1
WYZNANIE WIARY KOŚCIOŁA ZIELONOŚWIĄTKOWEGO
W POLSCE
W ier z y m y , że P is m o Ś w i ę t e - B ib lia - j e s t S ł o w e m B o ż y m , n i e o m y l n y m i n a t c h n i o n y m p rz e z D u c h a Ś w ię te g o , i s t a n o w i j e d y n ą n o r m ę w i a r y i życia.
W ie r z y m y w B o g a w Trójcy Ś w i ę t e j j e d y n e g o , w o s o b a c h O jc a i S y n a , i D u c h a Ś w ię te g o .
W ie r z y m y w S y n o s tw o Boże J e z u s a C h r y s t u s a , p o c z ę t e g o z D u c h a Ś w i ę t e g o , n a r o d z o n e g o z M arii Dziewicy; w J e g o ś m ie r ć n a krzyżu z a g r z e c h ś w i a t a i J e g o z m a r t w y c h w s t a n i e w ciele; w J e g o w n i e b o w s t ą p i e n i e i p o w t ó r n e p rz y jśc ie w c h w a le .
W ie r z y m y w p o j e d n a n i e z Bogiem przez u p a m ię ta n ie i wiarę w e w a n g e lię , w chrzest i W ieczerzę
Pańską.
W ierzy m y w c h r z e s t D u c h e m Ś w ię ty m , p r z e ż y w a n i e p e łn i D u
c h a i J e g o d a r ó w .
W ie r z y m y w j e d e n Kościół, św ięty, p o w s z e c h n y i a p o s to ls k i.
W ierzy m y w u z d r o w i e n i e c h o rych ja k o z n a k łaski i m o c y Bożej.
W ierzy m y w z m a r t w y c h w s t a n ie i życie w iec zn e.
Po czym poznajemy Boga?
P
o czym poznajemy, że nie tylko istnieje, ale że jest Bogiem żywym, prawdziwym, jedynym? Jest wiele odpowiedzi dobrych, a zarazem przyjemnych. Poznajemy Go, dos'wiadczając Jego błogosławieństw, łask, cudów. Poznajemy Go dzięki Jego Słowu, dzięki Ewangelii Jezusa Chrystusa, dzięki świadectwu Ducha Świętego, którego nam dał.
Jest także odpowiedź równie dobra, przed którą jednak człowiek się wzdraga:
trudności. Biblia nazywa je różnie; nie mają jednorodnego oblicza i są, jak się zdaje, stopniowalne: utrapienia, ciem, tygiel, piec gorejący, dół zagłady. Pewnie to jeszcze niecała lista. Trudności nie muszą być karą za grzech lub dopustem Bożym; są częścią naszego doświadczenia, nieodłączną jak cień. Patrzymy na nie jednak jak na zło, bo wywołują cierpienie, a cierpieć nie lubimy.
Po nawróceniu, chrzcie, kolejnych spotkaniach z Bogiem nie zostaje nam odję
ta żmudna, szara codzienność z jej strapieniami i kłopotami (ale także blaskami!).
W głębi duszy tego byśmy pragnęli. Przecież nasz Bóg jest wszechmocnym Bogiem cudów, czemu więc nie miałby zamienić naszego życia w pasmo sukcesów, w beztroską egzystencję! Jak w starej kołysance, której bohaterowie
„żyli wśród róż, nie znali burz - rzecz najzupełniej pewna“. My zaś żyjemy w nazbyt dotkliwie realnej rzeczywistości.
- No nie! - wołasz na przykład. - Przecież nie dlatego wyniosłem się z Sodomy, żeby trafić do Gomory!
Bóg nas zbawia i przemienia na swój obraz, a upodobało Mu się wykorzysty
wać w tym celu okoliczności naszego życia - czyli właśnie to, przed czym chce
my uciec. Realność Boga okazuje się tymczasem w codzienności. Poznajemy Go, idąc Jego drogą po ziemi, a nie w abstrakcyjnych, fikcyjnych, wirtualnych sferach.
Czy należy więc modlić się o trudności? Nie ma takiej potrzeby. Same przyjdą.
Utarczki, nieporozumienia, starcia to sytuacje, z którymi stykamy się na co dzień. Nie dlatego, że je lubimy, ale choćby dlatego, że różnimy się wrażliwością i temperamentem, a także mamy rozmaite koncepcje rozwiązywania problemów, z jakimi konfrontuje nas życie. Bronimy swego stanowiska, przekonani, że słuszność jest po naszej stronie. I nieraz istotnie jest.
Kiedy człowiek obserwuje konflikt, w którym nie uczestniczy i który go nie dotyczy, a szczególnie wtedy, gdy sam staje się stroną konfliktu - w naturalnym odruchu obronnym przywołuje Boga na świadka. A właściwie na pomoc.
Oczekujemy, że potwierdzi, iż to my mamy rację. Ze wyda sprawiedliwy wyrok - na naszą korzyść, rzecz jasna. Spodziewamy się, że będzie walczyć u naszego boku (albo wręcz za nas), że da zwycięstwo.
W ten sam sposób rozumuje nasz adwersarz...
„Niech będzie wola Twoja jak w niebie, tak i na ziemi“ - mówimy, odmawiając Modlitwę Pańską. Powtarzamy to często, ale rzadko poświęcamy temu uwagę.
Słowa te przypominają tymczasem prawdę - niby dla wszystkich oczywistą - że Bóg jest BOGIEM: że jest absolutnie suwerenny, nie ulega innej woli albo władzy, nie staje się niczyim narzędziem ani atutem. Nie m ożna Nim rozporządzać. Boża obietnica nieustającej obecności i imię Immanuel, „Bóg z nami“, znaczą coś zupełnie innego.
Nieraz jesteśmy rzeczywiście tak udręczeni, że nie potrafimy rozeznać, czy należy dalej walić głową w mur, czy zrezygnować, czy może go... przeskoczyć.
Niezależnie od tego, jaka postawa jest w danej sytuacji właściwa, liczy się jedno - ufność. „W ierzę naw et wtedy, gdy mówię: jestem bardzo utrapiony“
(Ps 116,10). Rozwiązanie przyjdzie na pewno, prędzej czy później. I jeszcze jedno - naprawdę mądrej rady udzielił w swej modlitwie XVIII-wieczny
duchowny ewangelicki, Friedrich Christoph Geringer, pietysta:
„Panie, pomóż mi zmienić to, co wymaga zmiany, pogodzić się z tym, czego zmienić nie mogę, oraz odróżnić jedno od drugiego“.
CHRZEŚCifAMN 3 - 4 /2 0 0 2 w w w .c h n .k z .p l
M inka i Fifinek zapraszają dzieci d o starożytn ych A ten!
PODRÓŻE W CZASIE - str. 2 4 - 2 5
W numerze:
OD REDAKCJI Monika Kwiecień
Po czym poznajem y B o g a ? ... 2
KAZANIE Michał Hydzik
Pan nasz ży je!... 4
NASZ CYTAT Dietrich Bonhoeffer
Co zaw dzięczam y W ielkanocy? 5
SONDAŻ
Jakie znaczenie dla Twojego życia ma zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa? 6
BIBLIA I TEOLOGIA Marian Suski
Nasze zmartwychwstanie i Duch Święty 6
DUCHOWE DARY ŁASKI Edward Czajko
Słowo p o z n a n ia ... 8
EWANGELIA I ŻYCIE Krzysztof Matuszewski
W szkole m ożna w ię c e j... 11
ŚWIADECTWO
O p o w ieść K orzenia... 13
PREZENTUJEMY
Bramy Nieba i Płomienie Piekła... 16
WYDARZENIE Piotr Końca
Wystawa i sympozjum o Holokauście 18
CHRZEŚCIJAŃSTWO W PRAKTYCE Zdzisław Józefowicz
Przeterminowani?... 21
RELACJA Władysław Wigłasz
Gwiazdkowa Niespodzianka 2 2
PODRÓŻE W CZASIE dla dzieci!
Wiołetta Antoszczuk
W starożytnych A te n a c h ... 2 4
RODZINNE PUZZLE Wiołetta Jenderko
Obudź się, tato!... 2 6
ZASNĘLI W PANU bp Mieczysław Czajko
Pastorostwo Tamara i Piotr Amielkowie 31
STAŁE RUBRYKI:
WIADOMOŚCI Z ŻYCIA KOŚCIOŁA
KRAJ
... 2 8
OGŁOSZENIA
... 2 9
Okładka: fot. Władysław Plewiński
I g j l Uwaga!
■ H B P o d a je m y n o w y nu m er te le fo n u i faksu d o redakcji:
(0-prefiks-22) 620-02-65
Michał Hydzik
W
dzieciństwie prawie codziennie, i to niekiedy kilkakrotnie,
przechodziłem obok przydro
żnego krzyża, na którym wi
siała figurka wyobrażająca rozpiętego na nim Chrystusa.
Częstokroć przystawałem i ze w spółczuciem wpatryw ałem się w twarz Ukrzyżowanego.
Nieco później, gdy słyszałem zza kazalnicy, jak ktoś wska
zyw ał na Jezusa jako Boży ratunek dla ginącego świata, p ow ątpiew ałem w praw dzi
wość tego poselstwa, miałem bow iem przed oczami raczej bezmiar bezradności Wiszącego na krzyżu.
Myślałem wówczas: „Jakże On mógłby pomóc komukolwiek, sko
ro sobie pomóc nie może? Czy mo
że kogokolwiek uzdrowić, uwol
nić, sam będąc boleśnie przybity do krzyża, obarczony cierpieniem, bezsilny?“. Muszę przyznać, że na wiele lat ten widok, utrwalony w dziecięcej duszy, nie zachęcał mnie do zaufania Mu i uwierzenia w jakiekolwiek Jego możliwości.
Moment nawrócenia się był przełomem w moim życiu i spowo
dował zarazem zmianę w postrze
ganiu Chrystusa. Stało się odtąd dla mnie oczywiste, że Boży plan zbawienia zakładał również odku
pieńczą śmierć Jego Syna na krzy
żu za grzechy i odstępstwa ludzi, tak jak to wyraził prorok Izajasz:
„On to poniósł grzech wielu“
(53,12). Grzech zstąpił z drzewa w formie nieodpowiedzialnego nieposłuszeństwa, wykazanego
przez Adama, i musiał tam wrócić w akcie posłuszeństwa drugiego Adama - Jezusa Chrystusa.
Pan Jezus, niosąc grzech ludzko
ści, poniósł także i jego skutki.
Dlatego w swej proroczej wizji Izajasz widział Chrystusa niosące
go oprócz grzechu także nasze choroby i cierpienia (53,4).
Śmierć Jezusa na krzyżu jest faktem historycznym, odnoto
wanym przez kronikarzy tamtych dni. Od tego momentu każdy, kto wierzy, może spojrzeć na Ukrzy
żowanego, by doświadczyć błogo
sławieństw zastępczej śmierci Bożego Syna.
W duchowym sensie wydarzenia Golgoty porównać możemy do dramatu związanego z plagą węży na pustyni podczas przemarszu Izraela z Egiptu do Kanaanu (4M 21,4-10). Także wówczas pełne wiary i posłuszeństwa spojrzenie na węża przybitego do drzewca gwarantowało zachowanie życia, mimo wcześniejszego śmiertel
nego ukąszenia.
Wdzięczny jestem Bogu za Chrystusa ukrzyżowanego, na któ
rego mogły już spojrzeć miliony, by pozbyć się jadu grzechu i do
znać ratunku od śmierci i potę
pienia. Moje serce raduje się, że i ja mogłem z łaski Bożej tego doś
wiadczyć. Ale historia Jezusa nie kończy się na krzyżu. Ewangeliści odnotowują, że Jezus został przez najwierniejszych Mu przyjaciół złożony do grobu (J 19,40-42).
Przed laty wraz z grupą przyja
ciół zwiedzałem londyńskie British Museum. Spośród wielu ekspona
tów najbardziej zainteresowały
mnie sarkofagi i mumie z zabalsa
mowanymi ciałami władców i kró
lów starożytnych krajów. Wielu z nich żyło w czasach przed naro
dzeniem Jezusa. Prawie każdej trumnie, mumii i sarkofagowi towarzyszyły tabliczki z imionami, nazwą dynastii, datami urodzenia i śmierci. Ludzie ci przed wiekami podbij ah narody i ustanawiali pra
wa, ale nie oparli się prawu śmier
ci. Ich szczątki były niemymi świa
dkami dawnej potęgi i świetności.
Wyszedłszy z tego swoistego cmentarzyska, mimo woli wznio
słem ręce ku niebu i westchnąłem:
„Dzięki Ci, Boże, że nie spotkałem tu sarkofagu z napisem: »Tu leży Jezus z Nazaretu, ukrzyżowany w Jerozolimie w wieku 33 lat«“.
Nie mogłem Go tam spotkać, albowiem - w odróżnieniu od największych możno władców - jedynie On zmartwychwstał. By
łem dwukrotnie przy Jego grobie w Jerozolimie i poświadczam z ca
łą mocą, że jest pusty, a skromna tabliczka wisząca na ścianie gro
bowca obwieszcza, że nie ma Go tu, że zmartwychwstał, że żyje!
Ta wspaniała wieść po raz pierw
szy obwieszczona została zdumio
nym niewiastom, które szukały Go wśród umarłych (Łk 24,5-6), a później - powtarzana przez wieki - oparła się wszelkim atakom diabła, niewierze, ignorancji i ośmiesza
niu. Do dziś brzmi ona jak dźwięk najdonioślejszych dzwonów:
„Pan nasz żyje! Już przed światem znika noc!
Król nasz żyje! Chwałę dajmy Mu i cześć!“
(„Śpiewnik Pielgrzyma“, 66). □
4/2002 w w w .chn.kz.pl
NASZ CYTAT
Co zawdzięczamy Wielkanocy?
N
asza e p o k a to czas szukania, czas lękliw e g o d o t y k a n i a i p y t a n i a o Boże rzeczy. N ad n aszą e p o k ą zaw isła w iel
ka sam o tn o ść; s a m o tn o ść , k tóra o b e c n a jest tylko ta m , gdzie p a n u je opuszc zen ie przez Bo
ga. W nasze ośrodki wielkomiejskie, w n a j
większy i najdzikszy ruch niezliczonych m as ludzkich w d a r ła się w ielka b ie d a o s a m o tn ie n ia i b e z d o m n o śc i. Ale rośnie te ż nadzieja, że przecież z n ó w ze chcą przyjść takie czasy, gdy Bóg za m ieszka m ięd zy ludźmi, g d y Bóg p o z woli się znaleźć. Ludzi n aw ie dziło p ra g n ie n ie kontaktu z Bożymi rzeczami; g o rą c e p r a g n ie nie, które chce być za sp o k o jo n e . Dziś w y sta w ia się n a s p rz e d a ż w iele lekarstw, które o b ie c u ją ra d y k a ln e z a sp o k o je n ie te g o p r a g nienia; i sięgają po te lekarstw a setki tysięcy chciw ych rąk.
P onad dzikim ru c h e m i krzykliwą re k la m ą now y c h śro d k ó w i d ró g stoją sło w a Jezusa Chrystusa: oto Ja jestem z w am i... Świat jest św ia te m Boga; o b o ję tn ie gdzie się udajem y, s p o ty k a m y Boga sa m e g o , zawsze jest z nam i Jezus Chrystus, Z m artw ychw stały. (...) Bóg żyje, żyje w świecie, żyje d la świata, o b d a r z a g o s e n s e m i życiem , czyni n a m z n iego ojczyznę, a życiu n a sz e m u d a je o d n ie sie n ie d o wieczności i sw o ją bliskość - to jest łaska, która chce być naszym ud ziałe m ...
A oto ja jestem z w am i przez w szystkie dni, aż do skończenia św iata... Jezus Chrystus jest p rz e strzenią naszego życia. Jezus Chrystus jest c e n tru m naszej w spólnoty. Jezus Chrystus jest z n am i aż d o sk ończenia świata. To w łaśnie za w d zięc zam y Wielkanocy.
Dietrich Bonhoeffer
Niemiecki teolog i duszpasterz luterański, stracony przez hitlerowców 9 kwietnia 1945 r.
Wydawnictwu „Alleluja“, wydawcy wyboru rozmyślań i listów D. Bonhoeffera pt. Krzyż i zmartwychwstanie (Kraków 1999), w tłumaczeniu ks. Kazimierza Wojtowi
cza CR, dziękujemy za zgodę na przedruk. Tytuł i skróty pochodzą od redakcji.
SONDAŻ
BIBLIA I TEOLOGIA
Nasze zmartwychwstanie i Duch Święty
Jakie znaczenia dla Twojego życia ma zmartwychwstanie
Jezusa Chrystusa?
Ci, którzy znali mnie kiedyś i znają obecnie, po prostu wiedzą, co znaczy poznać zmartwychwstałego Jezusa Chrystusa. Potrzeba mocy samego Boga, by powstać ze śmierci. W ciep
lejszych promieniach wiosennego słońca bezlistne wciąż drzewa zdają się pytać: „Czy znów wszystko się zazieleni?“. Czas płynie i w pewnym momencie... pusty, jakby martwy las wybucha wprost życiem. Bóg prze
mawia prosto do serca o zmartwych
wstaniu swego Syna.
Dariusz, leśniczy, nauczyciel szkółki niedzielnej
Kiedyś był ból. Potem nadszedł czas rozterek. Nienawiść za to, że skoń
czyło się to, co dobre. Potem, w mocy Jego zmartwychwstania, powoli, powolutku zapukało do mnie prze
baczenie; zakiełkowało i wyrosło jak ogromne drzewo na pustyni.
Wiesia, zajmuje się dom em
Zmartwychwstanie Jezusa to dla mnie podstawa mej wiary. Oparcie dla intelektu i ducha. Będąc głęboko przekonany, że zmartwychwstanie Jezusa z Nazaretu jest faktem histo
rycznym, mam fundament, który pozwala mi zawsze i niezachwianie wierzyć w prawdziwość Jego słów wypowiedzianych za życia i spisanych przez Jego uczniów. Uwalnia mnie to od postrzegania chrześcijaństwa i Bib
lii jedynie z perspektywy mojego we
wnętrznego odczucia czy poznania, stanów moich uczuć czy okoliczności życiowych. Mówiąc krótko: jeśli ktoś udowodni mi, że zmartwychwstanie nigdy nie nastąpiło, porzucę wiarę w to, że chrześcijaństwo jest jedyną prawdziwą religią, a Biblia Słowem Bożym.
Janusz, muzyk, lider młodzieżowy
Marian Suski
Z
m artw ychw stanie kojarzy się nam z powrotem po śmierci do życia. Ten fakt dokonał się w trzecim dniu po śmierci Pana Jezusa Chry
stusa. Słowo B oże podkreśla rolę D ucha Świętego w dziele zmartwychwzbudzenia Chrystusa: „A jeśli Duch tego, który Jezusa w zbudził z m artw ych, m ieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez D ucha swego, który mieszka w was“ (Rz 8,11).
Zmartwychwstanie Chrystusa jest na
zwane „pierwiastkiem“ powszechnego zm artw ychw stania (1 K or 15,20).
Wierzący zgodnie z Biblią oczekują na to, że D uch także ich w zbudzi do życia w nowym ciele w czasie zmartwychwsta
nia. Ci, którzy umarli w Chrystusie, oraz żyjący w społeczności z N im na ziem i, w przemienionych, nowych i nieskazitel
nych ciałach wyjdą na spotkanie z Panem (1 Ts 4,16-18) i na zawsze będą przebywać w chwale Bożej. Pismo Święte podkreśla, że cały cz ło w ie k p o w stan ie do ży cia - w ciele, które będzie nowe i nieskazitelne.
Po zmartwychwstaniu każdy z nas będzie tym samym co niegdyś człowiekiem, zachowa charakterystyczne cechy swojej osobowości1.
Z m artw ychw stanie m ożna rów nież rozpatrywać jako akt zachodzący w du
chowym życiu człowieka. Apostoł Paweł p rz e d sta w ia ro z p o czę cie ży c ia dla C hrystusa jako akt zm artwychwstania duchowego (Rz 6,4). Sprawia to w nas Duch Święty. On przekonuje człowieka 0 g rzech u , sp ra w ied liw o ści i sądzie (J 16,8). Oświecenie, będące dziełem D ucha, pozw ala zrozum ieć, że bez C hrystusa żyliśm y w grzechu niew iary 1 potrzebujemy upamiętania. On także przekonuje nas, że Chrystus - osądzony przez ludzi jako przestępca - zmartwych
wstał i został uznany za sprawiedliwego przez Boga. Wiara w Niego doprowadza do duchow ego zm artw y ch w stan ia
człow ieka i oczyszcza go z wszelkiej nieprawości. Dzięki działaniu D ucha możemy zrozum ieć, że szatan został osądzony, a w raz z nim wszyscy jego słudzy na wieki pozbawieni społeczno
ści z Bogiem.
Z m artw ychw stanie duchow e jest przeżyciem nowego narodzenia, które spraw ia, że zostajem y w łączeni do Kościoła i stajemy się współuczestnikami Królestwa Bożego. Jesteśmy odtąd pod
danymi nowego Władcy, którym jest sam Bóg. Otrzymujemy zupełnie nowe zada
nia i now ą odpowiedzialność, wyzna
czoną przez Chrystusa. Do realizacji tych zadań przygotow uje nas D uch Święty. Proces tego przygotowania Biblia obrazuje jako rozwój człowieka od nie
m owlęctwa poprzez dzieciństwo i m ło
dość do pełnej dojrzałości.
N arodzenie dziecka przynosi wiele radości w rodzinie. Rodzice cieszą się, gdy niem owlę rozwija się prawidłowo, zaczyna ich rozpoznawać i reagować uśm iechem na ich głos. Stan niem owlę
ctw a duchowego Paweł przedstawił na przykładzie zboru w Koryncie, który charakteryzowało m.in. nadmierne przy
wiązanie do autorytetów ludzkich oraz brak poznania, że jedynym nieomylnym autorytetem jest Chrystus, a pozostali s ta rs i w K o ś c ie le są ty lk o słu g a m i (1 Kor 3,1-9). Przywiązując się do sług, tracimy niekiedy z oczu obraz Chrystusa.
Gorsza sytuacja czeka nas wówczas, gdy obdarzani przez nas szczególnym za
ufaniem słudzy Chrystusa zbłądzą i po
ciągną nas za sobą. Dlatego duchowe nie
m ow lęta m uszą przejść przez proces
„śmierci“ w spojrzeniu na otaczających ich ludzi i przeżyć „zmartwychwstanie“ - dorosnąć do stanu, w którym pełnym i nieograniczonym zaufaniem obdarzać będą tylko samego Chrystusa (Rz 8,11).
Dzieci m ają wiele dobrych cech i Pan Jezus stawia je za wzór, mówiąc: „Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak
CHRZEŚCIJANIN 3 - 4 /2 0 0 2 w w w . c h n . k z .p l
SONDAŻ
Jakie znaczenia dla Twojego życia ma zmartwychwstanie
Jezusa Chrystusa?
dzieci, nie w ejdziecie do K rólestw a Niebios” (Mt 18,3). W tych słowach Chrystus podkreśla uniżenie, lub pokorę, jako ważną cechę, którą posiada dziecko i która jest niezbędna do uczestniczenia w Królestwie Bożym. Jednak wzrasta
jąc, m usim y pozbyć się niektórych dziecięcych cech. Paweł napisał: „Gdy byłem dziecięciem, mówiłem jak dziecię, m yślałem jak dziecię, rozumowałem jak dziecię; lecz gdy na męża wyrosłem, zanie
chałem tego, co dziecięce“ (1 Kor 13,11).
Ważne jest zwłaszcza nowe myślenie, które m a na celu rozpoznanie woli Bożej (por. R z 12,2). D ziecko je st często skoncentrow ane na własnej osobie.
D orastając duchow o, doceniam y w co
raz większej m ierze to, ja k potrzebne i cenne jest skupienie uwagi na osobie Chrystusa. Z ludzi skupionych na sobie stajem y się lu d ź m i sk u p io n y m i na N im . W tym okresie Duch Święty uczy nas p rz e ż y w a n ia śm ie rc i w łasn e g o
„ ja “ i zmartwychwstawania do czynie
nia woli Bożej.
Zwracając się do „młodych“, apostoł Jan podkreśla ich moc, która pozw ala na pokonywanie Złego (1 J 2,13.14).
M łodość m a to do siebie, że lubi działać w sposób entuzjastyczny i emocjonalny.
W ten sposób m ożna dokonać wielu heroicznych czynów. Bywa jednak, że entuzjazm przem ija i żeby osiągnąć cel - potrzeba wytrwałości. W Liście do Hebrajczyków 10,36 czytamy:,Albowiem wytrwałości wam potrzeba, abyście, gdy wypełnicie wolę Bożą, dostąpili tego, co obiecał”. W okresie duchowej młodości uczymy się właściwego podejścia do działania, zaprzestajemy kierowania się em ocjam i i zm artw ychw stajem y do życia, w którym wytrwale i cierpliwie dążymy do realizacji Bożego celu.
Okres dojrzałości duchowej charakte
ryzuje się posiadaniem dośw iadczenia i związanego z tym głębszego poznania Boga (por. 1 J 2,13). W tedy m ożem y
być ojcam i duchow ym i dla mniej dojrzałych wierzących. Stajemy się auto
rytetami, dlatego istotne jest, abyśmy kierow ali się w ów czas w łaściw ym i m otyw am i. D obrze pojm ujem y swą służbę, gdy m otywem naszych czynów nie jest myśl o sobie, o własnej wielkości i prestiżu, ale głębokie przeświadcze
nie, że jesteśm y po prostu narzędziem w ręku Bożym 2. N a tym etapie życia D uch Św ięty uczy nas um ierać dla własnej chwały i zm artwychwstaw ać do bezinteresownego działania w miłości.
Pastor Jim Cym bała pisze: „Chrystus nie zachwyca się religijnym sukcesem. On interesuje się tym, czy wykonujem y B oże dzieło oraz ja k i dlaczego je wykonujem y“3.
O soba prow adzona przez D ucha Świętego w pew nym okresie swojego rozw oju przeżyw a proces uw olnienia od strachu przed śm iercią fizyczną i czuje, że bez obaw m oże spotkać się z Bogiem . Paweł powiada: „pragnę roz
stać się z życiem i być z Chrystusem , bo to daleko lepiej“ (Flp 1,23). Takie spojrzenie je s t skutkiem tego, że zm artw ychw stanie C hrystusa staje się naszym udziałem.
Gdy Duch Święty przez śmierć i zmar
twychwstanie dokona wielkiego dzieła przekształcenia naszej osobowości na obraz Chrystusa, wtedy jesteśm y gotowi do owocnej służby dla sprawy Króle
stwa Bożego. W ten sposób Pan osiąga sw ój cel w n asz y m d o cz esn y m życiu i w ów czas m ożem y pow iedzieć razem z apostołem Pawiem: „Albowiem dla mnie życiem jest Chrystus, a śmierć zyskiem“ (Flp 1,21).
□
1 W. Barclay: Listy do Koryntian, Wyd.
„Słowo Prawdy“, 1979, s. 204.
2 W. Barclay: Dzieje Apostolskie, Wyd.
„Słowo Prawdy“, 1979, s. 169.
3 J. Cymbała: Świeży wiatr, świeży ogień, Wyd. Akwila, s. 63.
Dla mnie zmartwychwstały Jezus to przede wszystkim żywy Bóg, który pokonał śmierć. Dzięki temu ja jestem wolna od strachu przed śmiercią, nie muszę przeżywać rozpaczy z powodu śmierci bliskich, którzy odeszli w Pa
nu. Zmartwychwstały Jezus to Boża OBIETNICA M OJEGO ZMART
WYCHWSTANIA. To daje mi poczu
cie tymczasowości m ojego pobytu na ziem i i pozwala zdystansować się do problemów, jakie mnie spotykają, choćby były ogrom ne, p atrząc po ludzku. To Pokój na dziś i Nadzieja na jutro.
Anna, pedagog Jezus poprzez swoje zmartwych
wstanie pokonał śmierć, grzech i dia
bła. Moc zmartwychwstałego Chry
stusa działająca we mnie daje mi więc wolność od strachu przed śmiercią i piekłem, daje mi moc, aby odeprzeć pokusy, które diabeł stara się pod
suwać, aby mnie usidlić.
Andrzej, asystent pastora Odpowiedź na to pytanie byłaby na pewno inna kilka lat temu, kiedy się nawróciłam, niż teraz, kiedy z pełną świadomością podjętej decyzji staram się żyć z Jezusem każdego dnia.
Wtedy jeszcze bardzo mało wiedzia
łam o osobie Jezusa jako Syna Bożego, Boga i Zbawiciela, a mimo to tak bar
dzo zapragnęłam pójść za Nim. Wtedy zmartwychwstanie i życie wieczne odpowiadały w pewnym sensie na pytania o cel i sens życia tu i teraz, na ziemi. Fakt, że Jezus zmartwych
wstał i dał ludziom szansę życia wiecznego z Bogiem po śmierci, upe
wniał mnie w tym, że nie zostałam stworzona w wyniku przypadku, że mój byt jest elementem pewnej sen
sownej całości, że światem kieruje pewien porządek, który nadal mu Bóg Ojciec. Najważniejsze było dla mnie
SONDAŻ
I»1I N ; | « M J d a r y ł a s k i
Jakie znaczenia dla Twojego życia ma zmartwychwstanie
Jezusa Chrystusa?
wtedy to, że Bóg akceptuje i kocha mnie taką, jaką jestem, i że daje mi szansę innego życia.
Dzisiaj zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa ma dla mnie chyba nieco szersze znaczenie, z pewnością pogłę
bione wiedzą pochodzącą z Bożego Słowa. Jest ono wypełnieniem się obietnicy danej ludziom przez Boga, że Jezus Chrystus powstanie z mart
wych, by dać c z ło w ie k o w i ży cie w iec zn e w niebie, ale też, że przyj
dzie ponownie w dniach ostatecznych, że Bóg da nam wtedy nowe, wieczne ciała i nową ziemię.
Na koniec coś, co niektórym może się wydać nieco śmieszne, ale dla mnie osobiście miało duże znaczenie i w znacznym stopniu umocniło moją wiarę w sens zmartwychwstania Je
zusa Chrystusa. Kiedy już byłam ochrzczoną, nowo narodzoną chrześ
cijanką, mieszkałam w domu akade
mickim, w tym samym zresztą, w któ
rym mieszkałam przed nawróceniem.
Zanim jeszcze oddałam swe życie Jezusowi, przydarzyła mi się tam bar
dzo niemiła sytuacja, kiedy to pijany student wyłamał w nocy drzwi mojego pokoju, upierając się, że to jest jego piętro i jego pokój. Bardzo to wtedy przeżyłam, bo byłam zupełnie sama.
Od tamtego czasu bardzo się bałam zo
stawać sama w nocy. Później mieszka
łam na parterze, ale to wcale nie było bardziej bezpieczne miejsce, gdyż częs
to pojawiali się tam różni podglądacze i ekshibicjoniści. I właśnie wtedy, kiedy ogarniał mnie przejmujący i parali
żujący strach, w środku nocy budzi
łam się i modliłam się do Boga.
Uświadamiałam sobie wówczas, że Jezus umierając na krzyżu i zmart
wychwstając trzeciego dnia, prze
zwyciężył grzech, i ja, mając Jezusa w swoim sercu, też jestem zwycięzcą nad grzechem, lękiem i strachem. To, co otrzymywałam wówczas od Boga, to niesamowity pokój i pewność, że jestem z Tym, który jest większy od
SŁOWO POZNANIA
Jasnow idzenie czy n atch n io n y przekaz wiedzy?
Zdobywanie coraz większej w iedzy je s t dla dziecka Bożego źródłem wielkiego błogosławieństwa. Albowiem większe poznanie Boga w Jezusie Chrystusie przynosi obfitsze życie. Nic dziw nego więc, że apostoł Paweł m odlił się o to, aby święci w Efezie, którzy ju ż byli
„zapieczętowani Duchem Świętym obiecanym “, mogli otrzym ać
„Ducha mądrości i objawienia ku poznaniu Jego“ (por. Ef 1,1-18).
Edward Czajko
D
awniej w Izraelu mawiał każdy, kto wybierał się, aby zasięgnąć rady Bożej: Chodźm y do
jasnowidza! Albowiem kogo dziś zwie się prorokiem , daw niej nazyw an o
jasnow idzem (1 Sm 9,9);
G dy się schodzicie, jeden z was służy psalm em , inny nauką, inny objawie
niem (1 K or 14,26a);
...drugi przez tego samego Ducha [otrzymuje] mowę wiedzy (1 Kor 12,8).
Po rozw ażaniach pośw ięconych duchowemu darowi mowy albo słowa m ądrości (gr. logos sofias) kolej na duchowy dar mowy albo słowa wiedzy (lub też poznania; gr. logos gnoseos).
Przede w szystkim należy zaznaczyć, że pew ną trudność spraw ia istnienie dwóch szkół jego interpretacji. Pierw
sza je st zw iązana przede w szystkim z neopentakostalizmem, druga zaś głów
nie z klasycznym pentakostalizm em , czyli m chem zielonoświątkowym.
Według pierwszej szkoły, duchowy dar słowa wiedzy to nadnaturalne objawie
nie faktów dotyczących jakiejś osoby lub sytuacji, których nie mogliśmy poznać dzięki wysiłkom naturalnego umysłu, gdyż jest ono fragmentem wiedzy danej przez Boga, objawionej przez Ducha Świętego, który pragnie, by te fakty - odnośnie do osób czy sytuacji - były znane. Taką definicję w oparciu o poglą
dy Johna W im bera opracował David Pytches, anglikański biskup i charyzma
tyk. Jako ilustrację tego poglądu podaje się w ydarzenia z życia i działalności niektórych w spółczesnych charyzm aty
ków, na przykład Paula C aina1.
Oto opis jednego z takich wydarzeń:
„Paul [Cain] zakończył w spaniałe kazanie i zaczął się modlić o ludzi na sali. Tego ranka zgromadziło się około 150 osób. Poprosił, żeby wstali chorzy na cukrzycę. Gdy zaczął się modlić o cu
krzyków, spojrzał na kobietę, która stała po jeg o lewej stronie. Przez chw ilę się w nią wpatrywał (nigdy wcześniej jej nie spotkał, podobnie jak nikogo ze zgroma
dzenia), a potem powiedział: - Nie jesteś chora na cukrzycę. M asz niski poziom cukru we krwi. Pan uzdrawia cię z two
jego niedobom cukru we krwi. Widzę cię, ja k siedzisz na żółtym krześle.
Mówisz: - Obym tylko dotrwała do rana.
Gdybym tylko wytrwała do rana. Alergia męczy cię tak bardzo, że czasem całą noc nie śpisz. W tej chwili Pan uzdrawia cię z alergii. P roblem y z zastaw ką serca - w imieniu Jezusa - ustępują. Podobnie jak narośl na trzustce. W tym momencie całą salę ogarnęło silne poczucie bojaźni Bożej. Ludzie zaczynah otwarcie płakać, w idząc działanie m ocy B ożej i troskę o jedno z jego dzieci. Paul [Cain] nadal patrzył na kobietę, a potem powiedział:
- Diabeł zaplanow ał dla ciebie zała
m anie nerw ow e. Gdy to powiedział,
CHRZEŚCIJANIN 3 - 4 /2 0 0 2 w w w . c h n .k z .p l
SONDAŻ
mężczyzna siedzący obok niej zaczął płakać. Wiedział, że jego żona była bliska nerw ow ego załam ania. Paul mówił dalej: - Pan teraz niweczy ten plan. Nie będziesz miała nerwowego załamania. A potem , rów nie niespo
dziewanie, jak zaczął mówić do kobiety, Paul przerwał i stwierdził: - Myślę, że to wszystko, co Pan chce, żebym teraz zrobił“ (cytat z książki Jacka Deere:
Zaskoczony mocą Ducha).
A utor relacji sprawdził autentyczność wydarzenia, zna imię i nazwisko tej ko
biety. C zytelnikom pow ątpiew ającym w możliwość takiego wydarzenia przy
pom ina też proroka Elizeusza, który potrafił podać izraelskiem u królow i plany syryjskiego dowódcy, podejm o
wane w jego sypialni (por. 2 Kri 6,12).
M oglibyśmy do tego dodać zdolności telepatyczne proroka Ezechiela. Przy czym chcę zaznaczyć, że samo zjawisko telepatii czy jasnowidzenia jest teologi
cznie neutralne. Natomiast nie jest obo
jętne źródło, z którego te zdolności pochodzą. A lbow iem , ja k m ów i przy
toczone na w stępie Słowo ze Starego Testamentu, proroków nazyw ano daw niej jasnow idzam i.
Praktyki podobne do przykładu Paula C aina spotykaliśmy u nieżyjącej już znanej ew angelistki am erykańskiej, Kathryn Kuhlman, która wskazując okre
śloną osobę w zgromadzeniu i nazywając jej chorobę, ogłaszała jej uzdrowienie.
Ostatnio zaś dzięki Telewizji Polskiej zobaczyliśmy takie praktyki u Benny Hinna. Niestety, jak wynikało z filmu, były to tylko słowa, słowa, słowa.
Z w olennicy w spom nianej definicji słowa wiedzy przypisują temu ducho
w em u darow i rów nież następujące w ydarzenia biblijne: poznanie przez P ana Jezusa stanu m oralnego Sam a
ry tan k i (J 4,18.19.29), znalezienie w łaściw ego m ie js c a n a w ie c z e r z ę p a s c h a ln ą (M k 14,13-15), znajomość myśli innych ludzi (J 2,24) czy też to, że w pierwszej rybie, złowionej przez Pio
tra na polecenie Pana Jezusa, znajdował się pieniądz na podatek (Mt 17,27).
P ow staje tylko pytanie, dlaczego w ydarzenia dotyczące zarówno Pana Jezusa, jak i współczesnych kaznodzie
jów należy łączyć akurat z duchowym darem słow a w iedzy albo poznania.
C z y n ie n a le ż y p o łą c z y ć ich ra czej z darem objawienia, o którym niewiele się m ów i w odniesieniu do darów duchow ych? A postoł Paw eł traktuje objawienie jako jeden z owych darów, gdy pisze: „Cóż tedy, bracia? Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językam i, inny ich w ykładem ; w szy
stko to niech będzie ku zbudow aniu“
(1 Kor 14,26). W łaśnie - inny objawie
niem służy.
W ydaje się więc, że u Pana Jezusa manifestacją Ducha w słowie wiedzy nie są te pojedyncze przypadki, wymienione wyżej i im podobne, ale całe Jego nauczanie - Jego nauka o Bogu i od Boga, podana ludziom w mocy Ducha Świętego. Czytamy w Ewangehach: „zdu
m iew ały się tłum y nad nauką jego.
A lb o w iem uczył je ja k o m oc m ający, a nie jak ich uczeni w Piśmie“ (Mt 7,28-29);
„Nigdy jeszcze człowiek tak nie prze
mawiał, jak ten człowiek [Jezus] m ów i“
(J 7,46).
Podobną manifestacją D ucha w słowie wiedzy było nauczanie apostołów, na przykład kazanie Piotra w dniu Pięć
dziesiątnicy (Dz 2) i w domu Korne
liusza (Dz 10) oraz nauczanie apostoła Pawła: „A m owa m oja i zwiastowanie moje nie były głoszone w przekonujących słowach mądrości, lecz objawiały się w nich Duch i m oc“ (1 K or 2,4).
W kierunku tej interpretacji du chow ego daru słow a wiedzy poszły przemyślenia takich zielonoświątkowych nauczycieli jak Donald Gee i Reinhold U lonska2. Pozw ólm y sobie teraz na dłuższy cytat z pracy pierwszego z nich, poświęconej darom duchowym, w tym darow i słow a wiedzy: „Zdobyw anie coraz większej wiedzy jest dla dziecka B ożego źródłem wielkiego błogosła
wieństwa. Albowiem większe poznanie t>
Jakie znaczenia dla Twojego życia ma zmartwychwstanie
Jezusa Chrystusa?
tego, który jest na świecie. Zmart
wychwstanie oznacza więc dla mnie przede wszystkim Nadzieję i Zwy
cięstwo.
Monika, tłumaczka Zmartwychwstanie Jezusa jest dla mnie sednem mojej wiary. Gdyby go nie było, moje pielgrzymowanie „wą
ską drogą“ nie miałoby sensu. Dzięki niemu mogę mieć relację z Bogiem i mogę ufać, że ja także zmartwych
wstanę. Wiara w zmartwychwstanie napawa mnie z jednej strony radością, bo dzięki niemu mogę wieść zwycię
skie życie chrześcijańskie, z drugiej strony bojaźnią, wynikającą z przeko
nania, że ci, którzy odrzucą Chrystusa, będą potępieni.
Katarzyna, terapeutka zajęciowa Z całą pewnością zmartwych
w stanie w iąże się w m oim życiu z n ad z ie ją. D z ię k u ją c B ogu za zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa, zawsze myślę o przyszłości, o tym, co wciąż przede mną. Jest to takie ciche wzdychanie o odnowienie wszy
stkiego, co jest wokół mnie.
Kuba, student teologii
„Cale życie chrześcijańskie jest jedną ciągłą Wielkanocą“.
za Marcinem Lutrem - Krzysztof, tłumacz, teolog Zmartwychwstanie - to dla mnie wciąż niesamowita sprawa. To cu
downa wolność, w której mogę robić
„wszystko“, a staram się robić to, co podoba się mojemu Zbawicielowi. To pewność, ufność, że ja też kiedyś zmartwychwstanę. To pewność wiecz
nego życia z Jezusem. Jest to cud.
Danuta, żona marynarza Zmartwychwstanie - nowe życie dla mnie.
WiesIaw, ochroniarz
rys. A nnie Vallotton
SONDAŻ
Jakie znaczenia dla Twojego życia ma zmartwychwstanie
Jezusa Chrystusa?
Zmartwychwstanie to przejście ze śmierci do życia. Zmartwychwstanie jest dla mnie obietnicą nieba.
Maria, 30 1., nauczycielka Zmartwychwstanie to zwycięstwo, zmartwychwstanie to nadzieja,
zmartwychwstanie to życie.
Zuzia, 15 1., uczennica Trudno wymyślić coś mądrego na temat zm artw ychw stania Jezusa.
Przy zmartwychwstaniu cala inteli
gencja zawodzi, a pozostaje tylko wiara i ten szczególny rodzaj ufności, która krzyczy: On żyje!
Mariusz, 23 1., duchow ny Zmartwychwstanie Jezusa upoważ
nia mnie do nowego życia z Bogiem.
Irena, pielęgniarka środow iskow a Zm artwychwstanie Pana to dla mnie drogowskaz do Królestwa Bo
żego, to recepta na życie wieczne.
Walentyna, gospodyni dom ow a Dla mnie zmartwychwstanie Pana Jezusa jest mocą Bożą i siłą do prze
trwania w doczesnym życiu. Gdyby Pan Jezus nie zmartwychwstał, moje życie nie miałoby sensu, ponieważ żyłabym bez nadziei na spotkanie z Panem Bogiem i bez celu.
Zmartwychwstanie jest dla mnie uwolnieniem od grzechów i dzięki temu w yzwoleniem od śmierci wiecznej. Mam pewność, że dzięki zm artwychwstaniu niedługo stanę twarzą w twarz z moim ukochanym Zbawcą, od którego - z łaski, przez wiarę - otrzymałam zbawienie.
Krystyna, pielęgniarka
Zebrali i opracow ali K rzysztof Matuszewski i Mariusz Antoszczuk
B oga w Jezusie C hrystusie przynosi obfitsze życie. Nic dziwnego więc, że apostoł Paweł modlił się o to, aby święci w Efezie, którzy już byli »zapieczęto
wani D uchem Św iętym obiecanym«, mogli otrzymać »Ducha mądrości i obja
wienia ku poznaniu Jego« (por. E f 1,1-18).
Należy przeto pośród wielu manifestacji jednego Ducha odnaleźć usługę, która byłaby nadprzyrodzona, a jednocześnie apelowała do intelektu, czyli miała na celu ośw iecenie um ysłu w rzeczach Bożych. W ydaje się, że są wszelkie pod
stawy ku temu, by być przekonanym, iż tego rodzaju działanie D ucha w idzim y w manifestacji słowa wiedzy.
M ożemy spotkać się z zarzutem, że pojmowanie sło w a w ie d z y ja k o d aru n a u c z a n ia w Kościele zadaje gwałt fundamentalnej zasadzie, że wszystkie dary Ducha Świętego są nadnaturalne.
To jest właśnie bardzo dziwne, że dla niektórych jest sprawą bardzo trudną rozpoznanie działania Ducha Świętego w dziedzinie, która je st mniej w i
dowiskowa. Oponenci naszego poglądu przypuszczają, że określając słow o wiedzy jako dar nauczania, twierdzimy, iż każde nauczanie w Kościele jest tym darem. To jest absurd (...).
Jest stosunkow o łatw o rozpoznać elem ent nadprzyrodzony w praw dzi
w ym prorokowaniu. Tutaj manifestacja D ucha je st praw idłow o przyjęta.
Duchowy dar prorokowania w myśli każdego łączy się z urzędem proroka.
Następuje nawet często niebezpieczna przesada, gdy idzie o dary proroctwa, języków i tłumaczenia. Nadaje im się często ważność i autorytet daleko więk
sze, niż zostało to nakreślone w N ow ym Testamencie. A usługiwaniu nauczycieli, tej posłanej przez Boga ochronie przed fanatyzm em i błędem, powierzchowne rozumienie odmawia zupełnie elementu nadprzyrodzonego. N ie uznaje się nie
jednokrotnie w cale, że jest to w ogóle manifestacja duchowego daru“ . M am y - m ów i dalej D. G ee - „pow ażny po w ó d do n aw o ły w an ia o właściwe pojmowanie i danie miejsca w zborze darowi Ducha, jakim jest słowo wiedzy.
C hodzi o takie pojm ow anie, które pozwala uznać ten dar za manifestację Ducha, w ystępującą czasem w zw iązku z usługą natchnionego nauczania“.
Jak zatem duchow ego daru słowa m ądrości należy się spodziew ać pod
czas narad zborow ych czy kościelnych grem iów kierow niczych, tak ducho
wego daru słowa wiedzy należy oczeki
wać podczas w ykładów natchnionych nauczycieli chrześcijańskich w zborach, na konferencjach m iędzyzborowych, a naw et m iędzykościelnych, oraz w w y
kładach b ogobojnych teologów na uczelniach.
D la m nie jednym z przykładów du
chow ego dam słowa w iedzy był wykład m ojego profesora Starego Testamentu, ks. bpa Jana Szerudy, u którego jako ostatni przed jeg o śm iercią pisałem pracę dyplom ow ą - pośw ięcony proro
kow i Jerem iaszow i i je g o księdze.
R zeczyw iście była to ośw iecająca w ie
dza, podana w ogniu z wysoka.
□
1 Pierwszy zarząd naszej wspólnoty ko
ścielnej - po jej ponownym usamodzielnie
niu się - miał sposobność, łącznie z piszącym te słowa, oglądać Paula Caina w działaniu podczas konferencji z udziałem Johna Wimbera w Edynburgu, w 1990 r. Wówczas P. Cain odczytywał z uprzednio przygotowa
nych fiszek informacje dotyczące życia wybranych osób.
2 Ten kiemnek interpretacyjny reprezentuje także C. Peter Wagner, zwolennik tzw. trzeciej fali ożywienia charyzmatycznego, związa
nego z nazwiskiem nieżyjącego już Johna Wimbera, choć sam nazywa się po prostu ewangelikalnym chrześcijaninem.
POMYŚL!
„Modlimy się tak, jak wierzymy;
wierzymy tak, jak się modlimy“
Q l CHRZEŚCIJANIN 3 - 4 /2 0 0 2 w w w . c h n .k z .p l
EWANGELIA I ŻYCIE
W szkole można więcej
Korzeń, Kryska, Adam i Misiek to ludzie „z przeszłością“. Brali udział w różnych terapiach, ale tylko
wje d n e j skutecznej -
wspotkaniu z Jezusem Chrystusem, g dzie On sam je s t terapeutą, a Biblia podręcznikiem .
Krzysztof Matuszewski
W
sp ó łczesn a szkoła - zjawisko, na które w ielu r e a g u je a le r g iq . U czniow ie, nauczyciele, rodzice, psychologowie, policja, urzędnicy - często zniechęceni, przerażeni, sq zgodni, że szkoła to już nie tyle edukacja, wychowanie, wzniosie wartości, ile przemoc, stres, narkoty
ki, upadek moralności. Szkoła się zmienia, coraz w ięcej w niej można...
Kiedy w maju zeszłego roku Korzeń i Ktyśka opowiadali w iławskim liceum o swoich doświadczeniach z narko
tykami, po spotkaniu podszedł do nich młody chłopak. Zdaje się, że wiedział lepiej od innych, o czym mówili. To, co zrobił, trochę zaskoczyło wszystkich.
Zerwał z plecaka naszywkę z Uściem m a rih u a n y i w rę c z a ją c j ą Korze
niowi, podziękował za s p o tk a n ie . B y ł n a p r a w d ę poruszony.
Z a n o n im o w y ch a n k ietek uczniów
JESTEŚCIE OK. POTRAFICIE DOTRZEĆ DO CZŁOWIEKA, O C Z M Ś C IE JEŻELI ON TYLKO CHCE
PODZIWIAM W A SZ A TO, ŻE MIMO SWOICH POTKNIĘĆ WŻYCIU, MIELIŚCIE SILĘ A B Y WYBRNĄĆ Z TEGO I POMAGAĆ LUDZIOM, KTÓRZY POTRZEBUJĄ POMOCY.
JESTEŚCIE NIESAMOWICI.
NIGDY NIE SPOTKAŁEM SIĘ Z KOLESIAMI TAK OBCYKANYMI, KTÓRZY NAPRAWDĘ ROZUMIEJĄ TEN PROBLEM. WASZE PODEJŚCIE JE ST WŁAŚCIWE! NO MOŻE M ISIEK NIE POWINIEN TYLE KRZYCZEĆ.
ŻABA.
TA POGADANKA DOTKNĘŁA MNIE. CHCIAŁABYM, ŻE B Y CZĘŚCIEJ TAKIE CO Ś BYŁO. TO SPOTKANIE NA PEWNO WIELE M l DAŁO I DUŻO Z NIEGO ZAPAMIĘTAM.
HISTORIE PRAWDZIWE SĄ NAJTAJNIEJSZE I NAJBARDZIEJ DOCIERAJĄ
JE ST E M POD B AR D ZO DUŻYM W RAŻENIEM , ŻE TAK SW O BO D NIE R O Z M A W IA LIŚC IE 0 SWOIM ŻYCIU, PROBLEMIE M AM NADZIEJĘ, ŻE POMOŻECIE TYM
BARDZO WIELU LUDZIOM. JESTEŚCIE SPOKO!!!
* * *
Du m łodych ludzi w Dawie m a styczność z narkotykami, trudno ocenić. O ich Uczbie wiadom o jedno - przeraziłaby wielu. To już nie tylko problem szkół średnich; „łatwiejsi“ są gimnazjaliści, bardziej naiwni. Tak naiwni, jak często ich rodzice, żyjący w błogiej nieświadomości. Kto jakkto, ale ich dziecko przecież nigdy...
P roblem staje się coraz bardziej widoczny, szczególnie gdy pojawia się kolejny nekrolog, w którym
„pogrążona w smutku rodzina zawia
dam ia“ o kolejnej ofierze najpo
tężniejszego światowego biznesu.
W iosną zeszłego roku p rzedsta
w iciele w ład z m iasta o d p o w ie
dzialni za profilaktykę uzależnień, dyrektorzy szkół i pedagodzy przy
stali na propozycję m iejscow ego zbo
ru K ościoła Zielonoświątkowego, b y zaprosić do szkól ludzi z Fundacji
„Głos Ewangelii“. To nie panowie pod krawatam i wyjaśniający zawiłe dane statystyczne, moralizujący, objaśnia
jący, jak nie należy zażywać narko
tyku, który prezentuje zawieszona na tabhcy plansza. K orzeń, K ryśka, A dam i M isiek to ludzie „z prze
s z ło śc ią “ . B rali u d ział w różn y ch
terapiach, ale tylko w jednej sku
tecznej - w spotkaniu z Jezusem Chry
stusem , gdzie O n sam je st terapeutą, a BibUa podręcznikiem. Wcześniej byh w piekle, wiedzą, jak tam jest, i z prze
jęciem o tym wszystkim opowiadają.
Najpierw „Epitafium dla narko
mana”, krótki fabularyzowany film , firm ow any przez PW N , o tragicz
nych losach kilku m łodych ludzi z różnych środowisk. Choć bardzo realny, nie robi na młodzieży większego w rażenia. N a sali szum, rozmowy.
Wiadomo, kolejne dw ie lekcje czy sprawdzian z głowy. Głosy cichną |>
Z a n o n im o w y ch an k ietek uczniów
AÖ/fS/f MÓWIĄ DO RZECZY, SENSOWNIE, PRZEKONUJĄCO / INTERESUJĄCO.
:
JE ST E ŚC IE SPOKO. M YŚLĘ, Ż E TO, CO USŁYSZAŁEM , ZM IE N I M O JE ŻYC IE I BĘDĘ WIEDZIAŁ, JA K POSTĘPOWAĆ W DALSZYM ŻYCIU. DZIĘKI.
WSZYSTKO JE ST OK, ALE CZEMU P RZY WSZYSTKICH NAZWALIŚCIE M NIE CPUNEM, TO BYŁA MOJA TAJEMNICA. POPALAM JUŻ PARĘ LAT. JA ZDAJĘ SOBIE SPRAWĘ, CO Z TEGO MOŻE WYNIKNĄĆ, ZNAM DOKŁADNIE WSZYSTKIE DRAGI, JAKIE BRAŁEM. SERDECZNE POZDROWIENIA OD DIABŁA DZIĘKI.
nieco, gdy Korzeń bądź Henryk Dedo - prezes Fundacji, zaczynają obalać mity dotyczące narkotyków. Podział na m iękkie i twarde, wyjście z uza
leżnienia to kwestia silnej woli, uzależnienie „dopada“ mięczaków, jeden raz nie zaszkodzi... - te i inne kłamstwa są skrupulatnie wtłaczane do nastoletnich głów przez dealerów, ludzi narkobiznesu, uczonych teore
tyków. Zycie brutalnie odsłania prawdę.
P rzecież żaden narkom an nie postanowił któregoś dnia, że będzie ćpunem, że po kilku miesiącach wyda wszystkie swoje pieniądze, potem pieniądze rodziców, następnie te skra
dzione na gramy cennych drągów.
Żaden ze szkieletowatych, słania
jących się, żebrzących „twardzieli“
o radykalnych poglądach pacyfistycz
nych nie pomyślał kilka miesięcy wcześniej, że właśnie składa się na broń dla terrorystów lub na nową limuzynę dla uśmiechniętego pana, tak hojnego, że pierwszą działkę pro
ponuje gratis. Nie pomyślał, że ten potężny biznes, armia dealerów, ma
fijne działania, polityczne afery ist
nieją po to, by dotrzeć właśnie do niego - ucznia klasy Ib jednej z iław
skich szkół. Pogrzeby kolegów zaczy
nają otrzeźwiać, ale jest już za późno - zmiany w mózgu, zniszczone narządy wewnętrzne, zmiany w psy
chice, zobojętnienie, bezsilność, coraz częstsze halucynacje prowadzące nie
rzadko do zabójstwa, odizolowanie od rzeczywistości... wreszcie żałosna śmierć. „Bo uzależnienie od narko
tyków to sam obójstw o rozłożone w czasie, nieuleczalna choroba śmiertelna, gdzie pomóc może tylko cud“ - zdecydowanie podsumowuje Korzeń. Atmosfera na sah zmienia się. Twarze skupione, wystraszone, zamyślone, na niektórych ironiczny uśmiech, rumieńce, wściekłość, spuszczony wzrok.
Cuda się zdarzają. M ów i o tym przytoczone świadectwo Korzenia.
Oczywiście Korzeń nie opowiada o tym wszystkim na spotkaniu. Przed
stawia najważniejsze fakty, bez szczegółów. To jednak wystarcza, by atmosferę panującą na sali określić jednym słowem: „szok“. Podobnie się
dzieje, gdy już dość dokładnie opo
wiada o swoim życiu Kryśka - ma się wrażenie, że słucha się scenariusza jakiegoś amerykańskiego dramatu psychologicznego, w którym wszyst
ko jest „naj“. Po prostu trudno wy
myślić czarniejszą historię z tak cu
downym happy endem.
K iedy spotkanie dobiega końca, m łodzież zachęcana je st do w y
pełnienia krótkich ankietek. Można zostawić swój adres, by drogą lis
towną utrzymywać kontakt z ludźmi z Fundacji, ale można też zupełnie anonimowo opisać w kilku słowach swoje wrażenia. Dla prowadzących jest to zawsze najbardziej wiarygodny test. Młodzież jest szczera. Napisać trochę głupot, jakieś wulgaryzmy, pogróżki - żaden problem. A jednak niemal wszystkie, choć różnie sfor
m ułow ane, w ypow iedzi św iadczą o przeżyciu czegoś szczególnego. Na koniec jeszcze broszury „Jesteś cenny“ z ewangelicznym przesłaniem oraz kasety z reportażami zawie
rającymi świadectwa Korzenia, Kry- śki i innych. Za symboliczną zło
tówkę lub za darmo można otrzymać wstrząsające reportaże emitowane już w niejednej prestiżowej rozgłośni radiowej. Jeszcze kilka tygodni po spotkaniach kasety krążą po szkole, pożyczane tym, którzy nie uczestni
czyli w prelekcjach. O tym się mówi.
Kiedy młodzież wychodzi z sali, spora gmpka otacza prowadzących.
Dziękują, przybijają „piątkę“, rozma
wiają o następnych wizytach w szkole, pomagają w składaniu sprzętu, zdarza
się, że chcą się modlić. Po kilkunastu minutach sala pustoszeje. „Spotkanie było spoko“.
Podobne opinie, choć inaczej sformu
łowane, wyrażają obecni na prelekcjach pedagodzy, nauczyciele, księża.
„To, co najbardziej docierało do uczniów, to pełne autentyzmu relacje, opowiadania o życiu, oparte na do
świadczeniu wnioski. Forma jest także bardzo atrakcyjna dla młodzieży - wszyscy byli mile zaskoczeni komunikatywnością prowadzących.
Okazuje się, że o tak ważnym pro
blemie można mówić normalnie.
Reakcje i opinie dorosłych (księży oblatów - katechetów , n au czy cieli) były także bardzo pozytywne”
- skomentowała pani Halina Sere- brennikow, pedagog z Zespołu Szkół w Iławie.
„Były klasy, które już skończyły zajęcia i mogły udać się do domów.
Niektórzy uczniowie wahali się. Po spotkaniu jednak przychodzili, by podziękować za zachętę do ucze
stnictwa w prelekcjach. Żałowali, że niektórzy ich koledzy byli nieobecni.
Obiecywah, że opowiedzą im wszy
stko w szczegółach. Po spotkaniach młodzież dopytywała się o kolejne wizyty ludzi z »Głosu Ewangelii«, wyrażała zainteresowanie ich żywą wiarą w Boga” - podsumowała pani Hanna Sadowska, pedagog z Zespołu Szkół w Suszu k. Iławy.
C zy spotkania, w których od m aja ub.r. wzięło udział około 1600 uczniów, rozwiązały problem narko
tyków w tych szkołach? Oczywiście,
CHRZEŚCIJANIN 3 - 4 /2 0 0 2 w w w .c h n .k z .p l
że nie. Walka nie o to tak naprawdę się toczy. To walka o konkretnego ucznia z Ib, o jednostki, o tych, którzy przyj
mą przestrogę. Dlatego już wkrótce planowane są kolejne prelekcje w po
zostałych szkołach regionu. Pedago
dzy z okolicznych miast dopytują się 0 możliwość zaproszenia Fundacji.
D yrekcja jednej z iławskich szkół wstępnie zaproponowała stworzenie szkoleniow ej rady pedagogicznej 1 zorganizowanie spotkań z rodzicami.
Biuro Pełnomocnika Burmistrza ds.
Profilaktyki przeznaczyło środki finan
sowe na przeprowadzenie cyklu spotkań w iławskich szkołach średnich i gim n azjach , na zorganizow anie, ja k w zeszłym roku, młodzieżowego spo
tkania „Pod prąd“ (nr 9-10 z ub.r.).
Ż adne z tych przedsięw zięć nie m iałoby większego sensu, gdyby nie ich fundam entalne przesłanie:
„to Jezus Chrystus m oże wypełnić tw oje życie tak, że nie będziesz m usiał grzebać w śm ieciach, by znaleźć coś, co z a p e łn i tw o ją w ew n ętrzn ą pu stk ę; a jeśli nawet twoje życie już się rozpada, to Jezus z miłości do ciebie daje ci zupełnie now e” . N ie teoretyczne wywody, opinie naukowców, apele moralnych autorytetów, groźby przedstawicieli p raw a m ogą radykalnie odm ienić zrujnow ane życie tych m łodych chłopaków i dziew czyn. Korzeń, Misiek, Kryśka byli na to uodpor
nieni. K iedy jed n ak „praw dziw a św iatłość“ przyszła do ich życia,
ciem ność ustąpiła, bo „światłość świeci w ciemności, lecz ciemność jej nie przemogła“ (J 1,5). Zdarzył się cud. Teraz jeżdżą po szkołach całej Polski i opowiadają o tym, ratując życie innych. To naprawdę niezwykłe zjawisko, za które Bogu niech będzie c h w ała, że i to m o żn a d z iś ro b ić w szkole.
□
W poprzednim numerze pisaliśmy o konferencji „W spółczujący Kościół”, zorganizowanej przez zielonoświątkową Misję Nadziei, wkrótce - o działalności Chrześ
cijańskiego Ośrodka dla Osób Uzależnionych „Teen Challenge”
w Broczynie (red.).
ŚWIADECTWO
O P O W IE Ś Ć KORZENIA
T
o, co odczuwałem przez długi czas, to wstyd, że żyję. Cóż, oto jestem , urodziłem się;ty lk o k to m n ie w to w p ak o w a ł?
Z pogardą odnosiłem się do samego siebie. Dlatego z jednej strony dużo myślałem o śmierci, o tym, aby to wszystko urwać, a z drugiej robiłem tak wiele, by bardziej się dowartościo
wać i coś z tego życia mieć. Zacząłem medytować i uprawiać różne formy wschodnich religii. Kiedy byłem w siód
mej klasie, zam iast po papierosa, sięgnąłem po klej. Jego wąchanie po
wodowało zaburzenia w pracy serca oraz pojawianie się przed oczyma pewnego obrazu - to był niezły odlot.
Po czterech miesiącach uświadomi
łem sobie, że w m oim umyśle nie zostało już miejsca na nic innego.
M iałem swój wyimaginowany świat, sferę wizji i halucynacji. Świat rze
czyw isty odw iedzałem jedynie od czasu do czasu, ale czułem się w nim
nieswojo - to była zawsze podróż w problem , w poczucie, że jest się nikim, że nie m a żadnej nadziei na przyszłość. W iedziałem, że nie m am siły, by żyć tak ja k inni, żyć norm al
nym życiem.
ŻYCIE NA KRAWĘDZI______________
Z acząłem słuchać ostrej m uzyki p u n k o w e j. Jej p rz e sła n ie stało się dla m nie obow iązującym praw em . W szystko podporządkowałem ideo
logu, że skoro życie nie m a sensu, to jedyne, co m ożna zrobić, to zapić się, zaćpać, zabalow ać i przynajm niej wesoło umrzeć. N a różnych festiw a
lach poznałem ludzi, którzy podob
nie do m nie wyglądali, podobnie myśleli, zachowywali się jak ja. Po
czułem się włączony w pew ną wspól
notę, odczułem, że kogoś obchodzę.
Oddałem się temu bez reszty.
K ażdy w ieczór spędzaliśm y na zażywaniu prochów, wąchaniu kleju,
rozpuszczalników . Kiedy któregoś razu przy ognisku spędzaliśmy w ten sposób noc, zaproponow ałem kum plow i, że później odprowadzę go do dom u. Szliśm y jak ąś piaszczystą drogą. Nagle poczułem, jak zimny pow iew w ypełnił m oje wnętrze.
Usłyszałem wtedy gdzieś w środku krzyk, którego ton był pełen autoryte
tu i żądał: „Zabij go!“. To, że był to mój najlepszy kum pel, nie m iało żadnego znaczenia. M iałem problem z otw arciem noża, który zaw sze nosiłem przy sobie. I kiedy pod
chodziłem z tyłu do Pietrucha, by go pchnąć, nagle uświadomiłem sobie:
„Boże, co ja robię?!“.
Gdy szliśmy obaj dalej, przed m o
imi oczyma zaczęły ukazywać się nowe obrazy, halucynacje, których wcześniej nie doświadczałem. Widzia
łem, jak przekraczam jakąś bramę, za którą znajdował się dziwny ogród.
Pośrodku stała piękna bogini Wenus. [>
Gdy znalazłem się za bramą, zamiast niej zobaczyłem wielką łodygę, na szczycie której znajdow ała się głowa czerwonej żmii. Przeraźliwie śm iała się i krzyczała: „Ty na zawsze bę
dziesz mój! Nigdy już nie wyjdziesz z tego ogrodu!“. Kiedy próbowałem się wydostać, usłyszałem: „Zabijemy cię!“. Zaczęło do mnie docierać, że dzieje się ze m ną coś dziwnego, że może tracę rozum, zapadam na jakąś chorobę psychiczną od tego wącha
nia. Kiedy szliśmy już drogą asfal
tową, wokół widziałem pełno krwi, przerażające obrazy. Pamiętam, jak powiedziałem Pietruchowi: „Ja tracę rozum , uciekaj!” . K iedy ju ż sam wracałem do domu, byłem pewien, że zwariowałem.
Kolejne dni spędziłem w domu, zastanawiając się, co się stało. D o
szedłem do wniosku, że w m oim mózgu zaszły jakieś nieodwracalne zmiany, wcześniej miewałem przecież paraliże, zaniki pam ięci. Z am iast trafić do psychiatryka, postanowiłem się powiesić. Odwiedził mnie jednak Pietruch. Z przerażeniem opowiadał, jak od czasu naszej wędrówki m iewa koszmarne, paraliżujące wizje. Zdziwi
łem się, bo on przecież nie wąchał wtedy, wypił najw yżej jakiegoś
„bełta“. Doszhśm y do wniosku, że znaleźliśmy się pod wpływem jakie
goś uroku, czarów. Pomóc nam miały karty tarota. Rzeczywiście, kiedy po raz pierwszy rozkładaliśmy je, ogar
nął nas stan błogości, lęki ustąpiły niemal natychmiast.
TAROT___________________________
Z afascynow ałem się tarotem . R oz
kładając w domu karty, o których nie w iedziałem praw ie nic, zapadłem w dziwny, hipnotyczny stan. Przyszło nadnaturalne poznanie na tem at znaczenia każdej z 78 kart. Późniejsza lektura książek na temat tarota p o tw ie rd z iła m oje d o św iad czen ie.
O dtąd całe moje życie skupiło się na okultyzm ie, punkow e klim aty poszły gdzieś na bok. Nieraz ktoś prosił mnie, żebym mu powróżył.
Trafność m oich przepow iedni zachę
cała m nie jeszcze bardziej do zgłę
biania tajników tarota.
Pewnego razu przyszła do mnie dziewczyna, która przygotow ywała się do matury. W hipnozie przepo
wiedziałem jej przyszłość, ale z kartami zaczęło się dziać coś dziw nego.
Byliśmy oboje przerażeni. Jedna z kart przedstawia w izem nek ryby przebitej d z ie s ię c io m a m ie c z a m i. Z k aż d ej z tych ran w ypływ ała praw dziw a krew. To nie była już hipnoza, lecz rzeczywistość, oboje widzieliśmy to samo. Postanowiliśm y nie ciągnąć tego dalej. Kiedy trzymaliśmy kartę oboje, widzieliśmy jak krew podnosi się na niej i opada.
W tym m omencie zrozumiałem, że to ju ż nie ja zajmuję się okultyzmem, ale okultyzm zajmuje się mną. D o
tarło do mnie, że to nie jest kwestia tylko jak ich ś tajem niczych m ocy przyrody, ale że za tym stoi jakaś inteligencja, m ająca bardzo konkret
ne zamiary, a ja się w to uwikłałem.
N ie znałem tych zamiarów, ale wie
działem, że jestem jej narzędziem.
Podczas któregoś z tych szczególnych duchowych przeżyć usłyszałem głos, który zapewniał mnie, że jestem kimś szczególnym, że będę wielki i znany, bo przeze m nie będą oddziaływać m oce zdolne do k o n y w ać cudów . D uch, który często do mnie mówił, nakazał mi z w ra c a ć się do n ie g o po im ie n iu - brzmiało ono: Prom e
teusz, bo, ja k twierdził, przynosił św iatło z w ysokości. W arunkiem używ ania m ocy m iało się stać całkowite wyrzeczenie się wszelkich odczuć, pragnień, miłości, nienawiści, dążenia do szczęścia. Pom yślałem w ów czas o m oich przyjaciołach, dziew czynie. Stając się „w ielkim czaro w n ik iem “, straciłbym ich wszystkich. Nie chciałem tego. To w yw ołało gniew tych istot, które wcześniej postrzegałem jako przyjazne.
WALKA O DUSZĘ__________________
P o sta n o w iłem skończyć z taro tem , z okultyzmem. W ówczas zacząłem doświadczać przerażających stanów lękowych. W iele razy leżałem jak sparaliżowany, mając przed oczyma makabryczne obrazy i słysząc przera- źliwe krzyki, wołania moich bliskich o pomoc, odgłosy wałki. Uczyłem się
nie zw racać na to uwagi. D em ony jednak robiły wszystko, by pokazać mi, ja k bardzo są potężne i w ściekłe - wypominały mi, że zamiast ich mocy, wybrałem coś tak ulotnego jak szczęście, którego m iałem nigdy nie zaznać. Groziły, że mnie zabiją.
Żyłem w wielkim strachu. Z tego powodu mniej wąchałem, ale wciąż byłem w nałogu. Zatem problemy, które m nie rujnow ały, to i okultyzm , i ćpanie, a do tego dołączył stan mojego zdrowia. W ślinie pojawiła się krew, uświadomiłem sobie, że powoli umieram. Coraz częściej zadawałem sobie pytanie, czy jest jeszcze dla m nie jakaś szansa. Któregoś razu, będąc w swoim pokoju, w którym działy się te wszystkie koszm arne his
torie, p ostanow iłem zaw ołać do Boga. Przyszło mi to z wielkim tru
dem, stałem chyba przez pół godziny, zanim wykrztusiłem: „Boże Żydów, jeśli chcesz, objaw mi się i pomóż m i“. M ówiąc to, m iałem świadomość, że nastąpi jakaś zmiana. W moim wnętrzu zaczęła pojawiać się jakaś nadzieja, ożywienie.
W krótce po tym przyszła do mnie pew na dziewczyna i wręczając Nowy Testament, powiedziała: „Korzeń, tu jest napisane o takich ludziach jak ty;
jest napisane, że oni wszyscy pójdą do piekła“. W yśm iałem ją wtedy, ale w ziąłem od niej prezent. N ie za bar
dzo chciało mi się czytać, ale jedna k sięg a z a in te reso w a ła m n ie - Objawienie św. Jana. Gdy czytałem pierw szy rozdział, uderzył m nie zawarty tam opis postaci. W szystkie moje duchowe przeżycia, wizje i dozna
nia, których przecież nie doświadczają przeciętni ludzie - jed y n ie ci
„wybrani“, „wyjątkowi“, „tacy jak ja “ - wydały mi się nagle czymś małym.
Po przeczytaniu chyba dwóch kolej
nych rozdziałów zrozum iałem , że słowa, które czytam, także nie po
chodzą z tego św iata, ale nie by ł to z pew nością ten duchow y świat, który znałem dotychczas. To mnie bardzo zafascynowało. Zacząłem czy
tać z dnia na dzień coraz więcej.
Najważniejszą czynnością każdego d n ia stała się lektura N ow ego Testamentu. Dopiero po kilku tygod
CHRZEŚCIjANlN 3 - 4 /2 0 0 2 w w w . c h n .k z .p l