Lwów, Niedziela dnia 25. Stycznia 1891.
S A T Y R Y G Z N O
Prenum erata we Lwowie wynosi ca łorocznie 10 złr.. połrocznie 5 złr., ewiere- roeznie 2 złr. 50 et., miesięcznie 85 et.
Numer pojedynczy kosztuje 20 et.
Dodatek zawiera łam igłów ki, sza
rady, zadania szachowe i inseraty.
Inseraty drukują się za opłatą 6 et.
od wiersza drobnym drukiem w jednej szpalcie. Stronnica inseratowa zawiera cztery szpalty.
Inseraty przyjm ują: Administracja
„Szczutka11 przy ul. Łyczakowskiej 1. 3.
W Wiedniu Biura ogłoszeń: Haasen- steina & Voglera, Rudolfa Mossego i A.
Oppellika.
W P a ry ż u : Adam. Rue de St.
Peres 81.
P I S M O - P O L I T Y C Z N E .
S z c z u te k wychodzi od roku 1868.
Prenum erata zamiejscowa z przesył
ka pocztową wynosi całorocznie 10 złr., półrocznie 5 złr.. ewiercrocznie 2 złr., 50 et., miesięcznie 85 et.
W Wielkiem księstwie PoznańsKiem 3 talary 50 fen.
We Francji, Szwajearji i Włoszech całorocznie 16 franków.
Prenumerować można w Administra
cji „Szczutka1* przy ulicy Łyczakowskiej 1. 3.. we wszystkich księgarniach i ajencjach dzienników i we wszystkich urzędach pocztowych.
Reklamacyj nie opłaca się.
Listy przyjmuje się tylko opłacono Manuskryptów nie zwraca się.
V
— —
D otarł, zdaje się do kresu, Do możliwych g ra n ic;
Ach, f o r t w u r s i l ó w różnych tyle, Ma pójść dzisiaj na nic.
Juz miecz, zda się, Damoklesa B łyska nad nim z pow al — Biedny Taaffe! Jak on dalej Będzie d u r c h f r e h t o w a ł ?
Póki kręcił, ja k szewc skórą, Wszystko szło od biedy;
Lediuie ja k iś drobny kon/liki Z darzył się niekiedy.
Nieraz wówczas mu głoszono Horoskop ponury,
Ostatecznie jednak zawsze W ypływał do góry.
Byłby tez spokojnie dotąd Drzemać mógł w fotelu — Lecz zachciało mu się gwałtem Poważnego celu.
Owładnęła nim zuchwałość, Karygodna pycha.
— „Muszę, rzekł raz, ju z naprawdę Zrobić coś, do licha.“
W dzień wnet potem przyszła na świat Fatalna „ Ugoda“...
Jak zaś dzisiaj rzeczy stoją, Mówić o tern szkoda.
Bo tez kto rozwikłać zdoła Pogmatwane sidła,
I kto zechce go wydobyć
Z czeskiego p ow idła?
- 2 —
G-OG-O.
M uszę dzisiaj — po raz pierw szy — Modę zburczeć... P ięk n a c h ry ja!
Ale tru d n o — m oda dzisiaj Z b y t powoli się rozw ija.
W w ieku szybkich extra-cugów , W wieku depesz nie w ypada Ż ółw im ledw ie w lec się krokiem ,
— Górą w w szystkiem g a lo p a d a !
Zkąd zaś m yśli te m nie n aszły W ytłum aczę, F in iu , tobie — W iesz, mówiono-, że n a balach W nowej zjaw im się ozdobie.
Ź e ja k k w iaty b arw n e m ają C zary swoje — będziem praw o M ieli, frakom naszym n adać B arw ę, choćby ja k ja sk raw ą.
J u ż oczym a mojej duszy Podziw iałem b arw n e fraki,
I F 1
Z karnawału.
i.
— „Co za galop, tańcząc z panią Człowiek zmysły traci,
J a nieczułem w mych objęciach Twej wiotkiej postaci!
Przytem gracja, na mój honor Tyś danserką rzadką" —
— „Wciąż to słyszę lecz od czasu Gdy jestem... mężatką."
II.
— „Panno K asiu! niech panienka Tak się nie uchyla,
Przechwytałem i musimy Przetańczyć kadryla. “
— „ J a nie um iem !“ — „Nic nie szkodzi, Oczęta do góry,
J a już pannę przeprowadzę, ...Znam wszystkie figury!'
U kładając, kiedy wezm ę, Taki, a znów kiedy — taki.
Mówiąc praw dę, chciałem n aw et N a frak b arw n y zarw ać ciocię, By p o łatać tro ch ę b udżet P rz y tym now ym m ody zwrocie.
Lecz niestety , próżno słucham , P różno patrzę... Rzecz niezbita, Z e frak czarny, omnipotens, D otąd rządzi tu — i k w ita!
D otąd rząd zi! — Co z n im począć?
A ch pow olny pochód m ody
W rozpacz w praw ia m nie, lecz — F in iu ! W ierz m i : p ry sn ą i te lo d y !
Telegramy „Szczutka“
Berlin 24. stycznia.. W ilh elm ziry to w any, że cały ty d zień m in ął dla niego bez reklam y, zam ów ił u pew nego niem ieckiego tech n ik a tubę olbrzym ią, przez którąby m ó
wić m ógł bezpośrednio do całej E uropy.
T uba ta m a być um ieszczona n a szczycie pałacu w B erlinie.
Paryż 24. stycznia. P a n i A dam w pro
w adza w modę now ą, w łasnego w ynalazku, perfum ę w yrabianą z dziegdziu. P erfu m a ta m a ju ż szalone powodzenie,
Wiedeń 24. stycznia. W m in isterstw ie spraw zew n ętrzn y ch pracują n ad strojem narodow ym fiir die bad en isch en R u th en en .
E T ZE T O
m .
— „Inspektorze! zbyt flirtujesz, Niebezpieczne żarty,
Zona widzi, spokój w domu Czasem wiele warty...
Raczej zwróć się do bufetu, Nie dla ciebie kwiatek,
Ot tak nie chcąc możesz złożyć ...Ze serca podatek!"
IV .
— „Cóż kuzynek, tak w kąciku A na czole chmury,
Dotąd ze mną nie tańczyłeś Ani jednej tury!
Czy uważasz za grzech polkę?
Zapóżne w yrzuty!'1...
— „Nie, gdy tańczę ją z radczynią To... za akt pokuty!"
Y.
— Jenerale, do madery Proszę na aljanta, “
Interpelacja do Bismarka.
W Friedrichsruhe cicho, cicho — Milczy, milczy stare licho.
Czy ty skrycie w swoim garku Znowu warzysz co B ism arku?
Nie! Spoczywasz... Lecz do djaska, Zkądże ta milczenia m aska?
Czy nikt z ziemi już dalekiej Nie podąża do twej Mekki.
Czy się nigdy już nie zdarza Interwiewik dziennikarza ?
Jakiż cisza twoja cel m a?
Bałżeżbyś się już W ilhelm a?
PODSŁUCHANE.
— Z apew ne będziesz znów w ybrany do R ad y P a ń stw a . W szak w ybór twój w po
w iecie zapew niony.
— Od tego będzie zależeć, czy mój po
w iat będzie polskim czy ruskim m ianow any.
— J a k to ?
— A od czegóż now a era.
— „Zaraz służę, tylko zobacz Mego adjutanta.
Jeszcze wcale niezhasany Po dwudziestej turze,
Policz proszę, co gwiazd błyszczy Na jego mundurze!"
— „Czy zazdrościsz mu tych cacek To czyste chimery,
Zobacz w lustrze, pierś twą własną I na niej ordery !
To nie cacka, to odwagi Niezbite dowody!"
— „Z chęcią wszystkie mu je oddam Za jego... wiek młody."
VI.
— „Niewiesz, gdzie się Alfons podział, Angażował siostrę
I znikł całkiem, ale oto Pójdziemy „na ostre!"
— „Przebacz, daruj, on nie winien, Znam powód niestety,
Imci pan Onufry.
— I je s z c z e n ie w ie d z ie ć , g d z ie b ę d ą b u d o w a li n o w y t r y a t e r , b e z k tó r e g o ż a d e n j e n t e l i g e n t n ie w y tr z y m a . M ieli oś j u ż ta m te g o ty g o d n ia w y k o m p o n o w a ć p la c , ta j z ro b iło się ta k , j a k b y ło , że t r z y p la c e w y n a le ź li, a k a ż d y d o n ic z e g o . I t a k j u ż c a ły r o k c ią g ie m r a d z ą i r a d z ą , aż p r z e c ie k n a te m się sk o ń c z y , że s t a r y t r y a t e r z r e p e r u ją , i b ę d z ie oś n a j le p ie j, i n ie b ę d ą j u ż lu d z io m g ło w ę z a w r a c a li. U n a s oś w e L w o w te , j e s t ta k i n i b y z w y c z a j, ż e g d z ie ś k to ś w y k o n e y - p u je j a k ą ś c h w e s tję , ta j t a k d łu g o p o te m ro b ią g a lim a tja s z , a ż oś c h w e s tja z g in ie , ta j z ro b i s ię ta k , j a k oś r o z u m c h ło p s k i p o w ia d a . In o że ro z u m to n ie g łu p ia rz e c z .
To kotyljon, a on biedak Nie m iał... na bukiety!“
V II.
— „Jednej pary do mazura Jeszcze nam nie staje, Angażować! ...panny siedzą...
Cóż z was za ...mazgaje!
Z życiem w ia ra ! “ — „ Kości b o lą! “
— „Już je rozruszacie."
— „Dobrze tobie mówić, północ A my o... herbacie!"
V III.
M ichał! M ichał! Hej do licha Zajeżdżaj cymbale
No wsiadajcie panny córy, P a l sześć! ...wasze bale !...
— Znowu pan klnie, mnie tam nie dziw, Źe go złość rozpiera
P iąty rok i nie daj Hoże ... Złapać kaw alera!"...
E m . N elin . G ordz.
T aj i to k o n c e p t n ie z ły , c o b y oś c a ły b u d y n e k t r y a t r u k u p ić a w ła ś c iw ie z a m ie n ia ć , ż a t e oś d o b ra , co m y m am o p o z a m ia s te m , a z c z e g o n ie w ie lk a p o c ie c h a . W ięcej k ło p o tu , a n iż e li z a ro b k u . O w oś t r z a c o b y w m a is tra c ie n a s i z a te m g a d a li, to n a j ra z b ę d z ie k o n ie c .
K u m z g u b e r n ji coś m a r k o tn y c h o d z i i c ię ż k o z n ie g o w y c ią g n ą ć , co go oś t a k k u n ir u je . T a k oś k ilk a ty g o d n i te m u , to c h o d z ił j a k p a n , i j a k p rz y s z e d ł n a p iw o , to in o sa m w c ią ż c h c ia ł g a d a ć , i g a d a ł. T e r a p r z y jd z ie , u s ię d z ie ta j in o w z d y c h a i w z d y c h a . J a k iś c z a s w łó c z y ł się z ty m k u m e m sw o im ze s ta u r o b ig i, i r a z e m z a p ija li, t e r a sa m j u ż c h o d z i.
W id a ć coś z a sz ło , k ie d y k u m a t a k p r z y - d u s iło . A le j a k w e ź m ie k u m J a c e k z w y c z a jn ie tr o c h a so b ie z n ie g o p o k p iw a ć , to g o z a ra z t a k a p a s j a p o ry w a , j a k b y n im f r y b r a tr z ę s ła . A n a jg o r z e j, j a k go oś z a p y ta ć , co u ś w ię te g o J u r a s ły c h a ć z a ra z m a r k o t n i e j e i p o w ia d a : a t, ab o j a w ie m . Coś m u w id a ć n ie d o p is a ło — ta j ty lk o .
Ostatnie wiadomości.
— D otąd jeszcze niew iadom o, kto będzie m ianow any kom isarzem rządow ym dla c e n tra ln e g o ko m itetu . W szelkie usiłow ania, aże
by ktoś z kom itetu rolę tę przyjął, rozbiły się stanow czo. Id zie więc teraz tylko o fu r
tkę, dla now ego d y g n itarza.
— L iczba kandydatów ru sk ich których k o m itet będzie m u siał potw ierdzić rośnie z każdym dniem . Mówią ju ż o dw unastu,
W kawiarence po północy Pan Antoni z panem Janem Wiodą dyskurs polityczny W rozdrażnieniu niesłychanem.
W niej się zmienia świata postać I wszelakich państw granica;
Gw ałt i przemoc przed słusznością W prochu korzy swoje lica.
Sroga hydra socjalizmu, J a k kret chowa się do n o ry ; Przy równości pracy, mienia Któżby wielbił te potwory?
Blaski szczęścia nowa era Światu odtąd zsyłać będzie, I zabłyśnie wszędzie wolność I dobrobyt błyśnie wszędzie.
W kawiarence po północy Dużo innych bywa ludzi W kawiarence po północy Mrzonka jasna wszystkich łudzi.
W kawiarence,
ale n aw et Taaffem u m a być ta cyfra za w ielką — es w ird ja sonst e rn st, m iał po
w iedzieć Taaffe.
ROZMOWA GOGĄTEK.
— T y ! a to n u d n y k a r n a w a ł, a n i j e d n e j a w a n tu r k i...
— Co ta m a w a n tu r k a — n a w e t s k a n - d a lik u ż a d n e g o n i e m a . J a j u ż d z is ie js z e j m ło d z ie ż y n ie ro z u m ie m .
Korespondencje redakcji.
— X . w e L w o w ie. Rzecz o balu słaba — a ohoćby dobra była to nie dla nas. V - \V. w T . Czemuż tak tajemniczo i niewyraźnie^ — P st. we L w o w ie. O tom wróble na dachu śpiewają.
Kawiarenka dla tych duchów Ja k zbawienny jest lazaret;
Czarodziejskim, zda się nimbem, Gęsty, duszny dym cygaret.
W nieskończoność palą, piją, Plany tworząc jak mocarze, Marzą, marzą w nieskończoność P ó k i. . . marzeń świt nie zmaże.
Mazagran.
Z Haineg-c!
Czemu, odpowiedz otwarcie Dziewczyna pyta mnie pusta.
Zasłaniasz ręką me oczy, Kiedy całujesz mnie w u sta?
I tak mnie swojem pytaniem Z nienacka dziewczę zaskoczy, Źe znów, całując ją w usta Zasłaniam ręką jej oczy !
N elin .
Z karnaw ału politycznego.
— Tańcowała ryba z rakiem, A pietruszka z pasternakiem...
Wydawca i odpowiedzialny redaktor Liberat Zajączkowski.’ Z drukarni i litogTafii Pillerai Spółki. (Telefonu Nr. 174