• Nie Znaleziono Wyników

Muzyka Kościelna, 1889, R. 9, nr 11

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Muzyka Kościelna, 1889, R. 9, nr 11"

Copied!
8
0
0

Pełen tekst

(1)

MUZYKA KOŚCIELNA.

W Y D A W N I C T W O

poświęcone Przewielebnemu Duchowieństwu, PP, Organistom, Nauczycielom i miłośnikom muzyki liturgicznej.

Muzyka kościelna wychodzi miesięcznie. Przedpłata wynosi z przesyłką w Niemczech rocznie 4 m. 80 fen.t w Austryi 2 złr. 80 cent., w Rosyi 3 rs., w innycli państwach 5 franków z dołączeniem odnośnego portorium.

— Można także półrocznie abonować. — Przedpłatę, prócz Adininistracyi „Muzyki kościelnej,“ przyjmują wszystkie urzęda pocztowe w Austryi i w Niemczech.

Rok IX. Poznań, w listopadzie 1889. Nr. II.

Od R e d a k cyi.

W ostatnim num erze „Muzyki kościelnej “ bieżącego roku ukończymy

D irectorium chori.

Z pierwszym numerem roku przyszłego rozpoczniemy wydawnictwo osobnego dodatku do tegoż „D irectorium chori“ pod t y t.:

O f f i c i u m m a j o r i s H e b d o m a d a e ,

czyli

Nabożeństwo Wielkiego Tygodnia.

Dodatek ten zawierać będzie używane po katedrach i p a ra ­ fiach śpiewy i obrządki wielkotygodniowe, jako to : antyfony, psalmy, lekcye, lam entacye w nowożytnej notacyi z kluczem skrzypcowym.

Prócz oryginalnego tek stu łacińskiego podamy jego dosłowne pol­

skie tłum aczenie, które u łatw i pp. organistom zrozumienie wznio­

słych ceremonii i tajem nic tegoż wielkiego tygodnia.

Umieścimy także k ilk a łatw ych utworów na głosy męzkie i mięszane, np. „P op ule m eus,“ „Yexilla re g is ,“ „Recessit P a s to r,“

„P an g e lin g u a “ itp.

Przekonani, że zapowiedziane powyżej wydawnictwo odpowie życzeniom Szanownych Czytelników „M uzyki kośc.“ upraszam y ich o wczesne odnowienie przedpłaty.

P o z n a ń , d. 25go listopada 1889.

Ks. dr. S arzyń ski.

(2)

Ks. dr. Franciszek Witt,

założyciel I pierwszy prezes generalny Stowarzyszenia św. Cecylii.

( P o d ł u g ż y c i o r y s u , n a p i s a n e g o p r z e z ks. W a l t e r a z L a n d s h u t ) .

V. Dalsze losy Towarzystwa św. Cecylii pod kierownictwem Jcs■ W itta.

N a wniosek, podpisany przez dwudziestu dziewięciu zebranych w Rzy­

m ie n a soborze w atykańskim biskupów, Stolica św. zatwierdziła s ta tu t Tow.

św. Cecylii osobnem brewe z dnia 16go grudnia 1870go r.: „M ultum ad commovendos anim os.“ Odtąd towarzystwo pod najwyższem kierownictwem ks. W itta niesłychanie szybko się rozwijało, obejmując powoli wszystkie dyecezye niemieckie, kilkanaście dyecezyi austryackich i szwajcarskich. Idee i zasady towarzystwa rozkrzewiały się i reform ę m uzyki kościelnej popie­

rały także w innych krajach.

„Postępy nasze w sprawie muzyki kościelnej, pisze L anger w „Litera- tische B undschau" ta k ie i m y po Bogu śp. księdzu W ittowi zawdzięczamy.

Jego to pism a obudziły w nas zapał do napraw y złego. R. 1873go przy­

jechał on do P ragi n a uroczystość dziewięćsetnej rocznicy założenia bisku­

pstw a naszego, dvrygował tam że wykonaniem ośmiogłosowej m szy Palestryny:

„Tu ęs Petrus*1 i swem „Te D eum .“ D nia następnego wygłosił wspaniałą mowę o założeniu czeskiego towarzystwa kościelno-muzycznego, która rzuciła n a naszą niwę płodne ziarno, z którego powoli kilka set kółek parafialnych w Czechach i w Morawie się rozwinęło."

Także i to trochę dobrego co się n a tem polu w Polsce dotąd uczy­

niło, przedewszystkiem osobistej zachęcie i pismom księdza W itta zawdzię­

czamy. Nie zapomnę nigdy spotkania mego z tym wielkim reform atorem muzyki kościelnej w Rzymie r. 1879go. O debrałem wtenczas świeżo świę­

cenie kapłańskie. Od roku 1873go czytywałem pilnie obydwa jego pism a i starałem się wtajemniczać w jego arcydzieła muzyczne. W Monasterze przysłuchiwałem się przez pół roku (1874-go) tam tejszem u wzorowemu chó­

rowi pod dyrekcyą ks. Schm idta, dzisiejszego prezesa generalnego Towarzy­

stw a św. Cecylii, Przez sześć la t byłem świadkiem niesłychanych nadużyć, jakich na chórach rzymskich, nie wyjmując pierwszorzędnych bazylik, się dopuszczano. Prócz tego żywo mi stały w pamięci przykre wspomnie­

nia z chórów kraju mego rodzinnego, w których od la t dziecięcych czyn­

ny brałem udział. To wszystko wywołało w duszy gorące pragnienie napraw ienia muzyki kościelnej w Polsce i poświęcenia tej idei całego życia mego kapłańskiego.

Dowiedziawszy się, źe ksiądz W itt bawi w rzymskiem kolegium dell’

Anim a, pobiegłem do niego, by przedłożyć m u swoje plany. Ucieszył się nie m ało z mej wizyty — przejrzał i poprawił dwa m otety moje czterogło­

sowe o Sercu Jezusowem i o M atce Bozkiej Serca Jezusowego; wykazał z właściwą sobie otwartością braki pierwszych tych moich prób na polu kompozycyi kościelnej, i radził mi udać się na rok do wyższej szkoły ko- ścielno-muzycznej w Regensburgu, co w dwa łata później wbrew wszelkim widokom i nadziejom moim nastąpiło.

W yrażał się przytem z uwielbieniem o wysokich talentach m uzy­

cznych, jakiem i Słowianie ponad innemi szczepami się odznaczają, ubolewał

(3)

nad upadkiem muzyki kościelnej w naszych krajach i do wytrwania w przed­

sięwziętych zamiarach mnie zachęcał.

W ykonanie dnia następnego m szy jego konkursowej: „In hon. S.

Prancisci X averii“w kościele dell’A nim a przez chór kleryków z niemieckiego kolegium pod osobistą jego dyrekcyą niezatarte na mnie zrobiło wrażenie.

W pływ śp. ks. W itta rozciągał się, rzec można, na cały katolicki kościół. Kościelne towarzystwa muzyczne w Ameryce, w Irlandyi, w Belgii przyjęły sta tu t niemieckiego towarzystwa św. Cecylii. Niejednokrotnie odbie­

ra ł on listy z głębi Afryki i z m ałej Azyi, w których proszono go o wska­

zówki i rady dla tam tejszych chórów kościelnych.

Przy tak wielkim rozgłosie sławy jego, obdarzył go P an Bóg cnotą głębokiej chrześciańskiej pokory. Świadczą o tem liczni jego przyjaciele i znajomi — świadczą pisma jego: „Nigdy postępów, pisze on na str. 106 swych „Fłiegende B latter," z r. 1885go, sobie nie przypiszę. Zbyt dobrze znam liczne trudności, z jakiem i pojedyncze kółka walczyć muszą, bym nie wiedział, źe wobec nich bezsilnym jestem . W szyscyśmy pracowali, wielu naw et tysiąc razy więcej aniżeli ja pracowało, lecz skutek pracy nie od nas, lecz od Boga pochodzi. Reforma Jego je st dziełem. I ten, który „mocen je st z kam ienia wzbudzić syny Abrahamowi*' (Mat. III, 9) działania naszego nie potrzebował, lecz w łaskawości swej w ybrał nas za narzędzia swoje i do służenia świętej jego sprawie nas dopuścił."

V I. Zycie prywatne, Jcs. W itta.

Ksiądz W itt mieszkał przez ostatnie dziesięć la t swego życia w od­

osobnionym od gwaru miejskiego domku przy kościele Franciszkańskim w Landshut.

W większym pokoju odprawiał dla słabości zdrowia, za osobnem po­

zwoleniem Stolicy św., codziennie rano o godz. 5tej mszą św., po której pra­

cował prawie bez wytchnienia, z wyjątkiem godziny obiadowej, aż do czwar­

tej po południu. W ychodził potem na przechadzkę z wiernym przyjacielem swym, ks. W altherem . W ieczorami oddawał się pilnie czytaniu dzieł prze­

ważnie treści historycznej. Rychło udawał się n a spoczynek. — Czas jego był bardzo ograniczony — każda chwila była m u drogą — mimo to b a r­

dzo był uprzejm y dla odwiedzających go — choćby nawet dla prostej ko­

bieciny, proszącej go o m szą św., lub zasięgającej rady jego w kłopotach i troskach życia. Pow tarzał jednak często stare arabskie przysłowie: „Niech Bóg błogosławi oddających krótkie w izyty!“ Zwłaszcza w interesach m uzy­

cznych wielu z blizka i z daleka do niego przychodziło. Zdarzało się często, że przy tego rodzaju wizytach siadał bezwłocznie do stołu i skomponował n a doczekaniu offertorium lub m otet, o który go proszono.

Pilnie słuchał w swej domowej kapliczce spowiedzi. Zanim wsiadł do konfesyonału zachęcał penitentów kilku gorącemi słowy do szczerego żalu i do naprawy żywota. Przy każdym zakręcie schodów i po nad drzwiami kapliczki czytali penitenci wydrukowane wielkiemi literam i słowa: „nie spu­

szczaj się n a spowiedź, ani naw et na spowiedź generalną, jeżeli Boga nie m iłujesz i grzechu po nad wszystko się nie boisz

(Dokończenie nastąpi).

1 <X 6s»H 3><^ ~ —■1

(4)

O akcentach w mowie i pieśni*

(Dokończenie).

Widzimy tedy, że gam a drugiego okresu obejmowała znacznie wię­

kszy zakres tonów, aniżeli pierwotnie objęty akcentami. W skutek tego i melodye zaczęły wybiegać po za granicę akcentów, staw ały się rozleglejsze, samodzielniejsze i dramatyczniejsze. Jeżeli jeszcze u Aischylosa melodye chórów trzym ały się w granicach akcentów, to w tragedyach Euripidesa było już inaczej, jak o tem świadczy Dionysios z H alikarnassu. Rozbierając bowiem jeden z chórów w Elektrze Enripidesa, mówi: pierwsze trzy wyrazy (sze^ć zgłosek) śpiewają się jednym tonem, chociaż każdy z nich m a swoje akcenta odmienne W ostatnim wyrazie tego wiersza zgłoska ostatnia i przedostatnia znów tym sam ym tonem się śpiewają, chociaż być nie może, aby były dwa akuty w jednym wyrazie. Podobne sprzeczności wytyka w dal­

szym ciągu całego chóru. Nadzwyczaj ważne to świadectwo znane było do­

tąd wszystkim filologom, którzy na jego podstawie zawnioskowali. że akcent w starożytności nic nie m iał wspólnego z melodyą. Wniosek ten oczywiście je st pospieszny, powierzchowny i błędny. W łaśnie owe uwagi starożytnego pisarza dowodzą, że on wiedział o ścisłym związku między akcentam i a me­

lodyą, inaczej bowiem ani by m u na myśl, nie było przyszło, ażeby wyty­

kać owe sprzeczności. Jedyny prawdziwy wniosek dający się z owego świa­

dectwa wysnuć będzie ten, że był czas w sztuce greckiej, kiedy melodye układano ściśle z akcentów samych, ale że ten okres już był m inął za cza­

sów Euripidesa, kiedy melodye układano dowolnie i niezależnie od akcentów, ponieważ gam a grecka w owym czasie tak znacznie, jakeśm y to widzieli, była rozszerzoną. Bezpośredniem następstw em wyswobodzenia się śpiewu artystycznego z więzów akcentowych było to, że akcenta w mowie samej zaczęły tracić swój charakter śpiewny.

Dowód powyższy na to, że śpiew, a w następstw ie tego i cała m u ­ zyka wywodzi się z akcentów, je st dość silny, jak sądzę; m am y atoli i inny jeszcze, a mianowicie ten, że najstarsze znaki muzyczne, czyli nuty, albo neumy, jak je w dziesiątym wieku nazywano, były pierwotnie niczem innem tylko dawnymi znakam i akcentowymi, jak to udowodni! Coussem aker, fran- cuzki archeolog, który atoli wniosku naszego nie wywiódł, te n bowiem opiera się głównie n a charakterze tetrakordu i świadectwie Dyonisiosa.

Starożytność posiadała tedy dwa rodzaje melodyi, jeden starszy, zam ­ knięty w obrębie tetrakordu, który nie zaginął był naw et i wtedy, kiedy już inne melodye układać zaczęto, drugi późniejszy, rozwinięty aź do okta­

wy i nawet po za oktawę. Nie ulega wątpliwości, że jak inne sztuki i ia- uki, tak śpiew i muzyka ocalenie swoje zawdzięcza kościołowi, który je prze­

kazał średnim wiekom, te zaś naszym czasom. M amy dowody na to, ż* je­

szcze w średnich wiekach dwa naznaczone tutaj rodzaje melodyi istniały obok siebie, przeważał wszelako rodzaj drugi, rozwinięty, melizmatyczny, figu­

rowy. Rozkwit owego drugiego rodzaju zaczyna się w wieku dziesiątym, najwyższego szczytu dosięga w wieku czternastym (?) o ile to tyczy melodyi chóralnych n a jeden głos. N a tej wzmiance poprzestać nam trzeba.

(5)

Je d n a nam tylko jeszcze do rozważania pozostaje sprawa, a m iano­

wicie, jak się zachowywały melodye do akcentów mowy w średnich wiekach.

Spraw a nie łatwa, bo jeżeli porównywując przekazany nam tek st z melodyą nie dostrzeżemy, aby m elodya uw ydatniała akcenta tekstu, to znajdą się tacy, którzy powiedzą, że akcentuacya średniowieczna mogła być inną, niż dzisiejsza, i że właśnie z formy melodyi będzie można odtworzyć ową akcen- tuacyą. Takie zdanie wypowiedziano mianowicie co do pieśni Boga Rodzica.

N a to m ożnaby odpowiedzieć, że akcentuacya łacińska jest taką dzisiaj, jaką była w średnich wiekach, zaś w śednich wiekach była zupełnie taką, jaką była w starożytności; i otóż melodye hymnów i sekwencyi łacińskich wcale do akcentów tekstu się nie stosują. Tu znów odpowiedzą przeciwnicy, że nie jest nam wiadomem dokładnie, jak owe melodye śpiewano w średnich wie­

kach i czy w śpiewie akcentów jednak nie uwydatniono. N a zarzuty takie odpowiedzieć, albo podobne przypuszczenia najlepiej wyjaśnić i rozstrzygnąć by się dało, gdybyśmy mogli powołać się n a jakie świadectwo średniowie­

cznego pisarza. Takie świadectwo udało nam się znaleść u pisarza prowen- salskiego Moliniera z Toulousy z wieku czternastego, który z polecenia tak zwanego konsystorza trubadurskiego spisał ściśle do trad jc y i zastosowaną poetykę, w której czytamy co następuje: śpiew m uzykalny nie uwzględnia i nie uw ydatnia akcentów, jak to możecie uważać w responsorium : Benedi- cta et venerabilis, ponieważ więcej nót na ta, gdzie nie m a akcentu, aniżeli n a be lub dic, gdzie są akcenta, zwłaszcza n a dic, która m a akcent główny.

Jako dalszy przykład daje wyraz virgo, tego samego responsorium, uwyda­

tniając, że zgłoska y i r m a tylko jednę nótę, zgłoska go zaś cały ich sze­

reg. W yraźne to świadectwo nietylko usuwa wszelkie w rozprawie ks. dra Surzyńskiego wzmiankowane przypuszczenia o związku akcentów z melodyą w śpiewach średniowiecznych, z którem i to przypuszezeniami teorya moja ściśle historycznych świadectw się trzymająca, żadnego związku nie ma, ale odnoszą się owe ważne słowa Moliniera naw et do don Pothiera, który zda­

niem naszem, niesłusznie każe uwydatniać akcent w śpiewie liturgicznym . D r. M aksym ilian Kawczyński.

L w ó w , 14go października 1889.

LITBRATUEA.

Ogólne zasady muzyki. Dla użytku uczniów i organistów napisał dr. W. Tarnów. Nakładem Towarzystwa św. Wojciecha.

Eoku zeszłego wydał p. Kleczyński w Warszawie wyborny Katechizm mu­

zyki Lobego. Powyższe dziełko jest tedy w krótkim czusie drugą pracą tego ro­

dzaju w naszej literaturze — co świadczy, iż elementarna nauka muzyki na coraz lepsze u nas wstępuje tory. Dziełko to odznacza się zwięzłością i jasnościa, dwoma głównemi warunkami dobrych podręczników naukowych. Uczeń znajdzie tu wystarczające wskazówki do poznania główniejszych zasad muzyki.

M e jesteśmy jeszcze jedni co do nazwy oktaw. Czyby nie lepiej było zamiast małej oktawy z 2 kreskami, z 3 kreskami itd. przyjąć nazwę: drugiej, trzeciej itd. oktawy?

(6)

Nie uważam prócz togo za rzecz praktyczną, by wymagać od ucznia zna­

jomości gam z eses-dur, asas-dur, deses-dur, tudzież gam: ais, eis i his-dur.

Podręcznik do n a u ki śpiewu dla I (Y) klasy szkół wydziałowych żeńskich, jako też innych wyższych zakładów naukowych żeńskich. Według planu naukowego zatwierdzonego rozporządzeniem JE. pana ministra wyznań i oświecenia z dnia 13go lipca 1886go r. do 1,11, 5/8 dla szkół wydziałowych żeńskich ułożyli: Jan R u s z c z y ń s k i i Stefan S u r z y ń s k i . Wydanie drugie. Cena 50 kr. (1 mrk). Zeszyt I. W Tarnowie. Nakładem własnym. Drukiem Józ. Pisza. 1890.

Z prawdziwą uciechą odebrałem powyższe dziełko, którego brak w litera­

turze naszej dawno był uznanym. Z doświadczenia kilkoletniego przekonałem się, jak trudno na pensyach żeńskich przeprowadzić systematyczną naukę śpiewu. Mę­

czyłem się tygodniami całemi (niestety poczęści bez korzyści), by wyuczyć pen- syonarki łatwego utworu' kilkugłosowego i by utrzymać je w takcie. Przy odmie­

rzonej skąpo liczbie lekcyi i przy braku odpowiedniego podręcznika nigdy upragnionego rezultatu pracy osięgrąć nie mogłem. Przy pomocy powyższego pod­

ręcznika prędzej niechybnie doszedłbym do celu. — Dziełko to nietylko zakładom żeńskim, ale wogóle wszystkim kształcącym się w śpiewie, czy to kościelnym czy świeckim, służyć może.

Na końcu dodali autorowie kilkanaście wzorowych pieśni kościelnych i świe­

ckich, na których uczeń praktycznie ćwiczyć się może.

M u sika liw h - liturgisches Wortcrbuch v. Bernhard Knothe. Cena 1,60 m., z oprawą 1,80 m. Nakładem Fr. Goerlich’a we Wrocławiu.

Czytelnikom „Muzyki/1 znającym język niemiecki, polecamy powyższe dzieł­

ko, zawierające krótkie życiorysy starych i nowych muzyków kościelnych, treściwy opis najważniejszych obrządków kościoła katolickiego, tudzież najpotrzebniejszo wia­

domości z teoryi muzycznej itp. w alfabetycznym porządku.

Haller Mich. „Cantiones ecclesiasticae11 ad voces aeąuales (na sopran i alt). Poszyt 1, op. 43. Eegensburg. Pawełek. Part. 1,20 m., głosy po 20 f.

Nowe tó dzieło znanego powszechnie kompozytora ratyzbońskiego, ks. Hal­

lera, zawiera, następne utwory muzyczne: 1) „Ecce sacerdos,11 2) „Yeni sponsa Christi11 i 3) „Qui confidunt in Domino11 na trzy głosy z organami. 4) „Domi- ne non sum digmis*- i 5) „Adoramus te“ na cztery głosy. 6) „O salutaris ho- śtia“ i 7) „Adjuva nos1- na dwa głosy z org.

H aller Mich. „Te Deum laudamus11 III vocem aequalium (Cant. I i II et Alt) z organami, z dodaniem dwóch „Tantum ergo11 na dwa i trzy głosy.

Opus 42. Eegensburg. Pawełek. Partytura jednę markę 20 fen., głosy po 15 fenigów.

Wyborna ta kompozycya będzie dla żeńskich zwłaszcza chórów pożądanym nabytkiem.

— Z nowszych kompozycyi kościelnych wymieniamy:

Stein Jos. Op. 32. „Missa in hon. SS. Angelorum custodum“ na trzy gł. żeńskie lub męzkie. Partyt. 1 m. głosy po 25 fen. Eegensburg. H. Pawełek.

Haller Mich. „Missa decima ąuarta1’ na cztery głosy mięsz. Op. 41.

Eegensburg. H. Pawełek. Part. 1,20 mrk., głosy po 20 fen.

M ayer Mich. Zbiór oifertoriów na 1, 2, i 3 głosy z org. na cały rok kościelny w czterech poszytach. Cena partytury wraz z głosami 19 marek 90 fen.

Kirchenmusi/calisches Ja h rlu ch ks. Haberla na rok 1890 opuścił już prasę i zawiera: Mszą Orlanda Lassa Missa VII Toni „Puisąue j ’ay perdu14 na cztery głosy mięszane wydaną przez ks. Mitterera, tudzież następne artykuły:

(7)

J, Eozprawę o trzecli pierwszych tomach dzieł Palestryny w wydaniu lipskiem Breitkopfa i Hartla. 2, Treściwy życiorys śp. ks. Witta. 3. Dalsze objaśnienia śpiewnika 0. Dreyesa T. J. 4, O starej polskiej muzyce kościelnej, — W koń­

cu podane są krytyki i ogłoszenia kilku ciekawych wydawnictw kościelno-muzy- cznych, między któremi na szczególną uwagę zasługują wydane przez ks. Ha- herla preludye i fantazye na organy największego katolickiego organisty Fresco- baldrego pod tyt. „Collcctio musicae organiae.

ROZMAITOŚCI.

t D nia 19go października umarł w Eegensburgu, mając lat 73, sła­

wny wydawca teologii pastoralnej, dr. Józef A m b e r g e r , dziekan kapituły tam- tejszśj. Niebożczyk popierał radą i czynem naprawę muzyki kościelnej. On to głównie wpływem swym sprawił, że śp. biskup Eiedl wydał znany swój okólnik i popierał reformę tejże muzyki w dyecezyi ratyzbońskiej. Jako regens seraina- ryum starał się gorliwie o dobrych nauczycieli śpiewu choralnego i przez 10 lat na lekeyach śpiewu bywał obecrym. E. i. p.

Dwaj sławni kompozytorowie, E u b i n s t e i n i Y e r d i , obchodzą w roku bieżącym pięćdziesiąty jubileusz swej karyery artystycznej.

K a rd yn a ł Bianchi wystosował do księdza Schmidta w Monasterze własnoręczne pismo, w którem zatwierdza wybór jego na prezesa Towarzystwa św.

Cecylii i wyraża radość swą i uznanie z powodu ostatniego walnego zebrania to ­ warzystwa w Brisen.

— IVa cmentarzu w L andshut odsłonięty został w uroczystość Wszyst­

kich świętych wspaniały pomnik na grobie śp. ks. Witta, wystawiony ze składek zebranych od członków Tow. św. Cecylii i od wielbicieli zmarłego. Także i chór katedralny poznański w składce wziął udział.

Pomnik kosztował 2300 marek. Z trzech stron wyryto są piękne łacińskie napisy, opiewające najważniejsze daty z życia zmarłego.

W L ipsku poczęło wychodzić specyalne czasopismo, poświęcono wyłą­

cznie sprawom organowym pod tyt.: „Die Orgel.“

W yższa szkoła do muzyki kościelnej w Eegensburgu stojąca pod za­

rządem ks. Haberla, rozpocznie d. 1 Sierpnia 1890 r. szesnasty rok swego istnie­

nia. Zgłoszenia przesyłać należy najpóźniej do 1 grudnia rb. Według statutu, szkoły tylko dwunastu uczniów może być przyjętych. W kursie przyszłoiocznym we­

źmie udział ks. Bukowski, kapłan dyecezyi krakowskiej.

W ydawnictwo zbiorowe dzieł Palestryny obejmuje obecnie już 26 tomów. Pozostające sześć tomów wydane zostaną w przeciągu lat trzech, tak iż w roku 1891wszym monumentalne to wydawnictwo ukończone zostanie.

O m yłki drukarskie. W A g n u s D e i strona 40 małego do­

datku opuszczone zostały kasowniki przy h w takcie 1, 3, 10 i 11. — Bemoł przy a w basie taktu piątego od końca jest zbyteczny.

(8)

RoisopoiiistiGW mmmm*

Bratu Onufremu w Krakowie. Otrzymaliśmy.

Przedpłacicielom „Muz. kośc.“ w W . K s . P o a n a ń s k i e m , P r u ­ s a c h , S z lą z J e u i G a l i c y i donoszę, że n a wielostronne życzenie wydam w końcu rb. w kształcie notesu

Kalendarz

d l a o r g a n i s t ó w i k o ś c i e l n y c h . n a rok 1890,

ułożony przez l(s. dra Sarzyńskiego.

Cena za egzempl. kartonowany wynosić będzie 6 0 fen. (86 centów wa.), w całopłóciennej oprawie 1 mrk. (6 0 ct. wa.)

Upraszam o łaskawe wczesne zamówienia, aby stosownie do tego oznaczyć ilość nakładu.

NB. Należytość można zaraz przy zamówieniu załączać w znaczkach pocztowych, austryackich lub niemieckich.

J a ro s ła w Ł e itgeb er.

Nakładem księgarni Jarosława Leitgebra w Poznaniu opuściły prasę:

P r e lu d y a na o rg a n y .

Ułożył ks. dr. Józef Surzyński.

Poszył drugi.

Op 13.

C e n a eg z. 2 m a r k i = 1 r u b e l = 1 11. 2 0 c t . z lr . p r z e s y łk ą . P o s z y t d r u g i zawiera: 1. Praeludium D -dur. 2. Andante. „Anieli w niebie śpiewają.1, 3. Fugheta, Eesonet in laudibus. 4. Postludium. „Anioł pasterzom mówił.*1 5. Praeludium. „W żłobie leży.11 6. Andante. In tono hypo- dorico. 7. Larghetto. F-mol. 8. Andantino. „W dzień Bożego Narodzenia.11 9.

Praeludium. „Rozkwitnęła się lilia.11 10. Praeludium et Fuga. C-mol.

gCjf" P o szy t p ierw szy Jest jeszcze do n ab ycia. ' ^ | Spis rzeczy: Od Redakcyi. A rtyku ły. Ks. dr. Franciszek W itt (ciąg dalszy).

— O akcentach w mowie i pieśni (dokończenie). Literatura. Ogólne zasady muzyki przez dr. W. — Podręcznik do nauki śpiewu wydali J. Ruszczyński i St. Surzyński. — Nowe dzieła Hallera. — „Kirchenmusikalisches Jahrhuch11 ks. Haberla. Rozmaitości, f Śmierć dra Józ. Arńbergera. — Jubileusz 50-letni Rubinsteina i Verdi’ego. — Odsłonięcie pomni­

ka ks. Witta.

D o d a t k i m u z y c z n e : Directorium chori (tom II) D o d a t e k : Canticum Ma- gniflcat octo tonorum cum „Falsi bordon." (dokończ) — In Festis SS. Apostolorum. — O błogosławieństwo kraju.

Redaktor ks. dr. Józef S u r z y ń s k i ul. Semiuaryjska nr. 1.

Nakładem i czcionkami J a r o s ł a w a L e i t g e b r a w Poznaniu, plac Wilhelmowski 18.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Śpiew gregoryanski wymaga wprawdzie pilnej i szczerej pracy, atoli praca ta sowicie się nagrodzi — rozpali ona bowiem w sercu śpiewaka gorącą miłość do

dralny, a zwłaszcza dyrygent-kapłan. Nie brak dzisiaj wybornych szkół ko- ścielno-muzycznych np. K ażda dyecezya powinna tedy postarać się choćby o jednego

niści są wielce pożądani, o tóm nietylko przekonaliśmy sią sami w ciągu Naszych wizyt pasterskich, ale także głosy samego Duchowieństwa w tem przekonaniu

Prędzej wzorowych chórów się nie doczekamy, póty się nie podniesie nauka śpiewu w szkołach średnich. Widzimy to na licznych

pieża osobną komisyą, złożoną z pięciu biegłych mistrzów. Obowiązkiem tej ostatniej było zbadać nowe utwory i poprawić używane dotąd księgi chóralne

W ojciech, zapatrujący się we wszystkiem na kościoły zachodnie, gdzie się wychował, podjął b y ł zaprowadzenia narodowego śpiewu

Tym fundam entem zaś, to szkoła dyecezyalna organistów — rozpoczęli oni w niej naukę m aluczcy, bo dzieci ubogich rzemieślników lub wieśniaków, ale, jeźli

Mając lat pięć zaczął chodzić do szkoły, w którćj wysokie jego umysłowe zdolności wnet się rozwinęły.. Także i rzadki talent jego muzyczny wtenczas już