• Nie Znaleziono Wyników

Szkoła podstawowa numer 24 - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szkoła podstawowa numer 24 - Zofia Siwek - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
1
0
0

Pełen tekst

(1)

ZOFIA SIWEK

ur. 1937; Bełżyce

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, szkoła podstawowa nr 24, odżywanie, tran

Szkoła podstawowa numer 24

Do szkoły poszłam zaraz na jesieni. Ale „szkoła”, to może zbyt szumnie nazwana, bo w jednym budynku było parę sal, chyba ze trzy. Podłogi w tych salach były ropowane – ropą posmarowane chyba, dlatego, żeby się nie brudziło, albo żeby kurzu nie było.

Druga część szkoły – mówię o szkole numer dwadzieścia cztery – była przy ulicy Karmelickiej. Tam też były zajmowane chyba trzy albo cztery pomieszczenia i to była taka szkoła w dwóch częściach. Dopiero po latach, pewnie w sześćdziesiątych latach gdzieś, może wcześniej, została wybudowana ta nowa szkoła przy ulicy Niecałej.

W szkole odżywiali nas. Dawali nam śniadanie, kakao było albo mleko i bułka jakaś zawsze. I jeszcze, co było utrapieniem, to dawali nam tran. Ten tran trzeba było pić.

Była pani woźna, która stała przy nas i każdemu dawała łyżkę tranu i kawałek chleba.

To było okropne, niedobre, ale to prawdopodobnie chroniło dzieci od gruźlicy. Dorośli chyba nie dostawali tranu w pracy, ale my dostawaliśmy i to dosyć długo – może rok, może dwa, nawet.

Data i miejsce nagrania 2016-04-14, Lublin

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Agnieszka Piasecka

Redakcja Agnieszka Piasecka

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Najpierw do pierwszej klasy chodziłem do [Szkoły Podstawowej] nr 23 przy ulicy Walecznych, później zmieniali nam rejonizację i chodziłem do szkoły nr 37 przy ulicy Bieruta..

Modne były takie kurteczki dla kobiet, to się lejbiki nazywały, takie rozkloszowane i też kolorowe.. Wcale nie czarne, nie szare, tylko właśnie czerwone, niebieskie,

Do tej szkoły chodziła moja siostra dwa lata, bo w szkole Urszulanek zdała maturę, tak zwaną małą maturę, która nie dawała prawa do studiowania. Trzeba było

Były wystawy, dekorowane często przez profesjonalistów, to było fajne, że sklepy miały wystawy i to nie były takie, że tu masło położył, a tam jabłko, tylko to były

chodziłem bodajże tylko trzy klasy, bo potem ze względów politycznych zostałem przeniesiony do innej szkoły.. Dlaczego ze względów

Ale tak, tych świąt [przedwojennych], to ja dużo nie pamiętam, bo byłam za mała, a później to już jedne, dwa może te święta były.. A jeszcze po wojnie w Lublinie też

Prywatki były organizowane też w innych mieszkaniach, ale najlepiej się tańczyło u nas, bo to było na parterze – przeszkadzaliśmy sąsiadom, na pewno, bo to dosyć głośno

Także można było posiedzieć sobie z kocem w Ogrodzie Saskim na tym terenie, gdzie stoi muszla koncertowa – tam była trawa i tam wolno było sobie właśnie siedzieć na trawie i