• Nie Znaleziono Wyników

Opiekun Dziatwy : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1935.09.21, R. 5, nr 23

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Opiekun Dziatwy : bezpłatny dodatek do "Głosu Wąbrzeskiego" 1935.09.21, R. 5, nr 23"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

OPIEKLI DL!/\TWY

BEZPŁATNY DODATEK DO „GŁOSU WĄBRZESKIEGO"

NR. 23 WĄBRZEŹNO, DNIA 21 WRZEŚNIA 1935 ROKU ROK 5

JasKółcze loty.

Opowiadanie.

(Napisał Władysław Dunarowski) Zanosiło się na burzę. Wiatr ciskał chmurami w słońce, a piaskiem lu­

dziom w oczy. Nawet te najdumniej­ szewierzchołki drzew kłaniały się so­

bie w pas, albo jeszcze niżej.

Chłopcy nie posiadali się z radości, gdyż warunki zabawy były nad­ miar sprzyjające. Jurek może już set­

ny raz dymał na górkę całąsiłą płuc, by z wierzchołka, rozłożywszy ramio­

na jak ptak skrzydła zlecieć z wia­

trem wdół, prawie nie dotykając zie­ mi.

— Ździch... patrz! Ani jaskółka prędzej nie leci! No.... sam powiedz.

Żebyś wiedział, że ziemi ani tyćko się nie dotykam. Patrz...

Ale zanim Ździch zdołał oderwać wzrok od swych papierowych łódek, pływających po sadzawce, z której przed chwilą wywlokły się ubabrane kaczki, — Jurek był na dole.

— Lepiej spójrz na moje „morze , jak okrętami podrzuca, jak się pieni!

Wspaniałe, co? Wiatr trochę niebez­

pieczny: te trzy łódki z bloku rysun­

kowego poszły na dno. Załoga urato­

wana, jednemu jednak marynarzowi rekin urwał głowę.

— A może ten marynarz wcale nie miał głowy?

Wszyscy byli z głowami i ze wszystkiem. Ale popatrz... widzisz, jak morze ślicznie faluje... jak statki się kołyszą...

— A czy wiesz, Ździch,że i ty je­

steś umalowany błotem?

Chłopiec stwierdził to, ale już bez antuzjazmu. Istotnie holowanie stat­

ków do płytkiego wybrzeża ma dosyć niemiłe następstwa.

Co robić? — pyta jeden dru­

giego wzrokiem. Po rozwadze docho­

dzą obaj do przekonania, że najlepiej zaczekać, aż deszcz zacznie padać...

Wtedy i upaść można łatwo i ubranie powalać. W takich warunkach cała wina spadnie na burzę — i będzie po kłopocie.

Lecz burza zwleka. Natomiast zjawia się na ganku babka. Chłop­

cy wiedzą doskonale, kogo wygląda.

Ale czy ich dostrzeże? Zbyt słaby ma już wzrok. Mała jednak z tego pocie­

cha. Babka za chwilę wyśle kogoś ze służby na poszukiwanie malców — i sprawa weźmie obrót jak najgorszy.

Raczej udać się pod opiekę babki...

Jakoż za chwilę, w zmienionem ubraniu, które babka pokryjomu przy­ niosła, rozczulał się Zdzieli nad jej do­ brocią i wyrozumiałością.

Wiesz Jur, a możeby tak naszą babunię zaprosić, jak będę na drugi raz puszczał okręty na morze?

Masz rozum... babunię? Głup­ stwa pleciesz. Cóż ty sobie wyobra­ żasz, że masz coś nadzwyczajnego do pokazania?

Poczekaj, niech burza przejdzie

a zobaczysz! Nawet ty ze skrzydła­ mi jaskółki nie przeskoczysz go wtedy.

Tyle wody przybędzie, że sambyś się utopił. A teraz chodź, wyszukamy na strychu jakie pudło na nowy okręt.

Rewizja strychu dała nadspodzie­ wane wyniki. Oprócz obfitego mater- jalu na budowę floty, znalazł Jurek rzecz specjalnie jego interesującą: la­

tawiec. Po zbadaniu okazało się, że la­ tawiec jest prawie w dobrym stanie, jedynie ogon należałoby trochę uzupeł­ nić i sznurek przy dłużyć.

W czasie tych przygotowań nad­ szedł nauczyciel. Po domu rozległy się wołania:

Jurek! Zdzieli! Lekcjaaa!...

Chcąc nie chcąc, trzeba było pójść na tę nieszczęsną lekcję. A tak się już chłopcy cieszyli, że burza powstrzyma nauczyciela gdzieś w drodze. Nado- miar złego nauczyciel z niczego nie chciał być zadowolony. Dobre odpo­ wiedzi zbywał milczeniem, złe popra­ wiał i tłumaczył do znudzenia. Ach, żeby się tojużskończyło! Na szczęście w pokoju zrobiło się całkiem ciemno.

Chłopcy orzekli jednogłośnie, że nie

widzą ani literki. Nauczyciel spojrzał w okno i rzeki cicho prawie do siebie:

l ak. idzie burza; pytanie,co z te­

go będzie?

Chłopcy podchwycili pytanie i za­

częli snuć przed nauczycielem plany na ów czas, gdy już burzy nie będzie.

Mamy śliczny okręt — mówi z przejęciem Zdzielidice pan zoba­ czyć? Nazywa się „Polska“.

— A jakże nazywa się to morze, po którem pływają twoje okręty?

Zdzieli nie myślat dotąd o nazwie morza.

— Jak?... a no ..Polskie Morze" odparł zdecydowanie, wymyśliwszy na prędce tę nazwę.

Doskonale, mój chłopcze, dosko­

nale! — doleciał z tyłu glos dziadka.

Wszyscy byli zaskoczeni, gdyż nikt nie zauważył wejścia staruszka.

Więc ty, Zdzielili, masz okręty i polskie morze jak powiadasz; a ty

Jurku?

Chłopiec skoczył z krzesła i pobiegł do dziecinnego pokoju. Za chwilę wniósł latawca z długim, strzępiastym ogonem.

Cóż to za rysunek na latawcu bo nie dojrzę?

Biały Orzeł!

Dokończenie za tydzień.

Myśti mjbrane

Marnować czasu trzykroć szkoda, Gdy wiosna niknie skrzydlata.

Więc niech się święci dusza młoda I młodociane lata!

Gdy czas ucieka, gdyby woda, Niech zapał nie odlata,

I niech się święci dusza młoda I młodociane lata!

Or-Ot-

(2)

S tro n a 2 O P I E K U N D Z I A T W Y N r. 23.

łfa/o Janeczka

M a ła J a n e c z k a s k a k a ć lu b iła .

„ E j, J a n ec z k o , b ą d ź o s tro ż n a , Ł a tw o n ó ż k ę z ła m ać m o ż n a !"

M a tk a c ó rk ę p rz e s trz e g a ła ; L e c z J a n e c z k a n ie s łu ch a ła...

H y c z e s to łu n a p o d ło g ę 1 — z ła m a ła s o b ie n o g ę .

O krtilu, który płakał

D a w n o , b a rd z o d a w n o , ż y ł n a ś w ię ­ c ie k ró l p e w ie n , k tó ry b y ł ja k p o w ia ­ d a li i d z iś je sz c z e p o w ia d a ją s ta rz y lu d z ie — n a jb o g a ts z y m c z ło w ie k iem w p o ś ró d ż y ją c y c h . Z ło ta m ia ł p o d o b ­ n o d w ie , w y s o k ie n a k ilk a ty s ię c y m e ­ tró w ' g ó ry ; s re b ra p e łn e s p ic h rz e ; w rz e k a c h je g o k ra ju , z a m ia s t w o d y , p ły n ę ło m le k o i m ió d , a c h le b , b ia ły ja k śn ie g , w y ra sta ł n a p o la ch g o to w y d o je d z e n ia . O p o w ia d a n o te ż o o w y m k ró lu , ż e je s t n a js z c z ęś liw y s z y z lu ­ d z i. boi m a w s z y stk ie g o ty le , ż e i p rz e z tv s ią c e la t b y m u s ta rc z y ło , c h o ć b y ż y w ił m il jo n lu d z i.

M y lili się je d n a k c i. c o ta k p o w ia ­ d a li. g d y ż k ró l b y ł z a w sz e b a rd zo s m u tn y i n ie m ia ł n ik o g o , p ró c z k ilk u d w o rz a n .

W d z ień z a m y k a ł się w s w o im z a m ­ k u , a b y n ik o g o n ie w id y w ać , a w n o ­ c y s ta w a ł p rz y o tw a rłe m o ik n ie i p a ­ trz a ł w ś w ia t.

W ó w c za s to w o c z a c h b o g a te g o k ró la p o ja w ia ły się łz y , ja k k ro p le ra n n e j ro sx d u ż e i s p a d a ły p o w y c h u ­ d ły c h p o lic zk a c h d łu g o ... d łu g o ... a ż d o ra n a.

D w o rz a n ie k ró le w s c y lito w a li się n a d sw o im p a n e m i d z iw ili s ię d la c z e ­ g o ta k b o g a ty c z ło w ie k — m ia s t się ra d o w a ć — p ła c z e .

P o s ta n o w ili z a g a d k ę tę ro z w ią z a ć.

P e w n e g o d n ia p o s z li d o k ró la i n a j­

s ta rs z y z n ic h w ' ta k ie p rz e m ó w ił s ło w a:

K ró lu n a s z i p a n ie ! O d d łu g ie ­ g o ju ż c z a s u p a trz y m y n a c ie b ie i s m u ­ tn o n a m , g d y ty p lą c z es z . C h c e m y c i ż y c ie o sło d z ić . O tó ż o g ło ś, k ró lu p o c a le m p a ń stw ie , ż e c z ło w ie k o w i, k tó ­ r y w y rz u c i s m u te k z tw e g o s e rc a i o - s u s z y łz y n a lic a ch , d a s z w ie lk ą n a ­ g ro d ę .

N ie m a ta k ie g o , k tó ry b y to m ó g ł u c z y n ić . B y ł d a w n ie j — te ra z n ie m a

o d p o w ie d z ia ł k ró l.

S p ró b u j je d n a k , a je ste śm y p rz e k o n a n i, ż e się ta k i z n a jd z ie .

K ró l d łu g o s ię n a m y ś la ł, w re sz c ie p o z w o lił. N a ty c h m ia st d w o rz a n ie p o - ro z s y ła li p o s ła ń c ó w — trę b a c z y n a w s z y s tk ie s tro n y k r a ju i c i o g ła s z a li w o lę k ró le w s k ą .

W n ia le m m ia s te c z k u , n a s a m e j g ra n ic y p a ń s tw a , m ło d a k o b ie ta z z a ­ s ło n ię tą tw a rz ą s ta n ę ła p rz e d p o s ła ń ­ c e m k ró le w s k im i rz e k ła :

Z a p ro w ad ź m n ie p rz e d o b lic z e tw e g o p a n a , a ja g o p o c iesz ę.

Z d z iw ił się trę b a c z, z d z iw ili s ię o - b e c n i p rz y te rn lu d z ie .

T yr c h c esz k ró lo w i n ie ś ć ra d o ś ć, s k o ro ś s a m a w ła c h m a n a c h ?

J a — o d p o w ie d z ia ła n ie w ia sta .

A c z em u z z a sło n ię tą tw a rz ą c h o d z isz ?

T o m o g ę p o w ie d z ie ć s a m e m u ty lk o k ró lo w i.

T rę b a c z z d z iw ił się je s zc z e b a r­

d z ie j, je d n a k p rz e c z u w a ją c rz e cz n a d ­ z w y c z a jn ą , p o s ta n o w ił z a p ro w a d z ić n ie z n a jo m ą d o sw eg o p a n a .

W s to lic y u d e rz o n o w d z w o n y n a ra d o ś ć. Z n a laz ł s ię c z ło w ie k , k tó ry p o tra fi ro z w es e lić k ró la .

N a z a ju trz z e b ra li się w s z y s c y w w ie lk ie j s a li, g d z ie m i z ło ty m tro n ie , s ie d z ia ł s m u tn y k ró l. M te in d rz w i się o tw o rz y ły i w p ro w a d z o n o n ie z n a jo ­ m ą .

J a k b y ła w ła c h m a n a c h , ta k p ro ­ sto p o d e s z ła d o k ró le w s k ie g o tro n u .

J a m je st, p a n ie — rz e k ła — k tó ­ ra ci s m u te k w y rw ę z s e rc a i łz y u s u n ę n a lic a ch tw o ic h .

T y ? — z d z iw ił się k ró l.

T a k . N a jp rz ó d je d n a k m u s isz m i, k ró lu m ó j i p a n ie , p o w ie d z ie ć , ja k ie to d rę c z ą c ię c ie rp ie n ia , ż e ś s m u tn y i łz y ro n isz.

O tó ż m o je d z ie c k o — m ó w ił s m ę tn y m g ło se m k ró l — m ia łem ja d a w n ie j c ó rk ę c u d n ą , ja k k w ia t w io ­ s e n n y — d o b rą ja k s e rce g o łę b ia . Ź li lu d z ie o s k a rż y li ją p rz e d e m n ą >a c ię ż ­ k ie z b ro d n ie i n a m ó w ili d o w y p ę d z e ­ n ia z k ra ju . U c z y n iłe m to , le cz d z iś w ie m , ż e o n a b y ła n ie w in n a , c z y sta i k o c h a ła m n ie . P o s z ła , łz y m a ją c w o c z a c h , b e z s ło w a s k a rg i — s a m a — iw d a le k i ś w ia t i d z iś... m o ż e ju ż n ie ż y je , a lb o u o b c y c h lu d z i c h le b a s z u ­ k a . C ię ż k o z a w in iłe m , a le te ż c ię ż k o m n ie B ó g p o k a ra ł, b o te ra z c ią g le je ­ n o łz y le ję i ro z p a cz a m , n ie m o g ę n i­

g d z ie c h o ć c h w ilk i ra d o śc i z n a leź ć . T a k i ty , d z ie ck o , le k a rs tw a m i n ie d a s z ; ju ż ja b ę d ę p ła k a ł d o ś m ierc i.

T u ro z p ła k a ł się k ró l rz e c z y w iśc ie , a w s z y s cy d w o rz a n ie z n im .

N ie w ia s ta p y ta ła d a le j:

— A c o b y ś k ró lu z a to d a ł, g d y b y s ię c ó rk a tw o ja z n a la z ła ?

P o ło w ę k ró le s tw a m o je g o ro z ­ d a łb y m u b o g im . A le c z y ś ty je st c z a ­ ro d z ie jk ą , a lb o z n ie b a p rz y c h o d z is z , ż e o ta k ie rz e c z y p y ta sz ?

N ie w ia sta n ie o d rz e k ła n ic .

K ró l i c a ły je g o d w ó r p a trz e li n a n ią w m ilc z e n iu i... c z e k a li.

W te j c h w ili n ie z n a jo m a w y p ro ­ s to w a ła się i z e rw a ła z s ie b ie c z a rn ą z a sło n ę .

W s z y s c y o n ie m ieli z p o d z iw u . O c z o m ic h u k a z a ła s ię ś lic z n a ja k k w ia t w io se n n y , z ro z p u s z c z o n y m k u z ie m i w ło se m , d z ie w c z y n a .

P ie rw s z y o c h ło n ął k ró l.

M o ja c ó rk a ! — z a w o ła ł.

O jc z e !

I p a d łs z y so b ie w o b ję c ia , p ła k a li z ra d o ś c i i sz c z ę śc ia .

D łu g o je sz c z e p e te m ż y ł k ró l i c ie ­ s z y ł się w id o k ie m u k o c h a n e j c ó rk i.

N a jw ię c e j b ło g o s ła w ili k ró le w n ę u b o d z y i ż e b ra c y , k tó rz y w e d łu g o b ie tn ic y , o trz y m a li p o ło w ę s k a rb ó w k ró le iw s k ic h .

S tan isław S o jk a.

G d y k a s z ta n y d o jrz e w a ją ...

X.łałe eayłłi

N ajw ię k szą c zę ść ra d o śc i z n a jd u je m y w p ra cy . K a żd a c z y n n o ść i rze cz y w ista p ra c a z a jm u je n as, sk o ro się c z ło w iek w n ie j z a g łę ­ b i. N ie sp o só b i ro d z a j p ra cy c z y n i n a s sz c z ę­

śliw y m i, a le rad o ść d z iała n ia , tw o rze n ia . — S p o c z y n e k b e z p rac y je s t ta k , ja k jed z en ie b e z a p e ty tu . W e so ła p rac a , to rze cz n a jz d ro ­ w sz a, ja k a istn ieć m o że. H ilty .

(3)

N r. 2 5 . O P I E K U N D Z I A T W Y S tr o n a 3

Ula posiedzeniu

P r a w ie s to la t te m u j a k w N o w e j A n g lji ( p r o w in c ja p ó łn o c n e j A m e r y ­ k i) p r z y p a c llo z a ć m ie n ie s ło ń c a . N ie b o p o k r y ło s ię w ó w c z a s c ie m n o ś c ią a w ie ­

lu m n ie m a ło , iż n a d s z e d ł d z ie ń S ą d u o s ta te c z n e g o . S e n a t s ta n u K o n e k tik u t

■c id b y w a l w ła ś n ie p o s ie d z e n ie i n a w i­

d o k o w e j c ie m n o ś c i, k tó r y ś z c z ło n ­ k ó w w n ió s ł p r o je k t, a b y o d ło ż o n o o b r a d y . N a to s ta r y , p u r y ta ń s k i c z ło ­ n e k D a v e n p o rt z e S ta m f o r d u p o w s ta ł i r z e k ł. iż je ś li n a d s z e d ł d z ie ń o s ta ­ te c z n y , to o n p r a g n ie w ła ś n ie , a b y s ię z n a jd o w a ł n a s w o je m m ie js c u , s p e ł­

n ia ją c o b o w ią z k i. Z te g o w ię c p o w o d u p r o p o n o w a ł, a ż e b y p r z y n ie s io n o ś w ie ­ c e i p o s ie d z e n ie s z ło w ła ś c iw y m t r y ­ b e m . W y tr w a ć w o b o w ią z k u b y ła to m a k s y m a o lw e g o m ą d r e g o c z ło w ie k a , k tó re g o w n io s e k s ię u tr z y m a ł.

(S . S m ile s : O b o w ią z e k )

D o m e k w ło ś c ia ń s k i w o k o lic a c h N ie m n a

I L E J E S T R Ó Ż N Y C H J Ę Z Y K Ó W N A ś W I E C I E ?

W e d łu g n a jn o w s z y c h b a d a ń lic z b a is tn ie ją c y c h n a k u li z ie m s k ie j r ó ż ­ n y c h ję z y k ó w w y n o s i o k r ą g ło 1 0 0 0 , w d ą c z a ją c w tę lic z b ę 4 0 0 n a r z e c z y i o d m ia n ję z y k o w y c h . J a k w ie lk a r o z m a ito ś ć p a n u je w te j d z ie d z in ie , w s k a z u je f a k t, ż e E w a n g e lja je s t p r z e tłu m a c z o n a n a 5 7 0 ję z y k ó w . M a - o z n a n ą o s o b liw o ś c ią w d z ie d z in ie in g w is ty k i je s t f a k t, ż e u p le m ie n ia C a ry b ó w m ę ż c z y ź n i u ż y w a ją in n e g o ję z y k a n iż k o b ie ty . W s z e la k o ję z y k m ę ż c z y z n je s t tu ję z y k ie m p o w s z e c h ­ n ie u ż y w a n y m .

W s p a n ia ły s u k c e s o d n io s ły b a lo n y p o ls k ie w z a w o d a c h o p u h a r G o r d o n - B e n n e ta

( C z y ta j „ G ło s W ą b r z e s k i" )

C o ta m r o b is z , w ie w ió r e c z k o '?

J e m o r z e s z k i p a n ie n e c z k o !

K tó ż c i z r y w a , m o ja m iła ? W ie w ió r e c z k a s ię z d z iw iła :

S a m a s o b ie z r y w a m — p o w ie — J e s te m m ło d a , s a m o z d r o w ie ,

A w ie m p r z e c ie , ż e p r ó ż n ia c y T y lk o ż y j ą z c u d z e j p r a c y .

K a ż d y s ta n m a s w o je w ła ś c iw e z a ­ d a n ia , o b o w ią z k i. — W k o ś c ie le w N a s s e n b e u r n z n a jd u je s ię s ta ry o b r a z , k tó r y p r z e d s ta w ia w s z y s tk ie s ta n y z ic h o b o w ią z k a m i. P a p ie ż je s t p r z e d ­ s ta w io n y ' n a ty m o b r a z ie w n o r n a c ie , la p o d p is je s t ta k i: „ J a n a u c z a n i w a s 1 w s z y s tk ic h 4. C e s a r z z b e r łe m i w k o - i r o n ię , a n a p is : „ j a r z ą d z ę w a m i ( w s z y ­

s tk im i’4. P r z y g e n e ra le j e s t n a p is : „ j a s tr z e g ę w a s w s z y s tk ic h " . C h ło p p r z y p łu g u m ó w i: „ J a ż y w ię w a s w s z y s t­

k ic h 44. U d o łu w y o b r a z ił m a la r z s z a ta ­ n a z ta c z k a m i i z n a p is e m : „ J a z a b io rę w a s w s z y s tk ic h , je ś li n ie s p e łn ic ie d o ­ b r z e s w y c h o b o w ią z k ó w i p o w in n o - x • 66

S C I .

(E h in ig : N o w e p r z y k ła d y ) .

U KUPCA — ŻYDA...

S ie d ti ta k u la n y n ie p ra w d a m ło d y c z ło -

wieku.

| R Z E C Z P O S P O L IT A P O W IE R Z Y Ł A ...

G d y w o js k a n a s z e p o d C e c o r a p o ­ b ite z o s ta ły , u p r o w a d z ił h e tm a n Ż ó ł­

k ie w s k i n ie d o b itk ó w k u D n ie s tr o w i i z a s ła n ia ł ic h w ła s n e m i p ie rs ia m i o d d o g a n ia ją c y c h b u r k ó w . S y n o w ie r a ­ d z ili m u , a b y w ła s n e s w o je ż y c ie r a ­ to w a ł, n a c o o d p o w ie d z ia ł m ę ż n y s ta ­ r z e c :

N ie ! m o je k o c h a n e d z ie c i, R z e ­ c z y p o s p o lita c a łe m i w o js k o p o w ie ­ r z y ła , je ż e li g o n ie u r a tu ję , to r a z e m z n ie m z g in ę .

T a k s ię te ż s ta ło , a n a m ie js c u , g d z ie p o le g ł, p o s ta w io n o p o m n ik z n a ­ p is e m : „ U c z c ie s ię , j a k m ilo z a O j­

c z y z n ę u m ie ra ć " .

( K r ó tk ie p r z y p o w ie ś c i) .

Gtiiazdy tatisry

Ż y ła s o b ie n ie g d y ś m a le ń k a d z ie ­ w e c z k a , k tó r ą o d u m a r li r o d z ic e , a b y ­ ła o n a ta k u b o g a , ż e n ie m ia ła a n i iz d e b k i, g d z ie b y m o g ła m ie s z k a ć , a n i łó ż e c z k a , w k tó r e m b y m o g ła s y p ia ć , a ty lk o c z a p e c z k ę n a g ło w ie , s u k ie n k ę n a s o b ie i k a w a łe k c h le b a , k tó r y p o d a ­ ła je j lito ś c iw a d ło ń .

A le b y ła d o b r a i p o b o ż n a . A g d y ją ta k c a ły ś w ia t o p u ś c ił, o d d a ła s ię w o - p ic k ę B o g u i w y s z ła w p o le . W ie m s p o tk a ła u b o g ie g o c z ło w ie k a , k tó r y r z e k i:

j — D a j m i c o je ś ć , je s te m ta k b a r - id z o g ło d n y ! ...

S ie r o tk a p o d a ła m u s w ó j c h le b , a u b o g i r z e k ł:

N ie c łi c ię B ó g b ło g o s ła w i! — i p o ­ s z e d ł d a le j.

P o c h w ili n a d e s z ło d z ie c ię , k tó r e p ła k a ło , m ó w ią c :

Z im n o m i w g ło w ę , d a j m i c o ś , a b y m m o g ła n a k r y ć !

S ie ro tk a o d d a ła d z ie c k u s w ą c z a ­ p e c z k ę i p o s z ła d a le j. P o c h w ili s p o t­

k a ła in n e d z ie c ię , k tó r e n ie m ia ło s u ­ k ie n k i i d r ż a ło z z im n a , a s ie ro tk a o d ­ d a ła m u s w o ją s u k ie n k ę .

W r e s z c ie p r z y s z ła d o c ie m n e g o la s u i ta m s p o tk a ła je s z c z e je d n o d z ie c ię , k tó r e p o p ro s iło ją o k o s z u lk ę , a s ie r o t­

k a p o m y ś la ła :

J e s t c ie m n a n o c , n ik t m n ie n ie z o b a c z y , m o g ę w ię c z o s ta ć b e z k o s z u l­

k i! — i o d d a la k o s z u lk ę s w ą u b o g ie m u d z ie c k u . A g d y ta k s ta ła i n ic ju ż w ię ­ c e j n ie n ie m ia ła , n a g le z n ie b a s p a d a ć p o c z ę ły g w ia z d y i s ta ły s ię p ię k n e m i, z ło te m i ta la r a m i. A s ie ro tk a , k tó r a o d ­ d a ła s w ą k o s z u lk ę , u jr z a ła , ż e m a n a s o b ie n o w ą , z n a jp ię k n ie js z e g o ln u . W r ą b e k te j k o s z u lk i n a z b ie r a ła m n ó s tw o ta la r ó w i o d tą d ju ż d o k o ń c a ż y c ia b y ­ ła b o g a ta i s z c z ę ś liw a .

Kazimierz Struczyński.

(4)

0 1 0 4 9

S t r o n a 4 OPIEKUN D Z I A T W Y Nr. 21

A U D Y C J A D L A D Z I E C I

S Ł U C H O W I S K O R A D J O W E

W S O B O T Ę 2 1 . I X . O G O D Z . 1 8 .0 0

KĄCIK MŁODEGO POETY O zewnętrzną formę poezji.

U t w o r y p o e t y c k i e w y m a g a j ą p r z e - d e w s z y s t k i e m p i ę k n a i f o r m y , p o n i e ­ w a ż o d z w i e r c i e d la ć o n e m a j ą n i e ­ ś m i e r t e l n e p i ę k n o . — F o r m ę n a z w a ć m o ż n a w ó w c z a s p i ę k n ą , j e ś li o d p o ­ w i a d a o n a s w e m u p r a o b r a z o w i i k i e ­ d y o b j a w i a i d e a l w z u p e ł n o ś c i . Z e w z g l ę d u n a s p o s ó b p r z e d s t a w i a n i a m o w y , p o e z j a s p o k r e w n i o n a j e s t z e s z t u k ą i m u z y k ą , j a k o n e , t a k i p o ­ e z ja m a m a t e r j a l m y ś l o w y p r z e d s t a ­ w i a ć n a m z ż y iw o ś c ią i o b r a z o w o . — D l a t e g o w f o r m i e p o e z j i z n a j d u j e m y d w a s k ł a d n i k i : o b r a z o w y i m u z y c z n y .

j e ż e li ż ą d a s ię o d p o e z j i , b y w o d ­ r ó ż n i e n i u o d p r o z y p r z e d s t a w i a n ą b y ­ ł a ż y w o , to i p o e c i e m u s i b y ć d a n a — w p e w n y c h g r a n i c a c h — t. z w . w o l ­ n o ś ć p o e t y c k a . W o ln o m u t w o r z y ć

n o w e w y r a z y i f o r m y g r a m a t y c z n e , o r a z s t o s o w a ć s k ł a d n i ę s łó w d o w o l n i e . N i g d y j e d n a k n i e m o ż e p o e t a d l a b u ­ d o w y w i e r s z a i r y m u , z n i e k s z t a ł c a ć i g w a ł c ić z a s a d i p r a w i d e ł g r a m a ty k i i s t y l is t y k i .

MODLITWA DZIECI

M a t k a F r a n u s ia i A n i e l k i c i ę ż k o z a c h o r o w a ł a .

D z i e c i b a r d z o p o s m u t n i a ły . Z a c h o ­ w y w a ł y s i ę c i c h u t k o , a b y c h o r e j m a ­ t e c z c e n i e s p r a w i ć p r z y k r o ś c i .

P e w n e g o w i e c z o r a z a p r o w a d z i ł a b a b k a d z i e c i d o p o k o j u , w k t ó r y m l e ­ ż a ła m a t k a . P r z y ł ó ż k u s t a ł o j c i e c i l e ­ k a r z . T w a r z m a t k i b y ł a b a r d z o b l a d a . S p o j r z a ł a s m u t n o n a s w e d z i e c i . N ie m o g ł a w y m ó w i ć j u ż a n i s łc jw a , t y l k o c i ę ż k o w e s tc h n ę ł a . D z i e c i g ł o ś n o z a ­ c z ę ł y p ł a k a ć . W t e d y l e k a r z d a ł z n a k b a b c e , a b y j e w y p r o w a d z i ł a d o d r u ­ g i e g o p o k o j u .

F r a n u s i u ! F r a n u s i u ! — z a w o ła ­ ł a A n i e l k a z p ł a c z e m — m a m a n a s z a u m i e r a !

U s p o k ó j c i e s ię d z i e c i — m ó w i ł a b a b k a , t u l ą c w n u c z ę t a d o s i e b i e . — W s z y s t k o j e s t w m o c y B o g a ! D o n i e ­ g o u d a j m y s i ę o p o m o c !

P r z y k lę k ł y d z i e c i z b a b c i ą p r z e d o b r a z e m M a t k i B o s k i e j , p r z e d k t ó r y m i c h m a t k a z a p a l a ł a w k a ż d ą s o b o tę l a m p k ę i z p ł a c z e m w o ł a ł y :

B o ż e ! B o ż e ! z a c h o w a j n a m k o ­ c h a n ą m a m ę p r z y ż y c i u ! W s t a w s ię z a n a m i , N a j ś w i ę t s z a P a n n o M a r j o ! S p r a w , ż e b y n a s z a m a m a w y z d r o ­ w i a ł a !

P o t e m p a k ł a d k a b a b c i a d z i e c i d o ł ó ż e k . D ł u g o j e d n a k n i e m o g ł y z a ­ s n ą ć — r o z m a w ia ł y c i c h u t k o o m a ­ m u s i .

R a n o o b u d z i ł d z i e c i g lo s o j c a :

C i e s z c i e s i ę d z i e c i, m a m i e t r o ­ c h ę l e p i e j .

D z i e c i z e r w a ły s ię z ł ó ż e k , u b r a ł y s i ę p r ę d k o i z n o w u p r z e d o b r a z e m p o - k l ę k ł y . D z i ę k o w a ł y B o g u , ż e w y s ł u ­ c h a ł ic h p r o ś b y .

G d y p o t e m n a p a l c a c h w c h o d z ił y d o p o k o j u m a t k i , c h o lr a z d a l e k a u ś m i e c h n ę ł a s i ę d o n i c h i r z e k l a c i­

c h u t k o i u c a ł o w a ł a ic h b u z i a c z k i .

Najmniejsi i największy.

A r ty s ty c z n y z e s p ó ł k a ­ r z e łk ó w p o p is u je s ię n a w y s ta w ie w s z e c h ś w ia to­

w e j w B r u k s e li.

Humor

CIĘTA ODPOWIEDŹ.

O jc ie c A n to n i, f r a n c is z k a n in je c h a ł s o b ie k o le ją . W w a g o n ie n a p r z e c iw n ie g o , s ie d z ie li d w a j m ło d z ie ń c y i p o z w a la li s o b ie n a u s z c z y ­ p liw e u w a g i n a te m a t r e lig ji i z a k o n ó w - D łu ­ g o z n o s ił s p o k o jn ie O jc ie c A n to n i o w e p r z y ­ c in k i, n ic n ie m ó w ią c , a ż o to je d e n , z m ło ­ d z ie ń c ó w r o z z u c h w a lo n y m ilc z e n ie m k a p ła ­ n a , r z e k i:

W y b a c z y O jc ie c , ż e g o z a p y ta m , k tó ­ r y m to A n to n im O jc ie c je s t; o w y m z e ś w in k ą , c z y te ż z o s łe m ?

( W ia d o m o , ż e ś w . A n to n ie g o p u s te ln ik a m a lu ją c z ę s to z e ś w in k ą , p r z e d s ta w ia ją c k u ­ s z e n ie g o p r z e z d ja b ła : a ś w . A n to n ie g o P a ­ d e w s k ie g o z o s łe m , s p o w o d u z n a n e g o c u d u ) . O jc ie c A n to n i, n ie n a m y ś la ją c s ię w ię c d łu g o , r z e k ł:

J e ż e li r o z m a w ia m z p a n e m — je s te m A n to n im z e ś w in ią : a je ż e li r o z m a w ia m z p a ń ­ s k im to w a r z y s z e m , to je s te m A n to n im z o s łe m .

— o —

W SZKOLE

N a u c z y c ie lk a : — A le ż m o ja I r e n k o , ja k m o g ła ś z a p o m n ie ć o te c z c e . J e s z c z e s ię k ie ­ d y z d a r z y , ż e z a p o m n is z g ło w ę ...

O n ie , p r o s z ę p a n i, m a m u s ia z a w s z e m i j ą m o c n o p r z y w ią z u je d o c z a p k i...

— o —

N a u c z y c ie lk a : — P io tr z e k to s tw o r z y ł tu ta j te p ię k n e p a g ó r k i z la s a m i jo d ło w e m i?

N o w o p r z y b y ły u c z e ń : — N ie w ie m , p r o ­ s z ę p a n i — o d p a r ł c h ło p ie c p ła c z ą c o — d o ­ p ie r o p r z e d o ś m iu d n ia m i s p r o w a d z iliś m y s ię d o te j o k o lic y .

o —

DOBRA SPOSOBNOŚĆ.

S p ie s z ą c e g o p r z e c h o d n ia z a tr z y m u je j a ­ k iś m ę z c z y z n a :

P r o s z ę o d a te k , d a w n o ju ż n ie ja d łe m - J e s te m a r ty s tą c y r k o w y m b e z z a ję c ia .

— A c z e m s ię p a n d a w n ie j z a jm o w a ł?

— J e s te m p o ly k a c z e m o g n ia , p r o s z ę p a n a .

— A le ż c z ło w ie k u , w ła ś n ie tu n a b o c z n e j u lic y w y b u c h ł p o ż a r . P ę d ź p a n c z e m p r ę d z e j i n a je d z s ię p a n d o s y ta .

o

NA PIERWSZEJ LEKCJI.

P o c z ą te k n a u k i w p ie r w s z e j k la s W N a u ­ c z y c ie l p y ta m a lc ó w k o le jn o , ja k im n a im ię . P e w ie n c h ło p c z y k w y m ie n ia ty lk o n a z w is k o i z d a je s ię n ie r o z u m ie ć , c o to je s t im ię -

S łu c h a j, — m ó w i n a u c z y c ie l — k ie d y je s te ś n a p o d w ó r z u i m a tk a c h c e , a b y ś p r z y ­ s z e d ł d o d o m u , ja k w te d y w o ła ?

— K ie d y m y n ie m a m y p o d w ó r z a .

— N o d o b r z e . W ię c k ie d y je s te ś n a u lic y , a c z a s ju ż n a o b ia d , j a k c ię m a tk a w o ła ?

— W te d y o jc ie c n a m n ie g w iż d ż e .

— o —

U MASARZA.

M a s a r z : — N o , c ó ż ta k ś le p ie w y tr z e s z ­ c z a sz n a m o je n o g i?

S łu ż ą c a : — B o m o ja p a n i k a z a ła z o b a c z y ć c z y p a n m a c ie lę c e n o g i.

K s ią ż m c a K o p e m ik a n s k a

w T o r u n iu

Cytaty

Powiązane dokumenty

O jakbym pragnął — choć biedny i mały — Do Twojej Jezu przyczynić się chwały. Przyjm moje chęci, zamiary, pragnienia, I racz dopomóc do

S pojrzał na nogi, ow inięte iw czarne płachty sukienne, na płaszcz pstrzący się od różnokolorow ych łat, na sznurkiem zw iązaną ładow nicę, wr końcu na tw arz

wodu, ale cóż miała robić, opiekowała się jednak nadal biednymi, pielęgnu ­ jąc chorych i starając się ulżyć im w miarę swoich możności?. Pewnego dnia

Leśniczy tymczasem pędził wprost, a gdy się zbliżał do chatki, usłyszał wołanie na pomoc.. Szybko przebiegł jeszcze przestrzeń, dzielącą go od do

niły się, przeskakiwały jedne przez drugie, przewracały się po miękkiej trawie i wyprawiały tysiączne figle.. Starsi zaś zbierali skrzętnie ziółka

— Luś zbierał małe kamyczki, przyglądał się wielkim małżom, leżącym na dnie.. Potem, kiedy już trzeba było wyjść z wody Luś postanowił nazbierać w lesie

Gdy usłyszał tętent koni, chciał się był u- kryć: ale wydało mu się to niegodnem tchórzostwem, śmiało więc z głową podniesioną stanął na progu.. — Gdzie

I płynęły te gorące jak żar słowa do Pana, i snuły się do nie­.. ba bez ustanku jak owe obłoki, aż wysłuchał Pan prośby ich i