Nr indeksu338168 ISSN1425-4700
....Pracujcie niestrudzenie dla ratowania tego, co ukochaliście... Pouczajcie o tym, że idea ochrony przyrody jest ideą na wskroś demokratyczną, gdyż chroni ona skarby przyrody dla całego społeczeństwa... Przez poznanie i ochronę przyrody - do jej ukochania - oto nasze hasło!"
W ładysław Szafer (Chrońmy przyrodę ojczystą, N r 1, 1945)
C Z E R W O N E L I S T Y R O Ś L I N I Z W IE R Z Ą T G Ó R N E G O Ś L Ą S K A
W grudniu 1996 roku ukazał się pierwszy tom wydawnictwa seryjnego Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska „RAPORTY OPINIE". W tomie tym opublikowano czerwone listy roślin naczyniowych i kręgowców Górnego Śląska w granicach województw: bielskiego, częstochowskiego, katowickiego i opolskiego.
Czerwona lista roślin zawiera wykaz 656 gatunków, dla których określono kategorie zagroże
nia. N ajw iększą liczbę gatunków zagrożonych stwierdzono w województwie katowickim (w tym 61 gatunków wymańych lub prawdopodobnie wymańych oraz 110 gatunków wymierających).
Czerwona lista kręgowców określa zagrożenie 200 gatunków. N ajwiększą liczbę gatunków zagro
żonych stwierdzono w województwie bielskim (w tym 14 gatunków wymańych lub prawdopodob
nie wymarłych i 30 gatunków wymierających).
Wydawnictwo to, ze względów dydaktycznych i potrzeb ochrony przyrody, powinno znaleźć się w każdej szkole, bibliotece i gminie.
JBP
PRZ YRO DA G Ó R N E G O ŚLĄSKA ♦ NATURĘ OF UPPER SILESIA ♦ NATUR OES O BERSCHLESIEN
Nr 7/1997
W ID S i [A - SPiUt IG - E K U h in i TG
W NUMERZE CONTENTS INHALT
3
„Wielikąt” płonie„Wielikąt” is on fire
„Wielikąt" steht in Flammen
4
W ycieczka w okolice Siewierza Quarries near SiewierzSteinbriiche bei Siewierz
6 Gawędy o tajem nicach śląskich żywych skarbów natury
- Kłokoczka południowa
Stories about mysteries o f Silesian naturę - Staphylea pinnata
Geschichte iiber Geheimnissen des schlesichen N atur - Staphylea pinnata
1 Pomnikowe drzewa i zabytki Monumental trees and relicts o f the past Monumentale Baume und Denkmaler
8 Środowiska rozrodu i rozwoju płazów
Biotopes o f Amphibian’s reproduction and development
Fortpflanzungs- und Entwicklungsstatten der Lurche
10
Malarstwo uczy patrzeć i widzieć Painting allows us to see moreDie Malerkunst lehrt schauen und sehen
12
Znakomity znawca mszaków Karl Gustav Lim pricht The past master o f Bryophytes Hervorraagender Moospflanzenkenner13
Len austriacki - rzadki gatunek we florze G órnego Śląska Linum austriacum - the rare species Linum austriacum- eine seltene Gattung in der Pflanzenwelt Oberschlesiens14
Ryby Zbiornika Goczałkowickiego Fish o f Goczałkowice ReservoirFische des Staubeckens Goczałkowice
15
Uratowane łabędzie Saved swansDie geretteten Schwane
16
„Podwarpie " - projektowany rezerwat przyrody„Podwarpie" - sanctuary under the project
„Podwarpie" - das geplante Naturschutzegebeit
W Y D A W C A :
Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska R A D A P R O G R A M O W A : Florian Celiński (Przew odniczący), Jan Duda (Z-ca Przew odniczącego), Maciej Bakes, Joanna Chwola, Bogdan Gieburowski,
Jan Boleksa, Barbara Kaszow ska, Jolanta Prażuch, M aria Pulinowa, M ałgorzata Strzelec, Józel Św ierad
K O L E G I U M R E D A K C Y J N E : Jerzy B. Parusel (redaktor naczelny), M a re k Kocurek (sekretarz redakcji), Benata Bula, Florian Celiński, Jan Duda, M aria Pulinow a
O P R A C O W A N I E G R A F IC Z N E : Joanna Chwata, Jaro sła w Kaczmarski
A D R E S R E D A K C J I : Centrum Dziedzictwa Przyrody G órnego Śląska
ul. Wita Stw osza 31 ,4 0 -1 00 Katowice 18 skr. poczt. 1810, tel. 1 579-593 R E A L I Z A C J A P O L I G R A F I C Z N A :
W ega S p .z o .o .
A U I O R Z N A K U G R A F IC Z N E G O W Y D A W C Y : Katarzyna Czerner-W ieczorek Centrum Diietliictm fnyroiy Siwego Śląska
Wojewody Katowickiego i tloia li grudnia 1SS2 r.
do badania, dokumentowania i ochrony orai prognoiowania stanu ynytoiy Sórnego Śląska.
W A R U N K I PR EN U M ER A T Y
Priyroda Sórnego Śląskaukazuje się w cyklu czterech pór roku.
Zam ów ienia na prenum eratę indyw idualną i zbiorow ą biuletynu można składać w dow olnym terminie i na dow olny okres. W arun
kiem przyjęcia i realizacji zam ówienia jest otrzymanie z banku potw ierdzenia w płaty na kooto: N BP 0/0 Katowice, nr racb.
101 01 212 -3 175 44-223 -1 . Cena jednego egzemplarza w ynosi 2 zł.
Zam ów ione egzemplarze przesyłane będą pncztą zwykłą; można je także odebrać w biurze Centrum. Sprzedaż archiw alnych i bieżących num erów prow adzą następujące instytucje: Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska; Księgarnia 0RW N PAN w Katowicach, ul. Baokow a 11; Muzeum Śląskie w Katowicach, Al. Korfantego 3;
Muzeum G órnośląskie w Bytomiu, ul. Sobieskiego 2 oraz BUCU S.A.
W S KA ZÓ W K I DLA AUTORÓW
Biuletyn Priyroda Górnego Śląskajest w ydaw nictw em przezna
czonym do publikacji oryginalnych prac, krótkich kom unikatów i artykolów przeglądow ych o przyrodzie G óroego Śląska - jej b o
gactw ie i różnorodności, stratach, zagrożeniach, ochronie i kształ
towaniu, strukturze i funkcjonowaniu, a także o jej badaczach, m iłośnikach i nauczycielach uraz postaw ach człow ieka w obec przy
rody. Preferujemy teksty oryginalne, o objętości 3-4 stroo standar
dow ego m aszynopisu A4. Cytowanie piśm iennictw a należy ograoi- czać do niezbędnego mioim um. Publikow anie nadesłanego tekstu w innych w ydaw nictw ach autor pow inien uzgodnić z redakcją. Pra
w a autorskie do zam ieszczonych w biuletynie artykułów i zdjęć są zastrzeżone, ich reprodukcja jest możliwa jedynie za pisem ną zgodą redakcji. Prosim y o kom puterow e przygotow anie tekstów w edy
torach Word, M e , ew entualnie Am iPro. Przyjmujemy również stan
dardow e m aszynopisy. Zdjęcia czarno-białe i barw ne przyjmujemy w p o sta ci d iapo zytyw ów lob o d b ite k pozytyw ow ych - możliwie dużych i oa błyszczącym papierze. M ateriał ilustracyjny prosimy oum erow ać i osobnn dnłączyć npis. N adesłanych m aszynnpisów redakcja nie zwraca. Redakcja zastrzega sobie praw o dokooyw ania niezbędnych popraw ek, uzupełniania i skracania artykułów bez naruszania zasadniczych myśli autora oraz zm iany tytułu. Doposzcza się przedruki za zgodą autora i w ydawcy. Za treść artykolów o d p o w ie d zialo o ść p onoszą autorzy. R edakcja p rosi aotorów o załączenie następujących danych: stnpień oaukowy, m iejsce pra
cy. adres domowy, krńtki op is dorobku i zakres zaioteresow aó.
Autor otrzymuje dwa egzemplarze numeru bezpłatnie.
Poglądy wyrażooe na łaniach biuletynu są poglądam i autorów i nie
koniecznie odzwierciedlają puoktw idzeoia wydawcy.
Fot. J. B. Parusel Pierwiosnek wyniosły
© Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska
O d R ed akcji
O
bszar stawów rybnych ,\Vielikąt” wraz z przyległymi rolami i łąkami położonymi w gminie Lubomia, został uznany za zespół przyrodniczo-kraj obrazowy rozporządzeniem Wojewody Katowickiego Nr 131/93 z dnia 8 lipca 1993 roku. Ochroną objęto powierzch
nię 636,96 ha. O dewastacji tego obszaru in
formował Czytelników Aury (nr 10/96) i Przy
rody Górnego Śląska (nr 4/96) Pan Roman Pieła, miłośnik i obrońca przyrody tego cen
nego zakątka Ziemi Raciborskiej. Od Pana R. Pieły otrzymaliśmy bardzo obszerny raport o stanie przyrody omawianego terenu w roku 1996. W tym numerze biuletynu publikujemy tę część raportu, która dotyczy wiosennego wypalania trzcinowisk. Przypominamy, że wy
palanie jest zabronione przez ustawę o ochro
nie przyrody z 1991 roku.
W y p a la n ie tra w i tr z c in o w is k w io s n ą 1 9 9 6 r o k u
♦ 26 marzec - spalono trawy na części grobli stawu Razy,
♦ 29 marzec - około godz. 14.00 palą się pobocza drogi przebiegającej wzdłuż toru kolejowego,
♦ 6 i 7 kwiecień - odbywa się wypalanie traw na poboczach drogi gospodarczej oraz trzcin na groblach stawów: Grabowski, Nowy, Z Pola, Kierszczok, Kompleks Pierwszych Przesadek,
♦ 8 kwiecień - około godz. 15.30 chłopiec w wieku 13-14 lat wypala groblę stawu Razy,
♦ 10 kwiecień - około godz. 19.00 płoną zarośla i zagajnik za stodołą byłego PGR Grabówka oraz PGR-owskie łąki,
♦ 23 kwiecień - na terenie Zespołu doliczono się 12. pożarzysk.
Tereny spalone
Spalony pień dębu na grobli stawu M alik Przedstawiając powyższe fakty, apelujemy
do tych wszystkich, których pieczy powie
rzony jest Zespół Przyrodniczo-Krajobrazowy
„Wielikąt”, o spowodowanie zaprzestania wypalania roślinności na tym bardzo cennym przyrodniczo obszarze.
N I E C H „ W I E L I K Ą T ” J U Ż N I E
Z A P Ł O N I E ! W ypaleniska w W ielikącie
Spalona grobla stawu Lubom ski Pierwszy
Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska PRZYRODA GÓRNEGO ŚLĄSKA N r 7 / 1 9 9 7
3
Fot. S.Cieśla
PRZYRODA NIEOŻYW IONA
WYCIECZKA W OKOLICE SIEWIERZA
- T A JE M N IC E M O R Z A K O R A L O W E G O SP R Z E D 375 M IL IO N Ó W LA T
G rzegorz R a c k i, W aldem ar B ardziń ski, Tom asz Z ieliński (U niw ersytet Śląski, Sosnow iec)
CO MOŻNA ZN ALEŹĆ W N AJSTARSZYCH SK A ŁA C H G Ó RN EG O ŚLĄ SKA NA W ZGÓ RZU K O ŁO SIE W IER Z A? ♦ WAPIENIE - SKA ŁY R E JE S T R U JĄ C E H IS T O R IĘ ŻYCIA ♦ W BA RW N YM Ś W IE C IE O RG A N IZM Ó W K O PA LN EJ R A F Y ♦ ZAG AD KI B Ł Ę K IT N E J LA G U N Y ♦ CZYM R Ó Ż N IŁY S IĘ M ORZA D E W O Ń S K IE OD W SP Ó ŁC Z ESN Y C H ? ♦ ZA G IN IO N E Ś L Ą S K IE KR A JO BR A Z Y
J a k dojechać?
Najprościej - autobusem PKS z Katowic i Sosnowca w kierunku Częstochowy, wysiąść na przystanku Brudzowice-Leśniczówka. Dalej pieszo w kierunku wschodnim, a później na południe w kierunku Siewierza - trasa około 5 km (można po drodze odwiedzić kamienioło
my dolomitów - patrz wycieczka poprzednia).
C o m ożna znaleźć?
SKAMIENIAŁOŚCI: gąbki (stromatopo- roidy), koralowce, ramienionogi, liliowce, glony wapienne. SKAŁY I MINERAŁY: różnorodne typy wapienia, dolomit, kalcyt, krzemień.
Jadąc szosą szybkiego ruchu z Katowic w kierunku Warszawy (E-75), 4 km za Siewie
rzem, tuż za wsią Brudzowice, mijamy po prawej stronie niewysokie wzgórze wyróżnia
jące się z daleka wychodniami jasnych skał.
KAMIENNA KSIĘGA PRZYRODY
W y c iecz k i g e o lo g icz n e p o G órn ym Ś lą s k u
skała wapienna, o szarych barwach, jest bardzo twarda i zbita. Są to bowiem najstarsze skały widoczne w naturalnych odsłonięciach w całym regionie śląskim, a ich historia liczy około 375 milionów lat! Już w roku 1866 znany geolog niemiecki z Wrocławia, Ferdynand Roemer, odkrył te unikatowe utwory, nazywając je
„wapieniem koralowym z Dziewek” i porównał z wcześniej poznanymi wapiennymi utworami Gór Świętokrzyskich i okolic Krzeszowic koło Krakowa. Wyciągnięcie takich wniosków było
ujawniające się po bliższych obserwacjach nad- wietrzałych powierzchni. Ten rodzaj skał to w istocie scementowane nagromadzenie mate
riału szkieletowego. To właśnie wapienie są naj
lepszą dokumentacja życia w morzach dawnych epok geologicznych oraz źródłem najliczniej
szych i dobrze zachowanych skamieniałości.
Szereg łatwiej wietrzejących partii masywu skalnego wykazuje brunatne i brązowo-żółte barwy oraz bardziej krystaliczny i porowaty wygląd. To znane nam już dolomity, zawierające jedynie relikty skamieniałości. Podścielają one na ogół serię wapienną, której tylko najwyższa część odsłania się na powierzchni, o czym wie
my na podstawie głębokiego otworu wiert
niczego zlokalizowanego w pobliżu wzgórza. Na całym wzgórzu granica między dolomita
mi a wapieniami ma jednak bardzo nieregularny, stopniowy charakter i tak naprawdę nie wiemy, czy dolomity dewońskie z kamieniołomu Nowa Wioska, oglądane w trakcie poprzedniej wy
cieczki, są starsze od wapieni z Dziewek.
Niewielkie krzemienie, a zwłaszcza różnej grubości żyły mlecznego i różowego kalcytu, też przypuszczalnie mają związek z migracją podgrzanych roztworów wodnych bogatych w magnez i żelazo. Kalcyt tworzy też nacieki oraz zasklepia różnej wielkości szczeliny i pustki skalne o genezie krasowej. Największym prze
jawem wietrzenia chemicznego jest mała jas
kinia o wylocie widocznym w zachodniej ścianie łomiku.
W tej części wzgórza można poznać bardziej urozmaicony zespół żyjącej na dnie fauny
Łom ik na zachodnim krańcu wzgórza - widoczne rafow e wapienie dewońskie ze strom atoporoidam i i koralowcami
Budująca wzgórze skała osadowa reaguje [burzy) z rozcieńczonymi kwasami - jest to więc wapień. Dzięki dużej zawartości węglanu wapnia (kalcytu), ten czysty kamień wapienny był dorywczo eksploatowany i wypalany w kil
ku wapiennikach, których pozostałości można znaleźć wzdłuż łagodnego północnego zbocza wzgórza. Łatwo można rozpoznać kilka odmian skał w różnych częściach wzgórza. O ile w du
żym łomie w pobliżu szosy wapienie tworzą zwarty, choć nieregularnie spękany masyw skalny, to dalej ku północy i wschodowi widoczne jest w ich obrębie wyraźne uławice- nie. Oglądane na wzgórzu ławice wykazują nie
wielkie (do 30°) upady ku północy. Z układu przestrzennego warstw geologicznych wynika więc, że właśnie ku północy i wschodowi wy
stępują utwory coraz młodsze wiekowo. Sama
możliwe dzięki bogatemu zespołowi skamienia
łych szczątków paleozoicznych zwierząt bezkręgowych, których nagromadzone szkielety i muszle wapienne utworzyły pokłady skalne.
Bardziej dokładne zbadanie skamieniałości wskazało na stosunkowo stary wiek wapieni okolic Siewierza - reprezentują one dewon, a dokładniej piętro żywetu, serię skał opisaną po raz pierwszy ze starego masywu Ardenów, na pograniczu Belgii i Francji. Słabo uławicone wapienie, najlepiej widoczne w wysokich na 2-3 metry ścianach dość rozległego łomiku przy szosie, są szczególnie ważne dla zrozumienia warunków sedymentacji osadów węglanowych.
Ogromna różnorodność organizmów, wykorzys
tujących rozpuszczone w wodzie morskiej sole wapnia do. budowy rozmaitych form szkieletu
rzutuje na zróżnicowanie skał wapiennych, M iejsce i trasa wycieczki do Częstochow £ * * % .
i * * $ * * ^
* * D Z I E W K I p o ,,,*
A * ^
do Częstochowy
A I V
trasa wycieczki
r n u i n i u i s i A n i 7 / 1 9 9 7 © Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska
PRZYRODA NIEOŻYW IONA
Wapień rafou/y z masywnymi koloniam i rugozów, częściowo pokrytych naciekam i kalcytowymi
morskiej (bentosu). Są to przede wszystkim osiadłe kolonijne organizmy o znacznych roz
miarach, nawet rzędu kilku metrów, które zasiedlały gromadnie ówczesne płycizny w spo
sób przypominający współczesne rafy koralowe.
Najczęściej masę skały tworzą stromatoporoidy, reprezentujące tajemniczą wymarłą grupę o wciąż niejasnych pokrewieństwach z organiz
mami dziś żyjącymi. Porównuje się je obecnie najczęściej z gąbkami, najbardziej prymitywny
mi zwierzętami wielokomórkowymi, a dokład
niej - z reliktowymi dziś formami o szkielecie wapienno-krzemionkowym, zwanymi gąbkami koralowymi (sklerogąbkami). Druga ważna grupa o znaczeniu skałotwórczym to koralowce.
Choć niewątpliwie spokrewnione z formami budującymi współczesne rafy, to jednak należą one do grup całkowicie wymarłych, znanych tylko z ery paleozoicznej. Szczególnie dużą odrębność wykazują denkowce - wyłącznie ko
lonijne zwierzęta o drobnych kielichach, wyt
warzające szkielety masywne (kuliste, warst
wowe) bądź gałązkowe w postaci zespołów rurek wapiennych poprzedzielanych poziomy
mi przegrodami. Są to kalcytowe osłonki poszczególnych osobników (polipów), zwane koralitami. Do enigmatycznych form należą dość pospolite w wapieniach Dziewek heliolity, które posądza się o związek z współczesnymi koralowcami ośmiopromiennymi; wyróżniają się one obecnością tkanki wapiennej wypełnia
jącej przestrzenie między koralitami. Nieco mniejszą rolę w pierwotnym zespole orga
nizmów odgrywały rugozy, formy o kielichach znacznych rozmiarów, podzielonych wewnę
trznie pionowymi, promieniście biegnącymi przegrodami - podobnie jak u głównych bu
downiczych dzisiejszych raf, koralowców sześciopromiennych. Wśród nich częstsze są gatunki osobnicze, żyjące pojedynczo i nie tworzące w dewonie raf.
Ze względu na masowość występowania obu wyżej wymienionych grup skamieniałości, opisywany typ skały nazywamy wapieniem stromatoporoidowo-korałowcowym. Bliższe przyjrzenie się powierzchniom skał pozwoli nam określić różny stopień pokruszenia oraz zmienną orientację poprzewracanych fragmen
tów szkieletów stromatoporoidów i koralowców.
Sądzimy o tym na podstawie układu koncen
trycznych elementów szkieletowych, odzwier
ciedlających kolejne fazy wzrostu kolonii, co jest szczególnie widoczne u stromatoporoidów.
Skały zawierające przeważnie nie uszkodzone, nie przemieszczone przez prądy i falowanie
szczątki organizmów kopalnych nazywamy wapieniem organogenicznym, w odróżnieniu od często oglądanego w tym odsłonięciu wapie
nia organodetrytycznego, złożonego z okruchów szczątków organicznych.
W masie skalnej, otaczającej szkielety głównych konstruktorów rafy, już gołym okiem dostrzec można nagromadzenia centralnie dziurkowanych koralikowatych kryształów (trochitów), nadające wapieniowi charakter grubokrystaliczny (ziarnisty). Szczątki te two
rzyły niegdyś członowane łodygi zwierząt przy
pominających kwiaty. Były to szkarłupnie z gromady liliowców (krynoidów). Ponieważ liliowce rozwijały się gromadnie w morzach paleozoicznych, z nagromadzeń ich rozsypli- wych szczątków powstały całe ławice i mniejsze soczewkowate wkładki wapieni krynoidowych.
Nieco rzadziej w wapieniach Dziewek spo
tykane są przekroje i odciski gładkich i żeber- kowanych skorupek, należących do ramienio- nogów, osiadłych bezkręgowców chronionych dwuczęściową muszlą kalcytową i przyczepiają
cych się do dna mięsistą nóżką. Podobnie jak liliowce, ramienionogi należały to najbardziej bogato reprezentowanych grup w morskim ben- tosie paleozoiku, ale we współczesnej faunie są spotykane bardzo rzadko. Fragmenty dużych skorup to pozostałości pospolitego gatunku Stringocephalus burtini; były to wielkie (do 10 cm) zwierzęta o gładkich muszlach żyjące tylko w żywecie. Są to zatem skamieniałości przewodnie, służące do identyfikacji skal tej części okresu dewońskiego.
Zdecydowana większość opisanych dotąd skamieniałości może być oglądana tylko w przekrojach. Miejscami, z silnie zwietrzałych, zwłaszcza z rozsypujących się, częściowo zdolo- mityzowanych wapieni łatwo uzyskać bardziej kompletne okazy stromatoporoidów, koralow
ców czy człony łodyg liliowców. W północnej części łomu możemy łatwo stwierdzić stop
niowe ubożenie zespołu skamieniałości, przy
najmniej tych widocznych gołym okiem (ma- kroskamieniałości). Dalej na północ, już na zbo
czu wzgórza, spotyka się już inny zespół fauny.
Powierzchnie skał tego młodszego kompleksu są często robakowato upstrzone, bądź po zwie
trzeniu przypominać mogą makaron. Skalę budują tu masy drobnych gałązek, o średnicy poniżej 0,5 cm i nieregularnie pęcherzykowatej budowie, przebite wyraźnym kanałem w części centralnej. Są to amfipory, szeroko rozpow
szechnione w dewonie stromatoporoidy gałąz
kowe. Nierzadko są one niemal jedyną skamie
niałością w całych ławicach skalnych i ten typ wapienia (i dolomitu) nazywamy amfiporowym.
Na wschodnim, wylesionym krańcu wzgó
rza, wśród pól uprawnych, ponownie spo
tykamy w płytkich i częściowo zasypanych łomikach te same serie skalne: słabo uławicone wapienie z masywnymi stromatoporoidami i koralowcami (między innymi z pięknymi kolo
niami rugozów), przechodzące ku górze profilu w warstwy amfiporowe. Nasza wędrówka odbywa się bowiem wzdłuż rozciągłości (biegu) warstw geologicznych. Idziemy zatem po
skalach dokładnie tego samego wieku i obser
wujemy, jak poszczególne ławice i kompleksy zmieniają się w poziomie geologicznym (obocznie), zgodnie z pierwotnym zróżnico
waniem lokalnych środowisk w zbiorniku sedy
mentacyjnym. W niektórych ławicach szkiele
towe elementy wapienne zostały zastąpione krzemionką. Dobrze zachowane gałązki stroma
toporoidów i skorupki ramienionogów zdoła
my wtedy wypreparować rozpuszczając skałę w kwasach, np. octowym.
Za płaską dolinką, zajętą przez pola uprawne, na zdewastowanym przez prace gór
nicze wzgórzu wschodnim, znajduje się duże zgrupowanie porozrzucanych łomików, ciągną
cych się aż do sosnowego lasu na przestrzeni 400 m. Odsłaniają się tam wyższe kompleksy wapieni okolic Dziewek, z mało urozmaiconym, miejscami ubogim zespołem fauny bez stringo- cefalidów. Początkowo są to jeszcze gruboławi- cowe wapienie amfiporowe. W niektórych po
ziomach formom gałązkowym towarzyszą wy-
Zw ietrzała powierzchnia dolomitu amfiporowego z kam ienio
łomu Podleśna
jątkowo duże i ładnie wypreparowane, na ogół poprzewracane kolonie masywne. Spotkać tu też można unikatowe odmiany skał w tym pro
filu: dzielące się nieregularnie na bardzo cienkie płytki wapienie i rozsypliwe lupki margliste.
Jeszcze dalej w kierunku północno-wschodnim, w pobliżu dużego wapiennika, poza wapieniem z amfiporami znajdujemy zupełnie inny typ wa
pieni, miejscami zdolomityzowanych i poprze
cinanych licznymi żyłami kalcytu. Jego cechą podstawową jest laminacja: bardzo delikatne, nieco faliste warstewkowanie, mniej więcej równoległe do powierzchni ławic. Nierzadko podkreślone to jest poziomami „oczek kalcy- towych” - milimetrowej wielkości skupień kryształów kalcytu.
Wapienie laminowane zawdzięczają swoją regularną strukturę następującym wielokrotnie po sobie okresom wzrostu i zamierania galare
towatych mat glonowych, utworzonych ze sple
cionych ze sobą włókien rozmaitych sinic i prymitywnych glonów zielonych oraz bakterii, efektywnie wychwytującymi i wiążącymi muły wapienne. Rozwój mat przerywany byl epizoda
mi wzmożonych dostaw materiału ziarnistego w trakcie wysokich poziomów morza. Te laminy szczególnie łatwo ulegały wysychaniu i pękaniu na polygonalne fragmenty. Wszystko to wiemy ciąg dalszy na str. 9
© Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska PRZYRODA GÓHNEGO ŚLĄSKA N r 7 /1 9 9 7
5
ŚW IAT ROŚLIN
GAWĘDY O TAJEMNICACH
ŚLĄSKICH ŻYWYCH SKARBÓW NATURY
KŁOKOCZKA POŁUDNIOWA
J a n D uda (S zkoln e K o to L O P w Pogrzebieniu)
J
ak drugi człon polskiej nazwy wskazuje, klokoczka1 południowa jest krzewem (czasem małym drzewem) bardzo lubiącym ciepło południa. Niegdyś, pod koniec trzeciorzędu, w pliocenie (około 5,5 do 1,8 min lat temu), kiedy średnio było o około 3°C cieplej, niż obecnie, kłokoczka rosła na dużych obszarach Eurazji. Współcześnie północna i północno- wschodnia granica jej europejskiego zasięgu naturalnego przebiega przez nasze ziemie.
W Polsce rośnie bardzo rzadko, tylko na Śląsku i w Małopolsce, a poza granicami naszego państwa na Podolu. W Europie Południowej i Południowo-Zachodniej kłokoczka jest ga
tunkiem pospolitym, jednak u nas, w Cze
chach i na Słowacji jest gatunkiem prawnie chronionym.
zielonych i drzewek iglastych spowodowała totalne wyniszczenie naszych kłokoczek!
Ogromna to szkoda, bo właściwie (poza rezer
watem Łężczok) w lasach raciborskich ten piękny krzew nie występuje: przez wieki był on przenoszony z lasów do ogródków przydo
mowych. Nie ma już pięknych, wiekowych kłokoczek, ponieważ jako niepotrzebne zostały wykarczowane nie tylko w przydo
mowych ogródkach, ale i na terenach przykościelnych! Temu barbarzyństwu nie zapobiegł nikt — ani kompetentny urzędnik, ani biolodzy licznych raciborskich szkół, ani ekolodzy czy wegetarianie. Tych ostatnich powinno zainteresować, że nasiona kłokoczki są jadalne i bardzo pożywne, ponieważ za
wierają dużo białka i wartościowego, bezcho-
G a łą zk a owocującej kłokoczki południowej
Obecnie w granicach miasta Raciborza można zobaczyć tylko cztery duże krzewy kłokoczki: jeden w ogródku przydomowym na Płoni (przy ul. Tarnowskiej 4), a trzy pozostałe w rezerwacie Łężczok, gdzie rosną w odleg
łości około 150 m od zabytkowego dworku pocysterskiego. Jeszcze po drugiej wojnie światowej kłokoczki rosły w wielu ogródkach przydomowych w Raciborzu oraz w okolicz
nych wioskach, jako krzewy ozdobne i użytko
we zarazem. Są to bowiem krzewy odznacza
jące się pięknym ulistnieniem i ładnymi kwiatami, kiedy zakwitają w maju lub na po
czątku czerwca. Jesienią w środku kulistych owoców, którymi są cienkościenne, 2- lub 3-komorowe torebki, mieszczą się błyszczące, twarde nasiona wielkości pestki czereśni.
Zanim pojawiły się w powszechnym użyciu masy plastyczne, z owoców kłokoczki wyrabia
no przez całe wieki ładne różańce. W Racibo
rzu i w okolicznych wioskach, np. w Pogrze
bieniu żyją jeszcze ludzie, którzy trudnili się wyrobem „kłokoczkowych” różańców. Dziś zmalała wartość użytkowa tej rośliny, a sze
rząca się moda na sadzenie krzewów zimo
N asiona kłokoczki południowej ułożone na liściu
lesterolowego tłuszczu. Niegdyś tego tłuszczu używano do wyrobu świec. Znaczenie użytko
we miało również żółtawe, trudno łupliwe i bardzo twarde drewno kłokoczki, które wykorzystywano do wyrobu galanterii dre
wnianej oraz elementów tłoczonych.
Jak już wcześniej podano, kłokoczka południowa jest w Polsce gatunkiem prawnie chronionym, o czym się chyba nie pamięta w Raciborzu i jego okolicach! Dla porównania weźmy przykład z województwa często
chowskiego: w Przymiłowicach (nr domu 38) rośnie w ogródku opisywany jako „stary i his
toryczny” pojedynczy okaz kłokoczki połud
niowej, mający status pomnika przyrody.
Choć wiekiem i wielkością nie dorównuje ' ostatnim raciborskim kłokoczkom, jest często celem wycieczek młodzieży!
Kłokoczka, podobnie jak dereń właściwy, towarzyszyła człowiekowi od zarania dziejów.
Jej nasiona znaleziono m.in. w Północnych Włoszech, w tzw. palafitach2 z okresu brązu.
Jest to dowód użytkowania tej rośliny już od wielu tysięcy lat. Czcili ją Celtowie oraz Słowianie i dlatego sadzili na cmentarzach.
Zwyczaj ten przetrwał do naszych czasów, choć mało kto o tym pamięta. W tradycji europejskiej z kłokoczką związano wiele podań i zwyczajów, np. według hiszpańskiej legendy jej pierwszy krzew miał powstać z laski piel
grzymiej św. Jakuba, gdy zatknięta w ziemię zakorzeniła się i zakwitła. Od XVI w. kłokocz
ka wymieniana była w dokumentach i księgach jako wartościowa roślina rosnąca w ogrodach biskupich i przyklasztornych w Europie Za
chodniej. Pierwszy człon łacińskiej nazwy Staphylea pinnata pochodzi z greki - staphyle
= grono, gdyż kwiaty tego krzewu są zebrane w zwisające, groniaste kwiatostany. Drugi człon nazwy - pinnata (= pierzasta), nawiązu
je do pierzasto złożonych liści.
Kończąc wywód o kłokoczce można wyra
zić nadzieję, że zarówno w Raciborzu i okoli
cach, jak i w innych miejscach Górnego Śląska mogą jeszcze rosnąć w zapuszczonych ogro
dach, czy na cmentarzach, nie rozpoznane przez przyrodników stare okazy tego niezwy
kłego gatunku, choć prawie wszystkie znane autorowi przed laty okazy kłokoczki dziś już nie istnieją. Oby pomyśleli o tym nasi młodzi przyrodnicy i ich nauczyciele. □
1) Starzy Raciborzanie używają do dziś tradycyjnej śląskiej nazwy tej ros'łiny - kłokocz. Tej właśnie nazwy używali też ich przodkowie, a nie niem ieckiej Pimpemuss.
2)P a la fity to o sady wodne po m ieszkańcach budowli drewnianych na palach.
6
r i H i l t l S P N r 7 / 1 9 9 7 © Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego ŚląskaKw iatostan kłokoczki południowej
Ponad 150-letnia kłokoczka południowa w ogródku przy ul. Tarnowskiej 4 w Raciborzu
Fot. A. Żukowski
Topola kanadyjska obok ruin zamku w Chudowie
POMNIKOWE DRZEWA I ZABYTKI
A leksan der Ż ukow ski (C zerw ion ka-L eszczyny)
I
ntensywna eksploatacja lasów Górnego Śląska zmieniła ich strukturę wiekową i skład gatunkowy. Gospodarcze pozyskiwanie drewna nie ominęło nawet najcenniejszych drzewostanów, których w porę nie objęto ochroną rezerwatową. Dzisiaj pomnikowe drzewa na terenach leśnych należą do rzadkości.
Przykładami miejsc zachowania takich egzem
plarzy niech będą uroczyska „Głębokie Doły”
i „Proboszcz” koło Książenic oraz kompleks
„Czarne Doły” koło Pszczyny. Łatwiej o spot
kanie pomnikowego drzewa na terenach wiejs
kich, obok budynków sakralnych, przy pałacach, w parkach dworskich. Większość sędziwych drzew tam rosnących pochodzi z nasadzeń, trafiają się jednak powierzchnie stanowiące ele
ment kompozycyjny rozległych parków krajo
brazowych, np. park w Rudach, park Zwie
rzyniec w Pszczynie. Zabytkowe parki pałacowe i dworskie pozostają dziś głównymi ostojami pomnikowych drzew i osobliwości dendrolo
gicznych na Górnym Śląsku. Stan zachowania i zadbania parków województwa jest zróżnico
wany. Obok założeń dobrze utrzymanych i pielęgnowanych (Pszczyna, Pławniowice, Krzyżanowice], liczne są parki pozostawione własnemu losowi, w wielu przypadkach dewas
towane przez całe powojenne półwiecze (Bełk, Sławików, Strzybnik). Różnorodnym założe
niom parkowym towarzyszą zwykle dwory, pałace, a nawet romantyczne ruiny. W takiej scenerii odnaleźć można najcenniejsze obiekty rodzimej i introdukowanej dendroflory.
Do najpiękniejszych, dużych założeń krajo
brazowych należy Park Pałacowy w Pszczynie.
Kompozycja ma charakter parku angielskiego.
Założono go w drugim półwieczu XVIII wie
ku. Dziś zajmuje powierzchnię około 84 ha.
W drzewostanie wyróżniają się platany klono- listne, choiny kanadyjskie, sosny czarne.
Pszczyński zespół palacowo-parkowy zalicza
ny jest, obok Wilanowa i Łańcuta, do najcen
niejszych tego rodzaju obiektów w Polsce.
Mniejszych rozmiarów park zabytkowy towarzyszący rokokowemu pałacowi znajduje się w niedalekich Rudołtowicach. Rosnące tam sędziwe dęby o obwodach do 480 cm, niestety wyraźnie zamierają. Uwagę zwraca też dorodna wejmutka o obwodzie 265 cm.
Ziemia Pszczyńska kryje niejedną jeszcze przyrodniczą osobliwość. Wspomnieć trzeba koniecznie o książęcych Promnicach. Na brzegu Jeziora Paprocańskiego wznosi się nie
duży, ale jakże urokliwy zameczek myśliwski z 1868 roku. Architektoniczną perełkę otacza dostojny szpaler starych dębów szypułkowych i wiązów szypułkowych. Dęby w liczbie 11 osobników osiągnęły tu obwody pierśnicowe do 445 cm. Wiązy reprezentuje 12 egzem
plarzy. Ich obwody wynoszą 300-400 cm.
W Promnicach rosną również okazałe cisy pospolite i choiny kanadyjskie o obwodach do 230 cm. Całe otoczenie jest bardzo zadbane.
Przepiękny park pałacowy o interesującym składzie gatunkowym drzewostanu podziwiać można w Pławniowicach koło Gliwic. Przed fasadą główną pałacu Bellestremów wyróżnia się sosna czarna o pniu rozgałęzionym na wysokości około 1 m i rozłożystej koronie.
Towarzyszą jej młode jeszcze kasztany jadalne, pokaźny miłorząb chiński (obwód 115 cm), klony i magnolie. Największych dendrologi
cznych rarytasów szukać trzeba jednak na ty
łach pałacu. Rosną tam dwa okazałe cypryś- niki błotne o obwodach 420 i 400 cm. Jedno z drzew wykształciło charakterystyczne dla gatunku pneumatofory. Osobniki te wymienia W. Seneta w swojej książce „Drzewa i krzewy iglaste” w gronie najokazalszych cypryśników błotnych w Polsce. Parkowa kompozycja pow
stała w 1885 r. w miejscu starszego ogrodu.
Szczyptę egzotyki wnoszą do każdego parku tulipanowce amerykańskie. Dorodnych reprezentantów tego gatunku, o obwodach 300-400 cm, spotykamy w Łubiu i Kamieńcu koło Pyskowic. Duże skupisko tulipanowców kryje niezbyt rozległy (5,5 ha) park pałacowy w Krzyżanowicach. Najgrubszy osobnik liczy 415 cm obwodu; ma zdrową, rozłożystą koro
nę. W pobliżu rosną 3 młodsze tulipanowce 0 obwodach: 74, 86 i 94 cm. Piąty osobnik rośnie obok kamiennej groty Matki Bożej.
Mierzy 352 cm w obwodzie i 31 m wysokości.
W parkowym runie pod tulipanowcem można wiosną podziwiać białe kwiaty kokoryczy pustej. Tutejszy drzewostan, składający się z ponad 40 gatunków, należy do najstarszych 1 najbogatszych na terenie Ziemi Raciborskiej.
Na uwagę zasługują tam ponadto parki pała
cowe w Chałupkach, Krowiarkach, Wojnowi- cach, Strzybniku, Łubowicach, Sławikowie, Modzurowie i w Szonowicach.
Sędziwe drzewa o wymiarach pomniko
wych rosną także pojedynczo lub grupami w otoczeniu ruin zamkowych. Należą do nich położone pośród łąk i mokradeł ruiny renesan
sowego zamczyska w Chudowie, który był siedzibą rodu Gieraltowskich. Dziś to jedyna w okolicy autentyczna ruina. Na skraju pob
liskiej drogi rośnie poważnie uszkodzona topola kanadyjska. Osiągnęła imponujący obwód pnia - 600 cm, a jej wysokość wynosi 24 m. Drzewo jest pomnikiem przyrody, lecz mimo to nie może doczekać się zabiegów pielęgnacyjnych.
Bulwersujący proceder wypalania starych drzew nie ominął również pięknej lipy drobno- listnej na dziedzińcu ruin zamku w Tworkowie.
Drzewo osiągnęło 536 cm obwodu i 22 m wysokości. Rosły odziomek dzieli się na trzy pnie na wysokości 2,5 m; próchniejąca wyrwa po konarze nosi ślady wypalania. Monumen
talna lipa doskonale współgra z romantyczną ruiną, stanowiąc kompozycyjne uzupełnienie otwartego na południe dziedzińca. Wydaje się jednak, że jeśli w porę drzewo nie zostaje objęte leczeniem, to podzieli los tworkowskiej ruiny. Ta ostatnia, mimo zniszczeń, ciągle przy
pomina lata świetności renesansowego zamku spalonego z niewyjaśnionych przyczyn w sty
czniu 1931 roku.
Miejsc podobnych do wyżej opisanych jest jeszcze na Górnym Śląsku wiele. Szczegółowa inwentaryzacja i renowacja takich obiektów winna być jednym z priorytetowych zadań w zakresie ochrony przyrody naszego regionu.
Budujący jest fakt, iż istniejący od niedawna samorząd terytorialny poczyna dostrzegać potrzebę czynnej ochrony dziedzictwa przy
rodniczego gmin, czyli „małych ojczyzn". □
Cypryśnik błotny w Pławniowicach Lipa drobnolistna w Tworkowie
© Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska PRZYRODAGÓflNEGO ŚLĄSKA N r 7/1 9 9 7
7
Fot. A. Żukowski
ŚWIAT ZWIERZĄT
SRODOWISKA ROZRODU I ROZWOJU PŁAZÓW
J ó z e f Ś w ierad (M ikołów )
P
łazy, jako zwierzęta wodno-lądowe, w czasie rozrodu i rozwoju embrionalnego mu
szą mieć swobodny dostęp do wód powierzch
niowych, których stopień czystości zbliżony jest do zbiorników zarybionych. Z braku takich wykorzystują wody częściowo zanie
czyszczone, w których jednak wskutek zabu
rzeń fizjologicznych z czasem zanikają. Zasad
niczo głównym środowiskiem rozrodu płazów są drobne, niezarybione, naturalne i sztuczne stawki, rzadziej cieki wodne o powolnym nur-
ności bardziej wrażliwe gatunki, np. kumaka nizinnego, grzebiuszkę ziemną, ropuchę pas- kówkę, traszkę grzebieniastą, a w Beskidach salamandrę plamistą i traszkę karpacką.
Zdolność płazów do wspólnego rozmnaża
nia się w jednym zbiorniku jest wynikiem zaj
mowania różnych nisz ekologicznych przez poszczególne gatunki. Sprzyja temu zróżnico
wanie pory godowej poszczególnych gatunków oraz różny czas metamorfozy. Najmniejsze wy
magania co do wielkości zbiorników wodnych
mają traszki i kumaki, które wykorzystują na rozród kałuże i koleiny pojazdów na drogach polnych i leśnych, rowy przydrożne i stawki miejskie. Biotopy te stanowią dla tych niższych kręgowców również drogi migracji w opanowywaniu nowych obszarów. Coraz większy deficyt takich pozornie mało ważnych
„rekwizytów” ekologicznych, np. z powodu asfaltowania i betonowania dróg, eliminuje te zwierzęta z naszego otoczenia. Bezmyślnie i niepotrzebnie likwiduje się w najrozmaitszy
Koleiny pojazdów na leśnych i polnych drogach - biotop rozrodczy traszek i kum aków W podtopionym lesie knurowskim żyją liczne populacje płazów
cie czy studzienki i misy źródlane. Płazy spo
tykamy też w stawach hodowlanych, jeziorach zaporowych, zapadliskowych stawach, w któ
rych zajmują przybrzeżne, zarastające roślin
nością płycizny. Utrudniony dostęp mają do nich ryby drapieżne i ptactwo wodne żywiące się larwami i osobnikami płazów.
W stawach płazy wybierają zawsze stałe miejsca, gdzie składają pakiety lub sznury jaj - skrzek. Są to niezacienione, nagrzewające się od słońca rejony zbiorników wodnych. Od
czyn wód lęgowych przeważnie jest obojętny lub lekko zasadowy, choć niektóre gatunki odznaczają się pod tym względem dużą tole
rancją, np. żaba trawna i żaby „zielone" skła
dają skrzek w zbiornikach o charakterze kwaś
nym, których odczyn pH wynosi 4,5. Ogólnie rozwój larw przebiega bez większych zakłó
ceń przy pH = 6,5-8,0 i natlenieniu wody 70-110%.
Małe stawki, młaki, oczka wodne, kału
że i wypełnione koleiny na drogach polnych i leśnych są wykorzystywane przez nieliczne gatunki. Do większych zbiorników, typowych dla płazów, a więc niezarybionych, ściągają często na gody ogromne ilości osobników wszystkich gatunków, zwłaszcza wtedy gdy jest to jedyny zbiornik w okolicy. Zasypywa
nie go lub zatrucie jest równoznaczne z eks
terminacją płazów danej miejscowości.
Pogarszający się stan sanitarny wód po
wierzchniowych eliminuje w pierwszej kolej-
Zbiorniki wód powierzchniowych, w których godują płazy i rozwijaj; się ich la m y z wykazem gatunków preferujących takie biotopy
Typ środowiska wodnego
1. Oczka wodne łąkowe, polne, leśne i ogrodowe na obszarach nizinno-wyżynnych
Gatunki preferujące
traszki - grzebieniasta i zwyczajna, kumak nizinny, ropucha szara
2. Oczka wodne na pogórzu i w górach traszki - górska, karpacka, zwyczajna, grzebieniasta, kumak górski, żaba trawna
3. Górskie potoki i strumienie, misy źródlane, płytkie studzienki
salamandra plamista
4. Drobne wyrobiska gliny, piasku i kamieni w górach i na pogórzu
traszki - górska i karpacka, ropucha szara, żaba trawna, kumak górski
5. Duże, zalane wodą wyrobiska gliny, żwiru, piasku, wapienia
żaby -jeziorkowa, wodna, śmieszka, moczarowa i trawna, ropucha szara
6. Zarastające roślinnością „oczeretową” płycizny zbiorników retencyjnych
żaby - jeziorkowa, wodna, śmieszka, moczarowa i trawna, ropucha szara
7. Starorzecza, młynówki, zakola rzek o powolnym nurcie
żaby -jeziorkowa, wodna, śmieszka, trawna, ropucha szara, rzekotka drzewna, kumak nizinny
8. Dawne, niezarybione stawy hodowlane wszystkie niemal gatunki
9. Stawy hodowlane żaby -jeziorkowa, wodna, śmieszka, moczarowa
i trawna 10. Podtopione zapadliska na obszarach szkód gór
niczych
wszystkie gatunki
11. Systemy rowów i stawów wzdłuż torów kolejowych wszystkie gatunki 12. Rowy melioracyjne przydrożne, łąkowe, leśne i polne
na niżu i na pogórzu
traszki - zwyczajna i górska, kumaki nizinny i górski, żaby - jeziorkowa i trawna
13. Koleiny pojazdów na drogach leśnych i polnych w górach i na obszarach niżowo-wyżynnych
kumaki nizinny lub górski, traszki - zwyczajna, karpacka, górska, żaby - trawna i jeziorkowa
14. Zalane wodą leje bombowe, okopy, koleiny pojazdów na poligonach wojskowych
traszki - zwyczajna i grzebieniasta, kumak nizinny, ropuchy - zwyczajna i ńelona, żaby - trawna,
moczarowa i jeziorkowa 15. Nieczynne baseny kąpielowe i zbiorniki
przeciwpożarowe
traszki - zwyczajna i grzebieniasta, żaba trawna, ropucha szara
8
PRZYRODA GÓRNEGO ŚLĄSKA N r 7 / 1 9 9 7 © Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego ŚląskaFot. M. Bielaszka
Fot. A. PoczątekFot. J.Świerad
ŚWIAT ZWIERZĄT
sposób wszelkie inne biotopy wodne płazów.
Niemal zawsze czyni się to bezkarnie. Uważa się je za bezużyteczne „żabioki”; ludzie rzadko pamiętają, że wszystkie nasze gatunki płazów są wyjątkowo pożyteczne, a po
nadto podlegają prawnej ochronie razem z ich biotopami lęgowymi oraz z ich lądowymi siedliskami.
Ogromne ilości płazów nie docierają z zimowisk na gody do swych stałych zbiorników wod
nych. Powody tego zjawiska bywa
ją różne; giną one w ogniu wypalanych szuwarów nadwod
nych, traw na polach i łąkach, w płonących lasach i zagajnikach.
Wiele płazów ginie w czasie wędrówek godowych pod kołami pojazdów podczas przekraczania dróg. W podtopionych lasach utworzyły się doskonale dla pła
zów (dla wielu innych gatunków
także) wtórnosukcesyjne stawy leśne. Są one bestialsko zasypywane zasiarczoną skałą płoną i innymi odpadami przemysłowo-komunal
nymi. □
Ż aba wodna
M oże ogrodowe oczka wodne uratują p łazy przed zagładą...
dokończenie ze str. 5
na podstawie obserwacji w morzach współczes
nych, takich jak Morze Karaibskie czy Zatoka Perska, w których tworzą się tego typu charak
terystyczne osady węglanowe. Ma to miejsce zawsze w warunkach skrajnie płytkomorskich, często już w strefie pły
wów. Wnioskowanie takie opiera się na zasadzie aktualizmu, zawartej najkrócej w twierdzeniu: teraźniejszość jest kluczem do przeszłości geologicznej. Z drugiej strony, podobne pagórkowate laminowa
ne struktury kryptoglonowe znane są z już z dolnego prekambru (ponad 3,5 miliarda lat temu) jako najstarsze przejawy życia na Ziemi.
Wapienie Dziewek ujawniają przed nami bogactwo życia w różnych strefach ciepłego dewońskiego morza o czystych, dobrze naświetlonych i ruchliwych wo
dach. Pokrywało ono obszar obecnej Wyżyny Śląskiej przez większą część okresu dewońskiego. Byl to jednak tylko mały fragment rozległego płytkiego zbiornika, sięgającego na południe po Morawy. Rozwinął się on na półce kon
tynentalnej (szelfie), stanowiąc przedłu
żenie dużego lądu leżącego dalej ku pół
nocy i wschodowi, zwanego Laurussją bądź Kontynentem Old Redu, a obejmu
jącego część ówczesnej strefy okołorów- nikowej. Obszar śląski położony był w pobliżu przejściowej strefy ku głębokiemu basenowi morskiemu typu oceanicznego, którego ślady zachowały się w silnie przeo
brażonych formacjach skalnych Sudetów.
Opisywana dewońska budowla organiczna, rozwinięta w pobliżu krawędzi szelfu, nie po
siadała chyba bardzo sztywnej konstrukcji szkieletowej i na pewno nie dorównywała odpornością na prądy i falowanie współczesnym
rafom koralowym. Była więc ich tylko przy
bliżonym odpowiednikiem i tylko pod niektóry
mi względami wspomniany uprzednio układ
paleogeograficzny przypominał współczesną Wielką Rafę Barierową, ciągnącą się wzdłuż wybrzeży Australii na długości 2000 km(’). Nie ma natomiast powodów by wątpić, że ów świat dewońskiej rafy był mniej kolorowy, o czym świadczą sporadyczne znaleziska paleozoicznej fauny muszlowej z zachowanym pierwotnym ubarwieniem. Szybko rozrastający się masyw rafy powoduje znaczne zmiany środowiskowe:
powstanie zarówno stref kipieli, jak i rozleg
łych obszarów osłoniętych od działania fal i prądów na jego zapleczu - laguny. W dogod
nym środowisku „zdrowa" rafa rozrasta się na zewnątrz w coraz głębsze środowisko otwartego morza. Organicznie uwarunkowane tempo wytrącania węgla
nu wapnia jest tak duże, że zwykle pro
wadzi do stopniowego spłycenia. Spłyca
nie zaznacza się i w profilu wapieni Dziewek, zwieńczonym osadami coraz bardziej izolowanej laguny szelfowej.
W ciągu środkowego i późnego dewonu na całym świecie stwierdzamy upadek biocenoz rafowych wskutek gwałtownych oscylacji poziomu morza, wtargnięcia na szelfy wód ubogich w tlen i zmian kli
matu. To globalne wymieranie, przez niektórych badaczy wiązane przede wszystkim z katastrofą kosmiczną, miało miejsce jeszcze w późnym dewonie, około 366 milionów lat temu.
Płytkomorskie zbiorniki dewońskich szelfów o sedymentacji węglanowej (mo
rza epikontynentalne) nie mają zatem ekwiwalentów współczesnych. Jest to częsty przypadek w historii Ziemi.
W wapieniach ze wzgórza koło Siewierza zapisany jest zatem unikatowy fragment geologicznej historii obszaru śląskiego. Przede wszystkim odkrywają one przed nami tajemnice kopalnych orga
nizmów, których świat nieodwracalnie prze
minął z końcem ery paleozoicznej, 250 milio
nów lat temu. □
G rzegorz R ack i, W aldem ar Bardziński, Tomasz Zieliński (Uniwersytet Śląski, Sosnowiec) Zdjęcia autorów Uławicony wapień strom atoporoidowy na wzgórzu
wschodnim
© Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska PRZYRODA GÓRNEGO ŚLĄSKA N r 7 / 1 9 9 7
PRZYRODA I KULTURA
MALARSTWO UCZY PATRZEĆ I WIDZIEĆ
REPORTAŻ Z W A RSZTA TÓ W
A nna M en drek (Pszczyna)
„M alarstw o uczy p atrzeć i w idzieć (to różne pojęcia i rzadko się pokryw ają).
Dzięki temu w malarstwie żyje nietknięte to uczucie, które właściwe jest dzieciom. ”
(A. Blok)
B
arwy i światło w naturze nie tyle trzeba obserwować, ile po prostu nimi żyć. Zazwyczaj zachmurzone niebo było w moich oczach monotonne, szare, smut
ne, jakby zjadało barwy i zasnuwało ziemię szarzyzną. Jednak wchodząc w tę pozorną monotonię, oddychając nią, dostrzegam w tej szarości coś wspaniałego, gamę czys
tych barw i niezliczone mnóstwo ich odcieni. Zachwycam się; kontemplacja piękna przyrody, która na pierwszej plene
rowej wyprawie wita nas lekko pomar
szczoną taflą jeziora, wiatrem i ciężko przewalającymi się chmurami. Wędruje
my przez łąki i nadbrzeże Zalewu Goczał
kowskiego. Poznajemy siebie wzajemnie, rozmawiamy o technikach, którymi bę
dziemy się posługiwać, Marian wyjaśnia zasadę malarskiego notatnika, precyzyjnej obserwacji szczegółu - studium traw.
Krople deszczu rozlewają się na kartkach i Natura od pierwszego dnia ingeruje w na-sze malowanie. Schowani wśród traw ma-my nadzieję, że burza nas nie zauważy i pójdzie dalej. Nie pada. Pierwsza walka wygrana, ale przyroda nie daje za wygraną i atakuje całym wojskiem komarów. Tym razem trzeba zwiewać!
Ten dzień był właściwie tylko przymiarką do plenerowej pracy, wstępem do wielkich emocji i wrażeń. Ale już dziś w każdym z nas obudziła się ciekawość i energia.
Błoto, ogromne ilości błota i nurkujące w nim nasze buty i rowery. Drugi dzień warsz
tatów artystyczno-przyrodniczych rozpoczął się od wyprawy przez pola i las. Jest z nami Marek - zoolog, który uchyla nam rąbka tajemnicy przyrody. Jedziemy przez szachow
nicę pól w kolorze pszenicy i zielonego groszku, które w słońcu drgają niespokojnie, tak jak malarstwo Van Gogha. Zachwycamy się szybującymi nad głowami pustułkami.
Obserwując otaczające krajobrazy zdumie
wamy się, jak bezbłędnie potrafi natura łączyć barwy, podziwiamy niezliczone mnóstwo ich odcieni i zabarwienie ziemi, które wciąż się zmienia, ale jest równie piękne o każdej porze roku.
Falujący, złoty ocean zboża zostawiamy z tyłu i wkraczamy do krainy lasów, gdzie drze
wa związane w miedziane węzły rękami olbrzymów połyskują szarą niebieskością kory.
Wszystko jest zagęszczone i zwarte, broniąc dostępu do królestwa zwierząt i roślin. Przedzie
ranie się w głąb tajemniczej gęstwiny rozbudza w nas ducha odkrywców i poszukiwaczy piękna. Las pulsuje to światłem, to ciemnoś
cią. Naszą pracownię instalujemy nad brze
giem stawu. Dostojne akacje są baldachimem
chroniącym przed gorącym, sierpniowym słońcem. Ktoś z nas dostrzega szybującą czaplę siwą, która jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zamiera na suchym konarze drzewa niczym kamienna rzeźba. Każdy notuje akwa
relą własne widzenie świata jaśniejącego pełnią kolorów i ich najsubtelniejszymi odcieniami.
Przemek zastanawia się, jak mały kornik jest w stanie wydrążyć gigantyczny labirynt kory
tarzy!? ,Wyobraźnia artysty nie jest ograniczo
na rzeczywistością, lecz się w niej obraca”, więc wszystkie chwyty dozwolone. Beata i An
ka traktują błoto jako naturalną farbę i smaru
ją nim pień akacji, potem przykładają papier...
wspaniały rezultat: „eko-art”. Jasne, sierpnio
we światło powoli przygasa. Jutro odwiedziny u żubrów - nowe wrażenia i emocje.
„Któż zbadał puszcz (...) przepastne krainy, Aż do samego środka, do jąd ra gęstwiny (...) W samym środku (jak słychać) m ają swoje dwory
Dawny Tur, Zubr i Niedźwiedź, puszcz imperatory"
(A. M ickiewicz „Pan Tadeusz”) Niestety „Dawny Tur” wyginął bezpowrot
nie już ponad 360 lat temu. Był cennym zwie
rzęciem łownym i człowiek zbyt późno zrozu
miał, jak tragicznego w skutkach czynu się dopuścił. Taki sam los mógł spotkać żubra.
Bison bonasus zamieszkiwał pierwotne lasy mieszane Europy. Był również cennym zwierzęciem łownym i, silnie wytrzebiony 1 pod koniec X IX wieku, zachował się d jedynie w Puszczy Białowieskiej i na
5
Kaukazie. W II połowie X IX wieku, jg dzięki działalności Księcia Jana Henryka X I Hochberga, żubry pojawiły się na Ziemi Pszczyńskiej.Środa, 31. lipca jest wyjątkowym dniem pleneru. Bezpośrednie spotkanie z żubrem. W świat tych królewskich zwierząt wprowadza nas kierownik Ośrodka Hodowli Żubrów w Janko wicach, mgr inż. Czesław Dolata. Opowiada, sto
jąc w pięknej scenerii starodrzewia, frag
mentu dawnej puszczy, pierwotnego domu żubra. Ta wizyta pochłania nas całkowicie. Najpierw „strzelamy” zdjęcia, a potem przystępujemy do studium.
Akwarela wymaga od wykonawcy pełnej koncentracji, długotrwałego skupienia i dokładnej analizy obrazu - umiejętności widzenia. Trzeba nauczyć się patrzeć, odbierać światło i barwy. Dostrzegając spiesznie i powierzchownie tylko kolory zasadnicze powodujemy, że przejścia i odcienie zlewają się w jednostajną pla
mę. Akwarela zmusza wykonawcę do stworzenia w wyobraźni gotowego obrazu i położenia go na papier bez poprawek i przemalówek. Jest to technika światła, delikatności, nacechowana lekkością i świe
żością.
Skupiona praca daje doskonałe efekty.
Majestatyczny Plotnik, który zdaje się dumać nad tym, kim są dzisiejsi dziwni goście, niczym model pozuje młodym artystom. Pozwala na bliskie podejście, wręcz dotknięcie jego futra.
Przemek jest pierwszym ochotnikiem do podrapania go za uchem. Również, płochliwe zazwyczaj matki z młodymi, podchodziły do ogrodzenia przyglądając się bacznie. Niepow
tarzalne uczucie i przeżycie: żubry w prawie naturalnym środowisku! Jest to ośrodek zamknięty dla publiczności, więc wizyta jest tym bardziej wyjątkowa. „Kto wie, czy nie była to moja jedyna szansa zobaczenia tych zwierząt w takim środowisku?” - wzdycha Celina. Być może...
Wędrujemy wzdłuż jeziora, poznając przy tym faunę występującą w zbiorniku i jego najbliższym otoczeniu. Na szlaku naszej przy
gody spotykamy skutki brutalności człowieka:
przejechany tchórz i ropucha zielona; świado
me niszczenie przyrody: spływające do zalewu ścieki, wysypiska śmieci. Po drodze mijamy las
N a d brzegiem Zbiornika Goczałkouńckiego
PRZYRODA GÓRNEGO ŚLĄSKA N r 7 / 1 9 9 7 © Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska
Fot. W. Kuliński
lęgowy. Stoi w wodzie - i to właśnie on został upatrzony przez kormorany na lęgowiska. Ta ogromna kolonia jest wielką rzadkością.
Kormorany są objęte ochroną gatunkową i fi
gurują w „Polskiej Czerwonej Księdze Zwie
rząt”. Docieramy do półwyspu w pobliżu Strumienia. Tam urządzamy sobie miejsce pracy: obserwacji i malowania. Podpatrujemy czaple siwe, mewy śmieszki, czajki, rybitwy, kaczki krzyżówki oraz inne ptactwo, o którym opowiada nam przyrodnik Wojtek. Kiedy młodzi twórcy skupieni są na malowaniu, idę z Wojtkiem portretować przyrodę za pomocą aparatu fotograficznego. Jesteśmy świadkami wyłowienia ogromnej tołpygi pstrej przez dwóch nastoletnich chłopaków. Jest to dla nich niezwykle ekscytujące wydarzenie. Także niektórzy z nas widzą taką rybę pierwszy raz.
Dzisiaj studiujemy formy środowiska wody i brzegu. Anka i Ewka wyciągają z wody kamie
nie. Okazuje się, że na kamienistym dnie - po
zornie martwym - także istnieje życie.
Delikatna, szaro-zielona, jakby fragment gałązek dziwnej rośliny... gąbka.
Znajduje ją Wojtek, przyczepioną do betonowego słupa zanurzonego w wodzie.
„Zwierzę czy roślina?” - zastanawia się Ewka.
„Zwierzę!” - rozwiewa jej wątpliwości Zosia.
W wydzielonym źdźbłami trawy prostoką
cie naturalnego podłoża brzegu robimy rejes
trację fotograficzną każdego z nas - „przyroda twórcą portretu artysty”.
Po południu w pracowni urządzonej w dawnej wodnej stanicy harcerskiej porząd
kujemy nasze notatki. Czas na mały relaks, kąpiel w jeziorze. I nagle nadchodzi burza.
Mknącą w naszą stronę chmurę burzową wyprzedzały poszarpane obłoki. Ich szybki ruch zmieszał na ziemi wszystkie barwy. W da
li kłębiła się sina ciemność, którą jeszcze bardziej gmatwały podmuchy wiatru. Chmura burzowa w kłębach popielatego dymu szybko zbliżała się do nas. Była przerażająco czarna, lecz każdy zygzak błyskawicy odsłaniał w niej żółtawe, złowieszcze wiry, ciemnoniebieskie pieczary i pęknięcia. Lunął deszcz. Grzmoty przyprawiają nas o dreszcz strachu - rozpo
czyna się diabelskie wesele. Świat po burzy jest zupełnie wyjątkowy. Barwy są mocniejsze, mokre liście nadają powietrzu słabe lśnienie - szare, mokre i ciepłe. Wyszło ponownie słońce: świat jest jasny jak świeży poranek.
Hasło konkursu „Żubry potrzebują In
dian” inspiruje nas do zrobienia indiańskiego ogniska. Twarze wymalowane akwarelkami w pokojowe barwy i tańce wokół ogniska.
Chociaż zamiast bizona pieczemy kiełbaski,
wszystko wygląda bardzo autentycznie. Mamy świetną zabawę, chociaż komary atakują bez
litośnie!
„WWybrałem sobie rumaka Z próżnem siodłem i strzemieniem;
Którego ojciec był burzą, A m atka była płomieniem;
Bo płomienie i wiatry mu służą, Równie jemu robiąc rodowody."
(J. Słowacki„K siążę Niezłomny") Koń, jedno z pierwszych zwierząt udomo
wionych, znalazł specjalne miejsce w ludzkim sercu. Od tysięcy lat stał wiernie u boku swego pana; pracował na polach, ginął w bitwach. Ci, którzy w różnych przygodach swego życia spotkali się z koniem, na zawsze zachowają w sobie ducha i osobowość tego wspaniałego zwierza. Obdarzone duszą wyłaniają się z sennych marzeń, nieposkromione, wróżebne, piekielne, pędzące w bezkresną dal. Także konie towarzyszące historii
życia człowieka - ciężkie, za
kute w średniowieczną zbroję rumaki rycerza, lekkie i zwin
ne wierzchowce Kozaka, nad wszystko ukochane araby Człowieka Wschodu, niosące w bój konie kawalerii. Pędzą
ce konie mogą też oznaczać stany psychiczne i uczucia, nad którymi nie można zapa
nować - stany opętania i sza
leństwa.
Koń jest tematem prze
wodnim kolejnej plenerowej wędrówki wśród labiryntu przyrody. Źródło doznań emocjonalnych i estetycznych:
niepowtarzalny odcień maści,
błysk w oku, wdzięczny i lekki sposób porusza
nia się. Akwarela, którą cechuje lekkość, świeżość i przepuszczalność światła, umożliwia nam przeniesienie i utrwalenie na papierze piękna koni, które obserwujemy. Jest to trudne studium, nie nagrodzone niestety jazdą - konie miały poobiednią sjestę. Po naszej przerwie rozpoczynamy prace końcowe:
„Autoportret z Przyrody”. Jest to samodzielne dzieło, wykonane akwarelą na dużym formacie papieru. Absorbuje nas to aż do późnych go
dzin wieczornych. Tak minął kolejny dzień, ko
lejne wspaniałe współistnienie natury i sztuki.
Każdy lubi przyrodę na własny sposób, „jak umie”. Nie jest to jednak uczucie bierne i kon
templacyjne. Stan kontemplacji może w każ
dej chwili przejść w gniew i chęć protestu.
Gdy walą się pod siekierą stuletnie drzewa, odgłos ich upadku powoduje ból niemal fizy
czny. Wiemy przecież, że wyrąb lasu nie zawsze jest koniecznością życiową, lecz bywa też wynikiem nieudolnej gospodarki i , co naj
gorsze, nieuczciwego, konsumpcyjnego sto
sunku do Ziemi. Las, do którego wybieramy się na wycieczki rowerowe, jest tylko namiastką dawnej potęgi. Nie ma już dawnych puszcz, są jeszcze nieliczne, pojedyncze stare drzewa na terenach ściśle chronionych. Nie zdając sobie sprawy z katastrofy, jaką jest wycinanie drzew- olbrzymów, przechodziliśmy obojętnie i bez emocji. Pierwszym prawdziwym spotkaniem z dębem jest performance na Łąckiej Grobli.
„Malarstwo jest manifestacją życia”. Malując
W głębi tajemniczej gęstwiny
martwą materią ściętego drzewa uświada
miamy sobie, że coś martwego może na nowo ożyć. Dąb szypułkowy na nowo żyje; żyje dzięki naszej wyobraźni i wrażliwości. „Pegaz”
Anki i Beaty, wspaniały rumak Zosi, wszech
świat z kwiatem w środku, potężne drzewo Dagmary — powstające dzieła są symbolem życia. Niestety, rozjeżdżone przez samochody, zadeptane przez ludzi nie będą trwały długo.
Jednak najważniejsza jest świadomość obudzo
na dzięki tej akcji, świadomość brutalnej i czę
sto bezsensownej ingerencji człowieka w przy
rodzie. Nie możemy stać bezczynnie i nie bę
dziemy. Proces two
rzenia tych obrazów wywołał w nas, a tak
że przypadkowych obserwatorach, duże emocje, radość, prze
życie jedyne w swoim rodzaju. Na koniec każdy zabiera ze sobą trochę farby, jaką stał się miąższ tego ścię
tego dębu, „trochę”
pamięci i świadec
twa. □
© Centrum Dziedzictwa Przyrody Górnego Śląska PRZYRODA GÓRNEGO ŚLĄSKA N r 7 / 1 9 9 7
Fot. M. Mendrek