• Nie Znaleziono Wyników

"Trzecia kultura" a problemy przekładu nowszej literatury chorwackiej

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share ""Trzecia kultura" a problemy przekładu nowszej literatury chorwackiej"

Copied!
184
0
0

Pełen tekst

(1)

„Trzecia kultura ”

a problemy przekładu

nowszej literatury

chorwackiej

(2)
(3)

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

„Trzecia kultura

a problemy przekładu

nowszej literatury

chorwackiej

(4)

Publikacja fi nansowana przez Uniwersytet Jagielloński ze środków Instytutu Filologii Słowiańskiej

RECENZENT

dr hab. Lech Miodyński, prof. UŚ PROJEKT OKŁADKI

Agnieszka Kucharz-Gulis

© Copyright by Katarzyna Wołek-San Sebastian & Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego

Wydanie I, Kraków 2011 All rights reserved

Książka, ani żaden jej fragment, nie może być przedrukowywana bez pisemnej zgody Wydawcy. W sprawie zezwoleń na przedruk należy zwracać się do Wydawnictwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

ISBN 978-83-233-3029-5

www.wuj.pl

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego Redakcja: ul. Michałowskiego 9/2, 31-126 Kraków tel. 12-631-18-81, 12-631-18-82, fax 12-631-18-83 Dystrybucja: tel. 12-631-01-97, tel./fax 12-631-01-98 tel. kom. 0506-006-674, e-mail: sprzedaz@wuj.pl

Konto: PEKAO SA, nr 80 1240 4722 1111 0000 4856 3325

(5)

Rozdział 1

„OBCE”, „CUDZE” czy „ICH” w przekładzie? Próba defi nicji dynamicznej ... 11

Rozdział 2 ICH : OBCE W PRZEKŁADZIE. Geografi a mentalna – pogranicze – stereotyp ... 17

2.1. Palcem po mapie kultur ... 17

2.2. Egoistyczne wielkie kultury ... 28

2.3. Sprawa Markantunowej ... 35

2.4. Pytanie o stereotyp ... 46

2.5. Na paryskim trotuarze ... 51

2.6. Węgrzy do domu! ... 61

Rozdział 3 ICH : SWOJSKIE W PRZEKŁADZIE. Realizm językowy kontra mit ... 67

3.1. Chorwackie kłamstwo przekładowe ... 67

3.2. Kosmiczny wolapik ... 73

3.3. Czy ona umie mówić po chorwacku? ... 83

3.4. Powrót do Atlantydy ... 91

Rozdział 4 NASZE : OBCE W PRZEKŁADZIE. Regionalne – ludowe – inne ... 99

4.1. Dialekt jako „ten trzeci” ... 99

4.2. Skąd się bierze mleko? ... 106

4.3. Rozterki Petricy Sowizdrzała ... 111

4.4. Słowak nie człowiek ... 120

Rozdział 5 WIĘCEJ OBCEGO W PRZEKŁADZIE. Przypadki szczególne ... 129

5.1. Chorwacja po drugiej stronie lustra, czyli „trzecia kultura” a autostereotyp ... 129

5.2. Blitwo, ojczyzno moja!, Czyli danie z „trzecich kultur” ... 135

5.3. Biały kwadrat na białym tle, czyli kultura „trzecia” czy „pierwsza”? ... 142

5.4. Po obu stronach przedmurza, czyli kilka uwag o innych perspektywach ... 146

Zakończenie ... 155

Aneks ... 159

Bibliografi a ... 167

Indeks osób ... 175

Summary ... 179

(6)
(7)

chwila, kiedy przez miękką materię tekstu wyczuwasz szorstką podszewkę ory- ginału? W refl eksji przekładoznawczej zwykło się opisywać ten efekt jako wy- nik zderzenia porządków swoje/cudze, sprowadzając rzecz do oczywistej różnicy między kulturą oryginału a kulturą przekładu. Od tej jednoznacznej linii demar- kacyjnej uzależnia się tzw. konotację obcości w przekładzie, tutaj też poszukuje się zasadniczych przyczyn nieprzekładalności. Tyle teoria przekładu.

W realnym krajobrazie tekstów granica nie przebiega jednak w sposób tak jednoznaczny. W pasie pogranicznym, ku utrapieniu teoretyków, pojawiają się niesforne elementy, które nie są skłonne poddawać się powyższej klasyfi kacji.

Są to składniki kodu kulturowego zaczerpnięte z kultur zewnętrznych w stosun- ku zarówno do tekstu wyjściowego, jak i docelowego. Określimy je tutaj jako wchodzące w skład tzw. trzeciej kultury1. Ich „transplantacja” między orygina- łem a przekładem wydaje się warta dokładniejszego zbadania.

Zajęcie postawy wobec elementów „trzeciej kultury” to problem dotyczący niemal każdego tłumaczenia i każdego tłumacza2. Zakładamy bowiem, że (tak samo jak czytelnik) nie jest on neutralną kategorią dryfującą w abstrakcyjnej przestrzeni komunikacji, lecz wywodzi się z konkretnego, macierzystego obsza- ru językowo-kulturowego, uwikłanego w system międzykulturowych zależności.

Skutkiem działań autora przekładu będzie więc (świadome lub nie) zniwelowa- nie/wprowadzanie do tekstu docelowego sygnałów istnienia „trzeciej kultury”, czyli – mówiąc najprościej – elementów przywołujących skojarzenia z kulturą, historią, obyczajowością i językiem kraju innego niż te, do których przynale- żą teksty wyjściowy i docelowy. Skoro więc nadrzędną rolą tłumacza staje się

1 Termin „dzieci trzeciej kultury” (Third Culture Kids) używany jest w socjologii na określenie osób, których rodzice są tej samej narodowości, lecz przebywają w obcym otoczeniu kulturowym.

Tworzą one swoją własną specyfi czną kulturę, która nie jest ani kulturą ich rodziców, ani kulturą kraju, w którym żyją. W przekładoznawstwie natomiast „trzecia kultura” to kultura, która nie jest związana ani z tekstem wyjściowym, ani docelowym, a więc zarówno na poziomie oryginału, jak i przekładu jawi się jako zewnętrzna w stosunku do kulturowej matrycy. W tym znaczeniu terminu tego używa m.in. Anna Bednarczyk opisując elementy proweniencji antycznej obecne w polskich przekładach literatury rosyjskiej. (A. Bednarczyk, Tłumacz jako łącznik interkulturowy, [w:] Kultu- rowe aspekty przekładu literackiego, Katowice 2002).

2 W dalszej części wywodu będziemy posługiwać się poręcznym i nadal niezarzuconym przez refl eksję przekładoznawczą terminem tłumacz. Należy zaznaczyć, że ze względu na przyjęte tu- taj założenia metodologiczne znajduje się ono bliżej określenia podmiot czynności przekładowych (które proponujemy utworzyć na wzór funkcjonującego w komunikacji literackiej podmiotu czynno- ści twórczych) niż wyrazu pospolitego zastępującego nazwisko konkretnego autora przekładu. Tak jak nadawca utworu sytuuje się wobec języka, kultury i tradycji literackich, tak samo podmiot czyn- ności przekładowych sytuuje się wobec dwóch (lub więcej) języków, kultur i tradycji literackich.

(8)

w tym ujęciu rola przedstawiciela innej kultury3, nie można lekceważyć faktu, że dokonując przekładu, porusza się on po mapie kulturowej, której siatka granic przebiega w sposób o wiele bardziej złożony niż prosta linia demarkacyjna „my/

oni”. Dopiero tłumacz stający świadomie wraz ze swoim czytelnikiem wobec elementów tego dodatkowego szablonu, nazywanego „trzecią kulturą”, staje się pełnoprawnym uczestnikiem aktu komunikacji międzykulturowej, defi niując po- łożenie tekstu wobec „dawców” i „biorców”4.

Choć potrzeba sztucznego i arbitralnego rozdzielania procesu przekładowego na etapy jest dziś krytykowana, nadal zwraca się uwagę na swoistą dwufazowość postępowania z informacjami kulturowymi: w pierwszej fazie odbiorca oryginału deszyfruje je, korzystając ze swojej znajomości języka i kultury, w drugiej – już jako nadawca przekładu – zakodowuje w tekście docelowym te z nich, które uzna za istotne z punktu widzenia odbiorcy tekstu docelowego5. W przypadku ele- mentów należących do tzw. „trzeciej kultury” z wyborem tym wiąże się w spo- sób szczególny bliska sercu teoretyka przekładu kwestia ekwiwalencji przekła- dowej6. Już nawet pobieżna obserwacja rozwiązań stosowanych przez autorów przekładów mających do czynienia z „trzecią” obcością skłania do ponownego postawienia pytania o pojęcie obcości w wymiarze kulturowym przekładu.

Trzeba tu zaznaczyć, że elementy „trzeciej kultury” traktowane były dotych- czas jako interesujące, lecz marginalne przypadki zjawisk kulturowych sprawia- jących trudność w procesie translacji. Wynikało to z apriorycznego postrzegania ich jako jednego z wielu składników fi ltru kulturowego w przekładzie, zasadni- czo bez uwzględniania ich specyfi cznego statusu i odrębności. Badania ograni- czały się w zasadzie do prześledzenia wrażenia wielokulturowości odtworzonego w tekście przekładu7. Jak zobaczymy dalej, podczas prób mierzenia się z kon- kretnymi przypadkami translatorskimi z interesującego nas obszaru niewystar-

3 Zwłaszcza socjolingwistyczne teorie przekładu akcentują kulturową kompetencyjność tłuma- cza; por. m.in. Język, kultura – kompetencja kulturowa, (red.) F. Grucza,Warszawa 1992.

4 Uzasadnione wydaje się w tym przypadku przekształcenie pojęć kultury-dawcy i kultury- -biorcy, zastosowanych przez W. Solińskiego w odniesieniu do kultur oryginału i przekładu; zob.

W. Soliński, Przekłady literatury pięknej jako źródło wiedzy o innej kulturze, [w:] Traduction com- me moyen de communication interculturelle, (red.) E. Skibińska, Romanica Wratislaviensia XLIV, 1997, s. 12.

5 Por. D. Seleskovitch, M. Lederer, Interpréter pour traduir, Paris 1984, s. 15–36; B. Kielar, Tłumaczenie i koncepcje translatoryczne, Wrocław 1988, s. 103; A. Legeżyńska, Tłumacz i jego kompetencje autorskie, Warszawa 1999, s. 11–29 oraz klasyczny model Nidy: E. Nida, C. Taber, The Theory and Practice of Translation, Leiden 1974.

6 Dotykając tego niezwykle newralgicznego dla teorii przekładu zagadnienia, zaryzykujmy już w tym miejscu następującą tezę wstępną: jeśli „kultura wyjściowa” i „kultura docelowa”, odnosząc się do wspólnego źródła aluzji, symboli i stereotypów, zajmują wobec nich pozycję analogiczną, czytelnik przekładu będzie miał większe szanse rozpoznania tekstu jako ekwiwalentnego – i vice versa.

7 Bednarczyk, op.cit., s. 62. Z kolei R. Lewicki mówiąc o nie-przekładach wspomina rzadką, jego zdaniem, sytuację, w której zostaje zakłócona relacja paralelizmu między światem przedsta-

(9)

czające okazuje się jednak ujęcie przekładu jako procesu, którego następstwem są nieuniknione „straty” kulturowe. Nie satysfakcjonuje również teza o dycho- tomicznym wyborze strategii sprowadzających się do alternatywy adaptacja/

egzotyzacja. Przyjęte tutaj założenie o specyfi cznych relacjach między kulturą docelową i wyjściową a „trzecią kulturą” ma zatem ambicję przewartościowania problemu obcości w przekładzie i (co za tym idzie) zaproponowania konkretnych rozstrzygnięć translatorskich w tym zakresie. Choć ograniczona do materiału za- czerpniętego z jednej literatury i jednego języka, obserwacja elementów „trzeciej kultury” w tekście wyjściowym i docelowym pozwoli być może ukazać naturę relacji między oryginałem a przekładem z nieco innej perspektywy.

Mierząc się z tym zadaniem, będziemy poruszać się po specyfi cznym obsza- rze: wśród tekstów mocno nacechowanych kulturowo, należących do literatury mało znanej czy wręcz pozostającej na marginesie, a także – co nie mniej ważne – powstałych w ramach języka i kultury genetycznie bliskich językowi i kulturze przekładu8. Pozostaje uzasadnić ich kryterium wyboru: jest nim reprezentatyw- ność badanego korpusu, która pozwoli na ilustrację podstawowych typów rela- cji „trzech kultur” oraz odmienności strategii translatorskich stosowanych przez polskich tłumaczy dwudziestowiecznej prozy chorwackiej. Przyjęty w tej pracy typ refl eksji z defi nicji nie może być wyczerpujący, ponieważ jego celem jest przedstawienie szerszego spektrum zjawisk kulturowo-przekładowych, nie zaś poszczególnych tekstów – co tłumaczy ponawiane rekonesanse na ten sam obszar tekstowy w poszukiwaniu rozmaitych odmian i form obecności „trzeciej kultu- ry”. Platformę teoretyczną badań stanowić bowiem będzie najbliższe nam stano- wisko fenomenologiczne, koncentrujące się na obserwacji faktów kulturowych, w których przejawia się percepcja inności9. Jest ono z kolei zbieżne z istotnym dla nas postulatem twórczyni modelu zintegrowanych badań nad przekładem, Mary Snell-Hornby, której zdaniem studia te nie mogą sprowadzać się do obser- wacji wyizolowanych elementów, lecz mają być opisem istniejących pomiędzy nimi sieci relacji tekstowych, sytuacyjnych i kulturowych10. Refl eksji translato- logicznej towarzyszyć zatem będzie szkicowy przegląd najistotniejszych prob- lemów dotyczących międzykulturowego i wewnątrzkulturowego obrazu świa-

wionym w tekstach a językiem, w jakim te teksty powstały (R. Lewicki, Obcość w przekładzie a obcość w kulturze, [w:] (red.) R. Lewicki, Przekład – język – kultura, Lublin 2002, s. 44).

8 Niebagatelne znaczenie będzie miało również pewne zjawisko typowe dla tzw. małych lite- ratur, do których pozwalamy sobie zaliczyć (nie bez świadomości „akademickiego kolonializmu”

leżącego u postaw tej klasyfi kacji) literaturę Chorwacji. Chodzi mianowicie o zawężenie kręgu tłumaczy parających się przekładem tej literatury na język polski do kilku nazwisk. Skutkuje ono (na dobre czy złe) brakiem „specjalizacji przekładowej” w określonych prądach, stylistykach czy gatunkach.

9 Nawiązujemy tu do propozycji Krzysztofa Hejwowskiego, dotyczącej zmodyfi kowania i za- stąpienia klasycznego pojęcia „obcości w odbiorze przekładu” bardziej wielowymiarową „percep- cją inności”; zob. następny rozdział.

10 M. Snell-Hornby, Translation Studies. An Integrated Approach, Amsterdam 1988, s. 35–36.

(10)

ta, czyli tzw. geografi i mentalnej, wytwarzanej przez interesującą nas kulturę chorwacką i dającej się zrekonstruować w produkowanych przez nią tekstach.

Propozycja przedstawiona przez Snell-Hornby ośmiela również do sięgnięcia po narzędzia intedyscyplinarne na przykład opisane przez pragmalingwistykę zjawiska interjęzykowe11 oraz socjolinwistycznie defi niowane pojęcie stereoty- pu12. Takie podejście wynika nie tylko z natury samego przekładoznawstwa jako dziedziny od początku otwartej na inne dyscypliny humanistyczne, lecz także wydaje się niezbędne z uwagi na rysujące się przed nami dwa uzupełniające się cele. Po pierwsze – zamierzamy uzasadnić potrzebę redefi nicji pojęcia „obco- ści w przekładzie”, po drugie – chcemy ustalić potencjalne źródła problemów przekładowych w tym zakresie i wskazać pewne narzędzia mogące służyć ich rozwiązywaniu. Jeśli bowiem refl eksja przekładoznawcza nie przynosi owoców w wymiarze praktycznym, nie podpowiada możliwych rozwiązań, nie wskazuje technik translatorskich, które mogłyby okazać się przydatne w konkretnej prakty- ce przekładowej, pozostaje zbiorem przekładowych ciekawostek i świadectwem mniej lub bardziej wnikliwej lektury „przekładoznawcy”13.

11 Por. E. Lipińska, Język ojczysty, język obcy, język drugi: wstęp do badań dwujęzyczności, Kraków 2003 oraz hasło „Przełączanie kodów”, [w:] Mała encyklopedia przekładoznawstwa, (red.) U. Dąmbska-Prokop, Częstochowa 2000, s. 197.

12 Zob. Język a kultura, t. 12: Stereotyp jako przedmiot lingwistyki. Teoria, metodologia, analizy empiryczne, (red.) J. Anusiewicz i J. Bartmiński, Wrocław 1998.

13 Wśród prac inspirujących do powstania niniejszej rozważań należy wymienić przede wszyst- kim te, w których relacje międzykulturowe są obecne jako wyraźnie zarysowany temat refl eksji przekładowej (A. Bednarczyk, Kulturowe aspekty przekładu literackiego, Katowice 2002; R. Le- wicki, Obcość w odbiorze przekładu, Lublin 2000; A. Legeżyńska, Tłumacz i jego kompetencje autorskie, Warszawa 1999; B. Kielar, Tłumaczenie i koncepcje translatoryczne, Wrocław 1988;

G. Mounin, Le problémes théoriques de la traduction, Paris 1963; J.-P. Vinay, J. Darbelnet, Sty- listique comparée du français et de l’anglais: méthode de traduction, Paris 1958; P. Newmark, Approaches to Translation, New York–London 1988; M. Snell-Hornby, Translation Studies. And Integrated Approach, Amsterdam–Philadelphia 1988; E. Nida, Linguistics and ethnology in trans- lation problems, [w:] Exploring Semantic Structures, München 1975), choć nie zawsze podążać będziemy w kierunkach zaproponowanych przez ich autorów.

(11)

„OBCE”, „CUDZE” CZY „ICH” W PRZEKŁADZIE?

PRÓBA DEFINICJI DYNAMICZNEJ

Nie wszystko, co dalekie, jest obce.

Nie wszystko, co trzymam w dłoni, jest moje.

[przysłowie żydowskie]

Po okresie teoretycznej refl eksji nad przekładem, w którym dominowały kwe- stie językowe i stylistyczne, mamy obecnie do czynienia ze swoistym renesan- sem kulturowego oblicza translatologii, współbrzmiącym zresztą z tendencjami w dziedzinach pokrewnych, między innymi w rozwijającej sie lingwistyce kul- turowej czy nauczaniu języków kładącym nacisk na związki z kulturą. Przekład stał się obecnie jednym z istotnych źródeł wiedzy o Innym1. Poprzedzająca tę per- spektywę binarnie spolaryzowana wizja przekładowej taktyki w stosunku do ele- mentów kulturowych długo była dogodnym punktem wyjścia i dojścia dla wielu szkół teoretycznych. Coraz wyraźniej rozlegały się jednak głosy, że staje się ona niewystarczająca, ponieważ proces tłumaczenia nie może być ograniczony tylko do opozycji między dwiema kulturami2, a z każdym kolejnym przekładem z danej kultury coraz bardziej oswajamy [Innego] tak, że coraz mniej jest on obcy3.

Językoznawczy (fi lologiczny) okres translatologii, zauważając problemy kul- turowe przekładu, ujmował je głównie jako jedno ze źródeł nieprzekładalności4. Pionier polskiego przekładoznawstwa Olgierd Wojtasiewicz w swojej kluczowej pracy z 1957 roku jako pierwszy na gruncie polskim zwrócił uwagę na aspekt nieprzekładalności wynikłej z kulturowych nieprzystawalności. Zauważał, że w zasobach każdego języka mamy do czynienia z elementami takimi jak nazwy potraw, instytucji czy też aluzje literackie, których użycie w tekście stwarza sy- tuacje, kiedy w grupie ludzi posługujących się językiem przekładu nie powstają

1 E. Skibińska, Przekład a kultura. Elementy kulturowe we francuskich tłumaczeniach „Pana Tadeusza”, Wrocław 1999, s. 12, 38.

2 A. Bensoussan; cyt. za: Skibińska, op.cit., s. 37.

3 Tenże; cyt. za: Skibińska, op.cit., s. 12 i 38. Nowa perspektywa translatoryki zbieżna jest zresz- tą z silną tendencją do podważania binarnego modelu Tożsamy–Inny (ja–inny, swój–obcy), którą obserwować możemy w pozostałych dyscyplinach humanistycznych; por. W. Kalaga, Obowiązek Innego. Trzeci, [w:] Dylematy wielokulturowości, (red.) W. Kalaga, Kraków 2004. M. Dąbrowska- -Partyka nazywa wręcz ten model manichejsko-dualistycznym (Literatura pogranicza, pogranicza literatury, Kraków 2004, s. 17).

4 Por. m.in. J. Catford, który rozgraniczył nieprzekładalność językową od kulturowej (lingui- stic/cultural untranslatability): A Linguistic Theory of Translation, London 1965, s. 94.

(12)

takie skojarzenia, które dany wyraz lub dany zespól wyrazów budzi w grupie ludzi posługujących się językiem oryginału5.

Wyrosła z teorii Humboldta i Whorfa translatologia komparatystyczna repre- zentowana między innymi przez podstawową pracę Jean-Paula Vinaya i Jana Darbelneta (Stilistique comparée du français et de l’anglais, Paris 1958), kładąc nacisk na zawartą w języku wizję świata, również akcentowała różnice „metaję- zykowe” (metalinguistics), które stawiają tłumacza przed najistotniejszym wybo- rem: adaptować tekst do norm docelowych czy wyjściowych?

Podobnie spolaryzowaną wizję traktowania zjawisk nacechowanych kulturo- wo prezentował George Mounin, mówiąc o dwóch rodzajach przekładu, w jego terminologii: verres trasparents to tłumaczenia pozbawione zabarwienia kulturo- wego oryginału, natomiast przekłady niepozwalające zapominać, że nie są teksa- mi samodzielnymi, to verres colorés6.

Podział rozwiązań przekładowych na idące w stronę adaptacji lub egzotyzacji prezentowany jest nadal w licznych podręcznikach przekładu i syntezach teore- tycznych, przyjmując niejednokrotnie kształt rozbudowanych „składów zasad”

transferu elementów obcości do tekstu docelowego, na wzór reguł Petera New- marka, obejmujących zakres od transkrypcji po naturalizację7. Jedną z nowszych propozycji jest podział strategii przekładowych na prowadzące do wyobcowania (foreignization) bądź udomowienia (domestication)8, który jednak wydaje się nie wnosić niczego nowego poza zmianą tradycyjnej nomenklatury. Na gruncie polskim najbardziej wyrazistą koncepcję przedstawił Roman Lewicki, którego klasyczna już praca Konotacja obcości w przekładzie (Lublin 1993) na długo określiła profi l polskiej refl eksji translatologiczno-kulturowej. Lewicki, przeciw- stawiając adaptacji egzotyzację, defi niuje tę ostatnią jako wprowadzenie przez tłumacza do tekstu (świadomie lub nie) tzw. nośników konotacji obcości, czyli wyrażeń wywołujących u odbiorców skojarzenia z obcymi krajami, kulturami i językami9. Niewątpliwie istotnym przełomem w myśleniu o przekładzie stało się zaprezentowane w tej pracy rozszerzenie zakresu nośników obcości, z jakimi tłu- macz ma do czynienia. Za potencjalne nośniki obcości w przekładzie autor uzna- je nie tylko jednostki tekstu, takie jak imiona własne, nazwy realiów, barbaryzmy czy frazeologizmy10, ale także cechy struktury tekstu, do których należą między innymi różnice w strukturze tekstów użytkowych (np. przepisów kulinarnych) czy też obce gatunki literackie11. Zastosowanie lub niestosowanie egzotyzacji na

5 O. Wojtasiewicz, Wstęp do teorii tłumaczenia, Warszawa 1996 (wyd. I – 1957), s. 65.

6 G. Mounin, Les problémes théoriques de la traduction, Paris 1963, s. 74–101.

7 P. Newmark, Approaches to Translation, New York, London 1988, s. 70–83.

8 Por. J. Kozak, Lawrence Venuti, czyli o przekładach oswojonych i wyobcowanych, „Prze- kładaniec. A Journal of Literary Translation” 2000, nr 7; L. Venuti, The Translator’s Invisibility.

A History of Translation, London–New York 1995.

9 R. Lewicki, Konotacja..., op.cit., s. 23.

10 Ibidem, s. 30.

11 Ibidem, s. 47.

(13)

wymienionych obszarach pozostaje jednak dla tego badacza podstawowym dyle- matem, przed jakim staje tłumacz tekstu wytworzonego przez obcą kulturę.

W dominującym obecnie nurcie translatologii, ujmującym tłumaczenie jako akt komunikacji międzykulturowej, spotkanie kultur, których sprawcą i świad- kiem jest przekład, staje się centralnym zagadnieniem badań nad przekładem, a można chyba nawet zaryzykować twierdzenie, że ich celem. Staje się to możli- we dzięki spojrzeniu na przekład przez pryzmat defi nicji kultury, jaką daje antro- pologia kulturowa. Widziany jest on tutaj bowiem jako jedno z wielu możliwych wydarzeń następujących w kontakcie kultur (cross-cultural events)12. Umożliwia to skupienie się na nowych, niebranych dotąd pod uwagę aspektach przekładu, między innymi na różnicach statusu kultur, które mają zasadniczy wpływ na po- tencjalne strategie przekładu, oraz na przyczynach tłumaczenia i roli tekstu do- celowego w kulturze przyjmującej. Różnice te ujmowane są jako podział kultur wyjściowej i docelowej na „hegemoniczną” i „podległą”13.

Ta nowa perspektywa umożliwia wyjście poza dychotomię adaptacja/egzoty- zacja, która dominowała w okresie wcześniejszym, rozszerzenie obszaru badań na materiał pozaliteracki (przewodniki, teksty naukowe, przepisy kulinarne, re- klamy) i na ukazanie funkcji oraz miejsca tekstu wyjściowego w nowym kontek- ście, jakim staje się dla niego kultura przyjmująca14. Jak potwierdza obserwacja praktyki przekładowej, również ona wydaje się podążać w kierunku wyznaczo- nym przez teorię, wskazującą tłumaczowi naczelne zadanie pośredniczenia mię- dzy konkretnymi kulturami: Szacunek dla Obcego staje się jedną z reguł deonto- logii tłumaczenia, w której poszanowanie specyfi ki Innego należy do zasad pod- stawowych15, a etyczny wymiar tłumaczenia ma być skutecznym remedium na zjawisko tłumaczenie etnocentrycznego16.

W świetle powyższych obserwacji potrzeba skupienia się w refl eksji około- przekładowej na problemie transferu obecnych w tekście elementów nacecho- wanych kulturowo, a niemieszczących się wewnątrz tradycyjnej opozycji dwóch

12 Przegląd prac poświęconych w ostatnich latach interkulturowej perpektywie translatologii podaje między innymi R. Lewicki, Obcość w przekładzie a obcość w kulturze, [w:] R. Lewicki (red.), Przekład – język – kultura, Lublin 2002, s. 51; zob. również bibliografi a niniejszej pracy.

13 Kultura słabsza zawsze tłumaczy więcej z kultury silnej niż na odwrót: kiedy w kulturze sil- nej pojawiają się przekłady z kultury słabszej, są postrzegane jako trudne, tajemnicze, ezoteryczne, wymagające komentarza; czyta je tylko niewielkie grono znawców; natomiast dzieła kultury silnej czytane są przez masy; silna kultura wybiera do tłumaczenia tylko te dzieła kultury słabszej, które odpowiadają wcześniej powstałemu jej obrazowi w kulturze silnej i które ten stereotyp powtarzają (R. Jacquemond, Translation and Cultural Hegemony, za: Skibińska, op.cit., s. 35–36). Przyczyn- kiem do tej perspektywy mogłaby być także refl eksja nad określeniami typu „mała literatura”.

14 Por. Cultural Functions of Translation, (red.) Ch. Schaffner, H. Kelly-Holmes, Clevedon 1995.

15 Skibińska, op.cit., s. 37.

16 Ibidem.

(14)

kultur, okazuje się nie tylko koniecznością, ale i możliwością wzbogacenia wie- dzy o komunikacji międzykulturowej. Niezbędne jednak będzie tutaj ponowne zdefi niowanie obcości, które uwzględniałoby wszystkie opisane wyżej uwarun- kowania.

Kluczowe znaczenie dla naszych rozważań nad elementami „trzeciej kultury”

będzie miał wspomniany już postulat sformułowany przez Krzysztofa Hejwow- skiego w syntezie Kognitywno-komunikacyjna teoria przekładu17. Autor stwier- dza tutaj, iż klasyczne pojęcie „obcości (w odbiorze) przekładu” (Lewicki) musi zostać zmodyfi kowane i zastąpione przez bardziej wielowymiarową „percepcję inności”. Na czym percepcja ta miałaby polegać?

Jeśli założymy, iż świadomość niesamodzielności tekstu przełożonego stano- wi istotny składnik jego lektury18, możemy również przewartościować klasyczne pojęcie „obcości” niesionej przez przekład. Obserwacja funkcjonowania elemen- tów „trzeciej kultury” w przekładzie pozwala uznać za istotny między innymi fakt, że nosiciel języka przekładu wyodrębnia zawarte w tekście trzy wyraźne podzbiory elementów kodu kulturowego.

a) należące do przestrzeni kultury przyjmującej,

b) należące do przestrzeni kulturowej, z której pochodzi tekst wyjściowy, c) pozostałe elementy kodu kulturowego.

Jest to więc bez wątpienia obcość wielowymiarowa: to, co przynależne do kultury i języka oryginału oddzielone zostaje od elementów identyfi kowanych jako istniejące „na zewnątrz” relacji oryginał–przekład, poza obiema kulturami pozostającymi w dialogu dzięki aktowi tłumaczenia.

Jednocześnie już na poziomie tekstu wyjściowego kategoria, którą tutaj zbior- czo określiliśmy jako pozostałe elementy kodu kulturowego, identyfi kowana jest przez odbiorców jako przestrzeń nie nasza (ich19) w opozycji do naszej.

Dopiero na ten podział może nałożyć się tradycyjna nomenklatura potencjal- nych „nośników obcości”: obce w opozycji do swojskie, przy czym (naszym zdaniem) podział ten powinien przede wszystkim akcentować stopień ich (nie) akceptacji w kulturze macierzystej tekstu (zarówno wyjściowego, jak i docelo- wego).

Tak więc to, co nazwane zostało „percepcją inności” daje się zdefi niować już na poziomie relacji z tekstem oryginału jako identyfi kacja tych wszystkich jego obszarów, których jego odbiorca nie może określić jako nasze : swojskie.

17 K. Hejwowski, Kognitywno-komunikacyjna teoria przekładu, Warszawa 2004.

18 Por. K. Hejwowski, op.cit., s. 93. Również Lewicki, stwierdzając, iż postrzeganie cech prze- kładu wynikających z jego obcości zależy od uwrażliwienia odbiorcy na kategorię obcości, a tak- że że w opisywanym modelu lektury przekładu wtórność językowa przekładu jest dla [odbiorcy]

oczywista, zakłada świadomość niesamodzielności tekstu. (R. Lewicki, Obcość w przekładzie a ob- cość w kulturze, [w:] (red.) R. Lewicki, Przekład – język – kultura, Lublin 2002, s. 47–48).

19 Rozwarstwiając się zresztą wielokrotnie w ślad za zróżnicowaniem źródeł zewnętrznych.

(15)

Ostatecznie więc przyjmiemy tutaj dynamiczną defi nicję obcości, określając ją jako:

Napięcie wytwarzające się między tekstem źródłowym a docelowym na skutek zderzenia porządków nasze/ich; swojskie/obce.

Taka redefi nicja prowadzi nas również do wzbogacenia rejestru tzw. poten- cjalnych sygnałów obcości w tekście oryginału: znajdą w nim swoje miejsce ele- menty o dotychczas nieokreślonym statusie, jak na przykład elementy regionalne wewnątrz monolitu kultury narodowej czy też leksemy obcego pochodzenia o wy- sokim stopniu integracji z matrycą przyjmującą. Z perspektywy oryginału są one bardzo czytelnymi indykatorami niejednorodności kulturowej, lecz równocześnie nie znajdują swojego miejsca w obrębie klasycznego pojęcia obcości20. Związane są one ze specyfi ką wewnętrznych podziałów kultury–dawcy, a ich istnienie na planie przekładu stanowi wypadkową pierwotnego ujęcia „obcości wewnętrznej”

oryginału i translatorskiej postawy wobec obcego. Dynamicznie rozumiana „ob- cość” pomaga także uporać się ze specyfi cznym, lecz nierzadkim przypadkiem translatorskim, jakim jest transfer tekstu do obszaru kulturowo-językowego, z któ- rego zaczerpnięte zostały do oryginału elementy „trzeciej kultury”.

Kolejne rozdziały tej książki poświęcone będą zatem poszczególnym uję- ciom obcości, z którymi wypadnie się zmierzyć polskim tłumaczom, napoty- kającym w tekstach literatury chorwackiej elementy kodu zdefi niowanego tutaj jako „trzecia kultura”. Podział ten respektuje perspektywę wyjściową orygina- łu, pozostawiając zdiagnozowanie perspektywy docelowej przekładu wnioskom płynącym z obserwacji poszczególnych rozwiązań translatorskich.

Jako pierwsze omówione zostaną składniki kodu kulturowego jednoznacznie odczytywane jako wywodzące się z przestrzeni zewnętrznej, niezintegrowane, a kategoryzowane tutaj jako ich : obce. Należą do nich przede wszystkim elemen- ty kultur znajdujących się na pozycji „hegemonicznej” zarówno w stosunku do kultury oryginału, jak i przekładu (jak dzieje się to np. w przypadkach francusko- -polskim i francusko-chorwackim). W obszarze naszego zainteresowania znajdą się również składniki kultur genetycznie odmiennych od kultury tekstu wyjścio- wego, a jednak w nierozerwalny sposób z nią związanych: chodzi tu o kultury narodów bezpośrednio sąsiadujących z Chorwacją (włoską i węgierską). Ich rola

20 W najnowszej swojej pracy R. Lewicki podkreśla, iż u podstaw zastosowania kategorii obco- ści do badań translatorycznych tkwi językowa i kulturowa wtórność przekładu. Obcość ta wynika z tej wtórności, a więc z samej istoty przekładu, a przejawia się jako cecha jego odbioru (R. Le- wicki, Obcość w przekładzie a obcość w kulturze, op.cit., s. 45). Z tej perspektywy, co zauważa również autor, z badań nad przekładem musi zostać wykluczona obcość rozumiana np. jako obcość tekstu żargonowego wobec odbiorcy, który nie jest nosicielem danego żargonu (ibidem), a więc także większość kategorii „inności”, które zostały uwzględnione w niniejszej pracy.

(16)

i status są zróżnicowane oraz zmienne w czasie, a mówiąc o nich nie sposób nie uwzględnić zjawiska stereotypu kulturowego w perspektywie obcości.

W kolejnych dwóch rozdziałach postaramy się zgodnie z wyżej opisanym poj- mowaniem obcości sprowadzić opisywane składniki świata przedstawionego do mianownika: ich : swojskie lub nasze : obce21. Zostaną tutaj uwzględnione pod- stawowe, subiektywne (komunikacyjne) i obiektywne (formalne), różnice mię- dzy nimi oraz ich wyznaczniki. Uwagę poświęcimy zarówno nasyceniu rodzimej matrycy języka i kultury elementami obcymi rozmaitego pochodzenia i stopnio- wi ich integracji, jak i zjawiskom związanym z regionalizacją oraz wewnętrz- nymi podziałami kultury. Istotną rolę odegra w naszych rozważaniach charak- terystyczne dla literatury chorwackiej zjawisko „kryptoprzekładu”, tzn. fakt, iż teksty literackie z wielu złożonych przyczyn nie zachowują językowego realizmu w prezentacji świata przedstawionego. Uzupełnieniem tych rozważań będą re- fl eksje nad elementami tzw. mitu habsburskiego oraz ludowym ujęciem obcego.

Przedmiotem ostatniego rozdziału będą przypadki szczególne w obrębie in- teresujących nas zjawisk. W wypracowanej perspektywie obcości postaramy się ująć literackie poszukiwania stereotypu własnej grupy wytwarzanego przez inne kultury. Przyjrzymy się bliżej także elementom kodów kulturowych tworzonych na użytek konkretnych tekstów, które symulują swój związek z realnie istniejący- mi kulturami. Rozważania uzupełni rzut oka na te elementy zewnętrznej matry- cy kulturowej, które przez fakt przekładu nieoczekiwanie powracają do obszaru nasze, należą bowiem do rodzimej kultury odbiorców przekładu. Kilka refl eksji poświęconych zostanie ponadto dialogowi z Innym, który kultura chorwacka po- dejmuje z kulturami „podobnymi nie do zniesienia”22: serbską i bośniacką.

21 Propozycja ta okazuje się zbieżna ze specyfi ką kategorii swoje–obce na pograniczu, którą opisuje M. Dąbrowska-Partyka, mówiąc o przestrzeni pamięci, skoncentrowanej na specyfi cznym doświadczeniu swojskości, której istotą jest obcość, zarazem wyostrzona i oswojona codziennym z nią obcowaniem (Literatura pogranicza, pogranicza literatury, s. 11).

22 Tego arcytrafnego określenia użył I. Čolović (Mit o duchowej przestrzeni narodu, [w:] Bał- kany. Terror kultury, tłum. M. Petryńska, Wołowiec 2007, s. 72).

(17)

ICH: OBCE W PRZEKŁADZIE. GEOGRAFIA MENTALNA – POGRANICZE – STEREOTYP

2.1. PALCEM PO MAPIE KULTUR W jednym z rozdziałów swojej Historii literatury chorwackiej, poświęconym odrodzeniu narodowemu, Dubravko Jelčić wspomina o zachodzących na począt- ku XIX wieku w tej części Europy przemianach społeczno-politycznych, które pretvaraju staru, nadnacionalnu Ugarsku, u nacionalno superioznu, netolerantnu i agresivnu Mađarsku1. Pozycja ta, jedna z najnowszych chorwackich syntez hi- storycznoliterackich, nie została dotąd przełożona na język polski, ale łatwo so- bie wyobrazić, że na przykład jako podręcznik dla polskich kroatystyk staje się przedmiotem translacji. Jak można zauważyć w przytoczonym fragmencie, język chorwacki dysponuje dwiema odmiennymi, zmiennymi historycznie i akcentują- cymi inny punkt ciężkości nazwami państwa sąsiedniego – polityczną: Ugarska i etniczną: Mađarska. Polskiego historyka, opisującego dzieje Węgier, jego oj- czysty język pozbawia możliwości takiego wyboru.

Ten drobny przykład odmiennego sposobu istnienia elementów kultury ze- wnętrznej w dwóch kulturach uczestniczących w procesie przekładu – wyjścio- wej i docelowej – nie jest incydentalną ciekawostką, lecz sygnałem istnienia zło- żonego problemu, który pojawia się także na terenie literatury pięknej – a na jego rozstrzygnięcie nie ma prostej recepty.

Mocno wytartym frazesem jest domaganie się od tłumacza możliwie jak najszerszej kompetencji dotyczącej obu kultur: tej, w której powstał tekst ory- ginalny, i tej, która go przyjmuje2. W przypadku zetknięcia się z elementami należącymi do „kultury trzeciej” na plan pierwszy wysuwa się jednak pewien szczególny aspekt tej kompetencji, a mianowicie znajomość – określmy go tak – kulturowego rozkładu sił po obu stronach kulturowej granicy. Temu rozkładowi sił podporządkowane są bowiem funkcje pełnione przez poszczególne elementy w oryginale i przekładzie.

1 D. Jelčić, Povijest hrvatske književnosti, Zagreb 1997, s. 89. Por. jednak: etnonim madzia- ryzacja.

2 Potrzebę tę akcentowali między innymi G. Mounin, Le traducteur entre les mots et les choses, [w:] Linguistique et traduction, 1976; Wojtasiewicz, op.cit.

(18)

Komponenty świata przedstawionego wywodzące się z kultury zewnętrznej w stosunku do oryginału nie są elementami neutralnymi. Wnoszą do tekstu pew- ne napięcie, wynikające nie tylko ze swojego stosunku do „tła”, czyli kultury macierzystej, do której ów tekst należy, ale również z uczestnictwa w pewnej złożonej strukturze – mapie kultur3 – i od specyfi cznego na niej umiejscowienia, wyznaczanego przez kwantyfi katory: sąsiad, sojusznik, zagrożenie, dominacja, wyrafi nowana kultura, antykultura, kultura prymitywna, barbarzyńca, wróg, przyjaciel... itd. Jak podkreślano już wielokrotnie, wyobrażenia o innych kultu- rach i grupach narodowych nie powstają w izolacji percepcyjnej, lecz w złożonej przestrzeni kontekstowej. Ta mapa kultur realizuje się oczywiście każdorazowo w tekście, który podlega naszej lekturze, istnieje jednak niezależnie od niego jako pewien abstrakcyjny rozkład sił, jako schemat percepcji innych kultur wytwa- rzany przez poszczególne narody, a odzwierciedlający się w sztuce, literaturze, ideologii, wreszcie w języku. Mapy te w poszczególnych kulturach mogą być do siebie zbliżone, ale nigdy się nie pokrywają. Są jednak tak silnie odciśnięte w od- biorczej podświadomości, że nie tylko nieprzygotowany czytelnik przekładu, ale i kompetentny skądinąd tłumacz skłonny jest na przykład widzieć wszelkie kon- takty słowiańsko-germańskie z perspektywy wozu Drzymały.

Chorwacja jest dla polskiego odbiorcy znakomitą przynętą w pułapce utożsa- mienia kulturowego: wieki braku państwowości, sytuacja przedmurza na kresach chrześcijaństwa, pamięć o minionej potędze królestwa (w Chorwacji trwającego do wieku XII, w Polsce o kilka wieków dłużej), blisko spokrewnione języki, toż- samość religii i wyznania, rola warstwy szlacheckiej w życiu państwa i tworzeniu tożsamości narodowej, mesjanizm dziejowy, legenda o niesłowiańskim (sarma- ckim/irańskim) pochodzeniu..., to tylko niektóre z elementów, które każdemu, kto nieco głębiej zetknął się z kulturą i historią Chorwacji (od Mariana Zdzie- chowskiego, autora entuzjastycznej pracy z 1902 roku pt. Odrodzenie Chorwacyi w wieku XIX, po współczesnego organizatora konferencji polsko-chorwackich) nasuwa nieodmiennie myśl o „słowiańskim braterstwie”4. Ponieważ skłonni je- steśmy uznawać za tożsame nasze cechy i doświadczenia narodowe, kontekstowa zależność postrzegania siebie i innych prowadzi nas jeszcze dalej: aż do naszkico- wania analogicznej mapy kultur. Mamy po temu, wydawałoby się, wszelkie zachę- cające dane, chociażby fakt, że ziemie chorwackie rozdzielone były przez wiele stuleci między kilka organizmów państwowych, co nasuwa skojarzenia z sytuacją naszych rozbiorów, kiedy to ekspansywne otoczenie narodowo-państwowe dążyło do zatarcia kulturowej integralności i odrębności rozbitego narodu.

Tymczasem, żeby prawidłowo poruszać się po mapie kultur właściwej danej grupie narodowej, niezbędna jest odpowiednia aparatura nawigacyjna, opierająca

3 A. Kłoskowska, Kultury narodowe u korzeni, Warszawa 1996, s. 96; por. też Lipmannowskie systemy stereotypów.

4 Na ten temat zob.: J. Rapacka, Adam Mickiewicz a romantyzm chorwacki, przeł. M. Dąbrow- ska-Partyka, „Pamiętnik Słowiański” 2004, LIV, s. 16–23.

(19)

się niebezpieczeństwu prostych utożsamień. Aby dokładniej uzmysłowić sobie specyfi kę tej podróży po cudzym terenie, przyjrzyjmy się kilku, na pozór niezbyt egzotycznym i odmiennym od naszych doświadczeń, zagadnieniom z dziejów Chorwacji, jakimi są kontakty i stosunki z sąsiadami, poszukiwanie i przej- mowanie europejskich wzorów kulturowych oraz kwestia wielojęzyczności.

W dziejach kultury europejskiej wielojęzyczność nie jest zjawiskiem rzadkim.

Wykształcone elity zmieniają swoje językowe sympatie i antypatie w poszcze- gólnych okresach (wystarczy wspomnieć choćby niepodzielnie panowanie łaciny w okresie przedrenesansowym lub triumfalny pochód francuszczyzny przez euro- pejskie salony w wieku XVIII), a uwarunkowania tych wyborów są rozmaite: od kulturowych snobizmów po polityczny i gospodarczy pragmatyzm. Co więc czyni przypadek chorwacki tak szczególnym?

Przyjrzyjmy się sytuacji panującej w Chorwacji w pierwszej połowie XIX wieku, a więc w latach poprzedzających pojawienie się ruchów odrodzenia naro- dowego. Tak jak w pozostałych krajach europejskich, chłopstwo jest praktycznie niepiśmienne. Młoda, tworząca się dopiero inteligencja wywodzi się z niższych warstw: są to przede wszystkim duchowni, była to bowiem jedyna ogólnodo- stępna wówczas droga kształcenia (dla porównania w Polsce inteligencja nie- mal w całości wywodziła się z warstwy szlacheckiej). Brakuje uniwersytetu, za którym stałaby kilkusetletnia tradycja (od 1669 istnieje Regia Academia Scien- tiarum, gdzie jednak nauka odbywa się wyłącznie w języku łacińskim). Bardzo wyraźna jest (zarysowana już kilkaset lat wcześniej) kulturowa granica, dzieląca ziemie chorwackie na obszary poddane konkurencyjnym wpływom kulturowym.

Chorwacja i Slawonia znajdują się pod wpływem języka niemieckiego i niemie- ckiej kultury, natomiast Dalmacja, Istria i Dubrownik są terenem wpływów wło- skich, będących skutkiem kilku wieków panowania weneckiego, nieosłabłych wcale po włączeniu Dalmacji w obręb monarchii habsburskiej (ziemie te były wówczas w ściślejszym kontakcie ze swoim zamorskim sąsiadem niż z pozo- stałymi obszarami chorwackimi). Tej już i tak złożonej sytuacji kulturowej nie ułatwia dodatkowy czynnik: język rodzimy, „miejscowy” jest nieskodyfi kowa- ny, a więc nie może stanowić konkurencji dla języków napływowych, zdolnych obsługiwać wszystkie sytuacje komunikacyjne. Warstwy wykształcone są więc

„dwujęzyczne”, jest to jednak bilingwizm specyfi czny: kulturni sloj nije dvoje- zičan, nego se služi stranim jezikom i domaćim dijalektom: jezik je izgrađeni standard strane, „više” kulture (na sjeveru njemački, na jugu talijanski), dijalekt je pučki govor, još uvijek nekodifi ciran, dakle nedovoljno opremljen za borbu sa superiornim konkurentima5. Dla określenia specyfi cznej sytuacji językowej, jaka panowała na ziemiach chorwackich jeszcze w wieku XIX, należałoby zatem zastosować raczej termin dyglosja6.

5 I. Frangeš, Povijest hrvatske književnosti, Zagreb–Ljubljana 1987, s. 134.

6 Termin wprowadzony przez A. Fergusona, a zmodyfi kowany na potrzeby badań nad społecz- nościami wielojęzycznymi przez J.A. Fishmana. Pierwotnie pojęcie to oznaczało jedynie rozwar-

(20)

Dlatego dla dziewiętnastowiecznych kodyfi katorów języka chorwackiego tak istotne było pytanie, które dzisiaj teoria komunikacji nazwałaby pytaniem o projektowanego odbiorcę: czy i jak nauczyć „języka nieprestiżowego” warstwy wykształcone, czy stworzyć i jak stworzyć publiczność czytającą z niepiśmien- nych grup posługujących się jednym z licznych dialektów? Jak utrzymuje Maria Dąbrowska-Partyka, Kłopot bowiem polegał na tym, że adresu czytelniczego lite- ratury odrodzeniowej (...) nie sposób było ustalić7.

Z kwestią wyboru podstawy językowej i narodowej tożsamości łączy się również specyfi ka absorpcji przez chorwacką kulturę wpływów europejskich.

Przykładowo typowy dla wielu literatur dylemat wyboru pomiędzy germańskim a romańskim wzorcem romantyzmu musiał tutaj ustąpić przed moćnim duhom slavjanstva8, nie tylko dlatego, że wyrastająca wokół Zagrzebia naczelna idea odrodzenia narodowego objąć miała wszystkie ludy południowosłowiańskie „od Jadrana do Crnoga mora”, ale również z tej przyczyny, że na tych terenach właści- wie nie istniał klasycyzm, jako silne i zakorzenione zjawisko, w konfl ikcie z któ- rym można by rozpocząć romantyczną rewolucję9.

To właśnie w prądach oświeceniowych przywykliśmy szukać początków no- woczesnego państwa, kojarząc przemiany w świadomości europejskiej ze zdoby- czami rewolucji francuskiej i bezpośrednim wpływem francuskich encyklopedy- stów. Już początek wieku XVIII przyniósł silny wpływ kultury (głównie literatu- ry) francuskiej na ziemie chorwackie, zwłaszcza do Dalmacji. Ignjat Djurdević pisze w 1721 roku o sytuacji w Dubrowniku: Ovdje vlada francuski jezik i tko ga zna makar i površno smatra se prvim čovjekom na svijetu, tako da ne drži do prvih europskih učenjaka ni koliko do lanjskog snijega10. Właśnie w Dubrowniku

stwienie funkcjonalne konkretnego języka w zależności od sytuacji komunikacyjnej i związany z nim podział na odmianę wysoką (high) i niską (low). W swej zmodyfi kowanej defi nicji dyglosja zostaje przeciwstawiona bilingwizmowi – czyli sytuacji, kiedy pojedynczy użytkownik posługuje się dwoma (lub więcej niż dwoma) znanymi sobie językami w sposób dowolny, niezależny od spo- łecznego nacechowania sytuacji komunikacyjnej. Dyglosja tym się będzie różnić od bilingwizmu, że każdy z używanych przez jednostkę języków posiada jasno wytyczone granice zastosowania i określone, usankcjonowane społecznie funkcje. Takie użycie dwóch języków musi być zaakcepto- wane przez grupę i trwać co najmniej trzy pokolenia mówiących. Warunkiem występowania dyglo- sji jest więc ścisłe rozgraniczenie funkcji poszczególnych języków, które obsługują różne dziedzi- ny życia i fakt, że wybór jednego z nich nie jest przypadkowy. Zakres występowania języków – np.

sfera kontaktów ofi cjalnych, edukacji, religii, kontaktów prywatnych – ustalany jest przez grupę i to ona każdemu ze swoich nowych członków wraz z nabywaniem danego języka przekazuje zbiór zasad i obszar jego używania. Zob.: J.A. Fishman, The Rise and Fall of the Ethnic Revival: Per- spectives on Language and Ethnicity, Berlin 1985; C.F. Ferguson, Diglossia, „Word” 1959, nr 15.

7 M. Dąbrowska-Partyka, Wielojęzyczność jako problem kultury literackiej, [w:] Symbioza kul- tur słowiańskich i niesłowiańskich w Europie Środkowej, (red.) M. Bobrownicka, Kraków 1996, s. 181.

8 Povijest hrvatske književnosti, t. III, (red.) S. Goldstein, Zagreb 1976, s. 140.

9 Por. A. Borowiec, Południowosłowiański kształt klasycyzmu. Próba rekonesansu, Kraków 1994.

10 Cyt. za: Povijest hrvatske književnosti, t. II, (red.) S. Goldstein, Zagreb 1974, s. 350.

(21)

wystawiono sztuki Moliera wcześniej niż w innych krajach słowiańskich (nosiły one tam nawet specjalną nazwę frančezarija11), a wielu ilirystów – twórców dzie- więtnastowiecznego odrodzenia narodowego znało i czytało w oryginale prace encyklopedystów. Specyfi ka podziału kulturowego Chorwacji sprawiła jednak, że zdobycze francuskie docierały tutaj dwiema niezależnymi drogami pośrednimi, a racjonalizm miał dwa oblicza: na północy był to tzw. racjonalizm panoński, pod dominującym wpływem reform austriackiego józefi nizmu, natomiast na południu śródziemnomorski, naznaczony bodźcami płynącymi z Półwyspu Apenińskiego12. Bezpośrednie „francuskie” piętno na kulturze chorwackiej odcisnął natomiast zwycięski pochód Napoleona przez Europę. W utworzonych w 1809 roku z tery- toriów wybrzeża adriatyckiego, ziem słoweńskich i części Chorwacji Prowincjach Ilirskich wprowadzono reformy społeczne i polityczne: zniesiono pańszczyznę, a język narodowy trafi ł do szkół i administracji. Pod auspicjami gubernatora Dan- dolo i generała Marmonta ukazuje się wówczas słownik włosko-chorwacko-łaciń- ski oraz „Il Regio Dalmata – Kraljski Dalmatin”, pierwsze wydawane w Zadarze dwujęzyczne chorwacko-włoskie czasopismo.

Wpływy włoskie na kulturę europejską przywykliśmy traktować jako ożyw- czy nurt niosący zdobycze humanizmu, nowe style w sztukach plastycznych i ar- chitekturze, względnie nowinki ogrodnicze wprowadzane z dużym oporem do kuchni polskiej od czasów pewnej niezbyt lubianej królowej. Postrzegana jako zagrożenie „italianizacja kultury” to dla polskiego odbiorcy zjawisko równie abstrakcyjne, jak „przymusowa japonizacja”. Rozwijająca się w bezpośrednim sąsiedztwie dominującego nie tylko cywilizacyjnie sąsiada kultura Chorwacji podlegała natomiast wpływom włoskim od czasów powstania średniowiecznego królestwa stykającego się bezpośrednio z posiadłościami weneckimi. Wpływy te wzmocniły się z chwilą znalezienia się całej Dalmacji pod władzą Wenecji w wieku XV i nie zostały zahamowane po upadku Republiki w 1797 roku. Cy- towany tu już Ivo Frangeš tak opisuje wenecko-chorwackie stosunki kulturalne w wieku XVI: Čitav dalji razvitak hrvatske književnosti u Primorju odvijao se upravo pod uvjetima mletačke vlasti koja kao da je, u prvi čas, ipak nalazila ra- zumijevanja za domaće stvaraoce, ili jednostavno, nije imala razloga da taj rad suzbije. Trójjęzyczna (chorwacko-włosko-łacińska) kultura rozkwitała poddana bezpośrednim wpływom renesansu i połączona z włoskimi centrami uniwersy- teckimi i literackimi. Po jakimś czasie jednak układ ten ulega zasadniczej zmia- nie, co musiało doprowadzić do upadku dalmatyńskiej literatury w wieku XVII.

No kako vrijeme prolazi (...) Dalmacija se sve više pretvara u provinciju jedne bogate i rafi nirane centrirane vlasti, koja nema nikakvog interesa da širi kul- turu na području s kojega sakuplja svoje najbolje i često najvjernije vojnike.

(...) U ideološko-kulturnom pogledu mletačko vladanje moglo biti i dobitak za

11 Ibidem, s. 351.

12 Frangeš, op.cit., s. 112.

(22)

hrvatski narod [ipak] hrvatska je književnost u Dalmaciji, kako je vrijeme prola- zilo, sve više sahnula13.

Upadek Republiki Weneckiej nie zmienił jednak sytuacji na korzyść kultury słowiańskiej, a nawet pogorszył ją. Spowodowane to było między innymi po- głębiającą się wraz z wykształceniem się silnej i silnie zitalianizowanej warstwy mieszczańskiej dyglosją, brakiem słowiańskiego standardu zdolnego przeciwsta- wić się językom napływowym, ale przede wszystkim celową polityka monarchii habsburskiej, która przejęła te tereny w spadku po Wenecji, a której taka sytuacja z wielu powodów odpowiadała. Došlo je tako do paradoksalne situacije da sto- ljeća mletačke uprave nisu toliko proširila utjecaj talijanske kulture u Dalmaciji koliko svega jedno (ali devetnaesto!) stoljeće austrijske vlasti – pisze Frangeš14. Język włoski, zamiast, jak to było poprzednich wiekach, pozostać „Kulturspra- che” wykształconych elit świeckich, umożliwiającą kontakt z włoskimi centra- mi kulturowymi i wzbogacającą odrębną kulturę regionalną, stał się w Dalma- cji narzędziem wynaradawiającej polityki Austrii, która faworyzowała warstwy zitalianizowane. Aby skomplikować ten obraz stosunków chorwacko-włoskich dodajmy, że włoska kultura wpisana była również w proces chorwackiego od- rodzenia narodowego, bardziej niż wydaje się to na pierwszy rzut oka, między innymi poprzez tradycję literatury dubrownickiej, której budziciele nie odważyli się odrzucić z niedostatku wzorów, na jakich można było oprzeć nową literaturę narodową. Jednocześnie jest faktem, że italianizacja Istrii i Dalmacji przesunęła o kilkadziesiąt lat (w przypadku Istrii nawet do lat osiemdziesiątych XIX w.) przyjęcie idei odrodzenia narodowego.

O wiele mniej niejednoznaczna może się wydawać polskiemu odbiorcy kwe- stia wpływów obszarów niemieckojęzycznych – ściślej: monarchii habsburskiej, w której Chorwacja znalazła się wskutek personalnej unii z Węgrami. Germaniza- cja i centralistyczne dążenia Wiednia nasilają się zwłaszcza po upadku rewolucji węgierskiej z 1848 roku. Od 1851 władzę w imieniu cesarza Franciszka Józefa sprawuje minister spraw wewnętrznych Aleksander Bach. W okresie bachowskie- go absolutyzmu germanizacja obejmuje wszystkie obszary życia publicznego, z „praktycznych” pobudek proponuje się jeden język ofi cjalny (czytaj: niemiecki) w całym państwie, do szkół sprowadza się nauczycieli obcokrajowców, upadają niemal wszystkie chorwackie czasopisma, niszczone są tradycje i obyczaje naro- dowe, a zmiany najgorliwiej wprowadzają w życie zniemczeni Słowianie.

Na pozór sytuacja znana nam z podręczników historii własnej. A jednak per- spektywa związków chorwacko-germańskich zawężona do smutnych czasów bachowskiego absolutyzmu, uzupełniona (w najlepszym razie) anegdotą o twór- cach odrodzenia narodowego w romantycznej gorączce „tłumaczących” swoje niemieckie nazwiska na chorwackie, zasadniczo zubaża ten obraz. Jego ocena – ambiwalentna i zmienna w czasie – dodatkowo komplikowana jest przez fakt,

13 Ibidem, s. 122–123.

14 Ibidem.

(23)

że choć wpływy kultury niemieckojęzycznej w Chorwacji nie ograniczały się do wpływów Austrii, a jednak w dużej mierze były przez nią fi ltrowane.

Przyjrzyjmy się jednemu z przedstawicieli chorwackiego baroku, którym jest Pavao Ritter Vitezović – takie bowiem miano widnieje na karcie tytułowej jego pierwszego wydanego drukiem dzieła Odiljenje sigetsko (1684). Syn nie- mieckiego osadnika i mieszkanki Senja określa się tutaj jako hrvatski i senjski vlastelin. Ten siedemnastowieczny polihistor i fantasta, uczeń barona Valvasora, w swoich pracach historycznych i poematach kreślił wizję Wielkiej Ilirii obej- mującej wszystkie kraje, w których żyła ludność słowiańska. Wizja triumfującej Słowiańszczyzny, mimo że poparta symbolicznym gestem przybrania słowiań- skiego nazwiska i decyzją tworzenia w języku słowiańskim, jest jednak u Rit- tera Vitezovicia wyraźnie i naiwnie... proaustriacka15. Wizja ta, stworzona przez Vitezovicia, miała ogromny wpływ na podstawową dla narodowego odrodzenia chorwackiego ideę Ilirii, zaś jego wybór językowo-tożsamościowy jest w tradycji chorwackiej przedstawiany jako prekursorski w stosunku do gestów dziewiętna- stowiecznych „budzicieli”, z których wielu było Chorwatami z wyboru. Wycho- wani przeważnie w mieszczańskiej niemieckojęzycznej kulturze Chorwacji Pół- nocnej, edukowani w niemieckiej lub węgierskiej szkole, nierzadko potomkowie słowackich lub niemieckich osadników, dokonywali świadomego kulturowego wyboru, uczyli się języka ludu, zmieniali brzmienie swoich nazwisk, lecz więk- szość swojej korespondencji, w której padają zasadnicze dla stworzenia jednego języka narodowego decyzje prowadzili... po niemiecku. Jeszcze w roku 1838, w czasie triumfalnego pochodu iliryzmu, hrabia Janko Drašković zwraca się do chorwackiej płci pięknej z entuzjastycznie przyjętym apelem Ein Wort an Iliriens hochherzige Töchter, w którym wzywa szlachetne córy Ilirii, aby pielęgnowały i rozwijały język ihres Vaterlandes...

Tych kilka kulturowych epizodów pochodzących z czasów gdy kształtowała się chorwacka tożsamość narodowa, pokazuje, jak zawodne są w tym wypadku kryteria, które przywykliśmy stosować wobec meandrów własnej historii. Kon- takty chorwacko-niemieckie, przebiegające rzecz jasna nierzadko pod znakiem ekspansji kulturowej i terytorialnej większego narodu (czytaj: germanizacji), dalekie były jednak od czarno-białych schematów. Najbardziej czuły barometr międzykulturowych kontaktów – język – świadczy o tym dobitnie.

Historia konkurencji językowej chorwackiego i niemieckiego zaczyna się wraz z zamieraniem łaciny jako języka komunikacji naukowej i międzynarodo- wej. Obserwując językowe wybory chorwackich intelektualistów, nie wolno za- pominać, że na przykład w okresie, gdy nieustandaryzowany jeszcze wówczas chorwacki doby iliryzmu nie był w stanie unieść ciężaru metajęzykowych dys-

15 W Croatia Rediviva (1700) entuzjastycznie przedstawia on rezultaty pokoju w Karłowicach jako zmartwychwstanie Chorwacji, mimo że wyzwolone spod okupacji osmańskiej ziemie chorwa- ckie przypadły w większej części Habsburgom. Zob. J. Rapacka, Leksykon tradycji chorwackich, Warszawa 1997, s. 143.

(24)

kusji, niemiecki zajmował w ówczesnej Europie miejsce, jakie obecnie przypa- da angielszczyźnie: był językiem nauki, fi lozofi i, międzynarodowych kontaktów i przekładów, w których arcydzieła literatury światowej docierały do publiczności mniejszych narodów. Sytuacja nie uległa zasadniczej zmianie aż do przełomu stu- leci, kiedy to Wiedeń pozostawał źródłem nowoczesnych idei humanistycznych – od psychoanalizy do nowoczesnej fi lozofi i języka. W tych warunkach wybór języka niemieckiego nie musiał być (i często nie był) uwarunkowany ideologicz- nie, a bez twórców i naukowców, którzy zdobywali wykształcenie i szlifowali warsztat w miastach Niemiec i Austrii, kulturę chorwacką trudno sobie wyob- razić. Maria Dąbrowska-Partyka słusznie zauważa, że choć niemieckojęzyczne wydawnictwa w Zagrzebiu całkowicie wyparły ok. 1839 roku tytuły rodzime, trudno byłoby obronić tezę o ich obcości czy wyobcowaniu16. W przeprowadzo- nej bez germanofi lskich i germanofobicznych akcentów analizie chorwacko-nie- mieckich kontaktów kulturowych, Viktor Žmegač zwraca między innymi uwagę, że to właśnie niemieckojęzyczne czasopisma przyczyniały się w XIX wieku do propagowania kultury chorwackiej, donosząc o wydarzeniach kulturalnych i dru- kując dzieła rodzimych pisarzy w niemieckich przekładach, dzięki czemu docie- rały one do czytelników chorwackich (a była ich niemała grupa), władających wyłącznie językiem obcym (podkr. moje – K.W.)17.

Linie podziałów językowych wewnątrz kultury chorwackiej często przebiega- ją w sposób nieoczekiwany i wprawiający badaczy w konfuzję, czego dowodem choćby powyższy lapsus wybitnego literaturoznawcy. Pisząc o fenomenie, któ- ry nazwalibyśmy „paradoksem ilirskiej dyglosji”, Žmegač zauważa zaskakujący rezultat chorwackiego dążenia do stworzenia idiomu, który dotrzymałby pola niemieckiemu konkurentowi: hrvatski jezik znao biti organ domojlubne obve- ze, jezik budnica, proglasa, javnog djelovanja, dok je njemački mogao biti izraz privatnog života. Wiadomo skądinąd, że chorwaccy romantycy bardzo niechęt- nie przyznawali się do swoich niemieckich inspiracji (mimo że były one wyraź- nie widoczne18), chętnie natomiast zarzucali niemieckiemu romantyzmowi, że

„prócz języka, nie ma w nim nic niemieckiego”, stanowi on więc zaprzeczenie ideału nowej literatury, która powinna być z gruntu narodowa i swoista19.

Jak widzimy, wybór języka i kultury chorwackiej niekoniecznie musiał iść w parze z odrzuceniem idiomu niemieckiego jako medium komunikacyjnego;

zryw preproroda odbywał się bowiem (wbrew temu, czego moglibyśmy oczeki- wać) głównie pod hasłem niebezpieczeństwa... madziaryzacji.

Aż do chwili stłumienia rewolucji węgierskiej w roku 1848 najsilniejszym ośrodkiem promieniowania, a jednocześnie realnym zagrożeniem dla języka

16 Dąbrowska-Partyka, Wielojęzyczność..., op. cit., s. 181.

17 V. Žmegač, Hrvatsko-njemački kulturni odnosi u prošlosti, „Encyclopaedia moderna” 1992, 4 (40), s. 601.

18 Povijest hrvatske književnosti, (red.) S. Goldstein, t. IV, Zagreb 1976, s. 191.

19 Ibidem, s. 193.

(25)

i kultury Chorwacji północnej, była nie odległa niemieckojęzyczna Austria, ale najbliżsi sąsiedzi – państwo węgierskie. Od początku wieku XII, od momen- tu gdy Chorwacja związała się unią personalną z Węgrami, szlachtę chorwacką i węgierską tworzącą trzon ówczesnego feudalnego państwa łączyły niezwy- kle trwałe, ponadnarodowe więzi, na które składały się między innymi tradycje wspólnej walki z zagrożeniem tureckim i obrona przywilejów stanowych oraz fakt, że samodzielnie Chorwacja nie stanowiła nigdy realnej przeciwwagi mili- tarnej dla potęgi osmańskiej. W takiej sytuacji geopolitycznej miasta węgierskie (a potem habsburskie) były naturalnymi ośrodkami kulturowymi Chorwatów;

o tym, jak silny był to związek, może świadczyć fakt, że zajęcie Budy przez Tur- ków załamało renesans w północnej Chorwacji20.

Jak wspomniano na początku niniejszego rozdziału, przełom wieków XVIII i XIX to czas przekształcania się węgierskiego państwa stanowego w homoge- nicznie narodowe i okres, w którym równoprawność obu królestw – chorwackie- go i węgierskiego – połączonych osobą jednego władcy staje się coraz wyraźniej chorwackim pobożnym życzeniem, a tradycyjne silne przekonanie Chorwatów o dobrowolności tego związku jedynie wspomnieniem. Przed coraz większym wpływem węgierskim chorwacka szlachta broniła się między innymi orężem łaciny, która nadal pozostawała językiem dyplomacji i obrad sejmowych. Jed- nak już w roku 1790, pod naciskiem węgierskim, Sabor zdecydował, że w szko- łach chorwackich znajdzie się język węgierski (na razie jako nadobowiązkowy).

W roku 1805 wspólny sejm zdołał narzucić węgierski jako język ofi cjalny. Moż- liwość obrony przed madziaryzacją mogło zapewnić tylko pojawienie się nowej wykształconej grupy – inteligencji pochodzenia mieszczańskiego, która nie by- łaby związana interesami stanowymi jak szlachta. Niestety, nie miała ona praw politycznych. W 1825 roku kwestia językowa ponownie znalazła się na forum obrad chorwackiego Saboru, jego przedstawiciele stwierdzili jednak i tym razem, że uviđaju korist i potrebu mađarskog jezika oraz da će se sve moguće učiniti da mladež hrvatska nauči mađarski21. Rzeczywiście, dwa lata później język wę- gierski stał się obowiązkowym przedmiotem w chorwackiej szkole i warunkiem zatrudnienia we wspólnych urzędach, co de facto torowało drogę całkowitej ma- dziaryzacji. Nic więc dziwnego, że wśród haseł chorwackiego odrodzenia naro- dowego znalazła się także konieczność jej zapobieżenia.

Ante Starčević w swoich pamiętnikach zanotował znamienną diagnozę tych czasów: Za ilirstva ne biaše drugo nego da budeš Ilir ili Magjaron22. Potrzeba walki była jasno ukazywana, jednak jako przeciwwagę wynarodowieniu należało pokazać również propozycję pozytywną – a w warunkach podzielonej dialektal- ne i poddanej obcym wpływom Chorwacji nie było to proste. Wspomniany już

20 Por. J. Rapacka, Centra i peryferie literatury starochorwackiej, „Pamiętnik Słowiański”

1991, XLI, s. 15–29.

21 Povijest hrvatske književnosti, red. S. Goldstein, t. IV, Zagreb 1976, s. 10.

22 Cyt. za: D. Jelčić, Povijest hrvatske književnosti, Zagreb 1997, s. 100.

(26)

tutaj, wywodzący się z arystokracji niestrudzony propagator iliryzmu w swojej sferze, hrabia Drašković, w pisanej tym razem w jednym z trzech chorwackich dialektów broszurze Disertatia iliti Razgovor darovan gospodi poklisarom za- konskim i budućem zakonotvorcem Kraljevinah naših, za buduću Dietu ungarsku odaslanem, držan po jednom starom domorodcu Kraljevinah ovih, śladem swo- jego mistrza Ljudevita Gaja, przywódcy ruchu, proponuje użycie jednego języka (sztokawskiego właśnie) jako broni szlachty w dyplomatycznej walce z Węgra- mi. W znaczącym roku 1848 poeta Ivan Mažuranić ogłasza w dwóch tysiącach egzemplarzy odezwę Hrvati Madjarom, w której wzywa Węgrów, by w imię wielkich idei wolności, równości i braterstwa zrezygnowali z presji wywieranej na naród chorwacki, gdy tymczasem mianowany przez Wiedeń chorwacki ban Josip Jelačić, wykorzystany jako narzędzie habsburskiej kontrrewolucji, tłumi węgierskie powstanie.

Po krótkim okresie, w którym prowadzoną przez narodowców węgierskich madziaryzacyjną politykę wobec pozostałych narodów w koronie św. Stefana za- stępuje wzmożona germanizacja, przekształcenie monarchii habsburskiej w du- alistyczne Austro-Węgry w roku 1867 oraz podpisana rok później tzw. Ugoda węgiersko-chorwacka ponownie wzmacniają dominację Węgier. Sytuację pogar- sza fakt, że Chorwacja i Slawonia znajdują się po węgierskiej, a Dalmacja i Istria po austriackiej stronie dualistycznej monarchii. W roku 1883 Węgier ze Slawonii Károly Khuen-Héderváry zostaje banem Chorwacji i rozpoczyna się tzw. khu- enowska noc. Znakiem chorwackiej podrzędności w nowo powstałym państwie stało się wydarzenie bliskie politycznej groteski: kiedy cesarz Franciszek Józef odwiedzał Zagrzeb, na rozkaz Khuena przywieziono z Budapesztu kilka wago- nów gliny, którą wysypano na zagrzebski peron, aby władca po przyjeździe sta- nął „na węgierskiej ziemi”. Drugim wymownym symbolem nowego porządku (przedostał się on zresztą do literatury pięknej) był napis MAV – Magyar àllam vasutak (Węgierskie koleje państwowe), który na stacjach i w wagonach linii ko- lejowej Budapeszt–Rijeka przypominał o węgierskiej „kolonizacji” ziem chor- wackich. Jeśli istotnie chorwacka i węgierska szlachta doby Nikoli Zrinskiego mogłyby przedstawiać siebie jako „bratanków od szabli i szklanki”, późniejsze wieki skutecznie zdezaktualizowały taki wizerunek.

Obserwacja tych związków i dychotomii nie jest rzeczą prostą, łączy bowiem obszary kompetencyjne kilku dziedzin. Sytuacji nie ułatwia fakt, że ich ocena w samej Chorwacji ulegała zasadniczym przekształceniom; przykładowo stosun- ki chorwacko-włoskie jeszcze w latach siedemdziesiątych XX wieku opisywa- ne były pod hasłami-kluczami „przymusowej italianizacji” i „włoskiego zagro- żenia”, podczas gdy ostatnie lata przynoszą coraz wyraźniejszą pozytywną ich ocenę jako jednego z ważnych składników chorwackiej tożsamości23. W innym

23 Por. L. Sočanac, Talijanizmi u hrvatskome jeziku, „Suvremena lingvistika” 2002, nr 1–2.

Cytaty

Powiązane dokumenty

dzy biografi ą odbiorców Dobrej Nowiny o zabitym i zmartwychwstałym Mesjaszu a przesłaniem wiary, które jest im przekazywane jako narra- cja, istnieje ścisła korelacja: oba

Wydawać by się mogło, że w oparciu o powyższe sformułowanie możli­ we byłoby uzasadnienie praktycznie każdego istniejącego już przywileju. Sądy jednakże przyjęły

Wydaje mi się, że elementem kultury matematycznej jest także świadomość środków jakich się używa.. Nie jest moim zdaniem dobrym obyczajem używanie

Zgodnie z definicja Harvey’a wartość dodana w systemie edukacji odnosi się do osiągnięć uczniów takich jak: wzrost wiedzy, umiejętności, zdolności oraz inne atrybuty, które..

Żeby jed n ak tak się m ogło stać — to znaczy, by każdy m ógł się stać stu­ dentem w im ię dostosow ania do nowej rzeczyw istości — potrzebne było (ryn­

także narzędzia umożliwiające ich prawidłową realizację. katalog uprawnień kuratora wyczerpuje potrzeby w tym zakresie. Kodeks karny wykonawczy zawie- ra jednak szereg

Redenen om juist wel voor ‘diepe’ renovatie te kiezen zijn dat het in één keer een flinke bijdrage levert aan energieprestatie, dat het vastgoed toch al gedifferentieerd aangepakt

Rocznik Muzeum Świętokrzyskiego 5, 133-141 1968.. Była ona w yrazem ciągłych poszukiw ań, zm ierzających do takiego zorganizow ania pracy ośw iatow ej, by tra fiła