ROK II Nr 34. CENA N-RU 90 FEN. — KI 50 ' 24. SIERPNIA 191*.
A U S T R I A R E D I V I V A Anglia popiera tendencje mo>
Rys. K Grusa parcliistyczne w Austryi
G oddam ! Zdaje się, że ro zp o czą łe m od n ie w ła ściw e g o k o ń c a !!
Str. 2. — Nr. 34. „S Z C Z U T E K “ 24. sierpnia 1919.
O cześć Wam, panowie złodzieje!
Ślina się ciśnie do ust, zamiast słowa Wszystkie w człowieku skręcają się flaki:
Gdy dzieci ocaliły honor Lwowa To go plugawić chcą stare łajdaki Polskiego świństwa tworząc epopeję O cześć Wam, panowie złodzieje!
( B o h a t e r o m panam y lw owskiej)
Zamiast okopów , lepsze są k on sumy Wszędzie jakiegoś znajdziesz ananasa Ten kradnie cukier, tamten kradnie gumy Albo spirytus. Eh, g u a r d a e p a s s a >
Na froncie żołnierz butów nie ma, nie je O cześć Wam, panowie złodzieje!
Ale na świecie przeróżnie się przędzie I zawsze"'można znaleść jakieś „ale"
Więc Was pocieszę, że... jakoś to będzie Po co koniecznie siedzieć w kryminale
Gdy można jeździć na gumach w aleje-..
O cześć Wam, panowie złodzieje!
!'Bury J a n
OSOBLIWOSCI POZNANIA
— Coż Cię n ajb ard ziej ude
rzyło w P oznaniu ?
— N apisy. W yobraź, n a u- licy co krok czytacz w oknach sklepow ych lam enty: N iem a m łodzi. Jakto, w ięc im tak da
lece b ra k m łodzieży ?
— Gdzie t a m ! W szakże to znaczy: niem a drożdży.
PRZEWRÓT NA WĘGRZECH C zytając o żałosnym końcu Szamuełego, poszyw acza zwłok, re p o rte ra , w łam yw acza i ko
m isarza sowieckiego ktoś rzekł:
— Przyszedł koniec n a bol
szewików, choć zdaw ało się, że oni w szyscy są bez Icońca.
Pew ien rad ca „D w oru “ chciał Ifia k arcie wizytowej na drzw iach b iu ra w yrzucić w yraz „D w oru"
ale w strzym ał się.
— Hm, p anie dzieju, arcy- książe już do B udapesztu w ró cił, kto tam wie, ja k to jesz
cze w szystko będzie, panie dzieju...
B I L I Ń S K I
Pytano niedaw no Bilińskiego czy m a istotnie zam iar p o p ra
w ić znacznie k u rs koro n y au- stryackiej.
— Mam, panie. N iedarm o przecież jestem m ato Polak.
R ÓŻNIC A.
— Jaka, jest różnica między kan ark iem a „kanarkiem ?".
— K anarek siedzi w klatce,
a „k an arek " w sadza do klatki !
24. sierpnia 1919. „S Z C Z U T E K ‘ Nr. 34. — Str. 3.
J a k sobie m ały K azio w yobraża ko m unikat sztabu; „B o ls z e w ik o m o d cię to ty ły “
H U M O R NA FRONCIE
O ficer kasow y przychw ycił fałszywe banknoty. Podrobienie było świetne.
— T rzeba posłać do W arsza
wy, n a ostrzeżenie, panie pod
chorąży, prószę to zrobić.
1 w ręczył m u 10 stów ek fał
szywych. Podchorąży (matur!ant w ojenny) w ypełnił przekaz pie
niężny n a 1000 Iv i nadał do W arszawy...
H r. Munio, były rotm istrz Schw arzenberg-d ra g o n ó w :
— Sacre nom... ten Szeptycki, w ziął Mińsk, ale teraz chyba dostanie M aryę T e re s ę !
Por. X. K rólew iak, w oła m nie:
— W yście byli w w ojsku au- stryackiem , przetłóm aczcie mi to bo nie mogę zrozumieć.
P atrzę i w idzę k a rtę służbo
w ą od re fe re n ta personalu, m a
jo ra Z., gdzie n a p isa n o :
O ile 'akta zażądane w m ię
dzyczasie nie prezentow ane, za
podać treść, gdyż w yszukanie w obecnym czasokresie tylko wedle tutejszourzędow ych n u m erów picrw szo-klaśnie m ożli- wem jest.
K om endantem baonu piecho
ty został zawodow y oficer... u- łanów.
W oła kom endanta patro lu te
lefonicznego.
— Z robić połączenie kw ate
ry sztabu baonu z m oją kw a
terą.
— D ru t wyszedł, panie ro t
m istrzu !
— To zróbcie telegraf bez drutu 1
Ja k wiadom o, n a zabieranie psów w pole trzeba zezwolenia.
Olóż nasz lakoniczny do prze
sady m a jo r w ydał taką k artę służbow ą:
L . 13. Pozwolenie. Por. lek.
Dr. Rozencwejg — fox z obcię
tym ogonem.
Siostra Aniela — mops.
Z rzęd ziń ski m jr.
GALICYANIN W WARSZAWIE W b iu rze szefa m in isterstw a:
— P an z Galicyi ?
— T ak !
— Jak ie pan m a sLudya?
— M aturę gim nazyalną, po
tem p raw o skończone.
o— No ! oo dalej ?
— Egzam ina praw nicze z od
znaczeniem.
— N ic więcej ?
— D oktorat obojga p raw !
— T yle?
— Egzam in ze skarbow ości państw ow ej i p r a k ty k a !
— Jak to n ic więcej ?
— P a n ie ! Ta, buclialteryi pan nic m a !
KURS KSIĘŻYCA
W pew nym kinem atografie n ap isy n a film ach są bardzo pom ysłow e ,a często z dzieł zna
nych poetów czerpane.
R ozgryw a się straszny d ra m at, kochanek zak rad a się pod okno sw ej lubej a b y ją w śród nocy w ykraść. M oment ten po
przedza pełen n a stro ju n a p is:
z „O jca zadżum ionych".
„T rzy razy księżyc odm ienił się w złoLy !...
Biedny księżyc! I on także m usi się przystosow ać do zm ia
n y waluty.
OH, TE PRZEPUSTKI Pew ien generał jedzie w ago
nem zwykłego wojskowego po
ciągu do Lwowa.
W chodzi oficer żandarm eryi.
— Proszę najposłuszniej o le- gityinacyę, panie g e n e ra le !
— (Wam w iadom o, kto ja jest ?
— Tak, panie generale !
— Tak w y m yślicie, co ja
bolszew ik lub d e ze rte r? (m aca się rów nocześnie po kiesze
niach, legitymiacya została w kw aterze).
— Rozkaz jest, p an ie gene
rale !
— Wy z rozum u zeszli ? Co za mlartyszka dał taki ro zk az?
— Pan, panie g e n e ra le ! Ostatecznie czemś się dow ód
ca wylegitym ow ał. W najb liż
szym rozkazie zarządzono, że k o n tro la dokum entów w kie
ru n k u n a Zachód jest zbytecz
na...
O Ś W IA T A LU D U
Ja k isłodko jest nieść przed naro d em (oświaty kaganiec — pom yślała sobie Cecylia Nie
w iadom ska, p o b ie ra jąc 50.000 m areczek honoraryum za ele
m entarze.
KO CH ANY SZCZUTKU
W śród żydów w iedeńskich szerzy się gw ałtow nie epidem ia patry o ty zm u polskiego. Każdy rad b y uzyskać obyw atelstw o polskie. Ten tw ierdzi, że u ro dził się w B orysław iu, dru g i m a ciocię w Podliajcach, czw arty przysięga się, że jego tate sprze
d aw ał bób w in Rejszow.
Pytam jednego z nich :
— To dziw ne, że wy tak do Polski ciągniecie, przecież tam podobno są oodzień pogromy.
— Ny, ja wolę wielkie po
grom y, niż m ałe V ermógens~
abgdjbe.
Co znaczy D. TŚT. ?
©enikin N adzieją.
Nr. 34. — Str. 4. „ S Z C Z U T E K “ 24. sierpnia 1919.
CICHA PRZYSTAŃ Rys K. Grusa
M a la rz: C ó ż mam ro b ić ! M a lo w a ć nie um iem , chyba postaram się o posadę w m inisterstw ie sztuki
WŚRÓD DOWBORCZYKÓW K apitan Jerzy Zasławski, D ow borczyk, podpisuje kw it:
Zasław ski kpt.
K asow y n a t o :
— P roszę podpisać imię, w y
magane...
— T ak ja nie znam , jak ła- ty ń sk im ib u k w am i pisze s ią ż e t!
Zgłasza się do ew idencyi b.
oficer.
— P a n porucznik służył w polskiem w ojsku we wrogiem czy też sprzym ierzeniem ?
— W sprzym ierzonem — w rosyjskiem .
— Był pan ra n n y , wzięty przez nieprzyjaciół do uiew oli ?
— R ann y nie. Wzięli m nie raz Piłsudczycy do niew oli, a- lem uciekł.
POD OCHRONĄ LIGI NARODÓW W Zgierzu czy też Tom aszo
wie pow staje od razu siedem
naście now ych chejderów , sie
dem szkół „pow szechnych“ ż ar
gonow ych i trzy gim nazje. Ma
ły A ron T igersprung też w y
b ie ra się do szkoły. „N u tate leben, pyta, a czy te Angliki pozw oliły i gojom zakładać tu
taj polskie szkołę ? NA UCHO
D aw nym i czasy kłócili się T u rek i Węgier.
T u rek m ów i:
— Gdy nasz su łtan idzie do 0 0 , dw óch w ezyrów go p ro w adzi a kapela jan czarsk a gra...
— Gdy nasz K iraly — odpo
w iada kuzyn budapeszteński — jest w 0 0 , to m u papierek po
d aje cesarz austryacki.
„K ochany hr. B ertholdzie — pow iedział pewnego razu nie
boszczyk F ran c Józef — m ia
łem sen. Musisz m i go w ytłu
m aczyć: ialso śniło m i się, że n a łące pasły się dw ie krow y, jed n a chuda, dru g a tłusta i ta tłu sta p o żarła chudą, a wół z głupią m in ą stał n a boku, p a trzy ł n a to w szystko i n ic nie m ó w ił“.
— i„N ajjaśniejszy P an ie — od
pow iedział hr. B erthold — ta chuda kro w a to A ustrya, ta tłu
sta to Niemcy, a ten głupi, nie
p o rad n y w ół to ty N ajjaśn ie j
szy P an ie — widzisz jak N iem cy p ożerają A ustryę a nic nie mówisz.
To było pow odem dym isyi B erchtolda.
Za p an o w an ia cesarza F ra n ciszka Józefa, w ielką rolę w to
w arzystw ie wiedeńskiem , odgry
w ała zn an a z brzydoty księżna M etternichow a. Gdy w ojna w y
buchła, księżna tak gorliwie za
ję ła się dziełam i czynnej m iło
ści bliźniego, że najw yższe sfe
ry, uznały za stosow ne odzna
czyć ją jakoś. N a zapytanie, ja kiego odznaczenia pragnęłaby, odpow iedziała księżna, ż e ... . n ajm ilszą nag ro d ą byłoby dla niej, gdyby m ogła choć raz w życiu ucałow ać swego m o n ar
chę. Cesarz usłyszawszy tę od
powiedź w estchnął ciężko i zwiesiwszy głowę n a piersi sze
p n ą ł: Zaiste op atrzn o ść nie o- szczędziła m i niczego !
Z KRAKOWSKIEGO PODWÓRKA
— Czy p an w yjeżdża n a świe
że pow ietrze ?
— N a świeże pow ietrze ? Nie.
Bo jak w szyscy pow yjeżdżają n a w akacye, to w K rakow ie bę
dzie świeże pow ietrze.
Z BRUKU LWOWSKIEGO Znany rzeźbiarz p. K urczyń- ski w ydał śpiewnik. R ew anżu
ją c się w ykona zapew ne prof.
N iew iadom ski biust p. Korole- wicz-W aydowej.
Z POZNANIA
W Poznaniu n a dw orcu kole
jow ym jest sk rzy n k a listowa z napisem „cogodzinne w ypróż
nienie".
WESTCHNIENIE
C hroń m nie, Boże, przed u- staw odaw cam i, przed nieprzy
jaciółm i sam a się obronię.
I 24. sierpnia 1919. „S Z C Z U T E K “ Str. 5. - Nr. 34
— --- ---
MAISON „OLD ENGLAND"
Rys. M. Berezowskiej
—