F. i miała też pani Zofia. Sprawę o eksmisję pani Zofia wygrała.

Kolejnym działaniem właściciela budynku jest podlłączenie się do licznika elektrycznego, czego efektem były horrendalne wręcz rachunki. Tym razem to p. Zofia skierowała sprawę do sądu.

Rzecz się przedłużała, a w lokalnej gazecie ukazują się ogłoszenia: "Poszukuję fachowców do prac remontowych. Bardzo dobrze zapłacę",

"Sprzedam antyki po niskich cenach", "Poszuku­

ję transportu do przewozu mebli" - wszystkie pod­

pisane imieniem i nazwiskiem pani Zofii. Przy­

byłych w ślad za ogłoszeniami nie interesuje, że

nie miała z tym nic wspólnego. Redakcja zamie­

ściła stosowne sprostowanie.

W tym czasie na jej adres nadchodzą też tele­

gramy wysłane aż z Katowic: "Proszę oddać klu­

cze od mieszkania", "Na opuszczenie mieszkania - trzy dni". Wszystkie nie podpisane.

W mieście Z. mówią: - "Z Adamem F. nie wy­

grasz. On całą prokuraturę i sądy ma w swojej kieszeni". Pisze więc p. Zofia do Kwaśniewskie­

go. Odpowiedź z Kancelarii Prezydenta nadeszła szybko: - "Sprawa należy do kompetencji władz miejskich".

Wreszce dochodzi do ugody (tak przyjmowała to p. Zofia). Zaproponowano jej małe mieszkanie (30 m kw.), do którego przeprowadza się wraz z rodziną wnuka. Machnęła ręką na poniesione ko­

szty, utracone zdrowie i skołatane nerwy.

Adam F. nie daje jednak za wygraną. Pozywa ją o zapłacenie odszkodowania za "dewastację użytkowanego przez nią mieszkania" w wysoko­

ści 33.000 złotych. Biegły, powołany przez miej­

scowy sąd, roszczeń Adama F. nie uznał. Prze­

ciwnik nie rezygnuje: sprawa trafia do Sądu Wo­

jewódzkiego.

Jakby kłopotów i całego bagażu życiowego było mało, wnuk pani Zofii wdał się w bezsen­

sowną bójkę w miejscowej knajpie. Trafił do are­

sztu i oczekuje na rozprawę sądową. Dziwnym trafem główni świadkowie należą do kręgu Ada­

ma F.

Pani Zofia, przy pomocy swojego adwokata, któremu płaci już od kilka lat, znalazła drogę do rzecznika praw obywatelskich. W podróży do Warszawy zasłabła, straciła świadomość i okre­

sowo pamięć. Teraz przebywa u dalekich krew­

nych.

Wcześniej skompletowała wszystkie dokumen­

ty okupacyjne i rozpoczęła starania o przyjęcie do Domu Kombatanta w Opolu. Adam F. zaś roz­

powiada, że te 33 tysiące wyciągnie jej z gardła, a ją samą przegoni z miasta Z.

Krystian Szafarczyk

(7)

JESIEŃ ŻYCIA TEŻ MOŻE BYĆ PRZYJEMNA

Mieszkańcy Karłubca od lat biorą czynny udział w gogolińskim Źniwniku i zawsze uzy ­ skują wysokie lokaty w "Turnieju sołectw".

Tak było i w roku bieżącym - w nagrodę po­

jechali na wycieczkę do Ojcowa i Krakowa.

Oto "poetycka" relacja z tej wycieczki:

Gogolińscy seniorzy nie narzekają na nudę, gdyż raz w tygodniu (w poniedziałki) spotykają się w swoim klubie, który mieści się przy Urzędzie Miejskim w Gogolinie. Spotykają się tam przy kawie lub herbatce. Bywa jednak, że zamiast poniedziałkowych spotkań w siedzibie klubu, uczestniczą w imprezach, organizowanych z różnych okazji. A wszystko to ma sprawić, by jak najprzyjemniej spędzić czas, zawsze w do­

brym nastroju i miłym towarzystwie. W roku bie­

żącym odbyło się wiele imprez, które na stałe

weszły już do "kalendarza imprez" Klubu Senio- niora ze strony burmistrza Norberta Urbańca, ra i stanowią niewątpliwą atrakcję dla osób star- który nigdy nie odmawia udziału w tych “bardziej szych, ale jeszcze bar­

dzo aktywnych.

A oto wybrane z tego

"kalendarza" imprezy, w których uczestniczyli w tym roku gogolińscy se­

niorzy:

Styczeń - Dzień Babci i Dziadka; wyjazd na Gó­

rę Św. Anny - kolędowa­

nie przy stajence. Luty:

spotkanie karnawałowe.

Marzec - Dzień Kobiet.

Kwiecień - klubowy kier­

masz potraw wielkanoc­

nych i dekoracji świą­

tecznych; wycieczka do Pokrzywnej - piknik na świeżym powietrzu.

Maj - wyjazd do Mosznej

- udział w święcie kwitnącej azalii. Czerwiec - wyjazd do Rogowa Opolskiego - zwiedzanie zam­

ku i parku. Lipiec - wycieczka do Krakowa, Wa­

dowic i Kalwarii Zebrzydowskiej. Sierpień - wy­

cieczka do Książa i Kamień­

ca Ząbkowickiego.

Wrzesień - pożegnanie lata - spotkanie na świeżym po­

wietrzu (grillowanie, śpiewy...

i tańce).

Październik - wyjazd do Gło­

gówka - zwiedzanie kościo­

ła, kaplicy loretańskiej, kapli­

cy Bożego Grobu, zamku (była też kawa i ciastka w ka- wiarence "Na rozdrożu).

W planie są jeszcze "An­

drzejki" - wróżby, tańce i śpiewy a w grudniu - spotkanie z Mikołajem i wspólna uroczysta wi­

gilia.

W Klubie Seniora odby­

wają się też cykliczne spotkania z panią doktor Marią Urbaniec w ra­

mach "Klubu zdrowego stylu życia". Cieszą się one każdorazowo wiel­

kim zainteresowaniem.

Nie sposób nie wspom­

nieć o zainteresowaniu działalnością Klubu Se-

uroczystych" imprezach i spotkaniach. Przez se­

niorów burmistrz postrzegany jest jako ten, który ma zawsze serce otwarte do tych, których ogar­

nęła już jesień życia i dba o to, by ta jesień była złota i pogodna.

I właśnie za to chcia- łabym w imieniu wszy­

stkich seniorów ser­

decznie panu burmi­

strzowi, a także całej Radzie Miasta, podzię­

kować.

Opiekun Klubu Seniora Marta Wióra

ZA DOŻYNKOWE ZMAGANIA

Wcześnie rano, szósta pięć, na wycieczkę mamy chęć, aby jechać do Ojcowa, bo kraina jest nam nowa.

Euro-carem wyjeżdżamy, wsie i miasta już mijamy.

Autobus wciąż szosą mknie - Ojców szybko zbliża się.

Pieszo w górę, nogi bolą, grupa sunie z wielką wolą, ale grota blisko - tuż, za sekundę, chwilkę - już.

Chłodna jest Grota Łokietka, piękna, przyjemna, nie lekka, przesmyki, nacieki, głazy -

to turystyczne są obrazy.

W dół do Krakowskiej Bramy już połowę drogi mamy.

W dole źródełko jest miłości, plusk, szum wody i... zbolałe kości.

Powrót do naszego autobusu z konieczności, z musu.

Chwila w lesie, grilowanie.

Gdzie jedziemy? Jest pytanie.

Do Krakowa, i na Wawel blisko, krzyczy głośno niejedno chłopisko.

Znowu w trasę i jedziemy, będzie frajda - to już wiemy!

Spacer uliczkami i wzgórze Wawelu małymi grupkami odwiedziło wielu.

Rynek, ratusz wraz z Sukiennicami, Kościół Mariacki odwiedzamy sami.

Potem zbiórka na parkingu "drogim";

zebraliśmy "wycieczkę" do powrotnej drogi.

Późno w nocy miasto nas witało lecz naszej młodzieży wrażeń było mało.

Za dożynkowe zmagania na wycieczce byli karłubcy organizatorzy i mieszkańcy mili oraz młodzież i nasze pociechy - na wycieczce wspólnej moc miały uciechy.

Andrzej Bryś Karłubiec

(8)

PASOWANIE NA UCZNIÓW W GÓRAŻDŻACH

JESIENNE NASTROJE W BIBLIOTECE

W dniu 13 października br. w Publicznej Szkole Podstawowej w Górażdżach odbyło się pasowanie pierwszoklasistów. W tak waż­

nym dla nich dniu przybyli zaproszeni goście. Dzieci z klasy I przed­

stawiły krótki program artystyczny. Zostały gorąco powitane przez swoich starszych kolegów z klasy II, od których otrzymały w prezen­

cie piękne drzewko. Pierwszoklasiści musieli zdać egzamin. Wszy­

scy mocno trzymali za nich kciuki, dlatego też każdy pytany odpo­

wiadał prawidłowo i zdobywał punkt. Egzamin wszyscy zdali pozy­

tywnie, dlatego dyrektor szkoły pani R. Najwer mianowała ich na uczniów swojej placówki.

Po uroczystym zaprzysiężeniu dzieci wraz z rodzicami i wycho­

wawczynią H. Pryjdą udały się na podwórko szkolne, gdzie posadzi­

ły swoje drzewko. Obiecały, że będą się nim opiekować do końca pobytu w tej szkole.

Wychowawczyni klasy I - Halina Pryjda W dniu 15 listopada br. w nowej czytelni Biblioteki Miejskiej odbył

się wieczór muzyczny pn. "Jesienne nastroje". Licznie przybyła pu­

bliczność miała możność wysłuchania m.in. dostosowanych do te­

matyki wieczoru nastrojowych etiud F. Sora a także utworów M.

Carcasisniego, J. Ph. Cardoso, A. Tansmana, F. Sarulliego oraz M.

Theodorakisa ("Grek Zorba") w wykonaniu uczniów Państwowej Szkoły Muzycznej I st. w Krapkowicach: Aliny Lotz, Anny Beer, Kamila Żoka i duetu gitarowego. Młodych muzyków do występu przygotował mgr Lothar Gałgan, który także prowadził muzyczny wieczór w gogolińskiej Bibliotece.

Kierownictwo Biblioteki już teraz zaprasza miłośników muzyki na kolejny wieczór muzyczny, który będzie miał miejsce w miesiącu grudniu. Tym razem będzie to koncert kolęd, (szaf)

Konkurs dla przedszkolaków

NIEMIECKIE BAŚNIE W OCZACH DZIECI

Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim ogło­

siło konkurs plastyczny dla dzieci w wieku przedszkolnym pn. "Niemiec­

kie baśnie w oczach dzieci". Na konkurs można przysyłać prace wykona­

ne w dowolnej technice plastycznej. Prace w formacie A-4 winny być oznaczone godłem. W zamkniętej kopercie należy podać imię i nazwisko oraz wiek dziecka.

Prace należy nadesłać na adres TSKN, Gogolin, ul. Krapkowicka 6 w terminie do końca listopada br. Będą one oceniane przez profesjonalne jury. Wszyscy uczestnicy konkursu otrzymają pamiątkowe dyplomy, a autorzy najlepszych prac cenne nagrody ufundowane przez Konsulat Generalny RFN we Wrocławiu.

PRZYCHODNIA

Chcemy na łamach "Panoramy" poinformować, że od dnia 1 stycznia 2001 roku przy ulicy Strzeleckiej 1 w Gogolinie rozpo­

czyna działalność "Nowa Przychodnia". Jest to nowocześnie wy­

posażony, świeżo wyremontowany obiekt, jako jeden z nielicz­

nych w powiecie krapkowickim spełniający obecne, surowe nor­

my sanitarne i budowlane.

W Przychodni będą pracować lekarze dotychczasowej Pora­

dni Rejonowej w Gogolinie: lek. Krystyna Musialik-Celta, lek.

Renata Tomczyk i lek. Andrzej Florczak.

Po zawarciu kontraktu z Opolską Regionalną Kasą Chorych pacjenci, którzy na nowo złożą deklaracje do wyżej wymienio­

nych lekarzy będą objęci całodobową, bezpłatną opieką medycz­

ną.

Jest to możliwe dzięki zaangażowaniu burmistrza Gogolina pana Norberta Urbańca, Zarządu Miasta i Gminy Gogolin oraz dyrektora ZGKiM w Gogolinie p. Stanisława Burkata, którym chcemy w imieniu własnym i mieszkańców Gminy Gogolin ser­

decznie podziękować za wysiłek włożony w powstanie "Nowej Przychodni".

Krystyna Musialik-Celta, Renata Tomczyk, Andrzej Florczak

(9)

Obrzędy domowe Prawo na co dzień

ADWENT

W niedzielę 3 grudnia 2000 roku rozpoczyna się w Kościele katolickim Adwent - czas przygotowania wiernych do Uroczystości Narodzenia Pań­

skiego. Adwent rozpoczyna Nowy Rok Liturgiczny, w którym Kościół pro­

wadzi chrześcijan przez kolejne fazy “misterium Chrystusa, począwszy od Wcielenia i Narodzenia aż do Wniebowstąpienia, do dnia Zesłania Ducha Świętego oraz oczekiwania błogosławionej nadziei przyjścia Pań­

skiego".

Nazwa "Adwent" pochodzi od łacińskiego słowa "adventus" i oznacza przyj­

ście, przybycie.

Adwent jako okres liturgiczny kształtował się przez wiele wieków. Od cza­

sów papieża św. Grzegorza Wielkiego (590 - 640) Adwent obejmuje czte­

ry niedziele, a od VIII wieku ma charakter pokutny i w tej formie utrwalił się w całym Kościele.

Wprowadzono fioletowy kolor szat liturgicznych, nie ozdabiano ołtarza kwiatami, zakazano muzyki organowej a także urządzania przez wier­

nych "zabaw i wesel hucznych".

Charakter Adwentu, jako okresu przygotowującego do świąt Bożego Na­

rodzenia, oddziaływał również na powstanie adwentowych obrzędów do­

mowych.

Jednym z najbardziej wymownych zwyczajów adwentowych jest wieniec adwentowy. Zwyczaj umieszczania w domu wieńca wykonanego z gałą­

zek szlachetnych drzew iglastych z czterema świecami zrodził się we wschodnich Niemczech. Cztery świece symbolizujące cztery niedziele adwentowe najczęściej są koloru szat liturgicznych poszczególnych nie­

dziel, tzn. trzy koloru fioletowego i jedna koloru różowego lub wszystkie czerwone. Świece w wieńcu mogą palić się w czasie modlitwy rodziny, a także w czasie wspólnych spotkań i posiłków.

Adwent jest okresem przemiany i przygotowania serc na przyjście Pana.

Najlepszym sposobem przemiany jest pełnienie dobra w swoim środowi­

sku. Temu celowi służy francuski zwyczaj zbierania siana dobrych uczyn­

ków. W pierwszą niedzielę Adwentową każde dziecko otrzymuje od rodzi­

ców pusty żłóbek. Odtąd każdego dnia, wieczorem przy modlitwie, dziec­

ko za każdy dobry uczynek wkłada jedną słomkę siana do żłóbka. Jest to dar dziecka dla Bożego Dzieciątka na pamiątkę Jego narodzin.

W Polsce od wielu wieków we wszystkich kościołach odprawia się co­

dziennie lub w niektóre dni tygodnia jedną Mszę świętą, tzw. roratnią.

Zwyczajowo Msza święta roratnia rozpoczyna się o brzasku dnia W bar­

dzo wielu parafiach zachował się zwyczaj, że wierni gromadnie idą na roraty ze światłami (lampionami).

Msza święta roratnia wzięła swoją nazwę od pierwszych słów modlitwy proroka Izajasza, błagającego Boga o rychłe przyjście Zbawiciela" "Rora- te coeli, desuper et nubes pluant justum" ("Niebiosa spuście sprawiedli­

wego jak rosę, niech deszcz spłynie z obłoków, niech się otworzy ziemia i zrodzi Zbawiciela").

Zbliżanie się Świąt Bożego Narodzenia w wielu rodzinach oznaczane jest poprzez kalendarz adwentowy. Czasami wykonują go uczniowie na lekcji religii wraz z katechetą w szkole.

Każdy dzień Adwentu zawiera kartkę z reprodukcją sceny biblijnej, drzwicz­

ki lub okienko, które otwiera się każdego dnia, ukazując ten obraz, cytat na dany dzień z czytań biblijnych.

Kalendarz adwentowy wskazuje nie tylko zbliżające się święta, lecz na czas zbawienia dany nam dzisiaj. Przypomina wypełnianie się czasu przed po­

wtórnym przyjściem Zbawiciela i wypełnianie proroctw z nim związanych.

Pisanie listów do Dzieciątka Jezus jest zwyczajem katolickim. Dzieci w Adwencie piszą same lub dyktują rodzicom, a małe dzieci, które jeszcze nie umieją pisać, mogą list narysować. W listach tych dzieci wyrażają swoje prośby i życzenia odnośnie prezentów gwiazdkowych. Dzieci idą spać po wieczornej modlitwie, kładą listy na parapecie okna, skąd - we­

dług ich przekonania - aniołowie zabierają listy w nocy i zanoszą do Dzie­

ciątka Jezus. Ten zwyczaj pomaga rodzicom poznać życzenia dzieci, które mogą zrealizować na Boże Narodzenie.

W wigilię Bożego Narodzenia niemal każda rodzina umieszcza w swoim mieszkaniu i dekoruje choinkę, zwaną drzewkiem bożonarodzeniowym czy też drzewkiem Chrystusa. Choinka ma charakter chrześcijański i dla­

tego ozdoby na niej winny jej sakralność podkreślać. Mogą to być symbo­

le chrześcijańskie lub też postacie biblijne.

Nie związany z okresem liturgicznym, a tak bliski każdemu dziecku, święty Mikołaj, 6 grudnia, wprowadza w poważny nastrój oczekiwania na radość, która już w niedługim czasie rozbrzmi śpiewem aniołów na Betlejem.

Opracował Henryk Karol Mazur

Odwołanie darowizny

Regulacja kodeksowa w tym zakresie jedynie ogólnie normuje kwestię, kto może darowiznę odwołać oraz wobec kogo odwołanie jest skuteczne.

Z art. 898 - 899 k.c. wynika tylko, że uprawnienie do odwołania darowi­

zny przysługuje darczyńcy, względnie (w ściśle określonych okoliczno­

ściach) jego spadkobiercom, zaś konsekwencje takiego odwołania może ponieść obdarowany, dopuszczający się względem darczyńcy rażącej nie­

wdzięczności.

Aby darowizna mogła zostać odwołana, należy stwierdzić niewdzięcz­

ność obdarowanego, przy czym nie musi to być niewdzięczność bezpośre­

dnia. Jeżeli zatem obdarowany należy do krewnych darczyńcy, zobowią­

zanych z mocy ustawy do alimentacji, to chociaż w pierwszej kolejności zobowiązane są dzieci darczyńcy, które obowiązku tego nie wykonują, co najmniej moralnie zobowiązana jest osoba obdarowana. Pozostawienie dar­

czyńcy bez koniecznej pomocy będzie niewdzięcznością.

Często obdarowanymi, zobowiązanymi do zwrotu przedmiotu odwoła­

nej darowizny, mogą być oboje małżonkowie. Dotyczy to także sytuacji, w których na skutek rozszerzenia przez małżonków wspólności ustawowej przedmiot darowizny dokonanej na rzecz jednego z nich wszedł w skład ich wspólnego majątku.

Ważne tutaj jest stanowisko Sądu Najwyższego, zgodnie z którym w przy­

padku zawarcia umowy darowizny tylko z jednym z małżonków z zastrze­

żeniem, iż przedmiot darowizny wchodzi do majątku objętego wspólnością ustawową, do wywołania takiego skutku przyjęcie darowizny przez drugie­

go z małżonków nie jest potrzebne (uchwała SN z 28.09. 1978 r, III CZP 15/

79).

Mimo, iż kodeks cywilny nie zawiera w tym zakresie żadnej wzmianki, uznaje się, że śmierć obdarowanego nie stoi na przeszkodzie do wykona­

nia uprawnienia do odwołania darowizny w stosunku do spadkobierców obdarowanego, jeżeli nie upłynął jeszcze roczny termin, przewidziany w art. 899 § 3 k.c..

Spadkobiercy obdarowanego nie stanowiąjedynych osób trzecich, wo­

bec których dochodzić można zwrotu przedmiotu odwołanej darowizny.

Roszczenia w tym zakresie można np. skutecznie wysunąć wobec kontra­

hentów obdarowanego, jeśli w toku procesu o wydanie nieruchomości, która stanowi przedmiot odwołanej darowizny, przeniósł on własność tej nieru­

chomości na rzecz innej osoby.

Jeżeli darowizna dokonana została przez obydwoje małżonków, nie ozna­

cza to, że koniecznie muszą oni ją wspólnie zgodnie odwołać, np. śmierć jednego z małżonków nie niweczy możliwości odwołania przez pozosta­

jącego przy życiu męża lub żonę darowizny spółdzielczego własnościo­

wego prawa do lokalu (uchwała SN z dnia 11.01. 1996 r., III CZP 191/95).

Akceptowana jest w orzecznictwie możliwość odwołania darowizny przez jednego z małżonków mimo braku zgody drugiego z nich, jeżeli rażąca niewdzięczność obdarowanego wystąpiła tylko w stosunku do tego pierwszego, nawet jeżeli przedmiot darowizny objęty jest ustawową wspól­

nością małżeńską. Darczyńcy odwołującemu darowiznę w takich okolicz­

nościach przysługuje legitymacja do wystąpienia z powództwem o zwrot przedmiotu darowizny w odpowiedniej części (uchwała SN z dnia 10.08 1988 r, III CZP 67/88).

Jeżeli małżonkowie dokonali darowizny nieruchomości objętej ich wspólnością ustawową, to w razie śmierci jednego z nich późniejsze odwo­

łanie tej darowizny przez pozostałego przy życiu małżonka dotyczyć może tylko jego udziału w darowanej nieruchomości.

Oświadczenie odwołujące darowiznę nieruchomości z powodu rażącej niewdzięczności (art. 900 k.c.) nie powoduje przejścia własności nieru­

chomości z obdarowanego na darczyńcę, lecz stwarza jedynie obowiązek zwrotu przedmiotu odwołanej darowizny stosownie do przepisów o bez­

podstawnym wzbogaceniu.

Roszczenie o zwrot przedmiotu odwołanej darowizny ma charakter ma­

jątkowy i wchodzi w skład spadku po darczyńcy.

Mecenas

(10)

Kiedy trzy lata temu burmistrz zaproponował Czesławowi Sokalskiemu prowadzenie Młodzie­

żowej Orkiestry Dętej w Gogolinie ten zapowie­

dział: - "Będę z tą młodzieżą przez pewien tylko czas. Mam sporo obowiązków i zobowiązań.

Później zastąpi mnie ktoś, kto tej orkiestrze bę­

dzie mógł poświęcić więcej czasu".

Z muzykującą gogolińską młodzieżą zetknął się pan Czesław przy okazji udziału w pracach jury przeglądów i konkursów orkiestr dętych. Wystę­

powała wtedy gogolińską orkiestra w innym skła­

dzie i pod innym kierownictwem, ale już wtedy zwrócił uwagę na ich zapał i muzyczne talenty. A znał się na tym jak mało kto, bo wszystkim wia­

domo, że w świecie muzyki kapelmistrz Cze­

sław Sokalski to wielki autorytet. Spod jego ręki wyszło wielu uznanych muzyków, zwłaszcza tych w zielonych mundurach, jako iż bez mała cała jego kariera artystyczna związana była z orkiestrami wojskowymi. Tylko gwoli przypo­

mnienia wspomnieć należy, że zasłynął jako nie­

zrównany szef wpierw Orkiestry Garnizonowej w Opolu i we Wrocławiu, a później Orkiestry Reprezentacyjnej Śląskiego Okręgu Wojskowe­

go we Wrocławiu.

Skłonienie pana Czesława do pracy z naszą młodzieżą to niewątpliwie spory sukces burmi­

strza. Jakich użył argumentów - nie wiemy. Wie­

my wszakże, że w ciągu trzech lat orkiestra pod jego kierownictwem tak bardzo udoskonaliła

TRZY LATA

GOGOLIŃSKIEJ ORKIESTRY

swój poziom artystyczny, że zaliczana jest do naj­

lepszych w naszym województwie. Dowód tego mieliśmy podczas ostatniego Wojewódzkiego Przeglądu Orkiestr Dętych - nasza orkiestra zdo­

była 1 miejsce w kategorii orkiestr młodzieżo­

wych!

Kiedy spytałem pana Czesława (a było to, gdy

"zaliczył" z naszą orkiestrą pierwszy rok swojej pracy), jak to się stało, że zmienił swoje pierwot­

ne zapowiedzi rychłego odejścia z Gogolina, od­

powiedział: - "Oni mnie po prostu... kupili i w żaden sposób nie mógłbym ich pozostawić. Toż to wspaniali młodzi ludzie, którzy z wielkim en­

tuzjazmem podchodzą do tego, co robią".

Później równie serdecznie wyraża, się o "swo­

jej" orkiestrze: - "Ta gogolińską młodzież całko­

wicie mną zawładnęła i nie mogę jej w żadnym przypadku zawieść. Wszyscy on mają przecież dodatkowe obowiązki, ale nie zdarza się, aby nie przyszli na próbę do klubu przy ulicy Wyzwole­

nia. Widzę w tym zespole wiele bardzo uzdol­

nionych dziewcząt i chłopców. Moim zadaniem jest udoskonalenie ich umiejętności. Staram się to robić najlepiej jak umiem, bo być może nie­

którzy z nich wybiorą w przyszłości zawód mu­

zyka. Ale nie to jest najważniejsze. Oni mają

pasję, a to dziś wśród młodzieży nie jest zjawi­

skiem powszechnym".

Młodzieżowa Orkiestra Dęta liczy obecnie 39 muzyków. Wśród nich są studenci, uczniowie szkół publicznych i muzycznych. W repertuarze orkiestry preferowana jest muzyka klasyczna a także rozrywkowa (w tym młodzieżowa z pierw­

szych miejsc aktualnych list przebojów); specjal­

nie dla niej opracowuje pan Czesław oryginalne aranżacje.

Po trzech latach pracy z orkiestrą i sukcesach, jakie przypadły jej w udziale, jesteśmy w pełni przekonani, że pan Czesław Sokalski po prostu nie będzie "miał sumienia", by przekazać ją w inne ręce. Czekamy więc na kolejne koncerty i na ko­

lejne laury...

A oto aktualny skład Młodzieżowej Orkiestry Dętej Urzędu Miejskiego w Gogolinie:

Józef Aleks, Weronika Aleks (wokalistka), Magdalena Jarosz, Czesław Doleżych, Dorota Doleżych, Beniamin Duda, Agnieszka Dyga, Urszula Dyga, Edyta Gogol, Sylwia Gogol, Mar­

cin Gołąb, Maria Gołąb, Jakub Jasiński, Ewelina Kipka, Honorata Knysz, Tomasz Kuboń, Tomasz Kulik, Anna Ludwig, Joanna Majewska, Damian Malkusz, Grażyna Mierzwa, Juliana Mnich, Wojciech Olender, Krzysztof Piechota, Marek Rajnosz, Witold Rożałowski, Izolda Schynol, Krzysztof Schynol, Marek Śmiech, Sabina Wi­

cher, Remigiusz Wocka, Waldemar Wocka, Wojciech Wojtala, Anna Woźnica, Małgorzata Woźnica, To­

masz Woźnica, Jakub Tar­

gosz, Łukasz Tomanek.

„Muzyka jest jak morze:

Stoimy na jednym brzegu i widzimy dal, Ale drugiego brzegu dojrzeć niepodobna "

Henryk Sienkiewicz Z okazji trzeciej rocznicy powołania do życia przy Urzędzie Miejskim w Gogolinie Młodzieżowej Orkiestry Dętej, pragnę złożyć serdeczne słowa gratulacji i podziękowań za serce i pracę na rzecz Orkiestry i tym samym kultury muzycznej w mieście i gminie Gogolin.

Aktywne uczestnictwo w Orkiestrze stanowi godny naśladowania przy­

kład połączenia pasji i własnych zainteresowań z działalnością na rzecz naszego społeczeństwa, które z wielkim zainteresowaniem i życzliwo­

ścią odbiera prezentowaną przez Orkiestrę muzykę.

Proszę przyjąć życzenia dalszych sukcesów artystycznych tak indywi­

dualnych, jak i całej Orkiestry. Życzę również wiele satysfakcji, zado­

wolenia i radości z obcowania z muzyką i chętnymi do jej słuchania.

Z wyrazami szacunku (-) Norbert Urbaniec

Burmistrz Gogolina

(11)

Po naszymu - czyli po Śląsku

Po Wszystkich

r

Swiantych

Tela tych grobów przibyło, iż w jedyn dziyń już na wszystkich być nie idzie. Do łojców na grób jechalach w tyj roku dziyń rychlij i myśla- lach, że bana na krechowie sama, a tu wom przi- szła całoł wieś!

Kobiyty strojyty groby, szojyrowały denkmale i zamioltały liście, nie jino kole grobów, ale i na gołnkach. Jol se tyż węzła czas, a że u łojców już boło zrobóne, toch jino ji łoświyciyła lampky i za nich zarzykała.

A potyj wezło mie na wspóminky i szłach ku inszyj grobom. Siyła ludzi, co tu leżą, toch do­

brze znała, i jak tu nie spóminać, jak wyglądali, co robiyli, co rozprawiali?

Przedtyj nigdy mie ty stary denkmaly nie in­

teresowały, a teraz zaczłach niechtory czyjtać.

Na wielkij tabuli przi kościele po polsku pisze tak: “Tu spoczywa w Bogu Scholastika S. Umarła 10 lipca 1897 roku, żyła tylko 24 lat i jej syne­

czek Bernatek umarł 21 Lipca 1897 roku".

Jak prandko porachowałach, to tyn syneczek mioł 11 dni, a jego matka na pewno umarła przi porodzie, co se piyrwyj dość czansto tak trefiy- ło. Wdowiec łostoł som z małymi dziećmi, łoży- niył se potyj drugi rołz, niekiedy tyż z wdową, i jak mieli jeszcze społu dzieci, to w jednyj chał- pie boła niekedy hałastra trojakich dzieci: “moje, twoje i nasze". Na ty "nasze” padali piyrwyj, że są "włośne", a ty przibrane boły "niewłośne". Dziś już tygo słowa wianż żołdyn ani nie pamiantoł...

Jechalach dó dom bez łoziym wsi, boło już ku wieczoru i wszandzie ludzie zamiołtali drogy i chodniki. Stoły ajmry, koszyjki, leżały szipy i kupy liści. Wszyscy se uwijali i nie dołwali pozór na auta, toch musiała poleku kierować, coby nie przejechać jakygo bajtla abo stary ołmy.

Nie wiam już, kaj ech to czyjtała, ale piyrwyj na Śląsku tyż tak nie zamiołtali przed chałpóma, aż dziepiyro za pruskich czasów król rozporzą- dziył, iż rołz na tydzień, genau w sobota, każdyj musi przed swoji doma pozamiołtać, a chto by tygo nie zrobiył, to prziszoł żandara i kasyrowoł sztrołfa. Musiało to być drogo, bo ludzie tak se bołli, że choć żandary już dziś nie ma, kożdyj przed swoji doma zamiołtoł.

W miastach podobno to prawo łobowiązuje do dzisiej, ale widzieliście kobo, coby w sobota droga zamiołtoł?

W pruskich czasach boło w Regencji Opol­

skiej zarządzyniy, iż chto mioł na wsi chałpa abo stodoła przikrytą słomą, nie mógł se ubezpie­

czyć łod łognia, i nie dziwcie se teraz, że na Ślą­

sku nie było widać siła słomianych strzech.

Rołz alech w taki chałupce ulepionej z gliny boła. Stoła tak na górce, w zygrodzie, a łokoło niy boły wielky, bogaty gospodarstwa i dwuszto- kowe chałpy. Kobiyta, co tam miyszkaiańdzie- siąt lott, pochylónoł do ziymiy, jak ten jeji dach ze słomy. Nie boło tam wody ani elektryky, w ścianach malutky łokiynka, deka z drzewianych balków. Przi ścianie stoło łóżko ze sztikowaną betkrauzą łod spodu i drzewnianymi kulóma przi deskach, na stole petrolejka, kole pieca ryczka i zydel, trocha dalij szrank i wertiko ze zdrzałam.

Nołciekawszyj boł tyn piec. Mioł "kapliczka", a do tygo sztyryj rury: jedna rura do pieczynioł,

"Niemcy i Polacy spoczywają w wiecznym śnie we wspólnej mogile"

Początek listopada to czas, w którym odwie­

dzamy cmentarze. Zatrzymujemy się przy gro­

bach bliskich, odeszłych przyjaciół i znajomych.

Zapalamy świeczki i znicze. Często naszą uwa­

gę przykuwają też mogiły, w których pochowani są bezimienni bohaterowie naszych czasów. Na cmentarzu w Gogolinie znajduje się mogiła po­

ległych podczas III Powstania Śląskiego. Na ka­

miennej płycie nie wyryto ich imion i nazwisk.

Nie wiele też wiedzieliśmy o okolicznościach ich śmierci i pochówku we wspólnej mogile.

W ubiegłym roku pan Wilhelm Willenberg z Ingolstadt w Niemczech przekazał naszemu mia­

stu pięknie utrzymaną kronikę gogolińskiej szko­

ły ("Schulchronik"). Zaglądnęliśmy do niej i na stronach dotyczących roku 1921 znajdujemy taki oto opis wydarzeń (tłumaczenie Rafał Zając):

"3 maja 1921 roku rozpoczęło się III polskie powstanie. Nauka w szkole została przerwana w dniu 6 maja, gdyż wszyscy nauczyciele, za wyjątkiem rektora, opuścili Gogolin.

Powstańcy robili wszystko, aby zdobyć Go­

golin. Spora też liczba młodych ludzi z Gogolina dołączyła do powstańców.

Obrona Gogolina początkowo składała się głównie z garstki policjantów i urzędników, aż do czasu, gdy doszlusowały nowe posiłki.. Gogolin był otoczony ze wszystkich stron, tylko połącze­

nie z Krapkowicami nie zostało przerwane.

Gogolin był w dzień i noc ostrzeliwany gwał­

townym ogniem z karabinów i broni maszynowej.

Sporo pocisków trafiło w szkołę. 7 maja szkołę zajęła policja, a potem "Freikorpskampfrzy" i woj­

sko włoskie.

Najgorszym dniem była niedziela w Zielone Świątki - 15 maja 21 r. Dzień przedtem (14.05) niemiecki oddział "Selbstschutzu" zaatakował Strzebniów, przy czym śmierć, obok wielu po­

wstańców, poniosło niestety kilka niewinnych osób.

W niedzielę w Zielone Świątki od godziny 10.00 rano do godziny 13.00 po południu Gogo­

lin byt ostrzeliwany ogniem artyleryjskim. Lud­

ność cywilna w popłochu rzuciła się do ucieczki na drugą stronę Odry. Był to smutny widok; po południu cała wieś była wyludniona.

Potem rozpoczął się gwałtowny atak piecho­

ty, który z wielkim trudem i kłopotami został po-

drugoł do grzania wody, trzecioł do suszynioł drzewa i sztwołrtoł do grzania (obiadu. Dziś już ta kobiyta nie żyje, a glinianą chałpka jeji przoł- cieli 15 lot tymu zbulyli.

Zaczłach łod Wszystkich Świantych, a tu już poleku trza se szykować do Mikołaja. Mój wnuk to u niego tela lobsztalował, że tyn świantyj ba­

nie wianż musioł "tira wynająć, a nie mogą mu postawić talyrza miedzy łokna, jak piyrwyj, bo my wymiynili na plastikowe, a bez ty to se ani muszka nie przeciśnie, a co dziepiyro jaki ge- szenk...

Anna Muszyńska ("Śląskie rozprawianie", Biała Prudnicka 1999)

wstrzymany. Również w następnych dniach to­

czyły się ciężkie walki. Obustronne rozgorycze­

nie było przyczyną wielu ofiar, również wśród ludności cywilnej, bo nieraz polskie przekona­

nie rozstrzygało o losie danej osoby, a zaciek­

łość wzmagała się z dnia na dzień.

Potem 21 maja rozpoczął się niemiecki kontr­

atak. Rano o godzinie w pół do trzeciej zostało zdobyte wzniesienie "Wygoda", a potem atak skierował się na Górę Św. Anny i dalej. Najwięk­

szy udział w tych walkach miał "Freikorps Obe- rland", który w większości składał się z Bawar- czyków. Walki były okropne.

Ofiary załadowaliśmy wieczorem na dwa wozy i pochowaliśmy je we wspólnej mogile.

Odtąd spoczywają Niemcy i Polacy w wiecznym śnie zjednoczeni obok siebie w tej ziemi, o którą tak żarliwie walczyli.

Gogolin był teraz przez kilka tygodni zajęty.

Kompania wojska włoskiego, która zajęła budy­

nek szkolny, opuściła go dopiero w lipcu.

To, że między walczącymi bojownikami, obok zapalonych idealistów była również wszelkiego rodzaju hołota - jest zrozumiałe. To stwierdze­

nie dotyczy obu stron.

W Strzebniowie polscy powstańcy przeszu­

kali mieszkanie pana inspektora. W Gogolinie wielokrotnie plądrowała hołota niemiecka.

Szkoła ucierpiała mocno w czasie powstania.

Klasy były przez wojsko częściowo zniszczone i musialy być na bieżąco remontowane. Sporo inwentarza zostało zniszczone. Nauka rozpoczę­

ła się dopiero 11 sierpnia 1921 roku".

Postscriptum:

Tyle autor kroniki. Prawdopodobnie był nim kierownik szkoły, pan rektor Hugo Knauerhase, zamieszkały w Gogolinie przy Jahnstr. 3. Funk­

cję tę piastował od 8.08.1918 r. aż do roku 1933 r. kiedy to zastąpił go komisarycznie mianowa­

ny pan Albert Richter

Rafał Zając

(12)

"Naszym zadaniem powinno być uświadomienie wszystkich, na co narkotyk może narazić człowieka, do jakiego stanu psychicznego może go doprowadzić."

NARKOTYKI - TRUCIZNA XX WIEKU (CŁ d

Od ponad 10 lat obserwujemy w Polsce wzrost narkomanii, tj. zażywania bez wskazań lekarskich różnych środków uzależniających. Rzeczywistym problemem narkomania stała się w czasach nam współczesnych. Związane było to z zachodzącymi zmianami obyczajowymi w Ameryce i Europie.

Kultura lat pięćdziesiątych a szczególnie lat sześćdziesiątych, spowodowa­

ła ogromną przemianę w świadomości młodego pokolenia i wpłynęła na rozwój społeczeństwa permisywnego. Tabu w państwach zachodnich zosta­

ło złamane.

Specyfiki znane jedynie na dalekim wschodzie, bądź stosowane przez Indian, trafiły do mieszczańskich domów w Europie i Ameryce Północnej.

Za tę rewolucyjną przemianę na pewno odpowiadają kontestatorzy z ruchu

"Beat Generation" (A. Ginsberg, T. Leary, J. Kerouac, W.S. Burroughs) i wyrosłego z tych korzeni ruchu hippiesowskiego.

Do Polski narkotyki dotarły z pewnym opóźnieniem. Oczywiście zdarza­

ły się incydentalne przypadki odurzania się i sto lat temu, ale nie miało to żadnego społecznego rezonansu. Jeszcze w latach sześćdziesiątych odpry­

ski rewolty młodzieżowej z zachodu były u nas raczej minimalne. Dopiero rok 1975 zmienia charakter narkomanii w Polsce. Ze zgliszczy ideologii hippisowskiej pozostało to, co było w niej najcenniejsze, a więc przyzwole­

nie do sięgania po narkotyk. Wówczas też wynaleziono prostą technologię polskiej heroiny na masową skalę.

Wcześniej dostępność środków odurzających była znacznie ograniczo­

na. W latach osiemdziesiątych w Polsce zaczęto produkcje amfetaminy spo­

sobem domowym, którą większość przemycało się do Niemiec i Szwecji.

Już w latach siedemdziesiątych w kraju szacowano liczbę uzależnionych na dziesiątki tysięcy osób. Jednakże specjalny zapis w ówczesnej cenzurze za­

kazywał mówić oficjalnie o tym zjawisku.

Milczenie przerwał dopiero rok 1980. Zaraz potem dano pozwolenie

"Monarowi" na tworzenie sieci ośrodków odwykowych i poradni dla osób uzależnionych od różnych środków odurzających. Mimo stanu wojennego nie cofnięto już pozytywnych zmian i można było bez skrępowania przeciw­

działać narkomanii. Straty powstałe jednak wcześniejszą sytuacją były nie­

możliwe do odrobienia. W PRL-u do roku 1981 nie istniała żadna działal­

ność profilaktyczna. Młodzi ludzie nie wiedzieli czym grozi zażywanie na­

rkotyków. Kojarzyły im się one z szalonymi biografiami idoli muzyki roc­

kowej i ten sposób życia przyjmowali bezkrytycznie. Nie zastając autoryte­

tu wśród najbliższych szukali wzorców postępowania u takich sław jak J.

Hendrix, J. Morrison, J. Joplin, ludzi obdarzonych wielkim talentem mu­

zycznym lecz w życiu prywatnym będących narkomanami, nie mniej zagu­

bionymi od swoich młodych wielbicieli.

Wyciszanie problematyki uzależnień w środkach masowego przekazu do dzisiaj wydaje złe owoce. Ciągle my, rodzice, nie przeczuwamy, że jesteśmy w przededniu prawdziwej klęski, którą mogą spowodować narkotyki. Już teraz na tereny niektórych szkół wkraczają "handlarze śmiercią". Jest je­

szcze czas, aby nie przespać zbliżającej się tragedii.

Narkomania jest zjawiskiem społecznym w naszym kraju od kilkudzie­

sięciu lat. Można wyraźnie stwierdzić, że problem ten dotyka w większości młodzieży. Młodzieży niedostosowanej, która gardzi światem dorosłych, ucieka od niego w ciekawszą, choć iluzoryczną rzeczywistość.

Branie narkotyków jest sposobem oderwania się od zastanego świata.

Jest reakcją na lęk, frustrację, brak oparcia w rodzinie i szkole. Psychologo­

wie uważają że podatni na uzależnienie są ci ludzie, dla których narkotyk ma dużą wartość przystosowawczą i umożliwia zniesienie nieprzyjemnych stanów emocjonalnych.

Narkomania w Polsce stopniowo zaczyna wchodzić w taką samą fazę jak na Zachodzie. Charakterystyczne jest tworzenie się skupisk narkomanów w

dużych ośrodkach miejskich. Coraz częściej w środowisko wchodzą han­

dlarze, którzy sami nie zażywają narkotyków, a czerpią z nich kolosalne dochody. W tej chwili Polska jest największym szlakiem przemytu narkoty­

ków w Europie.

Naszym zadaniem powinno być uświadomienie wszystkich, na co narko­

tyk może narazić człowieka, do jakiego stanu psychicznego może go dopro­

wadzić.

Kinga Kaptur

Z KRONIKI RADY MŁODZIEŻOWEJ

W październiku br. młodzi radni razem z harcerzami z 13 DH

"ORŁY" w Gogolinie rozpoczęli w ramach opieki nad starym żydow­

skim cmentarzem prace porządkowe. Dotychczas zebrano część liści i skoszonej trawy, natomiast w dalszej kolejności przewiduje się uprząt­

nięcie wszystkich liści, które ciągle opadają oraz oczyszczenie starych grobów.

Natomiast w dniu 18 listopada br. przedstawicie Rady Młodzieżo­

wej - Marta Pandel i Małgorzata Malkusz - uczestniczyły w inaugura­

cyjnej sesji Sejmiku Dziecięco-Młodzieżowego Województwa Opol­

skiego. Na tej jakże ważnej sesji było wielu zaproszonych gości - przed­

stawiciele samorządu województwa, administracji rządowej, samorzą­

dów powiatowych, samorządów gmin. Wśród tych dostojnych gości obok pani senator Doroty Simonides byli także przedstawiciele samo­

rządu Miasta i Gminy Gogolin: przewodniczący Rady Miejskiej pan Piotr Czok i sekretarz Gminy pani Barbara Syjczak.

Na sesji m.in. uchwalono statut, regulaminy pracy oraz dokonano wyboru władz Sejmiku. Przewodniczącą Sejmiku została Monika Jur­

czyk z Praszki. Przyjęto także założenia programowe na rok 2001. Na uwagę zasługuje myśl jednego z przemawiających gości: - "Młodzież nie jest przyszłością narodu, ona jest częścią narodu!"

Opiekun Rady Młodzieżowej Joachim Stiebler

Cytaty

Powiązane dokumenty

Jaki album najlepiej się sprzedawał na Antypodach już wspomniałem, natomiast w singlach też spotykamy „starych znajomych” z przedstawio­. nych

z Baranem: szczęśliwy tylko w chwili zakochania się, z Bykiem: układ dość trudny; z Bliźniętami: dosko ­ nały związek; z Rakiem: istnieje szansa na przetrwanie

Leczenie może być nieskuteczne, a jeśli już ktoś się na nie zdecyduje, to musi się liczyć z indywidualnym podawaniem leków chorym ptakom. Salmonelloza, jak więc Państwo

Większość pozycji, która z tego zakresu ukazała się na naszym rynku, dostępna jest już w czytelni Biblioteki Miejskiej w Gogolinie.. Wszystkich zainteresowanych tą

Dzieci pytały go przede wszystkim o Afrykę oraz o to, jak mu się podoba w Polsce.. Ojciec Elias opowiadał o zwierzętach żyjących

17.00 KKS Kluczbork - MKS Gogolin Odra II Opole - Śląsk Łubniany OKS Olesno - TOR Dobrzeń Wielki Silesius Kotórz Mały - Odra K.-Koźle Cement Strzelce - Polonia Nysa

ściach, głównie przy przesyceniu żółci cholesterolem, cholesterol może być wytrącony z żółci i może stać się przyczyną powstawania

Jak co roku spotkamy się w gronie bliskich przy wigilijnym stole i dzieląc się opłatkiem złożymy sobie z serca płynące, najlepsze życzenia, których intencją obejmiemy