• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. nr 1 (1 marca 1828)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. nr 1 (1 marca 1828)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

N u m e r 1 . E xem pl. gr. 5*

— W SO BO TĘ dnia 1. M arca 1828 ro k u .

DO CZYTELNIKA.

Gdybyś wiedział kochany Czytelniku, ile k ło ­ potów ogarnia wydawcę każdego w ogóle a w szcze­

gólności pisma perjodycznego, ulitował byś się nad piszacemi istotami. Nie będę cię moimi fra­

sunkami troskał, lecz abym doświadczenie w ła ­ sne ku twoiemu pożytkowi obrócił, namienieć okoliczności iakie mie przed wyjściem tego otó pierwszego Numerku spotkały.

Przechodziłem się po stolicy, rózmyślaiąc nad tern cóby przy żaczęciu motylego zawodu riapi- sać. W ybór materyafu niezmiernie mi głowę, tru­

d ził ; Pierwsze Wejrzenie statióWi o przyszłości \ z czenrże więc przed Trybunał AVystarchów a bar- dziey Zoilów naszego czasu' Wystąpić.- Gdym' te- mi dumaniami zaięty KrakoWśkfeWżedmieście nie­

znacznie przebyw ał, natchnął rńi^śzcźęśliwy gie- niusz do odwiedzenia ićdnegó z we te tan'ow litera­

ckiej rzeszy, wdałem się Z ńim w i*6zmoWe żaśią- gnąłem przyiacielskiej rady i następny iego postrze- zeń zachowuię wyiątek;

(2)

Puśzćzasz sic więc w świat Literacki: pomnij zeć się to raz na życiu trafia, ze przeto wypada po­

stępować z przyzwoitą rozwagą i roztropnością.

Byłem ia świadkiem rozlicznych na tę scenę., wstę­

pów, rozmaitych powodzeń i upadków i tego obe­

znania skutkiem, mogę ci dadź o sposobie występo­

wania między ludzie zbawienną przestrogę. "Wszel­

ki początek iakiegokolwiek zawodu powinien bydź naturalny i iak źrodło rzeki przez uboczne wody w sparte, przybiera poważną postać, tak i miody Literat nie wstydząc się obcego zasiłku, powinien wzrastać przy pomocy drużyny, pokąd go siły własne na pewnej nie postawią, stopie.

Jak łatw o nieostrożny początek szkodliwym stać się może następny okaże wypadek. Lat temu kilka znalazłem się w Paryżu przy wystawieniu po raz pierwszy dosyć dobrze ułożonej Tragedji pod tytułem Piomulus i Remus. Autor iej na nieszczę­

ście heroicznemi uczuciami przeięty zaczął b y ł Akt pierwszy od nastroszonego wykrzyknika O Re- rnus ( O llem usie) Zaledwie publiczność usłysza­

ła to niezręczne odezwanie, natychmiast dwu brzmiące Oremus przeszło ze śmiechem w usta słuchaczy i Tragedya dobra z kąd inąd wieczny pokój znalazła. Chroń się zatćm nadzwyczajne*

go przez dziwactwo wstępu, idź ścieszką bitą na której ieżeli ci się uda, bezpieczniejszym postą­

pisz krokiem po umysłowych bezdrożach. — Po­

dziękowawszy za radę wróciłem uspokoiony i szczerze postanowiłem iej się trzymać.

\ r

• ^

(3)

PANEGIRYK. ( * )

Chcesz bym cię chwalił Mospanie, Ale czy pochwał mi stanie1?

Bo tu trzeba chwalić ciebie, Nie zaś co masz ku potrzebie.

Piękne twe cugi, karety, Są-ć tw oie, ale to nie ty.

Kucharz twój iest wyśmienity, Z każdej potrawy człek syty, Pod srebrami stoły mdleią, W ina strumieniem sie leią, W yborne cukry i wety, Sa-ć twoie, ale to nie tv..

Przepyszne te twoie szaty, Owe to perły, szkarłaty.

Drogą igłją haftowane, Za najprzedniejsze są miane , Z Brabanckich kortm mankiety,

Są-ć tw oie, ale to nie ty.

Codzień z licznych dóbr dochody*

Płyną iak ze źródła wody,;.

W szyscy przed tobą czapkuią, Bo w szkatule złoto czuia,' o7 Pełne worki i kalety, Sąć tw o ie, ale to nie ty.

Naywiększa sława byłaby,

Z ojca, z matki, z dziada, z baby, Masz przodków w zacnej osnowie,

Godniż to byli panowie, Świadczą nagrobki, portrety, Są-ć twoie, lecz i to nie ty.

Pokaż źe się sprawiedliwy.

Żeś na cudze nie iest chciwy,

(*) fV U rsz R e c la k c y i udzielony.

(4)

Kie wyniosły, bogobojny, ■ Kil nędzRym, że iesteś hojny, Jak skoro ujrzę te cnoty, W raz rzeknę, o co to, to ty.

--- — — ---

Przyiaciele Lakonizmu uwielbią następny bi­

let i zwyciężoną trudność przez szacownego z dowcipu autora.

Gdzie dziś Pan Cypryjan Ie obiad Ierzy rad

To wiedzieć By siedzieć U stołu Pospofu Jeśli nasz Pan Tomasz Dziś ciebie U siebie Będzie miał la bym chciał

Razem być Reńskie pić Smaczno ieść Duby pleść W ięc znać daj Nie trzymaj Człowieka Co czeka Niech wraca Gdzie prąca Sługa mój , , łąk ia Twój.

ZAGADKA.

Krzywąć znam drogę, ale bez kolei, - Gładką, bez kurzu i b ło ta ,

Bezpieczną od rozboiów, wolną od złodziei, Żaden się po niej, powóz nie turkota, Nie potrzebuie kOini, kołodziei, Ani się brukarz z nią kiedy kłopota , I cudo! tu iuż wiara się urywa, . Droga $ię sunie ,■ podróżny spoczywa.

Cytaty

Powiązane dokumenty

nych icgo myśli wyrażenia, zdziwiona imagina- cya szuka znaczenia tych niezwyczajnych spójni, lecz nie śmie powątpiewać o wielkości ducha, po­.. dobnym

strofa, do ppawdy iest podobna; niech autor 11- mrze, niech Wydawca zachoruic, niech się transport .zw le cze , niech się tomy zawieruszą, niech kart kilka wypadnie

Bogactwa przejdą na następców naszych, słowem nic do nas właściwie mówiąc nie należy prócz tego cośmy w ypili i zjedli.. Przeięty temi prawdami wziąłem ie

ciażby i przydrożej wypadało zapłacić r boiąc się iednakże przez zapomnienie iednego stracić celu życzeń sw oich, spotkawszy drugiego ze - znaio- mych,

Cierpienia ich wzaiemne b yły częstą materja,' rozm owy dla reszty familji która nie mogła się wstrzymać od uważania nadzwyczajnej w alki, namiętności

subtelniejsze różniczki; powątpiewa czyli on iest kochanym, czyli też iest bałwanem miłości w ła ­ snej , lęka • się by go kochano przez wzaiemność tylko, a

d., tego potrzeba sama się da uczuć; dla tego więc przydam iedynie, aby podróżny wystrzegał się sądzić z pozoru, dawać wiarę wszystkiemu co usłyszy,

linją prostą pomykam, ale naprzód wyruszam od stolika do obrazu pomieszczonego w kącie, ztam - tąd przerzynam się bokiem ku drzwiom, a lubo moim początkowym