• Nie Znaleziono Wyników

Problemy : miesięcznik poświęcony zagadnieniom wiedzy i życia, 1948 nr 4

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Problemy : miesięcznik poświęcony zagadnieniom wiedzy i życia, 1948 nr 4"

Copied!
74
0
0

Pełen tekst

(1)

MIESIĘCZNIK p o ś w ię c o n y z a g a d n ie n io m WIEDZY I ŻYCIA

N R 4

19 4 8

(2)
(3)

P R O B L E M Y

M ie s ię c z n ik p o ś w ię c o n y z a g a d n ie n io m w ie d z y i

Kok IV 1948

życia

N r 4 (25)

1 /

T R E S C

C UD A P O M IA R Ó W ...

B a n a ln a z d a w a ło b y się czynność m ie rz e n ia je s t je d n y m z g łó w n y c h c z y n n ik ó w w h is to r ii k u ltu r y .

ZO R ZA P O L A R N A ...

W ra ż e n ia z w y p r a w y n a s ta tk u m y ś liw s k im „ I s f i e l l “ , u w ię ­ z io n y m w lo d a c h M o rz a B ia łe g o .

PODSTĘP I M A S K O W A N IE SIĘ JA K O PRAW O N A T U R Y czyli o sztuce stwarzania fałszywych pozorów.

O z d u m ie w a ją c y c h p rz e ja w a c h p r a w a w a lk i, ja k o je dn ego z p o d s ta w o w y c h fu n d a m e n tó w ś w ia ta is to t ż y w y c h : k a r t k i z k o d e k s u w o je n n e g o n a tu ry .

JA K IE G O W ZR O STU B Ę D Z IE TW O JE D ZIEC K O ? . . . . H A L A A T O M O W A U. W ...

U n iw e rs y te t W a rs z a w s k i p r z y g o to w u je się do p ra k ty c z n y c h oada n n a d e n e rg ią a to m o w ą .

PO R TR ET A L K O H O L I K A ...

A r t y k u ł z s e r ii „ W ie lc y w ro g o w ie lu d z k o ś c i“ .

W ZGLĘDNOŚĆ CZASU ...

C zy B óg je s t p ie r w ia s tk ie m z m in u s jeden?

CO TO JEST M A T E M A T Y K A ? ...

W y w ia d y z: M a tu rz y s tą ob. N ie w y m ie rn y m .

P ita g o ra s e m — P la to n e m — A ry s to te le s e m . M a h o m e d e m ib n M u s ą a l C h u a riz m i i in n y m i.

P IG M E JE N A J M N IE J S I L U D Z IE Ś W IA T A W D Z IE W IC Z E J PUSZCZY K A M E R U N U ...

W X X w ie k u , w epoce te c h n ik i, k o m fo r tu , r o z k w itu k u lt u r y

‘ c y w ih z a c ji is tn ie ją jeszcze lu d z ie , k tó r z y n ie z n a ją k s ią ż k i, IEiciia, sam ochodu, c e n tra ln e g o o g rz e w a n ia .

p r a c e c h o r e z m s k i e j e k s p e d y c j i A R C H E O L O G IC Z ­ NI.0 . - E T N O G R A F IC Z N E J A K A D E M II N A U K ZSRR . . .

Wc ty s ię c y la t h is to r ii s ta ro ż y tn e j c y w iliz a c ji.

P O D M O R S K A PODRÓ Ż E N E R G II E LE K TR Y C Z N E J . e n s a c y jn y p r o je k t p rz e s y ła n ia e n e rg ii e le k try c z n e j z N o r ­ w e g u do W ie lk ie j B r y ta n ii.

g d y c h e m i a z a w ł a d n i e ś w i a t e m...

n p tf'ia f Przesz*e^ 0 n le z b y t odległego) ś w ia ta p rz e k s z ta łc o - ego fa n ta s ty c z n ie m ó z g a m i c h e m ik ó w .

SUROWE JA JK O K U R Z E O D B IJ A SIĘ JA K P IŁ K A . . . NO W O ŚC I N A U K O W E ... ....

n o t a t n i kp r o b l e m ó w . ...

l i s t y i o d p o w i e d z i...

ra k ó w , k la s a I — C. P a ń s tw . L ic e u m M a t.-P rz y ro d n .; P ro i.

W i ’ W a rs z a w a ; J. C. W ro c ła w ; A . R a d z im irs k i, S ta lo w a vvoia; X . Y . Z. G liw ic e ; W. M u s ia ł, D ą b ro w a G ó rn ic z a ; M ie -

« w T ™ K o r n o w s k i, T r z c ia n k a L u b u s k a ; „S ta ru s z e k z N i- , W ro c ła w s k a D ru ż y n a H a rc e rz y im . K ra s ic k ie g o . k s i ą ż k i, k t ó r e w a r t o p r z e c z y t a ć

Jan O b a is k i...218

Czesław Centkiewicz . . . 225

Fryderyk Pautsch . . . . 228

Roman W yrzykowski .

. 236 . . 237

Micha* Rostafiński . . . . 240

Włodzimierz Zonn . . . . 249

Stanisław Kow al . . . . 255

H. V. V a l l o i s ...

M arek Orłów . . .

Ludw ik Natanson . . . . 269

Aleksander Fersman . . . 271

...276 Q- V. 0 ...279 ...283

288

(4)

Według ustawy z X V I wieku przeciętna wielkość le­

wej stopy 16 mężczyzn opuszczających kościół pe­

wnej niedzieli rano, była obowiązującą jednostką m iary długości... (wg ówczesnego sztychu).

C ŁJ D A

P O M I A R Ó W

B a n a l n e z d a w a ł o b y

m i e ­

r z e n ia fest ł a d n y m z yłównych czynni- Uówu w h is t o r ii kuBtury

J A N O S A L S K ! In ż y n ie r, w s p ó łp ra c o w n ik n a u k o w y

G łów ne go U rz ę d u M ia r

ierzenie n a le ży do p ie rw o tn y c h czynności c z ło w ie ka i z a jm u je po­

w ażne m ie jsce w h is to r ii k u lt u r y . O d n a jd a w n ie js z y c h czasów c z ło w ie k w c ią ż p o s łu g u je się n im , czy to ro z k ła d a ją c swe zajęcia w czasie, czy p rz y g o to w u ją c po­

s iłk i, sporządzając swą odzież, b u d u ją c m ie ­ szkanie, o d b y w a ją c w ę d ró w k ę , w y m ie n ia ją c je d n e p r o d u k ty na d ru g ie lu b k o n s tru u ją c narzędzie p ra c y lu b w a lk i. P rz y w s z y s tk ic h ty c h czynnościach m u s i p o ró w n y w a ć tę czy in n ą w ie lk o ś ć (czas, długość, ciężar, w a r ­ tość itd .) z in n ą w ie lk o ś c ią tego samego r o ­ d za ju , a to je s t w ła ś n ie m ierzenie.

N a tu ra ln ie w ró ż n y c h epokach ro z w o ju c z ło w ie ka ró ż n y b y ł też zakres i sposób w y ­

k o n y w a n ia p o m ia ró w . P ie rw o tn e m ie rze n ie b y ło ra cze j ocenianiem (szacowaniem ) drogą w y czu cia , opartego na dośw iadczeniu. 1 dziś zresztą bardzo często p o s łu g u je m y się ta k ą oceną: g d y np. za sta n a w ia m y się czy u d ź w i­

g n ie m y p e w ie n ciężar albo czy pew na ilość w o d y zm ieści się w d a n y m n a c z y n iu . M ogą to b yć dokonane w m y ś li „ p o m ia r y “ n a w e t b a rd z ie j s k o m p lik o w a n e j n a tu r y ja k n p . gdy p rz e c h o d z im y przez je z d n ię i w id zą c pędzą­

cy k u na m samochód, o ce n ia m y czas n ie - zbędny do jego dojścia do p u n k tu , przecięcia się z naszą trasą, po czym do tego czasu do­

sto s o w u je m y naszą prędkość. T a k ic h p r z y ­ k ła d ó w z życia codziennego m ożna znaleźć bardzo w ie le .

218

(5)

Liczne przyrządy m ier­

nicze w kabinie samolo­

tu zapewniają panowa­

nie lotnika nad maszy­

ną, gwarantują p raw i­

dłowość i bezpieczeń­

stwo lotu.

W w ie lu w y p a d k a c h m ie rz e n ie ta k się ze­

spala z naszym życie m , że n ie z d a je m y sobie w cale s p ra w y z tego, ja k w ie lc e je s t u ż y ­ teczne. Często d o p ie ro ja k ie ś niepow o dzenie, zw iązane z b ra k ie m m ia ry , p ozw ala na m od­

czuć znaczenie m ie rze n ia , ja k np. g d y się sp ó źn im y n a pociąg, n ie m a ją c do d ysp o zy­

c ji zegarka albo g d y k u p io n y „n a o k o “ m a ­ te r ia ł okaże się n ie w y s ta rc z a ją c y na u b ra n ie .

O zasięgu m ie rz e n ia i jego znaczeniu w d zisie jszych czasach p rz e k o n u je nas je d - ny m rz u te m oka deska p o m ia ro w a w sam o­

locie z m n ó stw e m p rz y rz ą d ó w , k tó re zape-

^ n ia ją p ilo to w i pa n o w a n ie nad maszyną, —- ' ub ta b lic a z p rz y rz ą d a m i k o n tr o ln y m i w ga­

binecie d y re k to ra technicznego w ie lk ie g o za kła d u prze m ysło w e g o , k tó r y d z ię k i tem u może śledzić za stanem p ro d u k c ji, k o n tro lo ­ w ać w s z y s tk ie c z y n n ik i, w p ły w a ją c e na je j p rzebieg i n ie w s ta ją c z w ygodne go fo te la , sku te czn ie k ie ro w a ć pracą ty s ię c y lu d z i.

A le n ie ty lk o zakres m ie rz e n ia rośnie n ie ­ ustannie . W ażniejsze bodaj je s t to , że ró w ­ nole g le ro śn ie dokładność m ie rze n ia . Trzeba zauw ażyć, że ka żd y p o m ia r je s t obarczony b łę d a m i, po ch o d zą cym i m . in . z n ie d o k ła d n o ­ ści naszego w z ro k u i in n y c h organów , u ż y ­ w a n y c h do o d c z y ty w a n ia w skazań narzędzi m ie rn ic z y c h (np. u s ta w ie n ie w s k a z ó w k i na kresce p o d z ia łk i), ze zm ienności w czasie po-

S * " * w swym gabinecie w wygo tni® , fo‘ elu i obserwując przyrząi

“ iernicze, dyrektor zakładów hutr

‘ *ych kontroluje przebieg produkcj

(6)

Maszyna sortownicza automatycznie mierzy różne wym iary milionów łusek karabinowych, oddziela braki i rozkłada je do szeregu szufladek według ro ­

dzajów.

m ia ru ró ż n y c h c z y n n ik ó w z e w n ę trz n y c h (np.

te m p e ra tu ry , ciśn ie n ia p o w ie trz a ), w p ły w a ­ ją c y c h na w ie lk o ś ć m ie rz o n ą i narzędzie m ie rn icze , nieczułość n a rzę d zia w s k u te k ta rć i lu z ó w p o m ię d z y ru c h o m y m i częściam i itd . Im w iększe b łę d y , ty m m n ie jsza dokładność.

Ź ró d ła b łę d ó w , lu b ic h w p ły w y m ożna z w y ­ k le w p e w n y m s to p n iu o g raniczyć, np. dając d ro b n ie js z ą p o d zia łkę , bądź p re c y z y jn ie j do­

p a so w u ją c poszczególne części, lu b też u - w z g lę d n ia ją c t y lk o ra c h u n k o w o w p ły w y ubo czn ych c z y n n ik ó w , — n ig d y je d n a k nie m ożna osiągnąć p o m ia ru bezbłędnego. Po­

n adto każde zw iększenie dokła d n o ści p o w ię ­ ksza te ż ko szt w y k o n a n ia narzędzia, jego s p ra w d ze n ia i p o s łu g iw a n ia się n im , p rz y czym p o n iż e j p e w n e j g ra n ic y b łę d ó w ten w z ro s t k o s z tu je s t o g ro m n y . T oteż dziś nie u g a n ia m y się za n ie o s ią g a ln y m p o m ia re m b e zb łę d n ym , ale s ta ra m y się je d y n ie zapew ­ n ić, a b y b łą d te n n ie p rz e k ra c z a ł p e w n e j g ra n ic y , u s ta lo n e j zależnie od znaczenia m ie ­ rzo n e j w ie lk o ś c i.

D okładność, k tó rą osiągano p rz y p o m ia ­ ra ch w d a w n ie js z y c h czasach — b y ła w d z i­

s ie js z y m naszym p o ję c iu śm iesznie m ała.

P rz y d o p a s o w y w a n iu 2 części m aszyn d o k ła ­ dność 1 m m b y ła b y jeszcze przed 150 la ty uw ażana za w yso ką . W r. 1769 p is a ł z dum ą James W a tt do swego p rz y ja c ie la Boltona, że u d a ło m u się c y lin d e r m a s zyn y p a ro w e j w y ­ to czyć ta k d o k ła d n ie , iż w n a jg o rs z y m m ie j­

scu n ie m ożna w cisnąć m o n e ty m ię d z y tło k i ściankę c y lin d ra . O siągnięcie w y s o k ie j d o ­ k ła d n o ś c i n ie b y ło zresztą m o ż liw e , zarów no w s k u te k b łę d ó w n a rzę d zi m ie rn ic z y c h , ja k i n ie d o k ła d n o ś c i p r y m ity w n y c h o b ra b ia re k.

Zastosow anie p a ry i e le k try c z n o ś c i w ub.

w ie k u w y w o ła ło re w o lu c ję p rz e m y s ło w ą i te ch n iczn ą i o d b iło się też w dziedzinę p o -

P ly tk i wzorcowe pomysłu Johanssona wywołały przewrót w miernictwie warsztatowym. Z oddziel­

nych płytek tworzy się wzorce dowolnej długości.

220

(7)

Prążki interferen­

cyjne, utworzone przez zbiegające się promienie świa­

tła, p o z w a l a j ą sprawdzać płas- kość powierzchni oraz mierzyć d łu ­

gość.

m ia ró w . O d tego czasu d a tu je się n ie u s ta n n y w z ro s t te m p a p ra c y ; p ro d u k c ję ręczną zastę­

p u je się m echaniczną, zam iast m e to d y w y ­ k o n y w a n ia in d y w id u a ln e g o , p ro d u k c ja staje się s e ry jn a , m asowa. S y m b o le m ty c h n o w y c h m etod je s t m aszyna, k tó r e j c z ło w ie k je s t t y l ­ ko dozorcą i k tó ra co o kre ślo n ą liczb ę Sekund w y rz u c a g o to w y p ro d u k t, n ie m a l id e n ty c z n y co do w y m ia ró w i in n y c h w ła sn o ści ze s w y m p o p rz e d n ik ie m i następcą. F a b ry k a c ja m ilio ­ n ó w s z tu k a m u n ic ji, k tó ra n ie może sp ra ­ w ia ć zaw odu, je s t tego ty p o w y m p r z y k ła ­ dem . W ty m w y p a d k u n a w e t m ie rz e n ie zo­

stało za utom atyzow a ne, ja k to w id z im y na r y ­ su n ku , k tó r y p rze d sta w ia fra g m e n t m aszyny

s o rto w n ic z e j, sam oczynnie sp ra w d za ją ce j 9 ró ż n y c h w y m ia ró w k a ż d e j łu s k i k a ra b in o w e j;

je ż e li choć je d e n w y m ia r je s t n ie w ła ś c iw y m aszyna odrzuca łu s k ę ja k o b ra k ; zależnie od ro d z a ju b ra k u w p a d a ona do je d n e j z 9 s z u fla d e k w id o c z n y c h na ry s u n k u .

N o w e m e to d y p ro d u k c ji u m o ż liw iły w e w z m o ż o n y m s to p n iu zaspokajanie p o trz e b lu d z k ic h ; ta k ie a r t y k u ły ja k m a szyn y do szy­

cia, ra d io itp . s ta ły się dostępne d la szero­

k ic h w a rs tw ludności. N ie b y ło b y to je d n a k m o ż liw e , g d y b y rów nocześnie n ie osiągnięto w ie lk ie g o postępu w d zie d zin ie dokładn ości p o m ia ru : w y m a g a ła tego zasada zam ienności, konieczność zapew nie nia, że p rz y m ontażu n ie trze b a będzie in d y w id u a ln ie d opaso w y­

w ać poszczególnych części do siebie oraz że zam iast z u ż y te j lu b zniszczonej części będzie m ożna n a ty c h m ia s t n a b yć g d z ie k o lw ie k część zastępczą, n a le ż y c ie pasującą.

Lecz poza m asową p ro d u k c ją ró w n ie ż po­

trz e b y w in n y c h dziedzina ch sp o w o d o w a ły postęp w d o kła d n o ści m ie rz e n ia ; w y m ie n im y t u ty lk o geodezję, gospodarkę energetyczną, b adan ia n a u k o w e w d zie d zin ie f iz y k i, ch e m ii i in n y c h n a u k p rz y ro d n ic z y c h .

Z a m ia st d a w n e j „ w y s o k ie j“ dokła d n o ści rzędu 1 m m , stało się powszechne stosow a­

n ie dokła d n o ści n ie o m a l 1000 ra z y w ię ksze j t j. rzę d u 1 m ik ro n a = 1/1000 m m , a p rz y p o m ia ra c h n a jw y ż s z e j k la s y — n a w e t d ro b ­ n y c h części m ik ro n a . W zorce kre sko w e , do k tó r y c h n a le ży p r o to ty p m e tra i jego ko p ie (długość 1 m o graniczon a 2 k re s k a m i), n ie d a ją m o ż liw o ś c i p osunię cia się w d o kła d n o ­ ści p o n iż e j 0,2 m ik ro n a ze w z g lę d u na n ie ­ w y k o n a ln o ś ć o d p o w ie d n io c ie n k ic h kres.

W ie lk im postępem b y ło w p ro w a d z e n ie do u ż y tk u przez Szweda Johanssona w r. 1911 tz w . p ły te k w z o rc o w y c h o k s z ta łc ie p ro sto -

Interferom etr — przyrząd służący do najsubtelniejszych pomiarów długo­

ści, przy których wzorcem jest... fala świetlna.

221

(8)

Z każdym badaniem fizycznym lub technicznym jest nierozłącznie zw ią­

zany pomiar. Oto np. ja k bada się silniki odrzutowe.

p adłościa nów , k tó r y c h grubość s ta n o w i żą­

dany w y m ia r. Przez złożenie k ilk u p ły te k m ożna o d tw o rz y ć k a ż d y w y m ia r w sto p n ia ch co 1 m ik ro n . D okładno ść p ły te k je s t n ie z w y ­ k le w ysoka, g d y ż dochodzi do 0,02 m ik ro n a . P ły t k i ta k ie są ta k d o k ła d n ie p ła s k ie i w y ­ p o lerow an e, że n asunię te na siebie p rz y w ie - ra ją w s k u te k d z ia ła n ia s ił m ię d z y cząstecz­

k o w y c h ta k m ocno, iż p o trze b n a je s t siła k i l ­ ku d z ie s ię c iu k ilo g ra m ó w do o d e rw a n ia ich od siebie.

P rz y ta k w y s o k ie j d o kładn ości — tr a d y ­ c y jn a m etoda bezpośredniego p o ró w n y w a n ia przez obse rw o w a n ie zgodności kre se k lu b ko ń có w d w óch w zo rcó w , okazała się n ie w y ­ starczająca. M u sia n o uciec się do n o w e j m e­

to d y , w k tó r e j „w z o rc e m “ — o d ziw o ! — je s t n ie w id o czn a , h ip o te ty c z n a fa la ś w ie tln a .

Ś w ia tło , ja k w ia d o m o , ro zch o d zi się pod postacią d rg a ń fa lo w y c h , niosących energię, podob nie do fa l, k tó re w id z im y na p o w ie rz ­ ch n i w o d y , g d y rz u c im y do n ie j k a m ie ń . O d­

ległość sąsiednich g rz b ie tó w ta k ie j f a li n a ­ z yw a się je j długością i zależy od n ie j b a rw a ś w ia tła . D la p ro m ie n io w a ń w id z ia ln y c h d łu ­ gość ta w y n o s i od 0,4 do 0,7 m ik ro n a c z y li średnio o k o ło je d n e j d w u ty s ię c z n e j m ilim e ­ tra . Od w yso ko ści w z n ie sie n ia f a li za le ży n a ­ to m ia s t siła ś w ia tła .

J e ś li na to samo m iejsce p a d a ją d w a p ro ­ m ie n ie ś w ie tln e , o te j sam ej długości fa li, p rz y czym obie fa le jednocześnie osiągają swe n a jw ię k s z e w y c h y le n ia , to w re z u lta c ie n a s tę p u je w z m o c n ie n ie ś w ia tła w ty m m ie j­

scu. J e ś li je d n a k ż e je d n a z fa l s k ła d o w y c h osiąga s w ó j g rz b ie t, podczas g d y d ru g a — do­

lin ę , to fa le w yg a sza ją się w z a je m n ie — w m ie js c u ic h p adan ia m a m y ciem ność. Jest to z ja w is k o in te r fe r e n c ji ś w ia tła .

Przez o d p o w ie d n ie o ś w ie tle n ie p o w ie rz c h ­ n i, o g ra n icza ją ce j p ły tk ę wzorcową, m ożna

uzyskać to, że te m iejsca „w yg a szo n e “ tw o ­ rzą na p o w ie rz c h n i c ie n k ie p rą ż k i. P rzebieg ty c h p rą ż k ó w p ozw ala sądzić o płaskości i ró w n o le g ło ś c i p o w ie rz c h n i p ły tk i, a ic h lic z ­ ba w ob rę b ie p ł y t k i (w p o ró w n a n iu z in n ą p ły tk ą o znanych w y m ia ra c h ) — o je j g r u ­ bości. Is tn ie ją p rz y rz ą d y , zw ane in te r fe r o ­ m e tra m i, k tó re p o z w a la ją m ie rz y ć n a w e t bez pom ocy d ru g ie j — znanej p ły t k i.

D ługość f a li ś w ie tln e j okazała się ta k sta­

ła, a p o m ia r je j ta k p e w n y i ła tw y do od­

tw o rz e n ia , że uznano, iż fa la ta k a może sta­

n o w ić „ n a tu r a ln y “ w zorzec długości, ja k im p rz e s ta ł b yć p o łu d n ik zie m ski. D ro g ą bardzo s u b te ln y c h p o m ia ró w , d o ko n a n ych po raz p ie rw s z y przez fiz y k a a m e ryka ń skie g o M i- chelsona jeszcze w r. 1893, ustalono , że w m e­

trz e m ie ści się np. 1553164,13 długości fa li czerw onego p ro m ie n io w a n ia św iecącej n a rv ka d m u . M ik ro n , n a jm n ie js z a d a w n ie j "jed­

nostka, okazała się z b y t w ie lk a p rz y n ie k tó ­ r y c h p o m ia ra c h ; w pro w a d zo n o now ą je d n o s t­

kę — A n g s tre m , — ró w n ą 0,0001 m ik ro n a c z y li je d n e j d z ie s ię c io m ilio n o w e j części m ili­

m e tra . I ona n ie je s t je d n a k ostateczną g ra ­ nicą, bo w użycie w c h o d z i też je d n o stka „ X “ , ty s ią c ra z y m n ie jsza od A n g stre m a .

Podobne w z g lę d y ja k p rz y p o m ia ra ch d łu ­ gości z m u s iły do zw iększenia d o kła d n o ści p o ­ m ia ru ró w n ie ż i in n y c h w ie lk o ś c i.

N ie z w y k le p re c y z y jn ie w y k o n a n e w a g i ró w n o ra m ie n n e , o b słu g iw a n e z odległości k ilk u m e tro w e j (aby ciepło o b se rw a to ra n ie p o w o d o w a ło w y d łu ż e n ia ra m io n w a g i) i u - mieszczone w s p e c ja ln y c h pom ieszczeniach, u m o ż liw ia ją dziś p o m ia r m asy 1 k g z d o k ła ­ dnością do 0,002 m g, t j. d w óch m ilia rd o w y c h części m ie rz o n e j masy.

Z a u w a ż m y w ty m m ie js c u , że szczególnie w ie lk ie w y m a g a n ia s ta w ia ją m ie rz e n iu bada­

n ia w d zie d zin ie b u d o w y m a te rii. M a m y tu

222

(9)

do c z y n ie n ia z w ie lk o ś c ia m i n ie z m ie rn ie m a­

ły m i i konieczne są szczególnie p rze m yśln e sposoby, aby z p e w n y c h p o m ia ró w , gdzie w ie lko ść m ie rzo n a je s t u c h w y tn a , m ożna b y ­ ło w n io sko w a ć © in n y c h n ie u c h w y tn y c h w ie l­

kościach. T a k w ię c n p . f iz y k a m e ry k a ń s k i M illik a n s tw ie rd z ił, że masa e le k tro n u w y ­ nosi 9,1.10-28 g ra m ó w .

A b y zdać sobie spraw ę z te j lic z b y zau­

w a żm y, że liczb a w y ra ż a ją c a masę k u li ziem ­ s k ie j w gra m a ch je s t d w u k ro tn ie m niejsza od lic z b y e le k tro n ó w w je d n y m gram ie.

W ie m y też n p ., że ją d ro w o d o ru m a masę 1840 ra z y w iększą od m asy e le k tro n u . N ie w ie le b ra k u je , aby móc w a żyć oddzielne e le k tro n y ....

A p o m ia r czasu? M o ­ g ło b y się w yd a w a ć, że m a ją c ta k id e a ln y w zo ­ rzec czasu, ja k i daje p o z o rn y ru c h o kre so w y Słońca lu b g w ia z d oraz znane od k ilk u w ie k ó w ró w n o m ie rn ie chodzące zegary w ahadło w e, n ie m ożem y w ie le osiągnąć w te j dziedzinie. Je d n a k i tu dokonano w o sta tn ich dzie sią tka ch la t w ie lu waż n y c h udoskonaleń, u su w a ­ ją c n ie k tó re źró d ła b łę d ó w a w ię c pow ię ksza ją c do­

kładność. J e d n y m z n ic h je s t zastosowanie do

w y k o n y w a n ia w a h a d e ł in w a r u (stopu żelaza z n ik le m ), p ra w ie niepod legającego zm ianom w y m ia ró w p rz y zm ia n ie te m p e ra tu ry , d ru ­ g i111 w y n a le z ie n ie m e ch a n izm u u d z ie la ją ­ cego w a h a d łu im p u ls ó w p rz y k a ż d y m w a h ­ n ię c iu w ściśle o k re ś lo n y m m om encie. D z ię k i ty m i in n y m udo sko n a le n io m dzienna z m ie n ­ ność chodu n o w y c h zegarów może b yć o g ra ­ niczona do 0,005 sek. A le to jeszcze nie w szystko. Z naleziono n o w e źró d ło drg a ń za­

p e w n ia ją c y c h w yższą stałość o k re s u n iż n a j­

lepsze w ah a d ło . M o ż liw o ś c i ta k ie d a je z ja ­ w is k o p ie z o e le k try c z n o ś c i, o d k ry te przez J. i P. C u rie , a polegające na d rg a n ia ch p rę ta kw a rco w e g o um ieszczonego w z m ie n n y m p o ­ lu e le k try c z n y m w y s o k ie j czę sto tliw o ści. Ze w zg lę d u na trw a ło ś ć ty c h d rg a ń u ż y to ic h po­

czątkow o do p o m ia ró w czę stotliw ości, później je d n a k zastosowano je w zegarze k w a rc o ­ w y m do p o m ia ró w czasu n a jw y ż s z e j d o k ła ­ dności. D rg a n ia p rę ta kw a rco w e g o w zbudza­

ją p rą d szyb k o z m ie n n y , k tó r y po o d p o w ie ­ d n im w z m o c n ie n iu i r e d u k c ji częstotliw ości, u ru c h a m ia ró w n o m ie rn ie o b ra c a ją c y się s il­

n ik ; o b ro ty jego są re je s tro w a n e przez l i ­ czyd ło i są m ia rą czasu. C hód tego zegara je s t ta k n ie z m ie n n y , że p o z w o lił s tw ie rd z ić d ro ­

bną n ie je d n o sta jn o ść w ru c h u o b ro to w y m Z ie m i d okoła je j osi.

O d o kła d n o ści p o m ia ru te m p e ra tu ry m ó w i liczb a 0,0001° C, osiągana p rz y p o s łu g iw a n iu się te rm o m e tre m rtę c io w y m w g ra n ica ch w skazań od 0 do 50° C. Stosowane są też tz w . te rm o m e try oporow e, o p a rte n a z ja w is k u , iż oporność e le k try c z n a p rz e w o d n ik a w zrasta p ro p o rc jo n a ln ie do te m p e ra tu ry , w k tó r e j on się z n a jd u je . Są u ż yw a n e też, szczególnie w m e ta lu rg ii, te rm o m e try te rm o e le k try c z n e , k tó ry c h d zia ła n ie w y k o rz y s tu je znów in n e zja w is k o , m ia n o w ic ie , iż ogrzanie m iejsca złączenia dw óch d ru tó w z ró ż n y c h m e ta li p o ­ w o d u je p o w sta n ie napięć e le k try c z n y c h , za­

le żn ych od te m p e ra tu ry złączenia. Za pom o­

cą ty c h p rz y rz ą d ó w m o­

żem y m ie rz y ć te m p e ra ­ t u r y tysiąca k ilk u s e t sto­

p n i z dokładnością do 2°. W spom nieć w resz­

cie należy o tzw . p ir o ­ m e tra ch o p tyczn ych , w y ­ k o rz y s tu ją c y c h zależności zachodzące w zja w is k a c h p ro m ie n io w a n ia . Te oraz inne, n ie w y m ie n io n e tu sposoby, d a ją możność m ie rze n ia te m p e ra tu r w zakresie n ie m a l od bezw zględnego zera (ok.

— 273° C) do n ie o g ra ­ niczonej g ó rn e j w a rto ­ ści.

N ie je s t m o ż liw e , aby w ty m m ie js c u n a ­ w e t w p o b ie ż n y m zarysie p rze d sta w ić dla n a jro z m a its z y c h in n y c h jeszcze ro d z a jó w p o m ia ró w g ra n ice osiągaln ej dokładności, zakres m ie rz e n ia i stosowane m e to d y i p r z y ­ rządy.^ Z w ró c im y t y lk o uw agę na je d e n szczegół. O b se rw u ją c d zie je c y w iliz a c ji, m o ­ żem y zauw ażyć ścisły zw ią ze k zachodzący’

p o m ię d z y p ostępa m i o g ó ln o -te c h n ic z n y m i i po stę p a m i w d zie d zin ie m ie rze n ia . S tw ie r ­ d z im y , że is tn ie je n ie z a m y k a ją c y się łańcuch, którego o g n iw a są na p rz e m ia n w ie lk im i w y ­ n a la z k a m i i o d k ry c ia m i oraz udoskon alaniem p o m ia ró w . Coraz w iększa dokładność p o m ia ­ ró w o tw ie ra coraz n o w e p o la badaczom z ja ­ w is k fiz y c z n y c h , daje ja k b y now e z m y s ły , dostrzegające dotychczas n ie w id z ia ln e ś w ia ­ ty , a znów ro z w ó j n a u k i i te c h n ik i u m o ż li­

w ia z n a jd y w a n ie n o w y c h m e to d p o m ia ró w , budow ę n o w y c h n a rzę d zi m ie rn ic z y c h , e lim i­

n a cję ź ró d e ł b łę d ó w . D o w o d e m tego t w ie r ­ dzenia z o s ta tn ic h czasów m ogą b yć liczn e zastosow ania ra d a ru , k tó re n a le ży zaw dzię­

czać m ię d z y in n y m i w ła ś n ie m o ż liw o ś c i do­

k ła d n y c h p o m ia ró w ; albo ro z w ó j s iln ik ó w o d rz u to w y c h , do badania k tó ry c h , ja k w s k a ­ zu je ry s u n e k , stosowana je s t ró żn o ro d n a apa-

Jedna z kopii międzynarodowego

prototypu metra, która jest przecho­

wywana w Międzynarodowym B iu ­ rze M ia r w Sèvres pod Paryżem.

2 2 3

(10)

ra tu ra p o m ia ro w a ; z d ru g ie j s tro n y n p . w y ­ nalazek m ik ro s k o p u e le k tro n o w e g o , dającego o lb rz y m ie pow iększen ia, p rz y c z y n i się n ie ­ w ą tp liw ie do dalszego postępu m e tro lo g ii.

W ty m c ią g ły m w y ś c ig u b u d o w a p rz y rz ą ­ d ów m ie rn ic z y c h sta je się coraz b a rd z ie j p re - c y z y jn a , a jednocześnie s k o m p lik o w a n a . P rz y rz ą d y są za o p a try w a n e w ró żn e u rz ą ­ dzenia, często d o k o n y w u ją c e a u to m a tyczn e j re g u la c ji, kom pe n su ją ce b łę d y , u m o ż liw ia ją ­ ce szy b k ie w y k o n y w a n ie p o m ia ru (ma to szczególne znaczenie p rz y p o m ia ra c h z ja w is k k r ó tk o tr w a ły c h lu b szyb ko zm ie n n ych ); n a j­

now szą jest_ te n d e n c ja do u n ik a n ia b łę d ó w o d c z y ty w a n ia w skazań przez zastosow anie do tego celu „sztucznego o ka “ — k o m ó rk i fo to - e le k try c z n e j, p rz e k s z ta łc a ją c e j energię ś w ie ­ tln ą w e le k try c z n ą .

Czy is tn ie je kre s m o ż liw e j dokładności?

A je ż e li ta k , to ja k d aleko od niego jesteśm y?

J a k w s k a z u je dośw iadczenie, życie często prześciga nasze zdolności im a g in a c y jn e , je ś li chodzi o ocenę m o ż liw o ś c i lu d z k ic h . T y le r a ­ zy b y liś m y ju ż ś w ia d k a m i, że pew ne osiąg­

n ię c ia b y ły uw ażane przez je d n y c h za kres w te j sam ej c h w ili, g d y in n i s y g n a liz o w a li w ła ś n ie now e zdobycze. N ie d a w n o jeszcze m ó w io n o , że n a tu ra ln a g ra n ic a p o m ia ró w długości je s t zw iązana z ta k z w a n y m i ru c h a ­ m i B ro w n a , t j. d ro b n y m i ru c h a m i cząstek s ta ły c h , zaw ieszonych w śro d o w is k u cieczy lu b gazu, p o w s ta ją c y m i w s k u te k n ie u s ta n n e ­ go b o m b a rd o w a n ia ty c h cząstek przez m o le ­ k u ły p ły n u .

D ziś ta g ra n ic a przesunęła się w sferę e le k tro n ó w .

Kierowanie ruchem samolotów za pomocą radaru jest jedną z wielkich zdobyczy ostatnich lat, którą zawdzięczamy możliwości dokładnych pomiarów.

2 2 4

(11)

Z o rz a P o la rn a

W ra ż e n ia z w y p ra w y na statku m y ś liw s k im

„ M i e l i ” u w ię z io n y m w lo d a ch M orza Białego

C Z E S Ł A W C E N T K I E W I C Z

U c z e s tn ik 3 w y p r a w p o la rn y c h (w ty m 13 m ie się cy spę dził na W yspie N ie d ź w ie d z ie j), in ż y n ie r e le k tr y k , ba­

dacz z a g ad nie ń e le k try c z n o ś c i a tm o ­ s fe ry c z n e j na D a le k ie j P ó łn o c y

a d io nasze p ra c u je bez p rz e rw y . Jed en ze s ta tk ó w m y ś liw s k ic h z n a jd u je się w n ie ­ be zp ie cze ń stw ie . Jest on u w ię z io n y w lo d a c h na p ó łn o c n y - zachód od nas — ob ecn ie lo d y ś c is k a ją go coraz b a rd z ie j, znosząc je d n o cze śn ie k u brze go m , w b lis k o ś c i u jś c ia rz e k i P onoje.

I m y w k a ż d e j c h w ili m o ż e m y się znaleźć w p o ­ d o b n e j s y tu a c ji. N ie u s ta n n y g ro ź n y ru c h lo d ó w trz y m a nas, m im o m ro z u i w ia t r u n a po k ła d z ie . P otężne, k ilk u n a s to to n o w e b lo k i, lś n ią c e ja k o l­

b rz y m ie k r y s z ta ły , p ię trz ą się je d n e n a d ru g ic h .

2 2 5

(12)

G dzie in d z ie j o lb rz y m ie ta fle lo d o w e s to ją z u p e łn ie p io n o w o , grożąc w k a ż d e j c h w ili z w a le n ie m się na sta te k .

W ie c z o re m na b e z c h m u rn y m n ie b ie z a p a la ją się og n ie z o rz y p o la rn e j. N a zachodzie, tu ż n a d w id n o - k rę g ie m w y b u c h a snop c z e rw o n y c h p ro m ie n i. Po c h w ili p rzyg asa , a b y z n ó w w y try s n ą ć z jeszcze w ię k s z ą s iłą . S p ra w ia to w ra ż e n ie r y tm ic z n y c h w y ­ b u c h ó w . T o b a rd z o rz a d k a fo rm a z o rz y p o la rn e j z w a n a „ p u ls u ją c a “ .

Po p rz e c iw n e j s tro n ie n ie b a r o z w ija się na g le ró ż n o b a rw n a o lb rz y m ia w s tę g a d rg a ją c a , m ie n ią c a się i fa lu ją c a . P rz e s u w a ją c się k u z e n ito w i tw o r z y w s p a n ia łą d ra p e rię spa da jącą aż gdzieś spod f i r ­ m a m e n tu k u z ie m i. C h w ila m i zd a je się, że i nas o b e jm u je s w y m i z w o ja m i. N a n ie b ie coraz w ię c e j p o w s ta je z ie lo n k a w y c h , w iją c y c h się w stęg , szyb­

k im ru c h e m dążą one k u z e n ito w i, gd zie z le w a ją się c h w ila m i w p ro m ie n is te o lb rz y m ie g w ia z d y , ta k zw a n e k o ro n y . G d y gasną — cie m ne t ło n ie b a zda­

je się jeszcze cza rn ie jsze . P o c h w ili je d n a k tw o r z y si-ę no w a , n ie m n ie j w s p a n ia ła ko ro n a .

P a trz ę n a to ja k u rze czo n y, a prze cie ż prze z ca­

łe m ie siące n a W y s p ie N ie d ź w ie d z ie j o b s e rw o w a łe m po dobne z ja w is k a . N ie t y lk o n a m n ie w y w ie r a te n c u d o w n y w id o k s iln e w ra ż e n ie . N o rw e d z y , o b y c i z n im od d z ie c iń s tw a , są ró w n ie ż p o d je g o u ro k ie m . P oza s tro n ą w ra ż e n io w ą , z ja w is k o to, u rz e k a ją c e s w y m n ie z w y k ły m p ię k n e m je s t d la badacza je d ­ n y m z n a jc ie k a w s z y c h z ag ad nie ń. S to ją c y k o ło m n ie ra d io te le g ra fis ta trą c a m n ie w ra m ię :

„P o s łu c h a j, czy słyszysz szum z o rz y ? “

R z e c z y w iś c ie słyszę d e lik a tn y d ź w ię k p o d o b n y do tego, ja k i w y d a ją p ło z y sań, su n ą c y c h p o śniegu.

T łu m a c z e , że to co s ły s z y m y je s t t y lk o c hrzę ste m trą c y c h się o sie b ie b r y ł lo d u , ale O lo n k in n ie chce w ie rz y ć , p o w o łu ją c się na a u to r y te t F r id t jo f a N a n -

sena. W y ja ś n ia m m u , że N a nsen p is a ł o d ź w ię k a c h , ja k ie w y d a je zorza p o la rn a — jeszcze w u b ie g ły m w ie k u , k ie d y p o g lą d y na is to tę tego z ja w is k a b v ły m y ln e .

P ie r w s i badacze n o rw e s c y B ir k e la n d , a p ó ź n ie j S tü rm e r, s tw o r z y li te o rię p r z y ję tą ob ecn ie przez c a ły ś w ia t n a u k i o is to c ie z o rz y p o la rn e j. W e d łu g t e o r ii te j S ło ńce p r o m ie n iu je c z ą s tk i e le k try c z n ie n a ła d o w a n e — e le k tro n y . P o to k ic h po d o s ta n iu się w po le m a g n e ty c z n e Z ie m i, z a k rz y w ia s w o je to r y i b ie g n ie w o k o lic e b ie g u n ó w m a g n e ty c z n y c h Z ie ­ m i. E le k tr o n y z d e rz a ją się w w y ż s z y c h w a rs tw a c h a tm o s fe ry z cząste czkam i p o w ie trz a , p o b u d z a ją c je do św iecen ia , p rze z co w ła ś n ie p o w s ta je z ja w is k o z o rz y p o la rn e j. Z ja w is k o to n ie s łu s z n ie znane je s t pod n a z w ą z o rz y „ p ó łn o c n e j“ , g d y ż w y s tę p u je ono z a ró w n o w o k o lic a c h b ie g u n a p o łu d n io w e g o ja k i pó łn ocne go .

W r o k u 1901 B ir k e la n d d o k o n a ł in te re s u ją c e g o doś­

w ia d c z e n ia b o m b a rd u ją c p ro m ie n ia m i k a to d o w y m i n a m ag neso w a ną k u lę , p o k r y tą fo s fo ry z u ją c ą p o w ło ­ k ą i o tr z y m a ł w o k ó ł b ie g u n ó w teg o m agnesu ś w ie ­ cące p ie rś c ie n ie , co zgadza się z o b s e rw a c ja m i, n a j­

częstszego w y s tę p o w a n ia zórz p o la rn y c h .

B a rd z o c ie k a w e w y n ik i d a ła a n a liz a w id m o w a ś w ia tła z o rz y p o la rn e j. P o z w o liła ona na w y c ią g ­ n ię c ie w n io s k ó w — cząste czki ja k ie g o gazu świecą w z o rz y p o la rn e j i w ja k im gaz te n je s t s tan ie, oraz z a z n a jo m iła nas ty m s a m y m z b u d o w ą w y ż ­ szych w a r s tw a tm o s fe ry . W id m o z o rz y p o la rn e j w s k a z u je , że św iecą w n ie j t y lk o d r o b in y a zo tu ora z a to m y tle n u . N ie z n a le z io n o n a to m ia s t w id m a d ro ­ b in tle n u , w o d o ru lu b h e lu . Z tego w y n ik a , że aż do w y s o k o ś c i, n a k t ó r e j w y s tę p u ją zorze, s k ła d po­

w ie trz a je s t zasadniczo te n sam, co n a p o w ie rz c h n i z ie m i.

C ie k a w a je s t h is to r ia p ró b w y tłu m a c z e n ia z ie lo ­ n e j l i n i i z o rz y o d łu g o ś c i f a li 5 577 A . P rzez d łu g ie la ta b y ła ona zag ad ką d la ś w ia ta n a u k o w e g o . Z n a ­ no b a rd z o d o k ła d n ie d łu g o ść je j f a li, poza ty m s tw ie rd z o n o , że lin ia o te j sam e j d łu g o ś c i w y s tę p u ­ je p r z y ś w ie c e n iu n ie b a nocnego, a m im o to w la b o ­ ra to r ia c h n ie m ożn a b y ło o trz y m a ć ś w ia tła o te j sam ej d łu g o ś c i fa li.

P ro fe s o r V e g a rd d o w o d z ił, że je s t to lin ia azotu stałego, ale h ip o te z a ta s zybko u p a d ła . D o p ie ro w r o k u 1925 o trz y m a n o te lin ie w m ie s z a n in ie tle n u i h e lu , a f iz y k o w i k a n a d y js k ie m u M c L e n n a n o w i u d a ło się u d o w o d n ić , że je s t to je d n a z rz a d k o w y ­ s tę p u ją c y c h w n o rm a ln y c h w a ru n k a c h lin ia tle n u . Poza lin ia m i tle n o w y m i w w id m ie z o rz y p o la rn e j w y s tę p u ją jeszcze pasm a d r o b in azotu. B a d a n ia s p e k tro s k o p o w e p o z w o liły ró w n ie ż na o k re ś le n ie w y s o k o ś c i te m p e r a tu r y w ob szara ch w y s tę p o w a n ia zórz p o la rn y c h , k tó r a d o c h o d z i do o k o ło 50® C.

D o bo w e z m ia n y te m p e r a tu r y w w a rs tw a c h m ię d z y 100 a 200 k m p o n a d z ie m ią dochodzą n a w e t do se­

te k s to p n i.

Z o rz e w y s tę p u ją w b a rd z o w ie lu po stacia ch, k t ó ­ re n ie o d g ra n ic z a ją się w y ra ź n ie od siebie, ale p rz e ­ chodzą je d n e , w d ru g ie . M o ż n a je ro z d z ie lić na:

zorze o s tr u k tu r z e p ro m ie n is te j, n ie p ro m ie n is te j i p u ls u ją c e j.

N a jc z ę s ts z y m i fo r m a m i z o rz y p o la rn e j o s t r u k t u ­ rze p ro m ie n is te j są lu k i i pasm a. R z a d s z y m i zaś p o s ta c ia m i — d ra p e rie i zasłony.

J e ż e li p ro m ie n ie z b ie g a ją się w zen icie , w id z i­

m y w te d y w s p a n ia łe z ja w is k o k o ro n y .

N a jb a rd z ie j ty p o w ą p o sta cią z o rz y bez s t r u k t u r y p ro m ie n is te j je s t je d n o ro d n y łu k . C zasam i zorza tego ty p u w y s tę p u je w fo r m ie ro z la n e j lu b ro z p ro ­ szonej p o w ie rz c h n i ś w ie cą ce j, bez w y ra ź n y c h g ra ­ n ic . T a postać w y s tę p u je szczególnie często p rz y d o g a s a n iu z o rz y p o la rn e j. Ł u k i i p o w ie rz c h n ie św iecące czasam i p u ls u ją , r o z w ija ją c się, n a b ie ra ją c na s ile ś w ia tła i z a n ik a ją c r y tm ic z n ie w okre sach

226

(13)

k ilk u sekund. P o d o b n ie w zorzach o s tr u k tu rz e p ro m ie n is te j m og ą r y tm ic z n ie p o w s ta w a ć i z a n ika ć p ro m ie n ie .

N o rw e s k i p ro fe s o r S tó rm e r n a p o d s ta w ie k ilk u ty s ię c y zd ję ć fo to g ra fic z n y c h z o rz y p o la rn e j s k la - i e> p o d z ie lił n a g r u p y i w r o k u 1931 w y -

„ ? v tu ? eCl a ln y a tla s P od o b n y do a tla s u c h m u r d la N U obserw a to r ó w na s ta c ja c h p o la rn y c h .

; \ a zaSadzie w ie lu ty s ię c y o b s e rw a c y j, p rz e p ro - a a zon ych g łó w n ie w N o r w e g ii u s ta lo n o , że zo- i ze p o la rn e w y s tę p u ją n a jc z ę ś c ie j n a w y s o k o ś c i oicoło 100 k m n a d z ie m ią . N a jn iż s z e z a o b s e rw o w a ­ ne tego ro d z a ju z ja w is k a z n a jd o w a ły się o 30 k m od p o w ie rz c h n i g lo b u , a n a jw y ż s z e na w ys o k o ś c i 1000 k m . Z o rze n a ta k zna czne j w y s o k o ś c i z da­

rz a ją się je d n a k b a rd z o rz a d k o i p r a w ie zawsze z n a jd u ją się w częściow o iu b c a łk o w ic ie o ś w ie tlo ­ n e j prze z słońce części a tm o s fe ry . O ile d la zórz z w y k ły m k o lo re m c h a ra k te ry s ty c z n y m je s t b a rw a z ie lo n k a w a lu b z ie lo n k a w o - ż ó łta , czasem z do­

m ie szką c z e rw ie n i, to zorze o ś w ie tlo n e prze z s ło ń ­ ce m a ją o d c ie ń szaro - fio le to w y .

N ie z w y k łe to z ja w is k o ta k s iln ie o d d z ia ły w u ją ­ ce n a w y o b ra ź n ię lu d z k ą , w ie lo k r o tn ie o p is y w a ­ ne prze z ba da czy p o d b ie g u n o w y c h , n ie z y s k a ło je d ­ n a k o d d ź w ię k u w le g e n d a c h lu d z i P ó łn o c y . E s k i­

m osi, k tó r y c h ś w ia t d u c h ó w z a p e łn io n y je s t czy­

h a ją c y m i na ż y c ie c z ło w ie k a d e m o n a m i, p rz e c h o ­ dzą do p o rz ą d k u dzien neg o n a d z ja w is k ie m zorzy.

S ta re o p o w ie ś c i e s k im o s k ie w s p o m in a ją je d y n ie , że zorze p o ja w ia ją się w ów czas, g d y dusze z m a rły c h

— p rz e b y w a ją c e w s zczę śliw e j słone cznej k r a in ie , gdzie n ie m a g ło d u a n i c ie rp ie n ia , a czas schodzi na g ra c h i zaw sze p o m y ś ln y c h ło w a c h — b a w ią się w p iłk ę czaszka m i m o rsó w .

O b o ję tn o ś ć tę tłu m a c z y ć m ożn a t y lk o ty m , że zorza n ie m a żadnego w p ły w u n a ic h p e łn e t r u ­ d ó w ży c ie codzienne. S ło ń c u n a to m ia s t, k tó r e je s t ź ró d łe m ż y c ia n a d a le k ie j P ó łn o c y , do k tó re g o tę s k n ią p rze z d łu g i o k re s n o c y p o la rn e j, p o ś w ię ­ c a ją w s w y c h o p o w ie ś c ia c h w ie le u w a g i.

Częstość w y s tę p o w a n ia zórz p o la rn y c h je s t ści­

śle z w ią z a n a z a k ty w n o ś c ią S łońca. Co jedenaście la t, g d y ilo ś ć p la m n a S ło ń c u z w ię k s z a się, zorze P o la rn e s ta ją się częstsze i in te n s y w n ie js z e . W o k re ­ sach ty c h o b s e rw o w a n e są też b a rd z o s iln e z a b u ­ rz e n ia w p o lu m a g n e ty c z n y m z ie m s k im , podczas k tó r y c h pas zórz p o la rn y c h p rz e s u w a się k u r ó w ­ n ik o w i.

B a rd z o c ie k a w y m je s t ró w n ie ż w p ły w zórz p o la r ­ n y c h n a ro z c h o d z e n ie się f a l e le k tro m a g n e ty c z n y c h (ra d io w y c h ). Z o rz e tw o rz ą czasam i e k ra n y , p rze z k tó ­ re n ie prze cho dzą fa le ra d io w e , p rz e ry w a ją c w te n sposób k o m u n ik a c ję m ię d z y lic z n y m i s ta c ja m i, ja k to m ia ło m ie js c e w s ty c z n iu 1938 ro k u .

W in n y c h w y p a d k a c h w z w ią z k u z w y s tę p o w a ­ n ie m zórz p o la rn y c h , s y g n a ły ra d io w e p rz y c h o d z ą z w ie lo k r o tn ie w ię k s z ą s iłą . Z a le ż n e to je s t od p o ło ż e n ia s ta c ji n a d a w c z e j i o d b io rc z e j w s tosu n­

k u do w y s tę p u ją c e j z o rz y p o la rn e j.

M im o , iż w c ią g u o s ta tn ic h trz y d z ie s tu la t b a r ­ dzo w ie le zosta ło d o k o n a n e w d z ie d z in ie b a d a ń n a d zorzą p o la rn ą , je d n a k z ja w is k o to p o sia da w d a l­

szym c ią g u b a rd z o w ie le ta je m n ic , g d y ż w k ra c z a ono s w y m zasięgiem w b a rd z o w ie le d z ie d z in f iz y ­ k i i g e o fiz y k i, n a d ro z ś w ie tle n ie m k tó r y c h p ra c u ­ ją cora z lic z n ie js z e zastępy u czo nych .

W z w ią z k u z o b e c n y m n a s ile n ie m a k ty w n o ś c i S ło ńca m ożn a się spo dziew a ć, że w n a jb liż s z y c h la ­ ta c h b ę d z ie m y jeszcze n ie ra z m ie li m ożność o b ­ s e rw o w a n ia z o rz y p o la rn e j n ie t y lk o w N o rw e ­ g ii, ale n a w e t w Polsce. N a le ż y się spodziew ać, że p rz e p ro w a d z a n e o s ta tn io n a u k o w e o b s e rw a c je p rz y c z y n ią się do p o g łę b ie n ia w ia d o m o ś c i o ty m c ie k a w y m z ja w is k u .

W zap ale k ra s o m ó w c z y m , n ie z a u w a ż y łe m ja k lic z n e m a m p rz e d sobą a u d y to riu m . W szyscy ze­

b r a li Się w o k ó ł m n ie .

„ W y k ła d “ m ó j koń czę ju ż w k a b in ie p rz y g o rą ­ cej k a w ie — p rz e m a rź liś m y b o w ie m n a p o k ła d z ie do k ości. S łu c h a ją m n ie z z a in te re s o w a n ie m —.

je ś li n a w e t n ie z ro z u m ie li w s z y s tk ie g o , to w ie rz ą m i, a p y ta n ia z a d a ją logiczn e, c elow e i rzeczowe.

Z a d z iw ia m n ie in te lig e n c ja ty c h p ro s ty c h m a r y ­ na rzy.

W ic h e r je s t ta k s iln y , że r y k je g o zagłusza chrzę st i s k rz y p ie n ie trą c y c h się o sie bie b r y ł lo d o w y c h .

N a g ły k r z y k „z n ó w zo rz a “ w y r y w a nas ze spo­

k o jn e j k a b in y na p o k ła d . O s try w ic h e r w tła c z a n a m od dech z p o w ro te m do p łu c . Z a p a trz o n y w p rz e p y c h p u ls u ją c e j b a r w n e j w s tę g i na n ie b ie , z a p o m in a m o m ą d ry c h w y w o d a c h na te m a t „ is t o ­ ty z o rz y ch ło n ą c je d y n ie w s z y s tk im i z m y s ła m i n ie z a p o m n ia n e p ię k n o tego z ja w is k a .

2 2 7

(14)

I

P O D S T Ę P

I M A S K O W A N IE S IĘ J A K O P R A W O

N A T U R Y

C ZY LI O SZTUCE STW A­

R Z A N IA F A Ł S Z Y W Y C H P O Z O R Ó W

F R Y D E R Y K P A U T S C H

B io lo g , p ro f. a n a to m ii p o ró w n a w c z e j U n iw e r s y ­ te tu M ik o ła ja K o p e rn ik a w T o ru n iu , docent U n i­

w e rs y te tu J a g ie llo ń s k ie g o .

P i o d ró ż n ic y — badacze d ż u n g li p o d z w ro tn i­

k o w y c h i n ie d o stę p n ych lasów tr o p i­

k a ln y c h , to n ie w ą tp liw ie lu d z ie n ie z w y k li, k tó ry c h w y c z y n y w oczach szerokiego ogółu p rze k ra c z a ją n ie ra z g ra n ice b ohate rstw a . Je d n a k n a w e t b o h a te ro w ie są is to ta m i z k r w i i kości, z czego w y n ik a , że p rz y g o d y ic h n ie mogą b yć ty lk o n ie p rz e rw a n y m pasm em sy­

tu a c ji m ro żą cych k re w w ż y ła c h i b o h a te r­

s k ich zmagań. D latego, c z yta ją c opisy da­

le k ic h podróży, n a tra fia m y w ca le n ie rz a d ­ ko na s tro n ice pogodne, na w s p o m n ie n ia n ie pozbaw ione pew nego h u m o ru .

N ie ra z zresztą w ła ś n ie ta k ie śm iesznostki za słu g u ją na szczególną uw agę, gdyż u w a ż ­ na analiza ic h m oże b yć bardzo pouczająca.

Na dow ód tego p o w tó rz m y sobie choćby opis sp o tka n ia uczonego p rz y ro d n ik a F o r- besa z m a ły m z w ie rz ą tk ie m , k tó re to sp o tka ­ nie, a c z k o lw ie k n ie w in n e w s k u tka ch , w y ­ w a rło je d n a k g łę b o k i w p ły w na in te le k t te ­ go zasłużonego badacza.

W id a ć to w y ra ź n ie po p rz e ję c iu , z ja k im o p isu je on całą tę spraw ę w s w ych p a m ię t­

n ika ch . Rzecz zaczęła się od tego, że badacz nasz u g a n ia ł się pew nego p iękneg o p o ra n ­ ka po puszczy w zachodn iej części J a w y , po­

lu ją c zaw zięcie na m o ty le . W p o g o n i za p e w n y m rz a d k im okazem zapędził się w gę­

s tw in ę k o lcza stych k rz e w ó w , k u „ w ie lk ie j szkodzie u b ra n ia i p rz y rz ą d ó w n a u k o w y c h “ , ja k sam szczerze p rzyzn a je . W ko ń cu gęsta

ściana ro ślin n o ści, najeżona k o lc a m i, p o ło ż y ­ ła kres p o g o n i i z m u siła zapaleńca do z a trz y ­ m ania się. Jakaż b y ła je d n a k jego radość, k ie d y ochłoną w szy nieco, za u w a żył, że n ie ­ daleko od niego siedzi na liś c iu p ię k n y m o ­ t y l! N ie co d z iw n e b y ło t y lk o m iejsce, k tó re o b ra ł sobie do spoczynku ó w owad. S ied zia ł b o w ie m na g ru d ce k a łu ptasiego. Chcąc zbadać b liż e j tę spraw ę, w p ra w n y łow ca począł zb liża ć się o stro ż n y m k ro k ie m , w cią ­ g łe j obaw ie, że cenny okaz spłoszy się i u le ­ ci. Z d z iw ie n ie uczonego w zrosło, g d y m o ty l p o z w o lił m u podejść c a łk ie m b lis k o i n a w e t c h w y c ić się w palce. Lecz w te j c h w ili n a ­ s tą p iło p rz y k re ro zcza ro w a n ie : ty lk o p ó ł cia­

ła m o ty la u n io s ły żądne zdobyczy palce, .d ru g a p o ło w a pozostała na ekskrem entach.

Zaskoczony uczony n ie m ó g ł p o w strzym a ć się od d o tk n ię c ia ty c h o s ta tn ic h k o n iu s z k ie m palca. I wów czas jego rozczarow anie za m ie ­ n iło się w z a c h w y t, b e zin te re so w n y z a c h w y t poszukiw acza p ra w d y , k tó r y cieszy się no­

w y m o d k ry c ie m n a w e t wówczas, g d y sprze­

c iw ia się ono je g o interesom .

R zekom a g ru d k a k a łu okazała się b o w ie m p a ją k ie m , leżącym na g rzb ie cie i trz y m a ją ­ c y m w p rz y c iś n ię ty c h do b rzu ch a odnóżach szczątki m o ty la . W y g lą d jego ta k dalece p rz y p o m in a ł ś w ie ży k a ł ptasi, że n a w e t c z u j­

ne oczy w p ra w n e g o badacza u le g ły złu d ze ­ n iu . B rz u c h p a ją k a b y ł b a rw y k re d o w o -b ia łe j z k ilk u c z a rn y m i p la m a m i, co ja k w ia -

228

(15)

domo o d pow ia da ściśle b a rw o m e kskre m e n ­ tó w ptasich. Z a o k rą g lo n y k s z ta łt cia ła potę­

g o w a ł jeszcze złudzenie.

9 ^ P° p rze lo cie ja k ie g o ś p ta k a g ru d k a świeżego k a łu u p a d n ie na p o w ie rz c h n ię liścia, w y p ły w a z n ie j z w y k le k ro p la w ilg o c i, k tó ra s p ły w a nieco w k ie r u n k u p o c h y ło ś c i liścia 1 p otem w y s y c h a z p o zo sta w ie n ie m ja śn ie jsze j p la m y na z ie lo n e j p o w ie rz c h n i. Otóż i ten szczegół zo sta ł u w z g lę d n io n y w z w o d n ic z y m n a ś la d o w n ic tw ie p a ją ka . Do w y tw o rz e n ia te j p la m y u ż y ł on d o w c ip n ie — sw ej p rzę ­ dzy. Z a m ia s t b o w ie m bud o w a ć ro zle g łą sieć, ja k in n e p a ją k i, p o k r y ł on ty lk o tk a n in ą n ie ­ co p o w ie rz c h n i liś c ia , n a ś la d u ją c p rz y ty m o s tre k o n tu r y w y s c h n ię te j k r o p li z w y d łu ż e ­ n ie m w k ie ru n k u p o ch yło ści liścia . W środ­

k u p la m y u s a d o w ił się następn ie, b rzuchem do g ó ry , trz y m a ją c odnóża w p o g o to w iu , za­

m a sko w a n y p rze d w z ro k ie m p rz y s z ły c h o fia r.

P rzypuszczenie ja k o b y p a ją k i z ro d z in y

‘ h o m i s i d a e odznacza ły się poczuciem h u m o ru , je s t raczej m a ło praw dopodobne.

Pak czy o w a k m ożem y b yć chyba p e w n i, że n ie k tó re z n ic h n ie po to w y k s z ta łc iły w so­

bie dro g ą m o zo ln e j i p o w o ln e j e w o lu c ji p o ­ dobień stw o do ptasiego k a łu , b y zażartow ać 2 poczciw ego p rz y ro d n ik a .

M ożna je d n a k zw odzić kogoś n ie t y lk o dla ż a rtu . U p r z y to m n ijm y sobie, że p a ją k i są d ra p ie ż c a m i c z a tu ją c y m i na zdobycz. N ie w s z y s tk ie u m ie ją p olow ać p rz y p o m o cy sie­

ci, n ie k tó re c h w y ta ją się in n y c h sposobów.

G ru d k a k a łu je s t czymś, co n ie t y lk o nie w zbudza s tra c h u w ś ró d d ro b n y c h ow adów , ale może n a w e t działać p rz y c ią g a ją c o r a te spośród n ic h , k tó re s zu ka ją w ilg o c i. P rz y ­ stosow anie m s w y m z y s k u je w ię c drapieżca p o d w ó jn ą ko rzyść: s ta je się n ie d o s trz e g a ln y i jednocześnie tw o r z y coś w ro d z a ju ż y w e j p u ła p k i.

N ie zliczo n e są g a tu n k i zw ie rz ą t, u k tó r y c h s tw a rz a n ie fa łs z y w y c h p o zo ró w n a le ż y do zasadniczego p ro g ra m u życio w e g o . P odob­

n ie ja k w św ięcie lu d z k im , drapieżność i za­

borczość s ta ra ją się t u n ie ra z p rz y b ra ć m as­

kę n ie w in n o ś c i, podczas g d y is to ty słabe i n ie s z k o d liw e u d a ją m oc i zaczepność, b y zastraszyć s w y c h p rz e c iw n ik ó w . Z w ie rz ę ta ta k ie n ie ró ż n ią się zachow an iem w ie le od d z ik ic h w o jo w n ik ó w , k tó rz y m a lu ją się ja s k ra w y m i b a rw a m i „ w o je n n y m i“ i n a w e t n a k ła d a ją m a ski, nadające im p rz e ra ż a ją c y w y g lą d w celu w y w o ła n ia lę k u w sercu w r o ­ ga. K tó ż z nas n ie p a m ię ta szczęśliw ych la t d z ie c in n y c h , k ie d y za p rz y k ła d e m czerw ono- s k ó ry c h In d ia n u b ie ra liś m y się w k o lo ro w e p ió ra , w s tę p u ją c na ścieżkę w o jenną ? W y ­ d a w a liś m y się w te d y sam i sobie bardzo g ro źn i, n ie w ie d z ie liś m y je d n a k , że zabaw y nasze w z o ru ją się na o w y c h w ie lk ic h grach d z ik ic h lu d ó w i zw ie rz ą t, gdzie s ta w ką je st życie, a p rze g ra n a oznacza śm ierć.

W lasach B r a z y lii ż y je m o ty l L e u c o r - h a m p h a o r n a t u s. G ąsienica jego je s t n ie w ą tp liw ie je d n y m z oso b liw szych z w ie rz ą t k u li z ie m s k ie j — w ła ś n ie d z ię k i sw ej u m ie ję tn o ś c i s tw a rz a n ia fa łs z y w y c h pozorów . W s p o czyn ku zawiesza się n ie r u ­ chomo g ło w ą w d ó ł na gałązce, p rz y czym sama w y g lą d a ja k k a w a łe k z ła m a n e j gałąz­

k i o ko rze p o k r y te j b ia ły m i p o ro sta m i. P o ­ w ie rz c h n ia c ia ła je s t poza ty m jeszcze u p strzo n a c z a rn y m i p la m k a m i, u ło ż o n y m i ta k, że p o d o b ie ń stw o do zeschłej k o r y sta je się łudzące. N ie k o n ie c je d n a k na ty m . P ra w - d z iw e f d z iw y zaczynają się dopiero, k ie d y ja ­ k iś w ró g z a k łó c i spokój z w ie rz ą tk a . W te d y b o w ie m gąsienica zam ie n ia się n iespod zie­

w a n ie w w ęża (ry c . 1). W y p ro s to w a n e dotąd ciało skręca się g w a łto w n ie , u k a zu ją c stronę brzuszną, przez k tó rą przebiega szerokie pas­

m o c ie m n o o liw k o w e j b a rw y . Jednocześnie p rze d n ia p a rtia cia ła n a b rz m ie w a na k s z ta łt spiczastej g ło w y w ę ż o w e j. W s k u te k tego sta ją się w idoczne d w ie o k rą g łe ciem ne p la ­ m y , im itu ją c e oczy, k tó re dotychczas b y ły u k ry te . D o o k o ła „o c z u “ p o ja w ia się ry s u n e k n a ś la d u ją c y ż ó łte łu s k i gadzie o brzegach czarno z a b a rw io n y c h . O d p o w ie d n ie „w ę ż o ­ w e “ ru c h y d o p e łn ia ją obrazu. Podobno k a ż ­ dy, k to n ie św ia d o m u m ie ję tn o ś c i te j gąsie­

n ic y , zobaczy ją w ta k im stanie p o d ra ż n ie ­ nia, ulega złu d ze n iu , że n a tk n ą ł się na m a ­ łego lecz zło śliw e g o węża. P ra w d z iw ą „la s k ą A ro n a “ n a z w a ł z w ie rz ą tk o p a sto r M ile s Moss, znaw ca n ie t y lk o P ism a Ś w iętego, ale ró w n ie ż i cudów p rz y ro d y .

Ryc. 1.

Gąsienica motyla Leucorhampha ornatus zawiesza się w spoczynku nieruchomo głową w dół na gałązce, przy czym sama wygląda ja k kawałek złamanej gałązki o korze pokrytej białymi porostami. P ra w ­ dziwe dziwy zaczynają się jednak dopiero, kiedy jakiś wróg zakłóca spokój zwierzątka. Wtedy bowiem gąsienica zamienia się niespodziewanie w węża...

22 9

(16)

Ryc. 2.

Przerażająco lśni „oko“ na skrzydle brazylijskiego motyla C a 1 i g o. Niejeden ptak zawaha się, nim

zdecyduje się uderzyć weń dziobem.

Oko zw ie rzę cia kręgow ego , ó w c z u jn y n a ­ rząd, k tó r y b e zlito śn ie w y p a tr u je o fia ry , m ające stać się sm acznym ką skie m , m u si p rz e d s ta w ia ć n ie w ą tp liw ie w id o k prze ra ża ­ ją c y dla o w a d ó w i p o d o b n ych drobiazgó w . N ie je s t w ię c chyba p rz y p a d k ie m że w ie le chrząszczy, p lu s k ie w , k o n ik ó w p o ln y c h i m o ­ t y l i nosi n a sobie m n ie j lu b w ię c e j udałe im ita c je tego narządu. Z naszych m o ty li n a jw y ra ź n ie j o ka zu je to z ja w is k o „nastrosz p ó łp a w ik “ ( S m e r i n t h u s o c e l l a - t u s), je d n a k n ie w ą tp liw ie lepsze re z u lta ­ t y w te j d zie d zin ie osiągają egzotyćzne m o ­ ty le z ro d z a ju C a 1 i g o. Z w ie rz ę ta te m a ją z w ycza j la ta n ia o z m ro k u , p rz y czym zło w ro g o p o ły s k u ją na ic h s k rz y d ła c h d w ie p la m y oczne, zrobione n a jw id o c z n ie j „p o d “ oczy sow ie, duże i zaokrąglone. W id a ć na n ic h n ie t y lk o n a ś la d o w n ic tw o cie m n e j źre ­ n ic y , ale też d o k ła d n y obraz tę c z ó w k i oraz zarys p o w ie k (rys. 2). N a w e t m o żliw o ść od­

b ic ia ś w ia tła od błyszczącej w y p u k łe j zew ­ n ę trz n e j p o w ie rz c h n i oka je s t p rz e w id z ia n a

— k ilk a m a ły c h ja s n y c h p la m e k m a rk u je to z ja w is k o . N ie d z iw iłb y m się w ca le p ta k o w i, k t ó r y b y w n ie p e w n y m o ś w ie tle n iu w ie c z o r­

n y m b y ł s k ło n n y uznać te tw o r y za oczy p ra w d z iw e j sow y.

Zresztą n a w e t w w yp a d ka ch , g d y p rze ­ śla d o w cy są b a rd z ie j spostrzegaw czy i nie dają się odstraszyć n ib y - oczam i na s k rz y ­

d łach m o ty li, Urządzenia te m ogą p rzyn ie ść pew ną ko rzyść s w y m w ła ś c ic ie lo m . Są one b o w ie m zazw yczaj n a jb a rd z ie j rz u c a ją c y m i się w oczy p u n k ta m i na p o w ie rz c h n i ciała m o ty la , z czego może w y n ik n ą ć pew na skłonność p rze śla d o w có w do s k ie ro w a n ia pierw szego ude rze n ia w ła ś n ie w p la m k i oczne. T y m sa m ym w ię c niebezpieczeństw o a ta k u ulega w p e w n e j m ie rze zm niejsze­

n iu , gdyż zw raca się on w p ie rw s z y m rzę­

dzie k u stosunkow o m ało w r a ż liw y m s k rz y ­ d ło m z o m in ię c ie m w a ż n ie js z y c h narządów ciała. W ta k ic h w y p a d k a c h w ię c zw odnicze o b ra zy n ie ch ro n ią c a łk o w ic ie przed n ie ­ szczęściem, lecz ty lk o s ta ra ją się je złago­

dzić.

T w ie rd z e n ie ta k ie o p ie ra się n ie ty lk o na dom ysłach. Zbieracze m o ty li dość często n a p o ty k a ją na okazy, k tó ry c h s k rz y d ła n o ­ szą śla d y uderzeń p ta s ic h d ziobów w ła śn ie w o k o lic y p la m e k ocznych. Bezpośredniego zaś d o w o d u d o s ta rc z y ł p e w ie n p rz y ro d n ik , p ra c u ją c y w P o łu d n . A fry c e . K o rz y s ta ją c z tego, że do p ę kó w b a n a n ó w zaw ieszonych na jego w e ra n d z ie z la ty w a ły sta le liczn e m o ­ ty le , k tó re p rz y ty m b y ły re g u la rn ie n a p a ­ stow ane przez o ko liczn e p ta k i, w y k o n a ł n a ­ stępujące dośw iadczenie: s c h w y c ił w iększą ilość m o ty li, n a m a lo w a ł im na s k rz y d ła c h

„o c z y “ i następnie z w o ln ił. Z oznaczonych ty m sposobem 51 okazów , 47 zostało n a p a d ­ n ię ty c h przez p ta k i. Spośród ty c h o s ta tn ic h 36 m ia ło s k rz y d ła uszkodzone w o k o lic y

„o c z u “ , a u po zo sta łych je d e n a stu śla d y dzio­

b ó w w s k a z y w a ły , że ró w n ie ż i tu p ta k i m ie r z y ły w te same m iejsca.

Podobne urządzenia m a ją n ie k ie d y r y b y , k tó re d z ię k i te m u w y g lą d a ją m ocno niesa­

m o w ic ie . D u ża a tra m e n to w o - czarna p la ­ ma, o ko lo n a k o n tra s to w y m ja s n y m b rzegiem w id n ie je u nasady p łe tw y ogonow ej, w oko­

lic y cia ła n ie z a w ie ra ją c e j w rz e czyw isto ści w a ż n ie jszych n arządów . P ra w d z iw e zaś oko zw ie rzę cia je s t sku te czn ie zam askow ane sze­

ro k im c z a rn y m pasem, bie g n ą cym w po­

p rz e k g ło w y i z a k ry w a ją c y m jednocześnie także i te n n a rzą d (ry c . 3). O g lądają c ta k ą r y ­ bę, ła tw o p o m y lić przód i t y ł ciała. Z łu d z e ­ n iu ta k ie m u mogą ulec ta kże e w e n tu a ln i prześladow cy, k tó rz y w s k u te k tego a ta k u ją m n ie j ż y w o tn e o k o lic e ciała.

F a ch o w cy n a z y w a ją tego ro d z a ju z w ie ­ rzęta, zaopatrzone w ja s k ra w e b a rw n e p la ­ m y i w z o ry , a p o se m a tyczn ym i. K o lo ro w e zn a k i m a ją n ie k ie d y znaczenie syg n a łó w ostrzegaw czych, m ó w ią c y c h w ro g o w i: nie waż się m n ie ruszyć, bo je ste m n ie bezp iecz­

n y ! N aw iasem m ó w ią c w ie le z w ie rz ą t apo- sem atycznych m a rze czyw iście w ła ściw o ści tru ją c e lu b je s t p rz y n a jm n ie j n ie ja d a ln y ­ m i, ta k że często ostrzeżenie n ie je s t ty lk o gołosłow ne. J a k w id z im y p o w y ż e j, is tn ie -

2 3 0

(17)

ją je d n a k i w y p a d k i, g d y b a rw n e p la m y p rz y p o m in a ją raczej zw odnicze d ro g o w ska ­ zy u sta w io n e w k ra ju , o cze ku ją cym in w a z ji n ie p rz y ja c ie ls k ie j i m ające w ro g a p ro w a d zić w n ie w ła ś c iw y m k ie ru n k u .

N ajosobliw sze są może w y p a d k i, w k tó ­ ry c h b a rw n a zachęta n ie je s t w ła ś c iw ie oszustwem , g dyż re k la m u ją c e się zw ierzę rze czyw iście p ra g n ie b yć pożarte. R o b a ki pasożytnicze, zam ieszkujące je lita ró żn ych zw ie rzą t, m a ją n ie k ie d y bardzo osobliw e w ym a g a n ia życiow e. M ło d zie ż ich, k tó re j zd ro w ie podob nie ja k u c zło w ie ka s ta n o w i o p rzyszłości g a tu n k u , lu b i n ie k ie d y o d b y­

w ać d łu g ie i d a le kie podróże, za n im osiądzie na stałe w bezpieczn ym je lic ie swego ż y w i­

ciela. W w ę d ró w ce te j la r w y pełne m ło d o ­ cianego w ig o ru zapędzają się n ie ra z ta k daleko, że tru d n o b y im b y ło w ró c ić do c i­

chej p rz y s ta n i je lito w e j, g d y b y n ie b y ło p e w ­ n y c h s p e c ja ln y c h ś ro d kó w pom ocniczych.

P ła s k i i b r z y d k i ro b a k z g ru p y p r z y w r (nazyw a się D i s t o m u m m a c r o s t o - m u m ) je s t pasożytem je lita w ró b la i in ­ n y c h m a ły c h p ta k ó w . R obak składa ja ja , k tó re opuszczają cia ło p ta k a zmieszane z je ­ go kałem . D alszy ic h ro z w ó j zależy w y łą c z ­ nie od szczęśliwego zbiegu okoliczności. L e ­ żąc bezradnie na liścia ch i in n y c h częściach ro ś lin n y c h czekają c h w ili, g d y zostaną p o ł­

k n ię te przez je d e n z lic z n y c h g a tu n k ó w m a ły c h ślim a k ó w , m ie szka ją cych w śró d tr a w i lis to w ia . W je lic ie ślim a k a szybko się r o z w ija ją w w ie lk ą b e zkszta łtn ą postać la r ­ w alną. L a rw a ta, to ja k b y ro z le g ły w o re k , w k tó r y m p o ja w ia ją się liczn e m łode ro b a ­ k i. D otąd w ię c w szystko b y ło dobrze, lecz co ro b ić dalej? Ja k tu w ydostać się ze ś lim a ­

ka i w ró c ić do swego w łaściw ego ś ro d o w i­

ska?

T ru d n o ść je s t w ie lk a i ty lk o energiczne ś ro d k i m ogą tu pomóc. R o b a k i stosują w ięc re k la m ę k r z y k liw ą , ja rm a rc z n ą chciało by się pow iedzieć. W o re k z a w ie ra ją c y o biecu­

jącą m ło d zie ż ro zra sta się i w ypuszcza od­

n o g i aż do c z u łk ó w ślim a ka . W y p e łn io n e w te n sposób c z u łk i są w y d ę te i p o w iększo­

ne, a przez ic h ro zcią g n ię tą skórę p rze św ie ­ cają ja s k ra w e b a rw y , k tó r y m i tym czasem p rz y s tro ił się w o re k z ro b a k a m i. C zu łe k ś li­

m aczy nagle staje się ro b a k o w a ty m tw o re m 0 p s try c h pręgach z ie lo n y c h i b ia ły c h z ja - s n o c y n o b ro w y m i p la m a m i. W oczach m a ły c h w ró b lo w a ty c h p ta k ó w n a b ie ra on w s k u te k tego cech ja kie g o ś n ie s ły c h a n ie smacznego kąska, naśla d u ją c skutecznie w y g lą d m a łe j gąsienicy. P ta k i n ie w iedzą, że b a rw n a u łu ­ da oznacza tu nie smaczne p o żyw ie n ie , ale zakażenie d o k u c z liw y m i pasożytam i, i c h c i­

w ie rz u ca ją się na rzekom ą gąsienicę. Tego ty lk o czekały m łode ro b a k i, k tó re nareszcie są u siebie w dom u, ż y ją c w szczęśliwości 1 zadow ole niu.

W św iecie lu d z k im fa c h o w c y od re k la m y m uszą znać p sycholog ię s w ych k lie n tó w i p rz y sto so w yw a ć swe m e to d y do ic h w y m o ­ gów. P odobnie d zie je się też w p rzyro d zie . N ie je s t b y n a jm n ie j obojętne, ja k ic h b a rw u ż y w a ją m łode ro b a k i, b y z w ró c ić na siebie uw agę p ta k ó w . Te b o w ie m są n a jb a rd z ie j czułe na k o lo r cze rw o n y i dlatego n a jw a ż ­ n ie js z y m szczegółem u b a rw ie n ia ślim a k a są owe w y m ie n io n e p o w yże j c yn o b ro w e p la m y .

Is to ty bardzo różnego ro d z a ju m ogą sto­

sować te same zasady skutecznej re k la m y . Np. za le ty c z e rw ie n i są w y k o rz y s ty w a n e

H yc. 3.

Kolo ogona, tam gdzie nie ma żad­

nych ważniejszych narządów, ryba ta nosi na sobie imitację oka pokaź­

nych rozmiarów, podczas gdy p raw ­ dziwe oko niknie pod czarnym pasem pokrywającym głowę. Urządzenie ta ­ kie służy do zwodzenia napastników

231

Cytaty

Powiązane dokumenty

obrazy typu marzeń sennych sterowane przez podrażnienia ośrodka wzrokowego (fosfeny). Zwolnienie biegu czasu.. Poczuje ona ty lk o jedno ukłucie.. zniknąć dla

C ały pokład zasłany rybam i, ludzie brodzą wśród nich po kolana... Dalioniczny obraz

Podczas tych trzech suwów przygotowaw­.. czych w ał korbowy silnika

sze, że „się opowiada“, że znalezione w grobowcach faraonów ziarna psze­. nicy wydają

nienie wyrównuje się w obu bańkach (wywołując drobne wahania ptaka) i znów środek ciężkości przesuwa się do korpusu, ptaszek się prostuje i cykl ruchów

ją takiej dokładności. Ich temperatura ciała stosuje się w znacznej mierze do otoczenia. Gdy temperatura dookoła jest korzystna dla nich, zwierzęta są ożywione

Jednak w masie uranowej, znajdują się jedynie ślady tego pierwiastka, i praktycznie, — nie mogą być one, ani wykorzystane,( ani przechowywane. Z drugiej znów

Gdy mu się mówi: „trudno, przed tobą rzeka, ale musisz dostać się wpław na tamten brzeg“ , zahipnotyzowany zaczyna się rozbierać, potem rzuca się na