• Nie Znaleziono Wyników

Motyl. nr 4 (10 marca 1828)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Motyl. nr 4 (10 marca 1828)"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)

Cl

y cli fe zy- iki,

ram^ — W PO N IED ZIA ŁEK dnia 10. Marca 1828 roku. —

i ta

III. Lew prlebudzony niezna miar srogósci, Strasznym iest Tygrys kiedy się zacieka , Lecz najstraszniejszem z wszystkich okropności, , Iest niezawodnie szaleństwo człowieka.

S z y 11 e r w balladzie Dzwon.

% ' - ; . .. ___ „■ . ,

jfdl! W prowincji Hiszpańskiej Guadalaiara, miaste- gm czku Chiloeches . kupiec iarmarkówy stanął góspo- gig, da u karczmarzy z dawna sobie znaiomych. Pe-

£ łen ufności w gospodarzach, zostaw ił pp wiecze- 10jj rzy swe paćzki w izbie w której byty za przyby-

^ ciem złozone, a sam p o ło żył sje w tej co mu zwyczajnie za noeleg służyła. — Zona karczmarza n z przyrodzenia ciekawa, zaczęła przepatryWać to- t wary kiipca, podobała sobie ich gatunek i dfj-

, bór, i między paczkami postrzegła dosyć- znaczną , pieniędzy "kwotę. Na ten widok wznieca się ief

" chciwość, biegnie do męża i^odaie mu myśl za­

bójstwa. W idząc iednak wahanie sie m ężowskie, z niecierpliwiona, bierze puginał, wchodzi ha pal­

ni cach do pókoiu śpiącego i trzykrotnem pchnię­

ciem , okropnego morderstwa dokofiywa. Małżon­

kowie zatrudniaią się wspólnie żakopaniWn ciał;!

i

zagładzeniem wszelkich śladów zbrodni.

E N u m e r 4 . Et«mPi. gr. 5.

(2)

— i 4

W e dwa dni potem (26 Maia 1827) córka zabójców, dziecię od lat 8., udała się do szkoły z chusteczką na szyi od matki sobie daną — Chu­

steczka ta przypadła do smaku ochmistrzyni, któ­

ra pyta dziecięcia, gdzieby ią nabyło — „ Niewierni odpowie dziewczynka, lecz moia mama wiele ma podobnych — Poproś więc matkę, aby mnie icdnej odstąpiła. ” W róciw szy do domu malutka, z niczeffi tak nie spieszy, iak z doniesieniem ma­

mie o żądaniu ochmistrzyni. Karczmarzowa nie posiada się w gniewie, gwałtowne czyni wyrzuty i śpieszy do męża, któremu rzecz opowiada-—

„Zginęliśmy zaw ołała wchodząc,nasza córka w y­

dała wszystko.— Cóż wiec chcesz abym robił? — Trzeba ią koniecznie zabić, iużci to lepiej, iak żeby nas oboie powieszono — A któż ią zabiie ? — Ty. Iutro iak tylko dzień, wykopiesz dół w ogro­

dzie, ia ci ią.przyszłe ze śniadaniem, udusisz ią i wnet zasypiesz, aby nie krzyczała.” —

Sfukane dziewczę słyszało po za drzwiami tę piekielną rozmowę, lecz nie maiąc siły uciec, u- sneło z omdlenia— -Nazajutrz o godzinie 7®y mat­

ka" budzi córkę i posyła ią ze śniadaniem iako z umówionym śmierci znakiem. Maleńka bierze por­

cję, znajduie ojca przy wykopanym dole i rzekł-1 szy dzień dobry, z dziecinną przydaie prostatą —

T en dól dla mnie P a p o , wszak praw da■ Roz- broiony litością ojciec, któremu łz y w oczach sta­

nęły, oddala dziecię mówiąc: idźze mi stą d ; ma­

leńka wraca do domu, lecz matka oburzona tem, że iej mąż słowa nic dotrzymał, po kilku chwi­

lach namysłu, knebluie gębę córce, wiąże iej re-

ęe, nogi , i do palącego się ogniska wrzuca.

(3)

Gęstość i nadzwyczajny fetor dymu, zdziwiły sąsiadów, weszli do domu i pytali karczmarzo- wę coby u siebie piekła: oświadczyła im źe nic to do nich nie należało, ale zarazem zm ieszała się, zmieniła głos do tyła, źe się sąsiedzi nic zadowoleni, w piec zajrzeć ważyli.

Co za okropny widok, na p ó ł spalone stopy dziecięcia zostały przed ogniskiem, reszta ciała zupełnie spopielona. Uwiadomiono o tern wypad­

ku w ła d zę, a uwięzieni rodzice zapewnie iuż po-, nieśli zasłużona karę.

# c

Ubogi ślepy żebrał na ulicy przegrywaiąc so­

bie na bandurce, lecz przechodzący głuchymi by­

li na iego liryczne prośby, nic nie wpadało w czar­

kę tretowego Belizarjusza. Mały urwis zabawiał się koncertem ślepego i przyszła mu złośliw a myśl sprawienia sobie igraszki z biednego żebraka. Bierze kamyk kładzie zwolna w czarkę ubogiego, odbiera zwykłe Bóg zap łać, i przechodzi; podobny figiel udał mu się raz, drugi, i trzeci. Poznaie ślepy na­

reszcie że go przedrwiewaią igotuie kij dla ukarania swawolnika. Postrzegł ostrożny chłopiec z poru­

szeń ślepego iaki b y ł iego zamiar i dla tego usunął się na stronę.

Temczasćm miłosierna kobieta przechodzi i rzuca pieniądz w czarkę. Ubogi myśląc że się żart niewczesny ponawia, podnosi kij i uderza nim swą dobrodziejkę, która nie mało się z dziwiła z takiego podziękowania. W iele b yło i gwaru i sw aru, ale nasz u rw is, przyczyna wszystkiego złego zemknął.

Ożeń się przyiacielu, — A co mi po żonie ?

Czyż tvve serce, dla żadnej kobiety nic płonic

(4)

''—MT*

Te

6

Znam ia iednę — Nie chcę iei — Pięknięysza od Jeżeli piękna tylko, to dla meza gorzćj — (zorzy, Lat szesnaście — I młodsza, by mie nie urzekła, Grzeczna — Dla Gachów — Dobra — iak djabe-

łek z p iekła, ( ślenie,

Bez kaprysów — Nie wierzę Mądra — to zmy- Sto tysięcy posagu — Dziś się znią ozenie.

Przed trzydziesto laty błądziło w Polszczę wie­

lu próżniaków, których stanem b y ło , przesiady­

w ać po pańskich dworach, dzielić wszystkie ro z­

kosze wytwornego mienia i tą koleią życie spędzać:

Ieden z tych Ichmościów siedział przy grze w po­

ufałym domu, gdy mniej ostrożny obserwator, prze­

chodząc krytycznie dzieie obecnych osób, mianuie naszego Bezydenta i dosyć głośno onim wyrzeka laTci R ozum ! g d yb y statek; najmniej tem po­

ruszony bywalec obraca się zimno ku swemu Cen­

zorowi w skazuie go ręką i iednakim odpowiada tonem: la k i siatek! g dyby rozum. —

Z A G A D K A . Dom do naiecia iest o każdej p orze,

Dwoić drzwi, cztery okien ma w iednej komorze, Czterech mieszkańców mieści w sobie snadnie , Nawet pięciu i sześciu ieżeli wypadnie,

Przytem gpra i piwnica, Gdyby się komu nic zdała ulica, it- . W tedy gospodarz powoJuy życzeniu, Cudowną laską wiednem okamgnieniu,

Domostwo i lokatorów, Przeprowadzi podług w oli,

Nazwisko właściciela i numer kontroli,

Zapisane w Ratuszu na xiędze poborów.

Cytaty

Powiązane dokumenty

ki początek iakiegokolwiek zawodu powinien bydź naturalny i iak źrodło rzeki przez uboczne wody w sparte, przybiera poważną postać, tak i miody Literat nie

nych icgo myśli wyrażenia, zdziwiona imagina- cya szuka znaczenia tych niezwyczajnych spójni, lecz nie śmie powątpiewać o wielkości ducha, po­.. dobnym

strofa, do ppawdy iest podobna; niech autor 11- mrze, niech Wydawca zachoruic, niech się transport .zw le cze , niech się tomy zawieruszą, niech kart kilka wypadnie

ścią; założę się iż większa część moich znaio- mych ieszcze o moiej uroionej głuchocie ani.. Uśmiech, kiwnie- nie głową, słów ko w czas wyrzeczone

którego familja b yła zruinowa- ną zamieszahiami pelitycznem i, nie śmiał b y ł oczu swoich podnosić az do bogatej Km itów dziedziczki, lecz znajdując się w

Hymen ieźeli nie iest um ową dobrćj w iary, zamianą pewności i pobłażania, okropną tylko iest n iew o lą, ogniwa iego boleściami wiązane łzami zardzew ione,

Lecz praktyka kuchenna połączona iest z tylą niesmakami, nieprzyiemnosciami a nawet niebezpieczeństwami, że trzeba poważać tych co się iej oddaią, wynagradzać

Ten rodzaj obiaduiących którym maią- tek nie dozwala oddać w naturze grzeczności iakich doznaią, ale którzy unosząc się miłością własną nie chcą