• Nie Znaleziono Wyników

Rocznik Mariański. R. 14, nr 3 (1938)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Rocznik Mariański. R. 14, nr 3 (1938)"

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

C H R Y S T U S Z N A M I

T . X II

O M Ę C E P A Ń S K I E J

W n a jb liż sz y c h (liliach o tr z y m a ją A b o n en ci « R o c zn ik a M a ria ń s k ie g o * n o w ą , b a rd z o w a rto śc io w ą b ro s z u rę p rz y n o sz ą c ą w iele m a te r ia łu d o u r o b ie ­ n ia te o lo g ic z n e g o i asc e ty c z n e g o , m ia n o w ic ie o M ęce P a ń s k ie j. T e m a t to z a w sze a k tu a ln y i n ig d y n ie sc h o d z ą c y z o czu p ra w d z iw e g o c h r z e ś c ija n in a . T ym h a rd z ie j w d o b ie d z isie jsz e j u sta w ic z n e g o z m a g a n ia się o lep sze id e a ły k sią ż k a ta p o w in n a ja s n o w sk a z a ć w sz y stk im , że z o b ecn eg o ro z d w o je n ia ty lk o C h ry stu s je szcze m oże w y ra to w a ć lu d z k o ść , gdyż ty lk o O n sa m b ę d ą c p ra w d z iw y m m iło śn ik ie m se rc lu d z k ic h w sz y stk ie w z b u rz o n e se rc a i n a - w a łn o śc i m o że u sp o k o ić . D o w o d em Je g o n ie z g łę b io n e g o p o św ię c e n ia się je s t Je g o M ęka b o lesn a!

P o sy ła m y tę b ro s z u rę w sz y stk im ! K tó rzy ju ż zło ży li p r e n u m e ra ty za ro k 1938 o tr z y m u ją ją ja k o p re m ię ! K tó rz y je sz c z e ta k o w e j n ie u iśc ili n ie ­ c h a j ja k n a jp r ę d z e j to u c z y n ią w id ząc ja k b a rd z o u fa m y ich ży czliw o ści i n ie o c ią g a m y się ty m n o w y m d o w o d em n a s z e j p a m ię c i z a c h ę c ić ic h do teg o m iłego u c z y n k u , k tó ry n a m u ła tw i a p o s to ls tw o C u d o w n e g o M e d a lik a w P o lsc e i ro z sz e rz e n ie się o rg a n u p o św ię co n eg o K ró lo w e j C u d o w n e g o Me­

d a lik a , M a rii N ie p o k a la n ie P o c z ę te j! O czyw iście w n iczy m n ie k rę p u je m y o c h o tn y c h O fia ro d a w c ó w ! G dyby ch cieli zło ży ć w ię k sz ą o fia rę , ta k o w ą p rz e z n a c z a m y n a cele r e s ta u r a c ji n a sz e g o k o śc io ła w K ra k o w ie n a S tra d o - m iu , a p rz e d e w sz y stk im n a o d n o w ie n ie śc ia n k o śc ie ln y c h i d a c h u , k tó r e to r e s ta u r a c je są k o n ie c z n e d la o s ta n ia się ta k p ię k n e g o d o m u Bożego!

G o rąco u p ra s z a m y w sz y stk ic h , a b y k to k o lw ie k b ro s z u rę o trz y m a , t a ­ k o w e j n ie o d k ła d a ł, a le p rz e c z y ta ł ją k ilk a ra z y , a z n a jd z ie w n ie j w iele d o b ry c h i z b a w ie n n y c h m y śli! N a d to je sz c z e p ro sim y , a b y k a ż d y p o p rz e ­ c z y ta n iu n a m ró w n ie ż d o n ió sł sw o je w ra ż e n ia i p o d d a ł n o w e m y śli, ab y śm y p rz y n a s tę p n y m d z ie łk u z n ic h s k o rz y s ta ć m o g li: A d res: R e d a k to r « R o e z n ik a M ariańskiego® , K ra k ó w , S tra d o m 4.

J a k n a js e rd e c z n ie j d z ię k u je m y w sz y stk im Ł a sk a w y m A b o n e n to m za ży czliw o ść o ra z u p rz e jm ie p ro sim y , a b y w szyscy p rz y c z y n ia li się d o w ię k sz e j c h w a ły K ró lo w e j C u d o w n e g o M e d a lik a g o rliw ą w s p ó łp ra c ą , ż y c z liw ą p o ­ m o c ą a ta k ż e c h ę tn y m i g o rliw y m c z y ta n ie m « R o c z n ik a M ariań sk ieg o ® . W ie le ta m jest n o w y c h , a k tu a ln y c h i c ie k a w y c h rzeczy — p isz e n a m n ie je ­ d n o D zieck o M a rii — a le trz e b a p rz e c z y ta ć , a n ie o d k ła d a ć n a d e s ła n e g o e g z e m p la rz a . T ro c h ę w ięcej ż y czliw o ści d la s p ra w y B o żej, a « R o c zn ik M a­

riański® , z g o d n ie z z a ło ż e n ie m sw o im , b ę d z ie m iłą le k tu r ą i o w o c n y m c z y n ­ n ik ie m w ro z w o ju d u c h a k a to lic k ie g o . T a k im 011 je st! O by se rc a n a s z e ty lk o g o rliw ie j tę tn iły i u m ia ły b y ć n a s tro jo n e n a tę n u tę , k tó r ą o n z a w sze co m ie sią c p rz y n o si. Raz je szcze p o w ta rz a m y , że A p o sto lstw o C u d o w n e g o Me­

d a lik a n a le ż y w m y śl o rz e c z e ń S to licy św . do Z g ro m a d z e n ia XX. M is jo n a rz y .

(3)

R O C Z N I K M ARIAŃ SKI

| CENTRALNY KRAJOWY ORGAN KRUCJATY C UD. MEDALIKA

| STOW . C U D O W N E G O MEDALIKA I DZIECI MARII W POLSCE 1 Rok XIV/3 Redaktor X. P ius Paw ellek, M isjonarz M arzec 1938

Cześć św . Józefa

Cześć św iętego Józefa sięga sam ego p oczątku Kościoła.

O w sz e m ,'w św iętej R odzinie d o zn aw ał on ju ż szczególniejszej czci — ja k o je j Głowa, ta k od sw ej O blubienicy i m ałżo n k i, N a j­

św iętszej P a n n y M arii, ja k o też od p rzy b ran e g o sy n a swego, J e ­ z u sa C hry stu sa. Czcili go zapew ne i apostołow ie i ich uczniow ie, rów nież O jcow ie K ościoła w pie rw sz y ch w iekach c h rz eśc ija ń stw a.

S zczególniejszą czcią i n abożeństw em do św. Józefa odznaczali się św . H ilary , św. H ieronim , św. A ugustyn, św. Grzegorz, św. J a n C hryzostom i inni, ja k się to z ich p ism okazuje. Św. H iero n im n a p rzy k ład , tw ierdzi o św. Józefie, że w czasie z a ślu b in z N ajśw . P a n n ą M a rią z stą p ił n a niego D uch św ięty i w ylał pełność sw ych d a ró w i u tw ie rd z ił go w łasce, ja k to p ó źn iej uczynił z A postołam i w dzień Z ielonych Św iątek. Św. A ugustyn, m ów iąc o chw ale n ie ­ b ieskiej św. Józefa, p o w ia d a : « Jak słońce b la sk ie m sw ym p r z e ­ w yższa w szystkie gw iazdy, ta k św. Józef ja ś n ie je c h w a łą m iędzy św ięty m i w niebie*.

Jed n ak ż e n abożeństw o i cześć d la św. Józefa, ja k ą się od ­ znaczali O jcow ie i D oktorow ie K ościoła i n ie k tó rzy Święci, nie b y ła ogólną i p o w szechną; P a n Bóg zachow ał je n a późniejsze w ieki, w k tó ry ch Kościół, rządzony D uchem św., w ie rn y m go­

rąco polecać je będzie. I słuszne ;— sąd ząc po ludzku — b y ły po-

(4)

58

w ody do z a ta je n ia i trz y m a n ia w cieniu n ie ja k o św. Józefa. R ó­

żne bow iem p o w sta w a ły w pie rw sz y ch w iek ach c h rz e śc ija ń stw a h erezje, ja k E bionici, K arpokraci, P aw eł z S am osaty, C e rin tia n ie , F o cja n ie, któ rzy u trzy m y w a li, że Jezu s C h ry stu s b y ł n a tu ra ln y m synem N ajśw . P a n n y i św. Józefa. G dyby w ięc K ościół św. b y ł p o ­ lecał i ro zpow szechniał szczególniejszą cześć O b lu b ień ca P a n n y M arii, b y łb y w te n sposób częściowo n ie ja k o u tw ie rd z ił ich w b łę d ­ n y m m n ie m a n iu , ja k o b y isto tn ie św. Józef b y ł ojcem C h ry stu sa . N ależało w ięc n a jp ie rw rozpow szechnić cześć i ch w a łę P a n a J e ­ zusa, S y n a Bożego i Jego N ajśw . M atki. N aw et p o w y g aśn ięc iu ow ych h erezy j K ościół z a ra z n ie szerzył czci św. Józefa, aby n i ­ k o m u n ie dać pow o d u an i o kazji do w zn o w ie n ia h e re ty c k ic h błędów .

K ościół św ięty k u czci św. Jó z efa u sta n o w ił k ilk a św ią t, choć zw ykle d la k ażdego św iętego je d e n tylko dzień czci jego p rz e z n a ­ cza. Ś w iętam i ty m i są: uroczystość Z a ślu b ie n ia z N ajśw . P a n n ą , 23 stycznia; głów ne św ięto 19 m a rc a ; O pieki św. Jó z efa w I II n ie ­ dzielę po W ielkanocy. N a pro śb y w ie rn y c h u s ta n a w ia li p a p ie ż e i podnosili uroczystość jego do coraz w iększej godności. W X V I w ieku um ieszczono z p o lecenia P iu s a V w m sz ale m szę św., a w b re w ia rz u m o d litw y k ap ła ń sk ie n a 19 m a rc a k u czci św. J ó - zega. G rzegorz XV polecił 8 m a ja 1622 r. uroczystość tego św ię­

tego obchodzić w cały m Kościele, co U rb a n V III p ó źn iej 1642 r.

p o now nie p o tw ierd ził. P iu s IX, w ielki czciciel św. Józefa, w s m u ­ tn y c h i o p ła k an y c h czasach p rz e śla d o w a n ia K ościoła ogłosił go n a prośby biskupów , n a soborze w a ty k a ń sk im ze b ran y ch , d e k r e ­ tem z 8 g r u d n ia 1870 r. z a p a tro n a i o p ie k u n a Kościoła. L eon X III za ch ęcał rów nież gorąco w iern y c h do n ab o ż eń stw a d o św. Jó z efa w encyklice z 15 s ie rp n ia 1889 r. i do o d p ra w ie n ia k u Je g o czci m ie sią ca m a rc a. P oleca rów n ież w p aź d ziern ik u , p o o d m ó w ien iu różańca św iętego d o d aw a ć m odlitw ę do św. Józefa, k tó rą o b d a rz a o d p u ste m 7 la t i 7 k w ad rag e n . W reszcie p ap ież P iu s X z a tw ie r­

d ził d ek re te m z 18-go m a rc a 1909 r. lita n ię k u czci św. Józefa i o bdarzył ją o d p u ste m 300 dni, k tó re także za d u sz e zm a rły c h o fiaro w ać m ożna.

JSfaród p o lski czcił rów n ież św. Jó z efa w sposób szczególny.

W iele m ia st obrało go sobie za p a tro n a i je m u się pośw ięciło. Do n ich n ależ ał i K raków , k tó ry z w dzięczności za o d eb ra n e ła sk i przez p o śred n ictw o św. Jó z efa p ro sił Stolicę A postolską o te n p rz y ­ w ilej. K lem ens XI zezwolił i w y d al 1714 r. osobne bręw e, a w roku n astęp n y m dopełniono a k tu pośw ięcen ia w bard zo u roczysty sp o ­ sób. W w sp a n ia łe j p rocesji, w k tó rej w zięło u d z ia ł liczne d u c h o ­ w ieństw o, ca ła k a p itu ła i sa m k sią ż ę -b isk u p k rak o w sk i, K azim ierz:

(5)

59

Ł u b ień sk i, p rzen iesio n o fig u rę św. Józefa z kościoła P a n n y M arii d o kościoła św. M ichała, 0 0 . K arm e litó w bosych, k tó ry dziś ju ż n ie istn ieje.

W czasach u p a d k u P o lsk i z a sły n ą ł n a n a s z e j ziem i licznym i la sk am i i cu d a m i o b ra z św. Jó z efa w kolegiacie w K aliszu. C udo­

w ne te z d a rz e n ia ze b rał ks. S tan isław K lossow ski, k a n o n ik tejże kolegiaty i w y d ał w dziele p o d ty tu łe m : «św. Jó zef c u d a m i sły n ą cy w K aliszu». O braz ten został przez Stolicę A postolską za cudow ny u zn a n y i za zezw oleniem P iu s a VI, d n ia 15 m a ja 1796 r. u ro c z y ­ ście uk o ro n o w an y .

Cześć i n abożeństw o do św. Jó z efa w o sta tn ic h la ta c h w zro ­ sły w sposób n ad z w y cz ajn y , zw łaszcza od czasu, k ie d y P iu s IX ogłosił go p a tro n e m K ościoła św iętego (1870). P o d jego o p ie k u ń ­ cze sk rzy d ła g a rn ą się obecnie w szyscy: i m łodzież (szkoły, z a ­ k ła d y ) i lu d p ra c u ją c y (w yrobnicy, rze m ieśln ic y ) i ro d zin y i z a ­ kony, a p rzed e w szy stk im u m ie ra ją c y , aby w szystkich, ja k o n a j ­ lepszy opiekun, szczęśliw ie p rze p ro w ad z ił p rze z to ziem skie w y ­ g n an ie d o n ie b iesk iej ojczyzny.

R E K O L E K C / E

Oto w ofierze niosę Tobie D uszę w Izach żalu i milczenia, M yśl o wieczności i o grobie, S a m o tn ą ciszę za p o m n ie n ia I wiarę w T w o je zm iło w a n ie, Tobie w ofierze niosę Paniel Całego życia dolę zm ienną

S k ł a d a m w r o z m y ś la ń sw o ic h szacie, W iec z o r n y c h godzin cichość senną W gór z a d u m a n y c h majestacie, I w ielką proślpę o w y tr w a n ie T obie w ofierze niosę Panie.

K a ż d y dzień życia w t r u d n y m znoju, Które p r z e m ija w m r o c z n y m cieniu, Myśl o radości i pokoju,

0 ducha ś w i ę t y m w y z w o l e n iu 1 k raju tego ukochanie, Tobie w ofierze niosę Panie.

W a c ła w a Gołębiowska.

(6)

Przykłady opieki św . Józefa

U zdrowienie w ychow anki chorej na tyfus.

S iostra zak o n n a pisze:

J e d n a z naszych w ychow anek, licząca 4 lata, za ch o ro w ała n a tyfus, do którego d ołączyło się za p alen ie m ózgu. P rz y w o łan y lekarz ośw iadczył, że dziecko jednego d n ia nie p rzeżyje. N iew ypo­

w iedziana b y ła boleść rodziców dziecka. P ró ż n e były nasze p rz e d ­ sta w ien ia i pociechy, że ich córeczka p ó jd zie do n ie b a; nic ich uspokoić nie mogło. W tedy p rzy szła n am szczęśliw a m yśl polecić dziecko opiece św. Józefa i jeżeli w yzdrow ieje, opisać jego w y ­ zdrow ienie w gazetce św. Józefa.

Z aledw ieśm y p iz y rz e k ły lo uczynić, pokryło się całe ciało dziecka ran a m i. W id zą c to lekarz, zaw ołał: (Szczęśliw e rany! w y­

rato w a n e dziecko!* J e d n a k nied łu g o trw a ła n asza radość, gdyż po k azała się in n a słabość piersiow a, a dziecko było znów w n ie ­ bezpieczeństw ie życia. «Święty Józef chce dośw iadczyć n asze j w iary i chce n a m ja sn o okazać potęgę sw ego orędow nictw a® , m ów iłyśm y do siebie a nie tracąc ufności, p o dw oiłyśm y sw'e m odły, n a k a z a ­ w szy rów nież w szystkim dziecipm się m odlić, a p rze d ołtarzem św. Józefa za p aliły śm y świece. Po sześciotygodniow ych troskach i m o d litw ac h zobaczyłyśm y, że niebezpieczeństw o śm ierci m inęło;

w p ra w d zie dziecko jeszcze przez trzy m iesiące b yło osłabione, ale z d n ia n a d zień czuło się zdrow sze i dziś k a ż d em u m ów i «Święty Jó zef m ię uzdrow ił!»

M odlitw a dziecka w ysłuchana.

W A kw isgranie, w k ap licy p ośw ięconej ku czci św. Józefa, zobaczono chłopca, m oże pięcioletniego, k tó ry codziennie p rz y ­ chodzi! i złożyw szy rączki w p a try w a ł się n ie u sta n n ie w obraz śwr. Jóizefa. Czasem stał, to znów siedział, to klęczał, to znów siadał, ale ócz z obrazu nie spuszczał. T ak było przez k ilk a dni.

Z au w a ży ł to kościelny i przy b liży w szy się d o dziecka, sze­

p n ą ł: «Musisz się św. Józefow i grzecznie p o kłonić i pow iedzieć:

«Święty Józefie, m ódl się za nam i!»

Dziecko za ra z w staje, k ła n ia się przed obrazem i m ó w i:

(7)

61

«Święty Józefie, m ódl się za nam i!» P o tem poszedł chłopiec pod ścianę kaplicy, znów pow ró cił i przyszedłszy p rze d o łtarz znow u się p o k łonił i po w ied ział: «Święty Józefie, m ódl się za nam i!*

I tak chodził ra z za razem , dopóki nie p rzy sz ła do k ap licy m a tk a dziecka, k tó ra położyła k oniec tem u osobliw em u n abożeństw u.

Dziecko m odliło się za sw ego ojca, k tó ry ju ż od 12 Jat się nie spow iadał. P o n iew aż chłopiec w idział, że m a m a re g u la rn ie p rz y ­ stęp u je d o Stołu P ańskiego, a tato nie, zaczął się n a d tym z a s ta ­ naw iać; a że słyszał od m a m y , że św. Józef p o m a g a w każd ej p o ­ trzebie, poszedł św. Jó z efa p rosić za tatą.

U kłony i m o d litw a d ziec k a nie p ozostały bez skutku, bo ojciec tego sam ego d n ia poszedł do kościoła się w yspow iadać.

Św ięty Józef budzi i prow adzi kapłana do um ierającego.

Raz o północy, w szedł do p o k o ju sy p ia ln e g o ks. K ellerm an a w M onasterze ja k iś m ąż i obudziw szy go rzekł: «Proszę ojca ud ać się n a ty c h m ia st n a ulicę N. pod ł. N., bo tam u m ie ra człow iek z u ­ p ełnie opuszczony*. K ap ła n w sta ł i id ąc za ow ym n ie z n a jo m y m posłańcem , p rzyszedł do w skazanego d o m u i rzeczyw iście zn alazł n a p o d d aszu chorego sta rc a, k tó rem u zaledw ie k ilk a godzin p o ­ zostaw ało do życia. Z n a jw ię k sz ą pobożnością p rz y ją ł chory św ięte S ak ram e n ta, a potem rzekł do k a p ła n a : «W ielebny O jcze, leżałem tu całkiem opuszczony i m yślałem , że u m rę bez św. S ak ram en tó w , gdyż nie m ia łe m kogo posłać po k a p ła n a i nikogo nie posłałem . Któż w ięc O jca do m n ie zaw ołał?* K ap ła n zdziw iony p a trz y za ow ym posłańcem , k tó ry go prow adził, ale ju ż go nie w idzi. P y ta więc chorego, co on tak dobrego u czynił w życiu, że sobie zasłużył n a tak w ielką łaskę u P a n a Boga. «0 n i czym nie w iem — od p o ­ w iedział ch o ry — to je d n o chyba, żem codziennie p ro sił św. Józefa, którego obraz w isi n a d łóżkiem , o śm ierć szczęśliwą*. K a p ła n z d e jm u je obraz, p a trz y na niego i p rze k o n y w u je się, że ów p o sła ­ niec zup ełn ie ta k w y g ląd ał, ja k postać św. Jó z efa n a obrazie.

«Tak, — rzecze do chorego — ta sa m a tw arz, ta sa m a postać!

O dziękuj p a n św. Józefow i, który ci u p ro sił u P a n a Boga szczę­

śliw ą godzinę śm ierci!*.

(Ks. L. T a b iń sk i str. 102).

O piece św . J ó z e fa p o le e a m y w sz y stk ic h g o rliw y c h A b o n e n tó w «Rocz- n ik a M a ria ń sk ie g o » w n a d z ie i, że za n a tc h n ie n ie m teg o ż n ie b ie sk ie g o O rę ­ d o w n ik a w y d a tn ie udzieli} n a m sw ego w s p a rc ia i ż y c z liw e j p o m o cy .

(8)

Narzędzia Męki Pańskie]

Je d n y m z n ajw y m o w n iejszy ch dow odów rozw oju c h rz eśc i­

ja ń sk ie g o życia je st cześć dla relik w ji Ś w iętych P a ń sk ic h . Były też one zaw'sze w w ielkim poszanow aniu, zw łaszcza w ów czas gdy k w itła n a jb a rd z ie j gorącń w ia ra i m iłość k u Bogu.

T y m głębszą przeto w inniśm y cześć narzędziom Męki naszego Z baw iciela. Od sam ego leż n ie m al początku istn ie n ia Kościoła w sp o m n ie n ia tych n arzędzi naszego odku p ien ia, uśw ięconych K rw ią n ajczystszej O fiary, zajm o w ały ja k b y osobne m ie jsc e w śród o bjaw ów pobożności ch rz eśc ija ń sk iej, b udząc w sercach w iern y c h n ajtk liw sz e uczucia m iłości i w dzięczności.

W św iętym czasie W ielkiego Postu, kiedy Kościół staw ia n a m przed oczym a w szystkie szczegóły bolesnej ta je m n ie j' z b a ­ w ien ia naszego, nie bez pożytku m oże będzie k ró tk i rzu t oka n a h isto rię tych n arz ęd zi m ęki, któ re były św ia d k am i cierp ień P a n a naszego. P o d an e przez n as szczegóły o p a rte są n a w y n ik ac h b ad a ń n a jp o w a żn iejsz y ch i n a jb a rd z ie j w iarogodnych uczonj^ch.

Z aczn ijm y od K rzyża św iętego, tego «drzew a żywota®. Z n a n a jest pow szechnie h isto ria cudow nego jego zn a le zie n ia przez ce­

sarzo w ą H elenę w r. 328 po C hrystusie. P ra w d z iw o ść tego fak tu n ie ulega w ątpliw ości. O p ie r a ją c ,się n a dro b iazg o w y ch b ad a n ia ch , d oko n an y ch przez w ielu historyków , tw ierd zić m ożna, że K rzyż Z baw iciela zrobiony był z jakiegoś drze w a iglastego, ja k np. sosny lub jodł}- i m ia ł k ształt k rzy ża łacińskiego, zw anego im m issa lub c a p ita ta , którego p o p rzeczna belka z n a jd u je się n a 2U wysokości pionow ego słu p a . P od łu g m n ie m a n ia n ie k tó ry ch u czonych m u sia ł on w ażyć około 200 funtów . W ysokość jego w y n o siła około 15 stóp, długość zaś b elk i poprzecznej n ie sp ełn a 7 stóp. C ałkow ita o b ję­

tość relik w ii K rzyża św iętego w ynosi zaledw ie 6.000 centym etrów sześciennych.

R elikw ie praw dziw ego K rzyża C hrystusow ego, sk ła d a ją c e się częstokroć z m a lu tk ic h cząsteczek, rozproszone są po cały m świecie, kilka m ia st w szakże, ja k np. B ruksela, G andaw a, P ary ż, Rzym.

W e n ec ja i W a rsza w a , a zw łaszcza k la szto r n a górze A thos w G re­

c ji p o sia d a ją nieco w iększe ich cząstki.

Część n ap isu , um ieszczonego n a k rzyżu p rze ch o w u je się w Rzym ie, w kościele, zw anym pod naz w ą kościoła Świętego

(9)

63

K rzy ża Jerozolim skiego, a z b u d o w a n y m przez św. H elenę, w celu zg ro m a d ze n ia tam w szy stk ich p a m ią te k Męki P a ń sk ie j, ja k ie z d o ­ ła ła odnaleźć.

W e d łu g w szelkiego p ra w d o p o d o b ie ń stw a gwoździ było cztery.

N ajw iększy z nich , p rze ch o w an y w kościele Św iętego K rzy ża w Rzym ie, m a 5 cali długości, a je d n a trzecia cala grubości i g łó ­ wkę w kształcie w klęsłego kap elu sza. K oniec został spiłow any,, opiłki zaś um ieszczono w in n y c h sztucznych gw oździach, n a ś la d u - gwóźdź p ra w d z iw y . T y ch je st dość dużo, bo co n a jm n ie j 29 m ia st ch lu b i się ich p o sia d an iem . W kościele N ajśw . P a n n y w P a ry ż u p rze ch o w u je się jed en z nich, bez głów ki, lecz z n ieuszkodzonym końcem .

S ły n n a «korona żelazna», k tó ra słu ż y ła do k o ro n o w a n ia ce­

sarzy i d o tą d jeszcze z n a jd u je się w M onzie w p obliżu M ediolanu (w e W łoszech), zaw dzięcza sw ą nazw ę um ieszczo n em u w niej;

gw oździow i z K rzyża Z baw iciela. Je st ona ze szczerego złota, ozdo­

b io n a d ro g im i k am ien iam i.

K orona ciern io w a zrobiona b y ła z trzcin y , p rz e p la ta n e j ko lcam i z k rzew u ju ju b y . P rzy w ió zł ją do F ra n c ji pobożny je j król św.

L u d w ik i um ieścił w osobnej, u m y śln ie n a ten cel zb u d o w a n ej k ap licy (la S ain te C hapelle), obecnie zaś z n a jd u je się oma w k o ­ ściele N ajśw . P a n n y w P a ry ż u . C enne relik w ie tego n a rz ę d z ia M ęki P a ń sk ie j, tj. nie w ielkie gałązki lu b pojed y n cze ciern ie w i­

dzieć m o żn a jeszcze w Pizie, B ruges i T rew irze. P iz a ń sk a g ałązka c iern io w a za w ie ra ła p ie rw o tn ie sześć kolców, z k tó ry ch trzy tylko pozostały n ie tk n ię te. N ajw ięk szy z n ich m a przeszło cztery p ią ­ tych cala.

Św ięta w łócznia b y ła czczoną w V II w. naszej ery w Je ro z o ­ lim ie, pod p o rty k ie m tzw. «Kościoła M ęczennika*. P otem zn ik ła i w p rzeciąg u trzech stuleci nie w iedziano, gdzie się z n a jd u je . W r. 1097 krzyżow cy znaleźli j ą w A ntiochii, gdzie się p rzy c zy n iła d o zw ycięstw a oręża chrześcijańskiego. Gdy bow iem po zdobyciu tego m ia sta p rzez ry cerstw o c h rz eśc ija ń sk ie p rzy b y ł z odsieczą e m ir z M ossulu, i w ielu krzyżow ców , b ąd ź w ycieńczonych głodem , b ąd ź zniechęconych d o d alsze j w alki, chciało ju ż opuścić p o ta ­ je m n ie szeregi i w rócić do E u ro p y , p ew n e m u k a p ła n o w i o b ja w ił się we śnie św. A n d rzej, p o le ca jąc m u szukać św iętej W łóczni w je d n y m z kościołów . R zeczyw iście znaleziono j ą z a k o p a n ą za o ł­

tarzem , co w yw ołało taki za p ał w śród krzyżow ców , że n a ty c h ­ m ia s t rzu c ili się do w alk i z n ie w iern y m i i odnieśli św ietn e z w y ­ cięstw o. W r. 1243 B a ld w in II, cesarz k o n sta n ty n o p o lita ń sk i, o fia ­ ro w a ł k oniec w łóczni św ię tem u L udw ik o w i, ten zaś u m ie śc ił go w w y m ien io n ej ju ż pow yżej k ap licy p a ry sk ie j. W r. zaś 1492 p e ­

(10)

64

w n ą część w łóczni przesiał su łtan B ajazet p apieżow i In n o ce n tem u V III, k tó ry ją złożył w kościele św. P io tra w R zym ie, gdzie się d otąd w w ielkim p oszanow aniu przechow uje.

U biór Z b aw iciela naszego sk ła d ał się z trzech części. P o d łu g żydow skiego zw yczaju P a n Jezu s m ia ł pew ien ro d za j koszuli bez szw u, szatę p o d o b n ą do naszej su ta n n y i płaszcz. P raw d o p o d o b n ie je d n a k podczas sw ej m ęki Z baw ca nasz nie m ia ł n a sobie tego ostatniego. W dw óch okolicznościach u b ra n o Go n a pośm iew isko w szalę b ia łą u H eroda, w sz k a rła tn ą wobec P iła ta i lud u .

M iasto T re w ir p o sia d a d łu g ą szatę zw ierzch n ią, u tk a n ą z cienkiego ln u i ozdobioną różnym i d esen ia m i. M iasto A rg en - tenil m a szatę krótszą, nieszylą, u tk a n ą z g ru b y ch nici z sierści w ielbłąda. W n iek tó ry ch zaś m iejsco w o ściach p o k a z u ją po k a ­ w ałk u w ym ien io n y ch pow yżej szat, b ia łej i sz k a rła tn e j.

P o śm ierci i zdjęciu z k rzy ża ciało P a n a Je z u sa zostało z a ­ b alsam o w an e. B a lsa m o w an ie to w ro zm a ity odbyw ało się sposób.

N ajkosztow niejszy z nich w y m ag a ł dużo p łó tn a i w ąsk ich pasecz- ków lub tasiem ek, dila u trz y m a n ia n a ciele dostatecznej ilości m iry aloesu i różn y ch ziół arom atycznych, u ży w a n y ch w celu zabezpie­

czenia ciała od rozkładu.

Nie m o żn a w ątpić, że Józef z Arymiatei, w ra z z pobożnym i n ie w ia sta m i nie.szczędził niczego, aby uczcić ja k n a jg o d n ie j św ięte C iało ukochanego M istrza. P ism o św. m ów i o stu fu n ta c h m irry i aloesu, stosow nie w ięc do tej ilości nie ża łow ano rów nież płótna p rzy tym pogrzebie. T y m się tłum aczy dość zn aczn a ilość k aw ałków p łó tn a i ch u st P a n a naszego p rze ch o w y w an y ch w B esanson, T u ry ­ nie, C ahors, C arsassone i Rzym ie.

W e w sp a n ia ły c h m o d łach litu rg iczn y ch w ielkiego tygodnika p o zd ra w iam y te św. n arz ęd zia Męki P a ń sk ie j ja k o św iad k i zw ycię­

stw a Z b aw iciela n ad szatan em , śm ie rc ią i piekłem , ja k o zw ycięskie trofea naszego niezw yciężonego K róla.

A K rzyż św ięty, p rz y p o m in a ją c y ju ż sam przez się w szystkie szczegóły m ęki i śm ierci Z baw iciela, czcim y ja k o s z ta n d a r chw ały naszego P a n a , w ołając:

W ita j o K rzyżu, n ad z ie jo jed y n a!

W ła d z ę p o św ię c a n ia i n a k ła d a n ia C u d o w n e g o M e d a lik a d e le g u je wr P o lsc e w sz y stk im k a p ła n o m N a jp rz e w . Ks. W iz y ta to r XX. M isjo n a rz y w K ra k o w ie , S tra d o m 4.

W m ie sią c u m a rc u u k a ż e się b ro s z u r a : « K ru c j a t a C u d o w n eg o M cda- lik a» w ra z z n o w e n n ą do N ie p o k a la n e j, K ró lo w e j C u d o w n e go M e d alik a!

N a d m ie n ia m y , że a p o s to ls tw o C u d o w n e g o M e d a lik a n a le ż y d o Z g ro m a d z e ­ n ia XX. M isjo n a rz y w m y śl o rz e c z e n ia S to licy św.

(11)

Cudowny Medalik i zapom nienie o Bogu

N ienaw iść Boga, g w ałto w n a i szatań sk a, istn ieje w św iecie.

P ra w d a ta p rz e jm u ją c a zgrozą da się w ytłum aczyć je d y n ie za w zięlością szatana

Lecz obok lej n ien aw iści rozciąga się in n a ran a , m oże m n ie j zaogniona, ale głębsza i b a rd z ie j rozpow szechniona zapo m n ien ie o Bogu. Nie jest to ani znien aw id zen ie, ani prześlad o w an ie, ale nie chce się Go znać, ig n o ru je się Go. Iluż ludzi naw et znaczonych zn am ien iem c h rz e śc ija n in a postępuje, m ów i i żyje tak ja k b y Boga nie było! N ienaw iść, p om im o wszystko, je st w y zn an iem : nie m<>

żn a n ien aw id zić tego, co nie istnieje. Czyż to zupełne zapo m n ien ie o Bogu nie jest także zgorszeniem ? L udzie z a jm u ją ziem ię, dzielą się n ią ja k b y była ich w łasnością. S tw orzenia — za p o m in a ją o sw oim stw órcy — p o stę p u ją ja k w łaściciele św iata, nie m yśląc o Tym . od K tórego w szystko o trzy m ali i K tórego tra k tu ją z n ie - d a ją c y m się p o ją ć lekcew ażeniem .

N ienaw iść je st św iadom a, p odstępna, zażarta, system atyczna, p ew n a siebie. Z ap o m n ien ie je st spokojne, zim ne, nieczule, b ru ta ln e .

Czy Bóg jest w szędzie u z n a w a n y oficjalnie? Nie. W w ielu k ra ja c h ig n o ru je się Go.

P rz y p a trz m y się pokrótce obecnem u stanow i rzeczy w św iecie.

W w ielu k ra ja c h w ypędzono Boga z arm ii, z uczelni i urzę dów. Z nikły krzyże z b u d y n k ó w p u blicznych. K rzyż n ie ra z g w a ł­

tem został u su n ię ty ze szkół, szpitali i zakładów .

Są k raje , w któ ry ch to le ru je się Boga w Jego kościołach, pod w aru n k iem , że z n ic h n igdy nie w ychodzi, a k a p ła n i u k ry w a ć m u sz ą swego Boga niosąc Go do chorych.

W książkach w literatu rz e, zniekształca się n ajp ię k n ie jsz e dzieła klasyczne, aby u n ik n ą ć w zm ianki o Bogu. A w sztuce! Ja k często jest ona w prost bezbożną! — To co nazyw a się d zisiaj wie dzą, n au k ą , je st często in te rp re to w an e , skierow ane, w yzyskane

(12)

66

przeciw Bogu, przeciw Jego w iecznym p raw d o m , p rzeciw Jeg o m i­

łości. R ów nież z przem ysłu, h an d lu , p ra c y n ie je d n o k ro tn ie Bóg je s t w ygnany.

N iegdyś w zyw ano Boga w n a jw a ż n ie jsz y c h c h w ilac h życia jed n o stek , rodziny, n aro d u . — N arodziny, śluby, pogrzeby, ro cz­

nice, były nacechow ane p am ięc ią o Bogu i Jego m iłością. D zisiaj d la w ielu ludzi są to ak ty «cywilne». W z b ra n ia się Bogu p rzy stę p u do społeczeństw , które stały się znow u p o g ańskie; je s t O n w y ­ gnany, w yrzucony zew sząd. S ą ludzie, d la k tó ry ch Bóg w cale n ie istn ieje, — są in n i, którzy w N iego jeszcze w ierzą, lecz chcą, by pozostał w Sw oim n iebie i n ie troszczył się o to, co się d z ie je n a ziem i; — m ógłby im b}^ przeszkodą w u ż y w ą n iu życia. A Bóg milczy!...

Lecz oto zbliża się arm ia , k a p ła n i, u rzęd n icy , w ojskow i, m ężczyźni, kobiety, dzieci, w ielcy i m ali. w szyscy noszą n a szyi m a ły M edalik. N iepozorny m a ły M edalik, lecz jakże głośno on przem aw ia!

Chcecie w yrugow ać p ojęcie Boga? J a noszę n a sobie Jego godło, które zostało m i ob jaw io n e p rzez Jego B oską M atkę. C hce­

cie w ygnać Boga? J a szczycę się tym , że noszę Jego zn a k n a m o je j szyi, n a m oim sercu! — Chcecie b y zap o m n ia n o o Bogu? J a noszę n a sobie coś, co m im o woli w am Go p rzy p o m n i. Gdy w id zi się M edalik zaw ieszony n a szyi d ziecka lu b m ło d ej dziew czyny n ie m o żn a n iep rzy p o m n ieć sobie, że godło to oznacza coś, o czym się m oże zapom niało, lecz co się pom im o tego p o jm u je i do czego chciało b y się za w szelką cenę pow rócić.

P ow rócili do B oga ateiści, poganie, m u z u łm a n ie, żydzi, p o ­ n iew aż nosili C udow ny M edalik.

Dzięki M edalikow i o trzy m an em u n a -m isjach lub z rą k p rz y ­ ja cie la , a n ie ra z n aw e t zaszytem u w podszew ce u b ra n ia , Bóg p o ­ w rócił zw ycięsko do dusz, któ re Go w ygnały, za p o m n ia ły lu b znać nie chciały. P rzez M edalik Bóg p rz e stą p ił progi szkół razem z d z ie ­ ćm i, b ra m y koszar z żołnierzam i, d rzw i szp itali, p rzy tu łk ó w w ra z z chorym i i kalekam i, — sta w a ł p rzed try b u n a łe m razem z o sk a r­

żonym i, przew odniczył w ro z p ra w a c h w ra z z p rzy się g ły m i, a d w o ­ k a ta m i i sędziam i. P rzebył m o rza razem z m a ry n a rz a m i, to w a ­ rzyszył żołnierzom w bitw ach . Je st to fa k t b a rd z o często d o w ie­

dziony, że przez M edalik Bóg pow ró cił w szędzie, — nie sam , — lecz z w szystkim co kocha, ze S w oją B oską M atką, M arią Niepo-' k alan ą , ze Swoim K rzyżem , narzędziem śm ierci, dow odem m iłości i godiem chw ały w y ry ty m n a M edaliku w raz z d w u n a stu g w ia ­ zdam i, które bezbożność obiecała sobie zgasić, i k tóre d a le j św ie cą ja k k o ro n a nad głow ą M arii.

(13)

67

Bóg p o w ró c ił ze S w oim i ła sk a m i, k tó ry c h u d z ie la tym , któ rzy o nie p ro szą za p rzy c zy n ą Jeg o M atki; ze Sw oim sercem i sercem J e j, ty m i d w o m a o g n isk a m i m iłości i p rzeb aczen ia. Oto jeszcze je d e n pow ód d la którego C udow ny M edalik z a słu g u je n a sw o je m iano.

S ER C E Z R O B IO N E Z KUL

S io stra M iłosierdzia pisze z K o n sta n ty n o p o la w r. 1887:

«W n aszy m szp italu p o low ym w P e r a k ilk u żołn ierzy p ra g n ę ło złożyć M arii ja k iś dow ód czci i m iłości. Z a sym bol m a ją c y w y ­ razić ich u cz u cia w y b ra li serce. Z eb rali w szystkie k u le w y c ią ­ g n ięte z ich ran , aby zrobić z n ich votum . Je d e n z żołnierzy, szcze­

g ó lnie gorliw y zaw ołał: «Koledzy, cóż m y robim y? Ja k ż e o fia ro ­ w ać N ajśw . D ziew icy ku le schyzm atyokie! P rzecież to są k u le r o ­ syjskie!* — «To p ra w d a — o drzekł in n y — to są k u le ro sy jsk ie , n a m p o trzeb a kul fra n cu sk ich , chodźm y p o p ro sić żołnierzy r o s y j­

sk ic h o kule, któ re m y śm y im posłali*. — «Tak, lecz nie m yślicie o tym — rzekł trzeci — że te k u le są zbroczone n a s z ą krw ią* .

«W ięc je p o m ięszam y — p o w ied ział cz w arty — k u le fra n c u sk ie u tw o rz ą środek*. — I n ie tra c ą c czasu poszli p oprosić R o sjan o ku le fra n cu sk ie, k tó re o trzy m ali bez trudności. N a sercu u la n y m z k u l w y ry to naizwiska w ra z z oznaczeniem p u łk u i zaw ieszono u stóp w ize ru n k u M arii, w śród n a jw y ż sz y ch o b ja w ó w radości i w d zię­

czności*.

M O D LITW A

O M ario, gw iazd o ja śn ie ją c a , św ieć zaw sze n a d n a s z ą b ie d n ą ziem ią, a zw łaszcza w sercach naszych, k tó re Ci są całkow icie o d ­ d an e. C hcem y p rzy p o m n ieć B oga tym , któ rzy o N im zapom nieli.

T w ój M edalik, z d u m ą przez n a s noszony, będzie p o w ta rz a ł: W ie ­ rzę w Boga, k tó ry d a ł n a m M arię, te n Sw ój n a jw ię k sz y d a r. B ę­

dziem y nosili n a sobie M edalik, b ędziem y go nosili w szędzie i w iem y, że przez niego w szędzie w n iesiem y Boga. M edalik będzie św iecił ja k g w iazd a w ciem nośoach p rz y jego b la sk u zb łą k a n i p ow rócą d o Boga przez M arię.

( P r z e d r u k w zbroniony).

•% yj** y j i y j y

(14)

U chw ały P ierw szeg o P olsk iego Synodu

odbytego w C zęstochow ie 1936 r. zo sta ły potw ierdzone przez Stolicę A postolską

Ciąg dalszy.

AKCJA KATOLICKA

R ozdział X m ów i «0 A kcji K atolickiej«. W ed łu g u ch w a ły 61

«Akcja K atolicka, idąc tu w skazów kam i Stolicy św. zależy «pod względem ogólnego u stro ju , zasadniczych pro g ram ó w i sposobu d zia ła n ia od K onferencji B iskupów a w działalności d ie ce z ja ln e j od Biskupów*.

<Zrzeszenia, należące do A kcji K atolickiej, m a ją dbać o u r a ­ b ia n ie w sw ych członkach d u c h a religijnego i apostolskiego*

(uchw . 66 § 2). «Na stan o w isk a kierow nicze w A kcji K atolickiej należy pow oływ ać św ieckich odpow iednio p rzygotow anych, o d ­ znaczających się w zorow ym życiem i nie z a jm u ją c y c h k ie ro w n i­

czych stanow isk w stro n n ic tw ac h politycznych* (u ch w . 67). «Sy- nod P le n a rn y w zyw a w iernych, aby w stępow ali w szeregi o r g a ­ nizacji A kcji K atolickiej...* (u c h w a ła 68). «N auczyciele religii obo­

w iązani są krzew ić d u c h a apostolskiego w sw ych uczniach, p rz y ­ gotow ując ich do czynnego u d ziału w zrzeszeniach A kcji K atolic­

kiej* (uchw . 69 § 2).

KA TO LICY W ŻYCIU PUBLICZNYM

R ozdział V za w iera u ch w a ły «0 za sa d ach m o ra ln y c h życia publicznego, społecznego i k u lturalnego*.

U chw ała 70 § 1. K atolicy p o w in n i za poznaw ać się z k ato lic­

kim i za sa d am i m o raln y m i życia publicznego i być ic h zd ecy d o w a­

n y m i rzecznikam i w teorii i p rak ty c e. § 2. Z arów no d u ch o w ie ń stw o ja k i katolicy św ieccy lo ja ln ie sp ełn iać b ęd ą obow iązki obyw ateli R zeczypospolitej P olskiej zgodnie z ety k ą katolicką, o k az u ją c n a ­ leżne p oszanow anie p raw o w ity m w ładzom i za ch o w u ją c ustaw y.

§ 3. P rzeciw staw iać się należy b łę d n y m d o k try n o m polity cz­

n y m w edług któ ry ch w szystkie dziedziny życia p ow inny być p o d ­ dan e w ładzy i ko n tro li p ań stw a , tak iżby m u p odlegały n aw e t sp ra w y su m ien ia, w ład za K ościoła katolickiego oraz w szystkie bez w y ją tk u p ra w a tak je d n o ste k ja k rodzin i społeczeństw a.

(15)

(59

U ch w ała 71. Synod P le n a rn y w zy w a katolików , m a ją c y c h u d ział w rz ą d a c h R zeczypospolitej lub n ależący ch do Izb U sta ­ w odaw czych, aby w sp e łn ia n iu sw ych obow iązków i u s ta n a w ia n iu p ra w k ie ro w a li się za sa d a m i k atolickim i.

U ch w ała 72. K atolicy, sp e łn ia ją c wobec sw ego n a ro d u służbę solidarności n aro d o w ej, k rze w ien ia k u ltu ry ro d zin n e j i w m ia rę sil, p o m n a ż a n ia d o b ro b y tu w łasnego naro d u , p o w in n i się p iln ie w ystrzegać b łędów szow inizm u n a c jo n a ln eg o i zw alczać n ap ó r pogańskiego rasizm u.

U ch w ała 73. D u ch o w ień stw o i św ieccy p o w in n i znać podane w en cy k lik ach społecznych zasady etyczne i p ra w n e , w ed łu g k tó ­ rych, co prędzej dokonać należy n a p ra w y stosunków społecznych.

U ch w ała 74. K atolicy p o w in n i b ra ć ja k n a jlic zn ie jsz y u d ział w k sz tałto w an iu i n a p ra w ie stosunków społecznych w edług s p r a ­ w iedliw ości i m iłości, u s u w a ją c n ie n aw iść i w alkę k laso w ą oraz u ła tw ia ją c w szystkim u zy sk an ie p rac y i m ożności odpow iedniego b ytu. M iędzy in n y m i dążyć należy do tego, by się w d u c h u s p o łe ­ cznych zasad k atolickich u k ła d a ły sto su n k i pom iędzy p rac o d aw cą i p rac o w n ik am i, by u su n ię to bezrobocie i bezdom ność i by p o p ra ­ w ian o ciężkie w a ru n k i wsi, robotników i p ro le ta ria tu .

U chw ała 75. K atolicy n iech się s ta ra ją za jm o w a ć p rze d n ie m iejsce w życiu k u ltu ra ln y m , p rz e n ik a ją c je d u ch e m w iary».

PRASA I K SIĄ ŻK I

W rozdziale V II je st m o w a « 0 p ism a c h i w y d aw n ic tw ac h katolickich*.

U chw ała 76 b rzm i: «§ 1. Z u w ag i n a doniosłe znaczenie p ra sy w k sz tałto w an iu zasad życia. Synod P le n a rn y w zyw a: a) pisarzy i d zien n ik arzy , aby o d d aw a li swe zdolności n a służbę K rólestw a Bożego, b ) d u ch o w ień stw o i k atolików św ieckich do p o p ie ra n ia i szerzen ia d o b a c h książek, dzien n ik ó w i pism , w y d aw an y c h w d u ch u k atolickim . § 2. Poszczególni B isk u p i dążyć będą do u tw o rze n ia w sw ych d iecezjach fu n d u szu prasow ego celem p o ­ p ie ra n ia i ro zp o w szech n ian ia w y d aw n ic tw katolickich.

U chw ała 77. § I. W ie rn i nie p o w in n i się u ch y lać od p r e n u ­ m e ro w a n ia i cz y ta n ia k ato lic k iej p ra sy codziennej i perio d y czn ej, zw łaszcza zaś p ism d ie ce zja ln y ch i w y d aw an y c h przez A kcję K a ­

tolicką. § 2. W iern i niech sta ra n n ie u n ik a ją n a b y w a n ia książek i pism w rogich Bogu, W ierze i K ościołowi, lub głoszących i sze­

rzących zasady przeciw n e etyce kato lick iej albo porn o g rafię.

U chw ała 78. P rzy każdym kościele p a ra fia ln y m należy u rz ą ­ dzić sprzedaż książek i p ism du ch em katolickim ow ianych.

(16)

70

U chw ała 79. Dążyć należy do tego, aby w każd ej p a ra fii istn iały kościelne lub in n e katolickie biblioteki i czytelnie. D u ch o w ie ń ­ stw o i w iern i otoczą je s ta ra n n ą opieką».

M IS JE

W rozdziale o «Misjach i jedności Kościoła* Synod P le n a rn y n ak a z u je szerzenie we w szystkich diecezjach praw d ziw eg o zrozu­

m ie n ia istoty i celów Akcji U n ijn e j (uchw . 81) oraz p o sta n aw ia że: «D uchow ieństw o i w iern i dołożą sta ra ń , aby n a łono K ościoła C hrystusow ego sprow adzić pogan, sekciarzy, odstępców od w iary , żydów i bezw yznaniow ców (uchw'. 82).

C H R Z E S T I M A ŁŻEŃ STW O

W rozdziale IX (O S a k ra m e n ta c h św ięty ch ) u c h w a ła 84 § 2) głosi zgodnie z kan. 98 § 1, iż k a p ła n k atolicki chrzcząc w y jątk o w o dziecię innego kat. obrządku, pow in ien niezw łocznie zaw iad o m ić o tym chrzcie w łaściw ego proboszcza, któ rem u p rz y słu g u je w y ­ łącznie praw o z a p isa n ia ch rz tu w księdze m e try k a ln e j. K ap ła n obrządku w schodniego chrzcząc dziecię obrząd k u łacińskiego, n ie m a p ra w a u d ziela n ia tem u dziecięciu S a k ra m e n tu B ierzm ow ania.

«Znosi się zw yczaj u d ziela n ia ch rz tu uroczystego poza K o­

ściołem* (uchw . 85). Synod zachęca w iernych, szczególnie m ło ­ dzież, aby p rzy stęp o w ali często n aw e t codziennie do K o m u n ii św . (uchw . 91. § 1). «Z arów no k a p ła n i ja k św ieccy a zw łaszcza k r e ­ w ni p o w in n i dbać o to, aby osoby zagrożone śm ie rc ią z p o w o d u ' choroby, starości lub ciężkiej o p era cji c h iru rg ic zn e j, zostały zao­

patrzone S a k ra m e n ta m i św., dopóki są zu pełnie p rzytom ne*

(u c h w a ła 93).

«Synod P le n a rn y gani i p o tęp ia m a łże ń stw a, któ re k ato lic y o śm iela ją się zaw ierać z pogw ałceniem p rzepisów Kościoła, jako leż rozw iązy w an ie m a łże ń stw katolick ich przez sądy św ieckie i są d y in n y c h w y zn a ń (uchw . 94).

P O Ś W IĘ C A N IE SZTANDARÓW , PO M N IK Ó W ITD.

W rozdziale X (O S a k ra m e n ta lia c h ) u c h w a ła 99 § 3 b rz m i:

S zta n d ary n ie m a ją c e em blem atów relig ijn y c h , św ięcić w olno j e ­ d y n ie za zgodą B iskupa.

«U chw ała zaś 100 głosi: «nie w olno pośw ięcać g ru n tó w in - sty tu cy j itp. jeżeli do sp e łn ie n ia tego a k tu zaproszeni zostali także d u chow ni akatolicy. W w y p ad k a ch w ą tp liw y c h należy zw rócić się do B iskupa* (§ 1). <sNie w olno pośw ięcać pom ników i tablic n ie m a ją c y c h c h a ra k te ru religijnego.

(17)

Kto nam dopomoże?

W czasie w ielkiej «w o jn y św iatow ej*, k tó ra w y b u ch ła w E u ­ ropie w r. 1914, zd a rzały się w y p a d k i p ouczające. Ż o łnierz w ra ca z fro n tu bojow ego n a odpoczynek p a ro d n io w y do dom u ro d z in ­ nego. O tacza go w tedy ca ła c h m a ra polityków , en tu z ja sty c z n y c h

p atrio tó w i n aw e t w y rzu ca m u, czem u w y ta m n a froncie n ie z a ­ jęliście takiego czy innego odcinka, czem u nie zdobyliście tego m iasta... to tak blisko, co zo korzyść stra te g ic z n a o lb rzy m ia, fro n t n ie p rz y ja c ie la b yłby złam a n y , p rz e rw a n y , nasze zw ycięstw o zd e­

cydow ane, w o jn a skończona.

T ak i żołnierz często b ro n ił się p rzeciw «atakom » m ów ców , w y ja ś n ia ją c trudności, a często u c in a ł krótko: « W am dobrze m ó ­ wić, siedząc w dom u za piecem , ale skoro jesteś taki m ą d ry , idź sam i łam fro n ty n iep rzy jacielsk ie, przekonasz się n a w łasn ej skó­

rze, oo się d a zrobić, a czego nie»...

P odobnie m a się sp raw a i w rzeczach m is y jn y c h . B yłoby b ard z o dobrze, gdyby w ielu z a b ie ra ją c y c h głos a p rz y n a jm n ie j g ó ­ ru ją c y , p rze je c h a ło się n a m is je i z b lisk a p rz y p a trz y ło się co­

kolw iek tej gałęzi p ra c y i w ysiłku K ościoła katolickiego. D ziś m ó w ią ja k lekarz, k tó ry n ig d y chorego nie w idział, ż a d n e j o p e ­ ra c ji nie robił. Ale n ie ch m ó w ią p rzy k ła d y . Słyszy się dużo h a ­ ła su o «biskupów tubylczych*. W e d łu g n ie k tó ry ch , R zym p o w i­

n ie n n a ty c h m ia st i p rze d e w szystkim m ia n o w ać b isk u p ó w m ie j­

scow ych i podać im w szy stk ich m isjo n a rz y ild. D zięki Bogu n a d K ościołem czuw a D u ch św., to g w a ra n c ja , że Kościół św. w szy­

stk o zrobi, ale w sw oim w łaściw y m czasie,-sto so w n ie do po trzeb i m ożliw ości. W szelki n ac isk zbyteczny, R zym m a w iadom ości ja k n a jd o k ła d n ie jsz e o k aż d ej placów ce m is y jn e j i wie, co n a jk o ­ rzy stn iejsze d la rozw oju m isji.

(18)

72

S k ąd in ą d dochodzą glosy: czem u w y ta m m is jo n a rz e nie n aw rac ac ie inteligencji, klas k ie ru jący c h , w pływ ow ych, za tym i p ójdzie reszta. Z a głow ą popłynie lud w szystek. T eo ria prześliczna, cóż kiedy w p rak ty c e to niem ożliw e. P odobnie m etody p rac y m i­

sy jn e j, o k tó ry ch się czyta, które n am n a rz u c a ją , są n ajro z m aitsz e.

W szystkie nie d ad zą się podciągnąć z całą ścisłością pod je d en slrychulec, ale zależą od środków ro zporządzalnych, środow iska, w ja k im d a n a m is ja p rac u je. J a k w a ru n k i są tysiączne, tak i m e ­ tody różnorakie. M ożna użyć różnych sposobów' b ardzo sk u tecz­

nych, ale trzeba m ieć odpow iednich ludzi i środki m a te ria ln e . Z m o je j stro n y i d ośw iadczenia jestem zw olennikiem nie d o raź n ej, g w ałto w n e j burzy, nie je d n e j ja k ie jś b ły sk o tliw ej wycieczki w okolice czysto pogańskie, ale w p ły w u stałego, ustaw icznego, w ytrw ałego, zatem skutecznego. K rople stale sp a d a ją c e w y d rą ż a ją k am ień.

P ow tóre: w ysiłki nasze m isy jn e w in n y d ąży ć nie d o zdoby­

cia jednostek, ale do p o zy sk an ia m as. Jeżeliby chodziło u nas 0 zdobycie jednostek, w ystarczy utw o rzy ć dom y starców obojga pici, dom y b iednych, będziem y ich m ieli tysiące, w szyscy się ochrzczą, ale pod w aru n k ie m , że d a m y im u trz y m a n ie . M etody tej nie m ożem y stosow ać n a w iększą skalę, bo w szystkie środki, nie potrzeba dodaw ać, b ardzo skrom ne, poszłyby n a ten cel, a sk u ­ tek! D obry chodow ca ry b w y b iera ze staw ów duże, p osyła je n a stół, ale sta ra się O' narybek. P o dobnie m y nie g ard zim y tym i, k tó ­ rzy p rz y n a jm n ie j sta re la ta ch cą Bogu po części z konieczności pośw ięcić, ale przyszłość m isji gdzie ind ziej leży.

K azanie jedno, d ru g ie do pogan p rze b rz m i bez ech a albo s łu ­ chacze m i pow iedzą: «czcić P a n a n ieb a rzecz d o b ra, ale ja k ja go m a m czcić, ja nic nie wiem ?» Jeżeli je ste m tylko gościem je d n o ­ d n io w y m w okolicy czysto p ogańskiej, co m a m odpow iedzieć? Ja k w ódz roztropny w zdobytym k r a ju zostaw ia załogi d la u trz y m a ­ n ia ziem podbitych, tak m y m u sim y um ieszczać stróżów naszych owieczek tj. k atechistów , którzy są n aszym i p o m ocnikam i nieoce­

n ionym i. To je d n a k za m ało, stanow czo n ie w y starcz ające . Z now u uczyć n am się w y p a d a od w rogów Kościoła. G dziekolw iek d o jd ą do w ładzy, pierw sza rzecz w y d zie rają Kościołowi m łodzież, chcą j ą sam i kształtow ać w edług w łasn y ch celów.

Młodzież to rzecz cenna, bezcenna, kto ją posiędzie, do niego należy przyszłość. Z d an iem m oim w tym k ie ru n k u w in n y iść w y­

siłki m isjo n arzy . Szkoły, Szkoły i jeszcze raz szkoły, d la m łodych 1 dla dorosłych. Nie będę tu o m a w iał całej tej kw estii dość tr u ­ d n e j w p raktyce. C h ciałbym tylko u w y d atn ić ja k w ażne są u nas tzw. «szkoły m odlitw ». P rzy naszej rezydencji m a m y dw ie takie

(19)

73

szkoły, je d n a d la chłopców , pod n aszy m bezp o śred n im k ie ro w ­ nictw em , d ru g a d la dziew cząt, p o łączona z k a te c h u m e n a te m dla kobiet pod opieką S ióstr tubylczych. P ół biedy z dziećm i d ocho­

d zą cy m i z dom ów ro d zin n y ch , p rzy c h o d zą tylko n a lekcje i w ra ­ c a ją do dom ów ,. Szkoła m u si je d n a k p rz y ją ć znacznie w iększą li­

czbę dzieci zam iejsco w y ch n a m ieszkanie. P o ch o d zą one z wiosek, czasem bardzo odległych, za p ad ły ch przysiółków . R odzice n a w ró ­ ceni, ochrzczeni, ale b ardzo m ało u m ie ją , u staw icznie w pracy, dzieci chcieliby nauczyć p ra w d w iary , ale tam nie m a ż a d n ej szkoły albo jest tylko pog ań sk a. In n y w ypad ek : n a w ra c a się św ieżo rodzina, m ężczyzna jeszcze coś p o jm u je , ale k o b ie ta an i w ząb.

Albo: chłopiec katolicki p o jm u je za żonę pogankę. D ziew czyna zu p ełn ie zgadza się z wolą m ęża, chce czcić P a n a Boga, ale ona ja k pień, nie m a po jęcia o n ow ej w ierze, m im o n a jle p s z e j chęci.

Na m iejscu we wiosce nie m a nikogo, k toby pouczył te osoby, k a- te chisty nie m a. k a p ła n za jrzy tam dw a razy w roku. położenie bez w yjścia. W takim w y p ad k u nieocenione u sługi o d d a ją n am szkoły m odlitw . Jed n o stk i te zb ieram y do rezydencji c e n tra ln e j n a cztery m iesiące, i uczym y w szystkiego, co tylko m oże się zm ie­

ścić w tych głów kach n o w o n aw ró co n y c h . N astęp n ie rozsypu ią się do dom ów sw oich, gór, dolin, n ie d o stę p n y ch nie raz przełęczy i n iosą tam pew ną, czystą n a u k ę K ościoła katolickiego. M atki uczą swe dzieci, m łodzież p o d ra sta i tra d y c ją p rz e k a z u je w iarę św pokoleniom , potom nym .

S ystem ten, choć zu pełnie nie rozw iązu je kw estii, je st b a r ­ dzo prak ty czn y , w y d aje św ietne w yniki. P ra k ty cz n ie m ów iąc, co d zisiaj dałoby się tu ta j zrobić n ajk o rz y stn ie jsz eg o dla w iary św.V D w ie rzeczy: u ru ch o m ić nasze szkoły k atechizm ow e, któ re od pół roku sto ją p u stk ą , po w tóre p ootw ierać po w siach ja k n a jw ię c e j szkół katolickich dla pogan.

U ru c h o m ić szkoły zam arłe. Z am k n ęliśm y je z obaw y w ojny, po w tóre dla b ra k u funduszów . D zięki Bogu o dtąd nie z a z n a ­ liśm y całkiem skutków w ojny. U n as spokój zupełny, p ra c a idzie trybem n o rm aln y m . D ochody m iejscow e z S h a n g h a ju sku rczy ły się boleśnie, nie w y sta rc za ją. Czy zatem szkoły nasze n ad a l m a ją św iecić pustkam i, bieg słow a Bożego m a być za h am o w a n y ? Serce boli patrzeć na głuche sale, dziedzińce, d a w n ie j tętniące życiem . O płaty rodzice naw et n a jm n ie jsz e j n ie są w sta n ie uiścić, zastój, bieda zupełna. U trzy m a n ie jednego ucznia n a cztery m iesiące szesnaście złotych poi. M iejsca m am y w za k ła d ac h n a stu c h ło p ­ ców i sto dziew cząt i ja k ą trzy d ziestk ę kobiet k atec h u m en e k . T en sposób p rac y to zapuszczanie sieci na głębię, o d d ziały w a n ie n a m asy. U trzy m a n ie sieroty, sta rc a, k o sz tu je dużo i posyła się do

(20)

7 4

n ie b a je d n ą duszę, k tó ra resztkę swego żyw ota Bogu pośw ięciła.

M łodzież to pierw iosnek, to k w iat, k tó ry d a je się Bogu cały, n ie - zw ięd n io n y , a p rzy ty m to jaik ziarnko, któ re w y d a je plony, ja k koło rozpędzone toczące się z góry.

Do o stan iej w o jn y rzą d c h iń sk i o tw ierał dużo szkół po w siach. M isje m ia ły znaczne tru d n o ści ze sw oim szkołam i, dziś sto su n k i się zm ien iają . B rak funduszów , w o jn a, k osztuje, zatem w ioski i m aste czk a bez szkół. G dybyśm y m ieli fundusze, n asze szkoły po w siach b y ły b y b ardzo m ile w id zian e i p rzez w ła ­ dzę i przez ludność. M ielibyśm y zu p e łn ą sw obodę u cz en ia religii.

Dlaczego C hińczycy p oganie nie ch cą się n aw ró cić? Bo- m a ją u p rze d zen ia do k atolicyzm u, bo go nie zn a ją . O tw ierać szkoły lu ­ dow e pospolite, uczyć w szystkich innych przedm iotów , ale uczyć i religii, p o z n a ją n a s i p o k o c h a ją i p rz y jd ą do nas. M iejsce m a m y obok k ap lić naszych, m łodzieży przyszłoby moc. Czego potrzeba n a u ru ch o m ien ie m aszyny? P o trz eb a nau czy ciela k a to lik a a raczej i ci są, ale trze b a pien ięd zy n a ich u trzy m an ie ! D w ieście złotych n a je d n ą placówrkę n a je d e n rok. M ielibyśm y m łodzieży z a trz ę ­ sienie. To jest p ra c a m is y jn a d la nas, d la przyszłości, fu n d a m e n t pod Kościół w Chinach, fu n d a m e n t p ra w d z iw e j cy w ilizacji. P o ­ trze b a w ysiłku z n a sz e j strony, tu ta j m a sy czekają. Jeżeli m y z a ­ n ie d b am y okazję, m acki ko m u n izm u bezbożnego już d o się g ają tu ­ ta j, z n a jd ą g ru n t b ard z o podatny.

Kto n am dopom oże? C hcem y pracow ać, ale p o trze b u jem y p o p a rc ia m a teria ln eg o . P o trz eb a p iln a, piekąca. Kto przy śle na u trz y m a n ie ta k ie j szkoły, poślem y m u d o k ła d n e w iadom ości, gdzie ona istnieje, ilu uczniów itd.

Ja k i owoc w y d aje szkoła k ato lic k a d la dzieci p o g ań sk ich niech n am w skaże jed en p rzy k ład . N a p o łu d n io w y m p rz e d m ie ­ ściu W e n ch o w p ro w a d zim y ju ż od dłuższego czasu szkołę tego rodzaju. P rzed p a ru d n ia m i jestem w ta m ty c h stro n a c h u jednego z naszy ch chrześci jan n a m o d litw ach za zm arły ch . Po m odlitw Tach w idzę, że zeb rała się ła d n a g arstk a pogan, k o rzy sta m z okazji i w ygłaszam n a u k ę okolicznościow ą. W śró d ze b ran y ch ściąg a m o ją uw agę jeden ślepy, którego nie znam . P o w szy stk im k ate c h ista m iejsco w y opo w iad a m i jego h istorię. D otąd on w ra z ze sw ą ro ­ d z in ą żył w pogaństw ie. Co w ięcej, on stary, nie zdolny do ża d n ej p rac y , b ra ł rodzaj m an d o lin y , chodził po p a g o d a ch lu b za z a p ro ­ szeniem po dom ach, g rał i śpiew ał jakieś b o h a te rsk ie rap so d y 0 bożkach p ogańskich. S am czciciel bałw anów ' i in n y c h do tego zachęcał, u św ie tn ia ł zabobonne cerem onie i ze b ran ia . S ta ry robił to d la chleba, w szak je d en w ieczór p rzy n ió sł m u czasem n a w e t 1 sześć zł. p., a robił to i ze serca w d o b re j w ierze, z «pobożności».

Cytaty

Powiązane dokumenty

Miłość Boża w życiu wielkich

Z aczynały się stopniow o rzad k ie gaiki, zapowiedź le śn ej głuszy, prow adzące do zalanych wesołym blaskiem polanek, szum iących liśćm i zarośli... Pagoda

CENTRALNY KRAJOWY ORGAN KRUCJATY

[r]

nego Medalika, Dzieciom Marii, Dostojnym ich Przewodnikom i gorąco prosimy, aby w świetle chwały Zmartwychwstania znaleźli prawdziwy pokój swoich serc i dusz i

zbyć się tych m ęczarni nieznośnych, byle tylko znaleźć się u celu swych m arzeń.. Więc zastanow ili się wspólnie, postanow ili opuścić niewdzięczną ziemię

Lecz ponieważ czystość jest udziałem mocnych, tych, którzy um ieją walczyć i nie cofają się przed żadną ofiarą, Serce Marii, które Medalik ukazuje nam

Żebyśmy jako praw dziw i chrześcijanie, prawdziwi uczniowie Boga upokorzonego um iłow ali życie niew iadom e oddalone od świata, pogardzone; a idąc za Twoim