Lwów, N iedziela dnia 24. Maja 1891.
r o k
r a i .Wystawa w Pradze.
P I S M O S A T Y R Y G Z N O - P O L I T Y C Z N E .
SZCZUTE ii.
Prenum erata we Lwowie wynosi ca łorocznie 10 itr., półrocznie 5 złr., cwiere-
rocznie 2 złr. 50 et., miesięcznie 85 et.
Numer pojedynczy kosztuje 20 et.
Dodatek zawiera łam igłówki, sza
rady, zadania szachowe i inseraty.
Inseraty drukują się za opłatą 6 ct.
od wiersza drobnym drukiem w jednej szpalcie. Stronnica inseratowa zawiera cztery szpalty.
Inseraty przyjm ują: Administracja
„Szczutka“ przy ul. .Łyczakowskiej 1. 3.
W Wiedniu Biura ogłoszeń: Haasen- steina & Voglera, Rudolfa Mossego i A.
Oppellika.
W P a ry ż u : Adam. Rue de St.
Peres 81.
Szczutck wychodzi od roku 1868 Prenum erata zamiejscowa z przesył
ką pocztową wynosi całorocznie 10 złr., półrocznie 5 iłr.. ćwierćrocznio 2 złr.
50 ct.. miesięcznie 85 ct.
W Wielkiem księstwie PoznausKiem 3 talary 50 fen.
We Francji, Szwajcarji i Włoszech całorocznie l(i franków.
Prenumerować można w Administra
cji „Szczutka" przy uiicy Łyczakowskiej 1. 3.. we wszystkich księgarniach i ajencjach dzienników i we wszystkich urzędach pocztowych.
Reklamacyj nie opłaca się.
Listy przyjmuje się tylko opłacone Manuskryptów nie zwraca się.
W ysilał się niemiecki duch N apróżno mocą c a łą ;
M iotanie je g o w ściekłych fal Czech przecie nie zalało.
I nie p a d ł u germ ańskich stóp Ten naród udręczony,
Choć g w ałt pod stropy je g o strzech Z ałaził z każdej strony.
Nie przeszła w marne, g łuche ,,nic“
T a dola, smutna, łzaw a — Oto o życiu świadczy znów W stolicy Czech wystawa.
Przed całym światem zjawia się W potężnej swojej sile
N arodu myśl, narodu czyn, Co nie sp ał ni na chwilę.
I drobny ten pozornie fakt Pow iada wiele, wiele — On świadczy, jako żywa krew W słowiańskiem płynie ciele.
On świadczy, że choć pięści moc, N a chwilę je pokona —
Zwycięsko w ytrw a w szystko skra, W tem ciele utajona.
W ięc nie dziw, g d y niemiecki tłum T ak dąsa się i b o czy ;
W ystaw a, jest pogrom em dlań, Co musi kłuć go w oczy.
I musi mówić Niemcom wciąż, Że przyszłość jeszcze zdziała, Iż tryum f Słowian ujrzy świat, A pierzchnie złość z u c h w a ła !
- 2 —
G r O O - O -
Wyścigowy gwarny sezon Już za pasem... Jakże błogo W ona przyszłość niedaleko Patrzy szyku pionier, Gogo!
Z jakiejkolwiek bowiem strony Patrzeć przyjdzie na te chwile;
W Gogów one wyobraźni Zawsze jaśnieć będą mile.
Czarodziejski pewien urok Na wyścigach jest rozsnuty;
Gogo wre już, gdy usłyszy Wyraz: halbblut lub folbluty.
Wre już Gogo pełnie nerwów, Wzrok mu płonie, lica płoną
— Po też trudno: folblut przecie Stworzeń wszelkich jest koroną.
Przytem inna też emocja
W takich chwilach jest nierzadka;
I)a je mi ją szyk sportowy, Sport-tużurek, sport-krawatka.
Tylko iunych niechaj ofiar Nikt odemnie nie wymaga,
M A J .
U roczy, św ie tla n y , a w onią ow iany, A dźw ięczny, a śp iew n y , o b ło g iż to c z a s !
P ie r ś w olniej oddycha, i tw arz sio u śm iech a, I serce, ja k n iw a , j a k g a j, k w itn ie w nas.
G dzie ucho człek sk ło n i, g d zie m y ś lą pogoni, J a k d łu g i, szeroki c a lu tk i te n k ra j,
S kroś ziem ia z n iebiosy zgodnem i b rz m ią g ło sy P ie ś ń je d n ą , ra d o s n ą : M aj, cudnyż-bo M aj!
G dzie w zrok n asz poleci, to b u ja śród kw ieci:
N a g ro b ach , z w a lis k a c h , k w ia t w szędy i k w iat!
I dzikie odłogi, i c iern ie, i g ło g i M aj lu b y u kw iecić, u m ilić n a m rad .
Cześć M aju, cześć to b ie! K u św iętej ozdobie T w y ch kw ieci uroczych p o słu ży n a m plon.
N ie sk ro ń sw ą dziew częta, lecz M arja Ś w ięta I c h w ieńcem otoczy k ró lew sk i sw ój tron.
I p e łn y dobroci w zrok na n as obróci, I zjed n a litosna u B o g a, że tam ,
Brać w wyścigach czynny udział Nie pozwala mi powaga.
Dziś my, Gogi, już zwracamy Oczy swe do innych bogów I na całym nie ma świecie Na wyścigach jezdnych Gogów.
Dość, gdy stanę w rzędzie widzów, Niech się świat i tem już cieszy...
Na wyżynie nowej ery Stoi tylko Gogo pieszy.
Telegramy „Nowej Pressy“ z Korfu.
Poniedziałek. Straszne rzeczy. Zapo
w iadają tu rzeź żydów. Trwoga ogólna.
Wtorelc. Rzeź się ju ż rozpoczęła.
Mówią, że się część dzielnicy żydowskiej pali. Ju ż się zapew ne spaliła.
Środa. W szystkie szyby w ytluczone, a część szyb pękła ze strachu. Kamienie, którem i dzieci chrześciańskie rzucały, w ażyły trz y cetnary.
Czwartek. Żyw ych żydów praw ie ju ż nie ma. W szystko się pochowało po p i
wnicach. Zaczyna być spokój. Część w ia
domości przesadzona.
Piątek. Trocha się ju ż uspokoiło.
Pożaru nie było dotąd żadnego. Z żydów zginął jeden, a chrześcian je s t dwóch rannych.
Sobota. Okazuje się, że żaden żyd nie zginął. Chrześcian je s t trzech rannych a jed e n zabity.
G dzie w b a rw a c h się tęczy m ajo w y k w ia t w dzięczy W je s ie n i sio zrodzi słodki owoc n am .
____________ A dam .
Smutna wiosenka.
— Czegoś s m u tn a i b lad a, D ziew czę, k w ia tk u u ro czy ? Ł z a po lic u ci sp ad a, I b la s k źren ic tw y ch m roczy.
Czem uż w , życia ju ż w iośnie C hylisz g łó w k ę ku z ie m i?
P o g w a rz lepiej rad o śn ie, Śm iej się ra z e m z d r u g ie m i!
— C zem u-m sm u tn a , pytacie, I w zrok chylę ż a ło s n a ? O c h ! ja m w obcej ju ż chacie, A ta k ciężka m i w io s n a ! D ość w am spojrzeć przed s i e b ie : Oto m aj ju ź za p asem ,
A c h m u r pełno na niebie, Co śn ie g p ru s z ą n a d lasem .
Milan i Natalia.
W serbskiej stolicy awantury...
Ludność ze srogą chodzi miną — A zdała para eks-monarsza Wywodzi swoje duetino.
Natalia w Jassaeh cienkim głosem Skarży się na okropność chwili...
Ach, ci regenci, ci niegrzeczni, Za kark ją z Serbji wyrzucili.
Milan w Paryżu basem los swój Chwali... Bo na co mu korona?
Prawda: i jego wyrzucili, Ale na drogę wziął miliona.
Babska intryga z jednej strony, A z drugiej cynizm brzmią w duecie;
Co też to czasem za królowie Bywają na tym marnym świecie!
Telegramy „Szczutka“.
Belgrad d. “23. m aja. Nareszcie po
zbyliśm y się N atalii, ale była z tem bieda niesłychana. N ajprzód posłano je j H unya- ćlego — potem m ówił do niej bardzo pię
knie Risticz i Pasicz — i nic nie pom ogło;
nareszcie w zięliśm y kobiecinę pod pachy i w sadzili na kolej. Teraz kłócim y się o to, cośmy z ro b ili, a całej armii każem y czuw ać, żeby się baba znów gdzie nie pokazała.
Belgrad d. 23. maja. Nadszedł tu następujący telegram : „G ratuluję! Myśle
liście, że to taka łatw a sz tu k a , tym cza
sem całej walecznej arm ii z pod Sliwnicy trzeba wam było, ażeby moją babę z Serbii w ytransportow ać. I wyście chcieli, żebym j a sam był sobie z nią dał radę? W ola
łem złożyć koronę. Mi/ari.u
2ŚT.
A fiołek nieboże,
Choć w s ta ł w cześnie z pościeli, Lecz się rozw ić nie m oże, Bo szron listk i m u bieli.
W pączkach k w ia ty w ciąż d rzem ią, M ilczy p ta s z ą t piosenka,
W ic h e r hu czy n ad ziem ią ; S m u tn a , sm u tn a w iosenka !
J a k te n sm u te k n a tu ry , T a k i m łodość sieroty Z asępiły m i ch m u ry , R a n e k życia mój złoty.
I choć w d u szy g d zieś n a dnie, O gień uczuć goreje,
G dy n ań zim n y dech sp ad n ie,
»V n e t się s tłu m i zw ątleje.
A w ięc życia m i d ro g ą B rzm i posępna piosenka :
— O sie ro to ! niebogo!
S m u tn a tw oja w io s e n k a !
Imci pan Onufry.
— Pisało w narodów ce, co jak ie ś An
g lik i przyjadą do Lwowa z hurmą, pie
niędzy, taj że chcą zrobić ulicę aż h et po za tan d y tę n a Żółkiewskiem. Zeby to oś praw da b y ła , to w artałoby z procesją w yjść ja k oś p rzy jad ą te A ngliki, taj m aistra t pow inien cały z m uzyką ich przyw itać, bo to nie tyła znaczy, że oś będziemo m ieli ulicę nową i w ielk ą, ale w tym g ru n t, że jen telig en to m się gęba zamknie. Oni oś od daw ien daw na gadają, coby w arto zakupić te kam ienice na kra- kowskiem na to, coby skasować i ulicę tam zrobić. Łatw o im gadać, bo oni i tak na to pieniędzy nie dadzą. Ale to zno- wuś je s t św ięta praw da, że ja k je n te li-
— D ziew czę podnieś w zrok w góro, S pójrz po b ło n i, po łe s ie ;
P a tr z , śn ieży stą ju ż ch m u rę W ia tr daleko g d zieś niesie.
W n e t słoneczko za b ły śn ie , C udnem zło ta odbiciem , I na ziem ie w zro k ciśnie, S y p iąc ciepłem i życiem . T a k i w sercu zbolałem , W net się s m u te k rozw ieje, O dy je św ię ty m zapałem , P o św ięcen ie ogrzeje.
K ochaj, kochaj dziew czyno, P rz e z żyw ota b ie g c a ły : L u d zk o ść sie ro t ro d zin ą, I c h ojczyzną ś w ia t cały.
N ie c h ci p ie rsi n ie b ru d z i S am o lu b stw a m y śl pło ch a ; Z najdzie m iłość u lu d zi, K to ic h szczerze u kocha.
P ie rz c h n ie sm u te k j a k m a ra , (fdy m y śl w niebo uleci, A n ad zie ja i w ia ra , D ro g ę życia rozśw ieei,
g e n ty sobie coś nam otają, to będą z po
czątku po cichu o tem gadać, potem za
czynają pisać po gazetach, potem sta
w iają wniosek, a nareszcie h a n k ie ty zro
bią, i tak długo konopadzą się i hałasują, aż oś m aistra t da się złapać. Abo to j e dno ju ż ta k zrobili. Naj im tylko raptem gdzie coś zawadza, na ten przykład jak iś ró g kam ienicy, co od wieków sto i, albo cała naw eć kam ienica, to ja k wezm ą ny- kać koło niej, ja k w ezną nudzić, tek raptem w m aistracie coś takiego zawieje, że się w szystko za m aistrackie pieniądze zrobi tak, ja k sobie je n te lig e n ty w ykom - ponowali. Owoś dlatego byłoby bardzo dobrze, ja k b y to oś o ty c h A nglikach się spraw dziło, ja k stało napisane w naro
dówce.
Czasem oś tak i gazeciarz coś wy- prorokuje, choć nib y sam w ykoncypuje z początku, i naweć się sam nieraz musi dziwować, że się z tego praw da zrobiła.
Ale ja k ju ż te A ngliki przyjadą, to naj by sobie może i co jenszego zakupili taj na swoje kopyto przerobili. Na te n przykład najby sobie zakupili naszych oś mówców kandydackich — taj żeby ich przerobili na k a ta ry n k i, toby m ieli fajn y zarobek a m y spokój. Abo z pana Rajwachowicza toby się dała ta k a h arm ata zrobić, żeby z niej dudniało na cały świat. Mogli- byśmo im także sprzedać trocha jen teli- gentów naszych na nasienie. Ciekawość coby z tego wyrosło na an g ielsk im g ru n cie. T rzaby oś zrobić hankietę, coby u ra dziła, co m ożna Anglikom sprzedać, ponoś znalazłoby się dużo tow aru, dla zw arjo- wanych Anglików w sam raz. Taj tylko.
I ta m iło ść, co w iern ie, J a k o se rc a potrzeba, P rz e z ból, k rzy że i ciern ie, W iedzie prosto do n ie b a ; A g d y sp ły n ie zaszczytnie, C ichy żyw ot w śród św ia ta , Z sm u tn ej w iosny w y k w itn ie
J e s ie ń w plony b o g ata. E. L.
IDlaczego?
O d g ry w k a n a u tw ó r m u z y c z n y iSclium ann*a pod ty ra n a p is e m :
D laczego śró d rozkoszy serce bije trw o g ą, I oczy b ły szczą łz a m i, .jak w ró żb ą złow rogą, J a k p rzep o w ied n ią stra sz n e j go d zin y zniszczenia, Go w g ru z y św ietn e g m ach y szczęścia pozam ienia?
D laczego w zach w y cen iu olśnione pow ieki N ie m ogą olśnionem i pozostać n a w ie k i?
C zem u ze sn u n as budzi zim n a życia w ład za, I bez litości z nieba n a ziem ię sp ro w a d z a ?
D laczego m iecz K a in a w p ie rsi A bla to n ie?
J a k a ś s iła — n ie n a w iść nieci w b ra tn ie m ło n ie ? Czyż zgoda, m iło ść, szczęście, ży ją tylko w słow ie, K tó rem u żad n e serce echem nie odpow ie?
ROZMOWA GOGĄTEK.
— Ty! coś się wziąłeś teraz pod ko niec kursu do roboty.
— A bo mi idzie o stypendjum , o za
pał dła nauki n ik t m nie przecież nie po
sądzi.
Korespondencje redakcji.
— w. w« L w ow ie. Podobało się nam ale tylko ze względów kaligraficznych. — M. w K. Może pocztą. — N . w P. Adm inistracja załatwi.
Od Administracji.
U praszam y o rychle odnowienie p re n u m eraty na III. kw artał.
D laczego żeg n ać trz e b a rozpaeznenu łzam i R a jsk ie b la s k i 1 tęcze, n ik n ą c e za n a m i;
I z u s t n am g o rzk ie s k a rg i n ie u sta n n ie bieg a, A życie c ią g ły m tru d e m i b o je m ? ... D laczego?...
__________ J. W.
N a s k w e r z e .
R adość nam z oczu w y cisk a łe z k i, C hęć p esy m istę do tań ca b ie r z e !...
J u ż zieloności pełno na sk w erze Z n ik n ęły ceg ły i d e s k i!
R ezerw o ary — te d la pow ietrza, J a k dwie. dziew ice s ta n ę ły w b ie li;
I w ap n em p lam ić odzieży n ie t r a t . M alarze w apno ju ż w z ię li!
Z d ep tan ą ziem ie tra w a porośnie, B ędzie p rzy jem n ie ja k ... w ra ju Ew ie, P ta k zadziw iony, siąd zie n a drzew ie.
N u cąc bez p rzerw y o w iośnie.
Ach co to b ę d z ie ! ju ż na m yśl sam ą Serce ta k bije w pośpiesznej m ierze...
Zieloność... w onie... Wieczorne W szystko to 'będzie na sk w e rz e !...
A*, i r .
Ostatnia pasja Niemców.
Rozpacz! nietylko źe nie rządzim y w kraju, ale jeszcze w ystaw ę nam urządzają.