M 2 0 . Warszawa, d. 16 maja 1897 r. Tom XVI.
TYGODNIK PO PULARNY, POŚW IĘCONY NAUKOM P R ZY R O D N IC ZY M .
PRENUMERATA „W SZEC HŚW IATA".
W W ars za w ie: rocznie rs. 8, kw artalnie rs. 2 Z przesyłkę pocztow ą: rocznie rs. lo , półrocznie rs. 5
Prenum erować m ożna w Redakcyi .W szechśw iata*
i w e w szystkich księgarniach w kraju i zagranicą.
Komitet Redakcyjny Wszechświata stanow ią Panow ie:
D eike K., D ickstein S., H oyer H., Jurkiew icz K., K w ietniew ski W ł., K ram sztyk S., M orozewlcz J., Na- tanson J., Sztolcm an J., Trzciński W. i W róblew ski W.
j & _ d . r e s H rS e ć L a łs iG y -i; K : r a l s o - w s l s i e - I = r z e d . m . i e ś c i e , USTr S S .
E . M A E R C K E R .
Postępy chemii rolniczej w ostatniem dwudziestopięcioleciu.
Chcąc w krótkim zarysie przedstaw ić roz
wój chemii rolniczej w ostatniem dwudziesto
pięcioleciu, niepodobna wyszczególnić wszyst
kich jej zdobyczy; należy się raczej og ran i
czyć do najważniejszych postępów w dziale rolnictwa i przem ysłu rolnego. Niemożna natomiast ograniczać się wyłącznie do zasto
sowań, które w rolnictwie uzyskała chemia : pojęcie bowiem chemii rolniczej je st obszer
niejsze, niżby z tej nazwy sądzić należało;
i zwłaszcza nauki fizyologiczne, wchodzące w jej zakres, nieraz większe dla rolnic
twa m ają znaczenie, niż chemia właściwa.
Wszystkie zagadnienia gospodarcze, doty
czące rolnictwa, zw racają się bowiem po od
powiedź do chemii rolniczej, a ta usunąć się nie może od obowiązku odpowiedzenia.
Zastanów my się najpierw nad postępam i nauki o odżywianiu się roślin. Zadaniem , które chemia rolnicza rozstrzygnąć tu taj mu
si, j e s t : jak ie ciała, w jakich związkach che
micznych i w jakiej ilości są potrzebne do najlepszego wzrostu rośliny. Podobnem i za
gadnieniami zajmowano się wprawdzie od- dawna, ale najważniejsze i najpew niejsze re zultaty p rzypadają w ostatniem właśnie 25-leciu od czasu wprowadzenia k u ltu r wod
nych według Sachsa, K noppa i Nobbego i k u ltu r piaskowych według zm arłego zbyt wcześnie dla nauki H ellriegla. T e dośw iad
czenia, wykonywane w absolutnie czystych środowiskach, wykazały nietylko, jak ie związ
ki dla odżywiania roślin są niezbędne, ale również, jak ie znaczenie posiada każdy z nich w szczególności. W iem y ju ż dziś nietylko, co dla rośliny je s t potrzebne, ale również do czego jest potrzebne. W iemy np. z całą pewnością, źe kwas fosforny je s t niezbędny do wytworzenia substancyj azotowych : ciała białkowe, stanowiące podścielisko przem iany materyi, pow stają z przejściowego, zawiera
jącego fosfór, związku chemicznego, czego dowodzi np. stała obecność lecytyny w pro- toplazmie. Znaczenie żelaza i siarki nie
trudne je st do odgadnięcia, gdyż żelazo s ta nowi składnik chlorofilu, a siark a— składnik ciał białkowych. Długo panowały wątpliwo
ści co do funkcyj wapnia, który j ak doświad
czenie uczy, je s t niezbędnym dla rośliny pierwiastkiem. O statnie b ad an ia stw ierdzi
306 WSZECHSWIAT.
ły, źe pierw iastek ten nie tyle je s t potrzebny do wytworzenia pewnych części składowych organizm u roślinnego, ile raczej m a on zn a
czenie niejako lecznicze: neutralizuje bo
wiem i strąc a w kształcie soli nierozpuszczal
nej kwas szczawiowy, który w ystępuje jako przejściowy produkt utlenienia wodanów węgla i dla roślin je s t trującym . Dawniej sądzono, że wapień m a wpływ na funkcye liści, gdyż liście są w całej roślinie najb ogat
sze w ten pierw iastek; lecz źe liście są też głównem miejscem, gdzie tworzy się kwas szczawiowy, nic więc dziwnego, źe w nich właśnie najwięcej w apnia znajdować się musi.
Znaczenie potasu, jednego z najw ażniej
szych pierwiastków dla życia rośliny, bez którego życie je j staje się niemożliwem, wy
jaśnione też zostało w ostatnich czasach przez H ellrieg la. W iadom o ju ż wprawdzie dawno, że wszystkie rośliny, zaw ierające wo- dany węgla, spotrzebow ują znaczne ilości po
tasu i sądzono, źe potas m a pewien wpływ na tworzenie się tej właśnie grom ady ciał;
ale stanowcze stwierdzenie, że ta k je s t rz e czywiście, danem zostało dopiero przed 3-ma laty przez H ellriegla. Uczony ten przy swych nadzwyczaj ścisłych badaniach nad burakiem cukrowym stw ierdził, źe jeżeli bu
rakom stopniowo coraz mniej dostarczać b ę
dziemy soli potasowych, to w pewnej chwili, jednocześnie ze zmniejszeniem się ilości po
piołu w roślinie, zm niejsza się również ilość cukru. Związek potasu z tworzeniem się wodanów węgla został więc ściśle wykazany.
N ie należy stą d jed n ak mniem ać, aby n a tem tylko ograniczało się znaczenie potasu;
w każdej protoplazm ie zn a jd u ją się znaczne ilości potasu i bez tego pierw iastku d ziałal
ność jej jest niemożliwą. M agnez zdaje się mieć pewien wpływ na w ytw arzanie się sub- stancyj azotowych w ziarnach, gdyż w ziar
nach zwykle znajduje się w znacznej ilości fosforan m agnezu; zapewne je d n a k funkcya m agnezu je st obszerniejszą, ale po dziś dzień niezupełnie jeszcze wyświetloną.
Z e azot je s t bezwarunkowo niezbędny, je st rzeczą oczywistą, gdyż przecie b iałka są ciałam i azotowemi. P ro to p lazm a nie może się więc tworzyć w nieobecności azotu, a bez niej życie samo je s t niemożliwem.
N iejasn ą je s t jeszcze ro la chloru w ro ś
linie. Przypuszczano dawniej, że p otrzeb
nym je s t dla tworzenia się i przenoszenia mączki w roślinie; najnowsze je d n a k badania czynią to dość wątpliwem.
M ałe tylko m ają znaczenie dla roślin sód i kwas krzemowy; nie przypada im w roślinie żadna określona funkcya, choć w razie swej obecności w ywierają one pewien wpływ. P.
W ag n er np. dowiódł, że część potasu w roś
linie można zastąpić sodem i że roślina może dochodzić najwyższego swego wzrostu z mniej- szemi, niż potrzeba, ilościami potasu, jeżeli obok tego znajduje się sód. Pożyteczne działanie tych ciał polega na tem , że, ja k się zdaje, roślina w dwojakim celu spotrzebo- wuje sole m ineralne.
Z jednej strony, ja k widzieliśmy wyżej, pewne pierw iastki wpływają w określony spo
sób n a tworzenie się niektórych związków chemicznych w ciele rośliny; z drugiej zaś—
roślina potrzebuje w ogóle pewnej ilości soli mineralnych; potrzebę tę moglibyśmy nazwać głodem m ineralnym . T en dla swego zaspo
kojenia nie wym aga wcale jakichś określo
nych pierwiastków, w ystarcza mu każde ciało nieorganiczne. P rzy k ład , zaczerpnięty z doświadczeń E . Wolffa, dokładniej nam to wyjaśnia. E m il Wolff stw ierdził, że dla wy
tw orzenia 100 g substancyi suchej w owsie potrzeba 0,5 g kwasu fosfornego, jeżeli p o tasu , wapnia, magnezu i kwasu siarczanego dodamy w nadm iarze. D la wytworzenia 100 g suchej substancyi potrzeba wtedy n a stępujących ilości każdego z tych pokarmów :
kwasu fosfornego . . . 0,50 g tlenku potasu . . . . 0,80 „ tlenku w a p n i a ...0,25 „ tlenku m agnezu . . . 0,20 „ kwasu siarczanego. . . 0,20 „ R azem . 1,95 g P o trzeb a więc 1,95 g ciał mineralnych, aby otrzym ać 100 g suchej substancyi w owsie;
takiego jed n ak owsa z 1,95% soli w suchej substancyj niem a i norm alna roślina zawiera zwykle około 3 % soli. S tąd więc z 1,95 g moźnaby otrzym ać nie HO g, ale tylko
1 95
100 . -g~QQ~; t. j. około 65 g. T rzeba dodać jeszcze te b rakujące 1,05 g soli m ineralnych lub kwasu krzemowego, aby uzyskać 100 g suchej substancyi. Te więo 1,05 g nie m ają
vrr 20. WSZBCHSWIAT. 307 żadnej określonej działalności w roślinie
i służą, tylko do zaspokojenia tego „głodu”
mineralnego, o którym wyżej mówiliśmy.
To spostrzeżenie ma znaczną wagę dla p ra k tyki rolniczej : uczy nas ono, że nawożąc grunty czystemi solami odżywczemi, trwoni
my mnóstwo nawozu mineralnego nadarem nie, gdyż musimy go dawać więcej, niżeli trzeba dla wykonania przypadającej mu w roślinie funkcyi, a to mianowicie o tyle, aby nasycić nim ów „ g łó d ” m ineralny. Głód ten można jed n ak zaspokoić daleko tańsze- mi m ateryałam i, np. solami sodowemi. By
łoby więc zupełnie nierozsądnem , gdybyśmy np. używali czystych soli potasowych do n a
wożenia; sole surowe zaw ierają bowiem znaczną ilość ciał obcych, zdatnych dosko
nale do zaspokojenia głodu mineralnego.
Ten sam cel osięgamy przeto daleko tańszym sposobem.
Badania nad wzrostem i odżywianiem się roślin posunęły się w ostatnich czasach znacz
nie naprzód skutkiem prac E rn e s ta Schul- zego z Zurychu nad roskładem ciał azoto
wych i przem ianą m ateryi w roślinie. B a dania te odnosiły się głównie do produktów rozkładu b iałk a i są ważnym przyczynkiem do wykrycia nieznanej dotąd tych ciał budo
wy. Ja k o ważny wynik doświadczeń Schul- zego musimy zaznaczyć, że produkty prze
miany m ateryi w niezielonych komórkach roślinnych są identyczne z tem i, które wyka
zali B aum ann i inni w kom órkach zwierzę
cych. P rzem iana m ateryi w komórkach roślinnych odbywa się więc podobnie do prze
miany w komórkach zwierzęcych.
Przechodzim y obecnie do głównych postę
pów na polu nauki o roli; zadaniem jej zaś j e s t : zapomocą analizy chemicznej wskazać, jakiego nawozu minimalnego rola potrzebu
je i dać w taki sposób rolnikowi wskazówki, według których odżywianie roślin prowadzić powinien na swoim gruncie. N iestety, b ad a
nia w tym kierunku, nawiasem mówiąc tru d ne i uciążliwe, nie dały ta k zadaw alniających rezultatów, ja k te, które wspomnieliśmy po
przednio. B ad ając rolę, przekonano się najpierw, źe sam a analiza chemiczna je st tu zgoła bezsilną i że należy j ą poprzeć znajo
mością mechanicznych i fizycznych własności gruntu. W następstwie m echaniczna analiza roli została wydoskonalona przez O rth a i in
nych i w istocie rzeczy daje nam dziś tra f
niejszy pogląd na płodność g runtu, aniżeli analiza chemiczna. Głównym czynnikiem płodności je s t woda, której obecność i z a chowanie się w gruncie zależy wyłącznie od fizycznego stanu roli; w razie potrzeby, nale
ży o ile można stan ten poprawiać. Sum a
ryczna analiza daje nam bardzo m ałe w ska
zówki co do płodności roli, gdyż za czynne związki odżywcze możemy uważać tylko te, które znajdują się w dostatecznie rozdrob
nionym stanie i ze względną łatw ością roz
puszczać się mogą w wodzie gruntowej, bo
gatej w kwas węglany. Te najbardziej rozdrobnione cząstki roli wpływają też prze
ważnie na jej własności fizyczne, n a jej po
jemność dla wody, na spoistość; najw ażniej
szą więc operacyą przy analizie roli je st oznaczenie m iału, t. j. tych części, które d ają się odszlamować. Tego właśnie dokonywamy przez analizę mechaniczną roli. Chemiczne b adania soli odżywczych, zawartych w miale, może mieć również pewną wartość, lecz nie
zbyt doniosłą. N a jednym wszakże punkcie analiza chemiczna m a pierwszorzędne zn a
czenie, a mianowicie, gdy wykazuje, źe pew
ne pierw iastki odżywcze znajdują się w na
zbyt małej ilości. Oczywista tedy, źe rola tych właśnie pierwiastków potrzebować bę
dzie jak o nawozu. P rzypadek ten je st dość pospolity. Jeżeli jed n ak naodw rót analiza chemiczna wskaże, że pewne ciała odżywcze znajdują się w roli obficie, nie wynika stąd wcale, aby ich napewno już dosyć było dla wzrostu roślin. Te ciała znajdować się bo
wiem m ogą w roli w kształcie trudno roz
puszczalnym lub w takim , który dla rośliny nie je st odpowiedni. Z d arza się to często np. z azotem. Azot spotykamy w roli naj
częściej w postaci ciał humusowych, ale te, chemicznie jeszcze nie zdefiniowane, ciała zachowują się w gruncie bardzo rozmaicie.
W prawdzie wszystkie zaw ierają azot, ale gdy jedne, oczywiście pod działaniem m ikro
organizmów, nader łatw o od dają ten pier
wiastek w postaci związków, pożytecznych dla rośliny, inne ro z k ła d ają się bardzo tru d no; analiza chemiczna nie może więc nigdy wykazać, czy dany g ru n t potrzebuje azotu, czy też nie. T a niepewność rezultatów idzie tak daleko, że nawet na niektórych gruntach torfowych, które wyłącznie sk ład ają się
308 WSZECHSWIAT. N r 20.
z azotowych ciał humusowych, może się zda
rzyć potrzeba dodania azotu.
Podobnie rzecz się m a z kwasem fosfor- nym, który znajdować się może w związkach łatw o lub trudno rozpuszczalnych. Ł atw o rozpuszczalny kwas fosforny z nawozów zo
staje absorbowany w roli, gdzie początkowo powstaje fosforan dwuwapniowy, dość łatwo jeszcze rozpuszczalny w wodzie, zaw ierającej dwutlenek węgla. Z biegiem czasu prze
mienia się on jed n ak na trudniej rozpusz
czalny fosforan w apnia obojętny, fosforan żelaza i glinu. S tą d wynika, że kwas fosfor
ny zwolna u tra c a w gruncie swą odżywczą wartość; analiza chemiczna zaś dokładnie wykazać tego nie potrafi, gdyż nie posiada środków, aby kwas fosforny w rozm aitych tych związkach każdy dokładnie, oddzielnie oznaczyć.
N ato m iast przy innych solach odżywczych możemy z korzyścią posiłkować się analizą chemiczną, zwłaszcza pod względem o kreśla
nia potrzeby potasu i wapnia. W apień dzia
ła na korzyść rośliny głównie w formie węg
lanów wapnia lub też soli wapniowej kwasów humusowych : w obu tych form ach d aje się łatw o na drodze chemicznej oznaczać. Sole potasowe, gdy zo stają zaabsorbow ane w roli, przem ieniają się n a związki zeolitowe, które rozpuszczają się w kwasie solnym; natom iast m inerały z rodziny ortoklazu, również potas zaw ierające, w kwasie solnym nie są ro z puszczalne. Ilość potasu, k tó rą z roli wy
ciąga kwas solny o miernem stężeniu, ozna
cza zatem czynny potas i dla rośliny dostęp
ny; tu więc analiza chemiczna może nam całkiem dokładnie powiedzieć, czy g ru n t je s t dostatecznie w potas zaopatrzony.
S tąd, źe analiza chemiczna wogóle ta k m a
ło daje wskazówek do oceny płodności ziemi, nie należy je d n a k sądzić, że nie umiemy wcale oznaczać jakiego nawozu g ru n t p o trz e buje. W yrobiono w tym celu specyalną m etodę b ad ania : zam iast badać g ru n t w la- boratory ach każemy w doświadczeniach we
getacyjnych roślinom samym odpowiadać na nasze pytania. P ostępujem y w tym p rzy padku w sposób następujący : Jeżeli mamy np. zbadać, czy g ru n t zaw iera dostateczną ilość kwasu fosfornego, to sadzimy n a tym gruncie rośliny, którym poddostatkiem doda
no wszelkich środków odżywczych z w yjąt
kiem kwasu fosfornego i porównywamy wzrost tych roślin z temi, którym również i kwas fosforny podano; notujemy również, ile kwasu fosfornego roślina z g ru n tu zabie
ra . Podobne doświadczenia ogromnie roz
szerzyły zasób naszych wiadomości praktycz
nych. O kazało się, że różne rośliny w zu
pełnie identycznych w arunkach w yciągają z g ru n tu różne ilości ciał odżywczych i od
m ienną też d a ją produkcyą. S ą rośliny b a r
dzo wiele od g runtu wymagające, np. psze
nica, jęczm ień, żyto, burak cukrowy, gdy znów inne m ałe m ają wymagania, np. groch, łubin, ziemniaki. Płodozm iau w rolnictwie musi się kierować tem właśnie zapotrzebo
waniem odmiennem soli odżywczych; byłoby np. całkiem nierozsądnie dwa razy z rzęd u sadzić dwa wybredne gatunki. N ależy od
wrotnie n a silnie nawiezionym gruncie siać roślinę wybredną, a potem inną mniej wyma
gającą, k tó ra potrafi zużytkować zaw arte w roli resztki nawozu, niedostępne już dla gatu nk u poprzedniego.
Doświadczenia w egetacyjne wykazały rów
nież w jak ich związkach chemicznych działa
j ą najskuteczniej ciała odżywcze. D ziałal
ność azotu zależy np. w następujący spcsób od natu ry związku chemicznego, w którym pierw iastek ten się zn ajd uje:
A zot w azotanach . . . 1 0 0
„ w solach amonowych .8 -5 — 9 0
„ w ciałach białkowych . 6 0 Rolnictwo ju ź oddawna korzysta z tych spostrzeżeń : n a ich podstawie saletra uzys
k a ła ogromne zastosowanie jak o środek n a wozowy. Spostrzeżenia te pozwalają rów nież oceniać w racyonalny sposób kosztow
ność każdego rodzaju nawożenia. Jeżeli koszt jednakow ych ilości azotu w solach amonowych z jednej, a w saletrze z drugiej strony nie znajduje się w stosunku 85 do 100, to oczywista użycie azotu „amonowego” jest droższe. D ośw iadczenia wegetacyjne, które zawsze jeszcze w polu spraw dzać należy, wykazały, że działalność rozm aitych związ
ków azotu zależy nietylko od potrzeb rośliny, lecz również od zachowania się nawozu w roli. W iadom o, źe n a lekkich g ru ntach piaszczystych azot białkowy ze względów fizycznych je s t korzystniejszy dla rośliny, niż azot w saletrach; stąd sa le tra nieoceniona
N r 20. WSZECHSWIAT. 309 na dobrych g ru ntach pozostaje prawie bez
użytku na grun tach lekkich.
Zapomocą doświadczeń wegetacyjnych sprawdza się więc działalność wszystkich nawozów, a zwłaszcza mineralnych. "Wiado
mo, że jako produkt uboczny przy fabryka- cyi żelaza metodą, T hom asa i Grilchrista otrzymuje się t. z w. żużle Thom asa. K ilk a doświadczeń W a g n era w D arm stacie wy
starczyło, by okazać, że w tych żużlach m a
my właśnie nawóz fosforowy o niezwykłej skuteczności. P o niewielu latach cała pro- dukcya żużli Thom asa, wynosząca w Niem czech 14 milionów cetnarów rocznie, została zużytą korzystnie do celów rolniczych.
Trudno sobie naw et dziś wyobrazić, jakby wyglądało rolnictwo bez m ączki fosforowej, otrzymywanej z żużli. Zauw ażm y, mimo
chodem, że zastosowanie żużli Thom asa w rolnictwie odbiło się ogromnie na p rz e
myśle żelaznym; gdy dawniej poszukiwano głównie rud ubogich w fosfor, dziś za najko
rzystniejsze uważamy rudy bogate w fosfor, gdyż te d ają najwięcej żużli, k tóre dziś głów
nie podnoszą zysk przy fabrykacyi surowca.
To samo dotyczy soli potasowych, których użycie nie rozpowszechniłoby się ta k szybko, gdyby nie świadome swych celów badanie naukowe, uzupełniane spostrzeżeniam i prak- tycznemi wybitnych rolników w rodzaju d r a Sehultza w Liipitz.
(Do/c. nast.).
Tłum. L . Br.
O S I A R C E .
(Ciąg dalszy).
U wyjścia kopalni, chłopcy wynoszący z niej rudę, sk ład ają j ą w równoległościenne kopce (cataste), gdzie bywa mierzona; za jednostkę m iary przyjm uje się „cassa” , k tó ra je st rozm aitą w rozm aitych kopalniach i wy
nosi 2,5 do 5 m 3. Jestto jednostk a m iary dla rudy surowej.
W ytapianie siarki w Sycylii od niepam ięt
nych czasów dokonywało się w ta k zwanych calcarella, podobnych do naszych milerzy,
wytapianie, a raczej dystylacya z garnków żelaznych lub glinianych, param i stojących w piecu i oddających p arę do podobnych garnków niżej stojących (tak zwane „doppio- ni”) —opisywana w wielu podręcznikach, w Sycylii nigdy nie była w użyciu, tylko w Rom am i w kilku solfatarach. Calcarelle od r. 1850 są prawie zarzucone, w opis ich wdawać się nie będę, znajduje się on bowiem w każdej prawie książce, zresztą jestto na mniejszą tylko skalę i nieobmurowany te ra ź niejszy calcaroni.
Ulepszenie to ważne w skutkach zawdzię
czają przypadkowi. W 1842 r. przypadkowo zapaliła się rud a, złożona w jednem miejscu w wielkiej ilości, robotnicy chcąc ją ugasić przez stłumienie ognia, zasypali cały kopiec ru d ą już wypaloną, zwaną ginese, ziemią i t. p.; rzeczywiście ogień przygasł i tlił się tylko wewnątrz kopca. P o upływie miesiąca zaczęła od spodu kopca wypływać siark a w doskonałym gatu n k u i w takiej ilości, ja- kiejby z danej rudy przez wytapianie w cal- carelli nigdy nie zdołano otrzym ać. Zrozu
miano natychm iast korzyść operowania w większych naraz ilościach i powoli udosko
n alając doszli do obecnych calcaroni. R ząd neapolitański widząc korzystne rezultaty no
wego sposobu, zb ad ał kwestyą w ytapiania i rozporządzeniem z 1851 r. zm usił właści
cieli do zarzucenia dawnego systemu.
P rzystępując do budowy kalkarony, kopie się dół okrągły lub eliptyczny o dnie pochy
łem. Zwykle do tego obiera się miejsce na stoku pagórka, ta k aby pochyłość dna wy
chodziła u spodu pagórka. Dno tego dołu ubija się gipsem, który siarki nie przepusz
cza, a ściany obmurowywa bryłam i gipsu n a zapraw ę również gipsową—wyjątkowo cegła
mi. G rubość m uru od strony pagórka wy
nosi 4 0 —50 cm, od strony zaś spadku, gdzie m ur je s t odkryty, wynosi 1 m, a nawet 1,2 m i w tej to ścianie pozostawia się mocno przesklepiony otwór, „la m o rte ”, którego spód odpowiada najniższem u punktowi trz o nu calcaroni. O tw ór ten, 2 5 —50 cm szeroki a 1— 1,5 m wysoki, służy do wypuszczania siarki i je st lekko zamurowany, z pozosta
wieniem m ałych otworów d la dopływu po
wietrza, które to otwory zasmarowuje się gliną Objętość takiego calcaroni bywa roz
m aitą, 25 - 5 0 — 400, a nawet 1 200 m3, n a j
N r 20.
praktyczniejsze mają, 200— 300 m 3. U k ła
d a ją przedewszystkiem około „m o rte” duże bloki suchego wanienia, następnie odpowied
niej wielkości bryły rudy możliwie suchej, stara ją c się, aby zawsze bryły były ułożone symetrycznie i wielkość ich zm niejszała się idąc ku środkowi i ku górze. W odległo
ściach co 7 0 —80 cm zostaw ia się m ałe pio
nowe kanaliki, obłożone większemi kaw ałka
mi rudy, dla ułatw ienia palenia. P o wyło
żeniu całego dołu, n ak ład a się jeszcze rudę n a wierzch, tak że tworzy rodzaj pagó r
ka i przykryw a w arstw ą ziemi i w arstw ą 6 —25 cm ginese, t. j. ru d ą już wytopioną i zasm arowywa gipsem. P o zasm arow aniu
„m o rte” wrzuca się przez otwory w górze do kanalików pionowych zapaloną słomę, napo
jo n ą siarką, i po jakiej godzinie zasklepia wszystkie otwory. Ogień rozchodzi się po
woli od góry do dołu, a z wierzchu wydo
staje się p a ra wodna i dw utlenek siarki. Po 7—8 dniach piec się zagrzew a mocno i wte
dy wym aga um iejętnego obchodzenia się, po
dobnego zresztą do prow adzenia obm urow a
nych m ilerzy. Ciepło powinno posuwać się zwolna od góry ku dołowi i być regulow ane przez powiększanie otworów istniejących lub wybijanie drągiem żelaznym nowych w odpo
wiednich m iejscach, gdy je st zawielkie, lub w przeciwnym razie, zalepianiem istniejących lub powiększaniem warstwy pokryw ającej.
O grzania nierównomiernego a zw łaszcza zbyt silnego należy unikać, mianowicie przy r u dach gips zaw ierających, ten bowiem przy podwyższonej tem peraturze może się re d u kować kosztem już wytopionej siarki ') i sprowadzać przez to zanieczyszczenie siarki wytapianej siarkiem wapnia, który n ad a je jej ciem ną barw ę, a co w ażniejsza wydajność siarki znacznie się zm niejsza, a naw et może być żadną. Deszcze, w iatry, zwłaszcza si- rocco, u tru d n ia ją robotę, a nieraz czynią j ą bezowocną. Otwór m orte winien być przez cały czas operacyi zimnym. G dy zacznie się on ogrzew ać i w otworach w nim zrobionych pokazuje się ju ż siark a stopiona, to albo j ą w m iarę spływ ania spuszczają, albo czekają aż się cały calcarone wytopi i dopiero p rz y stęp u ją do spustu. W każdym razie odle-
') CaSO* + 2S = . 2 S 02 -f - CaS .
w ają spływ ającą siarkę, która w razie dobrze prowadzonego biegu powinna być jasno- żółtą i rzadko płynną, w formy drewniane, kształtu czworobocznej piram idy ściętej, wy
miarów mniej więcej 75 cm X 25 cm, wyso
kości 20 cm, wagi 50—60 kg i w takiej for
mie idzie ona na sprzedaż. W ytapianie siarki w kalkaronach ze względu na wege- tacy ą odbywa się tylko po zbiorach jesien
nych, t. j. przez październik, listopad i g ru dzień.
Czas trw ania wytapiania zależy od wielko
ści calcaroni; i tak, przy objętości 230 m 3 stopienie trw a 15— 25 dni, odlanie 14— 17 dni, przy objętości 825 m3, stopienie trw a 31 dni, odlanie 17 dni; średnio można przy
jąć, źe dla calcaroni od
125— 150 m 3 trzeba czasu 30— 35 dni 500— 625 m 3 „ 30—60 „ 1 0 0 0 — 1225 m 3 „ 80— 90 „
Ze względu, że trze b a także pewnego czasu n a ostudzenie, wybranie i nowe n a ła dowanie, czas jednej operacyi je st znacznie dłuższy. N ajkorzystniejszem i pod względem ilości rudy, k tó rą mamy przerobić, są kalka- rony objętości 200—300 m3 ponieważ kalka- ron a o objętości 1225 m 3, kosztująca 3000 fr., daje 1 szmelc rocznie i p rzerabia rudy 1 225 m 3; o objętości 500— 625 m 3,
| kosztująca 1 700 fr, d aje 3 szmelce rocznie i przerab ia rudy 1 500—1800 m 3; o objętości 250 m 3, kosztująca 800 fr., daje 6—8 szmel- ców rocznie i p rzerab ia rudy 1 800 m3 ').
W roku 1890 L . Gili skonstruow ał piec do w ytapiania siarki, kosztem spalenia części tejże, ja k w calcaroni, ale jednocześnie, spo- żytkow ując tworzący się dwutlenek siarki do wyrobu kw asu siarczanego. A p a ra t jego je s t rodzajem calcaroni o dnie pochyłem , z otworem do spuszczania siarki „m o rte”
ja k w zwykłem calcaroni, tylko ściany jego
•) W ydajność siarki na każde 1 0 0 m3 rudy, idącej do calcaroni, p rzedstaw ia sig :
1 0 0 m 3 = 5 0 cassa a 4 0 cantari = 2 0 0 0 canfari a 8 0 kg = 1 6 0 0 0 0 rudy.
P rzy w y d a jn o ś c i:
minim alnej 6 ° / 0 siarki około 1 0 0 0 0 kg siarki średniej 1 5 % „ „ 2 4 0 0 0 kg „ b. dobrej 2 0 % „ „ 32 0 0 0 k g „ w yjątkow ej 2 5 % „ „ 4 0 0 0 0 % „
są, starannie murowane i cały je s t u góry zasklepiony. W tem sklepieniu, w samym środku, je s t niewielki otwór dla doprowadza
nia powietrza i drugi z boku, większy, służą
cy do ładowania pieca rudą. U dołu, n a przeciw rnorte, je s t również otwór do kanału, którego spód je s t dolnem przedłużeniem po
chyłego dna kalkarony. K a n a ł ten prowadzi do małej murowanej komory, o dnie w jednę stronę pochylonem, z przegrodą w środku 0 zamknięciu wodnem. Z tej komory ru ra odprowadza gazy do komór ołowianych.
W ewnętrzna średnica takiego calcarone je st 5,15 m, wysokość 7,15 to, objętość około 140 m3. R u d a siarkow a ład u je się ja k w calcaroni, przez m orte i przez otwór więk
szy w boku sklepienia, który się zasmarowu- je. W otworze dolnym siark a się zapala 1 również go zasmarowuje. Pow ietrze w tła
cza się ru rą w otwór u szczytu sklepienia, przez obracający się w entylator, który je rozdziela równomiernie na całe calcaroni.
Siarka spływa ja k zwykle przez m orte, a część jej, razem z utworzonym dw utlen
kiem siarki, idzie do m ałej kom ory m urowa
nej, tam zbiera się pod wodą, skąd przez otw artą połowę komory wybiera się. Dwu
tlenek siarki idzie do kom ór ołowianych.
W ostatnich czasach wprowadzono w użycie kalkarony zam knięte, t. j. całe obmurowane, a nawet zebrano ich kilka w jednę grupę, nakształt pieca pierścieniowego H offm ana,—
mają się one odznaczać wielką wydajnością siarki, mniejszem wydzielaniem dwutlenku siarki. N ie znalazły jed n ak szerszego z a sto sowania.
Nie będę tu przeprow adzał szczegółowego rachunku teoretycznej wydajności zwykłego calcaroni, ostatni jego wynik dowodzi, że przy użyciu rudy o 25 % siarki, 70 % wapnia i 5% wody, na ogrzanie od 15° do 125° C, uw zględniając: przegrzanie siarki od 111°—
125°, zamienienie wody w p arę tej tem p era
tury i ogrzanie pow ietrza i dwutlenku siarki również do 125° C, trzebaby zużyć 2,54 kg siarki na 100 kg rudy czyli ‘/o (1 l°/o) siarki w rudzie zaw artej. W rzeczywistości s tra ta ta je st większą i wynosi 30— 35% , często 40% , a nawet przy rudzie gorszej, zaw iera
j ą 0^ g'Ps lub w niekorzystnych w arunkach prowadzonym calcaroni, aż do 70%- R óż
nica wydajności teoretycznej a praktycznej
N r 20. 311
pochodzi z wyższej tem peratu ry gazów, wy
dzielanych z calcaroni, niewytopienia się ca
łej ilości siarki zaw artej w rudzie, prom ie
niowania pieca i przegrzewania się rudy wy
żej punktu niezbędnego do wytopienia siarki.
W każdym razie s tra ta ta je st ju ż daleko mniejsza niż w dawnych calcarelli, tam bowiem było już dobrze jeżeli wynosiła 70% , t. j. jeżeli otrzymano '/3 część siarki w rudzie zaw artej, a częstokroć zadawalano się wy
dajnością 20—15% . Rudy, któraby daw ała mniej niż 6 % siarki, nie w ytapiają.
Niewolno w Sycylii stawiać calcarone w od
ległości mniej niż 200 m od mieszkań ludz
kich i 100 m od pojedyńczych zabudowań.
Pomimo drożyzny m ateryałów opałowych straty siarki w kalkaronach są ta k znaczne, źe tu i owdzie prób ują innych środków w yta
piania. Wspomnę tu o nieb pokrótce. N a j
prostszym sposobem jest bezpośrednie wy
tapianie na ogniu. To się jed n ak daje uskutecznić tylko z najbogatszem i rudam i, albo z siark ą nieczystą, wypłókaną lub wy
b ra n ą ręcznie z drobnych i kruchych rud;
ta k a ru d a wzbogacona (do 80 % siarki) na
zywa się talam one. Takie wytapianie było z a stosowane w 1839 r. przez firmę T aix - A ycard i sp. z M arsylii, k tó ra otrzym ała w owym roku monopol na siarkę od rządu neapolitańskiego. R udy bardzo bogate to pili oni ostrożnie w kotle żelaznym, objętości około 500 l przy pomocy drzewa, wybierali ze stopionej masy złoże łyżką, dosypywali nowej rudy i t. d. Czas operacyi trw ał oko
ło 10 godzin. O trzym ana siark a była b a r
dzo nieczysta. K oszty, względnie bardzo wielkie, wynosiły 2,5 lira na 100 kg siarki, kocieł trw ał 4—5 lat.
W nowszych czasach proponowano w Ros- syi wytapianie siarki z rudy w ogrzanym roztworze chlorku wapnia '). Myśl nie no
wa, bo juź B alard proponował użycie w tym celu roztw oru soli kuchennej, k tó rą Ch. De- perais zam ienił na chlorek wapnia, a de la T ou rD u b reil zastosował tę metodę w Sycylii.
W ogrzanym tym roztworze zatapia się r u dę, wybiera j ą po odtopieniu siarki, wypły-
') P unkt w rzenia takiego roztw oru, od p o
w iednio nasyconego, leży w yżej, niż punkt to p li
w ości siarki.
WSZECHSWIAT.
312 WSZECHSWIAT K r 20.
wającej na wierzch, pow tarzając tę operacyą wielokrotnie. S iarka otrzym ana m iała z a w ierać m axim um 0,52 części ziemistych, wy
b ra n a ru d a 2 —3 % siarki. K oszt obliczano na 5 fr. n a 1 tonnę siarki. Sposób może być zastosowany tylko do rud bardzo bo g a
tych, zaw ierających siarkę w stanie pyłko
wego rozdrobnienia i takich, k tóre dla swej kruchości nie m ogą być w ytapiane w kalka- ronach. Pom im o tego, sposób ten nie u trzy
m ał się.
W ydzielanie siarki z rudy przez odpę
dzenie jej w Sycylii nie miało m iejsca dla drogości opału. Były czynione próby dysty- lacyi bezpośrednim ogniem, powietrzem przogrzanem i pozbawiónem pośrednio tlenu, silnym prądem pary przegrzanej, m ożna spo tyk ać się z opisem aparatów w tym celu pro ponowanych, otrzym anych patentów — ale to wszystko nie ma znaczenia praktycznego.
Jed n o tylko w ytapianie siarki p a rą u trzym a
ło się w kilku m iejscach i ponieważ m a waż
ność, może nie tyle dla Sycylii ja k dla innych krajów , pokrótce p rzeto opiszę, jak ie ono przechodziło koleje w Sycylii.
Pierwsze próby czynione były w 1859 r.
przez Gilla, któ ry zbudow ał a p a ra t do wyta
p iania rud ubogich—a p a ra t ulepszony na
stępnie przez Thom asa i znany pod jego imieniem. S k ła d a się on z cylindra pozio- j
mego z blachy żelaznej, długiego 6 - 8 m, o średnicy 6 0 —80 cm, okrytego płaszczem 'i drewnianym z pozostawieniem pustej prze- j strzeni około 10 cm. W zdłuż cylindra idzie p a ra relsów, po których mogą się przesuwać wagoniki napełnione ru d ą w m ałych kawał- 1 kach, w liczbie 5— 7. W agoniki w prow a
d za ją się i w yprow adzają z ko tła przez jedno boczne dno, przy przeciw ległem zaś dnie bocznem je st u dołu sztuciec n adó ł skiero- j wany, eliptyczny, do którego przymocowywa się na pakunek kauczukowy kociołek o po
dwójnych ścianach, w którym wewnątrz zbie
r a się siark a wytopiona, zew nątrz p a ra skroplona. T en przydany kociołek po wy
pełnieniu s ia rk ą odłącza się od k o tła głów
nego, a ponieważ je s t n a wagoniku odwozi się więc na bok i przez obrócenie go koło osi umieszczonej w połowie wysokości, wylewa ż niego siarkę. K otły m a ją krany do w pusz
czania i wypuszczania p a ry , do odprowadza- | nia wody, m anom etr i t. d. W ytapianie trw a |
około 3-ch godzin, ciśnienie pary 3,5—4 atm.
(Teoretycznie wystarczałyby 2 atm .). P a ra po wytopieniu siarki w jednym kotle, wy
puszcza się do ko tła drugiego dla ogrzania zimnej rudy.
Częściej je s t w użyciu odmiana a p a ra tu T hom asa z kotłem pionowym. S k ład a się on z dwu części. Pierw szą, nieruchom ą, s t a nowi kocieł z blachy żelaznej formy ściętego ostrokręgu o średnicy średniej 1,2 m, wysoki 3,2 m, oparty na czterech słupach z lanego żelaza i opatrzony po obu końcach silne- mi flanszami z lanego żelaza. Do górnej flanszy przymocowuje się pokrywa również z lanego żelaza, z uchem u góry, przez które przechodzi łańcuch do podnoszenia je j w górę. Do tej samej górnej flanszy je s t przymocowany kocieł wewnętrzny, rów
nież ko niczny/o średnicy średniej 1 m, z b la chy żelaznej, w której ścianach znajdują się liczne otwory dla przepuszczania pary. Dno
| tego ko tła dziurkowane sk ład a się z dwu i połów, które mogą się obracać naokoło szar- nieru, stanowiącego średnicę d n a kotła.
P rzez otwarcie tych połów, cała zawartość k o tła może być naraz spuszczoną. Dolna flansza kotła zewnętrznego służy do przy
mocowania drugiej części, ruchomej. S kłada się ona ze stożkowatego ty gla z żelaza lane
go, umieszczonego n a wózku ruchomym na szynach i służy za zbiornik wytopionej siarki.
P rzystęp ując do puszczenia w bieg p rzy rzą
du, podnosi się pokrywa, ładuje się rudę do
wożoną wagonikami do górnego otworu, zwa
żając, aby n a dno dawać większe kaw ałki;
a p a ra t o wskazanych wym iarach mieści 350 kg rudy. P o naładow aniu, pokrywa za- mocowywa się, ja k również przymocowywa się dobrze ruchom a część ap a ra tu i puszcza p arę przez ru rę u dołu k o tła zewnętrznego.
K iedy ciśnienie wewnątrz pokaże na mano
m etrze 3,75 atm ., co następuje prawie w go
dzinę, siark a zaczyna się wytapiać; trw a to około 3/i godziny, po upływie którego to cza
su, wypuszcza się parę ru rk ą umieszczoną u dołu ko tła zewnętrznego do następnego kotła; po należy tem zmniejszeniu ciśnienia, otw iera się k ran umieszczony u dna ruchomego kociołka żelaznego, wypuszcza nim wyto
pioną siarkę, poczem kranikiem u góry kotła zewnętrznego wypuszcza resztę p ary w po
wietrze. R ozdziela się kocieł ruchom y od
N r 20. WSZECHSWIAT 313 stałego, pierwszy usuwa na bok, otw iera dno
kotła wewnętrznego, wyrzuca ca łą jego za
wartość i przystępuje do nowej operacyi. T a czynność trw a najm niej l* /4 godziny, ta k że na dobę można zrobić około 7 operacyj. J e żeli ru d a je s t zupełnie sucha i jej złoże s k ła da się ze zbitego suchego wapienia, opróż
nianie a p a ra tu je st łatwem , inaczej je s t je d nak gdy złoże je s t gliniaste lub m arglowate, takie bowiem z wodą, pow stałą z kondensacyi pary, daje gęstą ciasto w atą masę, k tó ra wiel
ce utrudnia odpływ stopionej siarki, a także trudnem czyni opróżnienie ap a ra tu . D latego to trzeba dawać kotłom możliwie wielką ko niczność.
A paraty będące w biegu w L e rc a ra prze
rabiały m inerał z 20 % siarki o złożu wa - piennem, ze s tr a tą tylko 2 % siarki, wogóle s tra ta waha się od 1 —2 % siarki zaw artej w rudzie. A p a ra t p rzerabiający dziennie 24 ton rudy zużywał 600 kg węgla kam ien
nego, ilość, k tó ra mogłaby być znacznie niniejszą, gdyby kocieł zewnętrzny był opa
trzony m asą izolacyjną. Cyfry te daję na wiarę sprawozdawców, że one jed n ak odbie
gają wiele od prawdy, przekonam y się póź
niej. W każdym razie, przyjm ując że 1 kg węgla daw ał 7 kg pary wodnej na 4 atm.
i że cała ru d a była ogrzaną od 15°— 145°
ze stopieniem całej ilości siarki, rachunek wykaże że około 4 5 % wydajności cieplikowej węgla stracono n a promieniowanie ap a ratu i drobne straty .
Pytanie, o ile w Sycylii korzystniejszem jest wytapianie p a rą w porównaniu z kalka- ronami? Otóż, biorąc naw et powyższe cyfry, podane przez instalatorów i eksploatatorów aparatów parowych, a więc możliwie dla nich względne, za punkt wyjścia, odpowiedź będzie wątpliwą. D la porów nania podam tu, niewdając się w szczegóły, ostateczne tylko wyniki dla trzech rozm aitych gatunków rud, a mianowicie zawierających 26, 21,5 i 16,5%
siarki. K oszt dobycia rudy ze średniej g łę bokości 40—50 m , przy rocznej produkcyi 4—5 000 m 3, wynosi średnio 6,52 fr. za tonnę.
Koszty w ytapiania w kalkaronach wynoszą średnio 5,30 fr. od 1 tonny wytopionej siarki, przerobienie 1 tonny rudy p a rą kosztuje 5,32 fr., licząc w to o płatę p aten tu dość wy
soką, bo wynoszącą 0,83 fr. od tonny m ine
ra łu i przyjm ując cenę siarki w kopalni po
8,20 fr. za 100 kg, k tóra to cena obecnie je st zawysoko bran a, to re zu ltat kalkulacyi przedstaw ia się ja k następuje :
P rocent siarki w ru
dzie ... 26% 21,5% 16,5%
W ydajność siarki
w kalkaronie . . . 17% 14% 10%
W ydajność siarki
p arą wytopionej . 24% 20,5% 15%
Dochód brutto na tonnie wyrobionej
rudy w kalkaronie 6,61 fr. 4,23 fr. 0,98 fr.
Dochód bru tto na tonnie rudy wyto
pionej p a r ą . . . . 8,82fr. 4 ,2 3 fr. 0 ,4 8 fr.
Liczby te wykazują, że wytapianie ru d bo
gatych je st korzystniejsze p arą, średnich nie tyle, ubogich nie opłaca się—naturalnie przy istniejącej wysokiej opłacie patentowej.
A rud takich średnich je s t przew ażająca ilość. N ajw ażniejszą jed n ak przyczyną u trzy mywania się dotąd calcaroni je st miejscowy zwyczaj płacenie dziesięciny właścicielowi produktem otrzymanym, powiększenie więc wydajności nie tyle je st zyskownem dla eks
ploatatora, aby na to m iał kłaść nacisk, nie- biorąc pod rachubę wydatków, ja k ie pociąga za sobą kosztowny nakład na ap araty p a r o we. D obre strony tych ostatnich, t. j. re g u larność biegu, stałość wydajności i conajważ- niejsza niemarnowanie siarki i niezatruwa- nie powietrza ta k szkodliwe dla zdrowia i roślinności, idą w tym razie na plan drugi.
W spom niałem , że przy wytapianiu p a rą w aparacie T hom asa trudnem i do przeróbki są rudy m arglow ate i gliniaste; rad zą sobie do pewnego stopnia na to, umieszczając rudę w workach. Inne ap araty do wytapiania p a rą przegrzaną okazały się również praktycz- nemi, wspomnę tu tylko o aparacie G rittiego, jednym z pierwszych i aparacie Schaffnera z Aussig, którego on używał do wytapiania siarki regenerowanej; są one mniej lub wię
cej zmodyfikowanemi ap a ratam i Thomasa.
Jednym z późniejszych aparatów je s t a p a ra t Dubois. Dobywa on siarkę z rudy przy pomo
cy pary przegrzanej. J e s tto cylinder żelaz
ny lany, poziomo obracający się naokoło swej osi, ja k sodowy piec rewolwerowy; p a ra p rze
grzana wchodzi przez jeden sztopfbuks, a drugim odchodzi wraz z ulotnioną p a rą siarki. N aturalnie, że operacya ta k a musi
314 WSZECHSWIAT ISI.r 20.
znacznie więcej zużywać pary, a więc i węgla, niź proste wytapianie. Podobno w ostatnich czasach kompanie angielskie posiłkują się wytapianiem p a rą w a p a ra ta c h , o ile się zda
je , zmienionej konstrukcyi, ale o nich nic pewnego niewiadomo. Siarkiem węgla w Sy
cylii nie ek stra k tu ją , bo robotnicy nie inteli
gentni i klim at sprzeciw iają się tem u.
W kalkaronach otrzym ują 8 2 % całej pro- dukcyi Sycylii, 12% w piecach, połączonych z kom orami ołowianemi (a p a ra ty G-illa i p o dobne do nich D istefansa), 6 % p rz y p ad a na a p a ra ty parow e, w czem się mieści bardzo nieznaczna ilość przez dystylacyą. W pie
cach Frizzoniego (podobnych do hofmanow- skich) wyrób zarzucono dla wysokiej ceny opału.
( C. d. nast.).
Bohdan Zatorski■
P O G L Ą D
na
dzieje układnictwa zoologicznego.
(C iąg dalszy).
I X .
Rozwój różnych, wyżej wspomnianych g a łęzi wiedzy biologicznej, spowodował liczne i szybko po sobie następujące zmiany w układ- nictwie zw ierząt, po czasach Cuviera. T ak, A. M. D um eril (1774— 1860) przyjm uje układ C uviera, z tą różnicą, że rob aki wnętrzne (H elm inthes) błędnie zalicza do zwierzokrzewów. H en ry k M ilne E dw ards dzieli kręgowce na posiadające omocznię (alantois, utw ór wykryty poraź pierwszy u płodu przez v. B aera), oraz n a pozbawione tego organu zarodkowego—podział, któ ry i dziś w zasadzie przyjm ujem y (A m niota i A nam nia, t. j. posiadające lub nie w życiu płodowem omocznię i owodnię—amnios), sta- wowate dzieli on na posiadające odnóża i beznogie (t. j. dzisiejsze staw onogi i robaki obrączkowe), m ięczaki—n a właściwe mięcza
ki i miękliwowate (M olusca i M olluscoidea), wreszcie przyjęty przezeń typ zwierzokrze
wów (Zoophyta) na właściwe zwierzokrzewy
i sarkodniki (Sarcodińa), t. j. dzisiejsze pier
wotniaki. P odział M ilne-Edw ardsa stan o wił więc, ja k widzimy, wielki postęp w układ- nictwie. O pierając się na badaniach swoich poprzedników i na zdumiewająco rozległych własnych swoich poszukiwaniach porównaw
czych, T eodor v. Siebold ogłosił w r. 1845 słynny swój system zoologiczny. Stawo wate Cuviera v. Siebold dzieli za przykładem Mil- ne-E dyardsa n a robaki i stawonogi, promie- niaki zaś (R adiat,a)C uviera—na zwierzokrze
wy i pierw otniaki. Tym sposobem według układu v. Siebolda świat zwierzęcy dzieli się na sześć następujących typów : 1) pierwot
n iak i—P rotozoa, z g ro m ad a m i: wymoczki (In fu soria) i korzenionogi (Rhizopoda), 2) zwierzokrzewy—Zoophyta, z grom adam i : polipy (Polypi, oraz mszywioły—Bryozoa), m eduzy (A calephae), szkarłupnie (Echino- d erm ata), 3) robaki—Yerm es, z g ro m ad a
mi : w nętrzniaki (H elm inthes), wirki (Tur- f bellaria), w rotki (R o tato ria) i pierścienice i (A n nu lati), 4) m ięczaki—M ollusca, z gro-
| m a d a m i: bezgłowe (A cephala, do tychże j v. Siebold zaliczał dzisiejsze osłonnice—Tuni-
! ca ta i ram ienionogi—Brachiopoda), jawno-
| głowę (O ephalophora) i głowonogi (Cepha-
| lopoda), 5) stawonogi—A rthro po da, z gro
m adam i : skorupiaki (C rustacea), pajęczaki
| (A rachnida) i owady (Insecta), 6) kręgow
ce— Y e rte b ra ta .
R ud olf L e u c k a rt udoskonalił w r. 1848 system Siebolda, wprowadziwszy kilka b a r dzo zasadniczych i doniosłych zmian. U kład ten służyć zaczął za pun kt wyjścia dla wszystkich późniejszych systemów aź do dnia dzisiejszego.
Przedew szystkiem ogrom ną zasługą Leu- c k a rta było to, źe przeciwstaw ił on typ pier
wotniaków (P rotozoa) wszystkim pozostałym typom, zwróciwszy uwagę na okoliczność, że ciało pierw otniaków sk ład a się bądźto z po- jedyńczych komórek, bądź ze zbiorów komó
rek, luźno z sobą połączonych i nie tw orzą
cych jeszcze właściwych tkanek, jak ie zn aj
dujemy w ustro jach w szystkich pozostałych typów (t. j. u tkankowców) N a stęp n ie'ty p zwierzokrzewów Siebolda L e u c k a rt uznał za niejednolity i dowiódł konieczności rozdzie
lenia go n a dwa niezawisłe zworza, t. j. na jam ochłony (C o elen terata) i szkarłupnie (E chinoderm ata). I rzeczywiście, pomiędzy