• Nie Znaleziono Wyników

Wspomnienie o Andrzeju Mroczku - Kazimierz Fil - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Wspomnienie o Andrzeju Mroczku - Kazimierz Fil - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

KAZIMIERZ FIL

ur. 1945; Lübz, Niemcy

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL, współczesność

Słowa kluczowe życie codzienne, życie kulturalne, Andrzej Mroczek

Wspomnienie o Andrzeju Mroczku

[Czy przyjaźniłem się z Andrzejem Mroczkiem?] Przyjacielem to za dużo powiedziane, bo to też różnica wieku, ile on miał? 77 lat chyba jak umarł Andrzej. Ale oczywiście, byliśmy na „ty”. Ja poznałem Andrzeja, jak jeszcze był studentem KUL-u.

On ten KUL studiował długo. Historię sztuki przecież. [Gdzie go poznałem?] Chyba w Tip Topie. Przecież tam studenci mieli blisko i z UMCS-u i z KUL-u. No na studiach to się od razu na „ty” przechodziło. Mimo że byłem młodym chłopakiem, ale tam się z nim zapoznałem. Zresztą mnie zawsze od dzieciństwa fascynowało środowisko facetów starszych, mądrzejszych, wykształconych, kulturalnych. Ja zawsze szedłem w tym kierunku.

On był taki… w tym dobrym mniemaniu, urzędnikiem kultury. Źle powiedziałem.

Menadżerem, o. On się specjalnie towarzysko nie wychylał. Lubił wychylić, ale on bardziej był obserwatorem niż uczestnikiem. Lubił popatrzeć, poznać. On nie był duszą towarzystwa. W każdym razie ja tego nie zauważyłem.

Ja byłem na Mazurach chyba wtedy [jak był jego pogrzeb]… Cholera… Też od Grzesia [się dowiedziałem o jego śmierci]… no jasny gwint, jakieś fatum ten Grzesio… Tak jest, no.

Data i miejsce nagrania 2010-02-15, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Transkrypcja Maria Radek

Redakcja Maria Radek

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

O ile było to możliwe z małą grupą muzyczną, zespołem big beatowym, bo to się jeździło za pieniądze związku, o tyle Gong był tak wyrazistym ciałem kulturalnym na mapie

No, powiem tak, to co się dowiedziałem po wielu latach później, władze potrzebowały takich miejsc, gdzie przychodzili ludzie, których można obserwować.. Zresztą Nora

Byliśmy już mocno wypici, ale wtedy to były takie czasy, że samochodów było niewiele, można było sobie pozwolić jechać na podwójnym gazie, dzisiaj to już

Raz miał salę, grali spektakl tam gdzie dzisiaj jest bank, Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej, tam ten klub Masza, ale nie wiem gdzie oni mieli stałą siedzibę.. Stałą

Na pianinie był Malt, Jacek Abramowicz, a prowadził najczęściej późniejszy naczelny dyrektor Kuriera, Kazio Pawełek, którego zresztą znam po dzień dzisiejszy.. No, to starsi

A później on wyjechał do Warszawy, tam się budowali, tylko przez telefon już [się kontaktowaliśmy], i zadzwoniłem, a on mówi:.. „Kaziu, już

Nazwa się nie zmieniła, cały czas jest Yacht Club UMCS.. Jak odchodziłem w 86 roku, na prywatną inicjatywę tak zwaną, to wtedy zorganizowałem walne zebranie w klubie Pod

tam można był zjeść tanio i niedrogo, jadło się tam na stojąco, był bufet, piwo, a wtedy jeszcze była wódka, a klientami byli studenci, aktorzy, prawnicy,