• Nie Znaleziono Wyników

Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1946.03.10 nr 10

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Polska Zachodnia : tygodnik : organ P.Z.Z., 1946.03.10 nr 10"

Copied!
12
0
0

Pełen tekst

(1)

C E I V /1 3 — Mi

ROK I I ROZMAlil, OAIIA lO MA RCA 1946 R. AR 19 (32)

i

U tw o rz e n ie je d y n e g o o śro d ka d y s p o z y c y jn e g o d la ziem o d ­ zys k a n y c h w p o s ta c i sp e cja ln e g o M in is te rs tw a , k tó re g o p o ­ w s ta n ia d o m a g a ł się P o ls k i Z w ią z e k Z a c h o d n i, o tw o rz y ło now e p e rs p e k ty w y w za g a d n ie n ia ch n a jis to tn ie js z y c h d la n a ro d u i d a ło ja sn o s fo rm u ło w a n e rz u to w a n ie p la n ó w .

D e k re t o u tw o rz e ­ n iu M in is te rs t■ Z iem O d z y s k a n y c h u k a z a ł się 27 lis to p a d a ro k u ubiegłego. M in ę ło w ię c 3 m iesiące od te j d a ty i ju ż d ziś m am y za sobą w y d a ­ nie ro z p o rz ą d z e n ia o za h a m o w a n iu szabro- w n ic tw a . B y ło to p a ­ lą c ą p o trz e b ą , z w ła ­ szcza w m om encie, g d y ro z p o c z y n a się opuszczanie P o ls k i p rze z N ie m c ó w .

R ów nocześnie M . Z. O. p rz y s tą p iło do o p ra c o w a n ia szeregu d e k re tó w o znacze­

n iu zasadniczym . P rze d e w s z y s tk im w ię c a k tu a ln ą je s t k w e s tia u s ta w o d a w ­ s tw a na zie m ia ch o d zyska n ych . P ra w a n ie m ie c k ie p rz e s ta ły

o b o w ią z y w a ć i na ic h m iejsce w p ro w a d z o n e być muszą u s ta w y i ro z p o rz ą d z e n ia p o ls k ie . N ie m ożem y z tą s p ra ­ w ą d łu ż e j czekać. K o n fe re n c ja p o k o jo w a , u s ta la ją c a g ra ­ nice N ie m ie c , n ie o d będzie się zapew ne w ty m ro k u . P ra w d o p o d o b n ie d o p ie ro w p rz y s z ły m . J a k w ie m y z u k ła ­ d ó w s to s u n k ó w m ię d z y n a ro d o w y c h i w y p o w ie d z i B e vin a , rz e k i O d ra i N is a uznane z o s ta ły za g ra n ice w sch o d nie N ie ­ m iec de fa c to . D o n io s łe p o d ty m w zg lę d e m znaczenie ma u k ła d z a w a rty w B e rlin ie p o m ię d z y d e le g a c ją p o ls k ą a p rz e d ­ s ta w ic ie ls tw e m rz ą d u a n g ie lskie g o i a m e ry k a ń s k ie g o w sp ra ­ w ie re p a tr ia c ji lu d n o ś c i N ie m ie c. W a k ta c h p o d p is a n y c h p rze z o b y d w ie s tro n y m ó w i się o e w a k u a c ji N ie m c ó w — z P o ls k i, a nie z ty c h lu b in n y c h te re n ó w . T y m sam ym m o c a rs tw a a n g lo -sa skie o k re ś la ją sw o je zasadnicze sta n o w is k o w te j sp ra w ie .

N ie m ożem y u p o rz ą d k o w a ć ż y c ia na ty c h terenach, nie o p a rłs z y go o p o ls k ie u s ta w y ka rn e i c y w iln e . U ka za n ie się odnośnego d e k re tu je s t ju ż t y lk o k w e s tią czasu.

D ru g ą d o n io s łą s p ra w ą je s t d a n ie p o d w a lin ż y c iu g o s p o d a r­

czemu. R zą d J e d n o ś c i N a ro d o w e j z d a je sobie spraw ę, że bez zn acznych k a p ita łó w , in w e s to w a n y c h w te zie m ie , n ie będzie m ożna ro zb u d o w a ć ż y c ia gospodarczego.

P o trz e b u je sum o b ro ­ to w y c h p rz e m y s ło ­ w iec i k u p ie c , p o trz e ­ bne są k r e d y ty r o l ­ ne. D o ty c h c z a s is t­

n ie ją c e in s ty tu c je k re d y to w e zadań ty c h s p e łn ić n ie mogą, g d y ż w y c h o d z ą one poza ra m y s ta tu tó w d z ia ła ją c y c h banków . S ta ła się w ię c p o ­ trz e b a u tw o rz e n ia no­

w e j in s ty tu c ji k re d y ­ to w e j, s p e c ja ln ie p rz y s to s o w a n e j do p o trz e b g o s p o d a r­

czych zie m o d z y s k a ­ nych. I nad ty m za­

g a d n ie n ie m p ra c u je M in is te rs tw o Z ie m O d z y s k a n y c h .

J e ż e li do tego d o d a m y o p ra c o w y w a n ie ro z p o rz ą d z e ń i de­

k re tó w d o ty c z ą c y c h u w ła s z c z e n ia d ro b n y c h r o ln ik ó w , u p o ­ rz ą d k o w a n ie m a ją tk ó w p o n ie m ie c k ic h , w z m o c n ie n ie bezpie­

czeństw a p rze z s tw o rz e n ie k a d r p o m o c n ic z y c h m i li c ji itp . s p ra w p a lą c y c h , b ę d zie m y m ie li ob ra z zagadnień, k tó ry c h ro z w ią z a n ie je s t g łó w n ą tro s k ą M . Z. O.

P o d k re ś lić tu trze b a p rz e z w y c ię ż e n ie b iu ro k ra ty z m u ty c h , k tó r z y p o w o ła n i z o s ta li do s z c z y tn y c h zadań u p o rz ą d k o w a n ia ż y c ia na zie m ia c h o d z y s k a n y c h . T em po p ra c y M . Z. O. nie u s tę p u je szy b k o ś c i o d b u d o w y ż y c ia w c a łe j P olsce, a ja k w ie m y , tem po to je s t szybsze i s p ra w n ie js z e n iż po p ie rw s z e j w o jn ie ś w ia to w e j. I to napaw a nas o tu ch ą , że w b re w p ro p a ­ g a n d zie n ie m ie c k ie j, w b re w w ą tp liw o ś c io m p o lity k ó w a n g ie l­

sk ic h , za su g e ro w a n ych tą p ro p a g a n d ą , z a lu d n im y i zagospo­

d a ru je m y zie m ie : ślą ską , lu b u s k ą , p o m o rs k ą i m a zu rską wcześ­

n ie j, n iż ś w ia t się tego sp o d ziew a . H . B.

K O S T R Z Y N n. W. Ongiś potężna forteca niemiecka, zniesiona przez burzę w ojenną — stanowi obecnie kresową strażnicę Polski.

(Wa<k)k z k » tu pbaka»)

(2)

Str. 2 P o l s k a Z a c h o d n i a N r 10

NA DROGACH ŻYCIA NOWYCH NIEMIEC

„P o ls k a Z a c h o d n ia " ja k o o rg a n p o ­ ś w ię c o n y o m a w ia n iu p ro b le m ó w za­

ch o d n ic h , sp e c ja ln ie Z ie m io m O d z y s k a ­ n y m n ie m oże w sw ej p ra c y n ie za p o ­ m in a ć o ty m co ro b ią n ie m c y , ja k się u s ie b ie na n o w o u rz ą d z a ją p o ta k s tra ­ s z liw e j, d ru zg o cą ce j klę sce . K ie d y d z i­

siaj z p e rs p e k ty w y z a le d w ie k ilk u m ie ­ się cy o b s e rw u je m y p o w o ln e p o d n o sze ­ n ie się n a ro d u n ie m ie c k ie g o , o g a rn ia nas o b o k u czu cia d o tk liw e g o z a w o d u i p r z y ­ k ro ś c i, p o w ie d z ie ć w p ro s t m ożna z d u ­ m ie n ie .

N am , k tó r z y w p ie k ie ln e j k a to rd z e p rz e ż y liś m y 6 la t s tra s z liw e j w a lk i i n ie ­ w ą tp liw ie n ie s p o ty k a n e g o w d zie ja ch m ę czeństw a, n a m w s z y s tk im , k tó r y m p rz e ra ź liw a g roza k rw a w y c h w c z o ra j­

szych d n i m o cn o t k w i w oczach, n ie chce się w ie rz y ć , p a trz ą c na w s p ó łc z e ­ sne N ie m c y , że — p o m im o w s z y s tk o — ta k ła tw o im poszło,

K ie d y dziś p rz e k rę c a m y g a łk ę a p a ­ ra tu ra d io w e g o i p rz e z g ło ś n ik s ły s z y m y n ie m ie c k ą m o w ę , w ię c e j, k ie d y z tego g ło ś n ik a d o w ia d u je m y się o p e łn e j s w o ­ b o d z ie ż y c ia k u ltu ra ln e g o , o ro z w o ju ż y c ia społecznego, o b ły s k a w ic z n y m w p ro s t te m p ie — p o w ie d z m y to sobie szczerze — m a te ria ln e j, o rg a n iz a c y jn e j o d b u d o w ie N ie m ie c , w ie rz y ć się p o p ro - stu n ie chce, że to w s z y s tk o p ra w d a .

A ju ż n a p ra w d ę n ie do u w ie rz e n ia są w ia d o m o ś c i o ro z w ija n iu się s w o b o d n y m ż y c ia p o lity c z n e g o . I m ó w im y sobie p ro s to — no ta k , to ju ż m ają w s z y s tk o . W ię c to ta k w y g lą d a n ie m ie c k a k lę s k a .

Z d a w a ło n a m się, że to b ę d zie ta k ja k z n a m i, że ich k to ś w re s z c ie n a ­ u c z y p o s m a k o w a ć g o rz k ie j k lę s k i. A le to się n ie sta ło . I sta ć się n ie m o g ło . N ie m o że m y z b ro d n ia rz o w i o d p o w ia d a ć z b ro d n ią . Z e s z lib y ś m y b o w ie m sam i do p o z io m u n ie m c ó w , k tó r y m i się d zisia j b rz y d z im y i na ic h w s p o m n ie n ie o g a r­

n ia nas w s trę t. N ie w ty m is to ta n ie ­ m ie c k ie j s p ra w y .

P o m im o w s z y s tk o n ie m c y są n a ro d e m i choć o k r y li się hańbą, n a ro d e m ty m zostaną i ta k c z y o w a k , w c z e ś n ie j c zy p ó ź n ie j. U z y s k a w s z y p e łn e p ra w a su­

w e re n n e ja k o p a ń s tw o , sta n ą się r ó w ­ n y m c zy n ie ró w n y m , ale p a rtn e re m w E u ro p ie .

S zereg je d n a k ż e s p ra w b ę d zie nas zaw sze in te re s o w a ło , je ś li ch o d z i o N ie m c y . R zecz p ie rw s z a : w ja k im k ie ­

ru n k u id z ie o d b u d o w a N ie m ie c ; czy c h o d z i t y lk o o n o rm a ln ą w a lk ę o p ra w o do ż y c ia n a ro d u n ie m ie c k ie g o i o z w y ­ czajne p ra w a p a ń s tw a n ie m ie c k ie g o do e g z y s te n c ji w u s ta lo n y m o b e c n ie p o ­ rz ą d k u rz e c z y , c z y te ż o p o d n ie s ie n ie się n a ro d u i p a ń s tw a n ie m ie c k ie g o po to , a b y n a m z g o to w a ć trz e c ią w o jn ę

ś w ia to w ą . Z w s z y s tk ic h s p ra w je s t to za g a d n ie n ie n a jw a ż n ie js z e , T e m u p r o ­ b le m o w i szczególną m u s im y p o ś w ię c ić uw agę, a w u s ta w ic z n e j c z u jn o ści i sta ­ łe m u w za je m n e m u a la rm o w a n iu się nie d o p u ś c ić ju ż n ig d y, a b y h is to ria p ie r w ­ szej i d ru g ie j w o jn y, ś w ia to w e j m o g ła się p o w tó rz y ć . J a k o n a ró d b ie rz e m y na sie b ie o g ro m n ą o d p o w ie d z ia ln o ś ć za p o k ó j i b e z p ie c z e ń s tw o n ie ty lk o w ła sn e , ale i E u ro p y .

Po d ru g ie : rze czą n ie z w y k le w a żn ą b ę d zie o b s e rw o w a ć w p ro c e s ie o d b u ­ d o w u ją c y c h się n o w y c h N ie m ie c , ja k i je s t u d z ia ł ty c h tr a d y c ji m y ś le n ia p o li­

N ie m c y o p u s z c z a jq Polskę

Nareszcie weszła w życie umowa — za­

w a rła z rządem W ie lk ie j B ry ta n ii i Sta­

nów Zjednoczonych o przesiedleniu niem ­ ców z Z iem Zachodnich, co jest je d n o ­ cześnie najlepszą odpowiedzią dla tych, k tó rz y jeszcze m ają w ątpliw ości, czy ty lk o napewno ziemie nad O drą i N isą zostaną p rz y Polsce.

Każdego dnia w yjeżdża z Dolnego Śląska 3 tys. niem ców z 2 p u n k tó w — z W ro c ła ­ w ia i K ladzka. T ra n sp o rty odprawiane są bardzo starannie. N iem com w y d a je się suchy p ro w ia n t na 4 d n i podróży. W wa- gónach umieszczone są pie cyki. D o każde­

go składu pociągu z in ic ja ty w y p o lskie j dołączone są dwa wagony sanitarne wraz z niezbędnym zapasem m edykam entów.

Jednocześnie z tą a kcją prowadzona jest repa tria cja niemców z Pomorza Zachod­

niego z punktem w y jścio w ym w Szczeci­

nie. I tu rów nież w yjeżdża codziennie o- k o lo 1 tys. osób. Zgodnie z umową w olno niemcom zabrać z sobą po 500 marek, osobiste kosztowności, zapasy żywności na okres 14 dni, oraz ty le bagażu, ile każdy z nich może unieść.

tyczn e g o , k ie r u n k ó w p o lit y k i i m o ra l­

n o ści w N ie m cze ch , k tó r e p o p rz e z h i t ­ le ry z m s p o w o d o w a ły w ła ś n ie n ie o m a l k a ta s tro fę c y w iliz a c ji i naszej k u ltu r y .

D o ch o d zą do nas bez p rz e r w y w ia ­ d o m o ści o ty m , ja k p rz e k lę ty d uch h i t ­ le ry z m u p o m im o w s z y s tk o ż yje w N ie m ­ czech. N ie m c y w sp ó łcze sn e odżegnują się c o p ra w d a od h itle ry z m u , k t ó r y p rz e ­ c ie ż jeszcze w c z o ra j b y ł w y k ła d n ik ie m w s z y s tk ie j n ie m ie c k o ś c i i dziś n ie w ą t­

p liw ie z g ó ry cieszą się, że k ie d y w r e ­ szcie s k o ń c z y się p ro ce s n o ry m b e rs k i i w s z y s tk ic h o s k a rż o n y c h z b ro d n ia rz y p o w ie s i się k u w ie c z n e j h a ń b ie h it le r y ­ zmu, b ę d ą m o g li p o w ie d z ie ć : — No, s k o ń c z y li z h itle ro w c a m i i h itle ry z m e m , a te ra z m y n ie w in n y n a ró d b ę d z ie m y m ie li w re s z c ie s p o k ó j. —

B ę d z ie to o c z y w iś c ie n o w e k ła m s tw o n o w y c h N ie m ie c . A le m y m a m y inne z d a n ie o ty m i chcąc to o d m ie n n e zd a ­ n ie nasze u za sa d n ić u s ta w ic z n y m c z u ­ w a n ie m i o b s e rw o w a n ie m co n a p ra w d ę ro b ią n ie m c y , ja k się o n i u s ie b ie te ra z o rg a n iz u ją , b ę d z ie m y m u s ie li d a w a ć d o ­

w o d y , że d ja b e ł h itle r o w s k i w N ie m ­ czech żyje , p o k u tu je i m y ś li t y lk o o ty m , a b y się z n o w u zem ścić i p rz y g o to w a ć n o w y o d w e t.

R zecz trz e c ia : N ie p o d o b a nam się p o b ła ż liw o ś ć A n g lo s a s ó w w s to s u n k u do n ie m c ó w . I zło rz e c z ą c n ie k ie d y s łu ­ sznie c zy n ie s łu s z n ie , p o s y ła m y p o d ic h adresem ż y c z e n ia : — p o w in n iś c ie p rz e ­ ż yć to cośm y p rz e ż y li. S zkoda, że d o ­ s ta liś c ie ta k m a ło bom b. Ż a łu je m y , że i u w as n ie b y ło O ś w ię c im ó w , M a jd a n ­ k ó w , O ra n ie ń b u rg ó w itd . G d y b y ś c ie choć m ie sią c b y li p o d n ie m ie c k ą o k u ­ p a cją , n ń p e w n o b yście d zis ia j inaczej p a tr z e li w s p ra w ę n ie m ie c k ą ,

I w te j naszej p o s ta w ie je s t n ie w ą tp li­

w ie dużo szu ka n e j słuszności. T a k A n ­ g lik o m , ja k i A m e ry k a n o m p rz e z d łu g i

o k re s w ie rz y ć się n ie c h c ia ło , że b y k to ś m ó g ł d o k o n a ć ta k ic h z b ro d n i, ja k ie się n ie s te ty s ta ły . P roces n o ry m b e rs k i u- k a z a ł w ie le . A le n ie w s z y s tk o . P oza ty m je s t to t y lk o proces. A c a ła bolesna p ra w d a je s t w nas i w duszach d z ie s ią ­ te k , d z ie s ią te k m ilio n ó w , k tó r e p rz e ż y ły s tra s z liw ą o k u p a c ję N ie m ie c . P o b ła ż li­

w o ś c i A n g lo s a s ó w i ic h n a iw n e j w ie rz e , że w k ilk u la ta c h uda się w y c h o w a ć z b ro d n ia rz y na p o tu ln y c h b a ra n k ó w , m u s im y w y p o w ie d z ie ć w a lk ę i tę w a lk ę p ro w a d z ić b ę d z ie m y p rz e z sum ienną, a p o w s z e c h n ą n a ja k najszerszej, s k a li z a k ro jo n ą a k c ję d o k u m e n ta c y jn ą , T o p rz y k r e p rz y p o m n ie n ie z w y c ię z c o m g ro z y w o jn y w y w o ła n e j p rz e z n ie m c ó w p o w in n o o s tu d z ić ich z a p a ły w p o b ła ż li­

w y m tr a k to w a n iu n ie m c ó w ,

I w re s z c ie rze cz o s ta tn ia : in te re s y p o lity c z n e i gospodarcze ta k ic h , czy in n y c h p a ń s tw są zaw sze in te re s a m i p o ­ lity c z n y m i i g o s p o d a rc z y m i. M u s im y sobie tę b ru ta ln ą p ra w d ę p o w ie d z ie ć p ro s to w oczy. C hoć z g ó ry z a k ła d a m y , że p rz e c ie ż tw o r z y się n o w y o kre s w ż y c iu n a ro d ó w i ja k a ś m o ra ln o ś ć w p o ­ ż y c iu m ię d z y n a ro d o w y m s ta n o w ić bę­

d zie p e w n ą s iłę , to je d n a k zaw sze z n a j­

dą się p rz y ja c ie le N ie m ie c , k tó r z y k ie ­ ru ją c się ty lk o m o m e n ta m i p o lity c z n y ­ m i i g o sp o d a rc z y m i, będą c h c ie li w id z ie ć a b y n ie m c y ja k n a jw c z e ś n ie j s ta li się z n o w u p e łn y m p a s te rz e m p o lity c z n y m n ie ty lk o w E u ro p ie , ale i w św ie cie . Bo n ie o p a trz n e w y g ry w a n ie N ie m ie c p rz e c iw k o in n y m s ta n o w ić b ę d zie n ie ­ w ą tp liw ie je d n o z p o w a ż n y c h n ie b e z ­ p ie c z e ń s tw d la p o k o ju i b e z p ie c z e ń s tw a E u ro p y i ś w ia ta ,

Z a d a n ie to m a s p e łn ić ta k ż e „P o ls k a Z a c h o d n ia ", szcze g ó lnie z a in te re s o w a ­ na o ca ło ść i b e z p ie c z e ń s tw o Z ie m O d ­ z y s k a n y c h i od d zisiejszego n u m e ru p o ­ cząw szy, p o ś w ię c a ć b ę d zie n ie m c o m s ta łe m iejsce. Edward Serwański

(3)

H r l ö P o l s k a Z a c h o d n i a S tr. 3

O B O D R Y C J A L<

N a p ó łn o c od B ra n d e n b u rg ii ro zcią g a się k ra in a je z io r i la s ó w , z a m k n ię ta w sobie d u c h o w o i a d m in is tra c y jn ie , go ­ sp o d a rczo m a ło w y ro b io n a i z ró ż n ic z ­ k o w a n a , g d yż p rz e m y s łu n ie posiada, sp o łe c z n ie i p o lity c z n ie k o n s e rw a ty w ­ na. N ie m c y n a z y w a ją k ra j te n M e c k le n ­ b u rg a P o la c y W ie lib o rz e , W ła ś c iw ie je s t to O b o d ry c ja , g d yż p ra d a w n e p le ­ m ię s ło w ia ń s k ie O b o d ry tó w ż yje jeszcze w e k r w i lu d u ta m te g o ,

O d s to lic y k ra ju tego Z w ie rz y m a , N ie m c y n a z y w a ją go M e c k le n b u rg S c h w e rin , k t ó r y b y ł aż do r e p u b lik i W e im a rs k ie j o d d z ie ln y m W ie lk im K s ię ­ s tw e m (G ro s s h e rz o g tu m ), a o s ta tn io p ro w in c ją R zeszy. Z a czasów c e sa r­

s tw a is tn ia ło na p o łu d n io w y w sc h ó d od niego o ś m io k ro tn ie m nie jsze od niego o d d z ie ln e K s ię s tw o M e c k le n b u rg -S tre - litz , na k tó re g o z ie m ia c h m ie s z k a ło s ło ­ w ia ń s k ie p le m ię K a ta ró w , m ające s ły n ­ ną ś w ią ty n ię R adegosta, zn iszczoną d o ­ p ie ro w d w u n a s ty m w ie k u a cieszącą się do dziś w ś ró d lu d u ta m te jsze g o le ­ g e n d a rn ą sła w ą .

P od b ó j ty c h z ie m p rz e z N ie m c ó w ro z ­ p o c z ą ł się ju ż w w ie k u d z ie w ią ty m , lecz t r w a ł ze z m ie n n y m i k o le ja m i lo su p rz e z tr z y w ie k i aż do o sta te czn e g o ic h o p a ­ n o w a n ia , k tó r e w p o ró w n a n iu z p o c z y ­ n a n ia m i G e ro n a i A lb r e c h ta N ie d ź w ie ­ d z ia w B ra n d e n b u rg ii n ie b y ło ta k k rw a w e . D z ię k i te m u lu d n o ś ć s ło w ia ń ­ ska z a c h o w a ła się ta m w e d łu g d a n ych n a u k o w y c h czę ścio w o jeszcze w w ie k u X V I I I - ty m , a in ż. W ró b e l, w ę d ru ją c y p rz e z k r a j te n p ie szo w k o ń c u w ie k u X I X - go n a p o ty k a ł jeszcze sta rs z y c h lu d z i m ó w ią c y c h ta m ję z y k ie m s ło w ia ń ­ s k im p o d o b n y m do g w a ry k a s z u b s k ie j.

W d ru g im d z ie s ię c io le c iu w ie k u X X . je d e n z k o le g ó w m o ic h u n iw e rs y te c k ic h podczas sw o ic h w c z a s ó w p rz e b y w a ł d łu ż s z y czas w je d n y m z d w o ró w na W ie lib o rz u ja k o k o re p e ty to r, i p o z o s ta ­ w a ł z n im p rz e z ja k iś czas w se rd e c z ­ n y c h sto su n ka ch , o trz y m u ją c często l i ­ s ty o p isu ją ce w y d a rz e n ia ro d z in n e i w o k o lic y w ję z y k u n ie m ie c k im , lecz k o ń ­ czące się zaw sze s ło w a m i „G rü s s e aus

dem O b o trite n la n d " . W lis ta c h ty c h i o b c o w a n iu z n im i p o d k re ś la n o często p o c z u c ie o d rę b n o ś c i ducha i s ło w ia ń ­ s k ie p o c h o d z e n ie s w o je o ra z szczególną s y m p a tię do niego, P o la k a , ja k o s ło w ia ­ n ina.

U t k w iły m i te ż w p a m ię c i d w a z a s ły ­ szane szc z e g ó ły z ro d z in y W ie lk ic h K s ią ż ą t Z w ie rz y ń s k ic h , O tó ż je d e n z n ic h b y ł p o d o b n o a d ju ta n te m cesarza W ilh e lm a k r ó t k o p rz e d jego a b d y k a c ją i o trz y m a w s z y ro z k a z u d a n ia się na

ja k ą ś n ie b e z p ie c z n ą p la c ó w k ę , o d m ó w ił p o s łu s z e ń s tw a , p o d k re ś la ją c s w o je o b o - ' d ry c k ie p o c h o d z e n ie i n ie w ia rę s w o ją w z w y c ię s tw o N ie m ie c , S yn jego zaś podczas o s ta tn ie j w o jn y , będąc p u łk o ­ w n ik ie m s ta c jo n o w a n y m w W a rs z a w ie , o b c h o d z ił w ie lo k r o tn ie k s ię g a rn ie w a r ­ s z a w s k ie i p o s z u k iw a ł ła m a n ą p o l­

szczyzną za ka za n ą w ó w c z a s k s ią ż k ę K is ie le w s k ie g o „Z ie m ia g ro m a d z i p ro ­ c h y ", k tó r a z a w ie ra dość dużo d a n ych z h is to r ii jego ro d z in y i z ie m i O b o ­ d ry tó w .

N ie lic z n e p o w y ż s z e szcze g ó ły, z a s ły ­ szane t y lk o w p o to c z n y m ż y c iu na m a r­

gin e sie m ej p ra c y z a w o d o w e j, m ogą n ie ­ w ą tp liw ie u z u p e łn ić w ie lu o b s z e rn ie j­

sz y m i d a n y m i a rc h e o lo d z y , h is to ry c y , lin g w iś c i, e tn o g ra fo w ie i lite r a c i, k t ó ­ rz y w ż y c iu i w s tu d ia c h s w o ic h na p e w n o n a p o tk a li się na ró ż n e d o w o d y s ło w ia ń s k ic h d z ie jó w te j z ie m i o ra z jej lu d n o ś c i ‘ aż do czasów n a jn o w szych . P o d o b n o z n a le z io n o ja k ie ś u tw o r y l it e ­ ra c k ie w ję z y k u O b o d ry tó w , p o c h o d z ą ­ ce z w ie k u X V I II . K s ię g o z b io ry k o ­ ście ln e a m oże n a w e t p u b lic z n e te j z ie ­ m i z a w ie ra ją c n ie w ą tp liw ie . G odne b y ło b y w ię c p o s z u k iw a n ie ic h p rz e z na­

szych h is to ry k ó w lit e r a tu r y ta m na m ie jscu , c zy w b ib lio te k a c h m ia s t w ię k ­ szych z B e rlin e m na czele.

W s z e lk ie zn a le z io n e w te n sposób d o k u m e n ty , św ia d czą ce o s ło w ia ń s k o ś c i te j z ie m i p o w in n y b y ć ja k n a jp rę d z e j ogłoszone w s p e c ja ln y m w y d a w n ic tw ie z o b ja ś n ie n ia m i i tłu m a c z e n ia m i w ję ­ z y k a c h a n g ie ls k im , fra n c u s k im , ro s y j­

s k im i p o ls k im , k tó r e p o w in n o się zn a ­ le ź ć na b iu rk a c h w s z y s tk ic h c z y n n ik ó w , m a ją c y c h d e c y d o w a ć o p rz y s z ły m lo sie tego s ło w ia ń s k ie g o k ra ju . O d p is y ty c h d o k u m e n tó w zaś p o w in n y b y ć u m ie ­ szczane s y s te m a ty c z n ie w p is m a c h n ie ­ m ie c k ic h w k r a ju ty m w y c h o d z ą c y c h , a b y p o c z u c ie o d rę b n o ś c i u je j lu d n o ś c i sze rzyć i p o g łę b ia ć .

N a le ż a ło b y p o z a ty m ja k n a jp rę d z e j u w ła d z o k u p a c y jn y c h N ie m ie c w y je d ­ nać p o z w o le n ie na u trz y m y w a n ie p rz e z P o ls k ę p rz y n a jm n ie j d la O b o d ry c ji, je ­ ż e li d la in n y c h k r a jó w ongiś s ło w ia ń ­ s k ic h ró w n ie ż n ie m ożna b y b y ło tego u c z y n ić , sp e cja ln e g o k o n s e rw a to ra za­

b y tk ó w s ło w ia ń s k ic h w ty m k ra ju . Z n a ­ jąc o d p o w ie d n ie g o c z ło w ie k a , k t ó r y b y się do te g o n a d a w a ł, w y o b ra ż a m sobie z a d a n ie jego n a s tę p u ją c o ; Z a o p a trz o n y w o d p o w ie d n ie u p ra w n ie n ia w ła d z o- k u p a c y jn y c h i e w tl. n ie m ie c k ic h tego k ra ju , je ź d z ił — c zy c h o d z iłb y od je d n ej p a r a fii do d ru g ie j, o b e jrz a łb y d o k ła d n ie w s z y s tk ie z b o ry e w a n g e lic k ie i e w tl.

k o ś c io ły k a to lic k ie , je ż e li ta m ja k ie są, c zy n ie z a w ie ra ją ja k ic h p o m n ik ó w lu b p a m ią te k s ło w ia ń s k ic h , p rz e jrz a łb y b i­

b lio t e k i p a ra fia ln e i p u b lic z n e , c zy n ie z a w ie ra ją k s ią ż e k s ło w ia ń s k ic h lu b s ło ­ w ia ń s z c z y z n ę tego k r a ju o m a w ia ją c y c h

o ra z c m e n ta rz e w s z y s tk ie , c z y n ie za­

w ie ra ją n a g ro b k ó w z n a z w is k a m i s ło ­ w ia ń s k im i lu b s ło w ia ń s k o b rz m ią c y m i.

W s z y s tk ie z n a le z io n e p o m n ik i, p a ­ m ią tk i, k s ią ż k i o ra z n a g ro b k i o p is y w a ł­

b y d o k ła d n ie z n a u k o w ą s y s te m a ty c z ­ nością. N ie k tó re sp e c ja ln ie do tego n a ­ dające się k s ią ż k i p o w in ie n m ie ć p ra w o z a b ra ć lu b w y p o ż y c z y ć na p e w ie n czas, a b y w K ra k o w ie lu b P o z n a n iu p rz y g o ­ to w a n o z n ic h p rz e d ru k i, k tó r y c h o d ­ b i t k i t r a f iły b y do w s z y s tk ic h naszych o ra z w ie lu n ie m ie c k ic h , a n g ie ls k ic h , fra n c u s k ic h i ro s y js k ic h re d a k c y j p is m n a u k o w y c h i na p ó łk i k s ię g a rs k ie , do naszych w ię k s z y c h b ib lio te k p u b lic z ­ n ych , do w s z y s tk ic h bez w y ją tk u b i- b io te k o b o d ry c k ic h . W y d a w a n ia ty c h p rz e d ru k ó w p o w in ie n m o im z d a n ie m p o d ją ć się P o ls k i Z w ią z e k Z a c h o d n i p rz y n a u k o w e j p o m o c y A k a d e m ii U - m ie ję tn o ś c i, a fu n d u sze na to p o w in n y d o s ta rc z y ć w s z e lk ie Z w ią z k i c z y I ow a - rz y s tw a s ło w ia ń s k ie , a w ra z ie p o trz e b y R z ą d y P a ń s tw s ło w ia ń s k ic h o ra z e m i­

g ra c je s ło w ia ń s k ie A m e r y k i P ó łn o c n e j.

N a p o d s ta w ie z n a le z io n y c h ta m d z ie ł s ło w ia ń s k ic h p o w in n i lin g w iś c i nasi o- p ra c o w a ć s ło w n ik o b o d ry c k o -p o ls k o - n ie m ie c k i, g ra m a ty k ę i s a m o u c z k i o b o - d ry c k ie w ję z y k a c h p o ls k im i n ie m ie c ­ k im , k tó r e b y ta k samo t r a f iły do rą k c z y te ln ik a , ja k w y ż e j w y m ie n io n e k s ią ż ­ k i o b o d ry c k ie i h is to rię tego k ra ju d o ­ ty c z ą c ą w ję z y k a c h p o ls k im , n ie m ie c ­ k im , a n g ie ls k im , fra n c u s k im i ro s y j­

sk im . B y ła b y to w ię c a k c ja na w ię k s z ą ska lę , k tó r a b y d ą ż y ła do re s la w iz a c ji tego k r a ju i w y je d n a n ia m u s w o b ó d p o lity c z n y c h .

R zecz jasna, że n i k t z a p e w n ić n ie m oże p e łn e g o p o w o d z e n ia te j a k c ji.

J e d n a k ż e z p u n k tu w id z e n ia naszej u - p o rc z y w e j w a lk i z n a szym o d w ie c z n y m w ro g ie m , u ra to w a n ie k a ż d e j s ło w ia ń ­ s k ie j duszy z m o rz a n ie m ie c k ie g o ju ż

m a s w o je zn aczenie. J e ż e li zaś się z w a ­ ży, że a k c ję tę p ro w a d z ić m o że m y n ie ­ w ie lk ą ty lk o lic z b ą lu d z i o ra z m a ły m i

ś ro d k a m i fin a n s o w y m i, k tó r e m o że m y w d o d a tk u ro z ło ż y ć na c a łą S ło w ia ń ­ szczyznę, i k tó r e p o z o s ta ły b y p rz e w a ż ­ n ie w k r a ju za k s ią ż k i, a u ra to w a ć m o ­ ż e m y z m o rz a g e rm a ń skie g o n a w e t je ­ den do d w ó c h m ilio n ó w S ło w ia n , k t ó ­ rz y z r a c ji sw ego z a m ie s z k a n ia o p rz e ć muszą się o P o ls k ę , a n a w e t z łą c z y ć się z n ią m ogą, w ó w c z a s k a ż d y w y s iłe k i k a ż d y w k ła d fin a n s o w y m u si o ka za ć się z d ro w y i słuszny,

Józef Strzałkow ski

(4)

Str. 4 d o l s k a Z a c h o d n i a • Kir 10

N a z ie m i w y s iłk o m i znojnej p racy

i.

G ry fin — Czanowo, w marcu;

0 prawach i zdobyczach szczecińskiego zaplecza

Szczecin, miasto i p o rt — jest dziś sym­

bolem tego w kładu energii i ogromu pracy, ja k i włożono i w kłada się w utrzym anie 1 zagospodarowanie odzyskanych ziem Po­

morza Zachodniego.

A le o bezpośrednim zapleczu W ielkiego Szczecina, o jego m ozolnych pracach i w ie lkich zdobyczach, nie słychać prawie nic. A przecież nie w olno nam zapominać, że szczęśliwie j zwycięsko rozwiązany pro ­ blem tego właśnie zaplecza — to dopiero istotne zwycięstwo, że te dwie kwestie w zajem nie i nierozerw alnie są ze sobą związane.

O statnie zdanie jest zapoczątkowaniem rozm owy z ob. Chmurą, z-cą Pelnococnika Rządu na obwód G ry fin . Żeby lepiej zdać sobie sprawę z całokształtu obrazu, cofam y się myślą o parę miesięcy wstecz:

G ry fin jest najb ard zie j na północny za­

chód eksponowanym powiatem zachodnio­

pom orskim , o partym o rzekę Odrę. T u ta j to c z y ły się przez szereg miesięcy zacięte boje o k o ry to rzeki i przeprawę, które za­

m ie n iły szereg przybrzeżnych miejscowości w perzynę. D a w n ie j całkow icie z e le k try fi­

kow any pow iat pozbawiony został s iły i św ia tła ; niem cy zerw ali najważniejsze mo­

sty, więc połączenia kolejow e i drogowe przestały istnieć na szereg miesięcy. Teren usiany b y l m inam i. Przez ziemie pow iatu g ry fi skiego płynęła z Zachodu fala u- chodźców, w ięźniów z obozów koncentra­

cyjn ych , ro b o tn ik ó w polskich i repatrian­

tów z najdalszych zakątków ko ntynentu, z pow rotem do w oln e j Polski. Jednym z pietwszych, k tó rz y w haeflingow skim pa­

siaku prze kro czyli Odrę, b y l właśnie m ój rozmówca.

Osadnik zdaje egzamin

Pierwszym try u m fe m pow iatu b y ły żn i­

wa. T rz y tysiące ludności w powiecie, l i ­ czącym 996 k m 2 — przy w spółudziale w o j­

ska zebrało żniwa w 98%. Ludność doko­

nuje cudu bohaterskiego,poświęcenia, pra­

cując od św itu do nocy w sierpniow ym skwarze, p rz y czym je d y n y m odżyw ieniem b y ły głów nie: k a rto fle , wiśnie i stęchly chleb!

Potem osadnik znalazł się jeszcze przed tru d n ie jszym zadaniem: akcja orna i siewna. K o n i b yło ok. 400 oraz k ilk a tra k ­ to ró w , cudem posklejanych. Reprezenta­

cyjne, czerwone „F arm alle z U N R R Y “ przyszły dopiero w tedy, k ie d y szron za­

czął bielić dachy...

A le i ten problem został rozw iązany po­

m yślnie m imo braku pogłowia, należytej ilości tra k to ró w do młócenia i środków transportow ych. Powiat zdał 90% świad­

czeń rzeczowych. Bardzo dużo pomocy okazała w ty m świeżo założona i spręży­

ście prowadzona S półdzielnia Rolniczo- H andlowa.

Zagrażające w id m o klęski głodu nie gro­

zi pow iatow i. Sytuacja przedstawia się nawet k o rzystn ie j niż na innych terenach P olski: ziem niaków jest pod dosiatkiem , a chleb razowy w ypieka się po 9 zł za 1 kg.

Cena w y trz y m u je ka lku la cję nawet po od­

daniu świadczeń rzeczowych. M ąkę można dostać na targu w dow olnej ilości po 30 zł za 1 kg, chleb p y tlo w y 16 zl, masło 30 zł, ja ja 12 zł. Cena słoniny w ciągu 2 m ie­

sięcy spadla z 400 na 380 zl za 1 kg. Po­

wstała ostatnio K om isja K o n tro li Cen, k tó ­ ra napewno spowoduje dalszy ich spadek.

G ry fin jest m ożliw ie rozplanowany, ale w dużym stopniu zniszczony działaniam i w o je n n ym i. Posiada reprezentacyjny gmach starostwa, za b ytko w y kościół pa­

ra fia ln y z pięknie zarysowaną wieżą, „Pa­

łac pod L w a m i“ — siedzibę T ow . K u ltu ­ ralnego „P ro m ie ń “ , któ re dobrze się roz­

w ija pod przew odnictwem pełnego in ic ja ­ ty w y prezesa ob. Osieckiego. Z a b ytko w a baszta-brama, p iln u je czujnie południow ej części miasta. Ładny gmach G im nazjum z bursą i Powiatowa Komenda M . O. na­

leżą do na jle p ie j zachowanych budow li.

Szereg budynków w yrem ontow ano, ja k np.

sam owystarczalny szpital o pojem ności pa- ruset łóżek.

Trzeba zakasać rękawy

W icestarosta Chmura opowiada o p la ­ nach G ry fin a na przyszłość. Przeniesienie U rzędu W ojew ódzkiego z Koszalina do G ry fin a przesunie środek ciężkości zain­

teresowania w naszym kierunku. G ry fin stanie się autom atycznie powiatem 1-pla- now ym . Znaczenie jego wzrośnie niepo-

A d m in is tra c ja p o ls k a na te re n ie O - k rę g u M a z u rs k ie g o z a s ta ła o k. 200 000 m ie s z k a ń c ó w . Z c h w ilą o b e jm o w a n ia w ła d z y , jeszcze część e le m e n tu m ie js c o ­ w e g o b y ła w y w o ż o n a p rz e z A rm ię C z e rw o n ą do p ra c do R o sji.

„C a ła lu d n o ś ć ro z b ija się na d w ie g ru p y — na lu d n o ś ć p o ls k ą i n ie m ie c k ą . Z e w z g lę d u na dość d a le k o p o s u n ię ty stan g e rm a n iz a c ji n ie k tó ry c h re jo n ó w , tru d n o d o k ła d n ie u s ta lić p ro c e n t, ja k i w o g ó lne j m asie lu d n o ś c i z a jm u ją n ie m c y . L u d n o ś ć m a z u rs k a b y ła p e w n y m i n ie - d o m a g a n ia m i i w y n a tu rz e n ia m i p o w o ­ je n n y m i w n a szym ż y c iu s p o łe c z n y m p rz e ra ż o n ą i do p o c z y n a ń p o ls k ic h , p o ­ c z ą tk o w o o d n o s iła się z p e w n ą re z e rw ą . W te j c h w ili o k o ło 70,000 osób o tr z y ­ m a ło z a ś w ia d c z e n ia ty m c z a s o w e o p o -

C zy wiesz, Że...

na je d n e j z w ie lkich w ystaw p a rty jn y c h w Rzeszy przed w ojną powszechną uwagę zw racał p la ka t w ie lo ko lo ro w y, przedstawia­

ją cy chłopa niemieckiego, załamującego ręce nad pustą kołyską. T e kst tego plakatu podkreślał, że dla niem ieckiej w arstw y chłopskiej b rakuje około 300.000 ko b ie t w w ieku do zawarcia małżeństwa. Plaka* ten dawał w yraźnie do zrozum ienia, że n a jm ile j b y ły b y w idziane k o b ie ty „słow iańskie", ze względu na ich większą płodność i wyższy poziom zdrow ia fizycznego i moralnego.

W tym okresie p rz y m io tn ik a „sło w ia ń s k i“

używano tam, gdzie należało unikać p rz y ­ m io tn ik a „p o ls k i“ . B y ł to bowiem okres pozornie popraw nych stosunków polsko- niem ieckich i propaganda niemiecka sta­

rała się traktow ać Polskę w jedw abnych rękawiczkach.

m iernie z chw ilą uruchom ienia bezpośred­

niego połączenia kolejowego do Krakow a przez W ro cła w oraz połączenia telegra­

ficznego z krajem , któ re zostanie oddane do u ż y tk u w marcu. Trzecim zasadniczym czynnikiem jest e le k try fik a c ja . Z. E. O. P.

prow adzi akordowe prace przy odbudowie lin ii wysokiego napięcia, co pozw oli na uruchom ienie F a b ryki Konserw, któ ra da chleb i pracę 500 ludziom , F h b ryki W ałów oraz większości gospodarstw, któ re są ze­

le ktryfiko w a n e .

A problem niemców i akcja w ysiedleń­

cza? W te j c h w ili posiada G ry fin ok. 2.000 niemców, g łó w n ie 'ko b ie t, starców i dzieci, k tó rz y są n ie p ro d u k ty w n i i stanowią k ło ­ p o tliw y ciężar dla aprow izacji. W w ię k ­ szości są skoszarowani i używ ani zasadni­

czo do prac związanych z odbudową. D la odróżnienia noszą przedstawiciele „H e rre n - y o lk u “ białe opaski z czarną lite rą „ N “ . D o niedawna jeszcze b y li b u tn i, hardzi, pewni siebie. Jednakże energiczna i k o n ­ sekwentna postawa w ładz oraz zapowiedź zdecydowanego kontynuow ania a k c ji w y ­ siedleńczej z ro b iły swoje. W . S.

c h o d z e n iu p o ls k im . 48,000 n ie m c ó w w y ­ je c h a ło d o b ro w o ln ie do N ie m ie c ,

L u d n o ś ć n ie m ie c k a w te j c h w ili s k ła ­ da się ze s ta rc ó w p ra w ie n ie d o łę ż n y c h i n ie le tn ic h d z ie c i n ie z d o ln y c h do p ra c y , g d zie n ie g d z ie zn a jd z ie się m ło d sza n ie ­ w ia s ta o b a rc z o n a lic z n ą ro d z in ą .

W y s ie d la n ie za sto so w a n o t y lk o w n ie lic z n y c h w y p a d k a c h w s to s u n k u do osób, co do k tó r y c h is tn ie ją d o sta te czn e d o w o d y n ie lo ja ln e g o o d n o sze n ia się do w ła d z p o ls k ic h . W s z y s c y n ie m c y od d n ia 1. 12, 45 r. z a o p a trz e n i są w ty m ­ czasow e z e z w o le n ie na p o b y t w danej m ie js c o w o ś c i i n ie m ogą z m ie n ia ć m ie j­

sca z a m ie s z k a n ia bez zgody S ta ro s tw a . N ie ulega w ą tp liw o ś c i, że w ię k s z a ilo ść n ie m c ó w o p u ś c iła b y te re n O krę g u , g d y b y n ie b ra k l in i i k o m u n ik a c y jn y c h , k tó r e d o p ie ro w o b e cn ym czasie zo ­ s ta ły u ru c h o m io n e .

W y k az ludności niemieckiej w Okręgu Mazurskim

Lp. Powiat

Liczba n ie m ­ ców, k tó rz y w yje chiali do 1. 1. 1946 r.

L i c z b a n icm - ców ma dzień 1. 2. 1946 r.

1. B a rto s z y c e 9.261 7.071

2. B ra n ie w o 4.370 6.455

3. Iła w k a 9.923 5.600

4. L ic b a r k 12.138 5,712

5. Ł u c z a n y 4.967 1.631

6. M o rą g 16.000 7.639

7. N ib o rk 7.032 1.098

8. O ls z ty n -m ia s to 104 205 9. O ls z ty n -p o w ia t 3.367 2.045

10. O s tró d 12.489 7.821

11. P a s łę k 2.927 7.424

JESZCZE TYLKO 9 6 0 0 0 NIEMCÓW W O K R Ę G U M A Z U R S K IM

(W y w ia d z w o je w o d ą o ls z ty ń s k im )

(5)

N r 10 P o l s k a Z a c h o d n i a Str. 5

/

PO ROKU KLĘSKI

Szereg pism polskich przyniosło ostatnio interesujące n o ta tk i:

„ W pobliżu Opola przejeżdżające auto Pur-u rozb iło ręczny wózek, ciągniony przez dwóch mężczyzn. Z wózka w ysy­

pały się ręczne karabiny maszynowe. O ka­

zało się, że była to broń, transportow ana przez niemców dla ta jn e j, w ilk o ła c k ie j organizacji.

„ W Iła w ie przytrzym a n o hitlerow ca G alla, k tó ry podczas o ku p a cji w G rudzią­

dzu b y ł blockleiterem , gnębił i denuncjo- w ał ludność polską. G a ll uciekł razem z niemcami, a teraz w y p ły n ą ł n i m niej n i więcej jako maszynista ko le jo w y, prow a­

dzący pociąg do ro syjskie j s tre fy w K ró ­ lewcu.

„P o d Prądnikiem w y k ry to bandę w ilk o ­ łaków, k tó ra pod dowództwem A lb e rta Reche dopuszczała się aktów sabotaży, w y ­ syłała lis ty z pogróżkami zwłaszcza do re­

p atriantów . Reche o trz y m y w a ł rozkazy z Niemiec.' Podczas re w iz ji znaleziono w mieszkaniach członków bandy rew olw ery, autom aty, p is to le ty i karabiny.

„ W powiecie N ie m o d liń skim , na Śląsku, w y k ry to bandę w ilk o ła k ó w , k tó ra obrała sobie b u n kier za schronisko. Znaleziono tam dużą ilość skór sarnich i żywności.

Randa tru d n iła się ponadto kolportażem b ib u ły niem ieckiej, przem ycanej z Rzeszy.

„ W pociągu Poznań— B erlin w y k ry to grupę „P o la kó w “ w iozących do N iem iec tłuszcze i inne a rty k u ły żywnościowe.

„Sabotażyści niem ieccy w Szczecinie zniszczyli urządzenia wodociągowe i cen­

tralne ogrzewanie.

„ W Zebrzydow icach przytrzym a n o cały pociąg, k tó ry o fic ja ln ie w ysłany został do Belgii dla odebrania sprzętu kolejowego w ramach dostaw U n rra . K ie ro w n ictw o grupy transportow ej usiłow ało w yw ieźć z Polski to w a ry w artości ćwierć m ilia rd a zło ­ tych. D okąd? K to poza niemcami po­

trzebuje na Zachodzie naszych przem yca­

nych tow arów ?

„ W Z biersku pod Kaliszem banda volks- deutschów i wlasowców obrabowała cu­

kro w n ię na kilkanaście wozów cukru.

„P od wsią Gadów M . O. stoczyła z ban­

d yta m i form alną bitw ę, konfiskując zrabowany cukier, a także 6 karabinów maszynowych i am unicję.

„ W Czechosłowacji niem cy kpią sobie z rozporządzeń władz.

„W e Frysztacie w y k ry to bunkier, w k tó ­ ry m w ilk o ła k i posiadali duże zapasy ży­

wności.

„ W Ham burgu k ie ro w n ikie m poważnego przedsiębiorstwa przemysłowego został za zezwoleniem w ładz b ry ty js k ic h osławiony k a t bydgoski, a d iu ta n t Foerstera, H e rb e rt Beitsch, gestapowiec m ający na sumieniu setki m orderstw .

„ W am erykańskiej strefie oku p a cyjn e j nie dzieje się niemcom najgorzej. Z aczy­

nają nawet przybierać na wadze, o trzym u ją bow iem większe racje żywnościowe niż za czasów H itle ra : Po 1900 k a lo ry j dziennie zamiast w ojennych 1500.

„Z n a m ie n n y lis t w ystosow ał G. Dyas do w ydaw cy angielskiego pisma „D a ily Tele- graph“ , w k tó ry m pisze: „S ir, mc bądźmy

Czy złożyłeś już ofiarą na

POMOC ZIMOWĄ?

o k ru tn i dla niemców — ale czas n a jw y ż ­ szy byśm y w id zie li w a ru n ki w Niemczech tak, ja k one się rzeczywiście przedstawiają.

Ileż to mówców z Izb y L o rd ó w spraw dziło je na własne oczy? Ilu z nich w id zia ło tych , „um ierających rzekom o z głodu i zm arzniętych H u n n ó w “ ? W ie lu , k tó rz y ta k ja k ja b y li w Niemczech, może rze­

telnie potw ierdzić, że za w y ją tk ie m może w ie lk ic h miast, k o b ie ty i dzieci są zdrowe, czyste, dobrze odżywiane, i dobrze ubrane.

N iezaw odnie dzieci t e — ta k sądzę z wszel­

ką pewnością — b y ły w przeciągu ostat­

nich 5 la t lepiej odżywiane, aniżeli nasze własne w A n g lii, i mogą z łatwością w y­

trzym ać przez ja kiś czas zmniejszone ra­

cje żywnościowe. A ilu ż z ty c h mówców

ęedną listą polską na

D o n a jw ię k s z y c h o sią g nię ć p o ls k ie j d e m o k ra c ji n a le ż y p o w r ó t P o ls k i na Z ie m ie O d zyska n e , a z ty m w p ro w a ­ d zenie do p ro g ra m u d z ia ła ją c y c h ob e c­

n ie d e m o k ra ty c z n y c h s tr o n n ic tw p o li­

ty c z n y c h — za ch o d n ie g o p ro g ra m u p o ­ lity c z n e g o , w y ra ż a ją c e g o się w ś w ia d o ­ m ej w o li s p o łe c z e ń s tw a p o ls k ie g o do ja k n a jb a rd z ie j re a ln e g o i p e łn e g o p o ­ s ta w ie n ia p ro b le m u Z ie m O d z y s k a n y c h i k w e s tii n ie m ie c k ie j w Polsce, S tą d z u p e łn ie słusznie s tw ie rd z a H. P. w nr, 25 (26. II, Ąb) „P o ls k i L u d o w e j“ , o rg a ­ nie P. S, L . w P o z n a n iu , w b a rd z o w n i­

k liw y m a rty k u le p t, „ K u O d rze i N is ie “ :

„że zw ro t Z ie m O dzyskanych z Polską może doznać ta kich czy innych prze­

obrażeń na płaszczyźnie teraźniejszo­

ści, lecz w odniesieniu do jego treści historycznej w in ie n być zrealizowany p o zytyw nie — z pełnym uwzględnie­

niem konieczności państw owych, de­

cydujących o um ocnieniu naszej gra­

n ic y zachodniej z p rzyszłym państwem niem ieckim , którego ju tro polityczne pow oli, lecz coraz w y ra źn ie j w ych yla się na w idnokręgu nowego europej­

skiego układu sił i interesów m iędzy­

narodow ych.“

N ie m a d w u zdań, że P o ls k a w sw o im ra c h u n k u p o lity c z n y m m u si w z ią ć p o d uw agę „p rz y s z łe N ie m c y ", s k o ro „g r a ­ n ic a k rw a w ią c a “ p o m ię d z y P o ls k ą a n ie m c a m i p rz e s u n ę ła się d a le k o na za­

chód — po O d rę i N isę o ra z na p ó łn o c

— p o B a łty k . I tu d e cy d u ją c ą „n a p ła ­ szczyźn ie p ro p o z y c ji te ra ź n ie js z o ś c i"

je s t ja k n a jw y ra ź n ie js z a p e łn a re p o lo n i- za cja b io lo g ic z n a , p o lity c z n a , sp o łe czna i gosp o d a rcza Z ie m O d z y s k a n y c h .

A b y te n p o s tu la t m óc w y k o n a ć — p isze „ K u r ie r S z c z e c iń s k i“ , p ism o de- m o k ra ty c z ń e bez p rz y n a le ż n o ś c i p a r­

ty jn e j w n r, 44 z dn. 1. I I I . 1946 w a r t y ­ k u le p t. „D w a o b lic z a P S L " a u to rs tw a

-— może o dobrych intencjach, ale źle po­

inform ow anych — przekroczyło granicę z H o la n d ii do N iem iec? Źle odzianym , nie­

dożyw ionym , ale c ie rp liw ym H olendrom wiedzie się o w iele gorzej aniżeli N ie m ­ com, k tó ry c h spiżarnie są w prost zapchane dziesiątkam i szynek i lite ra ln ie tuzinam i słoików z owocami i jarzyn a m i — a farm y ich są pełne drobiu, świń i kró w bezwąt- pienia zrabowanych. Czy zapom nieliśm y już o obozach ko n centracyjnych? W id z ia ­ łem niedawno ta k i obóz w m ałym m ia­

steczku Celle. K ie d y te w ychudłe ciała, któ re kiedyś b y ły istotam i lu d zkim i, pro­

wadzono przez miasto — niem ieckie k o ­ b ie ty i dzieci dalej sobie rozm aw iały, ba­

w iły i śm iały się, ja k gdyby nic niezw ykłe­

go nie zaszło.

A dzieje się to w szystko w ro k po k a p i­

tu la c ji „pokonanych“ Niemiec...

iemlack Odzyskanych

M . H,, w k tó re g o m e ritu m p o lity c z n e o d n o śn ie całego p o s ta w io n e g o zagad­

n ie n ia ze w z g lę d ó w z a s a d n iczych n ie w c h o d z im y , —

„...p o w ró t nasz na zachód nie może być zakłócony niepotrzebnym i w a lka ­ mi, zwłaszcza tu (na Ziem iach O d zy­

skanych), gdzie nie liczn y jeszcze po­

te n c ja ł narodow y polski musi praco­

wać zgodnie nad żm udnym w y k o n y ­ waniem polskości na bezpośrednim po­

graniczu niem ieckim . W a lka w y b o r­

cza zahamowałaby, to k prac nad od­

budową polskiego Nadodrza, a to nie leży w interesie naszego narodu. N a ­ tom iast leży w interesie naszego po­

konanego sąsiada niemieckiego, k tó ry z uporem odbudow uje się tuż o miedzę od nas.

D latego zagadnienie je d n ej polskiej lis ty w yborczej w inno być u nas (na Ziem iach Odzyskanych) sprawą jasną.

Już bowiem dotychczasowy nasz w y ­ siłek na zachodzie nie może być u- szczuplony, ani dotychczasowy w spól­

ny fro n t lu d zi dobrej w o li, pragną­

cych działać na prawdę z myślą o przyszłości naszej now ej o jczyzn y — nie może ulec rozbiciu.

Jedna polska lista w yborcza będzie m anifestacyjną w ypow iedzią naszej niezłom nej w o li utrzym ania N adodrza

za wszelką cenę.“

Są cele p o lity c z n e szcze g ó lnie w o- k re s ie p rz e ło m u d zie jo w e g o , k tó r e N a ­ ró d i P a ń s tw o za w s z e lk ą cenę p rz y u w z g lę d n ie n iu w s z y s tk ic h w a ru n k ó w o b ie k ty w n y c h z re a liz o w a ć m uszą. D o ty c h c e ló w n a le ż y , ja k to ju ż w y ż e j p o d ­ k re ś liliś m y , w obecnej c h w ili p rz e d e w s z y s tk im p e łn a re p o lo n iz a c ja Z ie m O d z y s k a n y c h . A te j d o k o n a się na Z ie ­ m ia ch O d z y s k a n y c h n ie w d ro d z e w a lk i w y b o rc z e j, le c z na zasadzie je d n e j lis t y p o ls k ie j.

Z o fia Zelska-M rozow icka

(6)

Str. 6 N r 10

H A L I N A J U R S Z O W A

O k a z y z O św ięcim ia

(D okończenie)

P o l s k a Z a c h o d n i a

D o s z p ita ln e g o b lo k u , p rz e z n a c z o n e ­ go dla s tu k ilk u d z ie s ię c iu c h o ry c h , w p ę ­ dzono d w a b lo k i c z y li ra ze m p rz e s z ło trz y s ta osób,

' W e w n ą trz p rz y g lą d a ły się n a m „ f le - g ie r k i" , w ś ró d k tó r y c h m ia ły ś m y w p rz y s z ło ś c i p o z n a ć k ilk a w y ją tk o w y c h o k ru tn ie . Je d n a z n ic h p rz y w ita ła nas szcze rym w y b u c h e m , a b yśm y ja k n a j­

p rę d z e j z a c z ę ły „z d y c h a ć ", bo n ie m a d la nas m iejsca.

W s k u te k n a tło k u , cie m n o ści, om dleń,

— w s z y s tk ie te g ło w y , ręce, k o rp u s y trz ę s ły się, o c ie ra ły o s ie b ie budząc o- b rz y d z e n ie , lito ś ć , w y m y s ły .

W ś ró d ty c h s k o p a n y c h is to t — i te n a jn ie szczę śliw sze w s tro ja c h z m a s k a ­ ra d y o b łą k a n y c h , u d rę c z o n e w ła s n y m w y g lą d e m , bez żadnej m o ż liw o ś c i a n i o b m y c ia cuchnącego c ia ła an i u k ry c ia go p rz e d w ro g im s p o jrz e n ie m w y p r o ­ w a d zo ne g o z ró w n o w a g i tłu m u . Ile ż m u s ia ły ju ż p rz e d te m p rz e c ie rp ie ć i ro z ­ p a c z liw ie p rz e m y ś la ć , a b y m óc iść te ­ ra z ja k a u to m a ty n ie re a g u ją c a n i d rg n ię c ie m tw a r z y na p o p y c h a n ie , p r o ­ te s ty — ty s ią c e u p o k o rz e ń ich lu d z k ie j w s ty d liw o ś c i. S z ły ja k m a rtw e , choć ta k b a rd z o s p o n ie w ie ra n e .

C a ły te n tłu m ta k b a rd z o u k rz y w d z o ­ n y c h lu d z i p rz e o b ra ż a ł się w oczach w ro zju szo n e sta d o z w ie rz ą t, k tó r e s p o ­ s o b iło na sie b ie „ k ł y “ i „p a z u r y " — choć tyle wśród nich było już śmiertel­

nie trafionych.

N a jb a rd z ie j o w rz o d z o n e i o cie k a ją c e b ru d e m n a jd łu ż e j s z u k a ły sobie n o c le ­ gów . P rze p ę d za n e c a łą ro zp a czą i n ie ­ n a w iś c ią ju ż le ż ą c y c h — bez k o ń c a p rz e s u w a ły się p o c o ra z to in n y c h „g a n ­ k a c h " w s p in a ją c się ja k p a ją k i na w y ż ­ sze łó ż k a , d o ty k a ją c s w y m i ra n a m i co ­ ra z to in n y c h k o c y , rą k , tw a rz y .

L e ż a ła m n ie m a l b e z tc h u w ja k im ś ś m ie rte ln y m m ilc z e n iu , a le o b ra z k t ó r y p rz e s u w a ł się p rz e d o c z a m i ta k g łę b o k o z a p a d a ł w p a m ię c i, że k ie d y w szereg ty g o d n i p ó ź n ie j z n a la z ła m się na r e w i­

rz e z p o w o d u c z te rd ź ie s to s to p n io w e j g ry p y , p rz y p o m n ia ła m i się w m a lig n ie ta m ta u p io rn a noc i w y o b ra z iła m sobie, że p ro w a d z o n o m n ie do z a k ła d u o b łą ­ k a n y c h , gdzie w s k u te k n ie d o z o ru p o ­ o tw ie r a ły się k l a t k i — łó ż k a i ze w s z y s tk ic h ty c h b ru d n y c h n o r w y p e ł­

zają k u m n ie lu d z ie -p a ją k i, a b y g ro z ić s w o im o b łę de m . U c ie k ła m w p a n ic z n y m s tra c h u , w z y w a ją c na p o m o c „ d y r e k ­ to ra z a k ła d u o b łą k a n y c h ".

O becna rz e c z y w is to ś ć n ie b y ła o w ie ­ le le p sza : d uszący za pach „ d u r c h w a lu " ,

czad z p ie ca , o b ło k i g ryzą ce g o dym u, k a ta lo p ty c z m y p ó łs e n p e łz a ją c y c h k u górze i po z ie m i w id m lu d z k ic h , o d g ło ­ sy b ic ia , w y m y s ły , w rz a s k i — s k ła d a ły się ra z e m na ja k ą ś g o y o w s k ą ca ło ść i w s z y s tk ie z m y s ły p o d d a w a ły to rtu rz e .

N ade m ną p o p y c h a ły się, t łu k ły , w y ­ m y ś la ły sobie d w ie o rd y n a rn e b a b y o s k o łtu n io n y c h w ło s a c h i rę k a c h , k tó r e z d a le k a p rz y p o m in a ły d rą g i, um azane w e w s z y s tk ic h b ru d a c h ś w ia ta .

Sześć p o łą c z o n y c h łó ż e k trz ę s ło się n ie p o k o ją c o , ale o b y d w ie jędze b y ły ta k o g a rn ię te szałem n ie n a w iś c i, że na n i­

cz y je s ło w a nie z w ra c a ły u w a g i, coraz z a p a m ię ta łe j rz u c a ją c się je d n a na drugą.

W p e w n e j c h w ili o d ru c h o w o z e rw a ­ ła m się z k o i i s ta n ę ła m w ganku.

N ie m a l w ty m sam ym m om e n cie u s ły ­ s za ła m za sobą trz a -jc , g łu ch e d u d n ie ­ n ie , p is k i k rz y k .

Ł ó ż k o nade m ną z a w a liło się i na m ie jscu , k tó r e p rz e d s e ku n d ą o p u ś c iła m le ż a ły p o w a lo n e d e s k i i d rg a ją ca w b ó lu m asa lu d z k ie g o c ia ła .

P ob o żn a H e la u p e w n iła m n ie p ó ź n ie j, że to P an Bóg z a o p ie k o w a ł się m o im życie m ...

B y ło ju ż z u p e łn ie c ie m n o i p ró b u ją c zasnąć, le ż a ła m z p o w ro te m p o d p o p la ­ m io n y m ż ó łty m ko ce m .

Szczecin. 25 lutego. W ojskow e Władze ra­

dzieckie przekazały polskim w ładzom m o r­

skim część portu szczecińskiego. Stanowi to przełom ow y m om ent w życiu miasta.

M a ły to coprawda odcinek (około 4 k ilo ­ m e try ) wielkiego p o rtu — nie m niej stano­

w ić będzie podstawę do podjęcia przez m.

Szczecin swych naturalnych fu n k c ji p o l­

skiego miasta portowego. F akt ten w n a j­

bliższej przyszłości będzie m iał doniosłe znaczenie dla rozw oju życia gospodarcze­

go państwa i jego ekspansji m orskidj.

O bjęte wybrzeże portow e zn a jd uje się na dolnej Odrze po stronie m ie jskie j i cią­

gnie się od dzielnicy G olęcin do północnej granicy Stolczyna. T eren ten został po­

dzielony na trz y o d cin ki nabrzeży.

1. Nabrzeże „B “ . T a część nabrzeży, p rz y k tó ry c h położona je st m. i. Stocznia Bał­

ty k ze względu na n ie z b y t głębokie k o ry to rzeki p rzy wybrzeżach, przeznaczona jest dla żeglugi śródlądowej.

2. Nabrzeże „S nop“ . Głębokość O d ry w ynosi tu około 6 m. Do betonow ych na­

brzeży p o rto w ych długości około 200 m p rzyb ija ć mogą s ta tk i pojemności do 6 tys.

ton. Z n a jd u je się tam częściowo zniszczony m niejszy silos zbożowy. T a część p o rtu po usunięciu w najbliższym czasie zniszczeń w ojennych — zużytkow ana będzie na przy-

B lis k o ś ć k ib la z e k s k re m e n ta m i — w n ie k o ń c z ą c y m się s tu k o c ie d re w n ia ­ n ych c h o d a k ó w , w n a ra s ta ją c y m za d u ­ chu m d lą c y c h w y d z ie lin — d o p e łn iła m ia ry m o je j w y trz y m a ło ś c i. D o s ta ła m o s try c h to rs ji, a p o n ie w a ż p rz e z c a ły dzień, ja k z w y k le , n ic p ra w ie n ie ja d ­ ła m , g łę b o k ie z ry w y p u ste g o ż o łą d k a do re s z ty w y c z e rp a ły m oje s iły .

W s ta ła m z łó ż k a i u c ie k a ją c od scen, ja k ie r o z g r y w a ły się p rz y k ib la c h , u - s ia d ła m na p ie c u p rz y s to le i u k ry w s z y tw a rz w obu rę k a c h ro z s z lo c h a ła m się ja k m a łe d zie cko .

P ie rw s z y i o s ta tn i ra z w O ś w ię c im iu p ła k a ła m .

P ła k a ła m rzęsiście, d łu g o , w y le w a ją c z s ie b ie c a ły b u n t, ro z ż a le n ie , Iból...

S ie d z ia ły n ie d a le k o F a tm a i L e n a d w ie „n a c h tw a c h y " , ale m ia ły n a ty le ta k tu c zy o b o ję tn o ś c i, że n ie z w r ó c iły n a jm n ie js z e j u w a g i na m oje p rz y g o d y . P o te m u d a ło m i się n a w e t u p ro s ić F a t- mę o ja k iś s iln ie js z y ś ro d e k u s p a k a ja ­ ją c y . Z a ż y ła m go, w ró c iła m na sw oje leże i... zasnęłam .

B y ła jeszcze g łu ch a noc — c z w a rta n a d ra n e m — g d y o b u d z ił m n ie z w y k ły ze w „ fle g ie r e k " :

— „W s ta w a ć , łó ż k a słać, m y ć się.

A le zaraz, ale ju ż ."

Z za d re w n ia n y c h desek b a ra k u d o ­ c h o d z ił je d n o s ta jn y g w a r s to ją c y c h na z im n ie szeregów . Z a c z y n a ł się apel.

Z b liż a ł się dzień, k t ó r y m ia ł ze b ra ć ż n iw o w c z o ra js z e j p rz e p ro w a d z k i.

D n ia te g o b o w ie m w y p ro w a d z o n o od nas na noszach do k o s tn ic y o k o ło c z te r d zie ś c i tru p ó w .

jęcie transportów U N R R A . Z ładunkiem U N R R A przybędą n a jp ie rw s ta tk i pod flagą polską.

Nabrzeże „ H u k “ . Długość nabrzeży w y ­ nosi tu 255 m, z czego 80 m betonow ych i 175 drew nianych, o 45.000 m kw. pow ierz;

chni składowej. Głębokość O d ry 7,30 m.

C ały teren poprzecinany jest licznym i^ ba­

senami dla statków żeglugi śródlądowej.

Z n a jd u ją ce się dwa dźw igi ruchome na pomostach żelaznych długości po 195 m i nośności 7.500 kg każdy, częściowo zo­

stały zniszczone przez cofające się w ojska niemieckie. Jeden z m niej zniszczonych dźw igów będzie odbudowany. N a w ybrze­

żu znajdują się dwa b u d yn ki gospodarcze, któ re będą przystosowane na magazyny drobnicowe. W szystkie b u d y n k i i mola tw orzą jedną całość i połączone są boczni­

cami k o le jo w y m i długości ponad 7 km.

T ę ostatnią część p ortu G łó w n y U rząd M o rski zamierza w najbliższych k ilk u dniach przygotować technicznie na p rz y ję ­ cie statków z po lskim i repatriantam i z za­

chodu, któ re w drodze p o w ro tn e j zabierać będą większe p artie niemców w ysiedla­

nych z Pomorza Zachodniego.

B u d yn ki mieszkalne, przylegające do pol­

skiej dzielnicy p o rto w e j, zostały zarezer­

wowane na pomieszczenie Straży P ortow ej oraz ro b o tn ik ó w zatrudnionych w porcie,

Cząśe p o r t u Szczecins L ie g o w r ę lt a c h p o h a c k polskich

Cytaty

Powiązane dokumenty

nym miastem, rządzili tam jednak Francuzi, zwłaszcza, że Napoleon doceniał znaczenie Gdańska mawiając: „Gdańsk jest kluczem wszystkiego.“ Załoga miasta składała

Sprawa Józefa Pęczka wskazuje, że pod ty m względem sytu ­ acja Polaków uległa jednak pewnej... B iu ­ ra te nie sprawdzają tożsamości

bli na Pomorzu Zachodnim znajduje się wiele półfabrykatów, które można będzie zbyć w województwach

Powoli, coraz częściej, najpierw tylko fragmentarycznie, potem coraz więcej zajmował w nich miejsca Marcin.. Co się stało

jennymi o pokój w świecie, że budować będzie głęboką przyjaźń z Narodami Związku Radzieckiego i innymi narodami demokracji ludowej, że opierać się będzie

Wojciecha pod Zarządem Państwowym w

Do Polskiego Związku Zachodniego w Poznaniu zgłosiła się delegacja Polskiego Kom itetu w Niemczech z siedzibą w Ber­. linie w osobach dra Brunona

Rada Naukowa zwraca się do wszystkich warstw Narodu o uczestnictwo w realizacji tego dzieła. Rada widzi wielkie, stojące jeszcze przed Narodem trudności, ale tym