• Nie Znaleziono Wyników

Szczutek. R. 2, nr 32 (1919)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Szczutek. R. 2, nr 32 (1919)"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

mmmam

Oto Dostojny Panie Marszałku, niosę Ci w hołdzie bukiet prześliczny z nagłych wniosków uwity, wyrażając nadzieję, że do wyników pierwszego półroczu pracy dołączysz w następnej ka=

dencyi — drugie zero.

ROK II. Nr. 32. CENA N-RU 90 FEN. — K 1 50 10 SIERPNIA 1919.

Rys. Ii. Grusa.

S Z C Z U T E K S E J M O W I

(2)

Str. 2. — Nr. 32.

,,S Z C Z U T E K“

10. sierpnia 1919.

T E S T A M E N T A U S T R Y I

Żyłam z wami,, cierpiałam i płakałam, z wami;

Nigdy m i, kto lojalny nie był obojętny:

Dziś was rzucam, i idę w cienie — z cesarzami, A ze mną Radców dukyru sunie pochód smętny.

Wam zostawiam odchodząc jednego dziedzica, Papierową koronę, której nikt nie zmienia:

Me imię znikło dla was, jako błyskawica, l będzie jak .dźwięk pusty, trwać przez pokolenia.

Lecz wy, coście mnie znali, w podaniach przekażcie, Ze w korupcyi poczęte moje lata młode;

A póki Wilhelm walczył, siedziałam na maszcie, A gdy tonąf, z Wilhelmem ja, poszłam pod wodę...

Ale kiedyś, o czarnych losach zadumany Ongiś wiernych mi ludów, pozna, kto szlachetny, Ze płaszcz mojeęfp państwa był cały łatany I, jako towar wiedeński, tandetny.

Lecz zaklinam: niech żydzi nie tracą nadziei 1 iv nowych państwach świecą ,c. i k. k aga piec;

A kiedy trzeba, w walkę idą po kolei, Zaś kalumnie niech ciska lada oberwaniec.

Polsko ! W tobie tkwi jeszcze ma siła fatalna, Co nipie umartej na nic, ni czoła nie zdobi;

Lecz od dzisiaj cię będzie gniotła niewidzialna, Aż w biurokratów znowu twych synów przerobi!

Tiie-Sfowacki,

Z K U L O A R O W S E J M U

Na posiedzeniu komisyi fi nansowej skarżył się ponoś wi­

ceminister Byrka na skład urzę­

dników ministeryum, mianowa­

nych za poprzedniego gabinetu, z pośród których musiał nie­

dawno usunąć dwóch ...war­

szawskich fryzyerów.

Wolę warszawskich fryzye­

rów od austryackich urzędni­

ków ! — zawołał na to były minister poczty, towarzysz Ar­

ciszewski, przypijając do wie­

deńskiego radcostwa p. Byrki.

Zgoda, panie pośle — odpo­

wiedział spokojnie p. Byrka — tylko jedno zastrzeżenie; fry­

zyerów można robić ministra­

mi, bo cd mogą nic nie umieć, ale nigdy urzędnikami, którzy muszą pracować.

Towarzysz minister Arciszew­

ski umilkł.

— Dlaczego nasza lewica zwalcza ministra oświaty Łu- kasiewicza ?

— Bo Łukasiewicz jest profe­

sorem logiki.

— Czy wie pan, na co choro­

wał minister Karpiński podczas urzędowania ?

_ ?

— Na zwężenie kiszki docho­

dowej.

P A N 3 Ó G W K Ł O P O C I E

Po os: .gnięciu linii Zbrucza modlili się "dobrzy Polacy: „Bo­

że dzięki Ci, żeś nam dopomógł oswobodzić kraj z nieprzyjaciół zewnętrznych — dajże nam je­

szcze doczekać uwolnienia go od wrogów wewnętrznych !“

I teraz dobrotliwy Bóg, który ma zawsze dość słabości dla Polaków, nie wie, co zrobić z tą prośbą. Czy chodzi im o ży­

dów, czy o Pepesowców, czy Esdeków, Thugutowców, czy Witosowców, Okoniowców, czy Bliziniaków, Stapińszczyków, czy wielu innych jeszcze, któ­

rzy się wrogami wzajemnie na­

zywają? A niewiadomo, czy w razie, gdyby wysłuchał prośby wszystkich dobrych Polaków, zostałby kto jeszcze wogóle w Polsce...

C I E R P L I W Y

Mówi W ado do Stasia: jest w ministeryum wakans; weź się ostro do rzeczy, kandydatów mnóstwo. Czyż tak ? odpowiada Staś; trzeba się nad tem zasta­

nowić. Po tygodniu nowe spot­

kanie: cóż wakans ? pyta Staś.

Ale ó t ! miejsce już zajęte, sa- fanduło, mówi Wacio. Kapital­

nie, odpowiada Staś; teraz roz­

pocznę o nie starania. Zwaryo- wałeś ? dziwuje się Wacio. By­

najmniej — mówi Staś: był- oym nuaY — przed tygodniem

— Kilkudziesięciu przeciwni­

ków; teraz mam tylko jednego;

irocnę cierpliwości, przy do- bryćh plecach... kogo to człek nie wysadzi! Po miesiącu Staś był u celu.

— Czy wie wie pan o jakiej posadzie dla mnie ?

— A w jakim dziale mógłby pan pracować ?

— W każdym, proszę pana.

— Jakto?... A jakie szkoły skończył ?...

■ — 'Żadnych... 1 właśnie dlate­

go mogę jednakowo we wszyst­

kich ministeryach pracować.

N A U C H O

Wojownicy bł. p. Austryi mie­

wali w ostatnich czasach skan­

dalicznie podarte mundury i często gęsto chadzali bez butów.

W noku 1918 gdy jedna z ta­

kich kompanii maszerowała przez miasto, odzywa się jeden z widzów do sąsiada:

Mamy ładne wojsko, nie­

prawdaż ?

— Cóż chcesz, jak ojciec pi­

jak, to i dzieci bez butów cho­

dzą !

W gronie oficerów austr. roz­

prawiano szeroko na temat pi­

jaństwa b. cesarza Karola deba­

tując, co może być przyczyną tego ! Wtedy jeden odzywa się do drugiego: A cóżbyś ty ro­

bił, gdybyś widział, że twoja chałupa idzie na licytacyę ?

Po wyratowaniu b. cesarza (Karola z bagna na froncie wło­

skim zamierzano zmienić nazwę

rzeki Socza na ,,Karlsbad‘\

(3)

10. sierpnia 1919.

„S Z C Z U T E K"

Nr. 32- — Str. 3.

Prababkę Ewę kusił wąż, a dziś panią Ewcię kuszą węży­

ki...

— Co ma wspólnego Rosya z Anglią ?

— Rosya ma czerwony szyld na państwie, Anglia ma czer­

wony szyld (Rotschild) w kie­

szeni.

S Z W A J C A R S K I E

— Nie wstyd ci nosić skar­

petki z takiemi dziurami ?

— W aryat!... To przecie cały szyk... To oryginalne szwajcar­

skie.

W M I N I S T E R S T W I E S P R A W W O J S K O W Y C H

B A J K A

Był sobie liaz bardzo dobry król. Panował już długo, ciągle litościwe serce bolało go, gdy patrzał, jak przekupnie brali od biednych ludzi po dukacie za worek ziemniaków. 1 kazał otrąbić prawo nowe: ziemniaki kosztują jeno szeląg — kto żąda więcej, gardłem będzie ka- ran. Stało się, jako rozkazał król: odtąd prze­

kupnie brali po szelągu za ziemniaki, jak w pra­

wie było napisane, a dukata za worek. Rozgnie­

wał się ,król srodze i nakazał otrąbić pra­

wo: ziemniaki wrjajz z workiem kosztują jeno szeląg. I kto chciał mógł kupić za szeląg ziem­

niaki w worze, ale musiał je sobie wykopać sam. A za pożyczenie motyki brali lichwiarze d ukata.

A wówczas król nakazał motyki pożyczać zadanno, pod karą śmierci. Naonczas przestali przekupnie sadzić kartofle i lud ruszył pod pa­

łac królewski, błagając go: Miłościwy królu, nie wydawaj żadnych zarządzeń aprowizacyjnych, jeśli chcesz, by poddani twoi snać nie pomarli z głodu, ł usłuchał dobry król głosu swego lu­

du i sam przystał do paskarzy. pi.

„P “ — P O D S TA W Ą P O LITYK I

Proszę posłuchać:

Potwarcy Prusacy, przy leni przeróżni przy­

jaciele Polski powiadają: Pod przewodnictwem Piłsudskiego, Paderewskiego prestige Polski, ponadto powodzenie polskiej pożyczki państwo­

wej pod psem ! Powyższe pechowne położenie państwa powoduje paroksyzmy pociehy Pawlen- ki, Petlury, pozatem pomniejszych patafianów.

Prawdziwi politycy, przynagleni przez praw­

dziwego przyjaciela Polski Poincare‘go prze­

cząc przytoczonym pogłoskom prawią: Polska potąd pozostanie pokurczem, póki pospolici pso­

tnicy, psują podwaliny przyszłości, póki pra­

cę państwową podniszczają prywatni pedagogo­

wie, psiakrew (z domowem wykształceniem).

K O C H A N Y S Z C Z U T K U !

— Jak właściwie powinno mówić się po­

prawnie ministerjum czy ministerstwo

— Naturalnie, że: ministerstwo.

— Ale dlaczego ?

— Prosta rzecz! Przez analogię! Przecież nikt nie powie: świnjum, tylko: świństwo!

B I L I Ń S K I E M U _

Rys. K. Sichulskiego M Ą D R A M A M A

Mały Jasio, jadąc z mamą ko­

leją, spostrzegł, że nad pewną ubilcacyą jedno zero zostało starte, pyta:

— Mamusiu, dlaczego tu jest tylko jedno zero, a dav _ j by­

ły dwa.

— Bo to drugie zero było po niemiecku — odpow; >da, zasta­

nowiwszy się, mama.

R Ó Ż N I C A

W Wiedniu się sprawiałeś gracko I to ci tam policzone —

Ratowałeś austryacką

Teraz p o l s k ą zbaw k o r o n ę !

Jenerał: Cóż, czy sprawa uje­

dnostajnienia pozdrowienia woj­

skowego postępuje naprzód-?

Acljutant: Wedle rozkazu pa­

nie jenerale! Wszystkie oddzia­

ły witają się już jednakowo:

„Cześć!“, a tylko Intendantura

mówi jeszetze izawlsze* „Czesz cs !‘v

(4)

Str. 4. - Nr. 32. S Z C Z U T E K " 10. sierpnia 1919.

C Z A R N E N A B I A Ł E M

Narodowe święto Ojczyzny Wilsona Czynem winna uczcić

Polska wyzwolona.

To też wciąż myślałem D ni i noce długie, Jaką byśmy mogli

'Oddać jej usługę.

Aż tu raptem w prasie Gwar się wielki czyni, Że Jankesów brzydko

Szkalują murzyni;

A krzyk o pogromach Kolorowych ludzi Ogromną sensacyę

W całej Polsce budzi.

Ten i ów zamierza, Jak prasa doniosła — Z Polski delegować

Specyalnego posła, Żeby się zatroszczył

O murzynów czule 1 zaproponował

Jankesom klauzule.

Ale że nie wierzę

W skutek tych odtrutek — Więc na inny pomysł

Wpada dzisiaj „Szczutek Jak Stany, tak Polska

Ma przybrane syny:

IJolskę czernią żydy, A stany murzyny.

Gdy żyd do Jankesów Nie mą uprzedzenia — U nas negrofobstwa

Nie odnajdziesz cienia...

Gdyby więc zamianę Uczynić się dało Może to złagodzi

Awanturę całą ?...

Jjecz że Ameryce Winniśmy szacunek, Polska z własną krzywdą

Uczyni rachunek:

Za każdego negra,

Co robi w przemyśle — Nadwiślańska siostra

Żydów czterech wyśle.

H U M O R N A F R O N C I E

W czasie naszej ostatniej kontrofenzywy w Galicyi wscho­

dniej, weszło kilku „legunów“

do opuszczonego, ale cudem ja­

kimś ocalałego dworku szla­

checkiego. Koło kredensu na ścianie ujrzeli dużą tacę.

Powiada jeden: Jasiek, mo- żebymy tę tacę tego ?... To sry- bro.

— Ech nie warto brać, to nie jest srybro.

— Nie ? A skąd ty cholero wiesz, że nie ?

— E, byłi tu karaimy i tacę zostawili, potem nasi, po­

tem znów karaimy i znów na­

si, a ona furt wisi, to juz z pewnością nie jest srybro.

Strzelec podhalański prosi o przepustkę. Oficer nie zna je­

szcze gwary skalnego Podhala.

— Panie porućniku, posed- byk na miasto !

— Byk poszedł? Co za byk?

— Jobyk...

— A jeśli jesteś taki byk, to idź, idź...

Antek Makolągwa prosi sier­

żanta poraź trzeci o buty. Co m u na to sierżant odpowiedział, usłyszano przy raporcie:

— Panie poruczniku, szer.

Makolągwa żali się posłusznie, że pan sierżant kazali się poca­

łować...

— Spełniłeś rozkaz ? przery­

wa dowódca.

— Nie, panie poruczniku!

— Odstąp ! Nie wiesz, że we­

dle „Przepisów wnoszenia skarg", żołnierz żali się na roz­

kaz dopiero po wykonaniu ? Dowódca szpitala spotyka na gazonie kilku ułanów-pacyen- tów z pielęgniarkami pod rękę.

— Gałgany, z siostrami nie spacerować, tylko w łóżku le­

żeć !

Żołnierz stojący na posterun­

ku przyłapuje pewnego żydka na brzydkiej kontrabandzie. — Przerażony przemytnik ofiaro­

wuje mu coprędzej 100 koron łapówki, aby ujść kozy.

— Co ? — krzyczy żołnierz

— pan mnie chce przekupić.

O co to., to nie. Zbyt dobrym

jestem 'Polakiem, abym się dał

za sto koron przekupić!

(5)

10. sierpnia 1919.

,S Z C Z U T E K “

Nr. 32. — Str. 5.

N I E D A R A D Y !

Rys. M. Berezowskiej

S m o k (lichwa) do św. J e r z e g o (urząd walld z lichwą) Nie łechcz mię, bo, jak Boga kocham, pęknę ze śmiechu!

O J C I E C i S Y N

Oto jest krótka historya ojca i syna, którą z uwagą przeczy­

tajcie.

Ojciec urodził się — dajmy liia to w r. 1879. Najpierw po­

syłali go przez cztery lata do .„normałki“, potem przez ośm lat przepychał się przez gimna- zyum. Kuł jak wół. Uczył się po niemiecku i po grecku, po łjaoińsku i po francusku, bębnił zoologię i geologię, krystalogra­

fię i geografię, Cycerona; i Ma­

rona Szylery i inne cho­

lery. Nareszcie zdał maturę.

Ciocia dała mu w upominku

niklowy zegarzek, od wujcia do­

stał trzy „ryńskie", od' babci parę skarpetek za dwie szóstki i odrazu uczuł się wolnym o- bywatelem akademickim. Naj­

pierw poszedł na lewo, potem na prawio: i znowu uczył się da­

lej pandektów i karnego, cy­

wilnego i wekslowego, rzym­

skiego, polskiego i niemieckie­

go. Zdał dwadzieścia kolokwiów, cztery egzamina i trzy rygoro- za. ł Jaz ił z sali do sali, z wy­

kładu na wykład, z wiecu na wiec, z szynku do szynku. Piąt­

ki „w kupie“ nigdy nie widział, a dziury w bucie smarował a- tramentem.

Cztery -f- ośm = dwanaście, dwanaście -(- cztery = szesna­

ście. Tak uczył się razem przez szesnaście lat. 1 wyuczył się dokumentnie: dwadzieścia pięć guldenów na łapę co miesiąca.

Sługa pana praktykanta, sługa pana auskultanta, sługa pana suplenta, amannenta, albo inne­

go docenta bez centa. Człowiek na stanowisku może już myśleć 0 roznieceniu ogniska domowe­

go. Więc sobie tato wyszukał

mamę. Dwa pokoje z kuchnią

1 spiżarką, kupa dzieci, a na

dom daje 7 guldenów na miesiąc

i to kapaniną. Handelek, wekśe-

lek, rondelek, którym mu żo­

(6)

„S Z C Z U T E

A- 10. sierpnia 1919.

PAN CENZOR MYŚLI z drugiej sam uciekł i byłby poszedł do szewca, gdyby się nad nim nie zlitowała historya świata i wojna europejska. Naj­

pierw nie było nauki, bo przy­

szli Moskale, potem miał wolne, bo pana profesora wzięli do wojska. A potem sprzedał książ­

ki, przystał do legunów i dłu­

go go mama! w domu nie wi­

działa. Ale wiadomo, że istnieje i ho!ho!w ysoko zaszedł. Po­

dobno służy przy jakiejś k. u.

k. Laziken-kommando, tak ma­

ma słyszała ód kolegów, cho­

ciaż nie wie gdzie to jest. Na­

reszcie przyjechał, żeby mu te belfery napisały świadectwo, że zdał m|aturę wojenną, ale niech prędko piszą, bo ma tytko dwa

uczył biedaczek. Koronka jest, koronki nie ma, koronka nie stanowi żadnej różnicy. Ta co co tu gadaić, panie dzieju, on fasuje więcej na miesiąc, niż ja na cały rok. Tylko widzisz,

00

z ciebie dziecko będzie, jak pójdziesz do cywila ?

— Zawracanie głowy! Co ze mnie będzie ? Co z tata będzie na starość, to ważniejsze. Ot lepiej rzuć stary swoje głodne radoowstwo i chodź do mnie na folwark. Będziesz mi prowa­

dził buchalteryę. Boś się bieda­

ku szesnascie lat uczył!

D L A E T G O

— Na każdym kroku widzę dziś majtków marynarki pol­

skiej... Poco nam to, skoro przez koalicyę nie został przyznany Polsce ani jeden, najmniejszy nawet porteczek ?

Właśnie dlatego, że nie dano nam porteczków, musimy sprawić sobie bodaj własne majtki.

P O D P O Z W A G Ę

na głowę rozbija. Czekanie na awans i podwyżkę, na regula- (Cfye i ren umeracyc, dodatek, po­

datek i łatanie gatek.

Sztuka mięsa w poniedziałek, sztuka mięsa w niedzielę, i kne­

dle ze śliwkami, o ile śliwki są tanie.

Aż mu wreszcie zaświtała lep­

sza dola. Nie darmo przecież uczył się przez szesnaście lat.

Dali obić na nowo starą otoma­

nę, mama sobie zęby zaplom­

bować kazała, schowali 30gul­

denów do „sparkasy“ : lato zo­

stał radcą. Widzisz smyku za­

tracony, jak będziesz się uczył i dobrze sprawował, to może także wyjdziesz na lu d z i!

I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ta, panie dobrodzie­

ju, wojna. Tato się postarzał.

Z młodego durnia zrobił się. sta­

ry osioł, a z pana radcy, star­

szy radca. 1 teraz sobie powo­

lutku z głodu zdycha.

Syn tego ojca urodził się w r. 1901. Lepiej żeby się był nie urodził, taki darmozjad, za­

bijaka, próżniaczysko. Pisze du­

reń przez ó, a portki nosi ze starej tatusiowej kamizelki. Z pierwszej klasy go wyrzucili,

dni urlopu, a Lazikenkomman- do czekać nie może. Dał ta­

towi tysiąc koron (człowiek, pa- Ute dzieju, jak żyje takiego pa­

pierka nie widział), inanfieTun- dnął buciki i znowu pojechał.

Niech-że ci Bózia da wszystko najlepsze, syneczku !

Tymczasem wybuchła Polska i zasiała go dojrzałym, skoń­

czonym człowiekiem. Dawniej go mama bila trzepaczką po plecach, teraz zaś ma trzepaczki (i lo srebrne) na ramionach.

I trociny w głowie. Głupiś ! Jak­

by nie m iał trocin, lo ooby z niego było. Minęli te czasy,kie­

dy się ludzie przez szesnaście lat uczyli. No: i czego się stary nauczył? Że dureń nie pisze przez *ó ? Ou, w a ! Ty się ucz geografii i krystalografii, a ja wolę plecak ładować bankno­

tami. Jechał cię sęk, między na­

mi panienkami. Nie rób ze mnie waryata, bo mam harid- granata. A jeszcze nie wiedzieć, którą kamienicę kupię, bo grun­

tu teraz nie warto. A tato niech wie, że m a syna. Legumina że­

by była codziennie dla starego, a wieczór niech idzie na pi­

wo. Za lo, że się szesnascie kit

Wobec narzuconej nam klau­

zuli o mniejszościach narodo­

wych, czy -nie byłoby raczej wskazane, aby Polskę uznać państwem żydowskiem, a tylko domagać się przyznania Pola­

kom praw „większości"?

Z B R U K U L W O W S K I E G O

Pan generalny delegat powo­

łał do służby w namiestnictwie galicyjskiem b. austr. komisa­

rza miasta Lwowa, p. Grabow­

skiego. Uważamy, że w ślad za tą nominacyą powinny pójść dalsze. 1 tak: należy powołać jeszcze do służby byłego c. i k.

komendanta miasta gen. Letow- sky‘ego, dalej gen. Rimla, ka­

pitana Feingolda, komisarza

Char wat a i w. in.

(7)

N A K O M O R Z E

Leciwa pani Zuckerbergero- wa jedzie z osiemnastoletnią córką, piękną Dorą do Wiednia.

Na granicy czeskiej, urzędnicy skwapliwie przeprowadzają re­

w izję i (w gorliwości swej prze­

trząsają zawstydzoną pannę Do­

rę, iaż do ostatecznych ostate­

czności. Nie znalazłszy nic groź­

nego dla całości przesławnej republiki czesko-stowackiej, od­

chodzą. Wtedy starsza pani Zuckerbergerowa, jak zraniona tygrysica, rzuca się na nich i potrząsając ramieniem najbliż­

szego celnika, krzyczy:

— Nu, a na mnie to panowie nie jest czekawe ?

3 Z A C Z A S Ó W U K R A I Ń S K I C H

W Czortkowie na moście stoi posterunek ukraiński, złożony z dwóch żołnierzy. Przez most chce się przedostać pewien po­

lak, ale nie ma należytych do­

kumentów. Próbuje jednak szczęścia. Szyldwach go zatrzjr- m u je:

Stoj ! Kudy idesz !

Na to ów polak, nie tracąc

humoru, czyni mu nie tyle cen- zuralną ile ordynarną ruską propozycyę.

Szyldwach przekonał się o u- kraińskości przechodnia i po­

wiada do drugiego : Pusty! to nasz!

W tym samym Czortkowie m iała w urzędzie podjąć pie­

niądze niejaka pani Marya Ja­

nowska. „Urzędnik" ruski nie chce jej wypłacić pieniędzy, po­

nieważ nie umie ona podpisać się po rusku, a po polsku nie wolno.

A po francusku można?

— Nu, d a !

Podpisała więc „M. Janow- ka“ i wszystko hyło w po­

rządku.

J A Z D A N A O Ś L E

Austryacki „jenerał kawale- rvi“ dotarł do furty niebieskiej.

Nie chciano go wpuścić, ponie­

waż jenerał kawałeryi ma mieć konia. Zawrócił więc jenerał, a dostrzegłszy stojącego koło furty Fryderyka osiodłał go i

wjechał do bramy niebios. Stra­

żnik niebios rzecze do niego:

„Mówiłem ci jenerale, byś wje­

chał konino, a ty jedziesz na ośle!“.

P R Z E D W O J E N N Y T O W A R

Po występach znanego humo­

rysty LeonaWyrwicza we Lwo­

wie, publiczność nieco rozcza­

rowana, opuszcza salę teatrzyku.

Wiesz mężusiu, mówi pa­

ni Zofia do małżonka, albo mi się zdaje, albo te jego kawały Widziałam, ju ż i słyszałam przed sześciu laty.

Oczywiście, mówi mąż zgryźliwie, Wyrwicz sądzi, że to­

war przedwojenny zawsze je­

szcze najlepszy.

— Aha, więc dlatego kazano nam płacić takie paskarskie ce­

ny za bilety wstępu. Rozumiem.

G R Z E Ś

PISMO OB RAZKOW E DLA DZIECI

wszędzie do nabycia.

Str. 7. — Nr. 32.

„ S Z C Z U T E K“

10. sierpnia 1919.

Z TEKI KARYKATUR ED W A RD A G ŁO W ACKIEGO

Poseł Griinbaum Prezydent Wilson

(8)

Str. 8. — Nr. 32.

„S Z C Z U T E K ‘‘

10. sierpnia 1919.

A L L O N S A L F O N S D E L A P A T R I E !

Rys. K. Mickiewicza.

Czemu Europo nie chcesz być sowiecką

Czemu nie przemieniasz się ty w krwawe jatki?—

Trocki gdzieś przykucnął w Moskwie na przypiecku Drżą ze strachu Rady, drżą ze strachu Radki.

Jakoś nie udaje się ludów Komuna

W Berlinie przycichła znów Spartakus=gruppe Węgry przepędziły właśnie Belę Kuhna

Biedni bolszewicy! Wszędzie biorą w skórę...

W Polsce bez sowietów dobrze nam się dzieje Mamy, jaką chcemy, pros=i kons=tytucyę Chodzą rozmaite zło= i kazno=dzieje

Więc właściwie — po co robić rewolucyę?!

Wszak i tak rządzimy burżujską hołotą Co kto ino zechce to sobie ulepi

Niech się dalej krzepią Konopnickiej rotą Po co rewolucya ? Kiedy nam tak lepiej !

A d m in istracy a Szczutka na Galicyę i obszar byłej okupacyi austryackiej mieści się obecnie tylko w e L w o w i e Hotel G e o r g e ’a. Pieniądze i listy wysyłane do Krakow a d o zn a ją opóźnienia. A dm inistracya w W arszaw ie: Krakowskie

Przedmeście 9. Prenum erata „S zc zu tk a ' wynosi k w artaln ie K 16— M k 10'—

Kierownik literacki Stanistaw Wasyiewskt. Kierownik artyst. Kazimierz Grus Wydawca i redaktor odp. Alfred A/tenberg Drukiem Ign. Jaegera Lwów, Sykstuska 33,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Okoń po raz pierw ­ szy pyskow ał w sejm ie polskim, m arszałek T rąm pczyński chciał się coś bliższego dowiedzieć o tym bolszew iku Tarnobrzeskim.. Służąc

Rzecz stoi w zw iązku z obietnicam i, które poczynił kongres pokojow y żydom zam ieszkującym Polskę.. Munio zawsze do

W czasie oblężenia W arszawy przez Niem ców Milanówek uwiecznił się tem na kartach historyi, że istniało wówczas bezpośrednie połączenie kolejowe

Dalsze 3 króliki zarażone cholerą zjadła pew na rodzina z Kaźmierza, która zaraz potem poszła do teatru na W ygnanego Erosa.?. Zbliżam się do

trój przym ierza — siaduje se cicho przy kawie, jakby najzw yklejszy śm iertelnik.. W pow ietrzu coraz bardziej

— Bardzo mi się podoba podniosły, poetyczny styl tej konstytucyi, zwłaszcza ustęp o orle białym, który symbolizować m a jasność, m ajestat, moc, górność

M ieszkańcy tej wsi są zupełnie bezbożni, nie chcą iść do w ojska u kraińskiego i nie żyw ią żadnych uczuć narodow ych dla U krainy... Albo jedno albo

Bolszewicy zostaną sromotnie pobici, poczem zajmą Odessę, Archangielsk, M urm ań i podbiją Syberyę. Ukraińcy będą ostrzeliwać granatam i Lwów, wobec czego