• Nie Znaleziono Wyników

Żebracy przed wojną - Stefania Czekierda - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Żebracy przed wojną - Stefania Czekierda - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

STEFANIA CZEKIERDA

ur. 1927; Lublin

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe dzieciństwo, życie codzienne, żebracy, biedota

Żebracy przed wojną

Przed wojną chodził taki dziad, wysoki drab w łachmanach, boso. Dzieciarnia go nazywała Ogórek. Miał takie szmatami związane dwa tłumoki, olbrzymie i nosił to na sobie. Zawsze miał kubek i miseczkę u pasa uwiązane. Jak przyszedł na podwórko, tam do nas, na ulicę Przy Torze, to prosił: „Skrzynka barszczu, kartofelek”. O takie było jego powiedzenie. Jak ktoś chciał go pożywić, jak kawy mu nalał, to swój kubek wyciągał, a jak zupę, to miskę swoją miał i łyżkę swoją. Ludzie litowali się nad biednym. Ja pamiętam, była u nas duża, liczna rodzina, ale matka biednego od drzwi nie puściła, zawsze coś dała, czy chleba, czy coś miała tam gorącego, czy pierogi na obiad. Nigdy nikt głodny od nas nie odszedł.

Szczególnie zapamiętało się na Zaduszki. Jak na cmentarzu była cała aleja po jednej i po drugiej stronie, gdzie siedzieli, żebrali i modlili się biedni. Przeważnie tak było na Lipowej. Bo ja mam rodziców i siostrę na Unickiej, no ale tam się zawsze poszło popatrzeć ile jest biedy. Siedzieli oni wzdłuż alei wewnątrz cmentarza. Cała aleja, po jednej i po drugiej stronie sami żebracy. Żebrali - ten, kto siedział z brzegu, to coś dostał. A kto na końcu, nic nie dostał.

Data i miejsce nagrania 2010-10-18, Lublin

Rozmawiał/a Emilia Kalwińska

Transkrypcja Lucyna Wrzałek

Redakcja Lucyna Wrzałek, Emilia Kalwińska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przyszedł, płakał i żalił się do matki, ja byłam wtedy w mieszkaniu.. Powiedział: „Ksiądz nie pochowa kochanego dziecka, bo nie

Matka na takie wybryki to nie pozwalała, bo potem trzeba było suszyć, niewiele nas wypuszczała, ale chociaż na chwilę, jakiegoś kolegę, chłopaka leciało się

Trzeba było wnieść balię matce na górę, bo myśmy na piętrze mieszkali i wody trzeba było tyle nanieść, żeby dzieci porządnie wymyć.. Dawała więc nam parę groszy, żeby

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, dwudziestolecie międzywojenne Słowa kluczowe życie codzienne, fabryka Wolskiego..

Dbało się o zęby, myło się je solą kuchenną, sodą oczyszczaną, palcem. Później już

Na głowie nosił czapkę rogatywkę, a w zimie długi kożuch, no bo jak był dyżur na tym balkoniku na Bramie Krakowskiej, to trzeba było mieć przecież porządny,

Ci Cyganie wyjeżdżali gdzieś na zimę, wyjeżdżali w stronę Lwowa, gdzieś na południe, a tu do Polski przyjeżdżali, jak już się ciepło robiło. A czym

Pamiętam przyszedł dziadek, modlił się: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo”, mówił, ale to tam zaraz jeden, dwa trzy kartofle wrzucali do worka, ja mówię: „Gdzież to