• Nie Znaleziono Wyników

Tygodnik Rybnicki. R. 3, nr 39 (98).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tygodnik Rybnicki. R. 3, nr 39 (98)."

Copied!
32
0
0

Pełen tekst

(1)

16)

100 lat strażakom

Jubileusz Ochotniczej Straży Pożarnej w Rybniku

- Popielowie

15)

Biesiada z Dodą

Mieszkańcy Nowin bawili się na biesiadzie rybnickiej parafii św. Jadwigii

. ,oaiu

r < v r c-*- rr

Nr 39 (98) rok III ISSN 1896-8163 Nr indeksu 22491X Cena 1 zł

Rekin

biznesu $

Judyta Mojżesz -Jałocha, wicemiss Polonia z 2006 roku

podpowiada młodym ludziom jak zarobić pierwszy milion.

Strona 3

AKTUALNOŚCI

Niefortunne wyprzedzanie

21 września około godz. 15.30 na ulicy Raciborskiej doszło do zderzenia forda fiesty z bmw. - Trwa dochodzenie, ale wiemy, że kierujący fordem wyprzedzał i podczas manewru doszło do wypadku - informuje nadkomisarz Aleksandra Nowara z KPP w Rybniku. 45-letnia kobieta kierująca bmw doznała obrażeń ogólnych i złamania ręki, a prowadzący forda urazu kręgosłupa. Obydwoje trafili do rybnickiego szpitala. (m)

ZAPROSZENIE

Naukowo o Cystersach

„Dziedzictwo przyrodnicze i kulturowe na obszarze cysterskiej kompozycji przestrzennej” będzie tematem konferencji na­

ukowej, organizowanej przez Zespół Parków Krajobrazowych Województwa Śląskiego. Spotkanie odbędzie się w Ośrodku Szkoleniowo-Wypoczynkowym w Stodołach. Konferencj a j est okazją do uczczenia XV-lecia Parku Krajobrazowego „Cyster­

skie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich”. Patronat nad przedsięwzięciem objął nasz tygodnik i portal internetowy

nowiny.pl (m)

SPORT

Sprawiedliwy podział punktów

Piłkarze Ill-ligowego Energetyka ROW Rybnik z trudem zre­

misowali mecz z ligowym średniakiem - Orłem Babienica/

Psary. Strona 18

nowiny.pl

REKLAMA

(2)

2 Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 23 września 2008 r.

REKLAMA

Z DRUGIEJ STRONY

Kodeks Dobrych Praktyk Wydawców Prasy Izba

Wydawców Prasy

 Redakcja: 47–400 Racibórz, ul. Zborowa 4, tel. 032 421 05 10 e–mail: rybnik@nowiny.pl, nowiny.pl

Redaktor naczelna: Iza Salamon, izis@nowiny.pl (600 081 663)

Dziennikarze: Adrian Czarnota, a.czarnota@nowiny.pl (666 023 153), Beata Mońka, bmonka@nowiny.pl (507 083 735)

Reklama: Wojciech Ostojski, wostojski@nowiny.pl (600 081 664)

Redakcja techniczna: Jurek Oślizły, jo@nowiny.pl

 Portal nowiny.pl: Paweł Okulowski, portal@nowiny.pl

Wydawca: Wydawnictwo Nowiny Sp. z o.o.

Dyrektor Wydawnictwa Prasowego: Katarzyna Gruchot

 Druk: PRO MEDIA, Opole

© Wszystkie prawa autorskie do opra co wań graficznych reklam zastrzeżone • Mate- riałów niezamówionych nie zwracamy • Za treść ogłoszeń, reklam i tekstów płatnych redakcja nie ponosi odpowiedzialności.

TELEFON INTERWENCYJNY

0 600 081 663

TARTAK & MEBLE

EUROCLAS

Czyżowice, ul. Nowa 28 a, tel/fax. 032 451 33 38 lub 032 451 02 32 ww.euroclas.pl, euroclas@wb.pl

OFERUJEMY

Stal zbrojeniowa

Meble na wymiar

Więźba dachowa

Boazeria, podbitka, podłogi

Impregnacja ciśnieniowo-próżniowa

Jak wiadomo, dzieci wy- korzystają wszystko, byle- by skupić uwagę na czymś innym niż nauka.

Niezły zgryz

– Do pierwszych klas szkoły podstawowej chodzą dzieci, którym wypadają mleczaki.

Bardzo często się zdarza, że gdy mam przygotowany 5-minutowy fragment za- jęć na przypomnienie wia- domości o czasowniku, to zamieszanie wokół zęba wydłuża tę powtórkę do 25 minut – mówi Magda. Ale to przecież nic dziwnego. Ząb trzeba dokładnie zlustrować, a następnie pójść do łazien- ki, by zobaczyć, czy w buzi wszystko w porządku. Po- wracającego bohatera wita cała klasa.

A w piątek będzie tort Czasem jednak na nic stra- szenie, tym bardziej że dzie- cięcą wyobraźnię trudno utrzymać w ryzach. Magda

prowadziła tuż po wakacjach zajęcia z IV klasą, gdzie prze- rabiała czytankę o możliwo- ściach wyobraźni oraz o tym, co to prawdopodobieństwo.

– Chciałam ich wprowadzić w temat, więc kazałam im sobie wyobrazić sytuację, w której wchodzi do klasy pani dyrektor i informuje o dwóch tygodniach waka- cji. Nikt nie trudził się już w ocenę prawdopodobień- stwa. Wszyscy zrobili wiel- kie oczy i zaczęli się cieszyć, a niektórzy nawet pakować!

To jeszcze nie koniec. Poda- łam przykład innego zda- rzenia. Dzieci miały ocenić prawdopodobieństwo tego, że minister edukacji będzie w każdy piątek rozdawał w szkołach kawałek czekola- dowego tortu. Jedna nauczy- cielka skarżyła się potem, że jej uczniowie przerwali nagle piątkową lekcję i zażą- dali swojej nagrody! – śmieje się Magda Kamieniorz.

Krystian Szytenhelm

Pod kreską

Otwarcia Zasadniczej Szkoły Zawodowej zazdrości nam świat pracy w innych miastach

Pierwsza taka szkoła w południowej Polsce!

16 września odbyło się uroczyste otwarcie Za- sadniczej Szkoły Zawo- dowej w Rybniku.

– Jest to dla nas ważny dzień, tym bardziej, że otwar- cie tej placówki kosztowało tak wiele wysiłku – mówił podczas otwarcie Andrzej Korbasiewicz, prezes Izby Rzemieślniczej w Rybniku.

Cała praca przed nimi Mimo że inicjatywa napo- tykała dotychczas na liczne trudności, założyciele szko- ły zdają sobie doskonale sprawę z ogromu pracy, jaka przed nimi oraz wszystkimi uczniami jeszcze stoi. – Wasz dyplom będzie tyle wart, ile wasze umiejętności. Renoma tej szkoły będzie budowana w takim stopniu, w jakim chwalić was będą wasi pra- codawcy – tłumaczył Piotr Skrzypecki ze Spółdzielni Pracy „Oświata”. Uczniowie podchodzą do tego być może z mniejszą powagą, ale zdają

sobie sprawę, że rola pionie- rów nie jest łatwa. – Mamy nadzieję, że już za kilka lat będziemy mogli z dumą pochwalić się, że byliśmy uczniami pierwszego roczni- ka tej szkoły. Jest bardzo faj- nie. Chodzę tutaj na zajęcia trzy razy w tygodniu. Reszta to praktyki. Postaram się być dobrą uczennicą – obiecuje Patrycja Szymańska, uczen- nica w klasie fryzjerskiej.

Uznanie dla Rybnika Inicjatywa rybnickich rze- mieślników spotkała się z wielkim uznaniem wśród re- prezentantów świata pracy innych miast. Podziw zamie- niał się nawet w nieskrywa- ną zazdrość. – Patrzę na tę uroczystość z lekką nutą za- zdrości. My podchodzimy do otwarcia podobnej szkoły już trzy lata – dzielił się swo- imi przemyśleniami Karol

Andrzej Korbasiewicz i Piotr Skrzypecki podczas uroczystego przecinania wstęgi

Na uroczystym otwarciu Zasadniczej Szkoły Zawodowej zgromadziło się nie tylko grono pedagogiczne i uczniowie, ale także życzliwi inicjatywie rzemieślnicy

Grzybowski, dyrektor Izby Rzemieślniczej w Opolu.

Pochwałom nie było końca.

Dostrzeżono także wyjątko- wość naszego miasta. – Za- wsze uważałem, że Rybnik to pewna szczególnie rdzen- na śląska ziemia. Dlatego tym bardziej się cieszę, że inicjatywa ta powstała wła- śnie tutaj – zakończył swoje przemówienie Skrzypecki.

Rzemieślnicy najważniejsi

U podstaw tak głośno wychwalanej inicjatywy leży założenie, że odpowie- dzialność za umiejętności naszych przyszłych fachow- ców brać powinno środo- wisko rzemieślników, a więc ludzi najbardziej w tej dziedzinie kompetent- nych. Co jeszcze wyróżnia Zasadniczą Szkołę Zawo- dową od innych placówek?

– Na pierwszym roku zaję- cia praktyczne odbywają się dwa razy w tygodniu, później będzie ich więcej.

Planujemy także specjalne spotkania z producentami.

Mamy już podpisane poro- zumienia z takimi firmami, jak Opel czy Ford. Chce- my tam wysyłać naszych uczniów na krótkie prakty- ki, by zapoznali się także z najnowocześniejszą techno- logią swojego fachu. Ogólnie rzecz biorąc, nasza przewa- ga polega na podejściu do ucznia, przyszłego rzemieśl- nika. Dotychczasowe szko- ły zawodowe były gdzieś tam na ostatnim miejscu w większych zespołach szkół.

Dla nas to właśnie przyszli rzemieślnicy są najważniej- si – tłumaczy wyjątkowość nowej szkoły dyrektor Jan Delong.

Krystian Szytenhelm

Z życia stażystki

Magdalena Kamieniorz, studentka filologii pol- skiej dzieli się swoimi do- świadczeniami z praktyk

w szkole podstawowej

FOT. KRYSTIAN SZYTENHELM

FOT. KRYSTIAN SZYTENHELM (2)

KOME NT UJ A RT YK UŁ Y

a JA

myślę...

(3)

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 23 września 2008 r. AKTUALNOŚCI 3

Dopiero w weekend w ponad 8 tysiącach domów zrobiło się cieplej. Wszystko z powodu uszkodzonej rury.

Zmarznięci rybniczanie

FOTBEATAMOŃKA

Ciepłe ubrania i piecyk elektryczny pomagają Danieli i Józefowi Dzieńkowskim wytrzymać w zimnym mieszkaniu

- Na dworze jest chyba cieplej, niż u nas w domu - przyznaje w środę przed południem Józef Dzieńkow- ski, mieszkaniec osiedla Dworek. Od kilku dni w podobnej sytuacji jest wiele rybnickich rodzin.

- Gorzej mają ludzie z małymi dziećmi - zauważa Daniela Dzieńkowska, żona pana Józefa. Jak sobie radzą?

- Dogrzewamy mieszkanie piecykiem elektrycznym, zakładamy ciepłe swetry i skarpety, a w nocy śpimy pod pierzyną i w grubych piżamach - wyliczają. Na­

wet codzienne gotowanie staje się o wiele przyjem­

niejsze. - Jak gotuję obiad to przynajmniej w kuchni jest cieplej. Za chwilę wstawię ciasto do piekarnika, to też przy okazji trochę się ogrze- jemy - śmieje się pani Danie­

la, choć zimne kaloryfery to raczej powód do irytacji. Jed­

nak państwo Dzieńkowscy starają się zachować spokój.

- Cóż przyjdzie z nerwów?

- podsumowują. Lecz przy­

znają, że korzystanie z pie­

cyka elektrycznego to dość kosztowne rozwiązanie dla budżetu dwojga emerytów.

Już wiedzą, że muszą się uzbroić w cierpliwość, bo w ich domu sezon grzewczy za- cznie się kilka dni później, niż w innych rejonach Rybnika.

„Sezon grzewczy - okres, w którym warunki atmosfe­

ryczne powodują koniecz­

ność ciągłego dostarczania ciepła w celu ogrzewania obiektów” - taką oto defini­

cję podaje Rozporządzenie Ministra Gospodarki i Pracy.

Innymi słowy, przepisy nie określają dokładnego termi­

nu rozpoczęcia i zakończenia sezonu grzewczego. - Taką decyzję podejmują nasi od­

biorcy, czyli między innymi spółdzielnie mieszkaniowe.

Jak tylko dociera do nas faks ze zleceniem, by rozpocząć ogrzewanie mieszkań, zaczy­

namy grzać - wyjaśnia w śro­

dę rano Andrzej Waliszewski, kierownik Zakładu Cieplne­

go w Rybniku. Dodaje, że od 15 września włączają ogrze-

wanie w poszczególnych rejonach miasta. Niestety, ponad osiem tysięcy odbior­

ców m.in. z Nowin, Dwor­

ku, Sławików, Kilińskiego i Rejmonta czeka próba wy­

trzymałości. Kaloryfery w ich domach mają być ciepłe dopiero około 20 września.

- Podczas uruchamiania sieci okazało się, że w okolicy ron­

da na Wodzisławskiej mamy uszkodzoną rurę, którą trze­

ba wymienić. Roboty powin­

ny zakończyć się do soboty.

Nasza sieć ma ponad 30 lat i takie sytuacje mogą się zda­

rzać - przyznaje Waliszew- ski. - Lepiej, żeby teraz to naprawili, niż żebyśmy prze­

żyli powtórkę sprzed chyba dwóch lat. Wtedy też przez tydzień mieliśmy zimne ka­

loryfery, tyle tylko, że było to w środku zimy - komentują państwo Dzieńkowscy. I do­

dają: - mamy nadzieję, że w sobotę będziemy już mieć cie­

pło w domu. Doczekali się. W weekend kaloryfery zaczęły grzać. Beata Mońka

► I TY MOŻESZ ZOSTAĆ REKINEM BIZNESU - W Rybniku rozpoczyna działalność Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości

„Zarobienie pierwszego milio­

na nigdy nie było tak łatwe...” - zachęca przyszłych biznesmenów Akademicki Inkubator Przedsię­

biorczości w Rybniku. Aby zało­

żyć własną firmę wystarczy mieć pomysł i 200 zł miesięcznie.

Akademickie Inkubator Przed­

siębiorczości to inicjatywa funk­

cjonująca w Polsce od czterech lat. Daje ona szansę młodym lu­

dziom na założenie firmy najniż­

szym kosztem, przy minimalnym ryzyku. Takich firm działa już 420 w ponad 30 inkubatorach.

W 2007 zarobiły 8 mln zł. Jak za­

pewniają propagatorzy tej idei:

„Młody przedsiębiorca nie musi mieć lokalu, grubego portfela i znajomości. Wystarczy dobry pomysł”. Teraz dzięki pomysłowi rybniczanie i ich koledzy z są­

siednich miast mają szansę stać

się rekinami biznesu. - Wszelkie formalności, związane z założe­

niem firmy trwają 15 minut. Wy­

starczy do nas przyjść, zapoznać się z regulaminem współpracy i podpisać umowę. Za 200 zł mie­

sięcznie zapewniamy obsługę księgową, pomoc prawną, jak i szkolenia. I co ważne dla przy­

szłych przedsiębiorców: ZUS i podatek jest odprowadzany od przychodów firmy - wyjaśnia Judyta Mojżesz-Jałocha, koordy­

nator AIP w Rybniku.

Inkubator bierze młodych biznesmenów pod swoje skrzy­

dła maksymalnie na dwa lata.

Jednak już wcześniej pomaga przygotować się firmom do sa­

modzielnego funkcjonowania na rynku. - Mamy wiele przykładów z innych inkubatorów, których

„podopieczni” po kilku miesią­

cach, czy też roku działalności wyszli na rynek i dobrze sobie radzą - dodaje. Oczywiście pod­

stawowym kluczem do sukcesu jest pomysł. - Każdy pomysł jest wart rozważenia. Nie mówimy:

nie takim pomysłom na biznes, jak sprzedaż przez internet, czy udzielanie korepetycji - zauważa Mojżesz-Jałocha. Przywołuje też przykład katowickiej firmy, która sprzedaje i wynajmuje na przy­

jęcia m.in czekoladowe fontanny.

Zadaniem Akademickiego Inku­

batora Przedsiębiorczości jest pomoc w znalezieniu jak najlep­

szego pomysłu, jak i nawiązaniu pierwszych kontaktów bizneso­

wych. Do rybnickiego inkubatora już zgłosił się przedsiębiorca zain­

teresowany nawiązaniem współ­

pracy z firmami z branży infor­

matycznej, jak i marketingowej,

zajmującej się badaniami rynku.

W połowie października odbędzie się spotkanie oficjalnie inauguru­

jące działalność Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości w Rybniku. Jednak już teraz osoby, które mają pomysł na własny biz­

nes, mogą przyjść na konsultacje.

Oferta AIP jest skierowana nie tylko do studentów, ale i uczniów oraz absolwentów. Więcej infor­

macji można znaleźć na www.in- kubatory.pl Można też odwiedzić biuro AIP w Rybniku, znajdujące się w budynku Akademii Ekono­

micznej przy ul. Rudzkiej (III p., pokój nr. 3.18). Natomiast szan­

są zdobycia cennych informacji będzie organizowana w Katowi­

cach, 25 września, konferencja na temat finansowania e-biznesu (http://www.dotacjenafirme.pl).

Beata Mońka

FOTBEATAMOŃKA

U nas można założyć firmę w 15 minut - przekonuje Judyta Mojżesz-Jałocha, koordynator AIP w Rybniku

REKLAMA

Nowy Chevrolet Av

Praktycznie doskonały

A V/ C fi todoskonała oferta. Obejmuje bardzo bogate wyposażenie standardowe: ekonomiczny silnik 1,2 84 KM, AA V C zintegrowany radioodtwarzacz CD i MP3, centralny zamek, elektryczne szyby z przodu, wspomaganie kierownicy i system AB5! Weź udział w konkursie Chevroleta i zostań właścicielem nowego Aveo Szczegóły na www.chevrolet.pl.

"Podana kwota stanowi 50-pracentową wpłatę własnę w kredycie 50/50 CMAC Bank Polska S.A. dla wersji 3-drzwiowej.

CHEVROLET - MARKA GENERAL MOTORS

FIJAŁKOWSKI

Rybnik, ul. Żorska 75, tel. 42 39 700, www.fijalkowski.pl Jastrzębie Zdrój, ul. Armii Krajowej 70, tel. 47 67 000 www.chevrolet.pl

Infolinia 0 801 811 911 CHEVROLET

Promocja obowiązuje od 05.0S.2008 r„ jest dostępna udystrybutorów bioręcych udział w kampanii. Liczba samochodów w promocji ograniczona. Okres kredytowania 12 miesięcy. RRSO 4,12%.

Zużyciepaliwa (pomiardokonany zgodnie z norm? określoną w dyrektywie 1995/IOO/UE} w cyklu mieszanym dla wersji Aveo zsilnikiem 1.2 - 5.51/100 km;emisjaCOj-132g/km. Informacjenatemat ilomowanra samochodu, przydatnoścido OdzyskuIrecyklingusg dostępne pod adieseminternetowym www chewoiet pi-

EIWK PI RH LU IT

WYPRÓBUJ, A ZROZUMIESZ

www.peugeot.pl

Spójrz na rzeczywistość z innej perspektywy. Nowy Peugeot 308 SW w niezwykły sposób zmienia doświadczanie przestrzeni. Nie opiszą tego nOWtf żadne słowa. Po prostu trzeba to przeżyć. Na początek poznaj niezwykłą ofertę 3x3. Nowy Peugeot 308 SW w kredycie 3%, z ubezpie­

czeniem za 3% wartości samochodu oraz dodatkowym, trzecim rokiem gwarancji . Zapraszamy.

PEUGEOT. ZAPROJEKTOWANY, BY CIESZYĆ.

308 SW

*

PEUGEOT

PEUGEOT REKOMENDUjE TOTAL.

* Gwarancja2 lata + I rok. Przedłużeniegwarancji na trzeci rokobowiązuje do przebiegu 150000 km, zgodnie zwarunkami umowy PeugeotOPTIWAY. Rzeczywista rocznastopa oprocentowania dlasamochodu Peugeot 308 SW wcenie 78000 zł, przy wpłacie własnej 30%, kredytowanej opłacie przygotowawczej wwysokości 4%, wynosi dla kredytu na: 12 miesięcy - 11,42%, 24 miesiące - 7,62%, 36 miesięcy - 6,31%. Szczegóły w salonie Peugeot. Zużycie paliwaw cyklu mieszanymwynosi od 4,9 do 7,81/100 km, emisjaCO2 wynosi od 129do 185g/km. Informacje dotyczące odzyskui recyklingu samochodów wycofanych z eksploatacjidostępne są na stronie internetowej: www.peugeot.pl

Uliarczyk, Rybnik, ul. Wodzisławska/Żwirowa, tel. 032 432 95 30

(4)

4 AKTUALNOŚCI Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 23 września 2008 r.

– Akcja z insygniami jest prowokacją, by rybniczanie bardziej interesowali się hi- storią naszej małej ojczyzny – tłumaczy szerszy kontekst propozycji łańcucha Lech Gęborski, członek Bractwa Kurkowego.

Radni chcą, prezydent mniej

Na ostatniej sesji radni przyjęli wzór prezydenckie- go łańcucha, który zapropo- nowało Bractwo Kurkowe.

– Wzór insygnium miejskiego w postaci łańcucha zawiera symbolikę, narastającą przez osiem wieków istnienia Mia- sta, od czasów najdawniej- szych po dzień dzisiejszy – czytamy w opisie dołączo- nym do projektu uchwały.

Łańcuch robi wrażenie i będzie z pewnością atrak- cyjnym elementem podczas ceremoniału ważniejszych wydarzeń związanych z ży- ciem miasta. Sam prezydent nie był jednak z początku zadowolony z tego projektu.

– Nie jestem fanem tego po- mysłu. Spotykam się jednak z wieloma przedstawicielami władz. Podczas różnych uro- czystości taki łańcuch nie tylko dodaje splendoru, ale jest jakby narzędziem pracy – powoli przekonuje się do inicjatywy prezydent.

Nie tylko dla ceremoniału

Radni przyjęli uchwałę, a bractwo ma już nawet spon- sora, który sfinansuje wy- konanie łańcucha. Jednak

Radni zaakceptowali pomysł Bractwa Kurkowego na prezydencki łańcuch, nowe insygnium miasta

Prezydent na łańcuchu!

przyjęty przez radę projekt musi być jeszcze zaopiniowa- ny przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Admini- stracji, co potrwa 3 miesiące.

Jeśli odpowiedź minister- stwa będzie pozytywna, już wkrótce w urzędzie miasta powinna powstać nowa ga- blota. – Chcielibyśmy, by łańcuch znalazł się w specjal- nej gablocie, która mieściła- by klucze do bram, tabliczki wszystkich znanych włoda- rzy miasta oraz księgę z opi- sem ich losów. Chodzi o takie specjalne miejsce dla symbo- li władzy, taką izbę pamięci – tłumaczy Gęborski. Człon- kowie bractwa mają więc na uwadze nie tylko godność wizerunku prezydenta, ale i dbanie o pamięć historycz- ną. – Sam pomysł powstał już wiele lat temu, trudno powiedzieć, kiedy dokład- nie. Teraz jednak nadszedł w końcu czas, by poszukać w naszej współczesności odpo- wiedniego miejsca dla ducha tradycji – wyjaśnia strażnik honoru i tradycji w bractwie kurkowym.

To jeszcze nie wszystko

Sam projekt łańcucha nie kończy więc działań bractwa kurkowego. – Łańcuch jest symbolem ciągłości władzy w Rybniku. Samo jego prze- kazanie powinno być bardzo uroczystym aktem. Chcemy równocześnie pójść za cio- sem i będziemy zachęcali naszych rajców, by zaakcep- towali pomysły na pozostałe

insygnia – zdradza Gęborski.

Rybnik posiada już obecnie herb, hejnał, flagę oraz wzór łańcucha. Do kompletu bra- kuje jeszcze kluczy do bram miasta, sztandaru, laski oraz dzwonków przewodniczące- go rady, które służyły do dys- cyplinowania rajców. Może i w dzisiejszych czasach dzwonki spełnią swoją rolę?

Przekonamy się. Tymczasem miastu przydałoby się także zawołanie, twierdzą członko- wie bractwa.

Praca i honor

Istnieje już pomysł na ten ostatni element symboliki naszego miasta. – Spytano mnie o zawołanie dla Rybni- ka. Zaproponowałem „Labor et honor”, czyli praca i honor.

Starałem się ogarnąć warto- ści związane z Rybnikiem.

Szukałem między innymi na sztandarach wśród róż- nych starych motywów. Jest więc praca, która nie bierze pod uwagę żadnych przyna- leżności państwowych czy etnicznych. Nie może być tak- że rozumiana w kategoriach

pola walki, wyścigu szczurów.

Stąd nie przypadkowe jest uzupełnienie tego zawołania o honor. Ta sentencja jest na tyle ważna, że powinna być pewnym motywem przewod- nim, celem. Nawet jeśli niedo- ścignionym, powinniśmy do niego dążyć – tłumaczy wagę zawołania Bogdan Kloch, dy- rektor muzeum.

To prowokacja!

Bracia Kurkowi zdradzają, że przyświeca im ambitny cel. – Akcja z insygniami jest prowokacją, by rybniczanie bardziej się interesowali hi- storią naszej małej ojczyzny.

Powinno się wokół niej sku- pić jak najwięcej organizacji.

Jesteśmy tylko jedną z wielu grup. Powinniśmy natomiast dbać o naszą pamięć histo- ryczną wspólnie. Ta akcja może być taką płaszczyzną współdziałania. I to jest dobre dla całego miasta, chociażby ze względów ekonomicz- nych, czyli na przykład przy walce o środki europejskie – zachęca do współpracy Gęborski.

Lider regionu musi się wyróżniać

Bogdan Kloch wskazuje jesz- cze na inną wartość akcji z insygniami. – Rybnik jest miastem, które ma bardzo wiele do powiedzenia. Aspi- racje są takie, by być liderem regionu, a jeśli tak, to miasto powinno się wyróżniać. Stąd głowa miasta powinna posia- dać podobny symbol władzy.

Kiedyś przykładano do sym- CO SYMBOLIZUJE ŁAŃCUCH

Główna część łańcucha, tzw. serce lub szyld, wzorowana jest na krzyżu greckim, który był również stosowany jako element architektury gotyckiej. Trzy gwiazdy sym- bolizują wsie, z których Rybnik powstał, czyli Rybinek, Łony i Zagrodniki. Serce zawiera także herb miasta z łacińskim napisem „Miasto Rybnik”. Sam łańcuch natomiast składa się z 27 ogniw, z których każde symbolizu- je konkretną dzielnicę miasta. Projektant Krzysztof Dublewski jest przekonany, że będzie to jeden z ładniejszych łańcuchów w Polsce.

Nadszedł w końcu czas, by poszukać w naszej współczesności odpowiedniego miejsca dla ducha tradycji – wyjaśnia powody akcji Lech Gęborski

boli wielkie znaczenie. Myślę, że dzisiaj powinniśmy to kon- tynuować w chociażby takim małym stopniu – popiera ini- cjatywę Bractwa Kurkowego dyrektor muzeum. Podobnie wypowiada się Gęborski. – W dobie postępu globalizacji co- raz więcej społeczeństw szu- ka w swojej historii pewnej przyjaznej odrębności.

Krystian Szytenhelm

Czy pomagamy?

Mykanów

Na ostatniej sesji radni jed- nogłośnie przyjęli uchwałę o pomocy dla gminy Myka- nów, do której 15 sierpnia wtargnęła trąba powietrzna.

Rybnik przekazał 50 tys. zł na pomoc poszkodowanym oraz usuwanie skutków tego kataklizmu.

Iwano-Frankiwsk Wcześniej jednak władze miasta apelowały o pomoc dla Iwano-Frankiwska – Miasto Rybnik, kierując się poczuciem ludzkiej solidar- ności oraz mając na uwadze partnerską współpracę, włą- czyło się aktywnie w szero- ko pojętą akcję pomocy dla partnerskiego miasta, Iwano- -Frankiwska na Ukrainie, do- tkniętego żywiołem powodzi

– czytamy na stronie urzędu miasta. Problem w tym, że rybniczanie niezbyt tłumnie zareagowali na apel ofiaro- wania naszym przyjaciołom z Ukrainy takich niezbęd- nych tam teraz rzeczy, jak środki czystości, lekarstwa, śpiwory czy koce.

4 darczyńców

W rybnickiej placówce Pol- skiego Czerwonego Krzyża, gdzie już tylko do końca września składać można dary dla poszkodowanych na Ukrainie, pojawiło się do- tychczas jedynie 4 darczyń- ców. Ofiarowano przede wszystkim koce, śpiwory, środki czystości, pościel oraz ręczniki. Jednak ma- gazynier nie ma zbyt wiele pracy z segregowaniem i po-

rządkowaniem darów. – Z doświadczenia wiemy, że niestety nie ma zbyt wielkie- go zainteresowania takimi publicznymi zbiórkami. To jest chyba zbyt odległy dla nas problem. Wyjątek stano- wiła jedynie powódź z 1997 r. Wtedy było bardzo wielu darczyńców, także pośród firm. Nasze społeczeństwo zresztą nie jest zbyt bogate, więc może dlatego tak małe zainteresowanie – zastana- wia się Hanna Szambelan, kierownik PCK w Rybniku.

W wyniku powodzi, jaka nawiedziła w tym roku za- chodnią Ukrainę, zginęło kilkadziesiąt osób, w tym dzieci. Szczęśliwie ocaleni czekają na wsparcie, także ze strony rybniczan.

Krystian Szytenhelm

Uchwały rady miasta podejmuje się łatwo, jednak sami rybniczanie niestety nie garną się do pomocy ofiarom żywiołów

Magazynier nie ma zbyt wiele pracy przy porządkowaniu darów dla powodzian w Iwano-Frankiwsku

FOT. KRYSTIAN SZYTENHELM

FOT. KRYSTIAN SZYTENHELM

(5)

5

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 23 września 2008 r. GORĄCY TEMAT

Dzięki naszej interwen- cji, w ostatniej chwili wstrzymano wylewanie asfaltu na ulicy Ze- brzydowickiej, który w niedługim czasie musiałby zostać skuty!

Okazuje się, że rury odprowadzające desz- czówkę mają zbyt małą przepustowość i muszą zostać wymienione.

Fuszera, czyli jak powstają „wody gruntowe”

Po naszej publikacji w ostat- nim numerze, zatytułowanej

„Popłyną z terminem?”, nasz czytelnik zadzwonił do nas poirytowany słowami wice- prezydenta Śmigielskiego, jakoby problemem w pra- cach na ulicy Zebrzydowic- kiej były „wody gruntowe”.

Okazuje się bowiem, że plac budowy zalewa... odpływ po- bliskiego stawu Gliniok! Stare rury były już bardzo popęka- ne. – Gdy woda zaczęła wyle- wać, robotnicy zasypywali ją piaskiem! Zadziałała zasada, czego nie widać, tego nie ma.

Tak powstały te ich „wody gruntowe” – zdradza tajem- nice placu budowy nasz czy- telnik, Zenon Wieczorek.

Nieszczelne rury Michał Śmigielski potwier- dza, że informacja o wodach gruntowych była pomyłką.

– Jak robiono przyczułki mo- stowe, było sucho. Ale jak już zaczęto dalsze roboty, w zagłębieniach pod wiaduk- tem pojawiła się nagle woda.

Myśleliśmy, że to wody grun- towe, takich też udzieliliśmy informacji państwa redakcji.

Zaczęliśmy jednak drążyć te- mat i doszliśmy do wniosku, że występują nieszczelności w kanalizacji. One są już na dzień dzisiejszy naprawione.

Sprawa ulicy Zebrzydowic- kiej byłaby załatwiona. „Tygo- dnik Rybnicki” jednak odkrył teraz, że część zlecenia zosta- ła wykonana nieprawidłowo!

– tłumaczy problemy i nieja- sności, związane z pracami na ulicy Zebrzydowickiej Michał Śmigielski.

Urzędnicy nie widzieli problemu Dziękujemy za uznanie, to jednak nie my odkryliśmy nie- prawidłowości Rejonowego Przedsiębiorstwa Robót Dro- gowych, które jest wykonaw- cą interesującego nas odcinka.

Interweniowaliśmy dzięki zgłoszeniu sprawy przez na- szego czytelnika, Zenona Wieczorka. Gdy przez ponad miesiąc urzędnicy nie zwra- cali uwagi na podejmowany przez niego temat, zadzwonił do naszej redakcji. – Około 15. sierpnia zacząłem infor- mować władze miasta, że po jednej stronie drogi robotnicy wyrwali rury i zasypali ciąg wodny, który odprowadzał wodę z pobliskiego stawu

„Gliniok”. Projektant pewnie pomyślał, że płynie tędy desz- czówka. Gdyby tak było, nie ma żadnego problemu, by puścić ją jednym, pozostawio- nym po drugiej stronie ulicy, kanałem. Ale nie zauważono, że to odpływ z naturalnego zbiorowiska, pod którym znaj- duje się kilka żył wodnych! I tu jest pies pogrzebany. Kto wydał zezwolenie na podłą- czenie wody spławnej ze sta- wu do rur deszczułkowych?

– pyta zirytowany Zenon Wie- czorek.

Szybka reakcja wiceprezydenta na nasze zdjęcia

Dowiedzieliśmy się, że takie rozwiązanie nie jest czymś nieprawidłowym. Wszyst- ko zależy oczywiście od pa- nujących warunków, ale połączenie odpływu stawu z rurami deszczułkowymi jest dopuszczalne. Jednak przed- stawiliśmy w urzędzie mia- sta zdjęcia, dotyczące innego problemu, na który zwrócił nam także uwagę nasz czy- telnik. Otóż odpływ stawu połączono z odpływem desz- czówki. Okazuje się jednak, że przepustowość tej jednej nitki, która ma teraz odpro- wadzać i deszczówkę, i wodę ze stawu... została zmniej- szona! Ulica zamieniała się czasami w rzekę, nawet gdy wodę odprowadzały dwie nitki o dużej przepustowo- ści. Można się spodziewać, co się będzie działo teraz, gdy po jednej stronie odpływ zli- kwidowano, a po drugiej wy- mieniono rury na mniejsze.

– Wykonawca mógł zmniej- szyć przepustowość tych rur.

Rura betonowa stawia wo- dzie większe opory ze wzglę- du na swoją szorstkość. Przez rury plastikowe deszczówka popłynie szybciej, więc moż- na zmniejszyć ich przekrój...

ale nie do takiego stopnia!

– wyjaśnia zaalarmowany Śmigielski.

Interwencja w ostatniej chwili!

Wiceprezydent zaintereso- wał się naszymi zdjęciami do tego stopnia, że dwie godziny później znaleźliśmy się na placu budowy. Nie padał na szczęście deszcz, gdy przepro- wadzana była wizja lokalna.

Jednak mimo to, woda w no-

OBYWATELSKA ODPOWIEDZIALNOŚĆ RYBNICZANINA + INTERWENCJA TYGODNIKA RYBNICKIEGO + SZYBKA REAKCJA WŁADZ MIASTA = OCALENIE ULICY ZEBRZYDOWICKIEJ PRZED KUCIEM ŚWIEŻO POŁOŻONEGO ASFALTU!

Zdążyliśmy z interwencją!

To, że państwo to teraz wykryli, a więc jeszcze przed wylaniem asfaltu, ma oczywiście olbrzymie znaczenie. Nie pozwolimy wykonawcy wylać asfaltu, dopóki nie wymieni tych rur – chwalił Michał Śmigielski podczas wizji lokalnej na placu budowy na ulicy Zebrzydowickiej.

Plac budowy na ulicy Zebrzydowickiej zalewały nie wody gruntowe, ale nieszczelny odpływ z pobliskiego stawu „Gliniok”. – Gdy woda zaczęła wylewać, robotnicy zasypywali ją piaskiem! Tak powstały te ich „wody gruntowe” – zdradza tajemnice placu budowy nasz czytelnik, Zenon Wieczorek.

Zenon Wieczorek pokazuje rurę, do której wykonawcy podłączyli wody spławne ze stawu

wych, mniejszych rurach

leciała bardzo obficie. To zrozumiałe, biorąc pod uwagę fakt, że kanalizacja ta służy teraz także jako odpływ dla pobliskiego sta- wu. Jednak wraz z załama- niem pogody, studzienki zaczęłyby wylewać, nowo oddana ulica zamieniłaby się w rzekę. By następnie zwiększyć w tym miejscu przepustowość kanałów

odwadniających, trzeba wymienić rury na większe, a to oznaczałoby kucie świe- żo położonego asfaltu! – To, że państwo to teraz wykryli, a więc jeszcze przed wyla- niem asfaltu, ma oczywiście olbrzymie znaczenie. Nie pozwolimy wykonawcy wylać asfaltu, dopóki nie wymieni tych rur. Termin otwarcia ulicy nie ulegnie jednak przesunięciu, czyli

nadal mówimy o końcówce września – uspokaja Śmigiel- ski. W najbliższy poniedzia- łek odbędzie się w Urzędzie Miasta specjalne spotkanie, na którym zapadną decyzje, co dalej z pracami na ulicy Zebrzydowickiej oraz jakie konsekwencje poniesie wy- konawca. Będziemy o tym informowali w następnym numerze TR.

Krystian Szytenhelm

FOT. KRYSTIAN SZYTENHELM (3)

(6)

6 AKTUALNOŚCI Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 23 września 2008 r.

TERESA KUSY (pracownik z 16-let- nim stażem pracy, z wykształceniem za- wodowym)

– W pracy w firmie Miesz- ko nie ma rzeczy, które by mi się nie podobały. Szcze- gólnie odpowiada mi nato- miast przyjazna atmosfera i brak konfliktów. Wszyscy są tutaj bardzo cierpliwi i chętni do udzielania od- powiedzi na każde moje pytanie. Jest to nie tylko moja opinia, dlatego zre- zygnowałam z innej pracy, by móc pracować w firmie Mieszko. Mam nadzieję, że zwiążę się z tym pracodaw- cą na długie lata.

MARTA NIKLEWICZ (studentka biotech- nologii, Uniwersytet Opolski)

– W pracy w firmie Mieszko najbardziej cenię kontakt z wartościowymi ludźmi.

Wszyscy współpracownicy są tu przyjaźnie nastawie- ni i otwarci. Ważne też, że praca, którą wykonuję, nie należy do monotonnych. To chyba jedyny pracodawca w

Raciborzu, który daje szansę dorobienia młodym osobom, bez większego doświadczenia zawodowego. Zarobione pie- niądze planuję przeznaczyć na wynajem pokoju podczas studiów. Poza tym fajnie, że w firmie Mieszko pracują też inni moi znajomi i rodzina.

KAROLINA JESIOŁOWSKA (studentka biologii, Uniwersytet Opolski) – Praca w firmie Mieszko daje mi szansę zarobienia pieniędzy, które przeznaczę na wyjazd wakacyjny w góry.

W zespole, do którego dołą- czyłam, panuje przyjemna atmosfera, co jest dla mnie nie- zwykle ważne. Doświadczeni pracownicy w cierpliwy spo- sób przekazali mi niezbędną wiedzę z zakresu obsługi urzą- dzeń. Wykonywane przeze mnie zadania są różnorodne i dają szansę poznania różnych obszarów produkcyjnych.

Pracę w firmie Mieszko pole- ciłabym przede wszystkim ze względu na kontakt z miłymi i pomocnymi ludźmi.

To wypowiedzi tylko trój- ki spośród prawie dwustu

Na zdjęciu: Marta Niklewicz, Karolina Jesiołowska, Teresa Kusy

naszych pracowników sezo-

nowych, którzy od lipca lub sierpnia pracują razem ze

„starymi wyjadaczami”, ale już czują się z nami dobrze. Przy- pominam, iż firma Mieszko, największa okoliczna Spółka, zasłużony zdobywca prestiżo- wych nagród w rankingach

„Pracodawca Roku”, uznany na całym świecie producent

markowych słodkości, znany również z tego, że szanuje i rozwija swoich pracowników, utworzył dodatkowe miejsca pracy. W sezonie produk- cyjnym lato – jesień 2008 zatrudniamy w charakterze pracowników sezonowych za- równo kobiety, jak mężczyzn, w tym również pracowników niepełnosprawnych. Zaintere-

sowanym otwieramy możliwo- ści stałej pracy (po adaptacji i przeszkoleniu) na stanowisku operatora. Oferujemy rzetelne wynagrodzenie, możliwość nauczenia się wielu czynno- ści związanych z produkcją słodyczy, poznanie ciekawych i miłych ludzi. Jeżeli jesteś za- interesowany pracą dla naszej firmy, ramię w ramię z naszy-

mi pracownikami, serdecz- nie zapraszamy. Możesz do nas zadzwonić – tel.: 032 796 11 33, wysłać maila:

pracuj@mieszko.com.pl lub przyjść osobiście – Racibórz ul. Starowiejska 75 – III pię- tro. Czekamy na Państwa!

Mariusz Kunda Dyrektor Personalny ZPC Mieszko S.A.

Firma Mieszko, największy pracodawca w Raciborzu, utworzyła w sezonie produkcyjnym lato-jesień 2008 dodatkowe miejsca pracy

SEZON W MIESZKO TRWA

Sypie się wieża połu- dniowa bazyliki. Wła- dze miasta pomogły złożyć wniosek o środki UE, jednak wygrana w konkursie nie będzie łatwa.

Roztrzaskane cegły Od dłuższego już czasu parafianie kościoła św. An- toniego przychodzą na mszę z lekkimi obawami. Wieża południowa jest w nie najlep- szym stanie, o czym świadczą roztrzaskane cegły na bruku przed jednym z wejść do ko- ścioła. Miejsce odgrodzono taśmą. Parafianie mają na- dzieję, że na zabezpieczeniu terenu się nie skończy.

Zniszczona przez wa- runki atmosferyczne Kwaśne deszcze, opierają- ce się o wieżę słońce, silne wiatry. Warunki atmosfe- ryczne nie sprzyjają wieży południowej. Także człowiek nieświadomie przyczynił się do jej dzisiejszego stanu.

– Mówi się, że po wojnie czyszczono te cegły kwasem

Kościołowi nie grozi zawalenie, ale jeśli zostawimy ten problem następnemu pokoleniu, przeklną nas – tłumaczy proboszcz

Walka o św. Antoniego

TEKST SPONSOROWANY

solnym. Gdyby to była pełna cegła, nie ma problemu. Ale to jest dziurawka – opowiada o nieświadomym osłabieniu kościoła w przeszłości pro- boszcz Franciszek Musioł.

Zagrożenie dla ludzi stano- wi nie tylko opłakany stan wieży południowej. – Mar- twimy się także o ogrodzenie kościoła, którego zły stan jest teraz chyba nawet większym zagrożeniem. Nie było jak na razie żadnych przykrych wydarzeń, ale patrzy się na tę pobliską drogę rowerową ze wstrzymanym oddechem.

Musimy więc rozebrać i wznieść ogrodzenie na nowo – tłumaczy proboszcz.

Miasto pomogło, ale martwi się o wynik Na początku września wła- dze miasta pomogły bazylice złożyć projekt o dofinansowa- nie z Europejskiego Fundu- szu Rozwoju Regionalnego.

Niezbędny wkład własny in- westycji zapewniła już także Kuria. Mimo to, prezydent martwi się o wynik konkur- su. – Budżet tego funduszu wynosi 34 mln zł, na remont wieży bazylika potrzebuje z

tych pieniędzy 6 mln zł. Na- tomiast wszystkie złożone wnioski opiewają na sumę ponad 350 mln! Nie wiado- mo więc, czy dojdzie do tego remontu – martwi się Fudali, parafianinkościołaśw.Anto- niego. Bazylika znajduje się więc wśród 111 wnioskodaw- ców, którzy pragną zdobyć dofinansowanie w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego na lata 2007–2013.

Konkurs zostanie rozstrzy- gnięty za pół roku.

Proboszcz uspokaja Franciszek Musioł nie uwa- ża jednak wyniku tego kon- kursu za „być albo nie być”

dla bazyliki. – Do tego trzeba spokojnie podejść. Kruszy się jak na razie wyłącznie ze- wnętrzna warstwa. Musimy ją ratować, bo zniszczenie będzie postępowało coraz głębiej. Na razie jednak ko- ściołowi nie grozi zawalenie, co nie oznacza, że powinni- śmy to zostawić następne- mu pokoleniu, bo ci dopiero będą mieli problem. Obiekt taki jak ten trzeba bez prze- rwy doglądać. Na pewno tak

tego nie zostawimy – uspoka- ja proboszcz.

Ostatnio przegraliśmy Stąd starania o dofinanso- wanie ze środków Unii Euro- pejskiej. Nie jest to już jednak pierwszy konkurs, do którego

startuje kościół św. Antonie- go. – Renowacja bazyliki była już zgłoszona w konkursie o dofinansowanie w ramach ZPORR w 2005 r. Nie otrzy- mała jednak dofinansowania z powodu zbyt małej liczby punktów, otrzymanych pod-

czas oceny merytorycznej.

W konkursie dofinansowa- no pierwszych 6 projektów, zaś bazylika zajmowała po ocenie dopiero 25. miejsce – informuje Krzysztof Jaroch z wydziału promocji i infor- macji urzędu miasta.

Wieża widokowa zwiększa szanse Tym razem ma być jednak lepiej. W projekcie moder- nizacji bazyliki znajduje się bowiem nie tylko renowacja wieży południowej, ale tak- że jej adaptacja na cele tu- rystyczne. To zaś zwiększa szanse w konkursie, bo sama renowacja zabytków nie jest tak ważna w kluczu środków europejskich, jak ich kolejne wykorzystanie na nowe cele społeczne. Stąd pomysł, by zbudować na wieży plac wi- dokowy. Proboszcz wskazu- je także na jeszcze jeden atut bazyliki w ocenie szans kon- kursowych. – Ten św. Antoni jest patronem od podobnych spraw. Mam nadzieję, że tym razem wniosek chwyci – dzieli się swoim optymi- zmem Franciszek Musioł.

Krystian Szytenhelm Proboszcz Franciszek Musioł pokazuje roztrzaskane cegły na

bruku przed jednym z wejść do kościoła

FOT. KRYSTIAN SZYTENHELM

(7)

7

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 23 września 2008 r. AKTUALNOŚCI

– Kocham piękno i kwiaty.

Jak widziałam chaszcze, pokrzywy i zielsko wokół to aż przykro było wyjść na balkon – wyjaśnia laureatka konkursu Łucja Gradzińska, która jest mieszkanką bloku przy ul. Krupińskiego w Chwałowicach. Cztery lata temu postanowiła zmienić widok za oknem.

Jej zaangażowanie i wkład pracy w opiekę nad terenem wokół budynku doceniono w tegorocznej edycji konkursu

„O ładniejszy Rybnik”. Łucja Gradzińska wraz z mężem Teofilem zdobyli pierwsze miejsce w kategorii: najład- niej urządzony i utrzymany teren wokół budynków miesz- kalnych wielorodzinnych.

– Zaczęło się od niewinnego kwiatka, który dostałam od sąsiadki. Potem były kolejne, dużo roślin wyhodowałam ze szczepek. Wiadomo, że każdy kwiat potrzebuje czasu, to nie jest sukienka, którą się wkła- da i od razu pasuje – zauważa mieszkanka Chwałowic. Jej starania dostrzeżono także we wcześniejszych edycjach konkursu. – W ubiegłym roku zdobyłam wyróżnie-

nie. Za nagrodę kupiłam 25 róż, które przepięknie rosną i cieszą oczy. Jak to się mówi:

„Bogu na chwałę, ludziom na pożytek” – zdradza. Do- daje, że pielęgnacja ogródka to dla niej najlepszy sposób na relaks i odstresowanie się. – Każdy ma swoje hob- by. Mąż ma ryby, a ja kwiat- ki – opowiada z uśmiechem Gradzińska, która sama zaj- muje się zielenią. Przy cięż- szych pracach pomaga jej mąż, a sąsiedzi pilnują, żeby nikt nie niszczył roślin. Ogró- dek przy bloku bardzo lubią odwiedzać także wnuczki państwa Gradzińskich. Dru- gą nagrodę w imieniu miesz- kańców budynku Wspólnoty Mieszkaniowej przy ul. Wrę- bowej odebrała Hanna Rut- ko, a trzecią: Jerzy Nowak za założenie i utrzymywanie oryginalnych „dywanowych”

klombów roślinnych przy bloku przy ul. Grunwaldzkiej 7D.

Dla nas to prawdziwa przyjemność

W kategorii przydomo- wych ogrodów pierwszą nagrodę odebrał Jan Rojek

„Magiczny” domek w ogrodzie państwa Rojków z Gotartowic. Teresa i Jan Rojkowie posadzili wokół swojego domu około 500 roślin.

Po raz osiemnasty rozstrzygnięto konkurs „O ładniejszy Rybnik”

Zaczęło się od niewinnego kwiatka

z Gotartowic. – Nie towa- rzyszy mi żona Teresa, bo niedawno urodziły nam się wnuki i ich babcia została z nimi – zdradził laureat, które- go ogród był już nagrodzony w konkursie w 1994 roku, a po drodze zdobył też wyróż- nienia. O własną oazę zieleni troszczą się wspólnie od 20 lat. – Samemu nie da się rady zadbać o ogród, który liczy około 1500 metrów kwadra- towych. Jego pielęgnacja wy- maga sporo czasu, pieniędzy i pracy, ale w sumie dla nas to prawdziwa przyjemność – opowiada Rojek, który jest emerytowanym górnikiem.

Jak przyznaje, przydomo- wy zieleniak był dla niego zawsze najlepszą odskocz- nią od codziennych trosk. I trudno się dziwić, gdy oczy cieszy 170 najróżniejszych gatunków roślin. – W sumie mamy około 500 roślin. Ma- rzymy o prawdziwym, ory- ginalnym bonsai. Niestety, są strasznie drogie – przy- znaje mieszkaniec Gotarto- wic. Ogród państwa Rojek zdobią także oczka wodne, fantazyjnie przycięte krzewy, malownicze dróżki. Zaś w

niewielkim domku „ukrywa się” przydomowa wędzarnia, którą gospodarz zbudował ze starego pieca. Chlubą Gotar- towic jest także ogród Ewy i Dariusza Kolorzów, którzy zdobyli w konkursie drugie miejsce. Trzecia nagroda tra- fiła do Edeltraudy Boczek z Kłokocina. Natomiast w ka- tegorii: najładniej urządzone otoczenie pawilonów han- dlowych i innych obiektów użyteczności publicznej – pierwsze miejsce przyznano Sanktuarium św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Chwało- wicach. W czwartej kategorii na najlepiej zadbaną dzielni- cę miasta nie wpłynęły żadne zgłoszenia. – Nie wiem, czy nie powinniśmy zmienić na- zwy konkursu „O ładniejszy Rybnik”, bo ta już dawno się sprawdziła – podsumowała z uśmiechem Jadwiga Kutkow- ska, przewodnicząca komisji konkursowej. Zmiana nazwy raczej nie nastąpi, ale niewy- kluczone, że w przyszłym roku będą wyższe nagrody.

W tej edycji najwyższa kwo- ta jaką otrzymali laureaci wy- nosiła 700 zł.

Beata Mońka

Praca w ogrodzie to przyjemność – mówi Jan Rojek, zwycięzca konkursu w kategorii przydomowych ogrodów

Ogród to moje hobby – mówi Łucja Gradzińska, zdobywczyni pierwszej nagrody w kategorii budynków mieszkalnych wielorodzinnych. Wraz z mężem Teofilem mieszka w Chwałowicach.

– Przede wszystkim ćwiczymy pracę umy- słu z przeszkodami. Nie misjonujemy i nie negu- jemy innych religii. Po prostu chcemy w grupie przyjaciół uzyskiwać we- wnętrzny spokój – mówi Zuzanna Brachmańska z buddyjskiej grupy.

Początki medytacji i buddy- zmu w Rybniku to rok 1993 i 4 osoby, które medytacje praktykowały w prywatnych mieszkaniach. Jednak wzrost zainteresowania nowym w mieście wyznaniem spowodo- wał, że jedno mieszkanie już nie wystarczyło. Od 5 lat gru- pa ma swoją siedzibę w cen- trum miasta (przy ul. Staszica

6), gdzie zajmuje dwa pomiesz- czenia – jedno przeznaczone wyłącznie do medytacji i dru- gie – dla nieformalnych spo- tkań. Obecnie w buddyjskim ośrodku medytacyjnym dzia- ła kilkanaście osób, których średnia wieku nie przekracza 30 lat.

– Dla mnie buddyzm nie jest stricte religią, ale pewną ścieżką rozwoju – dodaje Z.

Brachmańska. Buddyzm łączy bowiem w sobie elementy psy- chologii, filozofii i religii. Ist- niejące od ponad dwóch i pół tysiąca lat wyznanie dąży do osiągnięcia oświecenia umy- słu – bez nakazów i zakazów.

Buddyzm jest religią oficjal- nie uznaną przez państwo, a

grupa z Rybnika status ośrod- ka medytacyjnego otrzymała w 2004 roku. Momentem naj- ważniejszym jej działalności była organizacja Dni Kultury Buddyjskiej nad rybnickim zalewem. W listopadzie odbę- dzie się jej kolejna edycja, tym razem w Chwałowicach, gdzie odbywać się będzie Festiwal Kultury Buddyjskiej. Podczas imprezy będzie można uczest- niczyć w wykładach oraz projekcjach filmów poświe- conych buddyzmowi. Człon- kowie ośrodka przygotowują też wystawę informacyjną, która pojawi się na rybnickim rynku. Więcej na: www.bud- dyzm.rybnik.pl.

Magdalena Mrozek

Medytacji buddyjskiej oraz innych form pracy z umysłem można nauczyć się w Buddyjskim Ośrodku Medytacyjnym w Rybniku

Grupa medytacyjna działająca w Rybniku

FOT. MATERIAŁY PRASOWE FOT. BEATA MOŃKA (4)

(8)

8 HISTORIA Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 23 września 2008 r.

Jan Skura – dobrze znany Je- rzemu Luksowi – opisuje np.

jego wyprawę w lipcu 1940 r.

na Spitsbergen. Cel: zniszczyć niemieckie obserwatorium meteo. Stacja i radiostacja w wyniku desantu zostały znisz- czone. W 1942 r. podczas osło- ny konwoju PQ16 płynącego do Murmańska, „Garland” zo- staje poważnie trafiony.Okręt jednak nie przestaje strzelać.

Na pokładzie zabici i ranni.

Ich miejsce zajmują kucharze i inni pomocnicy. Znane stały się słowa polskiego maryna- rza wypisane po angielsku jego krwią na „Garlandzie”:

„Poland how sweet it is to die for thee! „J.Winton w swej

KONDOLENCJE

Bitwy, konwoje, eskorty

Jerzy Luks z Garlanda – cz.II

książce opisuje atak 13 U-bo- otów z 10 na 11 marca 1943 r. na konwój HX228 (60 stat- ków). Został po nocnej bitwie odparty przez brytyjskie, fran- cuskie i polskie niszczyciele tj.

„Burzę” (z kotwicą wykutą w Rybniku !) i „Garlanda”. W wy- danej w 1996 r. książce „Arctic Convoys” R. Woodman opisu- je losy i walki w obronie kon- woju PQ16 osłanianego m.in.

przez „Garlanda”.

Pod wodzą komandora

Pan Jerzy Luks pamięta dobrze swego ostatniego do- wódcę komandora Mariana Kadulskiego (1909–1998).

Po służbie na „Błyskawi- cy” i innych zadaniach zo- stał 22.12.1945 r. dowódcą

„Garlanda” i wziął udział w ostatniej operacji wojennej

„Deadlight”, w której zatopio- no U–1010 ogniem artyleryj- skim 07.01.1946 r. Komandor Kadulski słynął z opano- wania w najcięższych sytu- acjach. Jerzy Luks na swym okręcie zawijał do portów w Danii, Norwegii (Oslo, Tron- dheim, Narvik, Spitsbergen) i innych krajów. Pamięta np.

jak do „Garlanda” podpły- nął kuter zaopatrzeniowy z żywnością. Tymczasem po przeciwnej burcie przepły- nął blisko wielki okręt i mały kuter nabrał takiego przechy- łu, że wszystkie akurat prze- noszone kotlety zatonąły. W efekcie załoga została skaza- na na przymusową głodówkę.

Na „Garlandzie” służył także kpt. Witold Wojciechowski jako zastępca dowódcy.

Eskorta

Z materiałów fachowych zbieranych pilnie przez pana Jerzego całymi latami, a ostatnio także przez wnuki wynika, że „Garland” (zbudo- wany w szkockim Glasgow, wodowany 24.10.1935 r.) był niszczycielem, który w trak- cie wojny dostosowano do standardów okrętu typowo eskortowego, tzn. zmniejszo- no siłę dział głównych (120 mm) , a zwiększono inną broń. W 1944 okręt miał za- miast dwóch sześć działek plot 20 mm Oerlikon, 4 wy- rzutnie torped kal. 533 mm, 1 miotacz pocisków głębino- wych typu Hedgehog (czyli

„Jeż”), 1 miotacz bomb głębi- nowych, 2 wyrzutnie bomb głębinowych i 2 wurzutnie niekierowanych przeciw- lotniczych pocisków rakie- towych. „Garlandowi” nie zmieniono nazwy na polską, gdyż jest to najstarsza zna- na Brytyjczykom nazwa ich okrętu (z 1242 r.) Pierwsze za-

danie polskiej załogi polegało na eskorcie konwoju w 1940 na M.Śródziemne. Niejeden konwój eskortował. Walka w obronie w/w PQ16 przynio- sła mu sławę (25 zabitych, 43 rannych). Potem zakładał bazy brytyjskie na Azorach.

W 1944 było zachodnie wy- brzeże Afryki. Latem tego roku chronił lądowanie alian- tów w południowej Francji.

Potem zwalczał wrogów na M. Egejskim. Okręt służąc w PMW przepłynął 217000 mil morskich (tylko „Piorun”

miał więcej –218000). Po woj- nie uczestniczył w zatapianiu zdobytych U–bootów.

Okrętem dowodzili : kmdr A. Doroszkowski (05.1940–

–10.1940), kmdr K. Namie- śniowski (10.1940–01.1942), kmdr H. Eibel (10.1942–

–11.1942), kmdr por. St. Bi- skupski (11.1942–05.1945), kmdr por. K. Hess(05.1945–

–12.1945) i kmdr M. Kadul- ski (12.1945– 09.1946). I tego ostatniego najlepiej pamięta nasz bohater – por. Jerzy Luks.

Pamięta swój okręt, z którego jest bardzo dumny. To był no- woczesny okręt – wyporność 2000 ton, długość blisko 100 m, szerokość 10 m., moc silni- ków 34000KM dawała niezłą prędkość 35,5 węzła. Zasięg 5500 mil morskich, załoga w pełni 145 osób. Okręty amery- kańskie tej klasy z czasów II wojny były używane jeszcze w latach 90–tych XX wieku.

Pokrewnym „Garlandowi”, ale całkowicie polskim okrę- tem (po w/w przeróbkach była „Burza”.

Jerzy Luks pełnił ważne zadanie – z 8 kolegami ob- sługiwał działko plot. Bardzo ważnym członkiem załogi – był pies Maciek. Podobno, gdy załoga schodziła na ląd nie dało się go utrzymać na okręcie. Zawsze wiedział kiedy się wymknąć, zbiec po trapie i zająć w autobusie od- powiednie miejsce...

Michał Palica

Szkot Jurek w kildzie Garland skuty lodem

Dziadek Jerzy i wnuk Tomek – tradycja nie ginie

„Można odejść na zawsze i być zawsze blisko”

[Ks. Jan Twardowski]

W dniu 20.09.2008 r.

pożegnaliśmy wieloletniego Prezesa naszej Spółki

Ś. P .

T ADEUSZA S OPICKIEGO

Cześć jego pamięci!

Zarząd i Pracownicy Elektrowni „Rybnik” S.A.

Z głębokim żalem i smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci

Ś P .

T ADEUSZA S OPICKIEGO

wieloletniego Dyrektora Naczelnego i Prezesa Zarządu Elektrowni „Rybnik” S.A.

RODZINIE I NAJBLIŻSZYM ZMARŁEGO składamy wyrazy głębokiego współczucia

Przewodniczący Rady Miasta Rybnika Stanisław Jaszczuk

i radni Rady Miasta Rybnika

Prezydent Miasta Rybnika Adam Fudali z pracownikami Urzędu Miasta

Rybnika i jednostek miejskich

Szczegóły:

0608 678 209, 032 415 47 27 w.12

PROMOCJA

(9)

9

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 23 września 2008 r. OŚWIATA

Wakacje się skończyły, uczniowie zaczęli znów cho- dzić do szkoły. Niby wszyst- ko jak dawniej, ale jednak niezupełnie. Władze miasta wprowadzają właśnie akcję

„Zdrowo jem”, która jest or- ganizowana w ramach szer- szego programu „Rybnik bezpiecznym miastem dla dzieci”. Co ciekawe, sama ak- cja nie wszędzie uważana jest za bezpieczną! Pewne wątpli- wości pojawiają się gdzienieg- dzie także przy określaniu jej jako dobrowolną.

Piękne założenia Trwają nadal negocjacje władz miasta z dyrektorami oraz właścicielami sklepi- ków poszczególnych szkół.

Negocjacje są niezbędne, bo obok organizowania pogadanek i stawiania ta- blic informacyjnych, przy- stąpienie do akcji oznacza także wycofanie z oferty sklepików półki produktów tzw. „niezdrowej żywności”.

– W zamian dyrektor może obniżyć wysokość opłaty

za najem o 30–50% – czy- tamy na stronach wydziału edukacji. Problem w tym, że nawet 50 % czynszu nie stanowi często równowar- tości dla popytu na tę „nie- zdrową żywność”. – Nasze sklepiki działają zazwyczaj po 15, 16 dni w miesiącu.

Długie weekendy, święta, wycieczki, egzaminy... w nie- których miesiącach bardzo trudno uzbierać na wszyst- kie opłaty, np. składki ZUS- -owskie. No i dowieźć towar też trzeba. Tak więc ta część czynszu nie stanowi dla nas znów tak wielkiej ulgi, by móc zrezygnować z najbar- dziej dochodowych towa- rów – zdradzają niektórzy sklepikarze.

Dobrowolność jak za komuny

I oficjalnie wcale nie mu- szą rezygnować, bo władze miasta jedynie „zachęcają”.

Problem polega na tym, że nie wszyscy sklepikarze poddani są tej akcji w pełni dobrowolnie. – Likwidujemy

Akcja władz miasta „Zdrowo jem”: dobrowolna i dla bezpieczeństwa dzieci.

Czy na pewno?

„Zdrowo jem”

– zdrowy pomysł?

hot–dogi, zapiekanki, ham- burgery, słodzone napoje ga- zowane... Jestem negatywnie do tego nastawiony, bo dzie- ci i tak pójdą do pobliskich sklepików czy marketów po te produkty. Nauczyciel im tego zabrać nie może, bo to ich własność. Nikt więc nie zabroni dzieciom niezdro- wo się odżywiać. Umowę jednak podpisałem, bo jak- żeby inaczej. Gdybym się nie zgodził, mogę się pożegnać z tym punktem sprzedaży. Nie ma więc albo–albo. To by- najmniej nie jest dobrowol- ne i pachnie jakoś czasami komunistycznymi – żali się właściciel jednego ze skle- pików, prosząc o anonimo- wość.

I tak kupimy gdzie indziej

To, że uczniowie będą się zaopatrywali w chipsy czy colę w sklepach poza szkołą, wydaje się prawdopodobne, tym bardziej że w ich okoli- cy istnieje zazwyczaj wiele takich punktów sprzedaży.

Jak ktoś będzie chciał kupić coś niezdrowego, to i tak kupi – twierdzi Tobiasz Oszek, gimnazjalista. Jego wiedza o zdrowym żywieniu jest ważniejsza dla skuteczności akcji od wycofywania produktów z oferty szkolnego sklepiku.

W II LO uczniowie nadal mogą kupować tzw. „niezdrową żywność”. Rada Pedagogiczna obawiała się o bezpieczeństwo swoich uczniów, którzy i tak wychodziliby na przerwach do pobliskich sklepów.

Jak podchodzą do tego sami zainteresowani? – No cóż, myślę, że akcja nie będzie skuteczna. Jak ktoś będzie chciał kupić coś niezdrowe- go, to i tak kupi. Dla mnie to zresztą ta akcja nie ma zna- czenia, bo nie jadam takich rzeczy. Co najwyżej kupuję sobie czasem colę – zdradza Tobiasz Oszek, uczeń Gim- nazjum nr 1. Czy ma wobec tego sens reglamentować niektóre produkty w szkol- nych sklepikach, skoro i tak wszystko zależy od świado- mości uczniów? Być może o skuteczności akcji zadecy- duje sama część edukacyjno- -informacyjna, po co więc bezsensowne zmuszanie sklepikarzy do wycofywania niektórych produktów?

Nie – w trosce o bezpieczeństwo!

Mówi się jednak, że same pogadanki oraz tablice infor- macyjne nie wystarczą, i że o zdrowie uczniów, a więc także o ich bezpieczeństwo, trzeba dbać za pomocą in- nych środków. Niektórzy jednak nie przyłączyli się do tej akcji właśnie ze względu na bezpieczeństwo swoich wychowanków! – W pobli- żu szkoły znajduje się wie- le sklepów spożywczych.

Uczniowie i tak wychodzi- liby do nich na przerwach, a to na nas spoczywa wtedy odpowiedzialność za ich bezpieczeństwo. Stąd Rada Pedagogiczna, po dłuższej dyskusji, podjęła decyzję o nieprzystąpieniu do tej ak- cji. Poprosiliśmy jedynie o wycofanie napojów energe- tyzujących – tłumaczy Maria Malinowska, dyrektor II LO w Rybniku.

Zdrowa żywność Właściciel sklepiku w tej szkole także nie wydaje się

KATARZYNA FOJCIK P.O. NACZELNIKA WYDZIAŁU EDUKACJI UM:

Akcja „Zdrowo jem” jest próbą przeciwdziałania coraz czę- ściej spotykanym u dzieci niezdrowym nawykom żywienio- wym, a także otyłości i innym chorobom, będącym następ- stwem takiego odżywiania (...). Dyrektor szkoły nie ma wpły- wu na to, co sprzedawane jest w okolicznych sklepach, ale może podjąć działania na terenie należącym do zarządzanej przez niego placówki. Zwłaszcza w szkołach podstawowych usunięcie niezdrowej żywności ze sklepiku szkolnego zna- cząco ograniczy dzieciom dostęp do niej. Nauczyciele nie zezwalają uczniom na opuszczanie budynku szkoły w czasie zajęć, więc nie mogą oni po prostu wyjść ze szkoły i zakupić niezdrowej żywności w pobliskim sklepie.

Propozycja przystąpienia do akcji była skierowana do szko- ły, a nie do ajenta. Dyrektor placówki, która przystąpiła do akcji, zobowiązany został do podjęcia starań mających na celu wprowadzenie w życie zapisów regulaminu, m.in. do stosowania w umowach z ajentami klauzul, jakie produkty mogą być sprzedawane na terenie szkoły. (...). Ajent mógł zaaprobować stawiane warunki lub nie (...).

być zainteresowany akcją.

– Jestem zadowolony z de- cyzji nauczycieli. To bardzo pragmatyczne podejście.

Bezpieczeństwo uczniów to raz, ale i sama segregacja żywności na tę „zdrową” i

„niezdrową” wydaje się cza- sem niezrozumiała. Ten ba- ton na przykład promowany jest jako zdrowy tylko dlate- go, że zawiera dodatek mle- ka, ale czy te inne słodycze tego nie zawierają? – pyta

retorycznie sklepikarz w II LO. Podobnie wypowiada się właściciel sklepiku, któ- ry przystąpił do akcji z oba- wy przed wymówieniem umowy najmu. – Wszędzie ma pan słodziki i wszystkie inne „niezdrowe” substan- cje. Nawet te soki, które się tak promuje. Trochę się na tym znam i mówię panu, że ten podział to bezsens.

Krystian Szytenhelm

Rybnickie fanaberie

Na rybnickim rynku, 27 września, odbędzie się finał akcji „Literac- kie fanaberie raz jeszcze”. Spotkania autorskie, kiermasz książek, konkursy i zabawy, warsztaty bębniarskie – to tylko niektóre z atrak- cji jakie czekają na uczestników imprezy. Podczas wspólnej zabawy będzie można zobaczyć występy zespołów tanecznych „Efekt”, „Fi- giel” „Black Sabat” i „Flex” z MDK, „Piruet” z DK Chwałowice oraz

„Studia Tańca TZR” z RCK. Odbędzie się również uroczyste ogłosze- nie wyników i przyznanie nagród w konkursie „Rzadka zakładka”.

Nie zabraknie też okazji do porozmawiania z pisarzami i zdobycia dedykacji, czy autografów. Odbędą się także warsztaty bębniarskie, pojawią się kuglarze i szczudlarze, będzie pokaz baniek mydlanych oraz happening plastyczny. Impreza finałowa akcji rozpocznie się na rybnickim rynku o 11.00. Akcja „Literackie fanaberie raz jeszcze”

to jedna z największych w regionie imprez promujących czytelnic- two wśród dzieci i młodzieży.

Z komputerem na Ty

Podczas „Tygodnia Bibliotek”, który odbywał się w maju, dużym zainteresowaniem cieszyły się bezpłatne lekcje nauki podstaw obsługi komputera i korzystania z Internetu dla dorosłych. Ryb- nicka biblioteka postanowiła więc powtórzyć akcję w paździer- niku. W programie zajęć znajdą się takie tematy jak: budowa komputera (podstawy), praca z folderami i plikami, wyszukiwa- nie informacji w Internecie, poruszanie się po witrynie, poczta internetowa, zakupy przez Internet oraz obsługa bankowego konta elektronicznego. Zainteresowani wezmą udział w sze- ściu spotkaniach, które będą odbywały się w poniedziałkowe przedpołudnia, począwszy od 6 października. Udział w lekcjach informatyki jest bezpłatny. Zapisy są przyjmowane w Czytelni Głównej Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej (tel. 032 422 35 41, wew. 419). Na zgłoszenia organizatorzy czekają 3 października.

Linuks dla wszystkich

W ostatni weekend września w Rybniku spotkają się sympatycy Wolnego Oprogra- mowania. Wszystko za sprawą szóstej już edycji Jesieni Linuksowej. 26 odbędą się także wykłady otwarte w kampusie. Przez trzy dni w ośrodku w Stodołach spece od programów na wolnych licencjach będą dzielić się swoimi doświadczeniami. Nato- miast wszyscy, którzy nie zgłosili swojego udziału w zlocie, a interesują się tą tematy- ka, mogą wybrać się 26 września do kampusu. – Na otwarte prelekcje będzie można przyjść w każdej chwili, bez uciążliwej rejestracji i wnoszenia jakichkolwiek opłat.

Taka dawka tematyki Wolnego Oprogramowania w otwartej formule pojawiła się na Śląsku ostatnio trzy lata temu. W dziedzinie informatyki to cała epoka. Warto wy- gospodarować dzień urlopu, by przyjść i posłuchać, jak z Linuksem radzą sobie inni – zachęca Dariusz Grzesista, rybniczanin i główny organizator spotkania. Prelekcje będą odbywały się w budynku Politechniki Śląskiej w Rybniku przy ul. Rudzkiej. Pierw- szy z wykładów rozpocznie się o 9.00. Natomiast właściwa Jesień Linuksowa rusza w piątek, 26 września o 16.30 w OSW ,,Stodoły” i potrwa do niedzielnego popołudnia.

Więcej informacji można znaleźć na: http://jesien.linux.org.pl/ .

FOT. KRYSTIAN SZYTENHELM (2)

Cytaty

Powiązane dokumenty

Pedagodzy z Boguszowic organizują młodym mieszkańcom osiedla czas wolny. Wspólne wypady do pizzerii to część pro- jektu, w którym uczestniczy 15 mieszkańców dwóch bloków

Z ofertą poszczególnych szkół będzie można zapoznać się podczas Targów Edukacji, które odbędą się 28 marca w trzech miejscach: Zespole Szkół Wyższych

Już wiadomo, co będzie się mieściło w odrestaurowanym budynku naprzeciwko starej części Urzędu Miasta. Będą tam miały swoją siedzibę jednostki urzędu, które realizu-

Prawdziwym znawcom dobre- go grania i śpiewu udawało się czasami z tej pstrej palety wysupłać jakąś perełkę – jednak znakomita większość chciała słuchać tego, co już

Każda organizacja, która dostała grant musi się z niego szczegółowo rozliczyć przed- stawiając faktury – zapew- nia Adam Fudali, prezydent Rybnika.. – Zabezpieczamy

28 STYCZNIA O GODZINIE 18.00 w Domu Kultury w Bo- guszowicach odbędzie się koncert Sari Ska Band i przy- jaciele.. W tym roku oprócz tradycyjnego już występu Sari Ska Band,

permanentnie podróżują. Taką jest OOM. Gorzej wy- gląda sprawa ze startami na morzu. Zalew ze względu na swoje położenie to akwen sła- bo wiatrowy. Co za tym idzie nie ma

Stacja może się pochwa- lić nie tylko nowoczesny- mi urządzeniami, ale także przestronnymi pomieszcze- niami i bardzo dobrą kadrą medyczną.. Kamil Rudawiec,