• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Lotniczy : miesięcznik wraz z kwartalnym dodatkiem bezpłatnym „Wiadomości Techniczne Lotnictwa” : wydawany przez Departament Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych. 1933, nr 12

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przegląd Lotniczy : miesięcznik wraz z kwartalnym dodatkiem bezpłatnym „Wiadomości Techniczne Lotnictwa” : wydawany przez Departament Aeronautyki Ministerstwa Spraw Wojskowych. 1933, nr 12"

Copied!
64
0
0

Pełen tekst

(1)

% r'-

i

N ASI M YŚLIW CY NA LO T N ISK U W B U K A R E SZ C IE .

...

WYDAWANY PRZEZ DEPART. AERONAUTYKI MIN. SPR. WOJSK.

W A R S Z A W A

ROK VI GRUDZIEŃ 1933 Nr. 12

(2)

P o l s k i e i i i j I bi i

J Ł € 1 » T T

ZARZĄD: W a r s z a w a , u l . M a rs z a łk o w s k a 138. Telefon 5417-60

R O Z K Ł A D L O T Ó W

ważny od dn. 1 listopada 1933 r. do dn. 28 lutego 1934 S am oloty na linjach W arszaw a — K rakó w i W arszaw a — Lwów

kursują cod zie nn ie (również w niedzielą).

0. 12.45** 5ł? W a rs z a w a y p- 11.10**

p- 14.55** .o |t_ Gdańsk (Banzlg ), Gdynia ^ 0. 9.00**

0. 12.40* SS W a rs z a w a A P- 11.10*

p- 14.50* y Poznań O. 9 00*

0. 13.00** SIS W a r s z a w a A p- 11.10**

p- 15.0D** y Kato wic e 0. 9.00**

0. 8 30 SIs W a rs z a w a A P' 14.40

p- 10.20 r K ra k ó w 0. 12.50

0. 9.45* K ato wic e J< p- 13.50*

p- i 0.25* K r a k ó w 0. 13.10*

0. 10.50* K ra k ó w p- 12.20*

p- 12.50* Brno 0. 10.20*

0. 13.10* Brno p 10.00*

p- 14.10* y W ie n s 0. 9.00*

0. 11.45 . ¥ W a r s z a w a Ak p- 11.20

p- 14.05 y L w ó w fe 0. 9 0 )

0. 9.15 ąS L w ó w Ak p- 13.45

p- 12.01) Cernauti 0. 13.00

0. 12.30 Cernauti p- 12.30

p 16.00 >1 Bucuresti & 0. 9.00

Objaśnienie z n a k ó w ; O — odlot — dapert

P — przylot — arriyee.

* — sam oloty kursują w poniedziałki, środy i piątki service: lundi, m ereredi, vendredi.

** — sam ololy kursują we w toiki, czw artki i soboty — service: m ardi, jeudi, sam edi.

Bilety na przelot Polskiem i Linjami Lotniczem i „L O T “ nabyw ać m ożna rów nież w O środku propagandow ym "

L O. P. P. W arszawa, S-to K rzyska 12 telefon 533-92.

O d 'd n .'1 6 .X loty na linji Lwów — C er­

nauti — Bucuresti, (tylko w poniedziałki, na linji Bucuresti Cernauti — Lwów, tylko w czwartki.

B I U R A P . L. L. „ L O T “

WARSZAWA

Adres

telegr. BIURO DYREKCJI

L otnisko — O kęcie, Tel. 563-00.

L O T M arszałkow ska 138. Tel. 547-60

KATOWICE L O T Lotnisko — M uchaw iec Tel. 135 i 145

KRAKÓW L O T BIURO MIEJSKIE

ul. S zpitalna 32. Tel. 132-22 L otnisko — Czyżyny. Tel. 125-45

L W Ó W L O T BIURO MIEJSKIE

PI M arjacki 5. Tel. 45-71 Lotnisko — Skniłów . Tel. 29-36

POZNAN L O T Lotnisko Ławica — Tel. 78-45

GDAŃSK (Danzig)

GDYNIA L O T Lotnisko — W rzeszcz — Langfuhr. Tel. 415-31

B R N O L O T Lotnisko — C ernovice Tel. 38-266

W I E N A ustro-

flug

„L uftreisebiiro“

I K aern tn errin g 5.

Tel. R. 28— 1—21

L otnisko — A spern. Tel. R. 48—5— 60

BUCURESTI L O T Biuro R eprezentacji

Str. F ranclin 14. Tel. 235-97 L otnisko — Baneasa. Tel. 2.2178

CERNAUTI L O T L o t n i s k o — C z a c h o r Tel. 537

S O F I J A P ol ka m e ra t ul B enkovski 8 Tel. 443 Lotnisko — Bozuriste THESSALONIKI A lla lou fc o ul. Gr. A lexandre 5 Tel. 11-31 Lotnisko — Sedes

W I L N O ! L O T Lotnisko — P orubanek Tel. 80.

R I G A 1 l o t Lotnisko — Spilve Tel 274-57.

T A L I N N | L O T | H otel Kuld Lóvi. Tel. 4 >6-27 Lotnisko Tel. 313-30.

Poza te m inform acje i b ile ty w e wszystkich wię k s zy c h biurach pod ró ży

(3)

PRZEGLĄD LOTNICZY

M I E S I Ę C Z N I K

WRAZ Z KWARTALNYM DODATKIEM BEZPŁATNYM

„ W I A D O M O Ś C I T E C H N I C Z N E L O T N I C T W A "

W Y D A W A N Y P R Z E Ż D E P A R T A M E N T A E R O N A U T Y K I M I N I S T E R S T W A S P R A W W O J S K O W Y C H

R E D A K T O R — m jr. d y p l. p il. R O M E Y K O M A R J A N , S E K R E T A R Z — m jr. p ilo t W O J T Y G A A D A M .

K O M IT E T R E D A K C Y JN Y „P R Z E G L Ą D U L O T N IC Z E G O ":

P łk . obs. inż. d e B E A U R A IN J A N U S Z , P p łk . d y p l. C E P A H E L J O D O R , P p łk . d y p l. C IB A L U D W IK , P p łk . p il.

D O M E S A U G U S T Y N , P p łk . p il. s te r. G R A B O W S K I H IL A R Y , M jr. d y p l. G R A B O W S K I Z IE M O W IT , P p łk . d y p l obs. H E L L E R W Ł A D Y S Ł A W , P p łk . p il. IW A S Z K I E W I C Z W A C Ł A W , M jr. obs. J U N G R A V J Ó Z E F , P p łk . pil, K A L K U S W Ł A D Y S Ł A W , P p łk . o b s. K A R A Ś E D W A R D , M jr. d y p l. obs. K O P Y C IŃ S K I B O L E S Ł A W , P p łk . p il. L E W A N D O W S K I E D W A R D , P p łk . p il. P R A U S S T A D E U S Z , P p łk . d y p l. S A L O N I R O M A N , P p łk . p il, s te r. S IE L E W IC Z J U L J A N , M jr. p il. S T A C H O Ń B O L E S Ł A W , P łk . d y p l. obs. U J E J S K I S T A N I ­

S Ł A W , P p łk . pil, inż. W IE D E Ń F R A N C IS Z E K , P p łk . p il. s te r. W O L S Z L E G IE R J A N ,

A U T O R Z Y A R T Y K U Ł Ó W Z A M I E S Z C Z O N Y C H W „ P R Z E G L Ą D Z I E L O T N I C Z Y M ” S Ą O D P O W I E D Z I A L N I Z A P O G L Ą D Y W N I C H W Y R A Ż O N E

T R E Ś Ć:

D Z IA Ł OGÓLNY.

M. R.

W IZ Y T Y N A S Z E G O L O T N IC T W A W O J S K O W E G O . M jr .-p il. S t e f a n P a w l i k o w s k i

U N A S Z Y C H S P R Z Y M IE R Z E Ń C Ó W . D y p l . m jr . pil. S t a n i s ł a w S z c z e k o w s k i U N A S Z Y C H S Ą S IA D Ó W .

M j r . pil. A d a m W o j t y g a S Z Y B K O Ś Ć — CZY S IŁ A O G N IA .

D y p l . m jr . pil. M a r j a n R o m e y k o

J E D E N Z P R Z Y K Ł A D Ó W O P E R A C Y J N E G O U Ż Y C IA L O T N IC T W A W 1920 R O K U .

K p t .- p i l . W i k t o r R y l

W IZ Y T A S Z E F A L O T N IC T W A C Z E C H O S Ł O W A C J I.

P R Z E G L Ą D L O T N IC T W A P A Ń S T W O B C Y C H

S t r e s z c z e n i a i p r z e k ł a d y a r t y k u ł ó w z p r a s y l o tn i c z e j A n g l j i , F ra n c ji , N iem ie c, R o s j i, S t a n ó w Z j e d n o c z o ­ n y c h i W ł o c h .

S O M M A I R E :

G E N E R A L IT E S .

M. R.

V IS IT E S F A I T E S P A R N O T R E A V IA T IO N . C m t - p i l o t e E. P a w l i k o w s k i

C H E Z N O S A L L IE S .

C m t brev. p ilo te S t. S z c z e k o w s k i C H E Z N O S V O IS IN S .

C m t - p i l o t e A . W o j t y g a

V IT E S S E — O U P U IS S A N C E D U F E U . C m t brev. p i lo t e M. R o m e y k o

U N E X E M P L E D E L ‘E M P L O I D E L 'A V IA T IO N A R M E E E N 1920.

C p t - p i l o t e W . R y l

L A V IS IT E D U C H E F D E L 'A V IA T IO N D E L A T C H E C O -S L O V A Q U IE .

R E V U E D E L 'A V IA T IO N E T R A N G E R E .

R e s u m e s e t tr a d u c ti o n s d ‘a r ticle s de p r e s s e s etr a n g er es d e s a o ia tio n s anglaise, f ra n ę a is e, a l le m a n d e , ru sse et italienne.

ROK VI W ARSZAW A, GRUDZIEŃ Nu 12

CENA Zł. 2 .50

(4)

534 P R Z E G L Ą D LO T N IC Z Y N i 12

D Z I A Ł O G O L M Y _____________

Wizyty naszego lotnictwa wojskowego

C oraz czę ściej zd a rza się w sto su n ka ch m ię d zy n a ro d o w y c h , że p r z y n a w ią zy w a n iu lub zacieśnianiu b liższy c h , są sied zkich , p r z y ja z n y c h w ę złó w — lo tn ic tw o p e łn i rolę s tr a ż y p r z e d ­ n iej d la d y p lo m a c ji.

S k ą d in ą d m o że się to w y d a w a ć d ziw n e, a n a w et i p a ra d o ksa ln e, że lo tn ic tw o — broń n a jg ro źn ie jsza , broń agresyw n a , z w ia stu n i p o ­ w ó d n iep o ro zu m ień i obaw w e w s p ó łży c iu n a ­ rod ó w — „ a n ty teza p o k o j u ‘ — o d g ryw a rolę zg o ła odm ienną: a w a n g a rd y p o k o jo w e j, h ero l­

da p r z y ja z n y c h sto su n kó w . I nie d ziw o : w sw e j s tr u k tu r z e id e o w e j, lo tn ic tw o za w iera w ięcej e le m e n tó w św ia tow ego p o stę p u i cy w iliza cji, niż b a rb a rzyń stw a .

L o tn ictw o p o lskie m a ju ż o d d a w n a urobio­

ne szla k i „ d y p lo m a ty c z n o -lo tn ic z e " . B iało- czerw o n e szach ow nice, c z y to p o d w o d zą na ­ szy c h d o w ódcó w , c z y te ż p o je d y ń c zo , n ie je d n o ­ k ro tn ie ś w ia d c z y ły n ie ty lk o o z w y k łe j fo rm a l­

n e j w izy c ie lub rew izycie , le c z u m ia ły g łęb iej w y p o w ie d zie ć sw ą m y śl, p rzy w ie zio n ą na obce ziem ie, z a z w y c z a j, w im ieniu sp o łecze ń stw a .

W latach o statnich, d w a tragiczne w y p a d ­ ki, k tó re za b ra ły z p o śró d nas n a jle p sz y c h o b y ­ w a te li i kolegów , szczeg ó ln ie ja sk ra w ię p o tw ie r­

d za ją , ja k w ie lk ą rolę o d g ry w a ją — w sensie m ię d zy n a ro d o w y m — w szelkieg o r o d za ju p o ­ c zy n a n ia lo tn icze. B y liś m y n a o czn y m i ś w ia d ­ kam i, ja k g o rycz i tra g ed ja , któ rą p r z e ż y w a liś ­ m y z p o w o d u tra g iczn ej śm ierci ś. p. k p t. Ż w ir­

ki, inż. W ig u ry i k p t. L ew o n iew skieg o — odbiła

się g łośn em echem w śró d s z c z e r z e nam w s p ó ł­

czu ją c y c h sąsiadów .

O statnio, po no w nie m a m y do za no to w an ia d w a fa k ty , k tó ry c h zn a cze n ie p r z e z czas d łu g i b ęd zie ż y w e i do niosłe ..

W iz y ta w R u m u n ji. S ta re zn a n e drogi, w y ­ p ró b o w a n ej p r z y ja ź n i, w sp ó ln y ch interesó w i d ą żeń, z o s ta ły raz je s z c z e p r z e b y te p r z e z na ­ sze lotn ictw o .

B liższe , se rd e czn e sto su n k i za p o c z ą tk o w a ­ ne z o s ta ły o d d aw na : w e w rześn iu 1925 ro ku p o ­ raź p ie r w szy p rze d sta w ic ie le polskiego w o jsk o ­ w ego lo tn ic tw a m ieli z a s z c z y t b yć p rzy jm o w a n i p r z e z K ró la R u m u n ó w , Ś. P. F e rd y n a n d a .

W ciągu d alszeg o ośm iolecia m ie liśm y w ie­

le m ożności, b y p o d k re ślić w ę z ły sp e c ja ln e j s y m p a tji, łączą ce lo tn ic tw o obu s p r z y m ie r z o ­ nych narodów . D w u kro tn ie z a s z c z y c ił nas sw ą w iz y tą W ie lk i K sią żę M ik o ła j; n ie je d n o k ro t­

nie m ie liśm y z a s z c z y t gościć w yso kich p r z e d ­ sta w icieli lo tn ic tw a ru m u ń skieg o i m iłych kolegów . R ó w n ie ż n ie je d n o k ro tn ie p o lskie s k r z y d ła b y ły serd e czn ie i s z c z e r z e p r z y jm o w a ­ ne p r z e z gościnnych g o sp o d a rzy w sło n e c zn e j R u m u n ji.

O sta tn ia w izy ta , któ rą z ło ż y ło n asze lo tn ic ­ tw o. raz je s z c z e p o tw ie r d z iła g łębo ką p r z y ja źń . W iz y ta ta nabrała, siłą fa k tó w , sp ecja ln eg o z n a ­ czenia. O to — m ie liśm y m o żn o ść z a p r e z e n to ­ w ać n a szy m sp rzy m ie rze ń c o m w y n ik w ie lo le t­

n ie j n a sze j pra cy, w k a ż d e j z d zie d z in lotnie-

(5)

Jfe 12 P R Z E G L Ą D L O T N IC Z Y 535

twa. M ie liśm y m o żn o ść pochlubić się — i to słu szn ie — z d o ro b ku na p o lu te c h n ic z n y m , z w y n ik ó w p ra c y w y s z k o le n io w e j, w reszcie — z hartu, d y s c y p lin y i p o g o d y ducha, któ rą p o ­ szc zy c ić się m ogą na sze załogi, a ju ż m y śliw c y w szczególności.

R a id sa m o lo tó w m y śliw sk ic h — k tó r y b y ł p ie rw szy m w y c z y n e m tego ro d za ju w E u ro ­ pie — nie b y ł o b liczo n y na e fe k t z e w n ę tr z n y , id ea jego p o legała je d y n ie na d a łsze m p o g łę­

bieniu se rd e czn ych , ju ż istn ie ją c ych , stosunków , na d a ls z e j w sp ó łp ra c y sp rz y m ie r zo n y c h na ro­

dów ku w sp ó ln e m u dobru.

D rugiem w y d a r ze n ie m — u ra sta ją c em na m iarę h isto ry czn eg o — b y ła w izy ta n a sze j d e ­ leg a cji lo tn ic ze j w M o sk w ie, w sto lic y Z .S .S .R . B liż s ze sto su n k i z lo tn ic tw e m Z. S. S. R.

za p o czą tko w a n e z o s ta ły od niedaw na. W c za ­ sie kró tkieg o p o b y tu na te r y to r ju m sow ieckiem , k a p ita n o w ie D u d ziń sk i i B a ja n , lecąc na zlo t a lp e jsk i w e W ied n iu , sp o tk a li się z serd eczn ą gościnnością i pom ocą ze stro n y w ła d z sow iec­

kich. P r z y końcu lata, m ie liśm y z a s z c z y t gościć u siebie d w uch w y b itn y c h genera łó w lo tn ic tw a

sow ieckiego: Ing a u n isa i T u rża ń sk ieg o , k tó r z y d ą żą c na z lo t g w ia źd z is ty w M o sk w ie, sp ra w ili nam p ra w d ziw ą p r zy je m n o ść sw y m k ilk u d n io ­ w y m p o b ytem . W re szc ie — w listo p a d zie — oficja ln a d eleg a cja po lskieg o lo tn ic tw a w o jsk o ­ w ego p r z e k ro c z y ła lo tem granice P o lsk i i Z. S.

S. R.

B e z w zg lę d u na to, ja k i ch a ra k te r będ zie tem u n a d a n y: w iz y ty , c z y r e w iz y ty — fa k te m niesp o rn ym je st, że n a s z e j d eleg a c ji lo tn ic ze j da n em b yło sp ełn ić w sensie d z ie jo w y m — zn a czn ie sze rszą rolę, niż to na p ie rw s z y r zu t oka m og łob y się w yd a w a ć. N a sza deleg a cja lo t­

n icza — sta n o w iła w ła ściw ie re p re ze n ta c ję A r- m j i P o l s k i e j, k tó r e j p rzed sta w ic iele, po ra ź p ie rw s z y od w ielu w iekó w , p rze k ro c z y li bra m y K re m lu w c h a ra k te rze gości.

1 w te j oto p ła s z c z y ź n ie — fa k t ten n a bie­

ra h isto ry czn eg o zna czen ia , tem ja skra w szeg o i d o n io ślejszeg o , że w za m ia n za s y m p a tję i ż y c z ­ liw ość, ja k ą p rze p o jo n a b y ła nasza d e le g a ­ cja - gościnni g o sp od arze um ieli w p e łn i w y ­ ka za ć szc ze ry , p ro s ty i s e r d e c z n y sto su n ek, j a ­ kim nacech ow a nych b yło k ilk a d n i p o b y tu n a ­ s z e j re p re ze n ta c ji w M o skw ie, M. R.

Mjr. pilot STEFAN PAWLIKOWSKI

U N A S Z Y C H S P R Z Y M I E R Z E Ń C Ó W

Lot p łk pil, R aysk ieg o do B u k a re sz tu na cz ele e s k a d ry m yśliw skiej, kom binow anej z 28 płatow ców , m ia ł n a ce lu przedew iszystkiem o d ­ d a n ie w izy ty złożonej w W a rszaw ie, w lip cu 1933 r. p rz e z W ielkiego K sięcia M ik o łaja, In sp e k t.

G en. A e ro n a u ty k i R um u ń sk iej i d an ie m ożności bliższego w zajem n eg o p o zn a n ia się, i za cieśn ie­

nia w ęzłów p rz y ja ź n i m ięd zy lo tn ictw am i obu sp rz y m ierzo n y ch k ra jó w : P o lsk i i R um unji,

D la n as lo t ten m iał jeszcze in n e b ard zo w ażne znaczenie. B y ła to, p rz e d szerokiem forum ojczy stem i zagranicznem , w ielk a d e m o n stra c ja

nasizego lo tn ic tw a: sp rz ę tu i ludzi, po kaz naszego m łodego p rz e m y słu lotniczego, s p ra w ­ d zian w y szk o len ia i k w a lifik acy j lo tn iczych n a ­ szych p ilo tó w i m echaników . B yliśm y szczegól­

nie dum ni z tego, że w szy stk ie n asz e w sp a n ia łe m y śliw sk ie p łato w ce P . Z. L., łącz n ie z tow a- rzy szącem i nam dw om a ciężkiem i trzy m o to ro w - cam i i je d n ą lek k ą łączn ikó w k ą, są c z ą stk ą naszeg o lo tn ic tw a od ,,a“ do ,,z“ (płato w ce, s il­

niki, śm igła, in stru m e n ty p o k ład o w e i t. d .) , w y pro d u k o w an eg o w n aszy ch w y tw ó rn iach k r a ­ jow ych, owoc p ra c y in ży n iera i ro b o tn ik a p o i-

(6)

536 P R Z E G L Ą D L O T N IC Z Y .No 12

skiego. J a k człow iek — ta k i m aszy n a w y w ią­

zali się d o b rz e ze sw ego za d an ia. M ówimy, że lo t do R u m u n ji „ u d a ł się": 32 sam o lo ty p rz e le ­ c ia ły około 3000 kim ., w y k o n y w u ją c łączn ie ogółem 600 ląd o w a ń — i w ciągu całego lo tu ani jed en sam olot, an i jed en silnik n ie zaw iódł,

„an i je d n a kicha nie n a w a liła " . W sz y stk ie s il­

niki z e sk a k iw a ły n a k o m en d ę w ciągu p a ru m inut.

P e rso n e l, ze sw ojej strony, w y k a z a ł: w zo­

ro w e „z g ran ie się" w p oszczególnych ro ja c h i zesp o le całości, w y b itn ą d y scy p lin ę p o w ietrzn ą, ca łk o w ite o p an o w an ie sam o lo tu i tech n ik i a k r o ­ b a c ji zespo ło w ej. W y k a z a ł h a r t i tęży zn ę, p o d ­ czas w y k onyw ania p o k a z u w B ukareszcie, w c z a ­ sie z łej pogody, n a w ysokości za le d w ie 150 m tr, w y k o n y w u jąc p rz e lo ty siódem kow em i ro ja m i

„p oom acku" p o d cz as d eszczu i m gły.

D e c y z ja w y k o n a n ia lo tu do R u m u n ji z a p a ­ d ła po p rz y lo c ie ru m u ń sk iej e k ip y do P olski.

Z o stałem w yzn aczo n y p rz e z p łk . R ay sk ieg o n a dow ódcę całości i m iałem p o ru c zo n e: u ło żen ie p ro g ra m u p o kazu, p rz e p ro w a d z e n ie tren in g u , w y konanie sam ego p rz e lo tu i p o p isu w B u k a ­ re szcie P ra k ty c z n ie jed n ak , w szy stk ie d ec y zje p o d cz as lo tu z a p a d a ły zgodnie z in te n c ją płk . R ayskiego, g dyż lecą c jed n o cz eśn ie z całem ugru p o w an iem m yśliw skiem i p rz e b y w a ją c z n a ­ mi n a w szy stk ich lotn isk ach , p łk . R a y sk i m iał m ożność s ta łe j osobistej in g ere n cji. O ficerem tech n iczn y m cało ści b y ł k p t. inż. G izaczyński, o d p o w ied z ia ln y z a p rz y g o to w a n ie techniczne lotu. Z ad an iem jego b y ło : zo rg an izo w an ie z a ­ o p a trz e n ia n a lo tn isk a ch polsk ich i rum uńskich, d o k ła d n y p rz e g lą d te c h n ic z n y w szy stk ich s a ­ m olotów i o b słu g a ich w cz a sie p rz e lo tu . B y ła to b a rd z o ż m u d n a i o d p o w ied z ia ln a p ra c a , gdyż sukces lo tu z a le ż a ł w d u żej m ierz e od d o k ła d ­

nego tech n iczn eg o p rz y g o to w a n ia i z o rg an izo ­ w a n ia lo tn isk d la p rz y ję c ia i natych m iasto w eg o

obsłu żen ia całości. O p ró cz lo tn isk stały ch , trz e b a b y ło p rz ew id zieć i z a o p a trz y ć ew ent. l ą ­ dow iska w po b liżu g ra n ic y ru m u ń sk ie j. D alszym obow iązkiem o fic e ra technicznego było z o rg a ­ nizow anie obsługi i dow odzenie b ry g a d ą m e­

chaników , to w a rz y sz ą c y c h nam n a F o k k e ra c h

E k ip a m y śliw sk a s k ła d a ła się z 4 ro jó w po siedem płatow ców , w y staw io ny ch p rz e z p o ­ szczególne dyony. P o n iżej p o d a ję s k ła d p o ­ szczególnych ekip w ko lejn ości, k tó rą u s ta li­

liśm y ra z n a zaw sze d la ca łe g o lo tu (p o rząd ek startó w , ląd o w ań i szyków w czasie p o k az u ).

1) 3 p. lotn.

1. m jr. P aw likow ski, 2. k p t. M oraw ski, 3. k p t. M iim ler, 4. por. Sączew ski, 5. p o r. G azda, 6. k a p r. R óżycki, 7. k p r. Z aleski,

8. p o r. W ró b el (zap asow y).

2) 1 p. lotn.

1. k p t. K ępiński, 2. p or. K o łodyński, 3. p or. K rasn o d ęb sk i, 4. p o r. K ow alczyk, 5. p or. O strow ski, 6. por. P ie traszk ie w icz, 7. p lu t. K ołooń.

3) 4 p. lotn.

1. k p t. P am u ła, 2. p o r. O rzechow ski, 3. p o r. M akow ski, 4. k p t. Łukasiew icz, 5. p or. G rodzicki, 6. sierż. S ydor, 7. sierż. B alcer.

4) 2 p. l o t n . ').

1. kp t. B ajan , 2. p or. K osiński, 3. k p t. N iedźw iecki, 4. k p r. M acek,

O p ró cz tego, ja k w sp o m n iałem w yżej, t o ­ w a rz y sz y ły n am 2 trzy m o to ro w e F o k k e ry z 1 p u łk u lo tniczego i jed en p ła to w ie c łącznikow y

‘) B r a k u ją c e n a z w is k a z o s ta n ą p o d a n e w n a s tę p n y m n u m e rz e , P rz e g l. L o tn ic z.",

(7)

JNS 12 P R Z E G L Ą D L O TN IC ZY . 537

R., n a k tó ry m le c ia ł por. O rłow ski. P o r. O rło w ­ ski p o d czas lo tu b y ł n am b ard zo pom ocny, b ę ­ dąc jak b y fo rp o c z tą c a łe j ekipy, ro z p o z n a w a ł po g o d ę i p e łn ił fu n k c ję o ficera s ta rt, n a lo t­

nisku.

P ro g ra m p o k a z u i sposób sam ego p rz elo tu , ja k i c a ły szereg inny ch szczegółów , zw iązanych z o rg a n iz a c ją i tren in g iem do lotu, u sta liłe m w poro zu m ien iu z dow ódcam i poszczególnych dyonów . D ow ódcy dyonów m ieli n a sw oich lo t­

n isk a c h p rz e p ro w a d z ić tren in g „ru m u ń sk ich "

siódem ek, a p a r ę dn i p rz e d ro zp o częciem lotu było p rz ez n a c z o n y c h n a „ z g ran ie" się i tre n in g całości. P rzy g o to w a n ie w dyon ach m iało z a s a ­ d n icze znaczenie, gdyż m a ją c dobrze z la ta n e siódem ki w a k ro b a c ji i szykach, nie p rz e d s ta ­ w iało w iększej tru d n o śc i sform ow anie i m a n e ­ w ro w an ie c a ło śc ią 4 siódem ek, a n a w e t w yko­

n y w a n ie a k ro b a c ji całością. P o n iżej p o d a ję p ro g ram p o k az u w B u k areszcie (przerobion y po d cz as p ró b ) \

I. E w o lu c je cało ścią.

1) J e d n o c z e s n y s ta r t całości z jed n ej linji.

Ilo ść s ta rtu ją c y c h jed n o cześn ie siódem ek b y ła u w a ru n k o w a n a ro zm iaram i lotniska.

2) P rz e jś c ie p rz e z lotnisko w szykach : a) ro jó w siódem kow ych,

b) c z te rec h „ław ", c) strz a ły .

3) W y k o n a n ie loopingu jed n o cześn ie 4 siódem ek, w szy k u „schody".

II. A k ro b a c je poszczególnem i siódem kam i:

7-ka — 3 p. lotn.

1) z szy k u „scho dy w p ra w o ", w ykonanie

„w yw rotu;

7 -k a — 1 p . lotn .:

2) a) o s tre n u rk o w a n ie siódem ką,

b) k ilk a k ro tn y looping z szereg u t. z w. „ k a ­ ru z e la " .

7 -ka 4 p. lo tn .:

3) a) beczka,

b) z szyk u „sz ere g ", wywró*. i o stre p ik o ­ w an ie z w yrów n aniem n a d ziem ią.

7-ka 2 p. lo tn .:

4) a) z szy k u „szereg ", w yk o n an ie beczki po w olnej,

b) „ tra v e rs " .

III. In d y w id u a ln a a k ro b a c ja :

D la w ykonania in d y w id u a ln e j ak ro b acji, k a ż d a sió d em k a w y z n a c z y ła jed n eg o p ilo ta :

k p t. M u m ler 3 p. lotn.

po r. K o ło d y ń sk i 1 p. lotn.

p o r. K osiń ski 2 p. lotn.

k p t. P a m u ła 4 p. lo tn .

Z ad a n iem pilotów , w y k o n u jąc y ch in d y ­ w id u a ln ą a k ro b ację, by ło p rz ed ew sz y stk ie m p o ­ k a z a n ie ro z m a ity c h m ożliw ości n a sam o lo tach P. Z. L. W p ro g ra m a c h lo tó w in d y w id u aln y ch p rz e w a ż a ły fig ury ak ro b aty czn e , k tó re n a i n ­ nych sam o lo tach m y śliw skich b y ły n ie w y k o n a l­

ne. B y ły to: looping odw rócony, p o d w ó jn a i p o ­ tró jn a beczka, k ork o ciąg i do góry, k o rk ociągi n a plecach , d łu ż sz y lo t i w irażo w an ie n a plecach, zu p e łn ie p ro s to p a d łe tra w e rs y , ślizg n a ogon, p ro s to p a d łe p ik o w an ie z d u żej w ysokości. J a k w id ać 7 pow yższego, p ro g ra m te n b y ł w y b itn em

„m en u " d la p ra w a z iw y c h znaw ców a k ro b a c ji p o w ie trz n e j. In d y w id u a ln e p ro g ra m y b y ły ta k ro z ło ż o n e p o m ięd zy p oszczeg ólny ch pilotów , ż e ­ by ak ro b acje, w y k o n y w an e p rz e z jed n eg o p ilo ­ ta n ie b y ły p o w ta rz a n e p rz e z drugiego. S ztu k a

in d y w id u aln eg o p o p isu p o le g a ła n a łącz en iu ro z m a ity c h a k io b a c y j, n a b ez p o śred n iem p r z e ­ ch od zen iu z jed n ej fig u ry n a d ru g ą — w y k lu c z a ­ jąc n iep o trz eb n e la ta n ie i s k ra c a ją c do m in i­

m um czas p o trz e b n y na u staw ian ie się. C ałość m u sia ła być, jak m y mówim y, „ p o d a n a " n a ś c i­

śle ok reślo n ej w ysokości i m iejscu, i p rz e ro b io ­ n a w ja k n a jk ró tsz y m czasie. J e s t to rz e c z nie łatw a, w y m a g a ją c a du żej ru ty n y i w łaśn ie w te j

„robocie" n a si piloci m ieli o k a z ję do w y k a zan ia z a le t p ilo ta m yśliw skiego.

P o czą tk o w o m iał się o d b y ć lo t do B u k a ­ re s z tu d n ia 3 p a ź d z ie rn ik a b r„ lecz z p ow o d u o d b y w a ją cy ch się w ielkich m anew rów w R um u- nji, z o sta ł p rz e n ie sio n y na term in p ó źn iejsz y (na 14 p a ź d z ie rn ik a b. r.). C a ły lot by ł ob li­

czony p rz y s p rz y ja ją c y c h w a ru n k a c h a tm o sfe ­ ryczny ch, n a 3 dni, lecz w łaśn ie w p oło w ie p a ź ­ d ziern ik a po go da p rz e z d łu ż sz y czas b y ła tego ro d z a ju , że p o b y t n a sz w R u m u n ji p rz e c ią g n ą ł się do dn i 8.

(8)

538 PRZEGLĄD LOTNICZY No 12

P rzejd ę teraz do chronologicznego opisu lotu. Dnia 7 p aździernika 33 r. z la tu ją się na lotnisko 1 p. lotn. na Okęciu, w szystkie samolo­

ty, m ające w ziąć udział w locie. W ciągu na­

stępnych 3 dni odbywa się przegląd fabryczny w szystkich samolotów. W ciągu tych 3 dni d a­

liśm y fantastyczną ,,szkołę“ Państw . Zakł. Lot­

niczym. Oczywiście żadnych kard yn aln ych prac żaden z tych samolotów nie w ym agał, ale do­

kładne przeglądnięcie jednego samolotu w y ­ maga dużo czasu — a samolotów było 29 i m yśmy „czep iali” się do najm niejszej ry s y na naszych m aszy­

nach, do najm niejsze­

go luzu w sterach lub opierzeniu. W szystko trzeba było „natych­

m iast” w y k o ń c z y ć , gdyż chodziło nam 0 urw anie p rzyn aj­

mniej jeszcze paru dni dla w ykonania gen e­

raln ej próby. Państwo­

w e Zakłady Lotnicze są przyzw yczajone do forsownych i termino­

w ych prac, ale zdaje się, że te 3 dni przed lotem do Bukaresztu pobiły w szystkie swo­

je poprzednie rekordy 1 niech na tem m iej­

scu wolno mi będzie w im ieniu kolegów z ł o ż y ć w y r a z y wdzięczności W ojsk.

Nadzorowi Technicz­

nemu, D yrekcji, Kierownikowi i Mechanikom działu ,,m ontaż” za włożoną pracę w przygoto­

waniu naszego lotu.

Po przeglądzie przystąp iliśm y do w ykony­

w ania lotów próbnych z siódemkami. Próby te od razu w yk az ały bardzo w ysoki poziom z lata­

nia się i wyrobienie w akrobacji zespołowej.

U sterek w iększych nie było, trzeba było (jak zw ykle) zrobić parę kategorycznych uwag od­

nośnie wysokości w ykonanych akrobacyj, gdyż niektóre siódemki daw ały stanowczo zbyt dużo em ocji patrzącym na ziemi. N astępnie p rz y ­ stąpiliśm y do treningu szyków i akrobacji cało­

ści, Szyki nie p rzed staw iały żadnej trudności.

Z temi 4-ma siódemkami można było w powie- tiz u robić co się żyw nie podobało. Grupowy looping całością wychodził po paru treningach zu­

pełnie dobrze. M ieliśm y w zam iarze początkowo wykonanie jeszcze je­

dnego loopingu z „ s z e ­ regu”, ale po p ierw ­ szych próbach zan ie­

chaliśm y go, gdyż ta figura wym agała dłuż­

szego treningu. Dnia 11 października 33 r, zrobiliśm y generalną próbę pokazu przed płk. Rayskim , która w ypadła z ad aw a lają­

co. Należało tylko je­

szcze całość pokazu ścieśnić w czasie tak, żeby całość w yg ląd a­

ła, jak nieprzerw ane pasmo poszczególnych ewolucyj i w ykluczyć zupełnie czasowe lu­

ki pomiędzy jednym popisem a drugim.

12.X. 33 r. dzień wyznaczony na start do Lwowa. Od sam e­

go ran a naw iązujem y ścisły kontakt z kpt.

Zacharewiczem, ko- mendatem G łó w n e j Stacji Meteorologicz­

nej i indagujem y go o pogodę. Za dzień d zisiejszy ręcz y nam, lecz nastrojony pesym istycznie co do przebiegu pogody w dni następne. M a zresztą nam tow a­

rzyszyć do Lwowa i tam dokładnie informować o stanie pogody na trasie, posługując się infor­

m acjam i, nadanem i przez rumuńskie posterunk:

meteorologiczne i przez naszą Linję'Lotniczą „Lot”.

Odlot z Okęcia nastąpił o godz. 9.33—sió- demlfi s ta rtu ją w odstępach 10 min. Płk. R a y ­

(9)

At 12 PRZEGLĄD LOTNICZY 5 33

„P r z e d p l a t o w c a m i s t o i k o m p a n j a h o n o r o w a i c a ł y ,,S z t a n d a r p o z o s t a ł na PZL-u p u ł k o w n i k a

p e r s o n e l s z k o ł y i pułku...' p r z e z c a ł y czas.

ski startu je z pierw szą siódemką. P rzylo t do Lwowa pierw szej siódemki 10.45, tak, że całość tra sy 330 kim . pokonywujem y w czasie 1 godz.

12 min. N ad latu jąc na lotnisko Skniłów, sió­

demki d la treningu w ykonyw ują sw oje num ery akrobatyczne i lą d u ją siódemkami, co na wspa- niałem skniłowsikiem lotnisku nie przedstaw ia żadnej trudności. Po pewnym czasie, n a d la tu ją nasze „A vio-Ciotki“ Fokkery z obsługą i rozpo­

czyna się napełnianie benzyną i zakotwiczanie na noc samolotów. Rozkaz na jutro: pogotowie na godz. 8 rano. Samo przygotowanie do lotu w dniu następnym polegało na odkotwiczeniu samolotów, zdjęciu pokrowców i zapakowaniu pokrowców, kotwic i rzem ieni do samolotu. Ta ostatnia czynność zw ykle zabiera dużo czasu, gdyż m echanik musi w leźć do kadłuba płatow- ca, żeby tam to wszystko mocno przymocować.

Paniew aż m ieliśm y tylko po 2 mechaników na każd ą siódemkę, więc czynność ta zabierała około godziny j”czasu.

N azajutrzj[(w [ip iątek 13-go) zaczyna się nie­

szczęsna trzydniów ka lw ow ska. Dalej lecieć nie możemy, gdyż tra ­ sa do Ja s s jest zupeł­

nie „zatkana”. Komu­

nikaty meteorologicz­

ne z Ja s s i Czernio- w iec podają w ysokość pułapu albo zero, a l­

bo 100 — 150 m., a „górki”, które musi­

m y przeskoczyć, lecąc do Czerniowiec, prze­

k ra c z a ją 400 m. Pogoda taka trw a całe trz y dni.

Łazim y po lotnisku, jak mokre kury, złorzecząc na meteorologów, jak gd yb y ludzie ci faktycznie zaw inili. Nie jeden z rozpaczy kropnąłby so­

bie w iększy kielich wzmocnionej, ale cóż, kiedy umówiliśmy się konsumcję alkoholu w czasie lotu zupełnie „przyham ować”. E nergję sw oją w yładow ujem y w m iędzyczasie w zaciętych w alkach brydżowych, bilardow ych i szachowych w gościnnem kasynie 6 p. lotu. Co godzinę m el­

duje się komendant posterunku lotn. met., p lu ­ tonowy, z bardzo mądremii mapami i w ykresam i i kw ieciście tłum aczy nam przyczyny złej po­

gody i sw oje przew idyw ania. O kazuje się, że

„niż" czarnomorski w alczy z „wyżem" azor­

skim, a le w yratow ać m a nas dopiero chłodne polarne powietrze, które musi unieść w yżej tą m glistą deszczową zasłonę. D ziękujem y z a po­

ciechę, deszcz d alej pada. Płk. R ayski, kpt.

Pamuła i por. Orłow­

ski próbują od czasu do czasu na łączni- kówce przedrzeć się do Dniestru dla zba­

dania możliwości lotu, ale w racają, nie w i­

dząc w ie r z c h o ł k ó w pierw szych w iększych pagórków. Linja pa­

sażerska „Lot” rów­

nież stoi i pilot K ar­

piński, który ostatni przyleciał opowiada

„ R o b i ę k r ó t ką o d p r aw ę . . . '

(10)

540 PRZEGLĄD LOTNICZY JNb 12

nam, że n ie mógł lecieć ponad chmury, gdyż ra d jo miał uszkodzone, z ryw a jąc antenę o jakiś w yższy św ierk... Na dobitkę nowy kłopot. P rz y ­ chodzą m eldunki z lądow iska w Bołuszowcach

(koło H alicza), że w skutek deszczu lotnisko rozmokło, lądow ać nie można. D ecydujem y się, jako lotnisko zapasowe użyć lotnisko w Czer- niowcach, okazuje się jednak, że n a tem lotnisku sto ją kopy siana, więc też dla lądo w ania w iększej m asy płatowców nie n ad a je się, a z B ukaresztu ja k na złość ciągle podają, że pogoda dobra, niebo bez zachmurzeń. Do­

piero w niedzielę popołudniu kpt. Pam uła w ra­

ca z kolejnego rozpoznania; w idzim y go, jak w ysk ak u je z płatowca i nie zdejm ując spado­

chronu szybko biegnie do płk. R ayskiego i m el­

duje, że ,,górki“ p rzejść można, a tam d alej po­

goda ,,miód“, chm ury coraz w yżej i słońce p rz y­

św ieca. A le niestety, jest zbyt późno, żeby do­

lecieć za dnia do Jasis, w ięc jeszcze dziś m usi­

my zostać we Lwowie.

W poniedziałek, dnia 16, w łaściw ie dopie­

ro rozpoczyna się „lot do Rum unji". O godz 8.30 startu je płk. R aysk i i pierw sza siódemka, następne s ta rtu ją w odstępach 5-minutowych.

Je d n a z siódemek nie może w ytrzym ać i przed lądowaniem „kropi" loopinga, który zresztą b ar­

dzo ładnie się u d aje. W ogóle akro b acja pod­

czas przelotu nie była zalecana, gdyż w każdym samolocie było sporo przyw iązanych rzeczy (po­

krowce, kotwice, bagaż osobisty) i zachodziła obawa, że p rzy gw ałtow niejszym ruchu sam o­

lotu może się coś odczepić.

W Ja ssa c h zn ajd u je się pułk lotniczy, to też przyw itanie nosi charakter w yjątkow o uroczysty: Kompan ja honorowa, sztandar, do­

wódca pułku w raz z całym korpusem oficerskim.

Z B ukaresztu p rzyleciał gen. d-ca d yw izji lot­

niczej, by powitać płk. R ayskiego na pierwszem lotnisku rumuńskiem. Oprócz tego b yli obecni Dowódca Korpusu i Dowódca D yw izji stacjono­

w anej w Jassach , N atychm iast po w yląd o w a­

niu robimy zbiórkę personelu latając eg o — płk.

R aysk i p rzedstaw ia nas oficerom rumuńskim.

Płk. R a y sk i inform uje K róla K arola p szczegółach budowy P. 11.

(11)

Nb 12 PRZEGLĄD LOTNICZY 541

Następnie pułkownik p rzyjm u je defiladę kom- p an ji honorowej. Piloci nasi — ci, którzy jesz­

cze nie b yli w Rum unji, z ciekaw ością p rz y g lą ­ d a ją się w spaniałym galow ym strojom gen era­

łów i w yższych oficerów rumuńskich i z zazdro­

ścią sp o gląd ają na stalow y mundur z w ygod­

nym otw artym kołnierzem rum uńskich lotni­

ków. Mundur, dawno wprowadzony przez w szystkie w iększe aeronautyki św iata. Po spo­

życiu śniadan ia i po napełnieniu zbiorników przez przybyłych naszych mechaników n a f ok- kerach, możemy lecieć d ale j. D ecydujem y się startow ać bezpośrednio jedną siódem ką za dru­

gą, wykonać zbiórkę w powietrzu nad lotnis­

kiem i przelot zrobić całością. Rolowanie do startu, start i zbiórka w powietrzu trw ała z a le ­ dwie k ilk a minut. Pogoda w czasie tra sy J a s - sy — B ukareszt dopisała najzupełniej i o godz.

15 p rzelatu jem y nad lotniskiem P ipera i B uka­

resztem w szyku „strzała". Na lotnisku w P i­

p era na nasze p rzyjęcie, wystawiono długi sze­

reg samolotów centrum w yszkolenia i pułku lotniczego, stojącego na tem lotnisku. Przed

płatowcami stoi kompan ja honorowa i cały p e r­

sonel szkoły i pułku. Nasze ląd u ją ce samoloty spotyka z chorągiew ką w ręku por. Orłowski i ustaw ia je w szereg naprzeciw i równolegle do lin j i płaitowców rumuńskich. Samolot płk.

R ayskiego „flagow y" ustaw ia się na przedzie.

Po w ylądow aniu, robimy zbiórkę, stajem y w je ­ dnym szeregu. Za chwilę nad samolotem płk.

R ayskiego wznosi się nasz sztandar lotniczy, p ad a komenda baczność, kom panja honorowa prezentuje broń i orkiestra gra nasz hymn n a­

rodowy. S ztandar pozostał na „P. Z. L.‘u puł­

kownika przez cały czas, aż do naszego odlotu z B ukaresztu. Powitać płk. R ayskiego i ekipę przyb yli — M inister W ojny, M inister Lotnic­

tw a Irimesco, nasz Poseł w B ukareszcie M in i­

ster A rciszew ski, płk. Kowalewski — nasz attache, kpt. R astaw icki.

Płk. R aysk i w tow arzystw ie dowódców ekip przechodzi przed frontem w ystaw ionej form acji i odbiera defiladę kom panji honorowej. Na­

stępnie odbywa się przyw itanie i p rzed staw ie­

nie ekipy polskiej M inistrowi i w yższym ofice­

,,Po w y l ą d o w a n i u w s z y s t k i c h s a m o l o t ó w , p i l o c i u s t a w i i s i ę w j e d e n s z e r e g i z o s t a l i p r z e d s t a w i e n i K r ó l o w i . . . ■

(12)

542 PRZEGLĄD LOTNICZY JV° 12

rom rumuńskim, jak i ogólne zaznajom ienie się personelu lotniska P ip ery z naszym i pilotam i.

U pułk. R ayskiego m elduje się pięciu oficerów rumuńskich, którzy są w yznaczeni d la tow arzy­

szenia naszej ekipie podczas pobytu w B u ka­

reszcie. Oficer techniczny i m ec h an icy-p rz y­

stęp u ją natychm iast do uzupełnienia maszyn, a m y udajem y się do m iasta, do przygotow a­

nych dla nas pokoi w najlep szych hotelach bu­

kareszteńskich. Tego samego wieczoru zaczyn i się se rja uroczystości oficjalnych rautów, ban­

kietów i t. p.

P rzyjęcie, które zgotowano naszej ekipie w Rumun j i, było w spaniałe. W szyscy m ieliśm y zaszczyt być przedstaw ieni Jego K rólewskiej Mości Królowi Karolowi. Król, podczas w yd a­

nego bankietu w kasyn ie wojskowem, własno­

ręcznie w ręczył w ysokie odznaczenia rumuń­

skie płk. R ayskiem u i kilku naszym oficerom i podoficerom. W szyscy piloci dostali Rumuń­

ską Odznakę Lotniczą. Trzeba p rzy tern pod­

kreślić sp ecjaln ie serdeczny i sym patyczny sto­

sunek, który się w ytw orzył od pierwszego dnia pom iędzy nam i a lotnikam i rumuńskimi.

W dzień naszego przylotu było w ydane wieczo­

rem p rz yjęcie d la całego personelu na ogólnej sali hotelu Continental, które zaszczycił sw ą obecnością JK W . W ielki K siążę M ikołaj. W ie l­

ki Książę wzniósł toast na cześć polskiego lot­

nictw a, na który płk. R ayski wzniósł okrzyk;

„ W c i ą g u p a r u m i n u t w s z y s t k i e 28 s i l n i k ó w z o s t a j ą z a p u s z c z o n e . . . "

„Gaz d a j e j e d n o c z e ś n i e 21 maszyn. . . ".

,,Niech ż y je K siążę M ichał“, trzykrotnie przez nas powtórzony.

Jeszcze na lotnisku zawiadomiono nas, że Król życzy sobie zobaczyć nasze popisy i będzie w B ukareszcie w środę, w ięc dzień jutrzejszy (wtorek), był wolny od lotów i płk. R aysk i dał ekipie „liberte de m anouevre'', cz yli w olną rękę na noc dzisiejszą. D alszych dziejów tego dnia i tej nocy nie będę opisywał, bo zresztą dotych­

czas nie dostałem w yczerpujących sprawozdań od ekip. W dniu następnym odbył się cały sze­

reg p rzyjęć, których z braku m iejsca opisywać nie będę, lecz tylko w ym ienię; Obiad, w ydany przez M inistra Lotnictwa Irimesco —- płk, R a y ­ skiemu, na którym miałem zaszczyt również być obecnym. O godz. 17-ej herbatka, w ydana w P o­

selstw ie Polskiem przez P an a M inistra i P an ią M inistrow ą A rciszew ską. O godz. 20-ej raut v/ A eroklubie i uroczyste rozdanie Odznak Lot­

niczych. B ardzo piękną pow italną mowę w ygło­

sił Prezes Aeroklubu Książę Bibesco (Książę Bibesco jest, jak wiadomo, Prezesem F. A. I.}.

W w yznaczony dzień pokazu w środę, 18.X, pogoda od samego ran a jest bardzo niepewna i już o godz. 10-ej chm ury z b ija ją się w n ie­

przerw aną zasłonę, misko z w isającą nad ziemią.

W ysokość chmur około 150 m., czasem tylko dochodzi do 200 m. Na lotnisko w oczekiw a­

niu Króla, gromadzi się cały o ficjaln y św iat lot­

niczy Bukaresztu. Korpus dyplom atyczny jest bardzo licznie reprezentow any przez swoich attache wojskowych. Z astanaw iam y siię nad

(13)

o 12 PRZEGLĄD LOTNICZY 543

„ Daj ą s y g n a ł d o k o n t y n u o w a n i a d r u g i e j c z ę ś c i p r o g r a m u . . . " .

tern, lecieć, czy nie lecieć, gdyż wysokość 150 m. jest n iew ystarczająca d la całego szeregu fi­

gur, bo np. średnica normalnego loopinga ma ponad 150 m., a na ,,retour‘ze“ traci się od 150—

200 m. O godz. 11.30 przyb yw a na lotnisko Król i decydujem y się jednak lecieć i wykonać figury te, na które nam pozwoli wysokość pu­

łapu.

Robię krótką odprawę z dowódcami sióde­

mek i ustalam sygn ały porozumiewawcze, gdyż dopiero w powietrzu będę mógł powziąć decy­

zję, jak ie figury można wykonać. W ciągu p a­

ru minut w szystkie 28 silników zo stają zapusz­

czone; po nagrzaniu silników kołujem y kolejno na lotnisko i ustaw iam y się do startu. Płato- wiec P. Z. L., p o siad ając ham ulce na kołach, jest bardzo łatw y do kołowania i ustaw iania się całości, które w innym w ypadku zajęłoby b ar­

dzo dużo czasu; u nas trw a to zaledw ie k ilk a m i­

nut. U staw iam y 3 siódemki w jed n ą lin ję i 4-ta siódem ka kpt. B ajan a ustaw ia się ztyłu, gdyż rozm iary lotniska nie p o zw alają na ustaw ienie całości w jednym rzucie. Gaz d aje jednocześ­

nie 21 m aszyn w pierw szej lin ji i bezpośrednio po oderwaniu się od ziemi tych trzech siódemek, startu je pozostała siódem ka kpt. B ajan a. Za­

raz za lotniskiem w padam y w niską w arstw ę chmur i jesteśm y zmuszeni zniżyć lot. Łapię tor kolejow y, którym się kieruję, gdyż zachodzi­

ło obawa, że z powodu m glistości powietrza, mogę na powrotnej drodze nie znaleźć lotniska i stracić dużo czasu na szukanie właściwego

kierunku. I rzeczyw iście, po w ykonaniu w ira ­ żu, nie mogłem zauw ażyć ani m iasta, ani lotnis­

ka i tor kolejow y okazał mi się bardzo pomoc­

nym, D aję sygnał dla sformowania pierw szej fi­

gury (4 równoległe ,,Ł aw y“), sam jestem ze sw oją siódem ką na 150 m. i zd aję sobie sp ra­

wę, że ostatnia siódemka musi być zaledw ie na 70 do 80 m., t. j. na wysokości wież rad jo stacji, które z n a jd u ją się koło lotniska. W tym szyku przechodzimy lotnisko po raz p ierw szy — d aję sygnał do sformowania drugiej figury i w tym momencie spostrzegam nareszcie niebezpieczne słupy rad jo sta c ji i szereg kominów fabrycznych przedm ieść Bukaresztu.

Ostremi zygzakam i w ym anewrowujem y przeszkody, form ując jednocześnie nakazany szyk. Formowanie szyków w tych w arunkach jest może mniej efektowne, jak figury akrobacji zespołowej, ale praw dziw e opanowanie techni­

ki lotów grupowych w łaśnie poznaje się w po­

dobnych sytuacjach. O akrobacji całości oczy­

wiście mowy być nie może, więc d aję sygnał do kontynuowania drugiej części program u (ewolu­

cje siódem kam i). Na p ierw szy ogień idzie mo­

ja siódemka, którą ustaw iam w schody w p ra ­ wo, ciisnę pod chmury, jak tylko mogę, żeby w y ­ dostać maksimum wysokości i n ad latu jąc nad lotnisko, robimy ren w ersa, w yc iąg ając nad ziem ią i w ykonując następnie Immelmana, koń­

czącego się w chmurach. Lądujem y siódemką.

B ędąc na ziemi, dopiero zaczynam y przeżyw ać emocję, p atrząc na ew olucję siódemek W arsza-

Król K arol w raz ze św itą i płk. R aysk i obserw ują efektow ne ew olucje.

(14)

544 PRZEGLĄD LOTNICZY Nr. 12

wy, Torunia i Krakowa. Oto kpt. Kępiński w ie­

dząc, że mu trzeba do jego „K aruzeli" p rz y n a j­

m niej 250 m wysokości, p ik u je szeregiem sió- demkowym aż do ziemi i ciągnie loopinga wgó- rę, lecz n iestety tych 250 m niem a i l o o p i n g kończy się w chmurze, lecz samoloty w te j k a ­ ru z eli są bardzo blisko jeden od drugiego i ste­

r y są w dobrych rękach, więc num ery nie gubią się w chmurach i p ierw szy l o o p i n g wykończa się plus minus normalnie, a le drugiego próbować już nie można. Siódem ka ląd u je. Tymczasem n ad latu je siódem ka kpt. Pam uły. S ą n a n ie ca­

łych 100 m tr. W idzę ledwo dostrzegalny sygnał do beczki. W szystkie 7 m aszyn p rz ek ręc ają się jednocześnie, jak gd yb y ich łączyły zębate koła.

B yła to z całą pew nością najefektow niejsza fi­

gura z całego pokazu po m istrzowsku wykonana przez toruniaków. Następna figura, wykonana przez ekipę kpt. Pam uły m iała być r e t o u r z nur­

kowaniem do ziemi, Na w ykonanie tej figury trzeba było minimum 600 mtr. Piloci, robiący r e i o u r w chm urach jeden po drugim, w ychodzili z chmur pod rozm aitem i kątam i i ponieważ w y ­ tw arzała się sy tu a c ja bardzo niebezpieczna, niektóre płatowce siłą rzeczy m usiały odprysnąć jeden od drugiego. Z am ieszania jednakże nie było żadnego, gdyż szyk po w ykonaniu figury natychm iast został zebrany.

Ostatni nadleciał kpt. B ajan z ekipą k r a ­ kowską, w ykonując sw oje powolne beczki i tr a ­ w ersy i następnie dem onstrując klasyczn e lądo ­ wanie w siódemce n a m inim alnej szybkości i p a­

ram etrow ych odstępach pom iędzy płatowcami.

Indyw idualne akrobacje z powodu pułapu m u­

siały odpaść, zresztą Król życzył sobie p rzerw a­

nia ze w zględu na bezpieczeństwo dalszego po­

kazu. Po w ylądow aniu w szystkich płatowców, piloci ustaw ili się w jeden szereg i zostali p rzed -

„Po p o ł u d n i u t e g o d n i a u d a l i ś m y s i ę w t o w a r z y s t w i e M i n i s t r a A r c i s z e w s k i e g o na g r ó b N i e z n a n e g o Żo ł ni er za c e l e m z ł o ż en i a wi el i ca " .

Cytaty

Powiązane dokumenty

„kursomierza&#34; jest to, że odczytuje się i w idzi na nim rzeczyw istą szybkość kątową w cz a sie wykonywania skrętu, podczas gdy skrętom ierz przez sw oje

w ator, aby zorjentow ał się w całym przebiegu swej pracy, oraz jakie były różnice m iędzy jego obserw acją, a rzeczyw istym punktem położenia celu,

1 u, spraw a lotnictw a linjowego wiąże się ści*.. śle z zasadą ekonomji sil w użyciu

Po przylocie nad Tem pelhof szybowce odczepiły się z lin holowniczych, utrzym ując się przez pewien czas w powietrzu, by następnie lądow ać na lotnisku.. d., to

ctwu artylerji. Można to wykonać tylko przez zwalczanie lotnictwa np-la. W alkę tę prowadzi lotnictwo myśliwskie w powietrzu, oraz lotnictwo bombardujące i

Błędy popełnione przez obserwatora i sztab, nie w pływ ają jednak w takim stopniu na obliczenie sił npla, który wykluczałby możliwości i celowość podobnej

3. Obserwator przez cały czas lotu bezustannie obserwuje teren, a w wypadku działalności lotnictwa myśliwskiego, równocześnie obser­.

tu zaczepnego. Drugim punktem będą odwody już podwiezione, przyczem będzie tu chodziło głównie o stwierdzenie w miarę możliwości, czy zostały one jedynie