• Nie Znaleziono Wyników

Opiekun Dziatwy : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1935.09.01, R. 5, nr 20

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Opiekun Dziatwy : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1935.09.01, R. 5, nr 20"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

OjPieKtyw i>»/irirr

BEZPŁATNY DODATEK DO „GŁOSU WĄ BRZ ES KI EGO"

NR. 20 WĄBRZEŹNO, DNIA 1 WRZEŚNIA 1935 ROKU ROK 5

<

3K f

<

<

< < >

> >

>

(2)

S tr . > n a 2 O P I E K U N D Z I A T W Y N r . 2 0 .

Witaj szkoło!

OtiDÓrz szkoło smoje bramy, mypoczynku już roracamy.

Skończył sic ruakacyj czas, Już dzTDoneczek na nas woła, Hejże szkoło, hej, wesoła, W swoje mury przyjrnij nas!

Już wakacje się skończyły.

Powracamy pełni siły, Już zmęczenia zniknął siad.

II szyscy piosnka dziś wesołą Pozdrawiamy ciebie szkoło, Każdy z nas cię wita rad.

Oczy błyszczą nam z uciechy, Brzmią dokoła głośne śmiechy, W sercach naszych płonie żar.

Każdy z nas się cieszy szczerze, Pragnąc złożyć ci w ofierze Swej wytrwałej pracy dar.

Hej! pracować będzie miło, Bo nam dużo sil przybyło.

Do nauki wzrosła chęć.

Przez rok cały do roboty Nie zabraknie nam ochoty!

Święć się, praco szkolna, święć.

7. K.

Bratki

2) K i e d y J a ś i S t a ś s p o s t r z e g l i , ż e s ą s a m i, d o p i e r o ż w p ł a c z i k r z y k ! P r z e ­ k o n a w s z y s i ę j e d n a k , ż e t o n i c n a w i e ­ l e s i ę p r z y d a , p r ó b o w a l i w r ó c i ć d o d o ­ m u . L e c z o b r a l i p r z e c i w n ą d r o g ę i c o ­ r a z g ł ę b ie j z a p u s z c z a l i s i ę w g ę s t w i n ę . K a ż d y s z m e r , k a ż d y s z e l e s t p r z e r a ­ ż a ł b i e d n e d z i e c i . L a s , k t ó r y im p r z e d c h w i l ą w y d a w a ł s i ę t a k w e s o ł y i p r z y ­ j e m n y , o d s t r a s z a ł j e t e r a z . P o d ł u g i e m b ł ą d z e n i u , w y d o s ta ł y s i ę w r e s z c i e z n i e g o i w e s z ły n a z i e l o n ą p o l a n k ę . A l e t u n o w y p r z e s t r a c h !

S p o s t r z e g ł y w i e l k ą p a s ie k ę , w i ę c o b a w a , b y i c h n i e o b s i a d ł r ó j p s z c z ó ł.

U m y k a ły z a t e m c z c m p r ę d z c j , n i e p a ­ t r z ą c p r z e d s i e b i e , a ż n a g l e s t a n ę ł y j a k w r y t e . P r z e d n i e m i r o z p o ś c i e r a ł s i ę l a s w i e lk i , l e c z z u p e ł n i e o d m i e n n y o d t e g o , k i ó r y o p u ś c i l i ; t a m t e n b y ł c i e m ­ n y i p o n u r y . T u p o ś r ó d d r z e w n a m i ę k ­ k i m . z i e lo n y m k o b i e r c u , r o s ły p r z e p i ę ­ k n e lii j e , p i e r w i o s n k i , f i r l e tk i , l a n u s z - k i , s a s a n k i i w i e le , w i e le i n n y c h k w i a ­ t ó w .

J a ś i S t a ś o n i e m i e l i z z a c h w y t u , p o c z e m j a k z w y c z a jn i e z a l ę k n i o n e d z i e c i , w y b u c h n ę l i g ł o ś n y m p ł a c z e m .

D l a c z e g o p ł a c z e c i e ?z a p y t a ­

ł y l i Ue - i • •

U m i l k l i n a c h w i l ę z z a d z i w i e n i a , ż e k w i a t y m ó w ić u m i e j ą , l e c z p o c h w i li n a n o w o z a p ł a k a l i j e s z c z e g o r ę t s z e m i ł z a m i .

Z a w o ł a j s i o s tr o n a s z ą p a n i ą — r z e k l a l a n u s z k a d o f i r l e t k i .

T a p o r u s z y ł a b a r w n e d z w o n k i , k t ó ­ r e w y d a ł y c z y s t y d ź w i ę k . N a j e g o o d ­ g ł o s u k a z a ł a s i ę d z i e w i c a w b i e li i z l a ­ s e c z k ą c z a r o d z i e j s k ą w r ę k u .

K o c h a n e d z i e c i — s p y t a ł a ł a g o ­ d n i e — c o ś c i e z a j e d n e i s k ą d p r z y b y ­ w a c i e ?

C h ł o p c y s p u ś c i l i o c z y , m i l c z e l i . D o ­ p i e r o o ś m i e l e n i s ł o d y c z ą i d o b r o c i ą d z i e w i c y , o p o w i e d z i e li c a łą p r z y g o d ę .

C h o d ź c i e z e m n ą — r z e k ł a w ó w ­ c z a s b o g i n i — z o s t a n i e c i e t u p o t y , p ó k i w a s b r a c i a n i e o d s z u k a j ą i n i e p r z e ­ p r o s z ą .

M a l c y , z n u ż e n i d r o g ą i p ł a c z e m , p o s z l i c h ę t n i e z b o g i n i ą d o w n ę t r z a p a ­ ł a c u . T u w s z y s t k o i c h d z i w i ło . Ś c i a n y i s u f i t b y ł y z w o n n y c h k w i a t ó w , p r z e ­ p l a t a n y c h g a ł ą z k a m i z i e l e n i , d r z w i i o k n a z r ó ż o w e g o s z k ła . B o g i n i d a ł a i m ś l i c z n y c h p o z i o m e k n a w i e l k i c h l e ż ą ­ c y c h l i ś c i a c h w i n o r o ś l i i ś w ie ż e g o m l e ­ k a w b i a ł y c h k i e l ic h a c h l i li i , p o t e m u ł o ż y ł a i c h n a p o s ł a n i u z n i e z a p o m i­

n a j e k i p i e r w i o s n k ó w . A b y ł o im t a k m i l o , t a k b ł o g o , ż e w n e t z a p a d l i w T d ł u ­ g i , r o z k o s z n y s e n .

W p a ł a c u k r y s z t a ł o w y m b y ł o J a ­ s i o w i i S t a s i o w i b a r d z o d o b r z e . B o g i n i o p i e k o w a ł a s i ę n i m i t r o s k l iw i e , p r o w a ­ d z i ł a i c h d o l a s u i g a j u i p o k a z y w a ł a k a ż d ą r o ś l i n k ę , o b j a ś n i a j ą c o j e j z n a ­ c z e n i u i p o ż y t k u . C h ł o p c y s ł u c h a li c h c i w i e o p o w i a d a ń d o b r e j p a n i i c z u ­ l i b y s i ę u n i e j n a d e r s z c z ę ś l i w ie , g d y ­ b y n i e t ę s k n o t a z a d o m e m , r o d z i c a m i i b r a ć m i , k t ó r y c h t a k k o c h a l i . W y b o r ­ n e p o t r a w y i s t r o j n e s u k i e n k i o d d a l ib y z o c h o t ą z a k ę s c z a r n e g o c h l e b a i g r u ­ b e p ł ó c ie n n e u b r a n i e n a o j c o w i ź n i e . N i e r a z p y t a l i b o g i n i , k i e d y b r a c i a i c h p r z y b ę d ą .

C z y w a m ź l e u m n i e ? — o d p o ­ w i a d a ł a b o g i n i z ł a g o d n y m w y r z u t e m . C h ł o p c y m i l c z e l i z a w s t y d z e n i , p o ­ c z e m b i e g li d o g a j u :

C z y o d s z u k a j ą n a s b r a c i a ? — p y t a l i d z w o n k ó w .

N i e w i e m y — o d p o w i a d a ł y o n e . P o w t a r z a l i t o s a m o p y t a n i e s t o ­ k r o t c e .

O d s z u k a j ą — s z e p t a ł k w i a t e k .

A k i e d y ?

N i e w ia d o m o .

P o w i e d z t y , p i w o n j o , — p r o s i l i .

O n i w c a l e o w a s n i e m y ś l ą , s ą z a d o w o le n i , ż e s i ę w a s p o z b y l i — o d ­ p o w i a d a ł a z ł o ś li w a p i w o n ja .

N i e w i e r z c i e j e j — w t r ą c i ł a r ó ż a

t o g a d u ł a , k t ó r a p l o t k i r o z s i e w a i w s z ę d z i e c h c e p r z o d o w a ć , j a k z w y ­ c z a j n i e i s t o t y o k r ó t k i m r o z u m i e ; b r a ­ c i a w a s i w k r ó t c e p r z y b ę d ą .

J a ś i S t a ś , u s p o k o j e n i s ł o w a m i r ó ­ ż y . o c z e k i w a l i n i e c i e r p l i w i e p r z y b y c i a b r a c is z k ó w.

C i t y m c z a s e m o p u ś c i l i c h a t ę z s z c z e r e m p o s t a n o w ie n i e m , b y d o n i e j b e z J a s ia i S t a s i a n i e w r ó c ić . Z m r o k j u ż z a p a d a ł , g d y w e s z l i w t l a s . W i c c z ó r b y ł p r z y j e m n y ; n i e b o i s k r z y ł o s i ę g w i a z d a m i, a m i e s i ą c j a s n o ś w i e c i ł : m i m o t o o g a r n i a ł o i c h p r z y k r e u c z u ­ c i e . b a l i s i ę t e j u r o c z y s t e j c i s z y . P r z y ­ p o m n i e l i s o b i e , j a k i m o p o w i a d a n o , ż e z a c h o d z ą t u n i e r a z w i l k i , w i ę c t r w o g a i c h r o s ł a i n i e m o g l i n a d n i ą z a p a n o ­ w a ć . P o s t a n o w il i w r e s z c i e p r z e n o c o ­ w a ć n a j a k i e m ś d r z e w i e , z b r z a s k i e m z a ś d n i a — u d a ć s i ę n a d a l s z e p o s z u k i­

w a n i a . W y n a l e ź l i t e ż w k r ó tc e s i a r y w y s o k i d ą b , p o k t ó r e g o k o n a r a c h r o z ­ ł o ż y s t y c h w s p ię l i s i ę z w i n n i e , j a k k o ­ t y . U ł o ż y w s z y s i ę n a n i c h , j a k m o ż n a b y ł o n a j w y g o d n i e j , p r ó b o w a l i u s n ą ć . W t e m u j r z e l i d w a ś w ia t e ł k a , b ł y s z c z ą ­ c e j a k p o c h o d n i e . T o o c z y w i l k a ! M i ­ m o b e z p i e c z n e g o u k r y c i a , z a d r ż e l i n a w i d o k t e g o d r a p i e ż n ik a . „ K t o w i c — p o m y ś l e l i — c z y t o n i e o n p o ż a r ł b r a c i , a p o s z u k i w a n i a n a s z e m o ż e s ą d a r e m - n e “ . — T z a p ł a k a l i g o r z k o .

W i l k z n i k n ą ł , z d a l e k a t y l k o d o c h o ­ d z i ł o i c h j e g o w y c i e . C h ł o p c y p o c z ę l i d r z e m a ć , g d y n a j s t a r s z y z e r w a ł s i ę n a ­ r a z z k r z y k i e m :

C o ś m n i e u k ą s i ło , b a r d z o m n i e b o l i , c z u ję , j a k s i ę k r e w z u c h a s ą c z y , t o p e w n i e w i e w ó r k a !

N o c s t a w a ł a s i ę c o r a z c h ł o d n i e j s z a , b r a c ia d r ż e l i z z i m n a i t r w o g i , p o s ł a ­ n i e i c h b y ł o n i e w y g o d n e ; g a ł ę z i e k ł u ł y i c h i r a n i ł y . N i e t o p e r z , p r z e l a t u j ą c k o ­ ł o n i c h , z a w o ł a ł :

T o k a r a z a w a s z y c h b r a c i ! A p u s z c z y k ś m i a ł s i ę s z y d e r c z o :

I m y ś l i c ie , ż e i c h z n a j d z i e c ie ? W t a k i c h m ę c z a r n ia c h p r z e p ę d z i l i b r a c i a n o c c a ł ą . S k o r o ś w i t , w y s z l i z e s w e g o u k r y c i a i w t e d y d o p i e r o c z u l i z n u ż e n i e . C z ł o n k i i c h z e s z t y w n i a ł y , t w a r z e i r ę c e p o d r a p a n e b y ł y d o k r w i . P r z e k o n a w s z y s i ę , ż e n i e m a ż a d n e g o n i e b e z p i e c z e ń s t w a , p o ł o ż y l i s i ę w t r a ­ w i e i u s n ę l i t w a r d o .

( C i ą g d a l s z y z a t y d z i e ń ) .

W ia r ą m ą z n a c z ę p i e r ś i c z o ło m o je , O s p r a w to , P a n ie , n ie c h p r z y n ie j d o s to ję , U k a rz , g d y lu d T w ó j z a s łu ż y ł n a k a r ę , L e c z n a m p o z o s ta w o jc ó w n a s z y c h w ia r ę !

M . K o n o p n ic k a . ( C r e d o ) .

Z ły P o la k n ie m o ż e b y ć s z c z e r y m w y ­ z n a w c ą B o g a , b o to ta k , j a k g d y b y k to o jc a s z a n o w a ł, a m a tk ę p o n ie w ie r a ł. Z ły P o la k b ę d z ie z ły m c z ło w ie k ie m K . U je js k i.

(3)

N r. 2 0 . O P I E K U N D Z I A T W Y S tr o n a 5

Oo piracy

P o b u d k a w y g r a n a ! c z a s m in ą ł w p r z e lo c ie , A p r a c a z n ó w c z e k a n a s w s z k o le .

P o r z u ć m y , j u ż ś w ię ta , w a k a c je , ła k o c ie , P o w r ó ć m y k o le d z y n a r o lę .

W u g o r n e o d ło g i z a p u ś ć m y p lu g n o w y , N ie s z c z ę d ź m y s ił m ło d y c h i c h ę c i!

Ś w ie ż e m i u m y s ły , le k k ie m i z n ó w g ło w y W y ć w ic z m y d a r n a s z e j p a m ię c i!

K to w p r a c y w y tr z y m a , w z a w o d z ie d o b ę d z ie , A c z a s u n ie s t r a c i n i c h w ilk i —

T e n d u m n ie s ię z b io r u d o c z e k a n a g r z ę d z ie I ś w ię c ić m ó g ł b ę d z ie d o ż y n k i.

W ię c b r a c ia k a j e ty d o b ą d ź m y z s z u f la d y , O łó w k i n a o s tr z m y z a w c z a s u ,

D o b ą d ź m y z s z a f k s ią ż k i n a s z k o ln e w y k ła d y , D o ż n iw a n ie w ie le j u ż c z a s u !

>f#o<fęj bohater

Wspomnienia z roojny bolszewickiej

W s i e r p n i o w y p o r a n e k m a ł y o d ­ d z i a ł s z w o l e ż e r ó w p o s u w a ł s ię z w o l n a s a m o t n ą ś c i e ż y n ą k u n i e p r z y j a c i e l o w i , b a d a j ą c u w a ż n i e o k o lic ę . W s z y s c y p a ­ t r z y l i p r z e d s i e b i e w m i l c z e n iu , p r z y ­ g o t o w a n i , ż e l a d a c h w i l a u j r z ą p r z e d ­ n ie s t r a ż e n i e p r z y j a c ie l s k i e . D o j e c h a l i w te n s p o s ó b d o j a k i e g o ś m a ł e g o d o m - k u , o to c z o n e g o j e s io n a m i. W e w n ą t r z d o m k u n ie b y ł o n ik o g o . W i e ś n i a c y u - c ic k li z e s t r a c h u p r z e d b o l s z e w i k a m i . Z o d d z i a ł e m s z w o l e ż e r ó w s z e d ł m ł o d y c h ł o p c z y k n ę d z n i e u b r a n y . C h c ą c r o ­ z e j r z e ć s ię p o o k o lic y , o f i c e r , d o w o d z ą ­ c y o d d z i a ł e m , w d r a p a ł s ię n a d a c h . D o m j e d n a k b y ł z b y t n i s k i i d l a o t r z y ­ m a n i a r o z le g łe g o w i d o k u n a l e ż a ło w e j ś ć n a d r z e w o . N a j w y ż s z y z e w s z y ­ s t k i c h j e s io n b y ł j e d n a k t a k c i e n k i, iż o f i c e r p o n a m y ś l e z a m i a s t d o s z w o l e ­ ż e r ó w , z w r ó c ił s ię d o c h ł o p c a z p r o ­ p o z y c ją w d r a p a n i a s ię n a w i e r z c h o ł e k . M a le c z r a d o ś c i ą p o d j ą ł s ię n i e b e z ­ p i e c z n e j p r z y s ł u g i . W k i l k a c h w i l c h ł o ­ p ie c , j a k k o t, w d r a p a ł s ię n a w i e r z c h o ­ łe k , r ę k a m i i n o g a m i s i l n i e t r z y m a ł s ię g a łę z i, a l e g ó r n ą p o ł o w ą c i a ł a w y c h y ­ la ł s ię z ic h g ę s t w i n y , a s ł o ń c e o ś w i e ­ t l a ło j a s n ą g ł ó w k ę , k t ó r a w y g l ą d a ł a j a k z ł o t a . P o c h w i l i z a m e ld o w a ł o f i ­ c e r o w i, iż o p ó ł m ili w i d a ć d w ó c h l u ­ d z i n a k o n i a c h , s t o ją c y c h n a d r o d z e , z a ś n a p r a w o k o ł o c m e n ta r z a w ś r ó d d r z e w c o ś b ł y s z c z ą c e g o , n i b y b a g n e t y .

W t e m o s t r y ś w i s t k u l i p r z e s z y ł w g ó r z e p o w i e t r z e .

Z ła ź c h ł o p c z e , — z a w o ł a ł o f i c e r

s p o s tr z e g l i c ię . J u ż d o s y ć , n i e c h c ę w i ę c e j!

C h ł o p i e c j e d n a k n i e z s z e d ł, le c z z a ­ c z ą ł b a d a ć w z r o k i e m l e w ą s t r o n ę o k o ­ lic y . — G d y j e d n a k n o w y ś w i s t p r z e -

„ n a z ie m ię * ’, w y s u - s z y ł p o w i e t r z e i k u l a t u ż k o ło n ie g o p r z e l e c i a ł a , d r g n ą ł c a ły i z a w o ł a ł :

B o d a j ic h . n a p r a w d ę z a w z i ę li s ię n a m n ie . Z a r a z j e d n a k , m im o n a ­ w o ł y w a ń o f i c e r a : ..n a z ie m ię * ’, w y s u ­ n ą ł s ię n a n o w o z p o ś r ó d g a łę z i, b y s p o j r z e ć n a le w o . F r z e c i ś w is t p r z e l e ­ c i a ł w w y ż y n i e i c h ł o p ie c j e d n o c z e ś n ie z a c z ą ł s ię s p u s z c z a ć , t r z y m a ją c s ię z a p i e ń d r z e w a i g a ł ę z i . N a g le r ę c e m u s ię r o z w a r ł y ... l e c i a ł j u ż w d ó l g ło w ą .

C h ł o p i e c p a d l n a w z n a k , k r e w p ł y ­ n ę ł a m u z p i e r s i.

O f i c e r u k l ą k ł p r z y c h ł o p c u , n ie c o g o p o d n i ó s ł i r o z p i ą ł k o s z u l ę : k u l a p r z e s z y ł a m u l e w e p łu c o . A c h , b i e d ­ n y c h ło p c z e , d z i e l n y c h ło p c z e ! ... ż y ć b ę d z ie s z , o d w a g i!

A le g d y to m ó w i ł i c h u s tk ę d o r a ­ n y p r z y c is k a ł , c h ł o p i e c o c z y p r z e w r ó ­ c ił, g ło w ę o p u ś c i ł i s k o n a ł . B i e d n y c h ł o ­ p ie c ! — r z e k i z e s m u t k i e m o f i c e r — b i e d n y , s z l a c h e t n y , o d w a ż n y c h ło p ie c .

W k i l k a g o d z i n p o t e m m a ł y u m a r ­ ł y o d b i e r a ł n a l e ż n e m u h o n o r y w o js k o -

n , . j i i P " i B ó g z a p ł a ć ! w e . P o t e j s a m e j d r o d z e , k t ó r ą z r a - 1

n a s z e d ł ó w m a ły o d d z i a l e k k o n n i c y .;

p o d ą ż a ł o z a c h o d z i e s ło ń c a w i e l k i o d ­ d z i a ł s t r z e l c ó w , k t ó r y p a r ę d n i t e m u b i l s ię w a l e c z n ie w z w y c i ę s k i e j b i t w i e z b o l s z e w i k a m i .

W i e ś ć o b o h a t e r s k i e j ś m i e r c i c h ł o p ­ c a r o z e s z ł a s ię ju ż b y ł a w ś r ó d ż o ł n i e ­ r z y . O f i c e r o w i e , b ę d ą c y n a c z e le , s p o - , s t r z e g l i m a łe g o n i e b o s z c z y k a , l e ż ą c e g o j p o d d r z e w e m , u c z c il i g o , p r e z e n t u j ą c b r o ń ; j e d e n z a ś z n i c h p o c h y l ił s ię , z e r ­ w a ł d w a k w i a ty i r z u c ił je n a c h ł o p c a . W ó w c z a s w s z y s c y s t r z e l c y , w m i a r ę , j a k p r z e c h o d z i li , r w a li k w i a t y n a d d r o g ą i r z u c a li z m a r łe m u . W k i l k a m i n u t c h ł o p i e c b y ł k w i e c i e m o k r y t y , a o f i c e r o w i e i ż o ł n i e r z e , m i j a ją c g o , u k ł o n m u s ł a l i :

Ż e g n a j n a m . c h ło p c z e ! D z i e l n y , m a ł y P o l a k u ! C z e ś ć C i! C h w a ł a ! Ż e ­ g n a j !

Pokusa

„ R z u ć tę k s ią ż k ę d o r u p ie c i, N ie c h w k a w a łk i s ię ro z le c i!

N ie c h s ię z g u b i, n ie c h p r z e p a d n ie ! C h o d ź s ię b a w ić ! ta m ta k ła d n ie : S ło ń c e ś w ie c i, p ta s z e k ś p ie w a ; B ę d z ie s z b ie g a ł w c ie n iu d r z e w a . P o r z u ć k s ią ż k ę i p is a n ie !“

T a k r z e k ł M ic h a ś . — N a to J a n e k O d p o w ia d a : „ O m ó j p a n ie ! C h ło p ie c p iln y , s k o r o r a n e k , D o n a u k i w p ie r w z a s ia d a . P r z e c ie ż o jc ie c n a m p o w ia d a :

„ K to z a m ło d u n ie p r a c u je , G o r z k o k ie d y ś p o ż a łu je 44.

ffógr zapłać !

D o p e w n e g o b o g a t e g o s z l a c h c i c a k a s z u b s k i e g o p r z \ s z e d ł p e u n e g o d j i ia s t a r y w ę d r o w n i k z d ł u g ą b i a łą b r o d ą i p r o s i ł o j a ł m u ż n ę . P a n w ł a ś n i e b y ł w d o b r y m h u m o r z e , g d y ż u r o d z i ł m u s i ę s v n e k , d l a t e g o z a m i e r z a ł d a ć m u c a łą m a r k ę . S i ę g n ą ł d o k i e s z e n i i n i e z a u - w a ż v w s z y . d a ł m u a ż t a l a r a . W ę d r o ­ w i e c s c h o w a ł p i e n i ą d z d o k i e s z e n i , u -

p i a ć !

i p o s z e d ł d a l e j.

N i e d ł u g o p o t e m z a u w a ż y ł s z la c h ­ c ic s w o j a o m y ł k ę . P r z e z s ł u ż ą c e g o

k a i m ó w i ł d o n i e g o :

S t a r v , p r z e z n i e u w i j ę d a ł e m c i t a l a r a , m i a łe ś z a ś d o s t a ć m a r k ę : d a j g o z p o w r o t e m .

C h ę t n i e o d d a m c i t a l a r a , o d p o ­ w i e d z i a ł s t a r u s z e k , le c z n ie c i; m i W i e l- m o ż u A P a n t e ż o d d a m o j e t r z y k r o t n e

P a n U ś m i e c h n ą ł s ię i o d p o w i e d z ia ł :

T v p e w n o n i e j e s t e ś z u p e ł n i e p r z y z d r o w y c h z m y s ł a c h , s t a r u s z k u ! J a k ą to b o w i e m m a w a r t o ś ć t a k i e t r z y k r o t n e w y p o w i e d z e n i e s ł ó w ? M o ­ g ę je o s t a te c z n i e w y p o w i e d z i e ć , s ą p r z e c i e ż j a k w i a t r . k t ó r y r p r z e z l i ś c i e

w i e j e .

T o m o ż e i e l m o ż n y P a n m i j e n a ­ p is z e . j a w e z m ę t ę k a r tk ę i o d d a m t a ­ l a r a z a n i ą .

S z l a c h c ic w s w o i m d o b r y m h u m o ­ r z e w z i ą ł k a w a ł e k p a p i e r u i n a p i s a ł t r z y ’ r a z y „ B ó g z a p ła ć ” — n a m y ś l i ł s i ę j e d n a k i p o w i e d z ia ł :

P o c z e k a j , s t a r u s z k u , c h c e m y z w a ż y ć t w o j e „ B ó g z a p ł a ć " i m o j e g o t a la r a , z o b a c z y m y , c o w i ę c e j z n i c h W a ż y . — ł p o ł o ż y ł k a r t k ę i t a l a r a , n a w a g ę l i s t o w ą , k t ó r a s t a ła n a j e g o b i t t r -

. L e c z s z a l a z k a r tk ą p o s z ła w d o i. t a z a ś z t a l a r e m w g ó r ę . S z l a c h c i c d o ł o ­ ż y ł j e s z c z e j e d n e g o t a l a r a , l e c z w a g a n i e u n i o s ł a s ię . D o p i e r o , g d y t r z e c i e ­ g o t a l a r a d o r z u c i ł , p o d n i o s ł a s i ę w a g a i r ó w n o w a ż y ła s ię z k a r tk ą .

S z l a c h c ic z a m y ś l i ł s i ę i m i l c z a ł p r z e z d ł u g ą c h w i l ę ’. N a s t ę p n i e p o w i e ­ d z i a ł d o w ę d r o w n i k a :

W e ź t e t r z y t a la r y i i d ź z B o ­ g ie m ! T ę k a r t k ę z a ś z a t r z y m a m s o b i e n a p a m i ą t k ę , m a o n a b o w i e m p r z e z c a ­ ł e ż y c i e p r z y p o m i n a ć , i l e w a r t e t r z y ­ k r o t n e ..B ó g z a p ł a ć ” .

Jan Patock.

W o ła s z B o g a , o n c z ę s to s c h o d z i p o k r y j o m u I p u k a d o d r z w i tw o ic h , a le ś r z a d k o w d o m u .

A d a m M ic k ie w ic z .

(4)

0 1 0 49

Słrcntia 4 OPIEKUM DZIATWI Nr. 20.

cfzfecf

T ro je dzieci szło do szkoły...

B ędę się u czy ł i u w ażał b ard zo p iln ie — m ów ił Józio — bo ojciec obie­

cał m i d ać nagrodę, jeżeli m nie n au ­ czyciel pochw ali.

— I ja tak że będę p iln ą i u w ażn ą — m ów iła K asia — bo m i za to m atu sia ch u steczk ę czerw oną k u p i!

— A ja nie m am an i ojca, an i m at­

k i — rzek ł W aluś — n ik t m i za d o b rą n auk ę n ie obiecał n ag ro dy ; ale i ja tak że będę u w ażał i p iln ie p raco w ał, żeb y się n au czy ć czego dobrego i p o ­ tem p o m ag ać siostrze, k tó ra teraz n a m nie p racu je.

K tóre z ty ch dzieci podoba się w am n ajw ięcej i dlaczego?

L u d nasz p rześliczne um ie o p o w ia­

d ać g aw ęd y .

Jak św iatło k sięży ca sw em i p ro m y­

k am i o sreb rzą w szy stk o w około siebie, tak lu d n asz — leg en d am i i p o ezją osnuł, o p rząd ł, ożyw ił w szy stk o to, co w okół siebie w idzi. K ażd e p raw ie d rze­

w o, k w iatek ptaszę, m a sw oją h isto r­

i legendę. K ażde p rzy p om in a nam , że za złe u czy n k i jest k ara, za d o b re — n ag ro d a. W szystkie p o d an ia ludow e, k tó re p rzy ro d ę życiem lu d zk iem o ży ­ w iają — są w sp an iałą księgą, p ełn ą poezji, p ięk n a i w iary .

Ó to dziś p rzy n o sim y w am tak ie p o d an ie:

B ył d aw n o , b ard zo daw no, u b o g i rolnik. P o siad ał on m ałą niw ę ziem i, ale nie m iał koni, ab y tę n iw ę zaorać.

P ro sił i tego i »tam tego bogatego gospo­

d arza: „pożyczcie m i koni, ab y m sw o­

ją n iw ę zao rał", ale n ik t nie chciał m u k o n ia pożyczyć, k ażd y o d p o w iad ał:

— Ja sam d la siebie m am p iln ą ro­

botę, ja sam sobie m uszę orać, siać, bo to teraz n a w iosnę ro b o ta pilna.

I ju ż sobie lu d zie p o o rali p raw ie w szy stk ie zagony, p o zasiew ali ziar­

nem , zasad zili ro zm aite jarzy n y , a b ie­

dnego ro ln ik a n iw a jeszcze n iety lk o nie zasiana, ale n aw et nie zorana.

A m iał ten b ied ak b rata w e w si, n ajw ięk szeg o bogacza. D ru g i, d ziesią­

ty i d w u d ziesty raz p rzy szed ł on do B rata bogacza i prosi:

P ożycz m i b racie konia, pożycz, ja ci odrobię, ja ci się odw dzięczę, p o ­ p atrz, już u ciebie zboże w schodzi, a n a m ojej m ałej niw ie jeszcze nie orano.

— N ie m a czasu! — b u rk n ął b rat — p o tem ci pożyczę.

Z ap łak ał b ied n y człek i odszedł ze łzam i.

A ż n ad eszła W ielk a S obota.

B ogacz do b rata p o sy ła i p o w iad a:

Ju tro ci koni do ro b o ty pożyczę.

Z asm ucił się b ied n y , u sły szaw szy to, bo ciężko m u i sm u tn o b y ło n a sa­

m ą W ielkanoc orać w polu, lecz cóż m iał począć? N a d ru g i d zień rano, gdy w szyscy w e w si św iątecznie p o u b iera­

ni szli w eseli i szczęśliw i do kościoła, b ied ak z p łu g iem w pole do o ran ia w y ru szy ł.

S p o tk ał go siw y jak gołąb starzec i p y ta:

— C o robisz człow iecze? D ziś, w ta­

kie św ięta idziesz o rać?

— O , m ój d o b ry staru szku •x— o d ­ p o w iad a ubogi w ieśn iak z bólem — prosiłem , błagałem , ab y m i k to koni d ał do orania, ale n ik t nie ch ciał pożyczyć, aż n a dziś d ał m i b rat koni do roboty.

Z ostaw tu konie z pługiem i idź do kościoła — o d rzek ł starzec.

Z aw ah ał się trochę w ieśniak, w i­

dząc jed n ak surow e sp o jrzen ie starca, zostaw ił konie i poszedł do kościoła.

W raca z kościoła i oczom sw ym nie w ierzy — całe jego pole ślicznie zao­

ran e. Z dziw ił się też i bogacz, gdy m u b ied ak tak ry ch ło konie o d p ro w ad ził i w y szed ł w pole zobaczyć, czy to p ra­

w d a. L edw ie tam stan ął, aż ów starzec siw iu teń k i zjaw ił się i p o w iad a:

— N ie chciałeś b ratu pom óc w n ie­

doli, w u ro czy ste św ięto k azałeś m u orać, w ięc za k arę będziesz ry ć zie­

m ię do k o ń ca św iata i n ig d y jasności d zien n ej nie zobaczysz.

S tarzec zn ik ł, a bogacz przem ienio ­ n y w k reta ry je i ry je pod ziem ią, orze tam jak m oże, a św iatła słonecznego n ig d y nie w idzi.

wycieczka wakacyjna W ak acje! w ak acje! p ły n ęło z u st dzieci, o p u szczający ch gm ach szkolny.

R adość nie do opisania. K ażd y biegł w sw oją stronę. T ad eu sz z k ilk o m a kole­

gam i o czem ś ro zm aw iali....

Jak sp ęd zim y w ak acje — rzek ł T adeusz.

— W iesz, T ad k u , zro b im y w yciecz­

k ę — w trącił Józik.

— B raw o! braw o! — p o sy p ały się o k rzy k i. W szy scy p o żeg n ali się u m a­

w iając się n a n ajb liższą niedzielę n a w ycieczkę.

N adeszła niedziela. S łońce p ro m ien­

ne i radosne, w y ch y lało się z za chm ur.

T ad eu sz zerw ał się z łó żk a, cicho, b y nie b u d zić rodziców , u m y ł się, zm ów ił p acio rek i sp o ży ł śn iad an ie. W tem stuk do okna. — T o Jó zik i k o led zy k ry czą:

„W staw aj, śpiochu, czas ju ż czas". — T ad eu sz w y b ieg ł już n a ulicę...

W p o b liżu za m iastem jest p ięk n y las. T o też żw aw o i ochoczo ru szy li w szy scy w jego k ieru n k u . Z a m iastem n a kom endę T ad k a, rozległ się śpiew :

„H ej, h ej, do k n iej"...

Z rad o ścią i h u m o rem w k ro czy li do

lasu. T u rozbili n am io t i rozpoczęli w e­

sołe h arce i gry. A słońce, w schodziło w y żej po błękicie, rzu cając sw e p ro­

m ienie w g łąb lasu . Z d ała d al się n ag le słyszeć tu rk o t pow ózki i stąp an ie ko­

p y t końskich. P rzerw an o grę. W ybiegli n a sk raj lasu i o dziw o! R odzice T ad ­ k a i Jó zik a zajeżd żali p rzed las. W tej ch w ili T ad ek d ał rozkaz u staw ien ia się za d rzew a i zan u cen ia piosenki. W je­

d n ej chw ili rozległ się z za d rzew w e­

soły śpiew p io senk i szkolnej.

R adość rodziców b y ła w ielk a z m i­

łego p rzy w itan ia, lecz n iem n iej się zdziw ili, g d y ch ło p cy w y sk o czy li z za d rzew , stan ęli kołem i zaśp iew ali:

W itajcie ro d zice k o chan i.

N ad życie m y w as kocham y, C iebie ojcze i m ateczk o N a w ycieczce tej w itam y!

N astęp n ie T ad ek i Józio p rzy w itali się z rodzicam i, p rzed staw iając k o le­

gów . O jciec T ad k a poczęstow ał w szy­

stk ich czekoladką.

N a now o rozpoczęły się w esołe p lą­

sy, g ry i zab aw y , ale czas szy b k o u cie­

k ał. T o też n iezad łu g o z śpiew em na u stach w racali chłopcy do m iasta...

C zas do dom u, czas, D zw onek z w ieży w oła nas!

Z zapałem o p o w iad ali chłopcy o tej w ycieczce w dom u. T ad ek b ard zo d zię­

k o w ał rodzicom , iż pozw olili m u w ziąć w n iej u d ział i za m iłe o d w ied zin y w lesie. — T ym czasem dzw on k o ścieln y odezw ał się, w zy w ając w iern y ch n a nabożeństw o. S zli w szycy, niosąc w sercu m iłe w rażen ia z o d b y tej p ierw ­ szej w ycieczki w ak acy jn ej.

H. K. Silbernagel.

o—

KONCERTY RADJOWE DLA MŁODZIEŻY.

P ocząw szy od 1-go w rześn ia P o lsk ie R a- d jo n ad aw ać b ęd zie raz na ty d zień k o n certy szkolne. W p o ro zu m ien iu z M in. W . R . i O . P . czas trw an ia ty ch k o n certó w u stalo n y został n a 45 m inut. Jed en k o n cert w m iesiącu p rze­

zn aczo n y będzie d la m ło d zieży g im n azjaln ej, a trzy pozostałe, d la szkół pow sz. (C P C .)

W AMERYCE NAWET NIEMOWLĘTA MÓWIĄPRZEZ RADJO.

W W ielk iej B ry tan ji zak azan o dzieciom p o n iżej 14 lat w y stęp o w ać p rzed m ik ro fo­

nem . W L o n d y n ie p rzestrzeg ają' ściśle teg o zak azu , n ato m iast w A m ery ce n aw et n iem o­

w lęta d o p u szczan e są do m ik ro fo n u . (C P C .)

Humorek

W ładeczku, ju ż się ch y b a n ajad łeś?

— O , nie, m am u siu , bo m n ie jeszcze b rzu szek nie boli.

TRAFNA ODPOWIEDŹ.

N auczy ciel: S tasiu m ożesz m i p o w ie­

dzieć, k ied y żył K rzyszto f K olum b?

U czeń (bez n am y słu ): — W czasie, k ie­

dy A m ery k a zo stała o d k rytą.

K siążn ica K o p em ik an sk a W T o ru n iu

Cytaty

Powiązane dokumenty

S pojrzał na nogi, ow inięte iw czarne płachty sukienne, na płaszcz pstrzący się od różnokolorow ych łat, na sznurkiem zw iązaną ładow nicę, wr końcu na tw arz

wodu, ale cóż miała robić, opiekowała się jednak nadal biednymi, pielęgnu ­ jąc chorych i starając się ulżyć im w miarę swoich możności?. Pewnego dnia

Leśniczy tymczasem pędził wprost, a gdy się zbliżał do chatki, usłyszał wołanie na pomoc.. Szybko przebiegł jeszcze przestrzeń, dzielącą go od do

A tak się już chłopcy cieszyli, że burza powstrzyma nauczyciela gdzieś w drodze?. Nado- miar złego nauczyciel z niczego nie chciał być

niły się, przeskakiwały jedne przez drugie, przewracały się po miękkiej trawie i wyprawiały tysiączne figle.. Starsi zaś zbierali skrzętnie ziółka

— Luś zbierał małe kamyczki, przyglądał się wielkim małżom, leżącym na dnie.. Potem, kiedy już trzeba było wyjść z wody Luś postanowił nazbierać w lesie

Gdy usłyszał tętent koni, chciał się był u- kryć: ale wydało mu się to niegodnem tchórzostwem, śmiało więc z głową podniesioną stanął na progu.. — Gdzie

I płynęły te gorące jak żar słowa do Pana, i snuły się do nie­.. ba bez ustanku jak owe obłoki, aż wysłuchał Pan prośby ich i