• Nie Znaleziono Wyników

Tygodnik Rybnicki. R. 2, nr 39 (46).

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Tygodnik Rybnicki. R. 2, nr 39 (46)."

Copied!
36
0
0

Pełen tekst

(1)

CMYK CMYK

REKLAMA

rozmowy na czasie

Skuteczne rozwiązania reklamowe!

Zadzwoń: tel. (032) 415 47 27 w.34, mk@nowiny.pl

50 000 wizyt miesięcznie, 1600 wizyt dziennie

NEWS

nowiny.pl Wtorek 25 września 2007 r.

Nr 39 (46) rok II ISSN 1896-8163 Nr indeksu 22491X Cena 1 zł

Świat komputerów

Urząd Miasta Rybnika znalazł się wśród piątki nomino- wanych organizacji, w konkursie Lider Informatyki 2007, w kategorii Sektor Publiczny. Konkurs jest organizowany po raz 11. przez menedżerów i informatyków tygodnika

„Computerworld”. Według organizatorów konkurs ten jest największym pod względem skali i prestiżu przedsię- wzięciem tygodnika. Ogłoszenie wyników odbędzie się 27 września w Teatrze Narodowym w Warszawie. (r)

w NUMERZE

Śmierć w kominie

Robotnik pracujący przy budowie nowej instalacji odsiarcza- nia w Elektrowni Rybnik zmarł na wysokości 40 m. Strona 7

NA SŁUŻBIE

ZAPROSZENIE

ROW liderem w tabeli!

SPORT

Wielka radość w rybnickim klubie! W pięciu wrześnio- wych meczach piłkarze czwartoligowego ROW-u zdobyli w sumie 13 punktów, strzelając swoim rywalom 17 bramek i nie tracąc ani jednej.

Jedynie mecz z Grunwaldem Ruda Śląska zakończył się bezbramkowym remisem.

Obecnie drużyna Energety- ka jest liderem tabeli.

Strona 32

Zobacz „Szklane usta”

Ciekawie zapowiadają się VI Rybnickie Prezentacje Filmu Niezależnego organizowane od kilku lat przez Dom Kultu- ry w Chwałowicach. 28 września, o godz 18.00 gospodarze zapraszają na spotkanie z gośćmi specjalnymi: Dominikiem i Piotrem Matwiejczykami. Następnego dnia odbędzie się konkursowy pokaz 25 filmów w kategoriach dokument, fabuła, eksperyment (od godz. 16.00). 30 września zostaną ogłoszone wyniki konkursu i rozdane nagrody. Zaplano- wano także specjalny pokaz filmu „Szklane usta”. (izis)

13) Żegnaj lato

na rok!

Ulicami Chwałęcic przeszedł barwny korowód dożynkowy

14) Łagodzą obyczaje

Dwie znaczące imprezy rockowe przyciągnęły sporą publiczność

32) Niekoniecznie

Radwańska

Najmłodsi rywalizowali na kortach tenisowych Klubu Energetyka

Maksymilian

FOT. KUBA MORKOWSKI

Czytaj na stronie 5

O ŻYCIE

Wystarczyła chwila Wystarczyła chwila nieuwagi i taka nieuwagi i taka tragedia – rozpacza tragedia – rozpacza ojciec półtorarocznego ojciec półtorarocznego Maksymiliana (na zdjęciu).

Maksymiliana (na zdjęciu).

Chłopczyk wypadł z Chłopczyk wypadł z okna pierwszego piętra okna pierwszego piętra kamienicy przy ul.

kamienicy przy ul.

Przemysłowej. Opiekowała Przemysłowej. Opiekowała się nim babcia,

się nim babcia,

u której stwierdzono u której stwierdzono 1,5 promila

1,5 promila alkoholu. alkoholu.

walczy

(2)

2

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 25 września 2007 r.

REKLAMA

Z DRUGIEJ STRONY

Kodeks Dobrych Praktyk Wydawców Prasy Izba

Wydawców Prasy

n Redakcja: 47–400 Racibórz, ul. Zborowa 4, tel. 032 421 05 10 e–mail: rybnik@nowiny.pl, nowiny.pl

n Redaktor naczelna: Iza Salamon, izis@nowiny.pl (600 081 663) n Dziennikarze: Adrian Czarnota, a.czarnota@nowiny.pl (508 295 448) n Reklama: Wojciech Ostojski, wostojski@nowiny.pl (600 081 664) n Redakcja techniczna: Jurek Oślizły, jo@nowiny.pl

n Portal nowiny.pl: Paweł Okulowski, portal@nowiny.pl n Wydawca: Wydawnictwo Nowiny Sp. z o.o.

n Dyrektor Wydawnictwa Prasowego: Katarzyna Gruchot n Druk: PRO MEDIA, Opole

© Wszystkie prawa autorskie do opra co wań graficznych reklam zastrzeżone • Mate- riałów niezamówionych nie zwracamy • Za treść ogłoszeń, reklam i tekstów płatnych redakcja nie ponosi odpowiedzialności.

TELEFON INTERWENCYJNY

0 600 081 663

Rybnickie Centrum Stolarki Budowlanej

Tel. (032) 42-44-066, 42-44-067, www.rcsb.pl

Rybnik ul. Zebrzydowicka 152

Bramy garażowe:

uchylne, segmentowe, rolowane, przesuwne

Bramy przemysłowe:

segmentowe, rolowane, harmonijkowe, szybkobieżne

Napędy i sterowania

do bram garażowych,

wjazdowych i przemysłowych

LETNIA PROMOCJA!

Potrzebujemy

Czechów, a oni nas!

Felieton

Szczęśliwie udało nam się doczekać końca sezonu festynów, po- witań i pożegnań – szkoły, wakacji czy lata, odbębniono wszystkie dni ku czci itp. Skończył się czas chałtury i żniw finansowych dla różnej maści pogrobowców disco polo, hajmat melodii, biesiadnych pieśni czy hip-hopowych pojękiwań. Prawdziwym znawcom dobre- go grania i śpiewu udawało się czasami z tej pstrej palety wysupłać jakąś perełkę – jednak znakomita większość chciała słuchać tego, co już zna, co odbiera bez specjalnego wysiłku, przy czym łatwo się zabawić.

Tymczasem czas koneserów nadchodzi wraz z jesienią. To wtedy odżywają małe salki i duże sale widowiskowe, skąd słychać praw- dziwą muzykę, czysty śpiew, piękne i mądre słowo. To tu doświadcza się tej specyficznej, uduchowionej atmosfery związanej z uczestni- czeniem w czymś naprawdę znaczącym i wartościowym.

Jesień – ta z kalendarza i z podwórka – wita nas na nowo swoistą wiosną kulturalną: oby wszystkie kwiaty te jesiennej, kulturalnej

„wiosny” przekształciły się w dorodne owoce uniesień i przeżyć du- żego kalibru, oby podniosły nasze życie na wyższy poziom.

Osobiście staram się uczestniczyć w jak największej liczbie tych wydarzeń limitowany jedynie czasem, odległością, a niekiedy kasą.

Całe szczęście, że większość z wydarzeń kulturalnych jest bezpłatna – wystarczy chęć uczestnictwa czy też parę zabiegów w celu zdobycia zaproszenia. To wtedy mam okazję posłuchać bluesa, wsłuchać się w dobrze deklamowany wiersz czy też wypuścić się z prelegentem w regiony myśli rzadko penetrowane na co dzień.

Gwałtowność wydarzeń politycznych w Polsce, horrendalne spię- trzenie agresji, erupcja fałszu i bezgranicznego cynizmu rodzą chęć ucieczki i szukania zajęcia po pracy, w nieco innych obszarach ludzkiej aktywności. Mamy jednak tę przewagę nad rodakami z Polski centralnej, że w zasięgu ręki jest granica z Czechami, która po przekroczeniu pozwala choć na chwilę odetchnąć od polskiego zgiełku i porozmawiać, również po polsku, o sprawach różnych ze Ślązakami żyjącymi od pokoleń po drugiej stronie Olzy.

Można zauważayć, że ludziom z naszych stron nie wystarcza już wzajemne dostarczanie sobie rozrywki czy robienie komplemen- tarnych zakupów. To prawdziwy pęd do rzetelnej wiedzy o sobie, o swoich korzeniach, trudnej historii, wzajemnych animozjach. To właśnie stąd szli w różnych kierunkach – ku polityce, sztuce i nauce europejskiej- wybitni Ślązacy, katolicy i protestanci, którzy szanując swój język ojczysty wyrażali jego piękno w pieśni i mowie, żyjąc w zgodzie wszyscy ze wszystkimi.

A jednak z mojego i nie tylko mojego doświadczenia wynika, że naszym sąsiadom z południa jakoś dziwnie nie chce się chcieć i drzemie w nich niczym nieuzasadniona obawa przed stroną pół- nocną. A może to diabelski skutek myślenia narodowego? Myślę, że zwykli obywatele Czech i Polski – nie tylko Ślązacy – po obu stronach granicy potrzebują siebie! Przyjaciół trzeba szukać blisko, a niechętne myślenie zdecydowanie odrzucić, bowiem i tak jesteśmy na siebie skazani.

Henryk Niesporek

wiceprezes stowarzyszenia „Nasz Śląsk”

Stowarzyszenie Mi- łośników Kotów Cat Club Rybnik organizuje Jesienny Międzyna- rodowy Pokaz Kotów Rasowych.

Pokaz kocich piekności odbędzie się 30 września, w Szkole Podstawowej nr 11 (budynek nr 2), przy ul.

Winklera (wjazd od ul. Św.

Józefa). Niezwykłe rasy kotów można tutaj będzie oglądać w godz od 9.30 do 17.30. Pokaz kotów jest im- prezą rodzinną. W poka- zie uczestniczyć bedą nie tylko hodowcy z kraju, ale także zapowiedzieli swój przyjazd hodowcy z Czech i Słowacji. Na pokazie w rybnickiej szkole bedzie można zobaczyć koty ras bardzo popularnych, a tak-

W SP 11 będzie można zobaczyć rzadkie rasy devon rex i cornish rex

Koty z innej planety

Pod kreską

że ras rzadkich, np. devon rex i cornish rex. Koty te z barankowymi lokami na całym ciele, uszami jak u nietoperza przypominają przybyszów z innej planety – żartują rybniccy hodow- cy. – Nasze Stowarzyszenie Miłośników Kotów Cat Club Rybnik objęło patronatem Schronisko dla Bezdom- nych Zwierząt w Rybniku i dlatego po każdym pokazie zawozimy karmę dla schro- niskowych kotów. Po ostat- nim pokazie zawieźliśmy 40 kg suchej karmy – mówi Ludwika Małecka, szefowa rybnickiego stowarzyszenia.

Pokaz jest płatny. Dorośli za wstęp płacą 5 zł, a dzieci 3 zł.

Dla dzieci, jak zwykle, odbę- dzie się konkurs plastyczny z nagrodami. Więcej infor- macji można zdobyć na stro- nie www.cc.rybnik.pl.

(r)

W tym tygodniu nasi dzien- nikarze czekają na Państwa w Boguszowicach Starych.

We wtorek (25 września), w godz. od 10.00 do 14.00 będzie nas można zastać w Gimnazjum nr 7. Natomiast

Zapraszamy!

w przyszłym tygodniu, rów- nież we wtorek (2 paździer- nika), zapraszamy naszych Czytelników do Gotartowic.

Będziemy tam na Was cze- kać w remizie OSP.

Iza Salamon

Jaka piękna sztuka!

Grzybobranie w pełni.

Amatorzy prawdziwków i podgrzybków buszują po la- sach w poszukiwaniu każdej liczby smakowitych grzybów.

Krzysztof Kuchta z Rybnika na co dzień pracuje w Ryduł- towach. W minionym tygo- dniu, w Jankowicach (gmina

Kuźnia Raciborska) znalazł takiego właśnie olbrzyma!

Starczy pewnie na niejeden obiad. A może ktoś z Czytel- ników również chciałby się pochwalić efektami grzybo- brania? Czekamy na telefony!

Przyjedziemy zrobić zdjęcie.

(izis)

Na pokazie będzie można zobaczyć koty rzadkich ras devon rex oraz cornish rex

FOT. MATERIAŁY PRASOWE FOT. IZA SALAMON

(3)

3

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 25 września 2007 r.

AKTUALNOŚCI

RADIO TAXI „ROW”

RADIO TAXI „ROW”

n RYBNIK n WODZISŁAW n ŻORY n

032 42 44 444

BEZPŁATNE ZAMAWIANIE TAKSÓWEK Z TELEFONÓW STACJONARNYCH I Z AUTOMATÓW BEZ UŻYCIA KARTY

0800 22 82 82

Zamów taksówkę SMS–em lub zadzwoń

609 053 007

REKLAMA

Uliarczyk, Rybnik, ul. Wodzisławska/Żwirowa, tel. 032 432 95 30

Profesjonalne zabiegi Profesjonalne zabiegi na twarz i ciało na twarz i ciało manicure, pedicure, tipsy manicure, pedicure, tipsy

Zapraszamy:

Zapraszamy:

od 8.30 do 20.30 pon–sob od 8.30 do 20.30 pon–sob

44–200 Rybnik ul. M.C. Skłodowskiej 2 44–200 Rybnik ul. M.C. Skłodowskiej 2 tel. 032 / 423 91 84 kom. 0609 818 497 tel. 032 / 423 91 84 kom. 0609 818 497

GABINET KOSMETYCZNY GABINET KOSMETYCZNY

Agnieszka Rek Agnieszka Rek

mikroprądy niwelujące zmarszczki mikroprądy niwelujące zmarszczki

Dochodziło południe, gdy do drzwi Anny Mar- szolik zapukali we wtorek robotnicy z administra- cji. Poprosili o klucze na strych.

– Coś tam chcieli chyba naprawiać. Większość loka- torów była nieobecna, więc przyszli do mnie. Wzięłam klucze i poszłam z nimi.

Akurat suszyło mi się tam moje pranie, więc pomyśla- łam, że je pozbieram żeby im nie zawadzało – relacjo- nuje kobieta.

Za późno pytać:

dlaczego?

Znaleźli ją na strychu Robotnicy weszli na strych pierwsi. Pani Anna zaczęła ściągać prześciera- dła z drutów, gdy usłyszała krzyk jednego z fachow- ców. – Najpierw przeklął i powiedział do kolegi, że coś leży w kącie. Potem nagle wybiegł z krzykiem omal mnie nie przewraca- jąc. Po chwili wszyscy wy- biegliśmy przerażeni . Nikt z nas nigdy wcześniej nie widział zwłok – wspomina pani Anna.

Powiesiła się na smyczy

W kącie, w pozycji półleżą- cej, znaleźli zwłoki Jolanty O.

Powiesiła się na smyczy dla psa. – Na strychu paliło się światło, przez chwilę pomy- ślałam więc, że może ona też coś robiła przy praniu i straciła przytomność. Gdy podeszliśmy bliżej, wszyst- ko było jasne. Przed śmiercią zachowała na tyle przytom- ność umysłu, że nie zostawiła kluczy w drzwiach, aby nie było problemu ze znalezie-

niem jej. Powiesiła się na tym gwoździu – wskazuje palcem Anna Marszolik.

Nikt się nie domyślał Kobieta osierociła czwórkę dzieci w wieku 19, 17, 12 i 8 lat. Nikt nie wie, dlaczego to zrobiła. W poniedziałkowy wieczór dzieci chodziły po sąsiadach i pytały o mamę.

Nie wracała do domu. – Ona była po rozwodzie z mężem, ale dobrze ze sobą żyli. Wi- dzieliśmy, jak on przychodzi do niej na obiady w niedzielę.

Nie kłócili się. Nawet nie było widać po ich zachowaniu, że są po rozwodzie. W niedzielę była jeszcze na festynie, a tu taka tragedia – załamuje ręce jedna z sąsiadek.

Rodzina jest załamana Dzieci trafiły pod opiekę wujka w Wodzisławiu Ślą- skim. – Jeszcze w niedzielę Jola siedziała ze mną tu w kuchni i wspominała, jak do- brze się bawiła tydzień wcze- śniej na weselu kuzyna. Była radosna i wesoła, nikt się nie

domyślał, że czarne myśli jej chodzą po głowie. Co te- raz będzie z tymi dziećmi, jak sobie poradzą? – zasta- nawia się pani Anna. – Ja sama już nigdy nie wejdę na ten strych. Po prostu się boję – dodaje z łzami w oczach.

Jak się nieoficjalnie do- wiedzieliśmy, jednym z powodów samobójstwa Jo- lanty O. mogły być kłopoty ze spłaceniem potężnych kredytów jakie zaciągnęła przed śmiercią.

Adrian Czarnota

Mieszkańcy Niedobczyc są wstrząśnięci tragedią, która wydarzyła się we wtorek na osiedlu Andersa

Nikt nie potrafi uwierzyć, że ta pogodna, na pozór

spokojna kobieta targnęła się na swoje życie. Jolanta

O. osierociła czwórkę dzieci.

Na zdjęciu Anna Marszolik w miejscu tragedii

FOT. KUBA MORKOWSKI

(4)

4 AKTUALNOŚCI

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 25 września 2007 r.

REKLAMA

WYBORY PARLAMENTARNE 2007

UWAGA KOMITETY WYBORCZE!

Wszystkie zainteresowane Komitety Wyborcze prosimy o kontakt i rezerwację powierzchni reklamowej. O atrakcyjności miejsca publikacji ogłoszenia w gazecie

decyduje kolejność zgłoszeń!

Na szczegółowe pytania odpowiemy w siedzibie Wydawnictwa, ul. Zborowa 4 w Raciborzu lub pod numerami tel.: 032 421 05 10 w.39, kom. 0600 081 664, wostojski@nowiny.pl

Pomysł prezydenta na rozładowanie korków wy- daje się być dość oryginal- ny. Poczekajmy jednak na oficjalną prezentację.

Kilka dni temu w Katowi- cach odbyła się specjalna konferencja poświęcona problemom we współcze- snym transporcie. Jedną z zaproszonych osób był prezy- dent Rybnika, Adam Fudali.

Zapowiedział on stworze- nie czterech punktów prze- siadkowych, w których kierowcy jadący do centrum miasta będą zostawiać swo- je auta i przesiadać się do bu- sów. Będą one dojeżdżać do wszystkich najważniejszych instytucji w mieście. Szcze- góły mają być znane już na początku października, kie- dy to prezydent przedstawi nowy projekt.

– W sprawie projektu tzw.

„rybnickiego metra” zwoła- Przyzwyczailiśmy się, że w

Rybniku jest dużo zieleni. A nowy plac Wolności chociaż ładny, jest taki szary – za- uważa rybniczanka Elżbieta Kwiatkowska. Jej zdaniem powinno być w tym miejscu bardziej zielono.

Rosną aż urosną Opinii mieszkanki Rybnika nie podziela Dawid Królik z Pszowa, któremu zdarza się na placu Wolności umawiać ze znajomymi lub po prostu czekać na autobus. – W po- równaniu z poprzednią zabu- dową, ta jest lepsza, bardziej pasuje. No i wcześniej nie było gdzie usiąść, a teraz jest więcej ławek – podsumowu- Od ponad dwóch miesięcy na podwórku roznosi się fe- tor. Mieszkańcy winią za to Zakład Gospodarki Miesz- kaniowej, który jakiś czas temu modernizował odpływ nieczystości.

Odpływ idzie rynną Kamienice przy ulicy Mi- kołowskiej to bardzo stare budownictwo. Mieszkania nie miały kiedyś toalet, a za potrzebą chodziło się do budynku na podwórzu. Z czasem lokatorzy sami urzą- dzali sobie łazienki w domu, odprowadzając odpływ do wspólnej toalety na podwó- rzu.

– Cześć mieszkańców od lat prowadziła boje z admi- nistracją, bo nielegalnie pod- łączali odpływ nieczystości do... rynny przy budynku.

Wygląda na to, że teraz sam ZGM postanowił pójść na

Lokatorzy kamienicy przy ul. Mikołowskiej od lat proszą o wybudowanie szamba

A ścieki płyną sobie rynną

łatwiznę i skierował nieczy- stości tam, gdzie odpływa- ła deszczówka. To, co było wcześniej zabronione, teraz nagle stało się legalne – dzi- wi się pani Elżbieta, jedna z lokatorek kamienicy.

Zapachy spod klapy Dwa miesiące temu, na środku podwórka pojawi- ła się tajemnicza klapa. Od tego czasu przebywanie na ławce pod domem stało się praktycznie niemożliwe.

– Okna otworzyć nie można.

Miało być lepiej a jest o wie- le gorzej. Smród wydobywa się spod tej klapy. Kiedy jest niskie ciśnienie, przykry za- pach wdziera nam się do do- mów – denerwuje się Helena Szel, jedna z lokatorek. Pod klapą znajduje się nic innego jak rynna z nieczystościami.

Nie jest w żaden sposób za- kryta. Gołym okiem widać,

że poza deszczówką płyną tu także nieczystości z gospo- darstw domowych.

Na obietnicach się kończy

Mieszkańcy budynku przy Mikołowskiej twierdzą, że

„śmierdzący problem” już kil- kakrotnie zgłaszali do ZGM–u.

Bez rezultatu. – Od dziewięciu lat słyszymy, że wkrótce wy- budują nam tu szambo i ścieki będą odprowadzane szczelną instalacją. Jak widać, to tylko obietnice. Fachowców z admi- nistracji widzimy bardzo rzad- ko, mimo iż dach czy schody od lat wymagają naprawy. Ja- kiś czas temu własnymi środ- kami pomalowaliśmy klatkę schodową. Na ZGM nie ma chyba co liczyć – mówi z re- zygnacją w głosie Katarzyna Motyka, która również miesz- ka we wspomnianym budyn- ku.

Mieszkać jak ludzie Budynki przy ul. Mikołow- skiej, którymi opiekuje się Zakład Gospodarki Mieszka- niowej od lat popadają w co- raz większą ruinę. Wykonuje się tutaj tylko doraźne napra- wy. – Nie jest tajemnicą, że wielu z naszych sąsiadów niestety nie płaci czynszu.

My jednak płacimy na bie- żąco i chcemy żyć w nor- malnych warunkach. Gdy jest ciepło, chcemy usiąść sobie tak, jak kiedyś na ław- ce przed domem. Teraz, w tym smrodzie jest to prostu niemożliwe – rozkłada bez- radnie ręce pani Helena.

Adrian Czarnota

JAN PODLEŚNY, DYREKTOR ZAKŁADU GOSPODARKI MIESZKANIOWEJ

Pierwsze słyszę o problemach mieszkańców przy ulicy Mikołowskiej. Nie orientuję się dokładnie, jak w tym wypadku jest rozwiązana sprawa odprowadzenia nieczystości, jednak mogę z całą pewnością powiedzieć, że nieczystości trafiają do pobliskiej kanalizacji spławnej. Tego typu instalacje często są zanieczyszczone i to może być przyczyną przykrych zapachów. W ciągu kilku dni nasi pracownicy dokładnie przyjrzą się instalacji przy ul. Mikołowskiej i zrobią wszystko, żeby problem rozwiązać.

W środku jest rynna, którą płynie ściek – pokazuje Helena Szel

Nim urosną drzewa, zieleń miejska ustawi donice z roślinami, które złagodzą surowe otoczenie

Więcej zieleni na betonowym placu

je. Nie przeszkadza mu, że na placu jest niewiele zieleni.

– Drzewka podrosną, to bę- dzie dobrze – kwituje miesz- kaniec Pszowa.

Zieleń w pojemnikach O tym, że potrzeba czasu, żeby drzewa urosły i stały się bardziej widoczne na placu Wolności, mówił również Andrzej Kozera, dyrektor Za- rządu Zieleni Miejskiej, który uczestniczył w rozstrzygnię- ciu konkursu „O ładniejszy Rybnik”. Zdradził zarazem jego laureatom, że trwają prace nad koncepcją uzupeł- nienia zieleni w tym miejscu.

Najprawdopodobniej na pla- cu pojawią się ozdobne po-

jemniki z roślinami, które złagodzą surowe otoczenie.

Wiosną się tutaj zazieleni

– Pomysł ten musi być zaak- ceptowany przez prezydenta, musimy go uzgodnić także z projektantem placu. To tro- chę potrwa – dodał Kozera.

Trzeba też będzie zlecić wy-

Po oprogramowaniu do symulacji ruchu drogo- wego prezydent ma pomysł na odblokowanie

Auta poczekają pod miastem

na zostanie specjalna kon- ferencja prasowa, której tematem będzie prezentacja projektu. Na obecnym etapie zbyt wcześnie na jakiekol- wiek konkretne informacje.

Nadmieniam, że prezydent Rybnika Adam Fudali nie przedstawiał jeszcze nig- dzie oficjalnie tego projek- tu. Wspomniał o nim tylko przy okazji wystąpienia pod- czas katowickiej konferencji poświęconej transportowi – wyjaśnia Krzysztof Jaroch, rzecznik rybnickiego magi- stratu. Decydujące zdanie będą mieli jednak sami pa- sażerowie, bowiem zaraz po przedstawieniu szczegółów nowego systemu komuni- kacji odbędą się konsultacje społeczne. Wcześniej prezy- dent wprowadził oprogra- mowanie do symulacji ruchu drogowego.

(acz)

Rybnik chwali się tym, że jest najbardziej zielonym miastem na Śląsku. Trochę trudno w to uwierzyć przechodząc przez odnowiony plac Wolności.

konanie potrzebnych elemen- tów. Sama koncepcja ma być opracowana jeszcze w tym miesiącu. Lecz ewentualne zmiany rybniczanie zobaczą najwcześniej na wiosnę. Zimę

„miejscy ogrodnicy” rezer- wują na dyskusje o koncepcji uzupełnienia zieleni na placu Wolności i przygotowania do jej wdrożenia. (bea) Póki co plac Wolności ozdabiają, wręcz rachityczne drzewka

FOT. ADRIAN CZARNOTA

FOT. BEATA MOŃKA

(5)

5

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 25 września 2007 r.

GORĄCY TEMAT

PRENUMERATA

PRENUMERATA

PRENUMERATA

PRENUMERATA

PRENUMERATA

PRENUMERATA

PRENUMERATA

SZCZEGÓŁOWY REGULAMIN NA

PRENUMERATA PRENUMERATA

OD 1 LIPCA MOŻNA ZAMÓWIĆ PRENUMERATĘ

TYGODNIKA RYBNICKIEGO NA POCZCIE LUB U LISTONOSZA

Tygodniki także w sprzedaży w każdym urzędzie pocztowym Cena miesięcznej prenumeraty 4 zł

REKLAMA

Anna Kidawa, rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowicach

Ulica Przemysłowa z całą pewnością nie należy do bezpiecznych rejonów mia- sta. Stare zaniedbane fami- loki to pozostałość po latach świetności huty Silesia.

Upadek

Na zaniedbanym podwó- rzu stoi dziecięcy wózek, dosłownie metr dalej ktoś potężnym krawężnikiem przydusił szczura. Podobno zwierzę przyszło od sąsiada, który na podwórzu trzyma górę śmieci. Właśnie w tym domu, w miniony poniedzia- łek, 17 września, malutki Maksymilian wspiął się na parapet i spadł na betonowe schody prowadzące do bu- dynku.

– To wszystko wina tych niskich parapetów! – mówił pan Janusz, ojciec chłopczy- ka. – Do krawędzi okna jest zaledwie kilkadziesiąt centy- metrów. Pod oknem stał fotel.

Syn lubił na nim siadać. Wi- docznie przeszedł z niego na parapet. To było żywe srebro.

Cały czas ruchliwy. Szybko zaczął chodzić. A tu taka tra- gedia – rozpaczał ojciec.

Babcia

W tym dniu opiekę nad dzieckiem sprawowała bab- cia. Rodziców nie było w domu, ojciec był w pracy w Niewiadomu, matka wyszła do sklepu. Podobno po lekar- stwa. Babcia opiekowała się również czterotygodniową Klaudią. Nikt z rodziny nie jest w stanie wytłumaczyć, dlaczego babcia nie upilno- wała wnuka. – Ludzie wy- gadują głupoty, że babcia gdzieś wyszła. Ona w tym czasie przewijała Klaudię i wystarczył moment nie-

Półtoraroczny Maksymilian wypadł z pierwszego piętra na betonowe schody

Chłopczyk walczy o życie

uwagi – broni kobiety ciotka Maksymiliana.

Chrzciny

Policja po przybyciu na miejsce zatrzymała 51–let- nią Agatę Ż. Kobieta była niestety pod wpływem alko- holu. Pierwsze badanie na alkomacie dało wynik 1,32 prom. alkoholu w wydycha- nym powietrzu, drugie bada- nie dało wynik rosnący, co może wskazywać na to, że kobieta ostatnią dawkę alko- holu wypiła na krótko przed wypadkiem. Rodzina tłuma- czyła, że dzień wcześniej, czyli w niedzielę, obchodzo- no hucznie rocznicę chrzcin trzytygodniowej Klaudii.

– Babcię musiało trzymać z dnia wcześniejszego. Na przyjęciu była wódka i po jednym piwie. Pytaliśmy w sklepie i u sąsiada w garażu, czy babcia coś tego dnia piła.

W domu też nie było alkoho- lu, bo wszystko opróżniliśmy dzień wcześniej. A babcia nie upijała się nigdy do nieprzy- tomności – tłumaczy ciotka.

Szpital

Rodzice liczą na to, że ich syn wyjdzie z tego. – To jest

silny chłopak – mówi łamią- cym się głosem jego ojciec.

Po przewiezieniu do ryb- nickiego szpitala i wykona- niu badania tomografem, lekarze nie mieli wątpli- wości, co do stanu dziecka.

Najbardziej ucierpiała głowa chłopca.Maksymilian został przewieziony do Górnoślą- skiego Centrum Zdrowia Dziecka i Matki w Katowi- cach. Agata Ż. także trafiła do szpitala, tyle że psychia- trycznego. Jest w tej chili na obserwacji. W chwili zatrzy- mania dostała ataku szału, zaczęła m.in. uderzać głową o ścianę.

Kara

Lekarze nie zgadzają się na jej przesłuchanie. – Jej ze- znania będą kluczowe jeśli chodzi o ustalenie przebiegu zdarzenia. Wtedy zadecydu- jemy o postawieniu ewentu- alnych zarzutów. Cały czas monitorujemy także stan zdrowia dziecka. Sprawa jest w toku. Nie udzielamy żad- nych informacji na ten temat – poinformowała Bernadeta Breisa, szefowa Prokuratury Rejonowej w Rybniku.

AdrianCzarnota

Dziecko ma pękniętą czaszkę i uraz mózgu, w ciężkim stanie leży w katowic- kim szpitalu. Opiekowała się nim babcia, która w chwili zatrzymania miała prawie półtora promila we krwi.

S

tan Maksymiliana jest bardzo ciężki. Dziec- ko przebywa na oddziale anestozjologicznym. Cały czas jest pod narkozą, by przyśpieszyć proces go- jenia. Bardzo trudno w tej chwili mówić o jakich- kolwiek konsekwencjach tak poważnego upadku.

Maksymilian ma pęknię- tą czaszkę. Ewentualne krwiaki, które wykryliśmy, mogą się jeszcze wchło- nąć. Urazy mózgu są trud- ne do zdiagnozowania.

Na razie pozostaje mieć nadzieję, że Maksymilian wyjdzie z tego i będzie w pełni sprawny.

Okno i schody, na które spadło dziecko. W tle jego ojciec.

FOT. KUBA MORKOWSKI

(6)

6 DALEKO OD RYNKU

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 25 września 2007 r.

W tym tygodniu: STODOŁY

W minionym tygodniu nasza „Redakcja w dzielnicy” odwiedziła Stodoły. Dziękujemy za serdeczne przyjęcie szczególnie panu Józefowi Sorychcie, przewodniczącemu zarządu dzielnicy, a zarazem prezesowi OSP, który ugościł nas w miejscowej remizie.

Dziękujemy także za spotkanie krewnym zamordowanych przez Rosjan w 1945 roku. Te kilka godzin spędzonych w Stodołach pokazały jak ciekawe jest to miejsce i jak wielu wspaniałych ludzi tutaj mieszka.

Żołnierze wyciągnęli ich z piwnic, rzekomo do kopania rowów. Niestety, następnego dnia znaleźliśmy tylko ich okaleczone ciała – wspomina- ją dramatyczne zdarzenia bli- scy krewni pomordowanych.

Stodoły to miejsce ważne dla najnowszej historii naszego miasta. Szczególnie niezwy- kłe są wojenne epizody. To tu- taj rozegrał się prolog agresji Niemiec na Polskę (pisaliśmy o tym w artykule „Spektakl w Stodołach”). W Stodołach miało miejsce także jedno z najbardziej tragicznych wyda- rzeń wojennych. W styczniu 1945 roku, w czasie przejścia frontu zostało tutaj zamordo- wanych pięciu rodowitych mieszkańców Stodół.

Nazwiska wykute w kamieniu

Ofiarami anonimowych żoł- nierzy radzieckich byli znani z nazwiska ludzie, których od maja 2006 roku upamiętnia marmurowa tablica.

Krzyż i tablica stoją w miej-

W przyszłym roku stra- żacy ze Stodół powinni ob- chodzić 80–lecie istnienia ich jednostki.

Wiele jednak wskazuje na to, że jednostka w Stodołach jest znacznie starsza.

– Jakiś czas temu dostałem od mieszkańca Rudy Ko- zielskiej kopię dokumentu, według którego nasza jed- nostka powinna obchodzić w przyszłym roku jubileusz 125–lecia – dzieli się swoimi wątpliwościami Józef So- rychta, prezes OSP Stodoły i zarazem przewodniczący zarządu dzielnicy Stodoły.

Niestety nie wiadomo kiedy odbyło się pierwsze zebra- nie członków jednostki. W gminnych aktach zapisano 28 marca 1883 r. jako datę po- wołania ochotniczych straży oraz Związku OSP. Według dokumentu postanowie-

nia te zostały potwierdzone 7 kwietnia 1883 roku. Stodo- ły są wymieniane jako jedno z sołectw podlegających Za- rządowi Gminy w Rudach, w których właśnie w tym czasie pojawili się strażacy –ochotnicy.

Problem w tym, że Józef Sorychta posiada jedynie kopię tego kluczowego dla historii OSP dokumentu.

Można w niej przeczytać, że oryginał znajduje się w Woje- wódzkim Archiwum – dele- gatura w Rybniku z siedzibą w Pszczynie. Struktura ta już niestety nie istnieje, a doku- menty trafiły do Raciborza.

Tam właśnie, jak przyznaje dyrektor rybnickiego Mu- zeum – Bogdan Kloch, muze- alnicy zamierzają poszukać oryginału. – Stodoły mogą się okazać jedną z najstarszych, wiejskich jednostek OSP w

okolicy – potwierdza. Samą historią nie jest zaskoczony.

Do Muzeum dociera coraz więcej podobnych sygna- łów wskazujących, że stra- żackie tradycje na naszych ziemiach sięgają znacznie odleglejszych czasów. Nie- stety zachowało się niewiele dokumentów, a tym bardziej zdjęć. Odtworzenie więc dziejów tych jednostek to prawdziwe wyzwanie, które coraz bardziej kusi rybnic- kich muzealników. Dyrektor placówki przyznaje, że warto byłoby stworzyć monografię poświęconą historii OSP w naszym mieście. A na razie zapowiada zorganizowanie w przyszłym roku, w Dniu św. Floriana, specjalnej wy- stawy. Będzie można na niej zobaczyć m.in. modele wo- zów strażackich.

Beata Mońka

Mimo upływu czasu rodziny niezmiennie pamiętają tragedię sprzed lat

Nie zapomnimy o nich nigdy

scu ich pierwotnego pochów- ku. – Moim zamierzeniem było, by niewiele mówiący na- pis o ofiarach wojny zastąpić konkretnymi nazwiskami, by pamięć o nich nie rozmyła się w zwyczajowych formułach – tłumaczy Józef Sorychta, przewodniczący zarządu dzielnicy Stodoły i inicjator ustawienia tablicy. Udało się to w maju 2006 roku. Od tego czasu nazwiska ofiar widnie- ją tuż obok krzyża. To przypo- mnienie potrzebne jest przede wszystkim młodym ludziom, starsi mieszkańcy doskonale wiedzą, komu poświęcony jest przydrożny krzyż.

Ciała leżały w rowie Agnieszka Podleśny i Anna

Marszołek od lat opiekują się krzyżem. – To przecież pomnik! Ludzie, dla których został tu ustawiony zginę- li bez jakiejkolwiek winy.

Żołnierze wyciągnęli ich z piwnic, rzekomo do kopa- nia rowów. Niestety, następ- nego dnia znaleźliśmy tylko

ich okaleczone ciała – wspo- mina pani Agnieszka. Perfi- dia oprawców była wielka:

nie pozwolono na pogrzeb cywilów! Ciała leżały spo- niewierane w przydrożnym rowie, dopiero po jakimś czasie możliwy był prowi- zoryczny pochówek. Krew- ni wspominają, jak swoich zmarłych rodziny zawinęły w koce.

Krzyż z czerwonych dachówek

Czym spowodowany był ten brutalny akt w stosunku do niewinnych osób? Odrobi- nę światła rzuca na to zdarze- nie relacja Cecylii Pietrek, w 1945 roku była jedenastoletnią dziewczynką: – Wbił mi się w pamięć obraz grupy niemiec- kich żołnierzy, którzy chcieli się wydostać z okrążenia Ro-

sjan. Ułożyli oni na śniegu krzyż z czerwonych dachó- wek. Tym chcieli zwrócić uwa- gę własnych samolotów. Jeden nawet zamierzał wylądować, ale nie znalazł sobie miejsca.

Krążył tak nisko, że baliśmy się, że uderzy w nasz dom. Po- tem pamiętam jeszcze strzela- ninę i ucieczkę Niemców. Kryli się w naszych obejściach. Być może to oni tak rozwścieczyli

W styczniu 1945 roku, Rosjanie w okrutny sposób

zamordowali pięciu rodowitych mieszkańców Sto- dół. Czas leczy rany, ale nie zabiera wspomnień.

tych Rosjan? – zastanawia się pani Cecylia.

Wybaczać,

ale nie zapominać Strasznym prawem wojny jest odwet na niewinnych cywilach. – U nas nie było żadnego fanatyzmu – mówi pan Rudolf, którego wuj był jednym z pięciu zamordo- wanych. – Tutejsi mieszkań- cy pomagali rannym z obu stron, wozili do szpitala w Rudach także Rosjan. Dziś niepotrzebny nam już żaden odwet, chcemy tylko, by za- chować pamięć o naszych przodkach. Nazwiska wy- ryte na tablicy w części dają nam taką gwarancję – dodają z przekonaniem mieszkańcy rybnickich Stodół.

Tomasz Ziętek Anna Marszołek, Rudolf Starzec i Agnieszka Podleśny - krewni pomordowanych w 1945 roku

Józef Sorychta, prezes OSP w Stodołach, natknął się na dokumenty, które mogą świadczyć, że straż istniała już tutaj 125 lat temu.

Marzec 1883 – strażacy gotowi do akcji

MIESZKAŃCY STODÓŁ UPAMIĘT- NIENI NA TABLICY ODSŁONIĘTEJ W 2006 ROKU:

1 Józef Miera (lat 21) 2 Emanuel Konkol (lat 30) 3. Wiktor Marszołek (lat 33) 4. Piotr Starzec (lat 43) 5. Franciszek Piecha (lat 56)

Stara i nieużytkowana obecnie remiza w Stodołach powstała około 1945 roku

FOT. BEATA MOŃKA

FOT. TOMASZ ZTEK

(7)

7

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 25 września 2007 r.

NA SŁUŻBIE

DHL Exel Supply Chain, wiodąca firma na rynku usług logistycznych poszukuje kandydatów na stanowisko:

Pracownik Magazynowy

Miejsce pracy: oddział w Raciborzu

Osoba zatrudniona na tym stanowisku będzie odpowiedzialna za przyjęcie i wydanie towaru na magazynie oraz jego konfekcjonowanie.

WYMAGANIA:

ç Komunikatywność i umiejętność pracy w zespole ç Dyspozycyjność (praca zmianowa)

ç Dużym atutem będzie doświadczenie w obsłudze wózka widłowego OFERUJEMY:

ç Stałą pracę

Zainteresowanych prosimy o przesłanie CV i listu motywacyjnego na adres:

pl.desc.rekrutacja@dhl.com Z dopiskiem: Racibórz lub

DHL Exel Supply Chain (Poland) Sp. z o.o.

ul. Jasna 1, 47-400 Racibórz

Na CV prosimy o dopisanie klauzuli wyrażającej zgodę na przetwarzanie danych osobowych.

REKLAMA

Chevrolet Aveo.

We wrześniu obudzi zazdrość w swojej klasie

.

Jesień to czas nowych wyzwań, na które Chevrolet Aveo jest doskonale przygo- towany. Nowoczesne wnętrze, w którym wygodnie usadowią się Twoje dzieci, sprawi, że będą się cieszyć nawet z drogi do szkoły. Z chęcią też czasem podwieziesz ich kolegów. W codzien- nych obowiązkach docenisz jego ekonomiczność oraz przestronny bagażnik. I nie zapominaj o weekendach. To wymarzone okazje dla bliższych i dalszych podróży w bogato wyposażonym Aveo. To zrozumiałe więc, że wielu będzie spoglądać na niego z uznaniem.

CHEVROLET – MARKA GENERAL MOTORS

- Już od 30 900 zł - Już od 438 zł miesięcznie - Uupusty od 3 600 zł

WIĘCEJ NIŻ PLUS

www.chevrolet.pl

Infolinia 0 801 811 911

Koszt połączenia to cena jednego impulsu połączenia lokalnego.

FIJAŁKOWSKI

Rybnik, ul. Żorska 75, tel. 032 42 39 700, www.fijalkowski.pl Jastrzębie Zdrój, ul. Armii Krajowej 70, tel. 032 47 67 000

Podana cena zawiera upust. Prezentowany w ogłoszeniu upust dotyczy Aveo Sedan. Oferta obowiązuje od 02.07.2007, jest dostępna u dystrybutorów biorących udział w promocji. Liczba samochodów w ofercie ograniczona. Kredyt jest oferowany przez GMAC Bank Polska S.A. Okres kredytowania 36 miesięcy. RRSO 6,16%. Minimalna wpłata własna: 30%. Zużycie paliwa (pomiar dokonany zgodnie z normą określoną w dyrektywie 1999/100/UE) dla wersji Aveo z silnikiem 1,2; 6,4 l/100km, emisja CO2 (1999/100/UE) 152 g/km. Informacje na temat zużycia paliwa i emisji CO2 pozostałych modeli, złomowania samochodu, przydatności do odzysku i recyklingu są dostępne pod adresem internetowym www.chevrolet.pl

AVEO

W czwartek, 19 września rybnicka policja otrzymała zgłoszenie o robotniku, który miał wpaść do jedne- go z kominów Elektrowni Rybnik.

Natychmiast postawiono w stan najwyższej gotowo- ści wszystkie rybnickie służ- by ratownicze.

Przybyli na miejsce pra- cownicy pogotowia ratun- kowego i straży pożarnej potwierdzili, że na wysoko- ści 40 metrów wisi w uprzęży bezwładne ciało robotnika.

Okazuje się jednak, że nie był to żaden wypadek, a jedynie

nieszczęśliwe zdarzenie. O żadnym upadku nie mogło być mowy.

To był zawał

– Nasz długoletni pracow- nik, pan Jerzy Jasiulek zasłabł wchodząc, zabezpieczony zgodnie z wymogami prac na wysokości, po drabinie włazowej wewnątrz nowo budowanego komina mokrej instalacji odsiarczania spalin.

Obecnie przyczyna śmierci nie jest jeszcze znana, ale ze wstępnej opinii lekarza reani- mującego pracownika wiemy, że wystąpił zawał mięśnia

sercowego, niespodziewany tym bardziej, że pracownik miał wszelkie wymagane i aktualne dopuszczenia do pracy na wysokości – tłuma- czy Katarzyna Chłodek ze spółki Doosan Babcock, w której pracował zmarły.

Nie odbierał telefonu Nieruchomego kolegę za- uważył jeden z pracowni- ków firmy. Próbował do niego dzwonić na komórkę, jednak bez skutku. – Widzieliśmy tylko jak wisiał w tej uprzęży.

Wołaliśmy do niego, ale on nie odpowiadał. Jakikolwiek kon-

takt był niemożliwy – mówi jeden z kolegów zmarłego.

Obawiając się najgorszego, postanowiono wezwać pogo- towie, a jego sprowadzić na ziemię. W samej elektrowni przerwano posiedzenie za- rządu. Dyrekcja nie pozwo- liła dziennikarzom wejść na teren zakładu, część ekip bu- dujących instalacje mokrego odsiarczania wysłano wcze- śniej do domu.

– Alpiniści, którzy praco- wali na wysokości 120 me- trów, na szczycie komina, opuścili się do nieprzytomne- go i spuszczali go po linach

na ziemię. Cały proces był bardzo trudny i trwał ponad dwadzieścia minut, jednak był wykonany najszybciej jak się da – zapewnia Katarzyna Chłodek.

Pomoc przyszła zbyt późno.

Mimo reanimacji, służbom medycznym nie udało się uratować mężczyzny. Elek- trownia Rybnik SA natych- miast wstrzymała prace na obiekcie, zabezpieczając te- ren do czasu przybycia służb Państwowej Inspekcji Pracy, policji i prokuratury, które po oględzinach miejsca zda- rzenia zezwoliły na kontynu-

Robotnik pracujący przy budowie nowej instalacji odsiarczania zmarł na wysokości 40 metrów Robotnik pracujący przy budowie nowej instalacji odsiarczania zmarł na wysokości 40 metrów

Zawał w środku komina Zawał w środku komina

owanie prac. Władze spółki podkreślają, że Jerzy Jasiulek był bardzo doświadczonym pracownikiem – mistrzem w Zakładzie Automatyki i Elektryki. Feralnego dnia wchodził do komina celem przeprowadzenia wizji lokal- nej. Jego zadaniem było prze- śledzenie trasy okablowania, miejsc mocowań oraz posado- wienia tablic elektrycznych, organizacji robót i doboru sprzętu. To pierwszy wypa- dek śmiertelny na budowie instalacji mokrego odsiarcza- nia.

Adrian Czarnota

FOT. KUBA MORKOWSKI

E-3 w ogniu – Autobus jastrzębskiego przewoźnika spłonął na ulicy Wodzisławskiej

W piątek, kilka minut po godzinie 9.00 pasażerowie podróżujący autobusem li- nii E-3 poczuli zapach spale- nizny. Kierowca natychmiast wyprowadził wszystkich pa- sażerów z pojazdu, a sam rozpoczął gaszenie. – Ogień pojawił się w komorze silni-

ka i dość szybko przeniósł się na cały tył pojazdu. Płonąć zaczęły już tylne siedzenia.

Do czasu przybycia straży pożarnej przy gaszeniu ognia pomagali kierowcy innych autobusów, którzy zatrzymy- wali się, widząc płonącego E-3. Cała akcja gaśnicza trwa-

ła około czterdziestu minut.

Straty wstępnie oszacowano na 20 tys. zł – informuje Ar- kadiusz Pawlik z rybnickiej straży pożarnej. Autobus na- leżał do taboru Przedsiębior- stwa Komunikacji Miejskiej w Jastrzębiu Zdroju. Zapalił się kilkanaście minut po wy-

jechaniu z dworca, na ulicy Wodzisławskiej w dzielnicy Zamysłów. Wiózł pasaże- rów z Rybnika do Jastrzębia Zdroju. – Autobus ten był no- wym pojazdem. Nie mamy pojęcia dlaczego się zapalił.

Wyjechał w trasę w pełni sprawny. W chwili obecnej

czekamy na specjalistów, którzy obejrzą komorę silni- ka i ustalą, co było przyczy- ną pożaru. Mamy nadzieję, że autobus będzie mógł jesz- cze wrócić na trasę – mówi Jan Bętkowski, dyrektor ds.

technicznych jastrzębskiego PKM. To nie pierwszy przy-

padek, gdy autobus zapalił się podczas kursu. Na począt- ku roku, na ulicy Żorskiej doszczętnie spłonął autobus linii nr 52. Wtedy również ogień pojawił się w komorze silnika i szybko przeniósł się na resztę pojazdu.

(acz)

(8)

8 HISTORIA

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 25 września 2007 r.

Niewiele dokumen- tów z przedwojennego rybnickiego gimnazjum ocalało z zawieruchy wojennej. Czasem jednak szczęśliwym zbiegiem okoliczności udaje się odnaleźć ciekawe pamiątki, jak właśnie ta.

Niedawno wpadł w moje ręce zbiór ciekawych mate- riałów pochodzących z domo- wego archiwum Ferdynanda Kańtocha – jednego z nieży- jących już absolwentów tejże szkoły. Solidnie uporządko- wany tematycznie i chronolo- gicznie, świadczy o zacięciu archiwalnym jego twórcy.

Wśród tych dokumentów od- nalazłem pochodzące sprzed 75 lat sprawozdanie z przebie- gu wycieczki klasowej wraz z dokumentacją fotograficzną.

Kolejnym ciekawym maszy- nopisem w tym zbiorze było pochodzące z tego samego czasu, podsumowanie pracy wychowawczej w klasie VII a z roku szkolnego 1931/32.

Wraz z innymi zachowanymi

Z okazji jubileuszu 85–lecia I Liceum im. Powstańców Śląskich sięgamy jeszcze raz do zachowanych dokumentów z przeszłości

W góry, w góry, miły bracie!

pamiątkami świadczą one o tym, jak niegdyś wygląda- ło kształcenie w obecnym I LO.

Z Kozich Górek na pazurki

Okazuje się, że wyciecz- ki krajoznawcze były tą po- mocniczą formą nauczania i wychowania, którą prak- tykowano tu nieprzerwanie od początków istnienia tej szkoły. Gimnazjaliści zaczy- nali od poznawania swojej Małej Ojczyzny. Wędrowali na Kozie Górki (zimą treno- wali tam narciarskie zjazdy), na nieistniejący dzisiaj Mo- śnik (ulubione miejsce wa- garowiczów), do rybnickich Brzezin, Paruszowca, Ryb- nickiej Kuźni, na Gzel, czy odwiedzali stawy obecnego ośrodka wypoczynkowego w Kamieniu. Dopiero w star- szych klasach organizowano wyjazdy kilkudniowe.

Na szczytach Tatr Właśnie taką pięciodnio- wą wycieczkę w Tatry od- było 32 uczniów ówczesnej VII a wraz z trzema swoimi nauczycielami. Opiekę spra- wowali: pochodzący z Galicji

nauczyciel języka polskiego i historii – Józef Łukasiewicz, pochodzący z Lubelszczyzny nauczyciel fizyki – Augustyn Rakowski oraz wychowaw- ca, nazywany wówczas go- spodarzem klasy, filolog klasyczny – Piotr Pietrasz- kiewicz. Ekipa wyjechała z Rybnika we wtorkowy wie- czór 16 czerwca 1931 r. Po ponad dziesięciu godzinach, wczesnym rankiem dotarła do Zakopanego, gdzie ulo- kowała się w Zakładzie św.

Zyty. Po krótkim odpoczyn- ku wyruszyła na szlak. „W trakcie marszu – czytamy we wspomnianym protoko- le – zajmowano się florą ta- trzańską, zwyczajami górali i ich życiem.” Samo zdobycie Giewontu dało rybniczanom sporą satysfakcję. Przebija ona z tegoż opisu wycieczki i pamiątkowych fotografii.

Gazeta jednak ciekawsza

W czwartek, 18 czerwca, wycieczka zwiedzała Dolinę Kościeliską, podziwiała Du- najec, góry Organy i Mylną Jaskinię. Ostatni dzień poby- tu w Tatrach upłynął w Hali Gąsienicowej i nad Czarnym

Stawem. Z Zakopanego ryb- niccy gimnazjaliści wyruszyli do Krakowa. Nie obyło się bez obowiązkowego wręcz odwie- dzenia Wawelu i podziwiania zabytków przy Rynku. Jednak największą atrakcją dnia, co podkreślono w sprawozdaniu, była wizyta w „Pałacu Prasy IKC” (Ilustrowanego Kuriera Codzienego). Na koniec ryb- niczanie zachwycali się więc nowym, bo powstałym w 1927 r., budynkiem największego wówczas przedsiębiorstwa prasowo–wydawniczego.

Wola, odwaga, altruizm

Wycieczka, której głównym celem było „zaznajomienie młodzieży z pięknem wła- snego kraju i wzmocnienie miłości do Ojczyzny”, była w zasadzie ukoronowaniem całorocznej pracy wycho- wawczej, wynikającej z wcze- śniej przygotowanego planu.

Strategia ta zakładała reali- zowanie w ramach poszcze- gólnej klasy najróżniejszych przedsięwzięć i maksymalne zaangażowanie wszystkich uczniów. Odbyło się więc pięć zebrań, których tematy- ka oscylowała wokół takich

zagadnień jak: wola, odwaga, altruizm. Odbywały się także zajęcia trzech przedmioto- wych sekcji (kółek), gdzie utrwalano materiał lekcyjny.

Patroni znakomici Dodatkowo niektórzy uczniowie ćwiczyli raz w ty- godniu w klasowej orkiestrze, bądź angażowali się w prace szkolnego samorządu. Jednak za najciekawszy pomysł trze- ba uznać ustanowienie klaso- wych patronów. Każda z klas ówczesnego gimnazjum wy- bierała sobie patrona, który był znaczącą postacią dla hi- storii Polski lub dziejów Gór- nego Śląska. Byli wśród nich najznamienitsi polscy królo- wie, słynni dowódcy i bohate- rowie powstań narodowych, znane postacie polskiej kul- tury, a także dwaj katoliccy święci. Wybór klasowego pa- trona zatwierdzała następnie Rada Pedagogiczna z zalece- niem, aby każda z klas zorga- nizowała święto poświęcone swojemu patronowi.

Zapatrzeni w ks. Damrota

Młodzież klasy VII a wy- brała na swojego patrona ślą-

skiego poetę ks. Konstantego Damrota. Jak dowiadujemy się z archiwalnych zapisków, 10 marca 1932 r. uczniowie rybnickiego gimnazjum zor- ganizowali poświęconą mu uroczystość. Deklamowali wiersze, śpiewali Rotę, grała klasowa orkiestra. Przygoto- wano nawet przedstawienie teatralne. Patron miał inspi- rować swym przykładnym życiem i posiadanymi cno- tami. Była to więc lekcja pa- triotyzmu w tej szkole, która wcześniej w Rybniku budo- wała świadomość niemiec- ką. Teraz zaś (po 1922 roku) utrwalała polskość.

Pamiątki

po naszej szkole Nawet z takich, wydawać by się mogło, mało interesują- cych dokumentów wydobyć można ciekawy fragment dziejów szkoły i miasta. Jeśli więc ktoś z czytelników „Ty- godnika Rybnickiego” dyspo- nuje podobnymi pamiątkami po zmarłych krewnych i ze- chce je ofiarować, szkoła bar- dzo chętnie przyjmie je do zbiorów swojej izby pamię- ci.

Dariusz Jądro

Uczniowie rybnickiego gimnazjum na wycieczce w Tatrach Zdjęcie również z archiwum Ferdynanda Kańtocha Wycieczka w góry miała umocnić miłość do ojczyzyny

FOT. ARCHIWUM FERDYNANDA KAŃTOCHA

(9)

9

Tygodnik RYBNICKI • wtorek, 25 września 2007 r.

AKTUALNOŚCI

NA PEWNO W TYGODNIKU RYBNICKIM

Kup 4 edycje ogłoszenia modułowego – 5 edycję otrzymasz GRATIS

Promocja wna do 30 pdziernika 2007 r. *Reklama w prasie lokalnej w odróżnieniu od reklamy w prasie regionalnej, czy ogólnopolskiej obejmuje zasięgiem tylko teren dzialności Twojejrmy i jej potencjalnych klientów. Dociera precyzyjnie na wybrany rynek bez potrzeby ponoszenia dodatkowych kosztów za nietrafioną reklamę w prasie o zbyt szerokim zasięgu. Wyniki wielu analiz i badań dowod, że kampanie reklamowe zaplanowane z udziałem prasy lokalnej znacząco wywają na skuteczność dzi reklamowych.

ZAPYTAJ O SZCZEGÓŁY:

Tel. 032 421 05 10 w. 39, 0600 081 664, wostojski@nowiny.pl

Reklama w prasie lokalnej

JEST EFEKTYWNA! *

REKLAMA

Kiedyś mieliśmy firmę i nie było czasu na ogród.

Obok domu rosły głównie drzewa i trawa. Teraz na emeryturze ogród chroni nas przed zawałem, no i mamy zajęcie – wyjaśnia pan Hubert.

Była to już 17. edycja kon- kursu, który ma zachęcać rybniczan do dbania o naj- bliższe otoczenie. – Rybnik robi się coraz ładniejszy i duża w tym zasługa miesz- kańców. Chciałem podzię- kować państwu i życzyć wytrwałości – słowa te skie- rował do laureatów konkursu Adam Fudali, prezydent Ryb- nika, który co roku ogłasza konkurs. Wyróżnieni miesz- kańcy otrzymali nagrody pie- niężne. Wśród nagrodzonych znaleźli się Krystyna i Hubert Kawałowie z Kamienia.

Mamy to w genach – Mój ojciec był leśni- czym, siostra i szwagier też mają duży ogród, więc wi- docznie mamy to w genach – przyznaje ze śmiechem zwycięzca konkursu z Ka- mienia. Niestety podczas uroczystości wręczenia na- gród nie mogła mu towa- rzyszyć żona, która akurat pojechała do Niemiec zoba- czyć wnuka. Państwo Ka-

Krystyna i Hubert Kawałowie z Kamienia zwyciężyli w konkursie „O ładniejszy Rybnik”

Feng shui i ogród na zdrowie

wałowie mają dwie córki, obie mieszkają za granicą.

Trzy tygodnie temu zostali po raz pierwszy dziadka- mi. – Dzieci przyjeżdżają do nas na wczasy, my urlop spędzamy we własnym ogrodzie – podsumowuje Kawała.

Telewizor tylko zimą W sezonie na prace ogro- dowe poświęcają przy- najmniej cztery godziny dziennie. Ale właściwie przez cały rok jest co robić.

– W życiu przed południem nie oglądałem telewizji. No chyba że zimą Małysz ska- kał. Ale od lutego jest już robota przy drzewkach – kwituje mieszkaniec Ka- mienia. Ogród państwa Ka- wałów liczy 0,36 ha. Okala go półkilometrowej długości płot. W pobliżu domu rosną głównie kwiaty i inne rośli- ny ozdobne. Pełno tu ta- jemniczych zakamarków, malowniczych ścieżek i fan- tazyjnie przyciętych krze- wów. Są też wodne kaskady i oczka, drewniany mostek, ławeczki i kamienie.

Ogrodowe feng shui Nieco dalej właściciele hodują warzywa, nie uży- wając do tego celu sztucz-

nych nawozów. Ostatnią część zajmuje rozległy sad, w którym przeważają jabło- nie. Niektóre drzewa mają ponad 20 lat. Głównym pro- jektantem ogrodu jest jego właścicielka. Kiedyś Kry- styna Kawała prowadziła

wspólnie z mężem firmę, która produkowała m.in.

gobeliny. Teraz rybniczan- ka swoje artystyczne pasje realizuje w ogrodzie. Po- nieważ interesuje się także feng shui – chińską sztuką aranżacji przestrzeni, dba,

by rośliny nie tylko pięknie wyglądały, ale i promienio- wały pozytywną energią.

„Rosną” tu dwa auta A choć za pieniądze, które państwo Kawałowie przez ostatnie lata wydali na ogród

można by kupić dwa średniej klasy samochody, nie żałują.

– Ogród to nasza recepta na zdrowe życie: świeże powie- trze i wysiłek fizyczny – zdra- dza mieszkaniec Kamienia.

Beata Mońka Hubert Kawała w swoim pięknym ogrodzie

Bycie self–adwokatem to zabieranie głosu w sprawie swojej i innych ludzi. To podejmowanie swoich wła- snych decyzji i droga do nie- zależności.

– Jestem przekonana, że ruch self–adwokatów ma sens. Choć w Polsce dopiero oswajamy się z tym, że osoby niepełnosprawne intelektual- nie mówią o swoich potrze- bach. Kolejnym krokiem będzie usłyszenie tego, co mó- wią – tłumaczy Dorota Tłocz- kowska z Zarządu Głównego Polskiego Stowarzyszenia na

Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym. W Rybniku we własnym imieniu przemówi- li self–adwokaci. Hanna Ta- rabura, Anna Nogły, Rafał Nowak i Piotr Cegiełka są uczestnikami WTZ. Zarazem biorą udział w spotkaniach self–adwokatów. O zdobytej dzięki temu wiedzy i umiejęt- nościach opowiedzieli pod- czas konferencji, którą sami zorganizowali. Jednym z jej celów było zaprezentowa- nie raportu: „Nauka i praca osób z niepełnosprawnością intelektualną”. Self–adwoka-

ci pomogli w opracowaniu ła- twej do czytania wersji tego dokumentu.

– Za mało jest szkół integra- cyjnych. Potrzeba też więcej miejsc pracy dla osób niepeł- nosprawnych. A my potrafimy dobrze pracować – wymieniła niektóre z wniosków z raportu Anna Nogły. Ona i jej koledzy podkreślali, że mają prawo do nauki i pracy. Zaapelowali także, by dać szansę osobom niepełnosprawnym życia w mieszkaniach chronionych, a nie dużych domach pomo- cy społecznej.

– Jestem dumna z self–ad- wokatów, którzy nauczyli się jak walczyć o swoje prawa – podsumowała ich wystąpie- nia Danuta Reclik, kierownik WTZ nr 1.

Podczas konferencji warsz- tatowicze pochwalili się tak- że udziałem w szkoleniach z doradztwa zawodowego.

Nauczyli się tam m.in. jak pisać listy motywacyjne, za- łatwiać urzędowe formalno- ści, czy przygotować się do rozmowy kwalifikacyjnej.

– Nabrałem pewności sie- bie. Nauczyłem się mówić

o swoich sukcesach, o tym co potrafię robić – przyznał Marcin Kieś, uczestnik szko- leń.

– W przyszłości chciała- bym pracować jako asystent osoby niepełnosprawnej – zdradziła jego koleżanka Justyna Bunalska. Jej recep- ta jak dobrze wypaść na rozmowie w sprawie pra- cy wzbudziła powszechny aplauz. – Nie wolno krzy- czeć na pracodawcę – skwi- towała warsztatowiczka.

Wielkie brawa wzbudził także przepis na walkę ze

stresem, który przypomniał Marcin Kieś. –Trzeba głębo- ko oddychać i myśleć o mi- łych rzeczach – stwierdził.

Dzięki temu bez stresu i co ważne, samodzielnie za- łatwił istotną sprawę w są- dzie. Teraz ich największym marzeniem jest znalezienie zatrudnienia. Część z nich odbyła już praktyki zawodo- we. Lecz kolejnym krokiem na ich drodze do niezależ- ności jest stała praca. I wła- śnie o to walczą.

Beata Mońka

Eksperci od samych siebie – Rybnicki Warsztat Terapii Zajęciowej nr 1 obchodzi w tym roku 10-lecie istnienia

FOT. BEATA MOŃKA

Cytaty

Powiązane dokumenty

Już wiadomo, co będzie się mieściło w odrestaurowanym budynku naprzeciwko starej części Urzędu Miasta. Będą tam miały swoją siedzibę jednostki urzędu, które realizu-

Niestety, nie jestem w stanie nic poradzić na to, co się dzieje nie tylko w Rybniku, ale także w in- nych miastach.. Masowa wycinka drzew świad- czy o

Kto jeszcze niedawno wykazał się odwagą i podpisał się przed protestem prze- ciw wycince drzew teraz może spodziewać się kontroli strażników miejskich lub pracowni-

Do centrum rozrywkowo–handlowego niedaleko placu Wolności będzie można wybrać się już we wrześniu.. Do kina – praw- dopodobnie dopiero miesiąc

Blisko ciebie jest lub za chwilę pojawi się ktoś, kto absolutnie zasłuży na twoje zaufanie, na przyjaźń, a nawet na miłość.. Zwery- fikuj swoje plany związane z

– Pew- nie byśmy się chacharzyli po knajpach – śmieje się Kazi- mierz Trafas, także student UTW.. Uniwersytet Trzeciego Wieku to ich sposób

Zapowiadało się więc łatwe i przyjemne zwycięstwo, jed- nak okazało sie, że nie było tak, jakby wszyscy się tego spodziewali.

– Adam Świerczyna: Impre- zy organizowane przez RCK są kierowane do różnych od- biorców. Jedni zapamiętają te plenerowe, które przyciągają np. do Kampusu rzesze fa- nów,