• Nie Znaleziono Wyników

Muzyka Kościelna, 1891, R. 11, nr 3

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Muzyka Kościelna, 1891, R. 11, nr 3"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

MUZYKA KOŚCIELNA.

W Y D A W N I C T W O

poświęcone Przewielebnemu Duchowieństwu, PP. Organistom, Nauczycielom i miłośnikom muzyki liturgicznej.

Muzyka kościelna wychodzi miesięcznie. Przedpłata wynosi z przesyłką w Niemczech rocznie 4 m. 80 fen., w Austryi 2 złr. 80 cent., w Rosyi 3 rs., w innych państwach 5 franków z dołączeniem odnośnego portorium.

— Można tak ie półrocznie abonować. — Przedpłatę, prócz Administracyi „Muzyki kościelnej,“ przyjmują wszystkie urzęda pocztowe w Austryi i w Niemczech.

Rok XI. Poznań, w m arcu 1891. Nr. 3.

Jeszcze kwestya organistów.

Pod powyższym tytułem warszawskie „Echo muzyczne*1 umieściło w numerze 380 następujący arty k u ł:

„W kwestyi uposażenia organistów i reformy muzyki kościelnej, podnoszonej w „Echu“ w nrze 360, otrzymujemy od jednego z prenumeratorów następujące uwagi:

„Warunki bytu naszych prowincyonalnych organistów, stopień ich uzdol­

nienia, ich potrzeby, niemniej przepisy i prawa kościelno - liturgiczne, bardzo do­

brze mi są znane. Według mnie, muzyka wiejskich naszych (a nawet i miejskich) kościołów, szwankuje głównie z tej przyczyny, iż dla naszych organistów brakuje ł a t w y c h i d l a k a ż d e g o p r z y s t ę p n y c h , obok tego zaś prawdziwie ko- ś c i e l n o - l i t u r g i c z n y c h i p r a w d z i w i e o r g a n o w y c h u t w o r ó w , które w każdem miejscu i w każdych warunkach użytemi i należycie wykonywa- uemi być by mogły. Weźmy np. wszystkie warszawskie wydania. Są to przeważnie rzeczy n a j m n i e j s z e g o z k o ś c i e l n ą l i t u r g i ą ni e m a j ą c e z w i ą z ku, powtóre z u p e ł n i e n i e o r g a n o w e , t y l k o f o r t e p i a n o w e , i w ogólności nadto trudne, więc dla prowincyonalnych organistów bezwarunkowo n i e d o s t ę p n e . Teraz znowu od lat 9-ciu ks. Surzyński (jako ze strony liturgicznej istotny spe- cyalista), wszystko co nieorganowe i nieliturgiczne krytykuje i gani, sam jednakże żadnej ułatwionej drogi nie wskazuje. Jedne t r u d n e rzeczy krytykuje, gani i usuwa, a drugie t a k i e ż s a m e t r u d n e narzuca. Przedewszystkiem zaś ks. Surzyński zaleca utwory polifonicznego stylu, których choćby najumiejętniejszy nawet organi­

sta, s a m j e d e n n i g d y w y k o n a ć n i e mo ż e , a do których wykonywanie potrzeba koniecznie mieć sporą czeredę należycie z muzyką obeznanych, biegli nuty czytających chórzystów. Zkąd ich wiejski organista weźmie? Zkąd on weźmie czas i f u n d u s z , by mógł z niemuzykalnych wieśniaków takowy chór utworzyć?

Otóż dla organistów prowincyonalnych potrzebne koniecznie są utwory muzyczne:

1) specyalnie organowe, 2) ściśle do przepisów zastosowane, tak ażeby ze strona liturgicznej żądnej nie podlegały krytyce, 3) łatwe, ażeby nawet i mniój wprawny

(2)

z należytą mogli je wykonywać dokładnością, 4) przystępne, tak ażeby na małych, bezpedałowych organach mogły być wykonywane, 5) o ile tylko można melodyjne i śpiewne, w stylu prostym i ażeby każdy organista bez niczyjej pomocy mógł je wykonać — również, ażeby takowe można było rozłożyć i na głosy, tam gdzie się chóry znajdować mogą. Słowem, że msze, pieśni i rozmaite inne śpiewy pod ża­

dnym względem nie powinny być trudniejsze, jak np. wydawnictwa Zientarskiego i Grabowskiego 1 i 2 tom (w trzecim tomie Grabowskiego i również w wydawni­

ctwie Zientarskiego, pod koniec wiele się znajduje rzeczy nadto trudnych, np. pre- ludye Paderewskiego u Grab; Fuga Bacha u Zient. et. etc.) Preludye pod żadnym względem nie powinny być trudniejsze od preludyi Preyera. Ks. Surzyński np.

proponuje swoje preludya op. 8, również w swoim katalogu nazwał najłatwiejszemi rzeczami np. preludye Jos. Bernards, op. 14 i 24 etc. Na próbę sprowadziłem takowe i przekonałem się, iż do ich wykonywania potrzeba mieć organy koniecznie z pedałami i zresztą są one od preludyi Preyera o wiele trudniejsze, a więc dla mniej wprawnych b e z w a r u n k o w o s ą n i e d o s t ę p n e . Otóż, gdyby się zja­

wiło ułatwione wydawnictwo, upewniam, iż dobre mogłoby mieć powodzenie.

Mojem zdaniem najlepiej byłoby w tym celu brać utwory przez Towarzy­

stwo św. Cecylii już zatwierdzono, i takowe tylko z t r u d n i e j s z e g o s t y l u p r z e k ł a d a ć n a ł a t w i e j s z y . "

Uwagi te jako na praktyce oparte, mają dla nas znaczenie, którego im za­

pewne i żaden myślący czytelnik nie odmówi. Jakkolwiek autor w dalszej swej korespondencyi dochodzi do wniosku, źe s t o w a r z y s z e n i e , m a j ą c e n a c e l u r e f o r m ę m u z y k i k o ś c i e l n e j , a proponowane we wzmiankowanym powyżej artykule „Echa“ nie wydałoby pożądanych owoców, my właśnie przeciwnego jeste­

śmy zdania, i jeszcze z większym naciskiem myśl stowarzyszenia popieramy. Tylko tą drogą możnaby uzyskać fundusze, potrzebne do przeprowadzenia planu. Kores­

pondent nasz ma względnie słuszność, mówiąc, że wiele z wydawanych na organy utworów byłyby dla teraźniejszych organistów, a nawet dla ich instrumentów nie dostępne, ależ tu właśnie leży główna potrzeba reformy, polegającej przedewszyst- kiem na sprawieniu do wielu kościołów lepszych organów i... muzykalniej szych organistów. Zapewne, źe t a k w i e l k i e (?) preludya zawsze będą dla muzyków m i- n o r u m g e n t i u m pożądane — ale cóż mi to za organista, który się boi stylu polifonicznego, albo coby to była za muzyka, gdyby chcieć utwory kościelne „z tru­

dniejszego stylu przerabiać na łatwiejszy?11 Byłoby to nieraz największą tych utwo­

rów profanacyą, czemś w rodzaju Cb.opin’a, przerobionego dla dzieci przez Strea- bogga. I jakże tu upraszczać utwory właśnie polifonicznego stylu, gdzie każda nuta jest potrzebną i logiczną? Samo żądanie takie jest już niemuzykalne i świad­

czy jak dalece radykalna reforma pojęć jest konieczną. Wszelkie w tej ważnej kwestyi głosy i fakta notować będziemy skwapliwie, pewni, źe znajdą się kiedyś ludzie dobrej woli, którzy myśl naszą w czyn wprowadzić zechcą.

Jakby odpowiadając życzeniu naszego korespondenta, zjawiły się w handlu księgarskim dwa wydania: „Śpiewy kościelne" przez A. Polińskiego i „Dwanaście melodyi kolendowych, napisanych na harmonium lub organy, albo na sam forte­

pian" przez Adolfa Rzepkę. Utwory te są właśnie łatwe, harmonizowane wybornie i ułożone w ten sposób, źe się od razu dadzą rozłożyć i na chór mięszany. Wi­

tamy je więc ze szczególniejszą sympatyą, której echo zabrzmi zapewne w każdym wiejskim kościółku."

Niejednokrotnie już wskazywałem w gazetce niniejszej drogę, na któ­

rej dojśćby można do napraw y muzyki w naszych kościołach. Przedew szyst-

(3)

kiem zacząć trzeba od szkoły organistów! Wszędzie m am y sem inarya du­

chowne, m am y sem inarya nauczycielskie — podobnie i szkołę organistów każda dyecezya posiadać powinna. D obrym w tym względzie przykładem przyświeca dyecezya tarnowska, w której od założenia takiej szkoły reformę muzyki kościelnej rozpoczęto. Owoce szkoły tej już dzisiaj są tam widoczne

— pokażą się zaś w całej pełni za lat kilkanaście, gdy nowa generacya or­

ganistów w szkole tej wykształcona posady po kościołach obejmie. Także i w Poznaniu rok rocznie kilku organistów w prywatnej szkole mej się k ształ­

ci. Za la t kilka będę m iał na prowincyi kilku, że tak powiem, gorliwych apostołów, krzewiących muzykę, z przepisami Kościoła św. się zgadzającą.

K apłani ich poszukują i najlepsze posady w dyecezyi im oddają.

Drugim dopiero warunkiem do skutecznej reform y są wydawnictwa odpowiednich ściśle liturgicznych kompozycyi. Także i w ty m względzie n a ­ glącej potrzebie staram się uczynić zadość. N a dowód niech posłuży „Dire- ctorium chori,“ o którem korespondent „Echa“ ani słówkiem wspomnieć nie raczył. W dodatkach mniejszych „Muzyki kośc.“ podaję przeważnie łatwe kompozycye. W spom nę tylko msze: „In hon. S. Mariae M agdalenae,“ op. 2;

„In honor. S. Joseph," op. 5; „In honor. B. Y. M ariae,“ op. 13; dwie msze chóralne op. 10 i op. 14 i „Bequiem “ op. 6. Prócz pierwszej mszy — re­

sztę z nich każdy organista znający nóty z ł a t w o ś c i ą bez pomocy chóru grać i śpiewać może. Nie są one trudne, nie są p o l i f o n i c z n e ! . . . To samo tyczy się większej części mniejszych kompozycyi w tychże dodatkach podawanych. Jeżeli czasem umieszczę utw ór trudniejszy, to uwzględniam wten­

czas chóry bieglejsze, których w naszym kraju, dzięki Bogu, nie brak. Sto­

sunki nasze nie pozwalają niestety na założenie dwóch osobnych czasopism miesięcznych dla słabych i dla dobrych chórów!... Zresztą obowiązkiem n a­

szym jest dążyć, podobnie jak w życiu duchownym, tak i w śpiewie kościel­

nym , do coraz wyższej doskonałości!... „Kto nie postępuje, ten się cofa,“ wo­

łają do nas m istrze życia duchownego. To samo o chórach kościelnych po­

wiedzieć trzeba. O rganista pilny, dbający gorliwie o chwałę Bożą, z śpiewa­

kami głęboko religijnym i, n i e z i n t e r e s u tylko, lecz z prawdziwego n a ­ bożeństwa udział w chórze biorącymi, cudów dokazać możę!

Trudno zresztą, a naw et niepodobna oznaczyć ściśle granicę między łatwemi, a trudniejszem i utworami. Organiście nie znającem u nót, grającem u tylko to, czego się od nauczyciela swego na pam ięć nauczył — żadna kom- pozycya łatw ą nie będzie. Muzyk nie umiejący odegrać mszy m ych jedno­

głosowych, lub preludyi ks. Soleckiego, nie zasługuje,by zwano go organistą!..

Bzucona przez korespondenta m yśl, by trudne utwory przekładać na łatwe, znalazła dostateczną odprawę w odpowiedzi redakcyi „Echa m uzy- cznego.“

Poruszony powyżej przez tęż redakcyą p r o j e k t z a ł o ż e n i a t o ­ w a r z y s t w a m a j ą c e g o n a c e l u r e f o r m ę m u z y k i k o ś c i e l n e j , pochwalamy i zawsze wszelkiemi siłam i popierać będziemy. N iestety zbyt mało w tym względzie posiadamy ducha organizacyjnego i m ało wytrwałości.

Ilekroć chodzi o zabawy lub o dobrobyt m ateryalny, wtedy o założenie i o pomyślny rozwój towarzystwa u nas nie trudno. Skoro zaś m am y prze­

prowadzić rzecz poważniejszą, wymagającą poświęcenia nie tylko pieniędzy, ale i wytrwałej pracy, to wnet z pierwszego zapału stygniem y i najpiękniej­

sze nasze projekta jak dym się rozchodzą.

(4)

Przedewszystkióm trzeba przygotować mocny g ru n t pod fundamenta przyszłego towarzystwa — trzeba ukształcić um ysły duchowieństwa i muzy­

ków kościelnych, by uczuli potrzebę reform y! Stać się to tylko może za pomocą prasy, tj. za pomocą czasopism, kalendarzy, broszur i dzieł kościelno- muzycznych. Rozpowszechniajmy tego rodzaju wydawnictwa — już istnie­

jące; — ogłaszajm y nowe — popierajmy je gorliwie, a z czasem, podobnie jak w innych krajach, dojdziemy do upragnionego celu i założymy pełne ży­

wotnych sił towarzystwa kościelno-muzyczne, które ideę reformy po całym kraju rozkrzewiać i przeprowadzać będą. X . S u rzy ń sk i.

KOKESPONDENCYE.

Saratowo, 26go lutego 1891.

Chór w katedrze saratowskiej składa się z wychowańców tutejszego semi- naryum, posiadającego dwa oddziały: oddział przygotowawczy i specyalnie ducho­

wny, co daje możność prowadzenia śpiewów na głosy mięszane.

Pomimo usilnych starań, chór rozwija się bardzo wolno, a to z dwóch przyczyn: najprzód za mało jest czasu na ćwiczenia, powtóre śpiewacy bardzo często się zmieniają. O usunięciu tych przeszkód obecnie i mowy być nie może.

Pomimo tak niekorzystnych warunków, śpiew się rozwija chociaż słabo, a repertoar się powiększa. Obecnie wykonywamy następujące utwory:

D r e s c h n e r . „Missa in G-dur,“ na 4 głosy mięsz. D i e b o 1 d. „Missa Te Deum laudamus“ na 4 gł. mięsz. S c h w e i t z e r . „Missa in C-dur,“ op. 11, na 4 gł. męz. H a l l e r . „Missa tertia“ op. 7, na dwa głosy; M i t t e r e r . „Missa Ss. Nominis Jesu‘‘ na dwa głosy męz. H a l l e r . Missa Quinta „Requiem“ op. 9.

W czasie graduału i offertorium śpiewamy: „O bone Jesu,“ P a l e s t r y n y , „Ave verum corpus“ M o z a r t a , „Panis angelicus“ C a s c i o l i n i e g o i wiele innych kompozycyi z „Cantus sacri“ Witta i „Laudate Dnum“ Seilera. Nieszpory przed rokiem były śpiewane bardzo nędznie — bez antyfon, a melodye psalmów najo­

kropniej przekręcane. Obecnie jesteśmy już na lepszej drodze: antyfony śpiewamy we dwóch z „Directorium chori“ i intonujemy psalm. Psalmy śpiewamy na dwa chóry: jeden chór śpiewa przy ołtarzu melodyą zwyczajną, drugi na chórze fa lsi- bordoni. Hymny wykonywamy albo na głosy męzkie z „Cantus sacri,“ albo uni- sono z „Directorium chori.“ Antyfony do Matki Bozkiej następujące: „Alma Re- demptoris“ Fr. W i t t , op. XV, na 3 gł. męzkie. „Ave Regina11 i „Regina coeli“

fe u r i a n o z „Cantus sacri.“ „Salve Regina11 z dodatku do „Directorium chori.“

Oprócz tego wykonywamy jeszcze dwuchórowe „Te Deum laudamus11 A.

S c h u b i g e r , „Litaniae Lauretanae“ W i t t , op. 16a, „Stabat Mater“ G o r c z y - c k i e g o i drugie niewiadomego autora na trzy głosy męzkie z „Cantus sacri.“

Jó zef F u rm a n ik , organista.

Powyższy list Szanownego organisty katedralnego z Saratowa może posłu­

żyć za wzór treściwej korespondencyi, podającej w skróceniu spis utworów muzy­

cznych przez chóry kościelne wykonanych. Tego rodzaju krótkie referaty są bardzo przez nas pożądane. (Prz. Red.)

(5)

L I T E R A . T T J R ^ .

R óżaniec do M a tk i B oskiej na 4 gł. ujęty w prześliczną (!?) har- moniję przez ks. J. Ambrożewicza. Warszawa. Cena rs. 3.

Jeden z Szanownych Czytelników „Muzyki kościelnej" w Eosyi zapytuje się Eedakcyi, „czy Eóżaniec powyższy należy do literatury czysto kościelnej, czy można go nabyć i używać w kościele?"

Chcąc jasną dać odpowiedź, winienem osobno pomówić o melodyach różańca, osobno o ich harmonizacyi.

Pierwotną m e 1 o d y ą pieśni „Zawitaj ranna Jutrzenko" podałem w doda­

tkach do „Muz. kośc.“ roku 1887, str. 24, według rękopisu po Klaryskach gnie­

źnieńskich około r. 1600.

Pieśń: „Nawiedza z nieba" śpiewa się według melodyi pieśnią „Zawitaj córko," którą umieściłem w drugiej części mego śpiewnika, pod tyt.: „Śpiewajmy Panu" na str. 303, według rękopisu archiwum wawelskiego nr. III. 3.

Melodyą do hymnu: „Którego świat, ziemia," ułożonego nie przez ś. Do­

minika, lecz przez Wenancyusza Fortunata (f 609), znajdzie Czytelnik w tymże śpiewniku na str. 53, a melodyą pieśni: „Stała Matka boleściwa" na stroni 178.

Melodye ks. Ambrożewicza z żadną z podanych powyżej melodyi się nie zgadzają, są one natomiast licznemi ozdóbkami i niewłaściwemi dodatkami tak zmienione, że je rozpoznać trudno. Na usprawiedliwienie swoje powie może autor, że wydał pieśni tak jak je lud śpiewa. Tymczasem w każdej prawie dyecezyi lud innemi dodatkami pieśni kaleczy — często nawet dwie sąsiednie parafie inaczej tę samą pieśń śpiewają. Jedynem tutaj środkiem do zaprowadzenia jedności w śpiewie lu­

dowym, jest powrót do pierwotnej melodyi. Dotąd nie wszystkie stare pieśni uka­

zały się nam w pierwotnej swej czystości — obowiązkiem jednak naszym jest uwzględnić dotychczasowe odkrycia i przynajmniej te pieśni poprawnie wydawać, których najstarsza melodyą do naszych czasów się przechowała.

Melodye ujął autor w takty, usunął przez to ich swobodę rytmiczną. Wy­

rozumiałbym użycie taktu przy melodyach do hymnów, lecz nie pojmuję, jak mo­

żna melodyą do modlitwy Pańskiej itp. rozdzielić na takty!...

w nie-bie-siech święć się i-mię Two-je.

I I I

Oj-cze nasz któ-ryś jest

m

Wystawmy sobie, gdyby śpiewano w ten sposób wszystkie psalmy nieszporno

— byłaby to tortura dla muzykalnych uszów.

H a r m o n i z a c j a pieśni przeważnie bardzo licha — drwi sam ze siebie autor, gdy ją „ p r z e ś l i c z n ą " nazywa.

Najpierw nie wszystkie pieśni w Kóżańcu ułożone są na 4 głosy. Większa ich część ma układ trzygłosowy. Ten ostatni tak jest niejasny, że niepodobna oznaczyć czy na trzy głosy mięszane, czy na głosy równe autor pisał. Posłuchaj­

my np. początku ostatniego „Zdrowaś Marya:"

(6)

Zdro-waś Ma- ry - a ła-skiśpełna PanzTo-bą.

W 0~

i - -f -

- V f P ■1 - —

Na głosy mięszane śpiewać go nie można, gdyż powstałyby rażące oktawy między sopranem i basem w pierwszym i ostatnim takcie; w wykonaniu na głosy równe leżałby głos drugi pod głosem trzecim i śpiewał by z nim „niemiłosiernie11 w interwalu kwarty.

Prócz tego zdradza harmonizacya brak najelementarniejszych pojęć teore­

tycznych — pełno w niej równoległych kwint, oktaw — pełno błędów w prowa­

dzeniu głosów, czasami płynie w dysonansach tak rażących, że trzeba by mieć uszy ze stali, by się niemi nie przestraszyć...

W y d a n ie zbiorowe dzieł J a n a P i o t r a A l o j z e g o z P a l e - s t r y n y (Giovanni Pierluigi*) da Palestrina) ukończone zostanie w roku przy­

szłym.] Nakładcy, Breitkopf i Haertel w Lipsku, ogłaszają ułatwione warunki pod jakiemi wyszłe dotąd 29 tomów nabyć można.

1. Zapłatę za wszystkie tomy rozłożyć można na trzy raty: dwie po sto, a jednę dziewięćdziesiąt marek; ci, którzy pierwszą ratę zapłacą, odbiorą natych­

miast dziesięć tomów, a drugie dziesięć za rok na 2go lutego, ostatnie zaś dzie­

sięć tomów w r. 1893.

2. Można także wybrać sobie do woli tylko 12 tomów i nabyć jo po cenie 12 marek za tom. I tutaj można zapłatę na trzy raty rozdzielić.

3. Każdy tom osobno kosztuje 15 marek. Do kilku dzieł Palestryny wy­

drukowano osobne głosy.

Keszta tomów wyjdzie w przeciągu roku bieżącego i roku 1893go.

Nadmieniamy, że dzieła powyższe wydaje X. dr. Er. X. H a b e r l , dyry­

gent kościelnej szkoły muzycznej w Eatyzbonie. Są one drukowane w starych kluczach.

RO ZM AITO ŚCI.

— W bibliotece tutejszego seminaryum duchownego przechowuje się

„mszał gnieźnieński11 (Missale Gnezennense) z roku 1506), zawierający 76 średnio­

wiecznych sekwencyi, między niemi 10 dotąd drukiem nie ogłoszonych. Nas naj­

więcej zajmują znajdujące się tamże sekwencye na cześć św. Wojciecha, św. Sta­

nisława, biskupa krakowskiego.

— J e zu Chryste T a n ie m iły. Wzniosła ta i duszę do głębi przenika­

jąca pieśń ułożona została przez Abrahama E ó ż n i a t o w s k i e g o , poetę• żyją­

cego na początku wieku siedmnastego. Należała ona pierwotnie do zbioru pieśni

*) Mów: Dżowanni Pierluid&i.

(7)

tegoż poety, śpiewanych przy zwiedzaniu Stiicyi Męki Pańskiej na Kalwaryi Ze­

brzydowskiej, a przechowanych w rękopisie tutejszej bibl. seminaryjskiej, mający tyt.: S u m m a riu sz M ę k i P ańsldey wedle miejsc Jerozolim skich n a d Zebrzy­

dowicami w ykonterfekłow any przes A b ra a m a liozniatowskiego n a K a lw a ry i napisany. B o k u Fańskiego 1610. Dwa pierwsze wiersze wspomnianej wyżej pieśni brzmią w rękopisie:

Zawitaj Christe wiszący, Snopeczku mirrhy więdnący.

Reszta pieśni brzmi tak, jak ją lud nasz po dziś dzień śpiewa. Pieśń tę śpiewano na Kalwaryi przy drugim ołtarzu: Podniesienia ś. Krzyża (a d secundum altare E xalłationis).

Pieśni wszystkich jest dwadzieścia. Posłuchajmy, jak poeta śpiewa o Panu Jezusie w Ogrójcu się modlącym:

Oto Chrystus ręce wznosi, Ojca najmilszego prosi, Pada na oblicze święte, Budzi ucznie snem ujęte.

Aniół od Ojca posłany Cieszy go: a on oblany Krwawego potu kroplami, Prosi wszystkiemi siłam i:

Oddalże, Ojcze mój drogi, Odemnie ten kielich srogi, Jednak, jako raczysz Panie, Wola Twoja niech się stanie.

Czy pieśni te na Kalwaryi Zebrzydowskiej są dzisiaj jeszcze znane?

M a c i e j o w s k i wspomina w swem „Piśmiennictwie Polskiem" (III, 666) o dziełku tegoż poety z r. 1610 pod tyt.: „Pamiątka krwawey ofiary Pana Zba­

wiciela naszego Jezusa Chrystusa,“ drukowanem w Krakowie 1692go roku. — Nie mając tego ostatniego pod ręką, nie mogę sprawdzić tożsamości jego z rękopisem.

Ojciec ŚW. L eon X I I I wystosował dłuższy list do kardynała Parocchi, prezesa komitetu, urządzającego uroczystości, jakie w Rzymie na cześć św. Grze­

gorza W. odbyć się mają. Trzynaście wieków minęło od czasu, w którym wielki ten papież wstąpił na stolicę Piotra św. W liście swym Ojciec św. wychwala liczne zasługi jego około kościoła, przypomina trudności z jakiemi łamać się i walki jakie z nieprzyjaciółmi kościoła staczać m usiał; prócz tego wyraża swą radość, iż uroczystości jubileuszowe przypomną światu cnoty św. Grzegorza, a zarazem pod­

niosą w oczach jego urok stolicy św. i całego kościoła, w którym państwa wielkie- mi przewrotami zagrożone ratunku i pomocy szukać powinny.

W końcu przesyła Ojciec ś. całemu komitetowi błogosławieństwo apostolskie.

J . Ł . Orel. Odpowiedź na zapytanie Pańskie znajdziesz Pan w dziale literackim niniejszego numeru „Muzyki.11

Pot. w Mikołaje wie. Tutejsza poczta poszukiwać będzie, gdzie przesyłka nót się zatrzymała. Zginąć ona nie może, gdyż była na poczcie zapisana. D rugą przesyłkę wyśle p. Leitgeber.

X. prób. Chmielewski w Miastkówce. Dla kandydatów organistowskich polecam wydawnictwa Towarz. św. Wojciecha w Tarnowie. Polskiej szkoły dla organistów nie ma­

my. Moi uczniowie ćwiczą się z Kothego „Memorirstoff,11 ze szkoły S i n g e n b e r g e r a , z mego „Directorium chori1’ i z „M agister choralis.11

(8)

O rg. C h itłn b lck l w K u rsk u . Otrzymaną przedpłatę wręczyłem Aminie trący i.

O wiadomym interesie osobno napiszę.

Szanow nym P rz e d p ła c ic ie lo m w Eosyi i w Królestwie przypominam uprzejmie, że opłata za list zwyczajny do Prus wynosi 8 kop., za kartę korespondencyjną 4 kop.

Na C an tio u a le E cclesiasticu m układu X. dra S u r z y ń s k i e g o złożyli w A d m i n i s t r a c y i przedpłatę:

P. Niespodziański, Łowejko (z oprawą), Przytarski, J . Karczyński (2 egz.), X. prob. Motylewski (z oprawą), X. Niklas, X. proboszcz Broda, X. Hertmanowski (z oprawą), Dąbrowski, J. Grzesiuk (z oprawą), Dobrzański.

W E e d a k c y i :

X. Fórmanowicz z Pogorzelicy, org. Szczepankiewicz z Czerniejewa, X. dr.

Schwanitz z Dąbrówna, X. prob. Eadecki i org. Samol z Szubina, X. M. Gustajtys ze Sejn, X. Chmielewski z Miastkówki (2 egz.) P. M. Grzesiak w Bałdrzychowie.

Cena prenum eracyjna wynosi za egzemplarz 2 marki 50 f e n . = j 1 fl. 50 ct. = 1 rubel 25 kop., z o p r a w ą 4 mu P o w y j ś c i u

c e n a z n a c z n i e b ę d z i e p o d w y ż s z o n a . Kopiejki lub centy najlepiej przesłać w znaczkach pocztowych ros lub austr. —

2*owi abonenci mogą zawsze nabywać dawniejsze n ra „Directorium ehori“ i to w poszytach rocznych:

P o sz y t I (tj. dodatek do „Muzyki kości elnej‘ł z r. 1882) do str. 100.

II (rok 1883) od str. 101—184.

If III (rok 1884) od str. 185—273 i ty tu ł z przedmową do I tomu.

IV (rok 1885) od str. 1—96 tomu II.

V (rok 1886) od str. 97—192 tomu II.

tf VI (rok 1887) od str. 193—288 tomu II.

,, VII (rok 1888) od str. 289—384 tomu II.

„ VIII (rok 1889) od str. 385—480 tomu II.

Każdy z niniejszych poszytów sprzedaje się po trz y m arki (1 rs. 50 kop. = 2 fl.)

KB. Nrów gazetki „Muz. kośc.“ posiadamy tylko jeszcze z la t 1887, 1888 1889 i 1890 — Dawniejszych roczników już wcale nie mamy. — Komu zależy na otrzymaniu pojedynczych arkuszy „D ir. chori** niech przy zamawianiu poda stronnice (od której do której), dołączając należytość za każde cztery stronnice 25 fen., (5 ct. = 12 kop.)

D alej polecamy:

P s a ł t e r z D aw idow y W języku polskim i łacińskim z komentarzem Menochiusza i Wujka, wydany p rzez ks. Soleckiego w 8-ce 405 stronnic w cenie 2 mrk., dla nabywców „D irect. chori“ tylko Jed n ę m a rk ą (60 kop. = 60 ct.)

M is sa In hon. S. M aria e N a g d a le n a e na dwa g ł. z org. ks. Surzyńskiego 1 m. (50 kop. = 60 ct.) O kólnik k s . b isk u p a R ledla o muzyce kościelnej 30 fen.

N o n u m e n ta M usices S a c r a e In P o lo n ia , czyli zbiór kompozycyi kościeln. z epoki klasycznej w Pol­

sce wydał ks. dr. S u r z y ń s k i . P o sz y t I zawiera obszerną historyą muzyki kościelnej w Polsce, mszą ks.

S z a d k a i „Adoramus te Christe“ Z i e l e ń s k i e g o . — P o sz y t II zawiera prócz przedmowy, ośm 4 i 6-gło- sowych utworów następujących starych kompozytorów polskich: Sebastyana Felsztyńskiego ,,Prosa ad R orate,'4 W acława Szamotulskiego ,,Ego sum pastor bonus,“ Mikołaja Zieleńskiego „Y iderunt omnes,“ ,,In monte oli- v e tiu i „P©r 8ignum crucis,“ wreszcie księdza Gorczyckiego „Ave Maria“ i „Sepulto Domiuo.4* — P o sz y t III zawiera 5-głosową mszą: „Missa paschalis“ M a r c i n a L e o p o l i t y . — Poszyt 1Y: — Missa pulcherrima X. P ę k i e l a je s t pod prasą. C e n a k a ż d e g o p o s i j t u 3 mr. (1 rs. 50 kop. — 2 flor.) —

P re lu d y e n a o rg an y układu ks. J . Surzyńskiego. Poszyt I i II. Cena każdego poszytu osobno 2 mr.

1 fl. 20 ct. == 1 r . * fr. przesyłką.

Zamówienia oraz należytości uprasza się adresować:

J A R O S Ł A W Ł E I T G E B E R w Poznaniu.

__________________________________________________________________

Spis rzeczy: Artykuły. Jeszcze kwestya organistów. Korespondencya z Saratowa.

Literatura. Eóżaniec do Matki Boskiej ks. Ambrożewicza. — Ułatwienia w nabyciu wydania zbiorowego dzieł Jana Piotra Alojzego z Palestryny. Rozmaitości. Mszał gnie­

źnieński z r. 1506 w bibliotece poznańskiego seminaryum duchownego. — Abraham Różniatowski autorem pieśni Jezu Chryste Panie miły. — List Ojca św. Leona X III do

kardynała Parocchi z powodu jubileuszu św. Grzegorza.

D o d a t k i m u z y c z n e : Wielki Tydzień (ciąg dalszy). — Missa in hon. S.

Teresiae X. Surz. op. 15. (Ciąg dalszy.)

Eedaktor ks. dr. Józef S u r z y ń s k i ul. Seminaryjska nr. 1.

Nakładem i czcionkami J a r o s ł a w a L e i t g e b r a w Poznaniu plac Wilhelmowski 18.

. '

Cytaty

Powiązane dokumenty

ścielnej, kto się przypatrzy, jacy to mężowie pracowali n a tem polu, jakie skarby melodyi i harm onii nam w spuściźnie zostawili, ten też z pewnością

25 O towarzyszeniu na organach do śpiewu ludowego. Franciszek

dralny, a zwłaszcza dyrygent-kapłan. Nie brak dzisiaj wybornych szkół ko- ścielno-muzycznych np. K ażda dyecezya powinna tedy postarać się choćby o jednego

dra Surzyńskiego wzmiankowane przypuszczenia o związku akcentów z melodyą w śpiewach średniowiecznych, z którem i to przypuszezeniami teorya moja ściśle

Ochrzcona, jak podanie niesie, przez niańkę swą, od dzieciństwa uczyła się pilnie prawd wiary świętej i w cnotach chrześciańskich wkrótce tak wielkie

mijam chóry i orkiestry kościołów katedralnych i inne w wielkich miastach się znajdujące, lecz zwracam się li tylko do was panowie organiści, dla których

Studyują swoje partye jak najsumienniej i nigdy nie sprawiają kłopotu dyrektorowi (o ile ten jest dobrym), idą chętnie za jego wskazówkami, nie dodają

wiadane nabożeństwa za osoby zajmujące wybitniejsze stanowiska w społeczeństwie służą tylko za pozór do licznego zgromadzenia się w kościele tych, co m ają