• Nie Znaleziono Wyników

A-dres ZRed.a.ł3:c37-i: Z^rafecT^sisIe-IE^rzed.rn.Ieście, 3STr SS.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "A-dres ZRed.a.ł3:c37-i: Z^rafecT^sisIe-IE^rzed.rn.Ieście, 3STr SS."

Copied!
16
0
0

Pełen tekst

(1)

*Nk 2 9 . Warszawa, d. 17 Lipca 1892 r. T o m X I .

TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.

PRENUMERATA „WSZECHŚWIATA".

W W arszaw ie:

ro c z n ie rs. 8 k w a r ta ln ie „ 2 Z

przesyłką pocztową:

ro c z n ie „ 10 p ó łro c z n ie „ 6 P re n u m e ro w a ć m o ż n a w R e d a k c y i W sz ec h św ia ta

i w e w s z y s tk ic h k s ię g a r n ia c h w k r a ju i z a g ra n ic ą .

Komitet Redakcyjny Wszechświata

stanow ią

panowie:

A leksandrow ie* J ., D eike K., D ickstoin S.,

H o y e r H.,

Jurk iew icz K ., K w ietniew ski W ł., K rarasztyk 8., N atanson J ., P rau ss St,, Sztolcm an J . i

W ró b le w sk i W .

„ W s z e c h ś w ia t" p rz y jm u je o g ło sz en ia , k tó r y c h tre ś ó m a ja k ik o lw ie k z w ią z e k z n a u k ą , n a n a s tę p u ją c y c h w a ru n k a c h : Z a 1 w ie rs z z w y k łeg o d r u k u w

sz p a lc ie

a lb o je g o m ie jsc e p o b ie r a się za p ie rw s z y r a z

ko p . 7 '/ i

za sześć n a s tę p n y c h r a z y k o p . 6, za dalsze kop. 5.

A-dres ZRed.a.ł3:c37-i: Z^rafecT^sisIe-IE^rzed.rn.Ieście, 3STr SS.

BADANIA MIKROSKOPOWE

SKAŁ I MINERAŁÓW.

III. W łaściw ości mikroskopowe m inerałów sk aln ych .

T re ś ć : S ta d y ja ro zw o jo w e m in e ra łó w skalD ych.

K r y s ta lity i m ik r o lity . O b serw ac y je V o g e lsan g a i O. L e h m a n n a . C e ch y m o rfo lo g ic zn e m in e ra łó w sk a ln y ch . P o z o rn a je d n o ro d n o ś ć . W ro s tk i m ik ro - litó w . In k lu z y je sz k lis te , p ły n n e i gazow e. E u p - liw ośc. D w o jak i. Z r o s tk i w ie lo k ro tn e. A n o m a lije o p ty c z n e i k ry s z ta ły p se u d o sy m e try c z n e . E . M al- la r d i C. K le in . R o s k ła d m in e ra łó w . D e fo rm a - cy je m e c h a n ic z n e i c h e m ic z n e . W ie trz e n ie . W spól­

n y m ia n o w n ik p ro c e s ó w ro s k ła d o w y c h . Z m ia n y w y w o ły w an e p ro c e s a m i ro sk ła d o w e m i. P s eu d o m o r- fozy. W ie trz e n ie fe ld s p a tó w , m ik i, o liw in u , g r a ­ n a tó w i t . d. W p ły w p ro c e só w g ó ro tw ó rc z y c h n a

m in e r a ły s k a ln e . W n io s k i g ieo lo g iczn e.

Z określeniem zw y k łe m m inerału, lub sk ały łączy się oddaw na wśród ogółu za k o ­ rzenione pojęcie o czem ś niezm iennem , nie-

w zruszonem , nieposiadającem żadnój zgoła historyi. P ojęcie to, chociaż je s t nabytkiem um ysłow ym czasów bardzo od ległych i u ro­

biło się na podstaw ie licznych, lecz p o w ierz­

chow nych i krótkotrw ałych obserw acyj ży ­ cia codziennego, straciło w iele na swój praw dziw ości, odkąd m inerały stały się przedm iotem bardziój szczegółow ych i p il­

nych studyjów naukow ych. O d czasu zaś zastosow ania m ikroskopu do badań m inera­

logiczn ych pojęcie o pozornój niezm ienno­

ści m inerałów i skał utraciło w szelką w ar­

tość naukow ą, lab o i dziś jeszcze ma w ielu zw olenników nawet wśród t. z w. inteligien- cyi. M ikroskop bow iem w lał, że tak p o ­ wiem , życie w ow e „martwe, niem e i n ie ­ czułe g ła z y ”, podpatrzył historyją ich roz­

woju, w yśled ził fazy p ow oln ego, n iew id o cz­

nego na pozór roskładu, którego rezultatem je st tw orzenie się now ych gatunków m in e­

ralnych, inniój w rażliw ych na działanie otaczającego je ośrodka, lub, jak b y się w y raził bijolog, „lepiój przystosow anych do warunków otoczen ia”. W św iecie bowiem m ineralnym są takie zjaw iska, które m o­

glib yśm y, przez analogiją do św iata oży­

w ion ego, określać terminami bijologicz-

nem i.

(2)

450 w s z e c h ś w i a t . N r 29.

Zadaniem artykułu n in iejszego je st ze- 1

branie i zestaw ien ie fak tów n au k ow ych , z których ogółu cz y teln ik m ógłb y urobić sobie pojęcie o istocie m in erału , od p ow ia­

dające rzeczyw istości. W tym celu rospa- trzym y w łaściw ości m ikroskopow e m inera­

łó w sk alnych, które są pod w ielu w z g lę d a ­ m i d ok ład n ie zbadane.

K reśląc h istoryją ja k ieg o ś przedm iotu, zaczynam y naturalnie od w yjaśn ien ia w a­

runków , w śród których tenże p ow stał, sta­

ram y się dociec je g o początku. J a k ież są w arunki tw orzen ia się m inerałów ? P o n ie ­ waż m inerały w ogrom nej w iększości w y ­ padków są ciałam i stałem i i k rystaliczn em i, tw orzen ie się ich o czy w iśc ie m usi być nie czem innem , jak przejściem ze stanu p ły n ­ nego lub lotn ego w sta ły . K o n ieczn y m bo­

w iem w arunkiem k rystalizacyi je st rucho­

m ość cząsteczek, która je st n ajw iększą w stanie ciał lotn ym i płyn n ym . C iała sta­

łe przem ieniają się, jak w iadom o, w gazy, lub p łyn y pod w p ływ em ciep ła, ja k rów nież niektóre ciała stałe przechodzą w stan p łyn ­ ny przez d ziałan ie w ody (lu b in n ych p ły ­ nów ), która j e w sobie rosp u szcza. K ry- stalizaeyja zatem b ęd zie procesem o d w ro t­

nym top ien ia lub rosp u szczan ia, a w ięc m usi się od b yw ać p rzy sty g n ięciu law lub stop ów sztucznych i przy p arow an iu ros- tw orów . R zecz prosta, że im to sty g n ięc ie lu b parow anie odbyw a się p ow oln iój i sp o ­ kojniej, tem w iększe i reg u larn iejsze p o ­ wstają kryształy.

B espośrednia obserw acyja nad tw orzen iem się m inerałów w law ach lub stopach jest n iem ożliw a, z pow odu nader w ysokiej tem ­ peratury, n iezbędnej do utrzym an ia ich w stanie ciek łym . D o św ia d c zen ia zaś c z y ­ n ion e nad k rystalizacyją z rostw orów w o ­ dnych nie dają d o k ład n ego pojęcia o p o ­ w staw aniu m inerałów w law ach, gd y ż te z natury sw ej p rzedstaw iają m asy gęste i ciągli w e, które, ja k k k o lw iek podlegają praw om h idrostatyki, posiadają jed n a k n a ­ der m ałą ru ch liw ość cząsteczek , u tru d n ia ­ jącą znacznie proces k r y sta liza cy i. M ożna jed n a k sztu czn ie stw o rzy ć p ły n ró w n ie g ę ­ sty, ja k law a, w celu przep row ad zen ia o d ­ p ow ied n ich stu d yjów .

V o g elsa n g u ż y w a ł w tym celu rostw oru sia rk i w siarku w ęg la , do którego dodaw ał

w celu zgęszczen ia p łyn u balsam u k an ad yj­

skiego. R ospatrując odrobinę rostw oru tego pod m ikroskopem , zauw ażym y po pew nym czasie w ydzielanie się zeń m ałych, silnie załam ujących św iatło, kropelek przesyco­

nego rostw oru siarki, które w skutek d al­

szego ulatniania się siarku w ęgla p rzech o­

dzą w stałe kulki. Są to, w ed łu g Y o g e l- sanga, najprostsze elem enty p rzyszłych kry­

ształów , c zy li t. zw . g lo b u lity . N iekiedy g lo b u li ty skupiają się w grom adki, czyli kum ulity, lub tw orzą w ydłużone szeregi nak ształt sznura pereł, otrzym ując odpo­

wiednią. n azw ę m argarytów . P rzez zlanie się kilk u p łyn n ych jeszcze glo b u litó w po­

w stają g lo b u lity w iększych rozm iarów , lub postaci w ydłużone i n iepraw idłow e, które Y o g ełsa n g nazyw a lon gu litam i. G lob u lity oraz tylkoco w ym ienione rodzaje ich sk u ­ p ień otrzym ały od Y ogełsan ga zbiorow ą n azw ę krystalitów z tą w spólną w ła s­

nością, że nie posiadają k ształtów k r y sta ­ liczn ych , a w zględem św iatła są jed n o- łom ne.

K ied y rostw ór siarki jest m niej gęsty, g lo b u lity , przechodząc w stan sta ły , śeinają.

się ju ż nie w k ulki lecz w m ałe k ryształki siarki w postaci piram id rom bow ych, gd yż w tym razie, jak tłum aczy V ogelsan g, ruch­

liw o ść w ew nętrzna cząsteczek g lob u litu jest dostateczn ie silna, aby zw alczyć opór, jaki ruchow i tem u staw ia otaczający balsam . T a przem iana m olekularna w ystępuje w i­

doczniej, g d y g lo b u lity przyciągane przez gotow e ju ż k ryształk i, osiadając na ich ściankach, w m gnieniu oka przeistaczają się z bespostaciow ych k u lek w drobne cząstki k rystaliczn e. Jed n ocześn ie z p rzem ieszcze­

niem p rzestrzen iow em m olekuł, p ow stały z glob u litu kryształek nabiera innych od­

pow iednich mu w łasności fizycznych, staje się np. dw ójłom nym i t. d. Taki zarodkow y k ryształek, dający się rospoznaó tylk o pod m ikroskopem , nazyw am y m ikrolitem . Z m i- k rolitów przez stop n iow e ich narastanie pow stają w łaściw e k ryształy, których w ie l­

kość p ozw ala na p rzeprow adzenie pom ia­

rów i dokładne określenie gatunku m in e­

ralnego; m ik rolity bow iem dają, się ozna­

czać tylko na podstaw ie ich podobieństw a

do k ryształów dorosłych; m ów im y w ięc

o n rk rołitach augitu, feldspatu i t. d., o p ie ­

(3)

Nr 29. W SZECHŚW IAT. 451 rając się w yłącznie na ich cechach z e w n ę­

trznych.

W skałach szk listych , n iezu p ełn ie s k r y ­ stalizow an ych (obsydyjany, w itrofiry i t. d.) spotykam y w szystk ie w ym ien ion e wyżój rodzaje k ry sta litó w , które Y o g elsa n g o d ­ tw o rzy ł sztucznie. T e zarodki k ryształów zachow ały się ty lk o w skałach, które bądź w skutek swój gęstości, bądź też wskutek szybkiego stygn ięcia, nie posiadały od p o­

w iednich w arunków do w ytw orzenia sk o ń ­ czonych m inerałów , lecz zastygły, zam yka­

ją c w łon ie sw ein zaledw ie ich em bryjony.

P rócz m ikrolitów p raw id łow ych , skały szk liste zaw ierają n iezw y k łą rozm aitość form m ikrolitycznych, częstokroć bardzo dziw acznych, pow stałych w skutek p ew ­ nych zaburzeń i niepraw idłow ości w p ro ­

cesie k rystalizacyi. T e niep raw id łow e mi- k rolity, zależn ie od swój postaci, mają różne nazw y. T ak np. w yd łu żon e, igiełk ow ate m ik rolity zow iem y b elon itam i, w yciągnięte w postaci spiralnie skręconych, lub p ogię­

tych w ło sk ó w — trychitam i. G odne są je s z ­ cze u w agi w id ełk ow ate, lub drzew iasto roz­

g a łęzio n e m ik rolity, ja k rów n ież prom ieni­

ste skupienia ig iełk o w a ty c h m ikrolitów , w y­

rastających ze w spólnego środka i tw orzą­

cych k u lę, c z y li t. zw . sferolit.

W szystk ie w ym ien ion e powyżój rodzaje k rystalitów i m ik rolitów m am y zebrane na fig. 1 i 2. N a pierw szój z nich przedsta­

w ione są glo b u lity , m argaryty i lo n g u lity oraz rozm aite form y m ikrolitów , na dru- giój w id zim y trych ity i całe roje belo- nitów .

G lob u lity i trychity skał mocno zabar­

w ionych, t, j. bogatych w żelazo, są zw yk le

ciem ne i nieprzezroczyste, co jed n ak nie jest w łaściw ością samój substaneyi tych drobnoustrojów m ineralnych, lecz z ja w i­

skiem optycznem , polegającem na zupełnem odbiciu św iatła, przechodzącego z m a leń ­ k iego glob u litu , ośrodka optycznie g ę stsze­

go, w ośrodek rzadszy, jakim jest otacza­

jące tło szkliste. W ła ściw e m ikrolity, be- lo n ity oraz inne form y m ik rolityczn e dora­

stają zw y k le w iększych rozm iarów , są p rze­

zroczyste i mają barw ę odpow iednich m ine­

rałów dorosłych.

O. Lehm ann, który poczynił w iele ce n ­ nych obserwacyj nad wzrostem kryształów , objaśnia pow staw anie trychitów w sposób następny. K on iec trychitu narasta prędzćj niż je g o boki, w skutek czego napotyka c o ­ raz św ieży rostw ór p rzesycon y, z którego

F ig . 2 .

się tw orzy; boki zaś jego m ogą się pow ięk­

szać tylko przez dyfuzyją, a w ięc sto su n ­ kow o powoli; je ż e li prądy dyfuzyjne z je - dndj strony trychitu dostarczają mu więcój m ateryjału, niż z drugiój, natenczas nastę­

puje jeg o zgięcie lub spiralne skręcenie.

M ik rolity o postaciach w idełkow atych lub rogatych, tak często napotykane w ska­

łach porfirycznych i szlakach sztucznych, tw orzą się, w ed łu g O. Lehm anna, podczas szybkiój krystalizacyi, k iedy prądy d y fu ­ zyjn e dostarczają m ateryjału tw órczego pierw otnem u m ikrolitow i z otaczającego go rostworu przesyconego, c z y li t. zw . pola krystalizacyjn ego. O tóż prądy te przyn o­

szą w tym sam ym czasie kątom i krawę­

dziom m ikrolitu daleko więcój pożyw ienia,

niż je g o ścianom , jak to nietrudno w y w n io ­

skow ać z fig. 3a. P ow ierzch n i kątowój ab

równój pow ierzchniom ściennym bc, cd i t. d.,

(4)

452 W SZECH ŚW IA T. N r 29.

odp ow iad a część pola k ry sta liza cy jn eg o A , znacznie w iększa od części B i C. T ą d ro ­ gą powstają, postaci zb liżo n e do schem atu, w yobrażonego na fig. 3>b, lu b te utw ory rogate, które w id zim y m ięd zy in n em i na fig. 1 .

W preparatach sk a ł w u lk an iczn ych siln ie zabarw ionych m ożem y obserw ow ać dokła­

d nie zjaw iska, tow arzyszące rozw ojow i m i­

nerałów . J eżeli np. k ry szta ł rosnący je st zw iązkiem bogatym w żelazo, najw ażn iej­

szy pierw iastek barw iący, to otaczające go p ole k rystalizacyjne staje się, w m iarę po­

stępu w zrostu, coraz jaśn iejszem , uboższem w cząsteczki zw iązk u żelazn ego, siln ie p rzy ­ ciągane przez zarodek m ineralny. P o w sta ­ ją c e stąd prądy d yfu zyjn e w m asach tak gęstych , ja k niek tóre la w y , są p ow oln e

- s u - '< 1 5 5 '

F ig . 3a. F ig . 36.

i n iezd oln e zap ełn ić tych strat, ja k ie ponosi pole krystalizacyi. W ten sposób pow stają koło ciem niej zabarw ionych a u gitów (w n ie ­ których obsydyjanach) ja sn e aureole w ota- czającem je tle szklistem .

K rystalizacyja la w je st zjaw isk iem , pole- gającem na kolej nem w yd zielan iu się z j e ­ dnorodnej m asy szklistej m in erałów , zależ­

n ie od ich składu ch em icznego i ilości; z tój p rzy czy n y sk ład ch em iczn y pozostającej m asy płynnej stop n iow o się zm ienia. J e ­ żeli w ięc w yobrazim y sob ie m in erał, po­

w stający je d n o cze śn ie z innem i, le c z d łu ­ żej od nich lub z przerw am i rosnący, to zm iany chem iczne w otaczającym go ośrod­

ku, m uszą k on ieczn ie w yrazić się w p e w ­ n ych zależnych od zm ian tych szczegółach b udow y w ew nętrznej m inerału. W rzeczy sam^j bardzo w ie le m inerałów skalnych, j a k augit, amfibol, feld sp aty, m elanit, hajuin i w. in., odznacza się t. zw . budow ą skoru-

powatą albo zonalną, polegającą na tein, że kryształ n ie stanow i ciała jednorodnego, lecz składa się z szeregu zon (pasów ) róż­

niących się nieznacznie składem ch em icz­

nym . Różnica ta zew nętrznie w yraża się odm iennem zabarw ieniem od dzielnych zon (w augitach, amfibolach i m elanicie), lub pew nem i zm ianam i w łasności optycznych, np. niejednakow ą w ielkością kąta znikania św iatła, ja k to ma m iejsce w feldspatach.

N a fig. 4 w id zim y przekrój zonalnie zbudo­

w anego augitu, obficie w ystępującego w tój postaci w naszych andezytach czorsztyń ­ skich.

Z pow yższego w yciągnąć m ożem y w nio­

sek następujący. L ubo nie posiadam y bes- pośrednich obserw acyj nad tw orzeniem się i rozw ojem m inerałów skalnych, jednak

F ig . 4.

w łon ie sk ał niezu p ełn ie skrystalizow anych, szybko za stygłych , m ożem y przy pom ocy m ikroskopu w ykryć n ietylk o stadyja n or­

m alnego rozw oju (glob u lit, m ikrolit, k ry ­ ształ), lecz rów nież form y zarodkow e, bę^

dące rezultatem zaburzeń w zw yk łym pro­

cesie k rystalizacyi (lo n g u lity , b elo n ity , try- ch ity, form y rogate, drzew iaste i t. d.). W y ­ obrażenia nasze o sposobie w zrostu tych em bryjonów m ineralnych opieram y na do­

św iadczeniach, poczynionych g łó w n ie przez Y ogelsan ga i O. Lehm anna.

(c. d. nast.).

J . Morozewicz.

(5)

Nr 29. w s z e c h ś w i a t . 453

FAUNA

W Ó D S Ł O D K I C H

¥ slosniila do m orsR iej*).

Badacze, zajm ujący się fauną lub florą wód słodkich i w ogóle lu d zie, interesujący się poszukiw aniam i fizyjograficznem i z w iel­

ką radością p rzyw itają niedaw no w ydane dzieło, którego ty tu ł podany je st w od n o­

śniku, a które stan ow i niejako w stęp do stu d yjów faunistycznych i florystycznych nad w odam i słodkiem i. D zieło to, złożone z dwu dużych tom ów , zaw iera szereg arty­

kułów lub rospraw , napisanych przez róż­

nych specyjalistów (C lessin, F orel, Gruber, L u d w ig , P latę, Y osseler, Z schokke i t. d.) i traktujących tak o m etodach badań fauni­

styczn ych i florystycznych, jako też o róż­

nych p oszczególn ych grupach roślin i z w ie ­ rząt wód słodkich, a także o rozm aitych kw estyjach natury ogóln iejszej, d o ty czą ­ cych b ijologii m ieszkańców wód słodkich, t. j. ich stosunku do siebie oraz do warun­

ków fizycznych. N iektóre z rozdziałów treści ogólnej na sp ecyjaln ą zasługują u w a­

gę, w skazują nam bow iem , jakim sposobem badania faunistyczne oraz florystyczne pro­

w adzone być m ogą naukow o, t. j., że celem ich może być n iety lk o zdobyw anie faktów , ale i u ogóln ian ie ich oraz objaśnianie.

Z niektórem i z tych ogólnych rozdziałów zaznajom im y czyteln ik ów naszych, zaczy­

nając od zajm ującej k w esty i stosunku fau*

ny słodkow odnej do m orskiej.

Stosu n ek fauny słodkow odnej do m or­

skiej zasłu gu je na uw agę z k ilku w zględ ów . P rzed ew szystk iem wobec faktu, niep od le- gającego najm niejszej w ątpliw ości, że zn a ­ czna w ięk szość grup zw ierząt, m ieszkają­

cych w w od zie słodkiej rozw in ęła się z p o ­ krew nych grup m orskich, p ow stają zajm u­

ją ce pytania m orfologiczne, albow iem do-

') W ed łu g ro s p ra w y d r a O tto n a Z a c h a ria s a w d z ie ­ le „D ie T ie r u n d P fla n z e n w e lt d es Sii9sw a sse rs“ , n a p is a n e m z b io ro w e m i siła m i p o d r e d a k c y ją Z a ­ c h a ria s a . L ip s k , 1891, t. II, s tr. 2 9 7 —312.

kładne porównanie i zestaw ienie ze sobą cech pokrew nych ustrojów m orskich i słod ­ kow odnych może dać nam w ażne w sk azów ­ ki co do tego, które cechy u p rzed staw icieli wód słodkich są pierw otne, które zaś póź­

n iej nabyte i zależne od przystosow ania się do now ych w arunków środow iska. T a strona przedm iotu, ja k k o lw iek w ielce cie­

kaw a, je s t dotąd bardzo m ało opracow ana, a wartoby specyjalne pośw ięcić jój stu- dyjum . N iezależnie od tej k w estyi o g ó l­

nej, w ystępują jeszcze liczne inne, niem niej ważne.

Otóż w faunie wód słodkich różnych o k o­

lic napotykam y tu i ow dzie gatunki, dziś jeszcze należące do fauny m orskiej, a w ięc niedaw no stosunkow o przesiedlone z m orza do w ody słodkiej. P ow staje w ięc tu p y ta ­ nie, o ile przesiedlenia takie odbyw ają się n agle, o ile zaś stopniow o, o ile beskarnem i są dla różnych grup zw ierząt w ędrów ki po­

dobne i jakiem i drogam i m ogą się odbyw ać, w reszcie na ja k szeroką skalę m iew ają one w ogólności miejsce? Ł atw o ocenić, jak bogate otw iera się tu pole do licznych d o ­ ciekań natury ogóln o-b ijologiczn ej.

N iektóre jeziora śródlądow e osobliw ie są bogate w form y m orskie. T ak np. w je z io ­ rze G arda w e W łoszech żyją następujące trzy gatunki ryb, które należą do rodzajów m orskich: A lo sa finta, z rodziny śledziow a- tych , babka — G obius sp. oraz B lennius vulgaris; oprócz tego zam ieszkuje to jezioro skorupiak: Palaem onetes, bardzo zbliżony do form y m orskiej P alaem on squilla. Z j e ­ zior szw ajcarskich, G ienew skie zaw iera ró­

wnież kilka gatunków m orskich, osobliw ie zaś dwa m ałżo-raczk i z rodzaju A can th o- pus. P od ob n e fakty stosują się także do w ielk ich jezior K an ad yjsk ich w A m eryce północnej oraz do skandynaw sko-fińskich jezio r E uropy (skorupiaki M ysis relicta, Idotea entom on i t. d).

T e i tym podobne fakty dop row ad ziły

niektórych zoologów do teoryi t. zw . „jezior

pozostałych ” (R elik ten seen ). W yobrażano

sobie, że obecność form m orskich w jeziorach

słod k ow od n ych objaśnić sobie można tylko

przez to, że jezio ra te były kiedyś częściam i

m orza, t. j . bespośrednio się z niem i łą czy ły

i p osiad ały w odę morską; następnie zaś,

w skutek przem ian w konfiguracyi lądów ,

(6)

454

te zb iorn ik i w ody o d d z ie liły się z u p ełn ie od morza, a w ciągu d łu g ie g o okresu czasu w oda ich w y sło d z iła się przez c ią g łe opady atm osferyczne, niektóre zaś ze zw ierzą t, z a ­ m ieszkujących te zb iorn ik i, p rzystosow ać się zd o ła ły p ow oli do n o w y ch w arunków , tw orząc t. zw . faunę pozostałą c z y li szcząt­

k ow ą (R elik ten fa u n a ) po fau n ie, n iegd yś w yłączn ie m orsk iej. T eoryja pow yższa, która przez d łu g i czas była panującą w nau­

ce, okazała się jed n ak w obec ściślejszych poszukiw ań niew ytrzym u jącą k ry ty k i, tak pod w zględem g ieo lo g iczn y m , ja k o też zoo­

logiczn ym .

O kazało się m ianow icie, że istnieje w ie l­

ka liczba zw ierząt, m ogących rów n ie do­

brze żyć w w odzie sło d k iej, ja k i słouko- słonój, lub czysto m orskiej. D o tych z w ie ­ rząt należą p rzed ew sz y stk iem pow szech n ie znane ryby w ęd row n e (łosoś, w ęgorz i inne), które w celu składania ik ry wchodzą z mórz do rzek, zapuszczając się nieraz bardzo da­

lek o w górę w te ostatnie. M ięczaki przed­

staw iają rów nież zad ziw iający przykład zdolności życia w w odach o różnej zaw ar­

tości soli. T ak np. p ew ien m ały ślim ak m orski (H yd rob ia u lv a e ) m oże żyć beskar- n ie w zu p ełn ie praw ie słodkiej w o d zie j e ­ ziora O stsee. N eritin a flu viatilis, m ieszk a n ­ ka w ielk ich rzek i je z io r . w ew n ętrzn ych , została zn alezion a w roku 1887 p rzez prof.

B rauna w zatoce W ism ar. J eszcze w ię k ­ szą zd oln ością p rzystosow an ia odznacza się drejsena (D re isse n a p olym orp h a). M ałż ten znany b y ł daw niej ty lk o w m orzu K a s- pijskiem . W ęd ru jąc a to li wraz z okrętam i poprzez różne u k ład y rzek i k an ały je łą ­ czące, zn alazł się w r. 1825 w N iem czech p ółnocnych, a n astęp n ie p rzen osił się coraz dalśj z b iegiem rzek, tak, że ob ecn ie n ap o­

tyk a się w Saali (pod H a ll), w N ekarze (pod H eib ron em ) oraz w R en ie (pod Ba- zyleją). M ałż ten zn a la z ł się i w W iśle, a pod W arszaw ą na S o lc u oraz w łasze C zerniakow skiej m ożna go w ogrom nych napotkać ilościach. P rzen o szen ie się drej- sen y od b yw a się w sposób bardzo ła tw y , pon iew aż m ałż p rzytw ierd za się nader m o c­

no sw em i nićm i bisiorow em i (w y d z ie lin ą sp ecy ja ln eg o gru czo łu ) do w io seł, do ścian ło d z i i statków i w ten sposób od b yw a sobie b e z w szelk ieg o zachodu i trudu dalekie

Nr 29.

i w ygodne podróże. Ż yje on zarów no do­

brze w wodzie m orskiej, ja k i słodko-słonej oraz zu p ełn ie słodkiej.

Co się tyczy skorupiaków , to w ogóle dzielą się one ściśle na form y słodkow odne oraz m orskie, niektóre atoli gatunki, jak np. lasonóg p osp olity (M ysis vu lgaris) m o­

gą żyć w w odzie zupełnie prawie słodkiej;

dr Zacharias zn alazł pod G dańskiem tę morską formę w bagienkach, zaw ierających ty lk o nieznaczne ślady soli.

Skorupiaki, pasorzytujące na powierzchni ciała łososiów , jesio tró w i innych ryb, w ę ­ drujących z morza do rzek, zu p ełn ie są niew rażliw e na zm ianę środow iska. Z wi- d łon ogów , zaś sw obodnie żyjących, D iapto- m us castor, tak rospow szechniony w m a­

ły ch bagienkach i stawach słod k ow od n ych , m oże podobno przebyw ać beskarnie w za to ­ kach m orskich (znaleziono go na w yb rze­

żach B ałtyk u ).

Ze zw ierząt jam ochłonnych Cordylopho- ra lacustris żyje rów nie dobrze w w odzie słod k iej, ja k i słono-słodkiej. Stułbia n a ­ tom iast (H y d ra ) um iera bardzo prędko, je śli przeniesioną zostaje naw et do nader słab ego rostw oru w ody słonej. Na szcze­

góln ą zasługuje uw agę, że m eduzy, o k tó ­ rych sądzono, że są istotam i w yłączn ie mor- sk iem i, w y k ry te zostały niedaw no przez K en n ela w z u p ełn ie słod k ich jeziorach na w ysp ie T rinidad.

N a g łe p rzen iesien ie zwiei^ząt m orskich do w ody rzecznej lu b studziennej przypraw ia je zw yk le o śm ierć, jeśli atoli p ow oli i sto­

pniow o rzecz uskuteczniać, to je s t przy­

zw yczajać zw ierzęta m orskie do w od y o co­

raz m niejszej zaw artości soli, to, ja k w yk a­

z a ły dośw iadczenia zoologa francuskiego B eudant, osięgnąć można w bardzo w ielu w ypadkach rezu ltat p om yśln y. N iew iad o­

mo atoli z dośw iadczeń dotychczasow ych, o ile zw ierzęta, taką sztuczną drogą prze­

n iesio n e do innego środow iska, zachow ują tam zd oln ość rozm nażania się i o ile m łode ich zdolne są do zn iesien ia odm iennych w arunków życia. Zdaje się, że do tego n ie­

odzow ne są d alek o bardziej złożone w aru n ­ k i, wiadom o bow iem n p ,, że ostryga w sta­

n ie dojrzałym żyć m oże w w odzie słod k iej,

a trzym a się bardzo dobrze w m orzach u b o ­

W ŚZECH ŚW IA T.

(7)

Nr 29. W SZECH ŚW IAT. 455 gich w sól (np. w B a łty k u ), jeśli sztucznie

zostaje tam przeniesiona, n ie rozmnaża się jed n a k n igdy w morzach takich, oczyw iście bow iem m łode wymagają, w ody o silniejszej koncentracyi.

Pom im o to jed n ak niem a w ątpliw ości, że liczne bardzo form y wód słodkich tą drogą ro z w in ęły się z m orskich, naturalnie przy pew nych w arunkach sp ecyjaln ych . Jako przykład stosu n k ów , sprzyjających takiem u przesiedlaniu się isto t m orskich do wód słodkich, słu ży ć m oże w ypadek, opisany przez K en n ela na rzece O rtoire w p o łu ­ dniow ej części w yspy T rinidad. A m ian o­

w icie, przechodzeniu zw ierząt m orskich do rzeki sprzyja tu okoliczność, że słaby prąd rzek i zatrzym any zostaje dw a razy d zien ­ nie przez fale p rzy p ły w u , a w tedy przejście z w ody morskiej do słon o-słod k iej i sło d ­ kiej je st nadzw yczaj stopniow e. W dosyć znacznej od leg ło ści od ujścia rzeki (n ie k ie ­ dy aż w o d leg ło ści dw unastu m il a n g ie l­

skich) K en n el znajdow ał w ielk ie ilości zw ierząt, napotykanych zw y k le tylk o w m o­

rzach, a m ianow icie potężne ław ice p e w ­ nych gatu n k ów om ułków (m ałże), sw obo­

dnie pływ ające szczecionogi m orskie i n ie­

które gatunki raków m orskich, a w ięc kom ­ pletną faunę m orską w w odzie słodkiej.

Niem a naturalnie najm niejszej w ątpliw ości, że w szystk ie ow e zw ierzęta dostały się na­

przód z p rzy p ły w em m orskim do ujścia rzeki O rtoire i stąd dopiero, przystosow aw ­ szy się szczęśliw ie do zm iany w koncentra­

cyi w ody, p rzen iosły się p ow oli dalej w g ó ­ rę rzeki. M ożem y przypuszczać, że w ana­

lo g iczn y sposób od byw ała się niegd yś w ę ­ drówka p ew nych zw ierząt do ujść rzek, a stąd do różnych d op ływ ów i jezio r, z r z e ­ ką znajdujących się w zw iązku.

Prof. M ilnes M arshall w swój m owie na posiedzeniu sek cy i bijologicznój tow arzy­

stw a brytańskiego (1890 r.) w yp ow ied ział zdanie, że z m órz do rzek przesiedlać się mogą sku teczn ie te tylk o form y zw ierzęce, których m łode n ie są bardzo m ałem i, sw o ­ bodnie pływ ającem i larw am i, albow iem lar­

w y takie nie m ogłyb y się opierać prądom rzek. T eoretyczn ie zd aw ałob y się, że p o ­ gląd ten je st zupełnie słu szn y, przeczy mu w szakże n iedaw no dokonane odkrycie K or-

schelta '), który znalazł, że z jaj drejseny rozw ijają się m aleńkie orzęsione larw y (t. zw . Trochophora), których rozm iary są tak drobne, że na pierw szy rzut oka można je w ziąć za w ym oczki lub w rotki. W p ew ­ nych porach roku rzeki i jeziora, zam iesz­

kane przez drejsenę, roją się na pow ierzch­

ni tysiącam i tych larw .

J e śli atoli zrozum iałem i są dla nas spo­

soby przesiedlania się istot żyjących z m o­

rza do rzek, bespośrednio do tegoż w pa­

dających, to trudniejszą napozór w ydaje się zdolność przesiedlania się form m or­

skich do jezior zam kniętych, z m orzem n ie ­ połączonych i często znacznie od tegoż od­

dalonych. O tóż trudność tę w yjaśnia nam i tłum aczy w sposób zadaw alniający gieo- logija,- która w ykazuje, że liczn e z jezior, obecnie zam kniętych, łą c z y ły się niegdyś z rzekam i i że w ogóle konfiguracyja sto­

sunków hidrograficznych na lądach bardzo je st zm ienna; w iem y dziś stanow czo, że np.

niektóre rzeki, wraz z dopływ am i swem i oddzielone zu p ełn ie od innych rzek i nie- łączące się z niem i, łą czy ły się ze sobą k ie­

dyś bespośrednio, np. W isła, O dra i E lba połączone b y ły za pośrednictw em natural­

nych kanałów i jezior rozległych , w k tó ­ rych prąd w ody b ył bardzo pow olny i sp rzy­

j a ł bardzo przesiedlaniu się różnych form, niem ogących p rzezw y cięży ć prądów siln ie j­

szych.

Prócz tego ogrom ne znaczenie w spraw ie przesiedlania się m iały i mają jeszcze d z i­

siaj t. zw . w ęd rów k i bierne. Tak np. p o ­ dobny do ośliczk i rów nonóg, Id otea ento- mon, przytaczany jako g łó w n y p rzed staw i­

ciel t. z w. „R elik ten fau n y” licznych jezio r skandynaw skich, przenoszony zostaje do rzek S yberyi przez jesio try , do których się przytw ierdza. W podobny też sposób przyczyniają się do w ęd rów ek zw ierząt m orskich w iatry oraz różne ptaki pływ ające lub brodzące.

Że ptaki p ływ ające m ogą w znakom ity sposób przenosić pew ne drobne zw ierzęta z m órz do zb iorow isk w ody słono-słodkiej,

') E . Korschelfc. D ie E ntw icklungf von D re y ss e -

n a p o ly m o rp h a . S itz. d e r G esell. n a tu rf. F re u n ć le

in B e r lin , 1891.

(8)

456 W SZECH ŚW IAT. Nr 29.

a stąd do słod k iój, istnieją, na to lic z n e bar­

dzo d ow ody bespośrednie i pośrednie.

W iadom o np., że dafnidy zrzucają n ie ­ k ied y w olbrzym ich ilościach sw oje sio d eł­

ka, jajam i w y p ełn io n e (ep h ip p ia); siod ełk a te tw orzą m iejscam i grube w arstw y na mule wód; g d y ptak ja k i, lub in n e zw ierzę (np.

przeżuw ające, p rzychodzące pić do w ody) zetk n ie się z tym m ułem , siod ełk a p rz y ­ legają do piór lub sierści i w d alek ie stro­

ny m ogą być tym sposobem biern ie prze­

niesione.

O bok ptaków w rossied lan iu drobnych ustrojów w od n ych m ogą też przyjm ow ać znaczny u d ział chrząszcze. O to co pisze w tym w zględ zie dr M igu la, k tóry spe- cy ja ln ie zajm ow ał się tym przedm iotem :

„P oniew aż chrząszcze w od n e (o so b liw ie no­

cą) zm ieniają często m iejsce sw ego pobytu i od w ied zają nieraz bardzo o d leg łe wody, z pew n ością w ięc p ośredniczą one w e w szy­

stkich w ypadkach w rosprzestrzenianiu w o­

dorostów (M igu la zn a jd o w a ł np. E ndorina eleg a n s, P andorina m órum , Scenedesm us obtusus i t. d. na cie le chrząszczów w o­

dnych). S tała obecność w od orostów na ciele ch rząszczów w od n ych pozw ala n a w et p rz y ­ puszczać, że mają one w spraw ie przeno­

szenia p rzedstaw icieli niższój flory w iększy ud ział, aniżeli ptaki w od n e, lub prądy p o ­ w ietrza...” N iem a przytem w ą tp liw o ści, że

j

w raz z ow em i w odorostam i p rzen oszą się

j

także otorbione pierw otn iak i, drobne jaja robaków i t. d.

N iek tóre zw ierzęta w odne, np. rostocze (H yd rach n id ae) od b yw ają najlepićj w ę­

d rów k i z je d n y c h zb iorn ik ów w ody do dru­

g ic h ja k o poczw arki, pokryte są bow iem w ted y grubym pancerzem , zabespieczają- eym je od w yschnięcia; p oczw arki takie, ja k w y k a za ł T . B arrois, p rzytw ierd zają się do cia ła różnych ow ad ów w odnych, na których od b yw ają tym sposobem w ęd rów ­ k i bierne. D rob n e p ierścien ice, opatrzone szczecinkam i i h aczyk am i, przytw ierdzają się z łatw ością do ciała ptaków i ow ad ów . Jaja m ięczaków m ogą rów nież z łatw ością odbyw ać w ędrów ki bierne, a znany je s t fakt, op isan y przez D a r w in a , a m ianow icie, że za w iesił n o g ę up olow an ej kaczk i dzikiej w akw aryjum , w sk u tek czego w tem osta- tniem u k a za ły się setk i drobnych śliniacz­

ków , albow iem na p łetw ach, na palcach i na podym ach nogi znajdow ały się przylepione liczn e jajeczk a ślim acze. P ierw otniaki, zw łaszcza otorbione, przenoszą się łatw o przez wiatr, a także wraz z m ułem , przy­

tw ierd zon ym do nóg ptastw a w odnego, do ciała ow adów i t. d.

Z pow yższego w ynika, że po najw iększój części form y m orskie, żyjące w w odzie słod- kićj, są potom kam i istot, które n iegd yś biernie przeniesione zostały z mórz do wód słod k ich , zapew ne naprzód przez pośre­

dnictw o wód m orsko-słodkich, tak pospo­

lity ch przy brzegach m orskich. T ylko w tym razie, kiedy dane g ieo lo g iczn e d o ­ wodzą, że p ew n e zbiorniki w ody słodkiej łą c z y ły się niegd yś z morzem, przypuszczać m ożem y, że n ieliczn e, w łaściw e im form y m orskie są niejako szczątkam i fauny mor­

skiej.

D r J ó z e f N usbaum .

WYCIECZKI

W DZIEDZINĘ ETNOLOGII.

Ś W IA T A Z Y J A T Y C IU .

T O D O W I E I I C H S Ą S I E D Z I .

(C iąg d a ls z y ).

III.

O drębność pochodzenia rasow ego w yjaś­

nia odrębność sposobu życia ludów zam iesz­

kujących N ilgh iri.

Iru le przebyw ają w gęstych lasach ota­

czających podnóże i p ok ryw ających pochy­

ło ści płaskow zgórza. N azw a ich pochodzi od wyrazu tam ilskiego oznaczającego ciem ­ ność. Zarówno przeto stosow ać się może ja k do ciem ności puszcz, w których przeby­

w ają, tak też i do ciem nego koloru cery, którą po o d leg ły ch sw y ch przodkach, N e- grytach, o d zied ziczyli.

Ze w szystkich ludów zam ieszkujących

N ilg h ir i stoją oni na najniższym stopniu

k u ltu ry. W sk u tek m iejsca pobytu będąc

(9)

N r 29. W SZECHŚW IAT.

mniój niż inne ludy dostępni przybyw ają­

cym europejczykom , mniej niż inne stosun­

kow o są znani. Chociaż zresztą, to, co o nich jest w iadom em , do przedsięw zięcia rozłe- glejszych badań ani zaciekaw ia, ani też się nadaje.

P rzeb yw ając w lasach, Irule mieszkają i żyją jak zw ierzęta leśne. R ozbici na małe grom adki, złożone za led w ie z k ilku rodzin, kryją się po norach i jask in iach i żyw ią się płodam i leśnem i, korzeniam i drzew nem i i m ięsem złow ion ych zw ierząt. Rozwój ich um ysłow y odpow iada w zupełności sposo­

bowi ich życia.

Na granicy puszcz leśnych, a łąk i pól upraw nych osied lili się K urum by. Nazwa ta w język u tainilskim oznacza karły.

W głów n ych zarysach sposób życia tych karłów n ie w ie le się różni od sposobu życia Irulów . T ak samo m ieszkają po norach leśnych, a nadto, w skutek drobnego w zro­

stu, po rozłożystych drzewach, lub nako-' n iec w n ędznie skleconych na ziem i sza ła ­ sach. T ak samo ja k tamci żyw ią się o w o ­ cam i, korzeniam i i m ięsem , tylko sąsiedz­

tw o z innem i ludam i w ytw orzyło dla K u- rum bów n ieznany tamtym sw ego rodzaju przem ysł. P o le g a on na zbyw aniu sąsia­

dom produktów leśn ych i na korzystaniu w rozm aity sposób z pracy i zap ob iegli­

w ości tych sąsiadów . W ielce sprzyjającą temu rodzajow i przem ysłu je s t ich postać, w zbudzająca w każdym dzikością sw ą i nie­

chlujstw em w stręt i obaw ę instynktow ą.

K ohatorow ie przew ażnie zajm ują się h o ­ dow lą bydła, co w łaściw ie sama ich nazwa (doiciele krów ) oznacza. L ecz obok g łó w ­ nego sw ego zajęcia, staw iającego ich na oznaczonym stopniu kultury, upraw iają p e­

w ne ręk od zieln ictw o, niem ające żadnego zw iązku z tem ich głów nem zajęciem , a n a d ­ to w ykazujące obok fachow ego uzdolnienia zręczność n iepoślednią i pracow itość m ozol­

ną. P osiad ając sztukę oczyszczania, to p ie ­ nia i łączen ia ze sobą m etali, zastosowują j ą bez żadnych środków w prow adzonych przez p rzem ysł europejski do wyrabiania broni siecznej, instrum entów m uzycznych dętych i ozdób rozm aitych. W yroby te ich są .w ielce cen ion e dla swej trw ałości i k u n ­ sztow n ego w ykonania. W pojęciach reli­

gijn ych w zn iósłszy się nad obawę rozm ai­

tych duchów, czczą jak ieś bóstwo, zw ane Kamataraja; lecz postaci tego bóstw a nie przedstawiają.

Badagow ie zajm ują się rolnictw em i ho­

dow lą bydła. Jako In d ow ie przechow ują podział na kasty, co zresztą wobec w arun­

ków , w jakich istnieją, w yrodziło się i stało czczym formalizmem; jako Indow ie w yzn a­

ją braminizm , który zresztą, niebędąc pod­

sycany w pływ em zew nętrznym , płynącym z ognisk religijn ych , stracił swój charakter pierw otny i p rzetw orzył się, co do dogm a­

tów — w zbiór legiend fantastycznych, co do rytuału —- w praktykow anie g u seł roz­

m aitych.

Środkow e, najponętniejsze i najobszer­

niejsze przestrzenie na płasko w zgórzu za j­

mują T odow ie. Ze w szystkich w y m ie n io ­ nych ludów oni są najm niej liczni. Ich to w szelako okrążający B ad agi, K oty a naw et K urum bow ie za prawych i jed yn ych w ła­

ścicieli gór N ilgh iri poczytują, a w uznaniu swej od nich zależności, składają im da­

niny.

T odow ie są ludem w yłącznie pasterskim.

L ecz gdy ich sąsiedzi hodują rozm aite zw ie­

rzęta domowe: w oły i krow y, konie, kozy, owce i św inie, posiadają psy do strzeże­

nia sw ych zagród i stad, przy tych zagro­

dach utrzym ują ptaki dom owe; T odow ie hodują jed yn ie tylk o b aw oły i żadnych in ­ nych stw orzeń oprócz baw ołów nie p o sia ­ dają, a nadto w otoczeniu sw em nie znoszą.

N aw et dla psa nie robią w yjątku. G dy inne ludy sąsiednie żyw ią się w szystkiem , co zdobyć m ogą pracą, lub co im przypadek dostarcza; T od ow ie — tylk o m lekiem baw o­

łem , a dodatkow o i jakby przygodnie, zbo­

żem i owocam i, składanem i im w daninie przez Badagów i K otów . M ięsa nie jadają w cale, chyba w yjątk ow o, raz do roku, pod­

czas uroczystości lu dow ej. G dy inne ludy sąsiednie do sw ych zajęć różnorodnych, tak zw yczajn ych ja k i przygodnych, używ ają rozm aitych narzędzi; do w alki z krw iożer- czem i zw ierzętam i (tygrysam i, n ied źw ie ­ dziam i, panteram i), w które obfitują góry, broni w szelakiej; do łow ien ia zaś in n ych — różnych sid eł i pułapek; jedyną bronią i na­

rzędziem w ręku T ody je st wysoki jeg o

kij pasterski. B a w o ły same siebie strzegą,

bronić w ięc ich nie potrzebuje, a naw et

(10)

458 W SZECH ŚW IA T. N r 29.

wśród baw ołów i sami T o d o w ie czują się bespieoznym i od napaści dzikich zw ierząt.

P on iew aż w yłączn em m ieniem T o d ó w , w łaściw em ich bogactw em i jed y n e m ź r ó ­ dłem ich p ożyw ien ia, a w ię c i środkiem dla nich do życia są b a w o ły , sta ły się przeto one jed y n y m przedm iotem ich m yśli i p ra­

cy, zap ob iegliw ości i starań. S ta ły się osią, w okół której obraca się ich ży w o t cały;

św iatem , w którym żyją. i zew n ątrz którego ju ż n ic dla nich n ie istnieje. M ożnaby było w ięc w yrzec śm iało, że to b a w o ły są w ła ­ ściw ie u p rzy w ilejo w a n em i m ieszkańcam i środkow ych przestrzen i w górach N ilg h iri, T od ow ie zaś ich stróżam i, słu gam i, n ie w o l­

nikam i.

B a w o ły regulują byt T odów . O d nich rów nież zależnem się stało życie ich rodzin­

ne, sp ołeczn e a naw et u m y sło w e ').

P o n iew a ż na ograniczonej przestrzeni ty lk o ograniczona ilość b aw ołów istn ieć, to je s t w ypasać się m oże, a b aw oły tylk o d o ­ starczają w m leku p ożyw ien ia T odom w y­

łączn ie, od ilości przeto b aw ołów zależną się stała ilo ść T odów . D la teg o przeto w sp o ­ łeczeń stw ie T od ów je d n ę trzecią część o g ó l­

nej ilości stanow ią k ob iety.

D o utrzym ania stale tak iego stosunku uciekają się, ja k p ew n i p od różn icy u trzy ­ mują, do zabijania n ow on arod zon ych dzieci p łci żeńskiśj. Inni zaś, broniąc ich od zarzutu d zieciob ójstw a, tw ierdzą, że do utrzym ania w równej m ierze tak iego sto ­ sunku liczb ow ego p om iędzy p łciam i dopo­

m aga im posiadanie nieznanej dotąd n ik o ­ mu tajem nicy fizyjologiczn ej (?).

T aki stosunek pom iędzy ilością kobiet i m ężczyzn prow adzi do p olian d ryi. Jakoż kobieta oddana jed n em u m ężczyźn ie za ż o ­ nę, staje się tem sam em żoną w szystk ich je g o m łodszych braci, w braku zaś ich, bliższych je g o k rew n ych , a częstok roć na-

‘) B aw oły T od ó w , w e d łu g ś w ia d e c tw a p o d r ó ż n i­

k ó w , m a ją się ró ż n ić o d in n y c h , z w y k ły c h , w z ro ­ s te m , s iłą i p o jg tn o ś c ią . D la T o d y z w y k le są ł a ­ g o d n e , p o słu sz n e je g o ro sk a z o m , r o z u m ie ją m im i­

c z n e z n a k i, lu b sło w a d o s ie b ie z w ra c a n e ; w o b e c ­ n o śc i T o d y s p o k o jn e , n a w id o k o b c y c h lu d z i, lu b z w ie rz ą t w p a d a ją w g n ie w sz a lo n y i r z u c a ją sig z w ś c ie k ło ś c ią .

w et i obcych, którzy są pozbaw ieni braci, lu b bliższych krew nych.

K ilk u m ężczyzn połączonych ze sobą oprócz zw iązku krw i, w spólnością żony, w raz z pozostałym i przy życiu rodzicam i oraz dziećm i, stanow ią rodzinę ')• R odzina taka posiada pewną ilość b aw ołów na w ła s­

ność. B a w o ły należeć mogą tylk o do m ęż­

czyzn , w ięc w spadku przechodzą od ojców na synów .

K ilk a rodzin poliandrycznycb stanow i grom adę; k ilk a lub kilkanaście grom ad sta­

n ow i klan 3).

R o d zin y stanow iące je d n ę grom adę trzy ­ m ają się razem i osiedlają się razem w da- nój m iejscow ości. M iejsce, na którem w zn o­

si sw ą osadę (murrt, lub mott) grom ada i otaczające tę osadę pastw iska są w łasno­

ścią grom ady.

W ła ściw ie każda taka osada T odów jest w rzeczyw istości tylk o stacyją w w ęd ró w ­ kach nieodzow nych.

J a k k o lw iek pastw iska otaczające każdy p ojedyńczy murrt są bogate, przez pobyt w szakże na n ich b aw ołów ulegają one spa­

sieniu. K on ieczn ość przeto zm usza każdą grom adę k ilk a razy do roku zm ieniać m iej­

sce zam ieszkania. L ecz ograniczone tery- toryjum górsk ie n ie pozw ala coraz to no­

w ych zajm ow ać przestrzeni, wciąż św ieżych n ie może dostarczać pastwisk; w ięc nie na n o w e i św ieże po spasieniu jed n ego, tylko na leżące przez pew ien czas odłogiem może przejść grom ada. K ażda grom ada przeto posiada na zm ianę kilka takich pastw isk, na które po k olei przechodzi; a na każdem pastw isku zastaje opuszczone przez siebie n iedaw no i na sieb ie oczekujące budynk i, znam ionujące osadę.

W szystk ie b aw oły, stanow iące w łasność rodzin w każdej grom adzie, tw orzą jed n o

*) P r z y ty m d o ść r z a d k im o b e c n ie sy s te m ac ie m ałż eń stw , je s t te ż o d p o w ie d n i s y s te m a t ojcow - stw a . O to p ie rw o ro d n e d ziecig u w a ża sig za dzie- cig n a js ta rs z e g o b r a ta , d r u g ie — d ru g ie g o z kolei, trz e c ie — n a s tę p n e g o . T o u re g u lo w a n ie p o trz e b n e j e s t d la d z ie d z ic z e n ia .

2) O to n a zw y ty c h k lan ó w : P e ik i, P e k k a n , T o d i,

k t ó r a to n a z w a p rz e c h o d z i zw y k le n a c a ły lud,

K u tta , K a n n a.

(11)

Nr 29. W SZECH ŚW IAT.

stado grom adzkie '). W ięc chociaż każdy b aw ół z tego stada je st w łasnością p ry­

watną ja k iejś rodziny, będąc jed n ak że w stadzie, pasąc się na pastw isku grom adz- kiem , pozostaje pod opieką nie tej rodziny, lecz całej grom ady.

O pieka grom ady nad stadem ujaw nia się w taki sposób, że do strzeżenia stada, w y ­ pędzania go na pastw fsko rankiem , spędza­

nia w ieczorem z pastw iska i dojenia baw o- lic, grom ada utrzym uje dw u pasterzy spe- cyjaln ych , n azyw an ych palkarpal i warsal, m ających w yjątk ow e p ołożen ie i znaczenie w grom adzie i w całym ludzie.

P on iew aż dojenie baw olic odbyw a się w stadzie, w ięc i otrzym ane m leko nie idzie bespośrednio na pokarm rodziny, do k tó ­ rej te b aw olice należą, lecz staje się w ła s­

nością w spólną całej grom ady, a dozór nad niem rów nież do tych pasterzy należy.

Stosow n ie do takich zw yczajów w każ­

dym m urtt pośrodku, w najdogodniejszem i n ajw id oezn iejszem m iejscu, w znosi się ow alna zagroda z budynkiem wew nątrz, zw anym tuel. Jestto obora dla stada baw o­

łó w . O bok zagrody drugi budynek, paltshi, stanow i skład m leczyw a 2). P rzy tym sk ła ­ dzie, lub p rzy budynku w zagrodzie znaj­

duje się osobne pom ieszczenie dla obu pa­

sterzy. K ilk a od d zieln ych , o jednaj izb ie, okrągłych chatek, z pokryciem stożkow a­

tem i bardzo szczu p łym otw orem , dostarcza schronienia na noc pojedynczym rodzi­

nom 3). Ilo ść tych chatek odpow iada ilości rodzin składających grom adę.

D la człow iek a stojącego na niskim sto ­ pniu rozw oju um ysłow ego zu p ełn ie w ystar­

*) T a k ie s ta d a są g łó w n ie złożone z b aw o lic ja k o d a ją c y o h m le k o . S am ców T o d o w ie ro s p rz e - clają, lu b w z a m ia n są sia d o m o d d a ją , p o zo staw iw ­ szy ty lk o ilo śó k o n ie c z n ą do ro s p ło d u .

2) Z b u d y n k u te g o k a ż d y c z ło n e k g ro m a d y m a p ra w o b ra ć ty le m le k a o ra z p ro d u k tó w z nieg o w y r a b ia n y c h , ile m u p o trz e b a d o p rz e ż y c ia d n ia . P o z o s ta łe p o p r z e k a r m ie n iu g ro m a d y m le k o i p r o ­ d u k ty m le c z n e d z ie lą się p o m ię d z y ro d z in y , s to ­ so w n ie do ilo ś c i p o s ia d a n y c h p rz e z n ie b a w o lic .

3) D o ty c h c h a te k o z a c h o d zie sło ń c a, g d y b a ­ w o ły z o s ta ły ju ż p rz y p ę d z o n e d o tu e lu , w c isk a się c a ła ro d z in a i w n ie j p rz e b y w a n o c c a łą w z u p e ł­

n ej c ic h o śc i. Z e z m ro k ie m u s ta je w sze lk ie ż y cie w k a ż d e j o sa d z ie T o d ó w . S en b aw o łó w n a k ła n ia i zm u sza T o d ó w d o snu.

cza, by jakikolw iekbądź przedm iot lub isto­

ta w zb u d zały w nim przestrach, lub były mu użyteczne, by zaczął jed n ych się oba­

w iać, drugie czcić. D la T odów karm iące ich baw oły stały się przedm iotem czci.

Z bliżać się przeto stale do nich, p ielęgn o­

wać je , m ogą tylk o lu d zie inni niż z w y ­ czajni. O tóż dlatego każda gm ina z do­

zoru nad baw ołam i utw orzyła jakoby w y ­ ją tk o w ą instytucyją i spraw ow anie ow ego

dozoru porucza ludziom w yjątkow ym . W y ­ jątkow ość tych lu d zi stanowi: pochodzenie z jed n eg o klanu osobnego (P e ik i *) i pew ne przygotow an ie się do sw ych zajęć.

Ze sposobu ok azyw ania czci, lub obaw y, p ow stały obrzędy, które następnie o trzy ­ m ały nazw ę rytu ału religijnego. Z osób zbliżonych, lub dozorujących owe przed­

m ioty pow stali kapłani. T od ow ie n ie czczą żadnych innych istot oprócz baw ołów , ża­

dnych innych, z m ałem i w yjątkam i, przed­

miotów', oprócz tych, które z bawołam i mają jakikolw iekbądź zw iązek 2). Pasterze ba­

w o łó w w każdśj grom adzie są przeto zara­

zem jed yn ym i jćj kapłanam i. A w szystkie ich czynności, w y p ły w a ją ce bespośrednio ze spraw ow ania obow iązku, sta ły się o b r z ę ­ dami religijn em i.

Cała grom ada, naprzykład, obow iązkow o pow inna być obecną przy w ypędzaniu przez pasterzy rano z zagrody baw ołów na p a ­ stw isk o i przy w pędzaniu ich do zagrody na noc. W ów czas w szyscy obecni tw orzą d łu g i szpaler, przez który b aw oły po je d n e ­ mu kroczą pow oli. K ob iety stają z jednój, m ężczyźni z drugiej strony. W szyscy oddają przechodzącym głęb ok ie u k łon y, a przytem , ja k b y na w y ścig i, starają się m im icznem i znakam i okazać szczere p rzy­

w iązanie do przechodzącego baw ołu, sz c z e ­ góln iejszy jak iś szacunek, lub w yjątkow e

') T y lk o w y ją tk o w o m o g ą b y ć jeszcze w y b ie ra n i z d ru g ie g o —P e k k a n .

2) N isk i s to p ie ń ro z w o ju u m y sło w e g o n ie p o ­

zw ala im w zn ieść się p o n a d zw y k ły a n im iz m p ie r ­

w otny. W ie rz ą w ięc w is tn ie n ie ro z m a ity c h d u ­

ch ó w zły ch i d o b ry c h , w ie rz ą w d u c h y zam iesz ­

k u ją c e ro z m a ite m iejsc o w o ści, a le je w w id o m e

is to ty , lu b p r z e d m io ty n ie w cielają. R ó w n ież czczą

p rz e c h o w a n y c h k ilk a z o d leg lejszej p rz esz ło śc i z a ­

b y tk ó w h is to ry c z n y c h , ja k o to : s ie k ie ry , n o że,

d z w o n k i, p ły ty do r ą b a n ia m ię s a i t. p.

(12)

460 W SZECH ŚW IA T. Nr 29.

u w ielb ien ie. O w o cerem onijalne p o że g n a ­ n ie i p ow itan ie b aw ołów stanow i w szakże je d y n y . ęb ow iązek w zg lęd em istot c z czo ­ nych i zas/.epuje w szelk ie in n e obrzędy re- liK O o to codzienne.

Jak k olw iek w szy stk ie b a w o ły są z w ie ­ rzętam i św iętem i dla T o d ó w — i wśród nich w szelak o m ogą się zdarzać jed n e w yższe w św iętości od drugich. C hociaż w szyscy pasterze pochodzą z u p rzyw ilejow an ego k lan u i jed n ak ow e od b yli przygotow ania do pasterstw a k ap łań sk iego— i wśród nich m ogą się znaleść, ku lepszem u, w yjątki.

O tóż T od ow ie posiadają k ilk a u p rzy w ilejo ­ w anych i w yjątkow o czczon ych stad i przy nich w yższych od innych dozorców . W ta­

kim razie m urtt byw a zw an y etud-m urrt, palkarpal przybiera nazwę palal, w orszal nazyw a się k aw ilal. Z agroda dla w y ją t­

kow o św iętego stada zw ie się ju ż tiriri a baw olica poczytana za p ierw szą i jako taka najbardziej w stadzie czczona nosi na rogach dzw oneczki konku-der, co oznacza b ogi-dzw onki.

Taką baw olicą m oże zostać ty lk o p o ch o ­ dząca z rodziny w yjątk ow o czczonej ju ż od bardzo dawna, która ciągle dostarczała ta­

kich w y ją tk o w y ch stw orzeń. W razie w y ­ m arcia takiśj rod zin y w jed n em św iętem stadzie, robią się poszu k iw an ia po in n ych . N a szczęście dla w iern ych poszukiw ania te zaw sze p raw ie b yw ają uw ień czon e p o m y śl­

nym skutkiem . Inaczej św ię te stado p rze ­ staje istnieć, jak o oddzielne; baw oły b y ­ wają poprzyłączane do in n ych stad ś w ię ­ tych.

C ześć dla b a w o łó w nie przeszk ad za j e ­ dnakże T odom ich zabijać. D z ie je się to w d w u przypadkach.

Raz do roku cała grom ada, w szelako b ez k ob iet, zbiera się w g ąszczu leśn ym , p rzy ­ p row adziw szy ze sobą m iesięczn e bawolę.

Tam w orszal to baw olę zab ija m aczugą, w yrobioną z drzew a św ię te g o , p ow tarzając przy tem jak ąś form ułę rytu ałow ą. N a ­ stępnie w ydobyw szy ogień przez tarcie, ba-

' ) P rz y ta k ic h w ła śn ie t i r i r i p rz e c h o w u ją się w o so b n e m z w y k le p o m ie s z c z e n iu p o z o s ta łe z a ­ b y tk i h is to ry c z n e , c zc zo n e ja k o ś w ię to ść , ja k o f e ­ ty sze.

w o lę piecze na patykach, rów nież ze św ię ­ teg o drzewa przyrządzonych. U p ieczon e m ięso w szyscy obecni zjadają pospołu ‘).

P ow tórn ie zabijają b aw oły na u roczysto­

ściach pogrzebow ych.

C iała zm arłych T odow ie palą. O dbyw a się to z w ielką cerem oniją. Po śm ierci od­

noszą trupa do murrt-kedu (osady śm ierci lub zniszczenia), z w y k le pod lasem , nad brzegiem strum ienia zakładanej. Stos u k ła ­ dają z siedm iu gatunków drzew a. P rzed ułożeniem na nim ciała, z należących do zm arłego b aw ołów zabijają jed n eg o lub dw u, m ięsa ich jed n ak że nie zjadają. P alą na stosie rów nież należące do zm arłego roz­

m aite przedm ioty, a n aw et łu k i strzały, których zm arły m ógł naw et nie posiadać, lub, posiadając, w cale n ie u żyw ał 2). P o ­ p ioły, pozostałe po spaleniu zm arłego, lub też tylko zw ęglon e kości zakopują w jam ie, nad którą kładą kam ień 3).

U ro czy sto ść t a d o ro c z n a w ielce je s t zbliż o n a d o ró w n ie ż d o ro c z n e j u ro c z y sto ś c i u A jn ó w , p o le­

g a ją c e j n a z a b ic iu i z je d z e n iu z ła p a n e g o i odho- d o w a n eg o p rz y osadzie n ie d ź w ie d z ia m ło d eg o . P ra w d o p o d o b n ie Q u atrefag es o ty m o b c h o d z ie u A jn ó w n ie w ie d z ia ł, k ie d y n ie w y z y sk a ł te g o

! f a k tu n a z b liż e n ie ra so w e T o d ó w do A jnów .

2) C e re m o n iją p o g rz e b u sk ła d a się w ła śc iw ie z d w u ak tó w . P ie rw s z y a k t m a m ie jsc e z a ra z po ś m ie rc i, d r u g i w ja k iś czas p o p ierw szy m . P rz e d s p a le n ie m z m a rłe g o o d c in a ją m u p ęk w łosów z g ło ­ w y. P o s p a le n iu , w y s z u k u ją re s z te k gło w y , k tó re w r a z z u c ię te m i w ło sam i o ra z ze z ło te m i i s re b r- n e m i p rz e d m io ta m i, ró w n ie ż w p o p iele o d szu k a - n e m i, p rz e c h o w u ją w p ła c h c ie p łó c ie n n e j d o d r u ­ g ieg o a k tu w d o m u . N a d ru g im o b rz ęd z ie o d b y w a się w a lk a b aw o łó w . W n iej m ło lz ie ż s k ła d a d o ­ w o d y w ielkiej o d w ag i, rz u c a ją c się n a ro z ju s zo n e : p o p r z e d n io b aw o ły , w celu z ła p a n ia po k ilk u ze s ta d a i p rz y p ro w a d z e n ia za r o g i i o g o n d o p a la la , k tó ry je z a b ija m ac zu g ą . W te d y d o p ie ro p o z o ­ s ta łe z p ierw sze g o a k tu r e s z tk i z m a rłe g o i co t y l ­ ko p o n im d a ło się n a s tę p n ie jesz c ze o d szu k a ć, p o d o b n ie ja k p o p rz e d n io w zie m ię z a k o p u ją . Im ie - j n ia z m a rłe g o w y s trz e g a ją się ju ż w te d y ż y ją c y

w y m a w ia ć k ie d y k o lw ie k , a p a m ię ć o n im g in ie w ra z z z a p o m n ie n ie m im ie n ia . D w a te o b rz ę d y

! o d b y w a ją się p rz y u c z e stn ic tw ie c a łe j g ro m a d y i z b liż o n y ch z n ią . S taw szy się g ło śn e m i, sp ro -

j

w a d z a ją s ą s ie d n ic h K otów i n a w e t K u ru m b ó w ,

k tó r z y c z a tu ją n a m ięso z a b ity c h b aw ołów i ros-

| c h w y tu ją je w c elu z je d z e n ia .

3) Z w yczaj te n p a le n ia c ia ł z m a rły c h lu d zi o raz

I z n ie m w szelk ich po z m a r ły c h p a m ią te k , w ie lk ą

Cytaty

Powiązane dokumenty

Informacje pozyskane od ofiar przez torturujących i przesłuchujących ana- lizowane były przez członków grupy wywiadu w „Złotym Salonie” (Salón Dorado) znajdującym się

Zawiesina w przepływie ścinającym ()=⋅ o0vrgr przepływ zewnętrzny tensor szybkości ścinania 2v effeffeffη=σg efektywny efektywny tensor tensor napięć

Do tych horm onów należą kortykostero- idy, testosteron, insulina, estrogeny, horm on w zrostu (somatostatyna), dalej związki, które funkcjonują zarów no jako horm ony,

O kazuje się, że więż akustyczna rozpoczyna się przed wykluciem się piskląt, w ciągu p aru ostatnich dni wysia­..

wać się do organizm u nie tylko drogą pokarm ow ą, lecz także i oddechową, następnie ulega kum ulacji we w szystkich tkankach (również i w tk an ce kostnej),

Badania nad rolą w biocenozie chrząszczy z rodziny biegaczowa- tych w yjaśniły ich znaczenie jako regulatora w rozradzaniu się szkodliwych

Rozpowszechnianie, udostępnianie lub kopiowanie bez zgody nadawcy stanowi naruszenie tajemnicy handlowej w rozumieniu określonym przez Kodeks Cywilny.. SYSTEM MEBLI GABINETOWYCH

W tym kon- tekście warto poruszyć temat dystrybucji filmów w modelu PVOD, który mocno się zmienił przez ostatnie kilka miesięcy.. Premium Video On Demand (PVOD)