N b 1 8 (1101). Warszawa, dnia 3 maja 1903 r. T o m X X I I .
TYGODNIK POPULARNY, POŚWIĘCONY NAUKOM PRZYRODNICZYM.
PRENUM ERATA „W S ZE C H ŚW IA T A ” . Pren u m ero w ać m o in a w R edakcyi W szechśw iata W W a r s z a w ie : rocznie ru b . 8 , k w artaln ie ru b . 2 . .
Z p r z e s y łk ą p o c z t o w ą : rocznie rub. 1 0 , półrocznie ru b . 5 . > w e w szy st ic sięgarm ac i w raju i zagranicy.
R ed a k to r W szech św iata przyjm uje ze sp raw am i redakcyjnem i codziennie od godz. 6 do 8 w iecz. w lokalu redakcyi.
A d re s R e d a k c y i: MARSZAŁKOW SKA Nr. 118.
E R N E ST MACH.
F IZ Y K A A BIO LO G IA . PR ZY C ZY N O W O ŚĆ A CELOWOŚĆ.
1.
R ozm aite dziedziny wiedzy rozw ijają się częstokroć przez długi czas obok sie
bie, nie w yw ierając wzajem n a siebie żadnego w pływ u. Z darzyć się przecież może, że zajdzie m iędzy niem i ściślejsze zetknięcie, skoro się zauw aży, że na teo- ly e jednej dziedziny nieoczekiw ane rz u cają św iatło teorye innej. N atenczas w ystępuje n aw et n a tu ra ln a dążność do zupełnego pochłonięcia pierwszej dzie
dziny przez d ru g ą '). A toli po okresie pełnym radosnych nadziei, po okresie przeceniania tego dom niemanie w szystko w yjaśniającego zw iązku, następuje rychło okres rozczarow ania oraz ponownego rozłączenia ty ch dziedzin, poczem każda z nich znowu zm ierza do w łasnych swych celów, staw ia sobie osobne zagadnie-
') Porówn. W. Pauli, Pbysikalisch-chemi- sche Methoden in der Medicin. Wiedeń 1900.
Rozpatrywana jest tam również kwestya po
krewna lecz bardziej specyalna.
nia i w łaściw e sobie stosuje metody,
j K ażde takie czasowe zetknięcie pozosta
w ia trw ałe ślady. P rócz pozytyw nych I zdobyczy wiedzy, których nie należy i niedoceniać, czasow y zw iązek różnych j dziedzin w pływ a na metamorfozę pojęć—
j sta ją się one jaśniejsze, czystsze oraz stosow ane rozleglej, niż sięgała dziedzi
na, w której się tw orzyły.
2.
Owóż obecnie znajdujem y się w t a kim okresie rozm aitych zw iązków między różnem i dziedzinam i wiedzy, a w yw oła
na przez nie ferm entacya pojęć przed
staw ia . w iele godnych uw agi zjawisk.
Gdy niektórzy fizycy usiłują oczyścić pojęcia fizyczne ze stanow iska psycholo
gii, logiki i m atem atyki, inni niepokoją się tem i, filozoficzniejsi od filozofów, w ystępują w obronie dawno ju ż porzu
conych starych pojęć m etafizycznych.
Filozofowie, psychologowie, biologow ie i chemicy stosują pojęcie energii i inne pojęcia fizyczne w sposób tak swobodny, do ta k rozległych dziedzin, że zapraw dę fizyk w e własnej swej dziedzinie bada
nia nie dorów nałby im odwagą. Rzecby można, że n astąpiła zam iana zw ykłych
2 7 4 W SZECH ŚW IA T N r 18 ró l ro z m a ity c h d ziałó w n au k i. C zy ru c h
te n da w y n ik i częścią d o d a tn ie czy te ż ujem ne, w k aż d y m ra z ie b ęd z ie on m ia ł ja k o sk u te k ściślejsze o k reślen ie p ojęć, d o k ład n iejsze o d g ra n ic z e n ie p o la ic h s to sow aln ości, ja śn ie js z e w y o b ra ż e n ie o ró ż n ic a c h oraz p o w in o w a c tw ie m etod, w ł a ściw y c h k ażd ej z p o m ien io n y ch dziedzin.
3.
N am idzie tu ta j w szczeg ó ln o ści o z w ią z k i m iędzy d zied zin ą fiz y k i a b io lo g ii w n a j- ro zleglejszem zn aczen iu . J u ż A ry s to te le s ro z ró ż n ia ł p rz y czy n y sp ra w c z e od p rz y czy n k o ń co w y ch cz y li celów . O tó ż z a k ła d a n o , że z ja w isk a fizy c zn e określo n e są w z u pełności p rz y c z y n a m i sp raw czem i, zaś z ja w isk a b io lo g ic zn e ta k ż e i celam i. P r z y śpieszenie c ia ła np. określo n e j e s t j e d y n ie p rz y c z y n a m i spraw czem i, o k o lic z n o ściam i chw ilow em i, ob ecn o ścią in n y c h ciał g ra w itu ją c y c h , m a g n e ty c z n y c h lu b elek try czn y c h . R o zw ó j ro śn ię c ia z w ie rz ę c ia lub ro ślin y w o k reślo n y ch w ła ś c i
w y c h im p o stacia ch , albo p o stę p o w a n ie in sty n k to w n e zw ie rzę cia n ie d a ją się obecnie w y p ro w a d z ić z sam y ch ty lk o p rz y czy n sp ra w czy c h , g d y n a to m ia s t cel sam o z a c h o w a n ia w d an y c h sp e c y a ln y c h w a ru n k a c h ży c io w y ch p o z w a la n am je zrozum ieć, p rz y n a jm n ie j częściow o. J a k iek o lw iek w ą tp liw o ś c i te o re ty c z n e m oż- n a b y p rz e c iw sta w ić sto s o w a n iu p o ję c ia celu w biolog ii, to przecież w d zied z i
nie, w k tó re j „p rzy cz y n o w e" ro z w a ż a n ie ta k n ie d o sta te c z n ie tłu m a c z y z jaw isk a , n iesłu szn em b y było p o rz u c a ć n ic i k ie ro w n ic ze ro z w a ż a n ia „ c e lo w e g o 14. N ie w iem , co zm u sza g ą sie n ic ę p a w ik a p rz ą ść k o k o n o o tw ie ra ją c e j się na- z e w n ą trz klapie, ale w idzę, że ta k i w ła śn ie k o k o n o d p o w ia d a celo w i z a chow ania. je j ży c ia . D a le k o m i do t e go, bym liczn e a ciek a w e z ja w isk a ro z w o ju i p o stęp k i in s ty n k to w n e z w ie rz ą t, k tó re opisali i b a d a li ju ż R e im a ru s i Au- te n rie th , ro z u m ia ł „p rzy cz y n o w o ", n a t o m ia st rozum iem je p rzez cel z a c h o w a n ia ż y c ia z u w z g lę d n ie n iem sp e c y a ln y c h w a ru n k ó w ży c ia ty c h z w ie rz ą t. W ś w ie tle
ta k ie g o ro z u m ie n ia z ja w isk a te p rz y c ią g a ją u w a g ę b a d a c z a i u k a z u ją się, ja k o n iezb ęd n e części sk ład o w e o b razu ż y c ia is to ty o rg an iczn ej, co dop iero p o z w a la te m u o b ra zo w i p rz y b ra ć p o s ta ć je d n o li
tej, sh arm o n izo w an ej całości. J u ż R e i m aru s i A u te n rie th p o zn ali n a te j d rodze p o w in o w a c tw o z ja w isk ro śn ięc ia i z ja w isk in s ty n k tu . A to li dop iero w o s t a t n ich czasach b a d a n ia S ach sa z fizy olog ii ro ślin i p ra c e L o eb a z fiz y o lo g ii z w ie rz ą t o geo tro p izm ie, h elio tro pizm ie, ste- re o tro p iz m ie i t. d. rzeczy w iście w y ś w ie t liły zw iązek m iędzy ro śnięciem a in s ty n k tem , i zw ią z e k ten z a c z y n a m y r o zum ieć ró w n ie ż „p rzy czy n o w o ". W obec ś w ia d e c tw a d ziejó w n au k i, żad n eg o n ie m oże b y ć sp o ru co do p o ży tec zn o ści p o ję c ia celu w b a d a n ia c h b io lo giczny ch.
W eźm y b od aj b a d a n ia K e p le ra n ad okiem . ■ Is tn ie n ie ak o m o d acy i było d lań n ie w ą tp liw e m ze w z g lę d u n a cel oka, n a f a k t w y ra ź n e g o w id z e n ia na ró ż n e odległości, a to li procesy, w y w o łu ją c e ak om o dacyą, w y jaśn io n e z o s ta ły z a le d w ie w trz y s ta la t później. H a ry e y od- { k ry ł o b ieg k rw i, u siłu ją c ro z ja śn ić sobie p ro b le m a ty c z n y cel p o ło żen ia z a s ta w e k w sercu i ży łach .
4.
G d y p ew n a dziedzin a fa k tó w w z u p e ł
n o ści ju ż j e s t zro zu m iała teleo lo g iczn ie
| (celowo), to p rzecież tr w a p oczucie p o trz e b y w y tłu m a c z e n ia „p rzy cz y n o w eg o ".
W ia ra w całk o w icie ró ż n ą p rz y ro d ę obu I ro z w a ż a n y c h dziedzin, w sk u te k k tó re j je d n ę n ależ y ro zum ieć ty lk o p rz y c z y
now o, d ru g ą zaś ty lk o te le o lo g ic z nie, nie j e s t u p ra w n io n a . K o m p lek s
| fa k tó w fizy c zn y ch je s t p ro s ty lu b p rz y n ajm n iej d aje się d ow olnie (zapom ocą eksp ery m en tu ) u k s z ta łto w a ć ta k p ro sto , że
| b ezpośrednie zw ią z k i s ta ją się w id zialn e.
S ko ro śm y te d y przez d o statec zn e z a jm o w a n ie się t ą d zied zin ą zd o b y li p o jęcia B o ro d z a ju ty c h zw iązk ó w , i u w a ż a m y je z a o d p o w iad a ją ce o g ó ln ie fak to m , to m u sim y o czek iw ać z k o n iecz n o ścią lo g iczn ą, że każe1 y z d a rz a ją c y się fa k t po-
N r 18 WSZECHŚW IAT 275 szc zeg ó ln y o d p o w iad a ć będzie pojęciom
B. A to li nie tk w i w te m konieczność p rz y ro d zo n a ‘). S ta n o w i to rozum ien ie
„ p rz y c z y n o w e 11. O tó ż kom pleks fa k tó w b io lo g ic zn y ch j e s t ta k złożony, że nie m ożna do jrzeć w nim zw ią zk ó w b ezpo średnich. D la te g o z a d a w a la m y się tem, że u w a ż a m y za z w ią z a n e ze sobą części kom pleksu fa k tó w , w y b itn e lubo w bez
pośrednim zw ią zk u nie będące. Owóż um ysł, w y szk o lo n y w u stan o w ien iu p ro st
szego sto su n k u p rzy czy n o w eg o , zn a jd u je w n ieobecności o g n iw pośred n ich tru d n o ści, k tó re s ta r a się u su n ą ć albo przez o d nalezienie ty c h ~ o g n iw pośrednich, albo też przez p rz y ję cie h y p o te z y całkiem no w ego ro d z a ju zw ią zk ó w . To o statn ie j e s t zbyteczne, o ile w iadom ości nasze u w a żam y za n iezu p e łn e i prow izo ry czn e i p am iętam y , że w dziedzinie fiz y k i zd a
rz a ją się p rz y p a d k i zu p e łn ie an alogiczne.
B ad ac ze s ta ro ż y tn i nie ro z ró żn iali też ta k d okład n ie obu dziedzin. A ry sto teles k a że np. ciało m ciężkim szukać sw ego m iejsca; H e ro n m niem a, że p rz y ro d a ze w z g lę d ó w oszczędności p ro w a d zi św iatło n a jk ró tsz e m i d ro g a m i i w n ajk ró tszy m czasie i t. d. B ad a c z e ci m yśleli w dzie
dzinie fizy czn ej z ró w n ą sw obodą, ja k w b iologicznej. Z ap o m o cą nieznacznej zm ian y fo rm aln ej m o żna w y ra zić k ażde p y ta n ie tele o lo g ic z n e ta k , b y w y ru g o w a ć zu p e łn ie p ojęcie celu. O ko w id zi w y ra ź nie n a ró ż n e odległości; z a te m je g o a p a r a t d io p try c z n y m usi być zm ienny;
n a czem p o le g a t a zm ienność? Z a s ta w k i serca i ż y ł o tw ie ra ją się w szy stk ie w tę sam ę stronę; w ta k ic h w a ru n k a c h m ożli
w y je s t je d y n ie je d n o stro n n y o b ieg krw i.
C zy o d b y w a się on rzeczyw iście? N o
w oczesna te o ry a ro z w o ju p rz y ję ła te n trz e ź w y try b m yślenia. Z d ru g ie j s tro n y n a w e t w w ysoce ro z w in ię ty c h czę
ściac h fizy k i z n a jd u je m y ro z w a ż a n ia b a r dzo p o dobne do sto so w a n y c h w n a u k a c h b io lo g iczn y ch . B a d a m y np. d rg a n ia s ta teczne, k tó re s ą m ożliw e w d an y c h w a ru n k ach , t. j. m o g ą się zachow ać. L ecz to , w ja k i sposób one p o w sta ją , w cale
') Patrz E. Mach, Principien der Warme- lehre, wyd. 2 gie. Lipsk, 1900. Str. 434, 457.
n am n ie j e s t d o k ład n ie znane. R u c h św ia tła po d ro g a ch n a jk ró tsz y c h tłu m a czym y doborem d ró g sku teczn y ch . T ry b m yśli chem ika zb liża się często kroć zn aczn ie b ard ziej jeszcze do try b u m yśli biolo ga. W e d łu g je g o p o jm o w an ia w d a
nym ro z tw o rz e p o w s ta ją w szelkie m ożli
w e zw iązk i, lecz zw ią zk i n iero zp u szczal
ne, silniej się o p ierające n ow ym atak om , od noszą n a d innem i zw y cięstw o i p o zo s ta ją trw a le . Z d aje się w ięc, że niem a m usu p rz y ję cia g łęb o k iej ró ż n ic y m iędzy b adaniem teleo lo g iczn em a p rz y czy n o - w em . P ie rw sz e je s t p o p ro stu ty m czaso - wem, prow izorycznem .
5.
A b y lep iej jeszcze to uzasad n ić, z a s ta nów m y się bliżej n a d w y o b ra żen ia m i 0 przyczynow ości. D aw ne, tra d y c y jn e w y o b ra żen ie o przy czy n o w o ści je s t nieco niezręczne, grube; po pew nej dozie p rz y czyny n a stę p u je p ew n a doza sk u tk u . W y ra ż a się w nim p ew n eg o ro d z aju p ie r
w o tn y p o g ląd n a św iat, podob nie j a k w te o ry i czterech żyw io łów . P rz e b ija się to ju ż w sam ym w y ra z ie „przyczy- n a “ (po niem iecku ,,U rsach e“). Z w iązk i w p rz y ro d zie są rzad k o ta k p ro ste, żeby w pew ny m danym p rz y p ad k u m ożna b y ło w sk az ać jed n ę p rz y czy n ę i je d e n sk u tek. D la te g o te ż ju ż d aw n o p rzedsię
w ziąłem prób ę z a stą p ie n ia p o jęcia p rz y czy n y m atem aty cz n em pojęciem fu n k c y i 1 w zajem n ej zależno ści zjaw isk , d o k ła d n e j w zajem n ej zależn ości cech zja w isk 4).
P o ję c ie to d aje się do w olnie ro zszerzyć lu b ścieśnić, stosow nie do w y m a g a ń b a da n y ch fa k tó w . A rg u m e n ty w ięc, w y to czone p rzeciw niem u, n ie tru d n o będzie zbić 2). R o zw ażm y , ja k o p ro s ty przy -
') Die Geschichte und die W urzel des Sa- tzes der Erhaltung der Arbeit. Praga, Cal- ve, 1872.
2) Zarzuty takie wygłosili: Kulpę „Ueber die Beziehungen zwischen korperlichen und seelichen Vorgangen“ (Zeitschr. fiir Hypno- tismus, tom 7, str. 97), dalej Cossmann „Em- pirische Teleologie“, S tu ttg ait 1899, str. 22.
Gdyby Cossmann przeczytał do końca cyto
waną przez siebie pracę, albo uwzględnił moje
•276 W SZECH ŚW IA T N r 18 k ład , za ch o w y w a n ie się m as g r a w itu ją
cych. S koro ,m asa A w y s tą p i w o b e c m a sy B, to n a stę p u je ru c h A k u B. T a k brzm i s ta ra form uła. W ściślejszem p rz e cież ro z w a ż a n iu o każe się, że m asy A, B, C, D . . . w z ajem n ie u d z ie la ją s o bie przyśpieszeń, k tó re są d an e je d n o cześnie i odrazu, skoro ty lk o p o ło żo n e są sam e m asy. P rz y ś p ie sz e n ia o k re śla ją prędkości, ja k ic h n a b ę d ą m asy w p ew n ej chw ili przy szłej. T em sam em o k reślo n e są położenia, ja k ie z a jm ą A, B, C, D . . . w każdym czasie. A le fiz y c z n a m ia ra czasu o p a rta j e s t z n o w u n a p o m iarz e prz estrze n n y m (o b ró t ziem i). O s ta te c z n ie w ięc m am y w z a je m n ą za le ż n o ść p o ło żeń p rzestrze n n y ch . J u ż w ty m n a jp ro stsz y m p rz y p a d k u s ta ra fo rm u ła n ie j e s t w s ta nie u ją ć ro z m a ito śc i zw ią zk ó w , z a c h o d zący ch w przy rodzie. P o d o b n ie ż i w i n n y c h p rz y p a d k a c h w sz y stk o 's p ro w a d z a się do w z a je m n e j zależn o ści, o k tó re j p o sta c i z g ó ry n ic o cz y w iście p o w ied z ia - nem b y ć n ie m oże, alb o w iem d ec y d o w ać m oże ty lk o b a d a n ie sp ecy aln e. W z a je m n a zależn o ść d o p u szcza zm ien n o ść je d y n ie o ty le, o ile je d n a z g ru p części p o z o sta ją c y c h w zw ią zk u , m oże b y ć u w a ż a n a za n ieza leżn ie zm ien n ą. D la te g o m o żn a w p ra w d z ie u z u p e łn ia ć w szc zeg ó łach , w sposób n a u k o w o o k reślo n y , o b raz św ia ta , je ż e li d a n a j e s t d o s ta te c z n a je g o część; ale d o k ą d z m ie rz a c a ły ś w ia t, t e go n a u k o w o d o b ad a ć się n ie m ożna.
(DN)
T łum . M . H .
T E O R Y A N A U K O W A LATAW CA
(w w y k ład zie p opularnym ).
(Ciąg dalszy).
Y.
M am y jesz c z e o k reślić d w ie p o z o sta łe siły, d z ia ła ją c e n a la ta w c e . J e d n a z n ich późniejsze prace, toby prawdopodobnie zau
ważył, że postawiłem pojęcie funkcyi na miej
scu dawnego pojęcia przyczynowości, i że wystarcza ono i w tych przypadkach, które on ma na widoku. „Teleologii empirycznej “ nie mam zresztą nic do zarzucenia. Porówn.
także C. Hauptmann, Die Metaphysik in der Physiologie. Drezno 1893.
ró w n a się je g o cię ż a ro w i i d z ia ła w śro d k u ciężkości G (fig. 4); w ielko ść je j oznaczam y, w a ż ą c la ta w c a , a w y o b ra ż a m y j ą za p o m o c ą s trz a łk i G P , o d p o w ied n ie j w ielk o ści, k ie ru n e k zaś te j siły j e s t zaw sze p ro s to p a d ły do poziom u.
N ak on iec, n ap ięc ie sz n u ra M F d z ia ła w p u n k cie M, w k tó ry m szn u r j e s t p rz y m ocow any ; d la u ła tw ie n ia p rzyjm iem y , że p u k t te n leży n a osi la ta w c a . S zn u r la ta w c a , j a k to z a p ew n e z a u w a ż y k a ż dy, k to p u sz c z a ł la ta w c e , zw y k le p rz y b ie ra k s z ta łt p ew n ej k rzyw ej; a b y o trz y m ać k ie ru n e k n aszej siły n a le ż y w p u n k cie M p rz ep ro w a d zić s ty c z n ą do k rzy w ej;
t a p ro s ta p rz e d s ta w ia n am k ieru n e k , w k tó ry m d z ia ła siła, c ią g n ą c a sznur.
Fig. 4.
O zn aczm y k ą t, ja k i tw o rz y t a o s ta tn ia z poziom em , p rzez p. W id ocznem je s t, że je ż e li s iła w ia tru i c ię ż a r la ta w c a są to w ielk o ści od siebie n iezależn e, to siła c ią g n ą c a sz n u r j e s t z a le ż n a od d w u sił po w y ższy ch . W sam ej rzeczy, p rz y pu śćm y, że n a sz la ta w ie c po o siąg n ięc iu
| p ew n ej w y sok ości je s t w ró w n o w ad ze ,—
j w n io sek z te g o , że w y p a d k o w a z trz e c h sił ró w n a się zeru, albo co j e s t to ż sam o, że je d n a z trz e c h sił co do w ielkości, je s t ró w n ą sum ie p o zo stały c h , co zaś d o I k ie ru n k u j e s t w ręcz o d w ro tn ą . JRoz-
| p a trz m y ry su n e k 5 ty . A B p rz e d s ta w ia p rzecięcie la ta w c a . C ięża r je g o j e s t nam zn a n y , p rz y p u szcz ając, żeśm y z w a ż y li la ta w c a ; c ię ż a r j e s t p rz e d s ta w io n y p rzez s trz a łk ę p ro s to p a d łą do p o ziom u G P , p rz e c h o d z ą c ą p rzez śro d ek ciężk ości, i N a stę p n ie ciśn ien ie w ia tr u je s t p ro s to
p a d łe do p ła sz c z y z n y la ta w c a , d z ia ła w śro d k u ciśn ienia O, w ielk o ść je g o
N r 18 W SZECHŚW IAT 2 7 7
m ożem y obliczyć n a zasadzie rów nania (7), a w ięc m ożem y przedstaw ić zapo
mocą odpowiedniej wielkości strzałki ON, prostopadłej do pow ierzchni AB i przechodzącej przez środek ciśnienia O. Przedłużm y kierunki powyższych sił i przenieśm y je do pu nktu przecięcia I : w edług zasadniczych p raw m echaniki nie w yw oła to żadnej zm iany w naszych w arunkach.
Budujem y n a dw u tych siłach ró w n o - ległobok, jeg o p rzek ątn a I R przedstaw ia nam co do w ielkości i kierunku w y p ad kow ą dw u pow yższych sił; innemi słow y siła I R działa w ten sam sposób,
ja k dwie pow yższe siły. Chcąc zrów no
w ażyć działanie siły IR , musimy w punk
cie I zastow ać siłę IF ', ró w n ą co do wielkości, odw rotną co do kierunku sile IR . Oczywiście, że tej sile będzie ró w nało się napięcie sznura. Przedłużając I F ' do przecięcia z AB i odłożyw szy na tej prostej wielkość M F rów ną IF ', otrzy
m am y p u n k t przym ocow ania sznura M, a przeprow adziw szy poziomą, otrzym am y rów nież k ą t [i.
Innem i słowy, w razie jeżeli ciężar lata w c a je s t ró w ny G P, nachylenie la ta w c a do poziomu, rów ne a stopni, siła ciśnienia w iatru ró w n a ON, sznur pow i
nien być przym ocow any w punkcie M, jeżeli chcemy, aby lataw iec b y ł w rów
now adze.
VI.
T eoryą ta, bardzo prosta, daje przy bliżone pojęcie o tem, dlaczego lataw iec utrzym uje się w pow ietrzu, lecz nie p o
z w a la nam zg ó ry w skazać pu nktu przy czepu sznura M, poniew aż : popierwsze, nie w iem y pod jakim kątem lataw iec się zatrzym a i zachow a rów now agę w po
w ietrzu, a podrugie szczególnie dlatego, że siła w ia tru zm ienia się co chwila.
Aby dać pojęcie ja k zmienne są podm u
chy w ia tru załączam tu ta j rysunek L ang- leya, przedstaw iający rez u lta ty otrzym a
ne zapomocą anem om etru sam ozapisujące-
o \ ó ~ o h o " f o ™ t H o " 1 * 3 0 " / ~
Fig. 6. Diagram at szybkości wiatru, otrzy
many przez Langleya.
go (fig. 6). W idzim y z tego rysunku, że szybkość w ia tru w przeciągu każdych 10 m inut zm ieniała się w rozległych granicach. A z teg o powodu w ypadko
w a IK , a zatem i siła napięcia sznura rów nież podlegała wahaniom .
Zadanie staje się jeszcze trudniejszem , gdy chcemy obliczyć w ym iary lataw ca, zapew niające m aximum w zniesienia się.
M etody elem entarne nie pozw alają roz
w iązać tej kw estyi, któ ra w ym aga dla w yśw ietlenia pom ocy m atem atyki w y ż szej. W każdym jed n a k razie, dużo je s t jeszcze punktów niew yjaśnionych w ty ch badaniach, chociaż w ielu m atem atyków pracow ało w tej dziedzinie. Euler, k tó ry pierw szy z uczonych zajm ow ał się lataw cam i, podał kilk a rad, k tó re jednak są bardzo ogólnikow e. Zw rócić należy
2 7 8 W SZECHŚW IAT N r 18 u w a g ę, że m iał n a w id o k u la ta w c e
z ogonam i, g d y ż m a te m a ty k ów u w a ż a ł te o sta tn ie za n iezb ęd n e do fu n k c y o n o w a - n ia a p a ra tu . E u le r fo rm u łu je w n a s tę p u ją c y sposób w a ru n k i, s p rz y ja ją c e w y sokiem u w z lo to w i la ta w c a : p opierw sze, o g o n p o w in ie n być d o sy ć d łu g i, p u n k t p rz y m o c o w an ia sz n u ra p o w in ien b y ć m ożliw ie o d le g ły od ś ro d k a ciężkości, la ta w ie c m a m ieć k s z ta łt m o żliw ie w y dłużony, n a k o n ie c s z n u r p o w in ie n b3Tć bard zo d łu g i. W o b ec p o w y ż sz y c h w a ru n k ó w ró w n o w a g a la ta w c a b ędzie m niej w ięcej s ta łą . W ra d a c h ty c h b ra k ścisłości, b ard zo tru d n o z o ry e n to w a ć się, k ie d y o g o n b ęd zie d o sta te c z n ie długim , a p u n k t p rz y m o c o w a n ia d osyć o d leg ły m od śro d k a ciężkości, a w ię c ró w n ie ż t r u d no przew id zieć, j a k s ta łą b ęd zie r ó w n o w a g a n a sz e g o la ta w c a .
C iek aw e b ard zo są b a d a n ia n a d r ó w n o w a g ą la ta w c ó w P ille ta , p ro fe so ra r y su n k ó w w S zkole P o lite c h n ic z n e j w P a ry ż u . T e o ry a je g o o d zn a cza się eleg an - cy ą i d a je w sk a z ó w k i d o k ład n e, lecz b ra k ie m je j je s t, że k a ż e p rz y jm o w a ć p ew n e w a ru n k i, k tó re w rz e c z y w isto śc i nie m a ją m iejsca. P rz y ta c z a m ty lk o je j re z u lta ty , z z a strzeż en iem , że m a ona n a w id o k u la ta w c e bez o g o n ó w . P r z y puśćm y, że A B (fig. 5) p rz e d s ta w ia l a ta w c a , G j e s t śro d k iem ciężkości, a O środkiem ciśn ien ia. P o d łu g te o ry i P ill e t a s z n u r p o w in ie n b y ć p rz y m o c o w a n y w p u n k cie M ta k , ż e b y OM, cz y li o d le g ło ść p u n k tu p rz y m o c o w a n ia s z n u ra od śro d k a ciśn ie n ia ró w n a ła się p o ło w ie odległości p o m ięd zy śro d k iem cięż k o ści a środkiem ciśn ien ia. M am y w ięc
OM = .
N a su w a się [p y tan ie , w ja k i sposób m o żn a o k re ślić w p ra k ty c e śro d e k c iśn ie n ia i ciężkości. J e ż e li p o sia d a m y ju ż zb u d o w an eg o la ta w c a , ry su je m y n a a r k u szu p a p ie ru d o k ła d n ą je g o fig u rę w zum iej - szonym ro z m ia rze, n a s tę p n ie z g in a m y j ą w z d łu ż w ielk iej osi A B i u m ieszc zam y n a o strz u g w o ź d z ia (fig. 7), u m o c o w a n e g o n a deseczce i sz u k a m y p u n k tu , w k tó ry m m odel b y łb y w z u p e łn e j r ó w now ad ze; p u n k t te n z a p o m o c ą sto su n k o
w y c h w ielk o ści O A i OB p rzen o sim y n a n a sz la ta w ie c , b ęd zie on środ kiem ciśnie
nia, alb ow iem śro dek ciśn ien ia n a p o w ie rz c h n ia c h je d n o s ta jn y c h (jed n o ro d ny ch) j e s t w śro d k u ciężkości p o w ie rz c h ni; m ó w iąc jeszcze inaczej w śro d k u g e o m etry c zn y m p o w ierzch n i (należy z a u w a żyć, że j e s t to b ez w zg lęd n ie słusznem ty lk o w ty m p rz y p ad k u , g d y p o w ie rz c h n ia je s t p ro s to p a d łą do k ie ru n k u w ia tru ), gdyż, j a k to opiszem y pó źniej, środek ciśn ien ia j e s t p u n k tem zależnym od p o ło ż e n ia la ta w c a w z g lęd em w ia tru . Im m n iejszy je s t k ą t, ja k i tw o rz y w ia tr z p ła sz c z y z n ą la ta w c a , te m w ięcej w k ie ru n k u k u g ó rz e o d d ala się rz e c z y w isty śro d ek ciśn ien ia od p ow y żej obliczonego.
P rz e c iw n ie p u n k t o d p o w ia d a ją c y śro d k o w i ciężkości n asz eg o la ta w c a je s t
Fig. 7.
p u n k tem s ta ły m i niezm ien ny m , n ie z a leżn ym od p o ło żen ia a p a ra tu . Ś ro dek ciężkości la ta w c a w y z n acz am y , um iesz
cz ając la ta w c a n a sz n u rk u poziom ym , aż o trzy m a m y położenie, w k tó re m l a ta w ie c za ch o w u je ró w n o w a g ę . Ś ro dek ciężkości zn a jd u je się n a p rzecięciu osi A B i szn u rk a. Z n a ją c p o ło żen ie p u n k tu O i śro d k a ciężkości (G) m am y i p u n k t M. J e ż e li w eźm iem y OM = OGr■, p u n k t M o d zn acza się, w e d łu g te o ry i P ille ta , tem , że, jeże li w nim sz n u r z o sta n ie p rz y m ocow any, la ta w ie c po d d ziała n ie m d a nej siły w ia tru w z n iesie się m o żliw ie n a jw y ż e j.
Z p o w y ż sz eg o ró w n ie ż w y p ły w a , że je ż e li la ta w ie c n ie m oże się w zn ieść p o w yżej p e w n eg o p u n k tu , w o bec po w y żej o p isan eg o u m o co w a n ia sznura, tem b ar- dziej n ie w z n iesie się, je ż e li um o cu jem y szn u r w in n y m ja k im k o lw ie k b ą d ź p u n k cie.
N r 18 W SZECHŚW IAT 2 7 9
V II.
G d y la ta w ie c je s t w ró w n o w ad ze n a p ew nej w ysokości, to znaczy, że siła u n o szą ca g o ró w n a sią je g o ciężarow i;
g d y b y b yło p rz eciw n ie nie m ielibyśm y ró w n o w a g i. T e o ry a n asz a rów n ież o kre
śla, że w ra z ie p rz y cze p ie n ia szn u ra w p u n k cie M siła u n o sząca je s t m ożliw ie n a jw ię k sz a w ob ec w ia tru danego.
N a p ięcie sz n u ra w w a ru n k a c h pow yżej o znaczonych, w e d le te o ry i w a h a się pom iędzy P a 2P ,
ozn a cza ją c cię ż a r l a ta w c a p rzez P . A w ięc, g d y la ta w ie c w a ż y 1 leg, n ap ięc ie sz n u ra w o b ec siły w ia tru ró w n e j zeru będzie 1 leg, co p rz e d s ta w ia nam cięż ar la ta w c a , z a w ieszo n e
go n a sznurze; w obec w ia tr u n ie sk o ń czenie silnego, la ta w ie c przy jm ie p o ło żenie poziom e, a siła c iąg n ię cia w y ra z i się przez 2 leg. J e d n a k ż e liczn e d o św iad czenia do w iodły, że la ta w ie c , w a żąc y z a led w ie 1 leg, w ra z ie silnego w ia tru w y w ie ra c ią g n ie n ie w y n o szące od 5 do 6 leg, w n io sek z te g o , że szn u r z o sta ł p rz y m o co w an y w nieo d p o w ied n im p unkcie, lub że n a sz a te o ry a n ie j e s t zup ełn ie do k ład n ą.
W p ra k ty c e s p o ty k a m y w a ż n ą p rz e szkodę do u m o co w a n ia szn u ra w je d nym o kreślonym punkcie: środek ciśnie
n ia zm ien ia sw e położenie; im b ard ziej p o w ie rz c h n ia la ta w c a n a c h y la się do p o
ziom u, te m w ięk sz a je s t je g o odległość od śro d k a ciężkości G. A b y stw ierd z ić to p rz e su w a n ie się śro d k a ciśnienia, w y k o n an o w ie le dośw iadczeń; szczególnie z n a n e są d o św iad c zen ia in ż y n ie ra M. P o t te ra . L a ta w ie c . te g o b a d a c z a p o siad ał w y m ia ry 1,04 m w ysokości, a 0,80 m szerokości m axim um . W ia tr b y ł b ard zo n ie re g u la rn y z częstem i p o ry w am i. L a ta w ie c b y ł w z n ie sio n y za le d w ie 10 do 15 m n a d ziem ią. Z fo to g ra fii zrobiono n a stę p u ją c e d w a ry su n k i (fig. 8). W r a
zie sto su n k o w o sta lsz e g o w ia tru k ą t „ a “ po m ięd zy la ta w c e m a poziom em w y n o sił 29°, a k ą t „p“ (szn u ra z poziom em ) 33°30', śro d e k ciśn ien ia b y ł o 3 cm w yżej od g e o m etry czn e g o śro d k a p o w ierzch n i (teo re ty c z n ie ob liczonego śro d k a ciśnienia).
P o d c z a s m o cniejszy ch p o ry w ó w w ia tru k ą t a w y n o sił 22°30', a k ą t p 44°, środek c iśn ien ia p rz e su n ą ł się jesz c z e o 4 cm, z a te m zn a jd o w a ł się o 7 cm p o w y żej te o re ty c z n e g o śro d k a ciśnienia. W idzim y , że ró żn ice te w p o ło żen iu śro d k a ciśn ie
n ia są dosyć zn a czn e i m u szą b yć przy - Fig. 8.
Poryw wiatru.
ję te pod u w ag ę; nie m ożem y p rz eto p rz y m o c o w ać sz n u ra w jed n y m z g ó ry określonym pun kcie. W p ra k ty c e ju ż d aw n o spostrzeżo no tę w łasn o ść la ta w c a i z te g o też p o w o d u szn u r zaw sze u m o co w u jem y zap o m o cą w ięzi, sk ład ają cej się z dw u szn urkó w , tw o rz ą c y c h ro d z aj Y (widełek); oczyw istem je s t, że d łu g o ść ty c h szn urów p o w in n a b y ć ta k ą , a b y dla w szy stk ich m ożliw y ch przesu n ięć śro d k a ciśn ien ia o dległość OM w p rz y b liż en iu
, , , , OG m o g ła byc r ó w n a —=—■ .
Jt
(DN)
B . Orłowski.
H. E. ZIEGLER.
B A D A N IA D O Ś W IA D C Z A L N E N A D P O D Z IA Ł E M K O M Ó R E K. *)
B a d a ją c m echanizm p o d ziału ja ja że- b ro p ław ó w (B eroe ovata), Z ie g le r doszed ł
i) Experimentelle Studien iiber die Zell- theilung; Arch. f. Entwickelungsmechanik d.
Organismen v. W. Roux, t. XII, zesz. 1, 1903.
2 8 0 W SZECH ŚW IA T N r 18
do przekonania, że prom ienie, k tó re w ystępują w komórce podczas jej po działu, nie są nitk am i kurczliw em i, a tem- samem nie m ogą w pły w ać m echanicznie, j przez kurczenie się, na podział kom órki.
Ja jk o B eroe o v a ta posiada w ew n ątrz pęcherzykow ate żółtko, a na pow ierzchni cienką w arstw ę protoplazm y. P ro to p laz- j m a ta, w m iejscu gdzie się m a zacząć brózda dzieląca kom órkę, zagęszcza się J
i to zagęszczenie p rotoplazm y n a dnie pow stającej brózdy je s t zdaniem a u to ra najbliższą, m echaniczną p rzy czy n ą dzie- | lenia się komórki. P o d z iał kom órki spo- J w odow any w ięc je s t zm ianą, ja k a zacho dzi w zew nętrznej w a rstw ie protoplazm y.
Zm iana ta, dotyczas nie d a ją c a się b li
żej określić, w y w ołan a je s t praw dopodob
nie działaniem centrozom n a odległość.
P rzeciw tem u tw ierd zen iu Z ieglera w y stępują F ischel i R hum bler. F ischel utrzym uje, że n itk i p rom ieniow ania k u r
czą się i p o ciąg ając za sobą protoplazm ę, w y tw a rz ają brózdę. G dyby n a w e t n itk i te były kurczliw e i w y w o łały pow stanie brózdy, to brózda t a m ogłaby najdalej dojść do środka prom ieniow ania. D a l
szy jej przebieg w g łąb kom órki nie może ju ż być oczyw iście zależny od działania n ite k —w ja k i sposób odbyw a się dalszy podział jaja , teg o jed n a k F i- J schel nie tłum aczy. R hu m b ler przyjm uje | zap atryw anie, że podziału kom órki doko- j n y w ają prom ienie kurczliw e. J e g o z d a niem prom ienie te złożone są ze zgęsz- czonej m asy siatk o w atej plazm y. N ad to R hum bler jeszcze przyjm uje, że w płasz- czyznie podziału w y tw a rz a się błona rozdzielająca stopniow o obie kom órki.
N a podstaw ie swych badań nad po d zia
łem ja j żebropław ów Z ieg ler odrzuca obie hypotezy. J a je B eroe o v ata z a w ie r a w ielką ilość ta k g ęsto rozm ieszczo
nych kulek żółtka, że p rzeb ieg w nim prostolinijnych prom ieni je s t w p ro st n ie
m ożliw y. P ró cz teg o a u to r w y w ierał ucisk n a jajk a , a mimo to podział odby
w a ł się zupełnie praw idłow o. G dyby b y ł zależnym od kurczliw ości n ite k p ro m ieniow ania, to ja ja poddane uciskow i nie m ogłyby się dzielić, gdyż jedne n itk i uległyby, w sk utek spłaszczenia ja ja , skró- |
ceniu, inne zaś zostałyby nadm iernie rozciągnięte.
D ośw iadczenia te Z iegler przeprow a
dzał w ta k i sposób, że um ieszczał ja ja norm alne żebropław ów w przyrządzie przez siebie obmyślonym, t. zw. kom p re
sorze, i w pew nych odstępach czasu obserw ow ał ich podział. Mimo znacznej zm iany kształtu, ja ja dzieliły się zupeł
nie praw idłow o. W miejscu, gdzie w y tw orzyć się m iała brózda, pow staw ało zgrubienie na pow ierzchni jaja . P o dob
ne zgrubienie, lecz znacznie mniejsze, widoczne było rów nież na przeciw nym biegunie kom órki. Brózda, zagłębiając się coraz bardziej w komórkę, dochodzi
ła w krótce do jej dna. "YV ta k i sposób p o w stały dw ie komórki, połączone jesz
cze ze sobą przez czas jak iś wąskim paskiem protoplazm y. Zanim to p o łą czenie zanikło, rozpoczął się w te n sam sposób podział obu now opow stałych k o m órek. W ciągu podziału au to r zw ię
kszał ucisk, zupełnie bez szkody dla dal
szego rozw oju. O bserw ując w dalszym ciąg u podział jajek, Z iegler zauw ażył, że począw szy od stadyum czterech kom ó
rek następow ał t. zw. podział heterody- namiczriy, t. j. kom órka dzieliła się na część w iększą i mniejszą, na m akrom e- ron i m ikromeron. A uto r przypuszcza, że podział ten w yw o łany je s t przez nie
jednostajn e działanie centrów ’). Ju ż w początkow ych stadyach podziału he- terodynam iczuego m ożna n a podstaw ie b adań licznych autorów z w szelką pew nością oznaczyć przeznaczenie komórek.
I tak: m ikrom erony (mniejsze, uboższe w żółtko produkty brózdkow ania) u tw o rz ą w przyszłości ektodermę, żebra i n a rzą d y zmysłów.
W żywem ja jk u Beroe OYata nie m oż
n a obserw ow ać jądra, lecz można dokład-
') Powyżej określony przez Zieglera po
dział heterodynamiczny mógłby, mojem zda
niem, objaśnić niektóre przypadki niejedno
stajnego brózdkowania, gdy np. podczas two
rzenia się pierwszej brózdy jajko rozdziela się na dwa blastomerony nierównej wielko
ści. (Porównaj: K. Kostanecki, Sztuczne za
płodnienie i sztuczny partenogenetyczny po
dział jajek mięczaka Mactra. Buli. de l’Acad.
de Sc. de Cracovie. 1902).
N r 1 8 W SZECH ŚW IA T 2 8 1
nie określić jeg o położenie. Leży ono w części obwodowej jaja, lub w jego środku. Ł atw o oznaczyć jego położenie rów nież i w ta k i sposób, że podczas po
czątkow ego zaznaczenia się brózdy, mu
si się w jej pobliżu znajdowTać wrzecion- ko jądra. C harakterystyczną cechą ja j żebropław ów je s t to, że w rzecionka ją der nie m ogą w skutek swego pow ierz
chow nego um iejscow ienia zmienić swego położenia ani w ykonyw ać żadnych obro
tów, co w ybitnie w ystępuje w jaja ch innych zw ierząt (jeżowców, nicieni i in.).
W rzecionko ją d ra w nowo pow stałej ko
m órce stoi zaw sze prostopadle do w rze
cionka ją d ra kom órki m acierzystej. To samo w idzim y rów nież w yraźnie w j a j kach uciśniętych. W późniejszych do
piero okresach, gdy następuje podział lieterodynam iczny, ją d ra i ich w rzecion
ka zm ieniają swe charakterystyczne po
łożenie. Z nając położenie ją d ra i w rze
cionka możemy rów nież oznaczyć położe
nie centrów, gdyż ja k wiadom o centry znajdują się zaw sze na biegunach w rze
cionka. P rzy jm u jąc dalej, że z centrów w ychodzą siły w yw ołujące podział ko mórki, w nioskow ać można, że znajdow ać się one m uszą w pobliżu pow stającej brózdy. P o d ział komórki jed nak nie od
byw a się, jakeśm y to już zaznaczyli, przy pom ocy nitek prom ieniow ania, lecz przez działanie centrów, w yw ołujące zm ianę w zew nętrznej w arstw ie proto- plazm y. D ziałan ia tego nie m ożna jesz
cze dzisiaj dokładnie określić; nazyw am y je „działaniem n a odległość11.
W skutek w ięc tego działania centrów p o w stają w protoplazm ie prądy, w yw o
łu jące w pewnem miejscu przy pow ierzch
ni kom órki zagęszczenie protoplazm y. To zgrubienie n a obwodzie komórki, u cisk a
ją c na w iotką protoplazm ę i żółtko, w y w ołuje p ow stanie brózdy, a wreszcie po
dział kom órki. Z iegler przekonał się do
św iadczalnie, że zgęszczenie protoplazm y n a pow ierzchni kom órki w yw ołuje rze
czywiście jej podział. Chcąc zniszczyć centrum podczas podziału jajka, zbliżył d o pow ierzchni ja jk a rozżarzoną igłę.
G orąco w yw ołało w tem miejscu n aty c h m iast zagęszczenie protoplazm y, a w k ró t
ce potem n astąpiło odsznurow auie się części jajka.
W podobny sposób, ja k u żebropła
wów, dzielą się także ja jk a parzydeł- kow ców (Cnidaria). Św iadczą o tem w y niki badań M etschnikoffa uad podziałem ja j stułbiopław ów (H ydrom edusae),a głó w nie ja j R ath k ea fasciculata, A calepha Nau- sithoe m argin. i Oceania arm ata. R ó w nież podobny obraz przedstaw ia podział ja jk a stułbi (Hydra), ja k to w ykazały ba
dania K leinenberga i A ndrew sa
Rów nocześnie Z iegler obserw ow ał po
dział jajek jeżow ców (Echinoidea), szcze
gólnie ja jk a Strongylocentrotus lividus.
I tu także, w miejscu, gdzie m iała po
w stać brózda dzieląca jajko, w ystępow a
ło w ybitne zgrubienie protoplazm y przy pow ierzchni komórki. U m ieszczając j a j ka w roztw orze octanu zasadow ego oło
w iu (Liqu plumbi subacetici) Z iegler w y
w oływ ał opóźnienie ich podziału; przy tej sposobności przekonał się, że zagęsz-
; czenie protoplazm y w miejscu, gdzie m iała później pow stać brózda, w yw oła
ne je s t rzeczyw iście przez istniejące tam prądy, gdyż protoplazm a nagrom adzała się w tem miejscu z biegiem czasu -co
raz więcej.
N a podstaw ie swych badań Ziegler przypuszcza, że w podobny sposób ja k u Beroe ovata, odbywa się także podział ja je k i innych zwierząt.
M iecz. Jaw orow ski.
O Z A B A R W IE N IU CZERW ONEM S Z K IE L E T Ó W L U D Z K IC H
PR ZED H ISTO R Y C Z N Y C H .
Zabarw ienie kości na kolor czerwony nadzw yczaj często spotykam y na szkie
letach pochodzących z w ieku kam ienne
go. Objaśnieniem przyczyny tego zja w iska zajm ow ał się szczególnie R. Yir- chow, k tó ry w yniki sw ych badań przed
sta w ia ł n a posiedzeniach T ow arzystw a A ntropologicznego w Berlinie.
Zabarw ienie czerwone kości z a sta n a w ia zwłaszcza wrobec znanego faktu, że
2 8 2 W SZECH ŚW IA T N r 1 8
n iektóre ludy dzikie m iały zw yczaj pod
daw ać gniciu ciała sw ych krew nych, lub w rogów dla oczyszczenia kości, a n a stępnie kości te m alow ać i dopiero g rz e bać po takiem upiększeniu.
U australczyków czaszki w yb itn y ch przyw ódców plem ion b y w ają m alow ane na czerwono, po oczyszczeniu ich z cia
ła. W P olinezyi znane są rów nież czasz
ki farbow ane. P a p u a si m alu ją czaszki na kolor czerwony, a andam anow ie przed pom alow aniem n a czerwono u piększają je delikatnem i nacięciam i.
Pom iędzy czaszkam i w ykopanem i w An- conie, w P e ru przez dr. R eissa i dr. Stii- bla, znajduje się jedna, m ająca tw a rz porysow aną cynobrem . C zaszka t a p o chodzi zapew ne z mumii, poniew aż do preparow ania m umij je s t u żyw any cy
nober.
Znalezienie zaś b arw y czerw onej na szkieletach z k rajó w europejskich n a s u w a nam przypuszczenie, że może w cza
sach daw nych zw yczaj ten istn iał i w n a szej części św iata.
Y irchow m ów i o częstem znajdow aniu lubryki, rzadziej ochry i jak iejś farb y czarnej w grobow cach z P rzedm ieścia na M oraw ach. Z najdow ano tam ró w nież p ły ty z łupku, n a k tó ry ch lu bry k a była rozcierana.
Z abarw ienie czerw one szkieletów lu dz
kich ju ż daw niej zauw ażono we F ra n cy i i rów nież w okresie daw niejszym epoki kam iennej. E. D ’A cy np. mówi, że w H autaux, w jaskini, w w a rstw ie z cza
sów renifera, znaleziony zo stał szkielet ludzki, p o ciąg n ięty całkow icie ochrą czerw oną. N a szkielecie znać ślady sk ro bania, co pozw ala przypuszczać, że był on o d arty z m ięśni i n astęp n ie dopiero pom alow any. E. P ie tte z n alazł rów nież w w arstw ie, oddzielającej w a rstw ę o s ta t
nią z czasów renifera od w a rstw y p ierw szej z czasów neolitycznych, dw a g ro bow ce ze szkieletam i, oczyszczonem i z m ięśni zapom ocą noży krzem iennych i pom alow anem i n a czerw ono tlenkiem żelazowym . K ości porysow ane przez no że krzem ienne nie były w swem p o łą czeniu naturalnem ; brak o w ało przy tem kości m ałych.
W tych dw u w ykopaliskach m am y n ajoczyw istszy i bezsprzeczny dowód, że europejczycy z czasów przedhistorycz
n ych mieli zw yczaj ogołacać szkielety z mięśni, a potem je m alować.
P rof. A. M akowski znalazł przy ulicy F ran ciszk a Jó zefa w Bernie m orawskiem ślad y człow ieka z epoki m am uta. Z na
laz ł on m ianow icie czaszkę i część szkie
letu i w szystko to było zabarw ione na ko lor czerwony.
Prof. M atiegka z P r a g i znalazł na kości ram ieniow ej szkieletu z epoki k a m iennej w M ałym Cernosku w Czechach plam y karm azynow o-czerw one, których kolor żyw y doskonale się zachow ał.
M atiegka uw aża te plam y za pozostałość po m alow aniu z czasów przedhistorycz
nych, a rozbiór chemiczny w ykazał, że b arw n ik je s t cynobrem. W r. 1880 prof.
P ig o rin i z R zym u znalazł w prow incyi rzym skiej, w grobow cu z okresu kam ien
nego, czaszkę ludzką i dw a ostrza krze
m ienne strzał, które były pokreskow ane cynobrem. P rof. Sam okw asow znalazł w kurhanie pew nym w gub. połtaw skiej n a nogach szkieletu kobiecego farbę czerw oną, lecz nie m ógł określić, czy farb a pokry w ała kości, czy też tylk o obok nich leżała. A ntonow icz z K ijo w a m ówi też o kurhanach z okresu kam ien
nego, w których kości znalezione były pociągn ięte w a rstw ą ochry. Skadow sky podaje również, że w grobow cach staro ży tnych znajdow ał kości zabarw ione na czerwono.
P . J . Choynow ski znalazł rów nież czaszkę długogłow ą i kości zabarw ione n a czerwono w grobow cu z gub. E k ate- rynosław skiej. W grobow cu tym znale
zione były narzędzia kam ienne i n aczy
nia gliniane. Zafarbow anie czerwone kości p. Choynowski tłum aczy obyczajem m alow ania ciała i włosów tlenkiem że
lazow ym , a rów nież posypyw aniem zm ar
łego t ą farbą.
H r. Bobrynskij w w ykopaliskach w ku r
h anie około Sm iły w gub. kijow skiej znalazł szkielety zafarbow ane i k a w a ł
k i farb y czerwonej w ielkości jajk a.
B ran den bu rg rów nież opisuje cztery po
dobne przypadki i tw ierdzi, że farbow anie
N r 1 8 W SZECHSW IAT 2 8 3
szkieletów ludzkich było najpierw znane w okolicach Dniepru, następnie zaś oby
czaj ten rozszerzył się do m orza Azow- skiego, do półw yspu T am ań poza g u bernie kijow ską i połtaw ską.
N a zachodzie E uropy zwyczaj ten rów nież istniał, a m ianowicie we P ran cyi i we W łoszech.
Przypuszczać można, że m alow anie um arłych było jednym z obrządków ry tu alny ch pogrzebow ych.
Oprócz zafarbow ania sztucznego, za- kolorow anie kości pow staw ało nieraz w sposób natu ralny . Do tego rzędu za
liczyć w łaśnie możemy plam y czerwone n a szkieletach z grobow ca w Rossen, pod M erseburgiem w Saksonii. Grobo
w iec ten rozkopany zo stał przez in ży n ie
ra A. N ag ięła i, sądząc z przedm iotów znalezionych w nim, pochodzi z okresu neolitycznego. P lam y czerwone zn ale
zione zostały tylko pod w arstw ą osadu, pokryw ającego kości; nigdzie zaś na m iejscach w olnych od niego. Osad, o k tó rym m owa, pow staje skutkiem rozpusz
czenia znacznej ilości w apna, zn ajd u ją
cego się w ziemi, przez wodę zaw iera
ją c ą dw utlenek w ęgla. R o ztw ór ten, przesiąkając głębiej, tra c i część bezw od
nika w ęglow ego i jak o w ęglan w apnia kw aśny, w raz z krzem ionką osiada na kościach, przew ażnie na ich stronie spod
niej. W a rstw a tego osadu dochodzi do 1 cm grubości, a m iejscam i byw a je s z cze grubszą, tw orząc wypukłości.
Zabarw ienie czerwone, znalezione przez p. K rausego pod takim osadem na szkie
letach z Rossen, przypom ina bardzo w y gląd porostu na kam ieniach i drzewach, tylko w rozm iarach bardzo zm niejszo
nych. P o sta ć ty ch plam czerwonych n a sunęła p. K rausem u n a myśl przypusz
czenie, że są one n a tu ry organicznej, a badania w ykazujące brak części m eta
licznych w barw niku, utw ierdziły go w tem przypuszczeniu. N a tej podstaw ie p. K rau se sądzi, że zabarw ienie w y tw o rzy ły m ikroorganizm y, osiedlające się na kościach. K aw ałek kości czerwonej, oraz osadu zabarw ionego K rause posłał prof. dr. M agnusow i dla przeprow adzenia nad niem i badań. B adania te w y kry ły
w tych m atery ałach bakterye, a m ianow i
cie m ikrokoki. N ie m ożna jednak było podaw ać teg o za pew nik bez przeprow a
dzenia k u ltu ry specyalnej. D la spraw dzenia więc tej kw estyi M agnus pora
dził K rausem u udać się do prof. dr. Giin- thera. P rof. G tinther po przeprow adze
niu badań odpowiedział, że w próbkach otrzym anych nie zdołał odkryć żadnych drobnoustrojów . P . K rause jed n ak sądzi, że powodem niew ykrycia m ikroorganiz
mów były nader niekorzystne w arunki b a
dań bakteryologicznych. P rzedm io t badań przeleżał bowiem przeszło la t dw anaście w pow ietrzu suchem w muzeum, zanim został poddany badaniom.
Yirchow dom yślał się rów nież w pływ u isto t organicznych na zabarw ienie czer
wone czaszki ze Stillfried, na której znajdow ał się rysunek zupełnie podobny do rysunku plam czerwonych n a szkiele
tach z ROssen.
Y irchow porów nyw a różnice pom iędzy farbow aniem kości, dokonanem ręką ludzką i plam am i dziwacznemi, praw do
podobnie pochodzenia m ikrogenicznego.
W pierwszym razie najczęściej je s t używ ana ochra żelazista, któ ra pozostaje tylko na pow ierzchni kości; w drugim zaś nie znajdujem y żadnych części skła
dowych m etalicznych, a barw nik czer
w ony przenika kości w m iejscach pofar- bow anych na dość znaczną głębokość.
W innych nakoniec przypadkach zabar
wienie czerwone kości pow staw ać może w sposób naturalny, w skutek obecności w gruncie rozm aitych barw ników m eta
licznych.
K. Stolyhwo.
Z A K A D EM II U M IE JĘ T N O Ś C I.
W Akademii Umiejętności odbyło się dnia 28 marca b. r. posiedzenie administracyjne Komisyi fizyograficznej pod przewodnictwem radcy Dwora prof. dr. F. Kreutza. Prze
wodniczący powitał obecnego po raz pierw
szy na posiedzeniu Komisyi prof. K. Kogóy- skiego, poczem sekretarz zdał sprawę z wy
dawnictw Komisyi i odczytał sprawozdania z czynności sekcyj w r. z. Ze Sprawozdań Komisyi wydano tom 36, z Atlasu geologicz
nego Galicyi zaś wydrukowano prof. M. Łom-
2 8 4 W SZECHŚW IAT N r 1 8
nickiego tekst i pierwszą seryę map należą
cych do zeszytu 15-go, tudzież dr. J. Grzybow
skiego mapy przeznaczone do zeszytu 14-go, a oddano do druku drugą seryę map prof.
M. Łomnickiego z zeszytu 15-go, mapę „Skole“
prof. dr. R. Zubera tek st do zeszytu 11 go prof. dr. W. Szajnochy i tekst do zeszytu 14-go dr. J. Grzybowskiego. Do wydania częścią w „Sprawozdaniach14, częścią w „Atla
sie geologicznym" Komisya otrzymała nastę
pujące prace: 1) prof. dr. S. Klemensiewicza:
„O nowych i mało znanych gatunkach motyli fauny galicyjskiej", przyczynek trzeci, napi
sany ze współudziałem p. S. Stoeckla, 2) p W ' Satkego. „Badania ciepłoty ziemi w Tarno
polu", 3) dr. E Niezabitowskiego: „Zwierzę
ta kręgowe okolicy Rytra", 4) p. M. R ybiń
skiego: „Chrząszcze nowe dla fauny galicyj- I skiej" wykaz drugi, 5) tegoż: „W ykaz chrząsz- czów zebranych na Podolu galicyjskiem przy szlaku kolejowym Złoczów-Podwołoczy- ska"; 6) prof. M. Łomnickiego: „Eauna Lwo- | wa i okolicy: Chrząszcze" część druga; 7) p.
F. Schillego: „Fauna lepidopterologiczna do
liny Popradu j jego dopływów", przyczynek 7-my; 8) tegoż: „Materyały do fauny owadów siatkoskrzydłych i szarańczaków doliny P o
pradu", przyczynek drugi; 9) prof. dr. W.
Szajnochy: Tekst do zeszytu 11-go Atlasu;
10) prof. M. Łomnickiego: Tekst do zeszytu 15-go; 11) prof. dr. R. Zubera: Mapę geolo
giczną „Skole"; 12) dr. J. Grzybowskiego:
Tekst do zeszytu 14-go Atlasu i mapy geolo
giczne: Turka i Ustrzyki Dolne; 13) dr. W . Teisseyrego: Mapę geologiczną „R ohatyn11; 14) p. T. Domańskiego: Geologiczno-rolniczy opis gleb powiatu przemyskiego z mapą.
Prace w Sekcyach Komisyi postępowały po
dług ułożonego w kwietniu r. z. programu, z którego tylko dwa punkty odpadły z po
wodu przeszkód nie dających się usunąć.
Podług sprawozdania muzealnego, odczyta- j nego w dalszym ciągu, a sprawdzonego przez j członków Komisyi kontrolującej: prof. dr. E. 1 Godlewskiego i dr. E. Niezabitowskiego, do Muzeum Komisyi fizyograficznej przybył b ar
dzo bogaty zbiór błonkówek wraz z bibliote
ką hymenopterologiczną ś. p. generała O.
Radoszkowskiego, odstąpiony przez Towa
rzystwo Przyjaciół Nauk w Poznaniu, a dalej:
1) Młody okaz orzechówki, dar p. F. Schille
go w Rytrze; 2) Zbiór owadów siatkoskrzy- i d ły c h krajowych, złożony przez p. J. Dziędzie- [ lewicza we Lwowie; 3) Skamieniałości roślin
ne obce, dar prof. dr. M. Raciborskiego w Dublanach; 4) Kości mamuta, dar p. H. j Hoeslego w Dąbiu; 5) Skamieniałości z Go- [ łonogu, dar prof. dr. J. Rostafińskiego; 6) Okazy geologiczne tryasowe z W. Ks. Kra- , kowskiego, złożone przez p. W. Kuźniara; 7) \ Zbiór petrograficzny z okolic Rzeszowa, Dę
bicy i Rudnika, złożony przez prof. dr. W.
Friedberga w Rzeszowie; 8) Rośliny rzadsze z Tatr, dar prof. W. R otherta w Odessie; j 9) Geologiczna mapa poglądowa morawsko- śląsko-polskiego zagłębia węglowego, Die j Steinkohlenablagerung W estgaliziens i Uło
żenie pokładów węglowych w Galicyi zachod
niej, dar autora, p. F. B artoneca w Sierszy; j
10) Spis roślin zebranych w okolicach Cher- sonu przez Rjabkowego, dar autora p. J. Pa- czoskiego w Chersonie; 11) Coleopterorum species novae in Galicia inventae, dar autora, p. M. Rybińskiego; 12) Rocznik VI c k Cen
tralnego Biura hydrograficznego, dar Biura;
13) Rocznik 1899 i 1900 c. k. Zakładu m eteo
rologii i magnetyzmu w Wiedniu, dar Zakła
du, wreszcie zakupione okazy skamieniałości i książki.
Rachunek z fuduszów Komisyi za rok 1902, sprawdzony przez skrutatorów: prof dr. E.
Godlewskiego i P. A. Nowickiego, przyjęto i udzielono Zarządowi Komisyi absoluto- ryum.
Uchwalono program prac na rok 1903, obejmujący między innemi, oprócz prac nau
kowych w dziale zoologicznym i botanicznym w Muzeum Komisyi, badania grawitacyjne, badania motyli, owadów siatkoskrzydłych i błonkówek w Rytrze, owadów siatkoskrzy
dłych w Mikuliczynie, badania geologiczne w Tatrach i okolicy Myszyna i Kałusza, geo- logiczno-rolnicze w okolicach Przemyśla i ba
danie flory łąk.
Przewodniczącym Komisyi na rok 1903 wy
brano ponownie prof; dr. F. Kreutza, sekre
tarzem Komisyi na lat dwa: prof. W. Kul
czyńskiego, skrutatoram i rachunków Komisyi
| na rok 1903: pp. prof. A. Nowickiego i prof.
T. Sikorskiego, ich zastępcami: prof. R, Gut- wińskiego i insp. S. Udzielę; do Komisyi kontrolującej muzealnej wybrano: pp. dr. J.
Grzybowskiego, prof. R. Gutwińskiego i dr.
E. Niezabitowskiego. Zatwierdzono delega ■ tów do Zarządu muzealnego wybranych przez Sekcye: pp. prof. dr. E. Godlewskiego, S.
| Stobieckiego i prof. J. Śnieżka. Przyjęto następujących kandydatów na współpracowni
ków Komisyi, proponowanych przez Sekcye i Zarząd Komisyi: pp. K. Angermanna w J a śle. dr. B. A. Dębskiego w Wólce Przybo- jewskiej, A. Kornelię we Lwowie, dr. I. Ko
sińskiego w Chojnowie, S. Krzemieniewskie- , go w Krakowie, M. Limanowskiego w Zako
panem, J. Orłowskiego w Łuczyńczyku, W.
Poźniaka we Lwowie, dr. E. Romera we Lwo
wie, dr. F. Wilkosza w Krakowie i J. Za
jączkowskiego w Krakowie.
Po powzięciu uchwały w sprawie honora- ryów wypłacanych za prace zamieszczane w Sprawozdaniach Komisyi i przyjęciu pew
nej zmiany w:'regulaminie, Komisya, na wnio
sek prof. dr. J. Rostafińskiego, wyraziła prof.
d-rowi F. Kreutzowi podziękowanie za do
tychczasowe prowadzenie spraw Komisyi, po
czem Przewodniczący zamknął posiedzenie.
SP R A W O Z D A N IA .
— Prof. dr. J. R osenthal. Podręcznik fizyologii ogólnej. W stęp do nauk przyrodniczych i me
dycyny. Przełożył dr. med. M. Flaum. 137 rysunków w tekście. Str. X X III + 6i0. Wy-
N r 1 8 W SZECHŚW IAT 2 8 5 danie z zapomogi Kasy imienia dr. J ó
zefa Mianowskiego. Warszawa 1903. Cena rb. 2.
Książka wymieniona w nagłówku oddawna była bardzo pożądaną. Nie mieliśmy bowiem dotąd wcale podręcznika, stanowiącego praw
dziwy „wstęp“ do przyrodoznawstwa i medy- j cyny, podręcznika tak niezbędnego dla całe- go zastępu słuchaczów pierwszych kursów uniwersytetu, pozbawionych—w razie braku znajomości języków obcych—możności zapo- [ znania się w sposób szerszy z naukami bio- logicznemi wogóle, a z fizyologią w szczegół- [ ności. Brak ten zapełni, w znacznej przynaj
mniej części, „Fizyologią ogólna“ Rosenthala:
jest to książka o zakroju szerokim, wprowa
dzająca czytelnika w dziedzinę nauki o życiu poprzez długi, bo prawie połowę dzieła zaj
mujący, wstęp, gdzie widzimy wyłożone za
sady psychologiczne i metodologiczne bada
nia ścisłego, oraz zasady podstawowe z dzie
dziny fizyki i chemii. Dziesięć pierwszych rozdziałów poświęcono wyłącznie tym wiado
mościom przygotowawczym, a dla oryentowa- nia się w zjawiskach przez fizyologią obej
mowanych niezbędnym. Dopiero w rozdziale jedenastym rozpoczyna się fizyologią właści- j
wa, traktow ana w szeroki, porównawczy spo
sób. Więc po rozpatrzeniu ogólnych zjawisk j życiowych, przyczem za punkt wyjścia autor J bierze zwierzę ssące, przechodzimy tu do I ustrojów najprostszych, ich budowy i życia, j
poczem widzimy zarys cytologii i histologii porównawczej wraz z głównemi danemi z za
kresu embryologii. Rozdziały 14 i 15 po
święcone są sprawie przerobu materyi w ustro
jach żywych, zarówno zwierzęcych jak roślin
nych. Porównawcze rozważania nad krąże
niem materyi i przeobrażeniami energii w o r
ganizmach, oraz zestawienie przejawów spraw- ności ustrojów zajmują trzy następne roz
działy. Wreszcie przechodzimy do objawów drażnienia i pobudliwości, oraz do spraw wzrostu i rozmnażania, przyczem uwzględ
nione są zagadnienia epigenezy i ewolucyi oraz teorye dziedziczności.
Rozdział ostatni poświęcony jest zagadnie- j niom o początku życia, oraz sprawom zmień- j ności gatunków, znaczeniu systematyki, po- j
wstawaniu gatunków, doboru, celowości.
W reszcie w rozdziale dodatkowym znajduje
my wskazówki, dotyczące metod graficznych i ich zastosowania w fizyologii.
Widzimy więc, że podręcznik Rosenthala zawiera niezmierne bogactwo materyału, ze- [ stawionego z uwzględnieniem zarówno wy- { magań naukowych i pedagogicznych, jak [ i szerokich zagadnień, które zwykle pociąga- j ją niezmiernie każdego, przystępującego do | studyów naukowych. To też sądzimy, że | książka ta znaczne odda usługi, nietylko słu- j
chaczom uniwersytetu i samoukom, lecz j i wszystkim tym, którzy, nie zajmując się | fizyologią porównawczą specyalnie, zechcą zapoznać się z jej metodami i wynikami.
Prócz niewątpliwie wielkich zalet oryginału, [ zwrócić tu musimy też uwagę i na zalety J przekładu, dokonanego przez tłumacza, który |
[ tyle już cennych dzieł naukowych literaturze
j naszej przyswoił. Język przekładu jasny i ści- I sły; w dziale biologicznym znajdujemy tu uwzględnioną najnowszą terminologią pol
ską
Jan Tur.
— Spis prac odnoszących sję do fizyografii ziem polskicb za lata 1899 i 1900. Opracował dr. E u geniusz Romer. Odbitka z czasopisma pol
skiego Tow. Przyrodników im. Kopernika
„Kosmos". Lwów 1902.
Piąty to już z rzędu rocznik wydaje prof.
Romer. W tomie obecnym znajdujemy ze
stawienie prawie 2000 tych rozpraw, rozkla- syfikowanych podług grup poszczególnych, jak: I Bibliografia, II Geografia, III Hydro
logia, IV Geologia, V Elora, VI Fauna, VII Antropogeografia. W każdej z tych grup poszczególnych autor rozróżnia bardziej cha
rakterystyczne poddziały, co znacznie ułatwia odszukanie danej pracy. Tak np. dział III (Hydrologia) rozpada się na grupy następują
ce: A. Wody gruntowe, B. Rzeki, C. Jeziora, D. Limany, E. Morza i F. K arty hydrogra
ficzne.
Nowością w danym roczniku, ważną nie
zmiernie, są bardzo pracowicie i wyczerpują
co ułożone indeksy. Widzimy więc tu indeks autorów (za całe dziesięciolecie od r. 1891), oraz indeks nazw geograficznych. Ostatni ułożony jest w taki sposób, że mamy tu ze
stawione rozprawy podług: 1) obszarów wię
kszych od Polski, częściowo polskich, 2) to
pografii fizyograficznej, 3) ziem, t. j. krain fizyograficznych, etnograficznych i historycz
nych i 4) topografii podług współczesnego podziału politycznego.
Zbytecznem byłoby się rozwodzić nad do
niosłością pracy prof. Romera, zrozumie to bowiem każdy, pracujący na polu fizyografd I naszej. Pozostaje nam tylko życzyć 8zan.
Autorowi dalszego powodzenia w tak wyso
ce pożytecznej, a z takim trudem i tak płod
nie prowadzonej pracy.
Jan Tur.
') Tem dziwniej wobec takiej pochwały, I rzadko należącej się pisarzom naszym, odbi
jać będzie uwaga, której tłuszność ukryć nie pozwala, że sz. tłumacz jakgdyby nie w ie
dział wcale o istnieniu przyjętej i przez Aka
demię zaleconej do użytku powszechnego ter
minologii chemicznej polskiej. Z żalem no
tujemy ten szczegół, uważając takie przeocze
nie za bardzo niewłaściwe. Zdaje się nam nawet, źe wydawca takiego charakteru, jak wydawca Podręcznika fizyologii ogólnej, ma nietylko prawo lecz i obowiązek czuwania nad prawidłowym rozwojem naszego języka naukowego.
Red.