■ < y k źźL
A A a A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A A
ROZRYWKI
d l aDZIECI.
N er XL. i / K w ie t n ia 1827.
-... - -i - i ... ... -
I .
WSPOMNIENIA NARODOWE.
O ADAMIE NARUSZEWICZU.
W z ią w s ż v taa siebie miłą pracę, obeznawania Was, Dzieci lube, a tym naydroźszym narodo*
wym skarbem* z imieniem i dzietartii sławtiiey- szych i uczonych Oyczyzny naszły mozów, chwy
tam okoliczność, która mi nastręcza sposobność' przemówienia do was, o Adamie Naruszewiczu*
W liczbie znamienitszych Pisarzy iest on poli*
czony, a pomniki pióra iego, są uważane iako pomniki chwały Literatury i ięzyka Polskiego.
Lecz o drobnych szczegółach iego życia nie wie*
le z tego Wspomnienia się dowiecie; kilka tylko do powszechnie żnanych dozbierać zdoła*
łam. Juź minęło lat trzydzieści iak w dosyć pó*
Tom m i Ner X I * ii
£nym wieku umarł Naruszewicz; trudno więc o ustne o nim podania ; u nas zaś, gdzie dotąd nie nastał chwalebny zwyezay zbierania przygód lub trafnych slow znakomitszych ludzi; gdzie listów poufałych albo się' nie chowa, albo tez udzielać nie wypada, gdzie nareszcie nikt pamiętników swoich na widok publiczny nie puszcza, skoro minie lat przeciąg znaczny, i wymrą bliżsi krewnił przyiaciele Pis-.rza, zjcieiego, rysy charakteru, sposobu myślenia, uczucia, cała, źe tak powiem, istność, niemal wyłącznie w Dziełach zostaie.
W dziełach więc Naruszewicza, szukać będę naywięcey szczegółów o nim, a raczey człowie
ka .z Autorem spoię i zjednoczę. — Oby ztąd w tych z was, Dzieci lube, które kiedyś Autorskie powołanie obrać macie, powstało zawczasu to ważne i zbawienne przekonanie, źe mało obcho
dzą Powszechność, mało więc obchodzić powin
ny piszących osobiste widoki; źe pomiiać ma
łą zyski, pochlebstwa, chęć błyszczenia, ą dą
żyć wyłącznie za rzetelnym i ogólnym pożytkiem, za piękną i prawdziwą s!awą; bo zaledwie Au
tor oczy zamj ka, ustaie szmer niezasłużonych pochwał, kończy się wpływ przywłaszczoney wziętości, znika w otchłani zapomnienia pamięć
■wysokich związków; zostaią tylko Dzieła, zosta
ją na zawsze, ieśli godne lego, i same treść 1 wartość Pisarza dla potomnych przechowują.
-- l42 — '
— i43 —
Adam Naruszewicz urodził się dnia 2o. Paź
dziernika, 1733. r. z Jerzego i Pauliny Abraha*
mowiczowney Naruszewiczów, Łowczowstwd Pińskich. Rodzinę iego mato maiętną, ale staro zytn.ij wspominaią Dzieie Litewskie. Pierwsze nauki odbył w szkołach publicznych w Pińsku, a w piętnastym roku życia swego, wstawił dcl Zakonu Jezuitów. Rozpoznali wnet Przełożeni iakiein usposobieniem miody Zakonnik był ob
darzony; wysłali go przeto do Lugdunu we Fran
cji, gdzie było znakomite Jezuitów Koilegium;
a potem wsparty hojnością Xięcia Kanclerza Czartoryskiego, zwiedził W iochy, Francyą i Niemcy. Tjiu, wydoskonaliwszy się w różnych umieiętnościach, powrócił do Oyćzystey ziemi, i naprzód został Professorcm Poezji w Akade*
, mii Wileńskiey, gdyż wielkie z młodu w rymo- tworstwie mial upodobanie ; a wkrótce przenie
siono go do Warszawy, do Kollegium Szlaćhe- ckićy Młodzi Jezuitów. Stolica, w ówcżas sie
dlisko wielu znakomitych Panów i świetnego’
dworu, mieszkanie Króla , Nauk miłośnika i 0 - piekuna, była mieyscem gdzie żaden talent wzro
ku publicznego nie uszedł. Piękne się otwie
rało w ów czas przed zdatną Młodzieżą pole,- każde szlachetne, ku dobru publicznemu usiło
wanie zachęcane, nagradzane było. Od niedo
l i *
— i44 —
Wnego czasu mieszkał w Warszawie Naruszę*
wicz, a iuź mówiono wiele o szczęśliwem iego kształceniu Młodzieży, o gruntowne}' nauce, o przyiemności dowcipu. Miody Jezuita nie celował wprawdzie powabną powierzchownością, tru
dność miał nawet w wysłowieniu się, zapewne z zbytecznego stów i myśli nawału; choć słu
sznego wzrostu zaniedbany w ubiorze i w całyrn układzie nie uprzedzał mile, twarzy zaś swoiey wiemy zostawił obraz w Satyrze Pochlebstwo, gdzie tak Malarzowi do siebie mówić każe:
, , rłrawda, źe masz nos iak o gałka na kościele, 'O czy w studni, ześ blady, d z iu r na tw a rz y w ie le , G ębę nieco szeroką; lecz ja łacno sp raw ią,
Z e tw ó y w szy stk ie p o rtrety zagasi w W ai*śzawie.”
Ale iakże mało znaczą pozorne wady przy rzeczywistych przymiotach; zwykły nawet znikać zupełnie; kto kilka razy widział Naruszewicza, słyszał dowcipne iego żarty, uważał trafne zda
nia, poznał głęboką umieiętność i szlachetne u- czucia, zapominał wnet o szpetności. Xiąże Je
nerał Czartoryski, stworzony do wykrywania i zachęcania talentów, pierwszym był prawie, któ
ry pod tą rdzą rozpoznawał znakomitego Męża;
równego prawie z Naruszewiczem wieku, równie łagodnych obyczaiów, równie dowcipny i we
soły, równie nauki ceniący, wnet go polubił, a przedstawiaiąc go Królowi, z należytą pochwa
— i45 —
łą, dogodził i dobroczynnemii sercu swemu, bo ' tym sposobem byt dalszy Zakonnika zapewnił.
Nie zapomniał mu nigdy tey przysługi Naruszę*
wicz, nie raz wdzięczność swoię wyrażał w ry
mach, iak n. p. w tey i C),ey Odzie:
T y * m ego szczęścia p ie rw szy krok, Adam ie/
T yś m i dal pierw szy w stęp do Majestatu;
T w oie z ciemności dźw ignęło m ię ramie, D aiąc m nie poznać Monarsze i bratu;
I ze m i Pańskie otw arte podwoie , Jego to łaska, lecz staranie tw oie.
Stanisław August wkrótce Naruszewicza po
lubił.' Wesoły iego dowcip, żarty acz czasem rubaszne ( zwłaszcza w oczach tak delikatnego smaku człowieka ) podobały mu sic przecież;
może dla samey sprzeczności, a pewniey dla te
go iż zdobiły barwą wesołości smutne nieraz chwile panowania Stanisława. Głęboka zaś i obszerna nauka zawsze była cenioną przez Kró
la, który umieiętności uwielbiał i lubił przesta
wać z uczonemi. W niedługim więc czasie Na
ruszewicz stał się codziennym gościem u Króla, naukową iego wyrocznią; on to naywięcey za
chęcił do owych, miłych obiadów czwartko
wych, na które Stanisław August zapraszał sła
wniejszych Uczonych, on tych obiadów był duszą.. — Szkoda nieodżałowana, że choć icdęn z uczestników tego stołu wróciwszy do siebiey
— i46 ~
pie zapisywał słów dowcipnych, uwag trafnych, zdań wytrawnych, które przy dobrym obiediie i starem winie, z ust takich ludzi, w obec ta- kiego Króla, saine się nastręczały; nie mieliby- Śmy zapewne wtedy przyczyny zazdroszczenia Francji ićy tak licznych w podobnym sposobie zbiorów. — Zapewne iest ieszcze wiele osób, któreby ciekąwość naszą w tey mierze zaspokoić mogły, ale iak mnie, znana iest iylko iedna z tych pbiadów o Naruszewiczu anekdota. Jednego Czwartku kiedy Zgromadzenie było liczne i świe
tne, kiedy siedział u stołu Konarski, ów maź wielki co pierwszy ośmielił się bydź mądrym (i) uĄlberlrandy, który młody ieszcze inz doy- yzałą i niepoiętą pami;cią słynął, bracia Załuscy, troskliwi płodów Ojczystych zbieracze, Bystrzy- pfci, sławny i zą granicą Astronom, Bohomolcc dowcipny Pisarz pierwszych Polskich koine- dyi, Mifiason'icz, pracowitj' tlómacz i Poeta, Krasicki, Trembecki, JVyr<vicz, Autor pier
wszej' w ięzjku Ojczystym Jeografii politycznej-, i wielu innych dotąd sławnych Mężów, wszczę
ła się rozprawa iakimby wyrazem oyczystyin i stosownym, nazwać ęzęsto używane w czasie yiczty do wjci. gania koików z butelki nam:-
( l ) S ian isła w Pon iatow ski kazał zro b ić ną cześć Konarskie
m u medal z pięHnym napisem ' w d w ó ch łaciń sk ich sło w ach : ąapere auty.
dzie? „Nazwiymy ie Wryrxviczeml” zawołał Naruszewicz, spoglidaiąc na Jeografa.— Na te słowa powstał śmiech wielki tein większy, źe W yrwicz iak wszyscy Polacy, rad wyciągał kor
ki ze spleśniałych butelek...
Ale Naruszewicz nie tylko codziennym był gościem u Stanisława Augusta, nie tylko obiady iego rozweselał, zaszczycił go on zaufaniem i przyiaźnią. Wjwdzioczaiąc sio, uczony zakon*
nik powziął ku niemu to uwielbienie iakie u- przeymość, łaskawość, słodycz tego Króla, wzbu
dzać umiały w otaczaiących^go zblizka. W tem zbliżeniu si;, które sprawiło, źe Naruszewicz in£
nie Monarcho, ale tylko przyiaciela i łaskawcę widział w Stanisławie, upatrzyć można usprawie
dliwienie owych nieprzeliczonych i przesadzo
nych pochwał, któremi w Poezjach swoich go obsypuie; każdy dar bądź naydrobnieyszy, każ
de zdarzenie, każda rocznica Imienin, urodzin, koronacyi, ozdrowienia Króla, były powodem do długich wierszy; iest w tey obfitości dowód wdzięcznych uczuć Poety, ale utrudza ona Czy
telnika. —
Naruszewicz iednak lubo wielkie miał w Po- ezyi upodobanie, nie same iey ulotne płody niósł w hołdzie wdzięczności Królowi; obok mozol
nych zatrudnień koło ćwiczącey się w szkołach Jezuickich Młodzieży, obok miłych w Zamku '
~ * 4 ? “
— i48 —
Królewskim, u XX. Czartoryskich i w pierwszych towarzystwach Stolicy zabawach, obok kreślenia różnych Pism politycznych i obywatelskich, czyn
ny i pracowity, upatrzył czas dopełnienia wzo
rowego dzieła. Dla wykonania go przyzwoicie, ćwiczył się on od naymłodszych lat swoich.—
Uznaną była i iest powszechnie ta prawda, ze młodzieniec do wyźszey sposobiący się Literatury, od zgłębienia i zamiłowania starożytnych ięzy- ków zacząć swóy zawód powinien. Tak uczy
nił Naruszewicz. Dawnych Rzymian mowa ścią
gnęła szczególniey iego uwagę; zastanawiał się nad iey pięknościami, przeymował się niemi ca
ły. Ten zapał do obcego ięzyka, nie był mu bynaymniey powodem do pogardy lub zanie
dbania swoiego, owszem iak każdy dobry syn Oyczyzny, który im więcey doskonałości u ob- cych postrzega, tern źywiey pragnie podobnąź Rodakom przyswoić, tak on, dla tego naywię- cćy przeymować się zdawał zaletami mowy Rzy
mian, ażeby mógł iey doyrzałość i treściwość
■w ięzyk przenieść Oyczysty. Ten ięzyk starał się poznać gruntownie, tak przez czytanie daw
nych i dobrych Pisarzy, iak przez rozmyślanie nad nim. Mało komu równie pomyślnie ta chlu
bna praca się powiodła; znaioiność bowiem mo
wy Oyczystey do tak wysokiego posunął sto-
pnia, ie dziś leszcze Pisma iego tak wierszem iak prozą, są wyborną szkołą dla. ćwiczących się w ięzyka Polskim, a dokładne ich zrozumienie inoźe sluźyć za dowód biegłości w nim.—-Gdy tak w mo
wie Rzymian i we własney, na nieiakiey do
skonałości stopniu się uyrzał, rozpoczął uskute
cznienie dawnego zamiaru, i przetlómaczył zna•
komite wieków i narodów -pochwałami Dzieła Tacyta (2). Wzorowy i dokładny ten przekład, który zdaniem znawców, śmiało walczyć może o pierwszeństwo z przekładami wszystkich Eu
ropy narodów, w którym zupełnie ma bydź oddana przenikliwa zwięzłość 1 w wyrażeniu, i wyniosłość w myślach Rzymskiego Dzieiopisa, wydał Naruszewicz w roku 1772, i przypisał ' Królowi. W przemowie swoiey do czytelnika, wyłuszczaiąc pobudki iakie miał do podięcia tey pracy, na pierwszym rzędzie mieści: ięzyka rodowitego zaszczyt. „Naganna oyczystey mowy
„pogarda (tak się wyraża) ztąd iedynie pochodzą-
„ca, ze swoich xiąg albo nie znamy, albo ich
„nie czytamy, wprowadziła nas w to błędne
„mniemanie, ze ięzykiem rodowitym nie podo-
( 2 ) T acy t R zym ian in , u ro d z ił się roku 57. po N. C ., 810. za
ło żen ia R z y m u , za panow ania Nerona. N ayw yższe pia- stuiąc u rzęd y, gd yż um arł Konsulem , słyn ął za ży cia z Kra- s o m o w siw a , a pisma ie g o h isto ryczn e w ie cz n ą mu za
p e w n iły sław ę . Składają one w Polskiem tłum aczeniu
•stery T o m y .
— 149 —
„bna iak pięknie pisać i tłomaczyć iak obcemi.
„Przodkowie nasi, owszem wielu teraźniejszych
„ zachęceni od Króla dobroczynnego, pokazali
„iawnie, że cokolwiek ma wysokiego Krasomów-
„stwo, zawiłego Matematyka, głębokiego Filo
zofia, słodkiego Poetyka, wspaniałego Historya,
„to wszystko wr naszym języku, iako w nay-
„czystszem źwierciedle, może się doskonale wy-
„ kształtować! Wreszcie dowcipnieysza r.ad,
„wszystkie umiejętności, narodu miłość, doka-
„zalaby z czasem, nieustaiącą pracą, ażeby i u
„nas nie zbywało na wszystkich wyrazach, z ia-
„kich się teraz obce chełpią Narody. Przed
„stern laty nie byty tak chlubne co do poloru
„nauk, zagraniczne l<raie; tfomaczenia naprzód
„xiąg wybornych, które Grecy z Rzymianami zo
staw ili, a potem własnego dowcipu, we wszyst-
„kich rodzaiąch nauk płody, to sprawiły, ze się
„ich ięzyk co do stów i wyrazów wielce pomno-
„ży ł; do tego ustanowione od mądrych Kró-
»lów Akademie do poprawy, pomnożenia, wy-
„kształtowania i ugtadzenia mowy ojczystey,
„dały. naukom wzrost ieszcze większy.. My Po-
„lacy samiśmy winni temu, że nasz ięzyk po-
„szedt w zaniedbanie, tak dalece, źe rzadko kto
„dobrze onym mówi w potocznych rzeczach,
„dopieroż pisze co poważnego w wolney, czy-
— i5o —■
„li wiązanćy mowie. Umiemy to tytko z Języka
„naszego, cośmy się w domu, w szczupłym bar*
„dzo osob do nas należących, piastunek (3),
„służalców, albo ezeladney prostoty obrębie na
liczy li. Biorąc dalsze ćwiczenie, groźna zwie
rzchność po łacinie, choć lada iako, albo in-
„riemi obccmi językami mówić i pisać surowo
„przykazuje; do tego rozmowy dziecinnemu wie-
„kowi przyzwoite, nie wkraczaiąc w głębokie
„nauk taiemnice, przestają na tćm tylko co plo-
„chość lub potrzeba wyrażać każe. W pale-
„strach Koronnych pełno dzikiey łaciny, w Li-
„tewskich rusczyzny; żołnierze, rzemieślnicy,
„naywięcey zażywała słów obcych; celniejsi
„biorą za chlubę obcą mową mówić, iuź przez
„grzeczność dla znaydtiiących się ustawicznie
„przy nich cudzoziemców, iuź chcąc się różnić
„od niższych; po klasztorach osobność i mil-
„czenie zapominać prawie języka każe; rzadko
„kto xięgi Polskie czyta, daleko bardziey one
„pisze, albo ie pisać umie, przygotowanym nie
„będąc pierwey do pisania, czytaniem Autorów
„starożytnych, wybieraniem z nich piękniey-
„szych wyrazów, szykowaniem słów; iakimźe
„sposobem, możemy się popisać z’umiejętnością
»ięzyka macierzyńskiego? Gadać umiemy, mó-
( i ) D ziśb y i tego n ie m ó g ł pow iedzieć.
— i5 i —
— i5a —
n wić i pisać rzadko kto z nas umić, a to zwła-
„sney iakein wy/.ey powiedział winy, £e sobie
„szczególney .nauki w wydoskonaleniu się w
„oy czystym ięzyku przez czytanie i rozmyśla-
„nie nie czynieiny.” — Ta przemowa i praw
dziwie znakomite tłomaczenie Tacyta, podwoiły ieszcze wzglądy Króla dla Naruszewicza, zie- dnały mu pochwały wszystkich znawców, wdzię
czność miłośników iozyka Oyczystego, i tak po- trzebney znaiomości Historyi. W rok po ogło
szeniu tey pracy, i właśnie gdy był zaięty kre
śleniem życia Karola Chodkiewicza, gdy wydał z rozkazu Króla wiele pism w materyach po
litycznych, pod ukrytem imieniem, Naruszewicz, który zupełnie zaspokoiony losem i powola-
■ niem swroiemj nic iuź większego w życiu, ani pragnął, ani się spodziewał, wielkiey doznał od- miany. Zakon Jezuitów zniesiony został. Nie tyle zapew7ne ile inni współbracia, uznał ten cios tlóinacz Tacyta; miał tez w Królu i mo
żnego opiekuna, temu w tym razie takie podał pismo.
Czas, co naytrwalsze obala budow y,
ł A g w o li zmienney płonnym w łada św iatem , Z w in ął nakoniec szwadron Jezusowy,
Gdziem od lat ty lu prostym był źołdatem.
Kray m i ieit św iadkiem , zem poczciw ie słu ży ł»
N ie padła na me serce iadna skaza;
Bądź mię za piesaka kiedy Zakon u z y ł, Czym grzbiet osiodłał rączego P e g aesu
— i53 —
Już w iek stargany p rzez tw ard ą ż o łn ie r k ę , W pełnym niesłuszne)' reym encie oh yd y, P rzy idzie na błędną puścić p o n ie w ie rk ę ,
L u b dyszeć w k ącie m iędzy in w a lid y .
B ez chleba kęsa, bez r o li za g o n u ,
W styd m i; le cz muszę dolę m ą otw ierać.
U ja l się K r ó lu , z w y so k ie g o T r o n u , A n ie day z g ło d u na starość umierać.
N ie c h pod T w e m berłem nie będę p rzyk ła d em , Co s'wiat o naszych literatach p le c ie : K ładn ą c y try n k i na stół przed ob iad em ,
A g d y w y c isn ą s o k , rzu cą na śm iecie.
P ó k i mam s iły i podołam s ła w ie ,*
Którąś m i s p r a w ił, P a n ie, tw y m zachętem ; Siadam za stołem z X ią żę ty na ła w ie ,
K ażdy m ię k o c h a , bom n ie iest natrętem.
* i
L e c z w ie k na czole p ią ty k rz y ż y k p isz e , F eb ow e d z ie w k i nie chcą b aw ić ze m n ą:
D łu g o się c z ło w ie k g ło w ą n ak o łysze,
K im m u m y śl zrząd zą do rym u przyiem ną.
W ię c g d y przestaną zgoła byw ać z la ty, A sław a zn ik n ie bez sw eg o za siłk u ; N iem aiąc w łasney biedny Starzec chaty,
B yd ż m u w S zp ita lu , z Poety na sch yłk u .
To pismo nie było bezskuteczne; rad był nawet Stanisław nowey sposobności okazania u*
lnbionemn Pisarzowi, ile go cenił i kochał. Juź był umieścił popiersie ( 4 ) iego ze śpizu lane, w sali Zamku Warszawskiego w rzędzie Pola-
( 4 ) Z teg o Popiersia zdięty w izeiu n e k , na czele tego Nume
ru umieszczony*
ków, którzy w rozmaitych czasach, byli Narodu swego sława, obrona, i światłem; iliź ptacac ra
zem zaległość Naddziadów' Łacińskiemu wierszo
pisowi, i dogadzając spółczesnym w uczczeniu oy.
czystego Poety, medal (5) ztvvarza> iego i SarbŁew- skiego bić kazat; inź go orderami Polskiemi obda
rzył, ieszcze mu tytułów, urzędów i dochodów niedostawało. I tych nieszczrdził Król przyiaciel.
Dal mu naprzód ProbostwoNiemenczy ńskie, zro
bi! go Koadjntorem Biskupstwa Smoleńskiego, da- ley Pisarzem W. X. Litewskiego, Sekretarzem Rady nieustaiąeey, Biskupem Einaudzkim, nare
szcie Smoleńskim. Ale pomimo tych wszystkich godności, rzadko kiedy puszczał go od siebie.
Naruszewicz miał swoie pokoie w Zamku, towa
rzyszyć musiał Królowi we wszystkich iego po- droźach, i to iadąc w iedney z nim karecie;
niczyia rozmowa, tak mu drogi nie skracała, niczyie towarzystwo tak mi!em, lak korzy stiiem nie było. łSareszcie po długich i częstych z niin rozmowach, uznał go nayzdolnieyszym do wy*
( 5 ) Med<il ten ma z ieduwy strony twarz Sarbiewsł<ieg<» i Na*
rn szu wic/, i , z Hipisem w o k o tj Adam N arutztrrtcz AT.
M D C * X X I I I M u tt S ir b U w sk i M . M i K S L . (Adam Na- ttt^zew icz ur. 1733 M aciey S .u biew ski mn. 1C4J.) A yod spodem P o tta e ( Poeći ). Na stronic o d w ro ln ey w wiercił w a w r z y n o w y m <juo non p ertin get, coeptans, u b i d esiit ille S. A. K . T. E. (D o k ąd nie sięgn ie ten , co poczyna faiA gd zie ó w stanął. Sta; A ugust K ra l kazał zro bić) 1771.
— i54 —
— i 5 5 —
pełnienia wielkiego Dzieła, które uwieńczyć miało troskliwe o wzrost Literatury Narodo- w ey, Stanisława Angusta zachody. — Któ£
mógł znać lepiey od uczonego Króla, iak po
trzebni} iest dla Narodu, dobrze napisana Histo*
rya jego; iak może dać kierunek umysłom, wstrząsnąć przesady, obrazem przeszłości zba
wienne rzucie światło na obecne chwile; iak nareszcie bez dokfadney Historyi założenia , in*
nym umieięlnościom krzewić się trudno. Leżało u nas niemal odłogiem to w ielkie i zaszczy tne po
le, same były' tylko skrócenia pospolicie z kronik wyciągane, tak przez kraiowców iak obcych; sa
me ułomkowe opisy, ale żadnego wyższego Dzieła, któreby na piękne imie historyi zasługiwało. Roz
sądny, pracowity, wszystko zgłębiać lubiący, prze- ięty Tacyta mocą, dobry Polak, obznaymiotiy zmo
wą i z skarbami Oyczystemi, znany iuź Królo
w i z pism politycznych i z pełnego zalet opisil życia Chodkiewicza, któż był od Naruszewicza zdołnieyszym do podięcia tak trudnego dzieła?
iego więc bez żadnego wahania wybrał Stani
sław August; przed nim otworzył ten zawód świetny, a obiecuiąc pomo.c wszelaką, wzywał go głosem Króla, Polaka, i przyiaciela. — Im więeey miał uczony Biskup' zdatnośei i siły do dźwignienia ciężaru tey pracy, tem snadniej ob
jął cały iey ogrom; nie odstręczył go iednak
— 156 •—
ten widok, bo męzkiemu umysłowi ochoty dodaią trudności, kiedy czilie siłę do ich poko
nania ; a w Memory ale względem Pisania Hi«
storyi Narodowcy, który Królowi w odpowiedź na wezwanie Jego przesłał, dowiódł ziaką zu
pełną znaiomością rzeczy do spełnienia tak waż
nego dzieła przystąpił. — Oto niektóre z tego Memoryału wyiątki, z nich i Naruszewicza i pió
ro iego, poznać można, a oraz przekonać się, iak wiele Możni trafną zachętą , do wzrostu Na
uk przyczynić się umieią. „Zawołany od W.
„K .M . do pisania Historyi Narodowey, nim do
„tak przeważnego dzieła powolną zawsze na ro- . „zkazy pańskie rękę ściągnę, niech mi się go*
„dzi z powinnym ku Monarsze respektem, a
„poufałą ku Dobrodzieiowi szczerością, otwo
r z y ć serce , co o tey pracy myślę, czego do iey
* w j konania potrzebuię; ażebym nadziei o zdol
n ości inoiey powziętey płochą porywczością nie
„zawiódł; a wszedłby raz na ten plac obszer-
„ny, nie miał więcćy zawady w tak trudnym,
„ i od żadnego ieszcze od dwu wieków nie przed
sięwziętym biegu. — Przepędziłem, Panie Mi-
■ „łościwy, lat wieku mego czterdzieści i dwa,
„w pracach od młodości przykrych i nie Usta
ją cy ch ; a lubo stan móy w zaciszy nie chlu*
»b;iy i nie okalały, nie narażał mię na brzmią*
»c«
n cc ow e, próżnym częstokroć hałasem * zasłu-
»łgi, śmiele iednak mówić mogę, żem prózno-
„ wania nie lubił; będąc i z przeszłego powoła-
„nia moiego do ustawicznych robót prżynczo-
„ ny, i punktem honoru, szacunkiem zgromadzę*
„nia, a wrodzoną miłością sławy, dó wy tr wa
pnia w nich zasilany; — Panowanie W. K. Mi
„dodało mi więcey ieszcze ochoty. Nie żnaiąc
„ w sobie innćy ambicyi, nie czuiac innego zy*
„sku, prócz podobania się kochaiąćemu i krze^
„wiącemu nauki Panu, Wielem pisał i czynił!
„w przeciągu ostatnich tych lat dwudziestu; gdy-
„bym nie miał na to świadectwa ludzi* mam do-
„syć na własnem czułego sumienia przeświad
c z e n iu .— Człowiek iestem * iuź poniekąd pra-
„cami na zdrowiu,.siłach, i rzeźwości umysłu
» przytępiony. Dowcipy ludzkie są iako zorza;
„wiek one obraca; iednym Z długiem światłem
„późny zachód* drugim rychły upadek ząkre®
„śliwszy. Jestem do tego Xiądz i Pleban* po*
„ winńościami Urzędu mego zaprzątniony; iestem
„gospodarz i ziemianin, około czeladzi* roli i n nudnego prawa zabawny; a bardziey iuź my-
„ślący o sobie i swoich niżeli przed laty* kie-
»dy Rząd nademną zakonny, przyiąwszy na sie-
„bie zupełną troskliwość o moiey sytuacyi * żo-
„ stawił mię w iedynym tylko tych myśli okre-
Tom V I I Ner XL. M
— 157 —
„ sie, ażeby czytaniem, rozmyślaniem, uczeniem
„ i piórem , iemu sławę , a kraiowi pożytek mno-
„źył. — Z odmianą i dalszym postępem życia mo-
„iego maiąc iuż inny cel zamierzony, to iest swo-
„bodny spoczynek, a kapłańskie tylko, rolnicze
„i przyiacielskie zabawy, myśliłem to czynić co
„i drudzy duchowni, to iest siedząc w domu
„otiari cum dignitate. (6) Nowe to życie nie
„ zdawało mi się bydź trudnęm, bo mi przy
w ró ciło wolność, uchylaiąc od przykrych pod
„klauzurą prawideł; a co naywiększa, nie na-
„raźaiąc w stolicy Królestwa, na potrzebne w
„apwdzie, alerstan móy ekonomiczny przewyf-
„szaiące wydatki, ukazywało na dal ozdobny
„ów, i mniey kosztowny bytu wieśniaczego por-
„tret, do którego i rzymski liryk (7) ze stolicy
„świata tęskliwie wyglądał. . . . Wziąwszy ten
„sposób do życia z ręki W . K. M. chciałem
„wprawdzie i na potem pracować; ale iuz wol-
„niey niż przedtem, i nie przywiązuiąc się do
„iednćy ciągłćy a mieyscowey roboty, i chcąc
„mieć tylko nauki za rozrywkę umysłu; gdy
„mię w tych myślach zaszedł rozkaz Pański, a-
„bym i resztę życia między brogami papierów
„trawił. — Nie wiem dobroczynny Monarcho,
— *58 — '
( 0 ) Proźtiew ać i godnością#
( ł ) Horacy.
I
nieśli mi wiek posłuży do wykonania tak ogro*
„ innego dzieła, które lat naymniey kilkunastu, ,(w ustawiczney applikacyi, siedzeniu mieysco-
„wem , z azardem zdrowia > z wyrzeczeniem się
„wszelkich swobodnćy myśli ponętów, dla wiel
ko ści i rozmaitości swoiey sprawiedliwie po-
„trzebuie. Nie iestem ia zaiste, tego gatunku
„człowiek, ażebym uiąwszy się raz oburącz phi-*
„ga, folgować sobie umiał. Mam punkt honoru,
„mam ambicyą i miłość sławy, mam zaszcze
p io n e z gruntu łaskawością i dobrodzieystwami
„W . K. M. do Pańskiey iego osoby przywiąza
n ie : a to maiąc, czuię wcześnie iakbym pra-
„cował, Wszakże mimo te Wszystkie trudno*
„ści, i boiaźń ich przyrodzoną, wola Wi K. M»
»wskrzesza we mnie ochotę, umacnia siły, oźy- rtWia dowcip, uchyla z oczu długą pracowitych
#lat perspektywę* Jestem gotów służyć temu, nktóremu wszystko winiefiem .. Wytłoma-
„ czyłem Tacyta, napisałem Historyą Chodkie-
„wicza , przy innych dziełach moich wiadomych
„W* Ki Mi i kraiowi, dla których przysługi opracowałem^ Byłyć to wprawdzie pracowite
„ i długie zabawy, czasu i uwagi do wykona
n ia swego potrzebuiące, mianowicie przy owem
„przez lat siedmnaście uczenia szkół roztargnie-- ' u niu, atoli rozbieraiąc przySełe* na które wyzna
l i -
— l5g —
)>crony iestem, mówić mogę, iz one tylko by-
„ ły harcem nieiakim, i szermierską przed za-
„częciem walney bitwy przegrawką; a to co mię
„ czeka, większych nierównie znoiów, dzielniey-
„szey odwagi i ofiary wyciąga. Albowiem tło-
„macze pism cudzych, ich tylko wynalazki, ich
„symetryą, żywość i wdzięki, przenośnym na
„inne płótno, iako naśladowcy wielkich mala-
„rzów, przekładaią pęzlem; biografowie do ie- wdnćy się tylko przywiązuiąc osoby, z powsze-
„chney dzieiów^ narodowych massy, drobniey-
„sze i samotne kształtuią wizerunki. Dzieiopis
* powszechny, sam wynaydywać i formować
„Wszystko, sam, iako w niezmiernym obrazie,
„wszystko urządzić i ozdobić powinien. — Nie
„iest to zaiste rzecz mała pisać historyą wiel-
„ kiego , dawnego, z różnych prowincyi , sobie
„częstokroć nie przyiaznych złączonego, a to
„ieszcze w rządzie pomieszanym, tysiącem wpły-
„waiących prywatnych intryg i fakcyi, w dzie
ciach swoich nieskończenie zagmatwanego naro*
„du. Nie iest tez łacno pisać ią wiernie, dokła-
„dnie, porządnie, rozumnie 1 gładko, w tym
„mianowicie wieku, gdzie przecedzony przez ty*
„le przetaków rozum ludzki, upatruiąc w dzie
ja c h naymnićysze wady, i wydziwiaiąc nieia-
„ko wnaywybornićyszym smaku, szuka prawdy
161 —
„bez przysady, pożytku bez pozoru, piękności
„bez nagany. — Trzeba przewartować niezmier
n e xiąg starożytnych, a zapleśniałych po Ar-
„ ehiwach i prywatnych Bibliotekach papierów
„stdsy. Trzeba z nich wszystkich iedną i. tu-
„czną ulepić massę ; znićy wyksztaltować roz-
„ sadkiem iedno porządne i regularne ciało; oźy-
„w ić ten martwy zlepek duchem prawdy; na-
„ koniec kolorami iasnemi stylu i wymowy umi-
„lie i oświe'cić. Czworaka zatem dla piszącego
„historyą zostaie praca: Zebranie rzeczy pilne i
„oszczędne; rozłożenie łatwe i porządne, krytyka
„ mądra, ozdobienie gładkością pióra powabne, a
„ochotę czytania utrzymuiące. (Tu rozwodzi się obszernie Naruszewicz nad tą czworaką pi
szącego historyą pracą, z prawdziwą znaiomo
ścią rzeczy; wyłuszcza potem iakiey pomocy od Króla lada tak w Xiegach, rękopismach iak ludziach i tak mówi w końcu).
„Znam, iz to W . K. M. w osobiemoiey wy-
„ branie, iest dopełnieniem łaskawego onóy sza-
„cunku, i razem powodem do zasługiwania się,
„na dalsze względy Pańskie. Cieszę się, i! sto-
„ iąc na stopniu Biskupim, z łaski W . K. M .,
„póydę w ślady pracowitego niegdyś, dla sławy
„ i pożytku Narodu duchowieństwa; tych miano-,
„wicie Prałatów, którzy blask swoich Infuł nie
„podłą intijgą , nie łakomemi zbiorami, nie pró-
»źniackiem dostoieństwem, ani powierzchownćy
„wielkości zbytkownym okazem; ale istotnemi
„stanowi swemu przymiotami pomnażali, a im
„ więcey od Królów i Oyczyzny wzięli, tem gor-
„liwiey i pracowiciey odebrane dary odsługi*
,,wać starali się. ” ...
Tak przeięty zaszczytnym wezwaniem Kró
la , wielkością i chlubą poruczoney sobie pra
cy, Uważaiąc ićy dopełnienie iako część powo- ^ łania swego, przyłożył natychmiast zdatną rękę do dzieła, Naruszewicz. — "Wszelakićy pomo
cy iako przyobiecał, Król użyczył. Wydzielił mu obszerne i wygodne w Zamku mieszkanie, oddał treści zbierane po całym kraiu a nawet
»a granicą, zwłaszcza w Rzymie i w Szwecyi, przeszło pięciudziesiąt z młodzieży mu dodał, do układania, przepisywania, tłómaczenia tych zapasów, we wszystkie dzieła potrzebne go opa
trzył, W tych naukowych dostatkach opły
wał zapewne Naruszewicz, więcey od wielu innych podobną przedsiębiorących pracę; iednak trzeba było wielkiey baczności, aby w tym lesie wiadomości często zbytecznych, trafić na tor prawdy; ażeby nie zmarnować tych bogactw;
bo tak do użycia dobrego, umieiętności iak-for
tuny skarbów, trzeba rozsądku i umiarkowania;
nie mała to sztuka wielkiego maiątku godnie u- żywać, nie mnieysza wielki zapas wiadomości zpozytkować prawdziwie. — Naruszewicz tyle pracował i tak skutecznie, źe iuź w roku 1780 wyszedł z druku Tom II. Historyi Narodu Pplskiego od początku Chrześciaństwa; wykoń
czenie Tomu pierwszego, w którym 'założył umie
ścić wywód Polaków, z tylu innych ludów, tu
dzież panowanie pierwszych Xiąźąt Polskich od Lecha aź do Piasta, iako zawiłe i niepewności pełne, odłożył na czas dalszy, chcąc go ciągle badaniami i sprawdzeniem zbogacać (8). Ciągnąc zaś dalóy pracę swoię i oddaiąc się iey zupełnie, iuź w roku 1786. sześć Tomów Historyi Naro
du Polskiego od Mieczysława do Ludwika W ę
gierskiego, złożył w ręce Króla, winszuiącego sobie tak pomyślnego zabiegów swoich owocu;
w ręce wdzięcznych rodaków. Ale niestety!
to zaszczytne dzieło tu przerwanem zostało...
Dwa uczucia zaymowały naywięcćy .serce Na
ruszewicza, miłość ku Oyczyźnie i przywiąza
nie dla Króla; kiedy po długiem paśmie nie
szczęść i błędów, zachwiał się byt iedney i sła
wa drugiego, znieść nie mógł tych ciosów; u-
(8) P ie rw sz y ten T o m , w d w óch częściach, w y szed ł d o p iero z d ru k u 1824. r o k u , staran iem i nakładem T o w arzy stw a P rz y ia c io ł N auk.
— i65 —
— i64 —
mysł iego zmienił się zupełnie; odpadłą chęć do pracy, ostygł do chwały zapał, znikł smak w towarzyskich zabawach; ostatni raz widziano go między ludźmi, ostatni raz pracę swoię na wi
dok publiczny wystawił, kiedy w roku 1787.
towarzyszył Królowi na Ukrainę. Tey podróży w ciągu którey Stanisław August zjechał się w Kaniowie z Katarzyną drugą i z Cesarzem Jó- fem, Naruszewicz zostawił Dyariusz, wmieścił dq niego znaczna część Historyi Polskiey, aszcze- gólniey wiadomość zaymuiącą o początkach Ko
zaków; owocem tey podróży było także opisa- pie Tauryki, czyli Historyi o Tatarach Krym
skich. — Tu zdało się, iż zakończył piśmienny 4 publiczny swóy zawód. — Zamknięty w Ja
nowcu w Dyecezyi, którey Biskupem Król go w r, 1790 mianował, gdzie umarł 6 Lipca 1796 roku, nie rad nawet słyszał o tem co kiedyś, co teraz w Polsce się działo!,.. Smutny, odrę
twiały, bezczynny, iedne tylko piękności przy
rodzenia, iedne wieyskie prace obudzić, zaiąć go mogły. "Widziano go nieraz iak w płócien- ney czamarze, w piękny dzień wiosenny, lub w phłodny wieczór lata, wychodził w pole. Tam, jnjęsz,ał się do pracuiących kosiarzy lub żeńców, rozmawiał z niemi, i nie raz ta sama ręka, któ
ra pióro Dzieiopisa z takim jaszczy tem trzy :nat
— i65 —
ła, to ramię błogosławiące tysiącom ludzi w świetnych Uroczystościach (9) zaięte były przetrzą
saniem świeżo ściętych pokosów, lub zbieraniem przeschłych garści zboża. A ten, który ani na dworze Króla, ani wśród xiąg tak dłitgo mu lubych, żadney iuź dla zranionego serca i sko
łatanego umysłu, nie upatrywał pociechy, znay- dował ią w prostem, w zbliżonem do przyrodze
nia zatrudnieniu. Tak to Opatrzność pod posta
cią Natury, iak tkliwa Matka, kiedy tego nikt dokazać nie może, sama iedna dziecię słabe u- kołysać, ukoić potrafi!...
Ta przerwa Historya Naruszewicza, nieodża
łowaną iest dla chwały Literatury naszey stra
tą; a iakby wróg iaki nie chciał, abyśmy się całością Dzieiów naszych cieszyli... ieszcze nie szczyciemy się dotąd dopełnieniem tego chlu
bnego dzieła. Oczekuiąc i spodziewając się zisz- czenia tak drogiey nadziei, zWrócę teraz, Dzie
ci moie, uwagę waszą na tę historyczną Narusze
wicza pracę, udzielę wam iakie są o iey zale
tach i wadach zdania Znawców (10)
„Wiadomo, iak mało Naruszewicz zebranego zastał, wiadomo, że w Literaturze Polskiey, on pierwszy iako prawdziwy Dzieiopis wystąpił;
• (0) N aruszewicz spraw iał zw ykle urząd W . Jałmuźnika w czasie w ielko Czwartkowego Nabożeństwa. , (10) L e le w e la , Gołębiow skiego, Bentkowskiego, Ossolińskie*
6°-
potrafił zaś od razu Historyą Oyczystą i Naro
dowi i ięzykowi Polskiemu przyswoić, i w y
nieść ią na nierównie wyższe niż dotąd była stanowisko. Pisząc ią, przedstawił wzór praco
witości godny naśladowania, bo pomimo liczby pomocników, on sam wszystkie zapasy, czytał i zgłębiał. — Przekonany iż prawda powinna bydź Dzieiopisa bożyszczem, klassykami sta- rożytnemi przeięty, z przykładną starannością każde niemal słowo swoie na źrzódłach histo
rycznych gruntuie, i czasem przez to samą mi
łość Prawdy ubliża iey; bo zbytecznie na zda-;
niach poprzedników (częstokroć mylnych) po- legaiąc, strzeże się własnych domniemań; za mało maiąc śjniałości, nie odłącza wyraźnie rzeczy niepewnych; i nayoczywistszey prawdy skoro on iey pierwszy dostrzegł, nie śir.ie za
twierdzić, ale woli ią raczćy pod sąd oddać czytelnika. Nie odpowiada także zupełnie w Dziele swoiem tytułowi iego; napisał on raczćy Historyą Królów Polskich, za panowania Pia
stów, a nie historyą Narodu-, rzadkie w nim bowiem ogólne opisania, zwroty na spłynione wieki, porównania iednego okresu czasu z dru
gim; ale za to porządek wielki, iasność, powa
ga , prostota Rzymian, którą za wzór obrał, wy
padki ściśle i zwięźle koleią lat przedstawiane.
— 166 —1»
Styl podobnie! nie iest bez błędów, i bez wiel
kich piękności. Opowiadanie Naruszewicza iest wprawdzie proste i suche bez poetyckich obra
zów, ale go wyrazy poetyckie i tok ich wyż
szy podnosi. Mato co w myślach wzniosłego, mało zdań, ale rzeczą opowiadaną ciągle karmi.
Nieco iest nabity, choć dostatecznie rozwinięty, ale przez to treściwy, iędrny; przytem pełen mocy i żywości. Obrazy iego nie rozczulaią a- le poruszaią i krzepią umysł. Okresy czy kró
tkie czy przydłuisze, zawsze dobrze wykończo
ne. Przerzutnia wyrazów często zbyt śmiała, wyszukana, ale bogata, wyzywaiąca do natężenia uwagi. Przycisk, wyinus, przysada, niepopca- wności grammatyczne, cóś twardego, zapominać się każą przed roznieconem od Historyka zaię- ciem, przez czarowny sposób użycia ięzyka.
Czy to on styl swóy więcćy wypracował, i nim swą powieść nieco nadął, czy więcćy po pro
stu i niepoprawnie pisze, zawsze ten sam, sam Jeden taki, do naśladowania trudny i niebezpie
czny; zostawił iednak wzór, w który ktokolwiek chce styl swóy na historyczny ukształcić, wczy
tywać się pilnie powinien; on w Narodzie po- dwoie do przybytku Historyi otworzył; on po
czytywany iest nie tylko w Polsce, ale w całey Słowiańskiey rodzinie, w rzędzie pićrwszych hi*
— 167 —
— i 6 8 —
storycznych Pisarzy, i komu tylko ięzyk Polski zrozumiały, ten Historyą Naruszewicza z wdzię
cznością czytać powinien.”
Wyiątków z tego tak przewoźnego Dzieła tu nie kładę; całość iego poznać wara radzę; czy- taiąc ie zwolna i z uwagą, zasmakuiecie w niem bez wątpienia. „Pisma i styl Naruszewicza (mó
wi Bentkowski ) są pożywną i nader smakownie
„zaprawną potrawą, która iednak, właśnie dla
„swey obfitćy poźywności, tym tylko do smaku
„nie przypada, którzy na samych piankowych
„łakociach i cukrzanych podniebienia draźni-
„dłach, ięzyk i żołądek z uszczerbkiem nawet
„zdrowia, zwydrzyli, ieźeli nie zupełnie zepsu
c i . ” — Nie sądzę, aby które z was, dzieci dro
gie, iuż było w podobnym stanie, a gdyby i tak, cóż żołądek zepsuty do zdrowia przyprowadzić może, ieśli nie pożywne i' dobre potrawy?
W każdym w*ięc razie czytaycie Naruszewicza, a prawdziwą korzyść wam przyniesie. —
Ale ieśli Autor ten, tak wiele ma zalet w Dzieiopisarstwie i w prozie, iako Poeta, godzien także wspomnienia. Stanisław August wyźey od Sarbiewskiego go położył; awiadomem iest, ze w czasie panowania tego Króla, spierano się nie raz, któremu z dwóch, Krasickiemu czy Na
ruszewiczowi palmę oddać Poezyi? Bydź powo
dem do takowego sporu, iuź iest naby# prawa do sławy; trudnoby więc pominąć Poety w Na
ruszewiczu, nie udzielić tu wyboru wierszy ie
go i zdania o nich. —
Naruszewicz zarówno w Poezyi iak w prozie pilnie się ćwiczył i kształcił na starożytne wzo*
ry; ale mowa wiązana mniey niż wolna naślado
wania cierpi; chociaż więc niekiedy w Poezyach iego duch wzniosły i wielki przebiia, zdaie się bydź więcćy Poetą sztuki iak Natury, i mało w nim widać natchnienia; wiersz iego naypię- knieyszy, nie iest ulanym, raczey wypracowa
nym troskliwie; choć niemal zawsze gładki, ma
ło ma płynności, a lubo az nadto nowy i śmia
ły w wyrazach, w stwarzaniu ich i przerzutni r nowości w myślach napotkać, trudno; górność iego nayczęścićy pozorna, bo zwykł rzecz prostą wielkiemi. słowy ubarwiać. — Czytaiąc Poezye Naruszewicza, zwłaszcza iak mnie się czytać zda
rzyło, po Karpińskiego poezyach, przeymuie u- czucie podobne temu, iakiego doznaiemy patrząc na wybór robionych kwiatów, napatrzywszy się piep- wćy skromnych bławatków i przylaszczek pol
nych; iest w sztucznych i udatnych blask, wiel
kość, dokładność, których naturalne i proste nie miały, a przecież podobały się lepiey... Jednak i Poezya Naruszewicza podobać się może temu,
— x6g —
który ma cierpliwość w nią się wczytać* i ma nie
zaprzeczone zalety swoie. Jest w nićy bogactwo i znaiomość ięzyka wielka, moralność (11) szla
chetne i obywatelskie uczucia) iest iakieś piętno Zygmuntowskich wieków, a przytćm w wielu mieyscach lekkość nadobna; tlómaczenia iak mó
wią, znawcy dobre, wiele oryginalnych ułamków pięknych, wiele wyrażeń trafnych, zdań zwię
złych, któreby w przysłowie weyść mogły. Czy- taiąc te prace uważnie, nastręcza się także o- braz człowieka; owey walki iaką w każdym z nas duch złego z dobrym toczy, i podobno nie
ma mniey zaniedbanego Poety, z któregoby z ró
wną łatwością dwóch Pisarzy utworzyć można;
ieden szumny, nadęty, wryszukany, ciemny, nie
smaczny, gminny, rubaszny, płaski, rozwlekły;
drugi szczytny, wielki, łatwy, iasny, przyiemny, prosty, nadobny, dowcipny, treściwy; ieden odstręcza, gnićwa i nudzi, drugi, uymuie, uno
si i bawi; i cały zbiór Poezyi iego, iest ( we
dług trafnego zdania młodego iednego Poety) iak ów dzień pochmurny,, w który m wiatr pę
dząc silnie grube obłoki, niekiedy słońce odsła
nia, i błękit ukazuie Niebios. — Nawykła w Ro
dakach i w ich Dziełach chętniey dobrą niśli
(11) Pisał Naruszewie* w iersze nazbyt lekkie, ale te nie są
drukowane.
— l 70 —
— 1 7 1 T -
złą upatrywać stronę, rada w was, Dzieci dro
gie, tenże sam nałóg wpoić, przy koleyney wzmiance oPoezyach Naruszewicza, udzielę wam tych iedynie wyiątków, które pięknićyszemi bydź sadzę; w których przemógł duch dobrego,, i błękit ukazał się Nieba:..
W Z M I A N K A
o Poezyach Adama Naruszewicza i z nich wyiątki.
z Xiąg czterech Liryków.
Pod tćm godłem, i nazwiskiem Ody, iest u- mieszczonych sto dwadzieścia i iedna Poezyi w różnych przedmiotach; z tych niemal połowa przypisana Królowi.
Do Ig n a c e g o Po t o c k i e g o (12)
Ody pierwszy syn mu się urodził.
N atura idąc zwyczaynym to k iem , Między X iąźęty i gm inem , Przed sięgaiącym swe kresy rokiem
Pięknym cię bogaci synem.
(13) Ignacy P o to ck i u r o d z i) s ię 1750. <L 28 L utego z Eustachego P otoc
kiego Gen.* Art.* L ite w ; i M aryi K^tskiey. W ystany d o W io c h dla koń czen ia n au k w rod zicielsk im dom u p o w z ię ty c h » d o duchowne., go p rzeznaczony b y f stanu. W sza k że dostrzegł ź e i w św ieckim pożyteczn ie k r a io w i słu żyć z d o ła ; p o w r ó c ił w yso k o usposobiony
— 1 7 2 — .T en domu twego przybytek św ietny
D arzy nas weselem now em ,
Ś w iat ma w nim ziom ka, a ród szlachetny Zaszczyt, za dobrym wychowem*
K w iat ci to leszcze w pierw otney tra w ie ; W szystko w nim przyszłość ukryw a.
W ludzkiego ciałka drobney postaw ie, L edw o się człow iek ożywa.
W szak w pierwszych kreskach obrazu, Kiedy go w ielka dłoń k ry śli;
Przyszłey się ceny każdy Od razu I kredki łacno domyśli.
L edw o z nasienia dąb w znidzie rosły, Góruie nad inne k rzak i,
Przeważne o rle , choć go nie w zniosły
P ió ra , znać między ptaki. Dość
w 1774 w n aysm utnieyszey c h w ili. Czuć ią z d o ln y w domowem
z a ciszu , w pośw ięceniu się naukom pragnął szu kać p ociech y, po*
i ą ł za m ałżonkę E lżbietę X niczkę L utom ierską, córkę Marsz. W . Kor.*
i ta m u w k ró tce um arła; pozostała córka iedyna; w y c h o w a ł ią staran n ie, a kiedy z n ie y doznaw ać m iał pociechy, w ydarła 14 ró*
w n ie śm ierć sroga. Przez tak ie to d om ow e nieszczęścia p rzecho.
d z ił mąż c n o tliw y , ty le pu blicznych dośw iadczać m aiący nieszczęść.
U stanow iono Kommissyą e d u k a cy in ą , w n ie y Ignacy P otock i zasia
dał i nikom u w u ży teczn ey pracy p rzew y ższy ć się n ie dał. Towarzy
s tw u do d z ie ł elem entarnych p r z ew o d n ic zy ł, na ieg o w ezw an ie p rzez K ondyllaka napisane o L ogice d z ie ło przetłom arzył. Niezło*
m ną cnotę, szlachetność um ysłu i zachw ycającą w y m o w ę okazał w czteroletnim seym ie 1 179'* roku ; p r z ew ie z io n y do Peterzburga, ró*
w n ie iak ty lu in n ych , w o ln o ść w stępniącem u na Tron P a w ło w i I.
w in ie n . W ięzio n y ie sz c z e od o b c y c h , p ozysk ał nareście tę przy- nayraniey sw o b o d ę, że w d om ow ey za ciszy spokoyne m ógł trawić ż y c ie , p rzyiaźn ią z łą c zo n y zC zartoryskiem i, Piram owiczem , Czac*
k im ; w głęboko w yp racow an ych pismach zb iia ł pot w a rze, i w c h w ili nieszczęść m iotane na nas p rzez C udzoziem ców ; zatrudniał się h istoryą L iteratury P o lsk iey i innem i p o ży teczn em i, grunto- w n e m i d zieły . W skromnym K lem en tow ie p r z e b y w a ł/ godność c n o ty zdawała się go sw ym blaskiem otaczać w tey spok oyn ey zaciszy, g d zie ty lk o gościnności sw e y i uprzeym osci m ógł ok a zy w a ć dowo*
d y .' W 1809 r. m ógł ieszcze raz krajow i sw em u p ośw ięcić u słu g i;
w śród n ich w W ied n iu życia d o k o n a ł, M ąż w ie lb io n y p o w sze
ch n ie. U czcił go Julian Ursyn N iem cew icz m ow ą poch w aln ą w VIII. Tomie R o czn ik ó w T ow : iPrzy.* N auk zaw artą. — Syn, który d o w iersza przytoczon ego b yt powodem* um arł W d zieciń stw ie.
— i73 —
b o se m i do w różki i aczem w tych ti'opf N ie ch o d ził, co Z gw iazd ko lei 6 m Chlubne uraieią brać horoskopy,
I dalsze roić nadzieie.
Za cna rodziców k rew niem ow lęciu >
N a św iat otw orzyła w ro ta ;
A trw ała zawsze w swem przedsięw zięciu»
T o r sław y ukaże cnota.
Na a k t w e s e l n i J ó z e f a N i e s i o ł o w s k i e g o .
» » « « « » • • « • • » * * * (o daw n y ch niew iastach. ) Mąż b y ł iey świadkiem niew innego życia, Czy się baw iła w kącie koło szycia, Czy dom spraw iała pilna gospodyni*
Czy się z Ołtarzem baw iła w św iątyni.
Ale Bóg za tQ prostactw o mniemane*
Spuszczał na dom iey skarby nieprzebrane!
W szystko się w ręku m nożyło czeladki, .Liczne i pew ne rodziły się dziatki.
W iara z m iłością p iln ie strzegła łoża*
Żyzność stokrotne oddawała zboża , Pełność mnożył* obory, śpiżdrnie;
N ic się na stronę nie rozeszło marnie*
K tokolw iek Ha iey postępki poglądał*
W takim żyć zw iązku i Umierać żądał;
B o cóż b yd ż m oże W tym ż y c iu mizernyrit S ło d s z e g o , iak żyć ż Przylacielem w ie tn y itt?
W sm utku pociecha» ochłoda w przypadku*
Ratunek w pracy, folga w niedostatku,
Tom n i Ner X L , l 5
— ~
N a b ic ia W chw ili złey niezwyciężona Mężowi swemu, iest poczciwa żona*
N i c n a d t o.
M iłość się ludzka na nadziei w spiera.
Ochota ro ś n ie , kiedy zysk odbiera.
Pow agę Panów utrzym uie władza.
M iałkosć dow cipu roztropność nagradza.
K redyt od cnoty zaw isł, a ufności, Żaden nie zjedna sobie bez w ierności.
Chceszli mieć z d ro w ie , yy z pom iarkow aniem , D o w cip się krzepi ukontentowaniem .
D o w cip u sama łatw ość iest początkiem , Chcesz ią otrzym ać, czyń w szystko porządkiem . W ięcćy płeć białą zdaniem mym zaszczyca W dzięk p rzyrodzony, n iź li piękność lica;
W iększe Pisarzów o w ybór staranie Słów i n iźli rzeczy, podlega naganie.
Kto chce zupełnie bydź uszczęśliw ionym, W ięcey poczciw ym ma bydź niż uczonym.
W ięcey przyiaciół n iźli m iłośników ; W ięcey niech ma c n ó t, niż umie ięzyków : W ięcey niech będzie zdrów n iśli bogaty, W ięcey o pokóy d b a, niż o intraty.
M aty1 folwarczek, nie dłużny nikom u, M ały ogródek, mały stolik w dom u:
Mały a rześki chłopiec do p o słu g i, Mały koniczek i ieden i d ru g i;
Mały sąsiadów p o czet» a poczciwy.
Gdy to mam w szystko, praw dziw iem szczęśliw y!
L ubię się ogrzać nim zima przem inie W małey izdebce, przy m ałym kominie.