• Nie Znaleziono Wyników

Tajemnicza historia o złotym druciku - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tajemnicza historia o złotym druciku - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ZOFIA SIWEK

ur. 1937; Bełżyce

Miejsce i czas wydarzeń Bełżyce, dwudziestolecie międzywojenne

Słowa kluczowe Bełżyce, historie z Bełżyc, złoty drucik, opowieść taty

Tajemnicza historia o złotym druciku

Opowiem dziwną historię o złotym druciku. To się działo albo w wojnę, albo tuż przed wojną. Myślę, że raczej przed wojną, bo może w czasie wojny, to już mój tata nie byłby taki odważny. Łąki w Bełżycach sięgały aż do Jaroszewic. Jaroszewice, to była taka posiadłość chyba, bo to był dwór w Jaroszewicach, od Bełżyc w stronę Lublina.

Tam mój tata miał jakieś działki, czy do mojej babci należały te działki – tata na tę działkę szedł. Nie były ogrodzone, tylko tak z brzegu łąk takie kawałki, tam sobie jakieś warzywa uprawiali - moja ciocia, moja babcia. No i tam szedł, właśnie, przez te łąki i zobaczył wystający z ziemi drut złotego koloru. W poprzek łąk był taki wał.

Myślę, że to był sztuczny wał usypany w czasie jakichś walk, wojskowy jakiś, wał obronny, tak przypuszczam. I w pobliżu tego, właśnie wału – mieszkańcy nazywali to wałem, nie groblą, tylko wałem, bo grobla to chyba biegnie wzdłuż rzeki, na stawach, a to nazywali to wałem. I tam w tym, w pobliżu, to było tak przy tej grobli tego wału, zobaczył ten drucik jakiś złoty. Doszedł do wniosku, że to jest złoto i chciał koniecznie to wyciągnąć. Zaczął go wyciągać, ale nie mógł. Szarpał się, szarpał, głowę miał nachyloną. A jak podniósł głowę, spojrzał, to kamieniu koło tego wału siedziała jakaś pani, taka dama w kapeluszu, elegancko ubrana, nie tak jak kobiety w Bełżycach, tylko taka, właśnie, jakby hrabianka. Miała jakiś patyk, czy coś i tak tym patykiem stukała w ziemię. No, więc zabrał się i poszedł, bo tu chciał to złoto wydobyć, już miał świadka. Zabrał się i poszedł. Przyszedł po jakimś czasie i znowu zaczął to wydzierać, ten drucik z ziemi. I historia się powtórzyła. No, więc na drugi dzień mówi do mamy, że weźmie łopatę, bo sam ręką nie może tego wydobyć, weźmie łopatę, pójdzie i będzie to wykopywał. No, wziął tę łopatę, zaczął kopać, kopać i znowu ta dama się ukazała. Wtedy się przestraszył. I już więcej po ten drucik nie poszedł. Mój tata nie oszukiwał, nie zmyślał sobie. Oczywiście, opowiadał barwnie i zwykle, jak coś opowiadał, to zaczynał od końca, jak to się mówi, i zanim doszedł do początku, to musiał dużo historyjek opowiedzieć, ale nie zmyślał sobie jakichś takich nieprawdopodobnych historii. Sam nie wie, czy to była prawda, czy to była

(2)

nieprawda. No, ale z tą łopatą poszedł, no, więc coś tam musiało chyba być. Dziwne rzeczy, o których się filozofom nie śniło, może to z tych właśnie dziwnych rzeczy.

Data i miejsce nagrania 2016-04-07, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie trzeba było nikogo gonić do kościoła, bo jak ksiądz Sedlak miał mówić kazanie w kościele wizytkowskim, to kościół był pełen. Data i miejsce

Kiedyś, to jakaś okazja była, ale nie 22 lipca, tylko może 1 maja, jakoś to w lecie było i zaproponowano naszej klasie udział w takim widowisku

Słowa kluczowe Lublin, ulica Niecała, ulica Kazimierza Wyszyńskiego, Remigiusz Moszyński, ulica Jana Sławińskiego, wygląd ulicy Niecałej.. Ulica Niecała, bo się

On był nauczycielem historii, gdzieś poza Lublinem i tam, na tej Krótkiej siedział i też kiedyś podsłuchałam rozmowę, rozmawiał z tatą i opisywał, to, co go tam spotkało.

Po wojnie, choć były sklepy, to właściwie o wszystko było trudno, trzeba było trochę się nachodzić.. Przy ulicy Staszica był sklep z materiałami, tak

Był w naszej szkole sekretarz partii, nazywał się pan Mitura i to był chyba taki – tyle, co ja wiem – to był chyba taki mądry człowiek, który chronił trochę młodzież.. Bo

Ale to nie był płacz z żalu, tylko jakiś taki, tak jakby jakiś ciężar z człowieka spadł, że coś się skończyło, że pewna epoka już się skończyła.. Nie pamiętam

No mnie się to podobało, bo tak było ciekawie – przez okno widać było tylko nogi tych, którzy szli po chodniku.. W tych suterenach nawet było czysto i wilgoci się nie