C H R Z E Ś C I J A N I N PI SANI E - TO S Ł UŻ B A
EWANGELIA
ŻYCIE I M YŚL CHRZEŚCIJAŃSKA JEDNOŚĆ
POWTÓRNE PRZYJŚCIE CHRYSTUSA
Rok założenia 1828 Warszawa,
Nr 5., maj 1968 r.
K TREŚĆ NUMERU:
PISANIE — TO SŁUŻBA JESZCZE DO MAŁEGO CZASU DOŚWIADCZAJCIE SAMYCH SIEBIE...
JEDNOŚĆ KOŚCIOŁA — TO CZYSTOŚĆ CIA ŁA
CHRYSTUSOWEGO
„W Y JESTEŚCIE SÓL ZIEMI...”
MIESZKAJ W JEZUSIE (23) AUDYCJA R AD IO W A NR 55 DO 60
ODEZWA
W JĘZ. ANGIELSKIM KRONIKA
W YD A W N IC TW A KOŚCIELNE
H iesięcznik „C h rześcija n in ” w y syłan y jest bezpłatnie; w yd a w an ie czasopisma u m ożliw ia w yłą cznie ofiarność C zytel
ników . W szelk ie o fia r y na czasopismo w k raju , p rosim y k ierow ać na k onto:
Z jed n oczon y K ościół E w an geliczn y: P K O W arszawa, N r 1-14-147,252, zaznaczając c el w p ła ty na odw rocie blankietu. O fia
r y wpłacane za granicą n ależy k ie ro wać p rzez od d zia ły zagraniczne Banku Polska Kasa Opieki, na adres P r e z y dium R ad y Zjed n oczon ego Kościoła E w angelicznego w W arszaw ie, ul, Za-
górna 10.
■
Wydawca: Prezydium Rady Zjedno
czonego Kościoła Ewangelicznego.
Redaguje Kolegium w następ u jacym składzie: Józef Mrózek (Red. nacz.), Mieczysław Kwiecień (sekr.), Zdzi
sław Reijsz i Edward Czajko. Adres Redakcji i Administracji: Warsza
wa, ul. Zagórna 10. Telefon Redak
cji: 29-52-61 (wewn. 9). Materiałów nadesłanych nie zwraca sie.
RSW „Prasa” . Warszawa, Smolna 10/12. Nakł. 4500 egz. Obj. 2 ark.
Zam. 6C8. N-68.
Ż yjem y w czasach niebywałego rozwoju słowa pisanego. Zewsząd docierają do nas książki, czasopisma, dzienniki. Na przeczytanie choćby części najhardzieli wartościowych publikacji w naszej ty l
ko dziedzinie — Biblia, chrześcijaństwo, teologia — nie starcza nam czasu. Z konieczności zmuszeni jesteśm y do czynienia w y boru w naszych lekturach i coraz częściej czytamy książki w ten sposób, że ze spisu treści wybieram y rzeczy najbardziej nas inte
resujące. Słodką tajemnicą większości chrześcijan jest w związku z tym sprawa czytania Biblii; jak zaś czytam y miesięcznik „Chrze
ścijanin” zdecydowanie nic nie wiadomo, chociaż redakcja ma na ten temat pewien pogląd, któremu dawaliśmy już w yraz na naszych łamach. Z czytaniem i czytelnictwem naszego miesięcz
nika łączy się ściśle sprawa pisania. Tej właśnie kwestii poświę
camy dzisiaj uwagę.
Pisanie nie jest sprawą łatwą.- W tej dziedzinie, jak i w każdej innej obowiązuje zasada (a przynajm niei już obowiązywać po
winna), że tworzący posiada pewien dar — w naszym wypadku będzie to dar słowa, dar pisania. Są ludzie mający dar słowa w kazaniu lecz brak im daru słowa pisanego', i na odwrót. Dla dobra sprawy powinni więc skoncentrować się i „uprawiać” tyl
ko swój dar, zaniechać zaś tego, co im nie zostało dane. A lbo
wiem wcale nie tak często, jak zw ykliśm y sądzić, zdarza się, że ktoś posiada oba te dary jednocześnie, a nierzadko nie po
siada ich w ogóle. Jednakże w pracy kaznodziejskiej, pisarskiej czy innej, chrześcijanin powinien dążyć do tego, by w jego służ
bie mogła objawiać się jak najpełniej — działalność Ducha Bożego. Dobre kaznodziejstwo czy pisarstwo musi z koniecznoś
ci spełniać kilka warunków; do nich należą: powołanie, wykształ
cenie, praca — polegająca na przetwarzaniu treści lub w izji, które ma do zakomunikowania kaznodzieja lub autor (w oparciu 0 talent, powołanie i wykształcenie) oraz ciągła inspiracja du
chowa. Z tym łączy się jak najściślej osobista wiara, modlitwa 1 pokora, bez których autor lub kaznodzieja staje się najczęściej czymś jakby „cymbałem brzmiącym” — według znanych słów apostolskich.
Jeśli więc autor lub kaznodzieja w ten sposób — mniej więcej — stara się spełniać swoją służbę słowem, jeśli w ięc nie traci z pola swego widzenia tych właśnie spraw ważnych, może w tedy okazać się użyteczny ludziom i Bogu. Ponieważ jednak w naszych dzia
łaniach najczęściej występuje brak któregoś z tych elementów, dlatego służba nasza jest tak mało skuteczna, a nieraz nawet bezowocna. A więc nawet pisanie artykułów do „Chrześcijani
na” — jak zwykło- się powiadać — nie jest sprawą tak zupełnie oczywistą, jeśli się chce uwzględnić przytoczone warunki.
Wszelka służba jest bowiem zawsze przezwyciężaniem egoizmu i szukaniem dobra i świadczeniem dobra innym ludziom. Nie dla wszystkich jednak z naszego' grona jest to sprawa oczywista. Zda
rza się bowiem, że przez swoje „pisarstwo” (lub „kaznodziej
stwo’’), ktoś dąży po prostu do popularności, swoistej autorekla
m y lub umocnienia swojej pozycji w terenie lub w Zborze. Lecz pisarstwo tej m iary posiada w ątpliwą wartość. K ażdy więc, kto na tych łamach zabiera głos, wprzód musi sam sobie udzielić odpo
w iedzi na następujące pytanie: komu służy moja praca, czy służy innym ludziom, czy tylko mnie. Jeśli bowiem m oje pisanie służy tylko mnie samemu, nie służy w tedy innym ludziom i nie jest także służbą Bogu. A przecież każdy chrześcijanin, nie tylko ka
znodzieja lub autor jest i powinien być sługą Bożym. Służymy bowiem Panu tylko tyle, ile służymy bliźnim; taki jest w grun
cie rzeczy sens przypowieści Chrystusa Pana o miłosiernym Samarytaninie (Łk. 10,29— 37).
M. Kw. . i
2
Jeszcze do małego czasu ...
„.••jest z wami światłość, chodźcież tedy póki światłość macie, żeby was ciemności nie ogarnęły, bo kto w ciemnościach chodzi, nie wie kędy idzie”
Jan 12,35
0 Ł O W A te wypowiedział Pan Jezus w ostat-
^ nich dniach Swego życia na ziemi.
W ostatnim okresie Sw ej służby, tuż przed Swą mąką i ofiarą Krzyża.
Niedługo potem, nikt z ludzi słuchających Go wówczas, nie usłyszał Go więcej. Była to dła nich ostatnia sposobność słyszenia Jezusa, Zbawiciela.
Ostrzegał Pan Jezus tych, którzy Go wów
czas słuchali w dniach tłumnego zejścia się Żydów w Jerozolim ie dla wspólnego obcho
dzenia Paschy, Święta Przejścia.
Przyszli obchodzić pamiątkę Bożego w y
bawienia, które w ciemną noc niew oli ochro
niło domy posłusznych Bożemu Słowu od pła- gi śm ierci pierworodnych. Śm ierć baranka, je go krew na odrzwiach domu — ochroniła ro dziny od śm ierci i zachowała je w całości dla zupełnego wyzwolenia z niew oli i wyprowa
dzenia na rozległe przestrzenie wolnego życia pod ochroną i przewodnictwem Boga Żywego.
Pan Jezus, Zbaw iciel, Baranek Boży — ży
cie Swe poświęcił, aby ludzie żyć m ogli ochro
nieni świętą K rw ią Jego od w yroku sprawie
dliwego Sądu Bożego, wybawieni od śmierci, i — jak wówczas — wyprowadzeni być m ogli z niew oli grzechu na szeroką przestrzeń ic o l- ności i godziwego życia z B ogiem Żyw ym , i w Bogu.
„Jeszcze do małego czasu jest z wami światłość...” . A zaraz po tym ostrzeżeniu przy
chodzi dobra rada Dobrego Nauczyciela:
„....chodźcież póki światłość macie, żeby was ciemności nie ogarnęły, bo kto w ciemnościach chodzi nie wie kędy idzie...” . Człowiek jest stworzeniem Bożym. Jego Stwórcą jest Bóg.
Człowiek jest stworzony na obraz i podobień
stwo Boże. To znaczy, że stworzenie może żyć właściwym życiem tylko wówczas, gdy jest z nim i w nim jego Stworzyciel. Stw orzyciel bowiem nie tylko stworzył człowieka, ale 1 tchnął weń Ducha Swego, który ożywił w y- kształtowaną już, ale jeszcze martwą materię.
A więc właściwym życiem człowieka — jest Bóg.
T \ L A T E G O też Jezus, który jest też i Świa- tłością Bożą, jedyną która oświeca czło
wiekowi cel jego życia i drogę do tego celu.
Ta światłość Boża przyszła na świat — jak napisał nam Ewangelista Jan — aby oświecić każdego człowieka, i jest to światłość świecąca w ciemnościach, „ale ciemności je j nie ogarnę
ły” . N ie ogarnęły i nie ogarną, ale może być ona zabrana ze świata, a bez n iej świat pogrą
żony jest w mroku, a człowiek który „w ciem nościach chodzi, nie wie dokąd idzie” .
Pan Jezus w ostatnich chwilach Swego życia na ziem i nakłaniał kogo mógł, aby kto chce wyjść z ciemności grzechu, z nieznajomo
ści właściwej drogi życia, aby taki człowiek błądzący dotąd w mroku, ułyszawszy Słowo Bożej Światłości przyszedł do Pana Jezusa ze swą biedą. Aby zaprosił Pana do swego serca, a wówczas Pan Jezus stanie się jego światło
ścią na wieki. „Ja światłość przyszedłem na świat, aby żaden, kto wierzy we Mnie, w ciem nościach nie został” (Jan i2,46).
S łu ch a ją cy Pana Jezusa m ieli daną jeszcze
^ raz sposobność zbawienia od mocy ciemno
ści. A le nie skorzystali wówczas z tych słów pełnych mocy miłości. „A choć tak wiele cu
dów uczynił przed nim i, przecie nie uwierzyli W eń” — pisze Apostoł Jan o tych, którzy dla tego, że słyszełi o cudach dokonanych przez Pana Jezusa a zwłaszcza o wskrzeszeniu Ł a zarza, właśnie dlatego tak tłum nie wyłegli, aby zobaczyć, a nawet witać, Pana Jezusa wjeżdża
jącego do Jerozolim y. Przyszli zobaczyć Pana, jak człowieka, ale nie w ierzyli Weń.
N ie wierzyli, nie m ogli zobaczyć w Jezu
sie Zbawiciela; patrzyli, ale nie widzieli. Bo byli w ciemności, k tórej wyrzec się nie chcieli.
Ciemność to skutek grzechu. Ciemność była wewnątrz tych, którzy słuchali Pana, ale sło
wa Jego odbijały się od ich twardych serc.
Oczy śłepe i twarde serca — to skutek ciem no
ści, która zamieszkuje serce człowieka. Jezus jest Światłością. Gdzie światłość wchodzi, tam ciemność ucieka.
„Jeszcze do małego czasu jest z wami świa
tłość... chodźcież (do M nie i ze M ną) póki 4 M nie — Światłość macie, żeby was ciemności
nie ogarnęły...” .
Pan Jezus odszedł po Swym Zm artw ych
wstaniu do Nieba. Tam siedzi na prawicy Ma
jestatu Bożego. A le światłość Boża m im o to jest na świecie, bo posłał Pan Ducha Świętego na ziemię, aby tu mieszkał i był Światłością
do czasu.
Gdzie na ziem i ma miejsce zamieszkania Duch Św ięty i do jakiego czasu? Apostoł P a weł pisze o tych, którzy uw ierzyli przez Słowo Ewangelii Chrystusowej, że są zapieczętowani Duchem Św iętym (Efez. 1,13) oraz: „Azaż nie wiecie, iż kościołem Bożym jesteście a Duch Boży mieszka w was?” (1 K or. 3^16). A więc m iejscem zamieszkania Ducha Świętego, te j światłości Bożej, jest Kościół Boży, jest serce człowieka. Teraz bezspornie jasne stają się sło
wa Pana Jezusa, skierowane do uczniów: „W y jesteście światłością świata” ( M at.5,14); m ó
wią one o światłości Bożej mieszkającej w ser
cach ludu Bożego na ziemi. A do jakiego cza
su? A ż do czasu póki lud Boży, Jego Kościół jest na ziemi. Gdy zostanie wzięty z ziem i Kościół, a wraz z nim Duch Boży, Św ięty czyli światłość Boża, wówczas ujrzeć drogi zbawie
nia w Jezusie Chrystusie już nie będzie można.
I dlatego K ościół Jezusa Chrystusa, Jego Ciało jeszcze na ziem i będąc mówi: „Jeszcze do małego czasu jest z wami światłość, pójdź
cież do Jezusa póki światłość macie, żeby was ciemności nie ogarnęły...” .
Podobieństwo czasów i sytuacji jest uderza
jące: wówczas Pan Jezus wypowiedział te sło
wa w ostatnich dniach przed. Swym odejściem z ziemi. M ów ił — nie wierzono Mu, prosił — nie słuchano Go. I odeszła od słuchaczy Świa
tłość. Pozostali w ciemnościach.
naszych czasach Kościół Boży, lud Bo
ży m ów i o Jezusie — Zbaw icielu i Świa
tłości świata; m ów i — a jak wówczas, tak i dziś, nie wierzą mu. Prosi Kościół, prosi lud Boży kogo może: Pójdź, który słyszysz, który czytasz — pójdź do Jezusa-Zbawiciela i Świa
tłości, abyś był zbawiony i chodził w światłości na wieki, aby cię ciemności nie ogarnęły. Bo kto chodzi w ciemności, nie wie... że idzie w ciemność na wieki. A więc pójdź do Jezusa pó
ki jeszcze światłość Słowa Bożego świeci.
brat Zdzisław
D O Ś W I A D C Z A J C I E SAMY CH SI EBI E , CZY J E S T E Ś C I E W W I E R Z E
S
tudiując L is ty Apostoła P aw ła do K o ryn tian, do Zboru, który — jak wiadomo — obdarzony b ył w szystkim i darami Ducha Ś w iętego, widzim y, ż e Apostoł P aw eł najbardziej troszczył się o ich praw dziw y duchowy stan' chodziło mu bowiem o to, aby Wierni nie stra
cili praw idłow ej duchowej orientacji i nie ze
szli z fundamentu w ia ry na płaszczyznę sa
mych duchowych przeżyć, 'których nie można całkowicie zlekceważyć, ale nie można też traktować ich jako gwarancji naszego zba
wienia.
Pisząc ten artykuł chciałbym, aby był on właściwie zrozumiany; jako ten, 'który dobrze zna sprawę duchowych przeżyć, chcę abyśmy z poczuciem odpowiedzialności przed Bogiem poważnie rozw ażyli chociaż kilka zagadnień ży d a duchowego, świadczących o naszej w ie
rze w Boga i w Jego Słowo, przez które, i w którym gruntujem y naszą w iarę i nasze
poglądy 'duchowe.
Jaki jest nasz bezpośredni stosunek do śmierci Jezusa Chrystusa na krzyżu G olgoty?
Czy w ierzym y tak, jak Słowo Boże uczy, że On umarł za grzechy nasze? (1 Kor. 15,3), że śmierć Jego jest jedyną gwarancją naszego zbawienia i ofiarą za grzechy nasze w prze
szłości? „Niechże wam ted y wiadomo będzie mężowie bracia, iż się wam przez N iego opo
wiada odpuszczenie grzechów. I od wszystkie
go, od czegoście nie m ogli być przez zakon M ojżeszow y usprawiedliwieni', przez Tego każ
dy wierzący usprawiedliwiony b yw a’-’ (Dz. Ap.
13,38— 39). Oto taka Ewangelia była głoszona wszystkim, a m iędzy mimli i tym, k tórzy winni byli śmierci Syna Bożego! I je że li wiara czło
wieka nie będzie oparta na fundamencie
Ewangelii Chrystusowej, nigdy nie znajdzie on pełnego spokoju w sumieniu swoim,, i nie będzie miał pewności zbawienia! Będzie on tylko człow iekiem szukającym praw dy Bożej, i nie mogącym je j nigdy odnaleźć! N ie może
m y i nie jesteśm y w stanie zacytować niezli
czonych m iejsc Słowa Bożego, które uczy nas, że nim zaczniem y budować swe życie ducho
w e i szukać szczególnych przeżyć duchowych, abyśmy poszli na Golgotę i znaleźli tam prze
baczenie w in i usprawiedliwienie od grzechów naszych tylko w śmierci Jezusa Chrystusa za nas grzesznych, W tedy cała Biblia stanie się dla nas nową księgą, księgą która prowadzi nas, jako uczniów Pana, drogą uświęcenia i duchowego wychowania!
Dalszym zagadnieniem duchowego nasze
go życia, jest wiara nasza w Jezusa Chrystusa Zmartwychwstałego, k tó ry nie tylko przebywa na praw icy Boga Ojca, ale ma przyjść po w y branych Swoich, za których umarł i dla któ
rych zmartwychwstał, a przez Ducha Swojego Świętego przebyw a w Kościele Swoim na zie
mi. Duch Jego Sw/ięty kieru je ludem Jego przez Słowo Boże, natchnione mocą Jego. Na
sza zupełna w iara powinna się gruntować i opierać na wszystkich obietnicach Bożych, za
wartych w Jego Słowie.
Słowo Boże jest nie tylko historycznym opisem działania i cudów Pana w przeszłości, ale ono przez moc Ducha Świętego, który je!st w nim, odradza grzesznika ku nowemu życiu, i daje moc ku zwycięstwu nad starym życiem.
Słowo Boże swoją treścią nadaje człowiekowi n ow y kierunek życia i nowe poglądy! ,,W któ
rym i w y nadzieję macie, usłyszawszy słowo prawdy, to jest Ewangelię zbawienia waszego,
4
przez którą też uw ierzyw szy, jesteście zapie
czętowani Duchem onym Św iętym obiecanym”
(Efez. 1,13); 4,30; Jan 3,33; 2 Kor. 1,21.22).
Duch ś w ię ty dokonuje tego procesu w sercu człowieka w czasie jego nawrócenia, jego odro
dzenia, i daje mu do serca pełne świadectwo 0 pewności zbawienia, i o jego odrodzeniu, któ
rego owocem 'będzie nowe życie w Panu, które będzie solą i światłością świata!
Cudem Bożym jest zbawienie nas, abyśmy Bogu służyli na tej ziemi, zw iastowali Jego słowo innym ludziom i utw ierdzali królestwo Jego w sercach ludzkich. Dlatego Duch Jego Święty chce pomagać nam 8 dżiałać nie tylko*
w nas, ale i przez nas, a każdy odrodzony chrześcijanin powinien po przeżyciu zbawienia prtosić Pana, aby napełnił go Swoją mocą ku usługiwaniu innym ludziom Słowem Ewange
lii. I to jest w łaściw y Boży cel w naszym ż y ciu, a nie delektowanie się słodyczą i rozko
szowanie przeżyciam i duchowymi. Duch Boży chce udzielać Swej m ocy do codziennego życia w słowie i czynie. A wówczas ogień Ducha Świętego zapala w człowieku gorliwość nie tylko ku m odlitw ie i ku pieśniom duchowym 1 mówieniu językami, ale ku przeistoczeniu człowieka z nieposłusznego w sługę posłuszne
go Jezusowi Chrystusowi w e wszystkim! N ie można rozumieć, że Duch ś w ię ty prowadzi jakby odrębną działalność od Jezusa Chry
stusa; takie pojm owanie byłoby zejściem na duchowe bezdroże. Zadaniem Ducha Świętego jest objawienie nam Syna Bożego w pełnej i m ocy Jego Słowa-, przez które objawił Wolę Swoją, której powinien człowiek podporząd
kować swoją Wolę, i w tym kierunku idzie ca
ła praCa Ducha Świętego z nami. W szelkie w i
dzenia i objawienia nie zgadzające Się ze Sło
wem Bożym nie Są obj awieńiami i Widzeniami pochodzącymi od Boga, a tylk o od ducha ludz
kiego, albo- od tego ducha, który ma za 'zada
nie odprowadzić naS od w ia ry w Słowo Boże!
Przekonałem się, że diabeł działa najbar
dziej w tym kierunku, aby nawrócony czło
w iek nie dotrzym ał sw ej Wierności Bogu, któ
remu ślubował przez św ięty chrzest w wodzie.
Grzechem jest zlekceważenie chrztu, bo napi
sano: „kto uw ierzy a ochrzci się zbawion bę
dzie, a kto nie uW ierzy potępion będzie” (Mar.
16,16).
. Można twierdzić, że każdy praw dziwie na
wrócony człowiek, który doznał mocy Bożego przebaczenia i odrodzenia w Duchu Świętym , nigdy nie będzie m iał m yśli w sercu swoim, aby nie wstąpić w przym ierze z Panem przez chrzest święty, a raczej będzie go pragnął. Zaś nieodrodzonym ludziom chrzest sam przez się zbawienia nie przyniesie, ale raczej rozczaro
wanie! Z nauki Jezusa Chrystusa nie można usunąć głębokiego znaczenia świętego chrztu, przez k tóry przeszedł i sam Syn Boży, dając nam przykład! Zlekceważenie tej świętej spra
wy, oznacza zlekceważenie Słowa Bożego.
K ilka słów i do nas, którzyśm y m oże dzie
siątki lat temu ślubowali Panu wierność i po
słuszeństwo w czystym i dobrym sumieniu.
Diabeł chciałby, abyśm y o tym co m ów ili n i
komu innemu, ale tylko naszemu Panu! I w końcu zapomnieli o tym akcie dokonanym w o
bec świadków i całego Nieba, w którym ten akt został zapisany!
Uważam, że najważniejszym dniem w ży
ciu grzesznika, był ten, gdy on pierw szy raz zaczął m odlić się i skosztował tego tak błogie
go stanu w m odlitwie, w którym rozpoczął sam bezpośrednio mieć kontakt z niebem, właśnie przez m odlitwę! W tedy tylko m ógł zrozumieć słowa naszej pieśni: ,,Ó, cudny dzień, o cudny czas, gdy sam Pan Jezus pierw szy raz, p rzy
b liżył się do dulszy mej, blask mi zajaśniał W chw ili tej! O! cudny dzień, gdy przyszedł kres pokuty m ej w dolinie łez; ustąpił ból, ustąpił strach, nie pędzę już żyw ota w łzach!
W ięc jak jest, m iły przyjacielu teraz w ży
ciu twoim? Czy masz ten sam kontakt w tw o
je j m odlitwie, nie tylko w czasie nabożeństwa i dobrego nastroju, ale czy masz komorę, gdzie byś i codziennie chadzał i modlił -się? M odli
tw a jest to ogień Boży, który wysusza pleśń życia naszego, łączy nas z Bogiem, fale modli
tw y z naszego serca dolatują do miejsca, gdzie jest Majestat Boży i napełniają naczynia Boże!
„....Dwadzieścia i cztery starcy upadli przed Barankiem, mając każdy z nich cytry i czasze złote, pełne wonnych rzeczy, które są m od litw y św iętych” (Objaw. 5,8); „ A inny An ioł przyszedł, i stanął przed ołtarzem, ma
jąc kadzielnicę złotą, i1 dano mu w iele kadze
nia, aby je ofiarował z m odlitwam i wszystkich świętych na ołtarzu złotym, k tóry jest przed t stolicą” (Objaw. 8,3). „W m odlitwach trwajcie, czując w nich z dziękowaniem” (K ol. 4,2). K to przestał modlić się, niechaj nie będzie dla nie
go niespodzianką, że życie jego duchowe zgaśnie!
Jeżeli trw am y w wierze, to przez to samo trw am y il w posłuszeństwie Bogu, k tó ry w Je
zusie Chrystusie powołał nals do W innicy Swto- jej. Jezus Chrystus powiedział do uczni Swoich: „kto nie zbiera ze Mną, rozprasza”
(Mat. 12,30). L e n iw y sługa jest to samo, co wróg, jego powołanie zostaje skreślone, a dział jego dostanie się innemu. Talenty Boże, jak i dary są bardzo drogie i trzeba będzie z nich się rozliczyć!
K to będzie nieść brzemię Chrystusowe i ciągnąć Wspólnie jarzmo Jego? W idziałem jak robotnicy ładowali ciężkie bele na wagony;
jeden z nich bardzo głośno krzyczał: R-a-a- zem! R-a-a-zem ! A le ten robotnik po ukończe
niu pracy był nie spocony, jak inni, którzy ciężar i swój, i jego, dźwigali na plecach sWoich! M iał on bardzo dobry głos, ale nieczy
ste sumienie! K rzyk iem królestwa Bożego nie zbudujemy! Praw da nie potrzebuje krzyku, a k rzyk nie m ów i praw dy! Dobre rzeczy i bez reklam y kupują ludzie, a nliepeWne i nie w ar
tościowe, krzykiem wciskają handlarze lu dziom na rynku!
K to chce Usłyszeć słowa swojego Pana:
„w n ijd ź do radości Parna tw ego” — ten do
browolnie będzie brać na siebie brzemię i jarz
mo Chrystusowe, i poWie razem z Apostołem Pawłem : „ A to czynię dla Ewangelii, abym się
Jedność Kościoła—to czystość Ciała Chrystusowego
„Ale żebyśmy (...) wzrastali w Niego, który jest głową, w Chrystusa, z którego całe ciało spojone i związane, za pomocą wszelkich wzajemnie się posiłkujących stawów, podług skuteczności stosownej do każdego członka, otrzymuje wzrost dla budowania samego siebie w miłości”
Efez. 4,15.16
P
ojęcie Kościoła różnie jest rozumiane przez ludzi wierzących (zależne to jest od ich stanu duchowego). A le w e dług Słowa Bożego Kościół jest Ciałem Jezusa Chrystusa i w nim znajduje się cała istota, osobowość Zbawiciela. K o ściół — powołany do w y k o nania w oli Bożej na ziemi' — jest żyw ym organizmem Jezu
sa Chrystusa ożyw ianym przez Ducha Świętego w sercach wszystkich członków. „Z b aw ił nas nie dla uczynków sprawie
dliwości, które spełniliśmy, lecz 'dla miłosierdzia swego przez kąpiel odrodzenia oraz odnowienia przez Ducha Ś w ię
tego” (Tyt. 3,5). Ciało Chrystu
sowe składające śię z wielu członków związane jest krw ią Zbawiciela, Wiarą i miłością, które p rzebyw ają w k a ż d y m członku. Także i Duch Św ięty działa w każdym członku od
dzielnie wykonując Boże dzie
ło Ubawienia. „A lb o w iem przez jednego Ducha m y wszyscy w jedno ciało jesteśmy ochrzcze
ni (...) i w szyscy napojeni je
steśmy w jednego Ducha” (1 Kor. 12,15).
K ażd y członek Kościoła życie sw oje czerpie z Ciała;
biorąc pokarm i napój, przez co wzrasta i przynosi owoce oraz sam przekazuje posiłek innym członkom Ciała Chry
stusowego'. T ę tajemnicę życia Ciała Jezusa objaw ił nam A po
stoł P aw eł m ówiąc o w zajem nym spojeniu i związaniu Cia
ła oraz o „wszelkich w zajem nie się posiłkujących stawach” . Głowa Kościoła — Jezus Chry
stus — duchowy posiłek prze
kazuje Swemu Ciału, w któ
rym jeden członek tego ży w e go organizmu przekazuje go drugiemu a ten następnemu.
I tak Boży pokarm okrąża całe Ciało Chrystusowe. Pan Jezus podaje pokarm Swemu Ciału — K ościołowi przez członków, których nakarmił wcześniej (np. Apostołowie), a ci przeka
zują go następnym członkom.
Ponieważ Ciało-Kościół składa się z członków słabych i sil
nych, dlatego Pan Kościoła po
siłek Sw ój przekazuje słabym
członkom przez silniejszych i zdrowszych. Jedna drugich wspierają, pomagają, pociesza
ją, napominają, strofują, 'leczą itd. Zdarzy się na przykład, że gd y zachoruje lewa ręka, w te
d y prawa bandażuje ją, okła
da maściami, pracuje za nią, aż tamta w y zd ro w ieje i w ó w czas obie isię radują i wspól
nie pracują. Natomiast jeśli chora ręka nie przyjm ie pomo
cy ręki zdrowej i odrzuci le czenie lekarza, wówczas pozo
stanie osamotniona, zdana na chorobę, która 'powoli ją zni
szczy i spowoduje amputację.
Podobnie każdy członek Ciała Jezuisa inie przyjm ujący ostrze
żenia, napomnienia i strofow a
nia, pozostawia siebie bez po
m ocy i posiłku, co w rezulta
cie pow oduje duchowe obu
marcie i... amputację. Czy od
cięta ręka jest ciałem? Czy m o
że żyć bez ciała? Nie! Apostoł P aw eł m ówi: „N ie może tedy oko powiedzieć ręce: nie po
trzebuję ciebie, albo znowu głowa nogom: nie potrzebuję was. A b y nie było rozdw oje- nia w ciele, ale żeby członki jedne o drugich m iały jedna
kowe starania” (1 Kor. 12, 21.25).
D
rodzy Bracia i Siostry!Jak w ielką łaskę i p rzyw i
lej dał nam Bóg w Chrystusie Jezusie byśm y b y li nie tylko Jego Ciałem-Kościołem, lecz także byśm y nawzajem prze
k azyw ali sobie Boży posiłek.
je j stał uczestnikiem” (1 K or. 1,23). M iła bę
dzie nagroda dla tych, którzy na nią zasłużą, a ponieważ Pan obrał nas wszystkich, i tych, k tórzy stali bezczynnie na rynku świata tego,
będziemy służyć Jemu praw dziwie!
P rzez w iarę zbliżam y się nie tylko do Bo
ga, ale i do śiebie wzajem nie, i dla tego ci, co naprawdę są w ierzącym i, stale dążą do jedno
ści i zgody. Dokładają oni wszelkich starań, aby m odlitwa Chrystusowa o jedność była ich zasadą. W ierzym y w to, że Kościół Chrystusa Pana jest i będzie tylko jeden, i że cała praca Pańska przygotowania Kościoła do zabrania z te j ziemi, skierowana będzie ku temu, aby wszystkich rozproszonych synów Swoich zgro
madzić w jedno! N ie w ierzę w to, że ta sprawa będzie się działa na niebie, ale wierzę, że ma się dziać wyłącznie na ziemi, bo uczym y sami, że w niebie pokuty już nie będzie, a Wszelkie rozłam y powstały w wyniku naszego upadku, z czego powinniśmy tu na ziem i pokutować!
Opamiętać się! Dojść do pełnej świadomości i zechcieć szukać 'dróg ku pojednaniu!
N ie mam na uwadze jedności tylko pa
pierkowej, ale tę prawdziwą, duchową, która oparta jest na wyrozum ieniu i dobrej miłości Bożej. Są ludzie, k tó rzy p rzeżyli długie lata w Zborze i nigdy nie m ieli dobrej jedności w swoim własnym Zborze ze swoimi członka
mi, jakże w ięc tacy mogą szukać jedności z in
nymi, chociaż i to bywa, że tacy Czują się bar
dzo dobrze raczej gdzieś na święcie, ale nigdy w domu! A le wówczas są ku temu poważne przyczyny i to nie gdzie indziej, jak tylko w ich własnym, biednym duchowo życiu!
Początek jedności, to gorąca prośba w mo
dlitwie, aby Bóg poisłał ducha jedności do serc ludu Swojego! Pew ien jestem, że Ten, który powiedział, że będzie jedna owczarnia i jeden pasterz, nie pom ylił się; On nie tylko to prze
w idyw ał, ale On to ii uczyni! W jaki sposób i kiedy, On to sam w ie, ale można na to odpo
wiedzieć, że uczyni to Sw oją własną ręką, któ
rą poprowadzi lud S w ój swoją drogą: nie sze
roką, ale wąską, ewangeliczną; 1 stanie się to w niedalekiej przyszłości, kiedy wierzący lu
dzie zaczną modlić się: „P rzy jd ź Panie Jezu!”
S. Waszkiewicz
6
Ten św ięty udział w Jego Cie
le jest naszym bogactwem, szczęściem i radością. Lecz mu
simy pamiętać, ż e s (k u- t e c z n e p r z e k a z y w a n i e B o ż e g o p o s i ł k u u z a l e ż n i o n e j e s t o d j e d n o ś c i c z ł o n k ó w C i a ł a C h r y s t u s o w e g o . Jeśli jesteśmy spojeni z Chry
stusem — naszą Głową, oraz ściśle związani jeden z drugim, wówczas Boży posiłek bez tru
dności przenikać będzie do nas wszystkich, udzielając nam ty le Bożej mocy, ile potrzebo
wać je j będziem y do wzrostu il rozwoju. Natomiast j e d- n o ś ć K o ś c i o ł a - C i a ł a u z a l e ż n i o n a j e s t o d c z y s t o ś c i j e g o c z ł o n- k ó w.
P
an Kościoła jest św ięty i całe Ciało Jego też musi być święte, gdyż nasz Zbaw iciel cierpiał na krzyżu po to,
„ab y go (Kościół) poświęcić, oczyściwszy kąpielą wodną przez Słowo, ażeby go przed
stawić sobie chwały pełnym kościołem, nie m ającym skazy, ani zmarszczki, ani czegoś po
dobnego, ale żeby b y ł świętym i niepokalanym” . A jeśli G ło
wa Kościoła i Kościół jest święty, to każdy członek Cia
ła jest święty, gdyż „ten, który poświęca, i! ci, k tórzy byw ają poświęcani, z jednego są wszyscy; (Hebr. 2,11) Jezus Chrystus bardzo troskliwie ż y w i i ogrzew a Sw oje Ciało, jak
czytam y o tym 3 Liście Pawła:
„A lb ow iem nikt in n y nigdy ciała swego nie miał w niena
wiści, ale je ży w i i ogrzewa, jak i Pan swój kościół, bośmy członkami ciała jego, z ciała je go i kości jego ” (Efez. 5,29.30).
Tak też i każdy z nas, umiło
wani w Chrystusie Jezusie, musi troszczyć się to, by nie tracić łączności z ży w ym Cia- łem -Kościołem Jezusa Chry
stusa. K ażd y z nas musi mieć ścisłą społeczność z Głową Ciała, czerpać z niej siły i moc do życia, a także trwać w ści
słym zespoleniu z innym i członkami Kościoła, udzielając im posiłku i wsparcia. Dążmy do czystości i świętobliwości osobistej! Niechaj grzech nie oddziela nas od żyw ego orga
nizmu Chrystusa Pana! Mała nawet nieczystość w naszym życiu, jest poważną przeszko
dą w przenikaniu Bożego po
karmu do Ciała Chrystusowe
go. Pam iętajm y, że od naszej czystości uzależnione jest nie nie tylko nasze własne życie duchowe, lecz także tych, któ
rym przekazujem y Boży posi
łek. A talk, będąc szczerym i w miłości, w zrastajm y w Tego, który jest Głową i z zapałem budujmy Ciało Pańskie w m i
łości. G dy tutaj na ziem i w y konamy to apostolskie polece
nie, w ted y będziem y mieć peł
ne prawo do żyw ota w ieczne
go z Chrystusem.
Władysław Sosulski
„WY JESTEŚCIE SÓL ZIEMI”
P
rzeszło około dwóch tysięcy lat od czasu gdy z ust Bciżego N a uczyciela wypłynęły słowa kazania na Górze, które pouczały uczniów o zasadach wiecznie trwającycn błogosławieństw. Te żyw e słowa brzmią w naszych czasach — w ostatnim okresie życia Kościoła Chrystusowego na ziemi. Po w y liczeniu ośmiu błogosławieństw, nasz Zbawiciel Jezus Chrystus pow ie
dział do Swych uczniów: „W y j e steście sól ziemi” (Mat. 5, 13). Te znamienne słowa 'Usłyszeli ucznio
wie z ust swego Nauczyciela po raz pierwszy. Trudno powiedzieć czy zrozumieli orni sens w ypowiedzia
nych słów, ponieważ nie upłynęło zbyt dużo czasu od chwili ich po
w o ł a n ia . Jednakże widzimy, że ka
zanie Jezusa nie było przerwane przez któregokolwiek z uczniów, lecz wszyscy oni bacznie i pokornie słuchali Bożego Nauczyciela. Słowa
„W y jesteście sól ziemi” , odbiły się w całym ich życiu, a szczególnie po zmartwychwstaniu Jezusa. Zgo i- nie ze słowami naszego Pana one nie utraciły swej siły w dzieciach Bożych do tego czasu: „Niebo i z ie mia przeminą, lecz słoiwa M oje nie przeminą” (Mat. 24, 35).
W ostatnim czasie, czasie ciężkim dla ludu Bożego, gdy grzech roz
mnożył się w niespotykany sposóo, szczególnie nam, naśladowcom nau
ki Chrystusa jest zrozumiałe kaza
nie Zbawiciela, a wypowiedziane w
nim słowa w cieliły się w życie dzie
ci Bożych w zupełności i diaimen- toiwym rylcem zostały w yryte na tablicach mięsnych serc (2 Kor. 3, 3).
Czytając te słowa doznajesz iradości, gdyż w nich leży dział dziecka Bc- żego — być solą ziemi, a zarazem Ogarnia cię strach, gdyż słowa te po prostu zmuszają, abyś sprawdził samego siebie — całe swoje życie i chodzenie za Painem. Tak więc, drogi czytelniku, w wypowiedzia
nych przez Jezusa słowach znaj
dziesz, drogę, która prowadzi do świętego' życia, one dodiadzą ci otu
chy, pokrzepią i pouczą.
P rzy pomocy Bożej pragnąłbym m ożliwie wyraźnie wyjaśnić słowa, które mii leżą na sercu i głębiej wniknąwszy w sens kazania Jezu
sa uwypuklić to, co jest na j drogo - cenniejsze i niezbędne- dla naszego życia.
Czytamy: „W y jesteście solą ziemi; jeśli zaś sól zwietrzeje to czym ją oisoilą?” Czy jest może taki człowiek, który nie Wiedziałby co to jest sól? W najprostszych sło
wach — sól to niezbędny składniK pokarmu człowieka, odrębny od wszystkich pozostałych. Należy zwrócić uwagę, że sól to taki p ro dukt, który wchodzi w skład in
nych i będąc w nich, nadaje im smak i wartość. Pokarm bez soli nie ma żadnego smaku. Sam Jezus mówi: „Dobra, jest sól” (Łuk. 14, 34).
Choćby nie wierna jak cenne i sma
czne produkty dali do pokarmu, ale nie dali tam prostego składnika — soli, pokarm ten nie będzie smako
wał i nadawał się do spożycia.
Boży Nauczyciel mówiąc o soli porównywał do niej Swych uczniów.
Podobnych słów oni dotąd nie sły
szeli, Jezus po prostu chciał po
wiedzieć: „W y — Moi uczniowie — jesteście smakiem i wartością zie
mi” .
Bóg od początku żąda dobrych owoców od Swego stworzenia. I je
śli pragnie On przyjmować dobre owoce z ziemi, to właśnie dzieci Boże stanowią największą ich w ar
tość. Beiz „soli” , bez Jego uczniów, bez naśladowców Chrystusa, świat nie jest w stanie wydać wdzięcznej woni, a na odwrót — gorycz, życie bez smaku, grzech i w konsekwen
cji — śmierć.
O, dałby Bóg,, ażeby w te ostat
nie czasy przebywania świętego Kościoła na ziemi, kiedy tak wielce rozwielmożniło się zepsucie ludzi, jeszcze w iele dusz zdążyło osolić się ,:,Bożą isolą*’v Czytamy w Piśmie Świętym: „Albowiem jesteśmy do
brą Wonnością Chrystusową Bogu w tych, którzy giną.,., lecz ćfo tego któż jest zdatny?” (2 Kor. 2, 15. 16).
Apostoł Paw eł jak gdyby dopełnia w yżej zacytowanym tekstem słowa Chrystusa. Ażeby być orzeźwiają
cym zapachem, dobrą „wonnością żywota ku żyw otow i” należy przede wszystkim posiadać w sobie sól;
Analizując Pismo Święte widzimy, że mo>wa o istocie i znaczeniu soli nie była pierwszy raz wygłaszana w kazaniu Chrystusa na Górze, ale daleko wcześniej. Bóg w bardzo' dawnych czasach, mówiąc o o fia rach synów Izraelskich, powiedział:
„Każdy dar ofiary tw ojej śniednej solą posolisz, a nie odejmiesz soli przymierza Boga tw ojego od ofia
ry tw ojej śniednej; :przy każdej ofierze tw ojej ofiarować będziesz sól” (3 Mojż. 2, 13). Jak widzimy, do ofiary bez soli Bóg nie przychy
lał się i nie przyjm ował jej. Sól ta była. nazwana, „solą przymierza'’.
Zauważmy jak wysoko cenił Bóg sól przymierzał, jeszcze w czasach przynioszenia ofiar.
Starozakonne ofiary z solą, wskazywały na coś nowego, przy
szłego i świętego. Po upływie wielu tysięcy lat sam Chrystus .potwier
dził: „Albowiem każdy człowiek ogniem osolony będzie i każda ofia
ra solą osoloina będzie” (Mk. 9. 49).
Jezus Chrystus w tych słowach nie mówił o przyszłym czasie, ale o cza
sie łaski, o naszych dniach. Tym sa mym Jezus mówił o tym, że każdy Jego naśladowca powinien być o s o l o n y s o l ą i o g n i e m.
Podobnie, jak każdą budowlę ogień doświadcza (soli), a nawet samego budowniczego (1 koir. 3, 13-15), tak i każde dziecko Boże powinno „oso- lić się" i solą i ogniem. Podobnie, jak starozakonna ofiara była ofia
rowana z solą, tak i każde dziecko Boże powinno mieć w sobie sól, która wskazuj© na ś w i ę t o ś ć.
Chrystus w Ewangelii Marka 9, 50 wyraźnie powiedział: „M iejcie sól sami w sobie i pokój miejcie mię
dzy sobą” . A Apostoł Paw eł jak gdyby wyjaśnia znaczenie tej soli i tak mówi: „Pokoju naśladujcie ze wszystkimi i świętobliwości, bez której żaden nie ogląda Pana” (Żyd.
12, 14). Oto dlaczego od początku Bóg cenił sól przymierza i nie przyjm ował bez. niej ofiary. Baz świętobliwości człowiek nigdy nie zobaczy Boga. M ówi Apostoł Paweł tak: „...Macie pożytek (owoc) swój ku poświęceniu, a koniec żywot wieczny” , czyli innymi słowy:
„Owocem waszym jest świętobli-
woiść, a koniec żywot w ieczny (Rzyra 6, 22). Pokój i świętobliwość — oto dwa elementy nieodzowne w sercu człowieka.
O, jakże konieczne są one dla współczesnego Kościoła! Zauważmy co mówi Pismo Święte: „A żeby każ
dy z was umiał zachowywać naczy
nie swoje w świętobliwości i posza
nowaniu, ., a nie jak. poganie, któ
rzy nie znają Boga” (1 Tess. 4, 4).
„Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty” (1 Piotra 1, 16). „Boga Ojca poświęcajcie w sercach w a
szych” .
Na pewno bylibyśmy szczęśliwi gdyby i świętobliwość i pokój Boży zawsze napełniały nasze życie i nie w yczerpyw ały się w naszych ser
cach.
Kazanie Bożego Nauczyciela przedłuża się i Jezus mówi dale;:
„Jeśli sól zwietrzeje, czymże ją na
prawić? Nie przyda się ani do ziemi, ani do gnoju, ale ją precz w yrzu
cają” (Łuk. 14, 34. 35). W tych sło
wach dźwięczy poważne ostrzeżenie dla uczniów. Zachodzi jednakże p y
tanie: czy rzeczywiście sól traci kiedykolwiek swoją siłę? Jeżeli nie
— to słowa Chrystusa są niepraw
dziwe. A le sól może utracić swoją moc; słowa Jezusowe są prawdziwe.
Weźmiemy praw dziw y przykład: w niektórych krajach spotyka się bar
dzo słone jeziora. Na brzegu takie
go jeziora tworzą się grudy sali.
Są one, oczywiście wystawione na działanie wiatrów, słońca i desz
czów. Z upływem czasu, te zewnę
trzne atmosferyczne czynniki czynią sól mało słoną, ściślej mówiąc, sól zwietrzała. W ygląd jej pozostał ta
ki sam., ale utraciła ona swoją po
przednią moc. Na próżno starałbyś się przywrócić jej dawną właści
wość.
S
ól może utracić swą moc, a człowiek pozbywszy się świątobliwości, jest niezdatny ani (Ta królestwa Bożego, ani ludziom nie przyniesie korzyści. Czytamy:
„Strzeżcie siebie saimych, żebyście nie stracili tego, koło czego praco
waliście’’ (2 Jana lj, 8). A czy trzeba dużo grzeszyć, aby utracić społecz
ność z Bogiem? Ezaw, brat Jakóba, zapragnął jeść i za jedną miskę socaewiicy sprzedał sw oje' pierwo- rodztwo. W przeciągu kilku minut pozbawił się wszystkich błogosła
wieństw. Mojżesz, najpokorniejszy z ludzi, wódz narodu Izraelskiego, zamiast powiedzieć skale, aby w y dała wodę i raz uderzyć laską, ude
rzył w nią dwa razy i za to nie wszedł do ziemi Obiecanej. Mojżesz dwoma uderzeniami laski przekro
czył wolę Bożą. Czyżby on zrobił tak w iele złego? Woda przecież w y płynęła! Tak! Skała wodę wydaxa, gdyż naród umierał z pragnienia, ale za swoje nieposłuszeństwo M o j
żesz poniósł konsekwencje. A ileż dzisiaj takich, którzy wcześniej cho
dzili za Panem (porównaj: Jan. 6, 66), a później odstąpili <od Niego i zostali bez „soli” . Przyczyna, pro
sta: nie baczenie na. sposób swego postępowania, swego życia. Pozo
stała tylko nazwa „chrześcijanin” , któna nie zbawi przecież duszy.
„M ają kształt pobożności, ale się siły jej zaparli” (2 Tym. 3, 5). I w naszym czasie przed zabraniem Koś
cioła do nieba),. Bóg żąda od czło
wieka pełnej .czystości i świętoibli- wości. Szczególne żądania skiero
wane ;są do świętych, głoszących ustawy Jego i biorących przymierze Boże w usta swe (Ps. 50, 16). Dla wyrazistości podam przykład, któ
ry swoją gorzkością zadziwi wielu, a od którego sam mam nadzieję otrzymać pouczającą naukę i w głębi duszy poczuć całą jego gorycz.
M
łody kaznodzieja zatrzymawszy się na krótki czas w jednej wsi, wygłosił kazanie, które silnie podziałało na członków miejscowego zboru. Szczególne jednak wrażenie w yw arło ono na człowieku, który w ten wieczór znajdował się wśród żywych chrześcijan po raz pierwszy.
Po nabożeństwie młodego kazno
dzieję okrążyli obecni tam bracia i siostry. Przybliżony, zapalony Bo
żym oigniem, postanowił odprowa
dzić kaznodzieję ;na miejsce odpo
czynku, ponieważ zobaczył w nim Bożego człowieka i pragnął usłyszeć słowa o zbawieniu. Idąc drogą, przybliżony starał się kilka razy zadawać pytania na temat zbaw ie
nia duszy, lecz kaznodzieja odpo
wiadał sucha Rozmawiał on wieLe z idącym, ale o dradze zbawienia pokutującego grzesznika, wspominał mniej. Drogiego gościa, oczekiwali w domu przyjaciele. Wkrótce młody kaznodzieja zapomniał o swoim po
wołaniu. Pobudzony wesołymi roc- mowami i śmiechem, zaczął lekko
myślnie przeplatać swoją rozmowę różnymi żartami i dowcipami.
Widiząc to wszystko, wzburzlomy do głębi duszy biedny przybliżony, zwracając się do kaznodziei, powie
dział:
— Kiedy słyszałem wasze kaza:- nie, byłem gotowy paść na, kalania