• Nie Znaleziono Wyników

Gazeta Nowa : Kurier Zielonogórski : tygodnik : Zielona Góra R. I, Nr 37 (20 września 1990)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Gazeta Nowa : Kurier Zielonogórski : tygodnik : Zielona Góra R. I, Nr 37 (20 września 1990)"

Copied!
24
0
0

Pełen tekst

(1)

m a g .;

I łt o r " - - '.13 D o - W i a -

| m i n . J . s p o d a r

cję” (3)

w i e i e j m u

p r . d ! a

(45) — tead lin e Mag.

[ou Re-

.0 0 Po­

lata” — lo Akty

p k t T V

|i; 17.00 D ro d . 18.30 i z i m i e -

(11) -

G a l e r i a B o g u - E w a d n i a ; z i l a r

w*& 9.35

.z ie s ią l * 2.u r o p i e

a ś r o - p r / .y -

ie$G i

^ r o s z k o a ; 14.15 J ę z y k

d n i a ; d c o — ż id z ó w : n a s t o - . p r o d . 50 R >1- J l i c y s t y k a n i e - 1.55 K U 1.15 D o

; I9 .3 e K»rt — i l i e t o a ;

>r. d?a

(4ł>) —

• a d i i u e

Mas.

r i t a n ie ; c e n o ż 'a r c z y ;

i” (12) im lo-

19.30

a t a k t y i d i m i;

- re^.;

W • l a - WiZJ-ł

Z Gazetą Nowa

dl PO LM O ZB YTU

na zakupy

nie Sfita istsrjfzacyjne

stf. 1 8

B o m b a w d z iu r z e

r e p o r t a ż A . B u ł a t

R a c z y ń s k i e j s t r , 3

N f@ poezy.tai n a i n ie g ró ź m a -

r e p o r t a ż

A . S u w o r o w s t r . 5

P r y w a ty z a c ja p o p o ls k u

s t r . 1 2 - 1 5

N ie g r o z i m i b e z r o b o c ie -

w y w i a d

z P . G i n t r o w s k i m s t r . 7

md 3 5 9 4 9 1 Zielona Góra Tygodnik

ROK I NR 3 7 / 9 0 20 WRZEŚNIA 1990 R. 900 ZŁ

PROGNOZA POGODY

lla d a n ia C B O S d o ty c z ą c e o d b io r u f u n k c jo n o w a n ia in s t y t u c j i ż y c ia p u b l i ­

czn eg o : S e jm u , S e n a tu , K o ś c io ła i „ S o ­ lid a r n o ś c i” ( p r z e p r o w a d z o n e od k w i e t ­ n ia do lip c a ) w s k a z u ją n a s y s te m a ty c z ­ n y s p a d e k p r z e k o n a n ia , że d o b rz e s łu ­ ż ą o n e s p o łe c z e ń s tw u . Z w ię k s z a ją c y si«;

p e s y m iz m w o c e n a c h b y ł n ie z a le ż n y od p o g lą d ó w ' a n k ie t o w a n y c h . K o ś c ió ł s tra c ii 4 p ro c . z a in t e r e s o w a n ia u w s z y s t­

k ic h g r u p ; „ S o lid a r n o ś ć ” 3 p ro c . w ś ró d le w ic y i p r a w ic y , 8 p ro c . u c e n ­ t r o w c ó w . P o d o b n ie S e n a t — s p a d e k o 7 p ro c . u c e n t r o w c ó w i p r a w ic y , o 3 p ro c . u lu d z i o p r z e k o n a n ia c h le w ic o ­ w y c h . T y l k o 2 p ro c . p o p a r c ia u ty c h o s ta tn ic h s tr a c ił S e jm ; c e n tr y ś c i aż w 9 p ro c . b y l i n ie z a d o w o le n i z je g o f u n k c jo n o w a n i a, a p r a w ic a w 3 p ro c e n ta c h .

S p a d a ró w n ież o cen a d z ia ła n ia p o lity k ó w . T a d e u s z M azow iecki s tra c ił b lisk o 6 proc. u lew icy i c e n try stó w . .9 proc. u p raw icy . Z kolei L ech W ałęsa b lisk o 10 proc. u lew icy, p ra w ic y i c e n try s tó w . C h w ie je się p o zy cja p re z y d e n ta .Jaruzelskiego. L ew ica, k tó r a je ­ szcze w k w is tn iu p o p ie ra ła go w b lisko proc., te r a z a%?w 10 p ro c. w y c o fa ła sw q sy m p a tie . P r i l^ i c a zale d w ie w 34 proc.

n ia d o b r ta .

o b rze p rz y d a tn o ś ć o becnego p re z y d e n

«■<

3*,k r b ęd z ie '* '^* , p y tan ia zada-., i zielonngór-

10 lecie soli- Co pow oduje rozgoryczenie?

jesienny sezon polityczny? Te liśmy w naszej w arszaw skiej skiej sondzie.

• „O b ch o d ziliśm y n ie d a w n o

d a rn o śc io w e g o z ry w u . Ileż od te j p o ry m in ę ło em o cji, ileż się zm ieniło. N ie zaw sze n a lepsze. T y l? te ra z m ów i się o eto sie „S o lid ar n o ści” ale je s t to te m a t zastęp czy . W arto ści teg o e to s u u to ż s a m ia n e są z h is to rią sp rz e d 10. it, 8 lat. D zisiaj „rzeczy w isto ść sk rzeczy ".

M oje ro z c z a ro w a n ie n ie b ierze się z id e a liz a - cji p rzeszłości, z k tó r e j o b ra z e m p rz e g ry w a w spółczesność. N ie z teg o też, że „ S o lid a r­

no ść" się p o d zieliła. N ig d y nie b y ła m o n o li­

tem , w ięc czas, rz e c z y w isty c h p o d ziałó w w re szcie n a d sz e d ł. S zk o d a ty lk o , że ro z ła m o d ­ byt się w ta k ie j a tm o sfe rz e , św ia d c z ą c e j zre

(C iąg d a ls z y na s łr . ł>

i ' >>i

(2)

iK M *

T r u d n y e g z a m i n

Dziennikarz ma obowiązek zwracania uwa- y i wo niepokojące zjawiska społeczne. Dzien­

nikarz ma prawo do pewnej przesady, grubej kreski, ostrego języka. Jeśli już bić na alarm

— to u; dzwon Zygmunta.

Owe truizmy wyznaczają m ój stosunek do zamieszczonego w „Nowej” artykułu Sławo mira Gowina: „10 przykazań — tak, wypaczę n«a — nie!” zdaniem wielu, mocno kontrower syjnego. Nie ma co ukrywać, że nawet w na azym skromnym zespole zdania były podziela ne. Co bardziej papiescy neofici przestrzegali przed reakcją czytelników, zwłaszcza tych

„nowo-prominentńych" Straszyli biskupią ana temą. Ja natomiast gotów jestem bez waha­

niu podstawić głowę pod społeczny prysznic, tvolając z przekonaniem: „Brawo, S U w k u ”.

Cóż, byw a że prawicowy katolik i przedsta­

wiciel laickiej lewicy dochodzą do podobnych konkluzji.

Najlepsze lat« w dziejach Kościoła katolic kiego to lata, w których był on Kościołem uciskanym, cierpiącym. Wszystkie niedobre dośw iadczenia w iążą się z Kościołem triumfu jącym. Na jednej szali m am y św. Franciszka z Asyżu, św. Maksymiliana Kolbe, ks. Jerze­

go Popieluszkę. Na drugiej — paoieża Aleksan dra Borgię, Torąuemadę, sędziów Husa i Giordana Bruno, cenzorów Kopernika. Ludzie w każdej epoce historycznej są po prostu Utdż mi — Klabymi i grzesznymi. Zaś ziemska wla

:lza wyolbrzym ia te słabości.

Wyznam szczerze — obawiam się .trochę Ko idola triumfującego. Obawiam się . zewnętrz nej pozłoty, demonstrowanych gestów, fana­

tyzmu, klerykalów i dew otek, małomiastecz­

kowego ciemnogrodu to pseudo-religijnym wy daniu. Obawiam się wciąż obecnej w naszym życiu tak bardzo niechrześcijańskiej nietoleran cji. Inni byli gorsi, to fakt. Mamy piękne tra

dycje, też fakt. Ale przecież od połowy XVIII wieku prawa innowierców w Polsce ogranicza no. Przecież arian z kraju wygnaliśmy, a k h słynące w całej Europie szkoły zajęli jezuici.

I stosy — w b r e w twierdzeniom mego „naro­

dowego” adwersarza Piotra Łysakowskiego — także nie są nam obce. Nawet w Zielonej Gó­

rze płonęły na nich rzekome czarownice.

Nie można nikogo zmuszać siłą do miłości w czysto ludzkim wymiarze. Nie można, tym bardziej, uticierdzać pod przymusem w Wie­

rze i Miłości. M yślę, że nadgorliwi „nawraca- ese” mogliby zajrzeć od czasu do czasu do Ewangelii. Zastanowić się, co Boskie, co ce­

sarskie. Przypomnieć sobie piękne słowa:

„Pozwólcie dzieciom przyjść do Mnie”. P o- z w ó l c ie p r z y j ś ć

Kościół katolicki staje dziś w Polsce przed bardzo trudnym egzaminem. Sta jem y przed nim — razem i z osobna — wszyscy katolicy.

EDWARD j . MINCKK

H M M t *

i i m u i i K l a m k i , a p a r a t y i g a r n i t u r y

Życie i Budowa składają się ze szczebli.

Wędrówkę po drabinie zaczynamy na cz wo­

raka, kończy my na leżąco. Po drodze zdarza się „zę by zjeść”, „paść na kolana”, a nawet

„pływać”, Do niedawna cale rzesze tzw. apa- ra tyczyków opanowały c y r k o u ą sztukę c e ­ lebrowania drabiny. Przy okazji przypomi­

nam, że termin „aparatczyk” pochodzi od

apa

ratu... telefonicznego. Oto już w latach d w u ­ dziestych naszego stulecia, w czasach socja­

listycznej prosperity „Miesięcznika Literac­

kiego” i partyjnego boomu KPP — szef tego pisma, towarzysz Ilernpel, odbierając telefony t Z K C wyginał się w ukłonach.

Czasy się zmieniły, ale drabina, szczeble i...

aparat — dalej elektryzują. Widzieliśmy jed nego z brodatych prezydentów Zielonej Góry w eleganckim garniturze prężącego się przed obiektywami „GL”, „GN” i Pana Czesia... Łu niewicza. Odbywała się właśnie tzw. oficjałka.

Powiedzmy sprawiedliwie, że wygarniturowa ny przedstawiciel władzy i żurnalista przy o- kazji,-nie miał najw yraźniejszej miny.

Cóż, skoro prezydent IIavel zaczyna uży­

wać „aparatezykowskich” form: „Zabezpieczyć

na dzień dzisiejszy 10 ty m temacie” — to mo że wystę pować w garniturze i Edward Min- cer. Rzecz w tym, że by garnitur świeżej wła dzy nie zmienił się w mundurek rządzenia.

Między rządzeniem a sprawowaniem władzy jest taka różnica jak między garniturem i sweterkiem. Zdaje się, że ten problem w y ­ czuwa minister Kuroń.

Sposób formułowania myśli też jest w a ż­

ny. Nowa władza — nowy język: Tak być powinno. Ale pojawiają się tzw. dobrzy lu­

dzie, któ rzy złe słowa kojarzą ze złym cha­

rakterem, bądź chorymi intencjami. Ale sam słyszałem, jak pewien kaznodzieja krzyczał z ambony: „Uwierzę, albo będę zwierzę.’”. Złe słowa, które stały się ostatnio domeną redak­

tora Michnika, są jak antybio tyk — w y t w a ­ rzają antyktoksyny. Są szczepionką uodpor­

niającą organizm przed chorobami. Jeśli ktoś jest „prymitywną świnią”, to nawet najde­

likatniejszy eufemizm, nie zm ieni natury wzmiankowanej świni. Zresztą adresat mo­

że nie zrozumieć aluzji.

Od języka w szystko się zaczyna i w szyst­

ko na ję zyku się kończy. No., jest jeszcze

ostatnie westchnienie. Mówić trzeba wprost — jak na Budowie, ż e b y np. Wałęsowe „opar­

cie w społeczeństwie” nie było rozumiane ja ­ ko „poparcie społeczne”.

Ale w róćm y do aparatu. Rytualne znacze­

nie miały w minionej dekadzie... klamki.

Otóż aparatczykom towarzyszyli zawsze tzw.

klamkowicze: ludzie spoza elity władzy, aie idący z nią ręka w rękę. Bywali często w

„białych domkach” wisząc u drziui pańskich.

Niektórym ten nawyk został. Klamkowicze są w najlepszej sytuacji: mają w miarę czys te konto polityczne praktykę w oblatywaniu p rzy b y tk ó w władzy no i szaroeminencyjne ambicje. Dlatego całują klamki każdej w ł a ­ dzy.

Klamkowicze są zawsze przy korycie! jak... smród: nie widać, nie słychać, a czuć.

Jak poznać klamkowicza? Należy w ytknąć m u jakąś wadę, np. w y m o w y . Jeśli jest kłam koioiczem — z całą pewnością śmiertelnie się obrazi.

Czas na. zdjęcie... klamek.

PAN CZESIU

W O J E W O D A Z I E L O N O G Ó R S K I o g ła s z a

k o n k u r s n a s ta n o w is k o

D Y R E K T O R A W Y D Z I A Ł U G O S P O D A R K I U R Z Ę D U W O J E W Ó D Z K I E G O

. i w Z ie lo n e j G ó rł<c

K a n d y d a c i u b ie g a ją c y się

— w y k s z ta łc e n ie w y ż sz e.

M a n n w is k o p o w in n i p m l a d a t :

• 5 - le ln i s t a # p r a c y n a s t a n o w i s k a c h k ie r o w n ic z y c h (w ty m 2 la la w; p r z e d s i ę b o r e t w i e p-*ńMw o w » m )

• p r e " r a j v a n y w ie k d o 45 ła t,

— z n a jo m o ś ć co n a j m n i e j I ję z y k a z a c h o d n ie g o

o r a * z ł o ż y ć n a s t ę p u j ą c e d o k u m e n t y :

— p o d a n ie ,

— ż y c io ry s ,

— o d p is d y p lo m u ,

— o d p is z a ś w ia d c z e n ia o p o s ia d a n iu d o d a tk o w y c h k w a l if i k a c j i.

— k w e s t i o n a r i u s z o s o b o w y ,

— o p in ię s łu ż b o w ą 1 o s ta tn ic h 5 la l p ra c y . Z g ło s z e n ia p r z y jm u j e W y d a n i O r g a n iz a c ji i N a d z o r u U r z ę d u W o je w ó d z k ie g o w

b i e l o n e j G ó rz e . u l. K r a j o w e j R a d y N a r o d o w e j n r 6, p o k ó j n r 203 w t e r m i n ie 10 d n i o d d a ty u k a z a n ia *1ę o g ło s z e n ia .

O t e r m i n i e k o n k u r s u k a n d y d a c i z o « ta » ą p o w ia d o m ie n i in d y w id u a ln ie .

2

(3)

i n

nu

| ieza ich

|wie/.

iro-

|G ó - wośvi I w n

|V?^- 3 cu­

do c e-

|w?a:

' o- stcrf ] I

\'Kll

Bom ba w d ziu rze

ANNA BUŁAT-RACZYŃSKA

— S z y k u ją n a m pod b o k iem w y sy p isk o o d ­ p a d ó w to k sy czn y ch ! J e s te m z a ła m a n a — po­

w ied zia ła „d obrze z o rie n to w a n a ” m ie sz k a n k a u lic y M alczew sk ieg o w Z ie lo n e j G órze (osie­

d le K ro śn ie ń sk a ). — P rzecież ta k i ś m ie tn ik w g ra n ic a c h m ia s ta o k ilk a s e t m e tró w od b u ­ d y n k ó w m ieszk aln y ch ' to p ra w d z iw y sk a n d a l.

N a d o d a te k o rg a n iz u je się go cichaczem , że­

b y w razie czego na, in te r w e n c ję byio za póź- - no. Ci, k tó rz y p o d e jm u ją ta k ie d ecy zje na p e ­

w no m ie sz k a ją d a le k o od w y sy p isk . STRACH MA W IELK IE OCZY

T

o rzeczy w iście n ie p lo tk a — m ów i w i­

c e p re z y d e n t m ia sta H e n ry k M a s te rn a k R o b im y p rz y m ia r k i do zo rg a n iz o w a n ia w y s y p is k a o d p a d ó w p rzem y sło w y ch n a te r e ­ n ie s ta r e j ceg ie ln i przy K ro ś n ie ń sk ie j, O s ta ­ tecz n a d e c y z ja jes.zcze je d n a k nie zap ad ła.

P o d e jm ie m y ją tu ta j, w m oim g ab in ec ie.

W ice p rezy d en t nie m ie sz k a co p ra w d a w b lisk im są s ie d z tw ie cegielni, je d n a k z a p e w ­ n ia , że g d y b y n a w e t. m ieszk ał, n ie o b aw iałb y się z u p e łn ie tego ty p u w y sy p is k a pod b okiem .

— To n ie je s t ż a d n a „ b o m b a ” — m ów i. — A w k ażd y m raz ie to nie m a być bom ba. Nie b ę d ą to śm ieci k o m u n a ln e ś c ią g a ją c e g ry z o ­ nie, ale o d p a d y p rz e m y sło w e c z w a rte j i tr z e ­ c ie j k la sy : g ru z, n a d w y ż k i p iach u , stłu c z k a sz k la n ą , a ta k ż e szlak a, żużel. W szystko n ie ­ p a ln e i o b o ję tn e ch em iczn ie. T o k sy c z n e na ty ­ le, na ile _ to k sy czn y je s t gazo b eto n . z k tó reg o ta k c h ę tn ie b u d u je się d o m k i. W ysypisko, któ re a b s o lu tn ie nie p o w in n o być u ciąż liw e dla o to cze n ia, bo o k o lo n e je s t lasem i w ysoką s k a r p ą .

D o k to r in ż y n ie r J a n u s z S ta n is ła w s k i, d y ­ r e k to r W ydziału O c h ro n y Ś ro d o w is k a w U rzę­

dzie W ojew ódzkim choć m ieszk a na Z aciszu, a w ięc b liżej s ja r e j cegielni, ta k ż e nie żywi obaw .

W szystko zależeć będzie od p rz e s trz e g a - .nia d y sc y p lin y e k s p lo a ta c ji w y sy p isk a — m ó ­

wi. — T ru d n o m ów ić o ja k ic h k o lw ie k zag ro - żeh ia ch dia m ie sz k a ń c ó w okolicy: a n a w e t o uciążliw ości. S am o ch o d y z o d p a d a m i nie b ę ­ d ą przecież jeździć przez o sied la m ie sz k a n io ­ w e. a le od s tro n y Ł u ż y c k ie j, d ro g ą leśn ą. J e ­ żeli w ięc zgodnie z za ło ż e n ia m i nie b ę d ą tu tr a fia ć o d p ad y g a lw a n iz e rs k ie czy ro p o p o ­ ch o d n e, to p o w o d ó w do o b a w nie m a. Jeżeli uda się d y sc y p lin ę u trz y m a ć .

Z

e by o d n aleź ć „ w ie lk ą d z iu rę ” trz e b a tr a Cić do s ta r e j ceg ieln i p rzy s ta r e j K ro ś ­ n ie ń s k ie j. A w ięc n a jp ie rw p rz e je c h a ć k ilo m e tr od ro n d a ulicą Ł u ż y c k ą w s tro n ę W ilk a n o w a , a przy ta b lic y „Z ielo n a G ó ra ” s k rę c ić vv p raw o , w las. P o p rz e je c h a n iu k il­

k u s e t m e tró w d ad zą się z a u w aży ć m o cn o n a d ­ g ry zio n e zębem ' czasu b u d y n k i p o n ie n tie c k ie j c e g ie ln i w y b u d o w a n e j tu ponoć w 1935 ro k u . W n u k w ła śc ic ie la fa b ry c z k i m a ją c e g o n ieg d y ś

F ot. K ru-K re na w łasn o ść ró w n ie ż o koliczne w in n ic e (ulice M alczew skiego, C h ełm o ń sk ieg o , K o ssak a) m ie ­ szka dziś we W łoszech. N ie d a w n o o d w ied ził Z ielo n ą G órę. P rz y je c h a ł do ceg ieln i, w k tó ­ r e j cegły w y p a la się do dziś w p iecu zb u d o ­ w an y m p rzez jego d ziad k a .

P iec fu n k c jo n u je nieźle, a le g lin a się k o ń ­ czy. S ta rc z y je j na k ilk a , m oże na k ilk a n a śc ie la t. P o g lin ie z o sta ją rozległe i g łęb o k ie p u ste ja m y , w k tó ry c h z b ie ra się w oda.

O kolica je s t tu p ię k n a . G lin ia n k i p o g u b io ­ ne w lesie to u lu b io n y te re n sp a c e ró w w ielu

złelo n o g ó rzan . W głębi lasu rozlokow ały *ł<(

ta k ż e m alo w n icza o g ró d k i działkow e i ca ł­

k iem n ie d a w n o se g m e n ty bardz-o ładnych do- m ów je d n o ro d z in n y c h — jeszcze niezarmesz-., k a ły c h . Ze w zglądu na te domy w ybudow ali#

do sło w n ie n ad je d n y m z g lin ia n y c h jeztorłle, te re n te n je s t „ s tra c o n y ” je śli idzie o w yko­

rz y s ta n ie go n a sk ła d o w isk o o d p ad ó w .

— T u nic już n ie m oże być sypane — m ó - w i d o k to r S ta n is ła w s k i, — M iasto przegapiła szan sę.

T e j sa m e j szan sy m ia sto n ie z am ierza p r a e - g apić po d ru g ie j s tro n ie ceg ieln i. M iejsce je s t zd an ie m s p e c ja listó w od w y sy p isk szczegól­

n ie d o b re.

Z a n im p rz y m ie rz o n o się do z lo k a liz o w a n ia tu w y sy p isk a , G eologiczna S p ó łd zieln ia P ra ­ cy w Z ielo n ej G órze p rz e b a d a ła teren, S tw ies dzono, że p u ste w y ro b isk o je st nieprzepusz­

czaln e. N a d a je się do w y p e łn ie n ia go odpa­

d am i ró w n ież d lateg o , że je s t ogrodzone n a ­ tu r a ln ą , d w u d z ie sto m e tro w ą s k a r p ą i lasem . O d p ad y je d n a k m ogą być s k ła d o w a n e tu tyl­

ko do o d p o w ie d n ie g o poziom u — s ta rc z y w ięc m iejsca, żeby sy p ać tu d w a la ta , nie dłużej.

P o te m n a jle p ie j p rz y k ry ć „ b o m b ę ” i zasiać i tr a w ą .

W ic e p re z y d e n t M a s te rn a k m ów i, źe 'wi­

dział w E u ro p ie ta k ie m iejsca, p ię k n e zresztą, w k tó ry c h n ik t n ie d o m y śliłb y się, że spac&- r u je po d a w n y m w y sy p isk u . R o sn ą krzew y^

k w a ty , są alejk i...

DLACZEGO TU TA J?

S

, m ięci są. J e s t ich co raz w ięcej i n ik t

;n ;c n a to nie p o rad zi. N ie z n ik n ą sa ­ me, trz e b a się n im i zają ć ta k czy in a ­ czej — m ó w ią zw olennicy w y sy p isk a w s ta ­ re j cegielni. — W p rz e c iw n y m ra z ie zacznie­

m y się w nich topić. T o ja s n e je d n a k , .źe nie da się ich p o d rzu cić b y le gdzie, ro zsy p ać po la sa c h „ p o d a ro w a ć ” ja k ie jś w si.

N a p rz y ję c ie m ie js k ic h o d p ad ó w p rz e m y slo -

( C i UK d a l s z y n a s t r . 5)

K o m e n t a r z t y g o d n i a

Z a t r z a s k u j ą s i ę g r a n i c e

Granica z Czechosłowacją w dalszym ciągu przypomina „żelazną kurtynę" Da Berlina Zachodniego niby można jeszcze jeździć bez wizy, za to >w granicy z NRD mogą żądać okazania zaproszenia, dowodu rezerwacji miejsca w hotelu lub odpo­

wiedniej ilości marek. W prow adziw szy niedawno w izy dla polskich obywateli, Austria żąda gwarancji finansowych przy ich wydawaniu.

„Bo nudzisz, Polacy jak szarańcza — tłumaczył mi dziennikarz z „Liberation” — wpadają opanowują place, ulice, dworce. Chcą szybko zdobyć dużo pieniędzy, więc handlują, oszukują, kradną. Widziałem, c o dzieje się na dworcach w Berlinie Za­

chodnim: tłok, szarpanina, toboły. Wcale się Niemcom nie dziwię. W ich w y m u ska­

ny porządek zaczęły przenikać masy innych ludzi"...

W nasz porządek, jaki by on nie byl, też wtargnęli sąsiedzi. Ciągną do nas Ro­

sjanie, podziwiają, „polski dobrobyt” ( wywożą, co tylko chcą. Każdego dnia p rzy ­ jeżdża tysiące Rumunów, biednych, zdesperowanych, szukających szansy w drobnym handlu bywa, że w oszustwach i kradzieżach. Ukraińcy, Białorusini, Litwini, Łotysze odwiedzają Polskę niekoniecznie po to. że by zachwycać się naszymi krajobrazami czy architekturą, zasobami muzeów i galerii.

Wprowadzając obowiązek posiadania wiz w jazdowych Austriacy dali do zrozumie­

nia, ze ograniczenie to ma charakter polityczny, bo zbliżają się u nich w y b o ry i opozycja mogłaby zarzucić rządowi zbytni liberalizm, który doprowadził do „za­

grożenia porządku publicznego". Bcrlińczycy mają już dość ,.polskiej przedsiębior­

czości natrętnych handlarzy, tanich robotnikóto, któ rzy zabierają pracę Niemcom 1 tych wszystkich, co oficjalnie przyjeżdżają na kilka dni, a zostają na k ilk a m ie ­ sięcy a lb o iw stale. Cały Zachód próbuje bronić się przed przybyszam i "z ubogiego Wschodu i stąd trudości z uzyskaniem wizy,-drobiazgowe kontrole graniczne, coraz większe kłopoty z „załatwieniem” kart pobytu i pozwoleń na pracę, zapowiedź ma­

sowych deportacji do ojczystych krajów.

,,Skończyła się moda na Polskę i Polaków”, komentują te fa k ty nasi publicyści, a politycy zapowiadają „zdecydowane” . ro zm owy i pertraktacje, nawet ja k ie ś akcje odwetowe.

Myślę, że właśnie Polska, która zainicjowała ruch wolnościowy u> swoim rejo­

nie i iv jakimś sensie przyczyniła się do te j „w ędrów ki ludów”, jaką w Europie obserwujemy, powinna bardziej zdecydowanie wystąpić na rzecz otwartych granic Mógłby to \tyć np. „szczyt” polityczny państw bogatych i biednych, zorganizowany w Warszawie i poświęcony te j sprawie.

W każdym razie k o n ieczn o ścią s ta ły się rozstrzygnięcia regionalne, połączone z w y d a l i 'wmocą gospodarczą i technologiczną, świadczoną przez Zachód iw rzecz Wschodu, Bo tylko ta pomoc, ten argument, jest to stanie zatr zymać ludzi w ich własnych krajach.

Alternatywą będą nowe „żelazne k u rtyn y”, granice z drutu kolczastego, wizy, kon­

trole, akcje policyjne. A l e . w t e d y nie będzie to ani Europa wspólna, ani ty m bar­

dziej tuolna.

■JAN POLLAK

3

(4)

PROGNOZA POGODY

(Ciąg dalszy zc str. 1>

sztą, jak niską k u ltu rę polityczną prezentu­

ją Polacy.

T eraz okazało sit;, że rozdzieranie szat nad podziałam : było bezsensowne. Nagłe w yci­

szenie sporu m ożna in terp reto w ać i tak, że głów ne osoby d ra m a tu już się dogadały i rozdzieliły między sobą funkcje: p rtm ie ra i prezydenta. J a k sądzę będą i ofiary — do­

tychczasowi. sprzym ierzeńcy okażą się nie­

potrzebnym i figuram i i będą m usieli odejść”.

(PrawRŚU)

• „Mnie to już n ap ra w d ę w szystko jedno, kto dziś rządzi, kto będzie rządził. Na rząd p an a prem iera Mazowieckiego, na Fundusz N arodow y, dałem ślubną obrączkę. Nie m ó­

wię. że żałuję. Polska tego potrzebow ała. Alo.

co się zm ieniło w m ojej sytuacji? T-'i'az m y­

ślę o tym z coraz w iększą trw ogą.”

(Em eryt)

« R ozum iem , że lu d zie są ro z c z a ro w a n i

— trz e b a zaciskać p asa. A is k to w id ział, że­

b y całe zło z k ilk u d z ie się c iu la t o d w ró cić w k ilk a n a ś c ie m iesięcy ? Z a p rz ę g u n ie zm ien ia t'ię

ua śro d k u rz e k i”.

(Rzemieślnik) o N a jb a rd z ie j o b a w ia m się w n ajb liż sz e j przyszłości społecznego zniecierpliw ienia, zmę tz en ia , k tó re m ogą doprowadzić do w y b u ­ chu. O kazuje się, że lepsza przyszłość, o k tó ­ rą ludzie w alczyli, ciągle się oddala. A obie­

cyw ano ją ludziom już wcześniej, "tylko w n n ej opraw ie ideologicznej, system ow ej. M a­

ny te ra z kapitalizm z „wilczą tw a rz ą ”. D ra- . latyczne w arunki życia większości polskich

■idzin (oficjalne statystyki podają, że jedna irzecia społeczeństwa żyje w w aru n k ach u- ł.óstwa), spadek stopy życiowej o ponad 40 proc., śred n ia płaca re a ln a w sierpniu tego i i>ku była o połow ę niższa niż w sierpniu ubiegłego roku, głodowe w ypłaty dla bezro­

ln y c h , zasiłki rodzinne u rąg ające przyzwod w..iei, kurcząca się sfera opieki socjalnej — io w szystko skonfrontow ane z aro g a n cją no­

wobogackich elit, musi doprowadzić do en- uizjazm u dia haseł populistycznych. A do te ­ ro jeszcze ponad 30 procentow a recesja gos- . idareza. law inow e bezrobocie, kryzys rolnict h, krach budow nictw a m ieszkaniowego, po- ś ram ianie inflacji kosztem ograniczenia po j. tu, to w szystko w prost prow adzi do naj-

•: rszego, ale i tru d n eg o do uniknięcia scena tf.uszn — coraz szerszej fali strajk ó w i upad ku rządu. Czy społeczeństw o obdar.zy kredy tem zaufania now ą ekipę tak, jak rząd T a- sa u sza M azow ieckiego?”

( P o l i t o l o g )

• „Uważani, że scenariusz pow inien być je - c n: na jesieni w ybory do S ejm u, likw ida-

■ i izby senackiej; która przy dem okratycz- i ui parlam encie nie będzie już potrzebna i,

• .ywiścic; wybory- prezydenckie. -W głeso-

» -nniii pow szechnym ".

W*ut'»ye-ieł>

a „Na now ym sezonie politycznym zacią­

żą problem y ekonom iczne. A lte rn a ty w ą dla niekonsekw encji planu Balcerowicza w ydaje mi się program prof. R afała K raw czyka, k tó ­ ry zw raca uw agę na to, że do w szelkich pro­

cesów ekonom icznych, do gospodarki, rolnict wa, sektora pryw atnego trzeba podejść od strony biznesu. A więc przede w szystkim kon sekw entnie i szybko pryw atyzow ać. W ciągnię cie w ten system pracow ników wielkich za­

kładów (system a k c jo n a ria tu pracowniczego) pozyska ich do reform y. Ten system znako­

m icie zdaje egzam in np. w S tanach Z jedno­

czonych, ale także we F ra n cji czy w K ana­

dzie. D rugim w ażnym zadaniem jest u tw orze­

nie strefy spacjalnej dla lekceważonego rolni ctwa. To w szystko mogłoby zapew nić rządy fachow ców dobieranych w edług kryteriów pr efe s janol i zmu ”.

(E k an o tn isla)

« „Jak najszybsze w ybory do parlam en tu i to z udziałem rep rezen tan tó w z zakładów pracy. Ju ż pojaw iły się glosy, projekty, aby ■ kom isje zakładow e NSZZ ,,S” mogły w y sta­

w iać swoich reprezen tan tó w . Konieczne jest stw orzenie w Sejm ie takiego lobby robotni­

czego, które broniłoby naszych in teresó w ”.

(Działacz „Solidarności")

R y s. M

Na te sam e p ytania odpow iadali m ie s z a ń cy Z ielonej Góry: '

« „Obecnie jestem na w ypow iedzeniu. M am zapew nioną odpraw ę, ale co później? P rzez ostatnie dw adzieścia lat w ykonyw ałem papier kow ą robotę. Do em ery tu ry sporo m i. zostało.

W łasnego interesu już nie założę — handlo­

wać pom arańczam i nie potrafię. O baw iam s-ię o sw oją przyszłość i rodziny — żona jest na rencie, córka na pierw szym roku studiów , a syn w klasie m a tu raln e j. K to zapew ni im byt przez najbliższych kilka lat? W obecnej sytuacji nie ma szans na szybkie w yjście z kryzysu, dlatego w ybory m uszą się odbyć jak n ajp ręd zej. Nie chciałbym aby w ygrali ci, którzy m ówią dużo o w alce ze s ta rą nom en­

k la tu rą . W roli przyszłego prezydenta w.dzę Tadeusza Mazowieckiego. W ierzę, że on prze­

prow adzi nasz k r a j i takich j?.k ja przez n ad ­ chodzące lata, w m ia rę możliwości bez>> .uś­

nie”.

(iły ty urzęiiuik a<i.«i.ii<Łr eji pań i u vej)

• „ N a jb a rd z ie j o b a w ia m podw yicic. P ra c u ję czasam i po 12 godzin i n .e w y s t a r c z m i n a życie. G d y b y m c h c ia ł z a r o j ić na w szy*lisic p o d sta w o w e p o trz e b y , z a b ra k ło b y m i doo> >-a p ra c ę . To sp ra w ia , ze n ie m a m czasu n.i m y - ś:...i.e o p o lity ce. N a w y b o ry nie p ó jd ę — v n ie d z ie lę n a jc z ę śc ie j d o ra b ia m p ry w a tn ie . P o tr z s b n y je s t p re z y d e n t, k tó r y b ęd zie rząd ził g o sp o d a rk ą a nie p a rla m e n te m , a ta k ie g o a a n d y d a ta nie m a".

<Praco ..-«ik b itd u .-. U ny)

• ,.ó lat studiow ałam a ozis.uj nie nu.-.; zna leźć pracy. Kiedy zaczynałam studiu . . z ju sziioia poszukiw ała historyka, dzisiaj n:t ma m iejsca w całym w ojew ództw ie. Czy m am w zw iązku z tym tęsknić za kom uną? N ajo ń ż- sze m iesiące będą politycznie ciekawe dla m nie jako historyka, ale jako dla b e z ro d o t ncj nie przyniosą nic nowego. S tra ciłam za­

u fanie do w szystkich w spółczesnych polity­

ków".

(Bezrobotna absolw entka WSP)

• „D enerw ują m nie m ato rzeczowe ktm lłik ty w łonie Solidarności np. odebranie ł G azecie W yborczej. P otrzeba ta k iej atm osfe­

ry jak w roku 80-tym — zrozum ienia i roz­

wagi, jedności w spraw ach, k tó re m ożna roz­

w iązać tylko wspólnie. P olityczna jesień bę­

dzie ostra. N ajlepszym kan d y d atem na prezy­

denta je st pan Skubiszew ski, człowiek dobrze w ychow any, kom petentny. Je stem pełna uzna nia dla Lecha W ałęsy, ale ostatnio z a c h o r u ­ je się nie f a ir ”.

(E m erytka, b y ła ekonotiii>tka)

» „Od polityki sta ra m się odsunąć jak n a j­

dalej — za dużo nerw ów . O statnio na p rzy­

kład w yprow adziło m nie z rów now agi w pro w adzenie religii do szkół. Uważam , że to aku r a t było dotąd w Polsce rozw iązane bardzo dobrze, a inne spraw y potrzebow ały co n a j­

m niej ta k ie j sam ej uw agi. N iestety pow ażniej­

sze problem y się lekceważy. Reform y są tyl­

ko pozorne, raczej kom p lik u ją życie. Nie ro zum iem dlaczego w Polsce zawsze ktoś musi w y w ierać p fasję ua społeczeństw o”.

(łftiy iw r)

«H>r. A » n » B ri-tłtit- i S ł * w « » ł i r t a r n i n

Ś w i

N

1

ALIN,

Ś w ic m i n a j;

K o rn e n a w e t c h o d z i sta m i;

o n a p<

Ciup leteskie Przecie A dżie<

wiedzie Uy ws:

nia ciot ra z ii bt

A

r

O k dawna, potem jest os chciał?

bić tre

•się w propon h e k ta r

• — Z w ie w n ie z l

■rouj et da sąsi

' Z ani naw oź lipcu 1 własne ków p poczęli żyli rc

n

zypne chać praca, poczet miałul nie je z PF2 ła się

18 : że k r dniacl ce. R;

zamai 17

„urno spray

du

nc im p<

rzekł ności po rze

c

n y m jedn

(5)

Ś w id n ic a

|Q r la In

| j z I

|i - lv

NIEPOCZYTALNA

i NIEGROŹNA

ALINA SU W O R O W

Ś w id n ic k ie p e r y p e t ie A U e j i P . p r z y p o ­ m in a ją s c e n y z k a r g u lo w e g o p o d w ó r k a . K o m e n d a n t p o lic ji w Ś w id n ic y z a p y t a ł n a w e t K o r a le w s k ą w p r o s t, c z y n ie p o ­ c h o d z i zza B u g a , bo u t a r ło się, ż e lu d z ie s t a m t ą d są ta c y z a w z ię c i i u p a r c i. A le o n a p o w ie d z ia ła , że je s t w a r s z a w ia n k ą .

Głupie,-pani, i tyle — m ów j sąsiadka Kora­

lewskiej. — Bo po co tę ziemię kupowali?

Przeciez roiadomo — zdała ją, bo ma świra.

A dzieci nic o ty m nie wiedzieli. Jak się do­

wiedzieli, to i zaczęli szumieć, no i ona w t e ­ d y wszystko chciała naprawić. Dzieci i tak ma dobre. Jakbytn ja tak zrobiła moje od

razu by mnie do Ciborza wywieźli.

A

lic ja P. m a k ło p o ty z k a rm ie n ie m dziec ka. G dy zaczęła się ta n e rw o w a h is to ­ ria w Ś w id n icy , s tr a c iła p o k a rm . O k u p n ie k a w a łk a p o la m y ś la ła ju ż od d a w n a . R odzice m ieli p la n ta c ję tr u s k a w e k , p o te m p o rzeczk i. O n a s a m a z w y k s z ta łc e n ia je s t o g ro d n ik ie m , w ięc to w szy stk o co w ie, c h c ia ła w y k o rz y sta ć w p ra k ty c e , no i z a ro ­ bić tro c h ę pien ięd zy . T a k a o k a z ja n a d a rz y ła

■się w Ś w id n ic y w ’88 ro k u . W G m in ie z a ­ p ro p o n o w a n o je j d z iałk ę o p o w ie rz c h n i 1,34 h e k ta r a .

— Ziemia leżała ugorem od partl lat. Pra­

w ie w całości szasta klasa... Pierwsze spotka­

nie z Koralewską było bardzo przyjazne. Ona nainet ucieszyła się, że będzie miała taką mlo da sąsiadkę..

Z a n ie d b a n a ziem ia p o trz e b o w a ła u p ra w i n aw o zó w . A licja n a w io z ła to rfu , w a p n a . W lip cu tego sam eg o ro k u w y k u p iła ziem ię na w łasn o ść, a je s ie n ią zasa d z iła ju ż 1300 k r z a ­ k ó w porzeczk i i 60 d rz e w e k b rz o s k w in i. Roz­

poczęła b u d o w ę dom u. N a jw ię c e j p ra c y w ło ­ żyli ro d zjce no i m ąż.

—- Byl taki moment, że chciałam już zre­

zygnować. Pozostawić to wszystko i w y j e ­ chać ze Świdnicy. .'V(e.c drugiej strony ta praca, którą tam włożyliśm y, pieniądze, roz­

poczęta budowa domu. Pomyślałam: dlaczego miałabym babie odpuścić. W końcu niczemu nie jestem winna. Wykupiłam ziemia legalnie z PFZ. Ona wcześniej, razem z synem, zrzek ła się jej. Więc o co teraz chodzi?...

18 m a ja u b ieg łeg o ro k u A licja stw ie rd z iła , że k rz a k i i d rz e w k a są w y rw a n e . P o p a ru d n ia c h m ąż z a u w a ż y ł K o ra le w s k ą n a ich dział ce. R ą b a ła d rz e w k a b rzo sk w iń . G dy podszedł, z a m a c h n ę ła się n a niego sie k ie rą .

17 lip c a tegoż ro k u p r o k u r a to r p o sta n o w ił

„umorzyć, dochodzenie (...) z uwagi na to, że sprawca nie popełnia przestępstw a ze w zglę­

du na zniesioną zdolność... pokierowania sw o­

im postępowaniem w chwili czynu’’. B iegli o- rzo k li, że: ..Pozostawienie podejrzanej na w ol­

ności nie stanowi ix>ważnego zagrożenia dla porządku prawnego".

- * —

C

'i k a K o ra le w s k ie j, K a ta rz y n a S., obok dom u m a tk i z a a d a p to w a ła pom ieszcze­

n ie g o sp o d a rc z e n a m ie sz k a n ie . W je d ­ n y m p o k o ju o n a, m ą ż i d w ó jk a dzieci.

— Z matką nie można byio mieszkać pod jednym dachem — w sp o m in a . —- Na■ każdym

kroku byty jakieś problemy. W y b ijan ie szyb p rzez m a tk ę w m ie sz k a n iu c ó rk i z a d e c y d o w a ­ ło, że K a ta r z y n a p o sta n o w iła się w y p ro w a ­ dzić. N ie ty lk o on a z re s z tą . B y ła jeszcze sy ­ n o w a, je d n a i d ru g a . W sz y stk ie m u s ia ły u c ie ­ kać. M a tk a p o zo stała w ięc s a m a w c z te re c h po k o juch, a dzieci n a su b lo k a to rk a c h ... C iężko je j m ó w ić o ty c h s p r a w a c h . To przecież, m im o w szy stk o , m a m u sia ...

O ni, m a łe dzieci, ra z e m z o jc e m u p ra w ia li ziem ię, ciężko p ra c o w a li. M a m a zaw sze b y ła c h o ra. C iąg le w łó ż k u lu b w sz p ita lu . N ie n a ­ p ra c o w a ła się. K a ta rz y n a c h c ia ła b y m ieć ty le sił, co ona... N ie ch c ie li w ch o d zić je j w d ro ­ gę, w ięc ziem ię p o z o sta w ili odłogiem . G d y b y zaczęli ją u p ra w ia ć , m ie lib y te sa m e p ro b le ­ m y co A licja. P o s ta n o w ili n a w e t dziew czy n ę o strzec...

K a ta rz y n a o d m ó w iła z e z n a ń w sąd zie. To p rz e c ie ż je j m a tk a . N ie m o g ła b y św iad czy ć p rz e c iw k o n iej. chociaż' z d a je sobie s p ra w ę ile

szk ó d w y rząd zała. ,

Fot. K ru -K rr Je ś li p r o k u r a to r w y d a te r a z n a k a z in te rn a - cji, ćnła je j ro d z in a b ę d z ie m u s ia ła się z ty m pogodzić. A le d la n iej, d la je j sio s try i b r a ta je s t to s p r a w a z b y t d e lik a tn a . To k w e s tia ety

ki. D hite.jo w szy scy w oleli się w y c o fa ć —

— * — !

A licja P. u śm ie c h a się b e z ra d n ie . S tra c iła w te d y p ra w ie w sz y stk o , co m ia ła . T e ra z te k rz e w y ju ż by o w o co w ały . M ieli b y tro c h ę p ie n ięd zy . O calało około 240 k rz a k ó w . Z e b ra ła je i zasad ziła n a n-owo. W k ró tce h is to ria się po­

w tó rz y ła .

M ilczy. S ta r a się p rz y p o m n ie ć sobie w s z y s t­

ko od p o c z ą tk u . C ó rk a K o ra le w s k ie j o strz e g a ła ją k ie d y ś w a u to b u sie ...

P o s ta n o w iła n ie p o d d a w a ć się. K u p iła s ia t­

k ę i o g ro d ziła sw o ją p o sesję, a ra c z e j — ja k m ów i — o d g ro d z iła od sie b ie K o ra le w s k ą . T a d ru g a n ie d a ła je d n a k za w y g ra n ą .

S zo p k a z n a rz ę d z ia m i s u k c e s y w n ie o b le w a ­ na je s t fe k a lia m i, a śm ieci w y sy p y w a n e przez s ia tk ę na te r e n b u d o w y A licji. K o ra le w s k a rzu ca b u te lk a m i z g o rą c ą w o d ą w p ra c o w n ik ó w n a b u d o w ie , w y k rz y k u je , że te r a z b ę d ą tu in ­ n e p o rz ą d k i, bo p rz y jd ą N iem cy.

— G d y n ikogo n ie m a ju ż na p osesji, g d y ro b o tn ic y sk o ń czą p ra c ę , chodzi, o g ląd a, p rz e ­ rz u c a śm ieci — o p o w ia d a ją sąsied zi. N a w e t m ała K a sia w id z ia ła , ja k g a rn k a m i rz u c a ła n a ta m tą stro n ę .

„Zawiadamiam, iż... zagraża bezpieczeństwu pracowników... odgraża się podpaleniem mojej budowy, ponownym zniszczeniem siatki ogro­

dzeniow ej i wszystkiego co posadzę ną polu”...

A lic ja n a p is a ła to do w iad o m o ści P r o k u r a ­ tu r y R e jo n o w e j. T e ra z ra z e m z m ężem i r o ­ dzicam i je s t z d e sp e ro w a n a . T rz e b a czekać — m ów i je j p ro k u i-a to r . O n nic n ie m oże, bo b ie ­ gli o rz e k li, że „n ieg ro źn a d la o to c z e n ia ”. Na ja k ie j p o d sta w ie w y sta w i w ięc n a k a z in t e r n a - eji? C z e k a ją n a p o w tó r n ą o p in ię b ieg ły ch . A b ieg li n ie m o g ą n a ra z ie w y d a ć o p in ii, bo K o ­ ra le w s k a n ie d a je d o p ro w a d z ić się do le k a ­ rzy . Z a m y k a d rzw i, ro z b ie ra się i... śm ie je się w sz y stk im w nos.

A co b ęd zie , jeśli zn ó w n ap iszą, żc n ie s tw a ­ rza z a g ro ż e n ia d la o to cze n ia? — p y ta ojciec A licji — P ra w o znow u p o zo stan ie b e z siln e — o d p o w ie p r o k u r a to r i tr z e b a b ęd zie zaczek ać n a n a s tę p n y cz y n n ie p o c z y ta ln e j i n ie g ro ź n e j jed n o cz eśn ie. T y m czasem w y d an o d ecy zję o d o p ro w a d z e n iu n ie p o c z y ta ln e j do p s y c h ia try siłą.

— * — ’

— U nas, pani. za wariatkę odszkodowania nie. dają — m ów i m i n a tr ę tn a są s ia d k a K o ra ­ le w sk ie j. Boi się, a b y p rz y o k a z ji i je j n ie p od p a liła , w ięc i o n a w oli je j d ro g i n ie zachodzić.

— Takie jest prawo — mówi. —■ Niechby człowiek sto razy sadził, to ona i tak za każ­

dym i1azem w y rw ie i nic jej za to nie zrobią.

Wariat ma u nas zupełnie inne prawa, pani...

Wiecznie ona przecież żyć nie będzie.

W iecznie ona p rzecież żyć nie będzie.

P.S. N a z w isk a i im io n a zo stały zm ien io n e.

Bomba w dziurze

(C iąg d a lsz y ze str. 3)

w y eh nie zgodziła się ż a d n a z sie d m iu pod- z ie lo iio g ó rsk ic h g m in , k tó ry m m ia sto złożyło p ro p o zy cję. — M a ją p ra w o , a le n iek o n ieczn ie m a ją ra c ję — tw ie rd z i d r S ta n is ła w S ta n i­

s ła w sk i, k tó ry u w a ż a , że w n o rm a ln e j s y tu a ­ c ji k a ż d a z ty ch gm in p o w in n a w rę c z „ z a b i­

ja ć ’’ się o p ra w o p o sia d a n ia n a sw o im te r e ­ n ie ta k ie g o w y sy p isk a . O czy w iście chodzi o to, że n a św iecie h a n d lu je się w s z y stk im i ż a ­ d e n to w sty d . G d y b y g m in n e w ład ze u m ia ły m yśleć po n o w em u i ro z m a w ia ć z m ia ste m k o n s tru k ty w n ie , z a p ro p o n o w a ły b y w zam ian za śm ieci na p rz y k ła d w o d o ciąg czy gazociąg w k o n k r e tn e j w si...

N a ta k ie m y śle n ie m a m y czas, za to^ dziś je s t m o d a n a o c h ro n ę śro d o w isk a . — K ażd y je s t o c h ro n ia rz e m — m ów i H. M a s te rn a k . — N iech te r a z w s z y s c y ' z a p ro te s tu ją p rz e c iw t e ­ m u n a p r a w d ę b ezp ie c z n e m u w y sy p is k u , to p ro b le m p rzecież n ie zn ik n ie. Z a ja k iś czas w y b u c h n ie ze z w ie lo k ro tn io n ą m ocą. J a k ch o ćb y w Łodzi, gdzie p rz e sp a n o s p ra w ę i n a ­ g le o k a z a ło się, że n ie m a g d zie sypać, „ S m ie t n ik ” w R a e u li ko ń czy się. Z o sta n ie Z am k n ięty

n ie o d w o ła ln ie p ierw szeg o sty c z n ia 1993 r. W Z ielo n ej G órze m ie jsc e jest, a w ięc sy p ać tr z e ­ ba i to ja k n a jp r ę d z e j.

R zecz w ty m , żeby sy p ać u m ie ję tn ie . KTO DA GW ARANCJĘ?

W

d y sc y p lin ę e k s p lo a ta c ji w y sy p is k a o d ­ p ad ó w tr u d n o n a m w sz y stk im u w ie rz y ć dziś, tu i te r a i . N ie p rz e k o n u ją n as do k o ń c a n a w e t w zo rco w e w y sy p isk a , k tó re się z d a rz a ją w n a sz y m k r a ju , n a w e t n ie d a le k o stą d . Do w y sy p is k a w C ig acicach m o żn a p o ­ dobno w y cieczk i wozić...

— N a jp ie rw k to ś m u s i „tfziurę" w ceg ieln i m ieć, żeby je j p iln o w a ć — m ów i d r S ta n is ­ ła w sk i. — I żeb y śm y m y, jak o u rz ą d n\og!i k o n tro lo w a ć sposób e k s p lo a ta c ji s k ła d o w isk a . Je g o w ła śc ic ie lo w i nie o p ła c i się m ieć d z ik ie ­ go w y s y p is k a o d p ad ó w , to p ew ne.

M iędzy in n y m i po to, by z a ją ć się o d p a d a ­ m i p ro d u k o w a n y m i p rz e z zielo n o g ó rsk ie z a ­ k ła d y p ra c y , p o w o ła n a z o sta ła sp ó łk a pod n a z w ą „ P o d g ó rn a 22”, w k tó r e j m iasto m a p ra w ie połow ę u d ziałó w . T ak że sp ó łk a ..E lek ­ t a ” p ro d u k u ją c a cegły „zao p iek o w ać" m a się odpa-dam i z n ie k tó ry c h zak ła d ó w . .

G w a ra n c je m ie sz k a ń c o m okolicy d ać m a firm a , k tó r a z a jm ie się e k s p lo a ta c ją w y s y p i­

sk a. Czy je st in n e w y jście?

ANNA BUŁAT KACZYŃSKA

5

(6)

N

O b e z p i e c z e ń s t w o m i e s z c z a n

Nb sesji. v. dniu 2 1 sierpnia br. M iejska Ra

«la ioi.poci.ti i a debatę nad beapieczeństw em w Z ielonej Górze. Rozpocaęla, lecz nie a m k n ę - Sta. To bardzo dobrze, bo tem at jest piekący 3 roziegły, pow inien zaowocować ! !i;;or;! uchw a U\ "Organizującą M ieszczaństw o-do obrony mie n ia , zdrow ia i naw et życia przed złodzieja- w>i, rabusiam i i innym i zam achow cam i. Nie łtodżreiy się, że za nas załatw ią sp raw ę orga- saat. ścigania, tj. Policja, P ro k u ratu ra , i Sltraż W ięzienna. Ciul nad W isłą nic oukoual

«a spraw ę sam ej arm ii, lecz /.)<-ełtv»ezerwA wnaiiś z narodem . A m iasto stanęło oko w oko

* inw azja chyba w sw ej skali nie mn ej«zą

*ł«U tam tej.

) l e k o s z t u j e w y m i a r r e s t r y k t y w n e j „ s p r a ­ w i e d l i w o ś c i " ? H e w y t r o p i e n i e i u c h w y c e n i e

jednego p r z e s t ę p c y ? I l e w y t o c z e n i u M

ak tu oskarżenia? O s ą d z e n i e ? W y k o n a n i e kary

p o z b a w i e n i a w o l n o ś c i ? I l e w y n o s ; w k ł a d M i a s

Ib 'w to w s z y s t k o ? R ada na s e s j i o t r z y m a ł a

ułam kow ą i n f o r m a c j ę o d N a c z e l n i k a A r e s z ­

tu : jeden „ w i ą ź n i o d z i e ń ” k o s z t u j e 5 0 0 0 0 z l.

W -Zielonej G ó r z e c z y n i t o w y d a t e k r z ę d u S » ,0l«0.000 z l D Z I E N N I E . P o l i c j a , P r o k u r a t u r a j S ąd nie s ą p r z y s t o s o w a n e d o u d z i e l e n i a ta ­ kich inform acji, a M i a s t o w i n n o j e - o t r z y m y ­

w ać na bieżąco, z w ł a s z c z a g d y p r z e s t ę p c ą j e s t

Zki-ftnogóczanin.

T o n i e s ą k o s z t y G m i n y , l e c z P a ń s t w a . K o ­ s z t a m i G m i n y s ą s t r a t y z a d a n e p r z e z ś w i a t p r z e s t ę p c z y . M n i e r a z o b r o b i l i w n ę t r z e s a m o ­ c h o d u , i n n y m r a z e m u s i ł o w a l i s i ę w ł a m a ć d o

£ a i ; , ż u ( k o s z t w y m i a n y k ł ó d k i ) , t u d z i e ż s k r a d ii a n t e n ę t e l e w i z y j n ą w r a z z m a s z t e m i 3 0

m k a b l a . N i e j e s t t o s t r a t a w s k a l i s p o ł e c z ­ n e j n a j w y ż s z a , n i e m n i e j c z y o d s z k o d o w a n i e j e s t r e a l n e , ■gdy s p r a w c a p ó j d z i e n a k i l k a l a t d o z a k ł a d u r e s o c j a l i z a c y j n e g o i s a m p o t r z e b u j e p o t e m p o m o c y , a t o k u b r a c z k a , -a l o b u t ó w ( n a w ó d k ę ) ? I l e k o s z t u j e s t r a c h n a p a d n i ę t e j k o b i e t y ? N i e s t e t y , z a t a k ą s z k o d ę p r a w o n i e p r z e w i d u j e z a d o s ć u c z y n i e n i a .

P o c o o t y m p i s z ę ? Gdyby to wszystko b y ­ ło c h o ć w części egzekw ow ane a w całości podaw ane do publicznej wiadom ości, planuj cy przestępca, ałbo rodzice przestępcy n ie let­

niego wiedzieliby, ja k ą law inę kosztów może poruszyć zam ach, jakim b.zem ieniem spaść na ła ta jeśłi nie na całe życic. T o j e s t a r m a ­ t a d o w y t o c z e n i a .

J e s t j e s z c z e j e d n a , h i s t o r y c z n i e s p r a w d z o n a , a m i a n o w i c i e p u b l i k o w a n i e p e r s o n a l i ó w z a ­ m a c h o w c a c z y n a w e t p l a k t o w a n i e . J e ś l i t ę b r o ń z a s t o s u j e m y , p r a c a o r g a n ó w ś c i g a n . - a p r z e s t a n i e i ś ć n a m a r n e .

N a u k a s t w i e r d z a , ż e k i e d y ś n a w s i p r z e ­ s t ę p c z o ś ć t e g o r o d z a j u b y ł a z n i k o m a ; b o „ w i e d z ą s ą s i e d z i , j a k k t o s i e d z i " , a w m i e ś c i e c z l o w i e k g i n i e w7 m o r z u a n o n i m ó w . T o p r a w d a . C z ł o w i e k m a w s o b i e z a k o d o w a n e p r a g n i e n i e d o b r e g o i m i e n i a , s z a c u n k u d l a s w e j l u d z k i e j g o d n o ś c i . 1 k t o c h c e b y ć w i l k i e m z d z w o n ­ k i e m u s z y i ? W i d z i e l . ś m y t e g o ś w i a d e c t w o a7 u c i e c z e k i s z o n k o w e ó w p r z e d t e l e w i z y j n ą k a ­ m e r ą n a w a r s z a w s k i m D w o r c u C e n t r a l n y m . S z k o d a , ż e p o l i c j a n i e m i a ł a t e j b r o n i .

T o p r a g n i e n i e p o t e n c j a l n e g o n a p a s t n i k a k o ­ r e s p o n d u j e z i n n y m p r a g n i e n i e m p o t e n c j a l n e j

o f i a r y . K t o n a p a d ł , o k r a d ł , z g w a ł c i ł — t o i w m y ś l r a c h u n k u p r a w d o p o d o b i e ń s t w a u * ;; - a d - n i a o b a w ę , ż e b ę d z i e s i ę d o p u s z c z a ć n a d . ; i z a ­ m a c h ó w . O b a w a j e s t e m p i r y c z n i e s p r a w d z o ­ n a w z j a w i s k u r e c y d y w y - P r z e d t a k i m i n a i e ż y o s t r z e g a ć s p o ł e c z e ń s t w o i t o j e s t o c h r o n n y m o b o w i ą z k i e m P a ń s t w a . A l e n i e s t e t y , P a ń s t w o j a k d o t y c h c z a s b a r d z i e j c h r o n i s w y m i p r a ­ w a m i d o b r e g o i m i e n i a z ł o d z i e j a . O b o w i ą z e k s p a d a n a m i a s t o .

Z a w i e r a s i ę w t y m r ó w n i e ż e l e m e n t z a d o ś ć ­ u c z y n i e n i a d l a s a m e g o s p o ł e c z e ń s t w a , e o z i ­ l u s t r u j ę z d a r z e n i e m z m o j e g o b l o k u . N a s z e j s ą s i a d c e , e m e r y t c e , z ł o d z i e j w y r w a ł t o r e b k ę z c a i o p a i e s - i ę c z n ą e m e r y t u r ą . Z i n i c j a t y w y s ą ­

s i a d k i p a n i B a r t k o w i a k m i e s z k a ń c y w i e ż o w c a z r o b i l i „ r z u t k ę " i w y r ó w n a l i j e j s t r a t ę . Z ł o ­ d z i e j a z ł a p a n o , p i s a ł a o n i m p r a s a , j e d n a k ż e s k r y w a j ą c o s o b n i k a z a ( z m y ś l o n y m i ? ) i n i c j a ­ ł a m i . D l a c z e g o ? M a m y - w s z a k p r a w o w i e d z i e ć , k t o s p o w o d o w a ł n a m t a k i w y d a t e k . R o z u ­ m i e m c h r z e ś c i j a ń s k ą p o w i n n o ś ć p r z e b a c z e n i a i n a t y m o p i e r a m s w ą p r a k t y k ę f i l o z o f i i p r a ­ w a k a r n e g o , a l e ż e b y p r z e b a c z y ć , t r z e b a w i e ­ d z i e ć , k o m u . W t y m p r z y p a d k u b y ł t o a k u r a t s p r a w c a n i e l e t n i , l e c z o r z e c i e r o d z i c e s ą - o d ­ p o w i e d z i a l n i z a s w » o je d z i e c i , z a e f e k t , w y ­ c h o w a n i a i j a k o ś s i ę t a o d p o w i e d z i a l n o ś ć m u ­ s i m a t e r i a l i z o w a ć . Z a z w y c z a j s ą t o ro d z .- e c , k t ó r z y n i e t w o r z ą , d z i e c i o m d o b r e g o ( i o i w . a n a w e t d z i a ł a j ą w o d w r o t n y m k i e r u n k u . N a ­ s z e m u s ą s i a d o w i o j c i e c z s y n e m u k r a d l i k o l a z s a m o c h o d u — t a k i t a t u ś p o w i n i e n t . ę z n a - ł e ż ć ń a p l a k a c i e .

M am tę świadom ość, ie zgłaszam propozy­

cję dragońską i n ie ru tj nową, lec/, m a l* l-yć sposób tylko na czas plagi.

Z p r a w e m d o b ł ę d u

JER ZY PODBŁEŁSKJ

N i e w y w a ż a ć o t w a r t y c h d r z w i

R a c j ę m a n i e w ą t p l i w i e J e r z y P o d b r e l s k i k i e

■dy p i s z e , ż c p r z e s t ę p c z o ś ć w z r a s t a g w - a l t o w - MH-. a o r g a n y , ś c i g a n i a i w y m i a r u s p r a w i e d l i ­ w o ś c i s a m e S o b ie z n i ą n i e p o r a d z ą .

Jed n ak n i e ł u d ź m y s i ę . P r o s t e r e c e p t y w f o r m i e p l a k a t o w a n i a n a m i e j s k i c h s l u p a c h o g ł o s z e n i o w y c h l i s t z n a z w i s k a m i s p r a w c ó w a n i n i e w y s t a r c z ą , a n i t e ż n i c s ą z t e j e p o k i .

K ada M i e j s k a w Z i e l o n e j G ó r z e n i e m a t a k ż e

potrzeby w y w a ż a ć d r z w i j u ż o t w a r t y c h . O b o ­ w i ą z u j ą c e o d d w u d z i e s t u l a t p o l s k i e p r a w o p o

zw ala b o w i e m n a p o d a w a n i e d o p u b l i c z n e j w i a d o m o ś c i f a k t u p r a w o m o c n e g o s k a z a n i a n i e

tylko p r z e s t ę p c y , a l e n a w e t s p r a w c y w y k r o ­ c z e n i a - M o ż n a t o r o b i ć w t e l e w i z j i , g a z e t a c h , n a t a b l i c a c h o g ł o s z e ń i „ w k a ż d y i n n y s t o s o w ray s p o s ó b ” .

P o d a n i e d o p u b l i c z n e j w i a d o m o ś c i t r e ś c i w y r o k u s ą d o w e g o c z y t e ż o r z e c z e n i a o u k a r a n i u

przez k o l e g i u m m o ż e n a s t ą p i ć p r a k t y c z n i e w k a ż d e j s p r a w i e , a w i ę c t a k ż e w s p r a w i e o z ł o d z i e j s t w o , n a p a d r a b u n k o w y , p o b i c i e , k i e r o ­

w anie p o j a z d e m w s t a n i e n i e t r z e ź w o ś c i i t d . W s ta w a nie dopuszcza tu je d n ak zupełnej do- W4>tn«śei. I czyni chyba słusznie, zastrzegając, publicznie należy piętnow ać ty lk o w tedy, K«8y je st to uzasadnione interesem pokr/.yw-

«fe«nęgo, a w przypadku w ykroczenia — gdy

jM ifo B c zn e podanie nazw iska spraw cy i tego co

* r« to ił m a znaczenie w ychowawcze, a t a k ż e w z g l ę d a m i n a s p o ł e c z n e o d d z i a ł y w a n i e k a r y .

T c n i e w s z y s t k o . U s t . a w o d a w a p o l s k i k i l k a

l a t t e m u p o s z e d ł j e s z c z e d a l e j i w p e w n y c h s y t u a c j a c h z e z w o l i ł n a w e t n a u j a w n i e n i e d a ­ n y c h o o s o b i e d o p i e r o p o d e j r z a n e j o p o p e ł ­ n i e n i e p r z e s t ę p s t w a . S t o s o w n i e w i ę c d o p r z e ­ p i s u a r t . 13 u s t . 3 p r a w a p r a s o w e g o m o ż n a o p u b l i k o w a ć n a z w i s k o i i n n e d a n e n p . o o s o ­ b i e t y m c z a s o w o a r e s z t o w a n e j , p r z e c i w k o k t ó ­ r e j t o c z y s i ę j e s z c z e d o c h o d z e n i e l u b r o z p r a ­ w a s ą d o w a i k t ó r a f o r m a l n i e c h r o n i o n a j e s t j e s z c z e p r z e z z a s a d ę d o m n i e m a n i a n i e w i n n o ś c i .

P raw o do w ydania zezwolenia na tiika pu­

blikację posiada p ro k u ra to r, a po w niesieniu ak tu oskarżenia sąd. Jest tylk o jed en w a ru ­ nek. U staw a w ym aga, żeby zgoda uzasadnio­

na była w ażnym in teresem społecznym. Myślę,

• ż e z a s t r z e ż e n i e t o m a s w o j e r a c j e .

W łaśnie dlatego uchw ala rad y narodow ej stanow iąca o publikow aniu każdego p rzestęp ­ cy byłaby nie ty lk o niełgalna, gdyż narusza­

łaby zasady ustaw ow ego w ym iaru i tzw. o /n a ezoność kary, ale też zupełnie niepotrzebna.

I n n a r z e c z , t o o d p o w i e d ź n a p y t a n i e , c z y i w j a k i m z a k r e s i e s ą d y , k o l e g i a i p r o k u r a t o ­ r z y k o r z y s t a j ą z p r z y z n a n e g o i m p r a w a d o p u b l i c z n e g o w s k a z y w a n i a s p r a w c ó w p r z e ­ s t ę p s t w i w y k r o c z e ń . O t y m z . p e w n o ś c i ą w a r t o p o d y s k u t o w a ć . T a k ż e d l a t e g o , ż e p r a k t y k a w p o s z c z e g ó l n y c h w o j e w ó d z t w a c h i r e j o n a c 1'.

j e s t c z a s e m s k r a j n i e o d m i e n n a . J e s z c z e n i e t a k d a w n o n o w o s o l a n i e n p - m o g l i p o z n a w a ć

n a z w i s k a s p r a w c ó w g r o ź n y c h p r z e s t ę p s t w k r y m i n a l n y c h z t e g o r e j o n u w g a z e t a c h z a f c ł a d o w y c h . C h o d z i ł o o k i l k a d z i e s i ą t p r z y p a d k ó w r o c z n i e . P r a k t y k a t a n i e w s z y s t k i m p r z y p a d ł a d o g u s t u i w k o ń c u p r o k u r a t o r z a p r z e s t a ł d a w a ć n a n i ą p r z y z w o l e n i e .

O p o w i a d a m s i ę z a u t r z y m a n i e m i s t n i e j ą c y c h r o z w i ą z a ń p r a w n y c h i u m i a r k o w a n ą , u n i k a - c j ą s k r a j n o ś c i , p r a k t y k ą w t e j m i e r z e . N i e m a j ą b o w i e m r a c j i t a k ż e c i , k t ó r z y ż ą d a j ą c a ł ­ k o w i t e g o z a k a z u p u b l i k o w a n i a n a z w i s k p r z e ­ s t ę p c ó w . P o p i e r w s z e d l a t e g o , ż e w y m i a r s p r a w i e d l i w o ś c i w P o l s c e j e s t p u b l i c z n y i o d b y ­ w a s i ę p o d k o n t r o l ą s p o ł e c z n ą . W d o b i e ś r o d ­ k ó w ' m a s o w e g o k o m u n i k o w a n i a , n i e m o ż e b y ć o n a o g r a n i c z o n a d o p u b l i c z n o ś c i n a s a l i s a ­ d o w e j a n i o g ł a s z a n i a d a n y c h s t a t y s t y c z n y c h o i l o ś c i s t w i e r d z o n y c h p r z e s t ę p s t w c z y w y d a ­ n y c h w y r o k ó w s k a z u j ą c y c h . P o d r u g i e : p u b ­ l i k a c j a d a l i y c h o s p r a w c y p r z e s t ę p s t w a i m c z ę s t o z n a c z e n i e j e s z c z e b a r d z i e j p r a k t y c z n e

— u s p o k a j a , o p i n i ę p u b l i c z n ą l u b w r a z i e p o ­ t r z e b y o s t r z e g a j ą p r z e d g r o ź n y m p r z e s t ę p c ą . C z a s e m t e ż p o z w a l a u j a w n i ć n i e z n a n e j e s z c z e o r g a n o m ś c i g a n i a i n n e w y s t ę p k i - t e g o s a m e g o s p r a w rc y .

O b r o ń c o m „ p r y w a t n o ś c i ” , j a k o w a r t o ś c i n a d r z ę d n e j , n a l e ż y t e ż p r z y p o m n i e ć , ż e k a ż d y c z l o w i e k u c z e s t n i c z y w j a k i m ś s t o p n i u w ż y c i u d a n e j s p o ł e c z n o ś c i i z t e g o t y t u ł u z a w s z e p o ­ n o s i p e w n e r y z y k o . K i e d y d o p u s z c z a s i ę p r z e ­ s t ę p s t w s p o ł e c z n i e n i e b e z p i e c z n y c h — r y z y k o , ż e z a i n t e r s u j e s i ę n i m t a s p o ł e c z n o ś ć s t a j e s i ę s z c z e g ó l n i e d u ż e . I b ę d z i e t o z a i n t e r e s o w a n i e n i e w ą t p l i w i e u s p r a w i e d l i w i o n e .

J A N W O J T A S S K

< S

Cytaty

Powiązane dokumenty

cówek. Szybko puszczają w ięc obiekty dzierżawione i zm niejszają kadrą adm inistracyjną.. Mimo że w rynkow o-zde- generow anej rzeczyw istości poezja niczego nie

wanie. Dotyczy to szczególnie stanow isk kierow niczych tracących na kpn kurencyjności względem innych stanow isk.. Obecnie zielonogórski lud je st o- wyni księciem ,

kto zawinił, ludzie czy niedoskonałości idei, wizji, koncepcji. Być może gdyby zwyciężyła w Niemczech czy Anglii, jak sobie w yobrażał to M arks, dzieje

nie rzeczy U rzędu M iejskiego. W interesie lokatorow zam ieszkałych przy Pl. Jego w inno się pociągnąc do odpow iedzialności. Z drow ie, nie pozwala. Stropy w

Tak przygotowane ziemniaki sma kują wspaniale z jajkiem (może być sadzone, ja jeczniea, kotlet z jaj) Doskonałym dodatkiem może być parówka lekko podsmażona

dróż może być męcząca, uważaj na swoje zdro wie i przewożone zasoby. Nie na leży wpadać w panikę, pracuj spokojnie, staraj się podołać obowiązkom, a

Uczucie zawodu będzie Ci towarzyszyło dłuższy czos, mimo, iż szybko się wyjaśni, że sprawa' nie po­.. winna dotyczyć

biorcy jak i sam ych urzędników zajmują cyeh sic prow adzeniem ew idencji. których przyszły przedsiębiorca w in ‘en przestrzegać. zupełnie niepotrzebnie, dok onrł