M I S Y E K S . O K O N I A W K O L B U S Z O W E J
ROK ii. NR 21. CENA N-RU 8 0 FEN. — K 1*50 25 MAJA 1919
Za c z ę l i ś m y o d p a r c h ó w , p s i a i c h m a ć , t e r a z m u s i n a m k s. Ok o ń
N O Ż E P O Ś W I Ę C I Ć N A P I S M I E N N Y C H I
Str. 2. - Nr. 21. „S Z C Z U T E K " 25 maja 1919.
Ż ołnierzow i polskiem u N iech sobie tam d yplom aty na Polsce pióra sw e ostrzą — ty pisz bagnetem traktaty;
to-ć dyplom acyą najprostszą!
N iechaj m a rn u ją w P aryżu sukcesy M arny na nice — ty kreśl uJrogowi na krzy żu nieprzedaw nione granice!
N iech sobie K on-gres, ród K onów kraje, przykraw a, okraw a — z a tk n ij na bagnet i ponów nieprzedaw nione sw e prawa!
Cóż u)rogów chytrość szatańska, sw oi i obcy Judasze,
gdy od O raw y do Gdańska zablyszczą bagnety nasze?
Ż ołnierzu polski, do dzieła!
graj pierw sze skrzypce ty ninie, bo, gdyb y Polska zginęła,
i Europa w raz zginie!
J ó z ef Rehdzyńsfci
A gen or G ołuchow ski u Lourse’a
Codziennie o godz. 11-ej rano zjaw ia się hr. Go- Juchowski przy stolika u Lourse’a. Mocarz, co ongi trząsł dyplomacyą, państw centralnych, arcym istr*
trój przym ierza — siaduje se cicho przy kawie, jakby najzw yklejszy śm iertelnik. A oto im prerya na ten te m at jednego z najm łodszych satyryków naszych:
A genor Gołuchowski siedzi. Robi to, co każdy czło
nek Izby Panów , ale robi to „in p artib u s in fid eliu m “ u L ursa.
I on także był kiedyś farysem i on był arg o n au tą i on chciał dostać Złote R uno, cesarz F ranciszek Józef m ó
w ił m u „K ochany m ój h ra b io Gołuchow ski4'.
T eraz m u to m ów i G ustaw Beylin.
Z każdego k ąta idzie za p ach dem okracyi: m ocny z a pach m ocnych c y g a r, drażniący zapach 1‘origanu, w ą t
pliw y zapach paradoksów .
Jest „tout V arsovie“ cała dem okracya. A pod filarkiem flirt: uśm iech a się p ięk n a p an i pod noskiem m ałym , m łody człowiek pod nosem w ielkim — flirtu ją bez ró żnicy w yznania.
Oto jest sielanka Goethego „H erm an u n d D iam an d “ . Oto jest K azim ierz W ielk i — K azim ierz D u n in — M arkiewicz — a oto są G ustaw B eylin i Adolf H ertz — oto jest naszej współczesności G ustaw — Adolf.
P om im o w szystko racy ę m a Nowy T estam ent: „M arta lepszą cząstkę w y b ra ła “ .
A ta m znów się zbiera n a „B iały Krzyż“ p an i P ad e- rew skiej. W szystko w Polsce jest dzisiaj niżej „Białego K rzyża11.
A p a n n a F ifi w ychodzi za m ąż i p rzestaje się puszczać, a p a n n a Bożenka w ychodzi za m ąż i zaczyna się puszczać, a P olacy dostali k orytarz do Gdańska.
— Czekali w przedpokoju, w ięc dostali korytarz.
— Czy wie pan, że h ra b ia Józef będzie w Londynie polskim l‘am bassadeur?
— H ra b ia Józef? C hyba 1‘em brasseur?
Je st je d n a k ja k a ś n ieu b łag an a logika w tem tylko.
N ajpierw pisze się bajki, które kto in n y konfiskuje, później się konfiskuje sam em u.
Człowiek w alczy, zabiega, k ła n ia się, urzęduje, jest w ielkim , kocha, żyje (jeszcze jak i jeszcze z kim!) — później się starzeje. I w tenczas m yśli aforyzm am i.
H ra b ia A genor m yśli aforyzm am i:
* *
Od czterech dni jestem w W arszaw ie. P rosiłem w ho telu o d w a słoneczne pokoje z w idokam i na... przeszłość.
* *
B ardzo m ądrze pow iedział Steczkowski: „N ic nie stracone — oprócz honoru".
• *
I to się n azy w a dyplom acya: u rządzać zam achy n ie udane! Jakże wysoko pod ty m w zględem stał ś. p. a rcy - książę F ran c isz ek F erdynand!
* *
P ow iedziałem dziś kelnerow i: „Proszę m a łą czam o- żółtą“.
* •
P odobno statyści w y stęp u ją w teatrach . Ja się im nie dziw ię. Skoro pian iści z a jm u ją się polityką.
* *
T eraz znów znieśli tytuły. Ciekaw jestem ja k oni będą odróżniać książki.
* *
Socyaliści chcąc uszczęśliw ić ludzkość znoszą w iększą w łasność ziem ską. Mnie się zdaje, że po w in n i w tym celu znieść raczej w łasność m niejszą.
* *
Gdybyż to tylko rody się skończyły! Ale zobaczycie, że i porody się skończą.
* *
Zw rócono m i uw agę, że m aczam palec w kaw ie.
N aiw ni! Nie w ta k ic h rzeczach m aczałem palce.
* *
A ustro-w ęgierski m in ister sp raw zagranicznych — to także człowiek.
* *
Czy m i się zdaje, czy też aforyzm y K onara są głupie?
J a n Lechoń.
Z SO N ETÓ W W ARSZAW SK ICH S E J M
W p łyn ą łe m na m ó w przestw ór i różnych o krzy kó w — duch nurza się w gadaniu i ja k czapla brodzi!,
w śród fali haseł grzm iących, frazesów pow odzi próżno szuka dla zdrow ej m y śli przew odników .
o
Patrzę pilnie, g u ł i a z d szu ka m , sejm u przodow ników , właśnie figlarz K orfanty na trybunę w chodzi,
Okoń się z S ta p iń sk im trochę za łeb w odzi, K lem ensiew icz się m iota w śród basow ych ryków...
Nastrój? S zu m n o i gwarno, ale nieciekaw ie, zdań ró żn ych zaw ierucha, ściera się jaskraw ię, Z daw a się: słychać zdała m u zy k ę chochoła — wre m n iem a ń d ziw n y zam ęt w śród w yb ra ń có w koła...
K ied yż tu w szyscy u is p ó I n e j pośw ięcą się sprawie?
K iedy na w szystkich razem — w i e l k a m y ś l zawoła?
st. m.
25 maja 1919. „S Z C Z U T E K u Nr. 21. - Str. 3
Kochany Szczutku ! Do Stanisław ow a przybyła także m isya am erykańska. Dlaczegóżby nie? „I ty Betleem E frata nie jesteś gorsza m iędzy m iastam i judzkicm i".
Sztab g n erabiy i władze zachodniej U krainy postanaw iają, w ystąpić go
dnie. W c ly ka biba, na j znajut!
„A m erykańskie" barabole, pierogi ze serem , kiełbasa z kapustą. I surow y n ak az służbie: porcye potrójne. A h o /iu k i kilko schocze! N a j znajut!
Mimo, że w pow ietrzu duszno, A m e
ry k an ie czują się doskonale, tem -ci w ięcej, żc Alicya M asaryk w P radze n ap o m y k ała ccś o lem, że z U k ra iń cam i będzie m ożna robić b ry la n to we inlei-esy! naltow e ! H ip, lup Y a n kee ! Szcze ne u/merla U kraina!
N astrój bajeczny, uroczysty. W pow ietrzu coraz bardziej duszno.
W śród ogólnego m ilczenia zabiera głos a ta m a n Szczenew'mertuczek, a pow itaw szy dro g ich gości czyta oko
licznościową k an tatę Łesi U krainki, kończącą się rzew nym refrenem :
J a w am każu, ałe fe, A m eryka n a j żyje!
P u n k t k u lm in a cy jn y uroczystości:
Mówca w ręcza przew odniczącem u niisyi sw ą tabakierkę, w yciętą kozi- Kiem z kory wierzbowej. W zruszony A m erykanin odpow iada — ditko znaje szczo — po angielsku. Poczem rew anż: Sięga do kieszeni i ofiaruje atam an o w i sw oją papierośnicę w upom inku. Jakież było je d n a k zdzi
w ienie obu panów , gdy n a jej d ro gocennym w ierzchu ujrzeli — p ię
k ną podobiznę Białego Orła. P a p ie
rośnicę ową wręczono bowiem grze
cznem u A m erykaninow i w śród p o dobnych okoliczności w Krakowie!...
G alicyo ciesz się ! Ja k się dow iadujem y, m inister skarbu w padł n a k ap italn y pom ysł zastan aw iając się n ad sposobam i ochronienia korony przed katastrofą grożącą jej wobec blizkiej zm iany w aluty.
P la n jest zupełnie prosty: Złoty polski zostaje zrów now ażony z za
granicznym kursem franka. Stosu
nek jego do korony u stala się w ten sposób, że w m iejsce stu groszy, b ę
dzie się on dzielił n a 100 koron.
Dzięki tem u korona nietylko zacho
w a sw ą dotychczasow ą w artość o- biegową, ale ponadto zyska na sile kupna! I nie oburzać się tu na n ie cnych oszczerców, którzy tw ierdzą, że p an m in iste r m a w pięcie interes}^
finansow e M ałopolski!
P a tr y o ta
O byw atel A. słyszał pew nego r a zu zdanie wygłoszone przez sędzi
wego obyw atela B.:
— Nie jestem w stanie dać k r a jow i sił swoich, w ięc ku p u ję po
życzkę państw ow ą.
O byw atel A. w rócił ra z do dom u n a ran em bardzo zm ęczony. Żona ro b i m u w ym ów ki:
— W łóczysz się całą noc, a p o tem nic nie możesz...
O byw atel A. odpow iada, z godno
ścią:
— Nie jestem w stanie kupić po
życzki państw ow ej — o d d aję swoje siły.
Poco się u czyć?
— Jasiu , Jasiu , znów n iedostate
czny z geografii?
— Albo ja głupi uczyć się geo
grafii?
— Co ty gadasz?
— Pewno! T eraz podpiszą p o kój... A za dw a la ta znów się pobi
ją i z całej geografii zostanie tylko ta oś, n a której się globus ziem ski kręci.
Drażliwość
W gazetach ukazały się reklam y pew nego aptekarza, któ ry poleca swój środek „ A n tip a rc h “ przeciw parchom . Poseł P riłu ck i w yciął so
bie jedno z ta k ic h ogłoszeń, żeby przedstaw ić to jak o corpus delicłi an tysem ityzm u w Polsce.
Z literatury
— Dlaczego „C h arita s“ Ż erom skiego w ydaje się P a n i n iep raw d o podobną?
— A ustryacy w ciągu całej po
wieści w ieszają tylko jednego czło
wieka....
N ieinteligentna m am usia
—■ M am usiu, co to znaczy w łaści
wie delegat?
— Delegat., hm ... w idzisz dziecko to taki pan, co deleguje kiełbasę do W iednia.
JAK SOBIE MAŁY KAZIO WYOBRAŻA „ P E J S A Ż“ POLSKI.
Str. 4. — Nr. 21 ..S E e Z U T E K*‘ 25 maja 1919
— Słyszałaś, że hrabia Fredzio został ambasadorem . W ysłano go podobno do Argentyny.
— Czyżby? Nie do T w o rek ?
Ostatecznie m ożem y Pana uw olnić. Ale cóż Pan zrobi ze sobą w obec tak fatalne]
reputacyi.
To najmniejsze! Zawsze jeszęze mogę zostać urzędnikiem w m inisterstw ie aprowi- zacyi w Polsce.
25 maja 1919. „3 M £ C V T E K
K R O N P R I N C P R Z E D S Ą D E M
Nr. 21 — Str. 5.
Str. 6. - Nr. 21.
I____________
„S Z C Z U T E K “ 25 maja 1919.
Nasz p ojekt konstytucyi I.
Rzeczpospolita, strzegąc do ostat
ka sił swej niepodległości, całości, gotow a będzie zadow olić się g ra n i
cam i, zakreślonem i jej przez potę- żoych Sojuszników , poczem zacznie ich pocichu kląć.
II.
K ażdy obyw atel Rzeczypospolitej je st w olny. P ań stw o poręcza m u nietykalność tw arzy i k u ch n i gazo
w ej; w olno obyw atelow i, co chce, gadać, drukow ać i t. d., dopóki za to n ie pójdzie do kozy. W tedy w ol
ność obyw atelska przysługuje w y łączni* policyi i straży w ięziennej.
III.
W yobrazicielem w ładztw a n arodu jest Sejm, złożony z posłów, którzy sobie co k ilk a dni w y m y ślają od durniów i błaznów , oraz z m arsz ał
ka, któ ry przyw ołuje tych ostatnich do porządku.
j IV.
W ładzę najw yższą pow ierza się N aczelnikow i P ań stw a, a potem m o żna ju ż nic sobie z niego nie robić, naw et bechtać przeciw n iem u opi
nię, a naw et aranżow ać zam aszki.
V.
R ząd stanow ią coraz to in n i m i
nistrow ie, m ając y do pom ocy w ciąż jed n y ch i tych sam ych pom ocni
ków. Pomocnicy są wielkością sta
łą: m ają plecy, biorą łapówki i przez nich można wszystko.
VI.
Oprócz rządu, będzie m iał n aró d sam orząd, którego je d n a k nie n a leży utożsam iać z sam osądem , an i sam ogw ałtem .
VII.
Jeśli kto co zbroi, to go się p ro w adzi do sądu, dla uspołecznienia oskarżonego w im ieniu Rzeczypo
spolitej.
V III.
Choć Rzeczpospolita wcale się nie chce z n ik im bić, ale i tak m usi m ieć wojsko, bo inaczej nie byłoby żadnych parad , ani m uzyki n a u li
cach, a n i obchodów narodow ych.
I do T e a tru W ielkiego też potrzeba żołnierzy — i ja k b y bolszewicy
przyszli, także.
IX.
Rzeczpospolita będzie m iała skarb dla u trw a le n ia wolności. A jak b y który obyw atel nie chciał nic daw ać na ten skarb, to i jego wolność nie będzie u trw alona.
X.
N ad p racą i zdrow iem czuw ać będzie specyalne <ninisterym n, w y
znaczone do lego, by ju ż tylko jem u strejk u jący robotnicy w ybijali szyby.
XI.
M ając obowiązek zajęcia się tw ór
czością rodzim ą . n a polu n au k i i sztuki, rząd zainicyuje syndykat księgarzy, kunslhendlerów , oraz przedsiębiorców teatraln y ch i kon
certowych. P rócz celów propagandy, zadaniem syn d y k atu tego będzie stworzyć przytułek dla steranych p ra c ą uczonych, literatów , artystów ,
by nie zdychali n a ulicy.
XII.
W co kto w ierzy, niech sobie w ie
rzy, i owszem, byle wierzył. W iara w w irujące stoliki, sny, grafo-frenc- chirom ancyę i przepow iednie z kart, jakkolw iek ogólno-narodow a, nie będzie korzystała z żadnych przy
w ilejów , co jest najlepszym dow o
d em wrolności sum ienia.
Trzy po trzy
Ostateczne brzm ienie tra k ta tu po
kojow ego dow iodło ra z jeszcze, że Lloyd George rzeczywiście nie boi się nikogo i niczego n a święcie, oprócz — polskiego Gdańska...
maja 1919
W iele hałasu — o n ic!
L am ią sobie ludzie głow y Jak to było w K olbuszow ej.
Syoniści uJznoszą krzyki:
— „Gewałt! a n tysem itn iki!"
—; „P otw arzl“ — woła Głos N arodu, Pieniąc się z tego pow odu — Nie m y! M y kultu rę m a m y!
N arobiły tego ch a m y".
— „Co takiego?" — „Piast" odpow ie A ni nam to było w głowie,
Głos ogólny w inę zw ala Na Okonia i Dąbala".
—• „Fałsz w ieru tn y!" — Okoń w rzaśnie — To najw iększa potw arz właśnie!
Bo kom edyę — szczyt ohydy! — Urządzają sam e żyd y ".
P rzem ów ili też endecy:
— „Dość hałasu o tej hecy, Badań św iadczą tu w yn iki, Że spraw cam i bolszew iki".
Zaczem w szyscy głosy w znoszą Chórem i o w yro k proszą:
— „ Św ietny Sejm ie! W in a czyja, Niech osądzi ko m isy ja".
Ta jest w tru d n ej sytnacyi...
By z pow odu tej rabacyi N iko m u nie psuć honoru, Ma d w ie p ra w d y do w yboru:
Filip z R adziechow a K iedy w swoim czasie S ichulski ukończył słynne k a ry k a tu ry g alicy j
skich posłów sejm ow ych i niebosz
czykowi m arszałkow i B adeniem u Pokazał k ary k atu rę jego rodzonego syna, tato Badeni uśm iał się serde
cznie i szczerze „S ichule“ g ra tu lo wał.
— W in szu ję p a n u — rzekł sw ym sepleniącym głosem — u d ał się p a nu lepiej, niż mnie!
W pow iedzeniu tem dźw ięczała boleść ojcowska. Bo czego się m a r- szałkowicz ją ł, pokpił z kretesem . Nie poszło m u z n au k am i, nie udało się też z k ary erą polityczną. Zrobił go papa m arszałkiem pow iatow ym w Buczaczu, pow stały wesołe w spo
m inki tego m arszałkow ania. D ał go w ybrać posłem sejm ow ym i sekreta
rzem , heca była w sejm iel Jako poseł dopom inał się najw yżej o m o stek koło Koropca, sekretarzem zaś był takim , ja k k u ra ogrodnikiem !
Tym czasem zm arło się p a n u m a r
szałkowi, przyszła w ojna, now a P o l-
,s Z
e
Z U T E K “ Skoro pow ie się, że ży d k i„ Tim es" zrobi hałas brzydki.
...Bolszewicy? w śród Polaków?
Radość dla C zecho-Słow aków ...
Ja k tu w ybrnąć z d ylem a tu I dogodzić p rzytem światu?
Stw ierdzić, prosta rzecz, że w m a ju N ie było rozruchów w kraju.
Jow ialsJci
Przez telefon Dzyń, dzyń, dzyń...
— T u m in iste r p rz e m y słu i h a n dlu.
— T u m in iste rstw o spraw z a g ra
n iczn y c h , szef sekcyi X.
— Ł a d n e u wras p orządki! D o
nosi m i w łaśn ie m ój referent, że w y sła ł do wTaszego m in isterstw a pew ien w ażny a k t jeszcze w m a r cu, a wyście go d o tąd nie załatw i.i.
W ta k im razie ten re fere n t w p ro w a d ził p a n a m in is tra p odw ójnie w b łą d i d o p u śc ił się dw óch w y
stępków : k ła m stw a i oszczerstw a.
P rzedew szystkiem bow iem żadnego a k tu tu n ie p rz y sła ł, pow tóre zaś p o d a ł nas w podejrzenie, jakoby- m y wogóle kied y k o lw iek cokolw iek za ła tw iali.
D zyń, dzyń, dzyń...
O s t r o ż n i ^ J p o w iedź
— Czy jest różnica m iędzy szta
bem generalnym koalicyi, a szta-
ska zaś nie poznała się n a geniuszu radziechow skim ! Ju ż w czasie w ojny próbow ał h r. S tanisław H enryk w y
płynąć przez N. K. N., ale jakoś nie poszło, jeździł do W ied n ia jako
„dziedzicznie obciążony członek**
izby panów , łaził po „H oheitach“ i
„Erlauchtach**, czy się nie trafi ja k a am b asad a, d arem n y trud!
A w antury ruskie zastały dziedzica radziechow skiego w sw oim m a ją tku. N adchodziły o nim z tam tej strony frontu różne wieści, ja k to, że zabity, że internow any, że u m a rł n a tyfus itd., aż tu nagle, w m arcu, h r. S tanisław H enryk zjaw ił się w K rakow ie, w e Lwowie i w W a rsz a wie. O pow iadał, że w tem h a jd a m ackim piekle znow u ta k źle nie
jest, chw alił rząd u k ra iń sk i, a szcze
gólnie podnosił m ądrość i k ulturę H ołubow icza, który m u u łatw ił p o dróż do W iednia.
W praw dzie ta p rzepustka — ja k opow iadają — kosztowała b agatel
kę, bo rozparcelow anie m iędzy U kraińców jednego m ajątk u , ale
Nr. 21. - Str. 7.
bem generalnym państw central
nych?
— Mnie p an o to pyta, cyw ila?
Zw róć się p a n lepiej odrazu po od
powiedź do generała H allera. T en będzie w iedział napewno!!
Pew nem u p o sło w i M iałeś cham ie tylko gnój Z a m ia st koni, parę k u r — D ziś m asz „hopów" wiele K u p u jesz hotele
N iedługo se ku p isz dwór!
OD REDAKCYI
! • • • • • • • •I»CO«C0M • * • • • « • • • • • • • « • • • • • |
•
Z numerem bieżącym zmuszę- j ni jesteśmy podnieść cenę po- J jedyńczych numerów „Szczu- ; tlęa“ na I Koronę 50 halerzy. ;
czegóż się nie robi d la św iętej sp ra w y ojczystej!
W obec zapew nień Hołubowicza, że w „zachodniej Ukrainie** nie b ę
dzie „takiej** reform y rolnej, ja k w Polsce, h r. St. H enryk zaczął p ro p a gować w cielenie Galicyi w schodniej do U krainy, rzekom o d la w zm ocnie
n ia polskości n a w łaściw ej U krainie.
To, że h r. S tanisław H en ry k u w ie rzył w „durn y cie“ H ołubow icza, to nic dziw nego, ale, że „prezydent Z a chodniej Ukrainy** w y b rał sobie ta kiego „ambasadora** do Polski, to je st zadzw iające! A sens b a jk i tej krótki! Było trzech B adenich, dw óch było m ądrych, a trzeci był a m b a sa dorem „Z achodniej Ukrainy**!
A liści w czoraj pisało w „Czasie*', że ks. C zartoryski pisał, że n ie p ra w da, jak o b y to w szystko było p r a w dą. A no cóż robić? Ale d la hr.
S tan isław a H enryka tem ci gorzej.
Bo byłby p rzy n ajm n iej w sław ił się i uw iecznił swe im ię, a tak?
Chochoł
Ki ... ... .—"• " --- ---
■«rovnll£ lite ra c k i: S ta n isła w W a sy le w sk l. - W y d a w c a I re d a k to r odpow .: Alfred A ltenber*. — D ru k arn ia N arodow a w K rakow ie
Psi akr eutH Nie dam pluć se w kaszę Gdańsk, L w ów , Cieszyn będą nasze!
Haller grzecznie kłania m u się T u ś m i Grzesiu, ty wisusie!
W szystk o m u pooglądali N óżki, plecki i tam dalej,
„Pójdziesz —■ boś jest za gorący N a kurs u zu p eln ia ją cy“.
W IEW 1
jrt,*r££jĄ
.lederi nudzi, drugi gdera N iechże Cię jasna choleral Nic nie gadać, nic nie mruczeć
Lecz na pam ięć się nauczyć!
OGNIEM 1 MIECZEM, CZYLI PRZYGODY SZALONEGO GRZESIA — POWIEŚĆ WSPÓŁCZESNA
R O Z D Z I A Ł X I I I . „ _ „
Rys. K . M ackiew icz