• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek. R. 2 , nr 13 (1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szczutek. R. 2 , nr 13 (1919)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

Rok U. Nr. 13 Cena numeru 80 fen. 30 marca 1919

cz,yro -poLiTyczwr.

jŚ?Y n-raERgzow sr<A

R ys. M. Berezowska

V t r y w e l I! J a k za baw nie w o d z ą sią z a łeb te małe na ro d k ll

(2)

Str. 2. - Nr. 13. „S Z C Z U T E K " 30 marca 1919.

F I L M N A R O D O W Y Sen stuletni zapraw dę teraz na m się iści.

P olska na E uropy stalij weszła afisz.

Z ew szą d się do nas złażą dyplo m a -tu ry śc i, ’ ' Gdzie stąpisz m iły bracie, w szędy w m isye trafisz.

K ażdy nas wącha, bada, n ib y poleć m asarz, P rzy chw ała, że spokojna i nie bolszewicka.

N ie rżnie żydów , a szpiegom daje w olny pasaż...

E nten ta kiw a głową i fajeczkę cycka.

Codziennie przeto rośnie znacznie P olski szansa, Obietnice „w iążące“ p łyn ą nam dla kraju, D ziś nadeszła serdeczna depesza K lem ansa, Jutro — słychać — uznanie będzie Paragw aju!

H allerow i n a szem u nowe szyją buty,

J u ż jedzie z całą arm ią — w film ie G aum ont-P athe.

W ilso n now e rozłożył na s w y m pulcie n u ty, W „Fidze L u d ó w “ urządza P olakom herbatę.

W ien ia w a ju ż ja d l obiad u sam ego Focha, H enryś stu d y u je p iln ie państw otw órczą kw estyę, Czeskie żądania W is ły rzucono do kosza,

Za N. K. N. i A u stry ę dano nam am nestyę.

P olska cala ja k salon, w szystko pełne gracyi;

U kłony, reuniony, bale, obertasy...

Czasem ty lk o ktoś, stojąc w oknie po kolacyi, D ojrzy lunę — to płoną hen na W schodzie lasy!

Płonie połow a św iata, gore ludzka puszcza, D ym i płom ień ogarnia zw olna polski salon.

Grzmot sko w ytu , pieśń d zika — p łyn ie falą tłuszcza — Jakąś szatańską żagw ią cały W sch ó d podpalon.

W salonie m iły św iegot, w zd ych a W łoch przy księżnie, A n g lik k rzy w i paszczękę w uśm iechu uroczym ,

Francuz fra n cu zkiej m ow y w ysłu ch u je m ężnie, Belg chce też coś obiecać— nie w ie zacząć o czem.

C hwalą w szyscy bitnego żołnierza Polaka, Co sw ą piersią zasiania E uropy polać:

Śle depesze, dziś taka m isy a, ju tro taka:

„Pójdą w bój za ojczyznę, byle ich zawołać".

M anekiny czy ludzie, film że to, czy życie?

T en salon, ta pożoga, zw ycięztw o, co m am i...

Dreszcze grozy nam dusze "przenikają skrycie R óbcież co, bo zg in iem y, a w y, razem z nami!

W sza kże ka żd y z nas d zisia j szczery antancista, Na w spom nienie P rusaka pasya nas rozpiera, Ale zróbcie raz koniec i do dyablów trzysta

Dajcie Gdańsk, żyw ność, buty, wróćcie n a m Halera!

W sza kże od listopada, gd yb y wozić taczką H alerczykóu) po je d n y m , przez tyle m iesięcy, Na raty przem ycając, ja k słoninę paczką, M ielibyśm y d yw izyę, dwie, lub naw et więcej!

Krąg płom ieni się zbliża i zatacza kolo Dookoła salonu — d ym ju ż gorżki m roczy, A w ielu, gdy papugi paplają wesoło —.

Na tę przerażną, dziką zorzę w znoszą oczy!

F. Mirando la

N ow e bajki Ezopa

1. K O N I K P O L N Y I P S Z C Z Ó Ł K A .

— N iem ądra jesteś, pszczółko — rzeki konik pol- n y — przez całe lato m ozolnie pracujesz, gdy ja nic nie robię i wesoło czas spędzam , ćw ierkając sobie dla w ła ­ snej przyjem ności.

— Z a to ty, lekkom yślny próżniaku — odparła p r a ­ cow ita pszczółka — przym ierasz głodem w zimie, gdy ja , dzięki m ej przezorności i skrzętności, żyw ię się d o ­ statn io zapasam i nagrom adzonym i w lecie.

— Zobaczym y, czy ci się to teraz uda! — m ruknął urażony konik polny i u d ał się prosto do kom isyi dla zw alczania lichw y, gdzie w niósł n a pszczółkę doniesie­

n ie o m agazynow anie środków żywności.

W ydelegow any przez kom isyę niedźw iedź, przepro­

w adził rew izyę w ulu i w łasnojęzycznie skonfiskow ał znalezione tam zapasy.

Jowialski Eter z Ameryki

N auczyciel chem ii pokazując uczniom eter.

— Patrzcie, ja k szybko u la tn ia się bez śladu.

— Proszę p a n a profesora, a czy przyw ieziono gO' także z Am eryki?

K o c h a n y S z c z u t k u !

Na kilka m iesięcy przed w ybuchem w ojny zjaw ili się pewnego d n ia w K rakow ie w cukierni M ichalika d w aj „globetrotterzy“ w u b ra n ia c h turystycznych, zbierając .od gpści datk i i pozostaw iając w zam ian

każdem u o f i a r o d a c y pocztów kę ze sw ym i fotografia­

m i, facsim ilam i podpisów i drukow anem objaśnieniem głoszącem, że są to dw aj N orw egow ie,którzy postano­

w ili odbyć pieszo i bez zapasów pieniężnych podróż naokoło św iata.

O glądam y tedy owe pocztów ki i uderza n as ty p obu tw arzy, zgoła nie w yglądających n a skandynaw skie: w y­

stające kości policzkowe, nosy ja k kartofle — wszystko to jask ra w o kontrastow ało z podpisam i Lars i Larsen.

Nie m ogliśm y rozw iązać zagadki ich narodow ości, gdy w tem jeden z naszej kom panii zawołał:

— Ju ż m am ! P rzeczytajcie oba nazw iska wstecz!

Lam ent „pani posła"

M imo praw n ib y ró w n ych trw a krzyw d a kobiety!

Oto zasiadam w praw dzie w Sejm ie, lecz niestety Bez tytu łu ! Ś w ia t posła posłem zuńjkl nazyw ać, L ecz ja k ie j n a zw y w inien w zględem m n ie używ ać, O tem dotąd dekrety m ilczą w „Monitorze

T y ułidzisz m oją krzy w d ę i nie grzm isz, o Boże!

J a k m n ie zwać, n ik t z pra w icy nie wie, ni z lewicy.

W prost za obrazę nazw ę w zięła b ym p o ś l i c y . Depu t a t k i zaś tytu ł z płcią m ą byłby sprzeczny, Gdy ty tu ł depu m a m k i trafny, lecz m n ie j grzeczny.

A nazw a dele g a t k i też w rodzaju m ęskim , N iezgodna z charakterem n i ze strojem żeńskim . Usuń, W y so k i S ejm ie, krzy w d ę i bezprawnie, W y m y ś l m i ja k iś ty tu ł i ustal w ustawie!

Sufrażystha

(3)

J A K U W

^30 marca 1919. • -.

K iedy przyszedł dzień poboru Kazio zrobił m in ę głupią:

„Tyle ludzi na front biorą

jeszcze m n ie gdzie za ka tru p ią ".

W ięc, choć zd ró w ja k k o n ik polny zaraz zrobił się — niezdolny!

Do den tysty m igiem wali pod obcęgi kładzie głowę by go na f r o n t nie w ysłali z ęby w yrw ać dal f r o n t o w e .

..S Z- C Ż U T E K"

I L N I Ć S I Ę O D W

T u ta j zn ó w dw a p iękne pysia m yślą ja k w ykręcić Z dzisia

Z d ziś usłuchał rady D zidzi i gdy lekarz zapytuje:

..No, a panu co brakuje?"

rzekł, że praw ie nic nie w idzi,

| nic nie w idzi na pół kroku

„ bo m a coś takiego w oku.

Ja k się cała spraw a skończy

„ Szczutek“ nie wie, w ięc list gończy szle niniejszem do lekarzy,

że gdy im się kied y zdarzy spotkać trójkę tę sulawolną niechaj ich nie puszczą wolno!

• Nr. $3. — Str. 3

O J S K A ?

Rys. K . M ackiewicz

T a d zik jeszcze in n y sposób znalazł u neutralnych osób

W strzy k n ą ł w nogę parafinę (pono działa niezaw odnie) i zrobiu)szy sm u tn ą m inę przed kom isyą spuścił spodnie.

Pow iedzieli: „cóż za Św inia!“

ale noga — niczem dynia!...

Teraz „iazik“ p rzy pooorze N ie oszuka, nie podkupi Polski lekarz być nie m oże T a k ja k daw niej w A u stryi

głupi!...

Tel

(4)

Str. 4. — Nr. 13 „S Z C Z U T E K" 20 marca 1919

R ys.'K . Grus

P a sk a r* t G w iż d ż ą ^ n a -c a ł^ ś w la t .'T o w a r s p u śc iłe m s z c z ę ś liw ie I mogą d z iś ze spokojnem su m ie n ie m o c z e k iw a ć p rz y b y c ia tran sp ortó w k o a lic y jn y c h !

K o c h a n y S z c z u t k u ! Gdy m isy a k o alicy jn a we Lwowie zażąd ała od Ukraińców;, b y przy­

słali sw ych delegatów , przyjechał w ich im ie n iu najautentyczniejszy sztabow iec au stry ack i p an oberst Erie.

W czasie pobytu we Lwowie,

zdarzyła się oberstow i m iła n ie­

spodzianka. Oto spotkał n a ulicy daw nego znajom ego i kolegę z którym razem kończyli akadem ię w ojskow ą we W ied n iu i razem też na froncie w ojow ali. Koledzy pow i­

ta li się serdecznie:

Ic h arbeite zu rzeit m it den U krainern — pow iada p a n E rie. —

W enn ihr m ich besser bezahlt, ka n n ich selbstverstandlch bei E uch bleiben.

* *

— Co to je st fanatyk?

— T yle co chorąży.

?!

' — T a k i co nosi fanę na tyce.

(5)

30 marca 1919. ,JS Z C Z U T E K" Str. 5. — Nr. 13

*

Z A P A R A W A N E M P A T R Y O T Y Z M U

Ryt. K. Orus

Na ekranie święte godło

Chcemy Szląska, chcemy G dańska!

Za ekranem dawną modłą

Brzmi bezmyślna, pieśń szampańska.

Chcemy Spiszu i Orawy, Pobrzękują kastaniety, Frazes rodzi się z frazesu Koniak leje się z karafki.

— Kelner! Jeszcze czarnej kawy, Z poza srebrnej etykiety

Cudne masz, kotusiu, dessous Słychać pusty śmiech Warszawki-

(6)

„S i e * u T e K’ ?0 marca 1919.

racyi oraz biegłych w sztuce czyta­

n ia i pisania.

I dziw ić się, że w w ojsku u k ra iń - skiem znalazło się n a ra z tylu fa­

chowców, którzy n a „najlepszych w a ru n k a c h " ostrzeliw ują Lwów?

Konkurs

W n ajbliższym czasie zacznie w y­

chodzić w W arszaw ie m iesięcznik

„Mody w ojskcw e“. W obec zbliża­

jącego się sezonu wiosennego, ro z­

pisu je się konkurs n a p ro jek ta ko- styum ów i ozdób dla oficerów n a ten sezon. N agrodzone będą n a jo ry ­ ginalniejsze a efektowne pomysły.

Na w iecu chłopskim U w ażajta ludzie m oiściew y, jak tego naszego Stapińskiego niepoćci- we ludziska szkalują w W arszaw ie.

Mówią, że on zdrajcą, paskarz, bo l­

szewik, że m u tyło chłopska k rzy ­ w da pachnie. T ak nie m ożna m ó ­ wić, że S tapiński paskarz i bolsze­

wik, n a to m uszą być dowody...

Głosy w tłum ie:

— Dobrze gada! Do wody go! Do wody!

W ytłóm aczył się!

W e Lw ow ie n a K rakow skiem . P a ­ tro lu jący łegun strofuje przydyba- nego żydka.

— T a k braciszku, teraz to jesteś n eu tra ln y , a w listopadzie to może lałeś z drugiego p ię tra gorącą w cdę n a legionistów ! Hę?

— Dlaczego j a m iałem łać gorącą wodę? Dlaczego z drugiego p iątra?

P an ie łegun! A jeżeliby ona naw et była gorąca, to n im zleciała na dół, to si zrobiała całkiem zim na.

A utentyczne

Żołnierz n a froncie jest b a r­

dzo pow ściągliw y w oddaw aniu ukłonów przełożonym i czyni to ch y b a w yjątkow o.

Zdarzyło się, ż pew ien legun nie pozdrow ił sierżanta, m oże dlatego, iż tenże nieco sobie podchm ielił.

— Dlaczego nie oddałeś m i czci?

— A czy ja ją p an u sierżantow i zabrałem ?

Podczas m rozów

— Gewałt, Mojsze, n a dw orze jest 20 stopni m rozu, a ty zostaw isz drzw i otwarte!

— Nu, co jest? Czy ja k ja zam knę drzw i to n a dworze będzie ciepło?

G ęsie łapki

Nie w ystarczy, jeżeli ugoda n a froncie za -w a rtą , p ow inna być też m iędzy w artam i.

* *

— Ja k a różnica tera z m iędzy b ro ­ nią a niew iastą?

—• P ierw sza nie p o w in n a być zło­

żoną, d ru g a złą żoną.

Str. 6. Nr. 13.

O du m ein golden es W iener H e r z !

H a u p t- u. R esidenz-Stadt śp. m o ­ n arch ii n ad d u n a jsk ie j przedstaw ia w idok wielkiego przy tu łk u dla ubo­

gich. 3000 kelnerów bez zajęcia, 500 szefów sekcyi na bruku, 12.000 ofi­

cerów aktyw nych w ogonku.

W ja k im ogonku?

P rzed b iu rem pracy. Każdy z nich zdołał ju ż przejeść 127 koron od­

p raw y z c. k. arm ii (co za ro z rzu t­

ność!) i węszy za ja k ą ś posadą.

A jest w czem w ybierać!

„Von H errschaften abgetragene K leider" Za pół ro k u potrzebny bę­

dzie a je n t (ogłoszenie pierwsze). Na posadę tę reflektuje d otąd 12 k a p i­

tanów sztabow ych.

Ogłoszenie drugie: Zgłoszeń na posady bileterów w k in o teatrach nie p rz y jm u je się! Zapom óg byłym w ojskow ym nie udziela się.

Ogłoszenie trzecie: Mężczyzna, p i­

szący biegle n a m aszynie, stenograf, m łody, zdrów i godzien zau fan ia, przyjm ie jakąkolw iek pracę w za - m ią n za obiad i kolacyę. Zgłoszenia pod „B yły szef sztabu a rm ii B óhm a- E rm ollego“. K artę geniigt, kom m e sof órt.

Ogłoszenie czwarte:

N aczelna kom enda a rm ii zacho- d n io -u k ra iń sk ie j republiki p rz y j­

m u je zaraz n a najlepszych w a ru n ­ kach 10-ciu oficerów sztabow ych, do sam odzielnego prow adzenia ope-

List M usia, prezydyalisty nam iestnictw a.

Drogi Fiziu! Nareszcie skończyło się to nieznośne prow izoryum , w którem ju ż nie sposób było w y trz y ­ m ać. S padliśm y z pieca n a łeb! Nie­

m a co m ów ić. Ł adnie n a s w ykiero- w ała koalieya! Siedziałem sobie ja k u p an a Boga za piecem w g u b er­

natorstw ie w L ub lin ie i budowal­

iś m y śliczną c. i k. Polskę im Verbande m it den Z en tra lm a ch - ten, dałem ju ż sobie zrobić dw a now e m u n d u ry p arad n e ze złotym i szam erunkam i n a w iśniow em tle, aż tu w szystko d y ab li wzięli!

K um aniecki cieszył się, że zosta­

nie m in istre m kom unikacyi, Ju liu sz G erm an m ia ł w idoki n a m in istra wojn y , a F red W ysocki żądał, aby m u dać tak i papier, co się idzie n a m in istra sp raw zagranicznych. Aż tu N ajjaśn iejszy P a n popsuł n am wszystko. I naw et nie m eżn a nic m ów ić, bo skoro sam N ajjaśn iejszy

P a n się w yw rócił, to cóż m y m o ­ żem y zrobić?

P rzez ty ch nieznośnych pięć m ie­

sięcy żyłem ja k m iędzy niebem a ziem ią. P om yśl co za straszliw a sy - tuacya. T ak i starosta, co m u d aw ­ niej nosa za nosem posyłałeś, teraz sam nosa do góry zadzierał i mój- m ił, czy uw ierzysz, że w Polsce n ą- m iestn ictw a nie będzie m iało nić do gadania!! Ł adny now y porządek, co go m a ta koalieya zrobić n a św ie- cie! P ięć m iesięcy przeżyłem w zu - pełnem zw ątpieniu. H u y n pojechał,

0 now ym nam iestnik/u an i słychu ani dychu, „W id e ń “ nie m a n ic do g a­

d ania, tylko n a m ciągle zaw racają głowę z tą W arszaw ą. Byłem tam 1 m a m dosyć. W yobraź sobie taki bubek m ów i do m nie, kom isarza prezydyalnego n am iestn ictw a per

„proszę p a n a !“ Czy oni wogóle m a ­ ją pojęcie, co to znaczy kom isarz p rezydyalny nam iestnictw a?

Z rozum iesz w ięc m oją radość, gdy się to w szystko skończyło. O b­

rzydliw e prow izoryum z tą jak ąś P. K. L. należy do przeszłości. M a­

m y nam iestnika, ja k P a n Bóg przy­

kazał! To rozum iem . Gałecki to jest człowiek. N iedarm o przecież cieszył się zaufaniem N ajjaśniejszego P a ­ na, a sam B iliński bardzo go lubi.

Mam nadzieję, że on n am nie da zginąć i pokaże W arszaw iakom co to znaczy galicyjskie nam iestnictw o!

N iech nareszcie w róci sta ry dobry porządek. Szkoda w praw dzie, że n ie m a ju ż W ied n ia i N a jja śn ie j­

szego P an a. Ale trudno, będziem y pracow ali, aby ten b ra k jakoś z a ­ pełnić. A roboty w bród, bo od cza­

su w yjazdu H u y n a, to ładnie m uszą w yglądać restaneye w n a m ie st­

nictw ie. Gdyby jeszcze m ożna poje­

chać n a okupacyę do K rólestw a — byłoby pysznie!

E nfin: Jestem najlepszej m yśli.

P rzedtem n a czele n am iestn ictw a stał H uyn, delegow any generał, teraz stoi Gałecki, generaln y delegat!

Ściskam cię Muaio_

| PRENUMERATA KW ARTALNA „ S Z C Z U T K A “ WYNOSI OD KWIETNIA Kor. 1 6' - (Mk. 1Q - _ )

(7)

30 marca 1919 S Z C Z U T E K• ' Nr. 13. - Str. 7.

R ys G. K w ieczyń ski

Z G A L E R Y I P O S Ł Ó W S E J M O W Y C H

M otto: Les exłrem es se touclient.

E r n e s t A d a m — n a m i e j s c u i s e r c e i gło w a, — A ż go r a d o ś ć r o t p i e r a i a ż p r z y s i a d ł w k u c k i C z e ś ć p rz e t o s t r a ż n i k o w i I o b r o ń c y Lw o w a . N a w ie ś ć , ż 3 p ł o n ą W ę g r y . — K i o to J e s t ? — P r t ł u c k l I

Czyż nie prawda?

Jest jeszcze, niestety, w ielu ludzi, którzy m a ją pełną gębę frazesów, a pustą i szczelnie zam kniętą kiesę, gdy chodzi o pożyczkę państw ow ą.

Gdyby ogłoszenia w zyw ające do n ab y w an ia pożyczki państw ow ej, były redagow ane po m yśli tych w szystkich gorliw ych obywateli, gdyby m iały odzw ierciedlać z a p a ­ try w an ia dusigroszów , uciekających przed spełnieniem obow iązku — po- wrinnyby brzm ieć ja k następuje:

Polacy! K resy P olski w ogniu!

Lw ów — otoczony przez h a jd a m a ­ ków! Chełm szczyzna w niebezpie­

czeństwie! W ilno w rękach bolsze­

wików!

Go czynić?

N IE K U P U JC IE POŻYCZKI PA Ń ­ S T W O W E J!

Chcecie m ieć silną, liczną, dobrze uzbrojoną, dobrze cdży w ioną a r ­ m ię? Chcecie d la niej m undurów , butów , am unicyi, broni białej, koni?

Chcecie żołnierza k arm ić p rz y n a j­

m niej b ru k w ią i kalarepą?

Co czynić?

N IE K U P U JC IE POŻYCZKI PA Ń ­ S T W O W E J!

W k ra ju nędza! P rzem ysł zru jn o ­ w ali Niemcy. B rak surowców! B rak m aszyn! Chleba i p ra cy — w o łają robotnicy.

Co czynić?

N IE K U P U JC IE POŻYCZKI PA Ń ­ S T W O W E J!

Chcecie m ieć w O jczyźnie jedność i zgodę? Chcecie, aby Polska była potężna, ośw iecona i bogata?

Co czynić?

N IE K U PU JC IE POŻYCZKI PA Ń ­ S T W O W E J!

Chcecie polskiego G dańska i p o l­

skiego Borysław ia?

Co czynić?

N IE K U PU JC IE POŻYCZKI PA Ń ­ S T W O W E J!

D o o k o ła Sejmu

P rzyjrzaw szy się n a w łasne oczy niebezpieczeństw u, grożącem u a ry - stokracyi ze strony „chamskiego*1 Sejm u, któryś z b yw ających n a jego posiedzeniach hrab ió w rzucił m yśl zorganizow ania, obejm ującego całą

Polskę, „zw iązku zawodowego k la ­ so w o - u ś w i ad om i o ny ch hrabiów '*___

Myśl się przyjęła. W krótkim czasie, d la w yw arcia odpow iedniego n a c i­

sku n a opinię publiczną, będzie ogłoszony pow szechny s tra jk h r a ­ biów - od m ałżeństw z bank ieró w - k am i (żydowskiemi) i od zajm o w a­

n ia tłu sty ch synekur w insty tu cy ach finansow ych. S trajk u jący m odszko­

dow anie za czas bezrobocia w ypłaci p ań stw a — (w natu rze i gotówką).

* * v

C zynniki m ia ro d a jn e postąpiły bardzo przezornie, w yb ierając na ulicy W ie jsk ie j gm ach d la S ejm u, sk ład ający się przew ażnie z w ło­

ścian. Czyby jed n ak teraz nie było w skazane przylegający P la c A lek­

sa n d ra n azw ać P lacem A nalfabe­

tów?

Ex occidente...

— Czy Polsce grozi niebezpie­

czeństw o bolszew ickie?

— O lak. B ardzo w ielkie. M iano­

w icie bolszew izm w p row adzi do nas koalieya.

? !

N iech n am tylko za b io rą Cie­

szyn, G dańsk i G alicyę w schodnią, a zobaczy P an...

A dm inistracya: W A R SZ A W A : K rakow skie Przedm. 9 ; K R A K Ó W : nl. Wolska 19; i L W Ó W : pl. M aryacki 4 (H otel George’ai Tymczasowy adres re d a k c y i: T ) r e n u m * ra ta wynosi: kw art. Mk 10-— K 16 —, z przesyłką Mk 10-50 K 16'50; półrocz. Mk 20—.

KRAKÓW , ulica W o'«ka 19. Ł K 32 —, z przesyłką Mk 21‘— K 33 —: rocznie Mk 40 — K 6 t-—, z przesyłką Mk 42.— K 66 —

R o c z n i k !•“ » „ S z c z u t k a " d o n a b y c i a M k . 1 5 — , K 2 5 - - .

Wydawca I redaktor odpew.: Alfred Afteriber*. — Kierownik literacki: Stanisław W asylewski. —Drukarnia Narodowa w Krakowi*

(8)

OGNIEM I MIECZEM, CZYLI PRZYGODY SZALONEGO GRZESIA — POWIEŚĆ WSPÓŁCZESNA

R O Z D Z I A Ł V II. .

Rys. K . Mackiewicz

K roczy Grześ z wesołą m in ą J u ż sześć razy b yli w kino!

W szy sc y jedzą, a w ięc i m y Może też co przetrącim y?

Uż y j jadła, u ż y j tru n ku Ale nie m y ś l o rachunku.

D o duńinastej trwało papu W ięc ich patrol lapu-capul

Zosia w ściekła, ch m u rzy liczka l ju ż chce być bolszewiczka.

Nie w ypu szczą aż o św icie f to się nazyw a życie?

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okoń po raz pierw ­ szy pyskow ał w sejm ie polskim, m arszałek T rąm pczyński chciał się coś bliższego dowiedzieć o tym bolszew iku Tarnobrzeskim.. Służąc

Rzecz stoi w zw iązku z obietnicam i, które poczynił kongres pokojow y żydom zam ieszkującym Polskę.. Munio zawsze do

W czasie oblężenia W arszawy przez Niem ców Milanówek uwiecznił się tem na kartach historyi, że istniało wówczas bezpośrednie połączenie kolejowe

Dalsze 3 króliki zarażone cholerą zjadła pew na rodzina z Kaźmierza, która zaraz potem poszła do teatru na W ygnanego Erosa.?. Zbliżam się do

trój przym ierza — siaduje se cicho przy kawie, jakby najzw yklejszy śm iertelnik.. W pow ietrzu coraz bardziej

— Bardzo mi się podoba podniosły, poetyczny styl tej konstytucyi, zwłaszcza ustęp o orle białym, który symbolizować m a jasność, m ajestat, moc, górność

M ieszkańcy tej wsi są zupełnie bezbożni, nie chcą iść do w ojska u kraińskiego i nie żyw ią żadnych uczuć narodow ych dla U krainy... Albo jedno albo

Bolszewicy zostaną sromotnie pobici, poczem zajmą Odessę, Archangielsk, M urm ań i podbiją Syberyę. Ukraińcy będą ostrzeliwać granatam i Lwów, wobec czego