• Nie Znaleziono Wyników

Komunikacja miejska w powojennym Lublinie - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Komunikacja miejska w powojennym Lublinie - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

ZOFIA SIWEK

ur. 1937; Bełżyce

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, komunikacja miejska, "stonki", trolejbusy, platformy konne, wypadek autobusu

Komunikacja miejska w powojennym Lublinie

Jeśli chodzi o komunikację w Lublinie, w tych latach powojennych mało było samochodów. Były takie autobusy węgierskie, nie pamiętam nazwy, ale to były takie autobusy, gdzie kierowca był odgrodzony od pasażerów. Miał taką szoferkę osobno, wchodził do autobusu innymi drzwiami, a ludzie innymi. Za jego kabiną była taka ławka, jechało się tyłem do kierunku jazdy. A później były tak zwane „stonki”, to chyba już były polskie autobusy. Ale były małe, takie jakieś pękate, krótkie. No to do

„stonki” naprawdę trudno się było dostać. A potem już były te samochody SAN z Sanoka i trolejbusy. Pierwszy trolejbus to była „piętnastka”, [jechał] od dworca na Aleje Racławickie.

A do domu z Bronowic i na Bronowice – bo ja pracowałam na Bronowicach, to w pierwszych latach po wojnie jeździło się samochodem ciężarowym. Na pace. Po drabince trzeba było wejść i na pace się jeździło. A z powrotem często jechałam do domu, do Bramy Krakowskiej, platformą konną. Dwa konie ciągnęły tę platformę. Na budowie pracował taki wozak, tak się to nazywało - na budowie jeździli wozacy. I kiedy on jechał do domu, to można było się z nim zabrać. Trudno było jechać platformą konną, bo trudno było się na niej utrzymać, żeby nie upaść. Ta platforma była brudna, bo on tam woził ziemie, węgiel, woził byle co.

To jeszcze były lata pięćdziesiąte, koniec lat pięćdziesiątych, mój kolega z pracy miał Lambrettę. Skuter Lambretta – chyba jedyny w Lublinie wtedy. No, to można było szpanować na tym! Był taki uprzejmy, że mnie do domu odwoził tą Lambrettą.

Autobusy miejskie jeździły, ale dostać się do autobusu, to była tragedia. Autobusy nie zamykały drzwi, wtedy były tak zwane, winogrona uczepione u drzwi. Nawet i w zimie to na winogrona - każdy jakoś uczepił się i jechał. Dopiero, gdy gdzieś na ulicy Kunickiego, to był autobus szóstka, chyba, wypadek się wydarzył - właśnie ktoś uczepiony tego autobusu zahaczył o latarnię i poniósł śmierć - od tego czasu już drzwi musiały być zamykane. Przez to część ludzi nie jechała, bo nie dostała się, a ludzie upychali się naprawdę jak sardynki w tych autobusach.

(2)

Data i miejsce nagrania 2016-04-14, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale to nie był płacz z żalu, tylko jakiś taki, tak jakby jakiś ciężar z człowieka spadł, że coś się skończyło, że pewna epoka już się skończyła.. Nie pamiętam

Pamiętam, na 3-go Maja i na mojej ulicy w budynku Kolei Państwowych był sklep w suterenie, gdzie sprzedawali ten chleb na kartki. No to ja zwykle byłam delegowana

No mnie się to podobało, bo tak było ciekawie – przez okno widać było tylko nogi tych, którzy szli po chodniku.. W tych suterenach nawet było czysto i wilgoci się nie

Rano o siódmej sprawdzali – czasami, od czasu do czasu, listę - i jeśli ktoś się spóźnił pięć minut nawet, to trzeba było pisać wyjaśnienie.. Oj tam, bzdury się

Natomiast pierwszy film, który zobaczyłam w swoim życiu po przyjeździe do Lublina, to był film wyświetlany w kinie Rialto, potem nazwane Staromiejskim, obecnie Teatr Stary. Poszłam

Kiedyś, to jakaś okazja była, ale nie 22 lipca, tylko może 1 maja, jakoś to w lecie było i zaproponowano naszej klasie udział w takim widowisku

Gdy byłam na kursie w Warszawie, to był rok [19]56, po skończeniu już, gdy po egzaminach poszliśmy, zostaliśmy na jeden dzień w Warszawie, żeby sobie pójść potańczyć..

Był w naszej szkole sekretarz partii, nazywał się pan Mitura i to był chyba taki – tyle, co ja wiem – to był chyba taki mądry człowiek, który chronił trochę młodzież.. Bo