ROZRYWKI d l a DZIECI.
N “ XV III. 1
C z e r w c a1825.
I .
W S P O M N I E N I A N A R O D O W E .
O P I S
y lA Ł Ź r W K R A l U N A S Z fM P R Z E lA Ź D Z K t
ANIELCE Ł . PRZYPISANY.
(Dokończenie).
^ B i o r ą c się dziś do dokończenia opisu m oiey przeiazdźki, iuz się nie troszczę, iak z począt
ku , ażebym Ciebie, kochana Anielko, i innych m łodych czytelników moich drobnostkami z a j
m ow ała; zupełnie iest odm ienny m óy teraźniey*
szy kłopot; (bo kiedyż człow iek iest bez niego?)
Tom U L Ner X F 1IL
l!)— 260 —
troszczę się więc czy potrafię opisać iakby przystało bogaty przedmiot nosuwaiący się pióru moiemu?
ach! lękam się bardzo, ażeby niedostatek w ym o
w y , pam ięci, nauki, sposobności, nie uiął zalet, nie skrzywdził m ie jsc a , którego obrazu ręka tylko W oroniczów i Deblów śmiało dotykać się może.
Ale stało się, w yrzekłam , cofnąć słowa niepodo.
bna. W re s z c ie , w takowym razie wszelką chełpli
wą próżność na bok odłożyć wypada; któż ma za złe drobney ptaszynie, że orfa nie doścignie w locie?— Już więc z mnieyszą trwogą zabieramsię do opisu P u ła w ; czasem serce zastąpić chtoć w czę
ści nieudolność rozumu potrafi; a Polscy czytelnicy ( w i e m t - z doświadczenia) wiele wybaczaią pisa
r z o w i,k tó r y im m ó w io z a b y tk a c b ic h kraiu, ona- rodu chwale.-—
Nie w ie m , czy iest w Polsce całćy prócz K ra k o w a , mieysce stosownieysze nad Puławy do podobney m o w y ; tam praw dziw y skarb wspo
mnień i pamiątek na ro d o w y c h , tam i oczy i ser
ce nakarmić się mogą— a prócz tych nieoce
nionych dla duszy Polskiey zalet, tak wiele do
myślenia i opisu podających, ileż Puławy ma-
iątsobie właściwych, mieyscowych p o w a b ó w ?
Gdzie tyju cn ót razem gniazd o 1 sch ron ien ie, M o ie / się tam nie wdzięczyć cale przyrodzenie 1 ( 1 )
W dzięczy sig też i uśmiecha iak naynadobniey, i cała okolica urokiem iaśnieie; przekonałam się o tern iadąc do Puław, bo przez całą drogę mile o- czy moie były zaięte. Przeiechawszy W isłę pod Janowcem, minąwszy starożytny K azim ierz, dziś tylko wspomnieniem , drzew am i i potomkami Izraela bogaty ale zawsze piękny , trafiliśmy na wioskę Bochotnica z w a n ą ; rozrzucona wśrzód drzew rozm aitych, na pochyłości góry, po nad Wisłą, zupełnie romansową ma postać; iey chatki zbutwiałe, bez porządku stoiące, drożyna wązka i kręta, mieszkańcy chowaiący się za drzewa w nędzney odzieży, a na szczycie góry, rozwaliny starożytnego po Aryanach gmachu, wszystko do tego przydom ku prawo iey nadaie. Przechodząc i ą c a łą (b o n ie można było bezpiecznie przeiechać), i ia i towarzysze moi, byliśmy w nieiakiem zadu*
maniu; to ustąpiło w n e t mieysca radosnemu za- spokoieniu, skorośmy na granicy Puław skiey sta*
nęli; mówię zaspokoicniu, gdyż człowiek tak do wszelkiego dobrego,szczególnieydo porządkuiest stworzony , ze w idok rzeczy w stanie w iakim
(1 ) Woronicz w poemacie Sy bilU w 35.
19
*bydź powinny, nie tylko go cieszy ale zaspakaia.
Mamy, źc tak powiem, w duszy iakiś prawdo- mierz, który nas ostrzega o wszystkiem co pra*
wdziwie dobre i piękne; szczęśliwi! ieśli wszędzie i zawsze za tą skazowka idziemy. — Ale porzuci
wszy te myśli moralne, rzecz pewna źc miło na Puł.iwskiey granicy stanąć; droga szeroka, prosta,
■wygodna, pysznemi drzewami sadzona; patrząc na wszystkie strony widzieć można na około owoce pracy i gustu; minąwszy ParcJiatke, wieźuźa się do J4rłosLowic. Vv'ieś ta parafialna bardzo ludna i duża, łącząca się prawie z Puławami, porządnie na równinie rozciągniona, iest taką, rakich nieste
t y ! bardzo ieszcze w krain naszym mało; iey do
mostwa chędogie i wygodne, dobrze utrzymywa.
nc, sady, ogródki, żywe płoty, rowy bite , mosty całe, kładki, szeroka i sucha droga, nadzwyczayna obyczayność .mieszkańców, schludny ich ubiór, piękny K o śc ió ł, Plebania, domy nauki i robo
ty , same nazwiska gospodarzy nad bramą ich podwórza wypisane, przedstawiają dziwnie miły i zaspakaiaiący widok, który ieszcze wymownićy- szym i milszym się staie przez tak bliskie z Bo-, c h o tn k ą sąsiedztwo; gdybym się nie bała obrazić kogo takow em przystosowaniem, odważyłabym
— 268 —
sig powiedzieć : źe Bochotnica romantyczność, W to sto w ic e klassyczność mi przypomniały. Na
patrzyć ich się nie mogłam. Możcż bydź milszy widok, nad widok pomyślności, dobrego mienia współbraci ? o ! iak przyiemnie bydź musi przy
glądać sig wesołym W łostow icom ,T ey, która i e w tym stanie postawiła; serce ludzkie tyle ma w so
bie ponęty ku szczęściu, źe nie zna milszego uczu
cia iak patrzyć na nie; cóż dopiero ieśli to szczęście tkliwości iego iest dziełem? Ach, kiedyż n:idey- d/.ie ta pomyślna chwila , kiedy wszystkie wioski nasze podobną postać przybiorą, kiedy w km io
tku, i Pan iego, a co wiccey on sam człowieka wi*
cLieć zacznie. Każdy ziemianin powinien iechać do W łostow ic, tam się uczyć iak zdobić wioskę swoię, iak włościan uszczęśliwiać; słyszeć można nie raz wielu młodych narzekających na czezość.
życia, i iakby maiących żal do Nieba, źe ich na ta
ką nieezynność stworzyło ; ieśli tylko posiadaią własny kaw ał ziemi, niech się i wioską i ludem w niey mieszkaiącym zaymą, zaręczyć można, źe te starania dostarczą im sowicie zatrudnienia iszfczę- śeia. Te myśli i życzenia zaymow.iły mnie i towarzyszów moich iac\p przez W ło s to w ic e ; ale w n e t zapomnieliśmy o wszystkim wiechawszy
— 26*9 —
— 270 — dfo Puław; lubó z tey strony nie tak ieszcze pię
kne się wydają iak są. w istocie ; chcąc ie wi
dzieć w całey okazałości, trzeba na Górę iechać, pod nią przez W isł§ się przewozić; wtedy ob
jąć można jednym riftitem oka:
T o nadbrzeże, za tok ow nadw iślańskich c z o ło . Pasm em gór i pagórków uw ieńczone w k o ło ,
Gdzie natura zasia d łszy z w szystkich w dzięków zbiorem . Ożenią sw e powaby ze sztu k i w ytw orem ( 1 ) .
Ztamtąd widać zabudowania Puławskie porządne
igustowne, wielkie zaiezdne dom y, na górze p ię
kn y Kościół j na pamiątkę Maryi z Sieniawskich Xięzney Czartoryskiey , przez wdzięcznego syna opiece Boga Rodzicy oddany; ztamtąd wspaniały pałac Xiąźęcy, tarasy, fontanny, posągi, drzew r o zlicznych tysiące, a wpośród nich na wierzchołku góry , ukazuiąca się niekiedy Św iątynia Sybilli.
Spostrzegając za iednym rzutem oka tyle piękno
ści, d&myślaiąc się ile ich iest u k r y ty c h , chęć iak nayźywsza porywa przypatrzyć im się szczegóło
wo i porządkiem. Takeśmy tez uczynili, a zaba
wiwszy chVvil kilka nad W isłą dla ogólnego wi
doku , ruszyliśmy do pałacu i ogrodu.— Iuź to w Puławach wszystko piękne, wszystko inaczej iak w i n n y c h toieyscach Polski; nie doszedłszy ieszcze do mieszkania Xiąźęcego , iuź wiele śli-
( 1 ) W oronicz w 17.
Canych domostw i ogródków widaieć m ożna; ia są
dzę, źe P u ła w y przypominać m usząowe wsiean*
^ielskie w których nie sami wieśniacy m ieszkai^
alerodzin kiikanaście rozmaitego majątku i stanu, ma swoie własne lub naięte m ie s z k a n i a ty m sposo
bem tworzy się rnieysce w e so łe , lu d n e , które przy- iemności życia mieyskiegoi wieyskiego łączy. J a k by przedziwnie b y ł o , gdyby i u nas we wszystkich pięknieyszych włościach podobnie się działo; gdy
by można nie m aiącdóbr i kłopotów ziemiańskiego gospodarstwa, mięszkać iednak na wsi i mieszkać u- siebie. Zaprowadzenie podobnego zwyczaiuupię- kniłoby w net włości polskie, a n aw et zwiększy
łoby liczbę sw obodnie żyiących osób. Przeko- - nać sie o tem można w P u ła w a c h ; ialc tam wie-
-u * •le mieszka rodzin , iak widać źe im d o b rze , i iak niemi to mieysce zdobi się i ożywia.— Na dzie
dzińcu p a ła c o w y m , osadzonym nie regftlarnie drzewami iest krag w o d y , z pośrodka którey w ytryska fontanna; w prost pałacu ulica przez las przecięta, a po praw ey stro n ie , wabi każde
go wspaniały P rzysionek, kilkunastu kolumna
mi w sp a rty , k tó ry wniyściem ’est do ogrodu.
Napisu łacińskiego treść taka : T a niech prow a
dzi trosków życic, słodkie zapomnienie. Speł-
— 271 —
nia się dosłownie, bo na samym wstępie tyle pię*
kności uderza, ze zapomnieć o wszystkiern można.
Przedstawiają, się po bokach bogate szklarnie :
Gdzie c a le K rólestw o F lo ry z czterech koń ców św ia ta , Oddycha w pośród lod ów slod k iein tchnieniem la ta CO*
*taie przed oczyma ogród naywspanialszy. Po p raw e y ręce drzew obfitość, zdaie sic źe końca- ten ogród nie ma; wpośród nich wycięte gdzie niegdzie widoki na łachę od W isły , Kempę , W łostow ice, Parchntkę , góry ; po lewey , tra
w niki dziwney gładkości, na których, to rozli
czne klomby z drzew naypiękniey dobranych , opasane wstęgami z kwiatów , wznoszą sic w ró- żney wielkości i kształcie , w rozmaitey odle
głości; to znowu samotne drzewa lub para ich naytrafniey ożeniona; to nareszcie ścieszki i dro
gi stopą natury zdaiące się bydź w y d e p ta n e ; w p ro st zaś wspaniała ulica z drzew starożytnych, 9 na iey końcu wspanialsza i pięknieysza nad wszystko Św iątynia Sybilli. Lubo w samym ogrodzie dobór drzew i to naw et rzadkich z ob
cych kraiów przeoyczyznionych, tysiące spo
strzeżonych, ukazuiących się zdaleka, zgadywa
nych piękności zatrzymaćby chciały miłośnika
— 272 —
{ .l) W oronicz w. 85.
n a tu r y ,k tó re ż serce Polskie nie zaspokoi naypier*
w e y szlachetney swey żądzy, a miiaiąc przyrodze
nia pow aby, nie zakołace do drzwi Iey Świątynią która chlubną przeszłość przyszłości podaie, pa
miątkami swcm i teraźniejszość słodzi. Sama tey Świątyni powierzchowność iuz dzielnie przem a
wia; k ształtiey, rozmiar i ozdoby, zupełnie podo
bne do starożytnego w e W łoszech kościoła. Tam , nad brzegami rzeki Anio wznoszą się szczątki Ty- burtyńskiey Sybilli; te w całey okazałości i świe
żości Izabella Czartoryska nad brzegi W isły prze
niosła; tam niegdyś pogańska kapłanka mniemane c u d a , fałszywe w ró ż b y głosiła, tu prawdziwa Polka rzetelne cuda tkliwości swoiey, w różby nie*
mylney pociechy zebrała... Cieszmy się kochana Anielko, iako Polki i niewiasty, źe pomysł tak tkli
wy i szczytny zebrania na grobie Ovczyzny po
m ników iey chwały, osoba płci naszey i rodu po
częła i wykonała. Kiedy nieszczęsna Polskapo tak długiem konaniu ostatnie tchnienie wydała, Xię- żna Czartoryska chcąc przynaytnniey iey popioły od zguby uchronić, wzniosła ićy ten grobowiec , napełniła go drogiemi sławy naszey zabytkami ; podobna ow ym dzieciom, dla których gdy Ma
tkę ukochaną s tr a c ą , icdyną roskoszą strzedz
— 274 — zwłok iey, zbierać pozostałe po nićy pamiątki. . . Ileż trudów , nakładu , p rac y , zachodów, ponieść musiała, nim ten tkliwy zamiar przyprowadziła do skutkuPileź iey winien wdzięczności każdy w kim tylko krew Polaka płynie. Był czas kiedy naychlu- bnieyszo, naykosztownieysze narodow e pamiątki do obcych stojic przewożono, tak porozrzucane , byłyby zaginęły wszystkie; ileż ich wydarła zagu
bię? ile nieznanych odkryła skarbów? Każdy bo
w iem składał z radością, w iey ręceiakie tylko po
siadał oyczyste zabytki, i ten zbiór tak obfity i bo
gaty wzrósł z nadzwyczayną szybkością; ileS wdzięczności następne wieki mieć iey będą? Sy- billa wiele światła na Dzieie Polskie rzuca , ona iest źe tak powiem, owem czarodzieyskiem zwier
ciadłem, w którem dalekie nawet przedmioty wy- raźnemi i bliskiemi się zdaią; w niey obiąć można iednym rzutem oka cały ciąg iestestwa Polski ; smutne zmiany, skutek błędów naszych, zakryły wprawdzie to zwierciadło czarną zasłoną, iednak blask wspomnień przebiia. . . . Życzyłabym Ro
dzicom dla samey nauki wozić do Puław swe dziatki, dokładne obeyrzenie pamiątek w Sy bil
li zebranych, możeby im lepsze dało w yobraże
nie upłynionych wieków Oyczyzny od nie ie-
xlnćy xiąźki; w ym ienić tu każdą z tych
pam iąteknie mogę, ile źe osoba znana
zaszczytniew litera
turze
naszey , w y g o t o w a łauczony i pracow ity spis icb; nie znany ieszcze
p u b lic z n o ś c i, ieston w tey chwili przed memi
oczym a .Żywiąc
sięw tym skarbie
w ia d o m o ś c i oyczY Stych, d otknę nawiasem S v
billii zawartych W niey
p am ią tek ;a to lekkie i
niedokładne
d o tk n ię c ie , m yśliiakie w tym przeciągu mi się nasuną, praw ię całą treść dzieiów Polski
p a m ięci t w o i e y ,kochana Anielko,
p rzyw iod ą.Sybilla, b udow a wspaniała i kształtna , stoi na brzegu góry w'śród drzew', nad łachą od W isły, i zdaie się ze nad całą panuię okolicą; przesklepio- na iest na niższy i wyższy przybytek; do pierwsze
go, iest iakby skryte od łachy po wązkioh schod
kach wniyście, tchnie cały smutkiem, okrywa go posępność i taiemnic.a. Zbliżając się do> niego do
znawałam smętnego^ uczucia, które sąsiedztwo
grobu sprawiać zwykło. Lubo na ścianach wiszą
tarcze iz b ro ie dawnych rycerzy naszych, przecież
ta część zdaie się być nierównie więcćy tegocze-
snym poświecona pamiątkom; tam puklerze z n a
p isem uwieczniają męztwo woysk Polskich; tam
dway mężowie, w tym wieku zgaśli, godne siebie
znaleźli pon%nik'i; ieden iest poświęcony XięcilX Józefowi Poniatowskiemu; ow em u męczenniko
wi honoru, którv wolał śmierć ponieść, niż gdyby ktokolwiek iednćm podeyrżeniem mógł splamić iego i Polaków sławę; drugi wspanialszy Xięciu.
jidan iow i C zartoryskiem u, małżonkowi założy
cielki , ow em u dobroczyńcy ludzkości, Mecena
sowi Polskiem u, miłośnikowi M u z , którego imie wdzięczność w sercach, nauki w swey świątyni nieśmiertelnem dłutem w yryły.— Górny przy i/y- tek, do którego wchód widoczny i wspaniały, nie
równie w światło i ozdoby bogatszy. Oświeca go kopuła szklanna ziedney sztuki, dar drogi panuią- cego nam monarchy. Kształt świątyni w ew nątrz zupełnie okrągły, wprostwniyścia, zasłona zpon- sowegoaxamitu z złotą frcndzlą, a za nią w dosyć głębokiey niszy na pół zakrytey, stoią chorągwie na niepn-.yiaciehi zdobyte, laski marszałkowskie, oręże, pasterskie Biskupów kije, dzidy, miecze, płaszcze, puklerze, naysławnieyszych bitew, nay- znakomitszych Mężów pamiątki. P o d tym ry
cerskim wieńcem na granitowey podstawie, ko
sztowną zasłoną przykry tey, stoi hebanowa szka
tuła z szczerozłotym okowem , na niey w ysy
pany brylantami taki napis: (na wierzchu),, Pa-
— 276 —
m iatki Polskie (po bokach) zebrała Izabella Czartoryska r. 1800. Na ścianach P r z y b y tk u , zwyciężcie znaki Rycerzy z najznakomitszych ro
dzin Polskich z napisami , a w półkręgu z obu stron szafy gładko wyrobione, w troistych prze
działach , kryiące w sobie tysiączne , iedne od drugich droższe pamiątki. Na tych szafach stoi.j puhary, szkatułki rozmaitego kształtu, grobowce niektórych z sław niejszych K ró ló w i mężów.
W tym TVeslm insterze Polskim, popioły monar
chy spoczywaią obok szczątków astronoma, ra
mie dzielnego wodza położone koło głowy po
ety, i ramie i głowa iuż teraz zarówno nieczyn
n e ... Ale roztw arte iuż szafy i rozliczne ich kryiówki , uchylone wieko bogatey s z k atu ły , chodź ze mną, Anielko, i rzućm y okiem na ten obfity zbiór pamiątek; chcąc ie wszystkie widzieć i poznać każdą d o k ła d n ie , kilku tygodni b y trzeba , obeyrzm y przynam niey znaczniejsze i to lat porządkiem.— Zeby zacząć od naydawniey- s z e y , spoyrzę raz ieszcze na ten pom nik biały m arm urow y; w środku niego w śklanney puszce są kości Bolesława Chrobrego; iuż właśnie lat 800 iak duch waleczny tego Króla ożywiać ie przestał, iuż więc lat tyle i wigeey szeroko sły
— 277 —
nie męztwo Polaków. Ale szkoda źe po K rz y w o ustym, na próżno tu szukam iakiego zabytku, lu bię tego K róla, on piękny przykład miłości sy
nowskiej' zostswił; po śmierci oyca swego W ła dysława Hermana , przez pięć lat żałobę n o s i ł , obraz Rodzica całe życie wisiał na piersiach ie
go, a przypatruiąc m u się codziennie, mawiał:
..Uchoway mnie B o ż e , ażebym co przeciw
„sławie OyCa popełnił.” Prawda, że podziałem Polski r iedzy synów przyczyną był kłótni pół- wiecznćy; wybaczyć mu przecież ten błąd należy;
nie wiedział iak sm utne skutki mieć będzie. Po
kutow ał prawie naywięcey za błąd ten syn iego W ła d y s ła w II. po którym widzę tu ociązke do nabożeństwa; ledwie na tron wstąpił, iużciz nie
go przez braci złożonym został; nięszczęśliwy teu Xiąźe, pozbawiony berła, złe rodzeństwo mający, dum ną żonę, może nie raz w tey xiążce słodką znalazł pociechę. — Czyicż to koralowe popier
sie n a srebrney tabliczce?— Bolesława wstydli
wego.— Szkoda, ze to raczey nie Oyca twoiego obraz; zawszem ciekawa rysów twarzy lu d zi, którzy piękną maią duszę; a piękną bydź musiała dusaa Leszka Białego, kiedy przyiaciela wyźey nad iron ocenił.
W tem pudełku drewnianemA
—’ 278 —
pieczęć iest P rzem ysław a; rozerwany zatargami następców Krzywoustego Polskę w iedno sklei
wszy ciało, dla uwiecznienia tego dzieła w yryć ią każał, Ileźrazy o d tego czasu rozrywano cię, bie
dna Oyczyzno moia? a ta pieczęć ieszcze nienaru
szona... Na iedney stronie iest osoba na maiestacie z koroną na głowie, i iabłkiem w rę k u ; w o k o ło te słowa połacinie; Pieczęć P rzem ysław a Króla Po
laków i Pomorskiego 'Klęcia; na odwrotney orzeł biały z napisem: Z w rócił Polakom zwyciężkie ich znaki.— A ten p a ła sz czarny z zelaznem i skówka- m i innieyszy od innych, czy po dziecięciu iakiem pamiątka? Nie sądźmy z powierzchowności, pa
łasz ten należał do iednego znaywiększych k ró lów naszych, lubo naymnieyszego wzrostem. W ła dysław Łokietek,w drobnem ciele wielką nosił duszę i um ysł niepospolity. Słyszałam od biegłe
go w dzieiach polskich męża, iź iemu prawdziwie większa iak Kazimierzowi należy się chwała; on w szkole nieszczęścia źyć i panować się nauczy
w szy, wytrwałością w niedoli, m ęztwem w bo- iu, faskawością swoią, ocalił, ustalił Polskę, i sy
nowi do czynów iego utorow ał drogę. Był 10 dru
gi Dawid, przygotował zapasy do przybytku, któr r y n i e iego lecz syna imie miał nosić. — I tw<*
— 279 —
iatu iest iarCza waleczny Floryanie Szary, które*
mu sroźey nad trzech spis rany, zły sąsiad dokuczał;
uw olnił cicod niego sprawiedliwy Ł okietek,w ieś ofiarował w darze, do dawnego h e rb u lioźliróg do- daiir z y włócznie, a tyś stałsię głową znakomitego dotąd Saiyuszów rodu.— Przypatrzmy sir; teraz te
mu Stołowi do pisania wśród Świątyni stojącemu;
należał on do K azim ierza W ielkiego; iakźe pro
sty! a gdyby mówić u m iał,ileby nam wysokich mógł wyiawić rzeczy; król który na nim pisywały nie iedney tylko sprzyiałklassie, nie szafowałłask m ożnym , ale wszystkim poddanym rów nie ży
czliwy, naj uboższych kochał naywięcey,i nie ie- den z Monarchów o imię wielkiego podbiiacza tak się nie starał, iak on o skromny Króla chłopków przydomek, wypłaciła m u się potomność zowiąo go przytem i W ie lk im — Ta czarna tabakierka w środku srebrna pozłacana, na tym stole stać- b y mogła ; napis na niey okazuie, ze do wdzię
cznego należała W ie r z y rika. — Ale 11 w aż my ten trzewik-, iest on dziwnego ksUałłu; karmazynowy, krzyż na nim z złotego galonu; lat temu 441, o- k ry w a ł nogę piękney , cnolliwey królow ey; no
siła go Jadwiga w czasie k o ro n ac y i, Jadwi
ga , która dla dobra Oyczyzny z naytkliwszćy
— 280 * " t ,
miłości ofiarę uczynić zdołała; są tu ieszcze i inne po niey pamiątki: poci tg chorągiew, którą może sama wyszyła, w r. 1390 gcly W ę g r y Ruś napadli a Jagiełło gdzieindziey byłzaięty, ona ochotne r y cerstwo zebrała, a na iego czele stanąwszy, oswo
bodziła Ruś całą. I ten łańcuch zło ty iey imie no
si, nie do iey stroiu należał; JacjAviga inaczey kley- notów swoich użyć umiała; wszystkie przekaza
wszy na uposażenie Akademii K rakow skiey zało
żonej' przez iey Dziada, lecz w zrosłey i ustaloney za iey szczególnem staraniem, H e ktorow i ten łań
cuch sama na szyię włożyła ; tę drogą pamiątkę podawali sobie blisko przez pięć wieków Rządcy Krakowskiey W sz e c h n ic y , aż nareszcie ieden z nayznakomitszych iey Nauczycieli, Jan Śniadecki, widząc źe gaśnie owa pochodnia światła, przy- naymniey ten łańcuch złożył w 'S ybilIi.— I po walecznym Ja g ielle, kochanym od Jadwigi lu
bo nie iey w y b o r u mężem, widzę tu dw a m ie
cze przez K rzyżaków na szyderstwo posłane, gdy się rozpoczynać miała pod Grinwaldem b i t w a , iak gdyby Polacy w oręż byli ubodzy ; oto i chorągiew na tym chy try m Zakonie w te y ie walce zdobyta ; oto i trz y zabytki po Zbigniev , wie z Oleśnicy naprzód żołnierzu , potem Bi-
T om III. N er X V I I I . 20
— 282 — skupie i Kardynale; szkatułka z zw ierciad łem , p u h a r i p a sto ra ł; on w Grinwaldzkiey bitwie wieczn;} okrył się chwałą ; tam świeży oddział Krzyż ików natarł na Jagiełłę i na poczet iego, ie- den z nieb lecąc prosto ku M onarsze, podniósł na niego oręż zabóyczy. Bez tarczy, zbroi, szyszaku, młodzian ze straży Rrólew skiey drzewcem na pół iuż złamanem, uderza na śmiałka, zrzuca go z ko
nia, i życie W ładysław a ocala. Ten m łodzian,był to Zbigniew z Oleśnicy. Szkoda że tego drzewca tu nie ma, miałby więcey ceny w oczach moich, od owego P uhara z perłowey macicy w kształcie Pawia w srebro oprawnego. — Po dwóch synach Jagiełły, W ładysław ie i Kazimierzu, żadney nie postrzegam pamiątki; ale za to widzę obraz Męża, który urodzeniem swoiem uświetnił panowanie Kazimierza Jagiellończyka i rok 1473, Męża, któ
ry niesłychaną przemianę w wysokich naukach sprawił, iak drugi Jozue słońce zatrzymał, słowem Kopernika; każde dziecie cokolwiek uczeńsze, tem bardziey ty koehana Anielko, wiesz o odkry
ciach iakie w układzie świata p o c z y n ił, ale może wraz ze mną pierwszy raz się dowiesz, o mniey ważnym lecz prawdziwie dobroczynnym w yna
lazku iego. W Frauenburgu , gdzie przemieszki-
w al, i G w iazdarnią miał swoię, iako w miasteczku na górze wzniesionem, nie stało wody; K o p e rn ik rzekę o pół mili od tego mieysca płynącą, śluzami aź do podnóżka tey góry sprowadza, stawia na niźy donośne m łyny, a sztuczną machiną cały w ód za
pas, aź do wysokości w ieży Kościelney dźwiga ; rozdzielona ruram i, woda spływa na ry n k i publi
czne, w celnieys?e mieszkańców domy, w dzie
dzińce K anoników , i wszystko co źyie , napawa dostatecznie. Odkrycie u k ład u świata więcey przyniosło imieniowi K opernika chw ały, lecz on sam iey nie uzył, bo m u dopiero po zgonie przy
znaną została; ow oców tego dobroczynnego w y nalazku za życia kosztował; bo często ieniuszu dzieła podobne są do ow ych b u rz falistych , któ
r y c h dopiero gdy miną, zbawienne postrzegamy owoce; dobroczynności zabiegi są deszczem ma- iowym; dopiero co zrosił ziemię , iuż widoczne skutki iego.— Popioły Kopernika odkrył uczony Czacki, część ich tu spoczywa w ly m c za rn y m p o - m n iku , część w Sali T owarzystwa Przyiacioł Na- uk, które mu posąg przed pięknym sw ym domem ma stawiać.— Ieśli do tych czas, idąc lat porząd
kiem, mało ominęliśmy pamiątek, ieśli z tak od
ległych w ieków , zebrać ich,wi§cey n iem o ż n a by.
20
*— 183 —
fo, teraz dopiero odkryją się bogactwa; w_iek Zy*
gnm
u t ó wdo którego i
li zdoszliśmy, wiek
k w i t n ą *cey Polski, bogaty w ludzi, w czyny, w wypadki, 'bogatym bydź musi i w wspomnienia; bo w spo
mnienie iest to owoc, który się z obfitości wieków obecnych dla przyszłości rodzi; w tym natłoku pa-, mi;]tek wiele pominąć będziemy zmuszeni. Iednak t.ym, które tu po Z ygm u ncie pierw szym zebra
no, pilnie przypatrzyć się muszo; był to praw ie nay większy, naylepszy z Królów naszych; współ
czesny Karola piątego i Franciszka pierwszego , w yró w n y w a ł o budw óm w sztuce panowania, a w zawieraniu soiuszów zdatnieyszego ów wiek nie miał. Mądry, sprawiedliwy, surowy, na w oynie wódz mężny, Królów i Xiążąt obrońca i iednacz, nauk p rzy ja cie l, uczonych’ dobroczyńca, blisko przez pół wieku szczęśliwey w ów czas Polski, znakomite berło piastował. Są tu włosy iego, ła ń cuch, pierścień, szczątki zbroi; na to wszystko patrzę z uszanowaniem , a samą myślą iaką była Polska za życia iego, dusza moia się raduie. Ale I ni«stety! czemuż wiek żaden bez zakału, człowiek bez słabości bydź nie może? czemuż obok Zy
gmunta nasuwa się pamięci chytra Bona? oto iey wachlarz; ileż razy zakrywać 0x1 musiał tware
w 284 —
słusznym wstydem zrum ienioną, ileź razy po
ruszając nim pow ietrze, chłodziła rozpalone gnie*
w em oblicze; może b y ł w iey r ę k u , kiedy sy
na nakłonić chciała do porzucenia B a rb a ry , mo
że z pod niego spoglądała ciekawie na codzień bladszą twarz młodey K r ó lo w e y , i upatryw ała
W
niey chciwie bliskiey śmierci oznaków ? Ale odw róćm y od n iey myśl i oczy; nic miłe o p©»
dobnych istotach wspom nienie.... Patrzm y ra**
czey na te piec str z a ł, na ten ułom ek ze g a ru f są to wielkiego, cnotliwego M ęża, Jana T a r
nowskiego pamiątki^ - ten nas z ludzkością po
godzi. Ach! ktokolw iek nie iest dostatecznie przekonanym o zaletach c noty, niech ią w my
śli obok występku postaw i; na p r zy k ła d , przy chciwey B onie, niech uyrzy sprawiedliwością, um iarkow aniem tchnącego T arnow skiego, niech pamięć iaką zostawiła w narodzie z iego nie
śmiertelną chwałą p o ró w n a , a potem niecbay się zapyta siebie: za czem ubiegać się należy?-—
P o Z yg m u n cie A ugu ście iest tu s z p a d a , ka w ałek s z a ty , chorągiew ; nie zrównał on w pra
wdzie O y c u , ale przecieź.i on miał wielkie przy
m io ty , i Polska ieszcze pod iego b e rłe m k w ś
tnęła; iest tu i obraz iego, widzieć go n i e m o .
—
286
—gę bez żalu; ostatni a drogiego rodu Jagiełłów , Polskę osieroconąś zostawił:
L eg łeś iak dąb odwieczny z korzen i zw alony , N t zaw iązk iem odziom ków sw ych nie pocieszony;
•Ległeś ; a to K r ó le stw o , k ilk u w iek ó w dzieło,
P ierw szy ra z w swyck zaw orach węgielnych lękueło. ( 1 )
iest ieszcze i ociązka iego. Może kto sądzi,źe tylko Królow ie francuzcy, angielscy, tkliweini i romansowem i byli? i nasi Monarchowie zna
li delikatne uczucia. Zygm unt August z trzech ż o n sw oich, naylepiey kochał Barbarę, z pię*
ciu sióstr, Izabellę Królową W ęgierską; straci
wszy obie i w tey xiąźce ich pamięć połączył, w izerunki ich umieścić kazał, i zawsze ią mie
wał. przy sobie. Ludw ik XIV. nie powstydził
b y się tego czynu.— I po tey tak wcześnie zga- słey B arba rze, która ani długiem życiem, ani dziecięciem ż a d n e m ,n ie wypłaciła się małzon*
kowi i Polsce,, iest sztucicc koralowy i łyżka konchowa.— Ale iuż podobno i w sarney Sybilli nic nie może bydź trafnieyszego, nad ten po
m nik Janowi Kochanowskiemu postawiony. Oy- ciec Poetów naszych, człowiek c n o tliw y , dobry P o la k , winien b y ł tu znaleść wspomnienie.
W tym nagrobku m a rm u ro w y m , złocona gło-
- - --- --- --- — ... ...
( l ) W oronicz P ieśń l i i w* 282*
wa ieg o , za napis służą praw dziw ie wieszcee śpie
waka z Czarnolasu ry m y :
I op a trzy ! to dawno syn pięknĆy Latony*
Ź e moich k ości p o p ió ł n ie będzie w zgardzony. '
Na samym zaś nagrobku ręka t.kli wey Autorki Mal- winygodna ocenić tego Poety serce,zawiesiła pię
kną lirę koralową z b ry la n tam i, wężem istronami złotemi.— Po H enryku W cilezyuszu nie widzę tu pamiątki źadney; słusznie, nie zostawił on iey i w sercach P o la k ó w , za t o ^ o B atorym iestich obficie.
Jest m iecz pośw ięcany p r z e z G rzegorza X III. Pa- pieza przysłany m u 1580. r. na woynę z Niewierne*
m i ; i e s t p a f a s z iego, popiersie, obraz. Szkoda,źa ten K ró l w ie lk i, sprawiedliwy w k a ra n iu , bez względu na o s o b y , ieden zdolny do powściągnienia iu źw y u z d an e y w tedy Panów sw aw oli, do zagrun
towania władzy monarchiczney , źył zbyt krótko i nie opatrzył sobie następcy.— Po zonie iego, cnotliwey A n n ie Jagiellonce, iest także dosyć pozostałych rzeczy ; oprawa srebrna z iey aciąż- lei, łańcuch z ło ty , kaw ałki tru m n y , Ja bardzo Annę Jagiellonkę koc ha m , i szczegóły iey ży
cia wielce mnie zaymuią. G dyby ie kto dokła
dnie opisał, utw o rzy łb y romans wcale w no
w ym guście. Kiedy iey siosh-y wychodziły za
— 2ŚT —
mężami do dalekich k r a i ó w , ona wolała pozostać w oyczyźnie, i nie zawierać wcale ślubów małżeń
skich. Lat przeszło czterdzieści w panieństwie przeżywszy, tnogła bydź pewną, ze iuż nigdy stanu nie zmieni .sw obody nie straci, gdy nagle śmierć b r a t a , zostawuiąc Polskę osieroconą, do innych przeznaczeń otworzyła iey pole; wezwaney na tron , kazano koniecznie przyjąć męża , nie pytając się czy chce go czy nie P czy znaydzie pomyślność w m ałżeństw ie?— Czegóż nie dokaże bogate wiano?
po kilkunastu zalotników nie młodey Annie się tra
fiało; a ona zaniechawszy iuż wszelkiey myśli wła
snego szczęścia, o los k raiu , o przywrócenie po- koiu i zgody, iedynie troskliwa, nie pytała się który będzie dla niey dobrym m ęż e m , ale któ
ry dobrym K ró lem ? i tego przyiąć była goto
wa. Nieboga! cóż się z nią dziać musiało, gdy Polacy dwudziestoletniego młodzieńca na tron w e zw ali, gdy widziała w stręt iego do niey o- c a y w isty , a tak naturalny, bo raczeyby iey ma
tką Henryka W alezyusza, niśli żoną bydź przy
stało. Za pierwszą sposobnością, wcale nieia- ko grzeczny francuz, uciekł od niey Król m ło
dy ; lubo nieco upokorzona, musiała iednak b y d ź rada tey ucieczce, tem bardziey, źe niedługo
— 288 —
potem dostała w Stefanie Ba torym małżonka, któ
r y praw ie rownego z nią wieku, kochać i szano
w a ć ia trminł, i który (co w iey oczach ieszcze więcey znaczyło) Polskę uszczęśliwił.— Anna Ja giellonka wielce była pobożna, dobroczynna, u- przeyrna; zostawszy królow a, utrzymywała d w ó r okazały i praw dziw ie polski; z iey śmiercią ustały starożytne i narodow e na dw orze królew skim zwyczaie, ona była ostatnią królow ą Polką.— L u b o córka, siostra i żona m onarchów , przecież nie
dostatek nie b y ł iey obcym; po śmierci Zygm un
ta Augusta, w czasie b e z k ró le w ia , źadnemi nie opatrzona dochodami, zbywało ie y e a pierwszych potrzebach; przyszło do tego, iż musiała zastawić
wszystkie ldeynoty i srebra swoie; został iey tyl
ko z
k o s z t uwnieyszych sprzętów ieden k u b e k sre
b rny; sierotką go przezwała, chcąc przeto w yra
zić, że go opuścili wszyscy towarzysze iego. Zm ie
niła się postać rzeczy, Anna odzyskała w krótce diiwne dostatki, a z koroną, królewskie odziedzi
czyła skarby, sierotka na zawsze naydcozszyin iey został, on zawsze b y ł przy niey, z niego za
wsze piiała. Na śmierć pamiętna, w m łodym ie
szcze wieku będąc, sprawiła sobie sprzęt pogrze
b ow y, uszyła śmiertelny ubiór; stał w skrzynce pod
iey łóżkiem; grób n a w e t wystawiła sobie, i nad nim modliła się często. Młodszego od, siebie męża, o dziesięć lat przeżyła.— Z tych kilku słów o Annie Jagielonce, osądź sama, kochana Aniel
ko, czyby iey, historya nie mogła bydź równie zaymuiąca iak na przykład Johanny z Fran- cyi. ( i ) Ach! gdyby te Polki, które maią do pi
sania zdatność, na wzór niewiast innych kraiów, naprzód z ięzykiem, potem z rzeczami Oyezyste- mi obeznać się chciały , znalazłyby w dzieiach naszych treść nie do iedney Powieści, Już sza-' ! n ow ny Autor Jana z T e n c zy n a , chlubny ten zawód otworzyć raczył; czem użbyśm y i my nie
wiasty sił naszych sprobować nie miały? w tak l u b y m zamiarze i w ostatniem mieyscu stanąć by m i ł o ... Ale gdzież się zapędzam? odbie
głam daleko od Puław i od Sybilii; nie! nie od
biegłam wcale; bo zachęcać do prac narodowych, iest to owszem dowodzić, źe się iest w Sybilii, ze się Puławskiem oddycha pow ietrzem ...
W ró ć m y iednak do oglądania dalszych pamią
tek. Oto pom nik czarny m ozaikow y na cześć wielkiego Zamoyskiego; w nim kości iego i ka
w ałek szaty. Oto buława tego sławnego He-
— 290 - r
( 1 ) T ak i ty tu ł iednego z rom an sów historyczn ych Pani de G en lii.
tmana, ociega do nabożeństwa , (może ta sama na k tó re y w e L w o w ie się modlił) tacka zpod lulki 11. p. rzecy. W szystko w tym mężu wielkie i nie-*
pospolite; iak wiele na przykład daie do myślenia, ten napjs, k tó ry na grobie swoim w yryć kazał:
T u z ło z y ł Jan Z am o yski Kanclerz i H etm an , co w nim było śmiertelnego. Prawda! w grobie ciało iego tylko legło, a w nim ciało iedynie b y ło śmiertelne; dusza spoczęła na wieki w Bogu;
imie, sława i pamięć, póki Polaków stanie, trwać będą.— Śmierć wszystko z r ó w n y w a ; obok ocięgi Zamoyskiego, leży podobnaż Zborowskiego S a muela; za życia swych P anów nie leżały tak bli
sko siebie.— Ale otóż zabytki po K rólu, do któ
rego żal mam naywiększy. W szczęśliwych pa- nuiąc okolicznościach, korzystać z nich nie umiał;
za iego życia tylu wielkich ludzi miała Polska, a u niego nie naygodnieysi mieli wziętość ; u ro dzony z Jagiellonki, powinien był bydź iak ca
ły ród Jagiełłów , ludzki, uprzeymy, przystępny, a on Niemców nad kraiow ców przekładał, dra
żnił zwyczaie n a ro d o w e , dziką p osę pnośc ią , po
nurem milczeniem, odstręczał serca, korony z rąk
swoich wypuszczał, zawiązał w Polszczę rokosz,
nieszczęść naszych stał się główną przyczyną.
K tóż się nie domyśli, źe o Zygm uncie III. chcg mówić? J e s t tu obraz iego, kaw ałek szaty i zega
rek własney roboty.— Po dw óch zonach iego JLn- nie i Iionstancyi jliislrya czkach iest także pamią
tek kilka/ kaw ałki z obicia tru m n y, łańcuch, p e r -i ty . Pierwsza miała bydź bardzo dobra; Annę Ja-' giellonkę wiekiem i słabościami uciśnioną pielę
gnowała troskliwie; małżeństwo z drugą , wielu k łótni i zamieszek stało się przyczyną .— Obrazowi X ięd za Skargi przyglądałam się pilnie; cenić w nim należy Pisarza, mówcę i człowieka; łagodny, dobroczynny, uraz nie pamiętał; bogactw, znacze
nia nie c hciw y, choć w łaskach u Króla, nie miai , swoich zauszników , dla lctórychby darów żądał;' wsporninaią tylko o iednym woźnicy dworskim*
k tó ry przez lat kilkanaście byłzaw sze wraz z po*
wozem na iego zawołanie, tem u gdy się zestarzał, dochód dożywotni ze skarbu wyiednał. Skrom ny
* w y k ł b y ł mawiać wielbicielom swoim: „Chwali
c i e mnie teraz, a za lat kilka nikt nie wspomni żem
„ b y ł n a świecie.” W tem się pomylił, dwa wieki minęło, a iędrna iego polszczyzna, piękne myśli, ie
szcze słuszne od znawców iednaią mu pochwały ; ceniony iest tem więcey, że prawie zamyka szereg krasomowców z złotego wjeku literatury w Polsce.
— 292 —
Za panowahia Z ygm unta tylu by ło wielkich ludzi, i tu po nich takie m nóstwo pa m ią te k , że trudno w y b o r u uczynić. Oto Pom nik L w a S a p ie h y, rycerza i obywatela, skrzypce ie g o , bo
bardzo m uzykę lubił; b u zd yg a n Jana tegoż na*
zwiska; znaki zw ycięzkie Tęezyńskich, których irnie trwało z chlubą w Polsce od 1010 do 1635 roku. W tym czasie ostatni potom ek tey znako- mitey familii, która do tronów się zbliżała, mło
dzieniec pełen nadziei zginął na polowaniu od dzika; oto b u zd yg a n Zebrzydowskiego, różne po Żółkiewskim zabytki. J u z tych pominąć n i e p o dobna. Mało liczy Polska irę ż ó w Żółkiew skie
mu podobnych; wielkiemu Zamoyskiemu l u b y , kochany od króla Stefana, choć żył lat nie mało, może ieszcze więcey b ite w s to c z y ł , więcey ran za Oyczyznę poniosł. Z Rusią, z Tatarami, z T u r kami, ze Szwecyą, z K o z a c tw e m , z 'W ołoc ha m i się mierzył i niemal zawsze zwyciężał; równie iak Zamoyski wraz z wielką buław ą pieczęć K ancler
ską p ia s to w a ł; chlubny żyw ot iego chlubniey- szy zgon uwieńczył. W y s ła n y przeciw W o ło chom , T atarom i T u rk o m , z małą garstką woyska, slarzec siedmdziesiąt letni, lubo przew idyał smu
tny koniec w ypraw y, nie wahał się iść raz ie-
— 293 —
szcze na nieprzyiaciela ; iak piękny list iego do Zygmunta III. który terai zakończył słowy: „Je- ,.śli (co niechay nie ziści Opatrzność) los przeci-
„ w n y na Pipltę spadnie, nie chcę przy życiu po
z o s t a ć , dobrowolnie śmierć odniosę. Dobrzerate-
t
„go świadom, i to przed sądem Boga w krótce po
j a w i ć sie maiąc, stwierdzam, żem wiernie i szcze-
„rze W K M c i służył; a ieśli w czym kolwiek (rzecz to bowiem ludzka) nie uczyniłem com był
„ p o w in ie n , przebacz Miłościwy Panie. Syna, ie-
„żeli go cios woyny oszczędzi, w inonarszey racz
„zachować pieczołowitości.” Spełniły się w różby Żółkiewskiego; siłą nierównie większą nieprzyja
ciół, zmuszony był cofać się ku Dniestrowi, nieu
stanne ich napady ponosząc. Byłby iednak i swoich i siebie ocalił, ale w nocy z szóstego na siódmy Października, 1620 r. opuściły go nie
które nie cne chorągwie , napadł niespodzianie nicprzyiaciel. O to c z o n y , walczył iak lew. — W chwili naysroższego niebezpieczeństwa, syn poddawał mu konia i błagał żeby się ucieczką ratował; nie przyiął go i rzekł ,,Rzeczpospolita
„pow ierzyła m i to woysko, ieśli go nic zachowam,
„zginę z n im razem !" i zginął. Te ostatnie słowa błoń Cecorskich bohatera, czyż nie p r z y
— 294 —
wodzą pamięci twoiey, Anielko, owych wyrazów, które we dwa wieki po nim, w tymże samym mie
siącu, mąż rów nie waleczny nad nurtam i Elstery wym ówił. W naszey żałobie po iego stracie, cie
szmy się tem podobieństwem , snadź ten sam duch m ęztw a, k tó ry Oyców do wielkich czynów po
budzał, i synów zagrzewa... G łow ę Żółkiewskie
go zawieziono do Stam bułu i oprowadzono ią z tryum fem po ulicach; żona walecznego Hetmana chcąc ia, zwłoki męża i syna wziętego W niewolę w ykupie, 200.000 dukatów złożyć musiała ; ta głowa wydobyta z grobu w Ż ó łk w i, dziś iest tu złożona, w tym bia łym m ozaikow ym p o m n iku ; prócz niey iest ieszcze suknia tego wielkiego mę
ża, obraz i inne pamiątki.— I Iiaról Chodkiewicz spółczesny Żółkiewskiego , i rów nie iak on mę
żny, także tu ma swóy pom nik; iest i obraz ie
go, tarcza, syg n et; wielkie czyny tego męża go
dne b y ły b y dokładnieyszego ieszcze wspomnienia, a tu czas nagli; ieszcze tylu pamiątkom przypa
trzyć się mamy.— Te kaw ałki sza ty, ten p ie r
ścień, ta ociązka do m odlenia się, ten łańcuch od orderu złotego runa, należały do W ładysła
wa IV. W y c h o w a n y w obozach, ćwiczony w
sztuce rycerskiey pod Żółkiewskim i Chodkiewi
czem, wyszedł na woiownika i wielką zyskał ry*
cerskg sławę; zaiął się nawet morskiey siły utwo*
r ż e n ie m , i polskę chylącą, się w ew nątrz, od napa
dów uchronił.. L u b ił nauki, ale iuźza czasów iego wypleniać się zaczęły w ieku Zygm untów ieniu*
sze; jednak nieśmiertelny Sarbiewski, którego o- braz tu postrzegam, i ze względu nauk to pano^
wanie zaleca; Sarbiewski, którego nieszczęściem, ani ty Anielko, ani ia rozumieć nie mogę, bo ła
cińskie wiersze pisał, w Anglii i w innych kraiach dotąd za klassyka iest uważany. On b y ł wraz z Fabianem Birkowskim, Kaznodziei^:Władysława IV. a.pierwey ieszcze baw ił w K ro z a c h na^Zrnu- dzi; tatą Iest góra drzewami o k ry ta , Miedziokal- nin zwana; lubił się przechadzać po niey; w cieniu rosnących tam dębów składał wiersze s w o i e ; w yrzynał ie na ich korze. Sarbiewski miał zwyczay , który od Poetów naśladowanym bydź powinien, stawał zawsze przy łóżku wszystko co do pisania potrzeba , a w nocy gdy iako u- lubionemu s o b ie , Muzy się przyśniły, za pier- wszem ocknieniem , kryślił na papierze owoc marzeń swoich. — Po przyiacielu y^ładysława IV. Jerzym Osolińskimy iest tu szabla, kałam arz, i inne zabytki; był to mgż cnotliwy, i w naukach
— ■
296
—bardzo biegły. Po kilka fazy nieprzyjaciele iego poróżnić go z królem chcieli, ale iak Siully przed H e nrykie m IV. tak 011 przed synem Zygm unta III. zawsze usprawiedliwić się potrafił, bo b y ł nie
w inny i kochany. K ról przekonawszy się, nie
ma przy wiązańszego i zdutnieyszego urzędnika, u- źy wał go do znakomitych posług, a Jerzy zawsze godnie w yb o ro w i iego odpowiadał. Poseł do An
glii w r . 1G21. (ieszcze za życia Zygmunta) m ow y iego w ie d n y m dniu kilkanaście tysięcy exempla- rzy sprzedano; Poseł do R z y m u , wiazd nay wspa
nialszy odpraw ił, i Xiąźęciem od Papieża b y ł mia
nowany.— A i po tobie, niefortunny Janie K aź
m ierzu , K rólu tysiąca nieszczęść (iak cię wy- m ównie śpiewak Sybilli nazywa) iest tu pamiątek kilka. D ziw nem i smutnem było przeznaczenie t w o i e , iuz byłeś Jezuitą i K ardynałem , kie
dy cię na tron po bracie wezwali Polacy; lecz
S kor oś w stą p ił, iu z zgubna godzina w yb iia A P a r k a n ieszczęść naszych w rzeciono rozw iia! ( 1 )
W tak sm utney kolei zmierziwszy sobie koronę, zby t słaby do zaradzenia niedoli Oyczyzny, zbyt tkliwy do uważania iey oboiętnie , wolałeś ią złożyć. Ach! nie wielka dla Sternika c h lu b a ,
W oron icz P ieśń 111, w . l2 7 .