• Nie Znaleziono Wyników

Mieszkanie na ulicy Niecałej - Grażyna Jarząb - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Mieszkanie na ulicy Niecałej - Grażyna Jarząb - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

GRAŻYNA JARZĄB

ur. 1926; Lwów

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, przyjazd do Lublina, ulica Niecala 10, dzielnica Śródmieście, ulica Chopina, ulica Wyszyńskiego, warunki mieszkaniowe, wygląd kamienicy, projekt Lublin 1944-1945 – trudny fragment historii

Mieszkanie na ulicy Niecałej

Po przyjeździe do Lublina dostaliśmy mieszkanie na ulicy Niecałej, ono było przeznaczone dla ojca mojego. Wtedy sprawa mieszkań to była tragedia zupełna, nie było zupełnie mieszkań. My mieliśmy do wyboru na [ulicy] Chopina, ale to był parter i ojcu się to nie podobało albo na ulicy Niecałej, wtedy nazywała się chyba Wyszyńskiego. Ta ulica była w samym centrum miasta, ale ponieważ to jest jakby urwana ulica, to liczyło się na to, że będzie spokojna. Ojciec to mieszkanie wziął, no i oczywiście remont był robiony. To było duże mieszkanie. Zawsze imieniny mojego ojca były bardzo huczne, to było trzydzieści, czterdzieści osób przychodzących na spotkanie. Wieczorem zawsze była kolacja, bardzo uroczysta, wszyscy koledzy z Uniwersytetu przychodzili. Po śmierci rodziców zmniejszyłam mieszkanie, także mam w tej chwili tylko dwa pokoje, kuchnię i łazienkę.

Brama była otwarta, była dozorczyni, która pilnowała bramy, a zamykana była dopiero od godziny dziesiątej wieczorem. Otwierało się na dzwonek jeżeli ktoś przychodził, a nie miał swoich kluczy. Dozorczyni mieszkała zaraz obok mnie, także wchodziło się na piętro był na wprost jeden pokój, który zajmowała ta dozorczyni, a po prawej stronie było nasze mieszkanie, które wychodziło na drugą klatkę schodową. Tam było wyjście tak zwane służbowe. Przychodziła do nas gosposia, robiła pranie, nie było pralek, potem dopiero kupiło się Franie. Gosposia chyba raz w tygodniu przychodziła i zamiatała, robiła porządki, a tak to mama sama zajmowała się różnymi sprawami.

To była bardzo elegancka kamienica, w oknach klatki schodowej były witraże, był dywan na schodach. To wszystko zniknęło naturalnie. Kamienica ma duże podwórko, obudowane jest czteropiętrowymi domami. To jest duża kamienica, niestety uległa degradacji i to ogromnej. W tej chwili jest otoczenie sympatyczne, zmienili się lokatorzy. W ogóle cała starówka jest piękna, a Lublin zrobił się miastem bardzo

(2)

ładnym.

Data i miejsce nagrania 2013-10-08

Rozmawiał/a Piotr Lasota

Transkrypcja Karolina Lasota

Redakcja Piotr Lasota

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Podjeżdżałam autobusem czy trolejbusem z [ulicy] Królewskiej, to chciałam już wiedzieć, gdzie będziemy mieszkać, bo przecież to czekało się, myśmy jeszcze sześć lat

I kiedyś, pamiętam, z kolegą się tak uczepiłam tych sanek i on już przy Europie powiedział, żebym się puściła tych sanek: „Puszczaj się.. Puszczaj!” A ja nie

Ponieważ tam były trzy oddziały szkoły powszechnej, a ja już umiałam prawie, prawie czytać, więc poszłam do drugiego oddziału.. Rok byłam w freblówce, że się

I w czasie, kiedy uczęszczałem do liceum, Brama Krakowska cały czas była zamknięta, ponieważ trwał jej remont.. Chodziło się

Wtedy musiałem się przyznać, ale oczywiście powiedziałem, że jako młody chłopak to chciałem walczyć z Niemcami, więc była taka okazja. Do wojska nie

A gabinety lekarskie mieściły się w tym starym budynku, gdzie była Ubezpieczalnia, bo tam chyba teraz też się zmieniło, budynek Ubezpieczalni i obok stary taki budynek i on po

Ojciec musiał tam pojechać, ponieważ babcia była już u nas i udało mu się sprzedać tę posiadłość.. Rodzice kupili różne wartościowe rzeczy, które można było

Takie piękne lampy zabrane [były] z cegielni do tego mieszkania [przy ulicy] Zamojskiej, gdzie musieliśmy się przeprowadzić. Takie śliczne były