D r u g i n a k ł a d .
Hj1 ^ Lwów, Niedziela dnia 11. Stycznia 1891.
jj[]| 1X111,
P I S M O S A T Y R Y C Z N O - P O L I T Y C Z N E .
Prenum erata we Lwowie wynosi oa łoroczme 10 złr.. półrocznie 5 złr., ewiere- rocznie 2 złr. 50 et., miesięcznie 85 et.
Numer pojedynczy kosztuje 20 ct.
Dodatek zawiera łam igłówki, sza
rady, zadania szachowe i inseraty.
Inseraty drukują się za opłatą 6 et.
od wiersza drobnym drukiem w jednej szpalcie. Stronnica inseratowa zawiera cztery szpalty.
Inseraty przvjm ują: Administracja
„Szczutka“ przy ul. Łyczakowskiej 1. 3.
W Wiedniu Biura ogłoszeń: Haasen- steina & Voglera, Rudolfa Mossego i A.
Oppellika.
W P a ry ż u : Adam. Rue de St.
Peres 81.
S z c z u te k wychodzi od roku 1868.
Prenum erata zamiejscowa z przesył
ką pocztowa wynosi całorocznie 10 złr.
półrocznie 5 złr., ćwierórocznie 2 złr’
50 et., miesięcznie 85 ct.
W Wielkiem księstwie PoznansKiem 3 talary 50 fen.
We Francji, Szwajcarji i Włoszech całorocznie 16 franków.
Prenumerować można w Administra
cji „Szczutka“ przy ulicy Łyczakowskiej 1. 3.. we wszystkich księgarniach i ajencjach dzienników i we wszystkich urzędach pocztowych.
Reklamacyj nie opłaca się.
Listy przyjmuje się tylko opłacone Manuskryptów nie zwraca się.
K to tu śmie dzisiaj chmurzyć czoło I kwaśne stroić miny?
Zapustny szat już wre w około — A my czyż z innej gliny?
Czy w żyłach naszych krwi już brakło I nerwów nie ma w ciele,
Że chcemy tw arzą swą w yblakłą O dpędzić precz w esele?
K ażdy ma w głęb i sw ego móla I każdy swe męczarnie,
Lecz g d y to innych nie rozczula, My jęczym ślamazarnie.
My chodzim pełni melancholii, Lub stoim niby wryci...
H a musi boleć to, co boli, Lecz któż znów tem się szczyci?
Precz, precz z rzewnością, precz z niemęską, Łzaw nice rzućmy z^dłoni —
K to wciąż się pieści swoją klęską, Czy już się tem i broni?
Ten górą, kto się stłumić nie da, K to zamiast wzrok mieć łzawy, W esoły, choć go gniecie bieda, Do prac mknie i zabawy.
Z wesołej korzystajm y pory, Choć ludów my parjasi;
Czyż nasz organizm tak już chory, Że wciąż się tylko kwasi?
N iechaj karnaw ał nas rozrusza, Zabaw a niech pokrzepi;
G dy się wyhula polska dusza, Pracow ać będzie lepiej.
N iech wam w zabaw y świetle złotem H art wzmoże się o s ła b ły ;
Bawmy się z serca, aby potem Módz walczyć choćby z d ja b ly ! 5
®T‘
- 2 —
0 - 0 0 - 0 .
< i o fi'o w erze karnaw ału Zam iast oddać się radości — Chm urne tylko same myśli W głębi serca swego gości.
Ach, mój Finiu, tym już razem Nie drobnostka mnie przygnębia, W łono moje rozpacz straszna W puszcza się jak szpon jastrzębia.
0 przesadę niech mnie Finiu, Twój optymizm już nie wini, F aktem jest, że straszny pogrom Spotkał mnie na całej linii.
1 runęła ma powaga, Niby posąg zdruzgotany, O, że oczy moje patrzeć Na te straszne muszą zm ian y !
P om yśl: naw et bal — arena, Gdzie szyk błyszczał tak wspaniale,
— K ochasz j ą ? czcisz, ja k bóstwo? piszesz wiersze [do niej?
Myśl tw a m ary niepochwytnc gon i?
Muzyka cię wprow adza w stan błogiej ek stazy ? Z am iast rzeczy, widzisz ich obrazy?
Nie znasz nizin, a tylko przepaście lub szczyty?
Z czarnych zwątpień rzucasz się w zachw yty?
Cześć, zapał, poświęcenie traktujesz na serjo?
Brzydzisz się ta k zwaną filisterją?
Przyjm ujesz w ludzkich spraw ach sercem udział [czynny, Choć cię grzać ni ziębić nie pow inny?
Je że li to nie poza,
To bardzo niebezpieczna rze c z !
Czytałżeś M antegazzę, E binga, Ł om broza?
P rzedew szystkiem w zruszenia, książki, teatr, — [p re c z ! Człowieku, ty się lecz:
Toć to... psychoza:
— N ajdostojniejsi serca i duszy sędziowie,
Nie uznaje dziś mej władzy
— Czemże powiedz, takie bale?
Próżno cały spryt wysilam Na krój fraka, na krawatki — Na to, czy gors u koszuli Ma być w paski, czy też gładki.
Próżno m iny przed zwierciadłem Wprzód studjuję zawsze w domu
— Imponować ani myśli, Zadać szyku nie ma komu.
Ach, naprawdę dekadencja O garnęła władzę szyku
— Dziś na balach Gogo nieraz, W kąt iść musi przy kupczyku!
lw ięta prawda
B ism ark p o w ied zia ł tem i d n ia m i, ze to państwo rozpocznie wojnę, które pierwsze będzie m iało n a j
lepszy proch. Id zie więc o w ynale
zienie prochu - bagatela. Europo, pa.v tecum !
Austrja.
Telegramy „Szczutka“
K o n sta n ty n o p o l dnia 11. stycznia.
Tutejsza dyrekcja policji wysłała okólnik do ambasadorów państw zagranicznych, w yra
żający największe oburzenie, iż Kurd-bej, który dozwolił ajentom rosyjskim porwać Łuckiego, kazał sobie za to aż dwieście funtów tureckich zapłacić. Dyrekcja oświad
I E T L IE3 T O
Siedzący, ja k na krzesłach, na tem modnem słowie, W psycho-patologiczno-trybunalskim domu, Z kodeksem ataw izm u, pod sklepieniem z b ro m u ! P y tam w as, choćbym litość obudził lub zg ro zę:
Czy... żółwie i um arli — m iew ają psychozę?
W. V
Z wiedeńskiego życia.
K apłaneczka lekkiej muzy Sypie „gsztanzle" ja k z rękaw a, A bzug płynie, ja k ze śluzy, To wiedeńska je st zabawa.
W „ekstrazim m er" pulchne panie W wychudzonych mężczyzn gronie, P iją absynt — po szam panie, T ak... się kocha w Vindobonie.
Gdy żydowin z chrześcianem D la *idei“ się potyka,
K ończą... sądem albo... dzbanem ...
To... wiedeńska polityka!
cza, że jeśliby było potrzeba jeszcze kogo złapać na żądanie którego z obcych mo
carstw, to ona ma takich zuchów, co to i za 10 funtów zrobią.
P raga dnia 11. stycznia. Jest wielka nadzieja, że ugoda czesko-niemiecka przyj
dzie już rychło do skutku. Uchwalono wziąć pod obrady pismo m inisterstw a co do cze
skiego języka urzędowego. W edle wniosku ks. Szwarcenberga będzie ono wzięte przez rękawiczki i złożone w subkomisji, a ta, wybadawszy je należycie, wypracuje spra
wozdanie i przeszłe komisji, komisja sekcji, sekcja Wydziałowi, W ydział klubom, kluby sejmowi, i jeśli nie zostanie przyjęty wnio
sek przejścia do porządku dziennego, to z pewnością rozpocznie się nad tem pismem dyskusja.
Po tak szybkiem załatwieniu tej spra
wy przyjdą na porządek dzienny wszystkie inne punkta ugody, i jeśli tylko Czechy albo Niemcy nie zerwą sejmu — to ugoda będzie fertig.
Aforyzmy Wilhelma II.
— Sic volo, hoc jubeo... powiada klasyk rzymski, a ja cesarz za nim powtarzam, aby narodowi mojemu dowieść, do jakiej śmie
szności studja mię doprowadziły.
— Suum cuique — to znowu zacytowa
łem z innego powodu. Hasło to musi być pruskiem, bo jakżeż wytłumaczyć zegarki francuskie w kieszeni Prusaka.
Gdy uczciwość zginie w szale, K iedy chybią w szystkie szanse,
„ A spernbriicke“ — m ętne fale...
To... wiedeńskie dyssonanse !!
Sto powozów, w k ir i kwiecie Zdobnych, pędzi, huczy, znika, A c h ! to podróż na tym świecie J e s t „ostatnia"' wiedeńczyka...
Em. N elin. Gordz.
2
,
księgi moralności biurowej.Czy chcesz osiągnąć wyższy kres, N a ran g i zważaj bacznie — Niejeden ju ż na pensji zczezł, Gdy w alkę z wyższym zacznie.
P odw ładnym niech twój ciężki bicz W ciąż boki chude ła ta ,
Lecz z szefem pilnie w aść się licz A w ła p ę liż hofrata.
■Jeden z X I . ran gi.
— 3 —
Imci pan Onufry.
— Z now uś a m b aras z ty m now ym try - a tre m , co będziem o za m a istra c k ie p ie n ią dze budow ali, ab y je n te lig e n ty m ieli g d zie sw oje k o m ed je p u sk a ć i tre le w yw odzić, j a k pow iad a p a n R ajw achow icz. I w idać, co n ie sposób z te g o się w yk ręcić, bo p i
sało w g a z e ta c h , że znow uś n a d te m r a dzą, g d z ie budow ać, ale ju ż n ie ra d z ą w kum itecie, bo k u m ite t ju ż się zg a d ał n a nic, ta j ju ż go n ie ma. Owoś c h w e stja te ra z ta k stoi, j a k k u m pow iada, że b ę
dzie n o w y tr y a t e r s ta ł abo w o g ro d zie je z u ic k im , abo n a szkarp acłi, abo n a p la
cu D ucha św iętego. Oni b y ch cieli może, coby w sz y stk ie te tr z y place n a tr y a te r zabudow ać, bo czem u nie, k ied y to ich nic n ie k o sztu je. Ale że ino je d e n m a być, w ięc w łaściw ie tr z a oś d o k u m en tn ie w y b ra ć ja k iś plac. Kum m a ra cję, że p o w iada, k ie d y ju ż m a być, to naj b ędzie
K arnaw ał.
D o okien puka ktoś uparcie...
— P u k , p u k ! — A kto tam ? P o w ie d z ! W m ia st rzec, piosnkę g ra wesołą N ieznany ów wędrowiec..
— Znam cię! św iat na to. Po tej piosnce, K tóżby cię nie poznaw ał...
Tyś zimy czarodziejskie dziecię, Z pewnością tyś k arn a w a ł.
A o n : Tygodni k ilk a hucznych W a s bawić znowu będę, W skrzeszając radość i uciechę Co przeszły ju ż w legendę Tygodni k ilk a ? W oła Ś w iat u n i s o n o c a ły ;
Zkądże w tak ciężkich czasach Tak długie karnawały?
2 radości skacze .piękne dziewczę,
* Tygodni kilka, mamo,
w o g ro d z ie je z u ic k im i naj b y j u ż się ra z zg o d zili, ab y b y ł spokoj. W łaściw ie b y ło b y oś n ajlep iej s ta ry zrep ero w ać, ale g ad a j że do n ich . J a k ra z co je n te lig e n - to m w g ło w ę się za p ak u je, to j u ż p rze
padło. N azyw a się, że n ib y m y rządzim o, ale p rz e c ie k zaw sze się ta k ja k o ś robi, j a k je n te lig e n ty w y k o n c y p u ją — ta j ty lk o !
Ostatnie wiadomości.
Do L w o w a przyjechał p. Sta
n isła w Koźmiań, wielki mistrz po
lityczny. Dzięki naszy m stosunkom ze sferami rządzące mi, jesteśm y w możności podać dosłow nie rozm o
w ę m istrza z uczniem.
Rozmowę tę skon fisko w ała c. k.
prokuratorja Państw a, w skutek czego wydajemy nakład drugi z opuszcze
niem skonfiskow anego artykułu.
Moniteur de Romę.
O ucisku Rusi przez nas, Na swój własny srom, Wypisuje dzikie brednie M oniteur de Home.
W ypisuje dzikie brednie O wilku z żelaza — Widać, że mu je st Galicja Jak tabula rasa.
Lecz się godzi dać pytanie Dostojnikom dwom,
Czy nie wiedzą, co wypisał M oniteur de H o m e?
W ieczorki w domu, huczne bale, Codziennie wciąż to samo.
Tygodni k ilka tańców ciągłych F lirtacyj z za w achlarza...
B aw ić się kochać co wieczora — N ie często los to zdarza!
— K ilk a tygodni szepcze w duchu M ężatka, kw iat uroczy.
I stroi m inki pomadkowe I karm elkow e oczy.
Tygodni kilka stroić siebie, W ielbiona, podziwiana, I p ła tać figle za plecami 'Sw ojego m ęża-pana.
— „K ilk a tygodni, mówi butnie, F ik a ls k i w ystrojony;
K ilk a tygodni m nie zapraszać Znów będą na salony,
K ilk a tygodni znów żyć będę B alow ą szczytny chw ałą, I może znajdę gęś posażną...
— O j, bardzoby się z d a ło !“
Czy nie wchodzi ono zgoła W granice ich troski?
Po cóż w Rzymie Sembratowicz, Po co Ledochowski?
ROZMOWA GOGĄTEK.
— T y! ro z rzu c asz się bardzo w ty m k a rn a w a le ?
— K to ty le k a rn a w a łó w p rz eb y ł, co ja , te n m a praw o b y ć ju ż zn u d zo n y m .
Korespondencje redakcji.
— X . w e L w ow ie. Z m ałą przeróbką. — P . W R. Posłaliśm y. — M. w e L w ow ie. Zawsze nie w porę.
Od Administracji.
P ro sim y o ry c h łe odno w ien ie p re n u m e ra ty n a ro k 1891.
Kazem z p re n u m e ra tą m ożna posłać 40 ct. n a K a le n d arz H aliczan in i Nowo- ro c z n ik S zcz u tk a .
A za zgrają witających K a rn a w a ł ta k radośnie, Stoją pochm urni mgże, ojce, K tórym żal w sercu rośnie
„ K ilk a tygodni tych wydatków Nie zniesie żadne zw ie rz ę : P rz ek lę ta era ów karnaw ał, Niech go djabeł zabierze!"
St. li.
ISKIERKI.
N a słońcu łatw o odkryć można plam y, Bo do czynienia w łaśn ie z słońcem mamy.
Pow iedziała m u dziewczyna, Że go kochać będzie szczerze, P esym istą był młodzieniec,
W ięc jej tylko rz e k ł: Nie wierzę.
S tary bogacz, gdy m u dziewczę R ękę dało sw ą w ofierze, O ptym istą b y ł widocznie,
Bo na „kocham " jej — rz e k ł: W ierzę...
K. W.
Turcja w służbie Moskwy.
illerai Spółki.fTelefom