• Nie Znaleziono Wyników

Najwspanialsza siedziba była przy rogu ulic Skłodowskiej i Lipowej - Wojciech Chodkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Najwspanialsza siedziba była przy rogu ulic Skłodowskiej i Lipowej - Wojciech Chodkowski - fragment relacji świadka historii [TEKST]"

Copied!
2
0
0

Pełen tekst

(1)

WOJCIECH CHODKOWSKI

ur. 1938; Borysław

Miejsce i czas wydarzeń Lublin, PRL

Słowa kluczowe Lublin, PRL, środowisko artystyczne, reklama, Zaduszki Jazzowe

Najwspanialsza siedziba była przy rogu ulic Skłodowskiej i Lipowej

Najwspanialsza siedziba [firmy mieściła się] przy rogu ulic [Marii] Skłodowskiej[-Curie]

i Lipowej. Na ostatnim piętrze. Mieliśmy ogromny taras, ogromne pomieszczenia.

Taras był większy niż moje mieszkanie. Tam przychodziły tłumy ludzi. Nie tyle pracować. Bo robiliśmy też wielkie muzyczne imprezy. Graliśmy jazz, który było słychać aż na Krakowskim Przedmieściu.

[Organizowaliśmy] Zaduszki Jazzowe. Z tarasu było widać światła w Święto Zmarłych, w Zaduszki. Tam siedziała cała ekipa. Piliśmy drinki, słuchając jazzu.

Mieliśmy dobrą muzykę z taśm. Z góry patrzyliśmy na oświetlony cmentarz.

Wspaniały widok.

Był to okres, kiedy tu bardzo intensywnie się działo. Przychodziła tam kupa aktorów, dziennikarzy i przede wszystkim prawników. Przyłazili chętnie i raczyli się na różne sposoby. Na dole się znajdował zespół adwokacki. I oni cały czas przebywali u mnie, zaniedbując klientów. Bo [u mnie] było weselej. Rozmawiało się o literaturze, o sztuce. Ale to były zabawy. Nie nastawialiśmy się na rozmowy. To była normalna towarzyska sprawa, przy której ślizgało się po powierzchni naszego życia. Kazio podśpiewywał. Ktoś przyszedł i coś brzdąkał. Ale nie było jakichś szczególnych występów, imprez, specjalnie wymyślonego dla kogoś recitalu czy jakichś [innych]

rzeczy. To były raczej towarzyskie spotkania. [Chociaż] działo się tak, że lepiej nie pamiętać. Dosyć zabawne sytuacje. Kiedyś adwokaci się poróżnili z prokuratorami.

Nie lubię prawników –ani prokuratorów, ani adwokatów. Bywało tak, że interweniowali stójkowi. Przychodzili i byli zakłopotani, kiedy pan mecenas albo pan prokurator udzielił błogosławieństwa dalszej imprezie. Dokładniej nie będę opowiadał. Było i się skończyło.

(2)

Data i miejsce nagrania 2012-11-13, Lublin

Rozmawiał/a Marek Nawratowicz

Redakcja Maria Buczkowska

Prawa Copyright © Ośrodek "Brama Grodzka - Teatr NN"

Cytaty

Powiązane dokumenty

Wszystkim tym jeńcom, a było ich może sześciuset, może ośmiuset, może tysiąc, kazano się rozebrać jak do rosołu i wszystką ich odzież gotowano w tych kotłach.. Oni snuli się

Słowa kluczowe Kazimierz Dolny, PRL, Dom Architekta w Kazimierzu Dolnym, Dom Prasy w Lublinie.. Kazimierz kusił literatów

Na szkle odbija się wzory, które przy pomocy różnych graficznych sposobów, pewnych farb przenosi się ze szkła na papier.. Tworzy się różne formy, później się je powiela

Najpierw siedziba „Kresów”(i to jest w numerach) znajdowała się na ulicy Bursztynowej, czyli w prywatnym mieszkaniu Grzegorza Filipa.. A jeszcze wcześniej w mieszkaniu

Potem, w latach sześćdziesiątych, przeniosłem się do Teatru Osterwy, bo zacząłem się zajmować usługami plastycznymi.. Przez cztery lata pracowałem tam jako

I powiedziała tak: „Proszę taką a taką wódeczkę, ale w kieliszku pana Wojtka” Pani Krysia popatrzyła na listę. „Ale tu nie ma pani profesor” Na co druga

Pierwsze zamówienie Kazika [Grześkowiaka więc brzmiało]: „Pięćdziesiąt, pięćdziesiąt” Na dole pod knajpką znajdowała się jeszcze sala, [gdzie] stał

I po nagraniu, kiedy ten utwór się stał sławny, to ciciborzanie się oburzyli, że się kala dobre imię [tamtejszych] dam.. Postanowiłem, że można zrobić imprezę i